• Nie Znaleziono Wyników

Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. R. 6, z. 2 (1833).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. R. 6, z. 2 (1833)."

Copied!
98
0
0

Pełen tekst

(1)

NAUKOW E

OD

OSSOLIŃSKICH

W Y D A W A N E .

Razem m łodzi przyjaciele l

Rok szósty.

Z E SZ Y T I I .

LW ÓW .

W Y T t O C Z N I A N A R O D O W A O S S O L IŃ S K IC H .

1833.

/

(2)
(3)

I.

W S T Ę P U

DO

D Z I E J Ó W P A N O W A N I A

Z Y G M U N T A I.

X I Ę G A D R U G A .

( z R ę k o p , J . M . O sso liń sk ie g o ciąg d a ls z y .)

S K A R B .

O w a w ojna p ruska, k tó r e j, m im o n ie d o łg - zno.ści środków i ro zlicz n y c h b łę d ó w K azim ie­

r z a , j a k i ś ,— ze tak r z e k ę , — p rzezn aczen ia u p ó r , p o m y śln y w y m u sił sk u tek , p rzy n ió słszy ś w ie tn e , lu b o n ig d y z u p e łn ie n ie w y w ite i za­

tru te ro zk rzew io n y m na w ie c z n o ść n ieład em P o lsc z e k o r z y śc i, z o sta w iła po so b ie , tak co do skarbu, ju z L udw ikow em i i Jagełłow erni p rzy ­ w ile ja m i, tu d z ie ż n ie p o w ś c ią g liw i ostatn iego rozrzu tn ością z u b o ż o n e g o , jak i co do w ojsko­

w ej p r z e w a g i, zn u że n iem rycersk iego d u ch a , a razem zm iękczeniem ob yczajów , zw yk łą z p r z e - tę z o n e g o w y sile n ia się om d lałość. K azim ierz w ciągu tych b ojów , n ie raz do rozp aczy p rzy­

w o d z o n y , n iep od ob ień stw em porząd n ego ż o ł-

Z c s z . I I . 1833. |

(4)

nierstw u w yp łacan ia, znalazł się po zak oń cze­

niu icli, obarczony długiem zatrzym anego żołdu 2 7 0 ,0 0 0 czerw o n y ch z ło ty c h , tak dalece hez sposobu zadosyć u czyn ien ia n a trętn ie się u p o­

m inającym , ze się kryć m u sia ł, to ż p rosić o cier­

p liw o ść i p od ział na raty, a p od ob n o za sw ego życia zn ieść całego d łu gu n ie zd ołał. W ojny z M aciejem K orw in em , osad zen ie na tr o n ie c z e ­ skim W ła d y sła w a , p ro w ad zen ie na w ęgierslii O lbrachta, cale n iem o g ły się odbywTać opiesza- łe m i i ścisło pod kredkę branem i od narodu po­

m ocam i. Dw7aj n astęp cy K a zim ierza , n ie zara- to w a li p u b liczn ego niedostatku. O l b r a c h t za­

gm atw ał się do ostatka, na opłakaną swoją do W ołoch w y p r a w ę ; A l e x a n d e r za ś, n a w e t nie w ied zia ł z kąd m iał brać na u staw iczn e opędza­

nia się M oskw ie i T atarom , przytem m arno­

traw stw em p rzesad zał nad w szystkich sw oich poprzedników . M ów ion o o n im , iż gdyby b y ł dłużej p o ż y ł, b yłb y pewTfiie cala Polskę i Litw ę rozd arow ał. Trudno sobie w y sta w ić , do jakiej n ęd zy p rzyp row ad zili się M o n a rch o w ie, n ie już jed n ego r o zle g łe g o p a ń stw a , ale kilku z esobna państw znacznych i potężn ych . O krzykniono ich po całej E u r o p ie , iż nic n ie b y ło u b o ższeg o nad polskiego K róla, ani p rzeciw p raw d zie je d e n z najcelniejszych krasom ów ców w y sło w ią s ię , iż p otoczn e p otrzeb y w y żeb ra n y m , c z y li na lich w ę zaciągnionym groszem o p ęd za li, n a w et bądź im córkę za mąż w y d a w a ć, bądź tylko podjezdka

( 2 )

(5)

kupić p rzy c h o d ziło ; m usieli d łu g do d łu gu p rzy­

p isy w a ć , a d a le j, to liraj podatkam i ła d o w a ć x to po sp rzęty k o ścieln e posiągać i je sc z e radzi n ie r a d z i, albo p r z e r y w a ć , albo opusczać naj­

w a żn iejsze p r zed sięw zięcia . Zygm unt zastał n ie tyll<o skarb w y p ró ż n io n y i za leg ły m z czasów Olbrachta i A lexandra zacięzn ego z o łn ierz a ż o ł­

dem ob ład ow an y, ale d o b ra , c ła , zu p y p ozasta­

w iane.

B y ł c z a s, ż e n ic p ra w ie w P o lscze K oron ie d óbr sto ło w y ch n ie z o s ta ło ; W ład ysław Jagiełło sam j.uz b y ł ty le ich r o zd a ro w a ł i p o o b cią za ł, ze P ap ież M arcin V. p ow ściągn ąć je g o ro zrz u ­ tn o ść p r z e d sięw zią ł; u c z y n io n e p rzez n ieg o z a ­ p isy u c h y lił i z le c ił A rcybiskupow i lw ow sk iem u d a w n y stan r z e c zy p rzy w ró cić. Żeby c ie k a w o ­ ści czyteln ik a: z kąd w z ią ł P ap ież p o w ó d wT d o ­ ch od y św ie ck ie g o M on arch y m ieszać się ? n ie d łu go trzym ać w z a w ie s z e n iu , n ie zdaje się r z e ­ czą zbytnią n a m ie n ić , iz to ro zp o rz ą d z en ie w y ­ szło z R zym u ( i ) z okazji od stęp ow an ia p rzez J agełłę K rzyżakom (na w d an ie się W itold a), m ły ­ na L ubicza; z e zaś w P o lsc z e m iano K rzyzaków za podpadających ściślejszej P apieża zw ie r z ch n o ­ ś c i, p o n iew aż M nicham i b y li, u w ażan o w ięcej na sczególn y p rzyp ad ek , który p o w o ła ł b y ł ó w w y r o k , n iz na sam ego ogóln ość.

( 3 >

( l ) D łu g . X I . p. 48 9 .

(6)

W ładysław syn Jagiełły, razem Król polslii i w ęgierslu , u słu gi k rólestw u p rzez panów p o l­

skich u c z y n io n e , darow iznam i wr P olscze nad- gradzał i przez te la ta , które w W egrzech stra­

w ił, w szystkie niem al k rólew sczyzn y, z cła i m yta dochody obarczał rozm aitem i ciężaram i;

w sczególn ości z a ś, w ie le w si na Rusi i Podolu z u b liżen iem n a w et daw nym p osia d a czo m , oddał na w łasn ość niem ającym do n ich żadnego pra­

w a (1 ). Jalf obfitym źród łem dochodu bydź m o­

g ły dobra sto ło w e i jak b y ły ro ztr w o n io n e p rzez tych d w óch K rólów , d ow od zi ośw iad czen ie Ka­

zim ierza Jagielloń czyk a, w o d p o w ied ziR y tw ia ń - sk iem u , ( przy innych zarzutach zadającem u o n e- m uz nied b ałość około b ezp ieczeń stw a g r a n ic ), z e g d y b y d o b r a s t o ł u k r ó l e w s k i e g o w s z y s t k i e o s w o b o d z o n e b y ł y , w y d o ł a ł - b y p o t r z e b o m k r ó l e s t w a , l e c z j a k t e ­ r a z , n i e m i a ł W c a l e o c z e m i m z a r a d z i ć ( 2 ) .

