Aleksander Kraushar
O Palestrze Staropolskiej [odczyt
Aleksandra Kraushara, Warszawa, w
drukarni Noskowskiego, ulica
Mazowiecka, Nr 11, 1822]
Palestra 3/6(18), 11-25
P rzy p o szu k iw a n iu źródeł do h istorii a d w o k a tu ry w Polsce R ed a kcji „Palestry" udało się n atrafić na bardzo rza d k i eg zem p la rz broszury w y d a n ej w W arszaw ie w ro k u 1882, zaw ierającej odczyt „O P alestrze sta ro p o lskiej”, w y g ło szo n y p rze z A le k sa n d ra K rayshara, ostatniego „m ecenasa” p rzy I X D epartam encie S en a tu — n a jw y ższ e j w ó w cza s w Polsce ko n g reso w ej in sta n c ji sądow ej. N iezm ie rn ie in teresująca treść o d c z y tu skło n iła R ed a kcją do za m ie szczen ia o b sze rn yc h fra g m e n tó w za pom nianej ju ż dziś broszury zn a k o m iteg o p rzedstaw iciela a d w o k a tu ry p o lsk ie j i nie m n ie j z n a k o m i tego histo ryka .
W p r z e d r u k u zo sta ły p o m in ię te je d y n ie o b szern e c y ta ty , za m ieszczo n e w ięc n iże j fr a g m e n ty dają obraz całości o d czytu , będącego c e n n y m p r z y c z y n k ie m do d zie jó w a d w o
k a tu r y w Polsce w ciągu w ieków .
O A le k sa n d rze K rausharze „Palestra" zam ieściła w swoim czasie obszerne w sp o m n ien ie pióra nieodżałow anej pam ięci
__ kolegi J a n u sza O lchow icza, w iced zieka n a R a d y A d w o k a c k ie j
w W a rsza w ie. 1
O Palestrze Staropolskiej
O d c z y t A le ks a n d ra K r a u s h a r a
W arszawa. W drukarni Noskowskiego, U lica M azow iecka, N r 11.
1 8 8 2.
(...) P a le stra polska, jakkolw iek w y k w itła na czysto rodzim ym g ru n cie i w dziejow ym sw oim rozw oju w y ro biła się sam odzielnie, o p a rta na tra d y c ji przeszłości, nazw ę swą i nazw ę p iastow anych w niej u rzę dów zapożyczyła ze staro ży tneg o Rzym u.
W yczerpującego obrazu dziejów p a le stry polskiej lite ra tu ra nasza do tąd nie posiada. Chcąc zbadać przeszłość tej in sty tu cji, k o lejn e zm iany,
12 A L E K S A N D E R K R A U S H A R N r 5
jak ie przechodziła, słow em , chcąc odtw orzyć ów b a rw n y i zgiełkliw y obraz k o rp o ra c ji p ale stra n c k ie j, k tó ra w dom ow ym życiu d aw nej P ol ski takiego używ ała znaczenia i w pływ u, ja k np. ob rady publiczne w politycznym życiu n arodu, należałoby sięgnąć do źródeł p raw i na ta kiej faktyczn ej kanw ie osnuć w ątek losów dziejow ych tej niezm iernie ciekaw ej in sty tu cji.
O byczajow e ry s y p a le stry polskiej o d tw arzają n am s a ty ry i p a m iętn ik i z daw nych i bliższych pozostałe epok, z ty ch o sta tn ic h szcze gólniej p am iętn ik i K itow icza, R ulikow skiego, M atuszew icza, Ochockiego, W ybickiego i K oźm iana.
Z e w n ę trz n y u stró j sta n u obrończego, jego praw a, p rzy w ile je i obowiąz ki, zw iązane są ściśle z h istó rią sądow nictw a polskiego w ogóle, T ry b u nałów zaś w szczególności. Szczegóły p rzedm iotu tego dotyczące m iesz czą się w badaniach h istorycznych nad d aw nym praw em polskim i li tew skim oraz nad h isto rią w ym ow y sądow ej, ja k np. w badaniach Czac kiego, W. A. M aciejow skiego, Hubego, D utkiew icza, H elcia, M echerzyń- skiego, B obrzyńskiego i w zarysie dziejów a d w o k a tu ry N iem irow skiego.
W szystkie te dane, rozpatrzone badaw czo a bezstronnie, prow adzą do stanow czego w niosku, że jeśli w pew nych epokach dziejow ych przew aga ujem nego w p ły w u p a le stry polskiej n a obyczaje ludności była widoczna, to w ina takiego sta n u rzeczy nie leżała b y n ajm n iej w w adliw ości u stro ju in sty tu c ji obrończej, lecz raczej szukać jej należy w objaw ach w y jątk o w ych, w p osuniętej do ostatecznych granic m ożliw ości swobodzie słow a i w zb y tn im uw zględnianiu w oli i sam ow oli jedn ostek , k tó re staw iały częstokroć in te re s osobisty ponad in te res ogółu i w ym agania p raw a.
Ju ż w n ajd aw n iejszy ch czasach pod ogólnym m ianem rzeczn ikó w , czyli p rzym ó w có w , albo też pełnom ocników , prokuratorów rozum iano ludzi, k tó ry c h pow ołaniem było pilnow anie in teresó w stro n p ry w a tn y c h .
S ta tu t W iślicki obejm uje przepis, że każdy, bez w zględu na s ta n i po w ołanie, m oże się przed sądem bronić przez p ro k u rato ra.
S ta tu t N ieszaw ski z r. 1454 m ia n u je p ro k u ra to ró w o piekunam i wdów, n ieletn ich i ubogich.
Toż sam o S ta tu t litew sk i w Rozdziale IV stanow i, aby p ro k u rato ro w ie przyd an i b y li za opiekunów wdowom, ubogim i n ieletn im i iżby w sp ra w ach o zbrodnie sta n u dodaw ano obw inionym p ro k u ra to ra do obrony z urzędu.
W r. 1505 król A lek san d er w K rakow ie poddał p ro k u ra to ró w karze pieniężnej, gdyby n iedokładnie in stru m e n to w a n i sta w ali w sądzie im ie niem pryn cy pałów .
W r. 1543 k ró l Z yg m un t S ta ry S ta tu te m swoim , w K rako w ie w y danym , przepisał dla p ro k u ra to ró w w sądzie staw ający ch przysięgę, za broniw szy nieprzysięgłym sp ra w popierać i w spraw ach radzić. Od tego obow iązku nie b y li zw olnieni ci n a w e t pro k u rato ro w ie, k tó rz y ze szcze gólnym in stru m en tem , tj. pełnom ocnictw em , sp ra w p ry n cy p ałó w sw oich pilnow ali. W szyscy staw ający w obronach pełnom ocnicy obow iązani byli dow ieść św iadectw em sądów ziem skich, że są przysięgłym i.
