• Nie Znaleziono Wyników

W poszukiwaniu patrona

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W poszukiwaniu patrona"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Tygielski, Wojciech

W poszukiwaniu patrona

Przegląd Historyczny 7 8 / 2 , 191-210

1987

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

W O J C I E C H T Y G I E L S K I

W poszukiwaniu patrona

■ i

„ K o m u ż w inieniem co m am . czem jestem i dalszą persp ek ty w ę przyszłości, jeśli nie protekcji p a ń sk ie j" (Jan D u k la n O c h o c k i)1

..b o ja m em u M P . nie za p ieniądze służyć chcę” (ks. Ja n P io tro w sk i d o m arsza łk a A n d rzeja O p aliń sk ieg o , 19 m aja 1578 r . ) 2

„W ogóle o Z am ojskiego planach i celach, o całym jego kierun ku , nie wiemy także dotychczas nic zgoła d o k ła d n e g o --- Tyle tylko w idoczna, że Z am ojski w prow ad za wszędzie na urzędy now ych ludzi. Czy to system o doniosłym znaczeniu, czy tylko p ro sta am bicya, żeby się nie potrzebow ać z nikim dzielić w ładzą? Jacy to ludzie? Czy p ro ste kanclerza kreatu ry lub krew niacy?” 3 — te zd ania, sform ułow ane przed stu laty przez W incentego Z a k r z e w s k i e g o , w skazują, iż chętnie przez w spółczesną historiografię pod ejm ow ane b a d a n ia n ad now ożytnym p atro n a tem i klientelą nie są tak całkiem now atorskie. N iep rzy p ad k o w o też polski historyk postaw ił owe pytania przy okazji b ad a ń n ad czasam i S tefana B atorego i p o stacią k anclerza Jan a Z am oyskiego. Ten o statni bow iem w okresie swej długoletniej aktyw ności politycznej na szczytach ówczesnej w ładzy państw ow ej w niespotykanej d o tąd skali o p arł swe wpływy na system ie klientarnym .

. Pełnej, naukow ej biografii Z am oyskiego ja k d o tą d b rak . Być m oże o dstraszająco p o działała n a jej potencjalnych a u to ró w sfo rm u ło w ana tuż po wojnie uw aga — w yjątkow o w tym względzie ko m p eten tn eg o — K azim ierza L e p s z e g o , iż na n apisanie takiej pracy nie starczyłoby, ze względu na szerokość koniecznej kw erendy, całego życia jedn ego b a d a c z a 4. Z achow ała

1 Ja n D u k la n O c h o c k i . P a m iętn iki t. 1, W arszaw a 1857, s. 435.

2 I. P o l k o w s k i , Spraw y wojenne króla Stefa n a Batorego. D iariusze, relacje, listy i a kta

z lat 1576— 1586, [w:] A cta historica t. X I. K ra k ó w 1887 [cyt. d a le j: P olkow ski], s. 105.

3 W . Z a k r z e w s k i , S tefa n B atory. P rzegląd historii je g o panow ania i program dalszych

nad nią badań, K ra k ó w 1887, s. 39.

4 K . L e p s z y , W róg H absburgów — Jan Z a m o y s k i ( Z p ro b le m a tyk i m onografii o kanclerzu),

(3)

192 W O J C I E C H T Y G I E L S K l

się jednak im ponujących rozm iarów k o respond encja k anclerza, a tak że jego następców — kolejnych ord y n ató w zam ojskich — i to w skali ja k na polskie w arunki unikalnej.

List ja k o źródło historyczne z jednej oraz ro la koresp on den cji ja k o narzędzia politycznego, czy szerzej — form y porozum iew an ia się interesujących nas postaci, to odrębne, obszerne tem aty, n a których ro z trząsan ie b ra k tu miejsca. P oprzestańm y więc na stw ierdzeniu, iż źró d ło to nie tylko barw ne i atrakcyjn e, lecz przede w szystkim dla zo rientow an ia się w licznych więziach personalnych — niezastąpione.

W karierze Z am oyskiego uderza dzisiejszego o b serw ato ra nie tylko jej błyskotliw ość lecz trw ałość zdobytej pozycji i w pływ ów — rozciągających się także na jego spadkobierców , m im o zdecydow anie m niej w yrazistych indyw idualności tych o statn ich. T rw ałość tę wiążem y ze stabilno ścią skutecznych działań protekcyjnych kanclerza, k tó re um ożliw iły m u d ług o trw ałe pełnienie funkcji politycznego p a tro n a licznej grupy coraz bardziej w pływ ow ych p olity­ ków 5.

Już analizując wczesne etapy kariery Z am oyskiego stw ierdzić trzeba, iż poza kw alifikacjam i nabytym i w czasie studiów zagranicznych i podczas istotnego dla orientacji w m echaniźm ie politycznym pań stw a stażu w kancelarii Z ygm u nta A ugusta, zasadn iczą rolę odgryw ała jeg o ak ty w no ść n a dw orze królew skim . Iż fa k t ten stanow ił podstaw ow y elem ent jego politycznej atrakcyjności, w skazuje zachow ana k orespondencja z lat siedem dziesiątych. E ksponow an e urzędy bow iem posiad ało wielu, by je d n a k uzyskać wpływy i znaczenie, nie w ystarczyło u rząd posiadać, trzeba go było jeszcze faktycznie pełnić. T o z kolei w ym agało stałego przebyw ania w o śro d k ach życia politycznego, co z reguły było kosztow ne. N ie każdy decydow ał się na taki m odel a k ty w n o śc i6.

Wejście na drogę kariery m inisterialnej — przy wnikliwej znajom ości panujących w k raju realiów politycznych — skłaniać m usiało d o szukania skutecznych sposobów u trw alenia zdobytej pozycji. M o n arch o w ie rzeczywiście elekcyjni takich długofalow ych gw arancji daw ać nie m ogli, k arie ra m ajątk o w a — jeśli rozum ieć ją ja k o b u dow anie dziedzicznego latyfu ndiu m — w ym agała czasu. R eceptą na trw ały sukces polityczny m iał się o k azać bu dow any św iadom ie system społecznego i politycznego zaplecza, w iążący z kanclerzem co raz liczniejszych przedstaw icieli ró żn oro dnych g rup społecznych i zaw odow ych n a płaszczyźnie tak politycznej, ja k ogólnóżyciowej. Z asadniczym czynnikiem proces ten um ożliw iającym , a następnie utrw alający m więzi społeczno­ -polityczne były m ożliwości protekcyjne Z am oyskiego. N a tym kluczow ym zagadnieniu chcecm y skupić nasze uwagi.

5 Szerzej n a ten tem a l piszę w a rty k u le Stronnictw o, k tó r e nie m ogło przegrać, P H t. L X X V I. І985. z. 2, s. 207— 231.

h ..R acz-że W M . m nye iak o yedinę elem ozinę uczynicz a zyczycz m y sp o k o y n eg o

m y essk an a d o m a " — p rosit Z am o y sk ieg o M ik o łaj K rz y sz to f R adziw iłł 25 lutego 1577 z W ło sza­ kow ic. Archiw um Jana Z a m o yskieg o t. I, n r 98 [cyt. d alej: A JZ],

(4)

W P O S Z U K I W A N I U P A T R O N A 193

„A iżem w ielki p ro sz ak , p ro szę W M ci swego m ciw ego p a n a o k o p y to łosia, w edle czasu z a b ite g o " 7.

Te słowa sform ułow ał co praw d a sam kanclerz tłum acząc w 1596 roku K rzysztofow i R adziw iłłow i, iż o ten oryginalny upo m inek prosił go z kolei W ioch, Bonifacy V anozzi, przysłany d o Z am ościa przez k ard y n ała G aetano . Ale ilu takich „p ro szak ó w ” spotkał Z am oyski na swej d ro dze w czasie p o n ad trzydziestoletniej k arie ry ? C o m iał im d o zao ferow ania i czego żądał w zam ian ?

Pow szechność w ystępow ania w listach d o Z aym oskiego próśb , w tym próśb o protekcję, przestrzega, by tych pytań nie lekceważyć. O kazują się one podstaw ow e, jeśli pam iętać będziem y, ja k m ało sform alizow ane były stosunki społeczne i polityczne w ówczesnej R zeczypospolitej oraz „że król ani urzędów , ani starostw nie daw ał tylko tym , k tó ry ch m u Zam ojski zalecił” — ja k to czasy B atorego oceniał sekretarz papieskiej nu ncjatury, H oracy S p a n n o c c h i8. F a k t pełnienia w tym czasie przez Z am oyskiego roli pierw szego królew skiego d o rad cy potw ierdzają zresztą wszyscy — przyjaciele, w rogow ie, obojętni — m arszałek O paliński i R adziw iłłow ie, paszkw ilant P a­ procki i biskup R ozrażew ski, stary H ozjusz, nuncjusz B olognetti, Stanisław Szafraniec, nie m ów iąc ju ż o pom niejszych p etentach , zaś poczucie siły i nieograniczonych m ożliw ości nie było też obce głów nem u za in te reso w a n em u 9.

F orm y zabiegania o jeg o łaskę były b ard zo zróżnicow ane — zależne od pozycji społecznej p eten ta, interesów p a tro n a i tow arzyszących im w danym m om encie k o n k retn y ch okoliczności. M ogła to być jak aś usługa w stępna, rekom endacja postaci, z której zdaniem kanclerz się liczył, ale także o ferta politycznego w spółdziałania w przyszłości. Liczyła się osobista aktyw ność, uczestnictw o w życiu publicznym . O becność n a dw orze czy sejmie to nie tylko bow iem m ożliw ość czynienia b ezpośrednich starań, lecz rów nież pozostaw anie na w idoku, w dyspozycji w obec p a tro n a . Sam a obecność staw ała się zabiegiem protekcyjnym , fo rm ą p rzy po m in an ia o sobie. G dy tego istotnego elem entu b ra k ło — m usiały go zastąpić lis ty 10. Z reguły dom inow ał to n p o k o rn y i uniżony, uw zględniający różnice pozycji sp o­ łecznej koresp o n d en tó w : „M a ią c zupełną nadzieię w mciwej lasce W . W lm .,

Archiw um D om u R adziw iłłów , [w:] Scriptores rerum Polonicarum t. V III, w yd. A. S o ­

k o ł o w s k i , K ra k ó w 1885, s. 122 [cyt. d a le j: S SR P]: Jan Z am o y sk i d o K rzy sz to fa R adziw iłła [dalej: JZ d o R adziw iłła], Z am o ść 16 g ru d n ia 1596.

