• Nie Znaleziono Wyników

To poszło na Jedynkę i wtedy powstał wielki huk - Janusz Woć - relacja świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "To poszło na Jedynkę i wtedy powstał wielki huk - Janusz Woć - relacja świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JANUSZ WOĆ

ur. 1957; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Kozienice, współczesność

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, biznes po 1989 roku, afery gospodarcze, Aleksandrowicz Janusz, SUN- POL

To poszło na Jedynkę i wtedy powstał wielki huk

Bogatin to była największa sprawa, o której pisała lubelska „Gazeta Wyborcza”, coś, co się oparło o Warszawę i właściwie narobiło huku na całą Polskę. Pamiętam, że ja też zrobiłem taki temat o nieuczciwym niszczeniu fabryk przetwórstwa owocowo- warzywnego w naszym regionie. Był taki moment w czasie drapieżnego kapitalizmu, kiedy nie istniała żadna kontrola. Był taki facet, co nazywał się Janusz Aleksandrowicz, zresztą wspólnik Dawida Bogatina. Jak się człowiek temu przyjrzał, to widział żerowanie na resztkach państwowych zakładów, które w sposób nieuczciwy przejmowano.

W Kozienicach była fabryka, zakład przetwórstwa owocowo-warzywnego i firma Sun- Pol, czyli Janusz Aleksandrowicz. W każdym razie to był piękny, nowoczesny – jak na tamte czasy – „pod parą” zakład. Cały wic polegał na tym, że oni skupowali owoce, a następnie odsprzedawali Sun-Pol-owi już taniej, ze stratą. Następnie Sun- Pol zlecał im mrożenie za jakieś tam pieniądze z ich stratą, odbierał od nich mrożone dużo korzystniej i już jako swoje sprzedawał. Pojechałem tam, wpuścili mnie do archiwum. Kazałem sobie dać te wszystkie WZ-tki i tak dalej. Wyłapałem ewidentne przykłady, gdzie na poziomie faktur i dokumentów mogłem wykazać, że faktycznie ma tutaj miejsce żerowanie na tym zakładzie. Proszę bardzo, Sun-Pol się bogaci, a ta kozienicka spółdzielnia przynosi straty i w efekcie będzie zlikwidowana. I tak się też stało. Napisałem tekst Jabłuszko z robaczkiem, czyli ocena współpracy. To poszło na Jedynkę i wtedy powstał wielki huk. Aleksandrowicz był wtedy najbogatszym człowiekiem na Lubelszczyźnie, miał olbrzymie możliwości.

Nie czułem się zagrożony. Aleksandrowicz nawet zaprosił mnie do siebie, do siedziby Sun-Polu. I zrobił mi wykład na temat tego, jak działa dzisiejszy kapitalizm. Że to on niesie kaganek postępu, że z niczego stara się pieniądze robić i zamiast mu kłody pod nogi rzucać, to powinniśmy rozumieć, że postępuje dobrze. To oczywiście

(2)

nieprawda. Myślę, że te pierwsze lata to był etap gangsterstwa, potem to się trochę ucywilizowało. Załapaliśmy się jeszcze na ten okres.

Wydaje mi się, że nas jako „Gazetę” od konkurentów, czyli od „Kuriera”, „Sztandaru” i tak dalej, odróżniało to, że próbowaliśmy piętnować i drapać. Oni tego nie robili, ani

„Kurier”, ani „Sztandar”. Jeszcze przez długi czas istniał taki podział. Bo kto się uwłaszczał? Uwłaszczali się ludzie sprzed 1989 roku, wchodzili w tę naszą rzeczywistość po 1989 roku. To się ciągnęło taką smugą.

Data i miejsce nagrania 2014-02-06, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Kamil Mączka

Redakcja Monika Tatara, Małgorzata Popek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Później pojawił się jeden kolor, wreszcie dwa, a jeszcze potem przyszła częstotliwość, bo na początku ukazywaliśmy się tylko raz w tygodniu.. Później dwa

Pisaliśmy o wszystkim, co się nadawało do tego, żeby podjąć interwencję, i co się dało zamienić na tekst, który będzie spełniał wymogi, które cały czas każdemu

Pojawiali się najróżniejsi szaleńcy, a że mieliśmy już w sobie poczucie misji, to każdego wariata słuchało się od początku do końca – jeśli człowiek się nie

W ogóle w tym pierwszym momencie, dopóki tak nie okrzepło, panowała silna rywalizacja, co wynikało z faktu, że tam to właściwie komuniści się poprzekształcali.. I

Wtedy już „Gazeta” na tyle się rozwinęła, że funkcjonowały dwa podstawowe działy, czyli redakcja „Gazety Wyborczej” i ogłoszenia.. Redakcja rządziła się zupełnie

Kazik w pewnym momencie dostał propozycję przeniesienia się do Teatru Współczesnego we Wrocławiu i przeniósł się zabierając kilku aktorów, kilka osób, i pań i

Wolność to najważniejsza rzecz dla człowieka, bo moim zdaniem człowiek urodził się po to, żeby być wolnym. To jest podstawowa rzecz, a niestety o wolność trzeba

Znany był ze swojego negatywnego nastawienia do wroga Rzymu – Kartaginy (starożytnego państwa położonego w Afryce Północnej). Dlatego każde swoje przemówienie wygłaszane