• Nie Znaleziono Wyników

"Kaliszanin" (1870-1892)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Kaliszanin" (1870-1892)"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Polanowski, Edward

"Kaliszanin" (1870-1892)

Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 15/2, 239-251

1976

(2)

Rocznik H istorii Czasopiśmiennictwa Polskiego XV 2

EDWARD POLANOWSKI

„K A LISZA N IN ” (1870— 1892)

Nie sposób zrekonstruow ać dziś możliwie pełnego obrazu życia spo­ łeczno-kulturalnego n a ziem iach polskich po u p a d k u p ow stan ia stycz­ niowego bez w nikliw ej p e n e tra c ji roczników gazet i czasopism tego o k re ­ su. In ten sy w n y rozwój p rasy w drugiej połowie X IX w. by ł w ynik iem nie tylko unow ocześnienia techniki d ru k arsk ie j i system u p rac y re d a k ­ cyjnej. B ra k in sty tu cji narodow ych o c h a ra k te rz e spo łeczn o-ku ltu raln ym w ytw orzy ł n a tu ra ln ą ten d e n c ję do tra k to w a n ia pism a jako usank cjo n o­ w anej przez zaborcę płaszczyzny w ym iany poglądów w jęz y k u ojczy­ stym . W form ach zinstytucjonalizow anych to praw o, poza prasą, p rzy ­ sługiwało jedynie teatrow i.

0 ile p rasa w arszaw ska rozw ijała się w oparciu o ponad 200-ietnią tra d y c ję w środow isku skupiającym najw ięk szą na ziem iach polskich ilość ludzi pióra, dzielonych dość um ow nie na lite ra tó w i dziennikarzy, 0 ty le p rasa pozaw arszaw ska działała w diam etraln ie ró żnych w aru nk ach . One to m. in. zadecydow ały o zb y t daleko posuniętej d yspro po rcji m iędzy ilością pism w ychodzących w W arszaw ie a na pozostałym tere n ie K ró ­ lestw a 1. Ta d ysproporcja w yn ik ała z fak tu, że W arszaw a, licząca ponad 300 tys. m ieszkańców, dystansow ała pod w zględem p o ten cjału ludzkiego 1 m aterialnego inne ośrodki m iejskie, nie p rzekraczające zazwyczaj 20 tys. ludności. To rów nież decydowało o zakresie odbiorców pism a, k tó re dzia­ łało w w a ru n k a ch silnej k o n k u ren c ji gazet cen traln y c h i periodyków o ustalonej renom ie.

Pism a w arszaw skie zm ieniały swój profil i s ty l pracy, ja k świadczy o ty m p rzy k ła d „ K u rie ra W arszaw skiego” ; pierw sze pism a p row incjon al­ ne w K rólestw ie Polskim pojaw iły się dopiero w końcu la t sześćdziesią­ ty ch X IX w. U zasadnione zatem będzie prześledzenie procesu k sz ta łto ­ w ania się m odelu pism a prow incjonalnego n a przykładzie „K aliszanina” , wychodzącego w K aliszu w lata ch 1870— 1892.

1 W 1883 r. wychodziły w zaborze rosyjskim 83 pisma, z tego na prowincji 7; por. B. K r z y w o b ł o c b a - T y r o w i c z o w a , T. B u d k i e w i c z , Z a r y s r o z w o j u pr a s y p o ls k ie j, [w:] H i s t o r i a P o l s k i, t. 3, cz. I, Warszawa 1967, s. 820; A. M i e s z- k o w s к i, P r a s a p r o w i n c j o n a l n a , „Tygodnik Ilustrow any”, 1889, nr 353, s. 211—213.

(3)

W ybór „K aliszanina” nie je st dziełem przyp adk u. Kalisz, gdzie u k a ­ zyw ała się gazeta, b y ł m iastem rep re z e n ta ty w n y m dla ówczesnej p ro ­ wincji, w k tó ry m tra d y c ja łączyła się z w y darzeniam i współczesnym i. Po b u jn y m rozkw icie w okresie K sięstw a W arszaw skiego m iasto podupadło, a jego p e ry fe ry jn e położenie zadecydowało, że w 1844 r. zlikwidowano tu gubernię. P rzy w rócen ie ran g i ośrodka gubernialnego nastąpiło dopiero z początkiem 1867 r. Podniesienie p restiżu ad m inistracyjn eg o m iasta w ią­ zano słusznie z nadziejam i na jego rozw ój ekonom iczny i k u ltu ra ln y . T rzy lata po re sty tu o w a n iu g u b e rn i pojaw ił się pierw szy n u m e r „K ali­ szanina” . F ak t, że podobne pism a („K urier L ubelski” , „G azeta K ielecka”, „K orespondent P łocki” , piotrkow ski „T ydzień” , „D ziennik Łódzki” , „G a­ zeta Radom ska”) p ojaw iły się w kró tk ich odstępach czasu w różnych m ia­ stach świadczy, że władze carskie poczyniły pew ne ustę p stw a n a rzecz w yd aw n ictw w jęz y k u polskim , ale tylko w odniesieniu do ośrodków gubernialnych.

Zezw olenia n a w y daw anie pism a u dzielały władze m iejscow e po uprzed nim p rzed staw ien iu p ro g ra m u w ydaw nictw a. P ro g ra m ten, za­ mieszczony w prospekcie poprzedzającym ukazanie się „K aliszanina” , gło­ sił: „W zrost ośw iaty i rozwój stosunków społecznych postęp swój, obok in n y ch przyczyn, zaw dzięczają niew ątpliw ie pism om czasowym, które m iędzy nauką, cywilizacją, daną chwilą, potrzebam i społecznymi, w resz­ cie m iędzy odległością m iejsca, s ta ją się w yb orn ym i pośrednikam i, j a ­ kich nic z ró w n y m sk u tk iem zastąpić nie jest w stanie [...]. Jeżeli dla' człowieka, co tylko ludzkości dotyczy obojętnym być nie może, to ty m więcej obojętnym nie je st to, co się ściśle wiąże z miejscowością, w k tó ­ rej on żyje, z potrzebam i, jakie są jego udziałem , z interesem , w k tó ry m p rac u je pośrednio lub bezpośrednio jako człow iek-jednostka i jako zbio­ row a istota społeczna.

[...] Nie chcem y pism om periodycznym przypisyw ać w yłącznie tej chwały, aby one tylk o m istrzam i i w skazów ką ty c h w ażnych poznań być m iały, lecz w zajem odmówić im nie m ożem y znakom itej, a może n a j- przew ażniejszej w ty m względzie zasługi. Pow odow ani tym i uw agam i, pow odow ani w idokam i publicznego dobra, zam ierzyliśm y z now ym 1870 rokiem rozpocząć w ydaw nictw o »Kaliszanina«, gazety m iejscow ej, pisma, k tó re zrzekając się pretensjonalności, w m iarę sił i środków, jak ie pod­ trzy m y w ać je mogą, uchodzić p rag n ie za to tylko, czym b yć m oże”2.

