• Nie Znaleziono Wyników

Elementy rosyjskie w Mickiewicza "Drodze do Rosji"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Elementy rosyjskie w Mickiewicza "Drodze do Rosji""

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Witold Klinger

Elementy rosyjskie w Mickiewicza

"Drodze do Rosji"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 48/3, 160-177

(2)

ELEM ENTY R O SY JSK IE W M ICKIEW ICZA „DRODZE DO R O S JI“

W a rty k u le n iniejszym zam ierzam wykazać, że źródłem , z k tó ­ rego M ickiewicz zaczerpnął kilk a ch arak tery sty czn y ch składników

Drogi do Rosji, je st dzieło — m im o sw ej francuskiej szaty — ro­

syjskie, a m ianow icie pierw szy z L istó w filo zo ficznych P io tra J a - kowlewicza Czaadajew a, k tó ry m a u to r sam n ad ał nazw ę zbiorową

L ettres sur la philosophie de l ’histoire. R ysy w spólne czy, ja k kto

woli, p u n k ty styczne m iędzy dw om a w ym ienionym i utw oram i są tak w y raźn e i uderzające, że nie m ogły się u k ry ć przed w zrokiem um iejących czytać uw ażnie badaczy. Nic więc dziwnego, że jeszcze przed 30 la ty W acław L e d n ic k i1 zw rócił uw agę na zachodzące m ię­ dzy ty m i u tw o ram i podobieństw a, a w r. 1939 pow rócił do sp ra ­ w y 2, aby z dużą eru d y c ją podjąć próbę w ytłum aczenia tych podo­ bieństw . W reszcie n ie tak daw no zagadnienia w zajem nego stosun­ ku w ym ienionych u tw o ró w dotkn ął pobieżnie, w błyskotliw ie n ap i­ sanej książeczce Palm ira i Babilon 3, W acław K ubacki, pró b u jąc za­ stosować m etodę odm ienną. Obaj jed n a k uczeni do rzeczonych po­ dobieństw stosują zgodnie term in „zbieżności“, k tó ry w y stęp uje ta k ­ że u Ju liu sza K leinera, referu jąceg o w sw ej książce M ic k ie w ic z4 poglądy Lednickiego. T erm in ten przecież zgodnie z podstaw ow ym znaczeniem czasow nika „zbiegać się“ (tj. spotkać się przypadkow o), w edług m n ie przesądza z góry spraw ę, k tó ra m a być dopiero roz­ strzygnięta, i dlatego będę go k onsekw entnie unikać. Poniew aż obie dotychczasow e p róby w y d ają m i się n iezb yt szczęśliwe, obowiązany jestem p rzed w ysunięciem próby w łasnej w ykazać ich niedostatecz­ ność. P rz y stę p u ję do tego zaczynając od p racy W acław a K ubackie­ go, k tó ry załatw ił się z zagadnieniem zb y t pobieżnie, nie w dając

1 W. L e d n i c k i , A leksander Puszkin. Kraków 1926>, s. 149.

r W pracy zbiorowej: Puszkin. 1837— 1937. T. 1. Kraków 1939, s. 387 i n.

* W. K u b a c k i , P alm ira i Babilon. Wrocław 1951.

(3)

E L E M E N T Y R O S Y J S K I E W „ D R O D Z E D O R O S J I “ 1 6 1

się w zestaw ienia tek stu alne. Z astrzegam przy tym , że wobec nie­ dostępności d la m nie w ielu w ażnych źródeł, poglądy sw oje wypo­ w iadam jako hipotezę, k tó ra po udostępnieniu źródeł m oże ulec rew izji.

W acław K ubacki podaje czytelnikow i bogaty aso rty m en t dobrze w ybranych cy tacji z obcych i sw ojskich pisarzy X V III i początku X IX w., stanow iących w ystarczający dowód, że w ybitn ie w rogi sto­ sunek M ickiewicza do P io tra W ielkiego oraz ponure b a rw y użyte przez poetę do m alow ania P etersb urg a, um iłow anego dzieła tego w ładcy — nie są w yłącznie i całkowicie w ynikiem jego rozgorycze­ nia patriotycznego, lecz stanow ią n a tu ra ln y owoc bardziej złożonego procesu duchowego, n a k tó ry składają się ponadto: i w rogi stosunek w ieku oświeconego absolutyzm u do wszelkiej ty ranii, i idąca od Russa sentym entalno-rom antyczna niechęć do k u ltu ry m iejskiej czy urbanistycznej, i przyw iązanie M ickiewicza do starych form gospo­ d arki w iejskiej, zaściankow ej. Sw e dość przekonyw ające w yw ody kończy K ubacki daleko m niej przekonyw ającym i słowami:

Takie, szeroko ideologiczne, postawienie sprawy wyjaśnia [...] w sposób naturalny zagadkową dla „wpływologów“ zbieżność Mickiewiczowskiej satyry z L istem filozoficznym Czaadajewa — bez uciekania się do błahych hipotez filiacyjnych 5. *

M am w rażenie, że p raca Kubackiego zaznacza tylk o ogólnikowo kierunek, w k tó ry m należy szukać rozw iązania, ale rozw iązania te ­ go bynajm niej n ie przynosi. Z agadnienie bowiem nie polega tu n a istn ieniu w yobrażeń podobnych, k tó re d la danego okresu są cha­ rak tery sty czn e i niem al powszechne, lecz na wysokim stopniu tego podobieństw a, zbliżającym się w szczegółach już do tożsamości. W śród licznych, przytoczonych przez K ubackiego ustępów rów nole­ głych nie m a nigdzie zgodności tak daleko posuniętych, ja k istniejące m iędzy zestaw ianym i u tw o ram i Czaadajew a i M ickiewicza. Wobec takiego sta n u rzeczy użycie przez K ubackiego pom niejszającego i lekcew ażącego te rm in u „w pływ ologia“ i uw ażanie p ró b filiacy j­ nych za „hipotezy b łah e“ trzeb a potraktow ać jako przedw czesne i n ie uzasadnione.

Ten wręcz n egatyw ny stosunek do „w pływ ologii“, w śród naszych neofilologów nie po raz pierw szy w ystępujący, je st ty m bardziej dziw ny, że zn ajd u je się w rażącej sprzeczności z szacunkiem i cał­ kow itym uznaniem dla tego, co stanow i dobrze uzasadnioną m etodę

5 K u b a c k i , op. cit., s. 37.

(4)

u sta la n ia zależności jednego a u to ra od drugiego (w Niem czech n a ­ zyw ano to daw niej Q u ellenkunde lu b Q uellenforschung). W dzie­ dzinie studiów historycznych i historycznoliterackich m etoda ta nie je s t uw ażana tam za czczą igraszkę in telektu alną, ty lk o za w ażną dyscyplinę pom ocniczą, pozw alającą w określonych w ypadkach, przy b rak u innych w skazań chronologicznych, na ustalen ie czasowego n a ­ stępstw a, a w ięc i czasu działalności postaci nieu chw ytn y ch na in­ nej drodze. W filologii klasycznej m etoda ta stosow ana jest od daw ­ n a i m iło m i było w rozm ow ie z pew n ym w y b itny m bib listą dowie­ dzieć się, że p osługują się n ią także przedstaw iciele studiów staro - testam entow ych, i że np. kolejność starszych proroków Izraela (jak Amos, A bdias itd.) n a takiej w łaśnie drodze została ustalona.

