• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1935, R. 15, nr 24

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1935, R. 15, nr 24"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Z D O D A T K A M I : „ O P I E K U N M Ł O D Z I E Ż Y “, „NASZ P R Z Y J A C I E L “ I „ROLNIK“

»Drwęca* wychodzi 3 razy tygodn. we wtorek, czwartek i sobotę rano. — Przedpłata wynosi dla abonentów miesięcznie z doręczeniem 1,30 i t

Kwartalnie wynosi z doręczeniem 3,89 zł.

Przyjmuje się ogłoszenia do wszystkich gazet

Druk i wydawnictwo »Spółka Wydawnicza* Sp. z o. o. w Nowemmieście.

Cena ogłoszeń i W ie m w wysokości i milimetra aa stronie »-łamowej 15 gr, na stronie 3-łamowej 50 gr, na 1 stronie <50 gr. — Ogłoszenie drobne: Napisowe słnwn (tln«f m ar l i ałrl m H s l t s n s l e n r s i 1 PC » • A n i n , . - . « i . . _ ■< a a si

_

.

__

<

- — w v----iv £». iuvr/o

Numer t e l e f o n u ; N o w e r a ł a i t o 8.

więcej.

Adres telegr.: .Spółka Wydawnicza* Nowemlasto-Pomorz*.

ROK XV. NOWEMIASTO-POMORZE, SOBOTA, DNIA 23 LUTEGO 1935 Nr. 24

Rząd, urzędnicy 1

i s p o łe c z e ń s t w o , j

P rzem ów ienie w lceprez. parlam entarnego ! Klubu N arodow ego, posła prof. Bohdana W iniarskiego, w dyskusji sejm ow ej nad bud­

żetem m in isterstw a spraw w ew nętrznych C o n a s dzieli ?

Ani w sprawach gospodarczych nie można znaleźć w spólnego języka.

Słyszało się nieraz z ław Bloku rządowego, że póki dy­

sk u sja toczy się dokoła

z a g a d n ie ń g o sp o d a r c z y c h ,

można znaleźć w spólny język i można, jeżeli nie porozum ienie, to przynajm niej zrozum ienie jakieś osiągnąć, ale, gdy przecho­

dzi się do

z a g a d n ie ń p o lity c z n y c h ,

wszelkie

p o ro zu ­ m ie n ie s t a j e s ię n ie m o ż liw e . P o r o z u m ie n ie

w dzie­

dzinie gosp. także

n ie j e s t m o ż liw e .

O becny system rz ą ­ dzenia w dziedzinie gospodarczej je st

e ta ty z m e m .

D laczego ta k ie rządy są n ajdroższe?

Cóż z tego, że

c z a se m s ły s z y m y

z ław m inisterialn y ch zdania, iż

z^ s y s te m e m e ta ty z m u n a le ż a ło b y z e r ­ w ać. Z erw ać,

to znaczy

w y p u śc ić z z a le ż n o ś c i

m nóstw o lu d z i; to się nie da zrobić.

N ie da s ię zro b ić

dlatego,

że rząd, k tó r y n ie o p ie r a s ię na zau fa n iu s p o łe c z e ń s tw a , m usi w ja k iś in n y sp o só b sz u k a ć s o b ie op arcia. P o - t r o s z e sz u b a s o b ie o p a rcia w t e r o r z e ,

ale to nie je st rzecz na eodzieó, szuka więc oparcia,

k u p u ją c s o b ie lu d zi.

I d la te g o t e r z ą d y ,

k tóre

n ie o p ie r a ją

się n a

za u fa n iu s p o łe c z e ń s tw a , są n a jd r o ź sz e m i rzą d a m i.

Co je st najgorsze ?

Ale m yli się, kto przypuszcza, że

sp r a w y g o sp o d a r c z e

albo w yłącznie albo

n a jb a rd ziej za jm u ją s p o łe c z e ń s tw o , <

te to je st to, co najw iększym ciężarem leży na dzisiejszem

i

życiu naszego n aro d u . Nie, jesteśm y

p r z y z w y c z a je n i do ! n ie d o s ta tk u ;

ludzie u nas po trafią

o b y w a ć s i ę m a le m , * m o g ą d u żo z n ie ś ć , a le t e g o b ezm ia ru sa m o w o li, b e z ­ p r a w ia , g w a łtu , p o n ie w ie r a n ia g o d n o śc i lu d z k ie j, t e g o z n ie ś ć n ie m o g ą

i być może, nie będą chcieli znesić.

D latego, gdy m ow a o zagadnieniach

p o lity c z n y c h c z y p r a w n y ch ,

to

o k a z u je

się odrazu

p r z e p a ść m ię d z y d w o m a o b o z a m i, m ię d z y p a n a m i, a nam i.

Czent m ia ła być p o lsk a b iu ro k ra cja i czem s ię s t a ł a ?

Jak p ostęp ow ał b. m in ister Składkow ski ?

D o ść tu ta j m ó w io n o o k r z y w d z ie lu d z k ie j.

J a chcę zastanow ić się n ad innem zagadnieniem , chcę pow iedzieć 0 krzyw dzie, k tó ra

d z ie je s i ę p a ń stw u p r zez d e m o r a li­

z a c ję a d m in istr a c ji i p o licji p a ń stw o w ej.

I am ięt8m , że przed rokiem 1926 w naszej m łodej w a r­

stw ie urzędniczej, gdzie byli także ludzie nieodpow iedni, gdzie były błędy, jednakże

d o m in o w a ła zdrow a a m b icja u c z y n ie n ia

czegoś

p o w a ż n e g o

z polskiego sta n u urzędniczego, stw orzenia biurokracji w najlepszem tego słow a znaczeniu. W tej biurokracji naszej, k tó ra do­

piero się organizow ała, była

ta k ż e d ą ż n o ść do t e g o , a b y u w o ln ić s ię od w p ły w ó w p a r ty jn y c h ,

były am bicje, ażeby w ytw orzyć

so lid a r n o ść w s z y s tk ic h u r z ę d n ik ó w ,

aby

w y s o k o tr z y m a ć sz ta n d a r u r z ę d n ik a p o ls k ie g o 1 o b y w a te la .

Ju ż po

1926

roku zaczęły iść te rzeczy gorzej, ale trzy m ały się czas jakiś.

Z&częło s ię to w o k r e s ie 1930-31

i tu ta j w ielką

r o lę , a le i sm u tn ą ,

odegrał p.

m in is te r

sp raw w ew nętrznych

S k ła d k o w sk i.

Składkow ski s ta ł się

d e m o r a liz a to r e m n a s z e j w a r s tw y u r z ę d n ic z e j i n a sz e j p o lic ji

i o degrał tara rolę, ja k ą pan C ar i p. m in iste r M ichałow ski odegrali w sto su n k u do są- dow nictw a polskiego.

Je d n o z pierw szych

w y s tą p ie ń

p. S kładkow skiego było

z p o w o d u sm u tn e j p a m ię c i p a c y fik a c ji M a ło p o lsk i W sc h o d n ie j.

P. S kładkow ski pow iedział t a k :

»Być m o ż e , ź© b y ty n a d u ż y c ia lo k a ln y c h

w ładz adm inistracy jn y ch ,

m e p r z e c z ę ;

stw ierdzam , źe w kilku w y p ad k a ch

u k a ra - te m w in n y ch

5

p o lic ja n ta , k tó r y u k ra d ł z e g a r e k , w y ­ r z u c iłe m z e słu ż b y , a z e g a r e k z w r ó c iłe m “. J a k ż e w y g lą d a m in is te r sp ra w w e w n ę tr z n y c h , k tó r y to m ó g ł p o w ie d z ie ć o p a c y fik a c ji? T en c z ło w ie k n ie r o z u m ia ł

tego, że nie można z jed n ej stro n y

to le r o w a ć z b r o d n ic z e j a g ita c ji,

doprow adzającej do w y stęp n y ch czynów,

r o z z u c h w a la ć ich sp r a w c ó w d łu g ą b e z k a r ­ n o śc ią , a p ó ź n ie j w a lić w in n y ch i n ie w in n y c h b ez w yb oru ;

A

k ie d y

tu ta j w sejm ie

w y s tę p o w a n o

z o sk a r­

żeniem o to,

ż e n ie p o tr z e b n ie z u p e łn ie r o z la ło s ię m o r z e k r z y w d y lu d z k ie j, łe z i k r w i,

to p. S kładkow ski m e m iał nic innego do pow iedzenia, tylko to,

t e k a z a ł z w r ó c ić z ło t y z e g a r e k ...

Potem , gdy

w y stę p o w a n o z o s k a r ż e n ie m o B r ześć i o w y b o r y ,

p. S kładkow ski p o w ie d z ia ł

: p a cy fik a cja , B r z e ś ć i w y b o r y - tr z y k o lo r o w e baloniki,* b a w c ie s i ę p a n o w ie w e s o ło !

A o w yborach p. S kładkow ski na kom isji budżetow ej pow iedział, że

„u w ażając id e o lo g j ę m a r sz a łk a P iłs u d s k ie g o za słu sz n ą , p o le c ił p o d le g ły m s o b ie o rg a n o m p o p r z e ć l i s t ę rzą d o w ą w s z e lk ie m l le g a m e m i śr o d k a m i“.

