• Nie Znaleziono Wyników

Marii Janion zmagania z polskimi traumami

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Marii Janion zmagania z polskimi traumami"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Sucharski

Marii Janion zmagania z polskimi

traumami

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (114), 224-238

2008

(2)

2

2

4

Marii Janion zmagania z polskimi traum am i

Kończąc p rzed niem al trzy d ziestu laty w stęp do antologii „Ja, głupi Słow ia­

nin”, A lina W itkow ska - po om ów ieniu porom antycznych prób „w łażenia” w ko­

rzenie Słow iańszczyzny - p rzezornie uchyliła się od odpow iedzi na p y tan ie o d a l­ szą k arie rę tego pro b lem u w polskiej refleksji n a d naszą genealogią i tożsam ością. Św ietnie w ychw ytując opozycyjne bieg u n y („m iędzy n au k ą a świętością, p o zn a­ n ie m a w yznaniem , u m iło w a n ie m a m a n ią ”), w ytyczające p rz e strz e ń istn ie n ia i funkcjonow ania słow iańskiego te m a tu w polskiej refleksji, stw ierdziła przecież pod koniec lat siedem dziesiątych w ieku ubiegłego, że „dziś” spory o Słow iańsz­ czyznę „nie m ają raczej bezpośredniej styczności ze stylem m yślenia o k u ltu rz e i sposobam i p isa n ia o n ie j”1. Pozostaw iała Słow iańszczyźnie, w erze cyw ilizacyj­ nego przyśpieszenia, fu nkcję co najwyżej uspokajającą. M ożna chyba jed n ak przy­ jąć, że na rolę sym patycznego re lik tu z zam ierzchłej przeszłości skazywał ją nie tyle pow olny n u r t „słow iańskiej rzeki życia”, ile ta jn y i podskórny n u rt politycz­ ny, k tó ry zm uszał do n eutralizow ania słow iańskiego te m atu , b y „rodzinnym spo­ rem dom ow ym ”2 nie podw ażać oficjalnej przy jaźn i dwóch „ b ra tn ich n arodów ”.

W p rzypuszczeniu tym upew nia książka M a rii Jan io n , w której „głupi Słowia­ n in ” uzm ysław ia i ujaw nia istn ie n ie w sobie „niesam ow itej Słow iańszczyzny” . O statnie dzieło M a rii Ja n io n ukazuje, jak daleko odsunęło się owo „dziś” od n a ­ szego „teraz”. A utorka dow odzi bow iem swoją książką, że zarów no „styl m yślenia

A . W itk o w s k a W m ity c z n e j k ra in ie P o p iela i P ia s ta , w: te jż e , „ J a , g łu p i S ł o w ia n in ”, W y d a w n ic tw o L ite r a c k ie , K r a k ó w 1 9 8 0 , s. 51 .

J e st to o k r e ś le n ie z a c z e r p n ię te z e s ły n n e g o w ie r s z a A . P u s z k in a O szczerco m R o s ji, p r z e l. J. T u w im , w: te g o ż W ybór w ie rs zy , o p r a c . B. G a lste r , B N II 2 0 1 , W r o c ła w - W a r s z a w a -K r a k ó w -G d a ń s k -Ł ó d ź 1 9 8 2 , s. 33 6 .

(3)

o k u ltu rz e ” polskiej, jak i „sposób p isan ia o n ie j” w istotny sposób determ in o w a­ ny jest przez naszą słowiańskość. W jej u jęciu nie jest to bow iem tylko kw alifika­ cja porządkująca plem ienne zróżnicow anie ludów indoeuropejskich, o którym m ało kto z nas m yśli, an i pokryte szlachetną p aty n ą św iadectwo naszej genealogii, ale głębokie ro zdarcie w ew nętrzne, którego istn ien ia nie jesteśm y św iadom i, które jednak decyduje o naszej niejasnej tożsam ości, o naszych kom pleksach, o niepew ­ nym , p oddańczym i wywyższającym jednocześnie m iejscu w E uropie. I jeśli teza taka m oże wydawać się zbyt odw ażna i dyskusyjna, to przecież o tak ą w łaśnie dys­ kusję chodzi. Jan io n bow iem odw ażnie staw ia diagnozy-pytania, których in n i albo nie dostrzegają, albo m oże z rozm ysłem unikają.

Je d n em u ze szkiców w o sta tn im rozdziale Niesamowitej Słowiańszczyzny nadała Jan io n ty tu ł będący parafrazą dzieła M aurycego M ochnackiego Powstanie narodu

polskiego. R om antyczny ty tu ł jako k o m e n tarz do a-rom antycznej rzeczyw istości

„kryzysu tożsam ości polskiej, kryzysu p atrio ty zm u , kryzysu k u ltu ry trad y cy jn ej”3! Jeśli połączym y go z ty tu łem pierw szego rozd ziału książki, Sam i sobie cudzy, do­ strzeżem y k lam rę całego dzieła, w której zaw iera się rodzaj wskazów ki in te rp re ta ­ cyjnej. T ytuł ów bow iem , św ietnie w ykorzystujący dw uznaczność (co n ajm niej) słowa „pow stanie”, utw ierdza w przy p u szczen iu - ujaw niającym się już od pierw ­ szych stro n le k tu ry - o istn ie n iu duchow ego i in te le k tu aln eg o an ten a ta i p atro n a, który, choć w innym dziele, staw iał p rze d lite ra tu rą zadanie „uznania sam ych sie­ bie w naszym jestestw ie”4. C elnie zauw ażał, że nie w ystarczy być: „nie dosyć na tym , że j e s t e ś m y ; potrzeba to jeszcze w i e d z i e ć . Im lepiej to wiemy, tym bardziej rozszerzam y się, um acn iam y w jestestw ie naszym ”5. A utorka nie przyw o­ łuje co praw da tych słów M ochnackiego, ale w zakończeniu swojej „niesam ow itej” książki, przeciw staw iając się sam oobronnym o druchom p rze d „ tru d n ą pracą n ad definicją polskości”, wzywa do w ysiłku nowego jej określenia, do „poruszenia od­ w iecznych p raiłów duszy naro d o w ej” (303). P rzestrzen ią eksploracji, „g ru n tem o rnym ” owych „praiłów ” staje się - jak u w ielkiego rom antyka - lite ra tu ra polska. W Niesamowitej Słowiańszczyźnie jed n ak poza lite ra tu rą w spółczesną i XIX-wiecz- ną także ta najdaw niejsza, k tó rą M aria Ja n io n wyrywa z le targ u i przyw raca jej w artość u m acn ian ia w polsk im jestestw ie. A lbow iem nie tylko chce zdefiniow ać „polski id io m ”, nie tylko p rag n ie się dow iedzieć, jacy jesteśm y, choć już sam o takie założenie św iadczy o ran d ze książki, ale dąży do tego, by tę wiedzę spożytko­ wać. Bo jej h u m a n isty k a to „poznanie i te ra p ia ” nie tylko w założeniach m eto d o ­ logicznych, ale przede w szystkim w praktyce tw órczej. M aria Ja n io n realizuje taką w łaśnie dw uetapow ą terapię: n ajp ierw zro zu m ien ie w łasnego położenia, p rze ła­

3 M . J a n io n N ie s a m o w ita S ło w ia ń s z c z y z n a . F a n t a z m a ty lite r a tu r y , W y d a w n ic tw o L ite r a c k ie , K r a k ó w 2 0 0 7 , s. 3 2 9 - d a le j p r z y c y ta ta c h p o d a ję w n a w ia s ie n u m e r s tro n y .

4 M . M o c h n a c k i O lite r a tu rz e p o ls k ie j w w ie k u X I X , o p r a c . i p r z e d m o w ą p o p r z e d z ił Z . S k ib iń s k i, W y d a w n ic tw o Ł ó d z k ie , Ł ó d ź 1 9 8 5 , s. 46 .

(4)

2

2

6

m anie kom pleksów , a n astęp n ie - w op arciu o tak ą sam ow iedzę - zrozum ienie sto ­ su n k u do innych, choć w łaściwie należałoby pow iedzieć - do Innego.