Za tego Króla stanęło praw o zakazujące zasta­

w y ziem i zam ków celn iejszy ch , w których b y ­ ły starostw a, pod przepadkiem sun n n , k tóreb y b y ły na n ie w n iesio n e (3 ). W ład ysław J a g iełło z w ią z a ł b y ł daw niej sob ie r ę c e w z g lęd em w ie l- liorząd ów krakow skich, lecz b ez ob ostrzen ia ka-

( 4 )

( 1 ) D ług. li b. X I I . p . 773.

( 2 ) Dł ug . Iib . X I I I . p . 249.

( 3 ) S t a t . 1493. H . L . 93.

(7)

ry na w yjed n y w ających zapisy ( l ) . O bydw ie ustaw y w późn iejszych czasacli w y ło ż o n o t a k , ze zostały b ez sk u tk u , jalt gdyby nigdy n ie b y ­ ły zaszły. P i e r w s z a , ze się je d y n ie do gro ­ dow ych m iejsc ściągała; d r u g ą , ze K r ó ló w , nie w ie r z y c ie ló w w iązała (2).

O gólniejsze w przedostatnim roli u życia A le- x a n d ra p o sta n o w ien ie: «zeb y Król b ez z e z w o le -

«ni a P anów Rad, żadnych a żadnych dóbr sto-

« ło w y c li, ani p rzed a w a ł, ani za sta w ia ł, z w ło z e -

«niem liary na zyskujących tak ow e dary, utraty

« czci i p ie n ięd zy; » ju z samo pokazuje, ze pod ów czas do tego zbytku z łe przyjść m u sia ło , który w yciąga gw a łto w n eg o i oraz skutkującego lekarstw a (3 ). W samej rzeczy A lexander tak w ro zrzu tn ości p rzeb ierał m iarę, iz o nim m ó­

w io n o : z e gdyby b y ł n ie u m a rł, b yłb y całą P o l­

skę i L itw ę rozp rzed ał. Sypał dary p ełn ą ręką na p od ch leb ców , zauszników , m uzykantów , ta ­ neczników i inną tym podobną nikczem ną ga-

w ie d ź , lecz gdy na to m arnotraw stw o zaciągał d łu gi; zostaw iał b ez zapłaty ż o łn ie r z y w z o łd z ie jescze od czasów Olbrachta zaległym ( zi).

Jeden z p ogrzeb ow ych ch w a lcó w Zygm unta naszego (5) w ystaw ując stan P olski przed jeg o

( 3 )

( 1 ) S ta t. 1440. II. L . f. 84 .

( 2 ) Z a Zygm. Au g. w P i o t r k o w i c 1502.

( 3 ) S ta t. 1504. II. L . 114.

( 4 ) C r o m c r . L . X X X . cd. k o l o n . f. 45 2— 457.

( 5 ) O r i c h o y . in O r a t. fu n e b . S i j i s m . I. p . 40— 41,

(8)

panow aniem sm utny i n ęd zn y, p r z eciw n ie zaś ów , do którego ją p rzerzeczo n y M onarcha d ź w i­

g n ą ł, kw itnący i o k azały, w sczegółn ości nad rzadkością p ien ięd zy daw ną i ich obfitością p ó ­ źniejszą zastanaw ia s ię , w zy w a sam ych słu ch a­

cz ó w sw oich pam ięci na św ia d e c tw o , jak było niegd yś ciężko o grosz; czego także dow odzi sczu p łością o p ła t, na które praw a oszacow ały b y ły m eżobójstw o i in n e p rzestęp stw a ; toż skro­

m nością p osagów , które przedtem n ie b y ły w ięk­

sze jak 5 0 g rzy w ien po córkach sz la ch ec k ich , sto po senatorskich ( l ) . U bóstw o p od łu g niego m iało liydź tak w ie lk ie , ż e aż tło c z y ło u m ysł i od w szelk ich w ażn iejszych w strzym yw ało go p r z e d s ię w z ię ć ; że w p rzeciągu czasu m iędzy pa­

n ow an iem K azim ierza W ielk ieg o , (k tó r e g o są o w e praw a o taxach i p o sa g a c h ), a Z ygm unta, n iep od n iosła się z n3czn ie liczba p ien ięd zy krą­

żących w o b ieg u , podpiera to jed n ostajn ość c e ­ n y ż y w n o śc i, snadno m ogąca bydź okazaną przez

( 6 )

( l ) N a z n a c z y ł t a k o w e w y p o s a ż e n i e K a z i m i e r z W i e l k i , V ol.

L e g . I. f. h5. ti t . D e F i l i a ; o m y ł k ę j e d n a k O r z e c h o w s k i e g o w l i c z b i e 30 g r z y w i e n , k ł a d ą c z a m i a s t tć j 40, p o p r a w i ć n a l e ż y . T r z y d z i e ś c i g r z y w i e n n a z n a c z y ł p ó ź n i e j s z y S t a t u t A l e s a n d r a r o ­ ku 1505. V oI . I. f. 32 6 . ti t. D e c r i n i l i , z o n i e n i e o p r a w n e j o d- u m a r ł ć j o d m ę ż a , z m a j ą t k u p o n i m p o z o s t a ł e g o . Z w i ę k s z a to d o w ó d O r z e c h o w s k i e g o , ze p o s a g s t o i c z t e r d z i e ś c i g r z y w i e n b y ł p o d ł u g p r a w a u m i a r k o w a n y , w z g l ę d e m n a j w i ę k s z y c h w j e ­ d n y m i w d r u g i m s t a n i e d o c h o d ó w , m i e r n e m u o s z a c o w a n i u p o d ­ leg a ją c yc h.

(9)

1 ę , którą dla p osp olitego ru szen ia przepisano za J a g iełły i je g o syna K azim ierza,

M ożn a z a p ew n e w n o sić z jednostajnej ce n y ż y w n o śc i, w całym p rzeciągu m ięd zy Kazim ierza W ie lk ie g o , a Zygm unta I. p a n o w a n iem , z e przez te n c z a s, albo n i c , albo przynajm niej 'bardzo m ało p rzy b y ło do o g ó łu krążących w obiegu p ien ięd zy , to z a ś, ż e w artość r z e c z y do życia p otrzeb n ych tiie odm ieniała s i ę , okazać szaću n - kiern za K azim ierza W. dla p o sp o liteg o r u sz e ­ nia u m iarkow anym , p rzez J a g ie łłę i O lbrachta b ez najm niejszego p o d n iesien ia p o n o w io n y m , to ż z p odrożonej ż y w n o ści za Zygm unta I. w p op raw ce tejże samej u staw y, postrzegając p o ­ m n o ż e n ie b ogactw a n a r o d o w e g o , brać m iarę

ich p rzyrostu, ( i )

P o n iew a ż n a c e n ę ż y w n o ś c i, op rócz liczb y ty ch znaków , którym i się w y m ie r z a , w p ły w a ją i in n e o k o lic z n o śc i, jako to : p o le p sz e n ie g o ­ sp od arstw a, p rzy b y cie lu d n o śc i, spokojność w k ra ju , pokój z e w n ą tr z , n ak on iec w ła sn o ść rzą ­ du ; p o n iew a ż te ż oprócz teg o w ia d o m o , ż e w X III. w iek u ju ż p o d la ł gatunek srebrnej m o n e ­ ty, gdy w iN iem cz ech zaczęto m ied ź do srebra m ieszać, (z k ą d tanność sztuk jej p o je d y n c z y c h , zatym k on ieczn ość znaczniejszej ich lic zb y da­

w a n ia , za rz e c zy w sw ej isto c ie podobnej zm ia­

n ie n ie p o d p a d łe , lu b n ie p o d le g łe w y n ik ła ) ( 7 )

( t ) S ta t. H erburt. art. B e l l u m . e d . 1503 f o l. I 7 s e ijq ,

(10)

co n aw et p od n iosło u nas w artość czerw on ego złotego od l ł groszy, jak szed ł b y ł za K azim ie­

rza W ., do 5 0 za O lb rach ta, do 32 za A lexan- dra; w ie c n iż e li się zasadzać na p raw id le od­

trącan ia, rozm aite um iarkow ania przyjm ującem , p rzen oszę raczej z p o w szech n eg o w początkach p anow ania Z ygm unta, w całej E uropie krusczo- w y cli skarbów w ezb ra n ia , ( k tó r e jak w iadom o z odkrycia n ow ej części św iata w y p ły n ę ło ) w sp ie­

rać i tłóm aczyć to, co o poprzedzających p an o­

w a n ie Zygm unta czasach czytam y.

