• Nie Znaleziono Wyników

Okólnik Dzielnicowego Wydziału Sokolic na Wielkopolskę. R. 2, nr 10 (1934)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Okólnik Dzielnicowego Wydziału Sokolic na Wielkopolskę. R. 2, nr 10 (1934)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

O K Ó L N I K

DZIELNICOWEGO W YDZIAŁU SOKOLIC

NA WIELKOPOLSKĘ

Nr. 10 Poznań, 1 październik 1934 Rok II

M o it t o:

„W locie ponad ziemią szumi jakaś tajemnica, której nigdy nie pojmie auli kret, ani pełzający w prochu ziemi robak".

Komel Makuszyński.

U STÓP TEJ „CO W OSTREJ ŚWIECI BRAMIE1'

Wycieczka do W iln a na długo zostanie nam w pamięci. Czyż bowiem zatrzeć się może w myśli obraz cudownej M atki Bożej w Ostrej Bramie, wsłuchanej w prośby zamodlonych przechodni?

Nie ukryta Ona za m uram i kościoła, lecz tak bliska szarego czło­

wieka i jego szarych, codziennych zajęć, króluje w Ostrej Bramie nad gwarem i ruchem ulicznym. Spieszący przechodzień za­

trzym uje się tu z odkryta głowa w najpokorniejszej postawie, przyciśnięty do m uru, korzy się przed M arji wielkością i błaga 0 błogosławieństwo. Ruch uliczny i gwar życia nie zamiera pod Ostra Brama. Jego wartka fala toczy się dalej, przyciszając tyl­

ko hałaśliwy ton n a chwilę budującego skupienia, boć tu nawet innowierca z uszanowaniem uchyla kapelusza. A Boża Matka, oprom ieniona srebrnemi gwiazdam i, cicha i zasłuchana w tętno ludzkiego serca, sieje hojnie swe łaski i zlewa ukojenie do zbo­

lałych dusz. Cóż znaczą ziemskie troski, choćby największe, wobec Jej opieki wielmożnej, Jej pomocy niebiańskiej! Uciszony 1 ukojony przechodzień raz jeszcze kornie chyli głowę i pow itaw ­ szy z klęczek, idzie ufny w codzienny swój trud — silny wiara i boża moca, spływająca z pod stóp Tej, do której tak wzruszająco w „P anu Tadeuszu" m odli się nasz wieszcz A dam Mickiewicz...

Cudne wileńskie dni nie zatrą s'i§ tak prędko w pamięci.

Czyż zapomnieć m ożna o Górze Zamkowej, o Bazylice i tych licz­

nych kościołach, których bogactwa i pam iątki świadczą chlubnie o wiekach naszej kultury 1 Czyż i dziś nie wzruszają wspomnieć nia wileński© o Mickiewiczach i Słowackich! — Czyż nie brzm ią jeszcze w uszach naszych miłetn echem słowa natchnione ks.

kano nika Jasieńskiego, witającego nas, W ielkopolan, przy Ostrej Bram ie i ks. kanonika Mościckiego, żegnającego nas w kościele św. Jana? A ukochana, pełna dobroci, radości i hum oru postać ks. arcyb. Jabrzyłkowskiego, który podniósł nas na duchu sło­

w am i serdecznemi — pełnemi przyw iązania i uznania dla or­

ganizacji naszej, czyż nie stoi ja k żywa przed oczyma n a każde

o niej wspomnienie?. Niezatarte wrażenie pozostawił chyba

(2)

w duszach wszystkich uczestników zachód słońca na jeziorze Trockim u istóip W itoldowego zam ku — czy błękitna wstęga Wdlji, w idzian a w; słoneczne, przedpołudnie z tarasu pałaco­

wego w Werkach.

W ostatnim dniu wspomnienie najrzewniejsze: niezapom nia­

ne chwile skupienia i modtlitWy —■ cichy cmentarz, na Rossie — łańcuch skromnych, szarych krzyży na grobie poległych boha­

terów w obronie. W ilna. W ita nas napis głoszący, żer. „większej nad tę, miłość nie ma, aby kto duszę swą, położył za przyjaciół swoich “ (Jan 15. 13.) Z najgłębszem rozrze w ni e n ie m p r z e s u: wa my się w m ilczeniu wśród krzyży, czytając napisy. Tak ich wiele i wszystkie równe, a je d n a k ... Tu śpi pod twardym kamieniem snem, wiecznym z baonu śmierci p u łk u poznańskiego U rbaniak 'Józef — Przybył A ntoni — leżą, u łan i 1 i 5 pułk u ułanów poznań­

skich. N a bocznej ścianie m uru skromny napis: Karolina Mą- czyńsika lat 56, zm arła w w ięzieniu w Smoleńsku 6. 6. 19 r. — ja ­ ko zakładniczka bolszewicka, a tam na końcu drogi krzyż szary jaik inne, lecz napis w>zrusza i przystanąć każe: 16-letni harcerz Szm idt — 14-łetni uczeń szkolny Korbuszewski.

Towarzyszący nam naczelnik gn. wileńskiego, druh Jarocki, który brał czynny udział w walkach o Wilno. — objaśnia z wi- docznem wzruszeniem i drżeniem w głosie: to chłopcy z pod jego komendy. Korbuszewski stał n a warcie. W iln o było już wzięte przez naszych, lecz strzały jeszcze się b łąk ały po mieście. K. za­

strzelił żyd podstępnie,, w: tył głowy. 3 dni konał chłopczyna- bohater. Do grobu zanieśli go koledzy-harcerze.

16-letni Szmidt poległ w następnych walkach o W ilno. Bol­

szewicy nacierali. Umierającego z rany Szm idta wieziono na wozie. Konał wśród drogi podczas burzy i błyskawic. Świetlana duszyczka bohatera spłynęła na jasnych smugach błyskawicy pod Boże stopy.

