• Nie Znaleziono Wyników

Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. R. 6, z. 3 (1833).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. R. 6, z. 3 (1833)."

Copied!
106
0
0

Pełen tekst

(1)

NAUKOWE

OD

s s s a s s ts * OSSOLIŃSKICH

WYDAWANE

' Razem młodzi 'przyjaciele !

Rok szósty.

ZESZYT m.

LWÓW.

WYTiOCZNlA NARODOWA OSSOLIŃSKICH.

1833 .

(2)

i m h . -

(3)

POCZĄTKI S i A W I A N

R O Z P R A W A I L (*)

(Z ręhopism. J. M. Ossolińskiego),.

% ( Ciąg dalszy. )

I.

§. 8 .

O GU TT Y N A C H .

Z e posiadacze bursztynowego gniazda, ościen­

ni Łupczącym, tym płodem T eutonom , Piteaszo- w i G uttonow ie, ciż sami sa co G u t to n o w i e * O Plinjusza (1) G o t h y n o w i e Tacyta (2) G y t h o - n o w i e Ptolom eusza (3), G otowie (4), Gotho- w ie (5), G otthowie (6), pisarzów trzeciego w ie­

k u , to juz częścią głów nych uczonych jedn o­

m yślność, częścią niektórych pilniejszych w roz- trząśnieniu przewalająca kreska stanowi. Czy­

li zaś Piteasz jednych tylko pobrzeżnych Gut- ton ów zn ał, czyli ród cały rozlicznych pobra­

tym ców niemi ozn aczył, ciężko w niedostatku jego pamiętników dociec. P l i n j u s z w jednój dzielnicy, na której czele kładzie W i n d i l ó w

(*) Zob. Czasop. nauk. 1832. Zesz. I.

l e n . III. 1833. 1

(4)

( Vindelici) to je s t: W andalów , m ieści jako ich część B u r g u n d i o n ó w , W a r r i n ó w , K a r y - n ó w , nakoniec G u t t o n ó w , Z E astarnów zaś P eucynów , w trącen iem się naszych W enedów, od ow ych odciętych , osobno tw o rz y (7). U T a­

cyta w zm iankują się W andalow ie, w poczcie lu ­ dów przyw łasczających sobie w spólne z T e u to - n a m i, od synów Tuiskona p o ch o d z en ie, opu- sczeni w sczególnym opisie (8). P isarze Bizanc- cy, często W andalów do G otów (0) i Gotów do W andalów , p o d łu g tego jali k tó rzy z nich s ły n ę li, liczą. Pow yższe ograniczenie T eu to - n ik i, okazuje nam zachodnią G u tto n ó w ścianę;

p ółnocna zaś, rozciągała się wciąż po n ad Oce­

anem , m okrzadłam i, bajo ram i, zatopam i brzegu b u rsz ty n o w eg o , zw anego M e n t o n o m o n (10).

Gdy I l a r t k n o c h (1 1 ), a na jego tro p Szle- c e r (12) w ypacza M entonom on n a M e n d a n i e - r ai , nie bez um yślnego celu tłóm aczenia go z li- nickiego (fh isk ieg o ), gdzie m e n d m a znaczyć sosnę, n i e m i nos ziem ny, czyli pagórek n a d ­ m orski (p r o m o n to riu m ) , p o d obny zaś odgłos, przy słu ch u jąc sobie w M e d e n a u lichej w ło ­ ści S am landji, toż śledząc z D uisburga lu b D u- sburga (1 5 ), ż-e się niegdyś n a jej ro zciąg ał okolice, tw ierdzą śm iało , że jescze daw niej ca­

łe to pom orze zajm o w ał, a ta k , p rz eciw ią się wszystkim drukom i rękopism om xiąg P lin ju sza, padającym jed n o stajn ie M e n t o n o m o n nie M e n d a n i e mi ; tłum ią oraz w yraz dokładnie

( 2 )

(5)

okazujący całej owej rozległości przyrodzenie, nie stosując do niej własności jednego zakącia.

W a c h t e r ('14) rozbiera M e n - t o n o - m o n , na trzy liambryjslue sło w a , M e n m iejsce, T o n w o d a, M e n n brody, b r e v i a (m iałk ości), bez wątpienia trafnie do wszelkiej okoliczności, ja- koteż bez ubliżenia powadze jednom yślności starożytnych pamiętników (*). Bez przyczyny nasz K 1 u w e r j u s z długość tegoż m entonomonu, podanej od P i t e as z a na 0000 staj, skrócił na 000 (15), albow iem skoro ow a liczba, co pil­

nie w yracbow yw uje G a t t e r e r (10), n ie w y­

nosi jak 148% , 1 2 0 , albo tylko 7 8 — 79 mil niem ieckich, ( t o jest: biorąc do tego w yracho­

wania s t a d j a olym pijskie, średnie greckie, al­

bo tez egipskie, które może Eratostenes pod­

s ta w ił), na każdą z tych miar, brzeg burszty­

n ow y w ystarcza, i l e, że go można brać już od w yspy Rugen i tak daleko jak kto zechce ku Estonji, bądź i odległej pusczać (17). Różne tego M entonom gnu głęboko wśród ziem zacho­

dzące strychy, tak na morze sterczały, że ty l­

ko żeglującym m ogły się zdaleka za oblane w około wodą przyw idyw ać, niektóre też nawet wewnątrz lądu różnie niezwyczajnem i łacham i,

( 3 )

(*) Kiedy dobre takie tłóma cze nie M e n t o n o m u zkambryj- skich słó w, to może bydź niezłe i z greckich: M.£VÓ'rję K oz io ł i No/nóg albo NofUf p a s t w i s k o ; może go tak P it e a s z ; m o ­ że G re cy n a z y w a l i , ze trzody Kozłów lub kóz pasące się w i ­

dzieli. ^ P . W .

(6)

rz ek am i, stru g a m i, brodam i p o sie c z o n e , to sta­

le , to przynajm niej w czasie m orza w ylew ów , zupełniej jescze tę postać o kazyw ały; przeto rozm aite w ieści, ledw o n ie cały b rzeg b u rsz ty ­ now y, n a m nóstw o w ysep dziś tam n ie do u- św iadczenia k rajały (*). P i t e a s z w spom ina je ­ d n e , zw aną A b a l u s , na dzień żeglugi od M en- ło n o m o n u , na k tó rą pod w iosnę m orze b u rsz ­ ty n w y rzu cało ( 1 8 ) . M e t r o d o r Sceptyjski (S cep siu s), w edług P lin ju sz a , tęż sam ą m a pod im ieniem Balcji (1 0 ); T i m e u s z bezim ienną także b u rsz ty n o w ą, lecz na trz y dni (?) żeglu­

gi od Scytji R aunonji lu b B annom any (**), ta ­ koż b u rsz ty n o w ą (20). X eno p lio n lam psaceński w zm iankuje o w yspie Balcji, o trz y dni od Scy- tji o d le g łe j, znakom itej wielkos'cią (21). P isał i Tim eusz osobną w zm iankę, ato li w P iteasie (22) p od tem że im ieniem Balcji i znam ieniem o g ro ­ m u , U D iodora Sycylijskiego czytam y b u rsz ty ­ now ą Bazileę (23).

( 4 )

(*) Insulae complures sine nominibus eo situ traduntur.

P l i n . H. N. IV. 13.

(**) E x q u i b u s a n t c S c y t h i a m , q u a e a p p e l l a t u r R a u n o n i a , u n a m a b e s s c a S c y t li i a d i e i c u r s u ... pi­

sze I l a r d u i n ( Plin. H. N. c. not. var. Lipsiae MDC CL XXV III.

8vo T. II. p. 183) odwołując się na wszystkie rękopisma; Scy- tję w ię c nazywa R a u n o n j ą , a o w ys pie B a n n o m a n n a ,

niewie. P. W.

(7)

( 5 )

§. 9.

O W Y S P A C H : BALCJA I AB AL US.

