• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1932.12.20, R. 12, nr 148

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1932.12.20, R. 12, nr 148"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

p o fedy ń czeg o eg zem p la rza 15 groszy D zisiejszy n n m er za w iera € s tfa .

BEZPARTYJNE POLSKO-KATOLICKIE PISMO LUDOWE

ek a p ed . m iesięczn ie j2 0 sł> o d n o s * » -

• r Z v U p i a I d ■ n iem p rzes p o cztę 20 gr.- w ięcej. W w y ­

p a d k a ch n iep rzew id zia n y ch , p rzy w strzy m a n iu p rzed sięk lo ra tw a,PONMLKJIHGFEDCBA

a to ie n ia p ra cy , p rzerw a nia k o m u nik a cji, a b o n en t n ie m a p ra w a tęd ad p o za term ln o w y ch d o sta rczeń g a zety , lu b zw ro tu c e n y a b o n a ­ m en tu . Z a d zia ł o g ło sz e n io w y red a k cja n ie o d po w ia da . R ed ak cja I a d m inistra cja i n l. M ick iew icza 1. T elefo n 80. K o n to czek o w e P . Ł O . P o znsjń 2 0 i,3 5 2 . — R ed a k to r p rzy jm u je o d 10— 12.

Bumiennem wykonywaniem obowiązków, budujemy silną Ojczyzną!

a n in « Z a o g ło sz . p o b iera się o d w ie r sz a m m . (7

* * y 1 U o ż t 5 n ia » łam .) 10 g r, za rek la m y n a str . 4-1 a m . w w ia d o m o ścia ch p o to czn y ch 30 g r n a p ierw szej str. 60 g r. R a b a tu u d ziela się p rzy cz^ stem o g ła sza n iu . .G ło s W ą b rzesk i* w y ch o d zi trzy ra zy ty g o d n . i to : w p o n ied zia łek , śro d ę i p iątek . P rzy a ą d o - w em ścią g a n iu n a leżn o ści ra b a t u p a d a . D la w sz e lk ic h sp ra w sp o r ­ n y ch w ła śc iw y je st S ą d w W ą b rzeźn ie. Z a term in o w y d ruk , p rzep i­

sa n e m iejsce o g ło szen ia a d m in istra cja n ie o d p o w ia d a .

Nr. 148 W ą b r z e źn o , K o w a le w o , G o lu b , wtorek 20 grudira 1932 roku • Rok XII

73-cie plenarne posiedzenie Sejmu

z dnia 16. 12. 1932 r.

Posiedzenie piątkow e rozpoczęło się o godz.

16.20. N a początku poseł Józef M A K U SZ (B. B.

W . R .) złożył ślubow anie poselskie, poczem . Izba przystąpiła do rozpatryw ania projektu ustaw y o obniżeniu oprocentow ania i przedłu­

żenia okresu um orzenia w ierzytelności dłu­

goterm inow ych, zabezpieczających listy zasta­

w ne i obligacje oraz w ydanych na podstaw ie tych w ierzytelności listów zastaw nych i obli- gacyj. —

Pierw szy zabrał głos spraw ozdaw ca proje­

ktu rządow ego poseł C zernihow ski (BB). w obecnej ustaw ie podniósł, że chodzi tu, o kre- dyt długoterm inow y konw ersyjny. W yjątkow a sytuacja w ym aga w yjątkow ej ustaw y. P rzedło­

żenie ustaw y jest takim w yjątkow ym projektem zdążającym do obniżenia stopy procentow ej w kredycie długoterm inow ych em isji do rozłoże- lia spłaty tego kredytu na dłuższe okresy czasu.

P rojekt nie narusza jednak w niczem praw w ierzyciela w stosunku do sam ego kapitału, ani praw posiadacza listów zastaw nych ani obliga­

cji. Interes w ierzycieli w dostosow aniu kosztów w ierzytelności i okresu ich spłaty do m ożności płatniczych dłużników nie jest m niejszy jak sa­

m ych dłużników . Z ła sytuacja gospodarcza ogó­

łu dłużników kredytow ych długoterm inow ych odbija się szkodliw ie na instytucji, em isyjnej, a przez to sam o i na posiadaczach jej papierów . O becnie na ogólną sum ę jeden m iljard 800 m il­

ionów niezam ortyzow anych listów i obligacyj zaległości w ynoszą 213,6 m iljonów , czyli 11 proc.

Państw o nie w ystępuje w bezpiśrednim w łas­

nym interesie. N ie reguluje w łasnych długów , nie zw alnia się ze sw oich zobow iązań, lecz sta­

je się rozjem cą m iędzy dłużnikiem a w ierzycie­

lem pryw atnym w im ię całości życia gospodar­

czego kraju. P rojekt postanaw ia, że odsetki po­

bierane od długów długoterm inow ych i w ierzy telności, na podstaw ie których w ydano listy zastaw ne, czy obligacje zostaje z m ocy sam ego praw a obniżone przy w ierzytelności dotyczących kredytów ziem skich na 4 i pół do 5 proc. N ie obniża się odsetek od w ierzytelności, których stopa nie przekracza 5 proc, rocznie, i od pa­

pierów w artościow ych em itow anych na ryn­

kach zagranicznych, a notow anych na giełdach.

Z pod konw ersji w yłącza się też listy zastaw ne i obligacje, za które porękę udzielił Skarb P ań­

stw a. U staw a reguluje form alności, zw iązane z przeprow adzeniem konw ersji. Stara się do m i­

nim um ograniczyć koszty z tem zw iązane. Po przem ów ieniu referenta rozpoczęła się dysku­

sja. Pierw szy zabrał głos poseł C ŻERTW ETY N - SK I, który w ygłosił bardzo obszerne przem ó­

w ienie. W przem ów ieniu sw ojem m ów ca w yra­

ził obaw ę, że w w yniku tego projektu stosow a­

nie praw idłow e kredytu zm niejszy się, a poniew aż ludność nie m oże się o- bejść bez kredytu, w ięc zw iększy się inna kate- gorja kredytów , ów kredyt kryjący się i nie­

uchw ytny. R óżnica zdań co do tej ustaw y za­

czyna się dopiero gdy, zdaniem m ów cy przycho­

dziło do rozw ażania dalszych skutków tego pro­

jektu. M oże to być zniszczeniem kredytu dłu­

goterm inow ego na bardzo długie lata w naszym kraju.