W dalszym ciągu p ro sp e k tu zapow iadano stałe działy pisma: k ró tk ie wiadomości polityczne, rozporządzenia władz, wiadomości miejscowe, wiadomości staty sty czn e i handlow e, korespondencje, kro nikę tea tra ln ą, felieton, rozm aitości. Ł atw o zauważyć, że pism o m odelow ano n a wzór

2 P r o s p e k t n a p is m o p e r i o d y c z n e pod t y t u ł e m „ K a l i s z a n i n ” . G a z e t a M i a s t a K a ­ lisza i jego okolic. Prospekt został podpisany w im ieniu wicegubernatora przez od­ powiedzialnego urzędnika Zawadzkiego 16 listopada 1869 r. i opatrzony cenzorską formułą: „Zezwala się na druk”.

(4)

„ K A L I S Z A N I N ” (1870—1892) 2 4 1

p ra s y w arszaw skiej, przy czym program ow o rezygnow ano z publicystyki, jed n ak że w p ra k ty c e nie przestrzegano tego konsekw entnie. W te n spo­ sób gazeta, m im o że wychodziła ty lko dw a ra z y tygodniow o, m iała w założeniu c h a ra k te r typow o info rm acy jn y . Poszczególne info rm acje g ro­ m adzono w dość pojem ne zakresow o bloki tem atyczne. Ilość działów w tra k c ie rozw oju pism a pow iększyła się w sto su n k u do anonsow anych w prospekcie. Z nacznej rozbudow ie uległ dział historyczny, w k tó ry m p ierw ­ szy re d a k to r „K aliszanina”, A dam Chodyński, zamieszczał liczne a rty k u ły tra k tu ją c e o dziejach m iasta, o parte n a rze teln y c h m a te ria ła c h źródło­ w ych. H um anistyczne zainteresow ania re d a k to ró w pism a sp raw iły, że za­ pow iadana początkowo „kronika te a tra ln a ” ro zrastała się n ieje d n o k ro t­ n ie w obszerne i w nikliw e opracow ane „przeglądy te a tra ln e ”, u jm u jąc e sy n tety czn ie cały cy k l p rze d staw ie ń w y stęp ującej gościnnie tr u p y te a ­ tra ln e j.

Prócz anonsow anych felietonów pojaw iły się ru b ry k i z wiadom ościam i z dziedziny lite r a tu r y i ru c h u wydawniczego, za ty tu ło w an e „W iadomości litera c k ie ” i „Z n iw y lite ra c k ie j”. S tałą re d a k to rk ą tego d ziału była A nie­ la M ilewska, a u to rk a w ielu recenzji i in ic ja to rk a polem ik literackich. T e m aty k a pism a uleg ała m odyfikacji w zależności od zapotrzebow ania i zain teresow ań piszących. Obok a rty k u łó w społecznych po jaw iały się a r ­ ty k u ły p op ularn o naukow e i ro zp ra w k i oparte n a w y n ikach w ła sn y ch b a ­ dań; ta k np. Ig n acja P iątk o w sk a opublikow ała cykl a rty k u łó w z z a k re su etn o g rafii, posługując się w b a d an iach życia lu d u kaliskiego n ajn o w szy ­ m i m etodam i badaw czym i z tej dziedziny.

P o dstaw y m ate ria ln e pism a b y ły n ad er w ątłe. Zniszczenie m ateriałów a rc h iw a ln y c h w czasie bom bard ow ania K alisza w pierw szej w o jnie św ia­ tow ej n ie pozw ala n a ich dokładne określenie. „K aliszanina” w y d a w ał K a ro l W ilhelm H indem ith, spolszczony Niemiec, osiadły w K aliszu w 1835 r. jako d ru k arz . T rudno przypuszczać, by w y d aw ca spodziew ał się większego zysku, skoro już w pierw szym ro k u p o jaw iły się kłopoty fi­ nansow e grożące up ad k iem w ydaw nictw a. W edług św iadectw a re d a k to ­ ró w „K aliszanina” duża w ty m b y ła zasługa H indem itha, że do u p a d k u nie doszło3.

Pism o m iało w pierw szych latach istnienia dw a n ajpow ażniejsze kło­ poty: zb yt m ałą liczbę p ren u m e ra to ró w i bardzo skrom ny zespół w spół­ pracow ników . W dzisiejszym rozum ieniu red a k c ja nie posiadała ani je d ­ nego etatu. K olejni red a k to rz y łączyli pracę dzien nik arską z dotychczas w y k o n y w an y m i profesjam i. B ra k też m ate ria łó w uk a z u ją c y ch sposób rozliczeń finansow ych m iędzy w ydaw cą a red a k to ra m i. W iadomo, że p ierw si red a k to rz y byli w spółw łaścicielam i pisma. Dochody pochodziły z p re n u m e ra ty i ogłoszeń. Liczba p re n u m e ra to ró w w 1874 r. dochodziła

3 Zasługi Hindemitha dla rozwoju „Kaliszanina” zgodnie podkreślali: Adam Cho­ dyński i Kazimierz W itkowski, długoletni współpracownik wydaw cy, w nekrologu zamieszczonym w „Kaliszaninie” (1890, nr 16).

(5)

do 500, co uw ażane byîo za sukces4. P re n u m e ra ta roczna w ynosiła 4 rb . 20 kop., co daw ało w sum ie ok. 2200 rubli. Z ogłoszeń uzyskiw ano 10— 12 ru b li od n u m eru , co w stosunk u rocznym wynosiło 1000— 1200 rub li. Sk ro m n a część dochodów pochodziła z p łatn y c h tekstów czytelników , za k tó re red a k c ja nie ponosiła odpowiedzialności m ery to ry czn ej. T ak więc w najlepszym w y p a d k u łączne dochody roczne nie p rzek raczały 2500 rubli. Niewiele z tego pozostawało po odtrąceniu kosztów p apieru, d r u ­ k u i ekspedycji. W arto zaznaczyć, że w spom niany dochód b ru tto stan o ­ wił a k u ra t połowę rocznej pensji g u b e rn a to ra albo dwie pensje śred n iej ran g i u rzę d n ik a gubernialnego. U zm ysłow ienie sobie tej sy tu acji tłu m a ­ czy dram atyczne apele red ak cji o pozyskiw anie now ych p re n u m e ra to ­ rów. Do akcji tej w łączano rów nież koresp on den tó w terenow ych. Z fra g ­ m en tary czn y ch enuncjacji w ynika, że w k ry ty c z n y ch m om en tach „K a­ liszanin” korzystał ze w sparcia m ożnych, ale nie żądnych rozgłosu, p ro ­ tektorów . U trzy m y w an ie w ty ch w a ru n k a ch ciągłości w ydaw nictw a nie mogło być w ynikiem jed y n ie chęci zysku. W zględy k o m ercjalne nie od­ g ry w ały n a prow incji jeszcze takiej roli, ja k w p rasie w arszaw skiej. R e­ d ak to rzy poczytyw ali sobie za obyw atelski obowiązek utrzy m anie, w do­ bie pow szechnej rusyfikacji, m iejscow ego org anu prasow ego jako jed n e j z nielicznych placów ek polskości.