P rzy stw ierdzen iu w ypad kó w isto tn ej zależności filiacyjnej jed ­ nego a u to ra od drugiego stosow ane są, jak o m iarodajne, n a stę p u ją ­ ce zasady:

1) Zgodność dw óch autoró w w jakim ś jedn ym ustępie zaw iera­ jącym n a w e t bardzo o ryg inaln e m yśli, obrazy czy p orów nania nie m a żadnego znaczenia, gdyż zd arzają się w ypadki zupełnej zgod­ ności m yślow ej m iędzy zupełnie n ie obcującym i ze sobą ludźm i, a poza ty m — drobne, odszczepione o kruchy dzieł literack ich nie­ rzadko u zy sk u ją b y t niezależny — w charakterze przysłów czy sen­ ten cji — i są u ży w an e przez ludzi, k tó rzy nigdy n ie czytali orygi­ nałów .

2) O w iele w ięcej znaczy zgodność u tw orów p orów nyw anych w k ilk u m iejscach czy punktach , zwłaszcza jeżeli w obu w yp adkach nie są one od siebie zbyt oddalone, co czyni ‘zależność jednego u tw o ru od drugiego bardziej praw dopodobną.

3) P raw dopodobieństw o jed n a k zależności filiacyjnej zm ienia się w pew ność dopiero w tedy, kiedy uw ażna analiza porów nyw anych ustępów w yk azuje zgodność n ie tylko w sam ych m yślach, ale i w ze­ w n ętrzn ej form ie ty ch m yśli, tj. w użyciu ty ch sam ych słów, p rze­ nośni lu b porów nań.

4) W n ierzadkich w y padkach niejasności, k tó ry z dwóch bliskich sobie ustępó w je st oryginałem , a k tó ry k opią czy naśladow aniem , rozstrzyga ścisły zw iązek z kontekstem , k tó ry w oryginale jest zw y­ kle w yraźny, w n aśladow aniach — nieraz zew nętrznych i m echa­ nicznych — zw ykle rozluźnia się i znika.

Ten o p arty n a dośw iadczeniu i w ypróbow any sposób postępow a­ nia będzie i dla m n ie cennym drogow skazem przy ro zp atry w an iu p u n k tó w stycznych m iędzy w ym ienionym i u tw oram i C zaadajew a i M ickiewicza. Na razie jed n a k p rzy stęp u ję do om ówienia w ysun ię­

(5)

E L E M E N T Y R O S Y J S K I E W „ D R O D Z E D O R O S J I “

1 6 3

tej przez Lednickiego próby tłum aczenia istniejących m iędzy dwo­ m a w spółcześnikam i „zbieżności“.

Nasz znakom ity rusycysta słusznie sądzi, że zgodność w ym ie­ nionych utw orów jest zbyt w ielka i zbyt daleko posunięta, by moż­ n a ją było uw ażać za zrządzenie przypadku. Pisze on:

zwracałem już kiedyś, przed laty, mimochodem, uwagę na to, że U stęp Mickiewiczowski posiada w iele zbieżności z Listam i filozoficznym i Czaa­ dajewa. Zbieżności te polegają nie tylko na podobieństwie obrazów i [...] użytych porównań i charakterystyk. Pokrewieństwo głębiej sięga: filozofia historii u nich obu jest identyczna [...]e.

S tąd w y łan ia się wniosek, że nie może być tu m ow y o „przypad­ kowej tożsamości obserw acji historycznej [...]“ 7. Z drugiej stro ­ ny, Lednicki je st przekonany, że ani Mickiewicz nie m iał L istów

filozo ficzn ych C zaadajew a w ręku, ani Czaadajew nie czytał U stępu,

dochodzi więc do konkluzji, że skoro au tor D ziadów poglądy Czaa­ dajew a znał, co dla Lednickiego nie ulega w ątpliwości, to m usiał je poznać z bezpośredniego obcowania z au torem L istó w , co ze w zglę­ dów chronologicznych w ydaw ało m u się m ożliwe — wszak Czaada­ jew w rócił z zagranicy do M oskwy na początku lata 1826, M ickie­ wicz zaś przy by ł tam po raz pierw szy w połowie w rześnia tegoż ro­ k u 8. Czytam y więc u Lednickiego, co następuje:

chciałbym wysunąć przypuszczenie, że M ickiewicz i Czaadajew mogli się spotkać i niektóre tem aty obu ich w owym czasie absorbujące przedysku­ tować. M yślę więc, że Mickiewicz L istów (właściwie „Listu 1-go“) nie czytał, ale treść ich nie była mu obca [...]9.

Z w yw odam i ty m i zgodzić się w żadnym razie nie mogę. P rzed e w szystkim nie wolno mówić ogólnie o Listach filozoficznych Czaa­ dajew a, za jego życia bowiem ukazał się w d ru k u tylko list I. Na­ stępnie: oprócz le k tu ry dzieła drukow anego oraz rozm ów z autorem istn iała jeszcze in n a droga poznaw ania autorskich myśli. M ianowi­ cie: czytanie rękopisów, w okresach w zm agania się ucisku cenzury szczególnie często praktykow ane, o czym sam L ednicki zdaje się czasem pam iętać, ja k w idać ze słów następujących:

już w r. 1829 w ielu bliższych przyjaciół i znajomych Czaadajewa pozna­ ło jego traktat historiozoficzny [...]10.

6 Puszkin, s. 389—390. 7 Tamże, s. 391.

8 L. G o m o l i c k i , M ickiew icz w śród Rosjan. Warszawa 1950, s. 65.

9 Puszkin, s. 390—391.

(6)

W reszcie — bliższa znajom ość biografii Czaadajew a nie p o ­ tw ierd za hipotezy Lednickiego. Badacz w praw dzie przyznaje, że po pow rocie do ojczyzny (lato 1826) C zaadajew u d aje się n a jp ie rw na wieś, a potem dopiero do Moskwy, lecz tu p raw ie nikogo nie w idu­ je, nigdzie nie byw a i dopiero w lecie 1831 w ychodzi z odosobnie­ n ia i w znaw ia stosunki tow arzyskie n , m im o to przypuszcza, że nie­ k ied y i w cześniej C zaadajew na „pew ne w ykroczenia w ty m wzglę­ dzie pozw alał sobie jed n ak [...]“ 12. Ja k o p rzy k ład tak ich „w ykro­ czeń“ przytacza L ednicki obecność C zaadajew a n a „pierw szej Pusz­ kinow skiej lek tu rze Borysa G odunow a, k tó ra się u Sobolewskiego dnia 10 w rześnia 1826 r. o d b y ła“. Leon Gomolicki w sw ym cennym