P ierw szy raz m ow a tu je s t o p ro k u ra to ra c h m ercenarios, tj. p ła tn y c h przez swoich pryncypałów .
Tenże król p raw em z r . 1548 przepisał, aby p ro k u ra to r zaw sze był w sądzie gotów, gdyby zaś stro n a sk u tk iem n ied b alstw a jego w zdana, czyli skazana została zaocznie, to obow iązek w ynagrodzenia szkody stro nie skazanej leżał na pełnom ocniku.
K ról Z ygm unt Augusit w r. 1550, m ów iąc o pozwach potw arczych , k a rę wieży przepisał n a ty ch p ro k u rato ró w , k tó rzy by bezzasadnie pozy w ali do sądu i rz e teln ie sp ra w nie p rzed staw iali.
Oprócz przepisów, w aru n k u jący ch fo rm y postępow ania p rzy w noszeniu obron w sądach, istn iały i przep isy stanow ione gwoli zabezpieczenia god ności stanu obrończego.
W uchw ale Bolesław a, księcia m azow ieckiego, z r. 1453 zastrzeżono, aby m ów iącem u w sądzie n ie p rzery w an o głosu, tak aby pow ołujący, jako i pow ołany m ogli się dostatecznie wysłowić, zarzu tów dowodzić i obrony w ypow iadać gruntow nie.
W szystko to jed n ak nie m iało na celu opiekow ania się gadatliw ością. Owszem, w S tatucie N ieszaw skim w yraźn ie postanow iono: aby z b y t nie o ratory e u stały i one zaloty n iep o trzeb ne odcięte by ły i iżby w zw y czaj weszło, tego, k tó ry by tak iem i m ow am i nad rab iał, n ap ro w ad zać na
ścieżkę i m ethodum , aby do rzeczy m ówił.
(...) Podczas gdy G rzegorz z Samóka rzeczników za najszko d liw szy ro dzaj ludzi poczytyw ał i godnym i w ygnania w najodleglejsze św ia ta stro ny m ienił — w niezbyt odległej od tego w yrzeczenia epoce, bo w r. 1520, na sejm ie w Bydgoszczy przyzw ano adw okatów do popraw y u staw o d aw stw a krajow ego; w spraw ie zaś o porw anie księżniczki H alszki z O stroga
staw ali ze stro n y pokrzyw dzonej m atk i, księżnej B eaty, m ówcy, k tó ry ch sław a do dziś dnia w histo rii w ym ow y polskiej p rze trw a ła .
Są poznaki, że pieniactw o w XVI już w ieku bardzo było rozkrzew ione, skoro odgłos żalu i sk argi nad tak im stan em rzeczy odbija się w pism ach
poetów i m oralistów owoczesnych.
(...) Na drugą połowę XVI w ieku p rzy p ad a w Polsce w ażna epoka w historii sądow nictw a krajow ego.
14 A L E K S A N D E R K R A U S H A R N r 6
Jakkolw iek i do owego czasu zasada, że w ym iar sprawiedliwości w y łącznie w ręku panujących spoczywać był winien, znajdowała w yjątek w wiecach sądowych, przez wojewodów, kasztelanów, i innych dostoj ników z ram ienia królów odbywanych, i jakkolw iek od najdawniejszych epok funkcjonow ały w Polsce rozliczne sądy: ziemskie, grodzkie, zadwor- ne, sejmowe, relacyjne, potoczne itd., z których każdy, m ając właściwy rodzaj spraw władzy swej przekazanych, działał w im ieniu panujących — jednakże mnogość tych spraw , ciągnących się przez długie lata z krzyw dą dla stron, tendencja wreszcie ograniczenia władzy królew skiej sprawiły, że coraz nagiej zaczęto się domagać ustanow ienia obok powyższych są dów i Sądu najwyższego, obywatelskiego, złożonego z w ybranych oby w ateli świeckich i duchownych, którzy by imieniem panującego spraw y procesowe załatwiali.
Życzenie to, po długim ze stro n y panujących oporze, urzeczyw istnione zostało za ra d ą w ielkiego kan clerza Zam oyskiego dopiero za S tefan a B atorego w r. 1578 przez u stanow ienie T ry b u n a łu (Judicia generalia ordi-
naria, T ribu na lis R egni), na k tó ry m odtąd zasiadać m ieli d e p u ta c i ze s ta
nu św ieckiego pod przew odnictw em m arszałka, obierani przez w ojew ódz tw a na d ep u tack ieh sejm ikach, jako też i duchow ni, delegow ani przez k a p itu ły pod przew odnictw em p rezy d enta. W tak im kom plecie sądow ym ro zstrzy g an e m iały być ostatecznie w szelkie a p e la c je 2 od sądów ziem skich, grodzkich, podkom orskich, kom isarskich i w szystkie inne, k tó re p rzed tem przychodziły n a sejm albo na dw ór królew ski.
W K oronie T ry b u n ał b ył jeden, lecz odbyw ał się k ad en cjam i w P io tr kow ie i w Lublinie; w P io trk o w ie dla 9 w ojew ództw i 2 ziem w ielko polskich, w L ub linie dla 7 w ojew ództw m ałopolskich.
L itw a p rzy stąp iła do U staw y T ry b u n a łu w r. 1581. W ojew ództw a kijow skie, w ołyńskie, bracław sk ie sądziły się w Łucku, lecz w r. 1589 poddały się w ładzy T ry b u n a łu koronnego; w ojew ództw o czernihowsikie dopiero w ro k u 1635. P ru sk ie w ojew ództw a trz y m ały się sw oich sądów z w olną ap elacją 2 do króla, choć w r. 1585 stanęło, aby poszły pod T ry b u n ał koronny.
W ażna ta in sty tu cja , chociaż sądowa, jednakże wysoce politycznego znaczenia, k tó rej doniosłość z biegiem czasu rosła i w zm agała się do tego stopnia, że T rybunałom ty tu ł „N ajjaśn iejszy ch ” przysługiw ał, p rze trw a ła aż do o statn ich dni politycznego b y tu R zeczypospolitej. (L itew ski T ryb. sądził dłużej, bo do r. 1797).
