• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1935, R. 15, nr 32

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1935, R. 15, nr 32"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

K onto c e k o w ę P. Ł O. Poanań ar. 200 084. Cena p o jed y n c ze g o eg zem p la rza 10 arow y»

Z D O D A T K A M I : „ O P I E K U N M Ł O D Z I E Ż Y “, „ N A SZ P R Z Y J A C I E L “ i „R O L N I K “

Druk i wydawnictwo .Spółka W ydawnicza' Sp. z o. odp. w Nowemmieście. Adres telegr.: .Spółka W ydawnica.’ Nowemiasto-Pomorze.

ROK XV. NOWEMIASTO-POMORZE, CZWARTEK, DNIA 14 MARCA 1935 Nr. 32

Sanacja rozsypuje się coraz widoczniej.

Rozkład w łonie sanacji coraz wyraźniej i do­

bitniej rzuca się w oczy. Poprostu rozlatuje się, jak źle odrutowany garnek. Ze prędzej czy póź­

niej nastąpić to musiało, każdemu, jako tako obe­

znanemu z istotą i charakterem sanacji, od sa­

mego jej zaistnienia nie było wątpliwem. Czem jest bowiem sanacja? Jestto zlepek ludzi często­

kroć o skrajnie przeciwnych przekonaniach, dą­

żeniach i interesach. Jakaż bowiem przepaść po­

jęć i poglądów dzieli np. sanacyjnego socjalistę Moraczewskiego od magnata Radziwiłła i innych wielkich obszarników lub kapitalistów konserwaty­

wnych. Albo co ma wspólnego radykał chłopski z jakimś tam utytułowanym sanacyjnym księciem?

Albo jakaż ideowa więź łączyć może ii tylko na wyzysk społeczeństwa polsk. nastawionych żydów rozmaitego autoramentu z przedstawicielami tegoż społeczeństwa ? Albo jakaś wspólna m yśl w y ­ tyczna możliwa jest m iędzy katolikam i, któ­

rych pewien zastęp zasila szereg i sanacji, a masonam i i bezbożnikami, którzy zaw zię­

cie zwalczają K ościół 1 r elig ję chrześcijańską?

Trzym ało się to zbiorow isko różnorodnych elementów w czasach dobrej i jeszcze jako tako znośnej konjunktury gospodarczej, gdy starczało posad, pożyczek i różnorodnego rodzaju pożyw ­ nych koryt. Nie chcielibyśmy twierdzić, jakoby w sanacji nie było ideowców wogóle, a tylko sami karjerowicze i pożeracze posad, tytułów i orderów.

Wszak trzonem jej to legjoniści i inni działacze niepodległościowi. A le m etody i system sana- cyjn y doprow adził do tego, że idealizm je­

dnostek rychło zalała cała powódź elem en tó w przewrotnych, na widok których nawet sam P rystor i S ław ek nieraz już załamywał ręce z rozpaczy, dając temu wyraz w dość dobitnych słowach pod adresem tych, dla których jedynym id ea łem to tłu sta posada lub dobrze i suto zaopatrzony żłób. Dziś w miarę pogłębiają­

cego się kryzysu i ogólnego wyczerpania materjal- nego się społeczeństwa następuje to, co nastąpić musiało i co jest naturalnem zupełnie zjawiskiem u wszystkich tych, u których ideę zastępuje pod­

kład czysto materjalistyczny. W zajem ne u ja ­ danie na siebie, odgryzyw anie się i w ypycha­

nie jed en drugiego. Rozpoczęło się od buntu młodych, którzy swym przyw ódcom wypowie­

dzieli p osłu szeń stw o. Obecnie rozkład wżera się już coraz głębiej. Rozleciała się już tak silnie przez sanację popierana organizacja jak Zw, O byw atelskiej pracy kobiet. Silne fermenty uwydatniają się w kadrach robotniczych, zorga­

nizowanych przez socjalistę sanacyjnego Mora­

czew sk iego w Z. Z. Z. a przed kilku dniami doszło do stanowczego rozłam u w ło n ie sanac.