D zien niku p o b y tu A d am a M ickiew icza w R osji 13 n a podstaw ie listu

Sobolew skiego do Łonginow a podaje, że byli tam : W ielhorski, Czaa­ dajew , W ieniew itinow , Szew yriow i, zdaje się, K iriejew ski. J e s t to jed n ak p rzy k ła d jedyny, gdyż ani dw ie książki Gomolickiego, su­ m iennie w yko rzystujące p eriodyki polskie i rosyjskie, ani żm udne poszukiw ania Sam uela Fiszm ana w zbiorach, archiw ach i m uzeach Moskwy, choć d ały bardzo szczegółowy obraz życia M ickiewicza w Rosji i stosunków jego z M oskalam i, nie przyniosły jed n a k św ia­ dectw a o dalszych sp otkaniach poety z Czaadajew em . M am y więc praw o u p a try w a ć tu ów przysłow iow y w y jątek , k tó ry potw ierdza regułę: C zaadajew w ty m czasie konsekw entnie w y trzy m yw ał raz obrany ty p życia sam otniczego i tylko w ystęp — w szerszym gronie i z w ielkim d ram a te m historycznym — jego w pew nej m ierze ucz­ nia, Puszkina, zdołał w y rw ać go z dobrow olnego odosobnienia. Dys­ ku sje więc historiozoficzne m iędzy M ickiewiczem a Czaadajew em nie były m ożliw e. Z resztą w k ró tce po ow ym w ieczorze autorskim P uszkina — „Z końcem w rześnia lu b z początkiem października tegoż ro k u “ 14, ja k in fo rm u je n as sam L ednicki — C zaadajew w y­ jeżdża znów n a wieś, sk ąd pow raca dopiero w ro k u 1828.

M am w rażenie, że powyższe uw agi d a ją m i praw o tw ierdzić, że hipoteza Lednickiego nie przyniosła w y jaśn ien ia zachodzącego m iędzy in teresu jący m i n as tekstam i podobieństw a, gdyż nie odpo­ w iad a dobrze zaśw iadczonym faktom biografii Czaadajew a. Co praw da, bio g rafia ta m ało je st u n as znana, gdyż jed y ny n a n a­

1 1 Tamże, s. 387—388. 1 1 Tamże, s. 388.

13 l i G o m o l i c k i , D ziennik po b ytu A dam a M ickiewicza w R osji.

1824—1829. Warszawa 1949, s. 135—136 (por. s. 155).

(7)

E L E M E N T Y R O S Y J S K I E W „ D R O D Z E D O R O S J I “ 16 5

szym gruncie człowiek, k tó ry poświęcił Czaadajewow i kilkanaście stro n w swej opartej n a gruntow nej inform acji k s ią ż c e 15, skupił uw agę na końcow ej traged ii jego życia, jako typow ej dla p rzed sta­ w icieli niezależnej m yśli w Rosji za strasznych czasów M ikołaja I.

*

Życie P io tra Jakow lew icza Czaadajew a w ypełnia okres m iędzy r. 1793 a 1856 16. W praw dzie pierw sza z dat nie jest absolutnie pew ­ na, gdyż podają także rok 1794, a n aw et 1797, uw ażam jed n ak za najbezpieczniejsze zatrzym ać się na roku 1793 ze w zględu n a to, że istniała dość w y raźn a różnica w ieku i rozw oju um ysłowego m iędzy C zaadajew em a urodzonym w r. 1799 Puszkinem , k tó ry — jak póź­ niej zobaczym y — sam się podaje za jego ucznia i w ykazuje należ­ n y w iekow i i grun to w n em u w ykształceniu Czaadajew a szacunek.

Czaadajew wcześnie stracił rodziców i w ychow yw ał się w dom u książąt Szczerbatow ych, bliskich krew ny ch m atki. W ykształcenie otrzym ał bardzo starann e, odpow iadające jego pochodzeniu i znacz­ n ym środkom m aterialnym : wcześnie zdobytą znajomość obcych języków uw ieńczyły n astępnie w ykłady nauk przyrodniczych i ści­ słych, udzielane m u p ry w a tn ie przez profesorów U n iw ersy tetu Mo­ skiewskiego. Znajom ość języka ojczystego m łodzieniec czerpał prze­ ważnie z rozm ów ze służbą: była to zatem znajom ość m ocno ogra­ niczona i nie doprow adziła do opanow ania rosyjskiej ortografii. Nic dziwnego, że po francusku napisał Czaadajew n ie tylko L is ty filo ­

zoficzne, lecz w języku ty m załatw iał niem al całą korespondencję

p ry w atną. S tu d ia na U niw ersytecie M oskiewskim, rozpoczęte

w r. 1808, zakończył w roku 1812. B ył to rok m oskiew skiej w y p ra­ wy Napoleona. Czaadajew w stąpił do wojska. Po zajęciu F ra n cji przez koalicję i po wzięciu do niew oli N apoleona — w raca spod P aryża (przez K raków , gdzie p rz y ję ty został do loży m asońskiej

15 J. K u c h a r z e w s k i , Od białego caratu do czerwonego. T. 1. War­ szawa 1926, s. 169, 185. Dokumenty dotyczące sprawy Czaadajewa zaczerpnię­ te są tu z pracy: М. Л е м к е , Николаевские жандармы и литература 1826-

1855 гг. СПб. 1908, s. 449-456.

16 Podaję tutaj cały przebieg życia tego niepospolitego i na wyżynach

ówczesnej m yśli stojącego człowieka, biorąc za punkt wyjścia jego biografię, napisaną przez prof. Dymitra C z y ż e w s k i e g o w formie przedmowy do czeskiego przekładu L istów filozoficznych (Praha 1947, „Universum“). Prze­ kładu dokonał J. V a ś i с a. W dalszych przypisach w ydanie to oznaczam skrótem V a ś i с a.

(8)

i uzyskał w niej dwa pierw sze stopnie, i. przez Kijów) do ojczyzny i od r. 1816 zam ieszkuje p rzy sw ym p u łk u w C arskim Siole pod P etersb urg iem . W tym że roku, jako m łody oficer gw ard ii (liczy la t 23), zaw iera C zaadajew w dom u h isto ry k a K aram zina znajomość z siedem nastoletnim Puszkinem , odbyw ającym w C arskim Siole stud ia licealne. Znajom ość stała się początkiem przyjaźni, pośw iad­ czonej przez pośw ięcone C zaadajew ow i 4 w iersze P uszk ina i trw a ­ jącej aż do śm ierci poety 17. J a k wysoko cenił poeta sw ego starszego przyjaciela i ja k w y b itn ą w yznaczał m u w sw ych m arzeniach rolę polityczną, w idać z w iersza n a p o rtre t C zaadajew a (1820):

Wyrokiem nieba twardym tyś Zakuty w łańcuch służby carskiej. Brutusem w Rzymie stałbyś się, W Atenach Peryklesem znów, Choć dziś oficer jest husarski.

