TO&BGMOŚCI MRtIKOWE
Wilno w Sobotę Dnia 5 Cerwcu*
W ypraw a na wieczór.
O w y ! co do przyr<^zonegO;>usposqbśe«
r i a p rzyłączyw szy ow ą nadzm ysłow ą w ładzy, k tó ra ma w as-w zn o sić nad pozio m , rzeczy i w y p ad k ó w , tran sc en d en tałiści m etafizycy, co m acie kiedyś p rz y b y sz z djąchem w aszey fi
lozofii dla « p o rządkow anift-4jndiw i^^w . t o w a rz y stw ; w y !. ^ n ó sjfię ^ k tó riy uzbroiw szy się w czas i .p rz e strz e ń , buduiecie cały o- grom sw ey nauki z niczego i na niczem; a po
sunąw szy się za granicę ludzkich zdolności, brodzicie z try-Unifem w niezgłębipney „Pr* e "
paści, przybądźcie łni-dzisTay n a^ o m o c -i-w e- sp rzy y cie sw ą dzielnością nieąołęąjie -siły, abym rów nym sposobem, z niczego napisaw szy ćoś do B ru k o w y c h .^Wiadomości , m ógł zniszczyć zaćiągniony remanent. T s k e m w o
lał w zniesionym głosem p rz y w zięciu s ię ^ o p isan ia a rty k u łu , k tó ry J e d n y m sposobem <, nie s?edł do głow y) zaięte,y??r)yślamy filozofów dzisieyszych. Jeszcze nie skończyłem m oiey ap o stro fy , kiedym usłyszał śm iech w poko- iu . B yt ■lolokuy h rab in ey z zaproszeniem n a tańcującą Lol^ay^ w idząc m ię roz- k rz y ż o w a tie g o , nie mógł .,się.w ,strzy.m ać od śm iechu. .-.Zmieszany tak fatalnym , .przypad
k iem , ledw om się zdobył na odpow iedź , -ie będę słu ży ł .hrabiney'. . T ym czasem w y w ie
trz a ły z głow y uroienia..;fVlpzoficzne, a p rz y pom niaw szy, i e to <t>ył. dzień im ienin h rą b i- ney, rozm yślać zacząłem nad kom plem entem , k tó ry iey pow iedzieć w ypadało. ,jSnuły,,m i się po głow ie różne koncepta , k tó re w po
dobnych zdarzeniach p rz ez grzeczność, sole
nizantom i solenizantkom zw ykle ośw iadcza- ią: w szystkie iednak zdaw ały mi się bydź w yższe nad sam przedm iot, k tórem u pochle
biać podług mody m ia łe m : a p rzypom niaw - s z y ,iż naylepiey m ilczeć, gdzie nie masz co p o
-w ie d z ie ć , postanow iłem , p o w sz e c h n ie te ra e
^ u ż y w a n y m try b e m ,^ y iijó ^ a ć g ło ś n o , M ościa g D obrodzieykol re sz tę w y n u rz e n ia « e n ty -
^ m e n ta ln y c h uczud^ędbydź kręceniem a g i ci$ • głesu m ruczeniem p«xj, nosem-
^ T a k urządziw szy w y b o rn ą m oię w stęp n ą p erp rę , ,zacząłem .się k rzątać około u b io ru , k tó ry . B iem niey-kagdęgo^.w ta k uroczy sty m r .obchodzie zaym ow ać po winien. SliLilka godzin straw iiofn. na obw inieniu chuSftkpini szyi i na układaniu cz u p ry n y , a^w -;pr*eciągu c z te re c h godzin w ym uskałem się, ile mi postać m o ra d o - zw ąlić mogła. *.Tak. w ypucow any p uściłem się ku ra tu sz o w i, zachow ując w śy w e y p a -
^ • m i ę c i z w y c z a y dostoynych lu d z i, k tó rz y w dorożkach .pędzą w ielkość .swoię ku trz e m s t r o n o m w i a t a . uĘoczy tałem ^edpak .z a ,-pi- rafian izm .chodzić p o : u licac h ..trzym aiąc - się m ucu, iakby P rez y d en ta ru ro w eg o to w a r z y stwa; szedłem w ięc , środkiem .;.ulicy, i p r z y braw szy pow ażną m inę zadzierając^ głow ę n a w szy stk ie.stro n y , zw yczaiem dobrego to n u m łodzieży , $a;('ypatrywałem jsię^Damom, traw iący m czas na lo rn e to w a n iu z okien.