B lu w e r ( l ) , G rocjusz (2 ), P re to rju sz (3 ), Schoning (4), S chlocer (5), G ru p p en (6), samo jed n o nazw isko Balcji (Baltia) u trz y m u ją , Ab a - l u s i B a z y l e e za b łąd sądzą; B lu w erju sz od­

nosi go do Zelandji najw iększej z w ysp d u ń ­ skich, P r e t o r j u s z z S c h i oz e r e m p rz y w ła - sczają S am landji; S c h o n i n g c h rz c in ie m w sch o ­ dnią i po łu d n io w ą część S ltandynaw ji; H a r t - l m o c h p o średniczej ch w yta się d ro g i, p rz y - pusczając Balcję za Z elandję, a Bazylję czyli B azyleję za Sam landję (7). U M a n n e r t a Ba­

zy lea o m y łk a , B a 1 c j a Szwecj ą , A b a 1 u s i R a u n o n j a dw a N erungi (8). P re to rju sz (9 ), za nim B ayer (10), dalej Schlozer (11) n az w i­

sko Balcji p ro w ad zą to z fe n ic k ie g o , to z s a r­

m ackiego, to nakoniec z sław iań sk ieg o , od słów dźw iękiem i znaczeniem na nasze B i e l i c a , czy­

li b i a ł a z i e m i a pochodzących. Ile do m n ie , przyjm uję za w łaściw e w szystkie te nazw iska:

A b a l u s , B a l e j a , B a z y l e a ; p ierw sze dw a w ysp pod p iętn em b u rs z ty n u , trz e c ie w yspy n iezm iern ą w ielkością oznaczonej; za b łą d p o ­ czytując w w y d a n ia ch P lin ju sza , osobliw ie H ar- d u in o w e m , tu i owTd z ie , tudzież u D iodora sy­

cylijskiego na je d n e m m iejscu, w stecznie tych

nazw isk stuczne p rz e ło ż e n ie ; toż zam iast zasią-

(8)

gania źród ło sło w a Balcji od narodów , których 0 tak daw nej p o rz e w tam tych śladu darm o u p a­

try w a ć , p rz en o szę go szukać w zabytliach czyli potom kach m ow y T e u to n ó w i G uttynów , bądź G uttonów . B a l g e u F ryzów odnoga m o rsk a (12), także k ra in a p rz e p a d z is ta , lgnista (15) w Saxo- n ji n iż sz e j, m iejsce b ło tn is te , g rz esk ie, rów , d ó ł, a w łaściw ie przekopa (14). B a ł t , w p r a ­ w ach norm ańskich p rz e strz e ń m o rza ( altum m aris, le large de la m er) (15) B a l , B a l a, u daw nych B rytannów ujście rz e k i, każdy kłęb okrągły (10). W a l w holenderskim w o d a , w e l w dytm arskim jezio ro z m o rz ą (17), z tą d też B e l t m a ły , przesm yk m orza m iedzy Jutlandją 1 Fionia. B e l t w i ę k s z y m iedzy F ionia i Ze-

J o O J O J J o

la n d ją , jakoby w erw isko n u rtu w środek ziem i;

ow szem samo m orze, tem i dw om a szyjam i, tu ­ dzież trzecim Zundem m iędzy D a n ję , S zw ecje, M oskw ę, Prussy, Niemcy w ciśn io n e, zow ie się u Niem ców i u Belgów B elt, u Anglików B elt, u A nglosaxonów B elt, u Irlandczyków B eilt, u D uńczyków , Szwedów, Islandów B elte (18), na­

w e t w językach z tym i n iesp o w in o w a co n y ch , m a r e b a l t i c u m , l a b a l t i q u e , m o r z e b a ł ­ t y c k i e ; albow iem złe ro je n ie , jakoby oceano­

wi od B e l t e albo B a l te , w gockim opaska, ob- w iązka, czyli od B a l t e u s w łacińskim p a s (19) bałtycka odnoga, ile za część o c e an u , w m nie­

m aniu daw nych św iat okrążającego, i całem u pom orzu w spólne imie pozostało. Płochy to

i 6 )

(9)

domysł i nadto z daleka nadciągany. Najpo- dobniej tedy B a l c j a znaczy kraj nad morzem baltyckićm , czyli wewnętrznym w erw an em , wdartem , wpadającym w lądy, albo kraj lgn i- sty, przepadzisty, mokrzadł, a prawie toż samo co Mentonomon i całe pomorze bałtyckie. M e ­ la w położeniu Samlandji, to jest? na północy Sarmatów, ma Scytów, Belków' (20) pisze ich tak po dwakroć; co przecież dorywczych po- prawiaczów n ie w strzym ało, od podstawienia za nich Scytów, to Sakowy to Sagów, to B el­

gów (21). Samlandowie jescze po dziś dzień sa­

mi się przezywają B a l t y k a i , Baltyczanam i(22), wszakże nić do tej prowincji policzam im ie Bal- cji; w olę go za ogólne całego bałtyckiego brze­

gu nazwisko p oczytać, ch oć inni którym sarno- pas i lozem wpadały w oczy w ystaw nićjsze, i wydatniejsze odmęty je g o , na części go uscze- g óln ia li, roztrącali; z t ą d kilka różnych Balcjij.

N ie mam za złe u c z o n y m przytoczonym ode- mnie na początku, ze stręczą te i ow e bałty­

ckiego lądu w yrazy. Jescze Adam Bremeński Samlandję, Kurlandję, Estonję (2 3 ) w ystaw iał wyspami.

A b a l u s Piteaszów ma sczególny swój w y­

kład z n iem iecczyzn y, gdzie a , zamiast a b , (jak u nas z , i w y ), sprawuje w y łą c z e n ie (24);

w polsczyznie pisaćby go należało Zbalcja, al­

bo W ybalcja, jakoby s t e r c z , w y s t a w a , w y ­ b r z e ż e , w y b i e g , r ó g , j ę z y k B a l c j i . Oczy-

( 7 )

(10)

( 8 )

wiście ma to Sam landja, stronam i na m orze da­

leko p o m k n ię ta , Onegą i Ladogą je z io ra m i, toż rzekam i w m orze b ia łe ucliodzącem i, oblana;

pol<azuje n a ow ą b ez im ien n ą , o trz y dni żeglu- gi od S cytji, R aunonji czyli B annom anji lezącą w y s p ę , gdzie ju ż B ałtyckie im ie zgasło, i gdzie R udbeck w sam ra z kładzie n u rty P antykapei i Aldeska (25), k tórych okolice p odług Dionizego A lesa n d r. w b u rsz ty n obfitow ać m iały (20).

§. 10.

O NAZWISKU B R Z E G U B A Ł TY CK IE GO Z W S C H O D N IE G O P O Ł O Ż E N IA .

.luż P iteasz (*) w spom inał O s t i e o w ( l ) , k tó ry ch nazwisko na Ostjów, albo zepsute na Ostów, Hestów, Item estów (2), jak się o tem nam ienilo (3), po różnych p isa rz a c h , aż do Ada­

ma Brem eńskiego snujące się, zm ienione z o ­ stało. Oczywiście znaczy zaś w scliodow ców , od O s t , O s t e n , E a s t , E s t , w sch ó d , w scho­

dnia s tro n a , w schodni p ła t, p rzy stosow ane zna-

(* ) Donosi o tem S t r a b o , ale nie wier zy P i t e a s z o w i , nazywa go ows zem Kłamcą w ie r u tn y m : TIvl)£Ctę ipęu- ósęazoa... navia xaze'yj£vaovi zćoy zóncor. Oęna b t v Tieoi r a p yvcopi^o/xevcov zdm cor z o a a u z a a ifJw ęa i, a /° k r j y a v

7

u p i za>v ayvot8fi£va> v n a p a rrceęiy d/.ij-

&eveiv dtvccao. S t r a b . G e o g r . c . n o t . C a s a u b . A t n s t e l .

MDCCYII. L. I. f. 110— 111. P. W.

(11)

czy w scliodow ców (4 j i może to nazwisko Pi- teasz jescze przed zwiedzeniem tej okolicy za- siagnał od Brytannów, względem których cały ląd nad-baltycki na wschód leży, po której tez stronie i sam go miął Piteasz. Zaczynał tez EstjpwT, ile u Strabona szlakować się daje, zna­

czniej zdalsza jak od W isły, podobno aż od sa­

mego ujścia Renu (5). Nawet niektórzy Iste- w onów od Oestionów1, O stionów źro dłuja (6).

Wszakże kiedy nazwiska w łaściw e sczególnych ludów w yśw iecały się, ow e hurtow ne od stro­

ny świata drobniejąc, skurczyło się na najwscho- dniejsze pasmo od Pru sś, t. j. Estonje. W N i- ceaszowej i M itry cl atowej w yspie bursztynowej O s e r i k t a {7)' wpojonej w same lądy, trudno nie poznawać Samlandji, jedynie od tęgićj z ie ­ mi odciętej. U M e l i A e s t u i n (*), jedno z naj­

większych bajor, czyli je z io r Germanji (8) zna­

czy Frischhaff. U T a c y t a tąz połacią ciągną się Estjowie (9). W Periplu W u l f s t a n a Estmere, Estm eria, EstUm Eastland, z kąd Oesterreich

( 9 )

(*) Jałt zwyc za jnie , tak i w t ć m miejscu, różni przepisywa- cz e M e l i , różnie to s ł o w o piszą. W wydaniach G r o n o y i i ( L. III. c. 3. ) czytamy: P a l u d u m S u e s i a, E s t j a et M e l - s i a g u m , m a x i m a e ; p rz y wydaniu Lugd. Batav. MDCCXXIT.