Co zbliżyło ty ch ludzi, n ie tru d n o się domyślić. Dla Puszkina C zaadajew b y ł przede w szystkim człow iekiem , k tó ry w łasnym i oczy­ m a oglądał w sp an iały św iat k u ltu ry zachodniej (Puszkin zawsze 0 ty m św iecie m arzył, n igdy jed n a k nie m iał go ujrzeć), a poza ty m nosicielem p ew nych haseł w yzw oleńczych, pociągających w Rosji w arstw y oświecone, w śród k tó ry ch w racający z Zachodu po zwycię­ skiej w ojnie oficerow ie, zwłaszcza gw ardyjscy, g rali rolę ogromną. W ierzono, że po w yzw oleniu E uropy spod d y k ta tu ry N apoleona lu ­ dzie ci zdołają także w yzw olić w łasny n aró d z w ięzów coraz do­ tkliw iej odczuw anego absolutyzm u. C zaadajew — ze w zględu n a w ielostronne w ykształcenie i pow agę osobistą — b y ł w ich gronie postacią in te le k tu a ln ie bodaj najw yb itniejszą. Rychło sta ł się ideo­ logiem tej całej grupy, m arzącej o przebudow ie R osji w duchu nowoczesnym . Że tak ie w łaśnie było podłoże przy jaźn i Puszkina 1 Czaadajew a, w y n ik a jasno z innego w iersza, napisanego przez P u szkina w dw a la ta po poznaniu m istrza, w r. 1818:

0 druhu! wierz: nam błyśnie tu Najsłodszej szczęśliwości gwiazda, Już Rosja zrywa się ze snu 1 na zw aliskach sam owładztwa Imiona nasze pisze dwa.

Bliski k o n ta k t duchow y obydw u um ysłów (znajdujący w yraz w częstych spotkaniach, długich rozm ow ach i w spólnych lekturach),

17 А. С. П у ш к и н . Полное собрание сочинений. T. 10. Москва - Ленин­ град 1949, s. 595- 597.

(9)

E L E M E N T Y R O S Y J S K I E W „ D R O D Z E D O R O S J I “

1 6 . 7

utrzym yw ał się przez kilka la t — aż do m aja 1820, kied y to Pusz­ kin za zbyt ostre w iersze zesłany został na południe. Z w ygnania w raca ku pozostaw ionem u n a północy m istrzow i w dzięczna m yśl znacznie młodszego ucznia i przyjaciela. Tęsknota jest n u tą p rze­ wodnią L istu poetyckiego do Czaadajewa, pisanego w r. 1824 na brzegu D unaju. Oto początek L is tu :

W krainie, gdziem się trwóg już pozbył dawnych dni, Gdzie jesit Nazona grób., ten w pustce sąsiad mój...

Puszkin już to rozpam iętyw a swe u tracone szczęście, ju ż to m a­ rzy o ponow nym n aw iązaniu b ru taln ie po targanych nici:

Przyjaźni n ie masz tu, w ięc smutny patrzę dziś Na lazur obcych nieb i południowy kraj.

Nic nie zastąpi już mi jedynego druha. Ni Muzy śpiew, ni znój, ni słodycz wypoczynku, Co wciąż lekarzem był mej duszy już słabnącej [...]. Czy rychło, druhu mój, położym kres rozłące, By dłonie złączyć znów i słowa wciąż gorące? [...] Jakże Uścisnę cię, gdy ujrzę pokój twój,

Gdzieś mędrcem zawsze był, lecz czasem marzycielem! [...] 0 wrócę, wrócę tam, gdzie w m iłym domu trwasz,

Wspominać z tobą wraz gawędy dawnych lat, Wieczory młodych dni, prorocze nasze spory 1 tych, co zmarli już, wciąż żyw e rozhowory Rozważać, czytać znów i ganić, wydać sąd,

Nadzieję krzepiąc serc, że wolność wzejdzie nam.

O n iez a ta rte j pam ięci przeszłości i wciąż żywej, niegasnącej przyjaźni m ów i w reszcie o statn i spośród skierow anych do Czaa­ dajew a wierszy, pisanych przez P uszkina w r. 1820 n a gruzach greckiej św iątyni A rtem idy w Taurydzie. W ieje tu już in ny duch — zaznacza się stosunek kry tyczn y wobec poryw ów i uniesień wczes­ nej młodości:

Czaadajew! przeszłość pomnisz mą? Czy dawno ja w zapale młodym

Fatalne im ię18 chciałem to

Pogrzebać pod innymi gruzy? Dziś w sercu, co wśród burz usnęło, Lenistwo, cisza goszczą znów. I w rozrzewnieniu mym, natchniony, Na głaz przyjaźni poświęcony Wpisuję im ię me i twe.

18 N iew ątpliw ie im ię monarchy, którym wówczas był jeszcze Aleksan­ der I, zmarły dopiero 19 X I 1825.

(10)

W iersz o statn i n ieprędk o tra fił do rą k adresata, bo te n jeszcze w r. 1823, z powodów niezupełnie jasnych, porzucił służbę czynną. Lecz car spuszczając sw ą ofiarę czasowo z łańcucha, nie zw rócił jej całkow itej swobody: z zam iaru osiedlenia się w w olnej Szw aj­ carii w ypadło zrezygnow ać i poprzestać n a uzyskaniu paszportu, k tó ry posiadaczow i znacznych środków m aterialn y ch pozwolił trz y z górą la ta spędzić za granicą i poznać bliżej św iat zachodni, za­ rów no z bezpośredniej obserw acji i chciw ie czytanych książek, ja k z naw iązanych k o n tak tó w z przedstaw icielam i cudzoziem skiej inteligencji. Sw ą podróż rozpoczyna Czaadajew od Anglii, k tó ra nigdy nie ugięła się p rzed Napoleonem . K o n ty n u u je ją w e F rancji, Szw ajcarii, a zw łaszcza w e W łoszech, gdzie przez rok przebyw a w sam ym Rzym ie (od stycznia 1824 do stycznia 1825), k tó ry w y w arł na nim w rażenie najgłębsze. Tu praw dopodobnie dokonał się w Czaa- dajew ie zw rot k u katolicyzm ow i. Z Rzym u — poprzez F lorencję, W enecję i M onachium — u d aje się w celach zdrow otnych do K arls­ badu, gdzie p rzeby w a 4 m iesiące. Zakończenie podróży stanow i dziew ięciom iesięczny pobyt w słyn ny m z g alerii D reźnie, skąd latem 1826 pow raca C zaadajew do ojczyzny.

Za granicą był C zaadajew wszędzie w itan y i przyjm o w any p rzy ­ jaźnie: w A nglii poznaje się z m isjonarzem Cookiem, w P a ry żu ze sły nn y m kaznodzieją L am m enais (pojaw ia się rów nież w k atolic­ kich salonach C irco urta i baro n a Ecksteina), w Lyonie naw iązuje p rzy jazn e stosunki z k a rd y n a łem Feschem , w K arlsbadzie prow adzi n a tem a ty filozoficzno-religijne rozm ow y z m yślicielem niem ieckim Schellingiem , k tó ry i później zaszczycał go w ielce pochlebnym i listam i.

Oprócz bogatych w spom nień i cennych doświadczeń w yw iózł C zaadajew z w ojażu cenną bibliotekę, k tó re j dochow ane do dziś resztk i noszą w y raźn e ślady gorliw ej i częstej lek tu ry .

