OD
ZAKŁADU NARODOWEGO
I M I E N I A
WYDANE.
R a z e m m ło d z i p r z y ja c ie le !
Kok siódmy.
Z E SZ Y T IV.
LWÓW.
W Y TŁ O C Z NIA J Ó Z E F A SCHN AY DERA .
1841
.
I.
H I S T O R J A
MŁODOŚCI
a.
C Z Y L I
ŻYCIA JEGO AŻ DO W STĘPU NA TilON.
(D o k o ń c z e n ie .)
Krakowa Zygmunt udawszy się prosto na Szląsk, wjechał do Wrocławia w świe
tnym orszaku trzechset konnych 5 księstwo Głogowskie dostało mu się było, jako się wyżej rzekło, po Olbrachcie. Władysław przyłączył jeszcze do niego i Opawskie, któ
rego choć umową sobie zapewnionego, Ol
bracht nie trzymał, ponieważ za życia jego nie wyszło było z zastawy Jana K orw ina, syna nieprawnego króla Macieja. W czasie należał jak czeskiej tak i węgierskiej koro
n ie, tej w długach od Jerzego Podjebrata.
Zawiedziony Zygmunt obowiązany był oby
dwom hołd uczynić. Pierwsze miał posiadać tylko do postąpienia na królestwo; drugie obszerniejszein prawem; gdyż jeźłiby był spłodził więcej 6ynów jak jednego, mocen był odkażać je młodszemu, nawet komuby chciał, byle nie zagranicznemu, tudzież za opowiedzeniem się Królowi i zostawiono mu do roku pierwszeństwo sprzedać, czy za
stawić , nawet córkom upewnić na nim we dwójnasób większy posag od zwyczajnego innych księżniczek szląskich. Przydał do tego Władysław po złożeniu Kazimierza książę cia cieszyńskiego z urzędu najwyższe
go Starosty; zawiadywanie całym Szlą- skiein tudzież roku 1504. Luzacją dolną.
Szląsk dziedzictwo Korony najdawniej
sze, najdawniej też utracone, kraj żyzny z daru natury, nieszczęśliwy z podziału na wiele księstw nieznacznych, więcej jeszcze z posady między poteżnemi, a zawsze sprzc- czncmi sąsiady, długo niszczał tak doino- wemi rozterkam i, jako i od postronnych ciosów. Tłukłali Polskę, Czecby albo Wę
gry wewnętrzna burza, zawsze go dosię
gała ; toż ilekroć walczyły z sobą te narody, pospolicie stawał się placem okropnych bo
jów : najsrożej zaś ucierpiał by 1 w ostat
nich czasach, kiedy Jerzy Podjebrat; Ma
ciej Korwin; Jagiełłowie ustawicznie sobie wydzierali czeską koronę, ani poprawił swe
go losu zastawiony od niej Węgrom. Kor
win zaraził go był złą monetą w groszach szerokich w Wrocławiu bitych, nic docho
dzących rzcczewistą wartością Misnijskich, w biegu jednak podniesionych do w dwój
nasób wyższej, nierząd też juz, w tej porze zalęgły, bardziej się jeszcze pod nie dołę- żnem berłem Władysława bezkarnością roz
szerzył. Napłynęło było z rozmaitego po
granicza i rozpuszczonych wojsk mnóstwo kup zbójeckich, do których wiązał się do
mowy motłoch. Szlachta nie wstydziła się żyć drapieżą, lub z śmielszymi łotrami zdo
byczą tajemnie dzielić. Duchowieństwo gor
sząc zepsutymi obyczajami i uchylając się od ciężarów publicznych, gromami kościel
nymi jak bogactw tak występków swoich broniło. W miastach wrzały dziedziczne nie
snaski ; gmin zdzierstwaini możniejszych wzburzony wierzgał swawolnie na prawa i urzędy, owi przewagą złota, ci przemocą chylili samowładnie szale sprawiedliwości.
Gdy zaś tak złość ludzka stargała prawie wszystkie towarzystwa węzły, przyrodzenie jakoby przykładem je j zjątrzone nie mniej z kluby zwykłego biegu wystąpiło. Wylały z brzegów rz e k i, niezdrowa wilgoć zara
ziła powietrze, ziemia odmówiła urodzajów, więc głód i mór najokropniejszych klęsk dopełnił.
Księstwo Głogowskie oprócz spolności z innemi opłakanego losu, jęczało pod oso
bnym uciskiem ; albowiem przełożył był nad niein Olbracht rządzcę, którego osobiste przywary zdołałyby były powszechne nie
szczęście sprawić, chociażby z wielu innych źródeł nie płynęło. Pisarze szląscy jak gdy
by umyślnie go chcieli na sposób Herostrata ukarać, zatarłszy przezwisko szczególnie po imieniu i ojczyźnie mianują Janem Polakiem, równając z Buzyrysem, i Falarysem katami rodzaju ludzkiego. Był to Jan Karnkowski, umysłu od młodości pod bronią zdziczałego, tein nieznośniejszy, że oprócz gwałtów uży
wał chytrości. Przeklectwa na niego szląza- ków potwierdzają późniejsze jegoż avLitwie srogości, gdy poprowadziwszy tam w ciągu wojny moskiewskiej na pomoc Alexandrowi posiłki polskie, zdarł ją ciężej aniżeli nawet sam nieprzyjaciel.
Znękany naród już pokrzepiła sama rządu odmiana, wszakże Zygmunt nie długo na podchlebnej nadziei wytrzymował. Posta
nowił na miejsce znienawidzonego Karnkow- skiego Starostą Głogowskim jednego z ro
daków, a gdy mu roztropność broniła na złe rozkrzewione i zakorzenione, dla nie obur
zenia gwałtownego rozbujalych chęci, obces całą przemocą książęcia uderzyć, zaczął go
ić rany łagodnein leczeniem, wdając się ja
ko ojciec, albo szanowny znanej cnoty przy
jaciel w rozejm zagęszczonych kłótni. Tak pośrednictwem swojem ułożył spór szlachty z urzędem miasta GłogoAva o przywłaszczane sobie nad nią sądownictwo; stanowiąc dla porządniejszego szafunku sprawiedliwości w Głogowie Trybunał na to Księstwo do spraw szlacheckich i wszystkich przychodzących przez odwołanie się stron od niższych są
dów, przy którym tez opatrzył dla ubogich urzędowego zastępcę : takie pohamował skwa- pliwość klątew duchownych za nie opłacanie kościołom czynszów, pókiby nie nastąpiło uznanie przez Starostę Głogowskiego, ze zwloką nie pochodziła z zupełnej niemoż
ności i oczewistego ubóstwa i nawzajem o- bostrzył na nieczyniących im zadosyć co sześć niedziel, po uplynieniu prawego te r
minu roku i dnia, karę więzienia. Pierwej niżeli jeszcze rządy nad Szląskiem, uspokoił był wcale do owej w Polszczę za ojca jego Kazimierza IV. między trzema ubiegającemi się o infułę krakowską, podobną w kapitule wrocławskiej zatargę, gdy minąwszy poda
wanego od Papieża jego Legata w Wę
grzech, tudzież zalecanego od Książąt Szlą- slsich, Fryderyka Książecia Cieszyńskiego wynoisla była na biskupstwo dziekana swo
jego Jana Turzona, syna spanpszonego z gór kruszczowych węgrzyna, który osiadł był
w Kraltowic, i mógł się sadzić za najszczę
śliwszego z ojców, gdyż miał pięciu synów, a z tych każdy stanąwszy na najpierwszych stopniach to w Szląslm to w W ęgrzech, sławy imienia przez niego zaczętej poparł.