W bogatem pokłosiu wycieczki wileńskiej, która tyle pięk­

nych wzbudziła myśli i tyle pozostawiła w duszach wrażeń nie­

zatartych, uczucie głębokiej wdzięczności dla druchen i druh. z W iln a za ich serca sokole i pomoc nam okazaną, snuje się jak nić

■złota. Ostatnie przeto wspomnienie z wycieczki Sokolstwu W ile ń ­ skiem u poświęcamy — serdecznie wdzięczni za okazane nam braterstwo. W spólne węzły nas łączące, wspólne ideały, którym służym y, zrobiły swoje. Okazało się, że na wschodnich czy za­

chodnich rubieżach Polski tak samo b iją serca polskie. W W il­

nie czy w Poznaniu, panuje ten sam duch sokoli, czujny na k aż­

dy odruch szczerego patrjotyzm u i prawdziwej życzliwości.

H . R .

Sokolica popiera

kupiectwo polskie!

(3)

WYCIECZKA SOKOLA W WILNIE

D n ia 5 września o 8-ej wiec,z, wyruszyła pielgrzymka Sokol­

stwa W ielkop. pociągiem popularnym do W ilna.

Po 16 godz. jazdy stanęliśm y nareszcie- u celu, w itani na dworcu przez delegację Sokolstwa Wileńskiego. W prost z wago­

nów udaliśm y się w- pochodzie ze sztandaram i do Ostrej Bramy, gdzie po odsłonięciu Cudownego Obrazu M atki NajŚw. przemó­

w ił w podniosłych słowach ks. kan. Jasieński, w itając — pow­

tarzam jego sława — m iłych gości z Wielkopolski. Poezem delegacja złożyła na ołtarzu w iązankę kw iatów z napisem:

„w hołdzie Matce Boskiej Ostrobramskiej — Sokolstwo Wielko- polskie“.

P opołudniu ruszyliśm y pod przewodnictwem druhów wil.

na zwiedzanie miasta. Tuż pod samą. Górę, Zamkową, od której

Ks. arcybiskup Jałbrzykowski iv gronie Wycieczki Sok. Wlkp,

rozpoczęliśmy naszą wędrówkę po W ilnie, znajduje się na nie­

w ielkim placyku pom nik w kształcie szubienicy, postawiony k u czci ofiarnych bohaterów z r. 1803. Po złożeniu tu wieńca, u da­

liśm y się na szczyt Góry Zamkowej, skąd rozpościera się prze­

piękna panoram a na całe miasto.

W Katedrze wyczerpujących objaśnień udzielił p. inż. Pek-

sza. Piękna niegdyś Bazylika, pam iętająca czasy Jagiełły,

przedstawia obecnie b. smutny widok: kościół otoczony jest ru ­

sztowaniem, a wewnątrz na każdym kroku spotyka się duże

(4)

wyrwy w posadzce. Trzy trum ny z procham i króla Aleksandra, królowej Barbary i Elżbiety zostały umieszczone w bocznsj k a­

plicy i przykryte szkarłatnym całunem. W zakrystji znajdują, się liczne fotografje, które zrobiono w czasie odkopywania gro­

bów królewskich. J a k zapewniał p. inż. Peksza, główny kie­

row nik roibót przy katedrze, niebezpieczeństwo zawalenia się jświątyni ju ż jest zażegnane.

Z kolei udajem y się do kościoła Bernardynów, zbu­

dowanego w stylu gotyckim. Historja mówi, że Napoleon podczas swego pobytu w W ilnie wi 1812 r. wyraził się, iż takie śliczne cacko pragnąłby przenieść n a dłoni do Paryża. Na szczęście przeszkodziła m u w tern klęska, jaką. poniósł pod Moskwą.

W kościele Bernardynów udzielał objaśnień ks. w ikary Lacho­

wicz. Dowiedzieliśmy się, że piękne sklepienia św iątyni są je­

dyne w Europie i nawet zagraniczni goście podziw iają je i za­

zdroszczą nam tak wspaniałego pom nika architektury. Charak­

terystyczną cechą są również drewniane ołtarze, które przetrwa­

ły, dzięki specjalnej pieczołowitości i umiejętności przygotowa­

n iu drzewa, całe wieki.

Po drodze do Uniwersytetu St. Batorego, zwiedzamy miesz­

kanie A dam a Mickiewicza, mieszczące się na niskim parterze i składające się z 3 małych pokoików. Oprócz portretów, przed­

stawiających naszego wieszcza, jest tylko m ała tabliczka nad drzwiam i z krótkim napisem : „Tu tworzył Grażynę". Ogarnia nas dziwne wzruszenie i rozrzewnienie. Zdaje się, że duch Wieszcza w ciąż gości jeszcze w tych m urach i towarzyszy nam.

W Uniwersytecie w ita nas w sali kolum nowej prof. Kościał- kowski.

Daje o n króitki rys dziejów przybytku wiedzy, w Którym kształcili się m. in. Mickiewicz, Słowacki, Kraszewski. Z U n i­

wersytetu wychodzimy n a dziedziniec ks. Piotra Skargi, wielkie­

go kaznodziei, następnie na dziedziniec astronomiczny, gdzie znajduje się otserwatorjum , ufundowane przez ks. Puzyninę, wreszcie na dziedziniec ks. Sarbiewskiego. Stam tąd przedosta­

jem y się na drugą stronę ulicy do domu Napoleona lub inaczej zwanego Białym . W pałacu tym mieszkali kolejno Nowosilcow, a następnie Murawjew, dwaj rosyjscy gnębiciele Polaków. Cały szereg scen z „Dziadów" Mickiewicza rozgrywało się w zwie­

dzanych przez nas murach.

N azajutrz o godz. 8-ej rano odprawiono przed cudownym

Obrazem M atki Boskiej Mszę św., podczas której gremjalnie

przystępowali uczestnicy wycieczki do K o m un ji św. Trudno

opisać i opowiedzieć wrażenie, jakiego każdy doznawał, gdy

wśród głębokiej cis»zy rozsunęły się powoli zasłony i ukazała się

pełna słodyczy twarz M atki Boskiej Ostrobramskiej. Jak wielką

jest cześć dla tego obrazu, wskazuje najlepiej fakt, że nawet

żydzi, przechodząc tą uliczką, m uszą zdejmować czapki. Sam a

(5)

Wycieczka Sokola przed. Ostrą Bramą.

(6)

kapliczka jest niestety bardzo m ała i może pomieścić najwyżej do 150 osób, to też większość naszej pielgrzymki m usiała stać

ma ulicy. Z. H e r n i c z k o w a .