8 R elacye nuncjuszów apostolskich i innych osób o Polsce 1548— 1690, w yd. E. R y k a c z e w s k i , t. II. B erlin— P o zn ań 1964. s. 463.

4 „ P rzesio d łam go, o d ep n ę m u ten p o p ręg , a in n eg o p o d ep n ę, u rzęd n ik em pierw szy, wyjeżdżę go ” etc. — te b u tn e słow a m iał w ypow iedzieć Z am o y sk i p o d czas w ypraw y pskow skiej p o d ad rese m p o d sk a rb ieg o n a d w o rn e g o . H ia cy n ta M łodziejow skiego. P o r. Jan P i o t r o w s k i ,

D ziennik w yprawy S tefa n a Batorego p o d P sków , wyd. A. C z u c z y ń s k i , K ra k ó w 1887, s. 39

[cyt. d alej: Piotrow ski],

10 ,.B arzo się boję, bych prze m ilczenie nie przyszedł w z ap a m ię ta n ie d o W. M .” — pisał w 1583 r. sek retarz królew ski T o m a sz O k u ń tłu m acząc, iż m iał tru d n o śc i ze staw ieniem się d o służby przed oczy Z am o y sk ieg o i że u p rzątn ięcie tych p rzeszk ó d leży w gestii k anclerza — A JZ t. III. n r 830: O k u ń d o JZ . W arszaw a 20 m arca 1583.

(5)

194 W O J C I E C H 1 Y G I E L S K I

zaniechaczem tego nie m ogl, abich tym nineissem pisaniem swem W. W lm m. m. p. doleglosci a p otrzeby swe nie m ial bel p o k o rn ie oznaim icz” — pisał k a rto g ra f M aciej S trubicz w 1579 r . u „A czkolw iek nie przysluzylem sie żad n ą rzeczą W M . w szakoz znaiąc chuć y laskę W M . przeciw sobie, um yśliłem W M . używać przyczyny do K ró la J M " — prosił sekretarz królew ski T om asz Płaza w 1581 r . 12 ,,L aska wm. m ego m. P ana th o spraw uye, yż ia nie thelko w swich w iasnich potrzebach, alie thesz y inych obczich y podlich ludzi spraw i do Mciwej łaski W m zaliečam ” — w tórow ał M ikołaj H e rb u rt w 1590 r . 13

N ag rom ad zenie kom plem entów i przym ilnych figur stylistycznych określało jednozn acznie klim at zabiegów protekcyjnych. T ru d n o pow iedzieć, w jak im stopniu ich skuteczność była uzależniona od p o zio m u literackiego sfor­ m ułow ań tow arzyszących, podkreślić jed n ak trzeba, iż a u to rz y osiągali niekiedy im p o n u jącą lap id arność stylu: ,.ale od czego Bog fo rtu n a y przyjaciel” — dopisał n a m arginesie listu opisującego kłopoty, ja k ie go sp otkały w 1579 r. w A d ria n o p o lu A ndrzej T àranow ski podczaszy halicki, w ielo krotny poseł do T u r c ji14.

W arunkiem uruchom ienia jakichkolw iek zabiegów protekcyjnych była inform acja o w akansie, czy otw ierających się now ych m ożliw ościach. O d ­ notow yw an o więc sk ru p u latn ie kolejne zgony — te zaistniałe faktycznie i d op iero spodziew ane. Szanse na vacat daw ał ju ż bow iem podeszły wiek, bądź ch o ro b a dotychczasow ego tenutariusza, lub też wszczęte jego stara n ia o jakieś pokaźniejsze benefícium, k tórego otrzym anie w ym agałoby opuszczenia d o tąd posiadanego. O dpow iednich inform acji d ostarczał często sam potencjalny k a n d y d a t na w akujący u rząd lub d o b ra , lecz nie było to regułą — inform acje o now ych, bądź spodziew anych w niedalekiej przyszłości w akan- sach należały bow iem d o podstaw ow ego k a n o n u inform acyjnego o trzy­ m yw anego przez kanclerza od jego politycznych stro n n ik ó w i fu n k c jo n a­ riu s z y 15. D robiazgow e zo rientow anie co do istniejących w danym m om encie m ożliw ości stale w ykazyw ał hetm an choćby w w yp ad ku n ad ań d ó b r w In ­ flantach, k tó re przeznaczał dla swych zasłużonych żołnierzy.

P raw d o p o d o b n ie je d n a k o większości drobnych m ożliwości w ynagradzania Z am oyski dow iadyw ał się d o p iero od k an d y d a ta zabiegającego o poparcie. Z orien to w an ie osób zainteresow anych we w szystkich, przypuszczalnie w olnych w najbliższym czasie, stanow iskach b ądź dzierżaw ach im po nu je dziś swą szczegółow ością i choć nadm iernie w yostrzona w jed n y m kieru n k u uw aga sprzyjała pow staw aniu plotek i uzyskiw aniu w iadom ości fałszywych, na

11 A JZ t. I, n r 358: S tru b icz d o JZ , G ra b ó w 30 listo p a d a 1579. 12 A JZ t. II. n r 436: P laza d o JZ , K ra k ó w 23 w rześnia 1581.

13 A G A D . A rch iw u m Z am o y sk ich [cyt. d a le j: A Z], n r 190, s. 14: H e rb u rt d o JZ . H o ro b acze 1 listo p ad a 1590.

14 A JZ t. I, n r 290i T arn o w sk i d o JZ . A d ria n o p o l 12 m arca 1579.

15 Z o b . np. A JZ t. III. n r 949: S tan isław Ż arczyński d o JZ M a lb o rk 5 k w ietnia 1584: A Z n r 662: W aw rzyniec G em b ick i d o JZ . W arszaw a 3 lipca 1599; A Z n r 273: Stanisław Ż ółkiew ski d o JZ . Ż ółkiew 8 i 13 w rześnia 1603.

(6)

W P O S Z U K l W A N l l P A T R O N A 195

jodstaw ie których b u d o w an o po chopnie złudne nadzieje, gros jed n ak k an ­ dydatów w ykazyw ało właściwe rozeznanie co d o realności swych ży c z e ń 16. P odobnie ja k inform acje o otw ierających się w akansach , w ażne były doniesienia o podejm ow anych przez osoby trzecie staran iach i ich efektach, a więc o aktualnej sytuacji na rynku protekcyjnym . U m ożliw iały one zapew ne Z am oyskiem u bardziej długofalow e i kom pleksow e planow anie podejm ow anych działań z uw zględnieniem ew entualnych — w ynikających z konkurencji — trudności. Pozw alały też na bieżąco śledzić polityczne n o to w an ia najaktyw niejszych na tym polu jednostek .

W yjątkow o czujnym obserw atorem rynku protekcyjnego, k tórego centrum w raz z królem i dw orem przeniosło się na czas w ypraw y pskowskiej d o o bo zu w ojennego, był ksiądz Jan Piotrow ski. Jego relacje, adresow ane d o m arszałka A ndrzeja O palińskiego, zaw ierały zarów no inform acje o podję­ tych ju ż decyzjach, ja k też przew idyw ania i spekulacje — niem al zawsze o b d arzo n e lapidarnym , acz wiele m ów iącym kom entarzem : „N o w in a przyszła, że lwowski arcybiskup um arł. N ie wiem , k to sukcesor będzie; wiem pewnie, że nie j a ” — pisał P iotrow ski 3 listopada 1581 r. D alej inform ow ał, że Tczew w Prusach otrzym a zapew ne M ikołaj Zebrzydow ski („P rusacy , widzę, zgrzytają zębom a” ). a Puck — E rnest W ejher („dziw na rzecz, ja k o tem u Niem cow i siła dają, a nie wiem, za co ” ), że „w ojew ództw o sendom irskie P an u sendom irskiem u, a bełskie Żółkiew skiem u starem u posłać m ają, a kaszte­ lanią sendom irską d o czasu zadzierżeć” . W śród k an d y d a tó w na arcy- biskupstw o lwowskie w ym ieniano księży G oślickiego i Solikow skiego, a na g u b ern ato rstw o In flan t Ja n a Z borow skiego kasztelana gnieźnieńskiego, M i­ kołaja M ieleckiego w ojew odę podolskiego, m arszałka O palińskiego, Z am oyskie­ go i B altazara B atorego, k tó ry m iałby tam być „lennym książęciem ” . W tle stale pojaw iały się p ro śby protekcyjne żołnierzy, z k tórym i P io ­ trow ski, ja k o uczestnik w ypraw y, w yraźnie się u to ż s a m ia ł17.

K lasyczne etapy ro zum ow ania osoby starającej się zaw iera obszerny list A ndrzeja Zebrzydow skiego podczaszego k o ronnego zabiegającego w 1584 r. ! o staro stw o stobnickie: a) Z ebrzydow ski dow iedział się o śm ierci d o ­ tychczasow ego ten u tariu sza, b) Z am oyski m u daw niej obiecał nie opuszczać „za o k azją” , c) podczaszy gotów jest wdzięczność p o k azać naw et „w y to­ czeniem krw ie” 18.