Zygmunt utrzymał zaszłe obranie, wszakże korzystał z okazji i pozyskanej sobie ufno
ści do opisania dobrowolną ugodą z wzglę
dem na powagę królewską praw stanu du
chownego , ze odtąd dostojeństwa kościelne zachowane będą samym rodowitym Szląza- kom , królowi ma służyć moc potwierdzania obranych, duchowieństwo powinno należeć do ciężarów publicznych, klątwy nie będą wychodzić tylko na główne strony bez roz- ciągnienia ich do zaręczycieli, jeżeliby w trzech dniach pleban nie wytknął dziesię
ciny, przysiężni ją od reszty kóp oddzielą.
Spadki po plebanach, które dotąd sobie Bi
skupi, albo dziedzice przywłaszczali, kościo
łom pozostaną. Nadto włożył obowiązek na panów świeckich i duchownych, wsiom pogor- żałym lub zniszczonym opuszczania danin, oraz włości spustoszonych na mierny czynsz osadzania, wprowadził dawność ziemską trzech lat i ośmnastu niedziel, postanowił dowo
dzenie długów przez złożenie w sądzie za
pisów. Tę ugodę Zygmunt ujednał i pod
pisał jako kommisarz królewski.
Naprawiwszy wiele zdrożności polubo- wnemi środkami , dalej juz otwartą mocą na zuchwałą zbrodnię nastąpił. Zwołał sejm stanów szląskich do Neustadtu, z którego uchwały, z a c i ą g n i ę t e j dwieście lekkiej jazdy rozpuścił po kraju chwytać swawolne kupy.
Jaki tylko złoczyńca wpadł jej w ręce, bez względu na stan szedł pod miecz sprawie
dliwości. Którzy z nierządów korzystali, i ci, co raczej mocni byli wyrządzać krzyAvdę, niż wystawieni na jej znoszenie, krzyczeli i zgrzytali na gwałt przyw ilejów , upadek wolności, tyranją , samowładztwo : wszakże głuszył tę wrzawę odgłos powszechnej wdzię
czności. i>Tyś nam, mówiono , j>jak to po
wtarza jeden z spółczesnych rymopisów,
»ty największy z Jagiellonów, wróciłeś po-
»kój i bezpieczeństwo. Tobie winien kupiec, yze próżen trwogi może swobodnie z bo- ygatyin towarem spocząć, gdzie go albo yzmierzch, albo upał słońca zapadnie- Nie- j>Avzględny na żadną zacność, ani potęgę
^wziąłeś zemstę ze wszystkich potwór krwi
»naszej niesytych. Pan i sługa dzieliwszy
»z sobą zbrodnie, za twoim-wyrokiem na jjednym liaku i karę dzielą. Za ciebie pierw-
»szy raz zadrżał przed haniebnem drzewem i'przeinoźny złodziej.«
Po dwa kroć otrzymał był Zygmunt od Władysława pozwolenie otworzenia mennicy,
3
za któręm nabiwszy to na polską, to na wrocławską wagę groszy srebrnych, po je dnej stronie orłem , po drugiej pogonią (stemplowanych, wymienił na nie kulfony Korwinowskie. Miasto Głogów było za jego rządów stolicą całego Szląska. Zapomógł je przez swoje mieszkanie, przyprowadził do lepszego porządku, przyozdobił budowlami, i tak sobie upodobał, że ilekroć go potem cierń polskiej korony ostrzej ukłuła, wzdy
chał za swoim ukochanym Głogowem. Tamci spędził był ową wiosnę młodocianego wieku, w której człowiek żywiej czuje swojego je
stestwa powab , na którą też w dolegliwo
ściach pośledniejszych lat wdzięcznie sobie wspomina. Tam i serce jego tkliwie ujęła była miłość wdziękami zacnej szlązaczki Ka
tarzyny Teliczownej, z Istórą miał syna Jana biskupa wilieńskiego, a potem poznańskiego, i aż do swojego pierwszego ożenienia w sta
łym związku zostawał.
Zwyczaj był Zygmunta corocznie braci odwiedzać. W jednej z tych bytności w Kra
kowie trafił na pogrzeb matki swojej. W rok potem kolej przyszła na Alesandra. Za
chwycił on był jeszcze dawniej zarazy mo
rowej na sejmie w Radomiu, wyratowano go z nagłego niebezpieczeństwa, przecież zabytki złego utkwiły. Zachorował na no
wo w Wilnie. Wezwano do niego jakiegoś
oszusta, który udawał się bydź Grekiem z fainiłji Laslsarysów, a po żonie, czyli od wsi, gdzie przebywał, nazywał się Balińskim.
Ten ciało paraliżem skostniałe przeciwko ra
dzie bieglejszych lekarzy suchemi wannami wynisczał. Król codzień bardziej w ątlał;
wsadzono oszusta do w ięzienia, z którego przy tajemnej pomocy Glińskiego uszedł.
Talarzy Litwę pustosząc, podsunęli byli o- bóz pod Kłeck. Uparła się szlachta nie ru
szać przeciwko nieprzyjacielowi, jeśliby Król na jej czele nie stanął. Na tej radzie dał Gliński za tem kreskę, ani sam Ale- xander nie odmawiał dzielić niebezpieczeń
stwa, gorliwie ostatnich sił dobywając. Wa- powski p isze , że czując się słabym wcze
śniej jeszcze wezwał był Zygmunta dla zda
nia na niego rządów i że do Lidy ku niemu był wyjechał. Właśnie w ten czas, kiedy się Król zbierał av tę podróż, panowie L i
tewscy nieufni Glińskiemu, aby jakich dum
nych zamysłów nie knował, pchnęli także do Zygmunta, owszem i Gliński swój list przyłączył. Tym czasem niebezpieczeństwo od Tatarów nie tylko dochodziło do uszu dworu będącego w Lidzie, wieściami pierz
chliwych mieszkańców; lecz przez dym i łuny gorejących włości prawie była w o- czacł); dla czego stanęło na radzie umykać z Królem. Włożono uieszczęśliwcgo na sukno
2*
między dwoma końmi rozpostarte i tak go prawie z pożaru uwieziono do Wilna. Zani
knął już był Alexander mowę, kiedy go wieść doszła o pogromie przez Glińskiego Tatarów. Wzniósł w niebo wilgotne od łez radosnych oczy, jedne omdlałą relsę wycią
gnął ku przytomnym na znak pożegnania;
drugą garnął ku nim z łóżka, niby na upo
minek ku wiecznej pamięci, kołdry i sukna.
Westchnął z serca i tak umarł. Zygmunt słyszał był w drodze o niebezpieczeństwie braterskiem , o dwanaście mil od stolicy odebrał wiadomość o jego zejściu ze świata.