O byczajow ej stro n y T ry b u n ałó w d o tąd w yczerpująco nie s c h a ra k te ry zowano, choć p rzedm iot to w ielce ciekaw y i w ażny, choć tu i ow dzie z n aj d u ją się b arw ne i m alow nicze szczegóły, k tó re do odtw orzenia sp len d o ru i m a je s ta tu tej m a g is tra tu ry d o stateczn y p rzed staw iają m a te ria ł.
W iększość opisów T ry b u n ałó w odnosi się przew ażnie do X V III w ieku, i to do ty ch T rybunałów , k tó re zasiadały w P io trk o w ie i w L ublinie.
Ze w zględu jedn ak , że T ry b u n a ły te b y ły n ajw iększe i co do zak resu sw ego działania, i obszaru ju ry sd y k c ji sądow ej w daw nej Polsce, ze w zględu nadto, że form a sądzenia w e w szystkich T ry b u n a ła c h b yła je d naka, m oże n ie będzie bez in te re su dla w spółczesnych odtw orzyć n a pod sta w ie w iarygodnych w zm ianek h isto ry czn y ch ową ciekaw ą arenę, na k tó re j ścierały się nam iętności rozm iłow anych w k ra tk o w y c h sporach ubiegłych pokoleń, arenę, n a k tó re j spraw iedliw ość ludzka fero w ała w najw ażniejszy ch cyw ilnych i gardłow ych sp raw ach wyxoki, gdzie ta le n t m ów ców i zręczność p a le stra n tó w w alczyły o lepsze, zn ajd u jąc d la siebie p o datne i rozległe do popisu pole.
Do dziś dnia jeszcze, na ry n k u lubelskim , nie zm ieniw szy przeznacze nia, istn ieje gm ach, w k tó ry m daw ny T ry b u n a ł K oronny m iał sw e sied lisko.
Za S tanisław a A ugusta a rc h ite k t M erlini zm ienił nieco form ę teg o b u d y n k u na okazalszą, jednakże w głów niejszych liniach p ierw o tn a arch i te k tu ra trybunalskiego gm achu u trz y m an a została.
Co do T rybunału, czyli ra tu sz a P iotrkow skiego, ten n iedaw no dopiero u su n ię ty został z ry n k u m iejskiego. W ierne odtw orzenie tego zaby tk u zachow ał nam „Tygodnik Ilu stro w a n y ” z r. 1869.
O tw arcie, czyli tak zw ana reasu m p cja T ry b u n ału , i w jazd jego do m iasta odbyw ały się z w ielką o stentacją. D eputaci, czyli sędziow ie świec cy, w b arw y w łaściw ych w ojew ództw odśw iętnie przyodziani, duchow ni zaś w ro k ietach koronkow ych u daw ali się przede w szystkim , w gronie p a le s try i oficjalistów m iejskich, do . k olegiaty i podczas tego pochodu garnizon p rezentow ał broń i bił w bębny; huczały dzw ony z wieżyc w szystkich kościołów i klasztorów .
Po w ysłuchaniu nabożeństw a d ep u taci w porządku, w śród tłum ów ludności, udaw ali się na ratu sz .
Sędzia ziem ski w ręczał wówczas laskę — godło w ładzy sądow ej m arszałk ow i przy stosow nej oracji; p rez y d e n t zaś, im ieniem d ep u ta tó w duchow nych, z krzyżem w rę k u zw racał się do obecnych z przem ow ą, na k tó rą odpow iadał jed en z w y bran y ch , pow ażnych m ecenasów imieniem , c ałej p a le stry , w itając T ryb u n ał.
16 A L E K S A N D E R K R A U S H A R N r 6
Gdy m arszałek z otw arciem sądów laską o stół u d erzał, w oźny k o n tu szow y tu b aln y m głosem i ste reo ty p o w y m okrzykiem : „Mości Panow ie, uciszcie się!” p rzyw oływ ał z w okandy spraw y.
K ad encje try b u n a lsk ie ożyw iały m iasto, zapełniając je tłu m am i pod różn ych .
Roili się wówczas po ulicach O rm ianie, Szkoci, W łosi z tow aram i, sługi, h ajd u k i, p a ju k i i strzelce. U w ijały się wszędy karoce, kolasy, tara d ajk i, k o n n i i piesi. W śród różnobarw nego tłu m u d ep u tató w , m ecenasów , k lie n tó w i ciekaw ych spieszących na uroczyste rok i sądowe, plac ratuszow y, zazw yczaj pow ażny i cichy, zm ieniał sw oją fizjonom ię, tw orząc i g ru p u ją c się w m alow niczy i ru ch liw y obraz, tak in tu icy jn ie odtw orzony w
pow ieści K raszew skiego „ M alep arta”.
Podczas kaden cji try b u n alsk ich odbyw ały się czasam i przedstaw ienia te a tra ln e żaków szkolnych. T reścią ich b y ły m isteria, alegorie cnót i w y stęp k ó w . N akład na tak ie rep re z en ta cje p okryw ał się z kieszeni m ożn iej szych m ecenasów .
Z ew n ę trz n y w ygląd sali T ry b u n a łu podczas zw ykłych d n i sądów po w agą przyborów odpow iadał jej przeznaczeniu.
Od w ielkich d rzw i w ejściow ych, na nieznacznym w zniesieniu, m ieściła się tak zw ana k ra tk a z p u lp itam i dla obrońców . P rz e d nią, ró w nież na w zniesieniu, przez całą długość sali ciągnął się stó ł zielonym p o k ry ty su kn em , zaw alony fascykułam i papierów . Na śro dk u stała m istern ie w y robiona sk rz y n k a sre b rn a , przeznaczona na grzyw ny, k tó re skazani opłacali.
W koło sto łu sta ły k rzesła czerw ono obite d la d ep u tató w , na s k ra ju zaś dw a krzesła w iększe — d la m arszałka i p rezy d en ta. W prost nich w znosił się krzyż w ielki, czarno lakierow any, z napisem u spodu: Juste
judica te, na m ego ju stitia s vestra s judicabo!
Z p raw e j stro n y k rzesła m arszałk a, za k ra tą żelazną, było m iejsce dla sędziego i p isarza ziem skiego. W przeciw ległym kącie try b u n a d ła m oż
nych.
W prow adzanie sp ra w odbyw ało się n astęp u jący m porządkiem . N a j przód stro n a powodow a przez obrońcę p rzedstaw iała s ta n spraw y, przy czym pom ocnik obrońcy podaw ał sędziom na piśm ie skrócony opis d o k u m en tó w . Tą sam ą ko leją odbyw ała się i obrona przeciw nika, zw ana rep lik ą, po k tó rej n astępow ała w y m ian a odpow iedzi i czytanie żądań zw anych konkluzjam i.