Przy okazji licznych konkurencyjnych działań protekcyjnych m ających miejsce w roku n astępnym , po znać m ożem y fragm enty swoistej filozofii wyznaw anej i głoszonej przez kanclerza w odniesieniu d o sfery nom inacji. O kazję d o podejm ow ania starań stw arzała w tedy jeg o w łasna decyzja zrze­ czenia się urzędu staro sty krakow skiego — zapew ne dla uniknięcia stałych skojarzeń z k o n trow ersyjną spraw ą Sam uela Z borow skiego. Z am oyski

orien-16 Z o b . A JZ t. III, n r 726: S e b astian T arn o w sk i d o JZ , W arsz a w a 4 lutego 1582; A Z n r 277: D aniel K o biełski d o JZ , Busk 9 stycznia 1597; A JZ t. I, n r 252: M aciej K łodziński d o JZ , Przem yśl 1 p aźd zie rn ik a 1578; A JZ t. I, n r 115: S tanisław Żółkiew ski d o JZ , W inniki 14 k w ietnia 1577. P o r. też P io tro w sk i, s. 83.

17 P io tro w sk i, s. 170. 171, 174, 180. 206. P o r. tam że, s. 104, 107, 108, 111. 18 A JZ t. III. n r 1049; Z ebrzy d o w sk i d o JZ . S an d o m ierz 31 g ru d n ia 1584.

(7)

196 W O J C I E C H T Y G I E L S K I

tow al się doskonale, że wpływowy kuchm istrz D om inik A llem ani, a chyba i sam król, sprzyjają A ndrzejow i Tęczyńskiem u w ojew odzie krakow skiem u („C h o ciam Polak, nie jestem tak głupi, żebym tego nie baczył” — pisał do Tylickiego). Tym czasem kanclerz zam ierzał przekazać atrakcy jne sta­ rostw o swem u bliskiem u stronnikow i, M ikołajow i Z ebrzydow skiem u, pozw a­ lając sobie w obec Tylickiego na klarow ne w yjaśnienie m otyw ów : „K te m u m inąw szy w szystko, honestius mi jest je pow innem u sw ojem u, aniż kom u inem u puścić” 19. Postaw ił zresztą na swoim , co uznać m ożem y za kolejny przyczynek d o poznania jeg o ówczesnych m ożliwości.

O kazję d o sform ułow ania przez Zam oyskiego zasad p ostęp o w an ia w o d ­ niesieniu d o polityki nom inacyjnej przyniosła też jego decyzja zrzeczenia się naczelnego dow ództw a w Inflan tach w 1602 r. O stro oponującem u przeciw nom inacji Jan a K a ro la C hodkiew icza staro sty żm udzkiego K rzyszto­ fowi Radziwiłłowi kanclerz tłum aczył, że ktoś m usi dow odzić po jego odjeździe, a m ający z urzędu niekw estionow ane pierw szeństw o Radziwiłł nie przybył przecież na miejsce. „N o g ę zaś kom u, k tó ry b y JK M ci i Rzpltej służyć chciał, zastaw ow ać” — argum entow ał — „i Boga bym się bał, i nie je d n o ludzi, ale i siebie sam w stydzićbym się m usiał” . Dalej w yrażał kanclerz opinię, że każdy, k to chce służyć jest p o trzeb n y : „I m ój sam ego ten jest zwyczaj, że każdego ku służbom JK M ci i R zplitej chętnego, ra d d o nich używ am , rad p ro m o ve o '\ zaś ostrzeżenia R adziw iłła dotyczące praw d o p o d o b n ej nielojalności C hodkiew icza w przyszłości, kw itow ał zdaniem : „ Ja , ja k o sam szczerze z każdym w przyjaźni idę, tak o szczerości każdego d o b rze trzym am . M iało liby też co, nad m ą nadzieję, p o tk ać mię w przyjaźni odm iennego, ja k o i przedtem od niektórych działo mi się, zaw sze mi pan Bóg sowicie to w ynag rad zał” 20.

Swoiste m inim um św iadczenia ze strony Z am oyskiego w spraw ie p ro ­ tekcyjnej stanow iła deklaracja, że nie będzie przeszkadzał w staran iach osób trzecich. Zapew nienie tej treści złożył w listopadzie 1598 r. H ieronim ow i G ostom skiem u w ojew odzie poznańskiem u zabiegającem u u k ró la o staro stw o horodelskie dla zięcia — A dam a S tadnickiego oboźnego k o ro nn eg o. Jak z odnośnego listu w ynika, Z am oyski starał się o to nad an ie — działając ja k o b y na żąd anie szlachty w ojew ództw a bełskiego — d la hetm an a polnego S tanisław a Żółkiew skiego (k tó ry je w końcu otrzym ał!). Przy okazji tego kolejnego konfliktu protekcyjnego sform ułow ał kanclerz szerzej zasady, według których m iałby funkcjonow ać system n ad ań królew skich: „ W o ln o każdem u w kościele m odlić się, y pana Boga o to, о со y drugi prosić, a Je0 S1' m. w ysłuchać raczy kogo chce, w olno także prosić Je" K ro . m. nie iednem u ale k to chce, a Je" K ro . m. uznaw ać raczy proźby y zasługi każdego. D op ieroby to niew ola była, gdzie by ieden telko prosić mógł, a drugiem u by uciekać się d o p an a z proźbam i swemi nie dopuszczono. N ie takem ci ciekaw y w tych rzeczach. Ale co m am czynić, za żądaniem ludzkiem m aiąc tę pow inność urzędu odnoszenia p ró źb ludzkich na s o b ie ---Życzę ia zięciowi wm. opatrzen ia, życzę tesz drugiem u zasłużonem u, życzę

19 A JZ t. IV. n r 1091: JZ d o T ylickiego, Bełz 8 k w ietnia 1585.

(8)

W P O S Z U K l W A N l l P A T R O N A 197

tesz y tego, aby Je" K r. m . tak wielom ludzi W oiew ództw u całem u dogodzić ra c z e ł--- Racz że tedy wm. proszę o m nie rozum ieć, iak o o tem który we w szystkiem przestrzegam przystoynego” 21. P om ijając końcow ą frazeologię w arto zauw ażyć, iż w ypow iedź ta ilustruje zaró w n o trw ałość wpływów Z am oyskiego, ja k i realia tow arzyszące podejm ow anym działa­ niom — zarzuty, ja k ie przychodziło m u przy tej okazji odpierać, niechęć p o k onanych w konkurencji protekcyjnej.

Stosow ana ta k ty k a i zasady postępow ania też nie uległy zasadniczej zm ianie za p an o w an ia k róla Z ygm unta. W raz z upływem czasu i zm ianam i k o n iu n k tu ry pojaw iały się tylko nowości personalne. O bok stalę aktyw nego na dw orze Tylickiego m iejsce m niej w idocznego B aranow skiego, czy nie­ żyjącego już podkanclerzego B orukow skiego zajął m iędzy innym i robiący szybką karierę M ikołaj Zebrzydow ski. Z jego pośrednictw a korzystał kanclerz w 1598 r., pragnąc zalecić królow i na opactw o tynieckie S tanisław a G o- m olińskiego b isk u p a chełm skiego, w zw iązku ze śm iercią dotychczasow ego o p a ta — ks. M ieleckiego. G om o liński m iał już w praw dzie obiecane opactw o sieciechowskie, ale — zdaniem Z am oyskiego — nie było o n o w ystarczające, by jego pro teg ow any na szczupłym biskupstw ie m ógł działać. W kolejnych fazach stara ń m am y znow u d o czynienia ze wszystkim i podstaw ow ym i elem entam i przetargów protekcyjnych. Z apew niał m ianow icie kanclerz, iż jeśli G om oliński otrzym a u p rag n io n e opactw o, od d a T urbie ks. Firlejow i, a p ro ­ bostw o poznań skie — „k o m u b y w ola k ró la była” . Z ebrzydow ski m iał jed nak działać dyplom atycznie i taktycznie by G om oliński w w ątpliw ość o trzym ania opactw a sieciechow skiego „nie przyszedł” , ani nie p o d w ażon o jego p osiadan ia p ro b o stw a poznań sk iego — jeśliby w końcow ym efekcie m iał tynieckiego nie dostać. O bszerny list w tej spraw ie w ieńczyła ry tu aln a sentencja, iż cokolw iek Z ebrzydow ski uczyni dla G om olińskiego — będzie to św iadczeniem na rzecz sam ego Z a m o y sk ie g o 22.

Trudniejsze k o n ta k ty z królem w latach dziew ięćdziesiątych wym agały je d n a k , ja k się zdaje, większej subtelności w podejm ow anych przez kanclerza zabiegach. O ich ciągłej m asow ości i finezyjnej takty ce świadczyć m ogą trzy uwagi do p isan e ręk ą Z am oyskiego do listu w ysłanego Tylickiem u w kw ietniu 1598 r.:

„Pisyw am d o wm. za wielem ich [ = w im ieniu licznych petentów ], gdysz inaczey bydź nie m oże.

N ie przykrz się wm. p an u [ = królow i]; odniósłszy, a replikow aw szy raz, nie dokuczay wm. daley.

N a których z pró źb więcey mi należy, łatw ie wm sam przes sie m oże rozum ieć” 23.

21 A Z , n r 637: J Z d o G o sto m sk ie g o . Z am o ść (?), listo p ad 1598. G o sto m sk i byt bez w ątp ien ia p o stacią p o tę ż n ą i w p ły w o w ą; ju ż w 1588 r. m ia ł pow iedzieć o kan clerzu : ..nie będzie ju ż ten w ezyr basza więcej rząd z ił” ; m ian o w an y w ojew odą p o zn ań sk im w g ru d n iu 1592 r.. p o śm ierci S tan isław a G ó rk i, chełpił się w lata ch dziew ięćdziesiątych, iż bez jeg o zgody n ik t nie m o że być w y b ra n y posłem w ojew ództw a p o z n ań sk ie g o i kaliskiego. J a k o k o n k u re n t nie m ó g ł być więc lekcew ażony. P or. PSB t. V III, s. 364 n.

22 A Z n r 635: J Z d o Z eb rzy d o w sk ieg o . Z am o ść 19 m aja 1598. 23 A Z n r 635: JZ d o T ylickiego, O sieck 18 kw ietnia 1598.