Ta p atriotyczna postaw a obyw atelska m iała ścisły związek z losami życiow ym i ludzi, któ rzy stali n a czele pisma. K ilku z nich było słuch a­ czami Szkoły G łównej (Adam Chodyński, E d m u n d Idzikowski, Alfons Parczew ski, S ew ery n Tym ieniecki, A lek san d er Jaw ornicki). Z adecydo­ w ało to w pow ażnym stopniu o dość żyw ej rea c k ji pism a na now e p rą d y um ysłow e, jakim i żyła W arszaw a. K olejni re d a k to rz y „K aliszanina” : Adam Chodyński, J a n Tański, J u lia n M iłkowski, K azim ierz W itkow ski i A leksander M arek Jaw o rn ick i nie byli profesjonalnie zw iązani z dzien­ n ik arstw em , jedynie M iłkow ski przed przy jazd em do K alisza przez pe­ w ien czas pracow ał w k rak o w sk im piśm ie „Orzeł B iały” i w w arszaw ­ skiej „Gazecie C odziennej” . Większość red a k to ró w i w spółpracow ników „K aliszanina” zdobyw ała ostrogi dziennikarskie w prasie w arszaw skiej w ch arakterze korespondentów teren o w y ch (np. Chodyński, W itkowski). S tąd te ż stosunki z n iek tó ry m i pism am i w arszaw ski w okresie w y d a w a ­ nia „K aliszanina” u k ła d a ły się dobrze, jeśli n ie w ręcz serdecznie; p rz y ­ jazdy dziennikarzy i litera tó w w arszaw skich (Jeleńskiego, Sikorskiego, Przyborow skiego, Sienkiewicza) tra k to w a n o jako w ydarzenia w życiu m iasta, o k tó ry c h gazeta szeroko inform ow ała sw ych czytelników.

W ydaw anie gazety w K aliszu było możliwe dzięki tem u, że z chw ilą u tw orzen ia gubern i pow stało szereg urzędów i in sty tu cji, k tó re b y ły czynnikam i sty m u lu ją c y m i ekonom iczny, społeczny i k u ltu ra ln y rozw ój m iasta. W zw iązku z ty m p ojaw iły się szersze możliwości p racy zaro b ­

(6)

„ K A L I S Z A N I N ” (1870— 1892) 248 kow ej dla inteligencji; w ielu urzędników przenosiło się z in n y ch m iast do Kalisza, w ty m także z W arszaw y (np. K azim ierz Niem ierow ski). N a j­ a k ty w n ie jszą pisarsko g ru p ę profesjo nalną stanow ili przedstaw iciele pa- le s try (m. in. Chodyński, Parczew ski, Jaw ornicki). W śród piszących byli rów nież urzędnicy, nauczyciele, ziem ianie, uczniow ie starszy ch klas gim ­ nazjalny ch , a n a w e t aktorzy. S p ra w a w spółpracy z pism em p rz e d sta ­ wicieli różnych środow isk społecznych b y ła częstokroć podnoszona przez redakcję. Liczne apele kierow ano do in telig encji w iejskiej i m ało m ia ­ steczkow ej : w ójtów , księży, u rzęd n ik ó w gm innych, nauczycieli szkół lu ­ dow ych o p rzy sy łanie m ateriałó w in fo rm u jący ch o ru c h u ekonom icznym i um ysło w ym ty ch miejscowości. W sum ie nad sy łan e przez 23 la t ko­ resp o n d en cje u jaw n iły daleko posun iętą u niform izację w a ru n k ó w b y to ­ w ania w ty ch środow iskach; te a tr am atorski, sporadyczne p rzy ja zd y a r ­ ty stó w z koncertam i, nieliczne odczyty m iejscow ej in telig encji — to żyw ­ sze m om en ty w szarzyźnie ówczesnego życia prow incjonalnego. Zdarzało się, że z b ra k u pow ażniejszych m a te ria łó w red a k c ja zm uszona b y ła to le­ row ać jałow e polem iki ry w alizu jący ch ze sobą ko respondentów z je d ­ nej miejscowości.

Je śli w W arszaw ie w zględy cen zu raln e b y ły jed n ą z pow ażniejszych przeszkód tam u ją c y c h rozw ój prasy, to w środow isku p ro w in cjo n aln y m działały one ze zdw ojoną siłą, bow iem prócz cen zu ry urzędow ej istn iała t u niem niej silna cenzura społeczno-obyczajowa, tw orząca przez określo­ n e środow isko odbiorców w łasne k an o n y i n orm y, z k tó ry m i red a k to rz y m usieli się liczyć. Mało w iem y o bezpośredniej in te rw e n cji cen zu ry w s p ra w y pisma. N ajczulszym m iejscem b y ły in fo rm acje polityczne. „K a- liszanin” radził sobie z serw isem wiadomości politycznych w ten sposób, że korzystał z m ateriałó w pism w arszaw skich zatw ierdzonych przez cen­ zurę. Nie oznacza to, że pism o i jego red a k to rz y b y li pozbaw ieni „opieki” w ładz carskich. W trzecim m iesiącu istnienia „K aliszanina” w ładze p rze ­ k azały do P e tersb u rg a in form acje o red a k to ra c h pism w arszaw skich i pozaw arszaw skich, gdzie m iędzy inn ym i zn a jd u je się nazwisko Cho- dyńskiego z n astęp u jący m i uw agam i o praw om yślności red a k to ra : „A dam Chodyński — R ed ak to r gazety »Kaliszanin« w Kaliszu. A dw okat p ro k u ­ r a t u r y i Przedstaw iciel K om isji [Rządowej Sprawiedliwości] w K aliskim T ry b u n a le Cyw ilnym . Pod w zględem politycznym i m o ralny m w niczym nie zw raca u w ag i”5.

