• Nie Znaleziono Wyników

Z radzieckiej metodologii badań literackich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z radzieckiej metodologii badań literackich"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Morawski

Z radzieckiej metodologii badań

literackich

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 61/3, 329-343

(2)

ca gatunek, a ty lk o jako sp rzyjająca badaniu w ielo k ro tn a realizacja stru k tu ry. G dyż skąd np. byłob y w iad om o przy pierw szym egzem plarzu, jak szeroko n a leży za­ k reślić am p litu d ę elastyczn ości pg?

A utorka, w y su w a ją c propozycję badania ( u s t a l a j ą c e g o ! ) p ierw szej re a li­ zacji, m a słu szn ość teoretyczną, abstrakcyjną, z której w o ln o k orzystać dla u w y ­ datn ien ia konturu zgłoszonej teorii. A le na p ew n o nie jest to słu szn ość p raktyczna, badaw cza. Bo ty lk o w tej sferze, w której intuicja jest w s z y s t k i m , lad a fak t, p ierw szy fa k t w y sta rcza jako ośrodek k rystalizacji dla całościow ego ujęcia. L ecz gen ologia n ie leży w tej sferze.

R ecen zję tę — zm uszony rozsądną prośbą redaktora działu — u ryw am w ła śc i­ w ie m ech an iczn ie i z żalem , d o tk liw ie odczuw ając ryzyko i błąd w yb oru . A p rzecież w yboru ryzyk a n ie u znaję za błąd. „Inopem m e copia f e c it”.

S ta n is ła w D ą b ro w sk i

Z R A DZIECK IEJ METODOLOGII B AD A Ń LITERACK ICH

P u n k tem w y jśc ia m ych rozw ażań jest książka A lek sieja B u szm in a x. P o n iew a ż rozpraw ia się ona z zastan ym i niedom ogam i, ale n ie sięg a daleko w stecz, w s k a ­ zane jest om ów ien ie k ilk u szk iców sy n tetyczn o-h istoryczn ych , k tóre pozw olą się zorientow ać, ja k ie jest zap lecze rozw ażań B u sz m in a 2. Ponadto ze w zg lęd u na próby w y o d ręb n ien ia m etod ologii od teorii literatury in stru k ty w n y w y d a je się sposób rozum ienia ty c h k w estii p rzez autorów szkiców h istorycznych. N ie w y k lu ­ czone, że m . in. rów n ież ich k łop oty sk łon iły B uszm ina do k ry ty czn y ch r e fle k sji nad m etod ologią badań literack ich . W końcu dostatecznym argum entem , by zre­ fero w a ć tu przy okazji w zm ian k ow an e szkice, jest brak tego rodzaju p u b lik acji, na co u skarżają się od lat zarów no zw olen n icy jak i p rzeciw n icy dok tryn y m a rk ­ sisto w sk iej. W zm iankow ane szk ice n ie są, m im o identycznego czy bardzo pod ob ­ nego przedm iotu, jednorodne. A utorzy leningradzcy m ieli na uw adze przede w szystk im zadania in form acyjn e, zw łaszcza K isielo w a i K ożynow , k tórzy p isa li o p roblem ach teorii litera tu ry i poetyki. N atom iast tom m o sk iew sk i zaw iera obok in form acji — interp retację. N ajobszerniejszą i najciek aw szą z w y m ie n io n y c h pozycji jest stu d iu m P o sp ieło w a pod zobow iązującym tytu łem : M e to d o lo g iczn y

ro z w ó j ra d z ie c k ie j n a u k i o lite r a tu rz e . W szystkie pozostałe szk ice sta n o w ią w is to ­

cie załącznik i lub u zu p ełn ien ia w y w o d ó w zaw artych w tej rozpraw ce.

P o sp ieło w om aw ia d zieje radzieckiej m etodologii literack iej w czterech roz­ działach, k tórym odpow iadają zarazem cztery odrębne okresy: p ierw szy od r. 1917

1 А. С. Б уш м ин, Методологические вопросы литературоведческих исследований. Ленин­ град 1969. Издательство „Наука” , ss. 226. 2 Г. Н. П о сп ел о в , Методологическое развитие советского литературоведения", А. Н. М етченко, Формирование теории социалистического реализма. W zbiorze: Советское лите­ ратуроведение за пятьдесят лет. Сворник статей. Под ред. В. И. К у л еш о в а . Москва 1967. Издательство Московского Университета. — Г. М. Ф р и д л ен дер , Основные этапы советского литературоведения", JI. Ф. К и сел ев а и В. В. К ож и н ов , Проблемы теории литературы и поэтики", А. С. Б уш м ин, Некоторые методологические проблемы дальнейшего развития науки о литературе. W zbiorze: Советское литераутроведение за 50 лет. Ленинград 1968. Издательство „Наука” .

(3)

do 1932, drugi do la t 1939— 1940, trzeci do r. jl 956 i faza ostatn ia, w c ią ż o tw arta, tutaj z ra cji ju b ileu szo w y ch zam k n ięta rokiem 1967. A utor n igd zie jednak n ie form u łu je tezy o słu szn o ści ta k ieg o podziału, a w p ew n y ch fra g m en ta ch u siłu je n aw et zatrzeć gra n ice m ięd zy w sp o m n ia n y m i datam i. B rak u zasad n ien ia podstaw e w en tu a ln ej p eriod yzacji n ależy zap ew n e p rzyp isać ostrożności autora, który n ie ch ciał rozcinać sztu czn ie procesu jed n o liteg o i strzegł się, b y n ie uronić w a rto ści p o zy ty w n y ch tak że z tych ok resów , które w y p a d ło ocenić w strzem ięźliw ie. O stroż­ ność ta — jak się zdaje, n ad m iern a — zaw ażyła na w y n ik a ch b ad aw czych roz­ praw ki.

F a zę p ierw szą P o sp ieło w ch arak teryzu je jako okres w a lk i o u sta n o w ien ie m etod ologii m a rk sisto w sk iej. P rzeciw n ik a m i jej b yły: szk oła W iesiołow sk iego, szkoła k u ltu ra ln o -h isto ry ezn a (P yn in i T ich on raw ow ) oraz szkoła form alistyczn a. P ierw sze d w ie m ia ły za sobą zn aczn e o sią g n ięcia ju ż w ok resie p rzed rew o lu cy j­ nym , trzecia ro zk w itła po P aźd ziern ik u . O ów czesn ej pop u larn ości drugiej szkoły św iad czyć m a tw órczość n au k ow a P. S ak u lin a, k tóry k on cep cję m a rk sisto w sk ą u siło w a ł pow iązać zarów n o z m etod ologią p o zy ty w isty czn ą jak i z bad an iem na­ staw ion ym na im m a n en tn e p raw a rządzące stru k tu rą literack ą. O w p ły w ie fo r - m alistów m ów ią n ie ty lk o ich w ła sn e dzieła, a le p rzed e w szy stk im n ieu stan n e p olem iki ze stron y m a rk sistó w . W edług P o sp ie ło w a spory te zak oń czyły się p rzej­ ściem n a jw y b itn ie js z y c h fo r m a listó w na p o zy cje m a rk sisto w sk ie (Ż irm unski, E j- chenbaum , T yn ian ow ), gdyż ju ż od r. 1924 zd a li oni so b ie spraw ę, że pozostanie w y łą czn ie przy k ategorii „p r ijo m u ” i „s iu ż e tu ” ogranicza zn acznie m ożliw ości badaw cze. Z a in tereso w a n ie „ litie r a tn r n y m b y te m ” b yło zresztą dow odem , że p o le ­ m iści p rzek on ali k on tyn u atorów „O pojazu” o n ie w y sta rcza ln o ści ich założeń fu n ­ dam en taln ych .

M ark sistow sk a m etoda badań b yła w ty m ok resie rozw ijan a na p od staw ie este ty k i P lech a n o w a . J ego tezy p rób ow ali k on tyn u ow ać ów cześn i czo ło w i p rzed­ sta w ic ie le teg o nurtu: P. K ogan, W. F rieze i W. P ieriew ierziew . A utor stw ierdza, że w ich pracach pow tórzon e zo sta ły g łó w n e b łęd y in terp reta cji P lech a n o w o w - sk ich , a m ian ow icie: a b str a k c y jn o -k la so w e u ję c ie g en ezy sztu k i i litera tu ry oraz p sych ologiczn e u ję c ie charakteru tw órczości artystyczn ej. A n a liza założeń Friczego i P ie riew ierziew a w y k a z u je — w e d łu g autora — że oba te n ied ostatk i w za jem się w aru n k ow ały. F rieze rozp atryw ał h istorię litera tu r y w zależności od sztucznie w ydzielanych., stad iów rozw oju ekon om iczn ego i dla każdego tak iego stadium zn ajd yw ał ok reślon ą w ła śc iw o ść sty listy czn ą , p rzeja w ia ją cą się w dążnościach tw órczych i potrzebach odbiorców . W sch em atyczn ym sy ste m ie P ieriew ierziew a , którego P o sp ieło w nb. u w aża za n a jw ięk szej ran gi badacza tam tego okresu, w sk a ­ zane n ied o sta tk i u ja w n iły się jeszcze dobitniej, gd yż w y r a ź n ie jsz e b y ły tu m on i- styczn e in ten cje, b y litera tu r ę w łą c z y ć do m a rk sisto w sk ich sch em atów św iata sp ołecznego, a zarazem u zasad n ić jej sw oistość. P ier ie w ie r z ie w m ia n o w icie w y p ro ­ w a d za ł sztu k ę z in sty n k tu lu d y czn eg o , ale — dodaw ał — traci ona charakter zab aw ow y, gd yż tw o rzy przed m ioty o określon ym znaczeniu społeczn ym . Sztuka, jak o szczeg ó ln y „system ob razów ”, zach ow u je z popędu lu d y czn eg o w ła śc iw y jej em ocjon aln y charakter, a le treść i form ę jej w y tw o r ó w w y zn a cza ok reślon y układ ek on om iczn o-sp ołeczn y. N ie w p ły w a ją na nią żadne id ee filo zo ficzn e, estetyczn e czy m oraln e etc., gd yż sty l d anej tw ó rczo ści artystyczn ej (jak i każdej innej) zd eterm in ow an y jest przez dane stad iu m rozw oju gospodarczego. P o sp ieło w p o­ w iada, że zarów no F rieze jak P ie r ie w ie r z ie w chociaż w e r b a ln ie u zn aw ali zależność sztuki od k o n flik tó w k la so w y ch , w y łą c z a li ca łk o w icie tę determ in an tę. N ie inaczej rzecz m iała s ię z id eologiczn ym i d eterm in an tam i, które u stą p iły m iejsca p sy ch o lo ­

(4)

giczn ym , pojm ow an ym jako b ezpośredni reflek s -układu m aterialn ego w danym sp o ­ łecz eń stw ie w danym m om encie historycznym .