8 v o p . 534. pisze zaś Isaac. Voss: „ L i b r i meliores ita, uti edi-

„ dim us, nomina haec repraesentant. In al iis erat, S u e s i a ,

„ K i t i a e t - M e l s y a g u m . Si conjecturae locus s i t , pro K i t i a

„ putem rescribendum es se A e s t i a W ię c nie pew na, jak to

s ł o w o P omp. Mela napisał. P. W.

2

(12)

(W schodnie państw o) (10) przy p ad a około W i­

sły ; nakoniec zostało sie p rz y najodleglejszym s try c h u , to je s t p rz y E stonji. Atoli m orze bał­

ty ck ie, w całym sw oim p rzeciągu jescze u Egin- h a r d a , tu d zież u różnych K ronikarzów śre ­

dniego w ie k u , zow ie sie: E s t e r s a i t naw et i po dziś dzień w różn y ch językach O stsee, po fiissowsku O stersw e, O sterhow , A usterw eg, O- sterw eg en (11).

( 10 )

( D a lsz y ciąg w następującym zeszycie.)

(13)

( 11 )

P R Z Y P I S KI,

§. 8 .

1) P l i n i . Hist. nat. ( podług Piteasza ) lib. IV. ,c. 14.

X X X V I I . c. 2. circa finem.

2) T a c i t . Germ. c. 43. Anna). II. 62.

3) rź/frareg. Ptolora. L. III. cap. 5.

4) Obacz. CI u v e r.. Introduc. in Geogr. III. c. 2. M a n - n e r t Geogr. T . III. c. 21. p. 406. G a t t c r e r s Einleitung in die synchron. Uniyersal-historie p . 769. seqq.

5) Obacz : S t r i t t e r . M em or .p op ulo r. ad Danubium. T . I.

1 , 7 , 8 . A n a s t a s i u s B i b l i o t h e c a r i u s : „ Y u l g o G o t h o s adpellatos.”

0 ) T

ot

&

ol

, Tnoyor&oCy Ouiocyoifroi$ T e o p h a n c s , - A n a s t a s i u s i inni. Zob. S t r i t t e r . M. P. I. §. 30.

7) „ Genera Germanorum V. i . V i n d e l i c i . quorum pars Bur gundiones, Yarrini, Carini, Guttones. 2. Alterum genus I n g a c Y o n c s , quorum pars Cimbri, Teutoni ac Chaucorum gentes. 3. Proximi autem R hen o I s t a e v o n e s , quorum pars Cimbri mediterranei.. 4. I l e r m i o n e s , qu.orum S y e y i , Her- munduri, Chatti, Cherusci. 5. Ouinta Pars P e u c i n i , Ba- sternae, supradictis contermini Daci s. Amnes clari in oceanum del iu unt : Gutta lu s, Yistilus, siye Y i s t u l a , Albis, Yisurgis, Am isi us, B h e n u s , M o s a . ” P L in . 1Y. 14. E d. B a s i l . 1539.

folio. 61.

8) ,, Ouidam autem licentia vetustatis plureis deo o r t o s , pluresque gentis ap p el la tion es , Ma rs os , Gam briyios, S u ev os , V a n d a l i o s affirmant.” T a c i t . M. G . c. 2*

9) Tak P r o k o p j u s z rachuje za narody Gotyck ie: G o ­ t ó w , Wandalów, W i z i g o t ó w , Gep idów. Be l. Vandal. I. c. 2.

Zaś Z o n a r a s pisz e : ,, Alaricum Yandalicae seu Gothicae gen.

tis duce m .” C e d r e n u s także: ,, c a p t a est Roma ab Al aricho G o t h o - Y a n d a ł o r u m ( Ovavd'cXcov) d u c e .”

10) P l i n . X X X V I I . cap. 2. ku końcu.

11) Aites und neucs Preussen 1684. fol. 28.

(14)

12) Nordische Geschichte. Halle 1771. p. 124 (b).

13) Obacz Chronić. Pruss. par. III. c. 70.

14) Pracfatio ad Glossar. nr. 44.

15) German. III. p. 625 ,626. Źle te£ zrozumiał wyraz Pli­

niusza „ a e s t u a r i u m ” gdy zarzuca, ze morze Bałtyckie „ n o n p a t i t u r a e s t u s ” to jest niema odlewu i w y le w u codzienne­

go. A e s t u a r i u m znaczy toz samo co M e n t o n o m o n , brody, zat opiska , zalewiska. Obacz Lexikon S c h e l l e r . vo c. ead.

I \ I i k r e l j u s z chybia za Kluwerjuszem, okrzesując także rozle­

głość Mentonomonu do 600 staj. Alt Pommerland. Lib. I. p. 4.

16) Einleitung in die synchron. Uniyersalhistorie p. 771.

U S c h l ó z e r a Nord. Geschichte: 6000 staj Pitcaszowych sr 200 milom niemieckim. Ob. p. 124. U T h u m a n n a ~ 130.

Uflters. p. 10.

17) Obacz Czasopismo naukowe, rok. 1831. Zeszyt 111.

strona 19.

18) P l i n . X X X V I I . c . 2. ,, P y th e a s ( c r e d i d i t) Guttonibus Germaniae genti accolis aestuarium ( O c e a n ii Mentonomon no- mine , spacio stadiorum sex millium. Ab hoc diei navigatione insulam abesse A b a l u m . Illo yere lluctibus advehi ( Succi- num). Incolas pro Iigno ad ignem uti co}, proximisque Tcu- tonis vend ere .”

19) Obacz Czasopismo naukowe. Rok 1831. Ze sz yt III.

str. 33. przypis. 5.

20) P l i n . IV. 13. „Ins ulam anto Scy th ia m , quae appel- Iatur Bannomana abesse a Scythia diei cu rsu, in quam veris temperie fluctibus electrum eijciatur, T i m a e u s prodidit.” Ni­

żej zaś ( 1. X X X V I I . c. 2.) pisz e: , , Huic et Timaeus credidit, sed insulam B a l t i a m vocavit.” Wszelako H a r d u i n w wyda­

niu Flinjusza zamiast B a I ti a i n , kładzie: B a s i l i a m . twier­

d ź c i e ,

ze tak mają wszystkie rekopisma. ( P l i n . II. N. c. n o t .

v a r . L i p s i a e M D C C L X X V I I I —• M D C C L X X X X I .„ 8 . _T. X . pag. 29.)

21) T e n ż e , tamże: ,, X c n o p h o n Lampsacenus a littore Scy- tharum tridui nayigatione, insulam esse immensae magnitudinis B a l t i a m tradit. *

22) T e n ż e , tamże: ,, Eandcm (Baltiam) Pythcas B as il i ani nomiuat. ”

( 12 )

(15)

( 13 )

23) ,2xvd-(ccs trjg vnep

t

>}V P a /a T ia v v.u taviixęv yt/oos er t neAayia y.acu xov cóxeavóv i) nę>oGayopevofiey>f BaoiAeia. E regione S cy thiae , supra Galliam in Oceano in- sula jacet quam Easileam y oc it an t.” L i b . V. c. 23. e d i t , A m s t e l o d . 1746. f o l i o . T. I. 347.

§ • 9 - 1) German. III. c. 28. p. 655.

2) Prolegom. ad Historiam Goth. p . 4.

3) Orbis Gothicus I. c. 0. $. 5. p. 72.

4) Yom Begriff. der Alten v. d. nord. Lan dem . 17. seq ap. S c h ł o z e r Nord. G es ch ich te p. 23.

5) U t supra przy pis. P.

6) Origo German. T . I. obs. X I . 1. ct 2. p. 387.

7) Altes und neucs Preusen. P. I. Cap. I. p. 12-— 14.

8) Geogr. T . III. p. 345. „ A b a l u s und R a u n o n i a sind also nacli meiner Uiberzeugung die b e y d e n N e h r u n g e n , a u f w elc hcn nocli ietzt der Bernstein vorziiglich gefunden wird, und unter dem Y o r g e b i i r g R u b e a s wird wahrscheinlich die nordliche Spiże von Kurland yerstanden. Dann ist bios noch B a s i l i a iibrig, w e lc h e s iedermann fiir den sudliclien Thei l v o n Sch w ed en erkennt. Der wahre Name war w o h l H a i t i a;

und w e n n P I i n i u s y e r s i c l i e r t , P y t h e a s habe sie Basilia genannt, so war dies bios Umwandlung der Ab schreiber fur das griechische O hr; w ie hatte sonst X e n o p l i o n L a r n p s a - c e n u s den wabren Namen wissen Kónnen ? Sie ist nacli allen N ac h ri ch ten , drey Tagreisen v on der Kiiste entfernt, u n d v o n unermeszlieher Grósse. Schwe den war von drey Seiten beschifft, weiter gegen Norden gcschah Heine U ntersuchung; man muszte das Land fur eine Iilsel h a l t e n . ”

9) Orbis Gothicus. §. 4 ct 5. p. 71.