P rzez z łą c zen ie się z L itw ą , dalej p rzez Ja­

g ie llo n ó w w o jen n e sc z e śc ie , osiągła ju ż była Polska ow ą całą r o z le g ło ść do której n a leżało jej się b y ło sz e r z y ć , żeb y zyskow niejszą i w ła ­ snych sw oich rze czy w isty ch bogactw zam ianą, zapom ogła się w bogactw a o n eż ozn aczające;

rozciągła swój handel do ostatnich kresów , do których m ógł bydź p osu n ięty, a mając w sw o ­ im reku n ajceln iejsze jeg o w y jścia , zasadziła go na stałym narodow ej p otęgi gru n cie. M iejsca gdzie D n ie p r , B oli, i D n iestr wpadają w m o­

rze czarne i kraje p rzez które p ły n ą , n a leża ły do L itw y. Nad D n iep rem w T aw an iu m ieli X ią - żęta kom orę m urow aną z k a m ien i, Ł a ź n i e W i t o ł d a n a zw a n ą , gdzie w yb ieran o na nich cło i o ś m i e e t w o (p e w n ą p ien iężn ą karę od T atarów , za p op ełn io n ą jakow ą sp rosn ość). P ó ­ ki Kaffa b yła składem h andlu w sc h o d n ieg o , karaw any szły przez Przekop do T aw an ia,

( 8 )J

(11)

a taintąd do Kijowa i dalej (1 ). O czaków b y ł je sc z e na gru n cie litew skim (2 ). O kolice jeg o p osiad ali d zied zictw em J a zło w ieccy i Sieniaw scy.

N a w e t step y rozp ostarte m iędzy B ohem i D n ie ­ prem d o ln ym , tu d ziez obudw om a Ingułam i, t y ­ le b y ły ju z z a b e z p ie c z o n e , ze tam zaczynała szlachta polska nadania od X ią zą t otrzym yw ać i zakładać słob od y (N a ru sz. 1. c. 1 0 1 ). Z d ru - gićj strony X ię z tw o litew sk ie zach od ziło od P o ­ d ola i rzeki M orach w y, az do ujścia D n iestru pod B iałogrodem czy li Akerm anem (3 ). P o rt p olski c zy li lite w s k i, K oczubej albo K uczybćj, le ż a ł p rzy b rzeg u O w id o w eg o jeziora p ed stop.

48 szer. 55 d łu g ., pod podobnćm n a zw isk iem , ju z od P linjusza w spom ńiony, le c z dzisiaj w r o - zw a lin a ch le d w o zn aczn y. B y ł n a w e t w n im skład so li morskiej (4 ). W O w idow em je z io r z e , m iał je sc z e za czasów Sarnickiego stać, o p ó ł m ili p o su n ięty na m orze m ur zw ią za n y o ło w ie m i p o w ia d a n o , ze aż d op óty ^Vitołd za p ę d z ił się b y ł k o n n o , na znak p anow ania sw e g o nad E u- x y n e m (5 ). Akerm an, n iż e li go opan ow ała b y ła

( 1 ) N a r u sz e w ic z, w T a u r y c e $ . X I I I . str. 100.

( 2 ) Sarnicki D e se r . P o lo n ia e p r z y D łu g o sz u e d . lip . f. 1913.

( 3 ) O b acz w D o g i e l . L i m i t . R e g . P o l o n , e t M a g . D u c . L i t h u . tit. O granicach z T urkam i p . 54 .

( 4 ) Sarnicki D e se r . P o lo n . str. 18 9 3 . T e g o n ie g d y ś m iasta i p o r tu z o sta ły śla d y w m ie ścin ie ta ta r sk ie j, n ie d a le k o ujścia D n ie ­ stru p o le w e j s tr o n ie ku T e c h in ie . N a ru sz. w T a u r . str. 103.

( 5 ) Id em Sarnicki. p . 1913. n a zy w a ją c E u x y n c z y li m orze c z a r n e , m a r e S a r m a t i c u m .

( 9 )

i

(12)

Jlota M ahometa II. z podbicia Kaffy pow raca­

ją ca , n a leża ł b ył do Hospodara w ołosk iego, h o l- dow nika Polski. Jagiełło układając pod ział W o- ło sczy zn y z Cesarzem Zygmuntem, chciał go był sob ie zachow ać; O lbracht z W ładysław em w Le- w o czy czy n ił o t o , żeb y go b y ł m ógł dla Polski na Turkach zdobyć.

N ic niem ogło bydź bardziej na ręk ę P o lsc e , ani przyjść sn a d n iej, jak przy tych dzierżaw ach han­

del swój na m orzu czarnem u sta n o w ić , zwłascza kiedy okoliczne tatarskie hordy jak i W ołosza, , zw ierzch n ość jej nad sobą u zn a w a ły lub z nią przynajm niej w ścisłym zostaw ały zw iązk u ( l ) . Jednakże le d w o jaki tylko ślad żeg lu g i polskiej na tem m orzu p ostrzegać m ożem y. Jagiełło p roszony od p o słó w Cesarza i P atryarchy Caro­

grodzkiego o posiłek zb ożn y dla tej stolicy, w ż y w n o ś c i, dla opanow ania przez T urków T ra- cji ścieśn io n ej, ob iecał im b y ł ją do portu sw o ­ jego Iluczybeja spuścić i tam że im ją o d sta w ił (2).

W spom ina także Sarnicki, że za K azim ierza IV.

z B iałegogrodu, aż do Cypru za ch od ziły okręty pszenicą podolską ład ow an e (3 ). N ie tylk o zaś o korzystanie z tych dzierżaw P olacy mniej dba­

li, le c z i n ie bardzo w utrzym aniu ich przy

( >0 )

( 1 ) O b . c a ł y X I I I . T a u r y k i N a r u s z e w i c z a p o d t y t u ł e m : T a u ry U a p o d L i t w i n a m i str . 8 1.

( 2 ) D łu g. łi b . X I . C r o in . I i b . V l I I . (3 ) S a rn . D e s e r. P o l o n . f. 1890.

(13)

( H )

sobie byli pilni. P o w in n i byl i zalu d n ien iem i osadam i zap ew n ić je sobie. P rz ed sięw zięli b y ­ li wprayydzie ten śr o d e k , lecz n ie z taką u sil- n ością jalućj w ażn ość celu w yciągała. P r y w a ­ tn i, którzy tam nadania step od K rólów i X ią - żąt otrzym ali b y li, jalio to Jazłow ieccy i S ie- n iaw scy, m oże tam co n ieco z sieb ie u c z y n ili, lecz to n ie b y ło za p ew n e dostateczne: zan ied b y- wając sami ow ych step, to W ołochom , to różnym b łęd n y c h T atarów hordom do paszenia ich p o ­ zw a la li; ci za czasem to, czego d łu go u ży w a li, p oczytali ju ż za sw oją w ła sn o ść i gdy im za ­ p rzeczano , grobam i przodków sw ojch d o w od zić u siło w a li. Za czasów już Zygmunta, ogarn ęli oni b yli O czaków. Gdy S u łta n , albo (jak mu n ie ­ k iedy w dyplom atycznych z kancellarji lite w ­ skiej pism ach ty tu ł daw ano) Car , pud sw oją zw ierzch n o ść zabrał T atarów i W o ło sz ę, p rzy ­ w łaszczał sobie to jed n y ch , to drugich ty tu łem te z ie m ię , ścieśn iw sz y ju ż handel polski opa­

now aniem Akerm anu, zm niejszony daw niej p o d ­ biciem Kaffy ( I ) .