(9)

198 W O J C I E C H T V G I E L S K I

A więc szczegółowe w skazów ki taktyczne zapew nić m iały skuteczność podejm ow anych działań, zastąpić — choćby częściowo — bezpośredni osobisty wpływ Z am oyskiego na m onarchę.

Ten sk róto w y przegląd daleki jest od w yczerpania niezw ykle skom plikow anej i interesującej prob lem atyki zw iązanej z funkcjonow aniem m echanizm u p ro ­ tekcyjnego, ch arak tery sty k ą podejm ow anych — często w ielo to ro w o — starań , k tó re przynieść m iały akceptację i pop arcie p a tro n a oraz tech nik ą i sku­ tecznością działań tego ostatniego. Pragniem y jed n ak skon cen trow ać naszą uwagę n a stosow anej w trakcie zabiegów protekcyjnych arg um entacji, licząc na zarysow anie przy jej pom ocy w izerunku klienta — atrak cy jn eg o z p u n k tu w idzenia interesów p atro n a .

W argum entacji ludzi proszących o protekcję w ątk am i zdecydow anie dom inującym i były skargi na złą sytuację m ateria ln ą (i to niezależnie od pozycji społecznej proszącego) oraz w skazyw anie na zasługi upraw niające do oczekiw ania nagrody. S tosu nkow o rz ad k o spo tyk am y p o dk reślanie przez b ezpośrednio zainteresow anych zasług w ym agających specjalnych kwalifikacji. N a swe d o k o n an ia h um anistyczne zw racał uw agę w czasach B atorego jedynie sekretarz królew ski T om asz O k u ń , k tó ry w 1583 r. przekonyw ał swego p ro te k to ra Jan a T om asza D rohojow skiego, że ria benefícia publica zasługują i ci, którzy artibus p a d s excellunt prosząc D rohojow skiego, by m u jakieś

„spirituale benefícium w ypraw ił u JM -сі” , a d o sam ego kanclerza pisał w tedy:

„Je d n o o to idzie, aby ta m oja p raca godna W M . była, ale go dn a jest, gdyż z tego, o k tó ręm m ów ię, zdroju płynie, k tó rem W M . gardzić nie m ożesz” 24.

Interesującym i znaczącym typem argum entacji było po dk reślanie korzyści, jak ie Z am oyski odniesie na skutek spełnienia p ro śb y zainteresow anego. O gólnie w tym du chu w ypow iadał się k ilk ak ro tn ie sekretarz królew ski M aciej K łodziński. W 1578 r. pro sząc o prezentę na p ro b o stw o w C h o d lu tłum aczył,

że jest bez dochod ów , ra tu ją go tylko przyjaciele, a dzięki pro b o stw u

będzie m ógł lepiej i godniej służyć Z am oyskiem u. T o sam o pow tórzył

w 1583 r., gdy jego apetyty w zrosły na tyle, że prosił o biskupstw o

kijow skie w raz z dodatkow ym i u p o sa ż e n ia m i25.

Częściej jed n ak m am y d o czynienia z bardziej konk retn y m i sugestiam i.

W achlarz korzyści, ja k ie m iały się stać udziałem Z am oyskiego, był bard zo

szeroki. G ed eo n B ałaban w ładyka lwowski zabiegający w 1576 r. o po tw ier­ dzenie przez k ró la na swym w ładyctw ie oraz o w ładyctw o w łodzim ierskie lub przem yskie, ob ok rutynow ej form uły, iż to co d o stanie um ożliwi m u lepsze służenie, zapow iadał k o lejn o upom inki w postaci 15 a następnie 100 w o łó w 26. N a drugim biegunie, zam ierzający ubiegać się o k an on ię zam ojską ks. Erazm D ębiński — śladem wielu przedstaw cieli niższego duchow ieństw a —

24 A JZ t. III, n r 830: O k u ń d o D ro h o jo w sk ie g o , regest 9 m a rc a 1583; O k u ń d o JZ , W arszaw a 20 m arca 1583.

25 A JZ t. I, n r 252: K ło d z iń sk i d o JZ , Przem yśl 1 p a źd ziern ik a 1578; A JZ t. III, n r 911, K ra k ó w 10 g ru d n ia 1583.

(10)

W P O S Z U K I W A N I U P A T R O N A 199

przyrzeka! w 1602 r. przede w szystkim m odlić się za pow odzenie i długie zdrow ie k a n c le rz a 27.

S ugerow ano też korzyści pośrednie. A d rian C hełm icki służący w 1588 r. z polecenia Z am oyskiego jego siostrze, Zofii D ziałyńskiej p o d kreślając swe zasługi zaznaczał, że m a „kilk aset ludzi pow innych sw ych” , co w yraźnie podnosić m iało w artość jeg o usług i wpływać na ew entualną nagrodę. Specjalista praw ny, M elchior M ichałow ski, prosząc w 1603 r. o pisarstw o krakow skie zauw ażał, że d a m u to „snadnieyszy przystęp do duchow ień­ stw a” — a więc um ożliw i skuteczniejsze służenie p atro n o w i. W reszcie Jerzy Radziwiłł w 1578 r. zabiegał o jakieś d o b re staro stw o, „ k th o re ia zasię W M . m. m. p. obieczuię pusczicz, kom u w ola W M będzie” . M iał więc kanclerz pozostać nadal w pew nym sensie dysponentem przyznanych ju ż d ó b r i m ógł je ja k o środek płatniczy podw ójnie w y k o rz y stać28.

Jeszcze wyższy stopień w yrafinow ania wykazywali petenci sugerujący, iż d o b ro publiczne w ym aga pozytyw nego rozp atrzenia ich prośby. Celow ał w tym A ndrzej O paliński m arszałek wielki k o ro n n y , któ ry — m im o p iasto ­ w anego urzędu — notorycznie uchylał się od przebyw ania na dw orze królew ­ skim. W 1577 r. w yjaśniał na przykład, że opuścił d w ó r nie „d la o b razy ” , ale z pow od u swego niedo statk u . Jakie koszta ponosi stale m arszałek, mógł się Z am oyski — zdaniem nadaw cy — dow iedzieć od M iko łaja Firleja kasztelana bieckiego (najstarszy syn J a n a — m arszałk a w ielkiego koronnego, p o p rzed n ik a O palińskiego). W tej sytuacji m arszałek uznaw ał, że nie m oże mieszkać na dw orze „besz jak iego p o d p o m o ż e n ia --- vidzacz, jakiego d o sth a th k u m arsalkow i p o th rze b a, hcze-li, abi przi nim autoritas bela; b o sine autoritate bicz stharsim na dw orze, nie viem , z iakabi th o belo slava J. K r. M .” . P ozostaw ał też głuchy na zapew nienie kanclerza, że nie musi z m nóstw em sług przyjeżdżać, bo zn ajdą się na miejscu tacy, co służyć m u będą i ... czekał na re z u lta ty 29.

N a interesy k raju w skazyw ał też Jan Szczęsny H e rb u rt prosząc w 1601 r. o wpłynięcie na w ojew odę sandom ierskiego Jerzego M niszcha, by ten w ydzier­ żawił m u starostw o krasnostaw skie, gdyż d opiero p o zaw arciu k o n tra k tu będzie m ógł łożyć pieniądze na potrzeby R zeczypo sp olitej30. Specyficznego arg u m en tu użył też Ja n T om asz D roh ojow sk i, k tó ry w 1578 r. po pow rocie z misji do Rygi sugerow ał, żo szlachta inflancka chciałaby w łaśnie jego widzieć na urzędzie a d m in istra to ra In f ia n t31.

T rzecią gru p ą g o d n ą — jak się nam w ydaje — w yodrębnienia były stosow ane tricki psychologiczne, których skuteczności absolutnie nie w olno lekceważyć. N a ich czele wym ienić trzeba form uły w m aw iające Z am oyskiem u jego

27 A Z n r 653: D ęb iń sk i d o JZ , K ra k ó w 6 listo p a d a 1602.

28 A JZ t. IV. n r 1323: C h ełm ick i d o JZ , P łom iany 25 w rześnia 1588; A Z n r 637: JZ d o M ichałow skiego. Z am o ść ? lipiec 1603; A JZ t. I. n r 236: R adziw iłł d o JZ , P raga 4 sierpnia 1578.

29 A JZ t. 1, n r 98: O paliń sk i d o JZ , W łoszakow ice 25 lu teg o 1577; P olkow ski, s. 147: JZ d o O paliń sk ieg o . P ilzn o 6 p a źd z ie rn ik a 1578.

30 A Z n r 190: H e rb u rt d o JZ , W arszaw a 23 m arca 1601.

(11)

200 W O J C I E C H T Y G I E L S K I

„ludzkość” i d o bro ć, bądź sugerujące intym ność stosun kó w łączących go z petentem . M arcin Leśniow olski, k tóry w 1577 r. m usiał ubiegać się u p o d ­ kanclerzego o specjalne zw olnienie „dla p o ra to w an ia zd ro w ia” i wzięcia udziału w weselu M ikołaja F irleja kasztelana bieckiego z E lżbietą Ligęzianką, pisał 6 listo pada z K ra k o w a : „m am nadzieie w d o b ro c y W M ., sze to bes obraszenia laski W M . m ego m cziwego p. będzie” . W tym że liście prze­ praszając ad resata za brzydkie pism o i uspraw iedliw iając to swą ch o ro b ą do daw ał: „w sak tego lisciska oproc W M . szam ego n ik t nie uiszy y nie nalaye, sze d o takiego p an a tak niesgrabnie pisze” 32. Sugestię dystansu d o m arnych, przyziem nych spraw zaw ierała, pochod ząca z 1585 r., pro śb a M ikołaja R adziw iłła S ierotki, by Z am oyski nie m iał m u za złe, że go nagabuje „o tę nędzną ziem ską m ajętność” 33. D uże wyczucie realiów i kan cler­ skich preferencji w ykazyw ał Jerzy R adziw iłł, k tó ry prosząc w 1578 r. o pom oc w w ykupieniu swych d ó b r solennie zapew niał, że potem ju ż d o śm ierci o nic nie będzie m o lesto w ać34. „ J a okrom sam ey osobliw ey łasky wm. m ego m . pana refugium żadnego ni m am ” — przekonyw ał w 1593 r. M ikołaj H e rb u rt opisując swe kłopoty fin an so w e35. N a o tw arto ść i szczerość staw iał w 1598 r. Jerzy Z am oyski k an o n ik krakow ski, późniejszy biskup chełm ski i o p at czerw iński, k tó ry dziękując za łaski ju ż w yśw iadczone spow iadał się ze swej szczerej chęci „c h w y tan ia” beneficjów za życia ich obecnych w łaścicieli36.

