• Nie Znaleziono Wyników

NAJPIĘKNIĘJSZE LATA ŻYCIA KS. KONSTANTY MICHALSKI CM 1940—1944

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "NAJPIĘKNIĘJSZE LATA ŻYCIA KS. KONSTANTY MICHALSKI CM 1940—1944"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

B P JU L IA N W O JT K O W S K I

NAJPIĘKNIĘJSZE LATA ŻYCIA KS. KONSTANTY MICHALSKI CM 1940— 1944

Ks. K onstanty Michalski CM był Polakiem, naukow cem , misjo­

narzem i kapłanem .

1. P O L A K

Urodzony w Bogucicach, stanow iących już w latach drugiej w o j­

n y światowej dzielnicę Katowic, czuł się Ślązakiem i wszystko eo

•śląskie otaczał szorstką życzliwością. W spominał egzamin do gim ­ nazjum , na którym jakiś Ślązak zapytany co to jest pszczoła, odpo­

w iedział: „Piszoła to jest talki robak. Ja k k u jn ie to trzy d n i boli”.

K ochał Kraków. O m iejscowościach podkrakow skich mówił: „To już właściwie W ielki K raków ”. Był m iłośnikiem T atr i ich przy­

rody, naruszonej w latach m iędzyw ojennych budow ą kolejki lino­

wej na K asprow y Wierch i ścieżki z Morskiego Oka na Przełęcz Szpiglasową. B arw y gór dostrzegał tak jak Leon Wyczółkowski:

skała rozumowo biorąc jest szara, a w rzeczywistości w łaśnie zie­

lona, różowa czy żółta. Daleko posunięta u tra ta wzroku, a potem w ojna, przesunęły T atry do św iata wspom nień. Pozostała tylko mocno okuta laska, z k tórą chodził w Sichowie.

Liczne k o n tak ty ks. K onstantego Michalskiego z ludźmi odgry­

w ającym i w ybitniejszą rolę w życiu społecznym 20-lecia, cecho­

w ała serdeczna przyjaźń — jego zaś pozycja naukow a i postaw a k apłańska jednały m u podziw i szacunek w zaprzyjaźnionych ro­

dzinach. Często w spom inał on gościnny dom Franciszków Potockich w K rakow ie i ich syna Konstantego.

Zofia z Popielów i Krzysztof Radziwiłłowie zaprosili ks. Kon­

stantego Michalskiego po zw olnieniu z obozu koncentracyjnego do Siehowa, gdzie szczęśliwie przetrw ał wojnę mimo aresztow ania go­

ścinnych gospodarzy i osadzenia w obozach koncentracyjnych w R a- w ensbruck i n a M ajdanku. B rat Zofii Radziwiłłowej, M arcin Po­

piel przerw ał wówczas studia w Sandom ierskim Sem inarium Du­

chow nym aby zaopiekować się 5-ciorgiem siostrzeńców, a ponie­

w aż brat, jako oficer był w niewoli, także swą m atką i bratow ą 2 dwojgiem bratanków , a n a odległość także ks. K. Michalskim.

(2)

84 B P J U L IA N W O JT K O W S K I

[2]

Odważna jego działalność jako zarządcy m ajątk u b ra ta pod nie­

mieckim Liegensohaftem, pozwoliła m u przeżywać wszystkich m u powierzonych a w ielu uratow ać życie i wolność. Po w ojnie wrócił do Sem inarium . Obecnie jest proboszczem w Szewnej koło Ostrow­

ca Świętokrzyskiego.

Silna była tak że więź ks. K. M ichalskiego z tw órcam i k u ltu ry polskiej. W spominał O sterwę i jego Redutę, poetę Ludwika Mor­

stina, obie K ossaków ny i inne osoby z artystycznego i literackiego środowiska krakowskiego. Do Sichowa przybył Jerzy Turowicz, snując w najgłębszej nocy okupacyjnej plany czasopisma w Polsce powojennej, na w zór przedw ojennego „Czasu”, plany ucieleśnione w „Tygodniku Pow szechnym ”, k tó ry do dziś redaguje. P rzez w spom nienia paryskie przew ijała się m arsow a postać generała W ładysława Sikorskiego który naw et w cywilnym u b ran iu nie cho­

dził, iale m aszerował. Tym większy w strząs przeżył ks. K onstanty Michalski po tragedii gibraltarskiej. W spólna kaźń profesorów U ni­

w ersytetu Jagiellońskiego nie załam ała poczucia godności. Gdy po uw olnieniu z obozu p. G awrońska, siostra sługi Bożego P iotra J e ­ rzego F rassati zabiegała o adres dziękczynny dla Benito Mussoli- niego, jako rzekomego orędow nika u Adolfa H itlera, dowiedziała się, że U niw ersytet Jagielloński jest zbyt poważną instytucją, by m iał pisać list do faszystowskiego d y k tato ra Włoch.