M ów ca zapytuje się, dlaczego nie próbow a­

no w tej spraw ie polubow nego układu, m iędzy posiadaczam i listów zastaw nych a dłużnikam i.

To byłoby jedynie spraw iedliw em rozw iązaniem rzeczy i byłoby ono m ożliw e, bo R ząd w ie gdzie m niej w ięcej te papiery się znajdują. U staw a, w edług opinji posła C ZETW ER TY NSK IEGO jest w ejściem na drogę stoprocentow ego interw en­

cjonizm u. K lub N arodow y głosow ać będzie prze­

ciw ustaw ie, poniew aż m a ona charakter przy­

m usu. R ównież K lub N arodow y uw aża, że usta­

w a ta m a luki, a strona ujem na m oże być gor­

sza od korzyści, jakie m oże przynieść.

Poseł R U DZIŃ SKI (BBW R) w dalszej dysku­

sji tw ierdził, że w obecnie projektu ustaw y nie trzeba ciągle brać w obronę w ierzycieli. R ząd nikogo tu nie chce gnębić, lecz ustaw a ta uzdra­

w ia stosunki kredytow e w Polsce. U staw a ta zaw iera korzyści psychiczne dla tych, którzy istotnie tw orzą i produkują. O d czasu w ojny panuje w Polsce psychoza w ysokich odsetek.

K ażdy kapitalista żąda m aksim um dozw olone­

go procentu. Projekt ten nie jest żadnem na­

ruszeniem w łasności, lecz jedynie ochroną przed w yzyskiem . K apitał jest w tej ustaw ie chronio­

ny, tylko odsetki są zm niejszone a płatności rozterm inow ane na słuszne raty. Po przem ów ie­

niu końcow em spraw ozdaw cy posła C ZER N I­

C H O W SK IEG O Sejm przyjął ustaw ę w drugiem i trzeciem czytaniu.

Przystąpiono dalej do pierw szego czytania projektu ustaw y o państw ow ych stypendjach i innych form ach pom ocy dla m łodzieży szkół w yższych. W dyskusji, która się rozw inęła za­

brał głos poseł C ZAPIŃ SK I (PPS), który kry­

tykow ał projekt, iż oddaje on w ręce m inistra dysponow anie stypendjam i. K lub m ów cy w ypo­

w iada się przeciw tej ustaw ie.

Poseł B ielecki (K lub N arodow y) rów nież w y­

stępuje przeciw ustaw ie, poniew aż zdaniem jego, św iadczy ona o przeroście biurokratyzm u. Po dyskusji projekt odesłano do kom isji, a następ­

nie bez dyskusji odesłano do kom isji jeszcze 5 innych projektów rządow ych, m . in. projekt o zniesieniu kar cielesnych w szkołach na obsza­

rze byłego zaboru pruskiego i projekt o zbiór­

kach publicznych.

Przystąpiono do rozpatryw ania nagłości w nio sku K lubu N arodow ego w spraw ie finansow o - gospodarczego położenia kraju i planów rządu.

N agłość uzasadniał poseł R Y B A R SKI (K I. N ar.) w przem ów ieniu sw em kreśląc w czarnych bar­

w ach położenie gospodarcze, m ów ca w yrzeka, że etatyzm robi coraz w iększe postępy a per­

spektyw a naszego w yw ozu w latach najbliż­

szych są ponure. Poseł R Y B A R SK I niem a złu­

dzeń co do tego, aby rząd odsłonił sw ój pro­

gram , lecz uw aża, że klub jego spełnia sw ój o- bow iązek, staw iając pow yższy w niosek.

Przeciw ko nagłości przem aw iał pos. B YR KA . Polska znajduje się od pew nego czasu w pow o­

dzi najrozm aitszych projektów uzdrow ienia. N ie­

m al każda osobistość uw aża za sw ój obow iązek podaw ać recepty na uzdrow ienie gospodarcze.

W szyscy czytam y rozm aite program y, ale w szy­

stkie one m ają to w spólne, że zależnie od prze­

konań politycznych zw alają ciężar uzdrow ienia na każdego, tylko nie na siebie. Żądaniem po­

sła R Y B A R SKIEG O nie w ynika, zdaniem m ów ­ cy, z m otyw ow rzeczow ych, bo rząd nie m oże stanąć do konkursu z tym i poetam i ekonom icz­

nym i^ a program sw ój rząd m a m ożność przed­

staw ić w każdej chw ili w sejm ie i czyni ło —

Wszelkiemi sposobami walczą

O L S Z T Y N . C elem p o d cięcia tu tej­

szem u B a n k o w i L u d o w em u eg zysten cji, N iem cy ro zn ieśli p o o k o licy w ia d o m o ść, że k iero w n ik B an k u L u d o w eg o p . Ju l.

M a lew sk i zd efra ud o w ał 100 tys. m a rek . S zczęśliw y m zb ieg iem o k o liczn ości u d a-

Svastpka Hitlera jako ozdoba choinkowa

W oficjalnym organie narodow ych socjalistów austrjackich „D eutsche O e- sterreichische Tageszeitung" (z dn. 27.

11. 32.) ukazał się oryginalny artykuł p.

t. „Sw astyka jako ozdoba choinkow a, w którym hitlerow cy podają do w iado­ m ości publicznej, źe istnieje w W iedniu niejaki p, Leutner, fabrykujący now y ro­ dzaj ozdób choinkow ych z czekolady i m arcepanu, przedstaw iających sw astykę hitlerow ską. „Prześliczne te ozdoby — pisze pow yższy dziennik pow inny być w każdym dom u niem ieckim , który tra­

dycyjnie obchodzi piękne św ięta B oźe-

go N arodzenia". C iekaw ym do zanoto­

w ania jest fakt, podkreślony przez w ie­

deńską „R eichspost ', źe konkurencję genjalnenru w ynalazcy i producentow i

„prześlicznych now ych ozdób choinko­

w ych" robią obecnie,., Żydzi, którzy w olbrzym ich ilościach rzucają na rynek pow yższy tow ar w obec czego „D eutsche O esterreichische Tageszeitung" w za­ kończeniu raz jeszcze pow tarza adres p.