Wrzało Wilno rozterkami. Posłowie Moskiewscy przybyli pod pozorem szczegól
niejszej Cara o siostrę Królową H elenę, Alexandra małżonkę troskliwości; knowalib ' skrycie ująć na swoje stronę Wojciecha Ta- bora biskupa wileńskiego, Mikołaja Radzi
wiłła i innych możniejszych dla kierowania przez nich chęci narodu ku swojemu samo- dzierzcy, najwięcej zaś przerażało trwogą podejrzenie na Glińskiego, że on nie od dziś dnia piął się na najwyższe stopnie.
Urodzeniem, związkiem krwi i wiary
% książętami ruskiem i, sławą dzieł, znacze
niem urzędów , dostatkiem bogactw w kraju przemożny, pr żytem umysłu giętkiego, wart
kiego, sposobnego przyjąć na siebie wszel
kie postaci, układać się podług okoliczności,
zmyślać czucie, nawet cnoty i w ystępki, pełnego dumy, nie nasyconego żadnćm szczę
ściem, głodnego zawsze równie podchlebstw jak chwały, tein też niecierpliwszego rta wzgardę, popedliwszego do zemsty, nie u- hłaganego w n iej, mężniejszego brnąć obces w niebezpieczeństwo, niż do długiego bo- jaźni wytrzymowania. Zołdowawszy dwana
ście lat w Niemczech pod znakami Olbrachta książęcia saskiego i we Włoszech w woj
sku Maxymiliana Cesarza nie tylko nabył biegłości w rzeczach żołnierskich, lecz i ciało z przyrodzenia czerstwe i silne na wszelkie trudy, niewygody niewczasy za
hartował ; nie mniej dowcip obrotny, bystry, przenikający, doświadczeniem w najważniej
szych sprawach wydoskonalił, za czem po- wruciwszy do ojczyzny właśnie w same po
rę, kiedy Litwa po śmierci Kazimierza IV.
kasała się odłączyć od Polski, pomnazjąc ro z te rk i, tak zręcznie z tej domowej nie
chęci korzystał, że Alexander wyniesienie swoje na Wielkie Księstwo szczególniej jego gorliwości przypisywał, całkiem też podług jego zdania rządził. Narobiły mu nienawi
stnych już jego gwałtowność w łasna, ju ż ślepe monarchy namiętnościom jego powo
dowanie się. Albowiem, gdy mu się upodo
bało starostwo lidzltie, Iliniczowi odjąwszy, krewnemu swemu, niejakiemu Jędrzejowi
Drozdzie oddać, Alesaiuler niewolniczo wy
konał jego wolę. Ilinicz udał się do pierw
szych Senatorów % ci wstrzymali w yrok, ile przeciwny przywilejom. Gliński zajątrzony poszczuł i na nich Alexandra. Zapozwano ich na sejm Brzeski o nieposłuszeństwo i bunt.
Tam nie sąd ich czekał, ale zastawiona łap
ka. Albowiem nastrojone było, skoroby tyl
ko byli na zamek wjechali, most spuścić.
Uszli tego niebezpieczeństwa za wczesną przestrogą Łaskiego, kanclerza koronnego;
atoli nie zdołał i on Króla im przebłagać.
Ilinicz odsądzony został od starostwa ; Jan Zabrzeziński od Województwa Trockiego.
Utlumiona odtąd serca zawziętość przeciwko Glińskiemu nie gnuśniala, raz wraz sięgała go swem żądłem, aż też przyszła i pora śmierci Alexandra, kiedy owe podejrzenia lóźno rzucane w jedne groźną piorunem zbi
ły się chmurę.
Przy tej zajmowała się i druga niesna
ska między Polakami i Litwą. Na pozór nie szło tylko o pogrzeb ciała królewskiego.
Litwa chciała je mieć pochowanem w Wil
nie, wymawiając się niebezpieczeństwem o- panowania W. Księstwa i stolicy od Gliń
skiego za oddaleniem się głów narodu dla przystojnego prowadzenia zwłoków niebo- szczykowskich. Laski kanclerz obstawał przy powadze Korony. Snadno przy tym sporze
mógł się zająć rozterk między narodami z isker zawiści, od pierwszego ich połą
czenia między niemi tlejących. Przybycie Zygmunta uśmierzyło wszystkie zawieru
chy. Moskale umilkli, Gliński nawet zaje
chał mu o podał drogę. Polacy radzi nie radzi przestali na tein, iż im Litwa oświad
czyła dostojeństwa Korony wspaniałością ob
chodu zadosyć uczynić.
O P I S A N I E
GŁOWY PETRYFIKOAVANE J , ZNALE
ZIONEJ W CYRKULE PRZEMYSKIM;
Z UWAGAMI NAD PETRYFIKATAMI W OGÓLNOŚCI I ICH STOSUNKIEM DO TEOIUI ZIEMI.
P r z e z T ytusa Hr. D z ie d u sz y c k ie g o , C zło n k a T ow arzystw a n au k ow ego k ra k o w sk ieg o .
(D o k o ń c zen ie.)
Buffon jeden tylko opisał gatunek ży
jących Rynocerosów, teraz cztery znamy gatunki, to j e s t : Rynocerosa indyislsiego, Rynocerosa afrykańskiego czyli z przylądku dobrej nadziei, Rynocerosa z Jawy i Ryno- cerosa z Sumatry. Z tych pierwszy i trzeci jeden tylko róg mają i to na nosie, drugi zaś i czwarty dwa rogi, z których jeden na nosie a drugi na czole. Rynoceros indiyski i afrykański najwięcej są znane , Rynoceros z Jawy mniej, z Sumatry najmniej. Wszyst
kie te Rynocerosy mają po dwadzieścia osin
zębów trzonowych, siedin w dole i w gó
rze z każdego boku. Rynoceros indiyski ma ośm zębów przednich (dentes incisivi): cztery w górze, a cztery w dole; dwa z nich w każdej szczece są wielkie, a dwa małe. — Szczeki tein się tylko co do zębów od sie
bie różnią, że w szczece wierzchniej małe zęby są wewnątrz wielkich, w dolnej zaś między wielkiemi (1). Rynocerosy z Jawy i Sumatry mają zęby podobne do indiyskie-*
g o , afrykański zębów przednich nie ma (2).
Rynoceros indiyski ma długości od końca pyska do początku ogona 40 do 42 stóp, wysokości 6 do 7, obwód zaś ciała równia się długości. Po słoniu, jest to największe i potężniejsze z czworonożnych zw ierząt;
kloc ogromny z kości i ciała, ale dość nie
kształtny. W porównaniu ze słoniem, Ryno
ceros indiyski ma nogi bardzo k rótkie; wy
sokość słonia równa się bowiem długości , wysokość zaś Rynocerosa, mało co więcej jak połowę długości wynosi. Przy tak krót
kich nogach, o których już Pliniusz wspo
mina i przy takiej grubości ciała, łatwo każdy pojmie, że brzuch musi się spuszczać bardzo nisko; ten któregośmy sami widzieli,' wydawał mi się w tym względzie podobny
(1) C u v i e r : Ossem. ffiss t. II. C ż . 1. s. 10. I I . i 61.