D rugą fa zę otw ierają w ła ściw ie teoretyczn e próby tzw . R A P P -o w có w , którzy już z k ońcem lat 20-tych w y su n ę li tezę o b ezpośrednim zw iązk u p oznaw czej i k la so w ej fu n k cji literatury. C ytow ani przez autora L. A w erb a ch i A. F ad iejew g ło sili pogląd, że o rzetelności poznaw czej pisarza d ecyd u je jego św iatop ogląd m a teria listy czn o -d ia lek ty czn y , a w ięc „m etoda tw órcza” (term in w ó w cza s w p r o ­ w ad zon y p rzez J. L ib ied in sk iego i podchw ycony przez in n ych zw o len n ik ó w tego stan ow isk a) w in n a być pow tórzeniem odpow iedniej m etod y filo zo ficzn ej, która rozstrzyga o n a leży tej partyjn ości. P artyjność n ie w ła śc iw a t o zaan gażow an ie się po stron ie idealizm u. R A P P -o w cy podjęli ostrą k ry ty k ę szk oły P ieriew ierziew a i szk oły F riczego, które zostały w latach 1929— 1931 o ficja ln ie p otępione. W roku 1932 z rów n ie ostrą k ry ty k ą sp otk ała się koncepcja R A P P -o w sk a , by ustąpić m iejsca w y k lu w a ją cej się teorii realizm u socjalistyczn ego. P o sp ieło w zw raca uw agę, że m im o k lęsk i R A P P -o w có w ich rozw ażania o fu n k cji pozn aw czej („m e­ tod zie tw ó rczej”) zostały p rzejęte przez doktrynę ustaloną na I W szech zw iązk o- w y m Z jeździe P isarzy. A utor w y k a zu je jednak, że doktryna ta została oczyszczona z błęd n ej tezy R A P P -o w có w redukujących istotę litera tu ry do p raw d y filo z o fic z ­ nej. Z daniem P osp iełow a, w prow adzając p ojęcie „m etoda tw ó rcza ” m ieszan o św iatop ogląd określonego typu (tzn. m arksistow ski) z ja k im k o lw iek id eologiczn ym zaan gażow an iem pisarza, które jest nie do uniknięcia. D latego też i w d ok tryn ie u stalon ej jako obow iązująca p o r. 1932 term inologia b yła często m yląca. Tzn. m ów iąc o „m etodzie tw ó rczej”, raz przypisyw ano ją ty lk o realistom , to znów w szy stk im pisarzom . B yła to w ię c kategoria rów nie ch w iejn a, bo w ielozn aczn a, jak w fa zie poprzedniej k ategoria „stylu ”. Oba te p ojęcia k lu czo w e od słon iły, w ed łu g P o sp ieło w a , u k ryte m ielizn y m erytoryczne. Z m iany, k tóre n a stą p iły po r. 1932 (pojaw ienie się czasopism a „Литературный критик”; atak na p o zy cje w c z e ś­ n iejsze, tj. na „w u lgarn y socjologizm ”), autor analizuje na przyk ład zie k ilk u w y ­ bran ych n ajw ażn iejszych k w estii, sięgając do w y p o w ied zi przede w szy stk im P. J u ­ dina oraz M. L ifszy ca i G. L ukacsa, który w ów czas p racow ał w ZSRR. P rzełom p o leg a ł m ia n o w icie na p rzesunięciu punktu ciężkości z in terp retacji so cjo g en ety cz- nej na gnozeologiczną i tu z k o lei na próbie u ch w y cen ia sw o isto ści poznaw czej sztuki. Z nalazło to w y ra z w podkreślaniu m ożliw ych i dla badacza szczególn ie p asjon u jących sprzeczności m ięd zy sensu stric to św iatop ogląd em pisarza a jego bezpośrednią, spontaniczną reak cją na rzeczyw istość sp ołeczną, k tórej r e fle k só w należało szukać w sam ej tk an ce literackiej. Przełom ów w ią za ł się z porzuceniem P lech a n o w a dla M arksa, E n gelsa i L enina. W tym czasie L ifszy c w y d a ł p ism a e ste ­ ty czn e k la sy k ó w m arksizm u, a Łunaczarski w jednym z ostatnich sw o ich szk iców u w y p u k lił znaczenie k oncepcji L eninow skich dla badań literack ich . P rzyk ład y M arksa (w yp ow ied ź o B alzaku) i Lenina (artykuły o T ołstoju) p o słu ży ły w ó w cza s jako au torytatyw n e źródła dla uzasadnienia e w en tu a ln y ch a n ty n o m ii św ia to p o ­ glądu pisarza i p oznaw czej zaw artości utw oru. S k u p ien ie się n a p ozn aw czych w a rtościach sztu k i b y ło w ym ierzon e przeciw socjologistom ze szk oły F riczego czy P ieriew ierziew a , natom iast u w yd atn ien ie sprzeczności m ięd zy filo zo ficzn ą i p o li­ tyczn ą p ostaw ą tw ó rcy a jego dziełem literack im sk iero w a n e b yło p rzeciw sc h e ­ m atom R A P P -o w có w . G rupę badaczy, którzy tę now ą o rien tację fo rso w a li korzy­ stając z oficjaln ego poparcia, gdyż odpow iadała ona założeniom dok tryn y rea­ lizm u so cjalistyczn ego, nazw ano zgodnie z ów czesn ym (i n ie ty lk o ów czesnym ) zw yczajem n ad aw an ia ety k iet — „ w o p rie k ista m i”. W yk azyw ali oni bow iem , że d zieło litera ck ie m oże być w arto ścio w e w b r e w św ia to p o g lą d o w i w yzn aw an em u

(5)

p rzez pisarza. W artości p ozn aw czych n ie o d ry w a li przy ty m od asp ek tów id eo lo ­ gicznych; te o sta tn ie zn a jd o w a li nie w* k la so w y c h p o w ią za n ia ch tw ó rcy z ty m lub ow ym św ia to p o g lą d em filo zo ficzn y m czy p o lity czn y m (co w ed łu g n ich w io d ło na m a n o w ce socjologizm u albo ku R A P P -o w sk im uproszczeniom ), le c z w zw ią z­ kach pośred n ich z dążeniam i u cisk a n y ch m as, k tórym d zieło litera ck ie „sprzy­ ja ło ” ze w zg lęd u na sp on tan iczn e o b iek ty w n e p rzed sta w ien ie procesu h isto ry cz­ nego. T utaj dochodzim y do trzeciego zagad n ien ia, które P o sp ieło w eksponuje, tj. k ariery n ow ej kategorii: „ n a ro d n o sti”. O w e „treści lu d o w e ” i „fu n k cję dem ok ra­ ty czn ą ” n a jw y b itn iejszy ch u tw o ró w w sk a z y w a n o n ie ty lk o w litera tu r ze ro sy j­ skiej w . X IX , w p oprzedniej fa zie rozp atryw an ej jako p rzeja w w ą sk ic h p ersp ek ­ ty w k la so w y ch , ale ró w n ież w e w cześn iejszej litera tu rze rodzim ej oraz w tw ó r ­ czości europ ejsk iej. M. in. pod w p ły w e m #prac L u k acsa r eh a b ilito w a n o litera tu rę m ieszczań sk ą z jej S tu r m - u n d D ra n g p e rio d e oraz poddano rew izji p ogląd, iż realizm m ia łb y odpow iadać zaw sze orien tacji d ia lek ty czn o -m a teria listy czn ej. P o ­ sp iełow nie k w e stio n u je osiągn ięć te g o nurtu b adaw czego, ale n ie u k ryw a też sw ej n iech ęci do „ w o p r ie k is tó w ”. N a p rzyk ład zie analiz L u k acsa p o św ięco n y ch G oethem u i W alter S co tto w i autor u siłu je w y k a za ć, że filo z o f w ę g ie r sk i p rzece­ niał bądź rew o lu cy jn o ść, bądź k o n serw a ty zm badanych tw ó rcó w , że teo ria „ tie -

czenija", tzn. ży w io ło w e j artystyczn ej rea k cji na rzeczy w isto ść, jest fa łszy w a ,

gdyż id eologiczn e u w ik ła n ia są za w sze a k ty w n e i one p ow od u ją, iż np. w W e r ­