( l ) P o n i e w a ż t u o T a u r y c e c z y l i K r y m i e m o w a , n i e z b y t e - c y n ą b ę d z i e r z e c z ą w s p o m n i e ć , ze p r z e d N a r u s z e w i c z e m o p i ­ s a ł T a u r y k ę , M a r c i n z B i e ż d z i e d z y B r o n i e w s k i , d w u ­ k r o t n i e o d K r ó l a S t e f a n a d o C h a n ó w T a t a r s k i c h w p o s e l s t w i e w y p r a w i a n y . D z i e ł o j e g o w y s z ł o n a w i d o k p u b l i c z n y r . 1595.

p o d n a p is e m ( t y t u ł e m ) j a k n a s t ę p u j e :

M a r t i n i B r o n i o v i i d e B i e z d z f c d e a ( s i c ! ) bi s in T a r t a * r i a m N o rn in c S t e p h a n i P r i m i P o l o n i a c R e g i s L c g a t i , T a r -

(14)

( 12 )

tari ae D e s c r i p t i o a n t e h a c in lu c c m a u n q u a m c d i t a Ł c um t a b u l a g e o g r a p h i c a c j u s d c m C h e r s o n c s u s T a u r i c a e i. t. d.

C o l o n i a e A g r i p p i n a e in O ff ic in a B i r c k m a n n i c a , s u m p t i - b u s A m o l d i Mylij* A n n o CI D . 1 0 . X C V . C u m gr a tia ct P r i v i l e g i o S. C a c s a r c a e M a j e s t a t i s fo l.

P r z y p i s a n e j e s t S t e f a n o w i K r ó l o w i P o l s k i e m u , a z a w i e r a p r ó c z l is tu p r z y p i ś n e g o , i s p i s u r z e c z y s ześ ć a r k u s z y c z y l i 2^.

s t r o n . Ż y j ą j e s c z e i z na ni są p o t o m k o w i e t e g o B r o n i e w s k i e ­ g o , z n a n a n ie m n ie j B i e ż d z i e d z a , w i e ś w G a l i c j i , p o w i e c i e j a s i e l s k i m p r z y K o ł a c z y c a c h l e ż ą c a , gn ia z d o B r o n i e w s k i c h , a t e r a z R o m e r ó w . A le n i e z n a n a j e s t B i e z d z f c d e a , iak w p o - m i e n i o n e m d z i e l e , n i c r a z l e c z k i l k a k ro tn ie m y l n i e n a p i s a n o , P o d o b n e m i i je s c z e g o rs z c m i m y ł k a m i , o s z p e c o n e są w s z y s t k i e p r a w i e d z ie ła o P o l s c z e za gr a n ic ą w y t ł a c z a n e ; m i m o t e g o j e ­ d n a k p o l s c y p i s a r z e , s c z c g ó l n i ć j s z e u p o d o b a n i e m i e l i , i d o t ą d m a j ą , w p o s e ' ł a n i u d z ie ł s w o i c h p o d o b c e p r a s y . G d y b y p r z y ­ s z ł o d o o b l i c z e n i a c z a s u , k t ó r y t r w o n i ą n a d r o z w i k ł a n i e m g m a ­ t w a n i n y sz uk a ią c y p r a w d y c z y t e l n i c y , n i e w y s t a r c z y ł o b y życie c a ł e le k k o m y ś l n y c h d z i e ł a c z ó w ( a u t o r ó w ) n a w y n a g r o d z e n i e s t r a t y .

P r z y p . W y d .

( D a l s z y ciąg w n a s t ę p u j ą c y m z e s z y c i e ) .

(15)

II.

O NIEKTÓRYCH CHOROBACH

KOŚLINY ZBOŻA, I NASIENIA JEGO.

(C ią g d a ls z y .) .

P otw ierd za także B e g u ille t, który są d zi, z e ukształtow anie gniazda i brak p łod n ości ta ­ mującej m ięszanie p łc i i w yd an ie pyłk u p rzez w y z ie w y w ap orów i zbyt w ielką w ilg o ć , je st rożk ów p r z y c z y n ą ;' P odług n ie g o , w ypadek p ie r w sz y zdarza, s i ę , g d y ie st z łe n a s ie n ie , gdy sie w w y p a d ł na gorącej piasczystej r o li, nazbyt z n a w o żo n ej, b o s ie w ydarza w id zieć t e rożki na kłosach w y b ieg ły c h z sam ego n a w o z u , gd zie zw ykle byw aią niedorodki sam e; drugi zaś w y ­ padek, gdy rola jest m oczarow ata, lub d żd ży­

ste żyta k w itn ien ie; gniazda b o w iem kłosa n ie będąc w ted y u p łod n ion e p y łk ie m , sok zb yteczn y i płyn m iod ow y w ła ściw y r o ś lin ie , zajmuje miejsce zep su tego za rod u , skupia się p o tr o sz e , gęśnieje z czasem , i u tw arza substancją tw arda, jaką rożkiem zow iem y. Substancja ta, z łą c z o ­ na z mącznemi cząstkam i, je st tylk o zepsutym roślin y sokiem , który n ie m iał obiegu. Jeżeli sok t e n , m ów i B e g u illet, psuje w e w n ę tr z n e

(16)

kłosów i roślin kanały, spraw ia w tenczas śnieć;

jeż e li zaś ro ślin y są z u p e łn ie z d r o w e , a w ich kłosach tylk o znajdują sio w ody, naów czas ro ­ dzą się niedorodki n azw an e ro żk a m i, lub na- m iałem żytnim .

B eg u illet m ów i d a le j, że P lin iu sz , Tlieofrast, i W arron , niew spom inaią o rożkach zapew ne dla te g o , że Lombardja n ie siała nigdy żyta, jak tylko pod Alpam i, gd zie pogodne n ieb o , grunt suchy i na p ołu d n ie otw arty, n iew yd aw ał rożków , lub w y d a w a ł tak rzad k o, iż to niem o- g ło ściągnąć niczyjej u w agi; dla tego też m oże G inani, p ow ied ziaw szy n ieco o ich szkodliw ości w N ie m c z e c h , F ran cji, i Szw ajcarji, o rożkach w sw ojej ojczyznie n ie w spom niał i sło w a .

Lubo proch tych rożków n ie je st ty le zara­

ź liw y dla zb o ża , ile proch w ę g lik a , dla tego że tłu stość jeg o w ycień czon a je st prom ieniam i s ło ń c a , działaiącem i w raz z p o w ietrzem na r o ż ­ ki niepokryte n icz em , ostrość jednak ty ch n ie - dorodków je s t tak złej natury, ze szkodliw ość onych n ietylk o dotyka lu d z i, ale i b y d lę ta , an a- w e t trzody i p ta ctw o , je ż e li się w ż y c ie zbyt w ie le znajduje rożków .