Pow iedział na k o m is ji

: „ le g a ln e m l ś r o d k a m i“.

Ale wszyscy

p a m ię ta m y j e g o p rz e m ó w ie n ie ,

tran sm ito w an e

p rz e z r a d jo

we Lwowie, gdzie od­

pow iadał na zarzut, że nie trzym a się u staw ;

» n ie zn am s ię pa u s ta w a c h “ —

i to był te n

to n , k tó r y r z u c ił ad-, m in lstr a c ji i p o lic ji p a ń s tw o w e j w P o ls c e .

„ P o stę p o w a n ie w ła d z a d m in istr a c y jn y c h

w inno być takie, aby wśród ludności

n ie m o g ły , p o w sta ć w ą t­

p liw o śc i co do ś c iś le o b ie k ty w n e g o sta n o w isk a o r ­ ga n ó w a d m in istra cji

i ich niezależności od wszelkich p arty j politycznych.

L udność w inna o d czu w a ć na k a ż ­ dym k ro k u je d n a k o w y s to s u n e k w ła d z do w sz y stk ic h str o n n ic tw ,

stojących na gruncie

p a ń stw o w o śc i p o ls k ie j “.

Obecny

p. m in iste r sp raw w e w n ę tr z n y c h ,

trzeba to powiedzieć,

o b ją ł bardzo c ię ż k i sp a d e k po sw o ic h p o ­ p rzed n ik a ch .

Czy będzie

ch cia ł

i czy będzie

m ó g ł c o ś ­ k o lw ie k z m ie n ić ,

wolno w ątpić, chyba, że fak ty okażą, źe je st inaczej.

J e d n a rzecz,

którą trze b a zapisać na jego

dobro, to zm ia n a o s o b y k o m e n d a n ta P o lic ji P a ń s tw o ­ w e j

i m ianow anie na to stanow isko człow ieka,

k tó ry c ie ­ sz y s ię op in ją inną, niż j e g o p o p rzed n ik .

Ale czy i on będzie m iał wolę i dość siły, żeby oczyścić sta jn ię A ugjasza ?

N ie wciągać armji.

Nie trzeba w ojsku czynić tej krzyw dy, żeby tw ie r­

dzić, że te

sta n o w isk a , na k tó r y c h p o p e łn ia s ię t y l e b ezp ra w ia , są o b sa d z o n e ż o łn ie r z a m i.

P raw dę mówiąc, to ma

c z a se m d ob rą s tr o n ę , ż e o p u szcza ją a r m ję n a szą ci, k tó r z y , b y le im ty lk o p o k a z a ć p o ­ sa d ę : p r e z e sa , d y r e k to r a , k o m isa r z a , w o je w o d y czy s ta r o s ty , z r o z k o sz ą o p u sz c z a ją u k och an ą słu żb ą w u k o c h a n y c h sz e r e g a c h . Tym sp o so b e m u w a ln ia s ię w o js k o od ludzi, k tó r z y ż o łn ie r z a m i są ty lk o z m u n ­ duru i z ty tu łu .

Po drugie w ydaje mi się, że

lu d zie,

z k tó r y m i m ożna r o b ić zam ach, n ie z a w s z e są zd o ln i rzą d zić po zam ach u w w aru n k ach ,

bądźcobądź p rzy n a j­

m niej w zasadzie

n o rm a ln y ch .

Bo oni

m a ją c ią g łą t e n d e n c ję

do tego, żeby

na sta n o w is k a c h ,

na których

postaw ieni,

d o k o n y w a ć co dnia,

przy każdej sposob­

ności, m ałych

za m a ch ó w sta n u .

Robi się zam ach sta n u w perm aneneji. A w reszcie i to także trze b a pow iedzieć,

ź e są lu d zie, m a ją c y r ó ż n e zd o ln o śc i i ta le n t y i t r z e b a p o s ta w ić o d p o w ied n ich lu d zi na o d p o w ie d n ie m m ie j­

scu . W o jsk o w i n ie k o n ie c z n ie s ię n a d a ją do a d m i­

n is tr a c ji c y w iln e j.

Mnie się zdaje, że

p o w in n iśm y b ro n ić n a sz ą a r m ję p rzed tą k rzy w d ą ,

k tó rą jej się robi, gdy się

p u łk o w n i­

k a m i i k ap itan am i n a zy w a ludzi, k tó r z y w a rm ji byli, z a rm ji w y s z li i n a p ra w d ę te r a z z tą a rm ją n ie m a ją n ic w sp ó ln e g o .

O bow iązki 1 p rzysięga urzędoicza.

A rty k u ł 21 u sta w y m ó w i

: „ U rzęd n ik p o w in ie n w ie r n ie słu ż y ć R z e c z y p o s p o lite j P o ls k ie j —

Rzeezypo- splitej

n ie sa n a cji — p r z e s tr z e g a ć ś c iś le u sta w i p r z e ­ p isó w , w y p e łn ia ć o b o w ią z k i s w e g o u r z ę d u g o r liw ie , s u m ie n n ie i b e z s tr o n n ie ”.

Jak w y g lą d a r o ta p r z y s ię g i u r z ę d n ic z e j? On p r z y s ię g a Panu B o g u W sz e c h m o g ą c e m u , „ w szy stk ich o b y w a te li w r ó w n e m m a ją c za ch o w a n iu , p r z e p isó w p ra w a

strzec pilnie”.

A ja k a j e s t r z e c z y w is to ś ć ? R z e ­ c z y w is to ś ć j e s t ta k a , że u r z ę d n ik o w i na k a żd y m k r o k u k aże s ię n a ru sza ć p r z e p isy praw a, w ię c u r z ę d ­ n ic y m u sz ą g w a łc ić n a w e t sw o ją p r z y s ię g ę słu żb o w ą .

W bankach podw yższają p en sje...

A powinni obniżyć procenty.

Warszawa. „ABC.” donoszą o znamiennym objawie poprawy sytuacji w bankowości, który wyraża się w nieobserwowanem gdzieindziej pod­

wyższaniu uposażeń pracowniczych. W bieżącym miesiącu zastosowano drobne podwyżki płac kilku­

nastu urzędników w centrali Banku Handlowego w Warszawie i w jego filjach prowincjonalnych.

Rodzina królewska.

Córeczka b ułgarskiej pary królew skiej skończyła w tych dn iach 2 la ta. Na obrazku król Borys, jego żona J o a n n a

oraz córeczka Marja Luisa.

Od r. 1929 zbiednieliśmy o połową.

A le podatki w ciągu ostatnich lat w zrosły.

Instytut Badania Konjunktur i Cen wydał bro­

szurę, z której dowiadujemy się, że dochód spo­

łeczny w Polsce w porównauiu z rokiem 1929 zmniejszył się o połowę. Dochody pracowników umysłowych w y n o siły w roku 1929 — 2 m il- jardy 500 mil jonów zł, a w roku 1933 — 1 miljard 800 m iljon ów zł czyli spadły o 28 procent. Dochód robotników i niższych pra­

cow ników w ynosił 4 ni 11 jardy 300 milj. zł, a zmalał do 2 m iljardów 250 milj. z ł czyli zm niejszył się o 48 procent. Drobni m iesz­

czanie, rzem ieślnicy i kupcy mieli dochodów 3 m iljardy 500 miljonów w roku 1929, a w roku 1933 obliczono na 1 miljard 900 miljonów zł czyli zm n iejszen ie o 45 procent. — Dochód drob­

nych rolników i służby folw arcznej spadł o 67 procent.

Z powyższego zestawienia widać, że g w a ł­

to w n ie ubożejem y, a przecież rok 1934 nie przyniósł żadnej poprawy. Mimo tak iego sta ­ nu mamy zapow iedź nowych podatków i no­

w ej pożyczki w ew n ętrzn ej.

Ciekawe jest porównanie dochodu społecznego z obciążeniami podatkowemi państwowemi, samo- rządowemi i świadczeniami społecznemi. Wynika z nich, że całe nasze życie gospodarcze jest dziś siln ie j obciążone niż przed p ięciu laty.

Już 515 ty się c y bezrobotnych.

Warszawa. Bezrobocie wzrasta w dalszym ciągu. W sobotę, 16 bm. rejestry państwowego urzę­

du pośrednictwa pracy wykazywały w calem pań­

stwie 515 341 bezrobotnych czyli 5580 więcej, niż tydzień przedtem.

Przypuszczalnie bezrobocie będzie dalej jeszcze rosło aż do marca, w którym to miesiącu zazwy­

czaj osiąga ono punkt kulminacyjny. W związku z tem Fundusz Bezrobocia, którego zarząd główny zbiera się w przyszłym tygodniu dla ustalenia bu­

dżetu na marzec, zamierza przeznaczyć na zasiłki ustawowe kwotę 4 miljonów zł. Z zasiłk ów tych jednak korzystać b ęd zie ty lk o około 110 ty sięcy osób czyli 20 proc. bezrobotnych, cztery piąte n atom iast te j olbrzym iej arm ji bez pracy p o zb a w io n e' są niem al w sz e lk ie j pom ocy — poza skromnem i datkam i w natu­

rze z Funduszu Pracy.

D o ch o d y n a sz y c h dygn itarzy.