te r ze dochodzi do głosu ty lk o b iern y, sen ty m en ta ln y p rotest, zaś w dziełach S cotta

u to p ijn o -retro sp ek ty w n a m oralistyk a. W k o n sek w en cji ow ej p o lem ik i P o sp ieło w ak cep tu je p rzesłan k i, k tóre w y s u n ę li J erm iło w i in n i k ry ty cy atak u jący b ezp ar­ donow o L u k âcsa i L ifs z y c a w la ta ch 1939— 1940. W czasop iśm ie „Красная новь” (1940, nr 4) p otęp ion o pogląd y „ w o p r ie k is tó w ” jako szk o d liw e, gdyż m ieli oni porzucić id eę w a lk i k la so w ej w p ro cesie literack im , u n ieza leżn ić rozw ój literatu ry od rozw oju sp o łeczn o -p o lity czn eg o (co p row ad ziło do d ep recjacji tw órczości ra­ dzieckiej w zesta w ien iu z o sią g n ięcia m i w y b itn y c h pisarzy w . X V III i X IX ) oraz w p row ad zić ab strak cyjn ą k ateg o rię „ n a ro d n o sti”, w ca le n ie lep szą od a b stra k cy j­ nej „ d iam atyczn ości”, którą szerm o w a li R A P P -o w cy . E chem p ostaw „ w o p r ie k i­

s tó w ” b y ły — w e d łu g autora — n iek tó re u w a g i teoretyczn e L. T im o fiejew a w y ­

łożon e w p racy Теория литературы (1948). M im o że T im o fieje w starał się sp ełn ić postu laty obu w a lc z ą c y c h przed tem stron, zesta w ien ie M yszk in a i R ach m ietow a jako boh aterów litera ck ich ró w n ie in teresu ją cy ch z pun k tu w id zen ia w a rto ści a rty sty czn o -p o zn a w czy ch sp otk ało się z n a ty ch m ia sto w y m uderzen iem . A utor broni jednak T im o fieje w a p rzyp om in ając, że p ocząw szy od la t 40-tych, zw łaszcza zaś po drugiej w o jn ie św ia to w e j, n a stą p ił w y ra źn y regres teo rety czn y .

Ż d an ow ow sk a k on cep cja sta w ia ła w y m ó g rozróżnienia d w u n u rtów a rty sty cz­ n ych — rew o lu cy jn eg o i reak cyjn ego. D o p ierw szego p o d cią g n ięto tw ó rcó w (np. P uszkina), k tórych chciano utrzym ać w p a n teo n ie narod ow ym , do drugiego zaś zep ch n ięto iu re caduco D o sto jew sk ieg o , sy m b o listó w , n arodników , J esien in a etc. P ierw szy nurt m ia ł odpow iadać założeniom este ty k i C zern yszew sk iego, sta w ia n ej jako w zór, drugi m iał m ieć k o rzen ie w d ok tryn ie „sztuki dla sztu k i”. W szystko, co uznano za cen n e — p isze dalej P o sp ieło w — w łą cza n o do nurtu rea listy czn eg o tak, że term in ten zaczął cierpieć na pu ch lin ę. P o roku 1956 n a stą p iła radykalna zm iana k lim atu , tzn. p rzyw rócon o m o żliw o ść d y sk u sji n au k ow ej. G łów n e osią g n ię­ cia ty ch la t to, w e d łu g P o sp ieło w a , g ru n tow n a an aliza k a teg o rii realizm u , b y te r ­ m in ten w sposób op tym aln y u ściślić, p o zo sta w ić poza jeg o gran icam i in n e od­ m iany sztu k i (m. in. so cja listy czn ej), w c a le p rzy ty m n ie p ozb aw ion e w artości artystyczn ych . Inną p o zy ty w n ą cechą b y ła w ie lo le tn ia w y m ia n a poglądów na sw o ­

(6)

iste w ła śc iw o śc i sztuki w ogóle, m. in. ró w n ież litera tu r y . T rzeci objaw dodatni to rzeczow a p olem ik a w odniesieniu do k ategorii „ sty l” i „m etoda tw ó rcza ”. P o ­ lem ik a ta w p ra w d zie n ie przyniosła rozw iązań w p ełn i zadow alających , ale u św ia ­ dom iła w ielozn aczn ość obu pojęć. N atom iast w d alszym ciągu, w ed łu g autora, leży ugorem problem socjogen ezy zjaw isk a literack iego. K ategoria „n a ro d n o sti” (oznaczająca to, co ty czy się bądź sw oistości n arodow ych, bądź elem en tó w fo lk lo ­ rystyczn ych , bądź p ostęp ow ości tw órcy w granicach danej epoki) u żyw an a jest nadal w sposób m ętny, a kryteria k lasow ych determ in an t są p rzyjm ow an e „na w ia r ę ”. W su m ie biorąc, autor n ie sądzi, by okres ostatni, m im o o ży w ien ia te o r e ­ tyczn ego, d orów n yw ał m etodologicznej dojrzałości z la t 20-tych i początku 30-tych. R ozpraw ka P o sp ieło w a (pod w zględ em układu m ateriału i jeg o p ro b lem a ty - zacji podobna zresztą do szk iców F ridlendera i K isielo w ej), n ie w y d a je się w p ełn i p rzek on yw ająca. Z astrzeżenie k ardynalne, jakie nasuw a się już w tra k cie lek tu ry, dotyczy q u asî-h istoryczn ego u ję c ia om aw ianych zagadnień. P o sp ie ło w przede w szy stk im p om in ął sporo m ateriału, który szczęśliw ie zn alazł m ie jsc e w artyk u le K ożynow a, p ośw ięcon ym dziejom teorii poetyki. N ie sposób p rzecież p rzed sta w ić h istorii radzieckiego literaturozn aw stw a, jeśli poza rozw ażan iam i p ozostaw ia się o rien ta cję stru k tu ralistyczn o-m orfologiczn ą, którą m ożna by w y w ie ść od Proppa i doprow adzić do ak tu aln ych prac ośrodka w Tartu, oraz zapom ina się o sta ty - sty czn o -m a tem a ty czn y ch próbach interpretacji poezji z początku la t 20-tych (B ie- łyj, S ietn ick i, Szen geli, Jarcho), które z k o lei m ają sw ą k o n ty n u a cję w badaniach p row ad zon ych dzisiaj przez K ołm ogorow a i jego uczniów . K ożyn ow w y m ie n ia пЪ. poza nurtam i p oetyk i m orfologicznej i statystyczn ej jeszcze nurt p o ety k i „p sy­ ch o lo g iczn ej” (B ielecki, G liw ien k o, G ornfeld, R ajnow ), co skądinąd przyw od zi na m y śl w c a le n iesłab ą w latach 20-tych ten d en cję n a w ią zy w a n ia do B ergson a i F reuda. D odajm y, że grupa „P ieriew ał” (W oronski, L eżn iew ), o której w sp o m i­ nają in n i w zm ia n k o w a n i autorzy, a M ietczenko p o św ięcił jej — jak n ajsłu szn iej — sporo u w a g i, w ogóle n ie fu n k cjon u je w h istoryczn o-teoretyczn ym u k ła d zie P o ­ sp ieło w a . W ysu n ięte tu g łó w n e zastrzeżenie jest doniosłe n ie ty lk o ze w zg lęd u na zn aczn e zubożenie m ateriału, k tórym operuje badacz, a zatem ze w zg lęd u na ryzyk o p ow ażnej d eform acji obrazu. Ma ono rów nież znaczenie m etod ologiczne, a m ia n o w icie — w św ie tle odm iennych niż m ark sistow sk a k o n cep cji b ad aw czych , które byn ajm n iej n ie zostały w ZSRR w ykorzenione, ale co n ajw yżej stłu m ion e, inaczej ry su je s ię h istoria sam ej doktryny m ark sistow sk iej. Ze szkicu P o sp ie ­ ło w a (a ta k że F rid len d era i K isielow ej) w yn ik ałob y, że m ark sizm m niej w ię c e j od p o ło w y lat 20-tych stał się k oncepcją pow szech n ie ak cep tow an ą p rzez środo­ w isk o n au k ow e i że każda inna propozycja m etodologiczna (po r. 1956, k ied y m ogła się ujaw nić) b y ła zaled w ie uzu p ełn ien iem ow ej k on cep cji gen eraln ej. N ie sądzę, b y tak się rzeczy m iały. Co w ięcej, autorzy in n y ch szk icó w (zaw artych w to m ie leningradzkim ) pisząc z sym patią o osiągn ięciach tzw . szk oły fo rm a li- sty czn ej, które po odrzuceniu jej pom yłek i ograniczeń zostały jakoby „za sy m i­ lo w a n e ” przez dalszy jed n o lity rozwój radzieckiego litera tu ro zn a w stw a , n ie d ają żadnych dow odów potw ierd zających tego rodzaju kon statację. W ydaje się, że od p oetyk i „fo rm a listy czn ej” — jak to w sk azu je choćby rzeteln ie in form u jący szk ic K ożyn ow a — p row adzą drogi gdzie indziej, a m ia n o w icie do d zisiejszych badań stru k tu ralistyczn ych , u p raw ian ych przez ośrodek w Tartu.

