• Nie Znaleziono Wyników

Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. R. 6, z. 6 (1833).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. R. 6, z. 6 (1833)."

Copied!
94
0
0

Pełen tekst

(1)

NAUKOWE

OD

W I N D

OSSOLIŃSKICH

W Y D A W A N E .

Razem m łodzi przyjaciele!

Rok szósty.

ZESZYT VI.

LW ÓW

W Y T 1 0 C Z N I A N A R O D O W A OSSOLIŃSKICH.

1833 .

(2)

m ożn a, tudzież piątn i zn am iom , to r o d o w i­

tych , to p rzygod n ie stosow n ość z Budynami oka­

zujących , a tals raczej n astręczyli nam pracy, n iżeli użycia.

§. 2 .

OP ISAN IE ZADOtfSCZYZNY U E R O D O T A , CZYLI PÓ- ŹNIEJSZA SARMACJA AZJATYCKA, MIESCZĄCA W SO B IE WRAZ Z BUDYNAMI INNE J E S C Z E NARODY.

H e r o d o t przeszed łszy za T an ais, ostrzega z góry, że jak p ółn ocn y strych prawój stron y p rzerzeczon ej r zek i, tak i te l<raje do Scytji n ie n a le ż ą , ale dzielą się m iędzy rozm aite n a ro ­ dy ( l ) : dla czego w ędrujący S cytow ie siedm iu różnych potrzebują tłóm aczów (2 ). P ier w si są S a r m a c i , r o zleg li od końca M eotydy przez 15 dni w p ółn oc. N ie w idać u n ich d rzew in y, ani ro d za jn ej, ani leśn ej. W yżej ku w sch od ow i mieszkają B u d y n o w i e . T ych siedliska ju ż w w szelak ie drzew a obfitują. Od B udynów p o ­ dając się n ie c o na p ó łn o c , w ch od zi się w r o z ­ le g łą p u sczę siedm iu dni drogi. Za nią ku w sc h o d o w i le ż ą T y s s a g e c i , n aród osobny, liczn y , m yśliw y. Z n iem i stykają się I r k o w i e (*), jednakow ym też żyją trybem . Ku w sch od ow i dalej, następują po Irkach S cytow ie od erw ań cy

( 2 )

( * ) Tvęyfcu, I y r c a e .

(3)

i zb ieg o w ie od l<rólewsl<ich. W ciąż aż do Scy­

tów ró w n in y , grunt w szęd zie dobry i le g i, o d ­ tąd ju z górzysty i kam ienisty. P rzebyw szy d łu ­ gi ciąg ty cli w e r te b ó w , trafia się pod ogrom ne- rai góram i na lu d z i, o których w ie ś ć , ze jals k ob iety tak m ęsczyzni, w szy scy do jed n eg o ły s i, mają n o sy p ła sk ie, b rod y p o d łu z o n e , u b iór sc y ­ tyjsk i, języ k ró żn y . Karmą ic h , (gd yż tam z u ­ p e łn ie brak paszy dla b y d ła ), o w o c d rz e w a , n a ­ zyw ającego się p o n ty k a , które w’zrostu r ó w n e ­ go fid z e , n o si orzech w ielk o ści g r o c liu , (bobu), za dojrzeniem w y cisn ą w szy go w szm acie, z so ­ ku robią napój czarny i gęsty, po ich A s c h y ( a o y v } zw an y, z w y tło c z y n zaś p e w n y gatunek m assy do jed zen ia. M ieszkają cały rok pod d rzew a m i, k tóre w zim ie nakryw ają płachtą w e łn ia n a , biała step ow an a i ubita. G » G G ± G G Nikt im krzyw dy n ie w y rzą d za , a lb ow iem poczytują ich za św ię ty c h , n ie posiadają żadnej b ron i; są sie- dzi w sporach m iędzy s o b ą , biorą icli na r o z ­ jem ców . K ażdy co się do n ich u c ie c z e , znaj­

duje z sch ron ien iem od w szelk iej napaści b e z ­ p iecz eń stw o . Zow ią ich A rgypenam i, to je s t:

Ł y s o n i a m i (* ). Aż po nich w szystk ie kraje i

( * ) Agymnaioi, A r g i p p a e i p o d o b n o Ar g i p p c j o wi c ra- c z ć j , n i z : A r ą y p c n o w i e . P r z y p u ś c i w s z y , ze t o n a z w i s k o zło*

z o n c z gr e e k. A gyoę \ IrTJtoę, t o t r u d n o b ę d z i e p r z y s t a ć na j e d n o t ł ó m a c z e n i e : Ł y s o n i e ; b o cepyog z n a c z y : b i a ł y , ś k l n i s t y , p o ł y s k u j ą c y ; s z y b k i , d z i e l n y ; a n a w e t p r z e c i w n i e : g n u s n y , l e n i w y , n i e d b a ł y , o c i ę ż a ł y ; t u d z i c z

( 3 )

(4)

narody dobrze znajom e; m ożna m ieć d on iesie­

n ia , ju z to od usczęsczających tam Scytów, juz od G reków , tak p rzed n iep rsk ich , jako z n a d E u - x y n u . Co po w y żej A rgipenów le ż y , o tem już m niej p e w n o śc i, ile że dalej ogrom ne i nieprze­

b y te g óry przystęp tam ują; sami zaś Argipeo- w ie tw ie r d z ą , ze nad n iem i m ieszkają Aegipo- dy ( * ) , czyli K o z i o s t o p c y , K o z i o n o z c y , czem u, (m ów i H e r o d o t), niebardzo m is ie chce w ie r z y ć ; n ie w ięcej i tem u , co także p ow iad a­

ją o sześciom iesięcznych śpiochach, ludziach n ie ­ co w p ó łn o cy od A egipodów . W schodnią stronę A rgippenów dzierżą I s s e d o n o w i e ; ci jednak górniejszej p ó łn o c y n ie św iadom i. U Issedonów o b y d w ie p łcie w ca le sob ie r ó w n e , tej samej w ła d z y używ ają i kobiety. Po zm arłym , kre­

w n i jeg o zgrom adzają s ię , przypędzając z sobą b y d ło , a to w sp ołem z trupem p o ćw ierto w a - w sz y , na kąski posiekaw szy, odprawują sty p ę;

czaszkę zaś z w ło só w oskubaną w y czysczon ą chow ają na puhar (**). Słyną i oni sp ra w ie-

n i e o k r z e s a n y , p r o s t y . Inno? zaś znaczy K o n i a ; a zatem niepodobna prawie wytłómaczyć sobie czy to znaczenia, czy pochodzenia słowa: A r g i p p a e i . P. W .

( * ) /fiyó io d a ę avSęCCS- to jest: ludzie z koziemi stop­

kami.. P. W.

( * * ) Kac i h t i i a a is ayu).uait. % p m v ia i; więc nie na p u h a r, ale za bozyscze (ctyccA/iacj mają, i temu ofiary czynią, &vaiag fieyaAas ineieas e n a c te o n ts -

P. W.

( 4 )

(5)

d liw o ścią . P o w y żej, ile rozgadują przed Scy­

tam i, mają m ieszkać lu d zie o jednem ok u , to ż G ryfon ow ie (*) stróże tego (?) krusczu. O w ych S c y to w ie w sw oim jeży k u nazyw ają Arymaspa- m i, J e d n o o k i e m i , J e d n o ś l e p c a m i , o d A r i - m a je d e n , i S p u oko (**). « W ty ch w szy st-

«k ich krajach, (k o ń c z y H erod ot), trw a przez

« ośm m iesięcy tw arda zim a z tak srogim m ro-

« z e m, ż e ziem ia zlana w o d ą , dopiero ta je , za

« p r zy ło żen iem ognia. W szakże zim no je sc z e się

« czuć daje i p rzez resztujące cz tery m iesiące.

« W ow ej p orze descz tak rzad k i, ze n ie w arto

« o nim w spom inać. Grzm ot te z osob liw ość i

« niem al cud. P r ze ciw n ie w le c ie u le w y pra-

« w ie u sta w iczn e; grzm oty przynajm niej p osp o-

« lite . P raw ią S cytow ie i o p ierzu latającem

« w w ie lo śc i z obłoków spadającem , które n ie -

« tylko zaciem nia w z r o k , ale n a w et tam uje d ro-

« g i , i ź e nad Scytam i n ie r a z , jak chm ury śn ie-

« z n e , w isi. N ie zapieram te g o , zdaje m i s i e

« jed n a k , że gęściej pada w zim ie , jak w ie c ie .

« Każdy te ż snadno sob ie bajkę o p ierzu w y tłó -

« m aczy. W reszcie p ó łn o c m niem am n iem iesz-

« k aln ą z przy czy n y n iezn o śn eg o zim na» (o).

( 5 )

( * ) %ęvoo(pvActXCtS ypwictg, są gryfy złota strzegące,

nie zaś Gryfonowie. P. W .

(**) Jah Skity czyli Skitowie mówię, Ka/.euai 2 x v 0 a t.

P. W .

(6)

( o )

$. 3.

DALSZE SCZEGÓLNO ŚCI Z II ERODO TA O OBYCZA­

JACH I KRAJU BUDYNÓW.

