• Nie Znaleziono Wyników

Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. R. 6, z. 1 (1833).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. R. 6, z. 1 (1833)."

Copied!
104
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

NAUKOWE

OD

OSSOLIŃSKICH

WYDAWANE

R azem m ło d z i p rzy ja c ie le !

Rok szósty.

ZESZYT I.

LWOW.

WYTiOCZNIA NARODOWA OSSOLIŃSKICH,

1833.

(4)

. -

*

\

(5)

W S T E P U

D O

d z i e j ó w p a n o w a n i a .

Z Y G M U N T A I.

X I Ę G A D R U G A .

( z R ę l t o p . J . M . O ss o liń s k ie g o ciąg d a l s z y .)

O D M IA N Y R Z ^ D U W P O L S C Z E A Ż D O E P O H I P O C Z Ą T R Ó W R Z E C Z Y P O S P O L I T E J .

I^YLIŁBY Się, ktoby późniejszą polską w oliiość, za sta ro ż y tn ą ' p ierw szych p rzodków dziedzinę p o c z y ty w a ł.' G m inow ładztw o i rów n o ść S ła w ia n , niem al im p rz y ro d z o n e , o p a rte o sam k ształt ich to w a rz y stn o śc i, z a tw ie rd zo n e odw iecznym zw y­

czajem , ze każdy o w spólnych p o trze b ach ze w szystkim i ra d z ił, p o ch ło n ęła w różnej p o rz e , po rozm aity ch h o rd a c h , przew ag a W ojew odów , do k iero w an ia bojam i n a zd a rz e n ie obiecanych * k tó ra się ro z p rz e strz e n ia ła c o r a z , n a w e t tu i ow ­ dzie ro zciąg n ęła n a d o ż y w o tn ią , dalej i n a d zie­

dziczną; az za sprz'ężeniem się liczn y ch gm inów , w ogrom niejszy zbiór n a r o d u , i rozpostarciem się

I. , 1

(6)

po rozleglójszej, to zajech an y ch , to orężem zdo­

bytych krajów p rz e strz e n i, n asłała .p o trze b a p o ­ rządnej m onarchji. U Lecliitów Z i e m o w i t , po w ytępieniu plem ienia Popielow ego w G nieźnie panującego, wyniesiony n a tr o n , podpai ląwszy pod siehie innych drobnych P an lió w , a osobliw ie wzmógłszy się z okruchów lirólestw a M o raw ji, w edług wziętego z ościennego m ocarstw a F ra n ­ ków , w owe dobę w świecie najokazalszego, i znacznej jego częs'ci rozkazującego, m odelu, p o ­ łączył cywilną i wojskową w ład z e, zjednoczył tali nam iestnią w ustanow ionych od siebie u rz ę ­ d ach, jalio i w swoim rę k u najw yższą. Następcy jego niem al sam odzierżczo rozkazyw ali. Mieczy ­ sław 1. pełnom ocnym przykładem i w yrokiem zburzył ojczyste obrządlu, oraz nie wTcale c h ę ­ tnem u n a ro d o w i, obcą w iarę n arzu cił. Za p ie rw ­ szych Piastów7 p raw ie nie p o strze g ać, iżby jaki w pływ daw nej słowiańskiej sw o b o d y , n ie o k re ­ ślone K rólów panow anie m iarkow ał. Zam achy też przeciw ko te m u , raczej na zaszłą w N iem ­ czech , przez usam ow ładnienie się u rzędów o dm ianę, zakrawTa ły , i gdyby - było b ez k ró ­ lew ie po M ieczysław ie II. dłużej p o trw a ło , albo K azim ierz niepokonał b y ł M asław a, jak w Rzeszy po K o n rad zie, tak i tu rządzcy prow incji staliby się byli dożyw otnim i Grafitami, M arg ra­

biam i, D ukam i, z najw yższą głow ą p ań stw a , chy­

ba lenniczym związkiem zetknionym i. Nie p rz y ­ szło do teg o ; atoli przew aga u rz ę d ó w , coraz się

( 2 )

(7)

w yżej wspinała. T estam ent K r z y w o u s t e g o złożył ich w jed en s ta n , i ukształcił z n ich jakieś w yobrażenie n a ro d u , nadając w łaściw ą i n iep o ­ dległą moc ro zstrzy g an ia m iędzy naślednikam i na troii oporów o starszeń stw o wielsu. Gdy n a ­ tychm iast po zejściu pom ienionego M o n arch y , W ładysław II. n ajstarszy w ład zę obejm ujący, obstawając p rz y n ierozdzielności k ró lestw a , za­

p rzeczał m łodszym b ra c io m , pod sw oją opieką z o sta ją c y m ,‘w yznaczonych im części, w ypadło m u z okoliczności poddać p o d ro zp o zn an ie tej Rady w ażność ojcowskiego ro z p o rz ą d z e n ia , i krzątać się o u ch y len ie jego. Ju ż w ięc posiadała w n aro d zie zag ru n to w an ą u fn o ść , kiedy n ie t u ­ szył sobie in acz ej, ja k jej zdan iem , zalecić sw o­

ich postępków i zam iarów . Jakoż ledw o je j w y­

rokiem nag an io n e z o sta ły , o b ru sz y ł się na nie w pierw iastkach n ie n ad to w strę tn y publiczny um ysł. T o m niem anie ro z żarzy ło celniejszych B aro n ó w , n a czynne za pokrzyw dzonem i uięcie się , k tó re tro n ich prześladow cy tak z b u rz y ło , że ani jeg o n iep rz ełam an a przeciw nościam i w y­

trw a ło ść , ani p o tężn a pom oc od sąsiadów , sk ru ­ szonego n ie zdołała w ięcej dźw ignąć.

W dalszych rozfcrzew ionych i p o d robniałych , a zaw sze m iędzy soba w aśniacych sie P iastów ,

u a/ c v G ' '

ro z ru c h a c h , p raw ie u staw icznych ro z te rk a c h , posu n ęli B aronow ie swoją p rz e w a g ę , aż do b ra ­ kow ania m iędzy praw ym i d ziedzicam i, i składa­

nia z tro n u zm ierżonych so b ie , których łacno

'( 3 )

(8)

im było w ystępków czyli niezdolności zarzutam i zchydzić; czego ty le nam nożyli p rz y k ła d ó w , ze się zdaje w ielóm , jakoby w ten c zas korona ju z od w olnego w yboru zależała.

Z otrzym ujących w nagrodę w aleczności, czyli pod obowiązkiem w ojennej słu żb y , w łości, za­

w iązyw ał się pow oli stan ry c e rsk i; z początku bez właściwego znaczenia, atoli sczep i p o dpora urzędniczego m ożnow ładztw a, k tó re do osób doczesne, ani do pew nych im ion lub dom ów nie przy w iązan e, tw orzyło się p rzez sam ych X iążąt w ybór znakom itszych lub zasłużeńszych w gronie obyw atelstw a m ężów. B aro n o w ie, w ażyli się z X iążętam i całym swoim stan em , w publicznych spraw ach; R ycerstw o w swToich d zierżaw ach , m iało na celu sczególnie pojedyncze korzyści, każdy pom nażając dochodów sw oich z uciskiem w łościan, tudzież rozpościerając m iejscow ą zw ie­

rz ch n o ść, z usczerbkiem najw yższego panow ania.

O bydwa te d y , te — że tak rzek ę — je d n o -isto tn e stany, podaw ały sobie rę ce z zajęciem w p o śro d ek m o n arch ji, k tó ra podw ójnie ciśn io n a, w sobie w iotka i k ru c h a , m usiała k lęsn ąć, i coraz się ob­

łam yw ać.

O sobliw sza, i w cale do pod ziw ien ia, że B aro­

n o w ie , aczkolwiek tak n ad X iążąt w y g ó ro w ali, że im w kładali i zdejm ow ali k o ro n y , żadnego s o - ‘ bie uczestnic tw a w ich w ładzy n ie p rzy w łasczyli.

O dtąd jak w yniesiony od nich n a tr o n , w ziął b e rło w rę k ę , aż dopóki im się nie ubrdało z

( 4 )

(9)

niej m u go w y trą cić, nie poczytyw ali się, jal< za przybocznig, pow ołaną ośw iecać go w głów niej­

szych spraw ach i je d e n tylko posiadającą p rz y ­ w ilej, w o l n e g o dla p rz ek ład an ia swojego zda­

n ia g ł o s u . P a n u ją c y , św iadom i swojej słabos'ci a ich p o tę g i, w iedząc d o sk o n ale, że coby naga- n ili, n ie b y ło b y d o b rz e w narodzife p rz y ję te , ow szem ze nic w ażniejszego n ie ■potrafiliby bez icl? poparcia p rz e w ie ść , i prześw iadczeni'jakiem niebezpieczeństw em zatarga z niem i g ro z iła , p o ­ spolicie się im p ow odow ali; k tó re to u leg an ie , podług wszelkiego p odobieństw a , p raw o ich p e ł- nom octw a ocaliło. Najw yższa pow aga stanow ie­

n ia , zaw sze p rz y samych X iąz ętacli, nie odjęta im , ani od nich o d stąp io n a, w łaściw ie zostaw ała.

M ożnow ładztw o , n ie m ogło przeciw ko niej' d zia­

ła ć , tylko gw ałtem . Żaden z X ią ż ą t, jakożkol- w7iek od niego przy sio d łan y i b ez siln y , nie b y ł obow iązany w idzieć w tym sk ła d z ie , jak sw oich ra d z c ó w , słu g i, n a rz ę d z ia rozkazyw ania ( l ) ; po­

dobnie jak i w ry c e rs tw ie , tylko zaciąg ż o łn ie r­

ski, karności w ojskow ej p o d d a n y ; a gdy W łady­

sław Ł okietek Czechów w y ru g o w a ł, toż K azi­

m ierz po nim n a s tą p ił, osiągli b e r ł o , ledw o nie tak w szechm ocne, jak niegdyś B olesław ów C hro­

brego i K rzyw oustego; zw oływ ali B a ro n ó w , scże-

( 5 )

( l ) Nie zgadzam się z tóm twierdzeniem ; zdanie moje w tej mierze umieściłem w d ziele: o P o l s c z e etc. T . II. c?. 2.j«tr. 113. i nast.

