K onto c ie k o w© P. K. O. Poznań nr. 200 084. Cena p o jed y ń c ze g o eg zem p la rza 10 groszy.
Z D O D A T K A M I: „O P IE K U N M Ł O D Z IE Ż Y “, „N A SZ P R Z Y J A C IE L “ i „R O L N IK “
„Drwęca* wychodzi 3 razy tygodn. we wtorek, czwartek i sobotę rano. —
Przedpłata wynosi dla abonentów miesięcznie z doręczeniem 1,20 zł.
Kwartalnie wynosi z doręczeniem 3,59 zł.
Cena ogłoszeń: Wiersz w wysokości 1 milimetra na stronie 6-łamowej 15 gr, na stronie 3-łamowej 50 gr, na 1 stronie 60 gr. — Ogłoszenia drobne: Napisowe słowo (tłuste) 30 gr kaide dalsze słowo 15 gr. Ogłoszenia zagrań. 100% więcej.
Przyjmuje się ogłoszenia do wszystkich gazet. Numer t e l e f o n u : N o w e m i a s t o 8 .
Druk i wydawnictwo „Spółka Wydawnicza* Sp. z o. odp. w Nowemmieście. Adres telegr.: „Spółka Wydawnicza* Nowemiasto-Pomorze.
_ _ - . _ - __________________________ W I t T mm 9 1
ROK XV. NOWEMIASTO-POMORZE, WTOREK, DNIA 12 MARCA 1935
Apel do społeczeństwa.
W swej ostatniej mowie p. premjer Kozłowski na zakończenie zapewnił, że pokolenie, które wy
walczyło Polsce wolność, będzie umiało przebrnąć przez trudności gospodarcze, które, niestety, wciąż I się piętrzą. Zrobi to tem łatwiej, mówił premjer, * jeżeli siłę gospodarczą państwa budować będzie wspólny wysiłek społeczeństwa i rządu. Słuszna uwaga kierującego ministra ! Nam zawsze się zda- >
wało, że do osiągnięcia wielkich celów, czy to w czasie wojny czy pokoju, potrzebny jest wysiłek wspólny. A obecne położenie gospodarcze naszego państwa j e s t te g o ro d za ju , że do napraw y je g o trzeba zaprząc w sz y s tk ie siły , tkwiące w naszym narodzie, lecz dotychczas najrozmaitsze- mi sposobami i metodami p rzytłu m ion e. Tłu
maczono aż do niedawna w szem i w o b ec w sz y stk ich , ż e sp o łe c z e ń stw o m o że spać sp o k o j
n ie, ż e o w sz y stk ie m m yślą i p am iętają osoby, s to ją c e na c z e le państw a, u rzęd y, które n a j
le p ie j zn ają n a sze p otrzeb y i bolączki i umieją n a jsk u te c z n ie jsz e za sto so w a ć środki. I w tym kierunku też postępowano. Nie ła tw o było się k om uś zdobyć na jakąś in ic ja ty w ę , gdyż c a łe ż y c ie g o sp o d a rcze i sp o łeczn e opanow ane je s t p rzez rząd i organy, od n ie g o zu p ełn ie u zależn ion e. Jeżeli się nie p o stę p u je po m y śli tego lub owego urzędu, jeżeli się nie wykazuje pewnej marki p o lity czn ej, to najroz- maitszemi sposobami uniem ożliwia mu się p racę.
Tam Urząd Skarbow y i Inspektor Pracy mają szerokie pole działania. Utarło się już zdanie, że za chęć pracy, za stworzenie jakiejś nowej pla
cówki lub gałęzi przemysłowej bywa się karanym czy to podatkam i czy ja k ie m iś szykanami, że wreszcie tym odważnym jednostkom odechce się wszystkiego. Za to wolno niektórym dobrze z a p isan ym zbierać składki na rozmaite w y d a w nictw a, p o c z tó w k i, jed n o d n ió w k i, album y, o g ło szen ia , Im prezy itp., wywierając nieraz przy- iem n iew y b red n y teror, grożąc w razie odmowy k o n sek w en cja m i zrozumiałemi, a zyski z tej
„ruchliw ej pracy" p ły n ą przew ażnie do k ie sz e n i tych właśnie spryciarzy. Lecz każdy przyzna, że ta k ie j pracy n ie m ożna nazwać prod u k tyw n ą, p rzeciw n ie, zniech ęca ona tylko tych poszkodowanych, z n ie c h ę c a c a łe s p o łe c ze ń stw o do ofiar i datków na cele często dobre.
Doszło do tego, że dużo się pyta: Ile też sk ła d e k 1 o fia r na c e le dobroczynne p ły n ie do k ie sz e n i zbierających i członków zarządu rozmaitych instytucyj? Bo też często p ra w ie ca ły zbiór idzie na opłacanie zarządów i p erso n elu b iu row ego,
bardzo d ob rze p ła tn eg o .
Każda organizacja czy to społeczna, gospo
darcza czy kulturalna musi się wykazać stemplem
„współpracy ze rządem", t. zn. musi mieć zarząd, sk ła d a ją cy s ię z lu d zi, n ależących do wia
domej w ia ry politycznej, musi wykonywać p o le cenia zg ó ry , m usi robić pracę p o lity c zn ą , inaczej ją się albo ro zw ią z u je lub pracę unie
możliwia. Przy każdej im p rezie, na pierwszy rzut oka niby takiej sobie n ie w in n e j lub ogólno-pol
skiej, w ychodzą n ieb a w em sz y d ła z w orka.
Niech się k to ś odw aży na k ry ty k ę panują
cych stosunków lub z a rzą d zeń , zaraz p o czu je na własnej sk órze sk u tk i sw ego „ a n ty p a ń stw o w e g o “ postępowania. A tymczasem aż się roi od n a jr ó ż n ie jsz y c h d efra u d a cy j na k olejach, p oczcie, w u rzęd a ch sk a rb o w y ch i in n y ch p rzed sięb io rstw a ch państw ow ych i to prze
ważnie ze strony ludzi, nahklnie afiszujących się m arką sanacyjn ą. Aż w styd, że tyle mogło się u nas prawdziwie r o sy jsk ie j gangreny zako
rzenić.
To społeczeństwo nasze, w ten sposób syste
matycznie od twórczej pracy odsuwane, z pewnością posiada jeszcze wielkie z a so b y e n e r g ji 1 przed
s ię b io r c z o śc i i n ie z a w a h a ło b y się tych swoich walorów rzucić w wir walki o lepszą przyszłość dla ukochanej Ojczyzny, lecz pod warunkiem, że g ło s 1 praca tego społeczeństwa będzie u sz a n o w a n a i należycie oceniona, a n ie zohydzana 1 p o n iew iera n a , że wysiłki celem stworzenia c ze g o ś n o w e g o i d o d a tn ie g o n ie będą karane,
a raczej nagradzane, że słowa słu s z n e j k ry ty k i n ie b ęd ą tłu m a czo n e jako antypaństw. pra a, lecz brane pod n a leży tą uwagę, że p o sz c z e g ó l
ny c zło n ek tego naszego społeczeństwa będzie traktowany jako jed n o kółko w tym wielkim organiźm ie społecznym i godność jeg o nie b ę d z ie deptana, a szanow ana.