N adzór c e n zu ry b y ł dość silny, o czym św iadczy nagłe zam knięcie p i­ sma. Je d n a z w ersji dotycząca tego w yd arzenia głosi, że pow odem p rz e r­ w a n ia w y d aw n ictw a w połowie 1892 r. było zamieszczenie niew in n ej n o ta tk i o odznaczeniu sz ta n d a re m kaliskiej stra ż y pożarnej przez cara

5 Ś r o d o w i s k o p r a s o w e K r ó l e s t w a P o ls k ie g o w o p i n i i w ł a d z c a rs k ic h . D o k u m e n t W a r s z a w s k i e g o K o m i t e t u C e n z u r y z 1870 r., opracował i z rosyjskiego przełożył A. N o t k o w s k i , „Rocznik Historii Czasopiśm iennictwa Polskiego”, t. 12, z. 1.

(7)

w P e tersb u rg u . Treść n o ta tk i nie była uzgodniona z m iejscow ym i w ła­ dzam i6.

Po naszkicow aniu w aru n k ó w , w jak ich uk azy w ał się „K aliszanin”, w a rto z kolei zwrócić uw agę n a p ró b y fo rm u ło w ania p ro g ra m u pisma. P ro g ra m ten w znacznej m ierze by ł zdeterm in ow an y upodobaniem od­ biorców. Większość z nich re k ru to w a ła się spośród m ieszczaństw a k ali­ skiego, na prow in cję w ysyłano około 40 egzem plarzy, do W arszaw y 13, do K rakow a 3 egzem plarze7. Zróżnicow anie społeczne i in te le k tu a ln e od­ biorców zmuszało red a k c ję do przyjęcia zasady złotego środka, tzn. uw zględniania szerokiego w achlarza tem a tó w i form . Ten „w szystkoizm ” , świadom ie akcento w an y przez redakcję, b y ł p rz y k rą koniecznością d la pisma, ale i szansą dotarcia do szerszego k ręg u czytelników . „W piśm ie pro w in cjon aln ym — pisał M iłkowski — ja k w te a trz y k u p ro w in cjo n al­ nym wszystko po trosze m usi siedzieć. Pism o nasze u w ażam y za m ale ń ­ k ą mozaikę, w któ rej im większa je st rozm aitość b arw y, ty m bardziej odbija się ona od lazurow ego tła miłości dla ro d zin n ej ziemi i dla całego społeczeństw a w ogóle”8.

R edakcja odżegnyw ała się od zajm ow ania s k ra jn y c h stanow isk, p ro ­ gram ow o u nikała „kw estii drażliw y ch” , choć w p rak ty c e tru d n o było ten p o stu la t konsekw entnie utrzym ać. A kcentow ała dobro ogółu i bezstron­ ność w sądach, daw ała piszącym możliwość zajm ow ania w łasnego sta ­ n ow iska w poruszany ch kw estiach. R ychło je d n a k okazało· się, że n ie­ którzy korespondenci chcieli w ykorzystać ten ostatni przyw ilej dla za­ łatw ien ia po rach un kó w osobistych.

D rugim prog ram ow ym p o stu latem było prefero w an ie tem a ty k i m ie j­ scowej: „Pism o m iejscow e, jak im jest »Kaliszanin« dla całej guberni, nie w y rzek ając się w cale p rac pow ażniejszej treści i literackiej w a r­ tości, m a przeznaczenie posługiwać przew ażnie in teresom sw ej okolicy i być odbiciem w szystkich potrzeb, jakie posiada każda miejscowość, k tó ­ re większy ogół obchodzą”9.

P o stu la ty te n ajp ełn iej b y ły realizow ane w ru b ry c e „W iadomości m ie j­ scowe i okoliczne” , k tó ra nie ograniczała się jedynie do inform acji czy­ teln ik ó w o najnow szych w ydarzeniach, ale często poprzez k o m en tarz w yrażała stosunek red a k c ji do p rzed staw iany ch spraw . W te n sposób ga­ zeta realizow ała p o stu la t k ształto w ania opinii publicznej, bez k tó rej, ja k zaznaczała, nie może praw idłow o przebiegać rozwój życia społecznego.

O bszerniejszy w y k ład p ro g ra m u działania dał M iłkowski w a rty k u le

Prow incja i korepondenci10. Główne zadania pism a u p a try w a ł w in sp iro ­

6 Wersję tę przekazał ustnie w 1930 r. Józef Radwan, redaktor „Gazety K ali­ skiej”, ówczesnem u redaktorowi „Ziemi K aliskiej” Stefanow i Dybowskiemu.

7 Dane według informacji zamieszczonych w „Kaliszaninie”, 1871, nr 87; 1872, nr 2.

8 „Kaliszanin”, 1874, nr 59.

9 Tamże, numer 32 z 24 kwietnia 1874. 10 Tamże, 1875, nr 3.

(8)

„ K A L I S Z A N I N ” (1870— 1892) ‘245 w an iu życia um ysłowego, w możliwości szerzenia now ych idei w śród tej części społeczeństwa, k tó ra „pozostała za pochodem p ostępu” . Nie s tro ­ niąc od patetyczn ej m eta fo ry k i pisał: „Pism o p ro w incjonalne m a bardzo w ażne przed sobą zadania, w ażną pracę, k tó rą by n a jtra fn ie j przyrów nać m ożna do tru d ó w karczow nika, usiłującego ziem ię p o k ry tą pieńkam i, k a ­ m ieniam i, zarosłą odwiecznym chw astem , oczyścić, siły płodne w niej roz­ budzić i uczynić zdolną do w y d an ia p lo n ü ” 11.

Możliwość realizacji tak ich zadań w idział w rozbudow aniu sieci k o re ­ spondentów terenow ych, k tó rz y by nie tylko słowem, ale w łasn ym p rz y ­ k ładem po trafili przeciw działać zastojow i społecznem u, budzić energię społeczną i chęć ulepszania życia. Nie poprzestaw ał na ogólnych założe­ niach, ale daw ał k o n k retn e w skazówki korespondentom , jak im i pow inni kierow ać się w swej działalności. A pelow ał do nauczycieli, księży, w ój­ tów, pisarzy gm innych, zalecając przy tym , ze w zględu na możliwość k o nflik tó w we w łasnym środow isku, by działali anonimowo.

W pro gram ie „K aliszanina” z a w a rty był jeszcze jeden isto tn y cel, nie w yrażony bezpośrednio ze w zględu n a istniejące w a ru n k i polityczne. Chodziło w nim o u trz y m an ie ducha polskości, m. in. przez dbałość o czy­ stość język a ojczystego. W iadomo, że źródło najw iększego zagrożenia nie mogło być jaw n ie w skazane, toteż przez k ry ty k ę błędnie po polsku z re­ d agow anych napisów i szyldów, przez w skazyw anie nieudolnie tłum aczo­ nych tek stó w sz tu k scenicznych obcych autorów , w y staw ianych n a k a ­ liskiej scenie, staran o się budzić w rażliw ość n a p op raw n ą form ę języka polskiego.