Po w prow ad zen iu i w y jaśn ien iu sp raw y T ry b u n a ł w yd alał się do izb y n a ra d , w trak cie czego obrońcy obow iązani byli oczekiwać w yroku, choćby n a ra d y przez całą noc trw a ć m iały.
W yrok odczytyw ano stojąco przez w łaściw ego d e p u ta ta, n ajp rzó d bez m o ty w ó w , k tó re n a stęp n ie pisarz na zasadzie sk ład an y ch przez m ece n asów k o n tro w ersji u k ład a ł i pobierał za to od stro n przy w y dan iu w y c ią g u w yrok u w ynagrodzenie praw ne.
U roczystszym było postępow anie i obrządki przy sp raw ach gardłow ych. Po oskarżeniu i obronie, gdy zapadł w yrok, w prow adzano w ięźnia pod s tra ż ą do sali sądow ej. Gdy woźny w ołał: „M ości panow ie! Uciszcie się •do słuchania w y ro k u !”, było to zapow iedzią łagodniejszej k a ry . Lecz g dy In sty g ato r, czyli oskarżyciel, odzyw ał się: „W oźny, otw órz i zam knij d rz w i!”, śm ierteln a obaw a przejm ow ała w ięźnia i w szystkich obecnych, bo ju ż w idzieli p rzed sobą wznoszący się m iecz katow ski i rusztow anie.
W ówczas z łoskotem otw ierano i zatrzaskiw ano trz y ra z y żelazne drzw i od sali. Sędziowie świeccy n a k ry w a li głowy, duchow ni zaś p rzy słan iali ręk o m a tw arze, a pisarz ziemski w śród grobowego m ilczenia odczytyw ał w y ro k śm ierci, od którego już odw ołania nie było.
W ciąg u d n i trz e c h egzekucja d e k re tu odbyw ała się na ry n k u przez ścięcie lub też za m iastem , gdy skazanego za hańbiące w ystępk i w ieszano.
C elem u trz y m an ia karności tak w kan celarii, jako i m iędzy należą c y m i do niej p a le stra n ta m i i stro n a m i T ry b u n a ły stanow iły dla siebie
w e w n ętrzn e porządki. Mimo to podczas k adencji try b u n a lsk ic h dość c z ęste zachodziły zatarg i p alestran tó w z d e p u ta ta m i i m ieszczanam i. B ójki, pojedynki, pałaszow ania, duch ju n k ie rii i niesforności ściągał na siebie surow e re p re sa lia ze stro n y m arszałkow skiej władzy.
Za n aruszenie • porządku przez dobycie szabli na T ry b u n a le i b u rd y ro zstrz e la n o W ołodkowicza, głośnego w X V III w ieku paliw odę i a w an tu rn ik a . Znany je s t rów niż fakt, że gdy szlachcic S ulerzycki d epu t a ta M łodzianow skiego czynnie był zniew ażył, m arszałek K arw icki, nie schodzą z ratu sz a, s ta n te pede g w ałtow nikow i głow ę uciąć rozkazał.
S tan o w iły owe porządki try b u n alsk ie o przepisach dotyczących god ności i pow agi sta n u obrończego i sędziowskiego, obow iązujące nie ty lk o s k ła d sądu, ale i w szystkich m ieszkańców try b u n a lsk ic h grodów.
M iędzy w ielom a ch ara k te ry sty c z n y m i przepisam i zab ran iały one, idąc w ślad K azim ierzow skiego S ta tu tu z r. 1368, niew iastom , tak zw anym
w e rsa tk o m , czyli pieniaczlkom zaw ołanym , kręcić się po sądach i czynić
m ięd zy d e p u ta ta m i „ p ra k ty k i”. Nie przeszkadzało to jed n a k niew iastom bronić się osobiście przed T ry b u n ałam i w sp raw ach w łasnych.
Z biór F ry d e ry k a Sapiehy, znany pod nazw ą „Sw ada polska” J a n a O strow skiego-D aneykow icza, w y dan y w L ub lin ie w r. 1745 w dw u w iel k ic h tom ach, m iędzy oracjam i przygodnym i i m iscellaneam i przecho w a ł nam św ietn ą m ow ę Starościny R aw skiej 1go ślubu R oztw orow
18 A L E K S A N D E R K R A U S H A R N r S
sk iej, 2-go Załuskiej w sp raw ie z W odzińskim , k tó rą w w iększej części p rzy toczył M echerzyński w III tom ie sw ej histo rii w ym ow y w Polsce,, o sta tn io zaś w całości, w edług rękopisu, p. K an teck i w jed n y m z pism ilu stro w an y c h w arszaw skich.
Te to p rzy b y tk i spraw iedliw ości były n ajgłów niejszym polem publicz n ych w ystępów p a le stry . N azw a ta „ p a le stra ”, początkow o w yłącznie d o s ta n u obrończego stosow ana, p rzy b rała w w iekach n astęp ny ch, w X V III zw łaszcza, znaczenie ogólniejsze. M ianem p ale stra n tó w oznaczano urzęd ników sądow ych pracu jący ch po kancelariach, a jednocześnie w y słu g u ją cych się obrońcom celem n ab ran ia prak tyczn ej znajom ości p raw a . T akich p a le stra n tó w stosow nie do rodzaju zajęć k a n c ela ry jn y c h nazyw ano in du - c e n ta m i, e x tra d en ta m i, fery a n ta m i, k law ieram i itd.
I pod w zględem zak resu działalności członków p a le stry w łaściw ej, t j . ciała obrończego, n astąp iły z biegiem czasu zm iany. Obok nazw y p ro k u r a to r , a je n t w y stęp u je w X V II w ieku nazw a p atro n , p atro n izan t, m ece nas. J a n Sobieski na Sejm ie w G rodnie r. 1678 nazyw a jeszcze obroń ców p ro k u ra to ra m i.
W sądach kanclerskich, czyli asesorskich, gdzie ro zstrzy gan o sp raw y m ie jsk ie w o statniej in stan cji, obrońcy, po w iększej części nie szlachta, d zielili się na p atron ó w i agentów . A gent był to w łaściw ie se k re ta rz p a tro n a . Zostaw szy patronem , o trzy m y w ał p a te n t królew ski na se k re ta rz a d w o ru i ty m sposobem zyskiw ał ty tu ł generosus.