10) Conjectura de mari Baltico. Comment. Petropol. T. I.

pag. 359.

11) Nord. Ges chichte p. 24. przypis. O. ct p. 114.

12) F u l d a W . Wórterbuch ( H alle 1776. 4to) p. 217. Znaj­

duje się także w I. Tom ie Słownika niemieckiego A del u n g a , wydania lipsk. 1793. 4to po d słow em : B a l g c : „ In Ostfriessland

„ bedeulet B a l g e cincu Mcerbusen.

(16)

13) Tamze^stron. 22o.

14) Bremisch Niedcrsachs. Wórtcrbuch. T. I. p. 43.

I )qs

niedersachs. B a 1 g e bedeutet ubcrdiess noch cinc Wasscrleilung, cinen Canal; ingleiclien niedrige sumpfige Oertcr, in welchen sieli das Wasser sammelt, we lch e Bedcutung eine bequeme Ab- Ieitung fiir den Namen B e l g i e n s und der B e l g i e r abgiebt.

A d c l u n g . Wórterbuch. I. 700.

15) I h r e Glossar. Gotb. voc. B e l t p. 145.

16 ) B a x t e r Glossar. Antiqu. Britt. Obacz G r u p e n . Ori- go Germaniae T. I. Obs. X . $. 3. p. 381. Porównaj uWach- tera voc. B a l , globus et quidquid globo simile. B a l i e Cam- bris fasciculus. B o l i , rotundus, quidquid spliaerieam figuram habet. B o i l e n , voIve re, vertere, yibrare. B o i l e u , jaeere, jaeulari, yibrare, voIvere.

17) F u Id a ut supra p. 221.

18) G r u p e n i Origo German. T. I. Obs. X . $. 2 et 3. p.

377. seq.

19) ,, Sinus Balthieus co quod in modum Balthei longo tra- ctu per Seytliieas regiones teudatur usquc in Graeeiain. ” H e i m . I. cap. I. p. 538. Y e r e l i u s z w przypisku ad cap. I.

H e r y a r a r S a g a , przytacza p r z y s ł o w i e : ,, langur er landa baelte , m a r e t e r r a e b a l t e u s est. ” Piszą się na to zdanie S c h ó n i n g i S c h l ó z e r ( N o r d . Gcschichtc p. 24).

20) „ S a r m a t i a i n t u s q u a m a d m a r e l a t i o r , ab h i s q u a e s c q u u n t u r , V i s t u l a a m n e d i s c r e t a , q u a r e t r o a b i t u s q u e a d I s t r u m f i u m e n i mm i ti t u r . ” Mela Lib. III.

cap . IV. „ I n d e A s i a e c o n f i n i a , n i s i u b i p e r p e t u a e n i v e s s e d e n t e t i n t o l e r a b i l i s r i g o r , S c y t l i i c i p o p u - l i i n c o l u n t , f e r e o m n e s e t i a i n i n u n u m B e l c a e a p- p e l l a t i . I n A s i a t i e o l i t t o r e p r i m i H i p e r b o r e i , s u ­ p e r A q u i l o n c m I \ l i i p a e o s q u e m o n t e s , s u b i p s o si- d e r u m e a r d i n e j a c e n t . M a r e C a s p i u m , u t a u g u s t o i t a l o n g o e t i a m f r e t o , p r i m u m t e r r a s , q u a s i f l u y i u s , i r r u m p i t : a t q u e u b i r e c t o a l y c o i n f 1 u x i t , in t r e s s i n u s d i f f u n d i t u r ; c o n t r a o s i p s u m i n H i r c a n u m , a d S i n i s t r a m in S c y t h i c u m , a d d e x t r a m i n c u m , q u e m p r o p r i e e t t o t i u s n o m i n e C a s p i u m a p p e l 1 a n t.’ * Lib. III. cap. V. Trafia znowu powtó rnie na B e l k ó w , gdy wyliczając w ys py , idzie tym porządkiem: „ S u p e r Britauiam Iverna. . . . Triginta sunt Orcades . . . Sepiom Ilemodac, contra

( 14 )

(17)

Germaniom Vectae (pot ius Vectis ut Plinio) In illo Sinu qucm Codanum d i x im u s , ex insulis C odanon ia , quam adhuc Teut óni ten cn t, ut fecuhditate a lia s , ita magnitudine antestat. Quae Sarmatis adycrsa sunt, ob alternos accessus rcccssusquc Pclagi, et qu od spatia quibus distant, m odo operiuntur, moda nuda s u n t , alias insulae vidcntur, alias una et continens terra. In his esse O a e o n a s , (jajostrawcy) . . . . H i p p o p o d a s (konio- s t o p c y ) , P a n o t o s ( usz odłuzcy ) ( * ) , . . . . praeterquain quod fabulis traditur auctores ctiam, quos sequi non p ig ea t, inyenio.

T h u le B e l c a r u m l i t t o r i opposi ta est. Talge in Caspio ma- ri sine cultu fertilis.” L i b . 111. c a p * VI. e d . L u g d . B a t a ­ r o r u m 1782. 8vo p. 279.

21) ,, Scribendum S a g a e non B e l g a e > Herodotus et Pli- nius lib. VI. Per sa e, inq uit, S a g a s vocant omnes Scythas.

Etiamsi S a c a s Graeci malunt scribere quam S a g a s . ( B a r - b a r u s ) . Castigandum ergo e x is tim o : Per se omnes etiainnum S a c a s adpellant ( P i n t i a n u s ) . Alias S a c a e forte B e l c a e . Antiqua lectio B e l g a e habet non S a g a e . (C r a c o n iu s ). K l u - w e r j u s z po ch wa la zamianę B e l c a e na B e l g a e . G e r m . I I l . c. 39. p . 656. C a m b d e n p is z e : „ T h u l e Bergarum ( p r o B e l ­ e a r u m ) littori opposit a.” Ma za T u lę Schotlandję czyli Szko­

cję.” B e r g a e en im urbs Noryegiae Schetlandiae obiacet et Plinius Bergos h o c tractu nominat, quam non dubito esse re- giunculam illam in qua Bergae florent. ” Britan. Francofort.

ad Mo enum 1616. p. 746*

2 2 ) „ Sami dicti sunt B a l t i k a i atque etiamnum dicuntur.”

Orbis Goth. I. c. 2. §. 5. p . 73.

2 3 ) D e situ Dan. Cap. 223— 227. p. 58— 59. in Script. Se- ptentr. L i n d e n b r o g i i .

24) A d e 1 u n g in Lexic o. v o c . a , a b .

25) Obacz Atlantykę jego Por. I. cap. 25. $. 7, 8; 9.

26) K eifri x a t 'AAfrrjGKOLO Ttat yfrara Tlccvnxanao 3P m ccioę ev ó ę e a o t {biay& iftct [

aoq

[

avq

8

gi

Tgw naga nęo%or)<fr, nem^yórog eyyv&i 7wvTHi r H&vcpar^g rjA&cigoę d /^ eiat ...

Ulic Aldesci quoque flumina Panticapaeque Murmure diycrso Riphaea cacumina linquunt

( 15 )

(*) Lepićj d ł u g o u s z c y .

(18)

Atquc horum ad fauccis, gelidi pro pc mar mora ponti Nascitur elcctri blandus n i t o r ...

D i o n . A l c x a n d . D c s i t u O r b . v. 314. seqq.

„ A cą u o ra Panticapei et Aldesci.” F e s t . A v i e n u s Descript.

or. marit. v. 449. seqq.

„A ld es c i Panticapiaque fluente. ” ( P r i s c i a n u s ) .

( 10 )

§. 10.

1) ,, De O s t i a c i s etiam, et quae trans Rhenum sunt ad Scythiam usque lo c i s , oninia falsa perh ibuit, ut qui tam mul­

ta de iis mentitus sit, quae nota sunt o m nib u s, non facile vi- dcatur dc iis vera traditurus quac ab omnibus ignorantur. ” S t r a b . Geogr. Lib. I. p. 63. (E d it. Amstcld. MDCCYII. f. III.) ,, O s t i o n e s populi ad Oceanuin oc ci dcn ta le m , quos Cossinos Astemidorus y o c a t, Pytheas yero O s t i a e o s . His vcro a si«

nistra parte linitimi sunt Cossini, qui O s t i o n e s dicuntur, quos Pytheas O s t i a e o s adpellat. ” S t e p h a n u s dc Urbib.

vocc Slętcoreę.

2) J o r n a n d . de Reb. Geticis. c. V. ma I te in e s t ó w , i tak ich piętnuje: ,,paccatum hominum g e n u s , ” jak Tacyt CM. G, c. 45.) swoic h E s t i ó w . U Jornanda zdają się z niemi bydź jedni A s t i o w i e wspomnieni c. 23. ciz są u Kassiodora 1. I.