R ealizacja nakreślonego p ro g ram u nie b y ła w p rak ty ce ła tw a n a sk u ­ te k zb yt w ielkiej różnicy m iędzy zam ierzeniam i a m ożliwościami. T ro­ ska o b y t m a te ria ln y pism a, konieczność u trz y m a n ia stałych i pozyski­ w ania now ych p ren u m erato ró w , dbałość o zaspokojenie zróżnicow anych upodobań czytelników , a wreszcie ciągłe liczenie się z w ym ogam i cen­ zu ry nie pozw alały n a śm iałe staw ianie problem ów społecznych, n a z a j­ m ow anie zdecydow anego stanow isk a w w ielu kw estiach. R ed akto rzy zda­ wali sobie z tego spraw ę, podając pow ody takiego postępow ania, k tó re dla ówczesnego czytelnika m iały zrozum iały p odtekst polityczny: „Bę­ dąc jed y n y m na całą gu b ern ię organem , m usim y starać się urozm aicać go i zastosowyw ać do wszelkich w ym agań czytelników o rozm aitej skali um ysłow ego w yk ształcenia i choć sam i czujem y, że w m iejsce tego lub owego u stę p u zdałoby się coś jędrniejszego, a w sk u tk ach swoich po­ żyteczniejszego zamieścić, pow tarzać n a m przychodzi, nieste ty , aż n a z b y t często za K alchasem : »kiedy się rob i w szystko, co można, a nie m ożna, to ... nie można«. [...] »Kaliszanin«, pom im o swego 8-m y ro k ju ż liczące­ go istnienia, nie stoi jeszcze n a ta k silnych nogach, a b y bezw zględnie r z u ­ cał rękow ice tej lub owej stronie i w ystępow ał ze zdaniem, o k tó re go

(9)

zresztą n ik t nie p yta, gdyż w przeciw nym razie nic nie zbudowawszy, b u ­ rzy łb y i usuw ał spod siebie główne podstaw y bytu. Jeżeli podobałoby się kom ukolw iek nazw ać to b ra k ie m cyw ilnej odwagi, to m y za rz u t ta ­ kow y n aw zajem zu pełny m brakiem pojęć o m iejscow ych tu te jsz y c h sto­ sunkach odeprzem y i odpowiem y ty m i sam ym i słowy, jak im i niezbyt daw no »Przegląd T ygodniow y«, galicyjskiem u odpowiedział d zien n ik ar­ stw u: »Zam iast w aszej szerm ierki, pójdźcie n a nasze m iejsce i piszcie«,

alias red agujcie »Kaliszanina«12.

Dw a lata później red a k c ja ponow nie dokonała oceny swej działalno­ ści ,n a rz e k a ją c n a b ra k poparcia m oralnego i finansow ego ze s tro n y zie- m iaństw a, n a tru d n o ści w dogodzeniu gustom czytelników różnych k a ­ tegorii. W yjaśnienie kom prom isow ych posunięć dotyczyło rów nież in te re ­ sującego nas, a popularnego w całej prasie „felietonu” : „»Kaliszanin« więc z konieczności m usiał być aglom eratem , m ieszczącym w sobie obok a rty k u łó w pow ażnych bru k o w ą now inkę, b a rw n y felieton lub ciekaw ą wiadomość z prow incji, m usiał dać często przew agę ty m drugim , uw zglę­ dniając po trzeb y i w ym agania znacznej większości tych, od k tó ry c h jego b y t zależy” 13.

Felieton literacki, określany jako pew ne ustępstw o n a rzecz upodo­ b a ń czytelniczych, w rzeczywistości odgryw ał istotniejszą rolę, niż to z powyższej w zm ianki w ynikało. Działał tu najw y ra ź n ie j zniew alający p rzy k ła d p rasy w arszaw skiej, dla k tó rej felieton stanow ił jed en z w aż­ n iejszych czynników ożyw iających pismo, decydow ał n a w e t o fin anso­ w y m pow odzeniu w ydaw nictw a. Ten w zgląd b ra ła pod uw agę rów nież red a k c ja „K aliszanina”, chociaż jej możliwości w ty m zakresie b y ły ogra­ niczone. W w a ru n k a ch p row incjo nalnych tru d n o było o dob rych lite r a ­ tów, życie nie przynosiło zb y t w iele fra p u jąc y c h tem atów , k ry ty c y z m m iał swoje granice, zwłaszcza w odniesieniu do działań w ładzy i zn a­ nych osobistości.

Felieton pozw alał n a w prow adzenie form , k tó re w układzie pism a in ­ form acyjnego nie znalazłyby dla siebie m iejsca. F o rm y te to: powieść w odcinkach, opow iadania, nowele, poem aty, obrazki, hum oreski, fra g ­ m en ty sceniczne, reportaże, kroniki, opisy podróży, reflek sje n a tem a ty społeczne i obyczajowe o ch a ra k te rz e eseistycznym . Z n iedostatku o ry ­ ginalnych u tw orów uciekano się do tłum aczeń, dokonyw anych najczęściej przez re d a k to ró w i w spółpracow ników „K aliszanina” . Tłum aczono u tw o ­ r y uzn an ych pisarzy epoki: W. Hugo (H an z Islandii), I. T urgieniew a (Zapiski m yśliw ego). W większości jed n a k p rzekładano pisarzy „m inorum g e n tiu m ”, cieszących się w sw oim czasie dość znaczną popularnością (F ry ­ d e ry k Spielhagen, E dw ard Adolay, Alfons de Colonne, J e rz y G rand, F r y ­ d e ry k G erstäcker).

12 [ O d p o w i e d ź „ P r z e g l ą d o w i T y g o d n i o w e m u ”], „Kaliszanin”, 1877, nr 6. 13 „Kaliszanin” 1879, nr 96.

(10)

„ K A L I S Z A N I N ” (1870— 1892) 247 D rukow ane w odcinkach powieści odpow iadały z re g u ły zapotrzebo­ w aniu na tzw. rom ans gazetowy. U k azyw ały w y jątk o w e losy bohaterów , a kcento w ały pierw iastk i m elo d ram aty czn e i su g estyw nie k reśliły obraz życia tzw. sfer wyższych.