Dopływ świeżych wiadomości, ja k bardzo z początku tragicz­

nych: upadek F rancji, zm asow any a ta k n a Anglię, postępy ofen­

syw y n a Wschodzie, zapew niał nasłuch radiow y ks. Jan a Chołoń- skiego, proboszcza w K oniem łotach, prow adzony u kierow nika szkoły p. Olearczyka, razem z sekretarzem gm iny, p. Skibą.

P rasa podziem na docierała nieregularnie: „Biuletyn Inform a- cyjny”, „W alka” i „O dw et”. Ten ostatni organ grupy „Jędruś”, przeryw any dw ukrotnie. N ajpierw po śmierci „Jęd ru sia”, zastrzelo­

nego przez gestapow ca A ndrzeja Rbslera, Volksdeutseha, kościel­

nego zboru kalwińskiego w Sielcu. Andrzej Rdsler krótko chełpił się, że „Jędruś zabił Jęd ru sia”. Listę jego w yrafinow anych zbrodni (m. in. strzałem w plecy zabił psychicznie chorą Kotównę z Paca- nówki) zam knęło w ykonanie w yroku n a kacie koło w si Adamówka, w lesie, n a szosie R ytw iany—Staszów. D rugą przerw ę w w ydaniu

„O dw etu” spowodowało otoczenie pod W iśniową i podpalenie przez Niemców domu, w k tó ry m znajdow ała się redakcja i d ru ­ karnia. Nikt się n ie uratow ał, zginęli wszyscy od kul.

Z większych pozycji dotarły do Ks. K onstantego Michalskiego K am ienie na szaniec A leksandra Kamińskiego i podnoszący na du­

chu, czytany w ieczoram i p rzy lam pce naftow ej po zamknięciu w szystkich drzwi, D yw izjon 303 A rkadego Fiedlera. N iepokojem napełniały serce Ks. R ektora krw aw e rozgryw ki m iędzy poszczegól­

nym i ugrupow aniam i podziemia. Ostrzeżenie przez „Srogiego” a n a ­

[3] N A J P IĘ K N IE J S Z E L A T A Ż Y C IA 85

stępnie w ykonanie w yroku śmierci na „Tomczyku” w niedzielę po Mszy św. w Stopnicy, a potem 23 m aja 1943 roku przem arsz przez Sichów konduktu pogrzebowego z bronią w ręku n a cm entarz w Tuczempach, jakby mało jeszcze lało się w tedy polskiej krwi...

Ks. K onstanty Michalski znał Rosję ze swych prac rew indyka­

cyjnych prow adzonych w Leningradzie po traktacie ryskim. Nie mógł jeszcze w czasie w ojny wiedzieć, że odzyskane wówczas dla Biblioteki Narodowej rękopisy i starodruki, spłoną podczas Pow­

stania W arszawskiego przewiezione przez Niemców do Biblioteki O rdynacji K rasińskich n a Okólniku. Dla Rosji m iał życzliwość.

Śledząc postępy ofensyw y radzieckiej po klęsce słalingradzkiej po­

w tarzał: „Dożyjesz w ielkich czasów”. W kraczających żołnierzy ra ­ dzieckich w itał rzucając (niezbyt celnie z powodu u tra ty wzroku) ja b łk a na samochody ciężarowe. Dziękowali m u zdejm ując obu

rękam i furażerki z głowy i kłaniając się w pas.

2. N A U K O W IEC

Droga Ks. K onstantego Michalskiego do wiedzy rozpoczęła się w szkole powszechnej w Bogucicach, z której w spom inał tylko, jak nauczyciel w pierw szej klasie m ierzył go skrzypcam i i zawsze był mniejszy. Znając św ietnie języki przyznał się, że nigdy nie m usiał uczyć się słówek. Ze swych studiów slawistycznych w spom inał epizod z ćwiczeń gram atyki historycznej. Przezwyciężywszy tru d ­ ności i osiągnąw szy w yniki w nauce, ¡zrezygnował ze slaw istyki, jako m ało ścisłej, a przerzucił się n a filozofię, zasadniczą form a­

cję um ysłową zdobyw ając w Low anium : połączenie dedukcji z indukcją, spekulacji z ernpirą. Z apytany kim właściw ie jest: fi­

lozofem czy teologiem, odpowiedział, że jest filozofem, ale lepiej zna teologię.