Z zastrzeżen iem p ierw szym łączy się ściśle drugie, tzn. odnoszące się do zre­ fero w a n ia d ziejów sam ej m y śli m ark sistow sk iej. O rażącym p om in ięciu „P iere- w a łu ” już w sp om n iałem , a niepodobna p rzecież n ie p o sta w ić pytan ia, czy W oron­ ski b y ł czy te ż nie b y ł k rytyk iem m a r k s i s t o w s k i m . W u jęciu P o sp ieło w a

(7)

m eto d o lo g ia m a rk sisto w sk a rozw ija ła się ja k g d yb y rów n om iern ie, w y zb y w a ją c się k o lejn y ch a b so lu ty za cji i k o lejn y ch nieporozum ień w y n ik a ją cy ch z n ieścisło ści term in ologiczn ych . N ie m a tu w ię c m iejsca na fu n d a m en ta ln e pytan ia, n arzuca­ jące się przy lek tu rze zarów no jego szk icu jak i szk iców in n ych . A m ian ow icie: co łą czy założenia estety czn e P lech a n o w a z założeniam i estety czn y m i M arksa, E n g elsa i L enina? Co — inaczej k w e stię tę fo rm u łu ją c — pozw ala na uznanie in terp reta cji tak n i e z g o d n y c h z e s o b ą , jak np. P ie r ie w ie r z ie w a i L if- szyca, za elem en ty sk ła d o w e t e j s a m e j dok tryn y estety czn ej, u fu n d ow an ej na t e j s a m e j m e t o d o l o g i i ? H istorię, którą p rzed sta w ia P o sp ieło w , czyta się, w b r e w d ek laracjom autorskim , w isto cie jako d zieje k o lejn y ch b łęd ó w i serię w za jem n y ch ataków , p op ieran ych z racji k o n iu n k tu ra ln y ch p rzez o ficja ln y ch p a ­ tronów . A utor w k ilk u fra g m en ta ch jak g d yb y zdaw ał sob ie sp raw ę z kłop otów , 0 k tórych tera z m ó w im y . Z azn aczył b ow iem na w stęp ie, że d zieje sp orów m eto ­ dologicznych są jed n o cześn ie d ziejam i sp orów id eologiczn ych , a w ię c niepodobna pom inąć w nich in te r w e n c ji czy n n ik ó w czysto zew n ętrzn ych . C zynnikom tym p rzypisuje P o sp ieło w d ecy d u ją cą ro lę w lik w id a c ji szkół F riczego i P ie r ie w ie r z ie ­ w a, a p otem rolę n iem a l w y łą czn ą w ostracyzm ie 'rzuconym na grupę „L itieratu r- nyj k ritik ” oraz w u stalan iu orien tacji p an u jącej w fa zie trzeciej. N ig d zie jednak autor n ie p o d ejm u je w p ro st — skoro już p isze z k o n ieczn o ści o d ziejach id e o ­ logii — zagadnienia źród eł i p rzyczyn o w y ch k o lejn y ch „czystek ”, a n i też n ie próbuje w y łu sk a ć z ó w czesn eg o k o n tek stu k u ltu ro w o -sp o łeczn eg o czyn n ik ów w e ­ w n ętrzn y ch , tj. ew en tu a ln ej id io g en ezy przem ian m a rk sisto w sk iej m y śli o lite r a ­ turze. D la teg o też d ia lek ty k a au ten ty czn eg o p rocesu ro zw ojow ego została zd efor­ m ow an a, a założenia m etod ologiczn e m a rk sisto w sk iej w ie d z y o litera tu rze raczej zatarły się tu ta j, niż u ja w n iły w ostrym o św ietlen iu .

Z astrzeżen ie d ru gie p row adzi do n astęp n ego, które szczeg ó ln ie w y ra źn ie n a ­ su w a k siążk a B uszm ina, a m ia n o w icie do p y ta n ia o racje, ja k ie p o zw o liły P o sp ie- ło w o w i użyć term in u „m etod ologia”. T en sam b ow iem m a teria ł, k tórym w y p ełn ia fa zę drugą i dalsze, za w a rty jest ró w n ież w szk icach M ietczen k i i K isielo w ej, ale oni m ó w ią o dziejach te o r ii litera tu ry . C zym że w ięc odróżnia się „m etod ologia” od „teorii” bad ań literack ich ? P on ad to m ateriał p rzed staw ion y w fa z ie trzeciej (żd an ow ow sk iej) m a ch arak ter raczej socjologiczn y niż teo rety czn y , to zaś w k o ń ­ cu, co re fe r u je się w fa z ie czw artej, n ie w n o si żadnych n ow ych p rob lem ów m e­ tod ologiczn ych . W szyscy zresztą autorzy w zm ia n k o w a n y ch szk iców zgadzają się, że od sch y łk u lat 30-tych n a stą p ił c a łk o w ity regres d y sk u sji m etod ologicznych 1 że po r. 1956 p rob lem atyk a ta — w zak resie m y śli m a rk sisto w sk iej — jeszcze w c ią ż jest badana n iem raw o. Tak w ię c do zastrzeżeń w o b ec obrazu h istoryczn ego u kazanego p rzez P o sp ieło w a d ołączyć trzeba zastrzeżen ia teoretyczn e: m ó w i się tu o m eto d o lo g ii badań litera ck ich , a le jak g d y b y bez św iad om ości, czym jest ta d yscyp lin a, ponadto zaś obszernie op isu je się i a n alizu je zja w isk a lite r a c k o -k u l- turow e, które z m etod ologią b ad ań n ie m ają chyba nic w sp ó ln eg o .

W reszcie ostatn ia u w aga k rytyczn a, która jest n ie ty le zastrzeżen iem , ile w y ­ p om nieniem . P o sp ieło w — badacz starej daty, zn ający dzieje litera tu ro zn a w stw a rad zieckiego z w ła sn y c h , i za p ew n e gorzkich, dośw iad czeń , autor pracy Теория литераторы (1940) i pracy estety czn ej pt. Эстетическое и художественное (1965) — zajął w ob ec przedm iotu badań parti pris. T rudno m ieć o to p reten sję, skoro k ażdy historyk w ycin a w o k reślo n y sposób m a teria ł badany i ocenia go z punktu w id zen ia sw y c h założeń teoretyczn ych . W tym przypadku jednak ow e założenia n ie zo sta ły w y e k sp o n o w a n e oraz — co n a jw a żn iejsze — autor spojrzał n a dzieje m etod ologii m a rk sisto w sk iej z pun k tu w id zen ia w ła sn ej kon cep cji, którą trak tu je

(8)

jak b y jako pun k t „ d o celo w y ” albo też — jako jed y n y m iern ik n orm atyw n y. R e­ zultat ta k ieg o zabiegu okazuje się niedobry — autor jest w y ra źn ie uprzedzony do ok reślon ego ty p u in terp retacji (np. L u k acsa i L ifszyoa), a sw o je te z y — z w a ­ żyw szy, o czym p isałem przed chw ilą, że fu n d am en taln ego korpusu założeń m ark ­ sisto w sk ich n ie sch arak teryzow ał — podaje b ez uzasadnienia, jak o d ok tryn aln ie bezsporne. P raca P o sp ieło w a jest m im o w szy stk ich jej n ied o sta tk ó w najlepsza spośród d o tych czasow ych analogicznych prób. A le też jej n ied o sta tk i tłu m aczą w y ją tk o w o p rzejrzyście trudności, które nap otyk a badacz p od ejm u jący tak am ­ bitn y tem at, jak to u czyn ił B u szm in w książce typu m onograficznego.

Praca B uszm ina jest m onograficzna w tym sen sie, że autor w in ten cji sw e j ro zp atru je z różnych p unktów w id zen ia problem sform u łow an y w ty tu le. N a całość sk ła d a się osiem rozdziałów . R ozdział 1 m ów i o m etod ologiczn ych zada­ niach literatu rozn aw stw a, 2 — o literatu rozn aw stw ie ja k o nauce, 3 — o w s p ó ł­ p racy różnych nauk w badaniu zjaw isk literackich, 4 — o w ew n ętrzn ej d y feren - cjacji n auki o literaturze. R ozdział 5 podejm uje k w estię an alizy w se n sie m eto d y b adania d zieła literack iego, 6 — rozw aża zasadę historyzm u jako g łó w n eg o sposobu tra k to w a n ia literatu ry, 7 — d otyczy zagadnienia dziedzictw a, w reszcie ostatn i sk u ­ pia się na m etod ologicznych aspektach teorii realizm u so cjalistyczn ego. A utor n ie tłu m aczy, d laczego w takim porządku om aw iał w y ło żo n e zagadnienia; w y ja śn ia natom iast, że k siążk ę sw ą potrak tow ał jako próbę w stęp n eg o sondażu i w ięcej uw agi p o św ięcił k ry ty ce rozw iązań błęd n ych n iż w yk ła d o w i propozycji p o z y ty w ­ nych, do którego nie jest jeszcze — jak pow iada — całk ow icie p rzygotow an y. O b łęd ach dotych czasow ej m etod ologii in form u je przede w szy stk im rozdział 1, ale rów n ież w p ozostałych m o ty w ów w ciąż pow raca. B u szm in w y stę p u je p rzeciw em piryzm ow i, który zap an ow ał w literatu rozn aw stw ie radzieckim od końca lat 30-tych, oraz p rzeciw jałow ej polem ice z koncepcjam i już w y m a rły m i. Z w raca uw agę na n iep rzezw yciężon ą skłonność do ety k ieto w a n ia zjaw isk , z którym i b a ­ dacze n ie u m ieją sobie poradzić w sposób rzeczow y, oraz na ten d en cję do a r c h a i- zow ania lub m od ern izow an ia przedm iotu badań w zależności od aktualnych potrzeb p ozanaukow ych. Poza ty m i „grzecham i”, leżącym i niejako na w ierzch u , autor w sk a zu je n a niedom ogi głębsze, w y n ik a ją ce, w ed łu g n iego, n ie z n acisk ów o rg an izacyjn o-ad m in istracyjn ych , lecz z nied ojrzałości m etod ologicznej. Z alicza do nich próbę trak tow an ia nauki o literaturze jak o zjaw iska p araleln ego do sam ej literatury, tzn. jako sw obodnego, tw órczego w yrażan ia poglądu n a św ia t przy okazji i na tle cudzej tw órczości (przykładem takiej orien tacji m ają być w y p o ­ w ied zi K. C zukow skiego). Z ten d en cjam i tego rodzaju zw iązan a jest p ersp ek tyw a b adaw cza nastaw iona na w yod ręb n ien ie i u ch w ycen ie tego, co u n ik a ln e, z p om i­ nięciem lub zlek cew ażen iem w ła ściw o ści ogólnych, których reprezentantem jest badane zjaw isk o literack ie, tak p rzeciętne jak n iep rzeciętn e czy n a w et zgoła g e ­ n ialne. B uszm in rozpraw ia się rów n ież z ty m i badaczam i, k tórzy h istoryczną m etod ologię pojm u ją po prostu jako w p row ad zen ie do in terp retacji m aksim um w ielorak ich fa k tó w h istorycznych bądź też jak o opis sy tu a cji ek on om iczn o-sp o- łecz n o -p o lity czn ej m ającej stan ow ić dom niem ane podłoże zjaw isk p rzeznaczonych do zbadania. A n tyh istoryzm em jest, w ed łu g autora, rów n ież dobieranie fa k tó w do z góry założonej k on stru k cji ideologicznej.