„ .... . sar<®
Mądra decyzja Biskupów Polskich.
Komisja prawna Episkopatu Polski postano
wiła, że u ży w a n ie przez o rgan izacje, stow a
rzyszen ia, in sty tu c je i m a n ifesta cje przymiot
nika „katolicki” w nazwie jest d o z w o lo n e tylko za wyraźną z g o d ą Biskupa diecezjalnego. Czołowy organ sanacji na Pomorzu nazv wa to postanowienie ze wszech miar slu szn em i m ądrem . N ad
u ży w a n ie bowiem — tak wywodzi to pismo — przez niektóre partje polityczne, a także stowa
rzyszenia społeczne i gospodarcze nazwy „kato
lic k i“ wywoływało niepożądane fermenty i niepo
rozumienia w tych sferach , które n ie um iały odróżnić r e lig ji od p o lity k i. Zwłaszcza w P o lsce Z ach odniej — zdaniem tego pisma — I p a rty jn icy różnego autoramentu grali dotychczas b ezk a rn ie na uczuciach religijnych ludu kato
lickiego, urządzając niekiedy na tem tle istne orgje, np. przy w y b o ra ch ”.
Wywody powyższe san. czołowego organu na Pomorzu domagają się z konieczności pewnych k o
m en ta rzy . Już samo bowiem ocenzurowanie de
cyzji Episkopatu Polski przez owo pismo sanacyjne stopniem „słu szn e i m ą d re” ma swój s w o is ty posmak© Doory katolik bowiem nietylko w jednem i d rągiem postanowieniu swych Arcy- pasterzy widzi mądrość i słuszność, ale wogóle i w ca lem ich zarząd zan iu K o ścio łem i sp o łe c z e ń s tw e m katoliekiem . U sanacji to zwykle bywa tak, że ty lk o w te m w idzi „m ądrość i słu s z n o ść “, gdy uważa, że id z ie to po linjf je j d ążeń i ży czeń , a gdy Biskupi coś postanowią i ogłoszn nie po je j m yśli, to zaraz oburzenie na nich i w y m y śla n ie im na wszelki sposób.
i Pamiętamy przecież wszyscy, jak to p r z y ję ły
!! san acyjn e pism a ów glos Biskupów Polskich
\ p r z ec iw ro zm a ity m organ izacjom san acyj- f nym , toczącym w alkę przeciw K o ścio ło w i, du-
| c h o w ie ń stw u i e ty c e kat. A jeżeli chodzi
o nadużywanie religji dla celów politycznych, to nikt bodaj nie jest w ięk szy m w tem m istrzem nad sanację* Wszak wszyscy jeszcze pam iętam y, jak to sanacja przy wyborach do naszych ciał ustawodawczych, gwoli wprowadzenia w błąd wy
borców, nie zawahała się ozdobić w to g ę „Unjl K a to lic k ie j”. A jeżeli się przyjrzymy pism om s a nacyjnym , to one tak z i jednym zamachem umieją jakoś pisać i bardzo po k a to lick u i równocześnie bardzo po n ie k a to lfe k u . W tej sa m ej bowiem g a z e c ie znajdziesz i E w a n g e iję św . i n a u k ę n ied zieln ą — ale zaraz potem i rek la m ę d la L egjouu M łodych i Kwoki i jakiejś tam m asoń
skim duchem p r z e sią k n ię te j „K otary“ itd.
Jednem słowem, jak kto chce — i Panu Bogu świeczkę i djabłu ogarek. A przecież nie o to chodzi, by ktoś u zn a w a ł za słuszn e i m ądre, co postanawiają Biskupi, ale by szedł za ich głosem — a nie w y ty k a ł obłudnie innym , co p rzed e w sz y stk ie m do s ie b ie s to so w a ć w inien.
B. B. rozsypuje się.
P o se ł W aszkiew icz podobno te ż z r e z y g n o w a ł z mandatu©
Jak się dowiaduje „Obrona Ludu” z bardzo dobrego źródła, już przed 2 miesiącami pismo, re- zygnacyjne z mandatu poselskiego, wysłał do pre
zesa BB, pułk. Sławka poseł m. Łodzi, Ludwik Waszkiewicz© Do dzisiaj dnia p. Sławek z pisma tego żadnego użytku nie zrobił mimo, że p.
Waszkiewicz od chwili jego wysłania żadnych czynności poselskich nie spełnia.
D e fic y t b u d ż eto w y w lutym .
Warszawa. Deficyt budżetowy w lutym wy
niósł 15,2 miljony zł.
P o s e ł Ponikow ski z ło ż y ł m andat.
Warszawa. Poseł Ponikowski (Ch. D.) zgłosił na ręce marszałka Sejmu swą rezygnację z man
datu poselskiego.
K onferencja b. preinjerów o d b ęd zie się w B e lw e d e r z e .
Donoszą, że prof. Bartel powrócił już do zdrowia i w najbliższych dniach przybyć ma do Warszawy na konferencję b. premjerów. Konfe
rencja odbędzie się, jak słychać, w Belwederze i dotyczyć ma całokształtu zagadnień politycznych.
Księża k a to lic c y zm u szen i do
o p u sz c ze n ia Z a g łęb ia Saary.
Dziesięciu księży katolickich, w tem wielu zakonników, opuściło Zagłębie Saary. Są to księża, którzy w czasie ple
biscytu opowiedzieli się za status quo.
Prawa azylu ma im udzielić arcybiskup Salzburga, ks. dr.
Waitz.
P o d w y ż sz e n ie e m isji b o n ó w skarb, u c h w a liła k o m isja skarbow a.
Warszawa. Na sej
mowej komisji skła
dowej a następ, i wSej- mieuchwalono po dy
skusji podnieść gra
nicę emisji bonów skarbowych z 200 na 300 milj. Nie jest to nic innego, jak now a pożyczka.
W pierwszym dniu objęcia władzy przez Niemcy nad zagłębiem Saaiy udał się tam Hitler i był owacyjnie witany przez ludność.
Ksiądz katolicki z Pomorza na ławie oskarżonych spowodu
kazania.
St. posterunkowy robił notatki w k o ś c ie le . — W yrok, skazujący na 2 ty g o d n ie aresztu I 5 z ł
grzyw n y.