(Dokończenie naistąipi.)

SKRZYDLATE ZWYCIĘSTWO

„W locie ponad ziemią, szumi jakaś tajemnica, której nigdy nie pojmie ani kret, ani pełzający w prochu robak". My Sokoli i Sokolice, którzy według słów poety z mroków w błękity się wznosimy i tonujemy drogę orłom, um iem y odczytać tę tajem ni­

cę podniebnych lotów i skrzydlatych ludzi, którzy zaczepiwszy szpony swej silnej woli i wspaniałej odwagi o szarą ziemię, chcą ją podnieść w górę i uszczęśliwić.

Z napiętą uwagą, i z zapar!tern oddechem śledziliśmy każdy ruch lotników naszych, biorących udział w te­

gorocznym Cha.llenge‘u, lecących k u zwycięstwu z w ichram i w zawody. R>ad o snem echem' odbijała się w sercach naszych każda pom yślna wiadomość o losie naszych dzielnych zawodników'. Z uczuciem prawdziwej du­

m y i szczęścia w italiśm y zwycięzców, bąidźto we spot z całą W a r­

szawą, ma lotnisku rnokotowsikiem, bądź przy rozkrzyczanym w i­

w atam i rozentuzjazmowanych tłum ów aparacie radjowym, bądź- też w rodzinnem gronie albo w sokolej gromadzie, dzieląc się z n ią w iadomością o powtórnym trium fie polskiego lotnictwa.

Polacy zwyciężyli. Nasi lotnicy zdobyli pierwsze dwa m iej­

sca. K apitan Jerzy Bajan wraz z mechanikiem Pokrzywką i p i­

lot Stanisław Płońiczyński z m echanikiem Ziętkiem zatknęli polski sztandar wysoko w przestworzach, gdzieś na. samym szczycie świata.

Kosztowało ich to zwycięstwo niem ało pracy olbrzymiej, pracy mięśni, nerwów i mózgu — ale powierzony był im honor Polaków, którego jako dzielni i karni żołnierze bronić musieli.

Obronili go i pom nożyli ku chwale Ojczyzny dorobek śp. Żw irki i W igury, bo prowadziła ich na podgwiezdnych szlakach wola zwycięstwa dia Polski i nieodstępne towarzyszki — miłość gorą­

ca i życzliwość całego narodu. Eł.

W ĘDRÓW KA W NIEZNANE Z OSTROW CA KIELECKIEGO

Niepewna pogoda a nawet zupełna niepogoda prawie do ostat­

niej chwili tj. do soboty Wieczora odstraszyła wiele druchen i druhów

— to też w niedzielę ramo stawili się tylko prawdziwi .amatorzy wy­

cieczki. Kilkanaście osób, w tem olbrzymia przewaga płci pięknej, pod opieką dha Prezesa, wyrusza w drogę z odpowiednim zapasem żyw- mości, a .przedewiszystkiem radości i humoru.

Radość na pierwszem miejscu •— przecież jedziemy na wyciecz­

kę. Przez dwa dni nie (będziemy w Ostrowcu i najciekawsze, że nie

wiemy dokładnie, dokąd jedziemy.

(7)

Z miasta wyjeżdżamy z paradą, to znaczy b rekiem, nawet na re­

sorach. Śpiewając przez całą drogę dojeżdżamy do (Kunowa, zabiera­

jmy z sobą plecaki i pakunki i idziemy do kościoła na nabożeństwo.

Potem rozpoczyna się nasza podróż 'w „niezna>ne‘‘.

Idziemy wąwozem pod górę; na skręcie drogi ukazuje mam się śliczna kotlinka, w kitórej zatrzymujemy się, zjadamy śniadanie i od­

poczywamy.

Dalej idziemy już miedzami do wsi Prawęoin a potem przez las oddychający w słońcu tysiącem woni. Chciwie wciągamy do płuc ży­

wiczny zapach sosen i słuchamy nieustannego koncertu ptasząt. W ą­

ską ścieżynką przedzieramy się przez młody zagajnik, by wyjść na polankę. Zinów odpoczynek w lesie, słodkie „far niente" przy "szumie sosen i brzęczeniu owadów. Pijemy rozkosz bieżącej chwili, w której chyba każde serce, może nieświadomie nawet, składa hołd Stwórcy za taki cudny świat.

iGdy minęliśmy bowiem ciekawy krzyż kamienny z 1838 r. w miejscu, w którem, jak głosi inapis. zginął od wystrzału fuzji młodzie­

niec 18-letni, „pełen cnót‘‘ i nadziei — niejaki Wojciech Fijałkowski, żył jeszcze godzin 20 i zdążył przyjąć tray Sakr-amenta Św. — Chrztu, Pokuty, Ostatniego nam aszczenia... czytamy dalej: „a ty człowieku dumny, pomyśl w tem miejscu o wielkości swego Stwórcy i wiedz, że jesteś przed -nim niczem". Na pożegnanie lasu siadamy na jego .skraju, mamy przed sobą widok godzień pędzla artysty.

, W isinej dali ciągnie się pasmo gór Świętokrzyskich i rysuje na ,tle nieba znana sylweta klasztoru na Łysej Górze, a niżej i bliżej /niekończąoa się szachownica pól i łąk, w różnych odcieniach zieleni i burych płatów zaoranej ziemi, gdzie .niegdzie przecięta kępą drzew,

to wieś ukryta wśród sadów, lub parów zarośnięty krzewami.

! Teraz „wiedzie nas ta polna dróżka11 przez wzgórza nad rzekę obrośniętą pochylonemi nad n ią wierzbami. Więc emocjonująca prze- /prawa, nawet dwie, po chwiejących isię kładkach i przez pola i łąki

(do drogi, która prowadzi nas do Zapniowa.

Tam u'żywamy wiejskich rozkoszy, zsiadłe mleko, ziemniaczki iz koperkiem, słodkie mleko i noc ;na sianie. A księżyc tak jasno świeci w iten cichy wieczór i słowiki tak słodko śpiewają nad rzeką. Wspól- inie śpiewamy pieśń wieczorną i spać ... sp ać... spać ...

! Wcześnie zrywamy się z posłania — słoneczny ranek wabi nas.

