• Nie Znaleziono Wyników

Teatr w przedwojennym Lublinie - Jerzy Starnawski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Teatr w przedwojennym Lublinie - Jerzy Starnawski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

JERZY STARNAWSKI

ur. 1922; Guzówka

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, kultura, życie kulturalne, teatr

Teatr w przedwojennym Lublinie

Co się odczuwało jako brak – miasto o takim znaczeniu nie ma stałego teatru. W Lublinie była tylko sala teatralna przed wojną, ale stałej trupy teatralnej nie było.

Bywały różne gościnne występy. Poza [Warszawą, która] miała bezkonkurencyjnie najlepsze teatry – był taki system centralizowania – Lwów, Kraków, Wilno, Poznań miały też teatry na poziomie. Lublin dał się wyprzedzić takim miastom jak Katowice, Grodno, Łuck. W [19]38 chyba roku była prowadzona w „Głosie Lubelskim” taka ankieta „Czy Lublin winien mieć stały teatr?”. No i jedna odpowiedź z Warszawy Stanisława Piaseckiego, redaktora „Prosto z mostu”, była taka: „Nie powinien, bo dyskutuje nad tym zamiast założyć teatr”. Oczywiście bardzo wielu się wypowiadało, że powinien mieć, że ma tradycje bogate i tak dalej. Czyli takie rzeczy się czuło, pewne niedociąganie.

Data i miejsce nagrania 2006-04-28, Łódź

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To była pani, która była córką właściciela domu na Krakowskim Przedmieściu 32, on się nazywał Bromberg, a ona była żoną Glasberga, który był nauczycielem w żydowskiej

Nasza klasa się rozsypała, to była klasa śmierci – prawie wszyscy stali się ofiarami wojny. Kilku było bardzo zdolnych w mojej klasie, ale to wszystko są

Biskup Fulman był biskupem nie bez zasług, chociaż czasem bywał taki trochę może śmieszny z różnych względów, czasem kazania mówił słabe, ale niewątpliwie to był jeden z

Ale na przykład nasz wychowawca mówił kiedyś, bo była ta sprawa o bilard w Café Klubie, że [tam] nie wolno chodzić: „Gdyby to ode mnie zależało, to byście

Były kawiarnie, była kawiarnia Rutkowskiego, była kawiarnia Semadeniego, [ale my nie chodziliśmy], myśmy przecież byli młodzi, nie mieliśmy pieniędzy na to, przecież żeśmy

Jak się szło na rynek – na rynek się chodziło na Świętoduską, tam był wtedy duży rynek – to po drodze się wstępowało do sodówki i wypijało się szklankę wody.. To

My mimo woli wiedzieliśmy, że jak było święto Kuczki, to wtedy na żydowskich balkonach pojawiała się taka budka z czegoś tam zrobiona – czy ze słomy, czy z czegoś.. I to

Była komisja powołana przez biskupa, komisja stanęła na tym stanowisku, że jest jakieś zjawisko, którego nie można wytłumaczyć, bo to i chemik zabierał głos, i inni,