• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Brukowe. Nr 278 (1822)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Brukowe. Nr 278 (1822)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

WIADOMOŚCI BRUKOWE

Wilno w Sobotę Dnia * Kwietnia.

G łęb szy rzu t oka na niektó­

re pomyślenia, czy li uwagi mo- ralno-jizyczno-staty styczne , do

każdego stanu i udeku p rzy sto ­ sowane.

Dlaczego przym iot nadskakiwania drugim dla w id o k ó w w łasnych , miałby iednać^yle po­

dziw ienia w ludziach, tego nie poymuię, kiedy go n aw et z w ierzęta bezrozumne w wysokim posiadaia stopniu; o czem m ię p rz e k o n y w a móy figlarny pudel. G d y siadam do stołu, pilnie mi nadskakuie , bawi mię starannie , oka ze mnie nie spuści, łasi się, i zdaie się, że chce zgady­

w a ć mose myśli; łaie służącego, ieśli się do mnie zb liż a ; ale to w sz y s tk o c z y n i dopóty', póki przede mną w id ii p o t r a w y : za zdjęc-iem ostat­

niego talerza, rzu ca mię i bieży za służącym ; a zatem cóż ztnyślnieyszego u czyn ić może ro­

zum ny człowiek? ________

P o ch w ały umarłych., są to w istocie por­

t r e t y pisane; im ciemnicy sze-póle portretów m a lo w a n y c h , tym lepiey odbiia św iatło osolfy.

W i ę c i w portretach pisanych, żeby się lepiey świecił c h w a l o n y , polrzeba nieco k ra y iego zaciemnić. T a k , lubo nie wiem gdzięby u nas jeszcze tak grubą b yła ciemnota, żeby po pro- fessorze prawa wym agano nauki w y k r ę t ó w prawniczych^* p r z e c i e ż ' pewny życiopis nau­

czyciela prawa, twierdzi : że po każdey lekcyi nieboszczek musiał się rozpierać oto z wąsaty­

m i iakimis . iurystami. W temźe oraz piśmie i ta się myśl zawiera: że grzeczność starszych,

• byw a powodem zepsucia innych, a tym innym, miał bydź chwalony nieboszczyk. Może się ko-

* mu zdawać , że m y ganimy to pismo; m y zaś przeciwnie chcieliśm y ie pochwalić , naśladu­

jąc iegoż własny sposób chwalenia.

Niech sobie co ch cą mówią u c z e n i , o te y rozsądney W pismach iasności i o tem, żeby nie pisać , iak tylko dorzecznie; m y odpowiadamy, że to iest zamach 'n a ścieśnienie druku, i so­

lennie się przeciw ko temu o ś w ia d c z a m y — P i ­ sać iak się uda i zaraz drukow ać} tó powin­

no bydź prawidłem miłośników literackiey c h w a ­ ły ; temu prawidłu winniśmy w iele druków ff- ryginalnycTi. Roku przeszłego , w y s z ła z druku roaprawa , która się od tego zaczyn a : ,, T a k a ,, wst ustawa przyrodzenia , aby każda żyiąca

„ i s t o t a wiodła w pierwiastkach sw ego poczę-

„ cia walkę z dolegliwościami “ P rzysto sow anie te y powszechney m a xy m y : K a ż d y autor iest

^ y ^ a i s to tą , a zatem podług u staw y p r z y ro ­ dzenia. każdy autor w pierwiastkach sw ego poczęcia, musi wieśdź walkę z autorskiemi do­

legliwościami , to iest: musi koniecznie druko­

w a ć , co P. Pióg d a ł — Dalsze słow a t e y ro z­

prawy: ,? Do niższego lub n yzszego przeznacze - ,, ma i s t o t , przywiązane są mniej sze lub w ięk - ,, sze w ich poczęciu cierpienia. “ Z czeg o się ma rozumieć, iż autora tey rozp raw y .przezna­

czenie iest wyższe; albowiem daley tak powiada:

„ Potężne ziemi rodźmy , ludów nazw7iska ma- ,, iące , również ulegały i ulegaią tey*-ustawie a n:żey pod numerem 1 1 , tę ieszcze myśl w ie l­

ką o d k ryw a : ,, miara charakteru iest o w y m 5 wielki iii celem , Jdo którego czło wiek «;>iem „

„ życiem, a narody wiekami dążą. Ludzie wiel-

„ cy i od potomności za takich uznani , dopię-

„ ciu tey miary winni w ielkość swoię. S łyn ął

„ z,oświecenia nie ieden z starożytnych, słynie

„ nie ieden z teraźnieyszycli narodów, lecz ża- ,, den miary charakteru nie dostał w podziele. <e Okazuie się iednak niżey , że ieden t y lk o do­

piął tey doskonałości mistyczney, chociaż e x y - ' stencyi swoiey nie utrz.ymał. Jeżeliby się kto taki znalazł, coby po tych wypisach chciał c z y ­ tać całe to dzieło , odsyłamy go do samey r o z ­ prawy , za dewizę k tórey sam autor dał n a ­ stępujące wiersze:

Qnod si tu snpiens; liber, divestfelix ego:

Quod si tu desipiasy servits. rngus, exul ego.

Nieźle się także udało pewney gazecie, gd y pochwałę gorliwości o r z e c z y oyczyste , w ię- zyku niby o y c z y s ty m tak w y ra z iła : „ D a m y

„ nasze wszelkie łożą starania na wzniesienie

„ sceny oyczystey. “ M ała rz e c z , ą iednak iest nad czem pomyśleć: c z y to w sztlkie należy do- Dam , c z y do starań ? M ożnaby się ieszcze i

(2)

— 5 o nad tern zam yślić ,• c z y R e daktor s zczerze chciał D atny pochwalić', że się ta k bardzo1 za­

j ę ł y teatrem . N as z P’. B u d o w n ic z y powiada:

że musiały b yd ź lepsze obyczaie w tamtych w iekach , z k t ó r y c h p r z y k ła d y cnót r z e c z y w i ­ s ty c h , biorą się do d zisie y szy cb scen pozm y- ślanycfo ; a! jednakże nie s ł y c h a ć , żeby się na­

tenczas k s z ta łciły D a m y n-a dobre żony, matki,. . gospodynie i obyw ate lki, z w id o w isk teatral­

nych . — M ó w i on, że się t a k ie m i s ta w a ły z d o ­ b ry c h i sk ro m n y c h p r z y k ła d ó w domowych; że same potem daiąc' z siebie podobne p rzy kła d y swym' córkom , w z n o s iły scenę o y c z y s t ą dale­

ko c h lu bttiey, a nie n arażały m ę ż ó w 1 na ko*- szta. A le i J. B u d o w n ic z y c z ło w ie k starośw iec­

ki , d z i w a k , a zatem trzeba mu p rzeb a czy ć tę niepolerowność. --- >

C z y t a ją c Prospekt n ow eg o kursu nauki Fan-- f a ro n o lo g ic z n e y , ogłoszony' w numerku 276 W ia d o m o ś c i B ru k o w y c h ,n ie mogłem się posieśdź z radości, że p r z e c ie ż m ł o d z i e i nasza i w tytn przedmiocie maiąc pewne prawidła, będzie m o­

g ła fa nfaro now ae klassyez^iie. — . A lb o w i e m dotąd, biedne dzieci* m u siały się w ielce m or­

d o w a ć , dobierając same sobie r o z m a ity c h po- s tacil B y le b y się ia k o ż k o lw ie k nie według sie­

bie k s z ta łc iły , c h w y t a ł y się na1 oślep r ó ż n y c h w z o r ó w , k tó r e ich c z ę s to k r o ć z a w o d z iły , ia- k o n ap rz y k ła d , gd y przybierają, to n y z a g ran icz ­ n y c h k a m e rd y n e ró w , fu rgo n istó w i t y m podo­