.Dużo śmiechu, gwaru, jak to na kwaterze, a za chwilę, jako hasło roz­

poczynającego się dnia płynie pieśń: „Kiedy ranne wstają zorze".

J nasza gromadka rozpoczyna swój drugi radosny dzień, chwaląc (Boga. Potem amatorki biegną przez skąpaną w rosie łąkę nad rzekę.

'Tam mycie i gimnastyka. .Rozgrzane ruchem wracają na śniadanie.

(Przy śniadaniu spotkanie ze śpiochami-druhami d wspólny wymarsz

|do kościoła w Pawłowie.

Po nabożeństwie radują oczy, -nas mieszczuchów, barwne chustki n a głowach kobiet i dziewcząt i mniej liczne niestety zapaski i suk­

m any. Powróciwszy „do domu11 odpoczywamy, gramy w piłkę, jeździ­

m y na rowerze (nie wszystkie). A po obiedzie i spacerze n a łąki po bu­

kiety margierytek, zbiórka — pożegnanie — .podziękowanie gościn- mym goispodarzom i marsz w powrotną drogę jeszcze chyba piękniejszą.

W drapujemy się na strome czasem wzgórza, spuszczamy razem iz wijącą się ścieżką w wąwozy, doliny. Chłoniemy w siebie chciwie piękno ojczystego kraju — a nieraz wydajemy okrzyki zachwytu, iszczegółn-ie, gdy obchodząc las kotarszyński „skończy1* nam się droga.

/Stajemy na skraju wzgórza. W d-o-le mamy -kotlinkę, na miej łąkę (gtrojną w różnobarwne kwiaty, środkiem płynie strumień -a na prze- (ciwległym zboczu znów las i kępa brzóz jasnych, zaróżowionych za- chodzącem słońcem.

7

(8)

iPrzez te „cuda" prowadzi ścieżynka prawie prostopadle w dół.

,Bieg — przeskok przez strumyk i „marsz, marsz, robaczki", jak mówi

*!h. prezes.

Wracamy do domu późnym wieczorem wynajętemi na Bukowiu ikońrni. Znajdujemy się na dużej wyżynie, bo droga ciągle prowadzi iw dół, prawie przez 8 kilometrów.

Wracamy do domu ipo krófikiej, bo dwudniowej zaledwie nie­

obecności. a ile wrażeń doznaliśmy miłych i miłych przeżyli chwil.

(Wspomnienia tej wycieczki nie prędko się zatrą, bo prawdziwą radość iżyeia daje właśnie obcowanie z naturą.

Tak ślicznie to ujął w swym wierszu przedwcześnie zgasły poeta 'Ejsmond:

„Gdy patrzę na góry ogromne — /na bliskie niehiosów skały, myślę, jak bardzo człowiek przyziemny jest i m ały...

Gdy słucham kiedy las szumi li śpiewa wiosenna rzeka, (myślę, jak bardzo cichy li słaby jest głos człowieka

/A gdy potem ku ziemi wracam

(oczyma zachwyconemi,

/coś z gwiazd i coś ze słońca

iw mem spojrzeniu przynoszę ziem i___

Chciałabym bardzo, 'by ka-żdy uczestnik tej, czy innej naszej wycieczki, przynosił w swych zachwyconych oczach „coś z gwiazd /i coś ze słońca" i niósł tym, którzy nie mogli widzieć, lub chodząc /patrzą i nie widzą piękna wokół siebie.

Miejmy piękno we własnej duszy, uczmy się je .widzieć i siejmy ije wkoło, siebie.

■Marja B y k o w s k a , Ostrowiec Kielecki.

KĄCIK DLA DZIECI NASZYCH DRUCHEN i DRUHÓW j

WSPOMNIENIA

Z SAMOOBRONY WILNA W 1919*)

Musztra w „Sokole". W oknie wychodzącem na schody, stoi n a „■warcie" uczniak 3 kl., pł lnuje, by Niemcy nie podeszli nas

•w czasie ćwiczeń „Samoobrony W ileńskiej". Dziś, wielki dzień, dowódca kom panji uczniowskiej obiecał przynieść prawdziwy

■karabin, toż to radość dopiero! do tej pory ćwiczono drewnia- nemi, a w braku takich, posługiwano się zwykłemi kijam i.

Trzecioklasista, czując całą powagę obowiązków wai’tow- nika, pilnie czuwa, co dzieje się n a schodach, a jednocześnie jakim ś patykiem uczy się „chwytów", bo choć za młody, lecz władanie bronią napewno się przyda.., Myśli jego błądzą po wąwozach Samosiery, po polach Grochowa. . a spoglądając ukradkiem na musztrę starszych kolegów, może przeczuwa, że z tej dzieciarni wyrośnie potężny pułk Strzelców W ile ń sk ich ...

*) Urywek z „Teki Wspomnień", która gotowa jest do druku i wyd. w formie książkowej.

8

(9)

W „koszarach11 W ielkie zamieszanie, któryś z uczniaków spowodował w ystrzał... k u la utkw iła w ścianie, delikwent, mo­

że 15-letni, blady, wystraszony chłopiec, wyjaśnia, że nigdy ka­

ra b in u w ręku nie m iał, jutro idą, na pozycję, chciał więc spró­

bować, ja k się nabija.

Koledzy oglądają uszkodzoną, ścianę: „to ci wlazło — to nie zabawka'1, decyduje najmłodszy, — karabin — budzi szacunek...

N a myśli, że jutro idą, na pozycję, że ju ż są, dorośli, że w al­

czą o Niepodległą, Polskę, pewność siebie rozpiera młode piersi, po salach huczy śpiew.

* + *

Na pozycji... ta dal, w którą, tyle razy szło się bez troski na wycieczki, dziś — obca i wroga. W ilejkę zajęły hordy bol­

szewickie, tam, za temi zaroślami panuje ju ż niewola. Chłopcy lekko ubrani (jak do szkoły) czują chłód, jakiś lodowaty wiew śmierci powiał od w schodu...

Patrol, wysłany na zwiady, dostał się pod obstrzał bolsze­

wicki, prof. Masiejewski ranny — wzięty do niewoli, paru zgi­

nęło, pozostali cofnęli się na linję tyraljery, chłopcy poważnieją, w ojna — to nie podchodzenie harcerskie, tu naprawdę zabijają.