Starogard. W poniedziałek, 4 bm. przed tut Sądem Grodzkim zasiadł na ławie oskarżonych ks. J ó z e f Szczepański, obecnie w ikarju sz w T czew ie, b. wikarjusz śliwicki, któremu akt osk arżen ia za rzu ca ł publiczne rozpow szech
nian ie w czasie k azania „w iadom ości, mogą
cych wywołać n iep o k ó j publiczny“. Przestęp stwo to miał ks. Szczepański popełnić dn. 10 czer
wca ub. r. w k o śc ie le w Szlachcie, gdzie, gło
sząc kazanie z okazji odpustu Serca J ezu so w eg o , miał p o w ie d z ie ć w nawiązaniu do prześladowań katolików w czasie rewolucji francuskiej : „u nas zb liża s ię ta sama chw ila, gdzie walczy się p r z ec iw w ie r z e i nie wiadomo, czy za rok spot
kamy się w tym kościele. Zabrania się u nas pochw alan ia C hrystusa, ze sz k ó ł usuwa się k rzy że I obrazy, zaś k o m en d an t z e Staro- garda n ie p o z w a la iść do k ościoła, ty lk o z a b iera ludzi na ćw iczenia i s tr z e la n ia .”
Zainteresowanie rozprawą było tak wielkie, ż© wielka sala rozpraw zapełniła się publicznością, wśród której widać było 2 adwokatów i księdza.
Sądził sędzia grodzki, p. Szroeder, oskarżał prok.
p. Manikowski, bronił p. mecenas dr. Suchecki.
Co m ów i oskarżony ksiądz ?
Nie przyznając się do winy, ks, Szczepański złożył na swą obronę wyczerpujące wyjaśnienie.
Podkreślił na wstępie, że słowa, wymienione w akcie oskarżenia, wyjęto z różnych ustępów ka
zania i zniekształcono, wobec czego nie dają obrazu całości. Dalej zaznacza, że jednej niedzieli około 80 ludzi pewnej organizacji leżało w lesie przy drodze, którzy nie spełnili swych obowiąz
ków religijnych. Przechodnie skarżyli mu się na tegu rodzaju zgorszenia. Albo inny wypadek:
Grupa dzieci szkolnych przyszła do kościoła na mszę św. w sobotę rano poto, aby w niedzielę urządzić wycieczkę i nie brać udziału w nabożeń
stwie niedzielnem. Ponieważ parafjanie i rodzice .skarżyli się na to, uważał za swój obowiązek duszpasterski wskazać na prawo Boże, którego nikt i nic zmienić nie może, — zmienić i dowolnie naginać. Jeżli chodzi o zarzut co do wzmianki o usuwaniu krzyżów i obrazów, nie zaprzecza, że podczas kazania o tern wspomniał. Podkreślił mianowicie, że w rodzinie katolickiej nie powinno się usuwać obrazów Serca Jezusowego i krzyżów gdzieś w kąt, lecz winny one wisieć na czołowem miejscu. Zresztą, będąc w r. 1924 na Uniwersytecie Poznańskim, wie, że prof. Ułaszyn (znany wolno
myśliciel i bezbożnik — uw. red.) usuw ał krzyże z sa li w y k ła d o w e j.
Ś w ia d ek , który s ta ł pod kościołem . Zkolei następuje przesłuchanie świadków oskarżenia. Post. Kotulski zeznaje, że krytyczne
go dnia był służbowo w Szlachcie, przyczem ba
wiący tam na urlopie starszy poster., Br. Nierzwic- ki, opowiadał mu o kazaniu, wówczas na odpuście wygłoszonem. Kaznodzieja głosił, że w szkołach zaczynają zwalczać krzyże i obrazy, „nie słu
chajcie tych, co mówią wam gdzieś po karczmach i pod płotem”, „kom endant zam iast pójść do k o ścio ła , poszed ł ze „ strzelca m i na s tr z e la n ie “. Świadek wszystko to słyszał od owego st. posterunkowego, bo sam podczas kazania stał pod kościołem.
Porucznik p. w. i w. f. p. Śliwa wyjaśnia, że regulam in nie p rzew id u je przy całodziennych ćwiczeniach przysposobienia wojskowego czy fi
zycznego u d ziału na n a b o żeń stw ie. Mimo to
w zasadzie stara się o to, aby przed ćwiczeniem uczestniczono w nabożeństwie. Był tylko jedyny wypadek, w którym uczestnicy ćwiczeń nie byli w kościele.%
B y ła m ow a o R o sji, a n ie o P olsce.
Dalszy świadek oskarżenia, 18-letnia Stefanja Malichówna z Szlachty, była także na owem ka
zaniu. Poza wzmianką o ćw iczeniach „ S trzelca “ podczas n a b o ż e ń s tw a — mówi świadek, że kaznodzieja w spom inał o R osji. Zaznaczył mianowicie, że ta m B oga n ie uznawają, usu
wają k r z y ż e i obrazy, podkreślając przytem, że, jeśli w Polsce nie nastąpi poprawa, to też tak się
będzie działo.
R obił notatki podczas kazania.
Potem odczytano zeznanie przesłuchanego w drodze rekwizycji świadka, st. posteru n k ow ego Br. N ierzw ick iego, który powtarza dosłownie to, co mówi akt oskarżenia. Koronny ten świadek zaznacza w swem zeznaniu, że podczas kazania ro b ił so b ie n otatk i.
„Nie b y ło ta k ieg o faktu, żeb y usu w an o krzyże“,,.
Wobec braku dalszych świadków dowodowych przewód sądowy został zamknięty i glos zabrał p. pprok. Manikowski, który zaznacza, że inkry
minowane zarzuty zostały stwierdzone zeznaniami świadków, a wymienione w akcie oskarżenia słowa były niezgodne z prawdą i mogły wywoływać nie
pokój publiczny. Nie było takiego faktu, żeby w Polsce usuwano krzyże. Na to nie pozwalają nietylko stare tradycje, ale i ustawy państwowe.
Wkońcu p. oskarżyciel wniósł o z a są d ze n ie oskarżonego w myśl ustawy.
Obrońca p. m ec. dr. Suchecki.
Następnie wygłosił świetne przemówienie p.
mec. dr. Suchecki, w druzgocący sposób obalając akt oskarżenia. Kazanie to trwało 45 minut — za
znacza p, obrońca — a zupełnie wiarygodne jest twierdzenie księdza oskarżonego, że powyrywane z niego urywki nie dają właściwej treści. Świadek post. Kostulski sam nic nie słyszał, powoływał się tylko na rozmowę z innym policjantem, Sw. Milo- chówna wspomina, że ksiądz mówił o Rosji, a nie o Polsce. Z tego, co zeznał por. Śliwa, wynika wyraźnie, że regulamin nie przewiduje obowiązku uczestnictwa biorących udział w ćwiczeniach w na
bożeństwie. Zatem Kościół ma prawo i obowiązek Chore serce.