■$.. p. w.

(10)

golnie dla objaśnienia się ocl nicli o p o trzebach ltruju, szlach tę, dla ogłoszenia jej u ch w ał swojej woli. Z politycznych K azim ierza o b ro tó w p o s z ło , iż on sam , dla w ich rzen ia poczynionych p rz ez sieb ie, to K rzyżakom , to Czechom o d stąp ień , p rz y zn ał Radzie swojćj p ra w o , n aw et jal<oby ju z p rzedtem jej słu żące, daw ania zezw olenia n a o- derw an ie jakiejkolw iek przynależytości K o ro n y , bez którego zaszłe niew ażne by- były. O dtąd też i interessow ane m ocarstw a, ju z w yraźnego ze­

zw olenia w yciągały; zaczem w prow adziło s ię , że dalej R ada w w szelkie z p o stronnem i um ow y i tra k ta ty "wypływała, a tak w pew nym w zględzie stała się w łaściw ą utlzielnictw a narodow ego czę­

ścią. T enże K azim ierz, n ie w idział lepszego ś ro d k a , w iarę p u b lic z n ą , fałszerstw em m ennicz- nera p ra w ie znisczoną w sk rz e sić , jak p rz y rz e c z e ­ nie nie bicia p ien ięd zy , tylko za jćj (Rady) zd a­

niem .

P ierw szy zaw iązek , z którego n ieład P o lsk i, niegdyś piesczenie w o l n o ś c i ą s z l a c h e c k ą chrzczony, za długiem błęd ó w błędam i n a k ład a­

nych i niesfornem burzliw ości pasm em , niesczę- śliw ie się w y sn u ł, tkw i w u żytym czyli dopusczo- nym od Razim ierza W ., dla p rzeniesienia korony w plem ie siostry swej E lżb iety , żony H arola R ró la w ęgierskiego, środku. N ienaw idząc Piastów M a­

zow ieckich , p raw ie z ro d o w itą dzielnic ich i K u­

jaw skiej m iędzy sobą n ie c h ę c ią , m ierżąc się Szlą- skim i, przez ich w yzucie się z obyczajów ojczy-

( 6 )

(11)

g.ych, tudzież z ustaw icznego zbieg an ia, daw niej pod niem ieck ą, św ieżo pod czeską zw ierzchność , w cześnie do owego zam ysłu d ał się b y ł złow ić pom ienionej sio strz e , łaszącej m u się n a w e t p o ­ sługiw aniem jego n ieskrow itej lubieżności. Ani prędzej w stąp ił na tr o n , jak d u m n y , p rzeb ieg ły szw agier, obracliow aw szy z ro zpasania się m ło ­ dzika na lóźną i niepow ściągliw ą ro z p u s tę , p o d o ­ b ień stw a , żeby zszedł bez p raw ego p o to m stw a , u w ik łał go w p rz y m ie rz e , n a p rzy p ad ek n ied o ­ statku potom stw a m ezk ie g o , dziedzictw o i n a stę ­ pstw o po n im , siostrzeńcom zapew niające. K azi­

m ierz jak n iestan o w n y w ro z w ię z ły c h i g w a łto ­ w nych n a m ię tn o śc ia c h , k tó re n iera z blask jego p rz y m io tó w , n a w e t i sław ę p an ow ania ć m iły , tak p o ch o p n y do d zieł w sp an ia ły c h , p rz ep latając nikczem ne i h an ieb n e u ciec h y , zacnym i tru d a m i, za g ru n to w ał skołatan e od dw7óch w ieków w e ­ w n ę trz n ą i p o stro n n ą b u rz ą k ró le stw o , ociszył je o kupionym , najczulszem i ofiaram i od sąsiadów5, pokojem , w in n e j stro n ie sczęśliw ym ro z szerz y ł orężem . O zdabiał kraj m iastam i, w a ro w a ł zam ­ kam i , z a lu d n ia ł w abionym i z zagranicy m ieszkań­

ca m i, zdziczałą u k o ił ziem ię, ożyw iał p rz e m y sł, k rz esał obyczaje n a ro d o w e , p ro sto w a ł pozostałe z gru b y ch w ieków w nałogach zd ro żn o ści, n ad a­

w a ł p ra w a p isa n e , u lep sza ł szafunek sp ra w ied li­

w o śc i, u rz ąd za ł sąd y , goto w ał się w gnieść św ią-

tn icę nauk w K rak o w ie, z a b ie ra ł się w yjąć m iasta

z pod upadlającej obcych try b u n a łó w zw ierzch-

(12)

ności; ( ! ) a gdy tak przen o sił n aró d w now e pO' ło żen ie , do którego d aw n y , do samej wojskowości u in ierz o n y , a prócz tego ra z obluzow any i zbu­

tw iały rząd się nie szykow ał, w ypadało m u w szys­

tkie te sczegóły rózciąglejszym w sto su n k ach , oraz odm ienionym z czasami okolicznościom p rz y d a ­ tniejszym w ęzłem spoić i zatw ierdzić. W ęgrzy z zazdrością p atrz ali n a w zm ocnienie się Kazi­

m ierza, je d n a ją c e m u od n ich niepodległość, p rzelękli się, że go ju ż długo nie w ydołają na uw iezie trzym ać. Nie m iał-ci potom stw a m ęz- kiego, lecz w ydaw ał się z chęcią, przecież kie­

dyś go otrzy m an ia; m iał dw ie zamężtoe jescze żyjące có rk i, m ógł się i do P iastów zw rócić.

Naglili w ięc n a niego. R. 1355 Ludw ik p anujący już po ojcu K arolu, ściągnął K azim ierza do B udy;

Siostra i on obśaczyli go po d stęp am i, p rz ez k tó re w skórali na nim : że> Ludw ika w ra z z jego potom ­ stwem m ęzkiem , ogłosił po sobie dziedzicem k ró ­ lestw a; podobneż p raw o Jan o w i, z Stefana d r u ­ giego z tejże m atki swego sio strzeń ca, sy n o w i, zawsze jednak z ostrzeżeniem bliższości w łasnym , ( je ś lib y m u się jescze ich mieć zdarzyło ) synom , p rz y z n a ł, nakoniec i dzień n az n acz y ł, n a 'k tó ry by Ludw ik dla odebrania przysięgi od p rzyszły ch

( 8 )

( l ) Nie tylko się z a b i e r a ł w y j ą /ć , ale istotnie w yjął miasta z pod upadlającej obcych trybunałów zw ierzchności, gdy apella- cje do Magdeburga i Halli zakazał, a Sąd najw yzszy w Krakowie ustanowił.

P. W.

(13)

poddanych do Santolm (1) zjechał. Nie szło Lu­

dw ikow i, tylko o zagarnienie Polski. Bez ża­

dnego więc ro z m y słu , rz u c ił na p o n ętę n a ro d o ­ w i niesczęsny ów przyw ilej b udzki, którym za­

ręczając opuścić podniesione przez Łokietka i Kazimierza p o b o ry , tudzież całkiem znosząc po­

w inność sta c y j, czyli darem nego K róla z dw orem w p rzejeździe przez kraj podejm ow ania, z w szel­

ką za nie o p ła tą , obow iązyw ał się w ogólności, podatków nad ilość z daw nego zw yczaju do skar­

bu w chodzącą nic podw yższać, zatćm now ych nie stan o w ić, n aw et składek dobrow olnie na j a ­ ką p o trze b ę ofiarow anych n ie w ym uszać, i jescze uw olnił szlachtę od ponoszenia w łasnym kosztem w ypraw y za g ra n ic e , obow iązując się w szelkie z tej okazji szkody jej nad g rad zać; zapew nił n a- koniec, żeby po je g o , czyli jego synow ca bez potom stw a m ęzkiego zejściu, k o rona w ra cała się do szafunku narodu. T edy m oc uchw alania p o ­ datków , nie tylko od w ładzy królew skiej odpa­

dła , ale nieum iesczona w innej na to określo­

n e j , zupełnie z politycznego państw a u stan o w ie­

n ia , w ygluzow ana zo stała, jak gdyby p o trze b y publiczne nigdy się p ow iększyć, i n ieobrachow a-

( l ) N a ru sz e w ic z ( I l i s t . V I. p o d r. 1 3 5 5 ) p is z e : d o m i a s t a Z a n t o c h a ; w p r z y p . s t o i : Z a n d o c l i . O c z y w is ta w i ę c , z e , g d y u m o w ę p is a n o na W ę g r a c h , a ta m z. w y m a w ia ją s , c h . za n a sz e c z . K ładą, Z a n d o c h z n a c z y S a n d o c z t. j. S a n d e c z a lb o S ą c z , b liz szy W ę g i e r , n iżeli S a n t o k p ru s k i.

P. W.

I. 2

(14)

ne zaskoczyć nie m ia ły , i w skarbie k ró lew sk im , chociaż sczuplejszym od d aw n eg o , tudzież p rz y - byłem i ciężaram i obładow anym , zalegał g o to w y , na w szelkie przygody w y starczający, tu d zież cu ­ d o w n ą, bez żadnego p rz y p ły w u , m nożenia się' obdarzony bujn o ścią, zapas. Ciężko K azim ierza sądzić, czyli zaniedbał tak niedorzecznie ro z p o ­ czętą rz ąd u budow lę w try b w p ra w ić , czyli u - m yślnie zw łóczył, łudzo n y jescze nadzieją p o ­ tom ka m ęzkiego, którego zjaw ienie s ię , cały by układ z Ludwikiem znisczyło. Nagły n iep rz ej- rzały tra fu n e k , p ozbaw ił go życia i chw ały u - stalenia św ietności i scześliwości n aro d u . O snowa nowego następ stw a, jakiem siś opłakanetn p rz e ­ znaczeniem , coraz się rw a ła ; naw iązyw anie jój d alsze, także w iotkiem i zadziergam i, podobnież pękało.