Leutnera, Jak w idać z pow yższego sw a­

styka hitlerow ska staje się przedm iotem handlu cukierniczego.

w niósł przecież budżet, toczy się dyskusja w K om isji B udżetow ej, gdzie rząd z pew nością nie będzie skąpił uw ag i w yjaśnień,

N ągłość w niosku odrzucono i jako w niosek zw ykły odesłano do K om isji B udżetowej.

Przystąpiono dalej do nagłości w niosku w spraw ie naruszenia K onstytucji przez rząd. Po­

seł STR OŃ SKI (K I, N ar.) uzasadniał nagłość w niosku K lubu N arodow ego w spraw ie narusze­

nia przez rząd K onstytucji w zw iązku z rozpo­

rządzeniam i prezydenta w ydanem i na podsta­

w ie pełnom ocnictw. Pos. STR OŃ SKI interpre­

tując art. 44 K onstytucji uw aża iż rozporządze­

nia Pana Prezydenta nie zostały przedłożone sejm ow i w czasie i w sposób przew idziany przez art. 44 konstytucji w obec czego zdaniem m ów ­ cy rozporządzenia te straciły sw ą m oc obow ią­

zującą.

Pos. C A R odpow iadając przedm ów cy źe od pew nego czasu K lub N arodow y stosuje stale taktykę negacji do w szystkiego co się dzieje w sejm ie zw łaszcza do w szystkiego có jest zw ią- znane z pracam i w iększości tej izby. W konklu- zane z pracam i w iększości te jizby. W konklu­

zji stw ierdza m ów ca: pow iedzane jest, źe rząd złam ał konstytucję bo nie dostarczył sejm ow i dekretów Prezydenta w term inie przew idzianym w art. 44 konstytucji chociaż w tym art. niem a w ogóle m owy o obow iązku składania przez rząd dekretów sejm ow i.

R ząd m oże je złożyć, a jeśli nie złoży, tracą one m oc obow iązującą. M ogłaby być najw yżej m ow a o tem , czy dekrety obowiązują, czy nie, ale o złam aniu K onstytucji przez rząd w ogóle m owy tu być nie m oże. Pozw alam sobie tu stw ierdzić, a w yjaśnim y to szczegółow o na ko­

m isji, źe nie było tu uchylenia term inu, ani też złam ania K onstytucji.

N agłość odrzucono, a w niosek jako zw ykły przesłano do K om isji K onstytucyjnej,

Po odczytaniu interpelacyj i w niosków , któ­

re w płynęły do laski m arszałkow skiej, m arsza­

łek Św italski zaw iadom ił Izbę, że o term inie następnego posiedzenia będą posłow ie zaw ia- m isyj sejm ow ych, aEy rozpoczęli najintensyw - dom ieni na piśm ie, apelow ał do prezesów ko- niejszą pracę od dnia 6 stycznia, w reszcie pod­

kreślając, że nie przew iduje zw ołania posiedze­

nia w przyszłym tygodniu, życzył w szystkim posłom W esołych Św iąt (G łosy — naw zajem ).

% N a tem zakończono posiedzenie,

ło się o sta tn io w y k ry ć g łó w n eg o o sz­

czercę. J est n im zw o len n ik a n ty p o lsk ie­

go „ H eim a td ienstu “ B irn ath ze S ten k in , W o b a w ie p rzed za słu żo n ą k a rą B irn ath o d w oła ł w ty ch d n iach sw o je o szczerst­

w a w p ra sie n iem ieck iej.

N a p u d n a listo n o sza

C ieszy n . M iędzy godz. 11 a 12 w po­ łudnie dokonano napadu rabunkow ego na listonosza U rzędu Pocztow ego w U - stroniu, G . M ałysza. N apad dokonany został w chw ili, kiedy M ałysz przejeż­

dżał na row erze koło lasu w Lipow cu.

N ieujęty ido tej pory bandyta napadł na M ałysza, uderzając go kijem w głow ę, i gdy ten padł na ziem ię nieprzytom ny poderżnął m u gardło nożem . Poczem zra bow ał m u torbę w której znajdow ało się przeszło 2000 zł. Za uciekającym z łu­ pem bandytą rzucił się w pogoń prze­

chodzący w pobliżu jakiś osobnik. B an­ dyta w idząc, że jest ścigany, porzucił torbę z pieniędzm i i zbiegł. T orba z pie­ niędzm i została zw rócona U rzędow i Pocztow em u w U stroniu. M ałysza w sta­

nie groźnym przew ieziono do szpitala w C ieszynie, gdzie, m im o pom ocy lekar­

skiej, w krótce zm arł.

C ieszy n . W toku pościgu za spraw ­ dokonanego m ordu na listonoszu M a­ łyszu z Lipow ca pod U stroniem w ładze bezpieczeństw a ujęły Jana C hrapkę z Lipow ca, rzekom o syna w ójta.

Przyznał się on do popełnionego m orderstw a.

:o:—

N a śm ierć!

Ł U C K , 15, 12. W d n iu d zisiejszy m w są d zie o k ręg o w y m w Ł u cku o d b y ła się rozpraw a d oraźna p rzeciw k o T acjan ie B ojarczuk , la t 22, W siew oło d o w i M a- k a rczu ko w i, la t 21, A d rjan ow i M ieln i­

czu k o w i la t 20 o ra z J a n o w i M a k a rczu - k o w i, za m ieszk a ły m w gm , K n iah in in p o w . łu ck ieg o o sk a rżo ny m o za m o rd o w a n ie w cela ch zy sk u w d n iu 6 listo p a d a ojca jed n eg o z o sk a rżo n y ch sęd ziw eg o w ieśn ia k a M a tw ieja B ojarczu k a. P o p rzepro w a dzo n ej ro zp ra w ie są d sk a za ł p ierw szy ch trzech o sk a rżo n y ch n a k a rę śm ierci p rzez p o w ieszen ie, za ś sp ra w ę czw a rtego o sk a rżo n eg o J a n a M ak arczu - k a p rzek a za n o n a d rogę p o stęp o w a n ia zw y cza jn eg o .

O b ron a zw ró ciła się d o P a n a P rezy ­ d en ta R zeczy p o sp o litej z p ro śb ą o u ła ­ sk a w ien ie.