B u d y n o w ie ( m ó w i je sc z e H e r o d o t ) ,. je st to naród n iezm ier n y i lu d n y, oczu ostrobłęliitnych, w lo su rudego. Znajduje się u n ich m iasto Ge- lo n o s , zb u d ow an e z d rzew a , opasane takim że parkanem , bardzo w y so k im , którego każdy bok w z d łu ż w y n o si staj 3 0 0 . P od ob n ież jak dom y, tak św ią ty n ie , ołtarze i p o są g i, w szystk ie są z drzew a. A lbow iem w kształcie k o ścio łó w i w w y ob rażan iu bogów , G elonow ie naśladują G re­

ków . Odprawują też co trzeci rok u roczystość B achow ą z igrzyskam i na jeg o cześć; albow iem pochodzą w samej rz eczy od o w y c h G reków , k tórzy z han d low n ych m iast greckich w S c y tji, zap u ścili sie do B udynów i m iędzy n iem i o s ie ­ d li, dla czego i po grecku a n ie scytyjsku m ó­

w ią. B udyni od n ich w ca le różnią s i ę , niem niej język iem jako i bytem . Są rodacy swojej z ie m i, w ło k i c i , p a sterz e, chodują się zw ierzyn ą. G e­

lo n o w ie za ś, ani tw a rz a , ani w zrostem do Bu-7 o ' d y n ó w n ie p o d o b n i, pilnują r o ln ic tw a , żyją zb o ­ żem , posiadają ogrody. Grecy w czem zaiste b łą d zą , że mieszają b ez ró żn ic y jed n ych i d ru­

gich pod im ie G elon ów . Kraj Budynów obfi­

tu je w d r z e w in ę , a tam gd zie najbardziej zaro­

sły, ma n iezm iern e j e z io r o , tudzież bagnisko

(7)

p e łn e tr z c in y , w k t ó r y c h p r z e b y w a j ą p s y m o r s k i e (* ), b o b r y i i n n e z w i e r z a c z w o - r o g r a n e g o p y s k a . S t r o j e i c h s ł u ż ą z a -

l e k a r s t w a n a c h o r o b y ż y w o t a (1 ).

G dy D arjusz (2 ) w ojsko sw o je p rzep ra w ił p r z e z I s te r , m yśląc u d er zy ć na S cytów , c i p o- m ia rk o w a w szy s i ę , z e n ie b y li w stan ie w łasn a siłą i w stęp n y m bojem tak lic z n e g o n iep rzy ja ­ c ie la opieprzyć, p o sła li do sąsiadów sw o ic h T a u - r ó w , A gatyrsów , N e u w r ó w , A ndrophagów , M e- la n c h le n ó w , G elon ów , B u d yn ów , Sarm atów ; K ró lo w ie ty c h w szystk ich zeb r a li sig b y li n a radfe. P o s ło w ie w ig c S cytyjscy p r z e ło ż y li im , jako D arjusz ok o lice zabosforaińskie op an ow a­

w sz y , B o sfo r w w e z y z n ie p o m oście statkow ym p r z e b y w s z y , Tracją z w o jo w a w sz y , p r z e sz e d ł Is te r , .a p e w n ie n ie na samą Scytjg g o d z ił, p o ­ n ie w a ż , aż dotąd w szystko co m u po drodze l e ­ ż a ło , h o łd o w a ł; zatóm K ró lo w ie G elo n ó w , B u­

d y n ó w , Saurom atów , jed n o m y śln ie o św ia d cz y li sig za Scytam i. "Wszakże A gatyrsów , N e w r ó w , A ndrophagów , M e la n c h le n ó w i T a u ró w , (K r ó ­ lo w ie ) o d p o w ie d z ie li: « ż e z a czep ien i potrafią

« sig P erso m o d c ią ć , le c z n ie w id zą zaś p rz y c z y -

<<ny w r a z ie g d zie c i sczeg ó ln ie sw o ich daw nych

« k rzy w d na Scytach w e tu ją , w ob cą spraw g sig

(

7

)

"Evv3ętes aAioxoviat, xac ; w ię c raczej w y d r y i b o b r y , n i £ e l i : p s y m o rsh ic. P . W .

(8)

« m ieszać » (* ). S cytow ie poznaw szy jak m ało m ogą na sw oich sąsiadach p o le g a ć , u ch w alili coraz g łę b ie j, p o d zieliw szy się na dwa w ojska, unil<ać głów n ej b itw y, a psując źród ła i p a sz e, cofać się. Saurom atow ie m ieli udać się w u dział Slsopazysa. J eżelib y się P e rso w ie tam o b r ó cili, te d y zw o ln a hu T an aisow i nad M eo ty d ę u stę ­ p o w a ć , i dop iero jakby nazad w r a c a li, na nich u d erzy ć. S c y to w ie zaś I d a n t y r s o w i n ajli­

czn iejsi z e w szy stk ich , złą czy w szy się z tą c z ę ­ ścią nad którą pan ow ai Taxakis, z Budynam i i G elonam i, p o w in n i b y li P ersó w na je d e n dzień p oprzedzając, w ab ić za sobą w kraje ow y ch n a ­ ro d ó w , co b y ły przym ierza odm ów iły, dla p rzy­

m uszenia on y ch że tym sposobem do w z ię c ia b ron i za so b ą , potem nazad do sw ojego sk o ło ­ w a ć , a gdyby z rady w yp ad ło, z n iep rzyjacielem b itw ę stoczyć. Zatem S cytow ie w y sła w sz y p rzed sobą w p ó łn o c zo n y , d z ie c i, trzod y i cały d o ­ b y tek , ru szyli ku D arju szow i; to ż d o w ied zia ­ w szy s ię , iż b y ł od n ich o trzy d nie jescze, p o ­ stąp ili i n ie dalej jak na dzień od n ieg o oboz zatknęli. P e rso w ie także się ku nim z b liża li, le c z napadłszy na in n e w ojsko Scytów , za tem się ku w sch o d o w i za g n a li, p rzep raw ili się p rzez T anais i p rzeb ieg łszy kraj Saurom atów , w k ro­

c zy li do B udynów . W S c y tji, ani u Saurom a-

( 8 )

(**) Podobna zupełnie odpowiedź sąsiadów, mieliśmy 1831.

P. W .

(9)

tó w n ie m ieli czego p u sto szy ć, bo w szystko zn isczo n e zastali. U B udynów za ś, poniew aż z n a le ź li o w o m iasto d rew n ian e G elo n u s, opu- sc z o n e od m ieszkańców , to spalili i p rzew a lili się trop w trop za niep rzyjacielem p rzez kraj Budynów ; trafili ow ą bezludną p u sczę ro zleg łą na siedm dni , z n i e j w y p ł y w a j ą c z t e r y w i e l k i e r z e k i , L y k o s , O a r o s , T a 11 a i s i S y r g i s , k t ó r e p r z e b i e g ł s z y k r a j M e o - t ó w , u c h o d z ą w b a g n i s k o t e g o ż i m i e ­ n i a (3 ). Za nią zaś le ż ą T ysagieci. D arjusz w k ro czy w szy w te p u sc z ę , zatrzym ał się nad b rzegam i O aru , gd zie 8 w ielk ich zam ków (4 ), o 0 0 staj m niej w ię c e j , je d e n od drugiego o d ­ le g ły c h , których znaczne zw aliska je scze (w d o ­ b ie H erodota) tr w a ły , zb u d ow ał. T ym czasem S cy to w ie ścigani od n ie g o , w ierzch em kraju okrą­

ż y w sz y , do Scytji w ró cili. D arjusz w ię c nikogo przed sobą n ie w id z ą c , o w y ch co m u z o c z ó w naraz z n ik n ę li, p o c z y ty w a ł za cały n a ró d , m n ie ­ m ał z a ś , ż e n a zachód z ło ż y li, p rzeto z a n ie ­ ch aw szy tw ie r d z w p o ło w ie n ied ok oń czon ych , tam że sp ieszn o sk ie r o w a ł, praw ie jed n ym tchem stan ął w S cy tji, gd zie zd yb ał dw a wojska Scy­

tów , które zaw sze na d zień drogi przed nim sie u su w a ją c, p o cią g n ęli go w d zierżaw y M elan ch le- n ó w , A ndrophagów , NewTrów . Ci w szy scy p ró­

żn o k u siw szy się na danie mu od p oru , u szli w p ó łn o c , sami jed n i A gatyrsow ie po o p o w ie d z e ­ n i u , żeb y n ie w a ży li się do nich w kraczać, sta-

2

( 9 )