C2) C u Y i e r ; Oss. fo ss . t. i f . C z ? 1; s. 24. 2G. i 27.
3
do Isrowy bliskiej ocielenia, chociaż, był pici męzkiej. Rynoceros indiyslsi, gdy* o nim tylko teraz mówimy, różni się od wszy
stkich innych zwierząt wielkim rogiem na nosie. Róg ten ma kształt koniczny, jest najczęściej ciemny, czasem biały i zawsze z przodu na tył końcem do góry zakrzy
wiony. We wnątrz nie jest wydrążony ale pełny i nie jest przyrośnięty do czaszki, ale siedzi zewnątrz na skórze , bo zwierzeo / nim ruszać może. Długość jego zawisła od wieku. Najdłuższy w gabinecie królewskim w Paryżu, o którym Buffon wspomina, miał, chociaż nie cały, 3 stopy wideńskie i 9 ca- lów; inny 3 stopy i 7 calów. Rożek Ryno- cerosa dwuletniego, którego Parson opisał, wznosił się dopiero na cal od głowy; inny u Rynocerosa 0 lat mającego, miał 9 do 10 calów. Z tego widzimy, że róg Rynocerosa bardzo tępo ro śn ie, a zważając że wspom
niany dwuletni Rynoceros Parsona, ledwie miał połowę zwyczajnej wysokości i że są rogi które blisko czterech stóp dochodzą, wnosi Ruffon i inni Naturaliści, że Ryno- cerosy mogą żyć 70 do 80 lat. Całe ciało Rynocerosa, okrywa na kształt szerokiego pancerza czarniawa i nadzwyczajnej grubo
ści skóra, która na karku, plecach i krzy
żach, ogromne ma zagięcia czyli fałdy; z tych dwa wielkie, nie licząc mniejszych, leżą
w ltoło k a rk u , trzeci na plecach spuszcza się ku przednim, czwarty na biodrach ku tylnym nogom; piąty idzie poprzek, między ostatkiem a początkiem ogona. Fałdy te uła
twiają poruszenie nóg i karku. Cały ten pancerz, który na grzbiecie ma przeszło 6 calów grubości, nie ma na sobie sierści, ale różnego kształtu br odawki czyli wyrostki i tak jest twardy, że ani karabinowa kula ani siekance przebić go nie mogą. Wewnątrz zaś fałdów i na brzuchu, powiada Parson, ze skóra jest jasna, delikatna i miękka jak aksamit. Co do fałdów mogę te uwagę po
twierdzić; na brzuchu je st w prawdzie tak
że delikatniejsza, ale jednak daleko grubsza i ostrzejsza jak w zagięciach. Rynoceros ma małe i przymrużone oczy, wielkie i stojące uszy, nozdrza obszerne, pysk długi, oczy i uszy nieco do świni podobne; nozdrza leżą tak nisko, że nie są więcej jak na cal od otworu pyska odległe; oczy są także bar
dziej jak zwyczajnie do nozdrza zbliżone.
Warga wierzchnia, spadając na d ó ł, przy
krywa z przodu dolnią i kończy się spi
czasto ; Rynoceros może podług upodobania albo ją skrócić, albo też na 6 do 7 calów przedłuzyć. Warga ta wiele okazuje zrę
czności i służy mu zamiast trąby do rwania paszy. Rynoceros indiyski ma słuch prze
nikliwy, wech ostry, ale wzrok tępy; żyje 3* '
w Indiach wschodnich. Rynoceros afrykań
ski różni się od indiyskiego naprzód tein,
•2e nie ma przednich zębów, powtóre dru
gim rogiem między oczyma, a prócz tego jeszcze, daleko gładszą skórą, gdyż nie ma żadnego z tyeh ogromnych fałdów, któreśmy mówiąc o indiysltim opisali. Skóra tego ga
tunku Rynocerosów nie jest także tak gru
bą jak u indiyskiego. Pan Gordon, które- muśmy naprzód winni dokładne opisanie Ry- nocerosa afrykańskiego, zastrzelił jednego o sto ośmnaście kroków, kulą których szlo 10 na funt. Rynoceros afrykański żyje w południowej Afryce (1).
Trzeci gatunek Rynocerosów żyjących, czyli Rynoceros z Sumatry, stoi niejako po środku między Rynocerosem indiyskim i a- fryltańskim; ma bowiem dwa rogi i skórę mało co fałdowaną jak afrykański, a zęby przednie takie jak indiyski. Niektórzy pi
sarze tw ierdzą, ze prócz zębów jeszcze i kształtem rogów różni się od afrykańskiego.
W historyi naturalnej Wilhelma, rysunek
(1 ) C u v i e r : Oss. fo ss . t. II. C z . 1. s. 23. B u f f o n ? I lis . natur, Quadi\ U H I. s. 23 — 32. AVi 1 li o 1 m : U yler. a , d. N alu rge. Saugeth. t. II. s. 489—491. — Nouyeau D iction - naire d ’H is(oirc naturelle par u n e so c iele de Naturalistes^
D e te r v ille , Paris 1803. — t. 19. s . 376 — 383. U l u lii m e u - h a c l i : Haudb. d. N aturg, P . 107. G o 1 d f u s s : P rofessor d. N alurg. zu ffioun : G rundriss der Z o o lo g ie W urlenbęrg >
(ScUrag 1826, — P atrz s. 619..
jego fałszywy, bo i on ma nie dwa, ale trzy palce i trzy kopyta (1). Czwarty na koniec gatunek Rynocerosów, czyli Rynoceros z Ja
wy, ma tylko jeden róg jak indiyski, skórę (ak jak on pofałdowaną i podobne do niego zęby. Te dwa gatunki różnią się jednakże w wielu rzeczach, zwłaszcza w osteólogii.
Głowa Rynocerosa z Jawy, nie ma tej nad
zwyczajnej piramidalnej wyniosłości, którą ma indiyski; jest on także nieco mniejszy, a samica widocznie się różni od samca, bo zamiast rogu, ma tylko mały podlugowaty wyrostek; w innych zaś gatunkach samce i samice jednakowe mają rogi. Rynocerosa te
go nie znajdowano do tych czas nigdzie, prócz na wyspie Jawa. Panowie Diard i Duvaucel wskazali obszernie różnice tego gatunku od innych (2). Wszystkie gatunki Rynocerosów żyją pokarmem roślinnym ; gru
be trawy, chwasty, bodiaki, różnego gatunku krzaki i młode drzewka, przenoszą nad najobfitsze łąki i pastwiska. Uważano także żc lubią bardzo cukrowa trzcinę. Rvnoceroso o o *J którego w roku 1739 przywieziono z Ben- galu do Londynu, zjadł na dzień 7 funtów ryżu i 3 funty cukru razein zmieszanych, a
Cl) C u v i e r : O ss. fo ss . 6. II. C z. 1. s. 24. W i l h e l m : Unter. a . d. N atiirgc, S&ugetli. t. II. s . 491 i 492. — JVonv, U icliou. d ’H ist. natur. (. 19. s . 381.