— :o:—

U m ila się p o d p o cią g

L w ó w . N a Lorze kolejow ym w pobli­

żu Lw ow a znaleziono zw łoki kobiety, która rzuciła się pod przejeżdżający po­ ciąg, Jak się obecnie okazuje była to żo­ na inżyniera H uppentala z Sanoka.

iPrzyczyna tego sam obójstw a została całkow icie w yjaśniona. O kazuje się m ia­

now icie, że H uppentalow a już przed ro­ kiem zaczęła czytać dzieła traktujące o m istycyzm ie oraz ożyciu pozagrobow em W skutek tej literatury w ytw orzyła so­

bie depresję i rozstrój nerw ow y. D la za­ sięgnięcia porady lekarskiej przyjecha­

ła do Lw ow a, gdzie zw ierzała się w obec krew nych z zam iarów sam obójczych.

Przyczynę tragicznego kroku H uppenta- low ej ustalono po przesłuchaniu jej m ę­

ża, który przybył do Lw ow a. Z m arła pochodziła ze znanej i ogólnie pow aża­

nej rodziny lw ow skiej.

(2)

——Nr 148 -

PoznańskieA

B r o n o w o , ZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA(T raig iczn a śm ierć). K o ­ le ja rz Ju rc zy k Ig n a cy d o sta ł się p o d k o­

ła p o c ią g u , k tó re z a b iły g o n a m iejscu ,

• — I n o w r o c ł a w . (U ła sk a w ie n ie m o r­

d e rc ó w ). S w e g o c z a su g ło śn ą b y ła s p ra w a W e ro n ik i T a rk o w s k ie j i je j k o c h an k a S te fa n a O le jn ic z a k a z In o­ w ro c ła w ia, k tó ry z n a m o w y T a rk o w­ s k ie j z a d u sił je j m ę ż a. T a rk o w sk a ja k i O le jn ic za k z a d o k o n a n e m o r­

d e rstw o o d p o w ia d a li p rz e d S ą d e m O - k rę g o w y m w B y d g o sz c zy , k tó ry sk a­ z a ł o b u n a k a rę śm ierc i.

S ą d A p e la c y jn y w P o z n a n iu z a ­ tw ie rd z ił w y ro k p ie rw sz e j in s ta n c ji.

M o rd e rc y o d n ie śli się w k o ń c u z p ro ś­

b ą o u ła sk a w ie n ie d o P re z y d e n ta R z e­ c z y p o sp o litej, k tó ry z a m ie n ił k a rę m o rd e rc o m n a 10 la t w ię z ie n ia d la T a rk o w sk ie j, a 6 la t w ię z ie n ia d la O le jn ic z a k a .

L e s z n o . (U p a d ło ść b a n k u ). B a n k L u d o w y w L e sz n ie o g ło sił u p a d ło ść .

B o r u s z y n , p o w . O b o rn ik i. („ M ło ­ d a p a ra “ ). O n e g d a j o d b y ł się ślu b ,8 5 -le tn ie g o K a b a siń sk ie g o z K ro sin a , z 6 5 -letn ią „ p a n n ą m ło d ą‘’ H e y d y sz . Ś lu b „ m ło d e j p a ry“ w z b u d z ił w ie lk ie z a c iek a w ien ie .

P u s z c z y k o w o , (S a m o b ó jstw o d z ie­ w czy n y ). N a to rze k o le jo w y m z n a le z io n o z m asa k ro w a n e z w ło k i d z ie w c z y n y . Z m ar łą je st E lż b ie ta H o e p fn e ró w n a z P o z n a­

n ia.

T u r ó w , (N au czy ciel z b o c z e ń c e m ).

W T u ro w ie (p o w , w ie lu ń sk i) a re sz to w a­

n o 4 5 le tn ie g o Ja n a K u c iń sk ieg o , n a u ­ c z y cie la, k tó rem u u d o w o d n io n o z b ro d ­ n ię n ie w o le n ia u c z e n ie .

B y d g o s z c z . (S p rze n ie w ie rz en ie).

W m a g istrac ie b y d g o sk im w y k ry to w ię­

k sz e sp rz en ie w ie rze n ie , k tó re g o d o p u ś­

c ił się T a d e u sz R a d zik o w sk i. S u m a sp rz e n ie w ie rz o n y c h p ie n ięd z y sięg a 14 ty s. z ło ty c h .

—:0!—

Slask

K r ó l e w s k a H u t a ) . (Z a b ó jstw o z a u w ie d z en ie ż o n y ). Ja n N o w a k , ro ­ b o tn ik , strz a ła m i z re w o lw e ru p o z b a w ił ż y c ia Jó z e fa S m o lo rz a z a u w ie­

d z e n ie ż o n y .

K r ó l e w s k a H u t a . (S a m o b ó j­

stw o ). Z m a rzły P a w e ł, la t 4 5 , rz e ź n ik ż p o w o d u ro z s tro ju n e rw o w e g o , p o­ p e łn ił sa m o b ó jsw o .

C i e s z y n . (T ra g e d ja ż o n y d e­ fra u d a n ta ). D o sz p ita la p rz y w ie zio -

= G Ł O S W Ą B R Z E S K I

W i d m o u k a z u j ą c e s i ę o p ó ł n o c y . . .

S a m o l o t w n o c y — u k a z u j e s i ę l u d z i o m M ie sz k a ń c y m a łe g o m iaste c zk a a n ­

g ie lsk ie g o — S h e ffe rto n sły sz ą o sta tn io p o n o c y d z iw n e rz e c z y .

O to , g d y p ó ł n o c w y b i j e n a z e g a r a c h m i e j s k i c h ro z le g a się n a n o c n e m n ieb ie

p o t w o r n y s z u m o l b r z y m i e g o m o t o r u ,

I n a tern m iejscu , g d z ie p rz e d t r z e m a l a t y w y d a r z y ł a s i ę k a t a s t r o f a s a m o l o t o ­ w a , w k t ó r e j z g i n ę l i d w a j l o t n i c y a n g i e l s c y S h e l f i e l d i C h e r r e t u k a z u j e s i ę n a n i e b i e w i e l k i s z u m i ą c y s a m o l o t .

P o ra z p ie rw sz y u sły sz a ł to d ziw n e z jaw isk o p e w ie n o b y w a te l m ia ste c z k a G ib so n , ró w n ie ż lo tn ik z z a w o d u .