„P olonia” z dnia 19 bm. pod powyższym ty­

tułem pisze, co następuje

i

„Z w ielkiem zadow oleniem d oniosła p ra sa sa n ac y jn a, że p. w ojew oda dr. G rażyński p o su n ię ty zo stał do trzeciej grupy. Zw yczajny czytelnik nie zdaje sobie sp raw y , co je st treśc ią tego odznaczenia. W yjaśnim y to liczbam i.

N ależąc do III gru p y uposażenia, p. dr. G rażyński pob iera pobory w tej sam ej w ysokości, co w icem inister. D ochody w icem in istra w Polsce je d n a k są o w iele m niejsze od wo­

jew ody śląskiego, gdyż w icem inister nie otrzym uje sp e c ja l­

nego d o d a tk u rep rezen tacy jn eg o i d o d atk u , k tó ry się n a ­ zyw a „F unduszem dyspozyjnym W ojewody Ś ląskiego“.

W dalszym ciągu o poborach p. wojewody Grażyńskiego „Polonia” pisze:

„P an G rażyński otrzym uje ze S k arb u śląskiego rocznie gotów ką 90.000 zł. Oprócz tego w ojew oda śląski ma bez­

p ła tn e m ieszkanie, opał, św iatło, sam ochody itp ., co rocznie liczyć m ożna także na 12.000 zł czyli razem dochody słu ż ­ bowe wojewody śląskiego w ynoszą około 102.000 zł. Wi­

cew ojew oda śląski otrzym uje ze sk a rb u śląskiego u p o sa ­ żenie, k tóre w ynosi rocznie około... 15.000 zł, oprócz tego jako d o d atek rep re z e n ta c y jn y drugie ty le czyli znow u około... 15.000 zł.

P an Saloni o trzym uje ze S karbu śląskiego rocznie go­

tów ką 30.000 zł. Dla unik n ięcia p om yłek i w szelkich w ątpliw ości piszem y :

Pan G r a ży ń sk i o tr z y m u je r o c z n ie z e S k a rb u ś lą s k ie g o o k o ło s tu I d w u t y s i ę c y z ło ty c h , tj. m ie ­

s ię c z n ie o k o ło

8

500 zł. ■*

P an S a lo n i o tr z y m u je r o c z n ie g o tó w k ą z e S k a r ­ bu ś lą s k ie g o o k o ło tr z y d z ie ś c i t y s i ę c y z ło ty c h , t i.

m ie s ię c z n ie o k o ło 2.500 z ł ”. J

P o b o r y ty e h d y g n ita r z y w d z is ie js z y m o k r e s ie

n ę d z y są w y m o w n ą ilu s tr a c ją s y s te m u , p r z e z s a ­

n a c ję u p r a w ia n e g o .

(2)

Afera obejmującą Pomorze.

Toruń. W dniu 19 bm. zwolniono z więzienia śledczego za kaucją 2700 zł, aresztowanego przed około 3 tygodniami, adw. B ieniew skiego. W zwią­

zku z tem aresztowaniem odbyły się i w Toruniu aresztowania i rew izje. M. in. przeprowadzono rewizje u em. kpt. Koca, który został odko­

m enderow any z czynnej służby na stanow i- w lsko pomorskiego kom endanta o k ręg o w e­

go „Strzelca“, skąd jednak niebawem został

„przeniesiony” na em eryturę wśród tajem n i­

czych okoliczności. Mówiono już wtedy, że kpt. Koc od kupców pomorskich pobierał w ięk sze k w oty pieniężne za „wyrabianie”

koncesyj na hurtow nie artykułów monopo­

low ych i w olne składy soli.

W związku z aferą adwokata Bieniewskiego zostali aresztowani wt Toruniu i przebywają tam nadal w więzieniu Mirosław Lisowski, Antoni Le­

wicki i Trocki, b. pracownik adwokacki.

Z wymienionych najciekawszą figurą jest Mi­

rosław Lisowski. Był on po maju 1926 sekr.

osob. w ojew ody lubelskiego, a potem zastępcą naczelnika bezpieczeństwa publicznego w Lublinie.

W r. 1929 przybył do Torunia, gdzie objął sta­

nowisko dyrektora handlowego „Dnia Pom orskie­

g o “, gdzie popełnił szereg nadużyć, obliczonych na 8000 zł i na skutek tego został w r. 1933 zwol­

niony. Również znano go w Warszawie jako hulakę i pojedynkowicza.

Osobnicy, aresztowani w Toruniu, działali bez­

karnie przez dłuższy czas i obiecując różnym osobom posady państw ow e, wyłudzili od nich kilkadziesiąt tysięcy złotych.

To lu d n o ść c h rz e śc ija ń sk a m a p ła c ić h a ra c z na rzecz ż y d o w sk ie g o uboju rytualnego!

Warszawa. Od kilku tygodni trwa zatarg pom iędzy zarządem m. st. Warszawy, a zw iąz­

kiem rabinów przy gm inie żydow skiej. Spra­

wa się toczy o opłaty od bydła, przeznaczonego do uboju, które to opłaty w sumie 8 zł 75 gr od sztuki pobierają rzezacy rytualni i kahał. Magistrat Warszawy proponuje obniżenie tej opłaty do 3 zł od sztuki. (W Wilnie wynosi ona 15 zł od sztuki).

Nieświadomym stosunków7 należy wyjaśnić, że w b. zaborze rosyjskim i w M ałpolsce cały ubój bydła znajduje się w rękach żydow skich.

Chrześcijanie m uszą spożyw ać m ięso z uboju, dokonyw anego przez rzezak ów rytualnych, z zaśw iadczeniem rabinatu, że m ięso je st koszerne. Opłaty, jakie pobierają rzezacy i ra­

binat, siłą konieczności znacznie podrażają cen ę m ięsa. J e st to haracz, który musi opłacać rów nież ludność chrześcijańska na rzecz ka- hału żydowskiego. Pozatem okrucieństw o, sto­

sow an e w myśl przepisów talmudycznyeh przy uboju bydła, rów nież godne jest uw agi.

Uważamy, że sprawa powinna być uregulowana w ten sposób, że ludność żydow ska winna m ieć w łasn e rzeźnie, rzeźnie zaś miejskie winny być przeznaczone dla chrześcijan. Z jakiego bowiem tytułu chrześcijanie mają opłacać podatek na rzecz kahału? Przecież tego niema nigdzie na Zachodzie!

O szustw a żyda S taw isk iego w ynoszą 259 m iljonów franków.

Po ukończeniu dochodzeń sędziego śledczego oka­

zuje się, że oszustwa, dokonane przez Stawiskiego, wyrażają się nie w sumie 40 miljonów franków, lecz w cyfrze 259,172 tys. franków.

W tem 203 miljony przypadają na oszukańcze operacje w Credit Munieipal de Bayonne.

0 czem zapomnieć nie wolno.

Nie wolno zapomnieć o tem, że czas najwyższy zapisać gazetę na miesiąc — marzec — kto chce ją na czas otrzymać. „ D r w ę c a ” na głos do- prasza się u każdego z Was, Szan. Czytelnicy:

Zapisz mnie ! Ja bowiem Twoim szczerym przy­

jacielem. Chcę Ci dobrze radzić, troskliwie Cię pouczać i o wszystkiern, co Ci potrzeba, sumiennie oświecać.

Jeżeli sam jeden mnie poradzisz, to zapisz mnie Ty jeden. Jeżeli natomiast Cię nie stać na to, idź do sąsiada jednego, drugiego i zapiszcie mnie w dwójkę lub w trójkę, a poradzicie. W każdym bądź razie zapiszcie! Im więcej z Was mnie za­

pisze. tem łatwiej mi będzie odwdzięczyć się Wam obniżką mego abonamentu.

A więc do widzenia w marcu u Was w domu Wasza wierna „DRWĘCA”.

N A D E S Ł A N E .

Na co n arażon y jest d ziś n a ro d o w ie c ?

N a g u s z e w o , N ie ja k i K o m o sz e w sk i F ra n c isz e k z N a g u szew a , z ro d zin y sa n a c y jn e j, p od ał do P o lic ji w D ę b ie n ia fa łs z y w y d o n o s n a p r z e c iw k o le d z e R o z e n ta lsk ie m u J a n o w i i m n ie , obu z N a g u sz e w a , ż e w dniu 3 -g o sty c z n ia o god z. 20 e j s ta liś m y u zb ro ­ je n i, m ój k o le g a w b ro w n in g , a ja w d u b e ltó w k ę , na z a sa d z c e , ab y u p o lo w a ć o w e g o w y ż e j p o d a n e g o sa n a to r a

T en o r a k tu o sk a r ż e n ia b r z m ia ł:

„W d ro d ze z N a g u sz e w a do m e g o dom u w y p a d ło d w óch u zb ro jo n y ch lu d zi, k tó r z y do m n ie o d d a li po dw a s tr z a ły w o d le g ło ś c i

10

m e tr ó w , le c z s tr z a ły c h y b iły . R o zp o zn a łem u zb ro jo n y ch , ż e to b y ł B e r ­ nard L lb era ck i i J an R oze& talski z N a g u sz e w a .“

T y ie ów d o n o s. — N ad m ien iam , ż e b y łb ym k ie p ­ sk im m y śliw e m , g d y b y m na

10

m tr. o d le g ło ś c i w ja ­ sn y w ie c z ó r n ie m ó g ł tr a fić c z ło w ie k a o n ie o m a l 180 cm . w y s o k o ś c i. A p r z e c ie ż m ia ło b yć w id n o t e g o ż w ie c z o r u , p o n ie w a ż p. K o m o s z e w s k i n a s d o b rze p o ­ z n a ł. N ie b a w e m t e ż o tr z y m a łe m w e z w a n ie na P o li­

c ję w sp r a w ie k a rn ej. O d czytan o mi a k t o sk a rżen ia . J a za ś z a p r z e c z y łe m te m u a k to w i, ja k o , że j e s t fa ł­

sz y w y . N ie p o lo w a łe m na ża d n y ch łu d zi, a b y łe m t e g o w ie c z o r u tam i ta m , p r zy czem

w y m i e n i ł a m

n a z w isk a św ia d k ó w .

