• Nie Znaleziono Wyników

Zakłady i fabryki w przedwojennym Lublinie - Serafin Saj - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zakłady i fabryki w przedwojennym Lublinie - Serafin Saj - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SERAFIN SAJ

ur. 1913; Kolonia Rogóźno

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dwudziestolecie międzywojenne, Lublin, życie codzienne, praca, zakłady przemysłowe, fabryki

Zakłady i fabryki w przedwojennym Lublinie

Przed wojną to gospodarka była, że tak powiem, na odbudowie, po wojnie to wszystko było zniszczone, to, to w ogóle to jest tego… ale pomalutku, jak to się mówi, jak się idzie pod górę powolutku, to można wejść na samą górę.

Mogę powiedzieć, że ponieważ ja pracowałem, a pracownicy, którzy pracowali w Lubelskich Fabryce Samolotów i Wytwórni Samolotów, to się Żydzi z nami liczyli. „A gdzie pan pracował? O, co pan chce? Ja mogę dać wszystko na spłatę” i tak było.

Można było wziąć, dlatego że to firma była bardzo znacząca. Ja wtenczas w Lubelskiej Wytwórni Samolotów zarabiałem już sto złotych, nie, dwieście, przepraszam… osiemdziesiąt groszy na godzinę… osiem razy osiem to jest… to było ponad sto złotych, a jeszcze po godzinach i tak dalej, tak że ja już wtenczas nie mogłem narzekać i musiałem pracę pilnować tak, ażebym ja się liczył na swoim stanowisku pracy.

[Jakie inne zakłady pracy były wtedy w Lublinie?] No, była Moritz, Moritza fabryka, na rogu, co teraz handel tam jest. Była Wolskiego fabryka. Naprzeciw Wolskiego była

„Lechia” tak zwana. Tylko te zakłady się liczyły, a poza tym wszystkie inne zakłady to już powstały w późniejszym czasie, tak że też nie było wesoło. I ja jeszcze, przypomniał mi się moment, bo mój brat pracował… to inżynier Świątecki na Lubartowskiej, tam gdzie kiedyś były wagi, on skonstruował wyrzutniki do bomb do samolotów i on miał pieniądze we wszystkich zachodnich bankach i tak jak mi brat opowiadał, tak brat z nim się po prostu, tak jakoś się ułożyli, że jak brat się żenił, to był u niego na weselu. I pewnego czasu on przyjeżdża z Warszawy, przywozi zamówienie i tak z bratem rozmawia, mówi: „Z kim my to będziemy robili?”, a brat mówi: „Przecież tyle jest… magistraty i piszą w gazecie i tak dalej…”. A on odpowiada: „Ani jeden z tych tam się nie nadaje”. To są fakty, które pamiętam.

(2)

Data i miejsce nagrania 2005-10-21, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman, Katarzyna Warda

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nasza klasa się rozsypała, to była klasa śmierci – prawie wszyscy stali się ofiarami wojny. Kilku było bardzo zdolnych w mojej klasie, ale to wszystko są

No były sklepy z owocami i przeważnie były herbaciarnie tak zwane w tamtym czasie, nazywały się herbaciarnie, no i z wszystkimi innymi, prawda, ubiorami, tymi,

I na przyszły rok zacząłem dokształcać się, zdobywać wiedzę, tak że, dlatego że to była Lubelska Wytwórnia Części Lotniczych Władysława Stelmaszyka i tam trzeba było

Słowa kluczowe dwudziestolecie międzywojenne, Lublin, życie codzienne, Żydzi, dzielnica żydowska, sklepy żydowskie, handel żydowski, Psia Górka, mandarynki.. Sklepy i handel

Dzielnica żydowska to była tam jak w tej chwili nazywa się ulica Kowalska, czy przedtem też się nazywała to już nie pamiętam, i ten taki plac, który jest

No, warunki to można powiedzieć straszne, dlatego że każdy, jak był wezwany o godzinie dziewiątej, to już wiadomo, że już na rozwałkę, a ponieważ mnie też o godzinie

A drugi nalot był dziewiątego podobno, tak mi się zdaje, ja w ogóle nie pamiętam dokładnie, no to był nalot taki potężny, gdzie naprawdę zaczęli bombardować, to był

Chodzi o taką rzecz, że ponieważ mnie wszyscy znali z tego tytułu, że ja się zajmowałem remontem motocykli i tak dalej, no i taki fakt – było tak