(Od specj. korespondenta warszawskiego).
Któż z żyjących nie interesuje się złem lub dobrem funkcjonowaniem centralnego swego organu, to jest s e r c a ? Takiem sercem dla narodu jest sejm. Aczkolwiek nasze „ser
ce n aro d o w e” bardzo ciężko choruje, a jako „osoba” chora musi wzbudzić w pierwszej linji uczucie współczucia, nie zaszkodzi przyjrzeć się zbliska obecnem u dyehawicznem u żywotowi naszego p arlam entu.
Po otrzym aniu biletu wstępu w pomieszczeniu, noszącem szumną nazwę „wartowni m arszałkowskiej”, wkraczamy p o przez bramę hotelu sejmowego do... szatni. Pięknie przy
strojony strażnik marszałkowski wskazuje n am ręką, odzia
ną w niepokalanej bieli rękawiczkę, kierunek, w którym n a lepy pójść, ażeby wejść na galerję sejmową. Po wielokrot- nem sk ru p u latn em sp rawdzeniu biletu wejścia stróże po rządku sejmowego uchylają przed naszemi chciwemi oczami k o ta rę , za którą widać rzędy ławek na galerji, b a lu stradę, a za b alu strad ą w dole, salę obrad Na sali jeszcze pusto. Rzędy arcywygodnych foteli, (służących podobno niejednokrotn ie do drzemki), zbiegają się półkołami ku ogro
dzonej kratka m i ławie stenografów. Powyżej ławy widnieje podjum dla przemawiających posłów, zaś jeszcze wyżej stół, za którym prezydjuje m a rszałek sejmu w otoczeniu wicem ar
szałków. Na prawo i llw o od stołu prezydjalnego widnieją rzędy foteli, jeszcze wygodniejszych od poselskich, zwanych groźnie ławami rządowemi. W tej chwili prędkim krokiem wchodzi na salę gen. Składkowski, zajmując miejsce w pierwszym rzędzie ła w rządowych, rozkładając papiery.
Chociaż już piętnaście po godz. 10, o której miały się zacząć obrady, na sali w dalszym ciągu niema nikogo, z wyjątkiem wymienionego już gen. Sławoja. Zato na galerji robi się tłoczno. 3/4 widzów, to uczniowie i uczennice szkół. Zajmu
ją miejsce pod kierunkiem profesorów.
Wreszcie dzwonek. Piękny metaliczny głos drga w p o
walczyć o to, 8by wszyscy wierni wypełniali sw©
obowiązki religijne.
Al© gdyby nawet dosłownie ks. Szczepański powiedział był to, co wymienia akt oskarżenia, to m ów ił ty lk o praw dę. Bo czyż u nas niema bezbożnicze] i radykalnie z d u ch o w ień stw em i K ościołem w a lczące] lite r a tu r y ? Na dowód p. obrońca cytuje tylko jeden ustęp z „Kuźni Mło
dych”, podkreślając, że pewien odłam nawet się szczyci prowadzeniem akcji antyreligijnej. Dalej faktem jest, że z niektórych szkół ruguje się sta
ropolskie pozdrowienie katolickie.* „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus“, zastępując je słowa
mi „Dzień dobry“ itp. Gdyby chodziło o przepro
wadzenie dowodu prawdy na wszystkie te okolicz
ności, z łatwością możnaby zgromadzić obfity materjał.
Po krótkiej przerwie sędzia Szroeder ogłosił I wyrok, skazujący księdza S*. na 2 tygodnie aresztu i 5 złotych grzywny. Wykonanie kary warunkowo zawieszono.
Zasądzony wniósł oczywiście apelację.
Polakiewicz złożył mandat poselski.
Warszawa. W związku z uieoczekiwanem złożeniem mandatu poselskiego przez pos. Polakiewicza krąży w kołach politycznych dużo pogłosek na temat przyczyn jego kapitulacji i dalszych jego planów. Mówią, że Po
lakiewicz zaraz po wydaleniu go z BBWR. zabie
gał o aud ]enc]ę w B elw e d e r ze i jeszcze w przeddzień kapitulacji był pewny, że audjencję tę otrzym a i w jej wyniku przejdzie do zwycięskiej kontrofensywy wobec swoich przeciwników. Ra
chuby te prawdopodobnie z a w io d ły , co zdecydo
wało o... k a p itu la cji.
Inne pogłoski twierdzą, że prezydjum BBWR.
rozporządza ta k pow ażną ilo ścią „argum en
t ó w ” przeciw Polakiewiczowi, iż zg ó ry było pewne w ygrane]. Na tern tle miało nawet dojść do... porozumienia, polegającego na tem, że p. Po
lakiewicz narazie się uspokoi, a późnie] otrzym a n o ta rja t w jednern z w ię k szy c h m iast.
W kołach dziennikarskich sejmu krążą jeszcze pogłoski, że P o la k iew icz w y je d z ie w k r ó tc e na dłu ższy w yp oczyn ek za g ra n icę i to do Cze
chosłowacji, gdzie podobno zdążył sobie w ostat
nich latach „ z a o sz c zę d z ić “ większy majątek ziemski. Ile jest prawdy w tej pogłosce, trudno oczywiście sprawdzić.
wietrzu p zez dobre 5 minut. Cisza! — Na dole w dalszym ciągu p u s t o ! Po jakimś czasie znowu dzwonek. J e s t już 10.30. Powolniutko, pojedynczo, poczynają się schodzić posło
wie. Na prawo od stołu marszałkowskiego spostrzegam pos. Rym ara i Strońskiego, siadających w pierwszym rzędzie ła w Klubu Narodowego. Podemną zasiadają przywódcy BB:
pp. Prystor, J. Jędrzejewicz, Sławek itd. Na lewej: socjali
ści, chłopi i trójk a komunistów, w tem jedna kobieta.
Nareszcie! Na sali ukazał się marsz. Switalski i trzy- krotnem uderzeniem laski marszałk. otworzył posiedzenie.
Widzę w oczach uczennic i uczniów najpierw zdziwienie — potem rozczarowanie! Bo spójrzmy tylko. Część posłów czy
ta rozłożone na całą szerokość ławek gazety, inni przecha
dzają się między ławkami, prowadząc ożywioną konwersację.
Marszałek mówi ta k cicho, że ledwo głos jego można od
różnić wśród rozmów spacerujących posłów. Tylko pierwsze ławki, w któ rych siedzą przywódcy poszczególnych partyj, śledzą pilnie tok obrad, aby nie dać się zaskoczyć przeciw
nikom. Gdy oni wstają na znak zgody podczas głosowania projektu, reszta posłów danej partji autom atycznie również się podnosi. Przemawiają różnie. Ogólnie biorąc, dość słabo.