W zględy am bicjonalne decydowały, że „K aliszanin” niechętnie ko­ rz y sta ł z p rzed ru ków powieści z gazet w arszaw skich. P ró bo w ał opierać się na w łasnych siłach (K. W itkowski, A. M. Jaw ornicki, S. Giller), ale p rzerastało to możliwości m iejscow ego zespołu. S tą d też zaistniała ko­ nieczność n aw iązania k o n ta k tu z pisarzam i w arszaw skim i, a zapew no w zględy finansow e zadecydow ały, że w większości byli to w yrobnicy pióra, a nie pisarze legitym ujący się w artościow ym pod w zględem a r ty ­ sty czn ym dorobkiem . Ich nazw iska spotykam y dość często w prasie w a r ­ szaw skiej. W ielu z nich mogło się w ykazać bliższymi zw iązkam i z K ali­ szem przez f a k t u rodzenia czy okresow ego zam ieszkania (Teodor T ripplin, L u d w ik N iem ojowski, K azim ierz N iem ierow ski, M ichał Synoradzki). N ie­ k tó re z d ru k o w a n y c h w odcinkach powieści (np. H an z Islandii W. Hugo,

S y n o w ie Kaina A. M. Jaw ornickiego) ukazały się n akład em „K aliszanina”

w w y d an iach książkowych.

D ru k powieści w odcinkach b y ł obliczony na dłuższe zainteresow anie czyteln ik a pism em (naw et ponad pół roku), jed nak że w iększą a tra k c ję stanow iły now ele i opow iadania m ieszczące się w je d n y m num erze. W zakresie fo rm now elistycznych rów nież korzystano w znacznej m ie­ rze z tłu m aczeń z tym , że w śród a u to ró w o d n a jd u je m y w ięcej w y b itn y ch nazw isk (Emil Zola, G uy de M aupassant, H e rm a n S u derm an , Alfons D a­ udet, P a u l Bourget).

W zakresie m ałych fo rm prozaicznych obserw uje się znaczniejszy udział lite ra tó w w arszaw skich, do k tó ry c h w drug im dziesięcioleciu istn ien ia „K aliszanina” dołączają kobiety-ziem iank i z Kaliskiego: A nie­ la M ilewska, Ig n aeja P iątk o w sk a i J a n in a W iśniewska, w spó łp racu jące także z pism am i w arszaw skim i („Bluszcz” , „W isła”). N ajgłodn iejszy m w spółpracow nikiem „K aliszanina” był bez w ątpienia L u d w ik N iem o- jew ski, w łaściciel m a ją tk u w W ieluńskiem , p rzeb y w ający najczęściej w W arszaw ie, skąd n a dsyłał re g u la rn ie listy o najriow szych w y d a ­ rze n iac h z życia k u ltu ra ln e g o , n aukow ego i gospodarczego. Jego u tw o ­ r y w artościam i literackim i nie dorów nyw ały jed n a k sły n n y m O brazkom

s y b e r y jsk im .

W pierw szym okresie istnienia pism a przew ażają now ele i opowia­ d a n ia oparte na anegdocie, ukazujące kom iczne p e ry p e tie bohaterów , nie stroniące od tonów m elodram atycznych. Dopiero później p o jaw iają się u tw o ry o akcen tach społecznych, ograniczone zazw yczaj do ilu stra c ji lo­ sów jednostkow ych, pozbawione elem entów oskarżycielskich, znan y ch z w ielkiej n ow elistyki naszych pozytyw istów , a w y n ik ający ch z głębszego zrozum ienia isto ty s tr u k tu r y i przebiegu procesów społecznych. W o s ta t­

(11)

nich latach „K aliszanin” d ru k u je opow iadania o tem atyce ludow ej, b ę­ dące w ynikiem głębszych zain tereso w ań etnograficznych ich autorów .

K ilk ak ro tn ie podejm ow ano p rób y w prow adzenia stałej kroniki, k tó ra w prasie zyskała sobie praw o ob y w atelstw a n a tyle, że często n a w e t b y t pism a był od niej uzależniony; Nie wszędzie k ro n ik i m ogły być dziełem ta k znakom itych pisarzy, ja k P ru s czy Sienkiewicz. W ty m zakresie n ie m ożna było liczyć na w spółpracę z lite ra ta m i w arszaw skim i, bo p o trz e b ­ n a tu była dość dobra znajom ość realiów i stosunków m iejscow ych. W r a ­ chubę wchodzili zatem najbliżsi w spółpracow nicy. Z ajm ow ali się ty m po­ czątkowo A lek san der M arek Jaw o rn ick i i Z y g m u n t Zanożyński, później, zapew ne ze w zględu n a drażliw ość poruszanych spraw , piszący w y stę ­ pow ali anonim ow o lub używ ali pseudonim ów. Dział przez nich p ro w a ­ dzony nosił n astęp u jące ty tu ły : „K ron ik a k aliska”, „W dom u i n a ulicy”, „Z kaliskiej ziem i”, „Z kaliskich k ą tó w ”, „Z kaliskiego b r u k u ” .

Poziom k ro n ik b y ł dość zróżnicow any i zależał nie ty lk o od piszącego, ale i od poruszanej tem atyki. Życie prow incjonalne nie obfitowało w ta ­ k ą ilość w ydarzeń, by m ogły być one w y starczający m m ate ria łe m do sy­ stem atycznie redagow anej kroniki. Nie m ogła to być rów nież kro n ik a redag o w ana ad personam , jeśli pism o nie chciało się n arażać n a gw ał­ to w ne i złośliwe ataki, jak to n iejed n o k ro tn ie się zdarzało. B ra k b y ło rów nież większej skali odniesienia, owego szerszego k o n tek stu społeczno- -kulturow ego, bez którego k ro n ik a może być jedynie m niej lub bard ziej sp ra w n y m literacki opisem, ale nie obrazem w yd arzeń sym p tom atycz­ nych, ukazu jących szersze p e rsp e k ty w y i k ie ru n k i ogólniejszych te n d e n ­ cji. W tej sy tu a c ji m usiało dochodzić do dysproporcji m iędzy k o m en ta ­ rzem a faktem , do a tro fii o rn am e n ta c ji stylistycznej. M łodzieńczy zap ał Zanożyńskiego dość szybko wygasł, k iedy okazało się, że pozornie ła tw a form a kroniki w ym aga od piszącego czegoś więcej niż tylko sw ad y s ty ­ listycznej i literackiego polotu.

W sytuacji, gdy życie m iejskie nie mogło dostarczyć potrzebnej ilości interesującego m ate ria łu , staran o się rozbudow ać sieć w spółpracow ników i korespondentów , p rzy czym szczególnie zabiegano o m a te ria ły z te ­ re n u gu b ern i kaliskiej i z W arszaw y. Dość reg u larn ie u k azy w ały się ko ­ respondencje z m iast pow iatow ych guberni kaliskiej: Łęczycy, K onina, Sieradza, W ielunia; sporadycznie z T u rk u i Słupcy. Nie brakow ało m a­ teriałó w z m niejszy ch miejscowości: O patów ka, Koźm inka, Staw iszyna, D obrej, Błaszek, Dąbia, Brzezin. Znaczną aktyw nością w yk azy w ał się k o respo nden t z Uniejow a.

