• Nie Znaleziono Wyników

"A gdzie to jest w tekście?"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""A gdzie to jest w tekście?""

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Robert Piłat

"A gdzie to jest w tekście?"

Studia Philosophiae Christianae 39/2, 29-32

2003

(2)

Stu d ia P h ilo so p h ia e C h ristianae U K S W

_________ 3 9 (2 0 0 3 )2 ___________

R O B E R T PIŁAT

„A GDZIE TO JEST W TEKŚCIE?”

Studia filozoficzne to przedsięwzięcie delikatne i ryzykowne z prostego powodu: w żadnej innej dyscyplinie wiedzy jej adepci nie pokładają aż tak wielkich osobistych nadziei. Studiuje się filozo­ fię z powodów naukowych, światopoglądowych, emocjonalnych; studiuje się filozofię nie m ając lepszego pomysłu lub dla odroczenia służby wojskowej, lub dla wszystkich tych powodów razem. Zgłębia­ ją filozofię ludzie pobożni i anarchiści, prowokatorzy i miłośnicy logicznego ładu, trzeźwe głowy i ludzie owładnięci obsesjami. Tak było przynajmniej na przełom ie lat siedemdziesiątych i osiem dzie­ siątych, kiedy to ATK stanowiło interesująca alternatywę w stosun­ ku do wszelkich innych uczelni. Państwowo-kościelny status, zacisz­ ne oddalenie i kameralność. Powroty przez ciemny bielański las po późnych seminariach.

Rzeczywistość polityczna wkraczała w ten świat z mniejszym im petem niż gdzie indziej, studencki strajk 1981 roku, choć pam ięt­ ny, wydawał się przesycony osobliwą m elancholią. Trudno było uzy­ skać w rażenie, że wpływa się na losy świata. Było to praw dą rów­ nież o samym studiowaniu filozofii. M ożna było osiągnąć rzetelną wiedzę, lecz tru d n o było o intelektualną ekscytację. Takie przynaj­ mniej odnosiłem w rażenie, kiedy po pierwszym roku przestudiow a­ nym na U W przeniosłem się tropem wczesnych zainteresow ań pa­ trystycznych do bielańskiej uczelni i z wielką trudnością szukałem swego filozoficznego miejsca pom iędzy filozofią przyrody a histo­ rią średniowiecznej filozofii, które to kierunki wydawały się wów­ czas najbardziej na wydziale rozwinięte. Fascynujące były również wycieczki w stronę sanskrytu i języka arabskiego. A jedn ak nie odstępow ało m nie uczucie niedosytu pochodzące, z braku praw ­ dziwego, żywego kontaktu ze współczesną filozofią. Był wprawdzie kontakt ze współczesną nauką na nieocenionych sem inariach ks.

(3)

prof. Kłósaka czy docenta podówczas ks. W. Slagi (obaj niestety już nie żyją); ważna była inspiracja myślą E. Gilsona. Wciąż jednak miało się wrażenie, że „życie jest gdzie indziej”. Dziś mógłbym p o ­ wiedzieć więcej o ułudach zawierających się w tym wrażeniu i to ­ warzyszącym m u tęsknotach. Były jed n ak faktem , którego odtw o­ rzenie jest potrzebne, by należycie zdać sprawę ze spotkania z m o­ im nauczycielem filozofii, docentem podówczas, A ndrzejem Pół- tawskim.