Po pierwsze — bo nic prawie nie słychać, po drugie, bo sposób przemówień przypom ina często odczytywanie przez ucznia 5 klasy odrobionej lekcji. Padają czasami słowa po
tworne, niegodne Polaków, jak np, podczas niesłychanego I przemówienia komunis tki Ignasiakówny. Wtedy posłowie 1 tupią, gwiżdżą i krzyczą, wyrażając w ten sposób swe nie- I zadowolenie. Tego dnia jeden tylko p o s e ł R y m a r przema- l wiał ta k , jak się p rz e m a w ia ć p ow in n o s s p o k o jn ie ,
i r z e c z o w o i g ło ś n o .
A zgromadzone na galerji dzieci przyglądają się chciwe-
j mi oczami obradom instytucji, która nosi miano najwyższej
| w Polsce. Zaiste — czyż wolno, ze względów czysto w y ch o wawczych chociażby, prowadzić na takie posiedzenie sejmowe przyszłych obywateli naro d u ? Je rzy Waldenberg.
W i n c e n t y M i g u r s k i . 60
28
-i
CZYLI UCIECZKA MOJA Z SY 8IR U Z ŻONĄ I DWOJGIEM NIEŻYWYCH DZIECI.
Zdarzenie prawdziwe z 1835 r.
ICiąg dalszy).
Gubernator przy pożegnaniu prosił o po
zwolenie odwiedzania nas, co nas bardzo ucieszyło.
Od tej chwili mieszkanie nasze przez cały cza3 naszego w Saratowie pobytu było codzien
nie od rana do wieczora odwiedzane przez mnó
stwo osób różnego stanu, wieku i płci. Starano się na wyścigi nie dać nam odczuć naszego położe
nia, a przeciwnie, każdą minutę uprzyjemniać.
Z kilku domów przysyłano nam kolejno pożywie
nie. Rozmaitych zaś bakalij i różnego gatunku owoców dla żony, a dla mnie wina, porteru, ty
toniu, cygar i innych specjałów taką masę nad
syłano, że zmuszony byłem prosić ich, aby ilość darów zmniejszali, gdyż nietylko dla na3 trojga, ale i dla otaczającej nas warty jest za wiele. Nic to jednak nie pomagało, lecz prosili nas, ażebyśmy nic nie kupowali, a, co nam tylko potrzeba, od j nich żądali. Słowem, miasto to, bez względu na to, że żyjąc w okropnej niepewności, cierpieliśmy 1 wiele, w porównaniu z Urałskiem nazwaliśmy zie- i
inią obiecaną. Bo czyż można było być nieczu
łym i niewdzięcznym na te dowody współczucia, jakich na każdym kroku doznawaliśmy.
Pomiędzy wielu odwiedzającetni nas osobami była bardzo miła i wykształcona pani Grochów, żona urzędnika, pozostającego do szczególnych zleceń przy gubernatorze. Zaprzyjaźniwszy się z moją żoną, błagała nas, abym, nie ocze
kując decyzji z Petersburga, uciekał z Rosji.
— Wszystkie trudności ułatwione zostaną, 0 wszystkiem pomyślałam — mówiła do mnie — ludzie wierni i pewni odwiozą pana do mojego majątku, stamtąd dostaniesz list i człowieka, który cię dalej powiezie i tak jadąc pocztą obywatelską, dostaniesz się do miejsca, które sam wyznaczysz.
Zony pana długo trzymać tu nie mogą, ona w obliczu prawa za postępki męża nie odpowiada, a uwolnią, łatwo możecie się skomunikować 1 jechać za granicę.
Słuchaliśmy ją z wielkiem zajęciem, ale po
dziękowaliśmy jej stanowczo, mówiąc, żeśmy sobie wzajemnie przysięgli podzielać los, jaki nas spoty
ka. Gdyby plan ten nas skusił, sumienie by nas dręczyło, że, nie dotrzymawszy danego słowa gu
bernatorowi, naraziliśmy go na odpowiedzialność.
Podejrzywać zaś panią Grochów o złe wzglę
dem nas chęci tem bardziej nie mieliśmy prawa, że przy wyjeździe naszym z Saratowa ona przy po
żegnaniu z Albiną, nie będąc katoliczką, uklękła
przed nią i zalana łzami, prosiła ją o błogosła
wieństwo.
— Kto wie — mówiła — może potomność, oceniając tyle cierpień słabej kobiety, uzna cię kiedyś za świętą.
Parę miesięcy blisko oczekując na decyzję z Petersburga, mieszkaliśmy w Saratowie, żyliśmy nadzieją, że car nie będzie nas karał, a przebaczy winę, za którą sami już tyle cierpieliśmy. Lecz o jakże byliśmy naiwni, spodziewając się litości od despoty-barbarzyńcy !...
Nie zważając bowiem na to, że gubernator saratowski, w czułych wyrazach napisał o tym wypadku raport do Petersburga, który był przez sztafetę w czasie obiadu carowi wręczony i na głos czytany, przyczem kobiety na głos płakały, car Mikołaj, tupiąc ze złości nogami, wściekał się, a bryzgając pianą z ust na wszystkie strony, wrzeszczał jak opętany, że się w jego państwie znalazł tak zacięty wróg, iż, uciekając, wykopuje martwe dzieci i uwozi, aby na ziemi ruskiej nie spoczywały, a obracając się do gubernatora o rem bur
skiego, podówczas tam przebywającego, zarzucał mu, że jego gubernja dozwoliła jednej kobiecie oszu
kiwać się tak długo. W uniesieniu gniewu wydał rozkaz, aby z całą surowością prawa mnie woj
skowym, żonę zaś moją i Magdusię cywilnym
sądzono sądem. (C. d. n.)
Przełożenie terminu zjazdu T. R. P.
Z powodu wyjazdu do Warszawy Dyrektora Państwowego Banku Rolnego z Grudziądza, który miał przybyć na Zjazd T. R. P. w dniu 14. III. br, Zjazd T. R. P. przekłada się na czwartek dnia 21 .III. 35. Program zjazdu bez zmian. T. R. P.
W I A D O M O Ś C I .
N o w e m i a s t o , dnia 11 marca 1935 r.
Kalendarzyk. 11 marca, Poniedziałek, Konstantego W, 12 marca, Wtorek, Grzegorza.
Wschód słońca g. 5 — 59 m. Zachód słońca g. 17 — 33 m.
Wschód księżyca g. 9 — 45 m. Zachód księżyca g. 2 — 42 m.
— « 3
N o w e m undury dla ftm kcjonarjuszy ^ p ocztow ych .