L u d w ik , ju ż to trw o żąc się bliższem i, w ielu innych dla w yniesienia siebie pogw ałconem i p r a ­ w am i, ju z m ając w ierność i miłość ku sobie P o ­ laków , z w łasnćj dla nich niesczero ści, tudzież z niegodności rządu sw ojego, przez m atkę po n ie- w ieściu spraw ow anego, w p o d e jź re n iu , objął i n osił koronę n ie bez troskliw ości; a gdy w cze­

śnie strac ił wrspom nionego synow ca Ja n a , b ez­

dzietnie zm arłeg o , niedoczekiw ał się po spło­

dzeniu trzech córek , żadnego potom stw a m ęz- kiego, dum ę spojenia trz e c h k ró le stw , ( z k tó ­ ry c h dw a p osiadał, a neapolitańskie m niem ał sobie słusznym spadkiem n a l e ż e ć ) w ogrom je -

( 10 )

(15)

dnej potężnej m onarchji, o p u ścił, albo raczej na chlubę stania się ojcem trz e c h królew skich dy­

n asty], każdą z ow ych c ó re k uw ieńczając, za­

m ien ił; w szakże, poniew aż odziedziczenie p rzez nich Polski, i p ra w id ła niem al ró w n ie z nią sa­

mą staro ż y tn e , p łeć żeńską w yłączające, i jego w łasna z n a ro d e m , za k tórą b e rłó d z ie rż y ł, l i ­

niow a, i poniekąd świeższy je g o , córki Kazimie­

rza odsądzający p rz y k ła d , stały na p rz eszk o d z ie, zostaw ała m u jed y n a dojść do swojego celu d ro ­ ga: p o z y s k a n i e d l a n i c h n o w e g o p a n o ­ w a n i a t y t u ł u , od n aro d u . P a m ię ta ł, n a jaki się by ł lep pierw szy ra z zło w ił; aby jednak tern w ięcej n ań ro z żarzy ł łak o m stw a, p rz y b ra ł g ro ­ źną postać , strasząc ścisłem w ym aganiem całego ogrom u podatków ; czem p rzelek n ien i P olacy, czw ałem w ypraw ili posłów do W ę g ie r, gdzie się fry m ark o d b y ł, i L u d w ik , ( acz nie bez przym ie- szania g w a łtu ), p rzekupstw em m ożniejszych o- sób, a rzec m ożna i n a ro d u sw ojego, dopiął za­

m iaru. Z darto p ierw szą um ow ę. P olacy się na nowo obow iązali, poprzysiądz w ierność n a jsta r­

szej córce L udw ika, K atarzynie. Ludw ik od­

płacił im się znacznem zelżeniem re szty p o d a ­ tk ó w , i zniesieniem w szelkich dla K orony p o ­ winności. Atoli osobliw szem w cale p rz ezn a cze­

n ia , niedopusczającego P olscze w pew nej m ierze stan ąć , zd a rze n ie m , K atarzyna w krótce u m a rła , zaczem przypadło ów układ odm ienić; p o d sta­

w iono na jej miejsce drugą córkę M a r ją , ede

(16)

ani te n , (b o W ęgrzy dla siebie jej p ra g n ę li) był trw a ły u k ład ; przyszło jescze tegoż samego r o ­ k u , do trzeciego polubow nego postanow ienia.

Z jednaj strony P olacy, odstąpili od wszystkich w arunków ograniczających dziedzictw o Ludw ika do p łci m ęzkiój, rozciągając je n a o b y d w ie, i to w te n k sz ta łt, żeby n ap rzó d synom , toż córkom n ależało , atoli nie podług starszeństw a w iek u , lecz tem u lub tej z ich potom kam i, k tórychby Ludwik w yznaczył, bądź ( w p rzyp ad k u zam il­

cz en ia) m atka, to je st zona jego m ianow ała.

N aw zajem , oprócz w a ru n k u nierozdzielności i zupełności królestw a, u t r z y m a n i a d ostojeń­

stw a i pow agi u rz ę d ó w , jakiem i się za p an o w a­

nia Łokietka i K azim ierza s c z y c i ł y , n i e d a w a n i a przedniejszych z n ic h , jako to w o jew ó d ztw , ka- sztelanij, x ięstw , podkom orstw i in n y c h , tylko rodakom osiadłym w tychże ziem iach, n i e s t a ­ n o w i e n i a generalnym Starostą żadnego cudzo­

ziemca ale P olaka, i to nie zx iążęceg o ani k ró ­ lewskiego p lem ien ia, n i e p o w i e r z a n i a czyli niepusczania w d z ierżaw ę, bądź doczesnie, bądź dożyw otnie, zamków i tw ierd z k o ro n n y c h , oso­

bom przerzeczonego xiążęcego sta n u , ty ch zaś, do których są przyw iązane zw ierzchność i h o ­ n o ry sądow e innym jak krajow com , a p o d l e ­ g ł o ś c i w szystkich, bądź i p o stronnych zw y­

czajnym zw ierzchnościom sadow ym , (w y jąw szy k rym inały, których rozpoznaw anie sam em u się K rólow i z o sta w ia ło ), Ludwik naddając n ad swoją

( 12 )

(17)

pierw sza hojność, w szystkie m iasta, zam ki, po ­ siadłości, m iasteczka i w sie , tudzież wszelkich m ieszkańców wiejskich całego k rólestw a do P a ­ n ó w i szlachty n ależ ący c h , u w o ln ił od w szelkich składek, podatków , tak pow szechnych jako i sczególnych pod jakim kolw iek bądź nazw iskiem , oraz wszelkiej słu ż b y , ro b ó t, pow inności bądź rzeczow ych, bądź osobistych; jed y n ie sobie i swoim następcom w a ru ją c , na znak najw yższego p anow ania, z każdego ła n u co ro c z n ie , na dzień S. M a rc in a , po dw a grosze sre b rn ej m onety b ie ­ żącej w P o ls c z e , z k tó ry ch 48 składała się g rzy ­ w n a , tudzież na w łasny koszt b ro n ien ia się od nieprzy jació ł pospolitem ru sz en iem , i obow iązek p rzykładania się do n ap raw y zam ków , tylko w czasie w o jn y , do budow ania zaś n o w y c h , scze- gólnie w1 ra zie zaszłego na ich za ło żen ie, zezw o­

len ia P anów Rad. Co do w y p raw za g ra n ic ę, pozyskała szlachta u w o ln ien ie, w p raw d zie nie od osobistej, a le , poniew aż postąpił jej w y n a­

grodzenie za d robne i duże szk o d y , od darem nej czyli na w łasny karb służby. Za tym p rz y w i­

lejem , zbiór B aronów n ie p rz y szed ł do z u p e ł­

nego zK ró lin i w ładzy w sp ó ln ictw a, atoli jed n ak pow iększył uczestnictw a jej p rzyznanem sobie p raw em : uchw alania tw ie r d z , m ających bydź za- kładanem i na koszt publiczny. Co zaś do ogól­

nego znaczenia i w p ły w u w rząd o w e sprawTy , w zniósł się ten stan znacznie od zejścia K azi­

m ierza W. w n ieładzie pod Ludw ikiem i zastęp-

( 13 )

(18)

czynią jego E lżb ietą, w niechęciach przeciw ko nim n a ro d u , oraz niem i podburzonych dom o­

wych zakłóceniach; w olność zaś p u b liczn a , b y ­ najm niej nieotrzym ała p ew nych zasad , az d o ­ p iero W ładysław Jagiełło b e z p i e c z e ń s t w o w ł a s n o ś c i owćm r. 1422 w C zerw ieńsku z a ­ rę cze n ie m : «nikom u m ajętności n ieo d ejm iem y ,

« nikogo z posiadania nie w y z u je m y , ktoby n ie

« był przez sąd p rzyzw oity o sąd zo n y , nikom u

« odgraniczenia w łości jeg o od d óbr naszych

« Królew skich nieodm ów iem y;» b e z p i e c z e ń ­ s t w o o s ó b , r. 1 4 2 3 ip ó ź n ió j jescze zaw aro w ał.

Szło w tę p o rę Ja g ie lle , o zag ru n to w an ie w swoim dom u K orony. Juz on zaraz po śm ierci p ie rw ­ szej swojćj zony Jadw igi, córki i dziedziczki L u­

dw ika, (k tó rą Polacy zam iast M arji siosti’y jej starszćj w yjednali byli sobie od M a tk i, i p rz e ­ ciw jćj pierw szej skłonności z nim w y sw a ta li), m niem ał b y ł, iz jego p raw o z nią zg asło , tak da­

le c e , ze dla podsycenia onegoz, za d oradą z n a ­ czniejszych n iektórych P a n ó w , ślub z A n n a , w n u ­ czką K azim ierza W. z a w a rł; wszakze po zejściu i tej b ezp o to m n ie, m ając z czw arta ż o n ą , Zofja X ięzniczką kijowska dw óch synówT, n ie sąd z ił, zeby następstw o ich m ógł na czem innóm zasa­

d z ić , jak n a now ej z n aro d em um ow ie i tę za­

w a rł r. 1433. Nie tylko zaś Ludw ika nadania p o n o w ił, ale je ro z sz e rz y ł, owszem w szelkie na h u r t wcześniejszych K rólów o raz X iązat d zie­

dziców , by tćz z a n ie d b a n e , czyli zadaw nione

( 14 )

(19)

b y ły , w skrzesił i do w ażności p rzy w ró cił. M il­

czeniem om inął by ł Ludw ik stan d u ch o w n y , po ­ stępow aniem zaś przeciw ko niem u okazał, iż go um yślnie w yłączył; Jagiełło w ięc objął go swoim przyw ilejem . Co do u rz ę d ó w , w ładze ic h , do­

chody, a sczególniej dożyw otność z a p e w n ił, naw et obow iązał się n a ż a d n e , za życia posia- daczów , oczekiw ań, (e x p e k ta ty w ) niew ydaw ać.