Studia rękopisów filozoficznych cz XIV w ieku w Bibliotece J a ­ giellońskiej w K rakow ie i Bibliotece Narodowej w Paryżu, przy ­ niosły m u sławę światową, członkostwo Polskiej Akadem ii Umie­

jętności, re k to ra t U niw ersytetu Jagiellońskiego, francuską Legię Honorową i daleko posuniętą u tra tę w zroku skutkiem wybroczyn n a siatkówce.

Z czasów re k to ra tu w spom inał swą w alkę z reform ą szkolnictwa,

’wprowadzaną przez braci Jędrzejew iczów. Swą korespondencję 2 m inisterstw em , dyktow aną zawsze w prost na maszynę, bez b ru ­ lionu, bez popraw ek, podpisyw aną bez kontrolnego czytania. Wspo­

m inał swe w yjazdy do W arszawy. Innym tru d n y m m om entem były zamieszki studenckie, związane z bojkotem Żydów.

Jasnym w spom nieniem z tego okresu było utw orzenie N auko­

wego In sty tu tu Katolickiego z księgozbiorem specjalistycznym, gdzie

(3)

8 6 B P J U L IA N W O JT K O W S K I [41

bliską współpracownicą była Jadw iga Popiel, siostra ks. M arcina Popiela i Zofii Radziwiłłowej. Ale i to w spom nienie owiane było troską, czy NIK ocaleje, czy przetrw a Wojnę; na razie trw ał i to było cichą radością jego twórcy. Zginął natom iast ks. Jan S alam u- cha, typow any na następcę...

Wiosną i latem 1940 ro k u Sichów był przystanią nie tylko dla ks. K onstantego Michalskiego, ale i innych profesorów U niw ersy­

tetu Jagiellońskiego, którzy przetrw ali obóz. U Krzysztofa i Zofii Radziwiłłów gościli z rodzinam i m. in. profesorow ie Jan Dąbrowski, Tadeusz E streicher (chemik), Tadeusz Szydłowski historyk sztuki,,, całe godziny przesiadujący w park u n a ławce pod drzewem, w miejscu gdzie o wschodzie i zachodzie słońca w idać było czasem Tatry. Niezbyt odległa P lanta M orawskich zgromadziła w ielu pro­

fesorów U niw ersytetu Poznańskiego, przebyw ających na w ysiedle­

niu i innych w ybitnych tw órców k u ltu ry polskiej, ja k np. Jan P a - randow ski. W atm osferze pierwszego roku okupacji możliwy był zjazd obu domów w Sichowie. Ks. K onstanty M ichalski czuł się w śród tej elity intelektualnej w swoim żywiole, rozmowy przy stole przeradzały się w praw dziw e biesiady intelektualne.

Dzieci gospodarzy znające obce języki, zapytały kiedyś rodzi­

ców, w jakim języku toczy się rozmowa przy stole „bo nam się w ydaje, że po polsku, ale my nic nie rozum iem y”.

Ks. K onstanty M ichalski brał udział w tajn y m nauczaniu w za­

kresie szkoły średniej, ucząc lite ra tu ry polskiej i języka niem iec­

kiego. Rozkoszował się pięknem Herm ana i Doroty Góthego, współ­

czując uczniom, że nie p otrafią jego odczuć i docenić. Zżymał się n a osąd filozofii i teologii scholastycznej w Historii literatury Polskiej Ignacego Chrzanowskiego, jakoby scholastyka zastana­

w iała się nad tym , ilu aniołów zmieści się na czubku szpilki. Ks.

R ektor w ołał w ted y w najw yższej pasji : ,,Gdzie on to znalazł ?,r W analizie dzieła literackiego poprzez piękno form y docierał zaw­

sze do treści i kazał ją uchwycić dzieląc utw ór n a części: „ile części ma ten poem at?” Trudno było zadowolić odpowiedzią umysł ta k w ybitny. — Do egzam inu doktorskiego G erarda Labudy, który od­

wiedził w tym celu Sichów w raz ze swą narzeczoną, nie doszło w składzie: ks. K onstanty Michalski, prof. Adam Skałkowski i doc.