N ie sp a liśm y je sz c z e z ż o n ą — o p o w ia d a ł — g d y u s ł y s z a ł e m s z u m m o ­ t o r u , Z n a m s i ę n a t y c h s z m e r a c h i m o j e u c h o n a t y c h m i a s t u c h w y c i ł o , ż e w t y m m o t o r z e j e s t j a k i ś d e f e k t .

„ M o ż e k t o ś p o t r z e b o w a ć p o m o c y £ ‘

p o w ie d z ia łem d o ż o n y i w y b ie g łe m z d o

P r o f . P i c c a r d o d ł o ż y ł s w ó j w y j a z d d o A m e r y k i

B r u k s e l a . (P at.) P o m im o k ilk ak ro t­

n y c h z a p o w ie d z i p ra sy u sta la ją c y c h d a­ tę o d ja z d u p ro f. P ic c a rd a d o A m e ry k i o k a z u je się, ż e z n a k o m ity u c z o n y b e l­

g ijsk i p o stan o w ił w y je c h a ć d o p iero w

n o ż o n ę a re sz to w a n e g o z a d e fra u d a ­ c ję w C z e sk im C ie sz y n ie k a s je ra B u ­ c h ty , k tó ra o tru ła się g a z e m św ie tl­ n y m . P o w o d e m te g o k ro k u b y ła m a l­

w e rs a c ja m ę ża i b ra k śro d k ó w u trz y ­ m a n ia.

— L i p i n y . (U to p iła się z p o w o d u n iesz cz ę śliw e j m iło śc i). 2 0 -letn ia K la ­ ra Jo sz k o z L ip in u to p iła się w sta w ie . P o w o d e m te g o ro z p a c z liw e g o k ro k u b y ła z a w ie d z io n a m iło ść .

K a t o w i c e . (Z a b lu ź n ie rstw o ).

N ie ja k i Ja n P ła c z ek z O rz esz a sk a za ­ n y z o sta ł n a 8 m ie się c y w ię z ie n ia z a b lu ź n ie rstw o p rz e c iw B o g u i M a tc e B o sk iej.

W i l c z a G ó r n a . (2 ty sią ce z ło ­ ty c h z a z a m o rd o w a n ie m ę ż a). B o g a­ ta w ie śn ia c zk a W ik to r ja F o jto w a ż y ­ ła z e sw o im m ę ż e m w n iez g o d z ie i d la te g o c h c iała się g o p o z b y ć . W ty m c e lu n a m ó w iła m u ra rz a N a g łe g o , k tó ­ ry m ia ł je j m ę ż a z a b ić za... 2 ty sią c e z ło ty ch . S p raw a się w y d a ła i F o jto ­ w a sta n ę ła p rz e d są d e m . R o z p raw ę je d n a k o d ro c z o n o .

m u . W t e d y t o , u j r z a ł e m c o ś n i e z w y k ł e ­ g o P o n ie b ie s u n ą ł o l b r z y m i s a m o l o t n a w y s o k o ś c i j a k i c h ś 4 t y s i ą c e s t ó p n a d z i e m i ą . N a g l e s z u m m o t o r u u c i c h ł r o z ­ l e g ł s i ę t r z a s k i a p a r a t z a c z ą ł l e c i e ć w d ó ł . G d y p o b i e g ł e m n a m i e j s c e , g d z i e p o w i n i e n b y ł s p a ś ć , n i e z a s t a ł e m n i c .

W i d m o s i ę r o z w i a ł o .

N a za ju trz p o ty m fa k c ie c a łe m ia ­ stec z k o w ie d z ia ło ju ż o z jaw isk u , a w p a rę d n i p ó ź n iej z a c z ę l i s ł y s z e ć i w i ­ d z i e ć t a j e m n i c z y s a m o l o t n a n i e b i e i i n ­ n i m i e s z k a ń c y m i a s t e c z k a .

D o ty c h c z as n ie u d a ło się w y tłu ­ m a c zy ć o w e g o z ja w isk a . N a le ż y z a z n a ­ czy ć, ż e k a t a s t r o f a p r z e d t r z e m a ł a t y z d a r z y ł a s i ę w ł a ś n i e o p ó ł n o c y i w t e m s a m e m m i e j s c u w k t ó r e m p o k a z u j e s i ę t e r a z s a m o l o t — w i d m o .

o

d n iu 4 sty cz n ia , W p rz e d d z ień w y ja z d u p ro f. P ic ca rd w y g ło si w B ru k se li o d c z y t o sw y c h z a m ie rz e n ia c h n a u k o w y c h n a n a jb liż sz ą p rz y sz ło ść ,

— :o :—

11 llllllillllll llllllll llBMłlŁIBIIB

C i s ó w k a . (Z a m o rd o w a li i p o d­ p a lili z a g ro d ę ). O n e g d a j z a g ro d a A u ­ g u sty n a D u d y sp a liła się d o sz c z ę tn ie.

W z a g ro d z ie z n a le zio n o z w ę g lo n e z w ło k i A . D u d y z e śla d a m i ra n n a g ło w ie i s z y ji o d z a d a n y c h c io só w . — N o g i le ża ły o so b n o . O k a za ło się, że n ie z n a n i b a n d y c i n a p a d li n a z a g ro d ę D u d y , o b ra b o w a li ją , p o c z e m z a m o r­ d o w a li D u d ę i o b la li n a ftą c a łe z a b u­ d o w a n ie, c h c ą c w te n sp o só b z a trz e ć śla d y z b ro d n i. Ś led z tw o trw a .

Z różnych stron

T a r n o p o l . (Z a strz ele n ie b a n d y ty ).

W o k o licy Ja n k o w ie c z a strz e lo n y z o sta ł h e rsz t b a n d y tó w A n d rz e j M izern y , k tó ­ re g o sz a jk a d o k o n a ła 5 0 z b ro d n i i p rz e­

stę p stw .