Uchylenie p rz ez Ludw ika p o d atk ó w , z obracho- w aniem ich sczególnie n a d w a grosze z ła n u , bez o strze żen ia, jakim sposobem w Fazie p o trz e ­ by b ędą m ogły bydź p o w iększone, n ie tylko za­

g ru n to w a ł, ale n a w e t od ow ych resztu jący ch dw óch groszy u w o ln ił Sołtysów i służących szla­

checkich, tu d zież m ły n a rz ó w , k a rczm arzy , za­

grodników n ie dzierżących p rzynajm niej p ó ł ł a ­ n u , toż m iesczan w sam ych m iastach m ieszkają­

cych. Na w y p ra w y zaś zag ran icz n e, p o stąp ił szlachcie ż o łd , po pięć g rz y w ien n a d rz ew ce ( l ) n ap rzó d m ające by d ź zaliczonem i, w szakże pod p rzepadkiem , je ż e li p rz e d dw om a laty do w y ­ p raw y n ie p rz y sz ło , n a w e t p rz y cięży ł (?) w e ­ w n ę trz n ą o b ro n ę k ra ju p rz y rz e c z e n ie m , tym co by w czasie je j w rę c e n iep rz y ja c ie la w p a d li, nadgrody za n iew olę. U m ieścił dalej w te n p rz y ­ w ilej, ów swój C z e r w i ń s k i w a ru n e k : zasadę bezpieczeństw a w łasn o ści, a d o p e łn ił go sław ną

( 15 )

(1 ) Q u i n q u e m a r c a s s u p e r q u a m l i b e t h a s t a m , na*

pisano w Przywileju V o I , 1. f. 91.

P. W.

(20)

( )

osobistego tarczą: Ni l < o g o i m a ć n i e b ę d z i e ­ m y n i e p r z e k o n a n e g o p r a w e m ; i razem uchylił jarzm a sądow ości, dopusczając stro n o m , po ju ż zaczętym postępku p ra w n y m , polubow nie się w sporach swoich ugadzać. P rzy z n an e n a ­ w zajem od n aro d u następstw o synom je g o , b y ­ najm niej nie u stalało d zied zictw a; określone bo ­ w iem w te n sp o só b , iż n a jed n eg o z nich p rz y ­ padać m iało , którego b y , za w skazaniem od ojca N aród polski zjednoczony, zdolniejszym m n ie m a ł, a w cale n ie d o ty k a ło , m iałli o b ran y i z swojemi potom kam i b e rło d zierży ć, lu b w p rz y ­ padku bezdzietności je g o , osiągać je drugi.

Tak ted y przodkow ie n a si, w ykiełznani z pod ciężarów p u b liczn y c h , od sam ychże M onarchów , oparłszy się o bezpieczeństw o w łasności i o s ó b , w spaczną koleją do c y w i l n e j w olności doszli, p o l i t y c z n e j żadnćj im nienadaw ały w szystkie trz y pom ienione przyw ileje. W szakże zam iast ustalenia porządnego t r o n u dziedzictw a, w p ro ­ wadzając o b i e r a l n o ś ć , niscząc s k a r b odję­

ciem najwyższej w reszcie udzielności, b y n aj­

m niej nienaruszonej królew skićj w ład z y , w szel­

kich zasilenia go n a publiczne p o trzeb y sposo­

b ó w , a nie obm yśleniem n a to zastępczego ś ro ­

dka, o trętw iając w o j s k o w ą s i ł ę , określeniem

jej u ż y c ia , rz u cili z a sie w , z którego za czasem

w yw ił się okropny i coraz bardziej się gorszący

nieład. N ieograniczony p ra w ie w sw oich d u ­

m nych przedsięw zięciach L udw ik, gdy m u na

(21)

nie w ątku nie s ta rc z a ło , m iał jescze za sobą nie nadw atlony nałóg posłuszeństw a i przem oc po ­ tę g i; p rzeto cofaniem się z swojego d a r u , czyli onegoż ograniczeniem , u strasz y ł ra c z ó j, niż po- b u rz y ł umysły. Jagiełło ro zp rze strzen iw szy Lu- dwikowe n a d a n ia , skrom niejszy i łagodniejszy od n ie g o , gdy przy szło spłacać Krzyżakom 40000 złot. na w yltupno ziem i D o b rzy ń sk iej, w cale nie w iedział w k tó rą stro n ę u d erzy ć,' ani m ało po zjazdach ziem i w ojew ództw n a k rz ą ta ł się , n iżeli je u Szlachty w ym odlił. Sczególne ofiary n a sejmie korczyńskim , w praw dzie p rz en io sły p ó ł­

to ra ra z a p o trz e b ę , ato li sk rzętn ie zastrzegła S zlachta, aby jej dobrow olnej pow olności, ani za p o w in n o ść, a n i za p rzy k ład nadal nie b ra n o , owszem nie dopuściła opisać k sz ta łtu , którym by w inszym ra zie m ożna było p rz y ło ż en ia się jćj żądać. Gdy staro d aw n e tro n u w królew sczy- znach u p o sa ż e n ie , p rzez niepow ściągliw ą sczo- d ro tę , raczej ro z rz u tn o ść tegoż Ja g ie łły , to ż W ładysław a Jagiellonow icza n a w ojny tu re c k ie , znaczny usczerbelt p o n io sło , K azim ierz IV. o- bjąwszy zubożone b e r ło , m usiał re sztę jego w ła­

dzy n a ta n d e tę puścić. A lbow iem , osobliw ie w ciągu cz tern asto letn iej w ojny pruskiej , n ie ko­

niecznie za jednom yślną n a ro d u chęcią ro z p o ­ czętej , tak n iezb y ty dopiekał m u n ie d o sta te k , ze niera z najw ażniejsze zam achy h am o w ał, n ie ra z pom yślnych pozbaw iał go o k azy j, n a ra ż a ł n a n ie ­ bezpieczeństw a , n ab a w iał o k ropnych k lę sk , i o

Zcsz. 1 .1833. 3

(22)

mało z r ą k mii nie w ytrącał o rę ż a ; nie obfitem u w głęboką m ądrość, ani z osobistych p rz ew ag w ielce w z ię te m u , nie bard zo tćż od n a ro d u ko­

chanem u K rólow i, wszystko szło o p o re m ; w szy­

stkiego m usiał się dokupować. Niegdyś do fry - m arku w abiona, dość obojętnie p rz ed aw ała Szla­

chta k o ro n ę , za c e n ę , jaką jej p o d aw an o , czyli dopusczała m ożniejszym w edług upodobania nią szafow ać; tera z targow ała się o podatki i służbę w ojskow ą, ju ż rozłakom iona pierw szem i zyska­

mi , z czuciem , że w łasne ło ż y ła , i zostrzonem na niepodległość. Kazim ierz zw ijał się n a w szy­

stkie przeb ieg i, ż e b ra ł po obozach., u d aw ał się do K ap itu ł, składał sejm y, zgrom adzał obyw a­

teli po prow incjach. W i e l k a Polska pospolicie pokazyw ała się sk o rszą, atoli oglądała się n a M a ł a . Jed n i bez drugich nie chcieli, nie śm ieli c O 7

~

nic czynić. T rzeba było obrócić się do sczegól- nych zjazdów i w nich niem al każdego obyw atela ujm ować.

Już oto pełnow ładność o d jęta K rólom , czyli raczej od n ic h , bez utkw ienia je j od ra z u w j e ­ dności m oralnćj porządnego w y obrażenia n a ro ­ dowego , niep rzezo rn ie na b u rz liw y i g w ałtow ny w icher z rą k pusczona, przestaw szy bydź w spól­

nym całem u politycznem u c ia łu , w e w szystkich częściach razem i ró w n ie ożyw iającym je d u c h e m , n a łóźne ro z p ierzch n ęła się członki. Jle było ziem , ty le udzielnych pow stało stan ó w , ty le w sczęło się samopas błąkających praw odaslw .

( 18 )

(23)

N ieład te n , nie z o w ć j d o p ie ro , (z aszłali za Ol­

b ra c h ta w r . 1496 albo daleko w cześniej na sa­

mym w stępie w w ojnę pruską r. 1 4 5 4 ) clirom ćj u staw y : O b i e c u j e m y n i c n o w e g o n i e s t a ­ n o w i ć , a n i . p o d d a n y c h n a s z y c h n a w o j ­ n ę n i e r u s z a ć b e z p o w s z e c h n y c h w k a ­ ż d e j z i e m i s e j m i k ó w , w ypłynął. Zaiste o- kazuje się odleglejsze jego ź ró d ło , w p ierw ia st­

kow ych, nie n a - c a łą polityczną powszeclinos'ć, acz na pojedynczych obyw ateli zlanych p rz y w i­

lejach. O w a ustaw a pom ieniona w cale się na tćm zasadzała, iż od każdego z osobna z a le żało , te m u , co jem u w sczególności słu ż y ło , czyli swojej w łasności u w łó czy ć, i n a jed n o miejsce w ielu zgrom adzała, aby przynajm niej podobna było sam otne i rozsaczone w ole z e b ra ć , n ie u ła ­ tw iała zaś u tw o rz en ia się pow szechnej ( w o li) , gdy ani zapew n iała większej liczby przeciw ko m niejszości, ani podaw ała cząstkow ych u c h w a ł, pod w yrok najw yższości narodow ćj. Z t ą d i p o ­ czątek fatalnego n i e p o z w a l a m , przem ocy j e ­ dnego n ad w szystkiem i * albo niepodległości p o ­ w szechnej , prow adzić w ypada. W nijście P osłów ziemskich w sejm y, albo (ż e b y je w łaściw ićj do ówczesnego rzeczy stan u n a z w a ć ) k r ó l e w s k i e w i e c i (1 ), nie m iało za zam iar, d o p ełn ien ia

(1 ) Raczej: w i e c a , bo w ieci, albo wicia ( r c s t e s ) co innego w ca le znaczyły.