Na półm etku studiów, wielce niepewny, czy pragnę je w ogóle kontynuować, odkryłem husserlowskie sem inarium A ndrzeja Pół­ tawskiego, który powrócił był właśnie z zagranicy i wznawiał zaję­ cia. Czym szczególnym odznaczało się to sem inarium , że przycią­ gnęło m nie i jeszcze kilka osób z wielką siłą, która działa do dzi­ siaj? R zetelnością i powagą filozofowania. Filozofowania, a nie inform ow ania o filozofii. A najdziwniejsze jest to, że ujawniało się ono przede wszystkim w lekturze. O to przekroczywszy dwudziesty rok życia uczyliśmy się czytać, a raczej oduczaliśmy się (boleśnie) wyczytywać z tekstów to, co chcieliśmy i zaczynaliśmy widzieć to, co było w nich napisane. W brew pozorom jest to niełatwe. I chyba nieosiągalne bez upokorzenia, jakiego musi doznać intelektual­ na arogancja. Pam iętam żywo ów m om ent prawdy, kiedy to docent Półtawski, wysłuchawszy seminaryjnej tyrady niżej podpisanego na tem at Flusserla, zapytał „A gdzie to jest w tekście?”. Nie w ie­ działem i wiedzieć nie mogłem, bo w tekście tego nie było. W je d ­ nej chwili zobaczyłem z całą wyraźnością znaczenie słowa „rzetel­ ność”, a także to, jak blisko znajduje się m łodzieńcza zapalczywość i fantazja od zwykłego fałszu. K ant napisał pam iętne słowa o uczuciu szacunku do kogoś, „kto stawia nam przed oczami p ra ­ wo, które niweczy m oją zarozumiałość, gdy je porów nam ze swoim postępow aniem i przed sobą widzę wypełnienie prawa, a tym sa­ mym dowiedzioną czynem jego wykonalność”. To chyba najlepszy kom entarz do spotkania z A ndrzejem Półtawskim.

M om ent zrozum ienia, który staram się tu sportretow ać, był oczywiście raczej zdarzeniem intelektualnym niż fizycznym, dozna­ nia podobnego typu musiały się powtarzać i dodawać do siebie, by wreszcie wywołać jakiś efekt. A efektem tym były lata dość ciężkiej pracy, przede wszystkim nad fenom enologią, lecz również nad Kantem , Popperem , Lorenzem i epistem ologią ewolucyjną. Na wykładach m onograficznych Andrzej Półtawski referow ał „ciepłe

(4)

jeszcze” niem ieckie prace Kerna, Strassera, K am bartela, H olenste- ina i innych. Caiy rok poświęcił reinterpretacji epistem ologii Jo h ­ na Locke'a i now oczesnem u pojęciu empiryzmu. N iepostrzeżenie przyszedł koniec studiów, praca na tem at filozofii praktycznej K an­ ta i decyzja o pisaniu doktoratu, którego pierwsze zamaszyste i całkowicie nierealne projekty pro m o to r - w międzyczasie m ia­ nowany profesorem Andrzej Półtawski - sprowadzał stopniowo na ziemię. Z akres tego sprow adzania ocenić m ożna najlepiej po­ równując tem at Pojęcie racjonalizmu w filozofii nowożytnej z tem a­ tem Zagadnienie pola świadomości w ujęciu Arona Gurwitscha sta­ nowiące z grubsza początek i koniec kilkuletniej doktoranckiej epopei. Dziesiątki razy chciało się wówczas zaprotestow ać przeciw­ ko tyranii sumienności nad aspiracjam i, lecz dziś jest dla m nie aż nadto oczywiste, gdzie była słuszność. W tam tym czasie ze zrozu­ miałym zm ieszaniem podjąłem zajęcia dydaktyczne na ATK jako asystent Profesora.

Czytelnik tych słów, mógłby odnieść wrażenie, że rolą nauczycie­ la - a nauczyciela filozofii w szczególności - jest wyłącznie po­ wściąganie młodzieńczej arogancji. Nie trzeba jed nak zapom inać 0 drugiej stronie: stym ulowaniu i pom aganiu. Pom oc ta była nie tylko intelektualna. We właściwej chwili, kiedy troski codzienne stawiały pod znakiem zapytania poważną prace naukową, profesor Półtawski zaproponow ał mi wyjazd do Internationale A kadem ie für Philosophie w Liechtensteinie, gdzie panow ało najwspanialsze połączenie nowoczesnej filozofii z prawdziwie katolickim duchem. Pobyt tam byl w tej samej m ierze intelektualną przygodą, co m edy­ tacyjnym wyciszeniem. Po powrocie, z głową pełną nowych idei, z doktorskim dyplom em w kieszeni i wydaną pierwszą książką rzuciłem się zarówno w wir owych studiów, jak i praktycznych działań popularyzujących filozofię. Filozoficzne lekcje dziećmi 1 m łodzieżą, a także pochłaniające zajęcia z nauczycielami, p o­ częty w pewnej chwili przysłaniać i zajmować miejsce filozoficz­ nych badań. Jeśli mój nauczyciel czul z tego powodu zaniepokoje­ nie, to wyrażał je niezwykle taktow anie. Co nie znaczy nieskutecz­ nie. Wreszcie zostałem przywiedziony na pow rót do biurka i zda­ łem sobie sprawę z wciąż nowych idei Profesora. W jego nowych tekstach - prócz kontynuowanych badań nad fenom enologią, a szczególnie Ingardenem , coraz większą rolę odgrywała integral­ na, dynamiczna wizja osoby ludzkiej rozwijana w osobliwym filozo­