Ż a b i e n i e c . (S a m o b ó jstw o ro b o tn i­

cy ). 2 0 le tn ia Ja n in a L e w an d o w sk a z Ż a b ie n ie c rz u c iła się p o d p o ciąg . K o ła p o c iąg u o b c ię ły jej g ło w ę i o b ie rę c e . P o w o d e m sa m o b ó jstw a b y ł b ra k p ra c y .

rifluMlT ni' ił. rjW

Str. 2 ■

C zo rsB ró w . (P o w ieszo n y). W p o­ n ie d z ia łe k il2 b m . o g o d z, 9 ,3 0 strac o n y z o sta ł p rz e z p o w ie sz e n ie n a d z ie d z iń c u w ię z ien n e m W ład y sław S e n u ta , m o r­

d e rc a śp . h r, B a w o ro w sk ieg o . P rz y w y ­ k o n a n iu w y ro k u o b e c n y b y ł z ra m ie n ia p ro k u ra tu ry p ro k . d r, Ż y czk o w sk i.

L w ó w . (Z ro z p a c zy p o strac ie n a ­ rz e c z o n e j). 2 1 -le tn i H e n ry k W in ter, p o ­ m o c n ik h a n d lo w y z e Z n ie sie n ia , p o k łó­ cił się z e sw ą n a rz ec z o n ą . T a k g o ta sp rz e c z k a z a sm u c iła , że p o ro z sta n iu z u k o c h a n ą p o śp ie sz y ł d o m iesz k a n ia i n a p ił się sp iry tu su d e n a tu ro w an e g o , W sta n ie n ie p rz y to m n y m p rz e w io z ło go P o g o to w ie ra tu n k o w e d o sz p ita la.

Ł a z d u n y . (A resz to w a n ie z n a ch o­ ra). A re szto w an o tu M ich a ła D a n o w i­ eża, z n a c h o ra , k tó ry w sk u te k sz a rla ta ń - sk ic h p ra k ty k sp o w o d o w a ł śm ie rć 3 k o ­ b ie t.

S t a n i s ł a w ó w . (Z aw ó d m iło sn y z ło ­ d z ie ja ), N o to ry cz n y z ło d z ie j P io tr T o r- czy n u siło w a ł p o p e łn ić sa m o b ó jstw o z p o w o d u z a w o d u m iło sn eg o . T o rc z y n a u - ra to w a n o i o d sta w io n o d o ... w ięz ien ia za k ra d z ie ż e .

K l a s z t o r p a s t w ą p ł o m i e n i . K lasz­ to r A lb e rty n ó w p a d ł p a stw ą p o ż a ru , k tó ry w y b u c h ł w sk u te k w a d liw e j b u d o w y k o m in a,

D o m a n i e w i c z e . (O b ra b o w a n ie c e r­

k w i). C e rk ie w tu te jsz a z o stała d o szc z ęt­

n ie o b ra b o w a n a . Je d n e g o sp ra w c ę ra­ b u n k u , B azy leg o Z a b y ło w a sch w y tan o . Z a re sz tą ra b u sió w trw a p o ścig .

Ł ó d ź . '(Z ab ił c ó rk ę i sam p o p e łn ił sa m o b ó jstw o ). W d o m u D a n ie la W o ło ­ sz y n a p rz y u lic y P o m o rsk iej ro z e g ra ła się tra g e d ja ro d z in n a . 6 0 1. W o ło sz y n za strz e lił sw ą 2 2 le tn ią c ó rk ę E lż b ie tę i sam p o p e łn ił sa m o b ó jstw o . P o w o d em tra g e d ji b y ły n ie p o ro z u m ie n ia ro d zin n e.

R y n k ó w k o p o w . S t a r o g a r d . (E p i- d e m ja ty fu su ). Z a c h o ro w a ło tu 30, o só b n a ty fu s. P rz e d się w z ię to w ięc śro d k i o- stro ż n o śc i.

K a l i s z . (S am o b ó jstw o p o licjan ta).

O n eg d aj p o p e łn ił sa m o b ó jstw o w y strz a­

łem z re w o lw e ru p rz o d o w n ik p o licji A - le k sa n d e r T o łsto łu c k i. P o w o d y sa m o b ó j­

stw a n ie zn a n e.

linwirarr rurr<iqiTwmrini nihinwi ■! .rnirwh mmu iimu ni i nn m w

--- --- --- --- -

Ze świata

L e C a p . W ła d z e m o rsk ie ro z esłały d o o k rę tó w , z n a jd u ją c y c h się w p o łu d ­ n io w e j c z ę śc i A tla n ty k u , o strz eż e n ie p rz e d w ielk ie m i g ó ram i lo d o w em i, k tó­ re w ty m ro k u z b liż y ły się b a rd z o z n a ­ c z n ie d o w y b rz eż y A fry k i p o łu d n io w e j, sta n o w iąc p o w a ż n e n ie b e z p ie c ze ń stw o d la o k rę tó w . W o d le g ło śc i 7 5 0 m il o d L e C ap , p e w ie n o k rę t n a p o tk a ł o lb rz y m i

„ ic e b e rg " k ie ru ją cy się n a p ó łn o c .

K a p i t a l

n a s z a r ą g o d z i n ę

T o d o ib ra rz ec z — k sią żk a . A le i stra sz n a zaraizen i, Ł n w ię ce j ich p o sia d am , te m w ię k sz y m sta ję się n ie w o ln ik iem w łasn e j b ib ljo te k i. K ied y w y je ż d ża m z d o m u c h o ć b y n a ty d z ie ń czy d w a, sta ra m się w m o m e n c ie p a k o w a n ia w alize k n ie w id z ie ć m o ich k sią ż e k , n ie sły sz eć ich , n ie ro z­

m a w ia ć z n iem i. P o n ie w aż tak a ro zm o w a z re ­ g u ły k o ń c z y się d la m n ie źle. U leg am , sk o ro (ty lk o z a c z n ą n a rze k ać , ż e z o sta n ą sa m e. B o ją się sa m o tn o ści i m ó w ią: „ W e ź n a s z e so b ą !“ W p ierw sz ej ch w ili o d p o w ia d a m o stro , ż e o te m n a w e t m o w y b y ć n ie m o że. W aliz k i p e łn e , sz p il­

k a ju ż n ie w ejidzia, a có ż d o p ie ro k sią żk i! Z re ­ sz tą w ró cę z a ty d z ie ń , n o z a d z iesię ć d n i n a j­

d a lej.

N ie p ra w d a , z a sie d z isz się, ja k zw y k le!

Z n am y cię!

I ro z m o w a p o w o lli z a m ie n ia się n a k łó tn ię.