P. W ,

(24)

narodow ego w yobrażenia. P okazują się w n ic h , w kształcie E forów spartańskich i T ry b u n ó w rzym skich, jako stró ż e , dozorcy szlacheckich sw obód i ziem udzielności; pod pozorem ujm o­

w ania sie za n ie , lu b ich zabezpieczenie, n ie rz ąd n ie się we wszystko m ieszający, zuchw ale sobie moc popraw iania i w kluby w praw ian ia wszelkich w ykroczeń i zdrożności przyw łascza- jący. Takim pała duchem , w yuzdane K róla K a­

zim ierza , przez R ytw iańskiego, P osła sandom ir- skiego, n a sejmie r. 1459 strofow anie. M iała i dru g i pow ód przytom ność Posłów n a sejm ach, żeby o potrzebach p ublicznych, w ypraw icielom swoim donosili. Moc stan o w ien ia , w cale żad n e­

m u n ie należała. Chociaż r. 1468 K azim ierz w yraźnie przepisał ziem iom , przysłać po dw óch P osłów na sejm , dla p rzy stania na p o d atk i, n a k tó re M ałopolanie, odrębnie od W ielkopolanów i bez zniesienia się z nim i, nie chcieli pozw olić, atoli zgrom adzeni złożyli się, iż n ie b y li do tego upow ażnionym i, i rzecz całą do b ra c i, tudzież n a p row incjonalne żiazdy odnieśli. Od tego ro k u , P osłow ie ziemscy ju ż sta le , jak to zgodnie dziejopisow ie nasi i in n i głów niejsi publicyści tw ie rd z ą , n ależeli do sejmu. Za O lbrachta w p ro ­ w adził się zwyczaj dokładania w p ra w a c h , że się u chw alały za zgodzeniem się na n ie P anów R ad i Posłów ziem skich, całość k ró lestw a w y o b raża­

ją c y c h , piszących się za siebie i n ie p rz y to m n y c h ; nakoniec świeżo na sejm ie radom skim r . 1.505

( 20 )

(25)

A lexander, za zdaniem P anów Rad i P osłów ziemskich o g ło sił, aby na potem i na w ieczne czasy, nic p rz ez niego i następców je g o , coby usczerbek i uciążliw ość, tu d zież kom ukolwiek o 7 pryw atnem u szkodę, czyli niedogodność jak ą przynosiło, a pow szechnie p ra w ie odm ienne w znaw iało, stanow ione bydź nie m ogło, bez wspólnego Rad i P osłów ziem skich zezw olenia.

Pod chlubnem hasłem sam egoż p ra w a w y ra ­ zów : iż z g a d z a ł o s i ę z r o z u m e m i s p r a ­ w i e d l i w o ś c i ą , a ż e b y w s z y s c y n a t o z e ­ z w a l a l i , c o w s z y s t k i c h o 1 > o w i ą z y w a ć m i a ł o : p o k ry ł się nie^orem ny b e z ła d , otoczył pozorem w yobrażającego z trz e c h p ierw o tn y c h kształtów złożonego r z ą d u ; a w szakże tych ży­

w io ły , nie w p ły n ęły ani c z e rstw e , ani pod do­

nośną m iarą i p rzy zw o itą liczbą w m ieszaninę tra fu n k o w o , że tak rz e k ę , zbełtan ą. M o narchja w ą tła i obcięta, n ie d o s ta rc z a ła , ju ż to do obję­

cia, juz do za tw ierd zen ia p ę k u , który gm ino- w ładztw o szlach eck ie, n apęczniałe lóźnem i p rz y ­ w ilejam i, i z siebie b u rz liw e , i p rzebujałym w ierzch o łk iem , na chyl p o stro n n y m poddm u- cliom wTy sta w io n e , rozp o ścierało w ew n ątrz. A ry­

stokracja S en atu , w zm ógłszy sie p rzeciągnieniem

do siebie w ładzy M o n arch ó w , zn a ro w iła się

b y ła rość z jej usczerbkiem ; chociaż zaś oni ją

tw o rz y li m ianow aniem jej czło n k ó w , w ątlejszym

z niem i kojarzyła się zw iązkiem , jak z gm ino-

w ład z tw em , z którego b y ła b ra n a , do którego

(26)

p rzez potom ków n a le ż a ła , w k tó ry m , n ie b ędąc dziedziczną, tylko osobistą i d o ż y w o tn ią , cała sobą k w itła, ani w n ie j, luzujacej się ustaw icz­

nie , i za każda m ieniącej sie śm iercią, nie m orf 7 O O J O c 7 O się u tw orzyć ducli sta n u , jak i w łaściw y in te re s >

coby in n e w ażył. P o sło w ie , n ie znaczyli na sejm ie, ani upow ażnionych rozjem ców , pod których um iarkow anie, pojedyncze ziem ie żą­

dania i uchw ały swoje p o d d a w a ły , ani zastępców ogółu narodu. Zależeli zup ełn ie od swoich w y- p ra w ic ie li, którzy nie przen o sili n a nich swojej w o li, a jćj dopełnienia ścisłem i przepisam i k rę ­ pow ali. Nic nie mogło bydź stanow ionego na sejm ie, coby nie było w przódy ro z trząsan e na sejmiku. W niesionoli co n o w eg o , w ypadało ich się z a p y ta ć ,. obrady pow szechne p rz ew łó cz y ć, albo do przyszłych rzecz odkładać.

W edług treści ustaw y A lex an d ra, moc stan o ­ w ien ia, sam je d e n Król zupełnie zachow ał, zaś zaprzeczenia, przy p ad ła na część n a ro d u , czyli dw óch sta n ó w : Senatorskiego i rycerskiego w spo- łe m , to je st bez ro zd ziału i różnicy ty ch S tanów , tak d a le c e , że za w cieleniem niejako ary sto k ra­

cji w dem okrację, dw ie tylko stro n y zo stały , k tó re m iały się z sobą ważyć. Atoli to p raw o zaprzeczania, określone zam iarem u trw a le n ia niniejszego stanu rz e c z y , i zachow ania b ezp ie­

czeństw a i całości tak ogólnych jak osobistych przy w ilejó w , i zapobieżenia uciskom p u b licz­

nym niem niej scźególnym , nie pow inno się było

( 22 )

(27)

na wszystkie przypadki i do w szystkich czynno­

ści rozciągać. K ró lo w i, byle pom ienionych p rz e d ­

m iotów nie n aru szał i n ie zm ieniał nabytych

p rz ez n aró d , tudzież pojedyncze jego członki

sw o b ó d , co do r e s z ty , zostaw ały sie niezw ią-

z a n e rę c e . O bow iązany by ł p a n o w a ć p o d ł u g

p r a w , k tóre z a sta ł, niegodziło m u sie ich p rz e ­

kształcać ani u c h y la ć , niedostające zaś lub z n o ­

w ych w ypływ ające okoliczności, m ocen by ł tw o ­

rzyć. Nie p rz e sta ł tedy najw yższej p ra w o d a ­

wczej w ład z y , łaczac ia z w ykonaw cza i sado-

«J v C G

w niczą, na przyszłość sp raw o w ać, zatem stać n a

czele n a ro d u , poniekąd w daw nych jed y n o w ład z -

cówT p o zo rze, n a w e t co osobliw sza, że sam n a ­

ró d nie śm iał nigdy swojej w olności ro zszerz ać,

jakoby nic p raw n ie n ie m ógł pozyskać, tylko z

K róla d a r u ; n aw et w późniejszych czasiech ,

kiedy ju ż sobie w y b ierał p odług upodobania P a ­

nów’, targ o w ał u nich p o tw ierd z en ie d aw n y ch ,

oraz nadanie now ych przy w ilejó w . Jednak ow a

ucinkow a A lexandra u sta w a , bynajm niej nie

dźw igała rz ą d u , jaki b y ł za F ia stó w , lecz na

sterczące jego g ru z y , popadane i posczerbione

odleciałe o k ru c h y , zsypała p rzez niedokładność

i błędy sw o je , i zaw alając dro g ę do porządnego

w ładzy u m iark o w a n ia, znosząc w sza k że, tw o ­

rząc niesforność, i jescze w nią ja d , co ją coraz

srożej ją trz y ł, zapusczając. Brakow ało zaiste,

w ukształceniu najw yższego p ra w o d aw stw a , o-

wego rozdziału i stopniow ania d z ia ła ń , któreby

(28)

na resztę jescze z g ru n tu sterczącego daw nego za k ła d u , gęsto popadanego i p o sczerb io n eg o , rozsypane okruchy bez sklejenia i spojenia, n o ­ w ą grożące ru in ą , p rzez p o tró jn e ro ztrząsan ie od różnej w łasności, różnem i pow odow anych w zględam i, różnego u m iark o w a n ia, oraz różnćj czynności stan ó w , owoc jego do dojźrałości do­

prow ad zały ; niem niej schodziło i n a owej m i­

sternej sza li, coby z większości osobistych, je ­ dnom yślność stanów w yw ażała.