O ile Zachód spotkał w ędrow ca życzliwie, o ty le ojczyzna p o trak to w ała go surow o i podejrzliw ie. Ja k o członek lóż m asoń­ skich, a co gorsza: znajom y i p rzy jaciel dekabrystów , został Czaada­ jew zaraz po przekroczeniu granicy (latem 1826) zatrzym any w Brześciu, n astęp n ie długo b ad an y i osadzony w tw ierdzy, gdzie przebyw ał do w rześnia. Po w ypuszczeniu pow rócił na wieś, potem do swego dom u w Moskwie, k tó rą po rozgrom ieniu stron n ictw a reform y nazyw a „m iastem u m a rły c h “ . W edług Czyżewskiego 19

(11)

E L E M E N T Y R O S Y J S K I E W „ D R O D Z E D O R O S J I “ 1 6 9

dajew znikł tera z n a la t k ilk a (1826— 1831) z widowni. Nie sty k ał się z nikim , n a ulicy nie pozdraw iał znajom ych; b ył nieraz, w edług w yznań późniejszych, o kro k od sam obójstw a. Zajm ow ał się niem al w yłącznie intensyw ną lek tu rą przyw iezionych książek i opra­ cow yw aniem sw ych Listów filozoficznych, które, ja k zapew nia Czy­ żewski, „zaczęte w r. 1829, w ciągu 1831 r. doprow adzone zostały do końca“ 20.

D opiero w ty m rok u porzuca Czaadajew dotychczasow e życie sam otnika i poczyna pojaw iać się w arystokratycznym k lub ie an ­ gielskim i w salonach Moskwy. W rok u 1836 dochodzi do ogłoszenia pierw szego z serii L istó w filozoficznych, dotychczas jed y n ie w ręko­ pisie daw anych do czytania ludziom zaufanym — jak np. Puszkin. J a k widać z adresow anych doń listów Puszkina, C zaadajew bez w iedzy poety pow ierzył list redaktorow i pism a T e l e s k o p , czym spowodow ał nieznaną w dziejach periodyków rosyjskich katastrofę. Pism o zostało zam knięte, cenzor u su nięty z posady, red a k to r zesła­ ny do dalekiego U st’-Sysolska, do Czaadajew a zaś zastosowano k a rę obm yślaną przez samego m onarchę: zam knięto go w e w łasnym dom u jako w ariata. M usiał być codziennie b adany przez lekarza, obowią­ zanego do inform ow ania cesarza o stan ie szaleńca. Nie oszczędzono n aw et nieszczęsnej ad re sa tk i listu, Panow ej, do k tó rej a u to r zw ra­ cał się z zagajeniem : „M adame“, a k tó ra teraz uznana została za obłąkaną i osadzona w szpitalu.

P o d jęta przez C zaadajew a na przełom ie r. 1836/1837 prób a samo­ obrony pt. Obrona Szaleńca m imo zniżonego to n u sk utk u na razie nie odniosła. Z biegiem czasu jed n ak stosow ane doń ryg ory uległy złagodzeniu: lekarsk ie w izy ty u stały i „szaleniec“ znów począł poja­ wiać się publicznie. O ficjalne potępienie spotęgowało zaintereso­ w anie jego dziełem i zapew niło autorow i honorow e m iejsce w śród tzw. „sorokodziesiatników “, tj. ludzi la t czterdziestych, m iędzy k tó ry m i był jedn y m z czołowych „zapadników “, dom agających się ścisłego k o n tak tu z Zachodem europejskim , w przeciw staw ieniu do trzym ających się trad y cji narodow ej i religijnej „słow ianofilów “ — z Chom iakowem i A ksakow em na czele. T rw ając na tym stanow isku, lecz w litera tu rz e nie biorąc więcej czynnego udziału, Czaadajew zm arł w M oskwie w roku 1856.

Jego gorące sym patie do Kościoła zwróciły rychło uw agę sfer katolickich i oto już w 7 la t po śm ierci C zaadajew a jego rodak»

(12)

jezu ita G agarin, p u b lik u je O euvres choisies de P. Tschaadajew, gdzie m. in. z n ajd u ją się 3 z se rii L istów filozoficznych. Na w yda­ n iu ty m o p arte jest późniejsze (z 1913), rosyjskie w y d anie H erszel- m ana, zaw ierające oprócz w stęp u rosyjski p rzek ład francuskiego oryginału. Dalsze pom nożenie spuścizny Czaadajew a przyniosła praca Szachowskiego, k tó ry w w ydaw nictw ie Л и т е р а т у р н о е н а с л е д с т в о (1935) do listów znanych dorzucił n ad to 5 nieznanych. To jednak n ie w szystko. Istn ieje jeszcze, jak in fo rm u je Czyżewski 21, n ie w ydana spuścizna rękop iśm ien na Czaadajewa.

Nie m a w ątpliw ości, że n a tle ówczesnego życia rosyjskiego C zaadajew stanow i zjaw isko w y jątk o w e i im ponujące: był to czło­ w iek o ogrom nym talen cie literackim , g runtow nej k u ltu rz e um y­ słowej i szerokich zainteresow an iach in telek tu aln y ch . S ta ł n a w y ­ żynach ówczesnej w iedzy i dostojnie reprezentow ał swój naród. Nie m a jed n ak tak że w ątpliw ości, że p rzy ty ch w szystkich zaletach nie nad aw ał się, podobnie zresztą ja k Puszkin, do p rzypisyw anej m u w cytow anym epigram acie roli tyrano bó jcy B ru tu sa albo do roli

organizatora potężnej rzeczypospolitej, Peryklesa. Słyszało się

o nim poza ty m w iele rzeczy przyk ry ch. M niejsza o to, że jed ni w y ty k ali m u z goryczą sym patie katolickie, mówiąc, że odrzuciw ­ szy tra d y c ję narodow ą całuje trzew ik papieski (poeta Nowikow), albo nazyw ali go d rw iąco „le p e tit àbbé‘( (poeta Dawydow), in ni zaś w ypom inali niechęć do rew olu cji francuskiej i jakobinów . To są kw estie poglądów, k tó re przecież „nie p lam ią“ . A le atakow ano go także ze stan ow isk a etyki, zarzucając m u b rak odw agi i m ało­ duszność, prow adzące aż do w yrzeczenia się poglądów i w łasnego oblicza. O statn i z a rz u t przez długi czas uw ażałem za jed n ą z b ru d ­ n ych plotek, p ow stałych z okazji opublikow ania I listu filozoficzne­ go. N ie w iedziałem , że ak ta spraw y Czaadajewa, znajd ujące się w A rchiw um W ydziału Trzeciego, nie tylko się zachow ały, lecz zo­ sta ły w y d a n e 22 i z aw ierają m ate ria ły pam ięć pisarza w ielce ob­ ciążające.