O brońca staw ający przed T ryb u nałem m usiał być koniecznie szlach cicem . W innych sądach, nie w yłączając sejm ow ego, m ogli bronić ludzie- p ro stej kondycji. P ra w a litew skie stanow iły, że p a tro n m usi być koniecz n ie posesjonatem ; ko ro n n e zaś zastrzegały, aby żołnierzem nie był. O brońcy staw ający przed T ry bu n ałam i, tj. w sądach, od k tó ry c h żadnej a p e la c ji3 nie było, nazyw ali się mecenasam i.
O ile w zaczątkach istn ien ia T rybunałów sta n obrończy zasilał się p rze w ażnie praw nik am i, k tó rz y w yższe, u niw ersy teck ie pokończyli kursy, o ty le w X V II i X V III w., w raz z upadkiem skali n aukow ej ośw iaty w k ra ju , p a le stra u tra c iła na powadze, staw szy się szkołą p ra k ty k a n tó w , z a p raw ian y ch do zaw odu obrończego p rzysłuchiw aniem się obronom w sądach i spełnianiem posług u głośniejszych m ecenasów .
W iadom o, że w w iekach XV i XV I głów nym p rzy b y tk iem nauk w k ra ju by ł założony przez K azim ierza W. w X IV w iek u U n iw e rsy te t K rako w sk i, w p raw n y m w ydziale którego m iało się, w edług słów p rzy w ile ju nadawczego, znajdow ać osiem k a te d r do w y k ład u n au k i praw a.
Z am iar ten, u rzeczyw istniony w szczupłym jed y n ie zakresie, po śm ie r ci w ielkiego króla uległ zupełnem u skarłow aceniu, ta k że dopiero za W ła dysław a Jag iełły A kadem ia K rakow ska n a now o do życia przyw rócona
została i w edług słów p rzy w ile ju z r. 1400 m iała się stać „u m iejętn ości pow ażnych perłą, w ydaw ać m ającą m ęże dojrzałością rad y znakom ite, ozdobą cnót uwieńczone, i w różnych n au kach bieg łe”, że będzie źródłem w ylew nym um iejętności, z którego m ogliby czerpać wszyscy chcący się w yzw olonym i napoić, n aukam i.
Z biegiem stuleci jed n ak że U n iw e rsy te t te n zm ienił k ieru n e k n a u k św ieckich na korzyść scholastyki. W yw ołano zeń naukę p raw a rz y m skiego, zaprow adzono w y k ład d iale k ty k i dla przyuczenia m łodzieży do m yślenia, a liczbę k a te d r p raw n y ch ograniczono do czterech.
S ta n tak i spowodow ał tłu m n e w ędrów ki m łodzieży polskiej do W łoch i F ran cji celem doskonalenia się na tam ecznych akadem iach w nauce praw a rzym skiego.
Co do nauki p ra w a krajow ego, dopiero w początkach X V III w ieku za prow adzono k a te d ry tego p rzed m io tu w n iek tó ry ch szkołach w yższych. K orzystniej oddziałała na m łodzież praw niczą A kadem ia Zam oyska, gdzie istniały w ykłady ortelów , czyli p raw a m iejskiego, początkow o pod k ieru n k iem wychow ańca akadem ii fran cuskich i w łoskich — D reznera.
Te to ogniska ośw iaty były najgłośniejszym i, skąd m łodzież w ynosiła zasoby do późniejszej sw ej działalności publicznej i obrończej, i isto tn ie w iek XVI, jak świadczą historycy, i dla p a le s try był w iekiem złotym .
S ta n ten w n a stęp n y ch stuleciach zm ienił się niek o rzy stn ie. Uczeni do k torow ie p raw a zaczęli gardzić zaw odem obrończym . Coraz częściej d a w ały się słyszeć skargi i u ty sk iw an ia na nadużycia w ym ow y sądow ej, n a w ybiegi krętaczy, co to niepom ni swego pow ołania raczej przeciw p ra w u i spraw iedliw ości, aniżeli w ich obronie w ystępow ali. N azyw ano ich w zgardliw ie lew ita m i, zdolnym i tylk o do p rzew racan ia lew ą ręk ą u k ład u abecadłowego praw a, a nie do stosow ania jego przepisów do p o trz e b spraw iedliw ości.
G w ałtow niej od poprzedników w y stę p u ją przeciw obrońcom sa ty ry c y X V II w ieku R ysiński i O paliński. P ierw szy n arzek a na zajadłość p ie niaczy, drugi ostre swe strz a ły m iota przeciw opuszczonym w pow adze i dostojeństw ie T rybunałom .
(...) N ajsm utniejszą w dziejach p a le stry i sądow nictw a krajow ego była epoka Sasów.
T ryb unały przeobraziły się w polityczne p a rtie, kiero w ane przez ty ch rpożnowładców, k tó rzy p rzy w yborach zw ycięstw o odnieśli. W ybory
20 A L E K S A N D E R K R A U S H A R N r 6
d e p u ta tó w sędziow skich przeprow adzano siłą i ta k im i środkam i, jak posłów n a sejm .
W y m iar spraw iedliw ości budził pow szechne w narodzie szem ran ie, tak że zn ana legenda o skrzyw dzonej przez T ry b u n a ł w dow ie, in te rw e n cją sz ata n ó w dopiero do p ra w zagrożonych przyw róconej, z ow ych d a tu je się czasów.
Bogactw o w ym ow y XVI w ieku zastąpiła podjazdow a szerm ierk a ju ry s tów , dla k tó ry ch — ja k pisze R zew uski — za ciasne zdaw ały się izby sądow e, ale za to na p o lu otw arty m , z d o k u m en tam i ju ris i m em bran am i w rę k u ożyw iali w sobie geniusz, k tó ry im u sta rozw iązyw ał.
Z epsucie ogarnęło cały p raw ie sądow niczy zawód. S ztuczki i w ybiegi sta n o w iły cel głów ny członków p a le stry . Tam ow ano bieg spraw iedliw ości najro zm aitszy m i środkam i zwłoki. P anow ie możni, chcąc udarem n ić p rze ciw nik om możność obrony, zjedn y w ali dla siebie w szystkich m ecenasów u rzędu jących przy T ry b u nale, aby odjąć przeciw nikow i n aw et praw o w y bo ru obrońcy. Tym sposobem zdarzało się, że b iedniejsi przeciw nicy, nie m ogąc sobie radzić, p rzeg ry w ali n ajsłuszniejsze sp ra w y (...).