G w icht ogólnego zaprzeczen ia, n ierozsądnie złożony n a szalę najdzikszego, rozsczególnione- go n a lóźne po ziem iach zgrom adzenia, n aw et na pojedyncze osoby, ju ż sobą sam ych p rz ecią­

żającego, a jescze sprzym ierzeniem i spojeniem z arystokracją popartego g m in o w ład ztw a, stłu m ił w szelakie w w adze um iarkow anie. M onarchja b ez siln a, została się bez p o dpory i bez z a sło n y : płonną zaś ze w n ętrzn ą okazałością, ju ż w zb u ­ dzała przeciw sobie troskliw e o bezpieczeństw o zyskanych z nićj swobód podejrzliw ość i b o jaźń , ju ż nęciła n a now e zdobycze ch ciw o ść, a tak w samym składzie owego płocho z starszyzny z la ­ tanego rz ą d u , nęciła sie dom owa w a lk a , k tó ra O O 7 G O go w ichrzyła i p rzy pew nej pom ocy burzliw szej s tro n y , nie tylko przem ieniała w obecną a n a r- c h ję , lecz ją i g ru n to w ała i ro z sz e rz a ła , u n o ­ sząc się o podał za obręb zdrow ej i praw dziw ej w olności, k tó ra ledwTo sie zetknie z sw a w o la,

' . O C C '

natychm iast zlew ając się w n ią , niknie. Gdy

( 24 )

(29)

w ład z a p r a w o d a w c z a , nie b y ła w łasnością K ró ló w , po rozciągnionem na w szystko dw óch stanów' za p rze cze n ie m , p ra w ie zm arniała , a w ła ­ dza ich w y b o n y w a j ą c a (w ykonaw cza) okrze­

saniem swej ro z le g ło śc i, p rzez zagarnienie pod praw odaw cze zezw olenie w ielu w łaściw ych p rz e ­ dm iotów , oraz po d ział jej z ary sto k racją, om ­ dlała i z w ą tla ła , w n et sie i samo gm inow ładztw o przyw aram i tejże nieforem nej z razu od niego ozionionej sk a z iło , tak że je ary sto k racja w n a ­ rzędzie swoje obrócić potrafiła. K rom er do­

kładnie n az w ał P osłów ziem skich, pisczałkam i m o żn y ch , od nich do sw oich ch u ci, dla do k u ­ czenia K rólow i zem stą, czyli dla w ym uszenia n a nim sw oich zam iarów nadym anem i. Zacny te n dziejopis, w ró ż y ł z ie li niesforności o statn i upadek w olności i k ra ju ; lecz ju ż w cześniej o- kro p n y n ie ła d , pom ieszanie w ła d z , p o d ziałó w , w p ły w ó w , zam iaró w , cały rz ąd były zm ąciły, owszem i zgładziły, ani żadne do sp ra w o w a n ia , o ca le n ia, o b ronienia R zeczypospolitej służyły środki, jak przym ioty ich osobiste, i niem i zje­

dnana w n aro d zie w z ięto ść, a tych skutki u ła ­ tw iała , w samą niem al krew P olaków w la n a ,

sław y, ojczyzny i narodow ości m iłość, onem i ocucona.

( D a l s i y ciąg w n a s tę p u ją c y m iesz.y cie )

Z e si.l. 1833.

(30)

O NIEKTÓRYCH CHOROBACH ROŚLINY ZBOŻA, I NASIENIA JEGO.

i

Nikomu więcej zależeć n ie m oże n a w yjaśnie­

niu w ażniejszych chorób zboża, jak naszem u k ra ­ jo w i, tak ze w zględów , iż je st zu p e łn ie ro ln ic z y , jak i z pow odu n iestałego i ostrego k lim a tu , p rz y ­

czyniającego się bardzo znacznie do takow ych chorób. Sam zły stan naszego ro ln ic tw a ; nasz lichy sposób u p ra w y r o l i ; nasz szkodliw y zw y­

czaj spraw iania onej m ierzw ą zw ierzęcą n iew y - kisłą jescz e; przedw czesne żniw a jescze n ied o j- źrałego zboża; złe suszenie jego w półkopkach albo pokosach; niedbałe zachow anie i brak p rz y sp o ­ sobienia nasienia do s ie w u ; są to przyczyny cho­

rób panujących w zbożu, i przyczyny w yrodków zboża, nietylko ro ln ictw u szkodliw ych, lecz za­

bójczych dla zdrow ia lu d zi; tym bardziej że te przyczyny są razem i pow odem do w ielu chw a­

stów , i zió ł, których nasiona nisczą i u ro d z a je , i lu d z i, i bydło.

P rzekonanie to , spow odow ało m nie do n iek tó ­

rych uw ag n ad tem i chorobam i, i do w yszukania

gruntow niej szych myśli o ich przyczynach i sku-

(31)

tkacli z sprzecznego zdania w ielu razem n a tu ra - lis tó w , lUórzy o nich p is a li, a sczególniej z T u l- l a , D u h am ela, T ille ta , M o e lle ra , S ch m id ere ra, L an g u isa, i B eg u illeta, czyniąc z n ich w y b ó r z b li­

żo n y do p ra w d y , w tej je d y n ie n a d z ie i, że uw agi te u łatw ić mogą w części zapobieżenie szkodom z tych chorób u nas w ynikającym , w części zaś zachęca bieglejszych odem nie znaw ców do czy­

nienia dośw iad czeń , i szukania lek arstw .

Śnieć (n e c ro sis flo re alis, n e b u la , n u illa ) , podobna je s t do śnieci wTęglika ( c a rb u ń c u lu s, n ig r e d o ) , zw anego zaśniatem p rzez n iek tó ry c h ro ln ik ó w , i p rz e z w ielu obydw ie te choroby za je d n e są b r a n e , lecz ze m iędzy nim i zachodzi różn ica u d e rz a ją c a , iż p ierw sza nisczy i k ło sy , a d ru g a samo ziarn o ty lk o , p rz e to o każdej b ę ­ dę m ów ił osobno.

Śnieć pospolitą (n e c ro sis flo re a lis) p rz y p i­

syw ano długo po w ierzch o w n y m ze w n ętrz n y m

p rzy czy n o m , jako to : ro b a c tw u , d żd żystości,

m głom , i nagłym zm ianom p o w ie trz o k rę g u , lecz

dośw iadczenia czynione p rzez bieglejszych n a tu -

r a lis tó w 'i fizyków , sczególniej zaś p rz ez G ledy-

tsclia, D u c h am ela, T ille ta , A jm ena, i B eguilleta,

w yw iodły nas z b łę d u , i p rz ek o n ały dość ja sn o ,

że śnieć zbożow a pochodzi z w e w n ę trz n y c h p rz y ­

czyn , ze w n ętrzn em i pow iększonych ty lk o , gdyż

ze w n ętrzn e p rz y czy n y je d y n ie rd z ę suchą lu b

le p k ą , albo też obfitość ro ż k ó w , w zbożu sp ra ­

wić mogą.

(32)

C horoba zw yczajnej tćj śnieci ma sw e siedlisko w n a sie n iu , w n iedojźrałyin jego m leczu na p n iu , lu b co się w ięcej jescze w ydarzać zw y k ło , w zepsuciu onegoż p rz ez zagrzanie w p ółkopkach, s ty rta c h , stodołach, lub w ilgotnym sp ik lerzu , oraz p rz e złe przysposobienie nasienia do siew u pełnego niedorodków i chw astow ych nasion.

D ow odem tego są nasiona z dw óchletnego snopa m łócone, k tó re nigdy nie w ydają śnieci, je ż e li zboże w w arstw ie dobrze za ch o w a n e, św ieżo m łócoiie, i dobrze odczysczone b y ło ; ziarna b o ­ w iem s ła b e , których sok m leczny b y ł bez sił r o ­ ślin n y ch , niedościgły, w o d n isty , a pow łoka czyli łuska ch u d a , g ru b a , tw a rd a , m ając m ało ro ś lin ­ nego ży c ia, obum arły w w arstw ie do re szty p rz e z ciąg długiego czasu, i łatw iej na m łynku odeszły;

te zaś k tóre jesteze w dorodnym ziarnie p rz y p ad ­ kiem pozostać m o g ły , nie wschodzą wiecćj i szko­

dzić nie mogą ani ro ln ik o w i, ani zdrow em u n a - O o ' s ie n iu , k tóre śnieci nie wyda.

P rze z złe zachow anie n a s ie n ia , m oże i zd ro ­ w e , dorodne z ia rn o , nabyć zarodu tej choroby, i rozw inąć one w ro ślinie zboża, skoro nasienie G O ’ je st jak mówią z b o la łe , w ilg o tn e, zapleśniałe , i z

uadpsutą łu sk ą, ale z nietkniętym jescze zarodem kiełku nasiennego. Okazuje się to z samego w a- pnienia nasienia pszenicy, k tó re łuskę z n ieczy ­ stości i kwasów w yczyscza, słabe nasiona um a­

rz a , rd z e ń zdrow ych w zm acnia, ro b a ctw o od­

stręcza , i zabespiecza z pew nością ro ślin ę zboża

( 28 )

(33)

od śnieci, a naw et w ielu in n y ch chorób pszefiicy.

Ubolewać zatem p rz y c h o d z i, iż w ap n ien ie psze­

nicy nie je st jescze zup ełn ie upow szechnione u n a s, chociaż klim at nasz w ystaw ia zboża nasze na ustaw iczne zepsucie n a sie n ia , a z tąd na n ie ­ uro d z aje, i b rak w agi zboża, a zatem i ceny.

