• Nie Znaleziono Wyników

Przyczyny strajków w Lublinie w 1980 roku - Wojciech Onyszkiewicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przyczyny strajków w Lublinie w 1980 roku - Wojciech Onyszkiewicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WOJCIECH ONYSZKIEWICZ

ur. 1948; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, opozycja, działalność opozycyjna, życie polityczne, strajki lubelskie, Lubelski Lipiec, przyczyny strajków, podwyżki cen

Przyczyny strajków w Lublinie w 1980 roku

Inspiratorem jest towarzysz Gierek, który robi podwyżkę i w różnych miejscach te strajki wybuchają. Na samym początku były, w sferze czysto materialnej, dwie rzeczy.

Ale to jest oczywiście moje myślenie, to nie wynika z żadnych rozmów [ze strajkującymi]. Jedna rzecz to naprawdę ten [przysłowiowy] kotlet był czymś prawdziwym, realnym, konkretnym. Pewnie jak były już problemy z zaopatrzeniem, to to było to miejsce, w którym ten główny posiłek ciężko pracujący człowiek zjadał.

Więc to było zauważalne, na pewno. To w ogóle bez dwóch zdań. W związku z tym też oczywiście wkurzało. Ale też to mogło być i jakoś tam w przeliczeniu na miesięczny koszt, i jako sygnał też, taka świadomość: nie, nie, nie. Zaraz, zaraz, wszystko, ale nie to. Na to się nie zgadzamy. Tym bardziej, że oni dosyć szybko przecież widzieli, że dopóki to się odbywa u nich, dopóki są stanowczy, to władza dosyć szybko pęka. W punkcie materialnym. A potem już wiedzieli. Te dylematy dotyczą pierwszego miejsca, wszystkie następne miejsca to są miejsca, które wiedzą, że władza pęka. W sprawie kotleta się dogadamy, znaczy w sprawie podwyżek itd.

Widać było wyraźnie ten mechanizm, że tamci się zbuntują, to dostaną. Jeśli to jest większy zakład, dłużej się będą bronić, ale ustąpią. To była oczywiście też rola tej informacji, która tutaj przeszła. Takiej precyzyjnej, dokładnej, do sprawdzenia, wiarygodnej. I to moim zdaniem było tak 80%, 90%. Nieliczni, ale tacy jak Niezgoda to na pewno, zupełnie niezależnie od nas gdzieś tam wiedzieli, czuli, a jak współpracowali a to z „Robotnikiem”, a to byli sygnatariuszami Karty albo ją znali, no to wiedzieli, że to jest ten postulat, na który przyszedł czas, i w jakiejś tam formie sami mieli swoją aktywność w tym rozpychaniu tych realnych struktur, to na pewno jest Niezgoda. Z innej bajki, no bo chłopskiej, jest przecież ten Jan Kozłowski, który jest takim z prawdziwego zdarzenia działaczem występującym w imieniu ludzi. I takich na pewno było sporo. I to są ci, którzy, tak jak mówił Janek Lityński, zaczęli się zgłaszać do „Robotnika”. I to było jak gdyby blisko powierzchni zdarzeń.

(2)

Data i miejsce nagrania 2015-03-17, Warszawa

Rozmawiał/a Łukasz Kijek

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I tak było, że młocarnia była rozbita, ale to nie jest wina gospodarza, ani wina niczego, tylko po prostu konie [się spłoszyły]. Ciągników było wtedy bardzo

Tam cztery nas było, uczyły nas, ale to się za bardzo rzucało w oczy, za bardzo duże było zainteresowanie, więc przestały i myśmy chodziły do Urszulanek, zawsze w klasztorze to

Jak było wprowadzenie stanu wojennego w grudniu, to wieczorem wyszedł do telewizji Jaruzelski w mundurze i ogłosił to.. Myśleliśmy, że może jest wojna, bo nikt nie

Jak było dokładnie, trzeba zapytać Wojtka, ale zresztą nie przypadkiem w tej ekipie pojawia się Hania, żona Krzynia, Aśka itd., nie pojawia się Wojtek – gdyby był, toby

Tak jest często z ludźmi niepełnosprawnymi – oni albo uważają, że ponieważ są niepełnosprawni, muszą być dwa razy lepsi niż pełnosprawni, albo uważają, że coś im się

Park maszynowy jest dostosowany do jednego wyrobu, nie jest to uniwersalny park, który można zaadoptować do innej produkcji i stąd te problemy już na początku

Wyzwolenie, to pamiętam bardzo dobrze i potem te pierwsze lata, pierwsze miesiące, może.. Dzień wyzwolenia też bardzo

Tam dogadywał się ten Niemiec i cukierki przynosił, i jak wujo wyszedł, to jak oni gotowali takie różne zacierki, to kazał mu wziąć czyste wiaderko jakieś czy coś, bo to jak