(10)

n ęli zbrojno na gran icy; przeto S c y to w ie , a za ich śladem tez P e r s o w ie , co fn ęli się po p o sel­

stw ach m ięd zy Idantyrsem i D arjuszem ; Sar- m atow ie z Scytam i Skopazysa, p uścili się ltu I str o w i, dla know ania zm ow y z Jończykam i od D arjusza u m ostu tam zostaw ionem i. Reszta S cy tó w dokuczała P ersom , nagłym i na n ich w ob iad ow ych godzinach napadami. Jazda sar­

macka, zaw sze nieprzyjacielską p ło sz y ła , atoli ta o p ierała się o piech otę. W tenczas S cytow ie od­

s tę p o w a li, w krotce zaś znow u nagabali, zajm o­

w a li p raw ie bez odetchu drażniąc i nużąc n ie ­ p rzy ja ciela , którem u tez już i ostatni głód doj­

m o w a ł, a ten n a w et jątrzyli niekiedy dla w y ­ w ab ien ia go w p o le , i na urągow isko n ieco z sw oich pod zajęcie um yślnie poddając. T u to D arjusz odebrał od nich w upom inku ptak a, m y sz , ż a b ę , i pięć str z a ł, czego znaczenia pod - ch leb n ie w y k ła d a ł, jakoby m u w poddaństw o n ie śli ziem ie i w o d ę , oraz o ręże w moc odda­

w a li; lecz Gobrjasz praw dziw iej w y tłó m a c z y ł, że je ż e li jak ptak w p o w ietrze n ie u le c i, albo jak m ysz n ie schow a się pod z iem ię, bądź jak żaba n ie zanurzy się pod w o d ę , w y tęp ią go sw ojem i grotam i. Tu pom iarkow aw szy tym spo­

sobem co się św ięciło , p o sta n o w ił u sieb ie (D a­

rjusz), ju ż dłużej tu z takim n ieb ezp ieczeń stw em n ie gościć. A oni go jescze now em w ca le scze- gólnem szyd erstw em p rzera zili, albow iem uszy­

k ow ali do boju całą sw oją jazdę i p iech otę;

( 10 )

(11)

( l i )

w t(5m z o c z y w sz y zm ykającego przez łan zajaca, jak gd yb y n ie m ieli przed oczym a n iep rzyjacie­

la , za z w ierzem ro zp ierzch li się. O ow ej p ie ­ ch o c ie u w aża B u a t że n ie m ogła bydź złożon a tylk o zBudynótor, p o n iew a ż jals S c y to w ie , tak Sarm aci n ie inaczej jak konno (5 ) w ojow ali.

T u b r a k u j e o k o l i c z n o ś c i o p i e r z - c l i n i e n i u D a r j u s z a (*).

S c y to w ie , acz p óźn o u cieczk ę tę p o str z e g li, p rzecież zeb ra w szy w szy stk ie sw o je siły , oraz p rzybraw szy B u d y n ó w , G elo n ó w i Sarm atów ,

(*) I owszem Ilerodot wyraźnie pisze: „ P y t a ł Darjusz, co ,, znaczy ta wrzawa i zwijanie się nieprzyjaciół? a dowiedzia- ,, w szy się, ze Skity za zającem tak uganiają, rzekł do zaufa- ,, nych sobie Pe rsó w : C i l u d z i e d r w i ą s o b i e n i e l a d a ,, z e m n i e ; d o b r z e , w i d z ę , G o b r j a s w y t ł ó m a c z y ł ich ,, d a r y . S a m t e r a z p o z n a j ę ; t r z e b a r a d z i ć , a ż e b y ś m y

„ t a m , z k ą d p r z y s z l i , b e z p i e c z n i e w r ó c i l i . Na to G o ­ brjas: „ J u z c i , mój Królu! o ubóstwie tego ludu dawno słysza­

ł e m , ale przyszedłszy do nich, poznałem zaraz, ze z nas ,, drwinki stroją. Dla tego, moja rada, za nadejściem nocy,

„o g n ie po zapala ć, wszystko według zwyczaju po czy nić, naj- ,, większych ciurów na straży dla zmamienia nieprzyjaciela p o ­ r o z s t a w i a ć , osły pow iązać, i umknąć zawczasu, zanim Skity

„ d o Istru zdązą i most z e r w ą ...— Darjusz tej rady usłuchał,

„ z o s ta w ił w obozie ludzi niedołężnych, których utratę nie wy-

„ soko cenił, zostawił tez osły po wiązane, aby ry c z a ły ... i

„rozpaliw szy ognie prościutcńko do Istru pośpieszył. W sa-

„ m e j rzeczy, osły, widząc się opusczone, zaczęły ogromnie ry-

„ c z e ć , a Skitowie pewni byli, ze Persowie w miejscu stojg.

„ S k o r o zaś jutrzenka błysnęła, pozostała perska gawiedź, po-

„ znawszy zdradę Darjusza, wyciągali ręce do Skitów i co się

„ s t a ł o , opowiedzieli.” ( I l e r o d . IV. 134— 136).

P. W.

(12)

( 12 )

w y śc ig n ęli go (D a r ju sz a ) krótszem i szlakam i;

n a w et Sarmaci zn a leźli jescze dosyć czasu , do w ytargow an ia na Jończykach zrzu cen ie m o stu , le c z ci za w ied li ich w s ło w ie i tylko pierw sze od brzegu zn ieśli tram y, które za nadciągnie- n iem w ojsk perskich n a d ło ż o n e , o tw o r z y ły im i sam em u D a rju szo w i, dumnej i niepom yślnej w yp raw y hańbą ok rytem u , bezp ieczn ą u cie­

czkę (*).

OBJAŚNIENIE j e d n e g o w ą t p l i w e g o m i e j s c a. W IIE R O D O C 1 E OBUDYNACiI, OKAZUJĄCE ICH ZA- d o ń c z y k a m i, t u d z i e ż, ż e p o d w ó j n y c h n i e

B Y Ł O .

Zostaje nam w y łu sc zy ć w ojcu dziejopistw a jed n e wzm iankę B udynów , która w ie lu u c z o ­ n y c h , rozm aitych m yśli n abaw iła. Czytam y ją w e w szystkich tłó m a c z e n ia c li, w następującej o sn o w ie: « Jednym w iek iem przed D a rju szem ,

« przypadła na N ew ró w przygod a, ze cały swój

«kraj opuścić m u sie li, a to dla m nóstw a w ę ż ó w ,

« których w ielk a m oc z pow yższych pusczy n a ­ ft p ły n ę ła , zaczem N e w ro w ie porzu ciw szy sie-

« dliska, m ieszkali u Budynów (1 ).» Z tąd za w ię-

(*) Skitowie bowie m, spuściwszy sic na słowo Jończyków, ruszyli przeciwko Darjuszowi, ale się z nim rozminęli.

P. W.

(13)

z y w a n o , ż e , p o n iew a ż Ilerod ot m ieści N ew ró w w E u rop ie i ż e ic h tyllio D n iestr d z ie lił od Scy­

tó w O raczów , w ię c tu i B u d yn ow ie n a leż eli.

A ż e H erodot na in n em m iejscu opisuje ich (j a - lto się dopiero co p rz y to czy ło ) za T anaisem w A zji, je d n i w yrzucają m u , że się sob ie p rzeci- w ił i sam się zb ija ł, drudzy tłóm aczyli go, ja­

koby d w ie ró ż n e p o w ieści p rzy w o d ził. B aje­

ro w i z a ś, U p h agen ow i (2 ) i je scze kilkom u p o ­ dobało się B u d yn ów lic zy ć A zjatyckiem i i E u- ropejskiem i; M an n ert ch ce m ieć tylko sam ych eu ro p ejsk ich , gdy i to sczep G erm anów . M o­

jem zdaniem w ca le u dało się G attererow i spór te n rozciąć. N ie m ogąc się p rzek o n a ć, iżb y n ajporządniejszy z d ziejop isów , czy lito n ie u w a ­ żn ie sam soba za ta rg n a ł, c z v li sie n ied ok ład n ieO o o ' J o w y tłó m a c z y ł, raczej mając w p od ejrzen iu p r z e - p iscó w , drukarzy, p rzekładaczów — • d o ścig ł b łę ­ du w opacznem b raniu d w óch słó w ek greckich («s o ) , po których sp rostow an iu w yjaw ia się praw dziw a t r e ś ć , że N e w r o w ie o p u ściw szy swój kraj dla m nóstw a w ę ż ó w , póki go o n e plądro­

w a ły , p ó ty tu lili się u B u d yn ów za T an aisem ; p o w ró cili zaś nad D n ie str p rzed w ypraw ą D a- rjusza (5 ); co się w z rę cz p o tw ierd za w sz y st- k ie m i, w poprzedzającym p o d ziele w y łu sc z o n e - mi D arju szow ych po ob yd w óch D o n u stronach g o n itw , ok olicznościam i. A że M annert ro d o - w ito ść germ ańską B u d yn ów , najsczególniej z sie ­ dliska icb w E uropie przy N ew rach w n o s i, na­

(

13

)

(14)

w e t i ośw iadcza d o b r o w o ln ą , do w y rzeczen ia się ic h , (sk o ro b y z teg o p o ło żen ia w yru szen i bydź m o g li), g o to w o ść , w ię c odzyskujem y ich S łow ian om naszym p rzez pow agę Herodota, in ­ n e ich g n ia zd o , i dzied zin ę ich za T anaisem , n ie tylko w yraźn em zezn an iem , lecz i w w yscze- g ó ln ie n iu rozm aitych ich przygód oznaczające­

go. N ie w ypada zaś brać za z łe M an n ertow i, ścisłeg o w s w o im dom yśle do m iejsca w iązan ia, alb ow iem i nam się w N ew rach i ogółem w N adscytach H erodota, obijają, je ż e li n ie p ier­

w ia stk o w i G erm an ie, to p ó ł- czyli późniejsi Ger­

m anie.

P R Z Y P I S K I.