O tym , jak w ielką w agę przy kład ało pism o do ty ch korespondencji, świadczy fakt, że p ojaw iały się one p raw ie w każdym n um erze „K ali­ szanina” . U stalił się na w e t pew ien ich model, polegający na uw zględnia­ n iu takich elem entów , ja k h isto ria miejscowości, jej opis geograficzny i statystyczny, c h a ra k te ry s ty k a gospodarcza, zajęcia ludności, w ażniejsze w ydarzenia. Mało było ty ch w y d arzeń i dotyczyły one najczęściej im prez

(12)

K A L I S Z A N I N (1870— 1892) 249 k u ltu ra ln y c h i dobroczynnych. K o respondencja m iała w głów nej m ierze w płynąć m obilizująco na aktyw ność społeczną, pobudzić w m ieszkańcach chęć do działania w stow arzyszeniach c h a ry ta ty w n y c h i organizacjach rolniczych, uśw iadom ić konieczność nadążania za postępem ekonom icz­ nym i N ad sy łan y m ate ria ł w ym agał najczęściej selekcji i opracow ania, bo zdarzało się, że zb yt wiele m iejsca poświęcano pogodzie lu b m ało in ­ tere su ją c y m ogół polem ikom środow iskow ym .

Ju ż w pierw szej fazie działalności red a k to rz y „K aliszanina” zdecy­ dowali się na stałe korespondencje z W arszaw y, co n iek tó rzy czytelnicy oceniali krytycznie, wychodząc z założenia, że należy ograniczać się tylko do sp ra w m iasta i regionu, skoro do K alisza docierało szereg pism w a r­ szaw skich b ardziej k o m p ete n tn y c h w ocenie stołecznych spraw . Jeżeli ga­ zeta kaliska u trz y m ała korespondencje z W arszaw y, to zadecydow ały tu głów nie dw a czynniki: chodziło zarów no o prestiżow ą dla każdego pism a prow incjonalnego w łasną korespondencję z c e n tru m życia k u ltu ra ln e g o K rólestw a, ja k i w yselekcjonow anie takiego m ate ria łu o życiu stolicy, k tó ry m ógł wzbudzić zainteresow anie czytelnika prow incjonalnego. Nie bez znaczenia był fakt, że korespondenci w arszaw scy znali Kalisz, in te ­ resow ali się życiem m iasta, naw iązyw ali do w ydarzeń, jakie m ia ły m ie j­ sce nad P ro sn ą, i op a try w a li je w ła sn y m kom entarzem . A u to ram i k o re ­ spondencji w arszaw sk ich byli m. in. S tanisław Bełza, O skar Młot, J a n Jeleński, L ud w ik N iem ojew ski (piszący rów nież pod pseudonim em ks. Wołomein), H. B. T arczyński oraz u ży w ający preudonim ów : Regina K a- liszanka i W ojciech W arszaw iak. Do grona korespondentów w arszaw skich należał rów nież A dam Dobrowolski, kaliszanin stu d iu jąc y w W arszawie.

Do p o p u larn y c h form dziennikarskich należały również, prócz w spom ­ n ian y c h korespondencji — rep o rtaż e i opisy podróży będące dziełem sa­ m ych redaktorów : Tańskiego, W itkowskiego, Jaw ornickiego lu b n ajb liż­ szych współpracow ników : J. Łosia, S ew ery n a Tym ienieckiego, A nieli Mi­ lew skiej, z w y p ra w do Niemiec, Czech, A ustrii, Szw ajcarii, Włoch, a n a ­ w e t egzotycznej A fryki, gdzie w w y p raw ie uczestniczył A. M. Ja w o rn ic ­ ki (1888 r.). W spraw ozdaniach z podróży opisyw ano nie tylko godne

poznania m iejsca i budowle, ale podkreślano to wszystko, co m iało h i­ storyczny i a k tu a ln y związek z Polską (Wrocław, Budziszyn, Drezno). W alor poznawczy m iały też liczne opisy podróży krajow ych. T ak np. w spraw ozdaniu Podróż z Kalisza do P iotrkow a a u to r dał k ró tk ą c h a ra k te ­ ry sty k ę w ażniejszych miejscowości, przez jakie przejeżdżał wówczas na tej tra sie dyliżans.

Niezależnie od stałego felietonu, pod k tó rą to um ow ną nazw ą k ry ły się różne fo rm y literackie, w „K aliszaninie” w yd ruk ow ano 200 u tw o ­ ró w w ierszow anych. W iększość z nich podpisyw ano pseudonim am i; a u ­ torzy w arszaw scy czynili ta k ze względu na k o n ta k ty z w ielom a pism a­ m i (np. Józefa B ąkow ska pisząca pod pseudonim em „Szczęsna” ), a utorzy m iejscow i nie zawsze chcieli w oczach najbliższego otoczenia uchodzić

(13)

za poetów (np. A ntoni S arnecki w ystępow ał pod pseudonim em A n tk a z Koła). W śród druko w an y ch w ierszy przew ażały u tw o ry m iłosne, re ­ flek syjn e i okolicznościowe. Choć nie p rzed staw iały one na ogół w ięk­ szych w artości artysty czny ch, b yły dość w iern y m w izerunkiem ducho­ wym) ludzi, dla k tó ry c h w ia ra w przyszłość up adła w raz z klęską po­ w stan ia styczniowego. S tąd spotyka się w nich najczęściej n astró j sm u t­ ku, pesym izm u i nieufności do ludzi. F o rm a poetycka stw arzała jednak, poprzez aluzję i m etaforę, możliwość w ypow iedzenia tego, co pow iedziane w p ro st nie uszłoby uw agi cenzora, a co wiązało się z sy tu a c ją narodu, z akcentow aniem w ielkich chwil przeszłości, um iłow aniem wolności i zie­ m i ojczystej.

Troskę o popularność pism a red a k to rz y w iązali z usiłow aniem pozy­ skan ia do w spółpracy znanych pisarzy. Nie było to jed n a k łatw e do z re­ alizowania, skoro nie dysponowało się k o n k u ren c y jn y m i honorariam i. P o p u la rn i pisarze poza ty m nie u sk arżali się n a b r a k zam ów ień ze stro n y redakcji, to raczej początkujące pism a zabiegały o ich w spółpracę, jak św iadczy o ty m choćby korespondencja re d a k to rk i „ Ś w itu ” M arii K o­ nopnickiej z Józefem K raszew skim . „K aliszanin” kilk ak ro tn ie pow oływ ał się n a obietnice znanych pisarzy dotyczące ich w sp ó łp ra c y . z gazetą, ale zapowiedzi te nie znalazły pełnego pokrycia w rzeczywistości.