A ndrzej W ojtkowski. Egzamin odbył się w czasie wojny, lecz wo­

bec innej kom isji egzam inacyjnej.

W eirny szkole Lcw ańskiej ks. K onstanty Michalski podczas w oj­

ny dyktow ał w ielką syntezę „O miłości Bożej”, której część (nie została dokończona), ujrzała światło dzienne pod zmienionym ty tu ­ łem : M iędzy heroizm em a bestialstw em (K raków 1948). Kazał so­

bie czytać Sum ę Teologiczną i Sum ę contra G entes św. Tomasza z Akwinu, Paideię W ernera Jaegera i Helladę na przełomie Łosia.

W ybrane uryw ki kazał zakreślać na m arginesie kolorowym i ołów­

[5] N A J P IĘ K N IE J S Z E L A T A Ż Y C IA 87

kami. To była podstaw a do spekulacji o „ekstazie w górę” czyli heroiźmie, natom iast „ekstazę w dół”, czyli bestialstw o, opisał na podstaw ie em pirii, przeżyć w więzieniach: krakow skim na M ontelu­

pich, wrocławskim , w reszcie w obozie S achsenhausen-O ranienburg, gdzie jeden z oprawców powiedział m u w oczy, że gdyby był tyl­

ko profesorem uniw ersytetu, byłby w jego oczach kimś, ale ponie­

waż jest „klechą” („Pfaffe”) jest zerem. Tam rów nież inny opraw ­ ca ^policzkował ks. R ektora, na co zareagow ał spontanicznie jeden ze współwięzionyeh profesorów U niw ersytetu Jagiellońskiego, ca­

łując publicznie znieważonego w rękę. Tam gdzie konał profesor historii lite ra tu ry polskiej, Ignacy Chrzanowski, pozbawiony posługi kapłańskiej, o k tó rą prosił przed w ojną: „Ale Ksiądz R ektor d o m nie przyjdzie, gdy będę um ierał?” — „Przyjdę, przyjdę!” — Ale:

nie pozwoliły na to d ru ty oddzielające bloki.

3. M ISJO N A R Z

Ksiądz K onstanty Michalski był członkiem Zgrom adzenia Księ­

ży M isjonarzy, założonego przez św. W incentego Depaul. Śluby m isjonarskie traktow ał poważnie. Całą pensję uniw ersytecką od­

nosił przełożonemu, z której ten daw ał tyle, ile było potrzeba. Miał stałe dyżury w konfesjonale i kazania na Stradom iu. Często w ra­

cał tam swoimi w spom nieniam i: do pokoju zawalonego książkam i, w którym dyktow ał swoje prace naukow e, chodząc pomiędzy roz­

łożonymi na podłodze notatkam i. Łatwo przyzwyczaił się do hałasu przejeżdżającego Stradom iem tram w aju, ale nie mógł przyzwyczaić się do hałasów pochodzących od żywych ludzi. Chyba dlatego także nie mógł dyktow ać swych p ra c n a m aszynę lecz do ręcznego za­

pisu. S tuk m aszyny do pisania nie jest hałasem czysto m echanicz­

nym, lecz pow oduje go żywy człowiek, rozpraszając tym myśli.

Bliskie związki łączyły księdza K onstantego M ichalskiego ze współbraćmi. Pisyw ał listy do Księdza Superiora Jan a Rzymełki w W arszawie u św. Krzyża, do chwili jego aresztow ania przez Niemców. O trzym yw ał od niego intencje mszalne. Miał spotkania z Księdzem Biskupem Janem K an y tm Lorkiern CM, A dm inistra­

torem Apostolskim Diecezji Sandom ierskiej, na której terenie leży Sichów. Ale najbliższym w spółbratem był ks. Franciszek Sm idcda CM, przed w ojną w icerektor Śląskiego Sem inarium Duchow­

nego w K rakow ie, podczas w ojny k apelan kaplicy w sąsiadujących

° 5 km z Sichowem Rytwianach. Do niego ksiądz R ektor chodził do spowiedzi. Bardzo przeżył aresztow anie ks. Smidody jako „zakład­

n ik a” celem wydobycia od chłopów zaległych „kontyngentów ”. Gdy ta wiadomość dotarła do Sichowia ksiądz K onstanty Michalski p rz y ­ gotował się także na aresztow anie. Na szczęście do uw ięzienia n ie doszło, a ks. Franciszek Smidoda wrócił w ciągu k ilk u dni, opo—

(4)

88

B P J U L IA N W O JT K O W S K I [6] w iadając ja k podw odą z granatow ym policjantem w Sandom ierzu dopytyw ali się, gdzie jest więzienie, a zaraz potem gospodarze od­

dali część zboża i zoistał wypuszczony. Nie danym jed n ak było ks.