Jeżeli ziarno w snopie lub w spililerzu zagrza­

n e , zapaliło się i ste c h ło , je ż e li tym sposobem mlecz su ch y , zam ieniony w m ąkę sło d k ą, n ac ią­

gnął w siebie kw asu pleśni zw yczajnej , i je ż e li ju ż w ierzchołek zia rn a przeznaczony do w y d a­

nia kw iatu został nim p rz e ję ty , naów czas w ie rz ­ chołek ten nie w yda ju ż kiełka, i ani w a p n ie n ie , ani żadne lek arstw o takiem u zbożu n iew ró ci r o ­ ślinnego życia.

W szelkie kw asy o stre zdają się bydź i nasieniu z b o ża, i jego ro ślin ie nadzw yczajnie szkodliw e, poniew aż m lecz nasienia zbożow ego, i m ąka j e ­ go, są z n a tu ry słodkie, a ro ślin a jego n ie je st bez słodyczy. C zynione p rz ez T ille ta p ró b y , przekonyw ają m nie o te m , albow iem d o w io d ły , iż naw óz źle w y k isły , z zepsutej słom y z ro b io n y , najlepsze n aw et nasienie potrafi zaśniecie, skoro roślina je st przym uszona kw asy jego pom pow ać, i żyć pierw iastkam i obcem i dla sieb ie, szkodli- wemi dla jej p rz y ro d ze n ia .

Nie w ą tp ię , iż do ty ch w e w n ętrzn y c h p rz y ­

czy n , dopomagają i z e w n ę trz n e pow ody p rzez

z łą p orę siejb y , p rzez nadzw yczajną dżdżystość,

przez gw ałto w n e w iatry w czasie k w itn ie n ia ,

(34)

przez mgły tłu ste i g ru b e , p rz e z n ag łe zm iany p o w ie trz a , p rzez szkodliw e sz ro n y , p rz ez m o- czarow atość g ru n tu , lu b p rzez złą u p ra w ę je g o , ale tym w adom i b łę d o m , śnieci w yłącznie p rz y ­ pisać n ie m ożna.

Zbyt tw ard a ro li u p ra w a , zapieczona słońcem natychm iast po d esc zu , n ie dopusczając o d d e c h u , an i obiegu soków ro ślin y zbo żo w ej, m oże bydź p rzyczyna do osłabienia sił za ro d u k w ia tu , i zdro w ia n a sie n ia , a zatćm i pom ocą do Gniecenia z ia rn a ; bo słaby obieg ty ch soków , słabe p a ro ­ w a n ie ro ślin y , będzie pobudką kiśnienia tych p ły n ó w , i działać m oże w spólnie z zarodem śn ie­

ci , w spólnie z głów ną ziarn a i ro ślin y c h o ro b ą , do przyspieszenia i pom nożenia te j szkodliw ej śnieci; lecz zła u p ra w a sama z siebie n ie w yda nam śn ie c i, tylko n ie d o ro d k i; nikczem ne z ia rn o , p odległe zepsuciu; lub zgubę ro ślin y p rz e z zam ­ knięcie p o ró w , p o trze b n y ch korzonkom . P o ­ tw ie rd z a to te o rja ro ślin n ien ia ro ś lin , k tó ra nas u c z y , że koniec k o rz o n k a , um aczany w k ro p li tylko o le ju , obum iera zaraz i usycha całkiem.

T oż samo p ra w ie spraw ić m oże p o w ietrz e n ie p rzy jazn e ro ślin n ien n iu zboża, a w części i g ru n t

Z n a tu ry m o cza ro w a ty , kw aśnem n ap e łn io n y po­

w ietrz em i kwTaśnem i pierw iastkam i roślinności sw ojej; albow iem , ud zielo n e kłosow i z e w n ą trz , a oddechem ko rzen i w e w n ątrz pom pow ane p o ­ w ietrz e dodaje m leczow i szkodliw ego kw asu , i ostrości ro ś lin ie , o czem nas p rzekonyw a ana-

( 30 )

(35)

tom ja, ekonom ja ro ślin n ien ia zboża, i te o rja w aporów .

Zła chw ila siejby, albo późna b a rd z o , ró w n ie ż złe skutki za sobą pociąga, i przy czy n ić się m oże do w ydania śnieci; nie m oże jed n ak należeć do zew nętrznych pow o d ó w , ale do w e w n ę trz n y c h , bo w tenczas ziarno zd ro w e przestaje bydź zd ro - w ć m , skoro w ziem i spleśnieje ró w n ie jak i w sn o p ie , i skoro lu b w zbytniej w ilgoci n a b ie rz e zgnilizny i k w asów , lu b zbyt suchej ro li zb u tw ia- łości g o rz k ie j, z czego ro ślin y śnieć przy n io są pew ną. T rz eb a nam w ięc unikać siejby w w iel­

ką p o su ch ę , a sczególniej siejby b ard zo m o k rej, tym w ię c e j, że dośw iadczenia ty lo le tn e p rz ek o ­ n ały ro ln ik ó w o tej n iew ątpliw ej p ra w d z ie , iż ro k dżdżysty najw ięcej śnieci w ydaje.

T eż same skutki w ynikają z nagłych zm ian p o ­ w ie trz a , skoro w śród w ilgoci tego p o w ie trz a , n a ­ p ełn io n e zbytecznym sokiem ro ślin y , są nagle przypalone gw ałtow nym u p a łe m , lu b p rz eciw n ie gw ałtow nem zim nem nastąpionem po ciepłej zbyt p o rz e , po której soki ro ślin y od zim na n adto zgę- sczone, p aro w ać n ie m ogą, p rz ez co doznają one najgłów niejszej przeszkody w ro ś lin n ie n iu sw o- jem , nie w yrabiając sw ych soków w m ia rę p rz y ­ ro d zen ia, i p otrzeby ziarna.

W iatry gw ałtow ne w czasie k w itn ien ia p rz y ­ czyniają się także ze w n ętrz n ie do cierp ien ia r o ­ śliny i ziarn a, gdyż po ry w ają kw iat p rz ed w cz e­

śn ie, i pyłek p łodny p rz ed u p ło d n ien iem gniazd

(36)

z ia rn a : m gły zaś tłu ste i g ru b e , w yziew am i pły n u w ęglow ego (a cid e c a rb o n iq u e ) p rz e p e łn io n e są zabójcze i dla ro ślin y i dla pyłlm te g o , bo jego n a tu rę przeistoczyć m o g ą, lub go zu p e łn ie u - m orzyć.

W szystkie te ze w n ę trz n e zboża cie rp ie n ia , przyczyniać się m uszą do chorób i w yrodności z ia r n a , a zatem do śnieci. H ilkokrotne p ró b y Aimena p rzekonały g o , że pszenica p rz e d dości- gnieniem z kłosa w y ję ta , i u su szo n a, straciw szy w iele w swej w a d ze, gdy p rz ez Aimena posiana b y ła , w ydała same śnieciste k ło sy , lu b p e łn e w ęglika. P ró b y te czy n ił on z płókaną pszenicą z k tórej ow e lekkie z ia rn o , n ie d o jź ra łe , lu b nie d o ro d n e , z pobocznych niskich i słabych la to ­ ro śli , oraz z w ierzchołków kłosów p o c h o d z ą c e , pływ ające po w ie rz c h u , z e b ra ł osobno, p o sia ł, i z takow ych same śnieciste o trzy m ał kłosy.

• Gleditsch m ó w i, że przesadziw szy kilka łodyg zepsutych z ich odnogam i, i now em i w y ro stk a­

m i, i uciąw szy n iek tó re aż po dru g ie kolan k o , o trzym ał now e ło d y g i, ró w n ie ż zarażo n e śn ie­

c ią, chociaż łodygi takow e ro z łą czy ł od pnia ojczystego, z którego p o w stały ; poczćm zaw sze kw iat najprzód zarażony w id ział: z czego n a ­ tu ra ln ie w y n ik a , że ju ż kiełko nasien ia m iało zaró d śnieci, i zachow ało go w korzen iach r o ­ śliny.

U w ażan o , ze śnieć objaw ia się w cześnie na pierw szych listkach pszenicy, k tó re będą więcćj

( 32 )

(37)

za k rę c o n e , ciem niejsze, b ru n a tn ie jsz e , i m niej śniecące; a skoro łodyga w yda cały k łosek, na ów czas kłosek te n będzie przedw cześnie n ad ę ty i grubszy od in n y c h , jeże li m a bydź śniecią za­

rażony. Że zaś pszenica w ięcej śnieci podlega niźli inne z ia rn a , utrzy m u je B eguillet, iż to po ­ chodzi z miękkiej bardzo pszenicznej p le w y , i jćj odstaw ania ód ziarn a pszenicy.

N asienie znajdujące się u w ierzch o łk a k ło sa , źle zawsze u p ło d n io n e g o , i to k tó re je s t w w y­

rostkach ło d y g , p o trz e b a m ocnem m łynkow a­

n ie m , lu b pław ieniem od nasien ia o d d zielić, poniew aż z dośw iadczeń w ielu okazało się słabsze w każdym p ra w ie gatunku zb o za, i w ydaje je ż e li n ie 'śn ie c iste , to przynajm niej n ied o ro d n e z ia r­

n o , z którego now e w now ej siejbie coraz leksze i gorsze pow stają w yrodki, te zaś rozm nożone w lic z b ie , psują n a zaw sze i gatunek z b o ż a , i siły jego ro ś lin n ie n ia , p rz ez co nabyw a łatw o w ie­

lu c h o ró b , a najczęściej śniecistych w łasności.

W takim , w ypadku zupełnej w y ro d n o śc i, p rz ez odm ianę nasienia szkodom dalszym w cześnie trz e b a zapobiedz.