Lecz .niedługo cieszyłem się-ttym -w idokiem : bojitrącony łfołobłą, przy m urze się oparłem .
’f ‘M iły f B oże ! ...pomyślłłem sobie , iak w ielka iest mądrość, cesarza chińskiego, ,który p o - rohić knzai jkapelusze z.dzw onkam i d la w szy
stkich sw oich nadw ornych uśm ieszków , aby iadąc po.;sraionem u, ^ostrzegali, zdaleka p ie szo idących. W. tym spotkałem ^się z P r o t a - .zym.— ^"Jak się masz ^PanięA nastazy!” zaw o
ł a ł ,. ^ściskając *mię.vtak serdecznie, iakby za
k ra w a ł na pożyczenie pieniędzy. ,,'K.opę się Ja t z to b ą nie w idziałem ? G dzie idziesz? Cło tu ro b isz? -Co że* .tak wy w iądł, P an ie A na
stazy-: pewnojAię tru d n isz naukam i. 4?or,ztłć te g łu p s tw a : dalibóg ci chleba rfie dadzą, a zdrow ia uymą. O t! b ierz przykład ze m nie:
żlern się w szkołach uczył, osłem m ię n az y -
w ano, a te ra z czrowieKiem iestem beż wszy
stk ich w aszych nauk i u m ie ję tn o śc i, k tó re—
m i sobie głow ę durzycie. A propos-, będziesz dzisia na w ieczerzy?”— Będę^od pow iedziałem , i ta m w łaśnie się w y b rałem . „ T ro c h ę w praw dzie zaw cześnie, rz e k ł do m nie, ale nic to n ie sz k o d z i: zbieraycie się, zaraz i ia tam n a- deydę, Obaczrysz P an ie A nastazy iak d zi
sia w ystąpię. N ie m am czasu z to b ą g a dać:- bo śpieszę się czem prędzey zakupić w i—
n a , porteru* i innych tru n k ó w . O to pić bę
dziem y : to m i to to w arzy stw o gdzie piią i ied zą. N o ta bene, P la ło n istó w nie przypuści
m y do n a sz y ch ; bo oni przehulaw szy swoie p ien iąd z e, nie rnaią naw et czćm w stępnego za
płacić.” — W tem p o rw a ł m ię Za rękę is e rd e - cznie uściskaw szy , ud erzy ł w nię- dwA czy tr z y razy w ielkim palcem , a-p rze ciąg n ąw szy od szyi do brzucha> odbiegł spiesznie ode m nie. Z dum iony iego rozmową, i trzp io tal- stw em , poiąe zg o ła-n ie m ogłem ,-co- mi on praw-ił. Z e w szystkiego zdaw ało mi się, że w y p ra w ę czynił na m askaradę. Nieulconten- t owa nie z p o trzą san ia i serdeczne uściskania P . P ro ta z e g o , oraz iego tr z p io ta ls tw a , tak mi- hum or popsułys że zapom niałem o h e r
bacie tańcuiącey.
U w ażałem n ie ra z , i i człow iek 2 siebie n ie k o n te n t, w przedziw nym iest usposobieniu u m y słu do rozm yślania. P rze b ie g łsz y więc m yślą m oie błędy , zgodziłem się; na to, co tani któś p a w ie d z ia ł:,:N aygł/)w nieyszym p rzy
m iotem człow ieka iest, bydz głupim i tc h ó rzem . ,r P rzypom niaw szy zaś m askaradę P . P ro taze g o , zacząłem nucić pod nosem pio
sneczkę.