* * *

Ciemna noc styczniowa, miasto jakby zamarło, gdzieś od Za­

rzecza i Antokoła kulom ioty bolszewickie, ja k złe psy naazcze- k u j ą . .. nieprzyjaciel, bojąc się zasadzki, czeka głębszej nocy, by owładnąć m ia s te m . . . W stronę „Ostrej B ram y" maszeruje oddział uczniowski, smutek panuje w szeregach, niejednemu

serce rwie się do domu, do rodziców ...

Jacy oni wszyscy drodzy i kochani, myśleli, że obronią swe ukochane W ilno i swych najbliższych osłonią od wroga, który jutro tu panować będzie... Dziś, twardy rozkaz władzy wojsko­

wej, każe im opuścić m iasto i iść w nieznaną d a l... Oddział stanął, wszystkie oczy wzniosły się jak na komendę — k u Ostrej Bramie, tu tylko szukają ratunku, po chwili modlitwy, w iarą wezbrały młode dusze i „Boże, coś Polskę11 biło w niebiosa.

Pieśnią tą młodzież, nasza żegnała W ilno, idąc w przyszłość, zakrytą kirem nocy...

St. Jarocki, naczelnik Sokoła w W ilnie.

KORESPONDENCJA Z CZYTELNICZKAMI

Druh Naczelnik Jarocki — Wilno. Uprzejmie dziękujemy za

„Wspomnienia1’ dla „Kącika Młodzieży11. Byłybyśmy bardzo wdzięczne gdyby Szan. druh Naczelnik zechciał łaskawie współpracować z naszą redakcją stale, nawiązując w ten sposób ściślejszy kontakt z nami.

ŻEŃSKIE TOW. GIMN. „SO K Ó Ł“, POZNAŃ-ŚRÓDMIEŚCIE

zawiadamia, iż w sobotę, dnia 6 października, o godzinie 20 urządza zabawę taneczną w sali Gospody Polskiej, św. Marcin 41. Doskonała ,muzyka, miłe niespodzianki, własny słodki buiet ściągną niewątpliwie dużo gości. Zapraszamy na naszą zabawę druchny, druhów oraz sym­

patyków.

9

(10)

Dchna Szafrankówna T. — Gdynia. Możeby drucłma również dla

„Okólnika'1 zechciała przesłać opis swoich wrażeń z nad morza.

R e d a k t o r k a . Dchna Szairankówna Teresa z Gdyni pisze:

Czołem Wam, Kochane Druchny!

Lola Sz., Sala H., Maryla K. (Gniazdo X II — Poznań) za pośred­

nictwem „Okólnika*1 Dzieln. Wydz. iSokolic W lkp. W ielką zrobiłyście m i niespodziankę i uciechę swoim dopiskiem w „Okólniku11. Dziękuję bardzo za pamięć ii pozdrowienia. Proszę Was jaknajgrzeczniej o na­

pisanie do mnie kilku słów i podanie Waszych adresów, a wówczas ja W am dużo napiszę o moich przeżyciach nad morzem.

Zasyłam przy tej okazji dużo serdecznych pozdrowień z ziemi

Kaszubskiej. Wasza T e r e s k a .

Dchna Bykowska M. z Ostrowca przesyła za pośrednictwem

„Okólnika" pozdrowienia uczestniczkom tegorocznego kursu Związ­

kowego dchnom: Czekalskiej i Małeckiej z Poznania oraz Mińskiej ze Lwówka.

KOMUNI KATY

Komunikaty Sekretarjatu Dzieln. Wydz. Sokolic.

Wycieczka do W ilna Sokolstwa Wielkopolskiego udała się w ca­

łej pełni, gdyż daoiem nam było złożyć hołd Matce Najśw. Ostrobram­

skiej, następnie zacieśniliśmy węzły przyjaźni z kochanemi druichna- m i i druhami wileńskiemi oraz zwiedziliśmy miasto, posiadające tyle pam iątek historycznych, związanych 'z naiszym wielkim wieszczem narodowym Adamem Mickiewiczem.

INiech n am będzie wolno n a tem miejscu raz jeszcze podzięko­

wać jak miajserdeczniej przemiłym Gospodarzom wileńskim za Ich trudy poniesione około zorganizowania naszej wycieczki, za gościn­

ność i troskliwość okazywaną nam n a każdym kroku.

Zjazd druchen Dzielnicy Wielkopolskiej odbędzie się w niedzielę, dnia

i

listopada; poprzedzony on będzie mszą św., którą odprawi ks.

prałat Prądzyński o godz. 8,30 rano w sali Domu Amarantowego, ul.

Słowackiego 19/21. W czasie mszy św. przystąpimy do wspólnej Ko­

m u n ii św., wypełniając ślubowanie, złożone przed dwoma laty z uczu­

cia wdzięczności za odzyskanie wolności Ojczyzny.

'Po zakończerńu nabożeństwa będzie śniadanie. potażem o godz.

,10,30 maistąpi otwarcie zjazdu, krótkie ogólne sprawozdanie z działal­

ności wydziału, programu pracy i dyskusja. Zkolei nastąpią 2 refera­

ty; ks. prał. Prądzyński będzie mówił n a temat: „Współpraca sokolicy z akcją katolicką. Drugi referat będzie lekarsko-techniczny. O godz.

14.30 jest przewidywany posiłek południowy. O godz. 16 rozpoczną się popisy ćwiczeń i tańców, obowiązujących na zlot wszechsłowiański w Warszawie, poczerń wieczornica i posiłek wieczorny. Tytuł drugie­

go referatu i program wieczornicy podamy w numerze listopadowym, który postaramy się wydać wcześniej. Zaznaczamy, że całość odbędzie się w Domu Amarantowym, Słowackiego 19/21.

■Zgłoszenia uczestniczek zjazdu należy nadsyłać najpóźniej do dnia 26 października z zaznaczeniem, czy zamierzają one korzystać z kwater masowych, jeżeli tak, to muszą przywieść z sobą koc oraz ,ciepły swetr. Uczestniczki zjazdu winny mieć z sobą legitymację gniazdową. Całodzienne wyżywienie wyniesie 1 zł. Umyślnie staramy pię o to całodzienne wyżywienie na miejscu, aby druchny nie traciły czasu na wychodzenie na miasto.