M o ja tv in a, p o n ie w a ż w ty ch sp raw a c h n ie m am z a g ro sz c h arak teru a n i siły w o li. K sią żk i rz e­

c zy w iśc ie z n a ją m n ie n a w y lo t. I w ie d z ą , że m o ­ g ą z ro b ić z e m n ą , co ty lk o z e c h c ą . Z w ła sz cz a k sią żk i u lu lb io n e. N ie m ó w ię ju ż o S ło w a c k im , b o ro zu m ie się sa m o p rz ez się, a le je st n p . ta k i g ru b y to m H ein eg o , k tó ry je źd z i z e m n ą p o c a­

ły m św iecie, c h o ciaż w ła śc iw ie u m iem te w ie r­

sz e n a p a m ięć . M o że d lateg o w ła śn ie ? T o p e w ­ n a , ż e d z ię k i te m u to m o w i p e w n e g o raz u w y ­ g rałem g ru b y z a k ła d . B y ło to ta k : jec h ałem m o ­ rz em , g d zieś d a le k o n a p o łu d n ie . V ^ ieczo rem ja k iś N ie m iec z a cy to w a ł:

A u f d e n W o łk en ru h t d e r M o n d , E in e R iese n p o m eran z e,.,

A le p o m y lił się w d ru g iej z w ro tce . P o p ra w i­

łe m g o . U trz y m y w a ł jed n a k , ż e o n m a rac ję- G o tó w b y ł iść o k a żd y z a k ła d . N ie w ie d z ia ł, źe m am H ein e g o w k a ju c ie. W y g rałem ...

W ię c te n ż e o p ra w n y w z ie lo n ą sk ó rę H ein e jeź d z i z e m n ą z a w sz e . S a d o w i się n a sam y m w ie rzc h u w alizk i, g n io tąc w szy stk o in n e . B y ­ w a ją z te g o p o w o d u a w an tu ry . A w a n tu ry — m o ż n a p o w ied z ie ć — a n ty sem ick ie . In n e k sią ż­

k i ż ą d ają w p ro w ad z en ia n u m eru s c la u su s. O , m am p iek ło z n iem i! A le n ie u stęp u ję i H ein e jed z ie .. K ied y ś ty lk o ro zp a rł się z an a d to i w y ­ rzu c ił p ieśn i H o rao ju sz, a n a w e t S ło w a ck ie g o c h c ia ł strąc ić. Z o sta w iłem g o w d o m u . Je d en , je d y n y ra z. Z a k a rę ! C o S ło w a ck i to n ie H e i­

n e . O te m n ie c h p a m ięta !

J e s t z n o w u ź p e w ien F a u st, o p ra w n y w c z e r- rz e, I te n F a u st z z asa d y g ro zi sz a n ta ż e m , o w io n y sa fjan , n a c ie n iu tk im ja k b ib u łk a p a p ie - ile n ie c h c ę go- w zią ć. M ó w i p o p ro stu :

— P o w iem w szy stk im , ro z trą b ię , źe m n ie u - k rad Ł eś, S ło w o h o n o ru , n ie ż artu ję ! Z o b aczy sz!

B ez cz eln o ść! A le m u szę g o z a b rać , p o n ie w aż je st o d ro b in ę p ra w d y w jeg o tw ie rd z e n iu , H a- b e n t su a fata L ib elli... Z re sz tą z asa d n ic zo u n i­

k am k ra d z ież y , ra cz e j n ie o d d a ję k sią ż e k . J e ­ śli z a ś id z ie o te g o w ła śn ie F a u sta, m u sia ło ju ż n a stąp ić p rze d a w n ien ie.

S ą in n e k siąż k i, d y sk re tn e , cich e, k tó re n ie n a p ie ra ją się n ig d y , a p rze c ie ż b io rę je z e so ­ b ą . Z ich k u p n e m łąc z y się ja k ie ś w sp o m n ie­

n ie, o b ra z d a lek ie g o m iasta, u licy , d o m u , rz e­

k i... N ajc zę ście j jest to rze k a. S z a ra , w m g le.

I w z d łu ż n ie j rz ę d y k ra m ó w z k sią ż k a m i. P a ­ ry ż... B io rę w ię c te sz p arg a ły i n ierz ad k o trze b a z rez y g n o w ać z ja k ie jś p a ry b u tó w , e w e n tu a ln ie i z e sm o k in g a. N ie m a ra d y , G d y ra z ty lk o u stą­

p ię , p rze p a d łem . K siąż k i p c h a ją się, g ro żą, tw ierd z ą, ź e b e z n ich n ie n ą p iszę a n i je d n e g o sło w a . M ó w ią im p erty n e n cje . E x lib ro d o c tu s...

S tero ry z o w a n y b io rę je d n ą p o d ru g ie j, w ied z ą c ż e je szc ze m u si z m ieśc ić się ja k iś sło w n ik , B ru k - k n e ra, „ L ite ra tu ra g rec k a " S in k i... S ło w em , s a ­ m e rz ec z y n ie z b ę d n e . T ak ie, b e z k tó ry ch n ie z a sn ę ,.,

A g d y ju ż z a sn ę , śn ią m i się p rze ró ż n e rz e­

czy . Z b u d z iw szy się w ięc w ja k iem ś o b c e m m ie­

ście, sz u k am F reu d a „ T ra u m d eu tu n g ". I p rz e- d e w sz y stk iem S e n n ik a e g ip sk ieg o . T rz eb a p rz e­

cież w ied z ie ć, co z n a cz ą te sn y stło c z o n e , i je m n ic z e, b u jn e, b a rw n e i n a p e w n o p ro ro c ze . Je d z ie w ię c z em n ą i se n n ik i F reu d .

W m ia rę p a k o w a n ia o g a rn ia m n ie c z arn a ro z p a c z . N ie c h c e się ju ż n ic zm ieścić, a jed ­ n a k w b re w o czy w -istem u p raw u n ie p rze n ik liw o - śc i c iał w sa d z a m je d e n to m p o d ru g im . G d y ju ż w sz y stk o g o to w e, w te d y z p ó łk i o d z y w a się ja­

k iś M o r a n d czy M a u riac , w zg lę d n ie k tó ry ś z a p to ró w k ra jo w y c h , m ó w iąc z iro n ją:

— A p a m ię ta łe ś o czem ś n a d ro g ę ? D o w a­

g o n u ? O p o rz ąd n e j p o w ie ści, k tó ra m a d o b ry d ru k ? N o , i w h o teiu , p o m y śl! B ę d zie sz sam , sa m w c z te rec h śc ia n ac h ! P rz ec ie ż zan im n a - w ią ź e sz jak ieś sto su n k i, z a n im ro ze jrz y sz się z g ru b sz a w sy tu ac ji, m in ie p e w ien czas. C o n aj- m n iej 24 g o d zin ,,.