Ś w i a t i e s f salą re d u tb w ą ^ G ilz ie się d ro g o a n tr ó plact}
G d z ie m a se k w ię k sz a p o ło w a ; ^ Ł a d z i c s ię w z aie m ezas traci*
T a k »ucąc stan ąłem w przedpokoin h ra - łiiney, kiedy łokay m ię ostrzegł, i i w yiecha- ła z w iz y tą Z adziw iony tak ą wiadom ością, spytałem się- go o zabaw ach.— T o ju tro , rz e k ł do in n ie : i ia na in trze y sz y dzitfń pana pro
siłem __ O w o i m oia nieszczęsna w y p ra w a na.
h'erbatę tańcuiącą, zgoła rai s ię nie u dała, i dla tego zastanow iw szy się głęboko, w padałem na coraz now e myśli bardzo w a ż n e ; ale że podobno żaden a rty k u ł W iadom ości B ru k o w ych bez- dalszego ciągu obeyśdź się nie mo
że, w ięc i te odkładam do następuiących n u m erów ,.kładąc na końcu: Ciąg dalszy.pożmey. ■
r ż y s k a m y s'Z e:<
(Powieść' z relsopisma bardzo starego kronikarza)►
. . . K ied y tak z rozkazu P opiela to p io - no W G opłe i prześladow ano k otów , ród m y
szy nayw iększych swobod i wolności kosztom w a ł ; ugłaskane i osw oione, w olnie i bezpie
cznie po rynkach K ruszw icy i okolicznych p o ła c h żyrow ały , a p ierw sze osoby dw oruj w oiew odow ie, starostow ie, b u rm istrze i ich żony bez w szelkiego w s trę tu i odrazy, m ie
szkać irrf, gnieździć się w dom ach swych, spi
chrzach i spiżarniach, ow szem za obiciem i kotaram i pozw alały, do u c z t i biesiad w kaz- dey porze wolny im p rzy stęp daiąc. K zeski, w esoły, pńlchny i opasły naród, hasał w ięc, i 'piskieuv napełniał p o w ietrz e, a Kruszwica*
stolica xiążęca, do stolicy m yszey podobniey- sza była. B iałogłow y tez1 kruszw ickie w o - dżież&ch swoich, m ianow icie w ubiorach głów, brzegow aniu sukień i k ap tu rach , w ierzchnich odzieży., z g re d y tu rtt i w stąg układały figur
ki W kształcie m yszek ze sterczącem i ła p k a mi io g o n k am i, a męźczj^zni n'ayprzednieysze w ęgierskie w ino, dla odznaczenia, p ieczątką z w y rz iiię tą m y sz k ą pieczętow ali; samo to wi
no odt'ąd‘ m yszką nazyWaiąc. Zaprowadzone- też były i pospolito w K ru szw icy i okoli
ca ch tak nazw ane igrzyska mysze. Tam, w dniach św iętych i u ro czystych zbierał się lu d na rów ninę, przytykającą,do G opła, i w iel
k ie z siebife robił koło, poczym losem w y bierano kilku tak nazw anych k o tó w , k tó ry c h w środku koła staw iano, a obowiązkiem- ich n ie b y ło łowić m niem ane m yszy, ale c ie r
p ie ć w szystkie ich zaczepki, sw aw ole i na
przy k rzan ia. Biada tem u;, kto w ich łajpki
popadł, i rz a d k a kiedy cały w yszedł, a p r z y - n ay m n iey ta k się bieganiem m o rd o w a ł, źe zup ełn ie od zm ysłów odchodził; T a k zw ycię
żonego k o ta lud"W w ieńce i k w iaty p rz y b ie r a ł, na znak try u m fu po całey K ru szw icy no sił, i dla o c h ło d y po czterj% roć w ieziorze za n u rz a ł. T egoż ro d z aiu zabaw y rp a " do
m ach p ry w a tn y ch zaprow adzone były, a m ie
dzy innem i, celow ał pośw ięceniem się tego ro d zaiu i ochotą, ów czesny w ó y t K ru sz w ick i G'ig<fs Grancapa de M yszołow a, k tó ry liczne biesiądy i uczty n siebie w ypraw ow ał; po któ*
ry c h goście, m ianowicie- m łodzież','zam knąw^
szy w koło goszczącegó gospodarza, boz w zglę
du nadostoyny u rz ąd , pędzała go w niem i goni.*
ła , a lubo tak dalece nie się m u złego nie stało, w szelako w szystkie urw isów figle i zaczepki znosić m asząc, zasapany, znużony i bezsilny, zaw sze z- odartym i oszarpanym żupanem*
z te y nierów ney w alki w ychodził, co mu ta k a W żiętóść d aw ało , i i .. reszty braknie.