<Na zjazd ten obowiązane są przyjechać przedstawicielki wydzia­

łów okręgowych, gniazd i oddziałów żeńskich w gniazdach mieszanych

10

(11)

oraz wszystkie te druchny, którym okoliczności ma to pozwolą. Obo­

w iązują mundury, a te druchiny .które ich nie 'posiadają winny mieć chociaż białe bluiski z granatową kokardką d ciemne spódniczki.

Zniżki kolejowe. Zwracamy uwagę wszystkim druchnom, które m ają zamiar przybyć ina zjazd, aby zawczasu postarały się o zniżki kolejowe w miejscowych ośrodkach W. F. i P. W. Przewodnictwo ,Dzielnicy stawiło wniosek w okręgowym urzędzie W. F. o zarządzenie w komendach obwodowych i powiatowych wydawania zniżek 50%.

Podkreślamy, by prezeski gniazd starały się o zniżki zawczasu, nie na ostatnią chwilę, aby nie było potem zawodu.

Wystawa krajoznawcza. Przypominamy druchnom prezeskom 0 wystawie krajoznawczej i prosimy bardao o nadesłanie laleczek ubranych w stroje regjonaline. Laleczki muszą być ściśle przepisowe t. zn. wysokość ich nie może przekraczać 25 cm. Wzór takiej laleczki pokazywała na 'zeszłorocznym zjeździe dchna nacz. Zamoyska.

Zebranie plenarne dzdeln. wydz. sokolic z udziałem przewodni­

czących wydz. ofcr. względnie ich zastępczyń oraz przedstawicielek okręgów odbędzie się wsobotę, dnia 3 listopada o godz. 17 w biurze Sokoła, W ały Zygm. Augusta 10 'II wejście. Program tego izebrania .wyśle się do przew. wydz. okr. i do okręgów.

Lustracje wydziałów okręgowych odbyły się dotychczas cztery;

w okręgach: jarocińskim, ostrowskim i kępińskim była druchna pre­

zeska Rozmiarikowa, lustrację w wydziale okręgowym poznańskim przeprowadziła dchna wiceprezeska Pawłowska. (Następne lustracje są wyznaczone na 7. 10. w Lesznie, 10. 10. w Gnieźnie, 21. 10. w W ą ­ growcu.

Kwestjonarjusze Sekcji opieki nad młodzieżą. Kierowniczka Sekcji dchna Czarkowska wzywa te gniazda, które jeszcze nie nade­

słały kwest.jonarjuszy do natychmiastowego ich wypełnienia i przy­

słania do dzieln. wydziału.

H. M u c h o w a , Z. H e r n i c z k ó w a

Sekretarka. Iii. wiceprzewodnicząca.

Zebranie nacz«dnictwa Związku w Warszawie

W dniu 9. b. m. odbyło się w Warszawie zebranie naczelnictwa Związku przy udziale przedstawicieli wszystkich dzielnic.

Obszerne sprawozdanie za czas od ostatniego zebrania wygłosili nacz. zw. dh. Kapałka i związkowa .naczelniczka sokolic dchna Zamoy­

ska. Dłuższa rzeczowa dyskusja odbyła się n a temat kursów w. f. Pod­

nieść należy, że najwyższe czynniki (Państw. Urzędu Wych. Fiz. i Cemtr.

Instytutu W. F. wyrażali się o przeprowadzonych kursach z prawdzi- wem zadowoleniem, a nawet zachwytem. Sprawozdanie o międzyna­

rodowych zawodach gimnastycznych w Budapeszcie zdali dbowie Tann 1 Fazanowicz.

Następnie omawiano projekt programu przyszłorocznego zlotu sokolstwa słowiańskiego w Warszawie'. Łącznie z zawodami przewi­

duje się na Zlot 7—8 dni. Ćwiczenia dla poszczególnych grup już są wykończone. Również przyjęto program zawodów gimnastycznych. Po­

zatem wybrano do wszystkich innych sportów, uprawianych w Sokole, poszczególnych referentów, którzy odnośne programy przygotują.

iNaozelnik zw. dh. Kapałka z powodu przeciążenia pracą, wniósł rezygnację ze swego stanowiska. Narazie udzielono dh. OKapałce urlo­

pu, a obowiązki naczelnika pełnić będzie dh. Fazanowicz. Pozatem do­

kooptowano do naczelnictwa dha Cyreka z Krakowa, do Zw. Wydz.

Techin. sokolic wybrano dchny Gołaszewską i Fazanowiiczową, a na drugą izasl 'zw. naczelniczki debnę Zalewską z Pomorza.

Omawiano przedłożony przez komisję regulaminową projekt re­

gulam inu wewnętrznego, który zawierać będzie regulamin pochodowy, sztandarowy dtp. Pozatem omówiono szereg aktualnych spraw. P. im.

(12)

zatwierdzono przejście na własność Dzieln. Wielkop. nagTody prze­

chodniej za bieg na przełaj, który Dzieln. Wielkop. wygrała trzy razy z rzędu.

Z ŻYCIA SOKOLEGO

Pożegnanie druha redaktora Cieślaka.

W sobotę, dnia 25 sierpnia zebrała się w sokolni gnieźnieńskiej brać sokola, druchny i druhowie starsi, -oraz delegaci z Okręgu i Dziel­

nicy, by pożegnać swego prezesa okręgu drh. Cieślaka, który przez 3 lata pełnił funkcję prezesa okręgu i opuszcza to stanowisko z po­

wodu wyjazdu z Gniezna.

W-prezes okręgu drh. Kaliszewski zagaił zebranie, wygłaszając przy tej okazji piękne- przemówienie pożegnalne.

Drch. Szłakowska, dziękuje drh. prezesowi za opiekę i rady, jakieml służył wydziałowi. Zkolei wygłosił prezes gniazda drh. Sych bardzo piękne przemówienie, podkreślając zabiegi dha prez. Cieślaka

■około drużyn ćwiczących i jego starania około wyszkolenia dobrych kierowników.