(5)

ficznym sojuszu z poglądam i obecnego Papieża Jan a Pawła II. W śród tych pobudek - od dość dawna związany już z Instytutem Filozofii i Socjologii PAN - ukończyłem wreszcie drugą książką

Umysł ja ko m odel świata. Rozwija ona zasadniczą ideę A ndrzeja

Półtawskiego, zainspirow anego w tej kwestii przez francuskiego psychiatrę H enri Ey'a, że „bycie świadomym to dysponowanie oso­ bistym m odelem świata”. Z tego zarodka rozwinęła się krytyka klasycznej fenom enologii samego Profesora oraz m oje własne p ró ­ by przerzucenia m ostu pom iędzy analizam i fenom enologicznym i a współczesnymi naukam i o procesach poznawczych.

Andrzej Półtawski rozwija się razem ze swoimi uczniami i nie mogę oprzeć się w rażeniu, że wciąż o krok nas wyprzedza. Jego niedaw ne prace o R om anie Ingardenie, E dith Stein i K arolu Woj­ tyle zawierają pomysły zupełnie nowe, wiążące epistem ologie, teo ­ rie osoby i aksjologię. Sem inarium nasze form alnie już nie istnieje, jed n ak każda rozm owa z Profesorem w Warszawie, gdzie przez ty­ le lat pracow ał lub Krakowie, gdzie mieszka, jest wszak małym se­ m inarium . Trwa i rozwija się filozoficzna dyskusja zapoczątkow a­ na na początku lat osiem dziesiątych pośród stanu wojennego, w odosobnieniu bielańskiej uczelni. M ija właśnie dwadzieścia lat pracy pod okiem Profesora, w całkowitym zaufaniu i poczuciu wspólnoty filozoficznych dążeń, nawet jeśli ta czy owa kwestia sta­ wała się przedm iotem niezgody. Życzę każdem u, kto zaczyna filo­ zoficzne dociekania, by m iał tyle szczęścia, co auto r wspom nienia.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mama z pewnością będzie potrzebować pomocy więc będzie jej bardzo miło, gdy dzieci samodzielnie ułożą talerze i sztućce.. Najpierw kładziemy duży płaski talerz, a na

L: Z myślą o najmłodszych ofiarach wojny zaprezentujemy Państwu za chwilę wiersz Lucyny Ogińskiej „Na fotografii polskiej” oraz piosenki: „Kolęda warszawska”

Jej zdaniem warto wybrać się na taką wizytę – w najlepszym wypadku okaże się, że możemy być spokojni, bo wszystko jest w porządku.. Do psychiatry można się zgłaszać nie

Zgodnie z muzyką- dziecko maszeruje po pokoju na palcach kiedy nagranie muzyki jest głośne, a w przysiadzie kiedy muzyka jest cicha.. 2.Tańczące bibułki- przy nagraniu muzyki

5 Poka», »e w przestrzeni Hausdora punkty s¡ domkni¦te, a ci¡gi zbie»ne maj¡ tylko jedn¡

Bezpieczniej więc będzie nie kusić się o zbyt ścisłe precyzow anie d a ty pow stania obrazu przem yskiego, lecz poprzestać na u staleniu d lań szer­.. szych

Wa˙zn¸ a, ze wzgl¸ edu na rozliczne zastosowania, jest funkcja wyk ladnicza, kt´ orej podstaw¸ a jest liczba e... Zatem mo˙zemy, opieraj¸ ac si¸ e na wykresie funkcji wyk

£ódzkim, a po szeœciu miesi¹cach, w sierp- niu 1945 r, przeniós³ siê do Gdañska, gdzie, dnia 21 wrzeœnia, otrzyma³ oficjaln¹ nomi- nacjê na kierownika II Katedry Fizyki