b n y c h . — T e r a z zaś, k ie d y sztu ka fanfarono- w a n ia w z i ę t a zostanie pod- p ew ne prawidła, będzie iak w a rc h ite k tu r z e ,- gdzie ozdoba słu­

p ó w należy do pewnego porządku.— A le p r z y t a k c h w a l e b n y c h , i do obecnego- czasu tak tr a f n y c h zam ia rach prospektu tego- , w y z n a ć m uszę, co mię- samego na p ie rw s z y m w stę p ie n ’eiako od niego zraziło, a te m iest, dany t e y m u c e t y t u ł . P a m ię t a ć b o w iem b y ł winien s z a n o w n y a u to r, że im po ch o p n ieyszą iest m ło­

dzież do tego zaw odu, ty m w i ę c e y na t y t u ł y u w a ż a . — D o zgłębiania p r z e d m i o t ó w , p o trz e ­ ba p r a cy ; a tu w ła ś n ie idzie o to, iż b y d e c y ­ d o w a ć 0 w s z 3 ’stkiem bez p ra cy i sądzić o r z e ­ c z a c h z p o z o ru . W y r a z f a n fa r o n iia w z i ę t y W p ie rw ia s tk o w e m swoiem znaczeniu, iest bar­

d zo szaco w n y.jale w ie le ż to m am y w y r a z ó w , któ- r \ c h u ż y w an ie zczasem tak się sp ospolito wało, że d ziś na u m y s ła c h robią w raże n ia zupełnie p r z e c iw n e — T a k n ap rzyk ład , ś c i ę t e g o niegdyś i nader s z a co w n e g o z n a c z e n ia w y r a z u p rsv ia - c ie la , u ż y w a dziś s t a r s z y do n iż s z e go , g d y che#

mu łaskawie konfide ncyą swoię, a razem w y ż ­ szość okazać:- arbo W yraz D'ffbvodzieia do c z e ­ go dziś przyszedł? wie każdy. T o ż samo sta­

ło się z w y ra z e m fanfaroni i; złe u życie , a na- dewszystko niepolerowność w ie k u zeszłe go, prz y w io d ła go- do nieiakieyś pogardy, tak da.

leee: ż e - c i s a m i , k t ó r z y r z e c z ą n ayzaw olańsi są fanfaronowie, nie"byliby radzi, żeby ich tem nazw iskiem ty tu ło w a n o . P rz e c iw n ie zaś, D o ­ k to ram i filozofii* Hrabiami, lub Jaśnie W i e l ­ możnymi, radziby się n a z y w a ć w s z y s c y. Takie to w ię c iest zamieszanie w wyobrażeniach w y ­ razów staroświeckich,skąd wypada żeby w ich u- ż yw an iu z a c h o w y w a ć ostrożność jak nay większą:

i dla te go poJobn-o nie bez rac y i c z y n i ą ci, co zarzucają; w y r a z y umywane, tw o r z ą c nato­

miast nowe. N a to się zgadzam , lubo nie zu-pełnie wiem dla czego , że nazwisko nauki w j ę z y k u polskim , nie tak- brzmi, a podobno nie ty le c z y n i w rażenia, c z y li ptzerażęnia, iak kiedy się utytułuier pozagranicznemn — Jakoż dalego k o r z y s t n ie y , kiedy uczeń ledw o na koń­

cu kursu zro zu m ie , a czasem i nie zrozumie czeg o się; u c z y ł, iak. że b y na wstępie- miał w ie­

dzieć: że pod dzikiem cz ę s to k ro ć i przeraźli- w e m nazw iskiem , k ry je się nauka przyjem na i do poięcia ła t w ie y s z a , niż samo ie y nazwisko.