Imieniem gniazda -źeńsk. gnieźn żegnała dha prezesa C. preze­

ska dchna Łęgowska, dziękując serdecznie za współpracę i ce-nne rady.

W końcu żegnał dch. C. prezes Dzielnicy W lkp. druh Wolski, pod­

kreślając jego wielkie zasługi. Dzięki jego -pracy stoi okręg gnieźn.

na I. miejscu w Dzielnicy Wlkp.

Wk-ońcu drh. Cieślak wyraża wszystkim mówcom serdeczne sło­

wa podzięki i prosi by Sokoli wpajali w młodzież przekonanie o war­

tości pracy sokolej i by otaczali młodzież szczególną opieką.

iNa zakończenie odbyła się staraniem obu miejscowych gniazd herbatka dla uczestników.

U c z e s t n i c z k a . Obóz gniazda kostrzyńsklego.

Dnia 10 sierpnia wysłuchałyśmy Miszy św., oraz przystąpiłyśmy wspólnie do Stołu Pańskiego. Po śniadaniu wyruszyłyśmy w drogę na szczelnie wypakowanym walizkami, kocami i zapasami żywnościowe­

mu wozie. Przy śpiewie i wesołej rozmow-ie przebyłyśmy szybko prze­

strzeń, dzielącą nas od miejsca obozowania. Z prawdziwą rozkoszą wchłaniałyśmy orzeźwiającą woń lasu. W Kaczynie, miejscowości po­

łożonej dość malowniczo, w małej kotlinie, otoczonej lasami, rozbiły­

śmy nasz obóz. Na łączce, w pobliżu naszego schroniska, zbudowały­

śmy kapliczkę, maszt i przygotowałyśmy miejsce na 'ogmiisko.

Nastąpiła uroczysta chwila — podniesienie sztandaru przy dźwię­

kach hymnu „Słowiańskiego".

Rozpoczęły się dla nas dni pełne radości i swobody. Rano o go­

dzinie 7 pobudka — trzeba się zerwać, aby jak najprędzej umyć się, sprzątnąć i stanąć do zbiórki na wspólną modlitwę. — Po śniadaniu gimnastyka lub ćwiczenia związkowe, które prowadziła zast. dzielni­

cowej naczelniczki druchna Frąckowiakówna z Poznania. Po gim na­

styce zabawiałyśmy się w różne gry. Pozatem miałyśmy zupełną swo­

bodę. Przed południem pozostawałyśmy przeważnie w ogrodzie i tutaj, leżąc n a trawnikach, poddawałyśmy się działaniu promieni słonecz­

nych. To też po k ilk u dniach oblicza nasze zbrązowiały.

Chwile spędzane w ogrodzie uprzyjemniał nam patefon, przy­

wieziony przez d-ru-chnę naczelniczkę. — O godz. 3 obiad, smaczny. Na­

sza troskliwa gospo-sia, druchna prezeska, smacznie go przyrządzała.

Apetyty nasze rosły zastraszająco. Po spożyciu obiadu każda dchna

(13)

myła swe naczynia w strumyku. Potem chodziłyśmy na przechadzki do lasu, do jeziora, gdzie się kąpałyśmy. Prawdziwą przyjemnością dla druchen było grzybobranie.

Chwile spędzane przy ognisku były chyba najmilsze. Przy śpie­

wie i tańcach przechodziły one sźyfbko i z żalem patrzyłyśmy zawsze,

Druchny kostrzyńskie wyruszają na obóz.

gdy ognisko gasnąć zaczęło. Lecz i chwile spoczynku były dla nas bar­

dzo miłe. Często po ułożeniu się do snu rozlegały się jeszcze w sypial­

ni do późna w noc wesołe rozmowy i przytłumione śmiechy.

Niepostrzeżenie pobyt w obozie dobiegał końca. Nadszedł ostatni dzień. Od rana rozpoczęło się sprzątanie, zacieranie śladów po obozie i pakowanie^ Jakoś markotno się robiło: .tu i tam wymykały się .westchnienia. Żal nam było rozstawać się z szumiącym lasem, z pięk­

nem jeziorem, żegnać na cały długi rok. aż do przyszłego obozu, naszą swobodę. To też, odjeżdżając, postanowiłyśmy już od teraz robić oszczędności, by w roku następnym wyjechać na obóz już nie na 10 dni, lecz na kilka tygodni.

Wybitne zmiany w 31 Łoterji Państwowej. Odpowiednio do źy- pzeń i oczekiwań graczów skombinowane zmiany, od czasu do czasu wprowadzone do planów loteryjnych, świadczą wymownie, iż dyrekcja pragnie wszelkiemi siłam i doprowadzić zarządzaną przez siebie insty­

tucję do takiego szczytu doskonałości, iżby jej organizacja budziła po­

dziw inietylko wśród własnego społeczeństwa, ale również wszędzie

■zagranicą, a zwłaszcza w tych krajach, które własną posiadają loterję.

Zwłaszcza ostatni plan 31 loterji Państwowej, co do stosunko­

wych i absolutnych pozycyj liczbowych, tak wielce różni się od po­

przedniego, iż bezwarunkowo ma bliższe zasługuje rozpatrzenie.

I tak

prócz m iljona złotych pozostawionego na przynętę

dla tych igraczów, oo pragną odrazu stać

się

bogaczami,— pozycje liczbowe

13

(14)

średnich wygranych tak się przedstawiają pod względem ilościowym i procentowym:

10 X po '100 000 zł, czyli więcej 0,50 % d 15 X po 50 000 zł, czyli więcej 0,21 % i 1® iX po 20 000 zł, czyli więcej 0,18 % i 110 X po 10000 zł, czyli więcej 0,40 % i 115 X po 5000 zł, czyli więcej 0,20.6%

Również pod względem ilościowym i procentowym zwiększone zostały znacznie wszystkie mniejsze wygrane.

, Zatem zmiany, jakie trafnie i rzeczowo wprowadziła dyrekcja do planu 31 Loterji 'Państwowej, są nietylko słuszne i sprawiedliwe, ,ale już odd&wna były pożądane i oczekiwane przez ogół graozów.