W ysiłek nowego zdefiniow ania polskiego jestestw a staje się szczególnie k o ­ nieczny w łaśnie w epoce „pow stania n aro d u polskiego”, choć trafniejsza z pew no­ ścią byłaby form a akcentująca trw anie owego procesu, jego niedokonaność. M aria Ja n io n p o dkreśla bow iem , że pisze książkę, po d ejm u je tru d refleksji n a d polsko­ ścią w okresie, w którym Polacy, zwłaszcza m łodzi, odczuw ają stan „zaw ieszenia, w ydziedziczenia, w ykluczenia” (309), wyw ołujący nie tylko „deklaracje pożegna­ nia z P olską”, ale i realizacje w yjazdów z kraju . Jej książka, będąc jednocześnie jakby k o nfesjonałem i krzyw ym zw ierciadłem w spółczesnej Polski, uzm ysław ia nasze dram atyczne rozdarcie, nieadekw atność i niew ystarczalność tej tradycji, która przez dwa w ieki nas żywiła. Jest konfesjonałem , poniew aż w słuchuje się w polskie „grzechy” bezw zględnie u jaw niane przez w spółczesną k u ltu rę k o n testu jącą „ner­ wicę ro m an ty czn ą” . Jest krzyw ym zw ierciadłem , poniew aż dem askuje nacjocen- tryczne zniew olenie w zbanalizow anym stereotypie m esjaniczno-m artyrologicz- nym . Ale także przestrzega p rze d m a n ip u la to rsk im i zap ęd am i polityków i p u b li­ cystów skw apliw ie, a cynicznie sięgających po owe klisze i utw ierdzających sze­ rzące się postaw y ksenofobiczne i narodow o-katolickie, żałosny w spółcześnie stan m entalności „n aro d u w ybranego” .

W swojej książce Jan io n p okazuje z jednej strony skostnienie schem atów w p o ­ litycznej retoryce, obnaża fasadowość, ale i zagrożenie płynące z sam okontentują- cego się legitym izow ania m iałkiej w spółczesności w ybranym i obrazkam i z p rze­ szłości. D ostrzega rów nież b ru ta ln ą rozpraw ę z ta k spreparow aną tradycją w sztu­ ce o statn ich lat. O drażającej (bo służącej interesom politycznym ) próbie sa k ra li­ zacji przeszłości Polski przeciw staw ia obrazoburcze eksperym enty w sztuce, „sa­ dystyczne fan ta zm a ty m izoginiczne” z cielesną P olonią, „świętą i przeklętą, n ie ­ w inną i p o niżoną dokonanym na niej gw ałtem ” (286). Takie bezw zględne próby zre in terp reto w an ia narodow ych m itów utw ierdzają ją w p rze k o n an iu o koniecz­ ności w ypracow ania nowej i odrzucającej schem aty opow ieści o polskich dośw iad­ czeniach. Jan io n , autorka Reduty i piew czyni „kanoniera ostatniego”, w ierzy p rze­ cież w w artości, które poddaw ane „patriotycznej licy tacji” „kupczyków ”6 zostały zdew aluow ane i spłaszczone, i chce przyw rócić w nie wiarę. Ale w aru n k ie m jest ich ponow ne zdefiniow anie, by nie pow iedzieć zdezynfekow anie, z przyśw iecają­ cą te m u pew nością, że „istnieje nieagresyw na, nieksenofobiczna postać tożsam o­ ści narodow ej i etn icz n ej” (24). Niesamowita Słowiańszczyzna w ydaje się tak ą w łaś­ nie p ró b ą w yzw olenia z „k o m p lek su p o lsk ieg o ”, k tó ry pow odow any i zasilan y m ech an izm am i o bronnym i prow adzi do ksenofobii i szowinizm u.

K iedy p opu listy czn i i nacjonalistycznie zorientow ani politycy odw ołują się do ro m an ty zm u m esjaniczno-m artyrologicznego, kiedy „Kawalerowie O strogi”7 róż­ nych m aści przym uszają do cierpiętniczo-zakom pleksionego p atrio ty zm u i utw ier­

6 O k r e ś le n ia z X L w ie r s z a K się g i ubogich J. K a s p r o w ic z a R z a d k o n a m o ich w a rg a c h . 7 A lu z ja d o T r a n s-A tla n ty k u W. G o m b r o w ic z a .

(5)

dzają w poczuciu pokrzyw dzenia, M aria Jan io n rew elatorsko w skrzesza in n y n u rt rom antyzm u. „M ęczeństwo nie zm ienia oblicza św iata”, pow tarza za Sim one de B eauvoir (187), a implicite zdaje się mówić: m ęczeństw o nie wyzwala Polaka z kom ­ pleksów, nie k sz tałtu je jego zdolności do pełnego i twórczego życia. I przy p o m i­ nając „ n o w y m i t p o c z ą t k u ” (27) ro m an ty zm u polskiego, pow rót do sło­ w iańskich pradziejów , zdaje się podążać za tym zapom nianym tropem . Szuka źró­ deł naszego rozdarcia, kondycji niepełności, k om pleksu niższości, zastanaw iając się jednocześnie n ad sposobam i ich p rzełam ania.

P odejm ując p róbę ponow nego określenia naszej tożsam ości, zdziera Ja n io n zasłonę narodow ej niepam ięci, chce się rozpoznać w przeszłości. Zagląda do Sło­ w iańszczyzny przedchrześcijańskiej albo raczej słow iańsko-chrześcijańskiej, a p o ­ te m „źle ochrzczonej”, znanej nie z historycznych przekazów , ale z legend ro zp a­ lających w yobraźnię pisarzy i polaryzujących stanow iska historyków . W dyskusji tej Ja n io n opow iada się odw ażnie po stronie dowodzącej istn ien ia słow iańskiego chrześcijaństw a na ziem iach polskich w epoce p rze d M ieszkiem I, a po tem „dw u­ torow ością chrześcijaństw a polskiego” (103), słow iańskiego i łacińskiego, m ając przecież św iadom ość, że koncepcja owa znacznie częściej wywołuje p ro testy me- diew istów i historyków relig ii niż ich akceptację. W spiera owo stanow isko arg u ­ m e n ta m i literack im i. Sięga do najdaw niejszych zabytków literatury, by p rzy p o ­ m nieć i zaakcentow ać istnienie wówczas „dw u płuc dawnej k u ltu ry po lsk iej” (185), b y ukazać w schodnio-zachodnią chrześcijańskość Bogurodzicy i uśw iadom ić ko n ­ sekwencje zdław ienia, m oże w yparcia duchow ości słow iańskiej, któ re się dokona­ ło po zwycięstwie chrześcijaństw a łacińskiego. U dział w owym m ediew istycznym sporze nie jest jed n ak dla Ja n io n celem sam ym w sobie. U czona stara się dowieść słuszności N orw idow skiego p rze k o n an ia , że „ P r z e s z ł o ś ć - jest to d z i ś , tylko cokolwiek d a lé j” . Jest przek o n an a, że refleksja n a d Słow iańszczyzną jest n ie­ zbędna do diagnozy polskości, dla „sposobu bycia” Polaka w spółczesnego. W owym w yparciu, a m oże zap o zn an iu , dostrzega akt przełom ow y i decydujący dla naszej tożsam ości, naszej kondycji. B rak jednego płuca czyni nas okaleczonym i i nie p o ­ zwala żyć w pełni. Ale jest owa refleksja niezw ykle w ażna także dla polskiej k u ltu ­ ry. Bo przem ilczan ie słow iańskiej trad y cji pow ażnie ją zubaża. W zd a n iu o „dwu p łu c ac h ” Bogurodzicy wysoką niew ątpliw ie ocenę ówczesnej k u ltu ry p rzesłania jed­ nak żal za u tra tą w artości i szans, które stw arzała i dalej m oże stw arzać słow iań­ ska duchowość.

