• Nie Znaleziono Wyników

Powrót do powojennego Lublina - Diana Bach - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Powrót do powojennego Lublina - Diana Bach - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

DIANA BACH

ur. 1934; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, okres powojenny

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Lublin, okres powojenny, powrót do Lublina, ulica Rybna 4, gmina żydowska

Powrót do powojennego Lublina

Co robić dalej? Trzeba wrócić do Lublina, trzeba wrócić gdzieś. Pociągi jeszcze nie bardzo jeżdżą, nie ma pociągów. Trochę jeździ się ciężarówkami, trochę się jeździ czym innym. Dojeżdżamy do Lublina. Do naszego mieszkania na Kościuszki nie można wejść. Dostajemy jeden pokój w mieszkaniu wujostwa na Rybnej 4. To jest duże mieszkanie, mieszka tam kilka rodzin. Matka zaczyna pracować znowu w gminie żydowskiej. Ja zaczynam chodzić do szkoły. Oczywiście od razu skoczyłam do szóstej klasy. [Przed rozpoczęciem szkoły,] jeszcze w lecie jestem niby na jakiejś kolonii, gdzie się starają wsadzić mi do głowy materiał pięciu klas, tak że w [19]45 roku we wrześniu zaczynam szóstą klasę. Według wieku. Wówczas postanowiono w Polsce, że według wieku idzie się do szkoły.

W tym jednym pokoju u nas zaczynają się zjawiać ludzie z Rosji. Pewnego dnia dzwoni znajomy adwokat do mojej matki: „Pani Bach, czy może się pani zająć sierotką?”. Moja matka mówi: „Oczywiście. Podłoga jest duża w tym jednym pokoju.

A ile lat ma ta sierotka?”. To jest, zdaje się, już [19]46 rok. „Dwadzieścia trzy”. Zjawia się ta sierotka. Kto jest ta sierotka? Ina Zisserman! [Jej rodzina] to byli ludzie, którzy całe fabryki cukru [mieli], import cukru, to byli Zissermanowie, jedni z najbogatszych ludzi w Lublinie. W każdym razie to ta sierotka była u nas na podłodze. Później zjawia się inna rodzina z Rosji. Podłoga jest duża.

Jeszcze zanim się zjawili ludzie z Rosji, do gminy tej żydowskiej przychodzą ludzie, wychodzą z różnych lasów, piwnic, strychów i tym podobnych. Pisze się kartki: „Ja, ten i ten, żyję, szukam tego i tego” i się pineskami przypina to na ścianę. Pewnego dnia przychodzi ktoś, jakiś mężczyzna, łapie obie ręce mojej matki. „Pani żyje? Pani żyje? Ja się tak cieszę, że pani żyje”. „Kim pan jest?”. „Ja jestem najlepszym złodziejem Lublina i pani mąż stawał w mojej sprawie w sądzie”.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-11-20, Rechowot

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Tomasz Czajkowski, Inez Lewandowska

Redakcja Bartosz Gajdzik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Włodzimierz Wołyński, Lublin, okres powojenny , spotkanie z ojcem, ojciec, Awram Józef Opatowski, powrót do Lublina, poszukiwanie rodziny, wyjazd do Palestyny..

Powiem szczerze, że nawet przed [19]80 rokiem czułem się wolny, bo udało mi się na zachód wyjechać.. [Jeszcze]

[W czasie podróży z] Brześcia do Lublina, zatrzymali nas na jakimś placu, już w Generalnym Gubernatorstwie i tam się już do nas odnosili bardzo źle, bardzo obrzydliwie,

I kiedy już odrobili tą pańszczyznę, mój ojciec, który był bardzo cenionym dziennikarzem, dostał kilka propozycji.. I to bardzo dobrych propozycji, ale między innymi

W Liceum imienia Zamoyskiego (w którym prawie wszyscy nauczyciele zapisali się do „Solidarności”), kiedy wróciłem z internowania, tylko jedna nauczycielka nie podała mi ręki,

Nie wiem dlaczego, czy też podejrzewali, czy też matka się bała, że ponieważ tam jest ten obywatel turecki, żeby nie było jakiegoś przeszukania.... ona znalazła, poleciła

Postanawiają, że nie możemy jechać ze stacji kolejowej z Lublina, ale żeby wsiąść do pociągu koło Lublina i ja jadę z jakąś Polką, a matka oddzielnie.. Wyrzucają mnie

A mnie nic się nie staje, tylko woda z wiader wylewa się na mnie, bo oczywiście nie ma wody, woda jest tylko w wiadrach.. I wówczas robi się