Co w ię k s z a , i ę z y k nasz polski , iak tw ie rd z ą liczn i w iek u tego d ru k o w a n i nasi pisarze, u- bogi w w y ra z y ,n ie iest zdolnym w y s ł o w i ć dosta­

te cz n ie w s zy stk ich te ch n iczn y ch znaczeń. I t a k naprzykład: ż eb y n ayb ard zie y u siłow ać , dadź p r z y z w o i t e n azw isko w ię z y k u polskim te y nowo o g łoszon ey nauce, okazałoby się w koń­

cu, że to usiłowanie próżne było. N a z w a lib y ś m y ią nauką trzp iotalstw a.aibo nierozsądku, albo pfo«

chości,albo próżności;a b y ł o ż b y to pięknie? W i ę c zg adzam się, ż eb y dadź n azw isko zagraniczne, w s z a k ż e nie Fanfaronologii. P o z w o li autor za­

proponować sobie taki n a p rz y k ła d t y t u ł , cho­

ciaż n i e z w y c z a y n y , ale dobrze z ro zu m ian y i pięknie b rz m ią cy : B o n to n iia . Z a r ę c z y ć mogę, że sarfta nowość t y t u łu , pociągnie w ed w o yn a- sob słu c h ac z ó w ; tak iako nowe n az w isk a ma- te r y i, p r z y c z y n i a i ą się dziś do droższego ispiesz- nie yszego ich rozkupow ania, c h o c ia ż b y gorsze b y ł y od t y c h , k t ó r y c h nazw isko t r w a iue od roku. P r z y t e m niech mi p r z e b a c z y a u to r pros­

pektu, że trafnością iego w y n a la z k u , niezm ier­

nie w z r u s z o n y , o k a ż ę się może za nadto tro s­

k liw y m , aż«by 1 ten p roiekt, iak w iele in nych, u anas, n ie s k o ń c z y ł się ty lko na projekcie. C z y to

(3)

iest p o w szech ną r o rt ó iń ludzkiego wadą,, c z y tylko 'n aszą szczególnie, tego nie wiem Wiem tylkoy że proiektów pię kn ych m a m y bardzo wiele , a skutku prawie żadnego— T u , co w i ę k ­ sza, Wypada ieszcze o to pfo sić autora , ż eb y s w ó y prospekt . u k o ń c z y ł , to iest: że b y go W całe y rozciągłości ro zw inął; ku czem u htho' w sprawie publicznego dobra, niecliay i mnie godzi się podadź niektóre iMyśli. W ia d o m o : ż e podział doskonały nauki, iest n ay p ie rw szy m znakiem doskonałości in stytutu ; w ię c nauce B onton ii, w y p a d ało b y na samprzód dadź te dwa główne podziały: w oyskoW e y i cy w fln e y . . W o j ­ skowa obeymie prawidła, tak n azw anych , ho­

n o ro w ych bitew, i to w s zy stk o , co się ściąga do iunakteryir pokoio wey, nie kompromituiąc nayT- niniey uczniów' przypominaniem tego: że praw­

d z iw y honor’ dobrego żołn ie rza zale ży od pf^y- kładney o b yczayno ś ci w pokoiu, a m ę z t w a na w o y n ie ' że naypospohciey tc hórze dziwią- swem m ę ztw e m kobiety, a ba^dżo są skromni p rzed nieprzyiacielem ; Więc w dawaniu kursu ^ ile m ożności zbaczać n ależy od t e y m a te r y i, bo­

b y to zapał uczniów niezmiernie osłabiało -— » C z ę ś ć e y w iln e y B on ton ii, należałoby podzielić na nię zką i żeńską. K u r s źeń skiey, m ó g łb y b yd ź bardzo skrócony: r a z dla tego, że znaćz- ne te y nauki postępy okazuią się na pensyach, zkąd niekiedy Wychodzą Panny tak udoskona­

lone w d ragoneryi, że nic iuż przydadź nie m o ż n a : poWtóre, i e c z ę ś ć żnacznieysza tońii' Damskiego,- n ależy do' innego- oddziału nauki,- tak n a z w a n e y D rap erya , k tó rą daią Marszandy Mod, faktorki, T u r c y i Ormianie^ i k tó r e y d o c zy tać się mogą W elementarnych dziełach, pod tytułen^ Z u r n a ły Mod. A le kurs m ęzkiey Bontonii c y w i t e e y , , musi b yd ź bez p orów na­