Ju ż w r. 1833, a w ięc jeszcze przed ogłoszeniem fatalnego listu (anonim owo — a u to r sta ł się znany dopiero później), C zaadajew skierow ał do szefa żandarm ów B enkendorf a prośbę o przyjęcie do służby zagranicznej, „dla obserw acji ru ch u um ysłów w N iem ­

czech“ . Gdy się to nie udało, w ysłał, przez ręce tegoż, list do samego cara, błagając o służbę w dziedzinie ośw iaty i zapew niając o goto­

2 1 V a ś i с a, s. 13—14.

(13)

E L E M E N T Y R O S Y J S K I E W „ D R O D Z E D O R O S J I “ 1 7 1

wości do działania „w duchu idei Jego Cesarskiej Mości“ . K iedy po publikacji swego I listu filozoficznego dow iedział się, że Panow a poddana została śledztw u i ekspertyzie psychiatrycznej, u d ał się do oberpolicm ajstra M oskwy Cynskiego i — nie proszony — złożył zeznania rzucające cień na jej dobrą sławę. N azw ał ją obłąkaną; Panow a została zam knięta w szpitalu. W roku wreszcie 1853, więc u schyłku życia, po odczytaniu o sobie kilku gorących słów H erce- na, zwrócił się n aty ch m iast do ówczesnego szefa żandarm ów Orłowa, zapierając się „poglądów, k tó re nie były, nie są i nigdy nie będą jego, lecz k tó re m u kłam liw ie przypisał zbieg bezczelny [H ercen]“ 23.

Nie grzebm y się jed n ak dalej w tych dokum entach upadku. Tajem nicę duchowego załam ania się Czaadajew a skryły n a zawsze m ury tw ierdzy brzeskiej, skazani zatem jesteśm y w yłącznie na do­ mysły. W ydaje się bardzo praw dopodobne, że zwolnienie z tw ier­ dzy uzyskał Czaadajew za cenę zobowiązań, k tóre ja k łańcuch g alernika w loką się za nim przez życie i stanow ią źródło ponurego n astro ju i odludkostw a. Praw dopodobne także, że pisząc sw e w nikli­ we i m ądre listy łudził się, że je kiedyś w yw iezie z Rosji i opowie wolnem u św iatu o swojej ojczyźnie to, co uw aża za praw dę. D la­ tego zapew ne tak uniżenie ubiegał się o służbę zagraniczną. Jako duchow y ojciec dekabrystów , k tó ry n ad to w sw ym I liście filo­ zoficznym u jaw n ił ta k w yraźnie sw e istotne oblicze, zaufania u w ła­ dzy nigdy nie uzyskał i zgodnie z proroczym słow em Puszkina ,,w łańcuchu służby carsk iej“ pozostał n a zawsze.

*

W racam do zagadnienia podstawowego, tj. do w ykazania związ­ ku filiacyjnego m iędzy Drogą do Rosji M ickiewicza i I listem filo­ zoficznym Czaadajewa. Z anim p rzystąpię do zestaw ień tekstualnych, muszę zaznaczyć, że nie może być m ow y o trudnościach chronolo­ gicznych: przecież ten fata ln y list, jak w ynika z końcowego p rzy ­ pisu („1 grudnia 1825, Nekropolis [ = M oskwa]“), był ostatecznie gotów w g rud n iu 1825, M ickiewicz zatem, k tó ry opuścił Rosję na zawsze dopiero 15 (27) m a ja 1829 24, m iał dość czasu n a poznanie jego treści. N astępnie zaś należy pam iętać, iż Lednicki sam p rzy ­ znaje, że za czasów pobytu Mickiewicza w Moskwie „już w r. 1829

23 K u с h a r z e w s k i, op. cit., s. 180, 181, 183 (miejsca kolejnych cytatów w tym akapicie).

(14)

w ielu bliższych przy jaciół i znajom ych Czaadajew a poznało jeg o tr a k ta t historiozoficzny w rękopisie [...]“ 25. M usiały więc być w obiegu w cześniejsze red ak cje tego dzieła, ukończony zaś list I rozpoczyna red ak cję nową, czerpiącą z przyw iezionych z zagranicy książek i m ateriałów , tę redakcję, do k tó rej należą tak że listy III i VII, zaopatrzone w końcow e przypiski: „Sokolniki, 1 lipca 1830“ i „N ekropolis, 16 lutego 1829“. C zaadajew należał w ięc do tego ty p u pisarzy, k tó rz y przez cały czas p rac u ją n ad jedną książką, m ającą być dziełem ich życia. Przynależności C zaadajew a do tego w łaśnie ty p u in telek tu alneg o dowodzi, m oim zdaniem , cytow any poprzednio ustęp poetyckiego listu P uszkin a ze w zm ianką o „proroczych spo­ ra c h “, co chyba rozum ieć należy jako spory w yw ołane jego w izjam i przyszłości, k tó ry ch w y raźn y ślad zn ajdujem y w korespondencji n iek tó rych dekab ry stó w (zob. c y ta t z odsyłaczem 30).

D ajm y w reszcie m iejsce zestaw ieniom tekstu alny m . Nie będę tu oczywiście podaw ał treści Drogi do Rosji, na ogół dobrze zna­ nej, p op rzestając n a w ydobyciu z niej jed yn ie tego, co dla p o ru ­ szonego zagadnienia m a znaczenie. W iem y więc, że M ickiewicz w form ie w rażeń z podróży — w rodzaju głośnej w sw oim czasie

P odróży z P etersburga do M o skw y Radiszczewa — podaje tu sze­

roko zakreślony an tro pologiczno-k ultu ralny obraz szczepu w ielko- rosyjskiego, na k tó ry się składają: 1) w ygląd zew nętrzny ludzi; 2) ich siedziby (drew niane dom y i złożone z nich osady i m iasta); 3) o dbijające się w ich tw arzach życie duchowe. Jeżeli pierw sza z trzech cech obrazu, ukazująca k rzepk ą i dorodną budow ę fizyczną tam ty c h ludzi w słow ach:

69 Spotykam ludzi — z rozrosłymi barki, Z piersią szeroką, z otyłym i karki; Jako zwierzęta i drzewa północy, Pełni czerstwości i zdrowia, i mocy.

— n ie z n a jd u je odpow iednika w liście I Czaadajew a, to dalsze e lem en ty obrazu u jaw n iają, w yraźne, n a w e t uderzające podo­ bień stw a z p ew nym i frag m en tam i tegoż listu . M ickiewicz pisze:

58 Gdzieniegdzie drzewa siekierą zrąbane, Odarte i w stos złożone poziomy,

Tworzą kształt dziwny, jakby dach i ścianę, I ludzi kryją, i zowią się: domy. [...] I taki domów pułk zow ie się: grodem.

(15)

E L E M E N T Y R O S Y J S K I E W „ D R O D Z E D O R O S J I ’

1 7 3

Słow a te przypom inają bardzo, czego nie zauw ażył Lednicki, następ ujący ustęp listu I:

Kiedy się cały św iat przeobrażał, u nas nie budowało się nic: pozostaliśmy skuleni, w schronach z drzewa i d e se k 26.

