• Nie Znaleziono Wyników

Kontakty z UB - Andrzej Paluchowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kontakty z UB - Andrzej Paluchowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ PALUCHOWSKI

ur. 1933; Częstochowa

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Biblioteka Uniwersytecka KUL, stanowisko dyrektora BU KUL, kontakty z UB, kontakty zagraniczne, Otto Sagner, sprowadzanie książek

Kontakty z UB

Nawet rektor o tym nie wiedział – z biblioteki ja uczyniłem miejsce bardzo licznych depozytów, ludzie obawiali się rewizji, więc oddawali swoje książki, mnóstwo było takich kartonów z nazwiskami czyje to poukrywanych w magazynach. Na szczęście nigdy nie było jakiejś takiej rewizji w magazynach bibliotecznych. Tego nie było i o ile wiem, w innych bibliotekach polskich też tego nie robiono.

Przychodzili czasem ubecy [do domu], żeby mnie wezwać. Jak oni chcieli pilnie kogoś wezwać, to telefonowali, ale ja tutaj byłem zupełnie odważny: „Ja odmawiam przyjścia na telefon”. I wtedy aż żal mi było – jeden taki ubek zziajany przybiegł z kartką, że mnie wzywają. Bo normalnie to oni pocztą wysyłali wezwanie na którąś tam datę; ale jak im zależało na tym, żeby pilnie, to wtedy [dzwonili]. Więc wtedy przychodził do domu [z wezwaniem], ale to moment tylko [trwało].

Jeden z moich takich wieloletnich kanałów w zdobywaniu książki zachodniej, niecenzuralnej, obcojęzycznej, ale także emigracyjnej, to był kontakt z największą księgarnią slawistyczną na terenie Niemiec Zachodnich – Otto Sagner: Otto Sagner Verlag i Otto Sagner Buchhändlung, to znaczy i wydawnictwo, i księgarnia. Myśmy się mocno zaprzyjaźnili; właściciel utrzymywał kontakt jeszcze z moim poprzednikiem – ojciec Romuald Gustaw, bernardyn, był przez ćwierć wieku szefem biblioteki przede mną, ostatnie pięć lat jego dyrektury ja byłem jego zastępcą, a potem następcą – i ten kontakt, jak gdyby, przejąłem. Sagner przyjeżdżał na majowe targi w Warszawie i jeździł także na targi do Moskwy, dwa, trzy razy w roku był w Polsce. I zawsze zahaczał o Lublin. Myśmy mieli taki system odbierania od niego tych przesyłek. Ja miałem zwyczaj siedzenia bardzo długo w bibliotece, z reguły nie wychodziłem przed dziesiątą, czyli całe otoczenie biblioteki przywykło do tego, że u mnie się pali światło w gabinecie, a czasem nawet na całym piętrze, jeśli chciałem z katalogów skorzystać. On się zatrzymywał w hotelu Unia, przyjeżdżał zawsze z żoną, i mniej więcej około dziewiątej wieczorem podjeżdżał autem na Chopina. Ja już czekałem na

(2)

niego i cały bagażnik był dla mnie, czy pół bagażnika. Bardzo często się to powtarzało, ktoś musiał to wreszcie podpatrzeć. Pamiętam, miałem taką rozmowę z szefem urzędu [bezpieczeństwa], Kamiński się nazywał, trzech ich siedziało, i o kontakty z tym Sagnerem [mnie pytali]: „Aaa, bo to, wie pan, taki podejrzany jest, Niemiec”. Oni mnie też tak patriotycznie trochę [próbowali podejść]: „Pan wie, to Niemiec, oni nas nie lubią”. I bardzo mnie wypytywano o kontakty z nim. No, ja oczywiście mówiłem, że to wyłącznie kontakty takie, jakie narzucają mi obowiązki kierowania biblioteką, że sprowadzamy od niego książki, to wszystko legalnie, że oni przecież dobrze wiedzą, że pocztą przynajmniej 3-4 paczki dziennie przychodziły od Sagnera z tymi rzeczami, które mogły przyjść. No, jakoś się wybroniłem z tego, jakoś się wybroniłem. W teczce mojej znalazłem – jest dużo charakterystyk sporządzanych przez jakiegoś oficera urzędu dla zwierzchnika – dwie takie ważne charakterystyki, które poszły do centrali w Warszawie: jedna właśnie pełna podejrzeń, że badają sprawę, ale jakieś tu powiązania są dziwne, a po roku czy po dwóch [latach] taka diagnoza – jednak rzeczywiście on ma liczne kontakty, ale wydaje się, że są to kontakty wyłącznie natury bibliotekarskiej, a nie polityczne. I to się uspokoiło.

Data i miejsce nagrania 2005-05-13, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Lublin, PRL, akademiki żeńskie KUL, Konstantynów, były niemiecki obóz koncentracyjny na Majdanku, wizyta na Majdanku, losy akowców, obóz NKWD w Skrobowie.. Lublin

Ja byłem wtedy takim troszkę molem książkowym, ale interesowałem się tym, co się dzieje, oczywiście, bardzo się interesowałem, jednak nie uczestniczyłem bezpośrednio

Więc to przejmujące było, dlatego że byliśmy tacy zakneblowani i tu nagle głośno można krzyczeć, głośno można czegoś się domagać.. To było moje pokoleniowe

No i jechały czołgi, więc dla mnie [to było] silne skojarzenie z latami II wojny światowej, bo ja pamiętam dobrze czołgi niemieckie.. Ja lata wojny spędziłem nie w

Ja miałem też kłopoty, byłem młody, w wieku wtedy takim partyzanckim, no więc byłem niebezpieczny dla ustroju komunistycznego, tak wynikałoby ze wszystkich tamtych zachowań,

Robiłem różne dziwne rzeczy, sprzedawało się to handlarom na targ i one to po prostu sprzedawały dalej i ja byłem wtedy już tak nieźle zarabiającym facetem.. Musiałem

Tylko to było przez okres krótszy może nieco, bo przygotowania [wiązały się] z przestrzeganiem adwentu, [był] okres zapustny no i okres postu.. No to najbardziej niechętnie

On nie wiedział biedny, że znam się osobiście z naczelnikiem cenzury, panem Wereckim, z którym kiedyś spotkaliśmy się w Pobierowie na takim obozie harcerskim – moja