§ 1 ‘

(1) Wiadom. histor. kryt. II. Kadłub, przyp. 27. Hist. des anc. peupl. de l’Eur. T. XI. p. 74. A lt-u n d N. Meklemburg T. I. p. 201.

§.

2

.

(1) IV. 21. (102).

(2) Jb. 24. (102).

(3) Jb. c. 20—32.

§. 3-

(1) Herod. cap. 108— 109 (114). Ob. to miejsce u Gatterera d e L e t t . S a r m . p o p p . O r i g . C o m m . I. §. 3. p. 119. któ­

rego wykładu trzymamy się, i co za podrzutka poczytuje, pod- kryśliliśmy.

(2) Wypisuje się tu Ilerodot. IV. c. 118— 143.

(3) Podkreślenie toz znaczy co i powyzsze, Cf. Gatter. ut sup. Comm. II. §. 40. p. 197.

(4) Dc Guignes nagania tłómnczów, którzy tu Wad? miasta czy

(

14

)

(15)

( 15 )

twierdze, i chce, a£eby po prostu rozumieć mury. w Meui. de 1’acad. d. inscri. T. 35. p. 547.

(5) Ilist. anci. des peuples de l’E ur. T. I. p. 141.

(4) Ego quidcm iniror, non fuisse etiam, qui in priore Hero- doti loco (IV , 17) mendum aliquod librariorum subolescere sibi yiderentur: Si enim sumsissent, Ilerodolum non scripsisse QM€iJ6ty sed OLXij6(XV, ęum in concordiam secum ipso po- tuissent redigere. Sed omnes liac interpretationes vanae sunt ac falsae, ac ortum quidem suum ex vocabulis £S o (IV, 105) małe intellectis debent. Wesselingius, ut yidimus supra, lias yoculas u s q u e a d e o u t latine reddidit. Debuerat yertere q u a m d i u sive q u o a d , aut q u a m l o n g e : quorsum alia eti­

am llerodoti loca parallela ducunt. Ita, ut lioc exempIo, ex eadem descriptione Scythiae deprompto, utar, Ilerodotus (IV, 56 ) de Borysthene lo q u en s , hacc addit: €S V yiVCDGXe7ai Uoguodeyeg, jd est, q u a m l o n g e (inde ab ostio in septem- trionem) Borystenes cognoscitur. Wesselingius haec verba non yertit quidem u s q u e a d e o u t cognoscatur Borysthenes: at vertit tamen minus recte et sine sensu a p u d q u a e (scil. loca) Borysthenes cognoscitur: quamquam totum fere caput 56 małe conyersum est de graeco. Sed redeamus ad llerodoti locum

ri quamdiu patria corum a serpentibus infestata e rat, cum Bu- dinis habitarunt extra patriam suam.” Redierunt igitur, post- quam calamitas remiserat, e Budinica in Neurida, patriam suam.

Ja m quum una y£V£CCy ante Scythicam Darii cxpcditionem de- seruissent Neurida, Dario autem contra Scythas bellum gerente, in Neuride iterum habitassent, id quod Ilerodotus ( I V , 125) disertis verbis asseveravit: dilucide patet, Neuros vix triginta annos abfuisse a patria. G a t t . C o mm. I . d e o r g . L e t t . P o p . p. 134— 135.

(1) IV. cap. 105 (113).

(2) Parerga historica p. 214.

(3) Geogr. T. III. p. 6.

(Dalszy ciąg w następującym zeszycie.)

(16)

P A R A L L E L A

ANGLJI Z Z J E D N O C Z O N E ® STANY AM ERYKI P Ó iN O C N Ć J .

(Z Dziennika angielskiego Ouarterly Review).

(Dokończenie).

T r u d n o ść , albo raczej n iep o d o b ień stw o zn a­

le z ie n ia w Am eryce dobrych słu żą cy ch , je st j e ­ dną z głów n ych przeszkód do w ygod n ego życia.

W całym ltraju panuje niepokonany przesąd w zględ em osobistej służby; tak w ie c w ielka n ę ­ d za, albo potrzeba utrzym ania s ię , mogą tylko znaglić ku tej ostateczności niek tóre rozp u stn e d zie w c z ę ta , n ęd za r zy , lub op u sczon e sieroty.

Na próżno u siłow an ob y przekonać A m erykanina, że u m o w a , m ocą której zaprzedaje swój cza s, n ie ma n ic w sobie k r z y w d zą c eg o , że gdy on p ow in n o ść sw ego stanu w y p e łn i, je st r ó w n ie n ie p od legły, jak p an , którem u s łu ż y ; to r o ­ zum ow anie n ie stan ow i dla niego d ow odu. Pra­

w d a , że podobna wTzajemna n ie p o d le g ło ść pa­

na i sługi n ie m oże się bardziej urzeczyw iścić jak w kraju, w którym (n p . w A n g l j i ) , granice klas i praw są jasno w ytk n ięte. O bowiązki w jaśniejszem okazują się ś w ie tle , gdy m iędzy sta­

nami n ie ma m ieszaniny. T akow e rozgraniczę- II.

(17)

n ie je st k orzystn em dla obojej strony, bo ka­

żdy, na jalum bądź sto p n iu , chociażby n ajw yż­

szym p o sta w io n y , n ie m oże bezkarnie u ch yb ić o b o w ią z k o m , jakie nań glo s pu b liczn y wkłada.

D la teg o wAn g l j i , pan obchodzący się ź le ze słu ż ą c y m , obrusza p rzeciw k o sob ie w o ła n ie p o ­ w sz e c h n e . N ajw yższy jak n ajniższy, p o w in n i tam trzym ać się lin j i, którą im ich stan zakre­

ś l i ł , a ostatni n ie ma p rzy czy n y żalić się na publiczną sp r a w ie d liw o ść , która czu w a r ó ­ w n ie nad p ełn ien iem je g o słu żb y , jak nad n a- le ż n e m m u w yn agrod zen iem . Am erykanie zaś, r o z w in ę li u sieb ie fa łszy w ą id eję, o n ie p o d le g ło ­ ści c z ło w iek a ; ta za którą uganiają, je st ra­

czej chim erą; a ta chim era obłąkuje ich um ysł i b u rzy ich spokojność p łon n em i uw id zen iam i.

C złow iek b ow iem z a leży (?d sp o łe c z n o śc i, któ­

ra go okolą w sz ę d z ie , jak p o d leg ły je st p o w ie ­ tr z u , którem o d d y ch a , i z ie m i, która go n o si i karm i; takow a z a leż n o ść je s t zasadą je g o w ła ­ dzy i jeg o życia sp o łe c z n e g o ; p raw d ziw a n ie ­ p o d leg ło ść sp o czy w a w d o p e łn ie n iu , n ie zaś w zan ied b yw an iu p o w in n o ści. F a łsz y w e to w ię c w id zen ie r z ec zy , które odstręcza c h o ło tę am e­

rykańską od udaw ania się na s łu ż b ę , i które tc h n ę ło w n ich n a łó g p ra w d z iw ie zaraźliw y.

M istress T r o llo p e , opow iada z u sc z y p liw ą z ło ­ śliw o ścią o k ło p o ta c h , które jej spraw iła pycha w ie lu d ziew czą t, bo te o b o w ią zy w a ły się u niej, n ie do u s ł u g i , lecz do p o m a g a n i a j e j, p o -

3

(

1

~ )

(18)

n iew aż m iłość w łasna u Am erykanów, chciałaby z a tr zeć, n aw et im ie sługi. Jedna z nich śmiała s ię , że ją pani za p y la ła , jakiej zapłaty zada na rok; jakby to n iep o d leg ło ść Amerykanki m ogła bydź zaw ieszon a tak d łu g o ! inna zn o w u tak zda­

je się bydź upokorzona sw ym stan em , że na­

rzeka, jak jaka w y d zied ziczon a lub detronizow a- na x ię żn ic zk a , i rosi łzam i d o m, świadka jej n ied o li. Ta przyzw ala na p o m a g a n i e pani , dopóki za mąż n iep ójd ze; tamta zn ow u dopóty ty lk o , dopóki nie zbierze p ien ięd zy na zakupie­

n ie łudzącej ją b łysk otk i, poczem jedna i druga wracają do sw ej n iep od ległości. Co najm ocniej obrażało naszą p o d ró żn icę, to p ou falen ie się o w y ch niby słu ż e b n ic , które mając się z nią za r ó w n e , n ie raczyły n aw et z ło ży ć podzięko^

w a n ia , gdy obdarzała je sukienkam i, pracą sw y ch córek , a w yrzu cały jej za ro zu m ia ło ść, gdy n ie chciała im pożyczyć swojej w łasnej ko­

szu li lub sukni i t. d.