(2 ) C u v i c r : Oss. fo ss. t. II. C z. 1. s. 2 5 —27.
prócz tego świeżej trawy i siana ile tylko sam chciał; wody pił bardzo wiele (4). J e dnemu z tych których pokazywano w Pary
żu, dawano przeszło sto ośmdziesiąt funtów żywności na dzień. Innemu którego P. Wil
helm widział 1748 r. w Augsburgu, dawano co dzień sześdziesiąt funtów siana i dwa
dzieścia funtów chleba; Rynoceros ten A v a - ż.ył pięćdziesiąt cetnarów (2). Ulubioneni Rynocerosów siedliskiem są nadbrzeża rzek i okolice bagniste, gdzie dla odwilżenia skóry, która się zsecha i pęka, często się kąpią i w błocie taczają. W Indyi i Afryce mięso Rynocerosa jedzą; Kolbe jadł je czę
sto i z upodobaniem; inni twierdzą że ma smak wieprzowiny; skóra do różnego służy użytku, tak grubej nie ma żadne zwierze.
Kraiowcy przypisują każdej prawie części ciała Rynocerosa jakiś lekarski skutek; róg zwłaszcza polecają jako niezawodny środek przeciwko truciźnie. Dla tego to Król Sy- ainu, posełając Ludwikowi XIV. 1680. roku różne kosztowne dary, przysłał mu także 6 rynocerosich rogów jako rzecz najszacow
niejszą w państwie swojein (3). Jeżeli od-
( 1 ) B u f f o n : H ist. natur. Quadr. t. III. k. 6 . i 7.
C2) W i l h e l m : U uler. a . d. N aturg. SaugetU. t. II. s.
484. -
(3 ) B u f f o n : H is. natur. Quadr. C. III. s. 1 5 —18. N ouv.
D ictionu. t. 19. s . 380, 381 i 383.
krycie zrobione przez Pana Burcliell d8d7.
roku w Afryce potwierdzi s ię , będziemy mieli pięć gatunków Rynocerosów żyją
cych (d).
Rynocerosów pertyfikowanych znamy do tych czas cztery gatunki t e i c h o r i n u s , l e p t o r i n u s , i n c i s i v u s i i n i n u t u s ; żadnego jednakże z tych gatunków między żyjącemi nie odkryto; zdaje się że plemie ich całkiem zaginęło, kości tylko w różnych krajach wydobyte, świadczą że kiedyś było na ziemi. Czein się gatunek t e i c h o r i n u s nie tylko od innych Rynocerosów, ale od wszystkich różni zw ierząt, jużeśmy wyżej powiedzieli. Gatunek te n , ma także kości daleko grubsze, głowę zwyczajnie większą jak u innych Rynocerosów i dwa rogi (2).
Znaleziony nad brzegiem Wilii całkowity Rynoeeros teichorinus, obeznał nas ponie
kąd nawet z zewnętrzną postacią tego ga
tunku. Głowa jego nie miała tych nierówno
ści szpecących Rynocerosa indiyskiego, ale była gładka jak w afrykańskim; nogi miały trzy kopyta zupełnie podobne do Rynoce
rosów żyjących; po wielu miejscach skóry sterczały reszty grubej śzerści, która zwła-
( 283 )
(1) C u r i e r : Oss. foas. t. II. C z . 1. S ir . 29.
(2 ) C u . v i e r : Oss. fo ss. t. U. C z . i . R oz. 4. s, 85 — 87, Id : D isconrs etc. s. IG4.
szcza głowę i nogi okrywała (4). Głowy gatunku Włoskiego czyli l e p t o r i n u s mają talcże tali jak Rynocerosy żyjące owe wiel
kie charakterystyczne wycięcie między kość
mi nosowemi a między szczekowemi, które
śmy już wyżej opisali. Gatunek ten nazywa się Włoski, od kraju gdzie go do tych czas najczęściej znajdują. Sądząc po szkielecie zdaje się także, że musiał być bardziej niżeli t e i c h o r i n u s do afrykańskiego podobny.
Ktoby jednak pragnął poznać wszystkie osteologiczne różnice między tym gatunkiem a żyjąeemi, znajdzie je w dziele Pana Cu- vier (2). Oba te gatunki petryfikowanych Rynocerosów t e i c h o r i n u s i l e p t o r i n u s nie mają przednicli zębów, tylko dwadzie
ścia ośm trzonowych. Znaleziono jednakże w Niemczech nie dawno temu gatunek Ryno
cerosów pertyfikowanych z przednimi zę
bami, który P. Cuvier nazwał od nich in- c i s i v u s . Na koniec, wydobyte szczątki Rynocerosa w Moissac we Francy i, okazały czwarty gatunek mniejszy od wszystkich do
tąd znanych i były P. Cuvier powodem do nazwania go m i n u t u s (3). Te dwa ostatnie gatunki mało jeszcze są znane.
_XD P a l l a s : \ o v i Comnicniarii Acadeiniae fScicmiarum im perialis Pctropolitanae t. 17. pro A. 1772 P etropoli 1773*
De llelią u iis Aiiimalium exoticoruin per Asiam borealem re- p e n is Complemcnttim s. 591 i 592.
<2) C u v i e r : O ss. foss. t. II. C z . 1. Ko z . 4. s. 71 . 72*
C3) C u v i c r ; Uss. foss# t. II. C z. I. s. S9—93.
Cztery Znamy gatunki Rynocerosów ży- jącyli i wszystkie cztery zamieszkały po
łudniowe strony Azyi i Afryki; miejsca naj- gorąciejsze na ziemi. W innych krajach ni
gdzie Rynocerosów nie widziano. Umiarko
wana strefa je st dla nich -za zimna; promie
nie słoneczne Portugalii, Hiszpanii, połu
dniowej Francyi i Włoch, nie mają dla nich dość siły, jakżeby dopiero w Niemczech, w Polszczę, w Rossyi, jakżeby w lodach Syberyi wyżyć m ogły? Jeżeli więc, jakeś
my dowiedli, żadnej nie ma wątpliwości, że znaleziona w Sanie głowa * jest głową Rynocerosa, skądże się ona tam wzięła ? Ten dziwny mieszkaniec najgorąciejszej Azyi i Afryki co robił pod Karpatami i* Mogłożby być, że to zwierze w samej rzeczy kiedyś w naszym kraju żyło ? Zaniesłaż szczątki jego nadzwyczajna powódź aż w inną część świata? Czy też może jak inne zwierzęta pokazywany za pieniądze, przypadkiem tu zginął ? Na te pytania chcielibyśmy jeszcze odpowiedzieć.
W Europie, w północnej Ameryce, w Sy b ery i, na całej północy, od morza lodo
watego do śródziemnego, od Missisipi do Kamczatki, znajdujemy kości SłoniÓAv czyli Mlimmutów i Mastodontów; kości Rynocero
sów , Hy e n , Krokodylów, i l Ippopotamów, Tapirów i wielu innych zwierząt których
°4
rodzaje teraz w gorącej tylko strefie, albo w Afryce i środkowej żyją Azy i, a których na północy nigdzie żywych nie widziano.