Jakkolwiek się pisarze w szk o d liw o ści rożków n ie zgadzają w c a le , jednak sta n o w cze dośw iad ­ czen ia tę szkodliw ość sp raw d ziły. Choroby z nich p o ch od zące, mają bydź najokropniejsze;

lakierni się przynajm niej okazały w Sologne, i nie są trudne do w ie r z e n ia , gdyż rożki te zam oczo­

( 1* )

(17)

n e w w o d z ie ciep łej, podlegała natychm iast zu ­ p ełnem u z e p s u c iu , które się r ó w n ież w ciele ludzluem ro zw in ą ć m o ż e , i w istocie te ż przez z g n iłe g o rą cz k i, m aligny, gangrenę objaw iać się z w y k ło , zaczynając chorobę od d rętw ien ia n ó g obydw óch razem .

Y e tilla rd , lekarz n ieg d y ś w M a u s zam ieszka­

ły z a p e w n ia , że w iep rz karm iony żytem z a p e ł- nionem rożkam i, u tr a cił u szy i n ogi po czterech m iesiącach ; kaczki zaś karm ione tak ow em ż y ­ tem p o g in ęły ca łk ie m , straciw szy w p rzód w n o ­ cach w szelk a sw o ie w ła d ze . D o św ia d czen ia te

O O O O

sp o w o d o w a ły tam eczn e to w a rz y stw o ro ln icze do o b w ieszczen ia z am bon n a w e t szk o d liw o śc i rożków , z zalecen iem aby je na przetakach tr o ­ sk liw ie o d łą cz a ć, zb ier a ć, i p alić og n iem , albo za k o p y w a ć, n ieu ży w a ią c n ig d y c h le b a , któryby m iał k olor ró żo w y , z rożk ów najczęściej w y n i­

knąć m ogący.

N ie odkryto dotąd żad n ego p raw ie sk u tecz n e ­ go sposobu, do zap ob ieżen ia tym n iedorodkom szk od liw ym ; zdaje się jed n a k , ż e za ch o w a n ie przep isów przy śn ieciach u m ieszczon ych , od r o ż ­ ków w części zach ow ać nas m o ż e , w części zaś u - niknienie p óźn ych za sie w ó w , które kw iat żyta w ystaw iają na rap tow n e zm iany cie p ła albo z i­

m n a , posuchy lub d eszczów .

O gólne p rzep isy do un ik n ien ia i ś n ie c i, i w ę ­ g lik a , i rożków , i w ie lu in n ych drobniejszycli chorób roślin y zb o żo w ej, będą zaw sze dla r o i-

( 15 )

(18)

nika jed n e. Z tych naturalnie w y n ik a , że p o ­ trzeba śiać dojrzałe bardzo n a sien ie pszenicy żętej w końcu ż n iw a , lub n a sien ie z d w óch le- tn e g o dobrze zach ow an ego snopa św ieżo bar­

dzo m łó c o n e , tak p szen icy jak ży ta i jęczm ie­

nia nawTet; że potrzeba m ocno m łyn k ow ać zbo­

że na n a sie n ie , aby ziarna n ie d o r o d n e , lub w a­

gi niem ające o d eszły na m łyn k u ; p otrzeba sie­

w y robić w c z e sn e , unikając posuch, lub mokra, i zim na, i aby kw iat w y p a d ł na czas korzystniej­

szy, stosow ać się z siew em do klim atu kraju i ży zn o ści z ie m i; potrzeba k łosow ać zb oze nie m łócąc go z u p e łn ie , tak dla p rzy sp ieszen ia na­

sien ia do s ie w u , jakoteż dla uzyskania samego dorodnego dobrze dojźrałego zia rn a , które od p le w y ju ż sam o od stało; potrzeba spraw iać r o ­ le m ierzw ą zw ierzęcą zu p e łn ie w y k isłą , albo m arglem , w ap n em , lub paloną gliną, i tak w c z e ­ śn ie n a w o zy przyorać aby z ziem ieć m ogły j e ­ szc z e przed zasiew em ; potrzeba ziarno w sn o ­ p ie i w sp ik le rzu jak najsuszej za ch o w a ć , w7ysta- w ując go na przelot p o w ie tr z a , lub je ż e li go m iejscow ość lub czas zdrow o n ie da zach ow ać, n asien ie takie n a leży k o n ieczn ie w a p n ic , albo przynajm niej wT zw yczaynym łu g u p rzed zasie­

w em p łu k a ć, aby i p leśń o c z y śc ić , i zarody ro­

bactw a z n iszczy ć, a sp ływ aiące ziarna lekkie i słabe odosobnić całkiem ; n ak on iec potrzebaby p rzeznaczone na n asien ie kopy natychm iast w y-

( 16 )

(19)

m łó c ić , i n a sien ie szeroko na strych u sp ih lerza r o zło żo n e do dnia siejby trzym ać.

Rdza (ru b igo) je st dw ojaka: jed n a czerw o n a i su c h a , druga ż ó łta i k le ista ; o każdej w ię c z osó- bna m ów ić tutaj b ęd ę.

Rdza czerw on a rzadko w klim acie naszym b y ­ w a bardzo szk o d liw a , gdyż tylk o w p o łu d n io ­ w ych krajach sp u stoszen ia c z y n i, i ogołaca on e zu p ełn ie z urodzajów zboża, a sczególn iej z p sze ­ n icy . D la te g o tć ż starożytn e Latium doznając często jej p la g i, c z ciło b óstw o R u b ig o , które w czasie u roczystości r u b i g a l j a zw an ych , p ro siło , o o d w ró cen ie tej tak strasznej klęski. W latach jednak g o rą cy ch , w czasach w ielk iej posu szy, w p o ło żen ia ch ku p o łu d n io w i w y sta w io n y ch , w zbożach rzadkich i sła b y c h , rd za czerw on a częstok roć i n asze w y n iscz a zb oża; godna je st zatym n aszego zastan ow ien ia.

W roku 1 8 1 0 . rdza dotknęła m ocno urodzaje W łoch i p ołu d n iow ej F ran cji, a w Hiszpanji po tamtej stron ie T agu p r z eszło / u c z ę śc i p szen icy zu p ełn ie zn isczyła. P o g o d n e n ieb o M urcji i A ndaluzji, które w czasie k w itn ien ia zboża chm ur ani m gły n ie z n a , i po 1 0 ty g o d n i p row in cje te czasem zostaw ia b e z d e s c z ó w , je s t p r zy cz y ­ ną tej tak często tam panującej rd zy ; darem nie w ię c przypisują m głom i zim nym desczom tę r d z ę , która w id o c zn ie z p osu szy w y n ik a , gdyż się n ie zdarza w Hiszpanji w iatach d żdżystych,

( 17 )

(20)

i upadła na m ałą jescze r o ślin ę zb o ża , w p ó ­ źniejszych d esczach sama z sieb ie znika.

Jeżeli rdza takow a u d erzyła na r o ślin ę w ię ­ kszą i trw a w tej c h w ili, gdy się p szen ica sy­

p ie , lub zaczyna k w itn ą ć, natenczas znaeznćj szkody ju ż uniknąć tr u d n o , bo ro ślin n o ść p sze­

n icy jest zatam ow an a, ziarno n ie m a p otrzeb n e­

go pokarm u, i kłosy będą p o części z nikcze- m nem ziarn em , poczęści n ie p le n n e m , poczęści n aw et bez żadnego ziarna.

Zdaje się, iż rdza m usi p ochodzić z zbytniego w ystąp ien ia w szelk ich p ły n ó w r o ślin y , przez siln y ciep ło cz y n do nadzw yczajnego parow-ania m im ow oln ie zm u szo n ej, i z nienadgrodzonych soków p rzez brak rosy, i brak ziem nego w od o- c z y n u , potrzeb n ego do rostw arzania kleistych części r oślin n ego soku. Jest to w’ięc rodzaj su­

ch ot , czyli konsum pcji roślin . W chorobie tej, soki bez obiegu b ęd ą ce, osiadać muszą najprzód w m iejsca ch , gdzie ich ob ieg b yw a najtrudniej­

szy, jak w listk ach , które też dla tego najprzód zaczynają żółk n ieć lub c z e r w ie n ie ć , i usychać, a gdy choroba d oszła do w yższego stop n ia, w t e ­ d y ro ślin n ien ie sił sw oich n ie obraca w ziarno, le c z w te n proszek czerw on y, który w ew nątrz listków zatyka ich pory, a w kłosach zastępuje m iejsce z ia r n a , i p ow iększa się razem z w zro ­ stem roślin.