Ciekawej psychologicznie argum entacji swych „chęci” k u Z am oyskiem u użył Stanisław G ostom ski kasztelan sochaczewski w 1578 r.: „T em bęndącz zaw zdy, którym zwykł statecznoscz przyazny każd em u człow yekow y poka- zow acz, tem wyenczey W M ., na którego ossobye y reipublicae y m oyey m ały ossobye wyelye nalyeszy” 37. W łasne zalety c h a ra k te ru i pozytyw ny stosunek wywołać m iały analogiczną reakcję potężnego kanclerza. N ie mniej subtelny ksiądz P iotrow ski tw ierdził 20 czerwca 1581 w liście d o swego p a tro n a , iż nie fa k t „żem ten długi czas na tej nieszczęsnej służbie stracił” (bez nagrody) jest dlań najboleśniejszy, lecz „że ludzie rozum ieć będą, żech się źle zachow ał na 'n ie j, gdyż nagrody ani konsolacyi żadnej nie m am ” 38.

K olejne typy stosow anej argum entacji wym ienić ju ż m o żna skrótow o — ja k o rzad k o w ystępujące, b ądź niezbyt oryginalne. D o tych o statn ich zaliczyć m ożna pow oływ anie się na wcześniej otrzym ane obietnice, czy też zaob ser­ w ow ane przejaw y życzliwości. N adspodziew anie rz ad k o w ystępuje natom iast pow oływ anie się na dalsze pokrew ieństw o. D o ciekaw ych, lecz rzad k o spotykanych zaliczyć m ożna argum entację p o d k reślającą aspekt geograficzny, czy też geograficzno-środow iskow y pożąd anego d o b ra. A ndrzej Zebrzydow ski

J2 A JZ t. I, n r 166: L eśniow olski d o JZ . K ra k ó w 6 lis to p a d a 1577. 33 A JZ t. IV , n r 1092: R adziw iłł d o JZ , S an d o m ie rz 8 k w ietn ia 1585. 34 A JZ t. I, n r 236: R adziw iłł d o JZ , P raga 4 sierp n ia 1578.

35 A Z n r 190: H e rb u rt d o JZ , W arsz aw a 26 k w ietnia 1593. 36 A Z n r 706: Z am o y sk i d o JZ , K ra k ó w 30 w rześnia 1598. 37 A JZ t. I, n r 205: G o sto m sk i d o JZ , C hełm 7 m aja 1578. 38 P iotrow ski, s. 6.

(12)

W P O S Z U K I W A N I U P A T R O N A 201

podczaszy k o ro n n y stara! się w 1584 r. o starostw o sieradzkie, gdyż — jak p is a !— jest ono „praw ie w ojczyźnie m ej” . S ekretarz wielki k o ron ny W aw rzyniec G em bicki zabiegając w 1600 r. o b isk up stw o poznańskie tłum aczy!, iż m ógłby tam służyć Bogu, królow i i Z am oy sk iem u oraz, że tam w łaśnie m a wielu przyjaciół i p o w in n y ch 39.

B ogactw o i w ielow ątkow ość stosow anej przez kanclerskich p etentów a r­ gum entacji nie m oże dziwić, jeśli uśw iadom im y sobie zróżnicow anie społeczne tej grupy. Z w racaliśm y uw agę na w ątki szczególnie interesujące ze względów form alnych i m erytorycznych, w śród k tó ry ch um iejętne w iązanie w łasnego interesu z p rzyd atnością w ydaje się najistotniejsze. N ie zm ienia to jed n ak fa k tu , iż podstaw ow ym argum entem pozostaw ała obietnica rew anżu — rzadziej w sensie m aterialnym , częściej w form ie usług, a przede w szystkim lojalności i o d dania.

P etent nie zawsze zw racał się b ezpośrednio d o swego potencjalnego p ro tek to ra . W analizow anej korespondencji rów nie często m am y d o czynienia ze zjaw iskiem p rotekcyjnego pośrednictw a, a co za tym idzie — z w yraźnym przesunięciem akcentów rekom endacyjnych.

„ P . H erb u rto w ej usczjel W M u K ró la JM . d o b rą cerę" (M ik o łaj M ielecki w ojew oda p o ­ dolski d o Ja n a Z am o y sk ie g o , 3 k w ietnia 1577)40

D la kategorii listów , w któ ry ch p etent by! zalecany Z am oyskiem u przez osobę trzecią, charakterystyczne było ro zbudow an ie fragm entów p o d k reślają­ cych przydatno ść osoby rekom endow anej dla kanclerza — ..bocz gi p o d o b n o godni gi m oglbi kiedikolviek bicz p o thrzebnim sługa K ró la JM ., a, ja k o on upevnia, gi V M .” — zapew niał w 1577 r. A ndrzej O paliński polecając W aw rzyńca G oślickiego na jak iś urząd dw orski. Z jednać życzliwość Z am oyskie­ go dla S tanisław a G o m olióskiego m iała w następnym ro k u uw aga P iotra M yszkow skiego biskupa krakow skiego, że G om oliński kanclerzow i „e x animo rad służy” ; „chętliw y d o uczynności” m iał się okazać dw o rzan in królew ski, Paw łow ski, zalecany w 1581 r. przez S pytka J o r d a n a 41.

P odo b n ie ja k w pierwszej grupie pró śb , zw iększenie użyteczności osoby rekom endow anej w iązano z jej ew entualnym aw ansem urzędniczym . B arb ara Z am oy ska, w im ieniu sługi R óżyckiego, prosiła m ęża w 1604 r. — „abyś m u wmć. z M ciwey łaski swei dać raczył to pisarstw o G ro d z k ie w Bełzie, a on iak o te pryw atne posługi wmci m ego M ciw ego p a n a odpraw ow ać, tak i to pisarstw o m aiącz z M ciwey łaski wm m ego m ciwego pan a, chętnie pilnie y życzliwie służyć gotów iesth” 42.

Szczególnie w ażnym jed n ak elem entem docenianym przez protekcyjnych pośrednik ów , tych rozum ujących w kategoriach politycznych, były wpływy

34 A JZ t. III. n r 1049; Z eb rzy d o w sk i d o JZ . S an d o m ierz 31 g ru d n ia 1584; A Z n r 662: G em b ick i d o JZ . W arszaw a 4 m aja 1600.

40 A JZ t. I, n r 113: M ielecki d o JZ . K o w ale 3 kw ietnia 1577.

41 A JZ t. I. n r 164: O paliń sk i d o JZ , R a d lin 1 lis to p a d a 1577; A JZ t. I. n r 214: M y szkow ski d o JZ , K ra k ó w 18 czerw ca 1578; A JZ t. II, n r 546: J o rd a n d o JZ , D orce 26 g ru d n ia 1581.

(13)

Ί

202 W O J C I E C H T Y G I E L S K I

osób rekom endow anych w ko nkretnych regionach kraju. Stanisław Żółkiewski hetm an polny w nosząc w 1596 r. prośbę za niższym i dow ódcam i — kniaziem R óżyńskim , B istrupem i S tadkow skim , by ich ro to m służba nie była wy­ pow iadana pisał, iż nie należy takiej decyzji podejm ow ać, przede wszystkim z pow odu znaczenia, jak ie m ają w „tym k ra ju ” 43. Ten sposób rozum ow ania, doceniający znaczenie wpływów politycznych, ja k ie uzyskiw ać m ożna było za pośrednictw em osób popieranych, reprezentow ali ludzie szczebla sen a to r­ skiego — w n atu ra ln y sposób rozum ujący w szerszych kateg oriach politycznych. O ni też byli au to ram i najobszerniejszych, w ielow ątkow ych epistoł p rotekcyj­ nych.

O sobą, k tó ra p o trafiła zapew nić sobie w staw iennictw o kilku p ro tek to ró w , był szlachcic m azow iecki, Paweł G arw aski. W swych, uw ieńczonych pow o­ dzeniem , staran iach o pisarstw o płockie uzyskał w 1585 r. p o parcie w oje­ w odów — płockiego, G rzegp rza Zielińskiego i m azow ieckiego, Stanisław a K ryskiego. Ten ostatni zapew niał kanclerza, że p o w yjednaniu pożądanej nom inacji będzie m iał z G arw askieg o dob rego sługę, „ k tó re g o za swego sam w owem kącie mieć będziesz raczył” . G arw aski w yraźnie nie zam ierzał na pisarstw ie poprzestać, gdyż w 1602 r. zapew nił sobie kolejne w staw ien­ nictw o m ające m u w yjednać łaskę królew ską. Tym razem rekom endow ał go Z am oyskiem u b ra t. S tanisław kasztelan płocki, stosując odpow iednio ro z­ b u d o w an ą argum entację. P o pierw sze więc zalecany pisarz płocki służy z ro tą w Inflan tach , a wcześniej służył przeciw T u rk o m , co w sum ie naraziło go na znaczne koszta, po drugie zaś m ógłby on stale służyć kanclerzow i w Inflan tach , gdyby tam m ajętność dostał. Pierwsza część argum entacji w sposób rutynow y podkreślała więc zasługi w ym agające nagrody, dru g a sugerow ała potencjalne korzyści, jak ie udzielenie skutecznego p op arcia przynieść m iało p ro te k to ro w i44.