W trak cie w sp om n ian ych tu rozw ażań B uszm in w c ią ż sy g n a lizu je n ieścisło ści term in ologiczn e, d otyczące tak ich kategorii, jak „ sty l”, „m etoda”, „lu d ow ość” („na-

r o d n o s t”), oraz p ośw ięca od d zieln e stronice pojęciom „form y” i „ trad ycji”. O s ty ­

lu i m etod zie jako k ategoriach estetyczn ych autor m ów i ponadto w rozdziale do­ tyczącym teorii realizm u socjalistyczn ego, nad czym zatrzym am y się później. Tam

(9)

rów n ież a n a lizo w a n e są term in y „ św ia to p o g lą d ” („ m ir o w o z z r ie n ije ” i „m ir o w id ie -

n ije ”) oraz „ilu zja” („ p n a w d o p o d o b ije ”). P o jęcie „form y” u w aża B u szm in za fu n k ­

cjon aln e, za w isłe od tego, co rozu m ie się p rzez treść, i dlatego op on u je przeciw sztucznem u i zb yteczn em u w y o d ręb n ia n iu fo rm y tzw . w ew n ętrzn ej i zew n ętrzn ej. P ojęcie „ trad ycji” w se n sie litera ck im m ien i się ro zm a ity m i zn aczeniam i, k tórych się n ie w yróżn ia. Ma się w ię c n a u w ad ze n a w ią za n ie do poprzed n ik ów bądź w sposób b ezw ied n y, bądź w sposób św ia d o m y , a k ty w n o -se le k ty w n y . M ówi się 0 „ w p ły w a ch ” rozu m iejąc przez n ie d zied zictw o k u ltu raln e, w k tórym się w y c h o ­ w u jem y , bądź też p rzyp ad k ow e zetk n ięcie się z ja k im iś z ja w isk a m i o b cy m i k u l­ turze rodzim ej. C zasem „trad ycje” to ty le co zbiór n a jlep szy ch osiągn ięć a rty ­ stycznych całej lu d zk ości, czasem zn ó w — to ty lk o n a jb liżsi p op rzed n icy. B u sz­ m in nie k w e stio n u je żadnej z ty ch m o żliw o ści, dom aga się jed y n ie określenia, w jakim znaczen iu u ż y w a się o w eg o term inu.

N a tle w sp o m n ia n y ch k o n tro w ersji rysu je się w ła sn e sta n o w isk o autora. Jest on za m a k sy m a ln y m u n a u k o w ien iem badań literack ich , uw ażając to leran cję w ob ec su b iek ty w n y ch ocen uczon ego za sym p tom rezygn acji z literatu rozn aw stw a jako w i e d z y . R ów n ież k ry ty k ę litera ck ą autor sk łon n y jest trak tow ać jako p a- rateorię sk o n cen tro w a n ą na zja w isk a ch ak tu aln ych , w y m y k a ją cy ch się badaniu n auk ow em u , a le pod d ających się an alizie gen eralizu jącej. B ez an alizy teg o rodza­ ju n ie m oże b ow iem u k o n sty tu o w a ć się in terp retacja typu nau k ow ego. W d ysk u r­ sie n a u k ow ym m ożna sob ie p ozw olić — p o w ia d a B u szm in — na m eta fo ry k ę, ale nie m ożna jej ulec. Z jaw isk o u n ik a ln e m oże b y ć e w en tu a ln y m p u n k tem dojścia, ale p o d sta w o w y m celem bad aw czym jest u o g ó ln ien ie tego, co p ow ta rza ln e w zja ­ w isk a ch p o jed yn czych i co p o zw a la u ch w y cić p raw a rządzące p rocesam i lite r a c ­ k im i. U o g ó ln ien ia te, jak m ożna w n io sk o w a ć z rozdziałów 6 i 7, m ają m ieć ch a ­ rakter g en era liza cji h istoryczn ych , w sp a rty ch na k o n k retn ym rozbiorze fa k tó w czy to w sp ó łw y stęp o w a n ia , czy to w za jem n ej za w isło ści ok reślon ych zjaw isk lit e ­ rackich oraz ich m iejsca w p ro cesie sp ołeczn ym , czasow o oraz p rzestrzen n ie ogra­ niczonym i dook reślon ym . Bada się w ten sposób nie ty lk o różnorakie ty p y i w a ­ rian ty zja w isk litera ck ich danej epoki, ale rów nież o d d zia ły w a n ie jed n y ch epok na d rugie w od ległości czasow ej, p rzestrzen n ej, cza sow o-p rzestrzen n ej — tzn. bada się p rocesy a sy m ila cji, p rzesiew u lu b odrzucania rea liza cji artystyczn ych już w cześn iej g d zieś d okonanych. B roniąc n a u k o w eg o ch arakteru badań literack ich , autor opow iada się jed n o cześn ie p rzeciw m etod zie stru k tu raln ej i m atem a ty czn o - sta ty sty czn ej. Ś cisło ść i o b ie k ty w n o ść jako p ostu laty m etod y bad aw czej n ie są w sta n ie w y ru g o w a ć n iejed n ozn aczn ości sam ej literatu ry, która nie poddaje się analizom ilo ścio w y m . T ylko w rezu lta cie sztu czn ych o p eracji dokonanych n a ż y ­ w ej stru k tu rze dzieła m ożna w y łu sk a ć z niego elem en ty d ające się skatalogow ać 1 obliczyć. A u tor n ie k w estio n u je an i m ożliw ości, ani sen su b adania sta ty sty czn eg o od p ow ied n ich seg m en tó w p o ezji czy prozy, a le o strzega przed p rzyp isyw an iem w yn ik om tak ich badań ja k ieg o ś zn aczen ia rew ela cy jn eg o .

W obec stru k tu ra listó w B uszm in w y su w a zarzut, że posłu gu jąc się k on stru k ­ cjam i „ m o d elo w y m i” g u b ią z p o la w idzeaiia d y n a m ik ę procesu h istorycznego; w tym zaś, co jest do zaak cep tow an ia, autor n ie zn ajd u je nic n ow ego poza m odną n o ­ m en k latu rą (obraz = znak; e lem en t dzieła = elem en t stru k tu ry znaczącej; w z a ­ jem n e o d d zia ły w a n ie = sp rzężen ie zw rotne; o d zw iercied len ie = in fo rm a cja lub m od elow an ie; etc.). Z p o lem ik ą tą zw iązan a jest n ieu fn ość autora w o b ec badań ściśle typ ologiczn ych . W rozdziale 7 reflek sja nad g en ealogią zjaw isk literack ich p rzeciw sta w io n a jest r e fle k sji nad ich analogią ze w zg lęd u na ok reślon e w ą tk i stru k tu raln e (archetypy, top osy itd.). W rozw ażaniach nad fu n k cjon ow an iem idei

(10)

a rtystyczn ych w epokach czasow o rów n oległych czy p óźn iejszych n a leży przede w szy stk im szukać, w ed łu g B uszm ina, w sp ó ln eg o ich podłoża oraz szczególn ych w aru n k ów p ow od u jących m od yfik ację d ziedzictw a czy zapożyczeń. P rzeciw orien ­ tacji stru k tu ralistyczn ej sk ierow an e są rów nież sądy B uszm ina o in d yw id u aln ości artystyczn ej. O ponując przedtem p rzeciw w yłączan iu tw órcy (naw et gen ialn ego) z procesu historyczn oliterack iego, tutaj opon u je z k o lei przeciw jego „rozm yw a­ n iu ” w strukturach m od elow ych . P rocesy asym ilacji czy p rzesiew u spadku a rty ­ stycznego, a także p olem ik i z trad ycją zastaną — pow iada B u szm in — są o d sk o cz­ nią d la sam ook reślen ia się danego artysty. W rów n ym stopniu, ja k epoka d eter­ m in u je tw órczość danego artysty, ten z kolei, zw łaszcza w przypadku in d y w id u a l­ n ości n iep rzeciętn ej, k ształtu je epokę.