C hateauvieux d o św ia d czy ł sposohu zachow a­

nia od tej rdzy roślin p sz e n n y c h , lecz w tenczas ( 18 )

(21)

tyll<o, gdy się ona okaże na ro ślin ie m ałej. Spo­

strzeg łszy iż łod yga r o ślin y je st zu p ełn ie zd ro­

w a ,- k a z a ł on poob rzyn ae plew iarzom liśc ie rdzą p r z e ję te , a tym sposobem roślin a p uściła n o w e zd ro w e listk i, i od rd zy z u p e łn ie aż do żn iw a zachow ana z o s ta ła ; te zaś r o ślin y , które n ie b y ­ ły w tej p r ó b ie , zg in ę ły z u p e łn ie , lub żadnego z ziarnem n ie w y d a ły kłosa. G dzie w y sie w y pszen icy n ie są n ad to w ie lk ie , a p a śscz y zn a w y sta rcz a , tam p rzepis tak ow y do zach ow an ia n ie b y łb y zbyt tru d n y, gdyż m ało w ięcej zaba­

w ia on m oże p le w ia r z a , n iż e li p le w id ło , a o - b rzyn an ie ty c li listk ó w m oże m ićć w p ły w w ie l­

ki na ziarno p szen icy, zwi'acajac soki p o ży w n e do ło d y g i i ziarna p szen icy.

Rdza k le ista , r ó w n ie ż zw ana r u b ig o , je st rdzą p o w ie r z c h o w n ą , zam ykającą p o ry r o ślin zboża.

W ydarza się ona u nas często w zbożach p rzy n izin ach lub ła k a ch , i pastw iskach s ia n y c h , samo zaś m iejsce najczęściej nią d otknione, w n o ­ sić k a ż e , iz p och od zi z m gły g ę s te j, grubem i w y ziew am i ziem i n ap ełn ion ej r a n o , które osia­

dają na r o ś lin ie , i jej p o ry zamykają całkiem ; lubo p och od zić także czasem m oże z zrop iałych roślinnych soków , jak rdza p ier w sze g o gatunku.

Kiedy rdza ta plam i tylk o r o ś lin ę , n ie szko­

dząc jej w ie le , jak się to u nas często zdarzać z w y k ło , w tenczasby ją za trz eci gatunek rd zy p oczytać m o żn a ; zow iem y ją b ow iem p rzy p a le­

niem ( uredo vel s id e r a tio ), które w zrostow i ( * 9 )

(22)

rośliny i ziarna nie w ie le przeszkadza, dla tego tez o rdzy tego gatunku n ie ma co p o w ie d z ieć ; lecz kiedy rdza składa się z k leiste j, ostrej sub­

stan cji, k tó r a , jak m ów i JBeguillet, p rzylep n ie do ło d y g i, i zm ieni się w zjadliw y proszek, w ten czas gryzący ten proszek w yn ęd za r o ślin ę , psuje dobre jej sok i, czy n i ją k r u ch ą , rob i w niej rospadliny, w zdym a jej skórkę, p rzeryw a obieg soków , i n isczy roślin rodzajność. J e że li w tym nędznym stanie roślin a n ie utraca ż y c ia , wyda przynajm niej bardzo m ało lich ego dość ziarn a, które b ęd zie sk łon n iejsze do śn ieci i in n ych ch o­

rób n iż e li ziarno d o r o d n e ; gdy zaś w czasie k w i­

tn ien ia u d erzy w p sz e n ic e , nie ma z niej żadnej n ad ziei (1 ).

W spom ina także B e g u illet, że z proszka tego w ylęgają się tak m ałe robaczki w k ształcie gąsie- n ic z e k , iż je trudno od proszku r o z r ó ż n ić , bo są razem i nadzw yczaj m a łe , i teg o ż sam ego ż ó ł­

tego k o lo ru , i praw ie m artw e w czasie d zien ­ n ych u p ałów , mają zaś b yd ź dla b yd ła n iez m ier ­ n ie szkodliw e w paszy, której też w ten cza s bydło unika z w łasn ego instynktu.

Ze proszek te n m oże bydź zarodem zgn iłych byd lęcych ch orób , okazały to chem iczn e G inanie- go d o św iad czen ia, które jem u z proszku tego w yd ały sok kw aśny b a rd zo, tro ch ę zgęsczonej

( 20 )

( 1 ) Si in h o c t e m p o r e i n c i d e r i t f r u g c s , e t o m n i a q u a e f l o r c - b u n t , lacdi n e c c s s e est. Var.

(23)

alkalicznej s o li, i m oczow ego w yskoku. Ta rdza nagrom adzona p rzez n ie g o , w ystaw ion a w c ie ­ n iu na działanie p o w ie tr z a , popadła w krótkim czasie w m ocną bardzo zg n iliz n ę , i w yd ała z sie­

b ie zarazliw ą w o n ią ; w ystaw ion a zaś w szkle sucbem na sło n ec zn e p r o m ie n ie , czy ści się, za­

m ienia się w gatunek b y d lę ceg o m o k rzu , i w tym stanie utw arza m ałe lsoniczne p o czw a rk i, które w7 początku pływ ają po p ow ierzch n i takow ego m okrzu, a n astęp n ie zm ieniają się w skrzydlate ow ady, w ła ściw e tylko zg n ilizn ie.

Ginani p ro b o w a ł n a w et sam na sobie skutku r d zy ta k o w ej, jed ząc te listk i, które rdza p o ­

k r y ła , z czego d ozn ał m ocnego osłabienia n e r ­ w ó w , które go n ie m ałym nab aw iło strachem . Z tego powrodu n ie radzi on w yp u sczać bydła z p ierw szym porankiem na paszę i łąki w ilg o tn e lu b n isk ie , dopóki sło ń c e n iew y cią g n ie tej szko­

d liw ej w ilg o c i, która rod zi ten gatunek rdzy, za ­ bójczej dla bydła. N iezm ord ow an e G inaniego d o św ia d czen ia , i to mu je sc z e odkryły, ze na­

w e t lu d zie chodzący b o so , doznają od niej ją­

trzących w y rzu tó w , lub d rażliw ego gryzien ia po c ie le , co o szk od liw ości tej rdzy p ow ątp iew ać n ie da.

T em u gatunkow i rd zy przypisują naturaljści w ie le innych zb o żo w y ch ch o r ó b , a m ięd zy in - nem i n a w et chorobę ś n ie c i, w ęg lik a , rożków , i w y ro d zen ia się ziarna.

Śm ieszne są bardzo na nią P lin iu sz a , Koln- ( 21 )

(24)

m elli, i Borm eta lekarstw a; dla tego ich zatym cytow ać n ie b ę d ę ; tajem nica jednak G inaniego, zdaje się zasłu giw ać na w ia r ę , albo przynajmniej uw agę. D la uniknienia tej rdzy, każe on siać rza d k o , i p szen icę w m łodych je sc z e latoroślach tak wr jesien i jak na w io sn ę lekką broną zbrono- w a ć , aby tym sposobem w ytęp ić w szelk ie ch w a­

sty, i odziomki ło d y g pszennych pokryć tą św ie­

żo poruszoną z ie m ią ; a gdy w ten czas sama tylko czysta zostanie p szen ica , w y z ie w y szkodliw e z w iększą trudnością będą się m ogły do jej ro śli­

ny p rzy c zep ić , będą m iały w oln iejszy p rzelo t w e w n ą tr z , i w iatry w iększą ła tw o ść w o b ie g u , w p o ru szen iu , i w ysuszeniu źd źb ła, co też i sta­

ro ży tn i R zym ianie zach ow yw ali zaw sze dla u n i­

knienia rd zy częstej ( l ) .