A n - e g d o t y * r
„M ieysće dla dam ! m ieysce!” w ołał p rż e- pyćhaiąc się W" tłumier na iedriem w idow isku k aw aler, za którym °szło Dam kilka, „m ity sce dla D am I t f s u w a ł r s i ^ wszyscy grzecznie, aź przewodftik- stanąw szy na w ygodheni sta now isku, o g ro m n y 'sw o ią facyatd^i protego
w a n y m D am om i w szystkim za sobą stoią- cym widok* zaćm ił i zasłonił. O to p ra w d z i
w ie grzeczność n ie in te re so w a n i,
O to ; m ów ił kra w iec, b io rą c n iia rę iedney D am ie; oto rozsądtiie i spraw iedliw ie, źe P an i, n ie stosuiąc się do mody, każe sobie robić sar łopę bea kapiszonu, ATÓrćczkom' z ' kapiszo
nam i; nie tak iak cłrtrgie; ctrszslfeią za a io - dą, chbć i u i tro c h ę w wiek u podeszłe, bó co innego m ło d y m .. i .; €>ó t* p rze rw a ła ro zgnie
w a n a F an i, o to grubiianin ! o toż nic z tego n ie b ęd z ie-; dla m nie ż ' feapiszoherri', dla có
re k bez kapiszonów salopy mi robić. M u
siał w ykonać kraw iec co mu kazano, na no w o wziął- m ia rę i pożałow ał m ew czesney po
chw ały. .
P ew ny zastaw n ik , m aiąo sobie podańą tó - w entarzem pow inność w łościan, znalazł, ża kilkadziesiąt ch a t boiarów czynsz płacących;
do inniey nie. mogli bydź użyci posługi, ty l
ko da> posyłki z listam i. Pow inność ta, m o
że była kiedyś i ciężka p ó ty , póki włościtl^
nie ci zć3taw ali pod rządem skarbu JO . w ła
ściciela , lecz dla z a sta w n ik a , niem aiącego w cale rozległych korrespondencyy, zu p e łn ie się znalazła nieużyteczną; T ym czasem ko
py stoią w polu, pogoda n iep ew n a, a tu a - n i poruszyć kilkudziesiąt c h a t fiaybogatszych z 'd o b r ą uprzężą. I/fifcz na cóż rozum lu d z
ki nje w ynalazł iescze sposobu; W szyscy bo*»
iarow-ie o dbieraią roź-kaz staw ien ia się z w o
zam i w£ dw orze o ^ w itan iu . Jak skoro p rz y jechali, każdy z nich o trz y m a ć następujący- rozkaz na p iśm ie: ? „ .T y m asz poiechać n a
„ p o le te k N, znaydziesz ninóztw o kop zbofytj
„jed riey z nich przykażesz-, aby się tego m o -
„ ra en tu iaw iła w stodole, czego ieśli nie n<
„ s ł u c h a , w pakujesz ią- na w óz i związaną^
„ dostaw isz do dw*rn.; a to pod n a y s u ro w s z y #
„ odpow iedzialnością ’’. W k r ó tc e ' kilkadzie
sią t nieposłuszny ch-kop w rzucono do stodo*
ły, poczem posłano boiarów *z podobnym ro z k azem po* n a s tę p n e , i tak a ż do-' wiecz'ora.