Na to tysiące niezaprzeczonych mamy świa
dectw, które P. Cuvier wklasycznem dziele swojein o kościach petryfikowanych jak naj
pilniej zebrał i ogłosił. Jużeśmy wspomnieli o niektórych kościach rynocerosich wydoby
tych w różnych miejscach Francyi, Anglii, Włoch i Niemiec; jest to jednakże mała tylko liczba w porównaniu z mnóstwem w tych krajach znalezionych. W Niemczech, te tylko które do 1786 r. wykopano, należą do przeszło dwudziestu dwóch Rynocerosów (1).
ftitasic wspomina o kościach rynocerosich w wielu miejscach Polski znalezionych (2);
kości Rynocerosów znajdują się także w Węgrzech, w Szwecyi, w Rossyi, słowem, w całej Europie i w północnej Azyi; zwła
szcza w Syberyi, która ich mnóstwem wszy
stkie inne kraje przechodzi (3). Niebyłożby więc największą niedorzecznością twierdzić, że wszystkie te liczne plemiona Rynocero-
(1 ) C u v i e r : O ss. fo ss. t. II. C z. i . s. 47.
(2) R ocznik to w a r z 3's lw a W a r s z a w , p r z y nauk t. 6. s.
82 i 63. — t. 10. s. 376. t. 11. s. 303.
(3) C u v i e r : Oss. fo ss. t. II. C z. 1. s . 4 3 —56. S o in
ni e r ; Beschreibnng d. festen Oberflaclie (1. Erdkorpers.
P rag, C alve 1821. — P atrz s. 349 — 359. S o m m e r : Ge- schiclile d. Erdoberflache. Prag, Calve 1825. s. 159 — 174. — W i Mi e I ni : U nler. a. d. Natury. Saugeth. t, II. s. 488. —
sów, Słoniów, Mastodontów, Ilyen, Kroko
dylów, Hippopotamów, Tapirów i tylu in
nych zwierząt, których szczątki ogromną ho całą północną przestrzeń ziemi zaległy, spe
kulanci do Europy przygnali, po pustyniach nowego świata i Syberyi wodzili i za pie
niądze pokazywali? Okazaliśmy takie ze Rynocerosy petryfikowane należą do gatun
ków, które całkiem wyginęły ; nikt przynaj
mniej do tychczas między żyjąceini takiego nie widział; okazaliśmy na koniec, ze Ity- noceros kilka lat temu we Lwowie widziany, pierwszym był w Połszcze i Galicyi. Przy
stąpmy więc do drugiego wniosku ; je st on przynajmniej do prawdy podobniejszy. P o- w ó d ź t e s z c z ą t k i z i n n y c h s t r o n ś w i a t a na p ó ł n o c p r z y n i o s ł a ; d l a t e g o j e z a w s z e n a k a w a ł k i p o g r u c h o t a n e z n a j d u j e m y . Zdanie to wspie
ra się na powadze wielu uczonych Geolo
gów ; dla następujących przyczyn przyjąć go jednakże nie możemy. Kości petryfikowane są w praAvdzie często mocno uszkodzone, często na kawałki zgruchotane, ale nie za
wsze ; wiele już takich znaleziono, które jak najlepiej były zachowane. Ale nie tylko jak najlepiej zachowane kości znajdowano;
północne strony Syberyi dochowały nam całkowite Rynocerosy i Mammuty, na któ
rych ciało, skóra, szerśe nawet jeszcze po- 4*
zostły. - - Isbrand-Ides wspomina o głowie Mammuta, na której mięso zepsute było i o zainarzłej nodze, wielkości średniego wzro
stu człowieka; Jan Bernhard M uller, o przednim zębie w którego wydrążeniu wi
dno było coś podobnego do krwi zltrzepłej.
O prawdzie tych doniesień z początku po
wątpiewano, ale późniejsze odkrycia, któ
ry ch nie podobna było dłużej zaprzeczać, rzetelność ich całkiem okazały. W r. d?7i znaleziono w Syberyi, nad rzeką Wilią, pod 66 stopniem północnej szerokości, 150 go
dzin od lodowatego morza, Rynocorosa w zamarzłym piasku zagrzebanego, na którym mięso, skóra i szerść się jeszcze znajdo- waly. Pallas opisał go obszernie, a głowę i nogi do tych czas w Petersburgu pokazują.
Dl u gość jego wynoęiła 3 i f łokci rossyi- skich, wysokość miała około pół trzecia łok
cia; ale tylko z domysłu. Prócz skóry i szerści, widno było na głowie części ciała.
Powieki nawet nie były całkiem zepsute.
Pod skórą,""w koło kości, i w mózgownicy, leżała klejowata materya, pochodząca zape
wnie z zepsucia miękkich części. Szerść była daleko dłuższa jak na łiynocterosach żyją
cych (1). Następujące odkrycia jeszcze mo
t t ) P a l l a s : N o v . Conunent. Acad. P etropol. t. 17. s.
585. i naslę|). O u v i e r : Oss. foss. t. I. s. 143. t. U , C z. I. str. 46. Id . U r w e lt v . Koggerath t. I. s. 219 i 220.
cniej poprzedzające potwierdziły. W Sybe- ryi za łndygirką, nad brzegiem Alazei, rzeki która się rzuca do lodowatego morza, znaleziono, pisze S a r y t e z e w, słonia któ
rego rzeka wyniosła. Ten na pierwszy rzut oka, zdawał się stać na nogach, był prawie cały i dobrze zachowany, miał na sobie skórę, która w wielu miejscach okryta była długą szerścią (1).
Tungayski rybak postrzegł 1799. roku nad brzegiem lodowatego morza przy uj
ściu rzeki Leny, kloc niekształtny lezący w pośród lodów, którego jednak nie mógł dobrze rozpoznać. W następującym ro k u , kloc ten lepiej ju z widział, jednakże nie mógł się jeszcze domyślić coby to być mo
gło. Jeszcze rok później, przy końcu la ta , okazała się z pomiędzy lodów cała strona ja kiegoś zwierzęcia z ogromnym kłem ; był to słoń. W piątym dopiero roku, w którym lody nadzwyczajnie stopniały, postrzegł całe to zwierze lezące nad brzegiem na piasku.
W Marcu 1804 r. odjął mu oba kły czyli boczne zęby i przedał za 50 rublów. Zna- laźł się także ta k i, co to zw ierze, chociaż niezgrabnie w ten czas narysował. Dopiero dwa lata później, a za tem w siedm lat po
( t ) S a r y t c z e w : V o y a g e dans le nord est de la S ib ć . ric. — G u v i e r : O ss. fo ss. t. I. e .i4 3 i 146.
odkryciu, dowiedział się o tom P. Adams bę
dący na ten czas Adjunktem Akademii Pe- tersburgskiej, a później Professorem w Mo
skwie. Jadąc z Hrabią G o ł o wl; i nem po
słem rossyiskim do CJiin wysianym, usły
szał o tem w Jakutsku i na tych miast udał się na miejsce. Słonia tego z astał, ale juz, bardzo popsutego; bliżsi Jakuci mięso dla psów pokrajali, drapieżne zwierzęta resztę ziadły. Szkielet , prócz przedniej nogi był cały. Kość pacierzowa, miednica (pelvis) je dna łopatka (scapula s. omoplata) i reszty nóg, były jeszcze naturalnemi połączone więzami (ligamenta) i w części pokryte skóra. Nie daleko z tamtad znaleziono i dru-«. c gą łopatkę. Głowę przykrywała zeschła skóra; jedno ucho dobrze było.zachowane i miało na sobie garść szerści; zrzenice (Aug- apfel) nawet widno było. Mózg znajdował się w czasce, ale zeschnięty; dolna warga była nadpsuta, a z pod wierzchnej wyglą
dała szczeka. Po karku spadała długa grzy
wa. Skórę dwojaka szerść pokrywała; jedna była czarna i stercząca, druga czerwoniawa, daleko miększa i do wełny podobna. To co z tego słonia jeszcze pozostawało, tak było ciężkie, że dziesięciu ludzi miało co dźwi
gać. W mokrawym gruncie, jak świadczy P.