W raz z chrześcijaństw em (albo z tą w ersją chrześcijaństw a), który Polacy p rze­ jęli (albo k tó ry został n arzucony w „akcie b u rz e n ia ”) od Kościoła zachodniego, przejęte zostało także p rze k o n an ie o „lepszości” Z achodu i własnej w schodniej, słow iańskiej „gorszości” . W u jęciu M a rii Ja n io n przyczyniło się to w decydujący sposób do rozdarcia, którego efektem jest nasza kondycja niepełności. N ie jeste­ śm y bow iem w p ełn i an i w „sw ojej” Słow iańszczyźnie, ani na „niesw oim ” Z acho­ dzie. Tam byśm y chcieli być, ale nie pozw ala na to poczucie „gorszości”, tu jeste­ śmy, ale „nasza” „lepszość” zm usza do izolow ania się od tego świata. P atrząc z p o ­ gardą na W schód, pozujem y na Zachód, czując, że nie bardzo n am to „uch o d zi” .

227

(6)

2

2

8

W obronnej reakcji uciekam y się do uporczywego podkreślania tysiącletnich zw iąz­ ków z k u ltu rą zachodnią, do czego - jak n am się w ydaje - upow ażnia nas nie tylko w ierność Kościołowi rzym skokatolickiem u, ale bycie jego opoką i wielowiekowy status p rzed m u rza chrześcijaństw a.

M aria Ja n io n dow odzi więc, że pozostając S łow ianam i w znaczeniu p le m ie n ­ nym u trac iliśm y k o n ta k t m e n taln y i k u lturow y z b rać m i w schodnim i (korzystne byłoby, jak się wydaje, poszerzenie refleksji o skom plikow ane relacje ze Słow iana­ m i południow ym i, też łaciń sk im i), ale przecież nie zyskaliśm y bliskości ze świa­ tem , k tó ry ch rz tu dokonał i pilnow ał jego „właściwej” realizacji. K onsekw encją „złego c h rz tu ” m ogła być także, m oże i jest do dziś, rytualno-obrzędow a raczej niż myślowa, duchow a polska aktywność w religii chrześcijańskiej. Przytacza Jan io n przek o n an ie T azbira, że posługiw anie się łacin ą chroniło p rze d p osądzeniem o h e­ rezję. Pół w ieku te m u w Polsce Piastów do podobnych w niosków (bliskich autorce

Niesamowitej Słowiańszczyzny) doszedł Paw eł Jasien ica, su g eru jąc jednocześnie

odpow iedź na p y ta n ie o przyczyny polskiego „upośled zen ia” religijnego:

T y le r a zy ju ż p is a n o o b r a k u u n a s g łę b s z y c h z a in te r e s o w a ń r e lig ijn y c h . [ . .. ] K to w ie je d n a k , c z y u s a m y c h p o d s ta w z ja w is k a n ie le ż y ó w n ie z b it y fa k t, że p r z e z ty le w ie k ó w is t n ia ł y u n a s d w ie w ia r y - r o d z im a , p o ls k a o r a z ta d r u g a , p r z y b y ła z d a le k a , m a ją ca fo r m y u s ta lo n e i n ie z m ie n n e , a p r z e m a w ia ją c a w d o d a tk u p o ła c in ie . B y ło d o ś ć c z a s u , b y w k r e w n a r o d u w e s z ło p r z y z w y c z a je n ie , ż e o w ą ła c iń s k ą r e lig ię n a le ż y p r z y ją ć i p o k o ­ c h a ć , a le d o c ie k a ć jej is t o t y n ie m a p o t r z e b y .8

Pokazuje M aria Janion w swojej książce, że „literatu ra w yciągnieniem jest na jaśnią”9 nie tylko m yśli narodu, jak pisał M ochnacki, ale także jego zbiorowej p o d ­ świadomości. I tak opowiada dzieje naszej kultury, by wskazać m iejsca w lite ra tu ­ rze, gdzie owa słowiańskość, represjonow ana część naszej tożsam ości, p rzypom ina­ ła o swoim istnieniu. Kolejne rozdziały pierwszej części książki to św ietna analiza ujaw nionych przez literatu rę , protestującej przeciw skazaniu na cudzość, owych przebłysków głębi, „swojskiej i dem onicznej Słowiańszczyzny”. A przypom inała ona o sobie - tw ierdzi Janion - w obrzędzie dziadów, w opowieściach o pradaw nościach piastow skich, o chrześcijaństw ie narzuconym i niszczącym wolność. U jaw niała się także jako figura niesam owitości, jako słowiańsko-pogańskie das Unheimliche, w które przybierała się w yparta do narodowej podśw iadom ości sfera zła i okrucieństw a, prze­ słonięta stereotypem łagodnych „Sławian lubiących sielanki”.

Z akończenie pierw szej części tożsam e jest - w raz z m o ttem k siążki - refleksją w ypływ ającą z M ickiew iczow skiego w skazania pow inności uczonego wobec te m a ­ tów śm iesznych, szkaradnych, choć m oże należałoby raczej pow iedzieć - za takie uważanych. Jest to przecież pointa, którą M aria Janion sytuuje się po stronie „prawd żywych” . Bo też p rag n ie ujaw nić w łaśnie „praw dy żyw otne n a ro d u p olskiego” . M oże dlatego opow iada się ta k „ a rb itra ln ie ”, n iem alże z dezynw olturą - zask ak u ­

8 P. J a s ie n ic a P o lsk a P ia s tó w , P r ó s z y ń sk i i S -k a , W a r sz a w a 2 0 0 7 , s. 2 1 0 . 9 M o c h n a c k i O l i t e r a t u r z e . , s. 59 .

(7)

jącą u badacza i zaskakującą badaczy - za przyjęciem tez uznaw anych za dysku­ syjne. N a piaszczystych, jak m ożna by sądzić, „podw alinach” b u d u je jed n ak M a­ ria Ja n io n m ocną i spójną koncepcję ro zdartej tożsam ości polskiej. D iagnozuje polską „trau m ę słow iańskości”, w której zdaje się zaw ierać fundam entalny, pozor­ nie tylko p arad o k saln y dylem at - jak pogodzić polskość ze słow iańskością. Być P olakiem bez słow iańskości to poddać się dobrow olnie am p u tacji, w ykorzenić się, skazać na w tórność i nieautentyczność. Rów nie n iebezpiecznie jest być P olakiem słow iańskim . W tym stanie bow iem u jaw niają się zagrożenia płynące z dwóch stron; do orientalizującego p rzekonania o słowiańskiej gorszości dochodzi niebezpieczeń­ stwo w chłonięcia przez m orze panslaw izm u, za tracenia polskości, zniszczenia jej przez zaborczą rosyjskość. Ale słow iańskość to przecież nie panslaw izm , przek o ­ nu je Jan io n antycypując spodziew ane za rzu ty i odrzucając determ inow ane XIX- w ieczną trad y cją dostrzeganie w sym patiach słow iańskich przejaw ów słow ianofil- stwa, w którym w idzieć trzeba zagrożenie podporządkow ania Rosji.

D okuczliw a aktualność owej trau m y nie w ynika jedynie z „wewnętrznego ż a ru ” słow iańskiego podglebia, wyciszonego czy też ukrytego za fasadą łacińskiej k u ltu ­ ry. Jej ataw istyczną obecność w naszej w spółczesności, więcej - jej jątrzące zn a­ czenie dzisiaj, św ietnie łączy M aria Ja n io n z polską h istoryczną tra u m ą postkolo- n ia ln ą, urazą n a ro d u niegdyś kolonizującego i kom pensującego w spom nieniam i daw niejszej św ietności stan aktualnego skolonizow ania. I to skolonizowanego przez etos bliski, choć „gorszy”, pogardzany, ten, k tó ry sam i m ieliśm y skolonizować. P rzecież - na co zw racał uwagę T adeusz Łepkow ski - „to m y szliśm y na w schód, to m y im ponow aliśm y [Rosjanom ] przez długi czas, to oni b ali się, że ich spolonizu­ jem y”10.