Minister Poczt i Telegrafów wydał rozporządzenie o no
wych m un d u rac h funkcjonarjuszy pocztowych. Rozporządze
nie to wprowadza marynarki i płaszcze kroju angielskiego, j a k również angielskie okrągłe czapki. Czapki m undurow e pocztowców opatrzone będą poza godłem poczty, także orłem państw owym. Na m undurac h i płaszczach uwidocznione będą oznaki starszeństwa w zależności od grupy uposażenia.
Pocztowcy-pracownicy umysłowi nosić będą odznaki koloru ałotego.
W sp ra w ie pod atku w o jsk o w e g o .
Przyznawanie ulg podatkowych w sprawie po d atk u woj
skowego przysługuje zarządom gmin miejskich i wiejskich, przeto skierowywanie podań w sprawie zasadniczego p o d a t
ku wojskowego do władz centralnych nietylko, że nie osiąga pożądanego skutku, lecz odwrotnie, przedłuża ostateczne załatwienie tych podań. Ministerstwo Spraw Wojskowych bowiem wszelkie tego rodzaju podania odstępuje Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, jako niedotyczące kompetencji władz wojskowych.
W ażne dla starających się o r e n ty n iem ieck ie.
Ministerstwo spraw wewnętrznych wyjaśniło, że osoby, miesz kające w Polsce, ubiegające się o renty niemieckie, są zwolnione od opłat stemplowych na wszelkich świadectwach, w ydanych w celu stwierdzenia upraw nień ubiegającego się o rentę.
Z m i a s t a i p o w ia tu .
W ycieczk a do W arszaw y.
L ubaw a. W połowie maja projektuje się 4-dniową w y cieczkę zbiorową do Warszawy. Zwiedzanie stolicy w ybrano a a życzenie grona osób, chcących wziąć udział w w y cieczce. Koszta wycieczki wynosić będą około 30 zł (prze
jazd koleją w obie strony 6,50 zł, utrzym anie po 3 zł dzien
nie, nocleg, przejazd tram wajam i, wstęp do muzeów, zamków, t e a t r u itd. 10,-1 2 , zł). Zależnie od życzeń uczestników, droga pow rotna odbędzie się sta tk ie m (zwiedzanie Płocka i Torunia). W wycieczce mogą wziąć udział osoby p o w y ż e j la t 18 z m iasta Lubawy i okolicy. W miarę potrzeby utw orzone zostaną dwie grupy (męska i żeńska) z oddzielną
©pieką w każdej grupie. Zwiedzanie m. st. Warszawy od
będzie się pod kierunkiem specjalnie przygotowanych prze
wodników. Celem udzielenia niezbędnych wskazówek p r a k tycznych oraz zapew nienia uczestnikom m aksym alnych ko
rzyści z wycieczki odbędzie się przed wyjazdem kilka pre- lekcyj z omówieniem programu, najważniejszych zabytk ów (ew. z przezroczami) i sposobu łatw ego orjentowania się okolicy.
Termin zgłoszenia upływ a 20. 4. Uprasza się, by osoby, m a ją c e zamiar wziąć udział w wycieczce w maju, zgłosiły się w
term inie wcześniejszym. Do listy uczestników wpisuje się t y l ko tych, którzy wpłacą 10 zł tytułem zaliczki na koszta wy
cieczki, Zgłoszenia przyjmuje p. o. kierownik szkoły powsz., R. Narloch.
„Głos” wołającego na puszczy.
Sanacyjny .Głos Pogranicza” g w ałtow nie uderzył w d zw on trwogi. Cóż mogło się stać takiego, pytacie Szan. Czytelń., że go ta k odrazu wyprowadziło z równowagi? Ot zobaczył w rourach brodnickich całą moc .D rw ęc” i odrazu ta k się przeląkł, że widocznie zrobiło mu się żłe, bo na gw ałt woła 0 „nurty c z y s te j w o d y ” i „ o d rzu cen ie b ru d n ej p ia n y ”. Bardzo nam przykro, żeśmy naszemu koledze nie po ideologji wprawdzie, a po fachu tyle napędzili strachu. Wszak o ddał on nam swą reklamą naszego pisma nieocenioną w prost przysługę. Mybyśmy n a p r a w d ę tego skuteczniej uczynić nie potrafili. Ale mamy wrażenie, że powoli się uspokoi.
Do gorszych przecież już rzeczy ludziska w Polsce się m u sieli przyzwyczaić. Dla czegóż „Głos Pogranicza” nie miałby się powoli oswoić z widokiem naszej naród. „Drwęcy” w obrębie pięknej Brodnicy. Niech się też zbytnio nie przejmuje tem, że Brodnica „już p o sia d a d w ie g a z e t y “. Gdyby bo
wiem „Głos Pogranicza” umiał po łacinie, to wiedziałby prze
cie, że cała d o s k o n a ło ś ć p o le g a d o p ie r o w „ tr ó jc e ” że „trz ec h” dopiero stanowią kolegjum. Z tego atoli zdaje sobie s p r a w ę obywatelstwo Brodnicy i dlatego z żywą radośc ią 1 wielkiem zadowoleniem w ita p o ja w ie n ie s ię n a sz e j
„ D rw ęcy ” u s ie b ie . A alarmy naszego sanacyjnego k o n k u r e n ta napew no pozostaną tylko „Głosem” w o ła ją c e g o n a p u sz c z y .
Odbiór bekonów.
N o w e m ia sto . Spęd bekonów w Nowemmieście o d b ę dzie się 12 m arca 1935 r, o godz. 6,30 rano, w edług n a s t ę p u jącej kolejności k ó ł :
Kurzętnik, Małe Bałówki, Niemieckie Brzozie, Mikołajki, Marzęcice, Nowydwór, Nowemiasto, Mroczno, Tylice, Za- jąezkowo i dodatkowo Lubaw a.
Je dnocześnie podaję do wiadom ości członkom Kół Prod.
Trzody C h le w n e j: 1. Nowemiasto, 2, Zajączkowo, 3. Marzęci
ce i 4. Mroczno, że termin starych k o n tr a k tó w na dosta w ę bekonów up ły w a z dniem 1. 4„ 35 r, Przeto należy je wzno
wić u swych prezesów, podając ilość świń. najwyżej na 4 mieś., tj. kwiecień, maj, czerwiec i lipiec br.
(—) Rom. F urm ańczyk, Instr. hod. PTR.
S y ste m a ty c z n a kradzież drzew a.