Do m oralnego u p ad k u p a le stry n ajgłów niej przyczyniła się ta okolicz ność, że naukow ą k w alifik ację jej członków zastąpiła w yłącznie p rak ty k a u głośniejszych ju ry stó w i w y b ór patro n ów z grona ta k zw anych d ep en den tó w . In sty tu cja ta, niezm iernie ciekaw a i oryginalna, w yro biła się w P olsce i n a b ra ła właściw ego c h a ra k te ru , rozw inąw szy się w sposób w in n y ch k raja ch nie p rak ty k o w an y .
N iepodobna zrozum ieć typow ości daw nej p a le stry polskiej bez uw zg lęd n ienia ta k w ażnego czynnika w p rak ty czn y m życiu sądow ym .
S ta n depen den tów tw orzył się -przeważnie z synów obyw atelskich i m ieszczan, k tórzy , n a nauce u m ecenasów pozostając, zap raw iali się za w czasu do posług publicznych i obznajm iali p rak ty czn ie z praw em , choćby n aw et następnie nie m ieli zam iaru zostać p ale stra n ta m i.
P ra k ty k a tak a trw ała przez la t dw a. Ci zaś, k tó rzy m ieli zam iar po św ięcić się kratce, zostaw ali u m ecenasów przez la t cztery .
P rz ez cały czas owej służby d ep en d en t pilnie byw ał na T ry b unale i p rzy słu ch iw ał się obronom m ecenasów .
W pierw szym ro k u przepisyw ał sum ariusze, przyozdabiał floresam i p iśm ien n e ilacje do sądu, porządkow ał dokum en ty, za co o trzy m y w ał od p ry n c y p a ła stra w ę i przyodziew ek.
N azyw ano takich pom ocników to rb iferam i dlatego , że dokum enty i księgi nosili za sw ym i p ryn cyp ałam i a dobrodziejam i w płóciennych to rb ach . Był jeszcze i p o d g atu nek tak ich fam ulusów , pośledniejszy nieco. Pow innością ich było przeglądać w okandy sądowe dla wiadomości, jąk
daleko są spraw y, w k tó ry c h ich p ryncypałow ie staw ali, a oprócz tego —■ jak fig larnie m ówi K itow icz — m ieć nogi nieleniw e do w szelkich usług i poselstw IMci P an a P a tro n a i Jejm ości P an i P atro n o w ej. Czasem naw et po p ietru szk ę na ry n e k lu b do szew ca po trz e w ik i biegali (...).
L ata n astęp n e schodziły p a le stra n to w i n a ro b ien iu k w eren d po k a n c e lariach grodzkich i ziem skich, na w ypisyw aniu dokum entów , redag o w aniu pozwów i ilacyj, słow em , na o b znajm ianiu się z m echaniczną stro n ą zawodu. Dopuszczano go n aw et do obron za biednym i w ięźniam i, aż w reszcie po w ielu kłopotach, z nadejściem chw ili w yzw olin i złożenia przysięgi na ju ry stę, b iedny p a le s tra n t staw ał się niezależnym i m ecena sem na w łasną rękę.
T aki był porządek n o rm aln y w ychow ania p a le stra n ta , ale łaska pańska częstokroć term in ów sk racała i zdolny to rb ife r m ógł był naw et już po ro k u staw ać u k ra tk i i bronić sp raw przed T rybunałem .
K iedy za A ugusta II sta n y sejm ow e w r. 1726 stanow iły o popraw ie T rybunałów , zwrócono uw agę na palestrę, obw arow aw szy ten zawód obo strzen iam i, k tóre by stro no m p rocesującym się większą rękojm ię p rzeciw nadużyciom dobrej ich w iary daw ały.
Pom im o w szelkich n arz e k a ń i docinków dom ierzanych obrońcom sta n p a le stra n c k i był wiSlce poszukiw any i ceniony w Polsce, gdyż w rodzone k rew k iej n a tu rz e n aro du zam iłow anie do publicznych obrad, częste n a d e r sąsiedzkie i fam ilijn e c e rta m e n ta to o granice, to o sukcesje nakazyw ały schlebiać p otentatom , k tó rzy żyw ot cały tra w ili na w erto w an iu b ib uły i w iedzieli zawsze, jakiego użyć fo rte lu d la obalenia lub przyw rócenia za grożonego praw a.
Nie było też żadnego publicznego zebrania, żadnej uroczystości czy to rodzin nej, czy oby w atelskiej, na k tó re j by nie figurow ali p alestran ci ze
stosow nym i o racyjkam i i konceptam i.
„B yły czasy —■ pisze K raszew ski w T ypach i C harakterach — w k tó ry ch p a le stra grała u nas n iem al rolę, jak ą dziś g rają artyści. W ielcy p a now ie n a w e t ubiegali się o p rzy ja źń m ecenasów , p rzyjm ow ali ich, poili, karm ili, pochlebiali, a że to był chleb z głowy czerp an y — k to należał do p a le stry liczył się za litera ta , za uczonego, za człeka pióra i k o n c e p tu ” . P a le stra n c i try b u n a lsc y nosili ubiór i kolory sw ych w ojew ództw , n iż szej kondycji po ziem stw ach i grodach u b ierali się zw yczajnie, lecz c h a rak te ry sty cz n ie i zachow ali swój stró j n a w e t w czasach, gdy już d ziałal ność ich publiczna daw no się już była skończyła.
N osili oni wysokie, sukienne czapki, podobne k ro je m do b e rn a rd y ń s kich, z w ielkim i skórzanym i daszkam i. S u rd u t szaraczkow y długi kam izelka po szyję zapięta na m etalo w e guzy, halsztu ch atłasow y, z k tó
22 A L E K S A N D E R K R A U S H A R N r 6
rego w y g ląd ały rozłożyste, szty w n e k ołnierzyki. Reszta u b ra n ia obcisła, u ję ta w cholew y w ysokie, zawsze s ta ra n n ie tłuszczem w ysm arow ane. Płaszczyk o k ró tk iej p elery n ie z szerokim m anszestrow ym kołnierzem , c h u stk a fularow a, ta b a k ierk a i laska sę k ata w rę k u d o p ełn iały całości ow ych zaściankow ych panów P rotazych, k tó rz y szerokim w pływ em m ię dzy o b y w atelstw em i w zględnym ukształceniem um ieli sobie w yrobić niepoślednie w dom ow ych stosunkach n aro d u znaczenie.
N adeszła jed n a k w d ru g iej połowie X V III w ieku chw ila w dziejach pa- le s try stanow cza.