N ie dosyć te g o ,, porządek w ym agał, aby te"
kopy z a nieposłuszeństw o przy k ład n ie u k a - ran em i były; u żyto w ięc iesoze i do tego bo-- iaró w i nakazano im wyliczyć k a ź d e y , n ie m iłosiernie, ta k ą liczbę kiiów-, aby w szyst
kie iey członki połam ane, na w ieczny p rz y kład subordynacyi, dla sam ychże n aw et bo
iaró w , służyć mogły. P rzy staw io n y dozorca1 pilno w a ł scisłey e x e k u cy i-teg o w yroku. N a
ro k przyszły, boiarow ie użyci znow u byli do>
podobneyże furikcyi- połicyi popraw czey*
z k tó rą tak się- w końcu-- obeznali, iż w dal
szych latach^ niepotrz-ebow ali n aw et ro z k a
zu na piśm ie, lecz na ustne zalecenie w ó y - ta , biegli- nakłaniać kopy do posłuszeństw a^
łącząc zaraz-przykład- do nauki. -
Ii o z m a i t o s c i.
P óki ludzie byli grubsi, to< iests póki nifr było tyle w każdym rodzaiu w ynalazków , i a*
•<*— &j$S
g k ię m i - w iek nasz szczycić się m o ż e , póty i j. k ra d zież ,*była grubsza , to iest: brano 1'zecz
? cudzą kryiom ie, prostym sposobem, unoszo- f. n o i chow ano ią n ay staran n iey , ażeby w r a
zie odkry cia n ie bydź pozbaw ionym na zaw«
8ze dalszego szkodzenia w społeczności; d z i- siay, dzięki naszey .-.cywUizacyi, k rad n ą tylko ty m sposobem g łu p i, a że w w iek u ośw ieco
n y m -ta k ic h głupich bardzo m a ło , więc i k ra d zież y tego g a tu n k u .m ało, gdy ty m czasem z n o w u w yznaw szy s z c z e r z e , m ało kto iest p ew ie n sw oiey w łasności: w ięc4k rą d zież d zi- sieysza nazw ać się m oże m odifikow auą-iSkut- kiem tey m odifikacyi i poczciw i-u nas k rą śd i iuż zaczynają ta k , l i e chociaż ta ,rz e c z b y r w a n ietay n a , p rzecie im dow ieśdż niepodo
bna, a to się n azy w a m ieć rozum , cz^li !r raścla b ezpiecznie. • B ezpieczeństw o ‘ w ięc odm ienia ... n a tu r ę krądzieży, czyii „przeistacza ią w prze
m ysł. . P o n iew aż zaś p rzem ysłu, iak o skutku . dow cipu n ik t się n ie w stydzi; kradniycie za
te m M ości P anow ie, kradniycię.: t ę c z ^ że wam a teg o n ik t w oczy nie pow ie; i .ia, com zaczął p isać o kradzieży,i iu ż s i ę : do inney. m atery i obrócę.