Przy okazji stara ń G arw askiego w a rto zw rócić uwagę n a jeszcze jeden elem ent zw iązany z pośrednim i działaniam i protekcyjnym i. O sobie zalecającej danego człow ieka Z am oyskiem u zależało na u g ru n to w a n iu i sp opularyzow aniu przek o n an ia o skuteczności swej rekom endacji, o wpływie, jak i na decyzje kanclerza jest w stanie .w yw ierać. K ryski zalecając G arw askiego pragnął przede wszystkim , żeby się nieprzyjaciel „n ie cieszył” i by d la postron ny ch było jasn e, „że przyczyna nasza u W M -сі m. m. p an a jest w ażn a” . P odobnie, choć nieco wcześniej, bo w 1578 r., rozum ow ał sam P iotr M yszkow ski biskup krakow ski. Prosząc o poparcie przed sądem królew skim gdańszczanina K rzysztofa S zturm a zapew niał, że ten będzie u zyskaną łaskę Z am oyskiem u „odsłu go w ać” , a co ważniejsze „ p o z n a tesz th o , ze przyczyna m oia m iała mieiscze u W M ” 45.

K olejną isto tn ą now ością, ja k ą odnajdujem y w reko m end acjach d o ty czą­ cych osób trzecich, są w yliczenia ich pozytyw nych cech c h a rak teru , czem u

43 A Z n r 273: Ż ółkiew ski d o JZ . W innica 16 m arca 1596. M niej isto tn y w ydaw ał się a rg u m e n t, iż w ielu żołnierzy z tych ro t m og ło b y przejść na stro n ę k o zack ą.

44 A JZ , t. IV, n r 1086: K ry sk i d o JZ , P łock 31 m arca 1585; A Z n r 661; G a rw ask i d o JZ , K ra k ó w 14 lis to p a d a 1602.

45 A JZ t. IV . n r 1086: K ryski d o JZ , Płock 31 m arc a 1585; A JZ t. I. n r 271: M yszkow ski d o JZ . K ra k ó w 31 g ru d n ia 1578.

(14)

W P O S Z U K I W A N I U P A T R O N A

203 sam ym zainteresow anym nie w yp adało poświęcać zbyt d u żo miejsca. G arść takich — b ard zo zresztą lapidarnych — ocen przynosi k o resp on den cja zw iązana ze sporem o staro stw o knyszyńskie w 1574 r. m iędzy Z am oyskim a ro t­ m istrzem Stefanem Bielawskim . O ceniający tam tejszych stro n n ik ó w Z am oyskie­ go H ieronim M akow iecki o Jerzym K urzenickim starościcu pińskim wyraził się. iż „czjni ja k o praw y przjiaciel” ; rów nież niejaki Irzykow icz zasłużył sobie, zdaniem M akow ieckiego, na m iano do b reg o przyjaciela i sąsiada. G łów ny b o h ater w ypadków knyszyńskich Stanisław T ro jan , m iejscowy pod- starości, sugerow ał w tedy, by tam tejsze leśnictw o dać niejakiem u Stołuskiem u, który godzien jest łaski Z am oyskiego ja k o „w ierny i życzliwy” 46.

O puszczając peryferyjny w ów czas K nyszyn i w racając na głów ne szlaki działań protekcyjnych n ad ań m am y d o czynienia tylk o z dość bezbarw nym i kom plem entam i. O paliński rek o m en d u jąc Z am oyskiem u W aw rzyńca Goślic- kiego ówczesnego d ziekana kieleckiego, k an o n ik a krakow skiego i san d o ­ m ierskiego pisał 1 listop ada 1577: ,.V pravdzie — zecz nie jesthem th ak głęboki, abih exquisite m ial liudzie znacz, alie atholi się m nie zd a dob ri gi godni czloviek go m niem am , ze sczeri” , zaś P io tr M yszkow ski zalecając w 1580 r. B artosza K otyńskiego na pisarstw o ziem skie halickie oceniał, iż kand y d at jest „człow iekiem do b reg o za ch o w a n ia” . Z ygm unt R ożen w yjaśniał w dwa lata później, że ro tę po zm arłym rotm istrzu C ząbrskim dał niejakiem u B oczkow skiem u — „d o b rem u , cnotliw em u człow iekowi i g o d n em u ” 47.

Z czasem częstsze staje się podkreślanie wysokich kwalifikacji — ja k o cech stanow iących podstaw ę rekom endacji. M ikołaj Z ebrzydow ski m arszałek k o ro n n y zw racając się w 1601 r. o zalecenie królow i i w yrobienie sposobu utrzy m an ia dla Ja n a B aptysty Brezelziego — zasłużonego na w ypraw ach m oskiew skich przy zd obyw aniu N arw y i Iw ano gro du , p o d k reślał jeg o kw a­ lifikacje kartog raficzne — te daw niejsze, ja k i o statn io objaw ione, gdyż Brezelzi w łaśnie „m iasto Rewl z zam kiem i okolicam i od ry sow ał” , p rzed sta­ w iając szczegółowy p ro jek t zdobycia go — ponow nie więc potw ierdził swą użyteczność na w ojnie. Tenże m arszałek polecał kanclerzow i w następnym ro k u niejakiego G ajew skiego ja k o trzeźw ego i b y w ałeg o 48.

W sum ie jed n ak p ró b a zestaw ienia cech uznaw anych za pozytyw ne na podstaw ie listów protekcyjnych pośredników w ypada blado. E pitetom w ro d z a­ ju „d o b ry ” , „szczery” , „cnotliw y” tow arzyszą zapew nienia o wierności

p eten ta i jego skłonności d o pełnienia usług. D om inują arg u m en ty jed n o ro d n e , sform ułow ania lap id arn e i ogólnikow e, nie dające po dstaw d o szerszego w nioskow ania. Sytuacja ulegnie d o p iero zm ianie przy przeglądzie argum entacji osobiście stosow anej przez kanclerza.

46 A JZ t. I. n r 40: M ak o w ieck i d o JZ . K n y szy n ? m aj 1574; A JZ t. I, n r 39: K nyszyn 20 m aja 1574.

47 A JZ t. I. n r 164: O p aliń sk i d o JZ , R ad lin 1 lis to p a d a 1577; A J Z t. II, n r 375: M y szkow ski d o JZ , B orzęcin 16 m aja 1580; A J Z t. I I I v n r 767: R o ż en d o JZ , D o rp a t

18 m arc a 1582.

48 A Z n r 272: Z eb rzy d o w sk i d o JZ . K ra k ó w 24 lutego 1601; A Z n r 708: L a n c k o ro n a 10 czerw ca 1602.

(15)

204 W O J C I E C H l Y U I E L S K I

,,C ok o lw iek wm. uczynić raczy d la Je 0 m.x. C hełm skiego [S tanisław G o m o liń sk i] m ieć th o • b ę d ą iakbyś w m dla m nie czynił y społem z Je 0 m. b en d ę th o w m . o d słu g o w ał” (Jan Z am o y sk i d o M ik o łaja Z eb rzy d o w sk ieg o m ar- • sz atk a k o ro n n e g o , 19 m aja 1598)49

N ajobszerniejsze wypow iedzi Zam oyskiego w spraw ach protekcyjnych zaw dzięczam y zacho w aniu się jego listów do P io tra Tylickiego sekretarza wielkiego k o ron nego , a potem podkanclerzego. Ja k o głów ny przekaźnik dezyderatów kanclerza do k ró la otrzym yw ał Tylicki szczegółowe rekom endacje, których treścią m iał się posługiw ać w bezpośrednich k o n ta k ta c h z m onarch ą.

N a jp ro stszą fo rm ą było tradycyjne podkreślanie w ym iernych zasług osoby zalecanej bądź jej kw alifikacji. W tej pierwszej grupie konsekw entnie d om inują, rekom endow ani w całym badanym okresie, żołnierze. Jeden z nich, B artłom iej K azanow ski, k tó ry m iał w 1596 r. otrzym ać część Siem ionów ki k o ło Szczerca, po śm ierci dotychczasow ego ten u tariu sza p. K u n a ta , zasłużył na obszerniejszą ch a rak tery sty k ę: ,,P an K azanow ski iest szlachcic starożytnego do m u , czas pew ny na n au k a ch w kraiach obcych straw iw szy, przodków swych przykładem , posługam i R ptey w spraw ach nie dom ow ych telko ale y w oiennych przes lat kilka baw i się, y teras d o sądów w oiennych przeszłey expeditiei używ ałem go ; stateczny y rossądny iesth, y nadzieia, że im daley tem godnieiszym w. k. mci sługą bendzie” — pisał kanclerz d o Z ygm unta I I I 50. Ł ukaszow i Szlatkow skiem u w 1597 r. należał się Ż igvult w Inflantach, gdyż „służył pew nie n ieb o ra k ” ; Jerzy G ałęzow ski godzien był otrzym ania k a d u k u na d o b ra po W aw rzyńcu D iulen, ja k o że „stary , skrom ny, serdeczny, y d ob rze Je 0 kro. m ci zasłużony żołnierz iest” 51.

K w alifikacje i dośw iadczenie niezbędne szczególnie w działan iach k an cela­ ryjnych i dyplom atycznych staw ały się argum entem rów norzędnym . Z apew niając w 1578 r. m arszałk a O palińskiego o swym p o p arciu d la jeg o synow ca starającego się o kasztelanię rogoziń ską m iał Z am oyski przedłożyć królow i, że k a n d y d a t „nie tylko iż pow innym W M . będąc, zacnej jest familii, ale przystąpiła d o tego stateczność w n aukach uczciwych, ćw iczenie i przy­ patryw anie się rzeczom , na innych królów dw orze” 52. D o spełnienia p róśb Inflantczyka, T ydem ana G iese, m iała skłonić B atorego w 1582 r. probitas i erudycja rekom endow anego. P opierając w 1585 r. sta ra n ia W ojciecha Ręczajskiego kasztelana w arszaw skiego o jakieś n ad a n ie zw racał kanclerz uwagę na jeg o zasługi p odczas pełnienia funkcji starościńskiej w D orpacie, zalety ja k o stro n n ik a politycznego, a przede w szystkim stu d iu m 53. W skazując w tedy k and y d ató w d o poselstw a m ającego udać się d o cesarza R ud olfa z żądaniem ekstradycji K rzysztofa Z borow skiego, Z am oyski w ym ieniał M ikołaja

44 A Z n r 635: JZ d o Z eb rzy d o w sk ieg o , Z am o ść 19 m aja 1598. 50 A Z n r 635: JZ d o Z y g m u n ta IIII. Z am o ść 11 m arca 1596.

