• Nie Znaleziono Wyników

Ulica Narutowicza w latach 40. - Anna Soroka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ulica Narutowicza w latach 40. - Anna Soroka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANNA SOROKA

ur. 1936; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, Lublin, PRL, ulica Narutowicza

Ulica Narutowicza w latach 40.

Po wyzwoleniu Lublina w okolicy, w której mieszkałam przy ulicy Piłsudskiego, nie było wielu sklepów czy innych punktów sprzedaży. Były dwie jatki, to tak się nazywało, dlatego że prywaciarze mieli zakłady mięsne i przeroby. W podwórkach były warsztaty, jeden był u Zduńskiego, róg Gminnej i Narutowicza a drugi u Żerdzickich, róg Wschodniej i Narutowicza. Tam były i wędlina, i mięso, i wszystko można było kupić.

W tej pierzei za hotelem Victoria, który był postawiony oczywiście znacznie później, były dwa domki jednorodzinne, niskie, parterowe z dużym podmurówkami i jakichś warsztat ślusarski.

Idąc w kierunku ulicy Górnej, po prawej stronie był duży tartak z ogromnym zapleczem, potem ulica Wschodnia, potem zakład mięsny państwa Żerdzickich, a od frontu sklep chemiczny, w którym można było kupić farby do malowania, kosmetyki, kremy, ryż mydło i powidło. Potem była pasmanteria pani Pacochowej, która z siostrą prowadziła sklep. W następnej bramie wjazdowej była piekarnia pana Paździora.

Pieczono ogromne bochenki, nie takie malutkie, delikatne jak teraz, tylko duże bochny chleba. Bardzo lubiłam chodzić do tej piekarni ze względu na to, że wyjmowanie i wkładanie tych bochenków było bardzo dla dziecka zajmujące. Jak mama robiła ciasto, to chętnie z blachami chodziłam do tej piekarni.

Oni na bieżąco sprzedawali gorące bochenki i piekli na okrągło, od świtu do popołudnia. Cała dzielnica przy ulicach Narutowicza, Konopnickiej, Orlej – tam się zaopatrywało. W sklepie spożywczym nie było chleba tylko właśnie u Paździora.

Druga piekarnia była na Orlej, ale krótko. Po wojnie została zlikwidowana, ale tuż po wojnie jeszcze istniała.

Z kolei po lewej stronie był dla dziecka wspaniały sklep pani Grygowej z ciastkami.

Ciastka były wymyślne, bo były jakieś grzybki, jakieś mikada, których smak do dzisiaj pamiętam. A potem w miejscu pani Grygowej, której chyba odebrano prawo własności, była cukierenka Dorotka. Myślę, że do tej Dorotki wstawiały osoby, które

(2)

prywatnie piekły. Były doskonałe ciastka, bardzo dekoracyjne i zawsze w niedziele po kościele szło się, żeby na deser po obiedzie były ciacha. Ta cukiernia była na rogu ulic Konopnickiej i Narutowicza, czyli po przeciwnej stronie od zakładu mięsnego.

Obok zakładu mięsnego były sklep, w którym zaopatrywało się w spinki do włosów, gierki, bombonierki czy pudełeczka ozdobne. Cuda nie widy były w tym sklepie.

Pamiętam doskonale jeszcze jeden sklep państwa Bartoszeskich, w który trzy córki ekspediowały. To był sklep nabiałowy. Tam było mleko, sery białe przede wszystkim, żółtych serów nie pamiętam z dzieciństwa, masło i tak dalej. To było całe zaplecze dzielnicy, w której mieszkałam.

Data i miejsce nagrania 2013-02-19, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Łukasz Kijek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie mieliśmy z czego [żyć], to ja jeździłem taksówką, jakieś dziesięć czy dwanaście lat, a później zlikwidowałem to i otworzyłem, jak Gomułka przyszedł do

Po jednej stronie ulicy Okopowej był plac do piłki nożnej, po drugiej stronie parterowe budyneczki wiodące, aż do ulicy Narutowicza. Tu gdzie teraz jest nowoczesne skrzyżowanie i

W cegielni przy Glinianej tuż po wojnie nie pamiętam żadnego sprzętu, jedynie pamiętam sterty cegieł, bardzo dużą warstwę pyłu, ogromny komin i palenisko, przy

Po raz drugi z Glinianą byłam związana jako osoba dorosła, bo mieszkałam w domu przy tej ulicy, który był położony w miejscu starej cegielni.. Ulica Gliniana była odnogą

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, ulica Narutowicza, dom Adamczyków, sklep Adamczyków, bombardowanie Lublina, wrzesień 1939, maj 1944,

Babcia na targu kupując mąkę czy coś innego dogadała się i wynajęła ten domek, w którym myśmy przez okupacje, wyrzucone przez Wermacht z Piłsudskiego mieszkały.. Przed wojną

Koleżanka, która tam mieszkała, no to dla mnie robiła wrażenie jakiejś lepszej klasy, bo mieszkała na ulicy Skibińskiej. Data i miejsce nagrania

Tak, że z jednej strony jest Narutowicza, później widzisz tą ulicę, w tym kierunku, co jest też ta Górna, jak później schodzisz na Górnej Panny Dolnej i idziesz na dół do