Franciszkowi Smidodzie dożyć końca wojny. Zapadł na niebez­

pieczną infekcję z bardzo wysoką gorączką i przewieziony do K ra­

kowa zmarł. Serce nie wytrzymało. Jeszcze jeden cios, a było ich tak wiele.

W spomnienia rodziny m isjonarskiej w praw iały księdza K on­

stantego Michalskiego w pogodny nastrój. Oto superior, rodem z Francji, zasnął na rozmyślaniu. Gdy rozległo się pukanie zapo­

w iadające koniec m edytacji, nie otw ierając oczu, sądząc że jest u siebie w pokoju i ktoś chce wejść, zaw ołał: „Płosę!” potem jasz­

cze głośniej „Plotsę!”, a gdy mimo to n ik t nie wchodził otw orzył oczy i przekonał się, że jest m iędzy w spółbraćm i w kaplicy na m odlitw ach porannych. — Inny w spółbrat, ks. Andrzej M arian Masny, jako kapelan w ojsk polskich brał udział w pośpiesznym odwrocie spod K ijow a przed nacierającą w 1920 roku kaw alerią m arszałka Budionnego. Na pam iątkę tego zdarzenia dodał sobie drugie nazwisko, o polskim brzmieniu. M kniewski. W korespon­

dencji z jakim iś Niemcami, źle odczytano ręcznie wypisanego n a ­ dawcę i nadszedł do K rakow a list zaadresow any n a Frl. (Fräulein) Jędozy M asny-M kniew ski”. Nieszczęsny Ksiądz do końca życia zo­

stał ,,Paniną Jędozy”. — Braciszek zakrystiianin wielce oburzcny w ciągnął kiedyś za rękaw do zakrystii W incentego Lutosław skie­

go. Postaw ił go przed superiorem skarżąc: „Proszę Ojca! Ten w a­

riat przystąpił dzisiaj dw a razy do K om unii św.!” D ystyngow any starszy pan uw olnił się z rąk braciszka i kłaniając się z godnością przełożonemu, powiedział: „Nie jestem w ariatem . Jestem profeso- sorem u n iw ersy tetu ”. Nie w iedział on w tedy, ani Ksiądz R ektor opowiadając to zdarzenie, że W incenty Lutosławski był „prekurso­

re m ” reform Soboru W atykańskiego II, zezwalających w niektóre dni i pod pew nym i w arunkam i na przyjęcie Kom unii św. po raz drugi tego samego dnia....

4. K A P Ł A N

W pierw szych m iesiącach pobytu ks. K onstantego M ichalskiego w Sichowie obow iązki kapelana m iejscowej kaplicy spełniał ks.

W iktor K asprzak, m łodziutki, w roku 1938 wyświęcony kapłan A r­

chidiecezji G nieźnieńskiej. Dopiero po jego przeniesieniu do Szoze- glic, ksiądz R ektor objął całość pracy duszpasterskiej, k tó ra po­

przednio ograniczała się do odpraw iania czytanej Mszy św., zaw ­ sze o Matce Bożej z m szału dla niedowidzących. Odtąd w każdą niedzielę ksiądz R ektor odpraw iał dw ie Misze św. i głosił dwa k a ­ zania. Na sumie rozpoczął cykl kazań o S akram entach św., mówiąc

\1] N A J P IĘ K N IE J S Z E L A T A Ż Y C IA 89

bardzo tru d n o d bardzo długo, bo do półtorej godziny włącznie.

Nie zdążył cyklu wyczerpać, omówił Chrzest ¡i zaczął B ierzm ow a­

nie. Ludzie słuchali ja k zaczarowani, poddając się urokow i Botżej Mądrości przem aw iającej przez usta kapłana. Bardziej przystępne były hom ilie przedzielone odczytyw aniem uryw ków Pism a św.

w ybranych i założonych uprzednio.