Te dwie polskie urazy nie tylko się na siebie n ak ład a ją, ale w zajem nie podsy­ cając potęgują nasze kom pleksy. S przeczności polskiej kondycji, determ inow ane dw iem a tra u m a m i M aria Ja n io n zam yka w celnym kom entarzu: „kom pleks ła c iń ­ ski pow oduje poczucie w yw łaszczenia z k u ltu ry słow iańskiej. Jednocześnie wy­ o brażenie kulturow ej w spólnoty słow iańskiej b u d z i lęk p rze d « im perialną Rosją»” (325). U św iadom ienie przyczyn pozw ala się im przeciw staw ić. Po ro zp o z n an iu zatem - terap ia. Bo M aria Jan io n udow adnia, że polska słow iańskość oraz nasze położenie na gran icy dw óch k u ltu r, dw óch cyw ilizacji nie jest przekleństw em . W ręcz przeciw nie. Owo położenie stw arza szansę, z której ściśnięci i rozryw ani jednocześnie kleszczam i „gorszości - lepszości” dotychczas nie skorzystaliśm y. O d n a jd u je w p rzeszłości ta k i wzorzec postawy. Po za p o zn an y ch w alorach Sło­ w iańszczyzny uczona odsłania uroki i aw antaże trad y c ji sarm ackiej. N aw et więcej - łączy je. Pokazuje zw iązki P rasłow ian, akcentując ich zdolność asym ilow ania inności, z ira ń sk im i koczow nikam i, w k tó ry ch polska szlachta ch ciała w idzieć swoich praprzodków . A utorce nie zależy przecież na samej re h a b ilita c ji trad y cji sarm atyzm u - (choć rew aloryzow anie polskiej trad y c ji to jedno z głów nych za­

10 T. Ł e p k o w s k i M y ś li o h isto rii P o lsk i i P o la k ó w , „ Z e s z y ty H is t o r y c z n e ” 1 9 8 4 nr 68 ,

s. 87.

2

2

(8)

2

3

0

dań, jakie postaw iła p rze d sobą w Niesamowitej Słowiańszczyźnie), tradycji, która cieszyła się przecież dość dw uznaczną sławą - ale na jej zn aczen iu dla w spółczes­ nych potom ków Sarm atów na pograniczu. W łaśn ie w ty tu le jednego ze szkiców w idzieć należy przew odnią ideę M a rii Jan io n , dotyczącą ro zu m ien ia przez nią spe­ cyfiki k u ltu ry polskiej. Tej w ielkiej, zam kniętej w dziełach sztuki, i tej zwykłej, ujaw niającej się w polskiej codzienności, w polsk im ro zu m ien iu jestestw a. Powia­ da Janion: „S arm ata m ógł się sw obodnie orientalizow ać, poniew aż m iał poczucie w łasnej tożsam ości” (178). M iał więc to, czego n am b rak u je, czego się wstydzimy. N ie tylko akceptow ał swoją w schodnią łacińskość, nie tylko integrow ał w sobie zachodniość ze w schodniością, ale pośredniczył m iędzy dw iem a p rze strzen iam i kulturow ym i. Otóż ów S arm ata, w u jęciu Jan io n , staje się p ersonifikacją oczeki­ wanego stylu k u ltu ry polskiej. Personifikuje jej transgraniczność, p rzenikanie przez n ią i asym ilow anie różnych cywilizacji. I w tym zaw iera się istota „a lternatyw ne­ go m y ślen ia” o naszym m iejscu w E u ro p ie (179). U jego podstaw y leży odrzucenie zasady opozycyjnego p o strzegania dwóch światów i ich h ierarchizow ania, a w k o n ­ sekw encji - skom prom itow ania stereotypu w schodniości jako kateg o rii d eg ra d u ­ jącej, jako zn a k u „gorszego” w sto su n k u do k u ltu r zachodnich. Ja n io n p rag n ie wyzwolić z konieczności ustaw icznego przy m ierzan ia się do Z achodu. S konstato­ w anie „inności” nie oznacza bycia gorszym. „D o E u ro p y ... z naszym i u m a rły m i”, a więc także ze słow iańskością, z tym , co niezachodnie. W yzw oleni z poczucia n iż ­ szości, św iadom i swojej tożsam ości uw olnim y się także z p rzy m u su rek o m p en so ­ w ania sobie urojonych czy w m ów ionych niedostatków szukaniem gorszych od sie­ bie. Pisał kiedyś Gom brow icz, że w ielkości n aro d u n ie m ożna m ierzyć an i jako­ ścią, an i liczbą „geniuszy”, jedyną m ia rą jest zdolność obejm ow ania „horyzontu nie zaścianka, lecz św iata” 11. Jan io n żądając - podobnie, jak G om browicz - „peł­ nej św iadom ości i pełnej egzystencji” 12 stara się dowieść, że z pogranicznego „za­ ścian k a” rozpościerają się horyzonty na dwa światy. G eniusz p olski u kryty jest w pog ran iczu . W a ru n k iem jego za istn ie n ia jest z ro z u m ien ie w łasnej kondycji, uznanie sam ego siebie w swoim tran sg ra n icz n y m jestestw ie. I w tym badaczka Ja­ n io n w idzi szansę k u ltu ry polskiej. Świadom a własnej genealogii po przyw róce­ n iu w ypartej słow iańskości, św iadom a tran sk u ltu ro w ej kondycji, zyskuje k u ltu ra polska m ożliw ości ubarw ien ia, uzm ysłow ienia, o d p a tria rc h a ln ie n ia . M a szansę w yjścia ze sta n u „ubogiego i płaskiego m o n o litu ” (330), w jakim jest obecnie.

N iezw ykłość k siążki M a rii Ja n io n zaw iera się w sztuce budow ania p rze k o n u ­ jącej, choć na pew no nie bezdyskusyjnej, całości z fragm entów , które w ręcz p ro ­ w okują do dyskusji. K iedy jed n ak spojrzym y na nie z perspektyw y całości, wów­ czas okazuje się, że św ietnie spełn iają swoją kam yczkow o-przyczynkarską fu n k ­ cję. M oże to zniechęcać do dyskusji, sugerować zbyteczność p o le m ik i na poziom ie szczegółu, wobec „wielkiej ta jem n icy ” bow iem „sekreta” zdają się tracić znacze­

11 W . G o m b r o w ic z , D z i e n n ik 1 9 5 3 -1 9 5 6 w: te n ż e D z i e ła , t. 7, o p r a c . Z . G ó r z y n a , W y d a w n ic tw o L ite r a c k ie , K r a k ó w 1 9 8 8 , s. 13.

(9)

nie. Ale owe sekreta m ałym i się zdają tylko w obliczu całości. Sam e w sobie zasłu ­ gują na głębokie studia. C ytuje M aria Jan io n słowa M asłow skiej, k tó ra w idzi Praw ­ dę nie w w ielkiej bryle, ale w „m ilionach okruszków ” . Trzeba więc przezwyciężyć p rzekonanie, że istotna dyskusja m oże dotyczyć tylko całości - rozdartej tożsam o­ ści polskiej i sposobów jej te ra p ii. K ażdy drobiazg m oże przyczynić się do pogłę­ b ien ia refleksji zapoczątkow anej Niesamowitą Słowiańszczyzną. Bo przecież na tym M a rii Ja n io n zależy chyba p rzede w szystkim , o czym św iadczy rozczarow anie b ra ­ kiem krytycznego rezo n an su k siążki Płacz generała.

W m nogości tem atów poruszonych w dziele szczególnie istotny - nie tylko z p er­ spektyw y b adacza zajm ującego się p o szu k iw an iem przez pow ojenną lite ra tu rę polską „innej R osji” - jawi się „przeklęty p ro b lem ” relacji polsko-rosyjskich. M arii Jan io n nie in te resu je przecież Rosja jako taka, in te resu je ją polski obraz Rosji, k tóry jest dla niej spraw dzianem obecności, żywości tra u m y słow iańskiej i post- kolonialnej d eterm in u jący ch w spółczesną rusofobię. M aria Ja n io n kategorycznie stw ierdza, iż najw yższy czas na w yrw anie postaw polskich z p osądzania bąd ź to o rusofobię, bąd ź - znacznie rzadziej - o rusofilię. Jak tego jed n ak dokonać? O d­ pow iedzi w prost nie m a, bo być nie może. Z am iast niej pojaw iają się refleksje n ad tekstam i u znanym i chyba przez autorkę za najw ażniejsze XX-wieczne książki o pol­ skiej Rosji.