Zwracam y teraz u w agę na przedm iot naj- w yższćj w a g i, sk reślon y bardzo rozsąd n ie w d z ie le M istress T r o llo p e ; chcem y m ów ić o w p ły ­ w ie r e lig ji, na amerykańską sp ołeczn ość. R oz- uzdanie u czu cia r e lig ijn e g o , posuw ające się aż do b e zrz ą d u , przekonać m oże najostrzejszych n ied ow iark ów o d obroczynnym w p ły w ie , który, anglikański k o śció ł w y w ie r a na obyczaje i po­

stęp ow an ie u m y sło w e ; okaże n ie m n ie j, że sama najsczersza g o rliw o ść obłąka się m ocno, gdy

( 18 )

(19)

p rzech od zi w u n iesien iu granice p rzy zw o ite i n ie zachow a p rzynależnej ró w n ow agi. Ze w sz y ­ stkich m iast znanych pod w zględ em rozkoszy św ieckich , żadne nad C incinnati, n ie trzym a się w p o ży ciu su row szych przep isów . P raw o w y ­ w o ła ło ztąd gre w b ila r i karty; rzadko tu k ie­

dy byw ają p u b liczn e uczty, w yjąw szy św ięta b o ­ ż e g o n a r o d z e n ia ; rzadkie zbierania się i b ie ­ siad y; jed n em słow em teatr jest je scz e jedną tylk o zabawą teg o sm utnego u stro n ia , le c z i na te zab aw ę u m y sło w a n ie w ie le u czesczaja,o o J o o j o 7 poniew raż ścisło ść religijna w strzym uje w iększą część n iew ia st od w id ow isk . Jed n ak że, gdy zaloty potrzebują k on ieczn ie jakiego przytułku , p ięk n ości am erykańskie znajdują g o , je ż e li n ie w te a tr z e , to w k o śc ie le , gdzie w alczą w d z ię ­ kami sw ym i i strojem .

((C udzoziem iec p rzyb yw ający z E uropy, m ó g ł­

by w ziąć teatr za k o śc ió ł, a k ościół za teatr.

Co w iecz ó r siła m łodych k rasek , przybranych w najbogatsze f i oki , cią g n ie do ś w ią ty ń , gdzie je w ie d z ie tak pob ożn ość, jak z ły duch um izgów . M ęsczyzn tam m ało n a liczy ć m ożna; są jednak p różn e fircyk i, k tórzy p rzy ch o d zą , aby się p o p isy w a li z w stęgam i i brylancikam i, na sp o­

sób m od n isiów każdego kraju. W isto c ie , g d y­

b y n ie k ościoły, to w szystkie stroje zbytkow e na o gień rzucićby m ożna; bo tu prócz k ościo­

ła , w c a le się n ie stroją. Kobiety nadto są za­

tru d n ion e w d o m u , a zatem n ie mają czasu przed ( 19 )

(20)

p ołu d n iem do strojnych od w iedzin. Niem a tam także ogrod ów publicznych i scliadzelt p róźn ia- czych ; gd yb y w ię c n ie n abożeństw a i w ie czo r ­ ki r o d z in n e , Am erykanki m aloby co się ró żn i­

ły od klasztornych sam otnic i t. d.

« Juz kill<a m iesięcy baw iliśm y w C incinnati, k ied y ciekaw ość nasza do w ysok iego stopnia po­

su n iętą zo sta ła , słysząc n ieu sta n n ie obijający się o u szy w yraz R e v i v a l . « R evival teg o ro -

« czny b ęd zie bardzo ży w y , (m ów ion o w szę d z ie

«na koło); n ie b ędziem y m ieli dla sieb ie i jednćj

« c h w ili w oln ej podczas R evivalu.» M ó w io n o o tem z w ielk ą u c ie c h ą , a my słu ch aliśm y tej m ow y, n ie rozum iejąc jej w cale. Cóż to je s t , m yślałam so b ie; n ie będzież to coś naliształt r e ­ ligijnego m ięsop u stu , podczas którego p e w n e sekty orzeźw iają pobożność w iern y ch ? Jakoż tak je s t w samej rzeczy. W pew nej p o rze r o ­ k u , n ajgorliw si D u ch ow n i rozchodzą się po ca­

łym kraju, zatrzym ują się po m iastach i m ia­

steczkach , po d w u d zie stu , a naw’et po s t u , gdzie znakom itsze m iejsce, baw ią w nich o śm , p ię ­ tn aście albo trzyd zieści d n i, każąc i m odląc się po w szystkich o tw o rem dla nich stojących ko­

śc io ła c h , od rana do zm ierzch u , a n a w e t p rzez całą n o c p raw ie.

(T u opisuje nasza M istres sczeg ó ln e zd arze­

n ia , którym trudno w ie r z y ć , w ię c je opuscza- m y; dalej zaś tak rze cz sw oją prow adzi).

Niepodobna sobie w ystaw ić n iezliczo n y ch sekt

( 20 )

(21)

religijn ych w lir aj u ro z g a łęz io n y ch ; musi n a le­

że ć do jed n ej z n ic h , kto n ie chce bydź ź le w i­

dzianym . W oln o w p raw d zie ltazdeinu w ierzy ć, co się pod ob a; le c z chcąc u ch od zić za Chrze- ścja n in a , w ypada sie zapisać pod chorągiew tej lub ow ej kongregacji. N iezaw od n ą je st r z e c z ą , ż e każdy kto b ą d ź , m oże zostać n aczelnikiem w y zn a n ia ; b y le zeb rał kilku sąsiadów , p rzep isu ­ j e im n o w e c r e d o . T ej to w o ln o ści p od zięk o­

w a ć , że ol<ok znanych ju ż E piskopistów , K ato­

lik ów , P rezb iterjan ów , K alw in istów , B ap tystów , K w alirów , S w ed en b o rg ja n ó w , U n iw e r sa listó w , D u n k eró w i ty lu in n y c h , pow stają co d zien n ie n o w e sekty, które się urządzają sw oim w łasn ym try b em , w e d łu g n atch n ien ia kraw ca lub szew ca , który je tw o r zy . Każda z ty ch se k t, dla usp ra­

w ie d liw ie n ia sw ojego istn ie n ia , m usi w y m y śle ć w obrządku religijn ym jakow ąś n o w o ś ć , która- b y b yła god łem jej wTynalazku te o lo g ic z n e g o . Z tąd -to ó w tłum zastęp ów i ob rzęd ów d ziw a ­

c z n y c h , k tórych śm ieszn ość w yk azu je się na w szystk ich bez r ó żn ic y obchodach religijn ych .

M istress T ro llo p e czyn i d ow cip n ą u w a g ę , ż e religijn y i p o lity czn y ruch, pom im o ich p o w ie rz­

chow nej n ie p o d le g ło ś c i, r ó w n o le g le p ra w ie się objaw ia. K ościół się urządza na w zó r rzą d u ; to sam o d ziałanie i ten sam zam ęt. K obieta w ś w ią ty n i, a m ęsczyzna w g r o d z ie, podobną z u p e łn ie odgryw ają rolę. T en śród tru d ów p r ze­

m y sło w y c h , n ie spuscza nigdy z oka toku spraw ( 21 )

(22)

p u b licz n y c h ; t a , zajęta gospodarstwem , urządza spraw y kościoła. Lecz z jednej strony, na p rze­

korę bystrem u w gląd an iu w czynności r z ą d o w e , praw a n ie przybierają w ca le pow agi; a z dru­

g ie j, pom im o zabiegów staruszek i ich relig ij­

n ych k lubów , ateizm rzn ie sw oje koryto i gro­

zi w y lew em na amerykańską sp ołeczn ość.

O dd zielen ie z u p e łn e k ościoła i rządu, ciągnie za sobą w ielk ą n ie p r z y z w o ito ść ; kogo niestać na z a p ła tę , n ie ma nabożeństw a. I t a k w iększa część w io se k , n ie ma k a p lic, n i m od litw y. R e- ligja tam pojaw ia się sczeg ó ln ie z przeciągają­

cym i kapłanam i i w tenczas dzieją się n ajw ięk ­ sze w ybryki. « U derzyła m ię , m ó w i M istress T r o llo p e , o d p o w ied ź, którą m i dała uboga n ie ­ w ia sta , na zapytanie m oje, c z y li św ię c i n ie ­ d z ie le ? —• N iczego bym sobie w ięcej n ie ż y c z y ­ ła , jak bydź Chrześcjanką, (m ó w iła ), ale n ie miałam jescze do tego sp o so b n o ści.»

Ciekawe też p ow od y, dla czego w A m eryce p iśm ien n ictw o , n ie k rzew i się jak n a leży . A m e ­ r i c a n Q u a r t e r l y R e v i e w tak o tein p isze:

« W rządach jakim je st an gielsk i, gd zie R ról i P a n o w ie m iljonam i szafują, jenjusz sch ron ion y pod ich opiekuńcze skrzydła, m oże uniknąć w p ły w u zew n ętrzn eg o św iata i w zaciszu oddać się naukom i dum aniu. W Anglji w o ln o n ale­

żeć , lub n ie n a le ż e ć do p o lity czn eg o ruchu.

U nas p r z e c iw n ie , żaden o b yw atel u ch ylić się od tego n ie m o ż e ; w ir go ze sobą poryw a.