W ezw a n o św ia d k ó w , p od a n y ch p r z e z e m n ie i sp i­

sa n o z n im i p ro to k ó ł, k tó r z y z e z n a li, że od g o d z. 18 do

22

b y łe m u nich .

Na te m a to li sp ra w a s ię n ie sk o ń c z y ła , bo już

6

lu t e g o o tr z y m a łe m p o n o w n e w e z w a n ie na P o lic ję , ta k ż e w sp r a w ie p o lo w a n ia z zasa d zk ą , ty m ra z e m aż na S tr z e lc ó w , k tó r z y w r a c a li z k o sz a r ć w ic z e n io ­ w y c h . P o m ię d z y n im i m ia ł s ię z n a jd o w a ć i ó w Ko«

m o s z e w s k i F ra n c isz e k .

M iało s ię to d ziać 30 sty c z n ia rb. Oddać m ia łe m 3 s tr z a ły (z o d le g ło ś c i 25 m e tr ó w ) do S tr z e lc ó w , le c z i t e c h y b iły W id o czn ie S tr z e lc ó w k u le m ija ją .

P o w ie d z ia łe m P o lic ji, ż e m am ty lk o na d zi­

c z y z n ę n a b o je, a n ie na S tr z e lc ó w , chyba, że o w e m ło d z ia k i te ż s ię z a lic z a ją do d z ic z y z n y ? Ja s ta - n o w c z o n ie z a licza m K o m o r z e w s k ie g o F ra n ciszk a do lu d zi p ow ażn ych , g d y ż on to w ła ś n ie i to w śró d dnia z a b a w ia ł s ię b ro w n in g ie m , n a w e t s t r z e la ł do lu d zi, aż m u w k o ń cu g o o d eb ra n o .

D a lej p y ta ł m n ie p o ste r u n k o w y , p. Fryda, czy m o ­ g ę zn o w u u d o w o d n ić św iad k am i, g d z ie b y łe m w dn.

30 s ty c z n ia . W o d p o w ie d z i z a p y tu ję i ja pana F ryd y ; „czy P an m o że m i p o w ie d z ie ć , g d z ie P an b ył t e g o , a t e g o dnia ? “ N ato n ie m ia ł o d p o w ie d z i. D o ­ ch o d zi te r a z do te g o , że b ę d ę z m u sz o n y z e so b ą św ia d k ó w o p ro w a d za ć i s o b ie n o to w a ć każdy d z ie ń , gdyż w p r z eciw n y m r a z ie k a żd eg o cza su m o g ę z o s ta ć n ara żo n y na o s k a r ż e n ie m n ie o z b ro d n ie. N a p ew n o s i ę tą sp ra w ą z a jm ie i Sąd. N iem o żliw e ch yb a p o zo sta ć sp o k o jn y m na t e g o ro d za ju m a c h in a c je .

L ib era ck i B ern a rd .

Gdy się kto z sanacją kuma !

Ł ąk orz.

Grono tu t. zuchów o gibkich szyjkach i z n a d ­ zw yczajną um iejętnością sta w an ia na baczność na dwóch łap k ach zapragnęło się p o k im a ć z tu t. san acją i w s p ó łp ra ­ cować przy wyborze do rad y gm innej. Z jechał n a w e t p.

w ice sta ro sta i jego usilne zabiegi zostały uw ieńczone p o ­

m yślnym rezultatem . Utworzono jed n ą listę k an d y d ack ą do ra d y gm innej w obrębie grom ady Łąkorz z pięciu k a n d y d a ­ tami, na co n a s ta ła w szechstronna zgoda, co zresztą nie pow inno było spraw ić dużo trudności przy 23 praw om yślnych rad n y ch grom adzkich dzięki zastosow aniu nowoidjologicznej m atem aty k i. L ista w spólna m iała zarazem oszczędzić gło­

sow anie i jednocześnie sym bolizować jedność i zw artość i dać nam „błogą” przyszłość. Ale okazało się, że ta zgoda to iście sanacyjna. W dniu wyborczym padają słow a prze­

wodniczącego jak przez a u k c jo n a rju s z a : „Jeszcze 15 m inut czasu do zgłoszenia k andydatów — jeszcze 10 — jeszcze 5 — jeszcze 2 — jeszcze 1 — j — e — sz — cz — e pół!

I teraz staje się coś dziwnego, chociaż nie sprzecznego z r e ­ gulam inem . W ystępuje powoli co dopiero przed niew ielu dniam i przez w szystkich radnych jednom yślnie w ybrany sołtys, p. Ja n Ferszke i ze skrom nie spuszczonem i oczyma i nieśm iałością, godną dziewicy, oddaje drugą listę,

n a tu ­ r a ln ie z e sW oją k a n d y d a tu rą .

Myliłby się, ktoby przy­

puszczał, źe to

w y łą c z n ie j e g o sp ra w k a

— o ą tu tylko był

p o słu sz n e m n a r z ę d z ie m

I teraz nasuw a się p y ta n ie : Poniew aż chyba nie pow inno się w ątpić w szczerość gorą­

cego zalecania przez p. w icestarostę jednej w spólnej listy, więc czy zm ieniono ten kom prom is z jego w iedzą celem za­

pobiegnięcia wyborowi po u znaniu jakichś kan d y d ató w za niepraw om yślnych lub też w yłam ano się po p ro stu w brew jego woli z pod solidarności? Obojętnie, w jakich okolicz­

nościach, złam anie ugody, zatw ierdzonej n aw et milczeniem, je st nie po m ęsku w takich spraw ach. Bardzo naiw ni byli ci, którzy praw dziw em u inicjatorow i tej im prezy zaufali.

K om binator tej spraw y okazał sw oją „w dzięczność” w całej pełni, gdyż obaj poszkodow ani w tej spraw ie byli względem niego bardzo zasłużeni w czasie wyborczym , bo na jego rzecz silnie agitow ali, a szczególnie ten jeden, który w brew pew ­ nym okolicznościom staw ił aż 3 osoby do roznaszania jego k artek , by go na fotel radziecki w ydostać i naw et dla d obra spraw y zapom niał, co moje, a co twoje.

(Od red. Ja k już swego czasu pisaliśm y, w ybory do rad grom adzkich w Łąkorzu odbyły się w sposób, n ap ra w d ę cu­

daczny. Bo nie były ani to jaw ne ani tajne. P oprostu ni pies to ni w ydra. J e s t lam bowiem specjalista — fachow iec od robienia tego rodzaju kom binaeyj w yborczych).

W I A D O M O Ś C I .

N o w o mii a s t o, dnia 22 lutego 1935 r.

K alendarzyk. 22 lutego, P iątek, Kat. św. P io tra w Ant.

23 lutego, Sobota, P iotra D am jana B. D. Kr.

24 lntego, Niedziela, Mięsop., Macieja A postoła.

W schód słońca g. 6 — 33 m. Zachód słońca g. 17 — 04 m.

Wschód księżyca g. 00 — 00 m. Zachód księżyca g. 8 — 19 ra.

Baczność p łatn icy podatku dochodow ego.

T erm in u p ły w a z d o łem

1

m arca.

J a k podaje m inisterstw o skarbu, w myśl przepisów or­

dynacji podatkow ej term in sk ła d an ia zeznań o dochodzie

na

podatkow y 1935 rok dla

o só b fiz y c z n y c h u p ły w a z d n ie m 1 m arca.

W tym sam ym term inie osoby, zobow iązane do sk ła d an ia zeznań o dochodzie, pow inny uiścić przed p łatę

na

p o d atek dochodow y w w ysokości połow y kw oty, ja k a przy­

p ad a od zeznanego dochodu.

Dawniej term in sk ła d an ia zeznań był rok rocznie

p r z e ­ su w a n y

o dwa m iesiące. W b. roku atoli rozporządzenie m in istra sk a rb u przesunęło term in sk ła d a n ia zeznań i uiszczania p rze d p łaty

ty lk o dla o só b fiz y czn y ch , p r o ­ w a d zą cy ch w 1934

r.

p r a w id ło w e lub u p r o sz c z o n e k s ię g i i ty lk o o je d e n m ie sią c , a w ię c do

1

k w ie tn ia .

Dla osób, nie prow adzących ksiąg, obow iązuje n ad a l term in 1 m arca, k tó ry nie będzie p rzesunięty.

Zeznania o dochodzie należy sk ła d ać n a now ych fo rm u ­ larzach, któ re w ydaje U rząd S karbow y.

Z miasta i p o w ia tu .