M a ria Ja n io n słu szn ie p o d k reśla , że „polska sa m o id e n ty fik ac ja d o k o n u je się zazwyczaj p o p rzez p rze d staw ie n ie R osji jako n ie w p e łn i w artościow ego, lecz n ie ­ bezpiecznego In n e g o ” . T akie też n astaw ie n ie, k tó re Ja n io n za S aidem nazywa sp o jrze n ie m o rien taliz u ją cy m , dom inow ało w w ojennych i b e z p o śred n io pow o­ jen n y ch za p isa c h p olskiego d ośw iadczenia w rosyjsko-sow ieckiej rzeczyw isto­ ści. „ Z o rie n talizo w an i” przez Z ach ó d p isa rz e polscy o rien taliz o w ali W schód, co głów nie przejaw iało się w p rz e k o n a n iu o jego ab so lu tn ej niższości. K siążka Ja ­ n io n p rze jm u ją co uśw iad am ia, że gardząc „R u sk am i”, w k tó ry m to etn o n im ie m ieścim y chyba w szystkie w schodnie nacje sąsiad u jące z n am i, Polacy-Słow ia- nie p o w tarz ali (i pow tarzają) n ie m ie ck ie p rze k o n a n ia dotyczące Słow ian w ogó­ le. I że w te n sposób sam i siebie sy tu u jem y w św iecie gorszości. W n ie rz a d k ic h przecież d zieła ch p isa rz y em ig racji pow ojennej n a s tą p iło p rz e ła m a n ie (co w ią­ zało się z przezw yciężeniem u razy świeżo wyzw olonego n iew olnika) tego orien- talizu jąceg o w zorca, p rzek ro c zen ie typow ego ep istem ologiczno-aksjologicznego pro g u poznaw czego i o d n alez ien ie pozytyw nej „ in n o śc i” w św iecie ap rio ry czn ie przyjm ow anym jako „ in n y ” negatyw nie. Jest to w ięc „in n a in n o ść ” od realizow a­ nej zazw yczaj w lite ra tu rz e p olskiej. O d n iesien iem dla zniep raw io n ej a n tro p o ­ logii sow ieckiej staw ał się w n ic h o g ó ln o lu d z k i h u m a n iz m , o d n ie sie n ie m dla uczuć ataw istycznych - b ez p o śred n i k o n ta k t ze zm itologizow anym innym . Otóż, jeśli przyjm iem y, że „in n y św iat” oznacza świat „odw róconego D ek alo g u ” 13, „inna

13 B. S k a rg a Ś w ia d e c tw o „ In n eg o Ś w i a t a ”, w: H e r lin g - G r u d z iń s k i i kry ty c y. A n to lo g ia te k stó w , w y b ó r i o p r a c . Z . K u d e ls k i, „ P r e s s p u b lik a ”, W y d a w n ic tw o U M C S ,

(10)

23

2

R osja” w „in n y m św iecie” oznacza Rosję D ekalo g u przyw róconego, Rosję b lisk ą duchow o p o lsk im łag iern ik o m . D ośw iadczenie w ięzienno-łagrow e często pozw a­ lało p rzełam ać o rie n ta liz u ją c e w id zen ie R osji i wyzwolić z o ptyki „lepszy - gor­ szy”, „cyw ilizow any - b a rb a rz y ń sk i” .

W NiesamowitejSłowiańszczyźnie ta perspektyw a jest w łaściwie nieobecna. Spo­ śród licznych polskich pisarzy, św iadków „ in n e j” R osji uwagę M aria Ja n io n w zbu­ dził niew ątpliw ie najw ażniejszy z n ic h - G ustaw H erlin g -G ru d z iń sk i, k tóry w In ­

nym Świecie nie po d d ał się polskiej trad y cji m artyrologicznej i „odrzucił m etodę

dem onizow ania czerw onych opraw ców ” (197). A utorka słusznie p odkreśliła z n a­ czenie D ziennika roku zarazy D efoe’a dla w ykreow ania przez G rudzińskiego w „za­ pisk ach sow ieckich” zbiorowego protagonisty, dla u kazania „procesu u m ie ran ia m as lu d z k ic h ” 14. A więc nak reślen ia w izeru n k u fatalistycznego M artw ego D om u. Przecież przezw yciężenie fatalizm u zaw dzięcza H erlin g „wyższemu realizm ow i” D ostojew skiego, k tó ry pom ógł m u wypracować w łasną form ułę opisu, przeciw sta­ wić się, co w tym m iejscu w ażniejsze, behaw ioryzm ow i jako m etodzie opisu czło­ w ieka w sytuacji ekstrem alnej. Bo oglądowi przeciw staw ił G ru d ziń sk i w gląd, p rag ­ n ien ie odnalezienia „człowieka w człow ieku”. To pozw oliło m u zrozum ieć siebie, w łasne uczucia, ale także przeciw staw ić rosyjskiem u M artw em u D om ow i świat żywych lu d z i15. I p atrzeć na w spółw ięźniów przez pryzm at em ocji lud zk ich , nie narodow ych. Podziw iać i odrzucać, kochać i nienaw idzić nie ze w zględu na rosyj- skość, ale piękności i ułom ności człowiecze.

Refleksja n a d Rosją H erlinga dom aga się niem al sięgnięcia do Upiorów rewo­

lucji. Sam pisarz, podsum ow ując swoją blisko półw ieczną pisarską aktywność w tym

zakresie, pow iedział:

p r z e z d z ie s i ę c io le c ia k a r m iliś m y s ię R o sją p r z e k lę tą , to t e ż w ła ś c iw ie w c a le n ie w ie d z ia ­ n o , ż e są w R o sji d y s y d e n c i, ż e są p is a r z e , k tó r z y p r ó b u ją c o ś p r z e m y c ić , że są in n i R o sja ­ n ie i ż e w o g ó le is t n ie j e in n a , n ie z s o w ie ty z o w a n a R o sja . P is a n ie o ty m b y ło b a r d z o w a ż n ą sp r a w ą i je s te m d u m n y , ż e to r o b iłe m .16

Towarzyszyła jed n ak H erlingow i bolesna świadom ość, że jego „rosyjska” tw ór­ czość nie w zbudza w śród polskich czytelników większego zainteresow ania:

C e n i się w P o ls c e o p is y r o sy jsk iej c z y s o w ie c k ie j o p r e s ji [ . . . ] , n a t o m ia s t n ie c h c e s ię s ły ­ sz e ć o is t n i e n i u „ in n e j R o s j i” . J a k ie ż to u m y s ło w e m a r n o tr a w s tw o w n a s z y m p o ło ż e n iu ! L e k c ję k o m u n iz m u i s o w ie t y z m u m u s im y s o lid n i e p r z e r o b ić , w e w s z y s tk ic h jej s k ła d n i­ k a c h , b o n a le ż y d o n a s z e g o d o ś w ia d c z e n ia n a r o d o w e g o , b o w ja k iś s p o s ó b s t a n ie m y się

14 G . H e r lin g -G r u d z i ń s k i [p r z e d m o w a pt.] A r c y d z ie ło D a n ie la D e fo e, w: D . D e fo e D z i e n n ik ro ku z a r a z y , p r z e l. J. D m o c h o w s k a , P u ls, L o n d y n -W a r s z a w a 199 3 ,

s. II-III.

15 T o o c z y w iś c ie o d w o ła n ie d o ty t u łu ś w ie t n e g o s z k ic u R . Z im a n d a M a r t w y dom ż y w y c h lu d z i, w: t e g o ż C za s n o rm a liza c ji. S z k ic e c z w a r te , A n e k s , L o n d y n 19 8 9 .

16 G . H e r lin g - G r u d z i ń s k i, W . B o le c k i R o z m o w y w D ra g o n e i, o p r a c . i p r z y g o to w a ł d o d r u k u W. B o le c k i, S z p a k , W arsza w a 1 9 9 7 , s. 30 7 .

(11)

d z ię k i n ie j d o j r z a ls i w s p o jr z e n iu n a w s p ó łc z e s n y św ia t. N i e c h n ik t m i n ie m ó w i, że p r z e ­ r o b iliś m y ją n a w ła s n e j sk ó r ze . T o n ie d o s y ć , m u s im y ją p r z e m y ś l e ć . [ . .. ] M o je U p io ry r e w o lu c ji są k o n ie c z n y m u z u p e łn ie n ie m In n e g o Ś w i a t a } 1

N a podkreślenie zasługuje w tych słowach zarówno przekonanie H erlinga o pol­ skiej obojętności (by nie pow iedzieć niechęci do Rosji), jak i zaakcentow anie isto t­ nego zw iązku m iędzy jego dw iem a k siążkam i Innym Św iatem i Upiorami rewolucji. Po pierw szej, w których opisow i sow ieckiego św iata koncentracyjnego tow arzy­ szyło uchw ycenie m o m e n tu bolesnego naro d zen ia nowej form acji rosyjskiej, d ru ­ ga stała się opisem „ in n e j”, niesow ieckiej Rosji, choć ciągle in statu nascendi.