B uszm in trzyk rotn ie (w rozdziałach 1, 2 i 4) pod ejm u je k w estię, co n ależy rozum ieć przez n au k ę o literaturze i jak ie w niej m iejsce przypada m etodologii. D ow iad u jem y się m ian ow icie, że podział na h istorię i teorię litera tu r y oraz k ry ­ ty k ę literack ą jest nied ostateczn y, nie u w zględ n ia b ow iem n auk pom ocniczych, takich jak tek stologia, arch iw istyk a etc., ani też m etodologii. N au k i pom ocnicze (przypom nijm y nb., że w odróżnieniu od P osp iełow a sporo u w a g i p o św ięcił im F ridlender) są, zdaniem autora, m etod ologicznie neutralne, gdyż ich rola sp r o ­ w ad za się do p ew n ych tech n ik badaw czych. Tę spraw ność tech n iczn o -w a rszta - tow ą B uszm in zalicza do d ziedziny m etod yk i, podczas gdy historia, teoria i k ry ty k a n ie m ogą u ch ylić się od en g a g em en t m etodologicznego. M etodologia badań lite r a c ­ kich m a m ieć za przedm iot badań tam te trzy d yscyp lin y, tzn., ściślej biorąc, ich sposoby analizy m ateriału literack iego i w ery fik a cji uzysk an ych w y n ik ó w . M eto­ dologia ogóln a, zależna od filo zo fii, m oże i m u si b yć w y k orzystan a przez m etod olo­ gię badań literack ich , ale do tej drugiej, w ed łu g autora, n ależy rozw ażan ie np. o p opraw ności p araleli, jaką przeprow adza się m iędzy realizm em ja k o k ategorią literack ą a m aterializm em jako stan ow isk iem filozoficzn ym . U zasad n ien ie tej paraleli (którą autor nb. akceptuje) w żaden sposób n ie należy rów n ież do te o r e ­ ty k a literatury. P odobnie trak tu je B uszm in k w estię przedm iotu badań h istoryk a czy teo rety k a literatury. N ie do nich n ależeć m a rozstrzygnięcie, czy tylk o sw o ­ isto ści estetyczn e, czy tak że id ee sp ołeczn o-p olityczn e stan ow ią czynnik k o n sty tu ­ ty w n y d zieła artystycznego. A utor nie jest jednak p ew ien sw ych propozycji. N a s. 20 pisze, że teoria literatu ry bada praw a i k ategorie tw órczości a rtystyczn ej, podczas gd y m etod ologia badań literack ich zajm uje się zasadam i, które resp ek tu je cała nau k a o literaturze. P aręn aście w ierszy dalej czytam y w szak że, że m etod ologię m ożna pojm ow ać jako część te o r ii literatury, ale tę ostatnią n a leża ło b y w ów czas uznać za rów now ażną „ L ite ra tu r w isse n s c h a ft” („o b sz c ze je litie r a tu r o w ie d ie n ije ”). N ie jest to fragm en t zalecający się jasnością m yśli, a jego skutki w całości pracy są nader w id oczn e. P o w iem y o n ich za ch w ilę. Z referow ania w y m a g a jeszcze ro z­ dział dotyczący teorii realizm u socjalistyczn ego.

W rozdziale tym autor zajął stanow isko w ła sn e w o b ec prob lem atyk i m od er­ nizm u (rozum ianego, jak p rzy jęte jest w literatu rozn aw stw ie radzieckim , n ie jako prąd literack i) i w zw iązk u z ty m w y ło ży ł, jak rozum ie pojęcie praw dy arty­ stycznej oraz jak n ależy rozpatryw ać k w estię stosunku m iędzy św iatop ogląd em a rtysty a jego w y p o w ied zią literack ą. R ealizm socjalistyczn y i m odernizm uw aża B uszm in za dw a ca łk o w icie przeciw staw n e, a w ięc nie do pogodzenia, nurty a rty ­ styczne. M odernizm u n ie charakteryzuje ani ten d en cja estetyzu jąca, ani jego b ez­ pośredni zw iązek z burżuazyjnym sposobem oceny rzeczyw istości, ani n aw et jego agresyw na w rogość w ob ec orientacji realistyczn ej. W yznaczniki te — n ajczęściej w y m ien ia n e w k ry ty ce radzieckiej — autor uw aża za drugorzędne. Istotną cechą

(11)

m od ernizm u m a być jego a b sty n en cja w y ra ża ją ca się w odrazie do r z e c z y w isto ś­ ci sp o łeczn ej, ja k a k o lw iek b y ona b yła, w poczuciu ca łk o w iteg o w y o b co w a n ia jed n ostk i i w jej ja ło w y m , c z y sto artystyczn ym p roteście p rzeciw św ia tu , k tó ­ rego n ie ch ce uznać. M odernizm jest w isto cie — pow iad a B uszm in — d ek ad en c­ k im św iatop ogląd em i n ic d ziw n ego, ż e form y przezeń zrodzone i la n so w a n e służą do rozbicia obrazu rzeczy w isto ści. D ek ad en cja m o d ern istó w n ie jest w sza k że czym ś p asyw n ym . Ich ten d en cja jest, w e d łu g autora, w y ra źn ie an tyh u m an istyczn a, d e­ stru k cy jn a w o b ec w sz y stk ic h w a r to śc i dotąd u zn aw an ych . J e śli zdarzają się p o ­ szczególn e przypadki, że dzieło dan ego m o d ern isty (np. B łok a, B u rlu k a czy M aja­ k ow sk iego, A ragona czy B rechta) za słu g u je na ocenę dodatnią, to dlatego, że ar­ ty sta ten m od ern izm p rzezw y cięży ł. K w ia ty b o w iem — m ó w i B uszm in m e ta fo ­ ryczn ie — n ie m ogą rosnąć na błocie. U m ow n ość, którą p rzeciw sta w ia się n a śla ­ d ow n ictw u jako ogólną form ę odpow iadającą jakoby w y łą c z n ie m odernizm ow i, należy, w e d łu g autora, rozum ieć dw ojako. J eśli m a się na uw ad ze p rzetw orzen ie rzeczy w isto ści, sto so w a n ie hip erb oli, alegorii, gro tesk i etc., to u m ow n ość te g o ro­ dzaju n a leży rów n ież do arsen ału w ie lk ie j litera tu ry rea listy czn ej. N atom iast hip ertrofia u m o w n o ści p osu n ięta do d eform acji tak rad yk aln ej, iż poprzez obraz a rtystyczn y tr a c i się kon tak t z rzeczy w isto ścią zew n ętrzn ą, p rzypisana w in n a b yć m od ern izm ow i. W stosu n k u do ow ej p oetyk i, która p rzestaje się liczy ć z tr e ś­ cią sp ołeczn ie i p sy ch o lo g iczn ie u ch w ytn ą, autor zajm uje stan ow isk o zd ecyd ow an ie n egatyw n e. Istn ieje zatem — p ow iad a — coś tak iego, co m ożna by n azw ać „for­ m ą r e a listy c z n ą ”, tzn. zesp ołem śro d k ó w w y ra zo w y ch podp orząd k ow anych idei p rzew od n iej, jaką jest u c h w y cen ie i u w y d a tn ien ie ty p o w y ch p rzejaw ów rzeczy­ w isto ści. F orm a tego rodzaju m oże objąć grotesk ę czy parabolę i w ła śn ie ci „m o­ d ern iści”, których m ożna zaak cep tow ać, w ten sposób op erow ali n o w y m i środkam i w y ra zo w y m i. N atom iast n ie do u trzym an ia jest, w ed łu g B uszm ina, p ołączen ie m o ­ dernizm u z realizm em . U w aża on, że w sz y sc y ci autorzy radzieccy, k tórzy w dobrej w ierze aprobują aw7angardyzm w e w sz e lk ie j postaci, by un ow ocześn ić literaturę radziecką, b ezw ied n ie u stęp u ją pola m odernistom .

W edług B uszm ina, n iew y czerp a ln a jest „form a rea listy c zn a ”, gdyż jej źródłem jest w c ią ż dynam iczna, zm ien n a rzeczy w isto ść społeczna; natom iast form a d ek a­ dencka n ie jest w sta n ie w y k ro czy ć poza w cią ż te sam e ek stra w a g a n cje skrajnej d eform acji św ia ta lu d zk iego. R ealizm so cja listy czn y jaw i się w ię c tutaj jako au ten ­ tyczna i jed y n ie cenna sztuka naszych dni, nasycon a w a rto ścia m i arty sty czn o -p o - znaw czym i, p rzeciw sta w n a m od ern izm ow i, który w a rto ści tych jest w y zb y ty . R ealizm so cja listy czn y nie m oże być sprow ad zan y w y łą czn ie do k w estii św ia to p o ­ g ląd ow ych , dających się odczytać z sa m eg o utw oru czy z kom entarza tw órcy. T akie n ib y -n o w a to rsk ie u jęcie uszczupla, w e d łu g autora, sens realizm u so c ja ­ listy czn eg o i naraża go na zdradliw ą sym b iozę z m od ern istyczn ą p oetyk ą. Owa sym b ioza b yła jeszcze m ożliw a, sądzi B uszm in, w okresie k ry sta lizo w a n ia się sztu ­ k i so cja listy czn ej, k ied y obok zd ek larow an ych już rea listó w w y stę p o w a li tw órcy p oszu k u jący drogi ku w iz ji so cja listy czn ej. W tej c h w ili — skoro realizm so cja ­ listy czn y b y ł i jest n ad al p u n k tem docelow ym — p ojęcie to oznacza w ła śc iw ie ty le sam o co sztu k a so cja listy czn a . P o zo sta je w szela k o do rozstrzygn ięcia trudny problem estety czn eg o h ierarch izow an ia dzieł literack ich . B u szm in popiera pogląd w y zn a w a n y p rzez estety k ó w rad zieckich , iż istn ieje postęp w dziejach sztuki, a zatem dzieło realizm u so cja listy czn eg o z założenia jest czym ś w arto ścio w szy m od dzieła np. realizm u k rytyczn ego. A u tor w a h a się jednak, czy ze stw ierd zen ia w y ższo ści p óźn iejszego k ieru n k u artystyczn ego m u si w y n ik a ć w yższość każdego p ojed yn czego u tw oru. J est sk łon n y raczej sądzić, że czym ś innym jest m ożliw ość