Praw da zaw sze jak oliw a na w ierzch w ypływ a.

L ubaw a.

N iem ałego rozgłosu n a b ra ła sp raw a n a p a d u

„Strzelców ” z L ubstynka i in n y ch m ętów n a zabaw ę w Zło­

tow ie 26 XII 1933 r., tem większego, gdy w ładze

n a ło ż y ły g r z y w n y i b a r y na ty ch , k tó r z y s ta n ę li w o b r o ­ n ie p orządku p u b l

, nie chcąc

d o p u śc ić d o ro z b ic ia za­

b a w y .

Kary otrzym ali przed Sądem S tarościńskim

J a n i S ta n . L e w a lsc y , J ó z e f i H iero n im W ie r z b o w sc y itd .

Na sk u te k apelacji przed

Sądem O kręg,

na sesji w yjazdo­

wej w Nowem m ieście doszła do sta rc ia

o b r o ń c y p. m e c . S e r g o ta z p r o k u r a to r e m .

Dn.

29 X .

1934 r. o d była

się tr z e c ia

rozpraw a przed

S ą d em

O k r. na sesji wyjazd, w L ubaw ie

J ed en z o sb ., J a n L e w a lsk i, z o s ta ł u w o ln io - n y ,

a jego to w łaśnie, a nie Strzelców przed Sądem S tar.

uznano jako głów nego in ic ja to ra bójki. Na tem sp raw a się nie skończyła. Echa jej łię jeszcze

p o w ta rza ją .

Dnia 20 bm. bowiem przed

S ą d em O k ręg , z G ru d zią ­ dza

na^ sesji wyjazd, w

L u b aw ie

sta n ęli

osk. J ó z e f W ierz­

b o w sk i i b rat j e g o H iero n im

skazani przez

są d s ta r o ­ śc iń sk i

Józef na

50 zł g r z y w n y

wzgl. 10 dni are sztu , a Hie­

ronim n a

80

zł grzywny. Zgłosili apelację. R ozpraw a o d b y ła się przeciwko każdem u oddzielnie, najprzód przeciw ko Józe-

W i n c e n t y M i g u r s k i . 53

CZYLI UCIECZKA MOJA Z SYBIRU Z ŻONĄ I DWOJGIEM NIEŻYWYCH DZIECI.

Zdarzenie prawdziwe z 1835 r.

tCiąg dalszy).

Oboje z Albiną zauważyliśmy, że tajemnica o mojem ukrywaniu się przed matką Marji ciążyła bardzo jej na sercu. — Za tyle przeto dowodów przywiązania z jej strony, naradziwszy się z Albi­

ną, upoważniliśmy ją, ażeby o życiu mojem i ma­

tkę swoją zawiadomiła. Marja zalała się łzami i rzuciwszy się w nasze objęcia, dzięko­

wała, mówiąc, że: „chociażby nam o tem nigdy nie wspomniała, najgorętsze jednak jej życzenia spełniły się i ulżyły jej sercu”.

Jej matka, chociaż i bywała u nas, również jak i wiele innych osób w pierwszy dzień świąt wielkanocnych przyszła zrana i podług zwyczaju swej wiary, a całując się w twarz ze mną: „Chrystus zmartwychwstał”, wyrzekła.

Nie mogąc się doczekać paszportu celem wyjaz­

du, zaraz po świętach wielkanocnych napisała Albina list do hr. Benkendorfa, szefa żandarmerji, w którym były wyszczególnione wszystkie przy­

czyny mujego samobójstwa i prosiła go, aby wdał się w tę sprawę i paszport jej wyrobił. Prócz tego napisała jeszcze w podobnym guście i do posła austrjackiego, aby i ten, jako za poddaną austrja- cką się upomniał.

Przed napisaniem jeszcze tych listów, gdy lód topnieć zaczął, kancelarja wojskowa uralska wy­

dała rozkaz mieszkającym przy rzece, ażeby uwa­

żali, czy ciała mego nie znajdą. Skutkiem tego o 400 wiorst od Uralska dano znać z jednej stani­

cy, że pływające po rzece martwe ciało zatrzyma­

no. Kilku przeto znających mnie osobiście urzę­

dników udało się tam, lecz okazało się, że to był Kirgiz.

W ostatnich dniach maja nadeszło nakoniec pozwolenie dla Albiny na wyjazd z Uralska. Marja, w nocy prawie pierwsza zawiadamiając nas o tem, dodała, że jest polecenie, aby wydać Albinie wraz z Magdusią na wyjazd skarbowe pieniądze, nazna­

czyć wiernego i poufnego podoficera, któryby pod pozorem czuwania nad bezpieczeństwem Albiny w drodze rzeczywiście miał uważać, czy po dro­

dze gdzie nie zajedzie po mnie. Nazajutrz urzędo­

wo o tem rozporządzeniu cara zawiadomiono Albi­

nę i na zapytanie, kiedy wyjedzie, ona dzień 3-go czerwca naznaczyła.

Z pierwszego na drugiego czerwca, o godz.l2-tej w nocy deszcz lał jak z cebra. Ciemność była nieprzenikniona. Całe miasto było w uśpieniu, gdy

dwie kobiety wyszły z pewnego domu i z najwięk­

szą ostrożnością idąc, co kilka kroków się za­

trzymywały, nadsłuchując piluie, czy kto ich nie śledzi. Jedna z nich była dość słusznego wzrostu, druga zbyt mała. Obie niosły pod pachą motykę i rydel i zmierzały prosto ku cmentarzowi, fam długo brodziły w błocie i starannie czegoś upatry­

wały. Znaleziono wreszcie poszukiwaną żerdź, wczoraj w dzień tu wetkniętą. Miejsce to z naj­

większą cichością rozkopywać zaczęły. Nagle ktoś nierównym krokiem zbliżał się do nich. Stąpienie to usłyszawszy, w błocie się położyły. Gdy kroki co­

raz więcej się zbliżały, wyższa z kobiet porwała od swej towarzyszki motykę i trzymając ją w je­

dnej, a rydel w drugiej ręce, tygrysim skokiem rzuciła się i jak straszydło ogrodowe z rozciągnione- mi rękami, stanęła przed intruzem i żarzącemi iskra­

mi z ust swoich go obsypała. Jednocześnie druga, wywijając żerdzią w powietrzu, z grobu na grób w powietrzu jak koza przeskakiwała. Przestraszo­

ny pijany żołnierz wytrzeźwiał w jednej chwili, ryknął przeraźliwym głosem i uciekł w przeciwną stronę. Takim sposobem oswobodzone kobiety wróciły do swojej pracy i wkrótce trumienkę z grobu wydobyły. Zarzuciwszy dół ziemią, wra­

cały, błogosławiając niebu, że deszcz ulewny roz­

moczy wszystko i ślady zatrze. Tak powracając z tąż samą ostrożnością, szczęśliwie do domu do­

tarły, (C. d. n.).

(3)

fowi W., którem u akt osk. zarzucał zakłócenie porządku publ.

przez wnoszenie

k r z y k ó w i h a ła su .

Sąd odczytał zeznania

„ S trzelcó w * S tę p k ó w i Z agrodnika, zło ż o n e przed S ą d e m Star.

O sk . do winy się nie

p rzy zn a ł,

tw ierdząc, źe

u d zia łu w b ó jc e n ie brał,

bo gdy opuścił oberżę i

zm ierza ł do dom u,

został

napadnięty p rzez braci Stęp- k ó w i Zagrodnika,

a uderzony sztach etą przez głowę, upadł

i stracił p rzy to m n o ść.

Dwaj

św iad. zezn a li ’to sam o p od p rzysięgą.

N astąp iła druga rozpraw a przeciwko Hieronim owi W.>

skaz. za ten sam czyn przez Sąd Star. Do w iny osk. się nie przyznał. Z najdow ał on się przez cały czas zabaw y w lo­

kalu i był świadkiem aw anturniczego zachow ania się „S trzel­

ców*. Gdy pow iadom iony, że b ra t jego Józef leży pobity na ulicy przez „Strzelców*, pobiegł tam , bracia Stępkow ie i Za grodnik uderzyli na niego. O trzym ał kilka uderzeń sztach etą oraz pchnięcie sztyletem w rękę poniżej łokcia, ta k źe się za­

la ł krw ią. Zeznanie to również zostało p o p arte przez św iadków . Po naradzie sąd ogłosił w yrok, uw alniając obu braci W ierzbow skich od winy i kary. Tak w ygląda w św ie­

tle pow yższych wyroków uniew inniających oraz poprzeduich rozpraw przeciwko Ja n . i Stan. Lewalskim n apad na zabaw ę SMP. i przez kogo został spow odow any. Myśmy podali rze­

czowo i objektyw nie przebieg rozbicia zabaw y przez „S trzel­

ców ,. Inaczej władze, które sta n ęły po stronie „Strzelca*.

U derza jeszcze jeden fak t, a mianowicie, źe Sąd S tarościński w ydał w yroki, skazujące narodow ców na podstaw ie zeznań ty c h , co aw anturow ali i zakłócili zabaw ę. Wogóle, jeżeli cho­

dzi o w yroki na narodowców, to już n iejednokrotnie można było stw ierdzić zasadniczą rozbieżność między w yrokam i S ą­

d u Starościńskiego, a Sądu Okręg, jako instan cji odw oław czej, gdzie można swą obronę przeprow adzić. Dowodem tego wy­

roki na narodow ców w Złotow ie i w Prątniey.