W szystkie te rodzaje chorób przekonyw ają nas bard zo, jak iest n iep o źy teczn e ro ln ictw o b ez u - m iejętn ości, i jak je st szkodliw e , gdy się go za­

niedba , i m echanicznie prow adzi.

W gospodarstw ie n aszem , dla un ik n ien ia n ie ­ urod zajów , lich ego posp olicie ziarn a, m nóstw a nasion ch w a sto w y ch , i chorób z b o ż o w y c h , po- w innibyśm y prow adzić osobne gospodarstw o na­

sien n ego zb oża, a o so b liw ie p szen icy, ję czm ie­

n ia, i ży ta , przeznaczając na uzyskanie zd row e­

( 22 )

( l ) S c g e te s q u a e l i u m i d c m o v c r i p o s s u n t , in e li u s ta m e n sicoc s a r r i u n t u r , rj u o n i a m sic tr a c t a t a c n o n i n f c s ł a n t u r r u b ig i n c . Varr.

lib: II . c. 12.

(25)

go nasien ia osobna lepsza cześć r o li; osobna le -

O O J. O C 1 fc

pszą m ierzw ę zw ie rzęcą ; osobną lepszą uprawę;

oso b n e dorodne z ia r n o ; osobną w arstw ę na sn o ­ p y najsuchszą na w iatr w y sta w io n ą ; osobne l e ­ p sze m łodsi i ch ęd oźen ie le p sz e ; osobny sąsiek suchy i szeroki na strych u sp ich lerza , i czas o - sobny do s ie w u , i upraw y, n i w c z e sn y n i p óźny, ni suchy n i m okry. Lecz obok zachow ania p rze ­ p isó w p rzy śn ieci w y ra żo n y c h , i to je sc z e do­

dam , iżb y n a leżało n a sien ie do sie w u brać za­

w sze na w a g ę , jakiej zw y k le używrają kupcy k u ­ pując zb oże do Gdańska, w aga b ow iem je st naj­

lepszą skazówką w łasn ości dobrego albo złe g o ziarna.

T e p ra w id ła , i te sposoby, zach ow ałyb y nas m oże na zaw sze od w szelk ich ow ad ów w zbożu, od w szelk ich n ied orod k ów ziarn a, od w szelk iej śn ie c i, od w szelkich ch w astów , i ty lu chorób zboża oraz szkód w ro ln ictw ie .

O dm iany n asien ia zakupionego z w si cudzej, są rzadko b ezp ieczn e i p o ż y te c z n e , chociaż m n ie­

m anym w idokiem p o lep szen ia g a tu n k u , i p o z o r ­ na pięknością nasien ia ła tw o u w ieść m ogą; gdyż kupujący na m iejscu w sn op ie o dobroci ziarna przekonać się w in ie n . Kupno w ię c cu d zego n a ­ sie n ia , w ostatecznej tylko potrzeb ie u ż y te bydź m o ż e , bo i W olf nam r a d z i, aby go ile m o żn o ­ ści u n ik a ć, a w w łasn ym gru n cie doskonalić n a ­ sie n ie i p ielęg n o w a ć go z w iększą troskliw ością.

N ie będę się ro zw o d ził nad znikczem nieniem

( 23 )

(26)

gatunków zboża , nad jego zastoliłosicniem , za- o w sien iem , z a w y cz en iem , i tym podobnem i w a­

dami , p on iew aż w ady t e , gdy się zdarzają w cza­

sie pow szech n ych u rod zajów , pochodzą najczę­

ściej z złego roln ictw a w e w zg lę d z ie uprawy, spraw y, gęstej albo późnej siejby, i słabego na­

sien ia; a wadom tym przez popraw ę rolnictw a, sposobami ju z n ad m ien ion ym i, ła tw o m ożna za­

radzić.

Zdarza się czasem zd row e w p r a w d z ie , ale chu­

de i nikczem ne w czasie m łocki z ia rn o , z najpię­

kniejszego n a sie n ia , tak jak się zd arzyło w ży­

tach naszych w 18 2 9 roku zeb ra n y ch , a w 1828 w p szenicach; w ypadek ten po najw iększej części przypisać trzeba zim ow ym szron om , i zbytnim w iatrom , albo d esczom , przeszkadzającym p y ł­

kow i w zapłodnieniu kłosów , lub brakow i ciepła, które ten pyłek w ruch w p raw ić n ie m ogły.

M i c h a ł P o p i e l .

( 24 )

(27)

III.

NIEKTÓRE POSTRZEŻENIA, I UWAGI E S T E T Y C Z N E .

Z PR Z Y C Z Y N Y W Y S Z Ł E G O D Z I E Ł A ,

p o d t y t u ł e m:

PISMA ANTONIEGO HRABI KARŚNICKIEGO.

T oin I. w e L w o w ie 18 5 2 .

( C ią g d a ls z y .)

Juzem się w yżej p r z y z n a ł, źe m oje z d o ln o ­ ści n ie odpow iadają zam ierzonej rzeczy , ze d o ­ r y w c z o p orw ałem p ió r o , abym tylko początko­

w e z łe w ra żen ia n iep rzy ja c ió ł A utora za g łu szy ł.

K rótko w ie c jescz e p r zeb ieg n ę te zarzu ty, abym cz y teln ik o w i z o sta w ił w ięcej czasu do czytania sam ego o r y g in a łu , i n ie ściągnął opinji na sieb ie zb yteczn ego stron n ictw a p rzyd łu zszem i p o ch w a ­ łam i Autora. O dpow iadam za tem : 1 ° zagm a­

tw an ie in tr y g i m ojem zdaniem w ła śn ie je st za­

le tą autora; ho c ó ż , pytam s ię , po tych nudnych tragikach d aw n ych francuzkich ? o to p raw ie czyteln ik p rze w id u je, co ma nastąpić. T u zaś napotykam w ca le n iesp od zian e rzeczy , tak w ła ­ śn ie jak działają n am iętn ości do w y so k ieg o p o ­ su n ię te stop n ia, np. Sc. 5. Ah. II. T rag. M ę g a .

'i

(28)

Araminta w chodzi na tw arzy z p o ciech ą , M ęga zatrzym uje się g w a łto w n ie , Araminta chce w y ­ c h o d z i ć — on ją c i z i l ( o ch w yta za r ę k ę , d z i ­ k o też ręk ę p o d n o si, klęka r a p to w n ie , i znów się p oryw a-— Araminta się lęk a , po krótkiem w y p o cz ęciu zn ow u , także h a r d z o d z i k o M ęga m ó w i, i zn ow u sie leka A ram inta, a M e la n iel o o ' o o na to niezw ażając, zaw sze peroruje d z i k o . Da- lćj po w s t r z ą ś n i e n i u sobą (b d ru m M ick ie­

w icza) spuscza g ło w ę — • Araminta w ię c lęka się je scz e m ocniej i p rzyszed łszy do sieb ie z z a lę ­ k nienia, m oralne m u daje p rzestro g i— lecz M ę ­ ga przeryw a jej m ow ę i w złości chw yta za rękę, Araminta na to zp ow agą, a M ęga z ir o n j ą , u d e ­ r z a j ą s i ę w p i e r s i , trącając A ram intę od sie­

b ie — w reszcie pada przed nią na k o la n a , p o ­ w staje. O w oż ty le w jednej scen ie odm ian! ty ­ le u czu ć niespodzianych , że m ogę ręcz y ć śm iało:

iż w żadnym autorze nic podobnego n ie znaj­

d z ie sz , ani n a w et w Hr. Zgierskim ( l ) . T u m i­

m ochodem napom knąć m u szę, z jaką tr o sk liw o ­ ścią p isze autor sw oje tra g ed je, a p rz estro g i, jak ma się aktor z n a le ść , p raw ie p rzy każdym okresie p o d a w a n e, ju ż n ie zostaw ują żadnej w y ­ m ów ki za z łe p rzed sta w ien ie; bo z tych p r z e ­ stró g , jak z nót m uzycznych m ożna ca łe tragedje