j^Jfak, w każdym k rą iu tak i u-nas,jest w ie- t- le lu d zi, -o j itó r y c h -m ówić , nie m a czego, a .- ci.a ą ,. k tó rzy przestając na swoiem ,. nie m ie- . azaja się. do niczego: przeęiw nie iednak.w ięk- sza ie s t. liczba ta k ic h , k tó rzy -nie Jnogą -tak się ograniczyć, , ale dla dobra społeazpości i biegąią i sta ra ią się cóś z-ńączyć na św ie- cie; z -liczby ty c h p rz eto są ci, ow i, *tamci, k tó ry c h znam y, w idzim y i rio interesów -jia- szych chcąc nie chcąp uży w am y. ł,;Ąże o tych, O k tó ry c h nitj.. m a czego m ów ić, n ic n ie g a d a - iny; w ięc zaw sze daierny zdanie nasze o. o- ;
i to iest p ra w d ziw y kołow rót, na
\ któr.ym esadzoria ^rnyśl— nasza pospolicie się
^ o b ra c a . .W y o b ra ż e n ia -wj^c nasze o sp ra - ' w a ch -ludzkich, czyii>WŚz*lkie m oralne w nio
ski i kom binacye, iak ie ztąd tw o rz y ć m oże
m y , d ę ic h postępków są p rzy w iązan e, la k v dalece, że w szędzie, rozum iem na całym świe*
.. ćie, onito p raw d ziw ie nadaią* ieśli można u - jżyć ’ tego w y ra z u , form ę myśli-'- ludzkaey o
„m o ra ln o śc i.
r --- ;—
,S taraży tn o ść* z aślep io n a ...w sw oiey nie w iadom ości podała nam dw óch tylko ludzi, iako „naygodnieyszych uw ielbienia: S okratesa . z cnoty,--A rystydesa ze spraw iedliw ości. M y ty ch <łwóch m ędrców nie,, znaiąc i znać niń .m ogąc, p rzestań m y ;n a sw oich, i daiąc w iarę r św iad ectw u żyiącyęh , albo ty c h któ rzy nić - daw no z a naszych czasów p om arli, czytaym y tylko m ow y pogrzebow e, pam iątki obchodów , roczniki, pam iętniki a n aw et ty g o d n ik i, a przekonam y się dostatecznie, ile u nas by
ło i iest w zorów w każdym rodęaiu cnoty go
dnych naśladow ania. C ó ż , dopiero pow ie
dzieć o tęm ,. co każdegg dnia w tow arzystw ie przyiacioł .naszych, J u d z i zaw sze m ądrych i .. rozsądnych, słyczjyrty. P raw d z iw ie gęby o - tw orzyć nie m o żna„przeciw ko ty lu -oczywi- ... stym dowodejm-naszey^zacności:-z tem w szyst-
^ i e m , przyznaw szy co kom u, n ależy,.zw róć- , Jtny się do porządnego roz.bioni naszych w y
obrażeń, iakie n a /n d a ią o.jdzisieyszych cno
ta c h postępki naszych kollegów^ a d ostrzeże
m y w ich spraw ach m n ie y . w ięcey m ieszaią- . cy się przem ysł, o którym ,vide$uperius. T o np.,-.ie.‘Pan,_,'JMar.... rozkłada to, co do niego nie należy, a -dzieli się zą ^ to .tem , co ro z u m ie, że m u do u trzy m a n ia św ietności nie do- sta)€; , że P a n S ę . . . , przez dziesiątego bie
rz e , a iego.Jeym ośćt w w ieku ty m , w którym , . nic darm o nil^pmu nie daią, opłaca pom nieysze
; długi, nie uży-waiąc dotego_j;ieniędzy-, że Pan . K ... Spr-.. i Pan S t... odkrywaią* zbiegłych re k ru tó w tatn, gdzie ich nigdy nie było, a za- iąw szy się ściśłe ied n em dziełem , zapom ina
ją, że bandę h ultaiów p rz y trzy m ać należy, lub pobranych iuż z tey bandy przez zapo
m nienie nie wypuszczać; że, że i t. d. i t. d
Dozwala się drukować zU>aruńkiem dostawienia ośttuu, exem ptarzy do Komitetu. Cenzury dla m iejsc praw em w yznaczonych.'' / ] ) --'t'. N . U oU ńiki C»l Kom. C e m a rjr.
w 1Vilnie w drukarni R edakcji pum p erio d yczn ych ,