P ierw szą skazówką tćj w yrodności są c ie n k ie , sczupłe, i wysokie dosyć łodygi zboża, z n ik c ź e - m nęm i, krótkiem i, źle k w itnącem i, i po części próżnem i kłosam i, k tó re bez zw łoki innem n a ­ sieniem zastąpić n a le ż y , chcąc u n ik n ąć s tra ty , b o nasienie ta k ie , jakbądź jescze z d ro w e , p rzez znikczem niałość sw oich sił ro ślin n y ch p o trz e b u je

Zesz. 1.1833. 5

(38)

dobrego bardzo g ru n tu , i bardzo sprzyjającej p ory ro k u , aby mogło wydać m iern e u ro d z aje;

a i te jescze łatw o zawieść m ogą, gdyż zyzność ro li, i sprzyjające p o w ie trz e , będzie na łodygę jedynie d ziałało , ale nie na z ia rn o , które zależy od zarodu i własności kiełka będącego w n asie­

n iu , i od mocy jego roślinnych sil w pływ ających na kwiat.

M ożna się o tem najlepiej przekonać w g ru n ­ tach bardzo zy z n y ch , k tó re cienką ło d y g ę , i sczu- ple w ydają z ia rn o ; albo też w g ru n tac h g lin ia­

stych, gdzie w ilgotna jesień i w ilgotna wiosna ozim iny u trzym uje w stanie najpiękniejszym , lecz skoro tylko w raz z posuszą łodyga sięga do kło ­ sa, wówczas po stracie w ilgoci, k tó ra sw ym w odoczynem rośliny zboża w yłącznie k a rm iła , łodygi zaczynają nisczeć, o strze c, sch n ąć, ż ó ł ­ k n ąć , i przestają w zrastać nie m ając sam e w so­

bie siły ro ślin n ie n ia ; gdy tym czasem zboża są­

siedzkie lepszem ziarnem za sia n e , na takim sa­

mym gruncie opierają się w pływ om posuszy i są w stanie dobrym .

W ęglik, czyli zaśniat ( ca rb u n c u lu s, n ig re d o ) też same p raw ie co i śnieć, m a swoje p rz y c z y n y , z tą atoli ró ż n ic ą , że przyczyny te psują ukształ- cenie gniazda, w jakiem się ziarno zn a jd u je , z tąd też w yrasta ów w ęglik, któ ry je st w psze­

nicy więcej z a ra ź liw y , niżeli śnieć sam a, p o n ie­

waż jej proszek je st tłuściejszy , i m ocniej tr z y ­ ma się łuski z ia r n a , jak proszek pospolitej ś n ie c i,

( 34 )

(39)

i poniew aż węglik te n zachow uje się w całości w łusce pszenicy, niezarażając ze w n ętrzn y ch części kłosa, i wszystkich kłosów p n ia o jczyste­

go , jak to czyni śnieć tam ta.

Rzadko on in n e ziarn a n a p a stu je , lecz p sze­

nicę cz ęsto , i nietykając jć j łuski u d e rz a w sa­

mo ziarno ch o ro b a, m ąkę jego c z e rn i, zam ie­

niając onę w substancją s k ru sz a łą , 'śm ierdzącą , i tłustą. Nie b y ł on z n a n y , m ów i B egu illet, p rz ed rokiem 1630 w całej L o m bardyi, tak jak w nićj nie były znane zarazy p a rc h ó w , syphi- lizm u, i ty le innych ch o ró b , nisczących ró d lu d zk i: w nosi zatem tra fn ie bardzo B eguillet, ze pom ięszanie ludzkiego ro d z a ju , k tó re ziem ię całą zapełniło chorobam i, w łaściw em i niegdyś tem u lub ow em u klim atow i, każe dom niem yw ać, iż podobneż pom ięszanie gatunków i rodzajów zboża, oraz zżynanie jego dla zm iany w łasności, mogły się stać pow odem do w ielu chorób zbo­

żow ych , m ających w pływ n ow y n a now e ch o ­ roby ludzi.

P odług G inaniego, ziarno zm ieniające się na w ęglik; je st wTiększe, n ap ełn io n e w początku so­

kiem białym , kleistym , i bardzo śm ierdzącym ';

sok zaś te n w ysuszony, w ydaje proszek czarn ia­

w y , n akształt p ro sz k u , jaki w idzim y w p u rc h a w ­

kach. Proszek te n zdaniem B eguilleta tak je st

zaraźliw y , że nietylko zaraża ziarn o zb o ża, ale

i k ąk o lu : takie zaś je st pow inow actw o proszku

w ęglika z proszkiem p u rc h a w k i, iz ostatnim przez

(40)

Aimena posypane ziarna pszenicy, w ydały jem n węglikiem zaśniecone kłosy. P ow inow actw o to naprow adziło B eguilleta n a tę m yśl d o w cip n ą, źe zachodzić m usi podobnez i co do gatu n k u i w ad ro ślin n ie n ia , i ze ow e sław ne pięknością Sodomy jab łk a, k tó re m ają ro sn ąć n ad Asfalty- ckiem jeziorem i brzegam i J o rd a n u , a k tó re za dotknięciem jak purchaw ki w p ro c h się ro zsy p u ­ j ą , mogą m ieć zupełnie tęż sam ę chorobę.

Ze choroba śnieci węglika je st w e w n ę trz n a ją k i choroba pospolitej śnieci, p rz ek o n ał się o tem D uham el, k tó ry w końcu K w ietnia p rz esa­

d ził ro ślin ę pszenicy do w ażona napełnionego ja k najlepszą ziem ią, i zachow anego um yślnie od w szelkich szkodliwych wpływów' p o w ie trz a ,

‘a jed n ak roślina mająca kilka w yrostków , n a je ­ dnym tylko w ydała kłos dobrej p sz e n ic y , re sz ta zaś b y ła zaśniecona węglikiem. T rafia się p o ­ do bnież, że pole jedno je st p ełn e w ęglika, gdy drugie zaraz o b o k , w tem samem p o ło żen iu le ­ zące, lecz innem siane nasieniem , niem a żadnćj w a d y , i żadnćj choroby. Z tą d też wszyscy lepsi n atu ra liśc i uznają chorobę śnieci, i chorobę w ę ­ glika za skutek jednćj ch o ro b y , z jed n y ch pocho­

dzący p rz y c z y n , lecz różniący się w zjaw iskach p rzez zew n ętrz n e w pływ y na choroby roślin.

Tym sposobem choroby te obydw ie, m ając po­

dobieństw o zaro d u w n asien iu , i zarazy z prochu, pow inny m ieć także też same lekarstw a w spólne, jakie um ieściłem p rzy śnieci p o sp o litć j, i dlatego

( 36 )

(41)

je tu pow tarzać n ie b ę d ę : ty le tylko dodam , ze G inani zachow yw ał swe pszenice od węglika tłu czo n a siarka mięszaną z ziarnem przeznaczo­

nym na siew , i ze w apnienie pszenicy n ajp e­

w niejsze ze w zględów chimii obiecuje skutki.

Rożek, (secale lu x u ria n s, secalis m a te r, clavus siliginis) czyli niedorodek w zb o żu , panuje n aj­

więcej w ż y c ie , i dzięki N ie b u , że się w klimacie naszym , w n a sz ćin n asien iu , i w naszych g ru n ­ tach nie tak często zjaw ia jak w F ra n c ji, gdzie w roku 1709 nadzw yczajna mnogość ty ch ro ż ­ ków w ż y cie z a tru ła około Sologne bardzo w ielu m ieszkańców , z k tórych do 8000 padło ofiarą tru ciz n y ty ch nied o ro d k ó w , zw anych żytnim nam iałem .

Znajduje się on i w pszenicy czasem , lecz tylko w w ą s a tc e , w jęczm ieniu bardzo rz a d k o , a praw ie nigdy w o w sie , ani w innem ziarn ie.

Uderzającym zjaw iskiem rożków je s t to , że na jednym kłosie będą i zd ro w e z ia rn a , i te rożki razem ; pa jed n y m p n iu ojczystym i kłosy n a j­

zdrow sze i z rożkam i kłosy; na jednćj ro li żyto z rożkam i, na drugićj bez ro żk ó w ; i n areszc ie , ze nigdy praw ie kłosek cały rożkam i zapełniony nie je s t; że każdy ro li g atu n ek , każde jej po ­ łożenie, każda p ora p o w ie trz a , w ydaje te ro ż k i;

i że się objawiają rzadko b a r d z o , lu b nagle n a d ­ zwyczaj obficie, częściój jed n ak w zyznych g ru n ­ tach aniżeli w glince.

Zdaje się, ze rożki nie są tyle za raź liw e , jak

Cytaty

Powiązane dokumenty

W Polscze nie było Margrabstw dziedzicznych, równic jak innych tytułów; w pier- wiastkowem bowiem urządzeniu godności i urzędów krajowych Rzeczpospolita

Jakoż m ieszkańce tego klim atu są pow iększej części ru m ian i, bujnych miąs i po­.. dlegają chorobom zapalnym sczególniej płuc i naczyń

niech w sercach nienawiść się lęgnie , Lecz do sczytu gdzie się wzniósł, szyderstwo nic sięgnie—.. Wstał jak ork an, by obwiać ze świata pleśń starą, Lotem

żn o ść, ziem iaństw a, rzem ieślnictwa i handlu czyli kupiectw a, a skutkiem tego roztrząśnienia będzie gotowa odpow iedź na głów ne pytanie

szego Króla Im ci Jana

i Rzeszy niemieckiej szukał; sam się tez jescze owera w Krakowie p rzym ierzem (zawcześnie od innych kładzionem— k tóre tajne między bracią um orzyło niesnaski)

kolwiek od czasów rozterek Xiążąt między sobą, a bardziej od napadów' mogolskich mocno osłabione, przecież aż do wyjazdu Metropolity Maxyma na siedzibę do

cnej chwały, p rz ez k tó rą do nauki zapalał.. polskim, to w łacińskim języku.. Snigurski Biskup prz em yski, za wstawieniem się J.. Szew, który spaja kość