( 26 )

( l ) C h c ą c w i d z i e ć c a ł k o w i t y e f f e k t , p o t r z e b a tę s c e n o p r z e j ­ r z e ć , b o tu b y ł o b y za d ł u g o w y p i s y w a ć c a ł ą , a P . R e d a k t o r m o ­ że się i tak gn ie w a za m o ja p r z e w l e k ł o ś ć . —

(29)

w y deklam ow ać. W yliczę tylko sczególn iejsze, i n ie ła tw o g d zie in d z iej natrafić się m ogące, np. pada g w a łto w n ie na kolana głosem m iękkim , to je st g ło sem m i ę k k i m pada g w a ł t o w n i e na kola­

n a ; (str. 7 0 ) g n iew n ie z naciskiem , g ło śn o -ż a - ło ś n ie , w zdrygając s ię , ostro , uderzając s i ę ’w c z o ło , M isiew ski zakryw a sob ie oczy i pom im o teg o (tu aktor p o w in ien m ieć p rzeźroczystą c h u ­ stk ę ) w biega do pobocznego g m ach u , K rólow a p rzed Czarneckim zgina k olan o, ciek aw ie z c i­

c h a , m isty czn ie, bardzo m isty cz n ie, kilku p an ów zbrojno u b r a n y c h , m istrz (kat) czerw o n o u b ra­

n y, Czarnecki w pośród n ic h , z uw agą mistyczną., potarłszy sobie c z o ła , uderzając się w bok r ę - ką7 rozkładając r ę c e dla, objęcia oficera c z y li W ard ego, zakłada ręce na krzyż,, Oswan w śc ie ­ k le , i t, p. O w oź co za ro zm a ito ść, co za o ry ­ gin aln ość p o ło ż e ń , jaka trudność w w y d a n iu ! I d la 'teg o to ch yb a, zw łascza n ie p iln i aktoro- w ie , tych sztuk grać n ie zechcą ('!).

( 27 . )

( l ) P a m ięta m , z e takąż tr u d n o ść p r z e w id u ją c aK to ro w ie w p rzed sta w ien iu sztu k H r . Z g ie rsk ie g o , żadną m iarą n ic c h c ie li ich p ok azać na S c e n i e , aż d o p ić r o po* łio j n em z a p ła c e n iu , • trakta­

m entach n ie je d n o k r o tn y c h i p o d k ieru n k iem sa m eg o H r. A u to ­ ra p rzed sta w ili w W iln ie . W i d z o w i e , a cz n ie li c z n i , p r z e z n ie ­ g o w p r o st z h u cz n e g o p o d w ie c z o r k u ,'z a p r o s z e n i n a teatr p u b li­

c zn y , oklaski lic z n e d a li; drugi raz z a p e w n e b y s ię j e s c z e h u ­ c z n ie jsz e ro zleg ły , gdyb y p r z e z le n is tw o a k to r ó w ty c h sztu k n ie z a rz u c o n o . Ci w sp am iętan iu r o i s w o i c h , tak ok a za li słabą p a m ię ć , p o m im o d łu giego u czen ia sio-, ze su fler n azaju trz c h r y p k i d o s ta ł, i zapalenia gardła.—

(30)

2 re Sceny w szystkie są tali c z u łe , że chyba człow iek b ez czucia n ie uczuje m ocnych w ra­

ż e ń , jakie na m nie spraw iły; a za rzu t, że śm ie­

szn ość w zb u d zają, sam p rzez się u p ad a, i w ię ­ cej w art p o lito w a n ia jak od pow iedzi.

3 cie Charaktery są o d zn a czo n e, tylk o są ró­

żn e w e d le ok oliczn ości o d cien ia , i sto p n ie , któ­

rych grube czaszki pojąć n ie m ogą; a je ś li n ie ­ kiedy pom ieszanie okazują, to n ic z łe g o , sam autor w kilkunastu m iejscach p rzestrz eg a , że b ę ­ d zie m ów iła osoba w pom ieszaniu.

4 t0 Co do zarzutu p rzeciw charakterow i i d zi­

w n o śm iesznym fantazjom C zarneckiego, i to p o- tw arz. Charakter C zarneckiego, teg o n ie w iem zkąd u b óstw ion ego bohatera P o ls k i, w y sta w io n y je st w następującym sczytnym p ra w d ziw ie sp o ­

sobie :

C z t e r d z i e ś c i l a t w o t w a r ł e m p o l u s z e d ł s w ą d r o g ą , L o s t w a r d y s ię c z ę s t o k r o ć z g ią ł p o d j e g o n o g ą . s t r . 77.

to jest Czarnecki deptał po lo sie ; a jak n ie m iał d ep ta ć, kiedy sam o sobie m ó w i , że je st w o ­ d z e m z n a n y m z r a m i e n i a (str. 8 0 ) , i bez n iego n i e m o ż n a s i ę s p o d z i e w a ć k r a j u o c a l e n i a ; a gdy o b y w a te l, którego

P o w i ł a k r w i sławn e'j l i t e w s k a n i e w i a s t a K t ó r e g o o j c a p r z o d k i s z ł y p r o s t o o d P i a s t a ,

w yrzu ca C zarneckiem u

T w o i c h z w y c i ę z t w n i e g o d n ą z n a s c z y n i s z o fi a rę

Czarnecki o b r a c a j a c s i e d o d r z w i w o la :J o o

H u s a r z e w a m o d d a j ę t y c h o b y w a t e l i

W tym gm achu mają c z e k a ć , m u r n ie c h ich p r z ed zieli

( 28 )

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jakoż m ieszkańce tego klim atu są pow iększej części ru m ian i, bujnych miąs i po­.. dlegają chorobom zapalnym sczególniej płuc i naczyń

niech w sercach nienawiść się lęgnie , Lecz do sczytu gdzie się wzniósł, szyderstwo nic sięgnie—.. Wstał jak ork an, by obwiać ze świata pleśń starą, Lotem

żn o ść, ziem iaństw a, rzem ieślnictwa i handlu czyli kupiectw a, a skutkiem tego roztrząśnienia będzie gotowa odpow iedź na głów ne pytanie

ści rozciągać.. Aimena posypane ziarna pszenicy, w ydały jem n węglikiem zaśniecone kłosy.. Od pocisków złośliwych i te oryginalne sztulu nie są w olne..

i Rzeszy niemieckiej szukał; sam się tez jescze owera w Krakowie p rzym ierzem (zawcześnie od innych kładzionem— k tóre tajne między bracią um orzyło niesnaski)

kolwiek od czasów rozterek Xiążąt między sobą, a bardziej od napadów' mogolskich mocno osłabione, przecież aż do wyjazdu Metropolity Maxyma na siedzibę do

cnej chwały, p rz ez k tó rą do nauki zapalał.. polskim, to w łacińskim języku.. Snigurski Biskup prz em yski, za wstawieniem się J.. Szew, który spaja kość

Toż się staje z każdą rurką, lub kluczem, z którego wciągnąwszy w się pow ietrze, gdy język przytknę, wchodzi weń koniec jego wciśniony powietrzem, i poty