( 22 )

(23)

Śród tak parnego p o w ie tr z a , sczepy p iśm ienni­

ctw a w ię d n ie ją i obum ierają; w iatr p o lity czn y n isczy je w sam ym zarodzie. D la teg o n ie m a­

m y, ani w ie sc z ó w z p o w o ła n ia , ani p raw d zi­

w y c h u czon ych . I n s t y t u c j e n aszego k ra ju , przyzywająt do zabiegu i d o zo ro w a n ia , w sz y st­

kich o b y w a te li, a dopusczona o z ię b ło ść w d o ­ p e łn ie n iu p odobnych ob ow iązk ów , b yłab y sm u­

tną oznaką (sym ptom em ) upadku. N atychm iast tłu m o w ła d ztw o ( o lig a r c h ia ) sta n ę ło b y przed e drzwiami.® Z te m w szystk iem n ie zdaje s ię , a ż e ­ b y ta k o w e o p u sczen ie sig b y ło b lizk ie. P o tr z e ­ b a m ienia u d zia łu w naradach i spraw ach rzą ­ d o w y ch , staje się chorobą u A m erykanów i rozszerza się do w szystk ich stop n i. M istres T ro llo p e daje teg o p rzy k ła d , w następującej r o ­ zm ow ie, którą m iała z jed n ym z o w y ch liczn y ch g o ś c i, p rzed którym i zw yczaj am erykański n ie d o zw a la d r z w i za w ierać.— « W cpan p o św ię ­ casz n ie m ało czasu na c zy ta n ie d zien n ik ów .—

M o z e sz -li W cp a n i'm n iem a ć , z e na coś in n eg o k orzystn iej m oglibyśm y go u ż y ć ? N ie je st-ż e p ierw szy m w o ln y c h lu d z i o b o w ią zk iem , czu w ać nad krokam i sw o ic h u m o co w a n y c h , ażeb y sie p rzek o n a ć, z e p o w in n o śc i sw o ic h n ie zapom i­

nają ?— A leż w a sz e ogrody i d r o g i, n ie b y ły z - b y lep iej u tr z y m a n e , gd yb yście m niej czasu p o ­ lity c e św ię c ili? — M iły B oże 1 jakże m ało W ac- pani p ojm u jesz, co to je s t kraj w o ln y I? czem - ź e je st dróg utrzym yw an ie obok w o ln o ści Arae-

( 2 3 )

(24)

rykanina ? m niejsza o zakręty, po których w o ­ zy k ołu ją, byleśm y b yli p e w n i, czyli p osłan n i- c y n a s i na k on gresie m ów ią, jak m yślem y i p o ­ pierają rzeczy , jak sobie życzem y.— W ięc to z p o ­ w in n ości chodzisz W cpan do gospody i krzepisz się czytając d zien n ik i?— O czy w iście; i n ie z o ­ baczysz tu w o ln e g o A m erykanina, któryby czy­

n ił inaczej. N ie m ów ię j a , ż e ojciec rodziny p o w in ien c a ły dzień w gospodzie p r z e p ę d z ić , ale w o la łb y m , aby mój syn p o d ch m ielił sob ie trzy razy na ty d z ie ń , ni ż , żeb y p u b liczn e m iał opusczać sp r a w y .»—

Przedstaw iając te obrazy, n ie chcem y w ca le zapozyw ać ducha am erykańskiego , ani w y p ły ­ w ających z e ń ustaw i zw y c za jó w , albow iem duch narodu je st jego przyrodą (naturą) i p o ­ w innością. C hcieliśm y tylko w y ja śn ić , że n ie takim duchem ożyw ion a je st Anglja; a gdy ka­

żdem u w ia d o m o , ż e instytucje kraju noszą na sobie p iętn o d u ch a, który go o ż y w ia , są p o ­ stawą rz eczy w istą jeg o pom ysłów , w ię c m o g li­

śm y słu szn ie w n io sk o w a ć, iż n ie b y ło b y n ic nied orzeczn iejszego dla A nglji, jak pusczać się w drogę jej obcą i u w o d zić łu d liw e m i m arze­

niam i do n a śla d o w n ictw a , śm iesznego w so b ie , gdyby n ie potrąciło kraju do n iesczęsn y ch za burzeń.

( 24 )

(25)

STAROŻYTNOŚCI KRAJOWE.

Wcnn Lebendige schweigcn, so

„ mogcn aus ihrcn G rab em die Tod- ,, ten aufstehen und zeugen...” II e r-

„ d e r ’s W e r k : T . X I . s. 108.

Chcąc ile s ił naszych o d p o w ie d z ieć żądaniom czcigod n ego ś. p. Z ałożyciela Z a k ł a d u n a r o ­ d o w e g o , a m ian ow icie gdy T en że pism o cza­

so w e w y d a w a n e , sczegółn iej b a d a n i o m h i s t o ­ r y c z n y m p o św ię c o n e m ieć ch ciał— S t a r o ż y ­ t n o ś c i k r a j o w e , pod jakim kolw iek w zględ em nam d o ch o w a n e zostały, — czy przypadkowro zgru zów w y d o b y te, pod u w agę naszą podpadły— • n iem ało ciek aw ość naszą p rzed w szystk im in te ­ re so w a ć p ow in n y;— odtąd zatem osobny d ział

w Czasopiśm ie zajmą. W innych krajach są T o ­ w a rzy stw a , tru d n iące się w y łą czn ie tą c z ę śc ią , dla d ziejów scz eg ó ło w ej k olei i lo su n arodów , nader obfitą i w ażną. M y, jed n eg o K. W arsz.

T ow arzy. P rzy. Nauk (d z iś n ie istniejącego) w całej narodow ej p r z e str z e n i, w id zieliśm y u s iło ­ w an ia i prace. N ie m ogły on e jed n a k , każdą o d n ogę ojczystej literatu ry tak w y cze r p n ą ć , iż -

'i III.

(26)

by co do życzen ia n ie zostaw ało. R ozprawy o m ed a la ch , języku, w przedm iotacli dziejów i sztuli pięknych i t. d ., w przybytku tym M uz polskich cz y ta n e , w ie lc e c ie k a w e, zostrzały n ie jednego do podjęcia w yłączn ych za tru d n ień , które w ię ­ cej od ta le n tu pisarzy, n iźli zasad p rzez to w a ­ rzystw o p rzyjętych będąc z a w isłe m i, albo u szły rozb ioru b liższego, lub n ie o g ło sz o n e , w cichości l al a. . . w iek i p r z e leż eć mogą!!

Z a b y t k i dziś istn a c e , stanow iac oddzielnaJ O / o c w litera tu rze n iw ę , stając się częstokroć w y ­ jaśnieniem , lub poparciem niezbitym ź ró d eł h i­

storyczn ych , z których w ypadki i skutki ich czerp iem y,— w yszukane i uporządkow ane d zie- jopisom późniejszym , n iep rzeliczon ą bydź mogą korzyścią. W zbudzić ch ęci w ziom k u , mającym sposobność zbierania po kraju w łasn ym s c z ą t - k ó w i siedzib daw nych, jest słó w tych krótkich zamiarem. L ata... w ie k i... u p ły w a ją — w nich lu d z ie , form y rządów , zwTyczaje i praw od aw ­ s t w o , wszystko się od m ien ia — w szystko n o si p iętn o ob ecn ości sw ojej'—• w szystko w ię c co p r zem in ie, a nas zajm ow ało, n iezach ow an e tr o ­ sk liw ie po nas kiedyś id ą c y m , staćby się m ogło n ie p e w n o śc ią , w ą tp liw o śc ią , gadką. Jakże się n iep rzy słu żem y p otom n ym , kiedy im te p rz e­

każemy pam iątki, co sam ząb n ieścig łeg o czasu z a sza n o w a ł— lub które przed zaw iścią c z ło ­ w ieka u k r y te , ch oć w pism ach pozostaną?. Jak­

że przenoszący się w daw no przed nam i u p ły-

( 20 )

(27)

n io n e czasy,— ju ż tylko w yobraźnią i p rzyp o­

m nieniam i do tej krainy n a le ż ą c , niem i się kar­

m ią c , najm niejszego nieraz s'ladu nieznajdując, ż e b y ły , rad z opisu się d o w ie

W iem y co W ło ch o m , co G rekom , co m ieszkań­

com A lbionu ( ż e p om in ę w ię c e j) z w ielk o ści ich p op rzedniczćj dziś p o zo sta ło ; cudze z w ie ­ dzam y św ią ty n ie ; słu p y, w od ociągi p u ste i za­

n ied b a n e, m iasta w zw a lisk a ch , w szystk o dziś n iem e i m a rtw e, acz w ie lc e c ie k a w e , ok reśla­

m y z z a p a łe m — a kolebki ojców n aszych n ie - znam y d o k ła d n ie — • a ziem i po której ch o d zim , co nas cod zień ż y w i, n ie oddajem sp ra w ied liw o ­ ści , lub jak p rzych od n ie i n s c i i e t i g n a r i po niej pełzam y .... Żyjących to obow iązkiem p od a­

w ać ile m ożna n astępnym pokoleniom , pam ięć d om ow ych i p u b liczn ych w y d a r z e ń , a z tem i w zw iązku będące,, p ozostałe tu i o w d zie okrer ślać ślady. T em to p rzek on an iem , przodkow ie czu li p o trzeb ę, przekazyw ania nam o n e , do c z e ­ go (b ą d źm y sp r a w ied liw i) dumą nierzadko p ro ­ w ad zen i b y li. K ościoły, w ie ż e , zamki w a r o ­ w n e , baszty, m iesczą n iek ied y rzeźb y i n a p i ­ s y p rzen oszące nas w p rze sz ło ść od ległą. Z w y­

czaj ten za nas, zniknął z u p ełn ie p raw ie; n iesta- wriam y zam ków , n ie w zn osiem y św ią ty ń , bo gd zie nam się podoba, pomagamy upadać tem u, co sam czas od zagłady ustrzegł. Zbierać wi ę c t e , w krotce na zaw sze z ziem i ojców naszych

( 27 )

(28)

zniknione pam iątki, św iętą pow innością — ni«

sczyć o n e , zbrodnią. Sw iadki daw nej sław y i ow ej, żadnem i trudnościam i n ie zrażonej odw a­

g i — m ów ią nam o biedach dom ow ych, co kraj te n n ieu stan n ie n ęk a ły .— Podw ójm yż n ieu lęk le sta ra ń , aby przynajm niej w sczątku gm achu, w ułam ku g ła zu , w g łu ch ych rozpadlinach, pustej kom naty, czytać i odgadyw ać p rzeszłość nam się g o d z iło , w ied zie czem b y li p rzod k ow ie.