Czytam y M ickiewicza dalej:

73 Lecz twarz każdego jest jak ich kraina, Pusta, otwarta i dzika równina;

I z ich serc, jako z wulkanów podziemnych, Jeszcze nie przeszedł ogień aż do twarzy, Ani się w ustach rozognionych żarzy,

Ani zastyga w czoła zmarszczkach ciemnych — Jak w twarzach ludzi wschodu i zachodu, Przez które przeszło tyle po kolei Podań i zdarzeń, żalów i nadziei, Że każda twarz jest pomnikiem narodu. Tu oczy ludzi, jak miasta tej ziemi. Wielkie i czyste [...];

Z daleka patrząc, — wspaniałe, przecudne; Wszedłszy do środka, — puste i bezludne.

Myśli te, jak zauw ażył Lednicki, doskonale odpow iadają „m y­ ślom C zaadajew a“ w liście I w ypow iedzianym :

W spojrzeniu naszym, jak mi się widzi, jest coś dziw nie nieokreślonego, chłodnego, niepewnego, co przypomina spojrzenie ludów znajdujących się na najniższym szczeblu drabiny socjalnej. W kraju obcym, zwłaszcza na południu, gdzie twarze są tak ożywione i mówiące, wielokrotnie, gdym porównywał oblicza moich rodaków z obliczami tubylców, bywałem ude­ rzony tym niem ym wyrazem naszych tw a r zy 27.

Należy jedn ak dodać, czego już Lednicki nie zauważył, że jed y ­ nie z tegoż listu C zaadajew a dowiedzieć się możemy, co znaczy u M ickiewicza w zm ianka o „ludach wschodu i zachodu“ . J e s t to k ró tk ie i dzięki tem u zniekształcone ujęcie ważnej dla św iatopoglą­ du Czaadajew a myśli, k tó rą — szerzej rozprow adzoną — zn ajdu­ jem y w łaśnie w ty m sam ym liście I:

Nigdy n ie dotrzymaliśmy kroku narodom pozostałym [...]; n ie nale­ żymy ani do Zachodu, ani do Wschodu. N ie mamy tradycji ani jednego, ani drugiego. Pozostawieni jesteśmy jakby poza czasem i powszechne wychowanie [w znaczeniu: „postęp“] nas nie ogarnęło28. [...] dzisiaj, co­ kolw iek ktoś o tym powie, w porządku intelektualnym tworzymy m iejsce 2G V a ś i с a, s. 77.

27 P u s z k i n , s. 389.

(16)

puste. N ie m ogę dość się nadziwić tej p u s t c e i uderzającemu o d - o s o b n i e n i u naszej egzystencji socjalnej [Je ne pu is m e lasser d’ad­

m irer ce v i d e e t cette s o l i t u d e (...) étonnante de notre existan ce sociale] 29.

M am y więc w e w zm iance M ickiewicza o ludach w schodu i za­ chodu doskonały p rzy k ład tego, co Tadeusz Zieliński w swej słynnej książce Tragoedum enon lïbri III nazyw ał „ locus rud im en -

talis“, tj. sam przez się niezrozum iały szczątek pierw otnej koncepcji,

k tó ry dopiero w zestaw ieniu z oryginałem o trzym uje sens i znacze­ nie. N ik t chyba nie zaprzeczy, że przelew ającym św iatło p ierw o ­ wzorem b y ł tu dla M ickiewicza w łaśnie Czaadajew .

Jeżeli w zestaw ieniach dotychczasow ych m ieliśm y do czynienia w yłącznie ze zgodnością m yśli, w zestaw ieniu n astęp ujący m u jrz y ­ m y zgodność m yśli w zm ocnioną i podkreśloną przez zgodność słów i obrazów, co — ja k już na w stępie m ów iłem — dowodzi ponad w szelką w ątpliw ość zw iązku filiacyjnego, tzn. naśladow ania czy zapożyczenia. P rzypom inam , że ch arakteryzo w any powyżej czło­ w iek północy rosyjskiej przedstaw iony został n a tle ziemi określo­ nej następująco:

31 Kraina pusta, biała i otwarta

Jak zgotowana do pisania karta — [...].

Prow adzi to w sposób n a tu ra ln y do pytan ia:

33 Czyż na niej pisać będzie palec boski [...]? 38 Czyli też Boga nieprzyjaciel stary [...]?

Co praw da, do ty ch w ierszy M ickiewicza nie m a odpow iednika w u trw alo n ej d ru k ie m red ak cji I listu filozoficznego, ale na to, że odpow iednik ów b y ł p ierw otn ie w liście Czaadajew a i tylko póź­ niej został u su n ięty bądź przez autora, bądź przez red ak to ra w y ­ daw nictw a czy cenzora — w skazuje niedw uznacznie u ry w ek listu kolegi pułkow ego C zaadajew a, zaopatrzony w ten sam со I list fi­ lozoficzny epigraf: „ A d venia t reg nu m T u u m “ — i odnoszący się jeszcze do czasu zam ieszkiw ania C zaadajew a w C arskim Siole. D y­ m itr M ereżkow ski w p lata list kolegi C zaadajew a w tek st swej powieści historycznej C zternastego grudnia. W b rak u oryginału cy tu ję w przekładzie polskim Bieleckiego:

Jedyny człow iek w Rosji, który mógłby mnie zrozumieć, to Czaadajew. Pamiętam nasze nocne rozm owy w r. 1817 w Petersburgu, w koszarach 29 Tam że, s. 402.

(17)

E L E M E N T Y R O S Y J S K I E W „ D R O D Z E D O R O S J I'

1 7 5

pułku Siem ionowskiego. Służyliśm y razem i razem wstąpiliśm y do Związ­ ku Pomyślności. — „Przemija układ tego świata, św iat nowy się zaczy­ na“ mówił. — „Rodzaj ludzki się gotuje do przyjęcia ostatnich obietnic królestwa Bożego tak na ziemi, jak i na niebie. I czyż nie Rosja pusta, otwarta, biała jak arkusz papieru — bez przeszłości, bez teraźniejszości i cała w przyszłości, pełna m ożliwości nieoczekiwanych — „une im m ence

spontanéité“ — czyż nie jest Rosja powołana do spełnienia tych obiet­

nic?“ I w szystkie nasze m odlitwy kończyły się wołaniem: „A dven iat

regnum Tuum!“ 30

W spom niany tu kolega Czaadajew a to bynajm niej nie fikcja poetycka powieściopisarza. J e st to dekabrysta Sergiusz Iw anow icz M uraw jow -A postoł, należący do tragicznej p a ry braci-oficerów ze Zw iązku Południow ego. B ra t Sergiusza po rozbiciu zbuntow anego pułk u pod Białą Cerkw ią popełnił samobójstwo, Sergiusz zaś został na m ocy w yro k u powieszony w Czernihow ie 13 lipca 1826 31.