Naglone coraz częściej podnoszonymi nawoływaniami, aby prawom 0 popraw ie T ry b u n ałó w i refo rm ie p a le stry przyw rócić osłabłe z biegiem czasu znaczenie, aby n ad to zbytnie pieniactw o ukrócić i wolność k ra tk o wego słow a ująć w k a rb y czysto przedm iotow ego dow odzenia, p raw o daw stw o z jed n ej, b ro szury i pism a z d ru g iej stro n y , duchow ieństw o w reszcie z trzeciej zaczęły n astaw ać na zaprow adzenie stanow czej re fo rm y w sto sunkach sądow niczych.
K ilk ak ro tn ie w drugiej połowie X V III w ieku zapadłe k o n sty tu c je se j m ow e uczyniły zadość tej naglącej potrzebie.
P rzepisano, aby p a le stry w T ry b u n ale nie więcej było nad trzy d ziestu m ecenasów , w asesorii d w u n astu, w re fe re n d a rii d w u n astu , w kom isji sk arb ow ej p iętn astu , w d ep artam en cie w ojskow ym szesnastu. W inni oni byli być szlacheckiego pochodzenia i przysięgli. O dpow iadali nie ty lko za siebie, ale i za ich d ependentów . Z n ajd u jący się w palestrze m ecenas nie m ógł trz y m ać dóbr w sporze będących, nabyw ać p ra w sp ornych pod k arą g rzy w ien i wieży. S tro n nie naciągać w w ym aganiu hon orariów pod karą odsądzenia od patronizacji. Do sp raw y pom niejszej jed e n ty lk o lub dwóch p atronów , do najw iększej nie w ięcej jak trzech p rzyb ierać do zwolono. W sp raw ach ludzi ubogich i w ięźniów T ry b u n ał z urzędu p rzy daw ał p atro n a . Osnow y sp ra w z k o n kluzją i sum ariuszem na piśm ie składać nakazano. P rzepisano nad to w sta w an iu przed sądem skrom ność 1 u szanow anie pod ryg o rem odsądzenia od patro n izacji. D ependentom tylko po złożonej przysiędze obrony p rzynosić pozwolono. Po ziem stw ach, grodach i sądach m arszałkow skich zezw olenie sądu d la nieprzysięgłych ju ry s tó w było w ystarczające.
Że jed n a k w szystkie zakazy i surow e p ra w a są niew y starczające tam , gdzie zło silnie je s t zakorzenione, dow odem tego je s t okoliczność, że do końca X V III w ieku p o w tarzają się ustaw iczne skargi na n adużycia pa le stry i naw o ły w ania do jej popraw y.
zagnieździło się pieniactw o w k ra ju , że w sądach grodzkich i ziem skich po kilk aset sp ra w zalegało n ierozstrzy g niętych z kadencji na kadencję.
Tania bardzo p roced u ra i w ielka liczba p a le stra n tó w n arzu cający ch się z usługam i ludności niedośw iadczonej, do sporów bardzo pochopnej, by ły przyczyną tej m nogości procesów . W idziano nieraz sp ra w y k ilk u złotych nie przenoszące, a zaw zięcie przez lata całe prom ow ane.
Cały k unszt p a le stra n tó w polegał na w yszukiw aniu tysiącznych pow o d ó w zwłoki. Zdarzało się też nieraz, że woźnego, k tó ry w iózł pozew do
sądu, spo tyk ały nieprzyjem ności tak m alow niczo w „P an u T ad eu szu” op i sane, bolesnym i bizunam i na kartkach owych posłów sp raw iedliw ości
odbijane.
A rodzaj wym owy!
„Jed n i — czy tam y w R zew uskim — posiadali języzki sp ra w n e do pod jazdow ych, akceso ry jn ych utarczek. Takiego rzędu ju ris ta dw adzieścia razy um iał zaatakow ać z różnych stro n przeciw nika, odwiódł go od głów nej rozpraw y, zbił z trop u , zmęczył, zm itrężył, i ta k z ap lątał po u s tro n n ych m anow cach, że ra d nie rad m usiał cofnąć i odłożyć spraw ę, un ik ając p rzeg ran ej. Inny znow u, m niej zręczny w tak ich obrotach ex p ro m tu , do stateczniejszej znow u procedury, do w alnej ro zp raw y um iał długie spo sobić in d u k ty i szeroko, a u m ie ję tn ie rozw in iętym szykiem uderzać na a d w ersarza” .
U ty sk iw ały stro n y na owe luity , k ilk a k ro tn e k o n d em n aty, rem issy, i dylacje, tak że bajeczka K rasickiego o p a n u M arku, k tó ry zw yciężyw szy p an a P io tra, „ostatnie trz y sta złotych za d e k re t zapłacił” , b y n a jm n ie j przesadą nie trąci.
Szlachetniejsze osobistości z grona palestry, na k tó ry c h i w najg orszy ch •czasach u nas nie zbywało, sta ra ły się w przekonyw ających, obyw atelsk ą
m y ślą dyktow anych naw oływ aniach zwrócić uw agę na konieczność po p raw y tak sm utnego s ta n u rzeczy.
Dwa zwłaszcza pism a pod ty t. „O byw atel” i „ A dw o ka t P olski za cn o
tą ”, oba w końcu zeszłego w ieku w ydane, autorow ie któ ry ch , do sta n u
p alestranckiego należący, sam i znać m ogli n a jle p ie j źródło złego i le k arstw o na jego zwalczenie, p rzyczyniły się niem ało do sk uteczn ej n a p raw y m oralnego poziom u palestry.
U znały one jednozgodnie, że przyczyna głów na złego leżała w . z b y t łatw y m p rzy stępie do p a le s try ludzi naukow o nie uzdolnionych do p e ł n ien ia tak ważnego pow ołania, w zby tn im folgow aniu w olności słow a i w b ra k u Rady O brończej (C ollegium advocatorum ), k tó ra by pew ną m o raln ą k o ntro lę n ad p alestrą rozciągała.
24 A L E K S A N D E R K R A U S H A R N r ff
O burzen ie przeciw fałszyw ym doradcom i pieniaczom z profesji, p o d n iecający m ludność do bagateln y ch sporów , znalazło w y ra z w dosad n y c h nieco, ale sp raw ied liw y ch narzekaniach.