________________ __________________ ______ S t e f a n C e n t o w s k i . Redaktorka odpow.: Łucja Czarkowska z Poznania

W ostatnich dniach ciągnienia klasy 4-tej padła w M O J E J kolekturze na nr. 141 712

2 G O 0 O z ł

tudzież 8 X po 2 500 zł, 9 X P° 2000 zł, 15 X p° 1 000 zł, 19 X po 500 zł, i sporo innych mniejszych.

L O S Y

Do I. Klasy 31 Loterji Państwowej, której ciągnienie odbędzie się w dniach 18—23 października rb. już nadeszły. Główne wygrane w 4 klasach

są następujące:

1 — 1000000 z ł 1 0 — lOOOOOzł 19 — 50000 z l 18 - 20000 z l 110 — lOOOOzł 155 — 5000 z l 4 0 0 - 2 5 G 0 z ł 550 — 2000 z ł i t . d .

Każdy gracz może stać się właścicielem, którejbądź z powyższych wy­

granych, skoro nabędzie los w mojej kolekturze, uznanej w całej Rzptl.

Polskiej za jedną z najszczęśliwszych. I słusznie, gdyż w ciągu 14-letniego istnienia Loterji Państwowej wypłaciłem swoim klientom kilkanaście mil- jonów zł tytułem wygranych.

Stefan CENTOWSKI

Loterji Klasowej '

J

T e le fo n : 24-94 — P o z n a ń , P I. W o ln o ś c i 1 0 — P . K . O . 203154

(15)

n P Ł A S Z C Z E D A M S K I E

kurtki i kołnierze futrzane, lisy, artykuły dziane, bieliznę damską, męską, dziecięcą i pościelową, pończochy, rękawiczki, szelki, kołnierzyki, i t. p.

kupuje się tanio, wśród wszelkiego wyboru

w fi rmi e

H A N D L O W Y

F m W O Ż N I A K

P O Z N A Ń , K ra m a rs k a 16 (ul. Rynkowa)

V J

^Nakrycia stołowe

fKoszyczki do szklanek Postu­

menty do serwet Szufeleczki do okruszyn ZNożyki do

owocuCukiernice etc.

poleca w w ielkim wyborze

Gd. ŹKarge

Poznań, ulica ZN owa nr. 7,8

iiiHiiraiiiniHsniiii!

I W. DZIELIŃSKI f

DENTYSTA 1

| Poznań, pl. Wolności 5 |

Telefon 53-62 §

| Godziny przyjęć:

od 9—1 i od 3—6

I DLA CZŁONKÓW SOKOŁA I

| SPECJALNE ULGI. |

B l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l l ł l i *

SIIIHIBSIIIi

I STEFA N KAŁAM AJSKI 1 i

P O Z N A Ń Własne gmachy handlowa T O R U Ń !

| TOWARY MODNE, POŃCZOSZNICZE

i

GALANTERYJNE 1 Największe specjalne przedsiębiorstwo tego rodzaju w Polsce

m i i i m i i i i i w i i i i i m i i i i i M i i i i i n i i i i i m i i i i M i i i i i m i i i i m i i i i i H i i i i i i H i i i i i i

W PKEMJE „BLASKI *

za 20 czerwonych pasków z opakowań mydeł i proszków marki - BLASK - otrzymuje każdy odbiorca wprost z fabryki

j e d n o p a c h n ą c e m y d ł o t o a l e t o w e

W IE L K O P O L S K A S P Ó Ł K A D Z IE R Ż A W N A

K O N C E R N U D R . R O M A N M A Y Spółka z ograniczoną poręką P O Z N A Ń , p la c N o w o m ie js k i 4

15

(16)

M. DROZDOWSKA

P A RA SO LE O G R O D O W E

PO ZN Aft, ul. św. Marcin 22

T E LE FO N 33-86 T E L E F O N 33-86

v\AAAAAAAA^VVWWVVWVWWVVWVVVVVVVWVVVVWV

A r t y k u ł y s z k o l n e i b i u r o w e

n a jta n ie j

Gabriela Fijasowa

Uniwersytecki skład papieru ul. Wjazdowa 10

S. URBANOWICZ

Magazyn kapeluszy damskich

Własna pracownia Poznań, ul. Kanałowa 18

Poleca najnowsze modele

Ceny niskie! Wybór wielki!

F. M A Ć K O W I A K

S K Ł A D Y C U K IE R K Ó W

Telefon 68-49 P O Z N A Ń Marsz. Focha 41 i 75

Poleca znane z świeżości wyborowe czekol ady — cukry deserowe konHtury — biszkopty — pierniki — herbatniki — kakao — herbatą

i jako specjalność c odzi enni e świeżo palone kawy.

I Ta jesień i zimę

MODNE WEŁNY

na płaszcze, suknie, palta męskie, prima czesanki na ubrania, podszewki.

poleca po znanych niskich cenach!

W . S z y m a n d e r a

Nakładem Dzielnicowego Wydziału Sokolic, Poznań, Waty Zygmunta Augusta 10 Czcionkami Drukarni Polskiej Sp. Akc., Poznań, Sw. Marcin 70

Cytaty

Powiązane dokumenty

południowe popisy odbyły się w deszczu. W ramach zlotu odbyły się także zawody

Bardzo prosim y o łaskaw e nadsyłanie prenumeraty tak bardzo potrzebnej do ostania się naszych dziel.. Za każdy grosz serdecznie

korzystywać każdą okazję kształcenia się, człowiek bowiem do końca swojego życia wciąż winien się uczyć.. Dlatego też

Projekt ustawy za ­ stosowany przez były rząd w tej sprawie jest nie do przyjęcia... sty czn

windykacji mienia i dzieł sztuki z Sowietów dla Polski, winna się tym rękopisem zainteresować. Tymbardziej, iż

chwałą.. XX), zastrzegł, że spis jego nie jest wyczerpujący; wszakże poczynając od r.. Mickie- wicza wyd. 1883, w przekładach zaś szeregu pisarzy rosyjskich ze szki- cami A.

P o zeb ran iu walnem form ularze te należy w ypełnić, op ierając się n a spraw ozdaniach przygotow anych przez poszczególnych członków Kierownictwa i do dnia 1-go

Odbywają się wprawdzie zebrania ogólne członków, ale odbyw ają się one w tak dużych odstępach czasu, że o intensyw nej p rac y mówić tu praw ie nie