E p . H a c s t i , u E g i n h a r da c 12 A i s t i , z tych Chroń. Divis.

ap. A c h er. T. II p. 372. przerobił A g i s t o s . A d a m . B r e ­ n ie n s . c. 220. H a i s t i .

3) Obacz Czasopismo nauk. Rok 1831. Zeszyt drugi i trzeci.

4) Ob. W a c h t e r a Glossar. vocc O s t e n . G r u p . Origo Germ. T. I. Obs. X . 2 et 3. Item Obsery. X I I I . A d e l u n g . Wórterbuch.

5) S t r a b . Geogr. 1. c. ,,Is tcv on es yero [ y e lu t Estewones) qui ad Orientem, quos Plinius R heno proximos faęit, Tacilus yidetur melius yersus Pannoniam et Sarmatas removi sse.” L cj- b n i t z a d T a c i tu m. c. II. not. d.

6) Obacz S c l i ó n i n g a Begriff der Allen von den nórdl.

Landern u S c h l ó z e r a Nord Geschiclitc p. 28. (t) W a c h ter.

G r u p . ut supra.

7) , , I n Germaniae littoribus esse insulam vocarique cani

O s e r i e t a m . ” Apud P l i n . X X X V I I . c. 2.

(19)

8) M e l o III. cap. 3.

9) German, cap. 45.

10) „ W i s ł a autem desccndit ex Wconodlandia descenditque in E s t m e r i a m sive lacum E s t o r u i n . Ouae tjaidem E s t m e - r i a lata est ad minus quindecim milliaria. Deinde venit Ilfiu- ga ab oyicnte in Ę s t . m e r i a i n (si ve lacum E s t o r u m ) , ad cu- ju s lacus ripam ponitur Truso. E t simul iniluunt in E s t m e r i ­ am: Infinga orientaliter ab E a s t l a n d i a et Wisła australiter a W eo n o d la n dia .” P e r i p l . O t h o n . e t W u l f s t a n i i n J a c o b . L a n g c b c k S c r i p t . r e r u m D a n . ,T. II. X L V II I. p. 120.

T o z u F o r s t e r a Geschichte der Entdeckung. u Schif,. in Nord. p. 37.

11) B a l t i a ist vom Raltischen Meer entstanden; eben so O s e r i e t a von E i s t a r - s a l t und A u s t u r v e g , einem andern eben so gew óhnlichen Namen der O s t s e e . ” Ob. S c h ł o z e r . N o r d . G e s c h i c h t e p. 124.

3

(20)

II.

E K 0N 0M JA NARODOWA.

( W y j ą t e k z pisma niemieckiego: B a i e r i s c h e B l a t t e r fu r G e s c h i c h t e , S t a t i s t i k , L i t e r a t u r u o d K u n s t 1832.

No. I ł — 2 3 )

(Dokończenie.)

PRODUCENT (tw o rn ik ) I RUPIEĆ.

W ątpliw a jescze w pospolilem ży c iu , kto jest dla k raju w ażniejszym : ziem ian in , rękodzielnik, czyli kupiec ? P ow szechniej glosują przeciw ko h an d lo w i ( k u p c z e n iu ), gdy ziem ianów i ręk o ­ dzielników sczególniej p ro d u cen tam i (tw o rn ik a- m i ) zow ią. T a w alka zdań ró ż n y c h , n ie dla samej tylko nauki się to czy ; n ieci ją także chęć zysku lub korzyści. I!azda stro n a ( a n ajsk rzę­

tniej rzem ieślnicza lub ręk o d zieln icza) stara się p rzekonać Rząd o swej przew ażającej u ży te­

czności , aby dla niej przepisy sta n o w io n o , śro­

dki jej w pozbyciu płodów lub w yrobów i ko­

rzyści n a d a w a n o , których w zw yczajnym ru ch u zarobkow ości znaleść nie może. W samćj rz e ­ czy wiem y to z d o św iad czen ia, że w każdym p raw ie lira ju , widoki pojedyńczycli zarobkują­

cych, mniej więcej w pływ ały na adm inistracyj­

n e (zaw iadow cze) praw odastw o, zawsze ze szko-

(21)

dą o g ó łu , a bardzo często naw et nie z korzyścią dla faw oryzow anych (w zględam i udarzonych).

Ważną w ięc jest rzeczą poznać dokładnie w ła ­ ściw ość ( istotę) tych trzech zarobkowych sta­

nów , i ich stanowisko w gospodarstwie narodu.

Roztrząśnijmyż techniczną i ekonomiczna w a­

żn o ść, ziem iaństw a, rzem ieślnictwa i handlu czyli kupiectw a, a skutkiem tego roztrząśnienia będzie gotowa odpow iedź na głów ne pytanie narodowo-ekonom iczne: czyli pow szechnie ja ­ kikolwiek dział zarobkowości ma też same z ogó­

łem narodu widoki? i czyli można dobro naro­

du p o w ięk szyć, nadając jednostronne korzyści pojedynczym ?

Zaczniemy uwagi nasze ze stanowiska techni­

ki. Postrzegam y tu zatrudnionego z i e m i a n i ­ n a dostarczaniem płodów z roślinnego i zw ie­

rzęcego królestw a, częścią dla bezpośredniego u życia, częścią jako materjały ( przygotów ki) do dalszego przerobienia. P ow szechność, ko­

nieczność i rozliczność potrzeb, których bez pomocy rolnictwa nie można zaspokoić, stawia­

ją ziem iaństwo na czele wszystkich czynności zarobkowych; lecz jako sztuka (u m ie n ie ) ('1), musi ustąpić innym pierwszeństwa. Bo cho­

ciaż pod w zględem nauk, których rolnictw o w ym aga, nie łatw o inną zarobkowość z niein

( 19 )

(1) U m ó n y mówią Czechy, zamiast: K u n s t , sztuka; m o ­

gą więc Polac y m ów ić : u m i e n i e .

(22)

porów nać m o żn a, nie są to jednak sam oistne pom ysły czło w iek a, k tó re w sw ych w yrobach okazuje, ale tylko w sp iera i posuw a p rz y ro ­ dę (1) w jej d ziałan iach ; niezdoła u tw orzyć n o ­ w ych ro ś lin , ani tez z w ie rz ą t, wyciska tylko n a n ich p iętn o ludzkiego u m u , uszlachetnieniem i okrasą. D ziała jedynie jako pom ocnik siły p rz y ro d n ej w glebie, klimacie i w o rganizm ach;

có ż , kiedy natężo n a praca ugiąć się m usi pod ich w idzim i się. Choć w ięc b ezpośrednia sty­

czność z p rz y ro d ą , ziem ianinow i w iele osobi­

stych przyjem ności n astrę cza , p rz ecie on jako sztukm istrz (u m ielec ) nie m oże wspiąć się wy­

soko.---

V

R z e m i o s ł a zajm ują dru g ie m iejsce w zaro b - kow ości, ze w zględu na p o trze b y ogólne. Z te ­ go w zględu, mówimy, bo ro ln ictw o prócz n aj­

p otrzebniejszych , dostarcza i zbytkow ych p ło ­ dów, choć nie tak w iele jak p ierw szy ch ; a lu ­ bo p rz ero b ien ie płodów , przynajm niej do poży­

w ie n ia , u b io ru i pom ieszkania, ró w n ie je s t po­

trz e b n e jak ich w yp ło d zen ie, pręd zejb y sie je ­ dnak m ożna w tow arzystw ie obejść bez m łyna­

rz a i p ie k a rz a , jak bez rolnika. W działaniach um niczycli zajm uje rzem ieślnik w yższe od ro l­

nika stanow isko. W szystko co tw o rz y , zawisło n a pom ysłach i stosow aniach człow ieka. Nie je s t to w praw d zie n iep o d o b ień stw e m , aby przy

( 20 )

( l ) Z czeskiego: p r i r o d a , Natur.

(23)

korzy stn em położeniu miejsca i k lim atu, now y rodzaj (rasa) zw ierząt z p rzy ro d y samej p o w sta ł, którego w ypłodzenie najtroskliw szego p ielęgno­

w a n ia od człow ieka w ym aga; ale rękodzielne- go w y ro b u , chociażby najpospolitszego, sama p rz y ro d a utw o rzy ć n ie zdoła. P rze to rz em ie­

ślnika sczególniej n azyw ają t e c h n i k i e m . P ra ­ w d a , że on znow u nic n ie m oże bez m aterja - łó w (przygotów ki) i sił p rz y ro d y ; ale te służą m u do w yłożenia j e g o w ł a s n y c h pom ysłów . T echnika rozszerza zakres stw o rz en ia o cały św iat now ych obrazów , k tó re n ie m ają w p ra ­ w dzie w łasnego ż y c ia , lecz życie człow ieka naj- rozm aiciej u łatw iają i upiększają.