Dodać nie zaszkodzi, źe pod koniec rozpraw środow ych, jeszcze je d n ą spraw ę Sąd rozp atry w ał. Otóż niejakiś Szy- n a k a został przez Sąd S tarościński za rzekomy udział w bój­

ce i zakłócenie spokoju publ. skazany n a 15 zł grzyw ny, zaś Sąd Okręg, po rozpatrzeniu spraw y w ydał w yrok uniew in­

niający. A więc aż 3 w yroki uniew inniające w spraw ie n a ­ p a d u bandyckiego „Strzelców*. J a k wobec tego w ygląda ta k p rotegow any w tym w ypadku „Strzelec* i jego p ro te k to rz y ?

Epilog groźnego pożaru.

Lubaw a.

Groźny pożar, k tóry 1 m aja ub. r. w ybuchł w Grabow ie u dzierż plebanki p. H offm ana, nietylko straw ił doszczętnie zabud. gosp. oraz in w en tarz m artw y i częściowo źyw ypleb., ale w iatr przeniósł ogień na wieś, gdzie spłonęło rów nież kilka budynków gosp., z któ ry ch niektóre nie były ubezpieczone. Dn. 20 bm. odbyła się rozpraw a k arn a prze­

ciwko Leonowi Czaplińskiem u, rządcy plebanki, za spow odo­

w anie tego groźnego pożaru przez lekkom yślność. A kt osk.

zarzucał mu, źe jako rządca dał polecenie ustaw ienia loko­

m otyw y do m łócenia zboża tuż przy stodole, k ry te j słomą.

«Świadkowie zeznali, źe lokom otywa sta ła ta k blisko stodoły,

źe

z dachu można było ręką sięgnąć do kom ina lokom otyw y.

P. Hoffman z pow odu choroby prace poruczał rządcy. Sw.

ro b o tn icy , za tru d n ien i przy młócce zboża, zeznali, że pożar po w stał najpierw na dachu naprzeciw lokom otywy, skąd się rozprzestrzenił. P ro k u rato r w swem przem ów ieniu podniósł

źe

Cz. ponosi całkow itą odpow iedzialność za sw ą lekko m yślność. O brońca zaś, mec. N ikodem ski z N ow egom iasta, dowodził, źe za pożar w równej mierze ponosi w inę i dzier źaw ca, który, ja k św. zeznali, był naw et w czasie m łócki, co dowodzi, że zgadzał się na u staw ienie lokom otywy, wnosząc zatem o uw olnienie m a n d an ta . Sąd w ydał w yrok, skazujący Leona Czaplińskiego na 6 mieś. aresztu z zaw ieszeniem na 1 la ta i zapłacenie kosztów sąd. w wys. 20 zł.

N ie dotyczy go w cale.

L ubaw a.

P. Stefan Olszewski ul. K uppnera, wł. składu obuw ia, prosi o zaznaczenie, źe n o ta tk a „Oblężenie na d a c h u ” z Tuszew a, zam ieszczona w nr. 22 „Drwęcy“, m e dotyczy jego, lecz innego S tefana Olszewskiego, k tó ry też m ieszka w Lubaw ie, ale poza m iastem .

P osied zen ie Rady M iejskiej.

N o w e m ia sto .

Głównem zadaniem posiedzenia R. M8 w e w torek, dnia 19 bm., któ re zagaił o godz. 19 przy obec­

ności 10 rad n y c h i 2 członków Z arządu i mu przew odniczył w iceburm istrz p. Nowaczyk, było uchw alenie budżetu gospod.

m ia sta na rok gosp. 35|36. Z adanie to niełatw e w dzisiej­

szych czasach ciężkiego kryzysu. To też, zanim dostał się p relim inarz te n przed forum R. M., porządnie się nad nim nap o cił Zarząd Miejski wraz z Komisją Rewizyjną. Pozatem cień p o nury rzucały nań jeszcze zawsze p o k u tu ją ce skutki defrau d acji ze stro n y b. egzekutora Kam ińskiego, — któ re i na ten rok w ykazały do pokrycia sum ę około 2500 zł za pośeiągane od obyw ateli składki ubezpieczeniow a, a zde- fra u d o w a n e przez rzeczonego b. egzekutora. Na dom iar złego istn ieje obaw a, że zm ora ta jeszcze dalej trap ić będzie obyw ateli m ia sta . Na za p y tan ie ze stro n y rad. ks. D erabieńskiego, kiedy u sta lo n o tę now ą kw otę zdefraudow aną, w yjaśnił p. P rzew odni­

czący, że p. b u rm istrz K urzętkow ski stw ierdził ją już i za- protokow ał w dniu 4 kw ietnia r. 1934 — ale Zarząd m iasta o tem się dow iedział dopiero po u stą p ie n iu p. B urm istrza.

P rzystąpiono do ro zp a try w a n ia prelim inarza budżetow ego.

Zgóry zaznaczyć należy, że Zarząd, jak i Komisja Rew izyjna ta k sk ru p u la tn ie przem yśleli i opracow ali prelim inarz we w szystkich jego szczegółach, w celu pow iązania jakoś końca z końcem , źe R ada M iejska nie wiele już znalazła możliwości poczynienia ja k ich ś w iększych zm ian. To też ograniczono się tylko do drobniejszych przesunięć i zm ian w poszczegól­

n y ch pozyejaełi. B udżet w rozchodach i dochodach zam yka

*się k w otą 71 tys. 660 zł.

Dla b ra k u m iejsca opiszem y go bliżej w n astęp n y m num erze gazety.

Za kradzieże.

N o w e m ia s to .

W ub. środę na rozpraw ie karnej w tu t.

S ąd zie Grodzkim rozegrał się epilog kradzieży krow y u roln.

p. Tafia z Marzęcic. Ja k o oskarżony s ta n ą ł niej. Gros F ranc.

z N ow egom iasta, który przyznał się, że krow ę zam ienił na in n ą u swego b rata w Leżnie (pow. brodnicki). Poza tem przyznał się do w prow adzenia urzęd n ik a Z arządu Miejsk. w B rodnicy w błąd przez podjęcie św iadectw a na in n e nazw i­

sko. Za każdy w ypadek Sąd skazał go na 6 mieś. w ięzienia, w łącznej karze na 8 mieś. w ięzienia z zaw. na 2 la ta.

D rugi oskarżony, niej. M ichalski, bez stałego m iejsca za­

m ieszkania, o sta tn io z M roczenka, sk azan y został za kradzież u b ra n ia p. Ja cu ń sk ie m u z M roczenka na 7 dni are sztu bez

zaw ieszenia, z zaliczeniem are sztu śledczego.

Nowy klub Kręglarzy.

N o w e m i a s t o . Na zebraniu o rg anizacyjnem w niedzielę, 17 b m , w lokalu p. T. Rogowskiego, utw orzono now y klub K ręglarzy pod nazw ą „Dobry r z u t”. Na członków zapisało się 21 panów , którzy z pośród siebie w ybrali zarząd w nast.

składzie pp.: prezes Dom browski Fel., v-prez. Jentkiew icz Leon., sekr. Z abłoński J., zast. C zarnecki AL, sk arb n . Miło*

szew ski Cel., zast. W eilandt W ład., gosp. Ł aniew ski J. Przew.

K omisji Rew. w ybrano p. C hylew skiego Stef. U stalono rów nież sk ła d k ę czł. w wys. 1 zł mieś. Po ze b ran iu odbyło się pierw sze kulanie.

O d b ió r bekonów.

N o w e m ia sto .

N ajbliższy spęd bekonów w Nowem*

mieście odbędzie się

26 lu t e g o 1935 r. o g o d z. 6.30

w edług n astęp u jącej kolejności Kół ;

1. Mikołajki — 6 30, 2. Marzęcice 6.50, 3. L ek arty 7.15, 4. N ow ydwór 7.30, 5. N ow em iasto 7.45, 6. Mroczno 8.00, 7. Ty- lice 8.15, 8. Zajączkowo 8.40, 9. Niem. Brzozie 9.00, 10. Małe Bałówki 9.15, 11. K urzętnik 9.30.

Zaznaczam , źe będzie o debrane

ty lk o 120 sz tu k o w a ­ d ze ż y w e j 83—95 k g.

Inź. Zdzisław W łodek.

Z życia Opieki Rodzicielskiej przy Szkole P ow szechnej w N ow em m ieście n. Drw.

N o w em ia sto .

Od n iesp ełn a roku odżyło w naszem mieście Stow arzyszenie pod n az w ą : „Opieka Rodzicielska przy Szkole Powszechnej*. Ja k już z sam ej nazwy w ynika, podjęło się to Stow arzyszenie opieki nad dziećmi szkolnem i przy w spółpracy z nauczycielstw em zgodnie ze sta tu te m . Wobec krótkiego czasu istnienia, a dużych potrzeb sta n k a ­ sy Opieki Rodzicielskiej je st niebardzo pocieszający. P ragnąc złem u zaradzić, O pieka Rodzicielska urządza pod p ro te k to ra ­ tem ks. radcy P ap e‘go, p. sta ro sty dr. W. Tomczyńskiego, p. insp. szkolnego R. Kerapfa oraz p. burm istrza W. N owa­

czyka wieczorek Tow arzyski z w łasnym bufetem w niedzie­

lę, dnia 3-go m arca rb. w sali gim nastycznej Szkoły Powsz.