nia rozlegleys?y, z p rzystoso w aniem do1 k a ż ­ dego stanu i Wieku: tak osobno dla' świeckich^

osobno dla duchow nych; osobno dla sta ły ch , osobno dla m łodych; osobno dla u c z ą c y ch , o s o ­ bno dla u c z ą c y c h się? osobno dla Sędziów, oso­

b na .dla A d w o k a t ó w i Regentów, gdzie rażeni applikanci mieścić się' będlj; osobno znowu z u ­ pełnie dla P P . A kadem ików . N aostatek, za- bieraiącemu się do tak ważnego przedmiotu oświaty narodowey, nie należy opuszczać z ba- . czenia Wielu posiłkowych sztuk i ilmieiętnościi iako ńap rzykład, natężałoby wskrzesić proiekt otworzenia kursu Faraonologii zć wsztfsikiem i i e y częściami, iako to.-' Wiska', Bostońa i t. d. i t d'.- gd zieby się i o bilardach panka traktovt aja'.

Proiekt ten do uskutecznienia u rfas cale nie­

trudny; w y p is y w a ć professorów z zagranicy nie będziem y mieli potrzeby; m a m y tu ieszcze kil­

ku doskonałych w irt u o z ó w , k t ó r z y zapew n e posługi s w e y nie odmówią: bo czeg oź nie do­

każe na umyśle wspaniałym^ t a m iłość dobra publicznego*

S W I A T I M I Ł O Ś Ć

9

Ć Z Y L I

D Z I E Ł O I Ż Y C I E M O J E . ( f ią g dalszy (Jb. Nrefs. 26 &■ i 267.)

R O Z ' D Z I A Ł E K VII.

Nayia&nieyszy ze wszystkich*

Lista: preńumeiatoirów', z k tó r e y się kiedyś okaże, kto moie dzieło, a kto życie, kto: św ia t a kto miłość będzie "prenumerował. D a ls z y ciąg dowiedzie', że to rozdziałek nayrozum nieyszy.

(T u Rozdziałek niezapisany)

R O Z D Z I A Ł E K V I I I . Kto poirzehniey zo sta w ił ro zd zia łek czystyf

c z y Stern, czy ia? IioZprawa o szpekuchach.

ia ko w s z y s tk ie planety,- a m iędzy niemi zie­

mia, mocą atrakeyi "powszechney p r z y w ią z a n e są do słońca, które ie oświeca i ociepla, a ie- dnocześnie siłą rzutu pobudzane, k rę cą się po błę kitnym bilarze i k r z y w e drogi na p o w ie trzu k r e ś f ą j ztąd iako ludzie, a m iędzy nimi^oby- w atele przyciśnieni aż do z remi* a nie p r z y ­ wiązani , m ocą p o w szech ną osobistego zy sk u ze szkodą kraiu i współziomków, dążą do oWe- go iedynego interesu, k tó ry ich ośw ieca i ośle­

pia o), a jednocześnie siłą ciem noty i d um y pobudzeni k rę ćą się po miastach i k rę cą i w y ­ k r ę c a ją , i k rzyw em i drogi c h o d z ą ; tak m o ­ ie młode ż y c i e , a W fem życie akademic­

kie, mocą powszechnego lenistwa przy w iąza ne iest do* r z e c z y , które' ś w ię c ą i grzeią (b) a ie-

a) P o sta ć g ram m afyczn a, zam iennia i p rze k ład an ia , ia k ie się. c z ę s to u rińs zclarżaią njr. a r ty lle r y a , a lty lle r y a ; re g u la rn y , leg u lar ny ; Panie arend ar z,u! , P an ie ałę--

d arzii i t d. .