51 A Z n r 637: JZ d o T ylickiego, Z am o ść ? grudzień 1597; W o lm irz 30 g ru d n ia 1601. 52 P o lk o w sk i, s. 104: JZ d o O p aliń sk ieg o , Lw ów 17 m aja 1578.

53 A JZ t. III, n r 752: JZ d o B ato reg o , D o rp a t 26 lutego 1582; A JZ t. III, n r 1082. G a rw o lin 8 m arc a 1585.

(16)

W P O S Z U K I W A N I U P A T R O N A

205 T om ickiego oraz M acieja K o n o p a ck ieg o sekretarza królew skiego, „k tó ry dość ma lat, choć m ało b ro d y ” . P odobnej, choć bardziej rozb ud ow anej argum entacji użył w obec Tylickiego zabiegając w 1599 r. o k anon ię w arszaw ską dla ks. Piskorzew skiego. Tylicki m iał w tedy bronić jego k an d y d atu ry , „d a ią c to y litteris, w k tórych iest d o b rze versatus, y zasługom iego w C ancellarij, y m oiey tesz przyczynie” 54.

O d rę b n ą grupę reko m endacji charakteryzow ało p o dkreślan ie politycznej przydatności osoby zalecanej — „tegobym ja radzie! K r. J. M -ci nie porzucać; wiem, że d o wielu go m oże użyć, i tak rozum iem , że i libere i szczyrze będzie chciał w spraw ach J.K r. M -ci p ostęp ow ać” — pisał kanclerz w 1586 r. do Tylickiego o M ik o łaju F irleju kasztelanie ra w sk im 55. Z asadniczym atu tem osoby rekom endow anej m iały być jej w łasne wpływy, dzięki k tórym m ożna było oddziaływ ać na poszczególne dzielnice kraju. T a k ą atra k cy jn ą postacią w rejonie sieradzko-łęczyckim był, w edług oceny Z am oyskiego, Stanisław K arsznicki sędzia ziem ski sieradzki. W 1586 r., p o śm ierci Ja k u b a K arsznic- kiego pisarza ziem skiego łęczyckiego, w ystąpił p an sędzia o to pisarstw o dla b ra ta S ebastiana, chorążego łęczyckiego, by z kolei na chorąstw o prom ow ać drugiego b ra ta , Ja n a — dotychczasow ego łow czego łęczyckiego. K onieczność pozytyw nego ro z p atrze n ia dezyderatów K arsznickiego kanclerz argum ento w ał w obec Tylickiego w sposób następujący: „W ie W M ., że pan sędzia będąc bonarum partium w onem k ra ju już i d o invidjej przychodzi; m ałe to są rzeczy i jego p okrzepić tem i autoritem[\] jeg o u tam tych ludzi” 56. Z alecone przesunięcia p ersonalne w praw dzie nie nastąpiły, w ażny pozostaje je d n a k przede w szystkim sposób m yślenia w yrażony w tych sło­ wach.

Szczególnie istotn e dla kanclerza były wpływy na R usi, a więc w rejonie jego stałej, bezpośredniej dom inacji. T u — póki był w szechw ładny — nie m ógł sobie pozw olić n a żadne odstępstw a. T oteż energicznie popiera! w 1586 r. na w akujące staro stw o tlom ackie M ikołaja H e rb u rta p odkom orzego halickiego, a zdecydow anie przeciw staw iał się k an d y d atu rze S tanisław a (D iabła) S tadnickiego: „N iech to nasienie sam u nas się nie krzew i, proszę” — pisał d o Tylickiego w skazując, że S tadnicki i tak ju ż o statn io wszedł w p o siad an ie Ł ańcuta. W w ypadku protekcyjnego niepow odzenia w tej sp ra­ wie — „zw ątpieliby sam siła pow innych, z którem i aczej d a Bóg mogę wszystko sam dodzierżeć w owych krajach K rólow i Jego M ości” . N a skutek odrzucenia k an d y d a tu ry H e rb u rta ucierpiałyby osobiste wpływy Z am oyskiego w kluczow ym rejonie, a p o śre d n io straciłby na tym i król — „S am W M . m ożesz baczyć, co n a tem rzeczom J. K r. M . należy, i m nie też, abym wżdy choć w tem jed n em k ra ju ludzkie studi,a K r. JM . i sobie zatrzy ­ m a!” 57. D o pojęcia własnej strefy wpływów odw oływ ał się też kanclerz

54 A JZ t. IV , n r 1091: JZ d o T ylickiego, Bełz 8 k w ietnia 1585; A Z n r 635: G o ra j 4 w rześn ia 1599.

55 A JZ t. IV , n r 1138: JZ d o T ylickiego, Bełz 15 k w ietnia 1586. 56 A J Z t. IV, n r 1149: JZ d o T ylickiego, Z am o ść 6 czerw ca 1586.

57 A JZ t. IV , n r 1135: JZ d o T ylickiego. Bełz 24 m arca 1586; n r 1138: Bełz 15 kw ietnia 1586.

(17)

206 W O J C I E C H T Y G I E L S K I

przy okazji zalecania w 1586 r. ro tm istrza Łukasza Sernego na w ójtostw o so- kolnickie. Tylickiem u, k tó ry spraw ę m ial zreferow ać pod kan clerzem u B ara­ now skiem u, Z am oyski tłum aczył, że „ to lubo w sendom ierskiej ziem i,, ale pobliż Rusi, za W isłą” . — w skazując w ten sposób ja k b y czysto geograficzną granicę swego politycznego o d d z ia ły w a n ia 58.

A nalogiczny sens posiad ało zachw alanie świetności i rangi rodziny, z której rek om endow ana osoba się w ywodzi. R odziny te m iały oczywiście wykazywać szczególną skłonność d o usług na rzecz k ró la, tak się jed n ak składało, że przede wszystkim stanow iły one zaplecze polityczne sam ego kanclerza. D w a przykłady, pochodzące z ro k u 1598, stanow ić m o g ą ilustrację takiej form uły. Prosząc Tylickiego o w staw ienie się d o k ró la, by usługi p o d ­ skarbiego koro n n eg o Ja n a F irleja w ynagrodził, po zasto so w an iu argum entów historycznych m ających podkreślić znaczenie dzierżonego przez Firleja urzędu, pisał kanclerz o nim sam ym — „człow iek iest fam iliy znaczney, y my przyznać wszyscy m usiem , d o b re y ” . Jeszcze ważniejsze z p u n k tu widzenia pryw atnych interesów politycznych Z am oyskiego było p o p ieran ie braci P o ­ tockich, stanow iących trw ałe oparcie dla jego wpływ ów na P odolu. Prosił więc w tedy o zalecenie królow i Ja n a P otockiego staro sty kam ienieckiego, pisarza polnego, by o trzym ał nagrodę za swe służby, a na początek — o darow an ie m u jurg ieltu , k tó ry płaci ze starostw a kam ienieckiego. Tylicki m iał też pam iętać o Stefanie Potockim i „gdyby się occasia iaka otw o rzy ła” przypom nieć go królow i i dalej do służb m on archy , lub „ n a U rząd iaki dw orski, gdyby vacoval, nastręczyć” . Po szczegółowym w yliczeniu dezyderatów następow ał wreszcie k o ro n n y arg u m e n t: „U p ew n iam , że d o b re to iest panów P otockich gniazdo y że zawsze statecznością i służbam i swemi d o ­ godzą J. K . M .” 59.

O d świetności i szacow ności rodziny stanow iących w izytów kę dla poszcze­ gólnych jej przedstaw icieli k ro k już tylko d o zalet c h a ra k te ru sam ych protegow anych. W konw encji stosow anej przez Z am oyskiego rzad k o jed n ak w ystępow ały one sam odzielnie — z reguły były w top io ne w szerszą w ypow iedź zaw ierającą też inne argum enty rekom endacyjne. Z abiegając w 1594 r. o bis­ kupstw o chełm ińskie dla sek retarza wielkiego k o ro n n e g o (P io tr Tylicki?) łączył kanclerz zalety c h a ra k te ru i kw alifikacje k a n d y d a ta z tradycyjnym i zasadam i, jak ie stosow ać w inien m on arch a w polityce nom inacyjnej, o których treści czuł się Z am oyski u pow ażniony k ró la Z yg m u n ta pouczać: „ J e 0 m. x. S ecretarz wielki, d aw no iusz y p rzodkom W. k. m. y W . k. m. sam em u służy, k tó ry iakiey bogo boino sczi, wiedzy, cznothy, biegłosczi w spraw ach R ptey y w praw ie k o ro n n y m iest przypom inać mi nie trze b a” — pisał 5 w rześnia z Z am ościa. D alej następow ały uwagi, k tó re m ogły królow i do gustu nie przypaść: „D w a U rzędy dw orskie n a sobie nossi, S ekretarstw o W ielkie y R eferendarią, s k tó ry ch ludzie zaw żdy, d o przednich praelaturas

et dignitates Ecclesiasticas gradum mieli. D w a sta tu ty sam , że S ekretarze

58 A JZ t. IV . n r 1131: JZ d o T ylickiego, Bełz 6 m arc a 1586.

(18)

W P O S Z U K I W A N I U P A T R O N A

207 W ielczy, Pieczętarzom D uchow nym succedow acz rnaią i przednich praelaturas

et dignitates, po pieczętarzach nablissy bydź. I lu b o d o ło żo n o th am iest,