(12)

osiągn ięcia całości doskonalszej (skoro id eologia m ark sistow sk a stw a rza po tem u w aru n k i), a czym ś in n ym realizacja tych m ożliw ości. D la teg o też dw u k rotn ie czytam y (w rozdziałach 7 i 8), że np. ostatn ie dzieła B łoka 'były arty sty czn ie w a r ­ to ścio w sze od p araleln ych czasow o dzieł inn ych , św iatop ogląd ow o bardziej p rze­ cież zaaw an sow an ych .

Jak ju ż przedtem zaznaczyłem , k rytycznego czyteln ik a książk i B u szm in a m usi zastan ow ić p rzede w szy stk im układ zagadnień. W praw dzie p raca sk ład a się z od­ dzieln ych szk icó w i d latego w y b a cza ln e są w ielo k ro tn e pow tórki poruszanych w cześn iej k w estii; n iem n iej m onograficzny charakter ca ło ści w in ien b ył sk ło n ić autora do odm iennej kom pozycji. N ależało chyba w y jść od ch arak terystyk i i w e ­ w n ętrzn eg o podziału mauki o literaturze (u B uszm ina rozd ziały 2, 3 i 4) nie w y d z ie ­ lając w odrębnym szkicu roztrząsań o zw iążku różn ych d y scy p lin bad ających zjaw iska literack ie. Z k o lei nastąp iłob y ok reślen ie bliższe, czym m a być m etod o­ logia badań literack ich w ram ach ogóln ie p ojm ow anej nauki o literaturze (obecny rozdz. 1). R ozdział k o lejn y w y ja śn iłb y zasadę historyzm u jako m etod y p rzez autora preferow an ej (tutaj rozdz. 6), a dalsze trzy <tj. 5, 7, 8) — o an a lizie i syn tezie, o prob lem ie d ziedzictw a i teorii realizm u socjalistyczn ego — sta n o w iły b y zasto­ sow an ie w yb oru określonej m etodologii.

N iepokój zw iązan y z u k ładem książk i m a oczyw iście głęb sze źródło. W y­ starczy c h w ila reflek sji, by zdać so b ie spraw ę, że niezbyt k larow n y jest przedm iot p racy B uszm ina, chociaż ty tu ł jej i w erb aln e zap ew n ien ia autora zdają się tem u przeczyć. K siążka m ia ła być pośw ięcon a zagadnieniom m etodologicznym , ale, jak w sp o m n ia łem już w trak cie referow an ia zaw artości rozdziału 1, autor boryka się b ez rezu ltatu z określen iem , czym w istocie m a być m etodologia badań literack ich . M im o że od w ołu je s ię k ilk a razy do rozpraw filozoficzn ych , n ie daje żadnej d e fi­ n icji, która p o zw o liła b y ściślej przeprow adzić granicę m ięd zy teorią a m eto d o lo ­ g ią w jego d ziedzinie poszukiw ań. P on iew aż autor w końcu sp asow ał i orzekł, że w szy stk o jed n o, czy w yod ręb n i się m etod ologię od teorii litera ck iej, czy też m e to ­ d ologię badań litera ck ich uzna się za część sk ład ow ą tej drugiej dyscyp lin y, a zatem p od w ażył sw e am bitne założenia w y jścio w e, spróbujm y teraz dokonać ta k ieg o w stęp n eg o rozeznania.

P rzez m etod ologię rozum ieć n a leży — k orzystam y tu z in terp retacji K azim ie­ rza A jd u k iew icza d otyczących nauk o nauce — w odróżnieniu od m etan au k i, która jest sw ego rodzaju „ n ad system em ” a k sjom atyczn o-d ed u k cyjn ym , d yscyp lin ę h u m an istyczn ą, zajm ującą się u zasadnieniem czy u sp raw ied liw ien iem p rzyjętych zdań i ich zbiorów . U zasad n ien ie czy u sp ra w ied liw ien ie zdań to p ew ien sposób rozum ow ania, pew n a czynność u m ysłow a, którą nazyw am y m etodą. Idąc za K o ­ tarbińskim , n ależałoby w ię c m etod ologię, o jakiej tu m ow a, nazw ać logiczn ą — w odróżnieniu od p rak seologicznej, którą in teresu ją sposoby działania. W reszcie, co w y d a je się istotn e w zw iązku z założeniam i B uszm ina, m etod ologia, jaką teraz m am y na m y śli, nie jest ogólna, le c z s z c z e g ó ł o w a , tzn. dotyczy ona m etod m o żliw y ch d o u p raw ian ia na obszarze badań literack ich . D otyczy, ściślej biorąc, ch arak terystyk i analizow an ych m etod i spraw dzania ich trafn ości, k o n sek w en cji i spoistości w ew n ętrzn ej. M etodologia m oże poprzestać na rozbiorze m etod b a ­ daw czych ze w sk azan iem jednej z nich (bądź kilku) jako p referow an ej z tych a tych w zg lęd ó w . Z w y k le jednak — i tu należy p rzyłączyć się do B u szm in a — m etod ologia zm ierza ku tem u, b y n ie tylk o w sk azać preferow an ą m etod ę, lecz, co w ięcej, by ją u m otyw ow ać i uzasadnić w sposób m ożliw ie p ełn y oraz by w ła sn y w y b ó r w zm ocn ić egzem p lifik acjam i. M otyw acje i uzasadnienia stan ow isk a m eto ­

(13)

d ologiczn ego u w ik ła n e są zaw sze w jak ąś filo z o fię . M etod ologia ca łk o w icie czy sta — p o n a d filo zo ficzn a — istn ie je ty lk o w in ten cja ch n iek tórych m y ślicieli.

P rzez te o r ię litera tu r y n a to m ia st n a leży rozum ieć sy stem sądów dotyczących ■określonej, w y d zielo n ej k la sy p rzed m iotów , tzn . procesów i d zieł zw an ych lite r a c ­

kim i. Z ad an ie teorii sta n o w i w y zn a czen ie teg o , co jest dla ow ych przedm iotów w sp ó ln e i istotn e. T ak i sy stem sąd ów (opartych na w y b ra n ej m etod ologii), za w ie ­ rających h ip otezę czy h ip otezy d otyczące p raw rządzących danym zesp ołem fa k ­ tów , m ożna o c zy w iście starać się zaksjom atyzow ać, a le w przypadku teorii li t e ­ ratury operacja ta k a b y ła b y n ajzu p ełn iej ja ło w a . F u n d am en taln ą b o w iem spraw ą jest tu ta j, jak w c a łe j h u m a n isty ce, em p iryczna sp ra w d za ln o ść tz w . term in ó w p ierw o tn y ch . S p raw a to nader sk o m p lik o w a n a , trzeba ją tu ta j pom inąć. W y­ starczy ty lk o zaznaczyć, że p rob lem ten je s t w ła śn ie p r z e d m i o t e m z a i n ­ t e r e s o w a ń m eto d o lo g ii bad ań litera ck ich , która rozw aża m. in. zasadność p rzy jęty ch term in ów teoretyczn ych . M etodologia jest b ow iem m etateorią w tym sam ym stopniu co m eta h isto rią i m eta k ry ty k ą — m a d ostarczyć ow ym d y scy p li­ nom szczeg ó ło w y m w z g lę d n ie m ocn ego u zasad n ien ia ich sposobów badaw czych . K ard yn aln ą przy tym sp ra w ą dla m e to d o lo g ii badań litera ck ich jest m. in. sposób p o zn a w a n ia dzieła (czy prądu) literack iego. M etody badań niepodobna bow iem oderw ać od p rzedm iotu b adanego. T utaj jed n ak m etodolog zm uszony jest p on ow n ie k orzystać z ok reślon ej a k cep tow an ej przezeń filo zo fii, ty m razem filo z o fii lite r a ­ tu ry, która w y ja śn ia on to lo g iczn y i a k sjologiczn y status dzieł literack ich . N iek ied y m etod ologia u ch y la się od rozw ażań na ten tem at albo p rzyjm u je jak ąś filo z o fię m ilcząco, bez od nośników . N ie w y d a je się to jednak w sk a za n e, gdyż k w estie te ry k oszetem w ra ca ją przy roztrząsan iach nad sp raw n ością an alizow an ych m etod b ad aw czych . W k ażd ym zaś razie przy ta k im u jęciu p rob lem atyk i, jak ie p roponuje B uszm in, który w y ch o d zi p rzecież z założeń m ark sisto w sk ieg o św iatop ogląd u , m eto d o lo g ia n ie m o że om inąć p ew n y ch rozstrzygn ięć on to lo g iczn o -a k sjo lo g icz- nych.