Szanow nych pp. O byw ateli naszego m iasta i okolicy u prasza się o sk ład an ie darów n a ten cel oraz o liczny udział w w ieczorku.

Przykro nam jest, że stajem y się n atrę tn y m i, lecz mam y nadzieję, że nasze zawsze ta k ofiarne Szan. O byw atelstw o przyczyni się i dopomoże choć d robną ofiarą Opiece Ro­

dzicielskiej, k tó ra łatw iej będzie m ogła sprostać swem u za­

daniu, albowiem czysty zysk przeznacza się na dożyw ianie i potrzeby dziatw y szkolnej.

Ofiary do bufetu przyjm uje się w niedzielę, dnia 3-go m arca rb. od godz. 2 po poł. w sali gim nastycznej Szkoły Pow szechnej. Za Zarząd J. Grześkiewicz.

Nieostrożny row erzysta.

N o w e m ia sto .

W środę, 20 bm., w godzinach po poł.

nieznany bliżej row erzysta, ja d ąc y w k ieru n k u m iasta, najechał w ul. Jagiellońskiej poza torem kolejowym na 5-letnią córeczkę p. Umińskiego, H alinę, k tó ra przechodziła przez drogę. W skutek n ajec h an ia H alinka doznała lekkich obrażeń głowy, a niefo rtu n n y row erzysta w yw inął w po­

w ietrzu „salto m ortale* i w padł do rowu, w którym zn a jd o ­ wało się dość dużo błota. Po dosyć ożywionej kłótni na te m at, kto ma w inę w tym całym karam bolu, n a s tą p iła znówycisza w ul. Jagiellońskiej.

Akademja ku czci Ojca św.

Ł ąk orz.

Ku uczczeniu 13 roczn. obioru i koronacji Ojca św. urządził zaraz po nabożeństw ie nasz n iestrudzony duszpasterz, ks, radca Dunajski, na sali p. Rotha akadem ję, poprzedzoną pieśnią „Kto się w opiekę”, poczem p rzedstaw ił nam m ężne zachow anie się w czasie bolszewickiego najazd u i złożenie w ielkich zasług i m iłości względem Ojczyzny i n a ­ rodu naszego przez ówczesnego nun cju sza papieskiego, a później jako Ojca św. względem Kościoła i w iernych.

Śliczne deklam acje w ygłosiły pp. : A ndzia Suszyńska i Ruf.

R adacka. Śpiewy, w ykonane przez tu t. chór m ieszany pod bat. p. org. J. K onrada, w yp ad ły im ponująco. O dczytanie dłuższego życiorysu Ojca św. było nieco słabsze. Przed za­

kończeniem w ygłosił ks. R adca jeszcze dłuższą przem owę, w nosząc okrzyk na cześć Ojca św., k tó ry grom ko p o d ch w y ­ cony został przez licznie zeb ran y ch p ara fja n , którzy nie szczędzili rzęsistych oklasków mówcom, ja k i śpiew akom . Skrom ną, ale ta k m iłą akadem ję zakończono pieśnią

„My chcem y Boga”. Obecny.

Pomor J eszcze raz z N aguszew a.

J a k s ię o r g a n iz o w a ło K oło B. B. W. R. w n a s z e j w io s c e ?

N a g u sz e w o .

P an sołtys C elestyn R uczyński w ysłał sługę w iejskiego celem ogłoszenia w szystkim obyw atelom , źe ma się odbyć zebranie w szkole w N aguszewie. T ak w szy ­ scy pędem biegli n a w yznaczoną godzinę. P rzybył też refe­

ren t, p. K am iński Bolesław z D ębienia. Przy rozpoczęciu udzielił p. referentow i (swem u szwagrow i Cel. R uczyńskiem u) głosu. Co ogólnie podpadło, to to, źe zgoła nie ty tu ło w a ł go ani szwagrze albo po koleżeńsku ty, lecz m ówił mu stale

„p. referencie*, jako że przecież te n p sn z D ębienia tw orzył Koło B. B. W. R. Później w ystąpił i p. Szulwie Józef ze swoim głosem, źe i n aw e t księża są za tem , aby BB. popierać.

Było i kilku narodow ców na tem ze b ran iu . Jed en z nich się odezw ał na słow a p. Szulwica : „A może i Ojciec św.

popiera BB.?“ Na to cdpow iedzi nie o trzym ał.

Po założeniu tego Koła now oupieczeni sanotorzy żyją obecnie w różow ych n astro jac h i nadziejach, że przecież n ag ro d a i to obfita ich za to nie minie. Życzymy im po­

w odzenia. Oby się tylko grubo nie zaw iedli, ja k ci, co poszli na zew h a sła przy w y b o ra c h : „Głosuj n a jedynkę, a będziesz ja d ł chleb i szy n k ę“.

Skutki wichury i u lew y.

D zia łd o w o .

W niedzielę 17 bm. przeezedł n ad Działdo- wem i okolicą w icher, połączony z śniegiem i deszczem , k tó ry w yrządził dużo szkody. Pod w pływ em silnej ulew y deszczowej n a s tą p iły roztopy. S pływ ająca z pagórków w oda w niżej położonych m iejscach potw orzyła jeziora i zalew ała domy. W

P ło śn ic y

budynki, położone w dolinie ku

G rale- wu,

zalała w oda. Do akcji ratow n, p rz y stą p iła S traż P ożarna, której na pomoc przybyło w ojsko z Działdow a. W

W y s o ­ k ie j

z południow ej stro n y szosy w oda ta k w ezbrała, źe przelew ała się przez szosę. Tak sam o było w

B u rk a cie,

do którego wody spły w ały z pagórek sk urpieekich. S traszny w icher naw iedził

P ie r ła w k ę i D zia łd o w o .

W P ierław ce Janow i M azankowi zerw ał dach z chlew a m asyw nego, szosy zaścielił gałęziam i drzew7 przydrożnych. W pziałd o w ie zer­

w ał z dachu kościoła ew. w iększą ilość dachów ek, dach sy­

nagogi został ta k że uszkodzony. Z dachu p. M aciejew skiego zerw7ał ry n n ę deszczową.

K atastrofalne skutki nagłej odw ilży.

L idzbark.

N agła odwilż w ub. z p ią tk u na sobotę, spow odow ała w mieście i okolicy k a ta stro fa ln e w p ro st zale­

wy ulic lub nieruchom ości do tego sto p n ia, iż w nocy z so ­ boty 16 bm około godz. 4 tej zaalarm o w an o S traż Pożarną do rato w a n ia zagrożonych zalew em w ody w ul. Ogrodowej posesyj i m ieszkańców . W oda dosięgła pół — 1 m etra, zale­

w ając piw nice i ich zapasy. W niedzielę silna w ich u ra przew róciła 2 m tr. kom in przybudów ki nieruchom , p. G ro­

chow skiego, któ ry zdruzgotał dach przybudów ki. W ypadku w ludziach nie było. Również w icher po łam ał drążki kilku an ten , pop rzew racał płoty i pozryw ał dachów ki.

Na sk u te k w ezbrania Wli z poniedz. n a w torek około godz. 1. ew akuow ano m ieszkańców nieruchom ości p. S ta n i­

sław skiej. W połu d n ie we w torek podniósł się poziom rzeki o 1 i pół m etra, po p o łu d n iu jeszcze wyżej. N apór wody i kry przy tam ie m ły n a p. G łow ackiego p rzy ­ b ra ł ta k groźne rozm iary, że w p o łu d n ie zaalarm ow ano S traż P ożarną. Z narażeniem życia odw ażni straż ac y i in n i m ieszkańcy p rzy stąp ili do rozbijania kry.

Ku czci Ojca św .

D z ia łd o w o .

W niedzielę, 17 bm., z okazji 13 rocznicy koronacji Ojca św. odbyło się w kościele uroczyste n abożeń­

stwo, które o d praw ił ks. W ęgielewski. W nabożeństw ie w zięły udział delegacje cechów i organizacyj, stojących na gruncie katolickim . Z ram ienia Akcji Kat. o godz. 4 po poł.

o d była się w hali gimn, szkoły powsz. akadem ja. Liczba obecnych, jak na m iasto, liczące 4000 katolików , była znikom a. Zauw ażono tak że brak przedstaw icieli w ładz i urzędów7 za wryjątkiem przedstaw icieli Sądu, dla k tórych niepogoda nie była przeszkodą do w zięcia udziału w u ro ­ czystości, ua której praw dziw i kato licy za d okum entow ali swe uczucia religijne i uczcili zasłużonego dla całego św ia ta chrześcijańskiego, a szczególnie dla Polski S tern ik a nawy C hrystusow ej. A kadem ję zagaił prez. Akcji K at. p. Olejni- czafe, który w swem in au g u racy jn em przem ów ieniu zaznaczył, że uroczystość ta ma również na celu zam anifestow anie przyw iązania do w iary kat., przyczem w ygłosił odczyt z ży­

cia Ojca św. Pod b a tu tą dyr. p. K an ta chór Tow. św. Ce- cylji odśpiew ał na głosy 2 pieśni. Przed zakończeniem aka- deraji zab rał głos ks adm in. Miszewski, któ ry w yraził żal z pow odu nieprzybycia większej liczby osób z m iasta, zw ra­

cając się do Akcji Kat. i uczestników akadem ji z apelem bojkotow ania zabaw sobotnich i przedśw iątecznych, po k tó ­ rych zapom ina się o sp e łn ia n iu obow iązku kat. Może apel te n nie przebrzm i bez echa.