że król Je°m . moderari to m oże, tak iednak d o tąd zw yczaiem się utw ierdzieło, że th o królow ie Ich m cz. zachow acz raczyli” . K olejne arg u m en ty były bez­ pośrednim odw ołaniem się d o tradycji i postępow ania k róla S tefana, a kończyła je niew inna uw aga, iż kanclerzow i chodzi tylko o to, by k an d y d a t „s tego płaczu dw orskiego uczciwie sszedł, y żeby praerogativi th ego U rzędu dw orskiego nie poniżył” 60. Z nacznie wcześniej, bo jeszcze za życia B atorego. Z am oyski w yrażając żal z p ow o d u śm ierci Paw ła K orytki k asztelan a przem yskiego pisał o zm arłym w 1585 r. d o T ylickiego: „nie był ci C hrysyppem , ale był d o b re m i szczerem człow iekiem , quae est sapientia sum m a” i kontyn uu jąc tę myśl prosił o w staw iennictw o d o k ró la, by zachow ał przy jakiejś wiosce poto m k ó w zm arłego, czym „ m agnum incitam entum addet szczerem ludziom do służb sw ych” 61. Z alety c h a ra k te ru zm arłego pow iązane tu były z racjo­ nalnym argu m entem , w skazującym na konieczność politycznego zw iązania z dw orem jego poto m k ó w . Najczęściej jed n ak zalety o soby rekom endow anej w ystępow ały w raz z zapew nieniem o jej ścisłym zw iązan iu z kanclerzem , co jednozn aczn ie w yjaśniać m iało podejm ow ane przez niego zabiegi. M ikołaj U hrow iecki m iał w 1588 r. d o stać starostw o kam io n ack ie nie tylko jak o człowiek „rycerski i g o sp o d a rn y ” , ale przede w szystkim ja k o kanclerski z a u sz n ik 62.

W łasne zo b o w iązan ia ja k o w yjaśnienie podejm ow anych stara ń były a r­ gum entem ad resow anym też d o innych, poza m o n a rc h ą , potencjalnych p ro tek to ró w . P olecając w 1584 r. M arcinow i K rom ero w i Ja n a P otockiego Z am oyski w yjaśniał, że ju ż ojciec Potockiego, M ikołaj — general podolski i sta ro sta kam ieniecki w spółpracow ał ściśle z jego w łasnym ojcem . K anclerz k o n ty n u u je więc tym i zabiegam i ro d z in n ą tra d y c ję 63.

M otyw zaciągniętych w obec stro n n ik ó w zobow iązań pojaw ił się silnie w czasie trzeciego bezkrólew ia, kiedy stanął Z am o ysk i nie tylko wobec pro b lem u walki z przeciw nikam i zew nętrznym i i krajow ym i, ale i wobec konieczności o k azan ia w dzięczności tym , którzy w najtrudn iejszy m m om encie w iernie stali po jego stronie — „k tem u i tego i ow ego przyjaciela przy sobiem zaw iódł: P rzeto ra d nie rad m uszę im non deesse” — pisał wtedy do K rzyszto fa R ad ziw iłła64.

S zerokością h ory zo ntów w kw estiach polityki personalnej Z am oyski zdecydow anie przew yższał swych korespondentów . O pinie przezeń w ypo­ w iadane — o b o k rutynow ego p o dk reślenia zasług — częściej uw zględniały p o ­ ziom w ykształcenia, fachow ość i dośw iadczenie jego faw orytów . T ra d y cjo n a­ listą pozostaw ał n a to m ia st w kwestii zasadniczej — u zn aw aniu wierności i lojalności za kry teriu m decydujące.

W w ypow iedziach rekom endacyjnych kanclerza najw ażniejszy w ydaje się jed n ak w ątek polityczny. W tych k ategoriach należy in terp reto w ać cytow ane

60 A Z n r 637: JZ d o Z y g m u n ta III, Z am o ść 5 w rześnia 1594. 61 A JZ t. IV , n r 1107: JZ d o T ylickiego, Bełz 2 sierp n ia 1585.

62 A J Z t. IV , nr 1362: J Z d o T ylickiego, k o n c ep t w łasn o ręczn y 1588. 63 A JZ t. III. n r 1036: J Z d o K ro m e ra , Z am o ść 4 lis to p a d a 1584.

(19)

208 W O J C I E C H T Y G I E L S K I

wyżej jego obszerne w ypow iedzi na tem at system u p rotekcji, gdzie d em a­ gogicznym zapew nieniom , iż p o p iera — zgodnie z pow innością swego urzędu — każdego uczciwego i pragnącego służyć ojczyźnie, tow arzyszy uznanie za arg um ent w ystarczający fa k tu , że ktoś jest po p ro stu jeg o człowiekiem . T akie trak to w an ie system u rekom endacji potw ierdza częstotliw ość w skazyw ania na osobiste wpływy polityczne osoby polecanej, k tó re zw iększały jej a tra k ­ cyjność i skłaniać m iały d o pozytyw nego ro z p atrzen ia p rośby, co ew identnie rozum ieli protekcyjni pośrednicy w skazujący n a k o n k re tn e wpływy, jak ie kanclerz m oże uzyskać za pośrednictw em ich p rotegow anych. Tę optykę potw ierdza wreszcie przyw iązyw anie dużego znaczenia d o oddziaływ ania propagand ow ego , jak ie nagrodzenie zasług lokalnych p olityk ów będzie m iało n a przyszłość.

C hoć ocena skuteczności działań protekcyjnych Z am oyskiego m usi być generalnie pozytyw na, to je d n a k z pew nością nie wszyscy petenci m ogli czuć się usatysfakcjonow ani. B rak efektów podjętych stara ń z reguły skłaniał d o ich ponaw ian ia. M ożliw e było w szakże wyciągnięcie d iam etraln ie o dm ien­ nych w niosków — aż do rezygnacji z oparcia swych życiow ych planów na zw iązku z kanclerzem włącznie. „N ab y ł sobie Pan K anclerz m iłości u jednych, u drugich nienaw iści” — podsum ow ał ks. Piotrow ski ró ż n o ro d n e reakcje na rozdan ie w akansów p o w ypraw ie p sk o w sk iej65. Tę celną uw agę uzupełnić m ogą liczne utyskiw ania na m an k am en ty służby, objaw y rozżalenia z pow o du b ra k u bądź nieadekw atności spodziew anej nagrody, wreszcie k o n k re tn e decyzje opuszczenia szeregów kanclerskiej klienteli.

W tytule niniejszego szkicu, zgodnie z przyjętą o p ty k ą badaw czą, zaw arta jest jedn ozn aczn a sugestia, że szukającym jest p o ten cjalny sługa, że to jego aktyw ność i pragnienia ro zpoczynają długi łańcuch w zajem nych zależności. Czy tak było zaw sze? Czy relacje m iędzy popytem a p o d aż ą tego specyficznego tow aru, k tó ry m była ludzka chęć św iadczenia usług w zam ian za oczekiw aną nagrodę, były zawsze korzystne dla potencjalnego p a tro n a , a więc w polskich w aru n k ach najczęściej m ag n ata ? O ptyka p eten ta — a z ta k ą głów nie m am y w źródłach d o czynienia — m oże przecież być m yląca. M oże tro sk a o zn ale­ zienie w artościow ych, w ykw alifikow anych, w pływ ow ych ludzi skłonnych d o pełnienia funkcji służebnych lub politycznego p o d p o rz ąd k o w an ia częściej spędzała m agnackim polity k o m sen z pow iek, niż by to się m ogło w ydaw ać?

T ak więc na zasadnicze pytanie, czy łatwiej było znaleźć p a tro n a , czy sługę, nie p o trafim y sform ułow ać jednoznacznej odpow iedzi. T ru d n o też ustalić, naw et w przybliżeniu, w jak im sto p n iu strony zaw ierające ten nieform alny k o n tra k t, były z niego zadow olone. N ie ulega je d n a k w ątpliw ości, iż system pryw atno-fakcyjny rozw ijał się znakom icie ob ejm ując z czasem coraz szersze połacie życia społecznego i politycznego. Z p u n k tu w idzenia

65 P olk o w sk i, s. 351.: P io tro w sk i d o A. O p aliń sk ieg o , L u d n ik i 14 k w ietnia 1582. „ M a ry o M a tk o Boża to ć się p. W ileński [Jan C hodkiew icz] gryzie, czeka tu jeszcze, aby co d a n o ” — p isał w cześniej tenże a u to r o jed n y m z zaw iedzionych (P o lk o w sk i, s. 110, Lw ów 10 czerw ca

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ilekroć mowa jest o miesięcznym koszcie elementu wyposażenia opcjonalnego rozumie się przez to zwiększenie raty miesięcznej CUPRA i CUPRA Leasing Moc Niskich Rat wyliczonej

K ilka ciekaw szych na obszarze P olski stanow isk skorków (Derm aptera) i karaluchów ( Orthoptera, Blatlidae).. M ateriały do fauny ow adów siatkoskrzydłycli i

Pod nazwą SEAT Financial Services oferowane są usługi bankowe (przez Volkswagen Bank Polska GmbH sp. z o.o.) oraz usługi ubezpieczeniowe (przez Volkswagen Bank Polska GmbH sp. Oddział

Ilekroć mowa jest o miesięcznym koszcie elementu wyposażenia opcjonalnego rozumie się przez to zwiększenie raty miesięcznej SEAT i CUPRA Leasing Moc Niskich Rat wyliczonej

Reasumując, Dwie rocznice… są pozycją, którą można polecić wszystkim miłośnikom historii Polski XX wieku, ale także uczniom i studentom kie- runków takich jak historia

dla [imię i nazwisko ucznia]. W przypadku zakupu podręczników do kształcenia ogólnego, w tym podręczników do kształcenia specjalnego, dopuszczonych do

4.1. Współpraca Straży Miejskiej w Skawinie z Policją oraz placówkami oświatowymi w celu prowadzenia działań prewencyjnych zmierzających do rozpoznawania

Ilekroć mowa jest o miesięcznym koszcie elementu wyposażenia opcjonalnego rozumie się przez to zwiększenie raty miesięcznej CUPRA i CUPRA Leasing Moc Niskich Rat wyliczonej