(Id) M ó y Z o io tu ch a ie st te r a z w przedpokoiiji z Zuchem^- sw o im p r z y ia c ie le m , i m ó w i:' C o ś w ie c i? — Zuch:

W in o !-Ń ie c h ź e ś w ie c i; m am tu b u te le c z k ę w ina, k tó r e g r s e ie s do AcauaJ

W

(4)

« 2 -

dnocześnie siłą próżnow ania i nudy pobudza­

ne (to ^akademickie życie ,) kręci się po bila r­

dach i w ie c z o rac h i kątach i łazienkach i bar­

dzo staie się k r z y w e . (F o rm u ły na rach ow a­

nie t y c h k r z y w iz n , postaram się iak nayiaśniey w y p r o w a d z ić ) . T a k m ó y . c a ł y zamiar .słucha­

nia k u rs ó w akadem ickich p r z y w i ą z a n y iest mar c ą po w szech ne go z w y c z a i u do stopnia, k tó r y św ie ci a nie grzeie, a jednocześnie siłą ujcło- n ó w , lat i starań w s p a r ty i o trzy m an y , z a k r ę ­ c i ł rui g ł o w ę ; umiem k r z y w o myślić. gadać w id z ie ć i s ły s z e ć ; ś w ie c ę czase m i grzeię, le c z nie mam ani św iatła anijciepl^, b ę / c z e g o w na­

s z y m krain trudno coś o szpekuchach napisać.

D la te go kazałem podpalić w swoim d ym n y m p ie cy k u , i dw ie św iece postawić, ażebym do­

w ió d łs z y iak nayiaśniey, kto potrzebniey r o z - działek c z y s t y z o s t a w iłj c z y Sl>ern czy iaV p r z y s t ą p i ł do r z e c z y .

P ro i m o . O b a c z y m co w tem Stern -miał za powody, a lepiey moie obaczym. D a y B o ­ że! p rz e z c u d z e b łę d y sw oie w idzieć i popra­

w ia ć ; nie d ay Boże! w nie wpadać i byłem i p r z y k ła d a m i ie uniewinniać.

P ro 2do» P r o s z ę w ie d z i e ć , że Stern, iiie c h w a lą c się, iest ode ranie sto r az y rozwmniey- s z y , chociaż nie za w sze iaśnieyszy; ale w rae- c z y , o k tó r ą idzie, niech mi w y b a c z y .

P ro 3tio. Jak to można piękność koch an ­ k i p o w i e r z y ć obcem u pióru > obcym oczom, o b c y m ustom, ob cym ludziom? Jeżeli ten 19.

nie sp raw ie d liw y sądzicie z a rz u t , w z y w a m na ś w iade ctw o w s z y s t k ic h kochanków i mężów.

P o c z w a r t e . Jednego razu powiedziałem pod sek rete m moiem u kochanemu Epidermisowi, o m o ie y miłości; p rzy zn a łe m się, źe moia Pam- filia będzie na feście w p ie rw s z y c h siedziała ł a w ­ k ach . M n ó z t w o f i r c y k ó w naszych znalazło się n a przedzie i w oblężeniu trz y m a ło ław k i.

S z e p ty , śmiechi, stukania, mrugania, paplanie, zaglądanie i t. d. m ieszały się do ie y pobożno­

ści. DalibógżeJ w s z y s tk ie D a m y i niektóre pen- s y e dla p o b o ż n o ś c i, dla o d p u s t u , na festy p r z y b y w a i ą .

Popiąie- C o ż się stało? Po nabożeństwie

szedłem u k r y t y za ty m i ićhm ościami, k t ó r z y głośnemi c h y c h o t y zagłuszali g w a r miasta , i różne u p a try w ali w a d y w m oiey D u lcy n e i.

Jeden tylko , k tó r y nie śmiai się a śmieszył, po­

wiedział:

S z a b la p ęka, o g ie ń tn d leie K i e d y s ię ona za śm ieie.