N a H erlin g u jed n ak nie zam yka się lista twórców przełam ujących postaw ę re- sen ty m en tu , w olnych chyba od postkolonialnej trau m y i prób u jący ch zrozum ieć Rosję nie tylko poprzez o dniesienie do św iata zachodniego. O braz „polskiej” „in­ n e j” R osji staje się b ardzo n ie p ełn y bez C zapskiego (którem u przecież Ja n io n p o ­ święciła niegdyś p ię k n y esej), V incenza, Józefa M ackiew icza. Zadziw ia zwłaszcza nieobecność w książce tego ostatniego, najb ard ziej „rosyjskiego” spośród polskich twórców. Jest to tym b ardziej zastanaw iające, że poglądy M ackiew icza w yrażane w publicystycznych tek stach (głównie w Zwycięstwie prowokacji) tożsam e były z cy­ tow anym i przez M arię Ja n io n m yślam i M a rtin a M alii, w cześniejszym i o k ilk a­ d ziesiąt lat. W ażniejsze byłoby jed n ak sięgnięcie do pow ieści tw órcy Kontry, bo przecież żaden z polskich pisarzy nie kreow ał z tak ą konsekw encją i sym patią ro ­ syjskich postaci, żaden też nie pokazyw ał przedrew olucyjnej R osji jako p rze strze­ n i wolności.

W arto w spom nieć i o ta k ich polsk ich książkach pośw ięconych Rosji, w k tó ­ rych m im o apriorycznej wyższościowej o rien tacji dostrzec należy próby - będące m oże in sty n k to w n y m i i n ie u św iad a m ia n y m i o d ru c h a m i - przezw yciężenia tej optyki, czego św ietnym przy k ład em jest książka W domu niewoli „narodow o-kato- licko” nastaw ionej Beaty O bertyńskiej. D ialektykę sym patii i nienaw iści do ustroju, am biw alentnego sto su n k u do lu d z i w n im żyjących, ale p rzede w szystkim zasad­ niczego przeciw staw iania dw óch światów odtw arza kosm opolityczny Żyd polski - A leksander W at (podobnie, choć nieco wcześniej Jerzy G liksm an w Powiedz Z a ­

chodowi). W M oim wieku zn a jd u je m y nie tylko wzorcowy przy k ład o rientalizacji

Z w iązku Sowieckiego, ale także św iadom ość po d d an ia się te m u procesow i, w spar­ tą p róbą jego racjonalizacji:

C z u łe m się w c ie l e n ie m Z a c h o d u i c h r z e ś c ija ń s tw a . C h o d z iłe m [p o A łm a -A c ie ] w śr ó d tej b a r b a r ii, te g o ś w ia ta n ę d z y , b a r b a r z y ń s tw a w s c h o d n ie g o , w ie lo t y s ią c le t n ie g o ja k o w c i e ­ le n ie , o b r a z , im a g o . Im a g o Z a c h o d u , ca łe j p r z e s z ło ś c i Z a c h o d u i ca łe j p r z e s z ło ś c i c h r z e ­ śc ij a ń s tw a . [ . .. ] C z y ta łe m T o m a sz a à K e m p is , a tu n ę d z a , g łó d . [ . .. ] W ię c w ła ś c iw ie co? H ip o k r y z ja ? T era z r o z u m u ję , m y ś lę , ż e n ie , ż e to n ie b y ła h ip o k r y z ja . C z y to b y ło to , c o w ię k s z o ś ć P o la k ó w m ia ła w s to s u n k u d o r o s y js k ie g o n a ro d u : n ic n a s n ie o b c h o d z i w r o g i p o d n a r ó d . P r z y p u s z c z a m , ż e i to n ie . M o ż e i tr o c h ę h ip o k r y z j i, i tr o c h ę te g o u c z u c ia , a le

17 G . H e r lin g -G r u d z i ń s k i D z i e n n ik p is a n y n ocą 1 9 9 3 -1 9 9 6 , C z y te ln ik , W a r sz a w a 199 8 ,

s. 66.

2

3

(12)

234

n ie b y ło to z a s a d n ic z e . M y ś lę , ż e [ . .. ] to b y ło p r a g n ie n ie , ż e b y n ie b y ć w łą c z o n y m , ż e b y s ię w y łą c z y ć ze św ia ta , w k tó ry m w s z y s tk o s z m a tła w ie je , u b r a n ia , tw a r z e, c h a r a k te r y .18

Poddając refleksji obrazy R osji w polskiej lite ra tu rz e o statn ich lat, Ja n io n sku­ pia się na dwóch alternatyw nych fo rm u łach opisu, które egzem plifikują „im pe­ ria ln e ” rep o rtaże K apuścińskiego i „wilcze” szkice W ilka. Albo - jak podkreśla - orientalizujące m igaw ki z Imperium, albo opisanie ze środka, z głubinki M atuszki

Rossii, jak w Wilczym notesie lub Wołoce. W obu postaw ach p isa rsk ich w yraźnie sły­

szymy p ytania - jak pisać o Rosji? jak ją poznać? Powtórzyć wzorce czy też stwo­ rzyć now ą form ułę opisu? K tóry ze sposobów pozw oli uchwycić jej fenom en? E n ­ tuzjastycznej ocenie książek W ilka tow arzyszy dystansujący się (co n ajm niej) sto­ sunek do Imperium. O bficie cytow any przez M arię Ja n io n krytyk rosyjski - nega­ tyw nie oceniając książkę i p rzypisując K ap u ściń sk iem u rolę nowego m ark iza de C ustin e - zakw estionow ał jednocześnie jego postaw ę splendid isolation, niew łaści­ we „p re ten sje” do czucia się cudzoziem cem w sow ieckim im p eriu m . I te n p u n k t w idzenia zdaje się przyjm ow ać au to rk a Niesamowitej Słow iańszczyzny. Otóż takie stanow isko nie tyle im p lik u je negatyw ną ocenę o rientalizującej Rosji w 1839 roku de C u s tin e ’a (której w książce nie m a, ale która św ietnie łączy się z logiką wywo­ du), ile XX-wiecznej k o n ty n u acji takiej form uły opisu. M ożna by ją określić jako „custynizację” Rosji, której im m an e n tn y m elem entem jest status n a rra to ra jako przybysza „sta m tą d ”. Taką postaw ę - co p odkreśla Ja n io n - przyjął au to r Impe­

rium. N ie zw raca jed n ak ona uwagi na zróżnicow anie przez K apuścińskiego „cu­

dzoziem skich” optyk w R osji i dokonany przez niego wybór jednej z nich , k tóry oznaczał przecież chęć em patycznego zrozum ienia życia i postaw obyw ateli im p e­ riu m w fazie breżniew ow skiego „rozkw itu” i gorbaczow owskiego schyłku. C ytaty z Imperium - o pinie p isarza na tem at rosyjskich „a b erracji” (utożsam ianie Boga z w ładcą), krytyka języka pozbaw ionego k artezjańskiej dyscypliny (nieco podob­ nie p isał i M iłosz w Rodzinnej Europie, i O bertyńska we w spom nieniow ym W domu

niewoli), w czym wyrażać się m iałby d u ch rosyjski - służą up ew n ien iu o wyższo-

ściow o-traum atycznej postaw ie K apuścińskiego. Ja n io n chce chyba dowieść, że trau m a, której in dyw idualne źródła ujaw nił p isarz we w stępnych p a rtia c h książ­ ki, uniem ożliw iła m u spojrzenie na świat rosyjski (rosyjsko-sowiecki), które po ­ w inno w ynikać z jego polskiego - podw ójnego, bo słow iańskiego i kolonialnego - w n im zakorzenienia. Polacy n ie m ogą patrzeć inaczej, poniew aż trac ą w tedy au ­ tentyczność. O graniczają się do pow ielania zach o d n ich wzorców, m ając potencjał oryginalności. To chyba pozwala zrozum ieć nie do końca spraw iedliw ą ocenę książki K apuścińskiego, o której przyw oływ any przez Jan io n w in n y m m iejscu „ a rb ite r” H erlin g n ap isał bez w ahania, że jest św ie tn a19.