Ż m ija! B io rę i p o w ie ść. Ju ż n a d w o rc u , g d y k u p u ję p a p ie ro sy , p y ta się w ła śc ic ie lk a k io sk u

„A z n a p a n o statn i to m B o y a !? " — N ie, n ie zn am , I m u sz ę k u p ić .

P o te m , z a jak iś ty d zie ń , w rac a m d o d o m u , o b ład o w an y n o w e m i k sią ż k am i. N o w a a w an tu ­ ra! G d zie je w p a k o w a ć , sik o ro p ó łk i trz esz c z ą ek sm isji. N ie o b e jd z ie się b e z k łó tn i, sp o ró w o d d a w n a, T rz eb a d o k o n a ć w k ilk u w y p ad k a ch i słu ż ąc a m ó w i „ D o jdz ie d o te g o , że p a n b ę d z ie sp a ł n a sc h o d ac h , b o w d o m u z a b ra k n ie m iej­

sc a n a k sią żk i"... K to w ie, czy k ied y ś n ie sp ra ­ w d zi się ta p rze p o w ie d n ia !

Isto tn ie , k sią żk i są w sz ęd z ie. I n ik t o p ró c z m n ie n ie z o rje n tu je się w te j d żu n g li. C zasem k ln ę n a c z em św iat sto i. A le d o b rze m i z tem i k siąż k am i, J a k m ąż Ib se n o w sk ie j H e d d y G ab -:

le r lu b ię w iec z o re m z a sią ść u z b ro jo n y w n ó ż i p rze c in a ć -k arty , p e łen św ia d o m o śc i, że k a ż d a k sią żk a jest m o ja w łasn a . P -rzy zn aję się, ż e m am b rz y d k i n a łó g z a k re śla ć, ro b ić u w -ag i n a m ar-g i- j m esie. I to ró ż n o k o lo ro w y m o łó w k ie m . K sią ż k a b e z z a k reśle ń o zy u w a g jest d la m n ie m a rtw a. I I M o że n a w e t i z ła. N ie in teresu je m n ie.

K siąż k i z a ś n a jch ę tn iej k u p u ję n o w e, 'd zie­

w icz e jeszcze, w p ro st z k się g a rn i. T a k w łaśn ie lo k u ję k a p ita ł. T ru d n o , c h w ilo w o n ie sta ć m n ie n a k sią że cz k i P . K . O , Z re sz tą, g d y b y śm y w sz y - , sc y z a c zę li n a g le o sz cz ęd z ać , ru n ą łb y c ały i św iat. O sz c zę d n o ść je st n a jg o rsz ą b ro n ią w w al­

c e z k ry zy se m . R a c z ej z b y te k . Je ż e li z a m iast w z ią ć ta k só w k ę , id ę p iec h o tą , tra c i n a te m sz o - | fer b a rd z o w ie le , a szew c zy sik u je m in im aln ie.

N o , i b o lą m n ie n o g i. O raz sp ó ź n ia m się. T o n ie jest k a lk u la cja .

G d y w y p o ż y c za m k sią żk ę z cz y teln i p u b licz - m i

■nej, (traci w y d aw c a, d ru k a rz, k się g a rz. I a u to r. 1 ' T o n a jw aż n ie jsz e. N ie m ó w ię tu o w ła sn y c h I k sią ż k a c h , k tó re ja k o ś id ą. M ó w ię o k sią żk a c h w o g ó le . S ą, p o w tarza m , n a jp e w n iejszą , jed y n ą lo k a tą k a p itału . Je ż eli n ie n a c z arn ą, to p rzy - ( n a jm n ie j n a sz a rą g o d zin ę. N a ta k ą g o d zin ę, k ie - । d y sło ń c e g a śn ie i z a p ad a zm ro k , sm u tek , z n ie- . c h ę c e n ie , sa m o tn o ść . Z a o k n a m i jest w ic h er, ; d eszcz, zim n o , I n ie m a d o k o g o iść. B o eo ś ci I . z m ien iło d o o k o ła : lu d zie, ic h isto su n ek d o c iz - ; b ie, w szy stk o , w sz y stk o ...

A k sią żk a n ie z m ie n ia się n ig d y , T y lk o g d y ją c z y tasz , jest z a k a żd y m ra ze m in n a. P ię k n ie j­

sz a je sz cz e n iż o sta tn io . I tw o ja , tw o ja w ła sn a.

—:o:—

Cytaty

Powiązane dokumenty

nia jej szczególną jest w całej Polsce dla tej ziem i m iłość, powszechne jest zrozum ienie, że jest ona kam ieniem w ęgielnym naszego niepod­..

W Walencji doszło ponownie do ciężkich starć p omiędzy policją a demonstrantami, któ­.. rych rozpędzono

chodzenia w celu ukarania winnych tego wypadku. Gdy dawniej linja frontu stanowiła zaporę dla wrogich zamiarów nieprzyjaciela, dziś znalezienie się nie przyjacielskiego lotnictwa

sprzedawać będę w drodze przetargu przymu­. sowego najwięcej dającemu za gotówkę (602/31 umywalnię

wy spornej przed Sądem Grodzkim w Wąbrze­. źnie

K orzyści jakie płyną ze sportu, są tak doskonałe, że w idząc to, każdy garnie się do' niego-.. D zięki tem u, nie tak daw

Pani Erna znosiła to cierpliwie, aż do chwili, kiedy się doweidziała, że tych ludzi nasyła miejscowa policja.. Pewnego dnia otrzymał dyrektor niezwykły papier, Brzmiał

— Roczne walne zebranie Towarzystwa Cyklistów ,.Pogoń“w Wąbrzeźnie odbędzie się w niedzielę dnia 21-go lutego 1952 r.. 2-giej po południu w