'W iersfz ten do w ielu bardzo komplementów

■przydatny, często p r z y Dam ach po w tarzam . Poszóste. Ja g d y b y m o d w a ż y ł się op isy­

w a ć piękność moiey Pamfihi , nie tylko bym dla obcego pióra, c z y s t e g o nie zo staw ił papieru;

«le takbyin ściśle pisał, iak n ay w ię k szy sknera:

"inkaustem t r w a ł y m i t w a rd y m dla w sz y st­

k ich s c y z o r y k ó w i kw'asów, tak w iele iak nie w i e m c o ; i ż b y n ik t ani popraw ić, ani dopisać, -ani podskrobać, ani odmienić, ani dodadź, ani

.uiąri nie mógł,

Posiódme. ( In ter parenthesim . T r z e b a t a k pisać prawa, zapis)', testameńta, obligi, dekre ta, dokumenta i w szy stk o to gdzie idzie -o w y g r a n ie sp raw y, o pieniądze, o piękność).

Poośme. Zrobiłe ś w ię c Panie Stern k r z y ­ w d ę s tr y jo w i T r y s t ra m a ; szkaradnie mogą o d ­ m alo w ać iego kochaną, szkaradniey niż w s z y ­ s t k i e p o rtrety, które po m ieyscach p-ublicznych

wieszaią.

Podziew iąte. C o ż m ówić o p o tw a r z y , obm ow ie, zazdrości, podłości i złości i in n y ch t y m po dobnych ości, co żółcią p isz ą i mówią.

Podziesiąte. Niechciałeś, po w iesz, dadż c z y t e l n i k o w i szp ekuchy: niechodziłeś do trak- t y e r n i i za obiady nie płaciłeś. K t o ma pre- bendy Y o r k n , p różn o ta k a w y m ó w k a .

P o o statn ie. Z tego c z y s t a , iak R o zdzia- łe k p o p rz e d z ają cy , iak m óy w o r e k zielpny, iak kieska bez p ie nięd zy, w y c ią g a się prawda: że St«rn, c z y s t y ro zd ziałek dla odm alo wania p ię­

kności Pani W a n m a n z o s t a w ił szkodliwie , a z a t y m niepotrzebnie.

P a t r z c ie ż te ra z przez R o z d z ia ł Sterna czy- sity na móy R o z d z ia łe k c zys ty ! A c z y co w i ­ dzicie? a c z y co wnosicie? [d .c . p .)

D ozw ala się drukować z warunkiem dostawienia do Kom itetu Cenzury ośmiu exem pla rzy dla

m ieytc prawem w yznaczonych. F. N. Goiań»ki Kom. Ceniury Cii.

w Wilnie w drukarni Redakcji pism peryodycznycii.

Cytaty

Powiązane dokumenty

JW P a n nad mniemanie moie znalazł ieszcze v) niey niektóre wątpliwości, przy ukończeniu ptocessu kosz wina szampańskiego iest do u- słng pańskich. Ręczę, że

w i ły —» Tenże donosi, iak mu kapłani E gip scy opowiadali, że ieden z ich królów, żywcem wstąpiwszy do podziemnego mieszkania , przez Greków Tartarem

[r]

Dozwala się drukować z warunkiem dostawienia do Komitetu Cenzury ośmiu exemplarzy dla miejsc

W mówiono iin , że się tr«eba nczyć, siedzieć w domu spokoynie , pilnować rolnictw a, bawić się handlem lijb rzemiosłem. W szystko to iest dobre?} ani przeczę,

Znaionre iest zdanie , wiekopomney rfawy Kopczyńskiego. D oktor ftaibelles , ludziom tvIko przypisując własność picia Łez pragnienia. stopień doskonalenia się ro-

Odtąd w idyw ały się wpraw'dzie przez okno, ale udawały, że się nie postrzegaią nawzaiem: ani rozmowy ani ukłonów n iebyło.. W nioski z ley powieści czytelnicy

Zdarzenie to, um ieszczone w gazetach Indyyskich dla przykładu i zbudowania ludu, nie iest żadnym w ym ysłem gazeciarskini, lec-a rzetelna i autentyczną