Lecz m ów iąc o p r z e sz ło śc i, w y w o łu ją c z g ro ­ b ó w daw ne nasze zasczyty, niezapam iętujm y i naszych czasów , w śczególn e choć najdrobniej­

sze n aw et zd arzen ia, obfitych. (W yjątki z p r z y ­ p o m n i e ń ż y c i a m o j e g o m i e s . S i e r p . 1852)- W ydaw ca p ośw ięca osobny dział w Czasopiśm ie:

S t a r o ż y t n o ś c i o m p o l s k i m , a najprzód g a ­ l i c y j s k i m i w zyw a uczonych Ziomków, do nad- sełan ia dokładnych op isów tego w sz y stk ie g o , cok olw iek n osi cech ę h istoryczn ą kraju i narodu.

G robow iec o k a za ły , kam ień skrom ny, m ogiła darniem p o r o sła , zamek w r o z w a lin a c h , baszta, w a ł, h e r b , n a p is— sło w e m ułam ek bądź ja k i, b ęd zie z w d zięczn ością przyjęty i zam iesczon y.

(Sarmatis cst tcllus quam mea vota petunt. ( O v i d . Trist. I. 2.))

ZABYTEK STAROŻYTNOŚCI W WSI STARZYSKACH.

( 28 )

Starzyska leżą w p ob liżu J a w o ro w a , na pia­

skach, otoczon e kilku tysiącam i m orgów lasu.

(29)

Przem aw ia i to na p o ch w a łę niegdy tam g n ie ­ żdżącego p rzod k a, ze m niej h ojn ie od natury u p o sa żo n ą o k o lic ę , na siedzibę o b ra ł, zam kiem w z m o c n ił, w ałam i o k o p a ł, a niezw ażając na w y g o d y w ła s n e , b ezp ieczeń stw o m iał raczej na w z g lę d z ie i b liskość stron o w y c h , zkąd m n ogie T a ta ró w i dzikiego K ozactw a napady, a za niem i n ie sc z ę śliw a k ilk oletn ia rew olu cja i w ojn y z B oh­

danem C hm ielnickim , kraj ten n ęk a ły ; trw ogą i n iep ew n o śc ią ż y c ie m ieszkańca n a p ełn ia ły . P u ­ sta na oko co do w ym yśln iejszych p otrzeb m iej­

s c o w o ś ć , in n e d o g o d n o śc i, lasy, uroczyska w o b ro n ie str ę c z y ła , a na te najprzód baczono. W a­

ro w n ia (gd zie dziś o g ró d ek ), m ogła 2 0 0 p rz e­

szło za ło g i przyjąć (1 ). Liczba ta m usiała bydź d o sta teczn ą , k iedy z a m k i k o r o n n e , często op atrow an o w m n iejszą , a to li k on ieczn ą dla b ez­

p iecz eń stw a majątku i o só b , co w cza sie p o ż o g i, lub gd y p o sp o lite r u szen ie w p o le w y c ią g a ło , doń się skupiały pod p iec z W ojskich i P od sta- ro ścicli, je d y n ie z p łci m ęzkiej dom u strzegących . Skrom ne t o , ale w y m o w n e m iejsce zw ied załem n ied a w n o . E r r a t a n t e o c u l o s d o m u s f o r - m a q u e l o c o r u m (O vid T rist); z poszan ow a­

n iem oczy zw racałem , na ten m ilczący sz a n ie c , d ziś traw ą p o ro sły — na ow ą b a sz tę , w której k ied yś kaplica b y ła , na bram ę w jezdną je d y ­ n ie p o z o s ta łą , p rzez którą n ie jed en zbrojny

( 2 9 )

( l ) Sq tam i sMepy dotgd uzytc.

(30)

tow arzysz na n ocn e przem ykał czaty. W zrok mój ob ejm ow ał te k o listą , lipam i przyozdobioną p r zestrz eń , co p ółu m arłe i n agie po ogródkach, zaroślach i n iw k ach , jak widma p rzeszłości ster­

czą; obszedłem ó w d z ie d z in ie c , gd zie na d ziel­

nym koniu lia r c o w n ik , p a ła ł żądzą m ierzyć sie z sw ym najezdcą. W reszcie z ow ej pozostałej ch w ały, co godzina przechodzącej w n iep am ięć, u p atrow ałem obronny, w czw orobok zbudow any zam ek, który n iesp ełn a dw a w iek i tem u, sc h r o ­ n ien iem b y ł przed zbliżającą się rozhukaną tłu - sczą. T eraz ju ż w szystko m in ę ło , r ó w n ie tr w o g a , jak zabiegi; m iejsce to obsiadła, spokoj- n o ś ć , grobow ej ciszy podobna. D ’a u t r e s t e m s d ’a u t r e s m o e u r s . ( V o l ) . O dchodząc w p o ­ ru szen iu , p ow tórzyłem m yśl B rodzińskiego, na zgon C zartoryjskiego:

Tak ów syn wędrowny

Ogląda zamek ojców co niegdyś warowny

Brzmiał przodków turniejami, climury dźwiga! wieża, Dziś gruzy sklepów jego rostoczonc lezą,

Całuje złamek cegły, łzą rosi i rzuci,

Bo juz gmachu dawnego, żadna dłoń nie wróci.

Czem to m iejsce — pow iedziałem . Czyje i k ied y ? n astępne znaki nam m ów ią:

T a b l i c a m arm uru sz a reg o , zew n ątrz wm u­

row an a (n a d bramą b a s z t y słom ą p ok rytej, z której stajen k a, nap rzeciw tej z p ozostałego b o ­ ku, dom chlew am i ob staw ion y, m ieszkaniem jest P, R ich tera, dozorcy lasów rządow ych), lite r a ­

( 30 )

(31)

( 31 )

mi dość głęb ok o r y te m i, m ieści następujący n a p is:

D . O. M. H.

( D e o o p tim o -M a x im o honor.)

WI.ADISLAUS GO NZAGA (1), MYSZKOWSKI (2), 1WAR- CHIO D E B 1I R0W (3), G R O D E C EN SIS (4), DROIIICEN- S I S , M O SC IC E N S IS , MEDIC ENSIS G U B ER N A T OR (5 ), SU AE E T SUCC ES SO RU M C O M M O D IT A T I, SUBDITO- R U M OU E SE C U R IT A T I IIOC T O T U M Q U A L EC U M Q U E SIT A F U N D A M E N T IS E R E X I T (6). A. d7 1643.

O p i s a n i e - H e r b u , k t ó r e g o r z e ź b a z p r o s t e g o c i o s u w y p u k ł o w k l ę s ł a , p o d p o w y ż s z y m n a p i s e m , w k s z t a ł c i e j a k t u r y s u n e k z a ł ą c z o n y . —

W cyrklu c z y li k o le , d ęb ow ym o b w ied zio n em liś c ie m , koroną p r z y k ry łem , je st r ó w n y c h p o ­ d z ia łó w d w a ; t e na m n iejsze dzielą sie po c z t e r y w k ażd ym , i m iesczą po środku sw oim p o jed n ey tarczy h e rb o w n ej. W p rzed zia le p r a ­ w y m , O rłó w c zte r y a ); tarcza w której druga m n iejsza , a w niej Herb J a s t r z ę b i e c , w górze tej po le w y m i praw ym b o k u , d w i e s i e d z ą ­ c e m y szk i, reszta r ó w n o leg lem i linjam i p o ­ przek p określona. W p rzed ziale l e w y m u d o ­ ł u , k r z y ż p o t r ó j n y i serce s t r z a ł ą p r z e ­ s z y t e , w górze dw ie s z a b l e w k r z y ż z ł o -

(32)

z o n e i W i e n i a w a (h erb ), to jest na tarczy środkow ej g ł o w a b a w o l a , m iedzy rogami g w i a z d a , a niżej x ię z y c i sło ń c e b).

( 32 )

OBJAŚNIENIA DO NAPISU.

V estig ia parva sa g a ci. L u c rc t.

(1 ) Gonzaga. Wiadomo nam z h is to r j i , ze Marja w d o ­ wa po Władysławie I V . , a w p o w tó r n ć m małżeństwie za Janem Kazimierzem, Królowa Polska, byłazdomu włoskiego Gonzagów.