Dzięki zażyłym stosunkom z kolegam i gim n azjaln ym i udało się n a ­ kłonić A dam a A snyka do napisania w iersza specjalnie poświęconego K a ­ liszowi pt. R o d zin n em u m ia stu („K aliszanin” , 1870, n r 14), w yzyskano też obecność Konopnickiej w K aliszu w 1888 r., k tó ra przekazała re d a k ­ cji do d ru k u te k s t w iersza pt. Kaliszowi.

Dość żywe stosunki łączyły red a k to ró w „K aliszanina” z K raszew skim przeb y w ający m wówczas w Dreźnie. Z zachow anych w Bibliotece J a ­ giellońskiej listów 14 w ynika, że K raszew ski ocenił i w y dał debiutanck i tom w ierszy Chodyńskiego, udzielał ra d M iłkow skiem u i W itkow skiem u w spraw ach sztuki pisarskiej, u trz y m y w a ł k o n ta k t listow ny z P arczew ­ skim w kw estiach politycznych, przyjm ow ał u siebie w D reźnie w y słan ­ ników redakcji. „K aliszanin” w jubileuszow ym ro k u 1879 poświęcił p isa­ rzow i n u m er specjalny. List, jaki z podziękow aniem nadszedł z Drezna, podkreślał rolę p rasy prow incjonalnej w życiu społecznym i w całości został p rzed ru k o w an y w „K aliszaninie” . W okresie jubileuszu K raszew ­ skiego nadchodziły z K rak o w a obszerne korespondencje od specjalnego w ysłan n ika ze spraw ozdaniam i z uroczystości ku czci pisarza. W w ynik u ty c h zabiegów K raszew ski udzielił „K aliszaninow i” zezw olenia n a p rz e ­ d ru k opow iadania Upiór.

Podobne sta ra n ia w odniesieniu do lite ra tó w w arszaw skich zostały

14 Listy Kazimierza W itkowskiego do Józefa Ignacego Kraszewskiego, Biblioteka Jagielońska (dalej BJ), rkps 6541 IV, k. 6—10; Listy Adam a Chodyńskiego do Józe­ fa Ignacego Kraszewskiego, BJ, rkps 6491, t. 31; list Juliana M iłkowskiego do J. I. Kraszewskiego, BJ rkps 6522 IV, t. 62.

(14)

„ K A L I S Z A N I N ” (1870— 1892) 251 tylko częściowo uw ieńczone sukcesem, o czym świadczy skrom na liczba nazw isk pisarzy z W arszaw y. Spoty kam y tu u tw o ry W alerego P rzyb o - rowskiego, F a u sty n a Św iderskiego, L eonarda Sowińskiego, a z p o m n iej­ szych Teodora T ripplina, M ichała Synoradzkiego, P io tra J a x y B ykow ­ skiego, S tan isław a Żyżkowskiego. Na łam ach „K aliszanina” zamieszczała także swe m łodzieńcze p race G abriela Zapolska.

J a k w yn ika z powyższego przeglądu, gazeta kaliska dość konsekw en­ tnie realizow ała p ro g ram sform ułow any w prospekcie. K o n ty n u u jąc roz­ poczęte działy poszerzała je i m odyfikow ała w m iarę p o jaw ian ia się nowej p ro b lem aty k i i now ych w spółpracow ników . R ozbudow ała dość znacznie dział literacki i historyczny. Zw łaszcza m a te ria ły historyczne, ze w zględu n a znaczne u b y tk i w archiw aliach, m ają dziś często znaczenie źródłowe. W ciągu 23 lat istnienia „K aliszanin” w y praco w ał fo rm ułę pism a p ro w in ­ cjonalnego, k tó rą pow ielała później „G azeta K alisk a” . F a k t ten został po­ z ytyw nie oceniony zarów no przez współczesne pism a w arszaw skie, ja k i przez późniejszych m onografów dziejów m ia sta 13.

Z p ersp ek ty w y stu la t tak i m odel pism a prow incjonalnego zachow ał szczególną w artość ze w zględu n a rozbudow anie tem a ty k i lokalnej. U m o­ żliwia to dziś b adanie k u ltu rotw ó rczej roli p rasy w drugiej połowie X IX w., pozwala na ukazanie procesu form ow ania się now ych poglądów w w a ru n k a ch oddalenia od głów nych c en tró w ru c h u um ysłowego. Jeśli uw zględni się fakt, że w 1871 r. w gu b ern i kaliskiej pren um erow an o 1082 pism a polskie i 418 zagranicznych, z czego m. in. „K łosów ” — 129, „T y ­ godnika Ilustro w anego” — 94, „Tygodnika R om ansów ” — 89, „Blusz­ czu” — 80 „G azety P o lsk iej” — 63, to 23 la ta nieprzerw an eg o w y d a w ­ nictw a „K aliszanina” w w a ru n k a ch bardzo silnej ko n k u ren cji w spom nia­ n ych pism dowodzi, że gazeta dopracow ała się w łasnych form i w łasne­ go m odelu, k tó ry zyskał społeczną akceptację.

15 Por. A. M i e s z k o w s k i , P r a s a p r o w i n c j o n a l n a , „Tygodnik Ilustrow any”, 1889, nr 353; J. R a c i b o r s k i , M o n o g r a f i a K a l i s z a , Kalisz 1912.

Cytaty

Powiązane dokumenty

6) od przyczepy lub naczepy, które łącznie z pojazdem silnikowym posiadają dopuszczalną masę całkowitą równą lub wyższą niż 12 ton, z wyjątkiem związanych wyłącznie

uczniami (https://www.faceb ook.com/groups/67 2411907024883) – jeżeli z przyczyn technicznych lub osobistych uczeń nie jest w stanie dołączyć do grupy,.. zapraszam do kontaktu

Przy nadchodzących wyborach i po- nownem zebraniu się Izby, okazała się potrzeba, ażeby i ministerjum było zmienione odpowieduio do zmian, sprowadzonych

Sluf ©teinfohlenbergmerfen unb ginf* unb SSIeterjbergmerfen tritt für btejenigen Slrbeitetinnen über ad)tjel)n 3al)re, meldje m it ben unmittelbar mit ber görbetung

Uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego przez Radę Miasta

Czasami zezwala im się na godzinę lub dwie udać się do swoich domów, aby spakować trochę odzieży i żyw- ności i pożegnać się z rodziną (oczywiście pod

uczniami (https://www.faceb ook.com/groups/67 2411907024883) – jeżeli z przyczyn technicznych lub osobistych uczeń nie jest w stanie dołączyć do grupy,.. zapraszam do kontaktu

aktywnie angażuje się w życie studenckie naszej Uczelni, działa w Studenckim Kole Naukowym ,,Promocja Zdrowia" funkcjonującym przy Zakładzie Fizjoterapii, dodatkowo uczestniczy