W powyższym cytacie w idzim y przede w szystkim próbkę owych „proroczych snów “ Czaadajewa, o któ ry ch w sw ym „liście poetyc­ kim “ w spom inał Puszkin, w idzim y owo z m odlitw y Pańskiej w zięte w ołanie: „A dveniat reg n u m T u u m “, k tó re fig u ru je w nagłów ku I listu filozoficznego i w zakończeniu — przytoczonym przez M ereż- kowskiego za M uraw jow em -A postołem — m owy Czaadajewa, w i­ dzim y wreszcie b rak u ją cy w ogłoszonym liście I Czaadajew a obraz Rosji: „pusta, o tw arta, biała jak arkusz p apieru

N iestety, list M ura w j owa-Apostoła znam y jedyn ie z relacji M e- reżkowskiego, więc u p arci sceptycy gotowi w ysunąć przypuszcze­ nie, że obraz te n zaczerpnął M ereżkowski z le k tu ry Mickiewicza. Możliwość ta m usi być jed nak odrzucona wobec faktu, że porów ­ nania powyższego w odniesieniu do Rosji używ a Czaadajew także w Obronie szaleńca. Je st to nie skończona apologia, k tó ra — jak w szystkie literack ie apologie — podaje główne m yśli potępionego listu w złagodzonej i do przyjęcia m ożliwej form ie, i — n a nasze szczęście — nie pom ija bynajm niej powyższego porów nania. U j­ m u je je przecież w tak p atriotyczną oprawę, że najsurow szy cen­ zor chętnie się na nie zgodzi. O Rosji pisze tu Czaadajew tak:

Piotr Wielki zasitał tylko arkusz białego papieru i potężną swą ręką w ypisał na niej słowa: „Europa i Zachód“. Od tej chwili należymy do Europy i Zachodu.

30 D. M e r e ż k o w s k i , Czternastego grudnia. Przekład B i e l e c k i e g o .

T. 3. Warszawa 1939, rozdział 6.

(18)

Nie m a więc w ątpliw ości, że pojm ow anie Rosji jako niezapisa- nej k a rty p ap ieru należało do podstaw ow ych składników ideologii C zaadajew a i że w tej form ie figurow ało w krążących po M oskwie odpisach jego filozoficznych rozw ażań i dopiero później a u to r przez tchórzostw o usiłow ał wycofać to sform ułow anie z obiegu.

*

Z estaw ienia powyższe, dokonane w edług zasad wyłożonych n a w stępie, w ykazały zupełnie jasno, że porów nyw ane utw o ry , choć ta k różne językiem i szatą zew nętrzn ą, zgodne są ze sobą w całym szeregu p u n k tó w istotnych, co p rzy szczupłych rozm iarach porów ­ n y w any ch tekstów (Droga do Rosji liczy 164 w iersze, I list filozo­ ficzny C zaadajew a w yp ełnia 24 s tro n y m niejszej ósemki) m a sw oją dodatkow ą w ym ow ę. Zgodność o b ejm u je p rzy ty m n ie tylko po­ glądy i idee, ale ta k ż e — w jed n y m p rzy najm niej w y padku — naw et poszczególne słow a i obrazy. Co więcej — także w jed ny m tylko w y p ad k u — u tw ó r chronologicznie późniejszy, jakim jest ogłoszony d ru k ie m w r. 1832 w iersz M ickiewicza, m oże być całko­ wicie zrozum iany ty lk o w zestaw ieniu z u tw o rem starszym , jakim były k rążące już za p o b y tu M ickiewicza w M oskwie odpisy spe­ k ulacji historiozoficznych Czaadajew a. W szystko to prow adzi nas do dobrze, ja k sądzę, uzasadnionego w niosku, że n iek tó re elem enty treściow e Drogi do R osji są przez M ickiewicza zaczerpnięte z Cza­ adajew a.

J e d y n a okoliczność, k tó re j m ożna by użyć za podstaw ę do podw ażenia powyższego w niosku, to całkow ite m ilczenie M ickie­ w icza o C zaadajew ie w paryskich w yk ładach o lite ra tu ra c h słow iań­ skich. A przecież a u to r D rogi do Rosji m ów ił wówczas o w ielu postaciach daleko m niej od C zaadajew a ważnych. Sądzę jednak, że m ilczenie to dostatecznie tłum aczą specyficzne w a ru n k i życia rosyjskiego, dobrze poecie naszem u znane, a czyniące „te m at ro­ sy jsk i“ ogrom nie drażliw ym . M ickiewicz nie m ógł pochw alić Cza­ adajew a ża śm iały polot jego m yśli historiozoficznej, bo bał się dodatkow o obciążać i ta k już m ocno obciążone konto polityczne żyjącego pisarza ( t 1856). Z d rugiej stro ny , nie m ógł on także, naw et w iedząc o późniejszym u p a d k u Czaadajew a, rzucać kam ieni potęp ienia na głow ę człowieka, którego czarowi sam b y ł uległ, a którego nieszczęście stanow ił c h a ra k te r niew ątpliw ie m niejszy

(19)

i słabszy od talen tu . W tej sytuacji pozostawało autorow i Drogi

do Rosji tylko milczeć. Nie w ahajm y się jed n ak uznać za już stw ier­

dzony, jak się spodziewam , w pływ Czaadajew a n a Mickiewicza: wszak Czaadajew to ten sam człowiek, którego za m istrza swego uważał, jak w idzieliśm y, najw iększy poeta Rosji — P u s z k in 32.

E L E M E N T Y R O S Y J S K I E W „ D R O D Z E D O R O S J I “ 1 7 7

32 Już po napisaniu powyższej pracy udało mi się stwierdzić, że istnieje

także całkowity przekład polski I listu filozoficznego i nawet odnaleźć jego egzemplarz w Bibl. Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk (sygn. 33380). Jest to przekład bezimienny, wydany pt. L ist filozoficzny P. J. C zaadajew a

do pani ***. Tłumaczenie z czasopisma m oskiewskiego T e l e s k o p . Kra­

ków 1866, Drukarnia Uniwersytecka). Tłumaczem, być może, jest ksiądz Jan K o ź m i a n , z którego księgozbioru broszura ta, licząca 29 stron małej ósemki, pochodzi.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niestety, wszystko to, co omawiana praca zyskuje dzięki namysłowi nad biblijno- judaistycznym wątkiem w Lévinasowskiej filozofii gościnności, traci z trzech

Do użytku praktycznego raczej może być po trzebna znajom ość popraw ki wagi i popraw ek odw ażników każdego oddzielnie.. M ożem y wreszcie poszukiw ać błędów

[r]

K onkluzja tego wywodu była następująca: „Samowładztwo je s t ograniczone wobec siebie samego, nieograniczone jest natom iast w stosunku do ustanow ionych przez

W jednym z utworów („ლექსი ვეფხვისა და მოყმისა“ 189 ) utrwalony jest obraz matki, która pomimo ogromnego żalu, bólu jest dumna ze swoich synów, honorowo poległych na polu

Nie przeczę, że znajom ość każdego obcego języka jest po­... chodziło tylko o stroną

Uszkodzenia polichrom ii w ypunktow ano, p artie złocone zawerniksowano, uszko­ dzenie drew na po żarówkach w ypełniono kitem. Toruń (zespół pod kierow nictw em

W przygotow aniach ty ch bierze żyw y udział adw okat Zbyszew ski. Obw ód rzeszow ski w yw iązał się ze sw ych obow iązków bez