„T rzeb a zdjąć haracz — pisał O byw atel — k tó ry su b te ln i patrono w ie w y b ie ra ją od obyw ałelów , a fassyi od sw ojej professyi nie płacą. Co za szczęśliw a professya, na życie, na m ajątek , gębą nie ręk am i zarab iać? G ębą z gęby żywić, ludziom k łótn ie, a sobie szczęśliwość w yrabiać! Ci, co głodni są i co łaciną sobie gębę w ysm arow ali, niedoskonałością p u b liczność gryzą. M ajętn iejsi i sta rsi w yjadacze pierw si kłócą n iew in n y c h i rad zą, ja k u m ieją, d ru d zy radzą, ja k im potrzeba. S p raw a n iew ielk a, niew iele papierów , głowacza do in d u k tu nie potrzeba i sam p acy en t s p ra w ę opowie. S ta rsi sw oje rzem iosło porzucili, a m łodych się naro biło co n iem ia ra . K ra j ńa tem zarabia, kiedy m niej k łótn i i m niej p różnych w y- jadaczów .”
Z a stan aw iając się nad pow odem ta k tłu m nego grom adzenia się m ło dzieży w k an celarii, a u to r bro szury dochodzi do w niosku, że w in ą tego są rodzice sam i, bez w yb o ru i rozw agi oddający m łodzież do p alestry .
„Z d arzy się — pisze — szlachcicow i urodzić na w si syna. S ta ra ł się do tąd um ieścić go w p alestrze, nie p y tając, czy on tam p otrzeb n y , czy niep o trzeb n y , aby się go z dom u pozbył. U rodzi się w m ieście lu b m ia steczku m ieszczaninow i czyli rzem ieślnikow i k ilk u sy nó w — nie prow adzi go on do rzem iosła, do h andlu, ale szuka go sposobić, aby z n ich jed e n był m n ich em lu b księdzem św ieckim , a d rugi, ab y włóczy} się po k a n c el- lary i. S tąd pom nożyła się nieograniczona liczba assystujący ch sądow ym jurisd y k cy o m , w zględem podejm ow ania się sp ra w i interesów , słow em , k to tylko ociera się o ściany sądow e, chce uchodzić za ju rid y k a , albo r a czej za p a tro n a ”.
Z w racając się do p o trzeb y p opraw y w ew n ętrzn ej, zauw ażyli a u to ro w ie ow ych pism , ja k m ało znajom ości p ra w a posiadała ów czesna p a le stra . N ie szu k ała ona słów dla spraw iedliw ego p rzed staw ien ia sp raw y sądow i, ale goniła za sofizm am i, za w y razam i „rom ansow em i’'. G ad atliw y ta k i ju ry s ta , w yuczyw szy się w m echaniczny sposób przysłow iów , adagiów , ucinków , kom ponow ał sen ten cje, cy to w ał praw a, k tó ry ch albo sam nie czytał, albo czy tając nie w iedział, do czego służyć mogą.
N ie pozostało też bez w pły w u to ciągłe naw oływ anie do refo rm y . W zięto się energiczniej do w prow adzenia w życie praw a przepisującego, aby w szelkie obrony, gwoli zapobieżeniu uszczypliw ym docinkom i g ad at liw ości rozw lek łej, sk ład an e b yły sądow i na piśm ie, przy .czym je d n a k dozwolono u s tn ie w yjaśniać sp ra w ę w granicach piśm iennej obrony.
R ulikow ski, zm usił starszy ch p a le stra n tó w do u stąp ien ia z pola. M iejsce ich zajęli bardziej „ugrzecznieni” m ówcy, a gdy w prow adzenie sp ra w m usiało się odbyw ać w edług ścisłej in stru k cji, przeto rozw lekłe ow e i uszczypliw e g adaniny ra z na zawsze u stały .
Ze sw ej stro n y i w pły w y m o raln e bardzo k o rzy stn y sp row adziły w p a - lestrze przew rót. Podczas nabożeństw niedzielnych, gdy p a le s tra i d e p u taci grom adzili się w kościele, ksiądz o rd y n ariusz try b u n a lsk i n a k a z a niach karcił i niem al że palcem w y ty k a ł w szelkie zdrożności p a le s tra n tów , a była — u trz y m u je , przy taczając ów fakt, K oźm ian — tak a pokora i relig ijn a groza, że się n ik t o tak ie adm onicje ad p erson am stoso w ane nie urażał.
Istotnie, obraz p a le stry z końca X V III w. pozostaw iony n am przez naocznego jej w idza, Ochockiego, bardzo k o rzy stn ie przeciw staw ia s ię tem u, jak i nam Kitow icz, z epoki Sasów odm alow ał.
J u ry śc i lubelscy popisyw ali się skro m ną i treściw ą w ym ow ą, s ta ra li się- o czystość polszczyzny, un ik ając m akaronizm ów , k tó re dziw actw am i m o wę ich poprzedników kaziły. W ym ow a sądow a ówczesna b y ła n ie w y m u szona, wzniosła i p rzekonyw ająca, niek ied y n a w e t o stra, a dow cipna zw ykle.
Spom iędzy ów czesnych m ecenasów odznaczali się szczególniej p ięk n ą w ym ow ą: G rzym ała, Puchała, J a n i F ran ciszek G rabow scy, T a d e u sz Skarżyński, Raczyński, G rudziński, dw óch b raci D m ochow skich, M atu - sewicz, K ański, Buczyński, O rchow ski, Podcłjorodeński.
W szyscy m ów ili zw ykle z pam ięci, a d obór w yrazów , sty l, lo gika, rozw inięcie przedm iotu, w nioskow anie i k o nkluzja ta k ą w zorow ą odzna czały się dokładnością, że n iein tereso w an i n a w e t grom adzili się w T r y bunale, aby przysłuchiw ać się obronom ty ch znakom itych m ów ców .
Dalsze losy p a le stry polskiej nie wchodzą w szczupłe ra m y n in iejszeg o szkicu.
W spaniały obraz ro zk w itu i odrodzenia w ym ow y sądow ej p rz e d sta w iają nam czasy K sięstw a W arszaw skiego i późniejsze, gdy w skrzeszona przez u stanow ienie U n iw e rsy te tu K rólew skiego n a u k a p raw a w y d aw ać poczęła pow ażny zastęp uczonych i w ym ow nych obrońców , k tó rz y p rzo du jąc przez długie la ta p rzykładem i w zorem c h a ra k te ru , ta le n tu i w a r tości m oralnej, pozostaw ili m łodszym pokoleniom w spom nienie lepszych, czasów i zachętę do naśladow ania poprzedników na długie jeszcze lata.
Z powyższego pobieżnego zary su staro d aw n ej p a le s try m ożna w y p ro wadzić ten w niosek, że w szystkie zarzuty, jak ie czyniono tej in s ty tu c ji w przeszłości, m ożna by z ró w n ą zasadnością zastosow ać do każd ej ad w o k a tu ry bez w zględu na czas i m iejsce jej bytow an ia (...).