M ik o ła jk i. Od dłuższego czasu jakiś nieznany spraw ca dok o n ał system aty cznej kradzieży drzewa z w yrobionych stosów szczap i w ycinania drzewa użytkowego w lesie p a ń stwowym, w rewirze leśnictw a Wonkop. Energiczne docho
dzenia oraz ślady, pozostawione przez sprawcę, doprowadzi- | ły policję do zabudow ań roln. Zawadzkiego Stef. w Mikołaj
kach. Podczas rewizji domowej znaleziono u podejrzanego większą ilość drzewa, pochodzącego z kradzieży. Drzewo ! obłożono aresztem, a spraw ę skierowano do sądu Grodzkiego «
w Nowemmieście. Zaznaczyć należy, że Z. jest właścicielem 120 morgowego gospodarstwa i materjalnie dość dobrze usy
tuowany, więc warunki finansowe nie zmuszały go do k ra
dzieży drzewa.
K ontentuj s ię choć k a w a łk iem su ch eg o chleba, b y le uczciw ym , a u ie łakom i] s ię na
cudze przysm aczki — in aczej b ę d z ie sz m ia ł w sty d .
S a r n i n . Zamieszkały tu od dawnych lat, powszechnie znany i szanowany i uchodzący za zamożnego gospodarza p.
Tadajewski Walerjan zaliczał się wraz ze swą rodziną do elity Sumina. To też p. T. nie zależało na tem, by urządzać u siebie pyszne bale i gościny, a na każdym z takich balów nie brakowało z naszej wioski jego najlepszych przyjaciół z p. L. i z p. P. na czeie. Na każdym takim festynie lały się obficie najdroższe likiery, koniaki, przeplatane najlepszemi przysmaczkami i czekoladkami, tak, że naw et u niejednych odbijało się to na zdrowiu. Szło to tak przez bardzo długi czas i wszystko było w najlepszym porządeezku. Aż tu naraz dnia 18 stycznia rb. po połu dniu zajechał na podwórze p. T.
samochód, z którego wysiadło 2 um undurow anych gości z karabin am i z p. kupcem Spitterem z Łssina, szefem jego najstarszego synka na czeie. I przeprowadzili szczegółową rewizję w mieszkaniu i całem obejścia gospodarskiem, w y n i
kiem czego było znalezienia mnóstwa towarów różnego ga
tu n k u i to kuchennego, gospodarczego i wyprawnego dla je
go jedynej córeczki. Było tego tow aru tyle, że k upie c p.
S. musiał zadzwonić jeszcze i po drugi samochód, ażeby to war ten zabrać z powrotem. Do. 23 ubm. otrzym ała rodzina Tadajewskich w liczbie 5-ciu osób zaproszenie na rozprawę sądową, gdzie też ukarani zostali od 1 do 9 miesięcy więzienia oraz zwrot wszystkich kosztów. Zaznaczyć należy, że p. T. umiał sobie wyrobić takie zaufanie, że wybrano go naw e t sołtysem Oj, będzie to z niego ła dny sołtys ! Tak zakończyły się fetki i hulanki u naszego przyszłego p. sołty
sa. Niejedni z jego przyjacieii jeszcze do dziś żałują, że ci um u n d u ro w an i goście zabrali te dobre napoje i przysmaczki, przygotowane na zapowiedziany bal, na dzień 2 lutego.
Obserwator.
Z Pomorza [
Zyd o cy g a n ił żyda.
Lidzbark. W ub. dDiaeh rozeszła się po mieście inte- * resująca historyjka, że żyd naciągnął żyda na 6 tys. zł. Spra- * wa przedstawia się nast.: Do znanego w naszem mieście po
siadacza kamienicy i składu bławatów przy pi. Hallera, żyda S., zjawił się latem ub. r. pewien zamiejscowy izraelski młodzieniec, a upodobawsz y sobie córkę S. Salcię, nawiązał bliższą znajomość i oświadczył się jej. Ślub wyznaczono na ko
niec grudnia ub. r. Na konto ślubu coruni uszczęśliwiony ojciec wypłacił przyszłemu zięciowi 6 tys. zł ty tu ł e m posagu.
Dorodny syn izraela, czując się panem gotówki, wyjechał n i
by to dla przygotowania jakiegoś in teresu i ku zm artw ieniu pozostałych aż dotąd nie wrócił. N aturalnie powstał „ge w ałt”.
Energiczniejsze zaś interpelacje niedoszłego teścia odniosły ten skutek, że dorodny Mojsze poraź drugi się „oświadczył” z tą różnicą, że Salci już n ie c h c e , a p ie n ię d z y niema. Ny, po
wstał drugi «gew ałt”,że żyd żyda oszukał. J a k wersje krążą n ie doszły zięć coprawda ma zamiar „pożyczoną” forę oddać, lecz płonnemi pewnie okażą się te obietnice i nadzieje. Każdemu bowiem wiadomo, że grek zdołał żyda oszukać, lecz że żyd żyda, to coś nadzwyczajnego. Pozatem dorzucić warto, że żyd S. umiał zbić w Lidzbarku 6 tysięczny posag dla swej córki, lecz czy płaci podatki, to będzie pewnie nieco w ątpli
wa kwestja, gdy tymczasem katoliccy posiadacze n ie ru c h o mości ledwo z nich mają dochodu tyle, co im z biedą na utrzym anie codzienne wystarcza. Zainteresowany.
N ie sz c zę śliw y w ypadek.
Lidzbark. W ub. poniedz. w nocy wydarzył się na skutek nieostrożnej jazdy furm a nek dość poważny w s k u t
kach wypadek. Otóż spieszące do Brodnicy na ja rm ark furm anki nierozsądnie zabaw iały się w wymijanie. Nagle na niebezpiecznym spadzie i zakręcie szosy przy maj. Gutów o od jednej z furm anek, pędem zjeżdżającej, konie zaplątały się w zaprzęg i trac ąc równowagę, runęły, a wóz, przeładow any to w aram i i ich właścicielami w padł na konie, przyczem 1 został na miejscu zabity, a drugi okropnie okaleczony. N ato m iast wóz stoczył się do rowu, gdzie doszczętnie się pogruchotał.
Z siedzących na wozie osób je d n a złamała nogę, reszta zaś odniosła większe wzgl mniejsze okaleczenia. Szczęściem ofiar w ludziach nie było. Niefortu nnym handlarzom po spieszyła ludność wiejska z pomocą. Osobnika ze złam a ną nogą odwieziono do szpitala. Największą s tr a tę oczywiście w tym w y p ad k u poniósł lekkomyślny furm an z b. Kongre
sówki. Powyższy wypadek winien niejednemu furmanowi za przestrogę posłużyć.
Budowa k o lei S ierp c—R y p in —B rodnica.
B rodnica. Od kilku tygodni inżynierowie z ram ienia P. K. P. dokonują pomiarów i wytaczają trasę Brodnica — Rypin wymienionej w nagłówku kolei, w okolicy Brodnicy.
Budowa tej linji jest od Sierpca do Rypina już na ukończe
niu i dalszy ciąg do Brodnicy jest oczywiście pożądany.