B rak d ookreślenia, czym jest d la autora m etod ologia badań litera ck ich , daje 0 sob ie znać w e w sz y stk ic h rozdziałach. R ozw aża on b ow iem szereg k w estii, k tóre nie m ogą sta n o w ić przed m iotu te g o rodzaju dociekań. T ak jest, k ied y o m a w ia np. k w estie: sw o isto ści estety czn y ch w relacji do w artości sp o łeczn o -p o lity czn y ch za ­ w a r ty c h w d ziele litera ck im albo form y w ew n ętrzn ej i zew n ętrzn ej, albo k o n ­ fro n ta cji realiżm u k ry ty czn eg o i socja listy czn eg o , czy w końcu w za jem n y ch w p ły ­ w ó w litera tu r z tej sam ej ep ok i i z różnych czasów . M ożna by an alizy t e p otrak to­ w a ć ew en tu a ln ie ja k o eg zem p lifik a cję założeń m eta teo rety czn y ch autora. N ie ­ ste ty , rzecz m a s ię in aczej. N a jd o b itn iejszy m te g o p rzykładem jest rozdział ostatni. B u szm in m ia ł tu ok azję, by n a podłożu obranej m etod ologii przyn ajm n iej n a w ią ­ zać do r e fle k sji on to lo g iczn o -a k sjo lo g iczn y ch . A to li rozdział ten nie prop on u je żad­ nej a k sjo lo g ii dzieła litera ck ieg o , n ie tłu m a czy , na jak ich zasadach m ożna b y oprzeć ich h ierarchizację, n ie próbuje n a w et zin terp retow ać, co rozu m ie przez „w artości p o zn a w cze”, ani też, jak m ają się do sieb ie zależność d zieła od jego epoki, od id eologii w niej p anującej i w z g lę d n ie autonom iczny status w ew n ętrzn y dzieła, o cen ia n y , w e d łu g autora, z punktu w id zen ia artystyczn ych dokonań. Co w ię c e j, B u szm in w d y sk u sji z T im o fieje w em pow iada, że u żyw a k ategorii „rea­ liz m ” w se n sie op isow ym , a n ie a k sjologiczn ym . S tw ierd zen ie zd u m iew ające, zw a ­ ży w szy p rzesłan k i i k o n k lu zje autora ty czą ce s ię w y ższo ści realizm u so c ja listy c z ­ nego. U c h y b ien ia te b y ły b y o czy w iście m n iej rażące w pracy pod in n ym ty tu łe m 1 ż in n y m i am bicjam i b ad aw czym i. R ó w n ie n iep ok ojące, jak p artie w y w o d ó w p ozb aw ion e zaplecza m etod ologicznego, są te fragm en ty, w k tórych autor podjął

(14)

k w estie m etod ologiczne. R ozdział 5 — k lu czo w y , gdyż p ośw ięcon y historyzm ow i — pozb aw ion y jest rozw iązań o diachronii i synchronii, n ie m a w nim próby odróż­ n ienia socjologicznej o rien ta cji badaw czej od tego, co n azyw a się tu n iezb yt ja sn o h istoryzm em (bądź też w y ja śn ien ia , że m a się na w zg lęd zie jakąś „socjologiczn o- h istoryczn ą” m etodę), ani też n ie zw raca się u w agi na ciągi id iogen etyczn e. P ro ­ blem id iogen ezy jest zresztą w całej pracy p om in ięty, co uderza na tle bardzo k rytyczn ego (znacznie ostrzejszego niż u in n ych cytow an ych przeze m n ie badaczy leningradzkich) stosunku autora do tzw . szkoły fo rm a listy czn ej. R ozdziały 2 i 4, które d a w a ły szansę, by podjąć konieczną p o lem ik ę ze szk ołą d ilth ey o w sk ą i póź­ n iejszą „ K u n st d er I n te r p r e ta tio n ”, m ilczą ca łk o w icie na ten tem at. Tak jak b y dla m etod ologii badań litera ck ich k w estia „su b iek tyw n ego” i „ syn tetyczn ego” n a sta w ien ia na jednorazow ość dzieła istn iała ty lk o ze w zg lęd u na ten d en cje n ie ­ k tórych n iesforn ych k r y ty k ó w radzieckich. To z kolei, co rozdział 3 m ów i o stru k - tu ralizm ie, jest po prostu u nikiem . A utor n ie podjął w c a le m erytoryczn ej d y sk u sji z ośrodkiem w Tartu. Z am iast szukać p unktów s t y c z n y c h z w y n ik a m i tam o sią g n ięty m i i zaproponow ać uh istoryczn ien ie badań typu sem iotyczn ego, n a sta ­ w io n y ch na synchronię procesów literack ich , odciął się od strukturalizm u. B u sz­ m in n ie p od ejm u je zresztą d y sk u sji rów nież z w łasn ą, m ark sistow sk ą trad ycją. W rozdziale 7 reflek sja m etodologiczna pow inna b yła sk łon ić autora, by rozpa­ trzy ł prop ozycje P lech an ow a, które przez d ługie d ziesiątki lat ciążyły nad m ark ­ sisto w sk ą in terp retacją procesów recep cyjn ych . D rugim autorem , którego n ależało tu taj k ry ty czn ie u w zględ n ić, jest A. H auser. P om in ięcie obcej i w ła sn ej m etod olo­ gicznej literatu ry przedm iotu od b ija się n iek orzystn ie na przem yślen iach B u sz­ m in a — pow tarza on b ow iem jak gdyby b ez sam ow ied zy tezy już w y su n ię te , a w dodatku gubi z pola w id zen ia szereg zagadnień, których badacz u p raw iający r efle k sję m etateoretyczn ą i m etah istoryczn ą n ie m oże p ozostaw ić na uboczu.

O ddzielnych u w ag krytyczn ych w ym aga rozdział ostatni. D ysk u sja z autorem w tej p łaszczyźn ie n ie m a charakteru m etodologicznego, lecz teoretyczny. P rzede w szy stk im w y so c e k o n trow ersyjn e jest tu u jęcie problem u w yższości realizm u so cja listy czn eg o ze w zg lęd u na jego m iejsce historyczne. P ostęp w sztu ce, o czym on m ów i w prost, jest tu red u k ow an y do w artości ideologicznych (którym lite r a ­ tura m oże dać św iad ectw o, a k ty w n e czy pasyw ne). T ym sam ym jednak autor w ch od zi w k olizję z sam ym sobą, gdyż jed n ocześn ie konstatuje, iż rażącą p o m y łk ą jest sp row ad zen ie sw o isto ści realizm u socjalistyczn ego do sw o isto ści św ia to p o ­ g ląd ow ych . M odernizm zin terp retow ał B uszm in w sposób n iep ogłęb ion y, g d y ż z le ­ k cew a ży ł jego w artości hum anistyczne. A bsurdem byłoby o czy w iście zap rzeczenie fak tow i, że niektórzy m oderniści u legali siln ie tendencjom d ek ad en ck im oraz że elem en ty d estrukcji b y ły im b lisk ie. A le też nie sposób całej ow ej form acji sp o­ łeczn o -a rty sty czn ej, która zb u n tow ała się w różny sposób przeciw burżuazji, a le niezdolna była przyjąć pozycji w alczącego proletariatu, uznać za to u t co u rt d ek a ­ dencką. Odrębnej zresztą analizy w ym aga ew o lu cja m odernizm u, jeśli, tak jak B uszm in to czyni, chce się tą kategorią objąć ty leż tw órczość K afk i i J o y c e ’a co w sp ó łczesn ą „an typ ow ieść”. W każdym razie np. Róża L uksem burg (w u w agach o L. A n d riejew ie) i K arol L ieb k n ech t (w reflek sji k rytyczn ej o dram acie F. v o n U nruh) o m od ern izm ie w y p o w ia d a li się znacznie oględniej i znacznie tra fn iej. N ie b y ły to nb. w y p o w ied zi w trad ycji m ark sistow sk iej w y ją tk o w e. Ł unaczarski — przypom nijm y — n ie ż y w ił w ą tp liw o ści co do hum an istyczn ego charakteru tw ó r­ czości czołow ych aw angardystów .

Z zagadnieniem przed c h w ilą poruszonym łą czy się śc iśle k w e stia w zg lęd n ej sam od zieln ości form y, p ojm ow anej tutaj jako zesp ół środków w yrazow ych . Z aga­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Listy Prologmajedn ֒aprawdziw֒astruktur֒edanychjak֒ajestlista.Listajest sekwencj ֒aelement´ow,kt´oremog֒aby´catomami,b֒ad´zlistami.Listyzapisujemy

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny

rowców jest bezpośredni brak w in nych fabrykach, które z tego po­.. wodu zmuszone są swoją

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20

jest m ożliwe w szczepienie niektórych genów ludzkich bakteriom, które w obec tego produkują białka nie różniące się od ludzkich.. Obawiano się, że lekkomyślni

żyła więc usilnie do tego, aby Wszechświat ukazyw ał się regularnie co miesiąc, a w lipcu i sierpniu jako zeszyt podwójny, oraz aby treść zeszytu była

cji zachmurzenia jak Kraków.. Jak z tego widać, średnie zachmurzenie Krakowa jest o 8 % wyższe od tego, jakie wynikałoby z jego położenia pod względem

zgody na zainstalowanie Przedpłatowego układu pomiarowo- rozliczeniowego w okolicznościach, o których mowa w § 10 ust. Wznowienie przez POLD dostarczania energii elektrycznej,