18 A . W a t M ó j w ie k . P a m ię tn ik m ó w io n y , r o z m o w y p r o w a d z ił i p r z e d m o w ą o p a tr z y ł C z . M iło s z , d o d r u k u p r z y g o to w a ła L . C io łk o s z o w a , t. II, N ie z a l e ż n a O fic y n a W y d a w n ic z a , W a r sz a w a 1 9 9 0 , s. 3 0 1 -3 0 2 .

(13)

Ale pom aga jednocześnie zrozum ieć entuzjastyczną ocenę rep o rtaży i rosyj­ skich dzienników M ariusza W ilka, m im o że - jak p isali krytycy - nie zm ieniły w isto tn y sposób rysów na istniejącym po rtrecie Rosji. O czytany jak żaden z p o l­ skich pisarzy w staro ru sk ich k ronikach i latopisach W ilk jednak zaskakuje, utw ier­ dzając n ie jed n o k ro tn ie w dyskusyjnej tezie o sw oistym rab sk im continuum Rosji; o „wiecznej R osji” n iezależnie od tego, czy na jej sz tan d a ra ch w idnieje dwugłowy orzeł, czy też gwiazda z sierpem i m łotem . P odzielając o pinię krytyków , uczona ak centuje przecież, że „rola W ilka w polskiej k u ltu rz e jest nie do p rze cen ien ia” (241). O tóż w tej pozornie antytetycznej w ypow iedzi zaw iera się chyba istota re­ fleksji Ja n io n , pośw ięconej polskiej Rosji, owem u „nie w p ełn i w artościow em u, lecz nieb ezp ieczn em u In n e m u ”. M arię Ja n io n zdaje się bow iem m niej in te reso ­ wać poznaw cza strona książek o Rosji, p róba uchw ycenia jej fenom enu, ale ich znaczenie dla przekroczenia przez k u ltu rę polską sztucznego pro g u inności, wy­ brn ięcia z zaułka zachodniego, wejścia w słow iańską w spólnotę, odrzucenia po ­ stawy przybysza „sta m tą d ” i przyjęcia postaw y „tutejszego”, która pozw oli zoba­ czyć siebie, swoją słow iańskość wyzwoloną z łacińskiej represji. O rientalizacja czy też „custynizacja” R osji staje się bow iem w u jęciu M a rii Ja n io n kolejnym p rze ja­ wem w ypierania przez Polaków słow iańskości i w spierania ro zdartej tożsam ości.

„P rzypadek” M ariusza W ilka jest niew ątpliw ie szczególny; nie tylko dobro­ w olnie ud ał się do R osji, ale osiedlił się na długie lata na W yspach Sołowieckich, w m iejscu, które uznał (bliski w tym Sołżenicynowi) za „esencję i antycypację Rosji zarazem ”. Przyjął, jeśli ta k m ożna pow iedzieć, zasadę „życiopisania” Rosji. Z m ie­ nił zakończenie słynnego czterow iersza T iutczew a, w któ ry m poeta skonstatow ał, że rozum em R osji objąć się nie da, że m ożna tylko w nią „wierzyć” . W ilk słowo „w ierzyć” za stą p ił słow em „przeżyć” zakładając - w brew p isarzo m zachodnim , nie tylko polskim - że „pojąć rosyjską rzeczywistość od środka, to jest spojrzeć na Rosję oczam i ruskiego człow ieka i tylko po tem przełożyć to jakoś na swój język”20. Czy nie kryje się w tym jed n ak istotne niebezpieczeństw o ucieczki p rze d p o d ję­ ciem tru d n ej próby zrozum ienia, która p rzeradza się n iem al w „rosyjski” syndrom ? Bo, na co zwraca uwagę sam a M aria Jan io n , cytowanie czterow iersza T iutczew a stało się n ie m al obyczajem Rosjan.

P rzestrogę Tiutczew a rozszerzył Bierdiajew , k tó ry w b ad a n ia ch n ad rosyjską ideą postulow ał i realizow ał „m istykę serca”. O drzucał postaw ę em piryczną uw a­ żając, że zbyt w iele zdarzeń w jej h isto rii odstręcza. Żeby zrozum ieć Rosję, p o ­ trzebne są - zd an iem filozofa - ew angeliczne cnoty „wiara, nadzieja i m iłość”21. A jakże m ożliw e jest to dla Polaka, którego w nieobjęte prze strzen ie R osji w yrzu­

20 M . W ilk W ilczy n o tes, O fic y n a L ite r a c k a „ N o ir su r B la n c ”, W a r sz a w a 2 0 0 7 , s. 47 . 21 M . B ie r d ia je w R o s y jsk a id e a , p r z e ł. z ros. J.C . - S.W ., W a r sz a w a 1 9 9 9 , s. 7

( t u k o r z y sta m z d r u g ie g o , p o p r a w io n e g o w y d a n ia k s ią ż k i). W in n y m m ie js c u (Ś w ia to p o g lą d D o sto jew skieg o , p r z eł. i o p r a c . H . P a p r o c k i, A n ty k , K ę ty 2 0 0 4 , s. 9) B ie r d ia je w p isa ł: „ D o w ie lk ic h z ja w is k n a le ż y p o d c h o d z ić z w ie r z ą c ą d u sz ą ,

a n ie r o z b ija ć je p r z e z p o d e jr z liw o ś ć i s c e p t y c y z m ” .

23

(14)

236

cił ów zm itologizow any w róg odwieczny? O tóż tego niebezpieczeństw a W ilk u n ik ­ nął, osiedlając się dobrow olnie w M atuszkie-Rossii. Próbow ał także przezwyciężyć ataw istyczne determ in an ty , przeciw ieństw a m en taln e, incompatibility o f temper, jak M iłosz diagnozow ał za C o n rad em relacje polsko-rosyjskie22. I - zd a n ie m M a rii Jan io n - wyszedł z tej próby zwycięsko. Przyjął w spólną perspektyw ę słow iańską. P rzekroczył obydwa progi „m istyki serca” w p oznaw aniu Rosji: rosyjski próg - „wiary, n adziei, m iłości” i polski - nienaw iści, którego źródło też zn ajd u je się w ser­ cu. O tworzył W ilk, i otw iera coraz szerzej, polskie okna na niezach o d n ią rzeczy­ w istość. Wyzwala polskie spojrzenie z zachodniego zniew olenia. Przywraca pol­ skiej k u ltu rz e jej słow iańskiego ducha, czego w yrazem próba stw orzenia jakiegoś słow iańskiego w olapiku, którego nie trzeba tłum aczyć z „ruskiego” na p o lski i od­ w rotnie.