Adams, znaleziono więcej jak trzydzieści funtów tej szerści i wełny, którą Niedźwie
dzie, zrząc mięso, zagrzebały. Słoń ten byt płci męzkiej , a głowa, bez ltłów, wa
żyła przeszło czteresta funtów. Pan Adams wszelkiego dołożył starania, ażeby ile moż
ności wszystkie zebrać części tego, że tak powiem, cudownie zachowanego mieszkańca dawnego świata. Kły lulało mu cię odkupić w Jakutsku ; długość ich wynosiła z zakrzy
wieniem przeszło dziesięć stóp. Cesarz Ale
ksander nabył ten osobliwszy pomnik za ośin tysięcy rubli i powierzył Akademii pe- tersburgskiej (1). Mamy jeszcze i inne po
dobne przykłady. Tileriusz dostał 1805 r.
garść szerści Maiiirmita, którą posłał Blumen- bachowi. Niejaki Patapof wyrwał ją z nie
żywego Mammuta znalezionego nad brze
giem lodowatogo morza. W królewskim ga
binecie w Paryżu mamy, pisze Cuvier, z te
go Mamuta trochę szerści i kawał skóry które nam z Moskwy przysłano (2).
Na koniec, chociaż następujące odkrycie, nie tu właściwie należy, nie możemy jed nakże dla iego osobliwośd o niem nie wspo
mnieć. Pan Eszenholz, lekarz dodany Panu
Cl) Journal du Nord Octobre 1807. N . 30. P etersburg. — Mcmoires de 1’Academie de Petersburg 1815. t. V . C u v i e r:
Oss. foss. (. I. s. 146 i 147. — Id . U r w e lt v . N oggerath t.
L s. 2 2 0 - 2 2 3 .
(2) T i l e r i u s : Mćm. de TAcad. de Petersburg t. V . s.
423. - C u v i e r : O ss. foss. t. I. s. 147 i 148.
Kotzebue pod czas wyprawy na Rurylcu do północnego pola, zwiedzając z towarzyszami Sweini brzegi Ameryki północnej, leżące za cieśniną Reryngską koło Kocebusund, na przeciwko wyspy Chamisso, pod 66° 45' 36" północnej szerokości, postrzegł we wnątrz góry w miejscu, gdzie brzeg był oberwany, ogromną ławicę czystego, litego lodu. Na tak nadzwyczajne doniesienie, pi
sze P. Kotzebue i P. Chamisso, udaliśmy się wszyscy na to miejsce, ażeby się tak o- sobliwemu zjawieniu bliżej przypatrzyć i jak najdokładniej o wszystkiem przekonać, Rrzeg był w tein miejscu prawie prostopa
dły i miał około 100 stóp wysokości, dalej zaś wznosił się jeszcze wyżej. Warstwa czystego lodu miała około 80 stóp wyso
kości, długość zaś jej mogła dobry wystrzał wynosić. Na tej warstwie lodu, leżała cienka warstwa niebieskawej gliny na 2 lub 3 cale gruba, na niej zaś warstwa nie mająca wię
cej jak jedne stopę grubości, złożona z ziemi roślinnej torfowatej, okrytej mchem i bujną trawą. Pan Chamisso, sądząc po kształcie dalszego brzegu, wnosi że ta warstwa lodu i dalej się ciągnęła. Tam gdzie przypadkiem została odkryta i gdzie na nią powietrze i słońce wolno działają, widocznie topnieje i wiele z niej wody w morze ścieka. Ze ten ló d , powiada P. Kotzebue i P. Cliamisso,
nie teraz pow stał, dowodzą oczywiście ko
ści i zęby Maminutów, które tam gdzie ta ściana topnieje, w znacznej ilości w niej się pokazują (1). Tyle oczywistych i godnych wiary świadectw nie pozwalają więc dłu
żej wątpić, że lody Syberyi zachowały nam całkowite Słonie i Rynoctórosy. Zwierzęta te nigdzie w Syberyi teraz nie żyją i żyćby nie mogły, bo należąc do największych na ziemi i do roślinożernych czyli trawogry- zów, potrzebując wiele i obfitej paszy, czem- żeby w kraju okrytym wriększą cześć roku śniegiem i lodem wyżywić się mogły ? lin potrzeba wiecznego lata i bujnych kra
jów południowej Azyi i Afryki* Na koniec jeżeli nieżywe i w lodach zagrzebane u- kryć się przed okiem ludzkiem nie zdołały, ktoż temu uwierzy, że żyją, kiedy żaden z mieszkańców Syberyi żyjących nie wi
dział ?
Trudno także przypuścić, że powódź te zwierzęta z południowej Azyi i Afryki do Syberyi przyniesła; wiemy bowiem, że wo
da ciał zwierzęcych od zgnilizny nie zacho
wuje, a w tak dalekim przewozie z południa
(1) K o t z e h u e : (O do y .) Enideckunffsreise in die .siidscc itnd nach der B erin gs-S trasse zu r E rforscliung ein ef nordost- lichen Darchfalirt. U nteinonim en in den Jahreu 1815 -1 8 1 8 . W łen 1825. Kaulfnsa und Kranimcr. Phu■■/. C. I. s. 218 ; t.
III. s. 235i 236.
5
na północ musiałyby się całkiem popsuć.
G ranit, kwarc, najtwardsze kamienie które woda rwie z gór i wynosi, widzimy w ma
łej od (ych gór odległości ztarle na okrą
głe i gładkie kamyczki, pospolicie ryniem zwane. Jakżeby ta sama siła wody, która w tak małej odległości i w tak krótkim czasie głazy i opoki zmienia, nie popsuła ciał zwierzęcych, niosąc je z południowej Azy i i Afryki aż nad brzegi lodowatego mor/,a? Powódź wiec nie mogła przynieść do Syberyi tych Mammutów i Rynocerosów, które w całości z mięsem, ze skórą, z szer
ścią nawet w lodach jej leżą. Zwierzęta te w krajach, gdzie do tych czas kości ich znajdujemy, żyć musiały, a w Syberyi dla tego tylko lak dziwnie się zachowały, że je lody żywcem prawie ogarnąć musiały. Ze żyjące kiedyś w Syberyi Słonie musiały być nawet bardzo liczne, widno z tego, że sło
niowa kość , którą Rossya tak znaczny han
del prowadzi, nie z Afryki, nie z południo
wej Azyi, ale z Syberyi pochodzi. Godną także zastanowienia je st rzeczą, że gatunki Sloniów i Rynocerosów, których kości na północy znachodzą, nigdzie już teraz nie żyją i zupełnie są odmienne od gatunków żyją
cych w południowej Azyi i Afryce. Gatunki te żyły więc może tylko na północy i tam zginęły. Ze Rynoceros i Słonie nad Wilią ł
Leną znalezione miały na sobie dość szer- ści, jużeśmy pierwej namienili, żyjące zaś gatunki Słoniów i Rynocerosów gdzie nie gdzie tylko pojedyncze włosy na skórze mają. Jeżeli wiec Słonie i Rynocerosy żyły w S yheryi, na co mocne mamy dowody, czemużby w cieplejszych od Syheryi kra
jach, czemużby w A nglii, we Francyi, w Niemczech, w Polszczę, czemużby nad Sa
nem żyć nie mogły ? Ale jakże Europa w ów czas wyglądała, kiedy w niej jeszcze S ło n ie, Rynocerosy, llippopotamy, Lwy, Tygrysy i Hyeny mieszkały ? Jakież przy
czyny mogły tak nadzwyczajne sprawić skutki; mogły tyle gatunków zwierząt cał
kiem na północy wytępić ?