Długie godziny przesiadyw ał iks. i K onstanty Michalski w kon­

fesjonale, zwłaszcza w okresie spowiedzi w ielkanocnej. Przez si- chowiski konfesjonał ks. R ektora przesunęło się w ielu ludzi, m a ją ­ cych niełatw y k o n tak t z Bogiem.

Ksiądz K onstanty M ichalski śpieszył także do chorych i um ie­

rających. Z aopatrzył na śmierć oórkę kowala, niew idom ą już n a skutek guza mózgu. Przygotow ał na śm ierć młodego robotnika folwarcznego K ijankę, ginącego bez ra tu n k u na gruźlicę u swoich dziadków, staruszków , państw a Kogutów — rodzice widocznie już wcześniej um arli na suchoty. Budująco przygotow ał się n a śm ierć z pomocą księdza R ektora d r Niewirowicz ze Staszowa, k tó ry ra ­

tując chorych sam zaraził się tyfusem plam istym . Był to starej daty konsyliarz, szlachcic z turkusow ym czy szm aragdowym sy­

g n etem na placu, uchodzący za liberała. Przez ręce doktora N iew i- rowicza przechodziły w szystkie cierpienia ludzkie i z m iasta i ze wsi i z lasu. Pom agał w szystkim bez w yjątku, zm arł długo po w oj­

nie. N ajw iększe jed n ak w rażenie n a księdzu R ektorze robiła um ie­

rająca na czerwonkę młodzież. Epidem ia była groźna przez b rak urządzeń sanitarnych, a jeszcze bardziej b rak ośw iaty sanitarnej.

Młodzi ludzie po przezwyciężeniu kryzysu nie um ieli zachować diety i ginęli bez ra tu n k u ; iz całą świadomością um ierali, n ie ża­

łując życia. Afisze w yklejone n a domu, ostrzegające przed epide­

mią, k tóra dom dotknęła, były pieczołowicie pielęgnowane, gdyż onieśmielały Niemców, panicznie lękających się zarażenia.

Ksiądz K onstanty M ichalski jeszcze podczas w ojny wygłosił kilka serii rekolekcji kapłańskich n a zaproszenie Księdza A rcybi­

skupa M etropolity K rakow skiego, A dam a S tefana Sapiehy. Miał także rekolekcje kapłańskie w Sandom ierzu. B rał udział w pogrze­

bie pani Popielowej z Wójczy, m atki O. Ja n a Popiela SJ i dw u Sióstr U rszulanek Serca Jezusa Konającego.

Ksiądz K onstanty M ichalski z szacunkiem podchodził do pro­

stych ludzi. Mimo trudności znalezienia wspólnej płaszczyzny m ię­

dzy swym sposobem m yślenia, bardzo wzniosłym, a sposobem m y­

ślenia ludu, bardzo bezpośrednim i prostym , stale szukał możliwości dialogu.

Gdy na skutek działalności gru p y „Mściciela”, „Złotej Rączki”, Niemcy rozstrzelali gajowych lasów kotuszowskich w raz z ich ro­

dzinami, jedna z o fiar nie um arła od kul i zastała potajem nie za­

b ran a z m iejsca kaźni. M arcin Popiel powiadomił o tym, ja k

(5)

90 B P J U L IA N W O J T K O W S K I

0 w szystkim innym , księdza Konstantego Michalskiego. Kiedyś szedł on z Sichowa do Koniemłot. W polu pracow ała jakaś kobieta, z Adamówki. Zaczęła rozmowę z Księdzem R ektorem i opowie­

działa, że śniła ¡jej się rozstrzelana w lasach kotUszowskich siostra..

W księdzu R ektorze obudził się natychm iast Lowańczyk, psycholog em pirysta. Nie mogąc powiedzieć, że rozstrzelana żyje, długo roz­

m awiał, w ypytując się o szczegóły snu, d o patrując się w nim jakiejś form y oddziaływ ania psychicznego na odległość, intuicji czy irra — diacji myśli.

Ksiądz K onstanty Michalski w iele serca w kładał w kaplicę, jej upiększenie: m alowanie ścian, podłogi, zakrystii, nowe tab ern ak u ­ lum, ołtarzyk dla przepięknego, ludowego C hrystusa frasobliwego,, obraz św. Teresy od Dzieciątka Jezus, zamówiony u p. R ym arów — n y w K rakow ie i ołtarzyk dla niego.

