• Nie Znaleziono Wyników

Prześladowania przez NKWD w 1944 roku - Anna Soroka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Prześladowania przez NKWD w 1944 roku - Anna Soroka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANNA SOROKA

ur. 1936; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, Lublin, PRL, NKWD

Prześladowania przez NKWD w 1944 roku

NKWD osiedliło się na ulicy Szopena pod [numerem] osiemnastym. Tam był ojciec mój przesłuchiwany i wrócił bez zębów. Ciągle tam chodził. W przedpokoju na taborecie stała teczka, w której były bez względu na porę roku wełniana chusta, kalesony, chleb. Jak ojciec był wzywany, to właściwie szedł na Szopena nie wiedząc czy wróci…

Ojciec po powrocie z Rumunii, jak zaczął szukać pracy, to dostał prace w elewatorze lubelskim. Był tam wagowym. Pracował tam przez szereg lat, jako wagowy na rampie. Potem pracował trochę w laboratorium. Nie wrócił do zawodu, bo zawodu musiał wyprzeć się tuż po wyzwoleniu. Ojca Rosjanie chcieli zmobilizować gdzieś za Ural, do jakiejś wytwórni samolotów. Doskonale znali ojca przeszłość, doskonale znali jego zawód. Przez tragiczny wypadek, brat ojca nagle zmarł na serce w wieku czterdziestu dwóch lat, więc ojciec po prostu podszywał się pod niego i mówił, że to jest pomyłka. Dzięki temu, że doskonale znał rosyjski, po tych dziewięciu latach dzieciństwa spędzonych w Rosji, wyłgał się po prostu, przekonując ich, że to nie on, tylko jego brat był pracownikiem wytwórni samolotów, że on nic z samolotami nie miał wspólnego. Rosjanie mieli doskonały wywiad. Wszystko wiedzieli.

Pamiętam, że na klatce schodowej był obowiązek, przez władze po wojnie wydany, że na każdej klatce schodowej musi być spis lokatorów, imię, nazwisko i zawód.

Koniecznie musiał być zawód. Nie zapomnę, jak u nas na klatce schodowej mieszkali: Mazurkiewicz ślusarz, Burdzanowski stolarz, jakiś tam cukiernik. Ja z siostrą patrzyłyśmy na tę listę i nas brał głupi śmiech. Zastanawiałyśmy się, dlaczego oni się tak podszywają. Myśmy sobie nie zdawały po prostu sprawy, w nas budziło to śmiech, ale my jeszcze wtedy nie rozumiałyśmy dlaczego.

(2)

Data i miejsce nagrania 2013-02-13, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Łukasz Kijek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale ponieważ był też Abramow, to podszedłem do niego i powiedziałem: „Wie pan co, mamy podobne nazwiska, tylko pańskie jest krótsze” Też mu wszystko opowiedziałem.

Nie dawało się jej pieniędzy, bo tych nigdy nie było, natomiast wspierało się ich mąka, kaszą, czy jakimiś innymi produktami spożywczymi.. Rodzina wzajemnie

Dla bezpieczeństwa tata wywiózł mnie i kuzynkę, która była w ciąży za Kijany, do wsi, która chyba nazywała się Nowogród.. Wtedy gospodarze komentowali, że Lublin jest

I dlatego nie pamiętam daty, ale wiem, że to było na przełomie, na pewno w marcu, bo były już troszeczkę wiosenne roztopy.. Było

Ona była tu gdzie teraz jest apteka na rogu ulic Głębokiej i Narutowicza, w głębi po schodkach do góry się wchodzi.. Gdzieś w tym miejscu

Idąc w kierunku ulicy Górnej, po prawej stronie był duży tartak z ogromnym zapleczem, potem ulica Wschodnia, potem zakład mięsny państwa Żerdzickich, a od frontu

Więc wysłał mnie do kina Wyzwolenie, była tak koszmarna kolejka, nie wiem na co rodzice chcieli pójść.. Z płaczem wróciłam do domu, bo mnie wypychali z

Uważam, że zrobiła bardzo wiele dobrego, bo umiemy siedzieć, mamy proste plecy, nie mamy jakichś problemów, kalectwa i tak dalej. Jeżeli któraś leserowała i nie bardzo jej