R olnictw o i rzem ieślnictw o ciaęle odw ieczna GO C w alkę człow ieka z p rz y ro d ą podsycają; w nich tysiączne d ło n ie , karcą ją i do usługi sw ojej zm uszają. O ne to obudziły chęć do m atem a­

tyki i b ad ań p rz y ro d y , a w?ciąż jescze odkopują jej tajn ik i; w n ich się ro zw ija w ielka szkoła u m u , gdzie w ielkie zdolności tysiącznej ro z m a­

ito śc i, obszerne pole do działania m ają, i z nich na w szystkie stro n y o tw a rte są d ro g i, do p rz e ­ stąpienia w obw ód wyższego um ienia ( s z t uki ) i um iejętności.

N ie tak przy jem n ie zachw yca k u p i e c t w o ; o d strasza n aw et poniekąd. Jed n a tylko m yśl je g o ; około niej k rążą w szystkie zabiegi. P rz e ­

w ieźć to w a r z m iejsca na m iejsce, lu b zacho­

w ać go na czas późniejszy, ażeby nim nadsko-

( 21 )

(24)

czyć potrzebie n a innem miejscu, lub też w i n ­ nym czasie. Jakkolw iekbądź ro zleg łe i ro zli­

czne są m iejsca, sposoby p rz ew o zu , zaw inięcia, p rz e c h o w a n ia , d ro b ien ia to w a ru w sprzedaży, jak dow cipne p ro w ad zen ie liczby, (rachunków );

w szelako k u p ie c , nie może się pocieszyć tem w zniosłem uczu ciem , że u tw o rzy ł jaki taki ogół, bo on tylko pom aga do cudzej pracy. liupiec- tw o h u rto w e , wym aga w praw dzie rozm aitych w iadom ości; zw olennicy jego obcując w kilko- rakim w zględzie z in n y m i, nabyw ają niejakiej zw ro tn o ści tow arzyskiej, na jakiej rzem ieślniko­

w i pospolicie zbyw a; są jed n ak wiadom ości, k tórem i p ro ste n aw et rzem iosła w yprzedzają kupca. Tak ro b o ty rzem ieślnicze ułatw iające d ro g i k u p iectw a , jakiem i są przy d ro g ach , ta ­ m a c h , m ostach, sprzętach przew ozow ych wszel­

kiego ro d z aju , daleko więcej obfitują w myśli i pom ysły, niż same kupiectw o. Oto G oethe w dziele: W i l h e l m M e i s t e r , chociaż u p e­

w nia , że nie zna d u c h a , któ ry p o w in ien mieć w ięcej objętości, nad ducha praw dziw ego ku­

p c a , jed n ak ż e w pochw ałach k tó re tem u stano­

w i s y p ie , oprócz porządku w xiegach kupiec­

k ich , oprócz p rz y je m n ej, dow cipnej skrzętno- śc i, ażeby w szystko zn a ć, czego najw ięcej szu­

kają, i żeby każdem u to co ż ą d a , łatw o i spie­

sznie d o starczy ć, G o e th e , m ó w ię, nic powa­

bniejszego w kupiectw ie n ie z n a la z ł, nad to, « że

« kupiec wszelkiem i sposobami przesyłki i wymy-

( 22 )

(25)

« słu , część pieniędzy i dobrego bytu krążącego

* w św iec ie , do siebie p oryw a» niemniej « z e ma

« sposobność, pobierania swym zabiegiem cła od

«tych przedm iotów, które częścią potrzeba, czę-

•< ścią duma ludziom narzuca. » Ale tem samćm bez pokrywki p ow ied ziano, to , co kupiectwu przeciw nicy jego zarzucają, to jest: ze nad niem zawsze chęć zysku przemaga. N ie po­

w inni czynić tego zarzutu rolnik i rzem ieślnik, bo i oni po części za zyskiem się ubiegają;

wszakze rozm aitości, stosunkowej samoistności i w ykończeniu swych płodów podziękować ma­

ją , ze chęć ich nie tak w idocznie w oczy u de­

rza, jak przy prościejszem kupiectwie.

A le, ze tak jest w samej rzeczy, pokaże się zaraz, gdy wszystkie te trzy zarobkowania głó­

w n e , z gospodarczego stanowiska op atrzem y, zw łascza odrębnie jedno od d ru giego, pojedyn­

c z o , i bez pomieszania ich działań. Zaczniej- my od k u p c a . T en jed n e część kapitału (iści- zny) wydaje na domy i sprzęty do przechowa­

nia i p rzew iezienia towarów; za drugą kupuje towary, to jest płody cu d ze; trzecią nagradza sw oich robotników, przy zawijaniu (pakowaniu), przesełaniu i p isam i (kantorze) pracujacych, a oprócz tego i on sam pracuje. Dając w ięc ob­

cym płodom sposobność, ażeby na innćm miej­

scu a w późniejszym czasie, lub tez na tćm samćm miejscu i zaraz wjakićjbądź ilości kupione bydź m ogły, podwyższa skrzętnie cenę towaru o tyle,

( 23 )

(26)

śle myto jego służących, p rz ew ó z, orolu czyli procenta w łożonego n a te n cel kapitału ( iści- zny) i sama w a rto ść pracy jego w łasnej w yno­

szą. T a to zam iana je d n o stro n n ie korzystnych d ó b r (p racy i k ap itału jego) k tó re w łaśnie i je ­ m u sam em u są p o trz e b n e , ta m ów ię zamiana to w a ru w p ien iąd z , a p rz e z e ń w jakiekolw iek- bądź p rz e tra w n e płody, je st gospodarczem za­

daniem kupiectw a. Im w yżej n ad ło żo n e w yda­

tki kupiec to w a ry zb y w a, tein w iększa je s t za­

p ła ta , k tó rą kupujący za p ra cę i p ro c e n ta , ku dogodniejszem u zbyciu to w a ru w y ło ż o n e , dają.

R z e m i e ś l n i k używ a dom u, s p rz ę tó w , ob- cćj i w łasnej pracy, ażeby surow ym płodom ja ­ kąś użyteczność nadał. P łody, cudze r ę c e , i n adkładanie pew nych kapitałów , zm uszają go do w ydatków ; prócz tego zaś w zapłacie sw ego w y­

ro b u , szuka nagrody za w łasną p ra c ę , szuka niem niej p ro c en tu od w yłożonego k a p ita łu , któ ­ re konsum entow i (traw cy ) w now ym kształcie do uży tk u podaje. G ospodarczym w ięc jeg o za­

m iarem je s t nabyw anie płodów i ro b o ty in n y c h , ażeby przy ich o d p rzed an iu zaraz i w łasną p ra ­ cę i p ro c e n ta jak najkorzystniej o d b ił, a w tem oczywiście, zu p e łn ie to samo, co te ż kupiec czy­

ni. T echnicznie tylko ró ż n i się od kupca w tem , że kupiectw o to w a ry bez odm iany, w przyje­

m niejszym jed y n ie lub dogodniejszym dla kon­

sum enta ( tr a w c y ) sposobie zb y w a, rzem ieślnik xaś łoży w łasną i cudzą p racę do przerobienia

( 2/* )

(27)

p ło d u , m ając w szelako na ol<u potrzeby kupują­

cych jego w yroby. Ł atw o się ztąd przekonać m o ż n a , ze i ro ln ictw o co do istoty rzeczy z r z e - m ieślnictw em zarów no id zie, r o l n i k bowiem także ma w ydatki na naw ozy, n asien ie , ro b o ­ tn ik a , k an n e dla b y d ła , i nap raw k i czyli re p a ­ ra c je ; co w ięc nad te w ydatki zb ierze, je st n a ­ grodą jego w łasnej pracy, i p ro c en tó w od ka­

p ita łu , w r o lę , b u d y n k i, sp rz ęty i bydło ro b o ­ cze w łożonego. A zatem i ro ln ik a czynność go­

spodarcza do tego dąży, ażeby będące ju z płody, p racą innych n a b y w a ł, i takow e razem z pracą sw oją i procen tam i od k a p ita łu , w najkorzy­

stniejszym sposobie p rzedaw ał.