Dotąd n ie sły szeliśm y o te m !

W ie lk i G tę b o c z e k .

Nasze wsie pom orskie, ta k bardzo czyste, bo wolne od cienia żydostw a, zaczynają się zabagniać.

N iedaw no zaalarm ow ano nas w iadom ością, że 1 do naszej p arafji w W ielkim G łęboczku sprow adził się nieproszony gość — żyd. Tyle pisze się o tem , tyle się upom ina P o la­

ków, tem w ięcej katolików przed zaźydzeniem , ale to w szy­

stko jak groch o ścianę. Niech żyd błyśnie pieniądzem , a już serce P olaka ściele się do stóp żyda. G dyby bowiem p. Czepek z W. Głęboczku, któ ry to żyda u siebie p rzetrzy­

muje, żydowi był m ieszkania nie w ynajął, nie byłoby żyda w W. Głęboczku. Możeby p. Czepek pom yślał nieco głębiej nad tem i uw olnił W. G łęboczek od żyda.

Je d en z wielu.

„Hej, bracia sok oły...“

P o ls k ie B r z o z ie .

W lokalu m iejscowej organistów ki odbyło się pierw sze organizacyjne zebranie „S okoła“. P rzed­

staw iciele „S okoła“ z Brodnicy, którzy staw ili się w naszej wsi około godz. 15-tej, utw orzyli nowe Gniazdo „Sokoła“, które, jak na pierwszy raz, uzyskało pokaźną liczbę 28 człon­

ków. Nowozałożonej placów ce życzym y jak n ajpom yślniej­

szego rozwoju.

Pom yślne za ła tw ien ie sprawy.

B ro d n ica .

Z akłady ceram iczne przy szosie do M ichało­

wa, po śm ierci śp. ad w o k a ta Paw łow skiego, znalazły się w tru d n e m położeniu i groził im przym usow y przetarg, a z nim razem i niebezpieczeństw o d o sta n ia się w ręce ży­

dowskie. Na szczęście znalazło się grono o byw ateli Polaków z woj. P oznańskiego, którzy drogą dzierżaw y zak ład y prze­

jęli i n aty c h m ia st puścili w ruch. D yrekcja Cegielni zakon­

tra k to w a ła już 2 milj. cegieł do Gdyni, a dalsze u k ła d y o dostaw y są w biegu.

Tak pom yślne rozw iązanie tej spraw y m a jeszcze i tę d o d atn ią stro n ę, że da możność pracy około 200 robotnikom .

Akadem ja Papieska.

Mszano,

pow. B rodnica. W ub. niedzielę, dn. 17 bm.

o d b y ła się u nas dorocznym zwyczajem w m iejscow ej szkole uro czy sta ak adem ja ku uczczeniu trz y n a ste j rocznicy k oro­

nacji Ojca św. P iu sa XI. U roczystość Akcji K atolickiej z a ­ gaił pozdrow ieniem katolickiem prezes parafjaln ej Akcji K atolickiej, p. P ancierzyński, podając program akadem ji.

Druhna Sochacka. (K.S.M Z.) piękną w ygłosiła deklam ację p t.

„S ternikow i K ościoła”, chór kościelny „Lutnia* u d a tn ie w y­

konał „Łódź P io tro w a“. N astępnie kierow nik p. Szym ański w swym odczycie zobrazow ał życie Ojca św. i nasz sto su n ek do Stolicy A postolskiej, w znosząc na zakończenie okrzyk na cześć Jego Świątobliw ości Ojca św. Chór kościelny b. dobrze odśpiew ał „O rem us“. N astąp ił odczyt drh, Pan- cierzyńskiego (K.S.M.M.) pt. „Czem je st Papież dla sp o łe­

czeństw a i ogó łu ”, a drh. W ondełow ska (K.S.M.Z.) za d ek la­

m ow ała wiersz pt. „P iotrow a opoka* Na zakończenie o d ­ śpiew ano w spólnie „My chcem y B oga”, poczem ks. dziekan M iehnowski w k ró tk ich słow ach podziękow ał obecnym za przybycie.

Mimo niepogody salka szkolna p rze p ełn io n a była w ier­

nym i, przybyłym i n aw e t z najdalszych zakątków parafji.

Z d a lszy c h s tr o n P o lsk i,

Nędza dzieci szkolnych.

W ilno.

Je d n o z pism w ileńskich p o d a je : „S praw a coraz częściej opóźniających się do szkoły dzieci zw łaszcza na pe- ry fe rjach m iasta, ja k stw ierdzono, spow odow ana je st tem , że dzieci nie p o siad ają obuw ia. W n ie k tó ry ch ro d zin a ch na kilkoro dzieci je st tylko 1 para bucików. M atka więc o d p ro ­ w adza 1 dziecko do szkoły, zab iera n a stę p n ie jego buciki, zo staw iając mu w zaraian jakieś pantofle, a n a s tę p n ie oddaje buciki drugiem u dziecku, któ re skolei idzie do szk o ły “.

Wóz drzew a za 1 złoty.

W iln o.

Je d n o z pism w iedeńskich donosi o niezw ykle n i­

skiej cenie drzew a w puszczy H ołubickiej. Podobno wóz drzew a opałow ego m ożna tam nab y ć za cenę 1 złotego. Rol­

nicy przyjeżdżają n aw e t z dalszych okolic po drzewo.

S tarostw o dziśnieńskie w ydało 600 p rze p u stek na praw o p rzeb y w an ia w strefie n adgranicznej, gdzie odbyw a się sp rze­

daż drzewa.

R U C H T O W A R Z Y S T W . Baczność r e e m ig r a n c i!

N o w e m ia s to . W

niedzielę, dn ia

24

bm. o godz.

2 po

poł., odbędzie się zeb ran ie w lokalu p. Ś w iniarski (Rynek) reem ig ran tó w z F ran cji, Belgji i H olandji, n a k tó re się u p rasz a w szystkich reem igrantów z m ia sta i p o w iatu lu b a w ­ skiego. Na z e b ran iu om aw iane będą w ażn e spraw y. Z arząd

N o w e m ia s to .

Zjednoczenie Zaw odow o-polskie urządza w sobotę, dn. 23 bm. o godz. 17-tej w sali H otelu C entralnego

WIELKI WIEC.

Na wiec przybędzie se k re tarz okręg ZZP., p. M alchrow icz, z T orunia.

O liczny udział sym patyków członków i gości, ta k że

z okolic u p rasz a się. Z arząd.

N o w e m i a s t o . We w torek, dnia 26 lutego 1935 r. o godz.

19,30 odbędzie się w sali gim nazjalnej W alne Z ebranie człon­

ków G rona P rzyjaciół H a rce rstw a przy m ęskiej d rużynie gim nazjalnej w N ow em m ieście z następ u jący m porządkiem o b r a d : 1. Z agajenie, 2. W ybór przew odniczącego w alnego zeb ran ia, 3. O dczytanie proto k u łó w z dotychczasow ej dzia­

łalności, 4. S praw ozdanie zarządu, 5. U dzielenie u s tę p u ją ­ cem u zarządow i abso lu to rju m , 6. W ybór now ego zarząd u , 7. W olne głosy, 8. Zakończenie.

W szystkich członków i sy m patyków o ła sk aw e p rzy b y cie

ja k n ajuprzejm iej upraszam y. Zarząd.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wczoraj wieczorem odbyło się posiedzenie komisji prawniczej, na którem poza innemi sprawami omawiana była również sprawa Berezy.. Nowodworski (Klub Nar.) zareferował

Konflikt, jeżeli wybuchnie, może przybrać rozmiary daleko większe, niż to się obecnie wydaje, a skutki jego dadzą się od­.. czuć nietyiko w stosunkach

* Panowie z Klubu Narodowego przy każdej sposobności poruszali sprawę Berezy Kartuskiej. Ukraińcy dotychczas milczeli. Czy w innych państwach po zabójstwie ministra

gów7 jako „bezwstydna blaga”, wydało magiczny skutek. Operowani przez dra Quenu rzadko bardzo umierali, nigdy prawie nie zdarzały się zakażenia czy procesy

Magdusia pobiegła drzwi otwierać, a ja rzuciłem się pod łóżko, Albina, zaś z Marją, usiadłszy na niem, przygotowały się na nowe cierpienia i

zapomocą dorobionego klucza w czasie, kiedy wszyscy domownicy udali się do kościoła, dostała się do mieszkania i rozpruła walizkę.. Ostatnia oszczędność,

Orzeczenia te zasadniczo lub też wyłącznie opierają I się na orzeczeniach lekarskich, które w decyzji instytucji I ubezpieczeniowej jak Knappschaftspensionskasie

dził się na propozycję i udał się samochodem na spotkanie z oficerami.. W samochodzie został za- chloroformowany, ale dawka okazała się za silną i Kutiepow