We w spółpracy z siostrą zakrystianką ze Zgrom adzenia Służek NMP z M ariów ki K onstanty Michalski unikał rozkazywania. Wzy­

w ał na miejsce, pokazywał, chcąc, żeby siostra sam a zrozumiała:

1 oceniła co należy zrobić.

Gdy na skutek letniej ofensyw y Sichów znalazł się w lipcu 1944 roku na przyczółku baranow skim , cała ludność została ew akuow ana nad Wisłę. Przyszła w tedy chwila, gdy trzeba było zwinąć kaplicę- w Sichowie i w yjechać do Szwagrowa. N ajcenniejsze elem enty w y­

posażenia kaplicy ksiądz K onstanty Michalski oddał do kościoła parafialnego w K oniem łot a c h : tabernakulum , ołtarze, C hrystusa frasobliwego. Obraz św. Teresy od Dzieciątka Jezus został włożo­

ny na wóz z tyłu i umieszczony m iędzy kolum nam i ołtarzyka..

Chwila obawy, czy nie spadnie, decyzja że nie, Ksiądz Rektor*

w siadł obok woźnicy i osobiście powiózł wszystko do Koniem łot.

Obawy okazały się jednak słuszne: Obraz Rym arówny, przedsta­

w iający św. Teresę od D zieciątka Jezus w ypadł i mimo poszuki­

w ań przepadł bezpowrotnie. Tyle w tedy ludności ew akuow anej od fro n tu tłoczyło się na drogach.

W zruszająca była o statnia Msza św. w Sichowie. Ksiądz Kon­

stan ty Michalski w homilii, głosem załam ującym się od płaczu że­

gnał się z w iernym i, mówiąc że lata swej pracy kapłańskiej w Si­

chowie uw aża za najpiękniejsze w życiu.

Po krótkim pobycie w Szwagrowie, u gospodarza Stępnia, gdzie m ożna było odpraw iać Msze św. połowę dla ludności m iejscowej i ew akuow anej, Ksiądz R ektor K onstanty M ichalski opuścił p ara­

fię Niekrasow w Gminie Strużki, miejscowości krw aw o spacyfiko—

w anej przez Niemców i spalonej doszczętnie. Z przyczółka baranow ­ skiego wezwał Księdza R ektora do siebie, do Sandomierza, Ksiądz Biskup Ja n K anty Lorek CM.

Z Sandom ierza Ksiądz R ektor przyjecha.ł do Lublina, całkiem:

niespodziew anie zimą, zanim ofensywa styczniowa uwolniła K ra—

[81 [9] N A J P IĘ K N IE J S Z E L A T A Ż Y C IA 91

ków. Na zaproszenie Księdza R ektora KUL, Antoniego Słom kow - skiego, wygłosił wówczas swój pierw szy w ykład uniw ersytecki w Polsce powojennej.

Za progiem było utęsknione życie w K rakow ie n a S tradom iu>

praca naukow a i dydaktyczna na U niw ersytecie Jagiellońskim . T ak bardzo jednak już kró tk a [lata akadem ickie 1945/1946 i 1946/1947.].

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętam, że ktoś powiedział: „Uwaga, to może być pułapka, to może być kocioł” I pomyślałem, że rzeczywiście nie widać w oknach tych, którzy tam weszli.. Coś się

Nawet wtedy kiedy w ostatnich latach życia przeniósł się do Warszawy, od czasu do czasu przyjeżdżał do „Akcentu” Niestety, już wtedy wyraźnie widziało się,

Normy polskie i międzynarodowe przeznaczone do analizy jonów w materiałach stałych metodą chromatografii jonowej.. Przygotowanie próbek do analizy metodą chromatografii

Gdy zwierzę dotknie strzępek grzyba, otrze się o nie, ze strzępek wydziela się szybko krzepnący śluz, do którego przykleja się zw

Chcąc więc zrozumieć spraw ę pochodzenia kręgowców m usim y przedewszystkiem rozpatrzeć kwe- styę pokrew ieństw a lancetnika z bezkręgow em i, ja k również

Competitive insight studies provide diverse, rich information which enables a compre- hensive overview of the competitive environment as well as a detailed profile on competi-

Należy mieć na uwadze założenie, że student przystępując do tego przedmiotu – ma wiedzę wyniesioną z dwóch wcze- śniejszych przedmiotów (Zintegrowane zarządzanie

Działalność ta miała na celu szerzenie wśród społeczeństwa polskiego ducha oporu, przetrwania i nadziei na os­.. tateczne