O toz każde z ty ch trz e c h zarobkow ali gospo­

d arczo w z ię te , je st dla p ro d u c e n ta ( tw o r n ik a ) d ro g ą , na której zam ienia sw oją p ra c ę i oroki (p ro c e n ta ) kapitału w każdem p rz ed sięw zięciu , na pien iąd ze gotow e lub in n e płody do uży tk u sw ego. Jak skoro ręk o d zieln ik i ro ln ik na p rz e - daż ro b ią , toć ró w n ie z kupcam i kupczą i w szel­

kie pierw szeń stw o m iędzy nim i znika. W scze- gólności w y p ad a tu sprostow ać błąd znaczny, k tó ry nietylko w życiu pospolitem ro z k rzew io - ny, ale n a w e t w n iek tó ry c h p aństw ach n a u sta ­ w y i przepisy w p ły w a . M ianow icie tw ierd z ą rękodzielnicy, ze płacąc sw oich ro b o tn ik ó w i pom ocników z w łasnego m ajątku, są d o b ro d z ie­

jam i gm inu, a jako tacy, na sczególniejsze w zglę­

dy u Rządu zasługują; przynajm niej w tym ra - h

( 25 )

(28)

zie rękodzielnie przed -k u p iectw em p ierw szeń ­ stwo m ieć pow inny. W szelako wyżćj okazano, że rękodzielnik niem al tylko pożycza m yto czy­

li za p ła tę ro b o tn ik ó w , a konsum ent czyli tra- wca w racać ja m usi; okazano n iem n iej, że owa p rz e d p ła ta (forszus) d la te g o się je d y n ie czyni, bo kupow anie i p rzedaw anie obcej roboty, r ę ­ kodzielnikow i n astręcza sposoby do korzystniej­

szej zam iany jego p racy i m ajątku. I owszem , toż samo robo tn ik pow iedzieć m o że, iż on ró ­ w nie w łaściciela rękod zieln i ży w i, jak w łaści­

ciel jego. A w samej rzeczy, k ap itał albo i ma­

ją te k przedsiębiercy, ledw o może raz je d e n zaro- bników opłacić w ydoła. W tenczas ty lk o , kiedy konsum ent (traw ca) zawjsze now ej ro b o ty szu­

k a , i za nię p ła c i, robotnik także zaspokojo­

nym bydź m oże; gdy zaś w y ro b y le ż ą , to w net się pokaże, że nie rękodzielnik ro botników sw o ­ ich p ła c ił, bo ręko d zieln ia ustaje.

O kazawszy tym sposobem tech n ic zn ą w artość ow ych trzech głów nych zarobkow ych stanów , i dow iodłszy, że w dom ow o-gospodarczym wzglę­

dzie zupełnie ró w n ie d ziałają, pozostaje nam tylko jescze rzucić okiem , n a w sp ó ln y ich zwią­

zek w gospodarstw ie narodow em . Isto ta i cala moc ztow arzyszenia się lu d z i, na podzieleniu pracy zawisły. T ow arzystw o u ła tw ia każdemu sposoby, jak w jed n o stro n n em zatru d n ien iu wy­

rabiać ile tylko m oże najlepiej i najw ięcej, i za jed en swój w yrób w ięcej środków do zaspo-

( 2fi )

(29)

kojenia swych potrzeb uzyskać, niźeliby je bez­

pośrednio otrzymał robiąc i pracując koło ka­

żdego płodu dla siebie. Jedyną zaś do tego sp rężyn ą, jest kupiectwo , < czyli handel. Kto chce zarobić, musi handlować (kupczyć). Rol­

nik zamienia swoje płody konsumentowi ( tra- w cy) i rzem ieślnikow i; ci znow u kupczą m ię­

dzy sobą i trawcami; a jak tylko nastaje konie­

czność porządniejszej zamiany płodów , oddziela się kupiectwo jako odrębna zarobkowość i te ­ raz dopićro kwitnie ro ln ictw o , kwitną rękodzie­

ł a , bo w yłącznie pracy swojej oddać się mogą.

Ztad nabiera kupiectwo więcej znaczenia, niż kiedy jego obroty z osobna uważamy. Jest to zasada gospodarczego zabiegu, tryskająca z sa­

mej istoty tow arzystw a, które koniecznie i cią­

gle na wyręczaniu się wzajemnem i na zamianie u s ł u g spoczywa. Mylą s ię , którzy kupiectwo, jak się często zdarza, dla tego jedynie cenią, że jest podporą, rzem iosł i rolnictwa. Bo i te nie mają innego ce lu , jak tylko zaspokoić po­

trzeby traw ców z jak największą osczędnością, a do tego zmierza też kupiectwo. Mimo to n ie- przyznają każdemu kupczeniu, równej użyteczno­

ści dla gospodarstwa krajowego; jedno z nich n aw et ma szkodzić. Wypada się nad tćm za­

stanowić. N ie zaprzeczają wcale ogółow o u ży­

teczności w ew nętrznego (swojskiego) kupiectwa dla całego gospodarstwa kraju; przy każdćj prze- daży, zamienia też płody dwóch stron na jedne i

( 27 )

(30)

obudw om nastręcza to , do czego w łaściw ie p ra ­ ca ich dąży ła; ró w n a obfitość i niedostatek tak pojedynczych krajów , jako też la t kilku i przez to nap ro w ad za pew ny stopień c e n y , rów nie konsum entow i jak i p ro d u c en to w i korzystnej.

N aw et w yw óz krajow ych płodów za granicę, bez­

w arunkow o praw ie za pożyteczny uw ażają; p rz e­

cież w yw ozu nie m ożna b rać za jed n o z kupie- ctw ćm śródkrajow em czyli w e w n ę trz n y m , bo to przy każdej p rzed aży dw ie sw ojskie w artości zam ienia, a w yw óz tylko jed n e. Nie tak mó­

w ią o p r z y w o z o w e m czyli z e w n ę t r z n y m k u p iectw ie; zarzucają m u , że tylko w n iek tó ­ ry c h przypadkach je s t korzy stn em , najczęściej zaś szkodliwem dla k ra ju . T w ierd zen ia te po większej części pow iązane są z naultą o bilansie h an d lo w y m , k tórą te ra z pom inąć w ypada. Na­

tom iast wykażem y trz y błęd y , k tórych sp ro sto ­ w anie do jaśniejszego w idoku n a p r z y w ó z i w y w ó z pom oże. J e d n y m z tych błędów 7 jest m niem anie, że iścizna kupiecka (kapitał h a n d lo ­

w y) utrzy m u je zabiegliw ość, w ięc w ło żo n a w kupiectw o śró d k ra jo w e , żyw i sw ojską, w ku­

p iectw ie z e w n ę trz n e m , zagraniczną ludność.

Ale cóż? gdyby to m ajątkiem kupca rękodziel­

nik r o b ił, to przesyłka lub zbycie tow arów zawTsze, dopótyby nastąpić nie m ogły, dopóki to ­ w a r nie gotow y; gotow e ju ż w yroby, byłyby natenczas kapitałem han d lo w y m , ale now e ich w yrabianie czyli p ro d u k c ja , aż do pozbycia ich

( 28 )

(31)

ustaćby m usiała. Jeżeli kupiectw o i ręk o d ziel- n ie razem postępow ać m ają, to muszą m ieć dw a oddzielne kapitały (iśc iz n y ), które się od cza­

su do czasu obopólnie zam ieniają; kap itał h a n ­ d low y zaw sze co do swej w arto ści, zostaje w re k u kup ca, tylko że ra z je st p ieniądzem , d ru ­ gi ra z tow arem . W tenczas dopiero kupiec, ma­

ją te k swój w re k o d zieln ie w k ład a , gdy go r ę ­ kodzielnikow i pożycza; ale w tenczas m usi m ieć także drugi kapitał, do pro w ad zen ia h an d lu czy­

li luipiectw a. Z tein wszystkiem w yw óz i p rz y ­ wóz, n ie okazują w idocznej ró ż n ic y odkupiectw a*

w e w n ę trz n e g o , czyli śródkrajow ego.—

D r u g i m błędem je s t, że w yw óz i przyw óz, jako dw ie oddzielne spraw y uw ażają. W samej rzeczy, postaw iw szy się p rz y samym kupcu, czę­

sto je w owym rozd ziale w idzim y; albow iem zasada odosobnienia p ra c y i tu je st w y d a tn ą , i każdy ile m ożności ma głów ne za tru d n ien ie. Tak zatem zdaw ać się m o że, iż przyw óz tow7a ru z zagranicy w ciąż pieniądze w y p ro w a d z a , a w y­

w óz tow arów ', pieniądze do k ra ju przynosi. Ale p rzejźraw szy kupiectw o w całćj rozciągłości, niepostrzeżem y, ażeby pien iąd ze w p ły w ały lu b w ypływ ały; pieniądze bow iem , jako w arto ść to ­ w a ró w , sczególnie uw ażają się i służą do w y ­ ró w n a n ia w zajem nych wym ogów (p reten sji), ja ­ kie cudzoziem cy u krajow ców , a krajow cy za g ra n ic ą m ają, a te wymogi lu b żądania zw yczaj­

n ie w exlam i się znoszą. W ówczas te n , któ ry

( 29 )

(32)

zagraniczne to w a ry zam aw ia, płaci krajow cow i, którego płody za granicę id ą , tak jak żeby k ra ­ jow iec nie dla cudzoziem ca, lecz dla ziomka ro b ił; tylko ze h an d el pośredniczy i zamienia to w ar swojski za to w a r zagraniczny, dla naszej p o trzeb y . Oloż w tym ra zie h an d el zagrani­

czny, godzien pierw szeństw a p rz ed śródkrajo- w ym czyli w ew nętrznym . T e n bow iem nie zm ienia w cale płodów za m ien io n y ćh , ów z a ś, to je st zagraniczny h a n d e l, nadaje płodom kra- jovyym now ą postać, jakiej przem ysł swojski ni~