Refleksje M a rii Ja n io n pośw ięcone „polskiej” R osji sk łaniają do postaw ienia p y ta ń fu n d am en taln y ch : czy założenie W ilka - „spojrzeć na Rosję oczam i ru sk ie ­ go człow ieka” - m ożna w ogóle zrealizować? Czy m ożliw a jest całkow ita reo rie n ­ tacja św iadom ości, czy m ożna zapanow ać n a d podśw iadom ością? Ale także - czy konsekw encją owego założenia nie będzie u trata kondycji p isarza polskiego, cze­ go najp ełn iejszy m p otw ierdzeniem w ątpliw ości autora Wilczego notesu: „coraz czę­ ściej m am w rażenie, że jestem rosyjskim p isarzem piszącym po p o lsk u ” (238)? Czy w ażniejsze jest rosyjskie p oznanie Rosji, czy też zrozum ienie ograniczeń w pol­ skim p isa n iu o R osji i przekroczenie ich? Co n am da Rosja rosyjska albo Rosja „w ieczna”, uniw ersalna? Czy n ie w ystarczyłaby le k tu ra Gogola i Sałtykowa-Szcze- drin a, D ostojew skiego i Czechowa, czy znających dośw iadczenie to ta lita rn e Soł- żenicyna i Jerofiejew a? Otóż dla Polaka nie w ystarcza. M iłosz stanowczo dowo­ dził, że „Polacy w iedzą o R osjanach to, co R osjanie w iedzą o sobie sam ych, nie chcąc się do tego przy zn ać”23. Jeśli naw et w słowach tych w yraźnie pobrzm iew a b u ta „kiczliwego L a c h a ”, to przecież tru d n o zakw estionow ać, co podkreśla także M aria Jan io n , „istn ien ie jakiegoś em ocjonalnego, głęboko sięgającego zw iązku, opartego na słow iańskim p okrew ieństw ie” (192). W łaśnie pokrew ieństw ie, a nie tożsam ości! I dla nas, ale także dla R osjan, ważna jest w łaśnie Rosja przesączona przez filtr polskości, obca, choć ta k bliska, p le m ie n n ie i językowo niem al swoja, ale k u lturow o i m e n taln ie odległa. Rosja u jrzan a i zro zu m ian a dzięki kondycji tran sg ra n icz n ej i zdolnościom asym ilacyjnym . P odobnie jak w ażna dla R osjan (gdyby tylko tego chcieli), ale także dla nas, jest Polska w idziana przez pryzm at rosyjskości. Pod w aru n k iem , że nie wypaczy jej trau m aty czn e spojrzenie wyższo- ściowe. Z jednej strony m otyw ow ane zachodnią k u ltu rą , z drugiej tęsk n o tam i im ­ perialn y m i, ale w obu sytuacjach d eterm inow ane silnym i m ech a n izm am i obron­ nym i i syndrom em kolonialnym . W słuchujm y się w nasze pokrew ne, choć różne głosy, bo dzięki te m u jesteśm y w stanie usłyszeć i zobaczyć w ięcej. I uśw iadom ić się w pokrew nym , choć różnym jestestw ie.

22 C z . M iło s z R o d z in n a E u r o p a , C z y t e ln ik W a r sz a w a 1 9 9 0 , s. 134. 23 T a m ż e.

(15)

N a koniec jeszcze jedna refleksja dotycząca analizow anych przez M arię Janion zm agań Polski z Rosją w kategoriach m ęsko-żeńskich. M ożna by się zastanow ić, czy n ie odezw ały się tu m im ochodem owe polskie stereotypy ta k egzorcyzm owane w książce. Ja n io n z akceptacją przyw ołuje słowa XIX -w iecznego R osjanina, który akcentow ał „kobiecość” Polski p o d bezw zględnym k n u te m potężnej, m ęskiej R o­ sji. Czy jed n ak w tej seksualnej sym bolice zaw iera się kom pleks polski, czy może w ogóle kom pleks pobitego? P om ińm y koncepcję „wiecznej kobiecości” R osji Ro- zanowa. Ale w w ieku XX, w epoce klęsk, m ożna znaleźć wcale n ierzad k ie rosyj­ skie głosy o „kobiecej” Rosji. M iłosz w Rodzinnej Europie przytacza opinię D ym i­ tra M ierieżkow skiego, k tó ry - zbolały zapew ne zgodą św iata, a najb ard ziej Polski, na za istn ien ie państw a bolszew ików - jed n em u z rozm ów cy pow iedział takie sło­ wa: „Rosja jest kobieca, ale n igdy nie m iała m ęża. G w ałcili tylko ją Tatarzy, caro­ wie, bolszewicy. Jedynym m ężem dla R osji m ogłaby być Polska. Ale Polska była za słaba”24. K obiecość Rosji, przeciw staw ioną m ęskości N iem iec, p o dkreślał także B ierd iajew w Rosyjskiej idei, w czasie b e z p rzy k ła d n y ch klęsk A rm ii Czerw onej w pierw szych m iesiącach w ojny z n ajazd em hitlerow skim .

W Rozm owie na koniec wieku pom ieszczonej w zakończeniu k siążki Do Europy,

ale z naszymi umarłymi, podkreślając konieczność intelek tu aln eg o spro stan ia zm ie­

niającej się rzeczyw istości jako pow inność in telektualisty, M aria Ja n io n boleśnie jednak skonstatow ała niem oc lub niezdolność tego środow iska do spełn ien ia tego zadania. P rzypom niała także, że in te le k tu alista , „który pow inien wybiegać przed szereg”, m u si „uśw iadam iać k ażdem u, że istn ieją rów nież ludzie, którzy m yślą i czują odm iennie, inaczej niż on. C hodzi o budow anie zro zu m ien ia i konieczno­ ści słuchania głosu in n y c h ”25. Niesamowita Słowiańszczyzna w ypełnia oba im p e ra­ tywy. Będąc bow iem jedną z najdonioślejszych refleksji dotyczących naszej w spół­ czesności, naszej tożsam ości, jest zarazem głosem , k tóry dochow uje w ierności po ­ w ołaniu h u m a n isty i pow inności intelektualisty. P ięknie snuta opowieść (w której uczona w idzi m etodę upraw ian ia h u m a n isty k i) badacza lite ra tu ry i k ultury, ujaw ­ niającego w prost swoje em ocjonalne zaangażow anie, otw iera p rze d n ie w taje m n i­ czonym i ro g atk i herm etycznego św iata n au k i, zachęca do niej - by n ie pow iedzieć - zniew ala w ręcz czytelnika sztuką opow iadania. Ciesząc się, że ktoś jeszcze tak n a rrac ję „w odzi”, ra d u jm y się przecież tym p rzede w szystkim , że opowieść M arii Ja n io n neguje zasadność słów Lem a (przytoczonych na początku książki), że nie m a nikogo, kto by po d jął tr u d „najcięższych tem ató w ” ( 7).

24 T a m ż e , s. 153. 25 M . J a n io n R o z m o w a n a ko n iec w ie k u , w: te jż e D o E u r o p y ta k , ale ra ze m z n a s zy m i u m a r ły m i, W y d a w n ic t w o „ S ic !”, W a r sz a w a 2 0 0 0 , s. 2 5 8 .

L

Z

Z

(16)

238

Abstract

Tadeusz SUCHARSKI

Pom eranian Academ y (Słupsk)

M aria Janion’s W re s tle w ith Polish Traumas

In M aria Janion's Niesamowita Słowiańszczyzna [ ‘This Am azing Slavdom '], th e review ers finds an exem plification o f a m e th o d o f practising humanities, as postulated by Professor Janion, as cognition and therapy. T h e diagnosis o f a to rn Polish identity, w h ic h is caused by ousted Slavdom and a post-colonial traum a, is accom panied by th e ra p e u tic suggestions: understanding o f one's o w n c o n d itio n and acknow ledging o neself in one's tran s-b o un d a ry nature. This stands fo r an o p p o rtu n ity fo r o n e to free o n eself fro m a s u p e rio rity /in fe rio rity com plex, w hereas fo r th e Polish culture w h ic h tends to assimilate various civilisations - an o p p o rtu n ity is offered to o v e rc o m e its existing lim itations.

Cytaty

Powiązane dokumenty

pcje ko a licji rządowej. Najistotniej szą kwestią jest zapewnienie praw dziwej samodzielności państwa. Dziś nie trudno małemu państewku stać się obiektem a

W odpowiedzi na zapotrzebowanie branż odzieżowej i jej pokrewnych zasadne jest stworzenie niniejszego kodeksu oraz wdrożenie jego zapisów do rynkowych mechanizmów, aby móc

+48 61 62 33 840, e-mail: biuro@euralis.pl www.euralis.pl • www.facebook.com/euralisnasiona • www.youtube.com/user/euralistv Prezentowane w ulotce wyróżniki jakości,

Tusza oczyszczona, zamarynowana i doprawiona według

Zastosowane rury, kształtki i studnie z kamionki muszą być wykonane z tego samego materiału oraz być ze sobą kompatybilne, a więc stanowić jeden system i

Największy ruch kolejowy na wschodniej granicy UE, gdzie następuje zmiana szerokości torów, odbywa się przez przejście graniczne w Terespolu, co związane jest z przebiegiem

Obowiązkowe ubezpieczenie AC oraz Bezpieczny Kredyt lub GAP oraz zawarcie umowy odkupu przez dealera.. Przedstawione parametry nie uwzględniają

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być