Myszkowscy (według Niesieckiego), dostali ten przydomek o d czasu pobytu Zygmunta Mar. Wiel. kor. w W ło s z e c h , około roku 1000, któremu Xiąze Mantuy na poselstwie będącemu, herb swój i nazwę w dowód wysokiego szacunku nadał; udzie­

lił nadto Papież Klemens VIII. tytuł Margrabi ( o czem ni£e'j) tak, iz odtąd wszyscy następcy za honor sobie poczytowali, tytuł ten posiadać; zda mi się nawet, ze to powodem do usta­

nowienia Majoratu, czyli Ordynacji pińczowskiej ( o które'j oso­

bn o ), chcąc by dom ten w znaczeniu nic upadał; ale niedługo rodzina Myszkowskich zgasła, a czas resztę dokonał.

( 2 ) M yszkow ski. Udzielają nam o domie tem H e r ­ b u J a s t r z ę b i e c , możnym i starożytnym w Polsce, dziciopiso- wie nasi sczegółów, które powtarzać byłoby zbytecznem; dość wymienić między innemi: P i o t r a M y s z k o w s k i e g o , który według Albertrandego, pod panowaniem Jana Olbrachta przeciw Tatarom mężnie się stawił (T. II. str. 230), a po śmierci tego, do stronnictwa, naprzeciw Alexandrowi Kr. wspierającego W ła ­ dysława czeskiego i węgierskiego Króla, należał. Nie mogę wie­

dzieć, zkąd Nicsiccki (T . 111. str, 325) pod rokiem 1502, daje mu godność Mar. W . K o r o n . , w tym albowiem czasie (według Albertrandego loco citato str. 2^3), był nim Piotr Kmita; byt zaś (Myszkowski) w p r z ó d S ta ro stą lw o w s k im , p ó ź n ie j Wojewo­

łęczy ck im .

(33)

r

(34)
(35)

( 33 )

P i o t r a M y s z k o w s k i e g o pierwej płockiego, potem kra­

kowskiego Biskupa. Mą z ten cnotliwy, kochał nauki i b ył scze- gólne'm wsparciem Januszewskiemu Typografowi (v ide R. T.

W . P. N. T . X I X . str. 275). (Bielski wxiędze VI. kronik);

on pozdrawiał Henryka do Krakowa przybyłego ( Sulikovius p . 22) i należał do rady tajnej, przeciwko Zborowskiemu (id.

p . 153). Wyrze kł Hozjusz piękne o nim słow a, które Niesie- cki w tcxcie przywodzi (str. 327. T. I II.) „ C z y ! (rzecze), wspo- mniemy o świetności rodu j e g o , czy o świćtle i głebokie'j nau­

ce, czy o rozwadze, uprzejmości, sposobności w działaniu, czy nareszcie o darze wymowy i języków łatwości wspomniemy, wyznajmy, ze jemu podo bny ch mało.” R. 1591 umarł. Około tego roku wymienia nam Czacki ( o Lit. poi. praw. T . I. stro­

na 137 i 139):

M i k o ł a j a M y s z k o w s k i e g o , który sprawował poselstwo w Rzymie za Pawła I I I . , dokąd r. 1545 był wyprawiony.

Z y g m u n t a M y s z k o w s k i e g o Starostę Nowomiejskiego i Sekretarza W . Koron, czyli pięczętarza, Bielski w xiędze V, Górnicki pod r. 1500 wzmiankują; miał on między Dworzany swemi Szymona Okolskiego, przodka Ja n a , Herbu Rawicz (Os­

soliński. T. I. str. 174); tegoż syn Z y g m u n t M y s z k o w s k i Mar. W . Kor. ten sam co w pisemnej deklaracji 1606. przeciw Zebrzydowskiemu wystąpił (Naruszew. w nocie 58 do T. I. xięgi III. Ilist. C h o d k .), umarł w Włoszech r. 1615. jak świadczy Ossoliński. Sprzecza się to zNiesieckim, który Starostę N ow o­

miejskiego razem i Mar. W . kor. uczynił, ojca zaś jego Kasztela­

nem oświęcimskim mianuje. Zygmunt wraz z Piotrem W oje ­ wodą rawskim, fundowali (Vol. L. II. f. 1615) Ordynacją Piń- czowską (Czacki T. II. str. 12) ; Zygmunt Konstancją Austrja- czkę, zonę Zygmunta III. z Wiednia w imieniu Króla zaślubioną przywiózł; należy go wiec i od Mikołaja odróżnić. Łukasz G ó r­

nicki w dziejach pod r. 1553 wymienia jescze S t a n i s ł a w a M y s z k o w s k i e g o Wojewodę krakowskiego, jako męża mają­

cego między pany radnymi znaczenie; o cze'm Niesiecki obszer­

niej. Następny F e r d y n a n d M y s z k o w s k i , gdy bezpotomnie zeszedł, Ordynacją zostawił bratu swemu, podówczas zagranica bawiącemu W ł a d y s ł a w o w i , o którym napis ten świadczy.

Rzeczony pisarz mieni go Wojewodą bracławskim, dalćj sen- domirskim, lecz zapewne późnie'j jak rok napisu, a niedługo przed śmiercią jego, którą w r , 1658 naznacza. Był on trzecim

5

(36)

synem Zygmunta M. W. H. Obok zalet wojennych i prawdziwe­

go przywiązania do ojczyzny, zbyt podległ umysł jego ducho­

wi , możnych juz wówczas i przebiegłych Lojolistów. Niesie- chi z dumą wymienia pokuty i inne męczarnie, które zwykł so­

bie zadawać i cierpliwie znosić; te jednak nie tyleby mu sławy zjednały, gdyby nie zasługi, które w ojczyzny obronie położył.

Z Anną Mohylanką Hospodara wołoskiego córką, a wdową po Czarukowskiin, potomstwa nic zostawił żadnego; zszedł Woje­

wodą krakowskim. Ordynacja odtąd w drugą przeszła linją.

O k o ło r. 1705:

A d a m a z M i r o w a M y s z k o w s k i e g o , Niesiecki i rozpra­

wa Arnolda o h o j n o ś c i K r ó l ó w i P a n ó w p o l s k i c h do­

brze wspominają; równie J ó z . G o n z a g ę M y s z k o w s k i e g o Margr. Mirowskiego i Pińczowskiego, jako pana światłego , od którego Uonfigli z Włoch sprowadzony lekarz. Wkrótce juz pote'111 wygasł dom ten zupełnie; pamiątka imienia tyło zasłu­

gami w Polscze słynącego, przeszła, według warunku fundo­

wanej Ordynacji, po kądzieli w dom obcy, (Niesiecki str.

139. Czacki T. II. str. 12), stając się przydomkiem odtąd W ielo­

polskich, którzy go domiesczać do swego powinni byli.—

K a r o l M a r g r a b i a z W i e l o p o l s k i c h INI y s z k o w s k i , o którym wTrembickim T. T. str. 651 pod słow. O r d y n a c y a zył w początkach panów. Stanisł. Augusta i tłómaczył dzieła 13 o e- c j u s z a . (Vide Ossoliń.)

( 3 ) M a r c h i o d e M i r ó w . W Polscze nie było Margrabstw dziedzicznych, równic jak innych tytułów; w pier- wiastkowem bowiem urządzeniu godności i urzędów krajowych Rzeczpospolita brzydziła się niem i...

. . . (*). Konstytucje nieraz wzbraniały tytułów za­

granicznych użycie; każdy od zasług i przymiotów osobistych, byle w szlachectwie zrodzony, prawo miał niezaprzeczone do krzesła w senacie, infuł i urzędów koronnych, i trzeba było

( 3'ł )

(*) Dobrze to oddał nasz Fredro w następujących wierszach:

Przodkowie nasi, którzy przez tak długie lata Mieli godnie nabyte znaczenie u świata, Htórzy męztwem i cnotą ojczyznie służyli, Nr sam y m s c z y c ie s ła w y , ty lk o sz la c h tę b y l i ;

Cytaty

Powiązane dokumenty

żn o ść, ziem iaństw a, rzem ieślnictwa i handlu czyli kupiectw a, a skutkiem tego roztrząśnienia będzie gotowa odpow iedź na głów ne pytanie

szego Króla Im ci Jana

ści rozciągać.. Aimena posypane ziarna pszenicy, w ydały jem n węglikiem zaśniecone kłosy.. Od pocisków złośliwych i te oryginalne sztulu nie są w olne..

7 .a to więcej rozrzucone, spuszcza się na spadzistość góry, a nawet w oderwanych bryłach, zdaje się być spójnikiem z obiema drugiemi skupieniami; łączy

i Rzeszy niemieckiej szukał; sam się tez jescze owera w Krakowie p rzym ierzem (zawcześnie od innych kładzionem— k tóre tajne między bracią um orzyło niesnaski)

kolwiek od czasów rozterek Xiążąt między sobą, a bardziej od napadów' mogolskich mocno osłabione, przecież aż do wyjazdu Metropolity Maxyma na siedzibę do

cnej chwały, p rz ez k tó rą do nauki zapalał.. polskim, to w łacińskim języku.. Snigurski Biskup prz em yski, za wstawieniem się J.. Szew, który spaja kość

Toż się staje z każdą rurką, lub kluczem, z którego wciągnąwszy w się pow ietrze, gdy język przytknę, wchodzi weń koniec jego wciśniony powietrzem, i poty