■gdy, albo nie tak d o b rz e , albo też nie tak tanio nadać m oże; u zu p ełn ia więc rekodzieła n arodo­

w e , rozszerza zakres wygód w naro d zie i uła­

tw ia w krajach od n a tu ry skąpo udarzonych, w y­

staw ę najrozm aitszych to w aró w . P rzy k ład rzecz całą wyjaśni. Oto L w ow ianin posela płody tu ­ tejsze do H am burga, i dostaje w exel n a W ro­

cław . P osełać ten w exel do W ro cław ia, aby ztam tąd gotówki d o stać, pociąga s tra tę ; szuka w ięc kupca na w exel i znajduje go w k upcu, k tó ry z H am burga kaw ę sp ro w a d ził, a te n poseła w e x el do W rocław ia, i dostaje za niego wexel do H am burga, którym za kaw ę płaci. T u wiec pieniądze gotow e an i wyszły, ani przyszły; sta­

ło się owszem zup ełn ie ta k , jak żeby rękodzieł- nie krajow e kaw y dostarczyły. Handlow i za­

granicznem u zaś podziękow ać należy, że sie p rzy słu ży ł przem ysłow i sw ojskiem u, który wó­

dki lub zboża d o sta rc z a , ale kawy dostarczyć

( 30 )

(33)

n ie zdoła. D a lćj; kupiec jaki ma posłać pienią­

dze za cukier do Hamburga; zamiast w ięc po­

słać gotów kę, kupuje w ex el hamburski dany krajowcowi za przedany konicz, poseła go do Hamburga i płaci nim dług. Tu w ięc konicz za granicę wysłany, płaci za cukier wprowadzo­

ny, a dla swojskiego zabiegu na to samo w y ­ chodzi, jak żeby obywatel n ie konicz, ale cu­

kier w ypłodził; jakoż trawca (konsument) cu­

k ru , płaci mu na ręce kupca za konicz. Mając zaś więcćj przyrodzonych korzyści przy upra­

w ie k oniczu, niż przy robieniu cukru, to isto­

tn ie cukier n a sz, ile go potrzebujem , z większym zyskiem na koniczowćj niw ie robiemy. Bez ku- piectwa za granicą, nie moglibyśmy tak gospo­

darnie u żyć sił zarobkowych.

Kto z osobna o w y w o z ie, osobno o przyw o­

zie duma, ten kupiectwa nie zna i nie w ić , że w ysyłajacy tow ary kupiec, rzadko bardzo go­

tówkę zyskuje, owszem nadto często znow u to ­ w ary w prow adza, które przypadkowy tylko zysk obiecują. Tak np. za zw ierciadła idące z Ba- warji do Ameryki, n ie można żądać gotówki ztamtąd, ale sprowadzają natomiast skóry, ba­

w ełn ę i inne tow ary, po których zprzedaniu do­

piero o zysku jakim m ówić można. Nie małe to jest ułatw ienie w y w o zu , gdy rozmaity a po­

rządny w y w ó z , dogodnej wypłaty w samym kra­

ju nastręcza.

( 31 )

(34)

T r z e c i b ł ą d pokazuje sie w te m , że zap ła­

tę w yw iezionych to w aró w za pom nożenie, a za­

p ła tę p rz y w iezio n y ch , za usczuplenie m ajątku n arodow ego b ierz em y . M ó w ią , że Bawarja zprow adza 80,000 ce tn a r. cukru z zagranicy, ra c h u ją zań p ó łtrz e c ia m iljona Zł. reńsk. które za g ran icę id ą , i boleją nad ogrom ną summ ą, o ja k ą n a ró d corocznie ubożeje. Ale pom iną­

wszy to , że owa summa zup ełn ie się tow aram i w yw iezionym i opędza, to pom inąć n ie m ożna, że ona n ie je st n aw et częścią narodow ego k a ­ p i t a ł u . Pow iedziano bow iem w y ż ej, że ka­

p ita ł handlow y w cukier w łożony, n ie w ycho­

dzi za g ra n ic ę , ale jest zaw sze w łasnością ku­

p c a ; kupiec przed aje cukier traw cy , a pow sze­

chnie (za re g u łę ) przyjąć to p o trz e b a , że tra- wca p łaci za niego z d o c h o d ó w , bez n aru sze­

nia iścizny (kapitału), albo m ajątku. Kiedy zaś sum m a w ysełana od kupca za g ra n ic ę , z d o ­ c h o d u narodow ego p ły n ie , to w yd atek jej ża­

dną m iarą , iścizny n arodow ej nie zmniejsza.

Nie zaprzeczam y w p ra w d z ie , że w yrzeczenie się u żyw ania c u k ru , i zbieran ie w artości jego n a k a p ita ł, iściznę czyli m ajątek narodow y bez w ą tp ien ia pom nożyć m oże; ale zachodzi inne p y ta n ie , czyli n ie używ ając c u k ru , zyskałoby się tę cześć d o ch o d u , k tó ra go opłaca; bo naj­

uboższe n aro d y , najm niej wygód znają. Są w re­

szcie p ło d y p rz y w o ż o n e , k tó re wyciągają pie­

niądze za granicę; są lo płody surow e, w kra- ( 52 )

i

(35)

( 33 )

j u p rz e ra b ia n e ; ale w łaśnie p rzyw ieziony to ­ w a r staje za w ysłany k a p ita ł, i ten p rz em ie­

nio n y , ale isto tn ie w k ra ju się znajduje. Z d r u ­ giej stro n y w arto ść zam ienna to w aró w w y w ie­

z io n y ch , nie je s t zupełnym przy ro stk iem kapi­

ta łu n aro d o w eg o , bo w łaśnie w yw ieziono p ło ­ dy, k tó re ju z stan o w iły część m ajątku n arodu.

K. S.

5

(36)

O B B A Z W I E K U PANOWAN IA

ZYGMUNTA III.

(7 Rękopisni: ,3C, F. Siaiczyuskicgo)

*

III.

N A U K I .

Gdy pierw szy ra z u nas r. 1552. pismo w pol- słum języku na św iat w ychodziło, Iłómacz p rz e ­ baczenia tej niezwrykłej odw agi zadał. Później

•nawet S cliarfenberger d ru k arz krakow ski, p rz y ­ pisując Zygm untow i A ugustowi K rólow i polskie­

m u p rz ek ład Biblji w m ow ie ojczystej r. 1550.

w y z n ał, iz.n asz język polski n ie b y ł jescze tak dostateczny, jak in n e. Lecz z kądze ta n ied o ­ stateczność pochodziła ? Z zaniedbania samych Polaków , którzy albo obce języki n a d swój r o ­ dow ity p rz e n o sili, albo w nich lepiej się ćw i­

czyli jak w w łasnym . W obcow aniu n a w e t po- toczn ćm , w ykw intna dw orszczyzna, czeskiej m o­

w ie p ierw szeństw o n ad polską daw ała. Słusznie Górnicki Polaków o tę krzyw dę ojczystego ję z y ­ ka, o te zaniedbanie o b w in ia, «zw łaszcza, iz

« chudoba czesczyzny w y ró w n ać bogactw om na-

«sz e j, lubo b ratn iej m ow y nie zdoła.» Zygmun­

Cytaty

Powiązane dokumenty

niech w sercach nienawiść się lęgnie , Lecz do sczytu gdzie się wzniósł, szyderstwo nic sięgnie—.. Wstał jak ork an, by obwiać ze świata pleśń starą, Lotem

szego Króla Im ci Jana

ści rozciągać.. Aimena posypane ziarna pszenicy, w ydały jem n węglikiem zaśniecone kłosy.. Od pocisków złośliwych i te oryginalne sztulu nie są w olne..

i Rzeszy niemieckiej szukał; sam się tez jescze owera w Krakowie p rzym ierzem (zawcześnie od innych kładzionem— k tóre tajne między bracią um orzyło niesnaski)

kolwiek od czasów rozterek Xiążąt między sobą, a bardziej od napadów' mogolskich mocno osłabione, przecież aż do wyjazdu Metropolity Maxyma na siedzibę do

cnej chwały, p rz ez k tó rą do nauki zapalał.. polskim, to w łacińskim języku.. Snigurski Biskup prz em yski, za wstawieniem się J.. Szew, który spaja kość

Toż się staje z każdą rurką, lub kluczem, z którego wciągnąwszy w się pow ietrze, gdy język przytknę, wchodzi weń koniec jego wciśniony powietrzem, i poty

opanow ał był OpawTę, ja ­ koby ostatnićm rozrządzeniem tego Xiążecia sobie odkażaną, którą Przem ysław III. przez pokój na la t dwadzieścia zaw arty, została