A l e . . . , jak z w yty ezeń doty chczasowych wnioskować można, zamierza się widocznie iinję tę pobudow ać bez ja
kiegokolwiek uwzględnienia potrzeb okolicznych wsi i ma*
ją tk ó w i łączy się poprostu jaknajw ygodnie jszą tr a s ą Rypin z Brodnicą. Gdyby natomiast, zamiast tak, jak to wytyczo
ne, położono kolej tak, aby przechodziła przy zbiegu O pale
nicy i Koziegorogu i tam też przystanek urządzono, to z tego p rzy sta n k u k o r z y s t a ł y b y : Opalenica, Koziróg, Przydatki, Szymkowo, Szczuka, Gorczenica, Gorczeniczka i Igliczyzna, a więc ośm obszarów i wsi z rocznem zapotrzebowaniem z górą 600 (sześćset) wagonów do wywozu buraków i in nych ziemiopłodów i przywozu węgli, wapna; nawozów itp. W ten sposób zyskałoby gospodarczo okoliczne społeczeństwo, nie tylko bez jakiegokolwiek uszczerbku dla kolei, ale n a w e t kolej na tem znacznie by zyskała. J a k n am wiadomo, to przy ta kiem przełożeniu trasy, uwzględniającem potrzeby wyżej w ymienionych siół i obszarów, są zain te resow ani n a w et gotowi oddać b e z p ła tn ie kolei g ru n ta pod tory i pod stację i są zamiary ułożenia własnej bocznicy do ta k p o ło żonej stacji czy przysta nku. Czy więc nie m ożnaby tak słusznych i dla P. K. P. korzystn ych życzeń uwzględnić?
Może m iarodajn e czynniki P. K. P. zechcą się tą spraw ą bliżej zainteresować.
Na la w ie oskarżonych.
B rod n ica. Na ostatniej rozprawie Sąd Grodz, u k ara n i zostali za kradzież i Walter Giesse z Gorczenicy n a 1 mieś.
aresztu z zaw. kary na 2 lata; L. Staw icka z Bachotka na 2 tyg. z zawiesz, Frań. Dąbrowski z J a b ło n o w a na tydzień aresztu; Karol i Alek, z Cieszyn na 4 tyg. aresztu; J a n a s z a k z Przeszkody, pow. Wąbrzeźno, na tyg. aresztu; Zofja Bielak z Pokrzydowa ua 14 dni aresztu z zawiesz. na 2 lata. Kat.
P estkow ska z Dobrzynia za kradzież i oszustwo na 10 mieś.
więzienia.
S tra jk r o b o tn ik ó w tartaku«
K a lisk a , pow. starogardzki. W tut. t a r t a k u p a ń s tw o wym* strajkuje od kilk u n a stu już dni 250 robotników. Nie opuszczają oni ta rta k u , a żywności przyjm ują tylko tyle, aby nie umrzeć z głodu. Przyczyną strajk u są nikłe lpła ce .
O r . / I . O e I Ir e r
Zastępstwa we wszystkich większych miastach Polski s s a a s « * 'ti&rssi• dfifi ^asgaazsgy Mara «srsragCTagBaaBi
Śm ierć w skutek w ybuchu petardy.
C zersk . 9-letni syn post, S tepury z Czerska, m a n ip u lując przy kolejowej petardzie, spowodował wybuch, w w y
niku którego utracił prawe oko. Odesłano go do sz pitala w Chojnicach, gdzie n a stąpiła operacja, która copraw da się udała, lecz nie uchroniła go od śmierci. Ód rany w oku n a stąpiło zapalenie mózgu, tak, iż nieszczęśliwe dziecko zmarło.
Ś m ia ły napad rabun kow y.
N o w e n. W. Na szosie między wioską Tryl a miastem Nowe n ap a d n ię ty został jadący w południe rowerem do m ia
sta robotn ik Gryfkowski z Tryla przez 3 nieznanych osobni
ków. Wymienieni pod groźbą rewolwerem zabrali jemu 10 zł oraz rower. Powiadomiona policja zdołała wszystkich s p r a w ców ująć w niezwykle krótkim czasie po zgłoszeniu n a p a d u . N ap a d u d o k o n a li: J a n i Marceli Lewandowski oraz F ra n c i
szek Malinowski, wszyscy z Grudziądza.
1 0 5 0 0 0 0 z ł dla r o ln ik ó w .
G rudziądz. Na terenie działalności Państw. Banku Rolnego w Grudziądzu przydzielono 1.050.000 zł. n a udziele
nie nowych kredytów dla drobnego rolnictwa. Krędyty te będą przydzielane na 6—12 miesięcy bez praw a prolongaty.
O k r e d y ty będą się mogli ubiegać tylko ci rolnicy, któ rzy mają uporządkow ane swoje zadłużenia w Państw . B anku Rolnym i miejskich in sty tu cjach kredyto w ych.
R U C H T O W A R Z Y S T W . B aczność P f t P s z c z e la r z e !
N o w e m ia s to . Marcowe posiedzenie naszego to w arz y stw a odbędzie się ty m razem w pią tek 15 bm. u p.Serożyńskiego.
Ze względu na zmienioną sytu ację w sprawie cukru ulgo
wego, uprasza się wszystkich członków o przybycie na p o siedzenie. Musimy się niestety podzielić tą sm u tn ą nowiną, że cukier ulgowy na podkarm ianie pszczół kosztuje latoś 70 gr za kg. Wobec tego winien każdy członek o św ia d czyć sięf czy reflektuje na zadeklarowaną ilość cukru i uiścić n adw yżkę ceny we wysokości 20 gr. za kg. najpóźniej w dniu posiedzenia. Komu niemożliwem będzie przybyć na posie
dzenie i załatw ić s p raw y na miejscu, winien przesłać n a j
później do dnia 14 bm. swoje oświadczenie, że reflektuje na za d ek laro w a n ą ilość cu k ru i uiścić dopłatę we wysokości 20 gr za kg. Ktoby zaś reflektował m o
że na^ mniejszą ilość cukru jak już zadeklarował, winien przedłożyć nowe poświadczenie sołtysa. Przytem podaje się do wiadomości, że cukier skażony będzie prócz piaskiem i trocinami także fioletem metalowym .
Uprasza się członków o wzajemne podanie sobie do wiadomości powyższego ogłoszenia.
Zarząd, zp. Piotrowski, prezes.
J e d n a z e s c e n film u „ P r z e o r K o r d e c k i”.
Przed obozem dow ódcy wojsk szwedzkich, oblegających klasztor jasnogórski. — Film ten oglądać będziemy w ponie
działek, 10 bm. w Lubawie, w Nowemmieście we wtorek, 12 bm. o godz. 4-tej i 8-mej wieczorem.