Na to dość mamy w Geologach domy
słów ; ale szukając w umiejętnościach pra
wdy nie dowcipu, zdaje nam się, że Geolo
gia tego zapytania rozwiązać rzetelnie je szcze nie może. Geognozyi, tak ważnej te raz nauki, bez której Geologia kroku z po
żytkiem uczynić nie może, przed Wernerem nie było. On był pierwszy inówją Humboldt i Cuvier, który nas nauczył, na co w głębi
ziemi uważać mamy (1). *
( l ) C’esL de liii C W erner) et de lui seiilemeiH qtie datera la g e o lo g ie p ositiye, en ce qui concerne la naturę m inerale des couches.
C u v i c r : Discours «. 28.
Od tego czasu trzymejąc się wskazanej przez Wernera drogi, wiadomości geogno- styczne nadzwyczajne uczyniły postępy, je dnakże za mało w tak krótkim czasie mo
gliśmy poznać budowę ziemi, ażeby, nie mówię na wszystkie, ale.na ważniejsze przy
najmniej odpowiedzieć zapytania. Rozpaczać jednakże rozum ludzki nie powinien; potęż
niejszego od niego zdobywcy świat nie miał;
a odkrycia, któreśmy winni Panom Humboldt, Cuvier, Brogniart, B ’Aubuisson , Bucklaud i innym znakomitym naturalistóm, wiele już rzeczy wyjaśniły, o których dawniej żaden z Geologów w uniesieniach swoich nie ma
rzył. Nauka o petryfikatach zwierzęcych świeży, lecz nieśmiertelny pomnik geniuszu
W ern er hąt d^s geogn ostische W is s e y erschaffen. Kr leh,rie, w as man zu beobachten habe, w a s man w iss e n m iisse, er hat in G eg en d en , dereń Untersuchung ihm niclit vergonnt g e w e s e n , einen Thcil der Entdeckungen yorbereitet; er hat, moehte man sagen, einen Tbeil der E ntdcckuugen Yorgefiihlt, w o m it die G eognosie nach ihm bereicherl w urde.
H u m b o ld t: Geognosti&cher Vęrsuch iib er d ie Ijagerung d e r G ebirgsarte.n in beideu K rd h d lfte n von L eon - h a r d t s. 67 i 6 8 .
P ’Ąubuisson na p och w ałę W ern era p ow iad a: O W ern er
z e , m ożna to saino p ow ied zieć co o L ineuszu; u czn ie je g o z ie mię za lu d n ili, a naturę od jed nego pola do d rugiego, badano w imieniu jed nego c z ło w ie k a . D ’ A u b u i s s o u : G eognosię V orrede s. 20.
W ern er u ro d ził się w L u zacy i 1749 r. um arł w Drez-.
n ie, 30. c z e r w c a 1817. r. — Odkrycia sw o je w G eo g n o zy i o - g ło s ił św iatu 1790. r.
I*. Cuvier, umiejętność tak ściśle z Anatomią porównywającą połączona, także od nie da
wna o wiele wiadomości nasze o ziemi roz
szerzyła ; a chociaż to się nie jednemu o-:
pacznie zdawać będzie, łatwo jednakże oka
zać, że petryiikatom winniśmy wielką cześć tego, co do tych czas o historyi ziemi wia
domo. Geognozya gromadzi doświadczenia o składzie gór i ziem i, Geologia robi z nich wnioski, stara się te doświadczenia wytłu
maczyć i układa systemata; Geognozya jest za tern posadą całej Geologii czyli naszych wiadomości o ziemi. Ale czegożby nas G er ognozya bez pomocy petryfikatów nauczyć mogła? Uuczy nas Geognozya, że powierz*
ciinia ziemi już nie jednej doznała odmiany, ale jakże tego dowodzi jeżeli nie toin , że w warstwach w różnych głębokościach ziemi leżących, pelryfikaty zwierzęce i roślinne znaehodzi, które nie mogłyby się tam znaj
dować, gdyby grunta na których leżą , nie były kiedyś powierzchnią ziemi. Okazała Geognozya, że mamy różne gór gatu n k i:
pierwotne, przechodnie i warstewne (F łetz.
gebirge) i że te ostatnie dzielą się znowu na grunta drugiego i trzeciego rzędu (ter- rahts secondaires et tertiaires). Nie zasa- dzaż się ten cały podział na nauce o pe- tryfikatach? na dostrzeżeniu, że góry pie
rwotne żadnych w sobie petryfikacyi Hie
mają, przechodnie bardzo mało i to prawie same Zoofity; że grunta drugiego rzędu nie mają w sobie petryfikowanych zwierząt ssą
cych lądowych, które się dopiero w grun
tach trzeciego rzędu znajdują ? Uczy nas Geognozya, ze góry i warstwy w pewnym porządku po sobie nastąpią; ze góry pier
wotne leżą najgłębiej, przechodnie na nich, grunta zaś drugiego i trzeciego rzędu je szcze wyżej. Nie zasadzają/, się i te odkry
cia, któremi się najbardziej zajmuje Geogno- z y a , na znajomości petryfikatów, bez któ- rychbyśmy gatunków gór rozróżnić nie mo
gli ? Te są główniejsze Geognozyi odkry
cia; bez nich cożbyśmy dotąd o budowie ziemi Aviedzieli? a jednakże, bez petrylika- tów byłaby Geognozya do żadnych z tych odkryć nie przyszła. Tralnie za tem Parrot o petryfikatach powiedział: że one są wiel- kiem Archiwum ważnych dokumentów do Historyi ziem i; ale że do icli wyczytania i zrozumienia, potrzeba osobnej Dyplomaty
ki (1). Ci więc czytelnicy, którym poznanie ziemi nie je st zupełnie obojętne , a którzy jednak wydziwić się nie mogli, jak można było skamieniałej głowie tyle stron poświęcić, poznawszy bliżej ścisły związek petryfiha-
( i ) P a r r o t : G rundrisa d. P h js ik d. Krdc u. Geologie Biga u . L eipzig ISIS. P a trz s. 143.