P artji Pracy, na skutek czego p. Filipowicz tworzy n ow e ugrupow anie p o lity czn e o bar­

dzo radykalnym pokroju. Nadomiar w S ejm ie doszło do ostrego starcia między m inistrem Rolnictw a, p. P oniatow skim , a p rzed staw i­

cielam i grupy konserw atyw nej B. B. Są to tak dobitne, a niezbite dow ody gruntow nego rozpadania się B, B., że chyba ślep y te g o nie widzi. Pewno, że przywódcy sanacji będą się starali za wszelką cenę jeszcze utrzymać ten źle zlepiony i przeto na wszystkie strony rozlatujący się garnek, ale któżby chciał się łudzić, że im się to uda ? Gangrena, która się tak głęboko wżarła w jej szeregi, musi dokończyć swego roz­

kładowego dzieła. Nie pomogą tu już żadne za­

biegi czystkowe ni uzdrowieńcze. Sanacja swoje zrobiła. Wchłaniając w się wszelkiego rodzaju niezdrowe elementy, oczyściła z nich- wprawdzie społeczeństw o, samą sieb ie atoli gubiąc.

Handel zagraniczny w lutym w y k azał saldo dodatnie. — Przyw óz pomarańcz w zrósł

p ięciokrotnie.

Według tymczasowych obliczeń G. U. S. bilans naszego handlu zagranicznego w lutym wyniósł w przywozie 73.914 tys., w wywozie zaś 68.517 tys.

dając saldo dodatnie 4.603 ty s. zł.

Przedwyborcza gra „sanacji“ .

Znam ienne w ystąpienie pos. M iedzińskiego w spraw ie podwyżki dodatku do podatków

bezpośrednich. — Podział ról w B. B.

w obliczu zbliżających się w yborów . Warszawa. W kołach sejmowych żywo ko­

mentowane jest wystąpienie pos. Miedzińskiego (BB).

W pierwszem czytaniu rządowego projektu ustawy, podwyższającego dodatek do podatków bezpośrednich z 10 na 15 proc., pos. Miedziński zapowiedział, iż klub B. B. w komisji skarbowej domagać się będzie, aby podwyżka ta nie była stosow ana do podatku gruntowego.

Gra jest jasna, a podział ról zupełnie wi­

doczny. Projekt podw yższenia dodatku znany był niewątpliwie pos. M iedzińskiem u jako gene­

ralnemu referentowi budżetu jeszcze przed conaj- mniej 4 miesiącami, a więc było chyba dosyć czasu na to, aby uzgodnić stanowisko między większością i ministrem skarbu. Ale chodziło o to, aby rzecz cała odbyła się publicznie.

Zbliżają się w ybory i role muszą być podzielo­

ne. Minister skarbu będzie żądał nowych ob­

ciążeń podatkowych, a p o sło w ie BB. będą bro­

nili podatników .

Do końca ostatniej sesji tego Sejmu będziemy niewątpliwie świadkami jeszcze niejednego po­

dobnie ciekawego widowiska przedw yborczego.

P. F ilip o w ic z tw o rzy now e u g ru p o w an ie p ro rz ą d o w e ,

n ie za le żn e od B B W R .

Warszawa. Pod powyższym nagłówkiem sa­

nacyjny krakowski IKC., podaje, co następuje:

„Nieporozumienia, wynikłe przed kilkoma dnia­

mi w łonie Partji Pracy, przybrały na zewnątrz formę osobistego konfliktu pomiędzy prezesem zarządu głównego tej partji, sen. Evertem a przewodniczącym organizacji wewnętrznej, b. amb1 Tytusem Filipowiczem

W istocie jednak konflikt ma charakter zasadniczy, daleki od jakichkolwiek względów personalnych. Tłem jego była sprawa stosowania postulatów robót publicznych.

P. F ilipow icz znajduje posłuch u licznych zw olenników w śród m łodzieży prorządowej, w środowiskach in teligen cji radykalnej, obra­

cającej się na peryferjach obozu rządowego oraz w kadrach robotniczych, zorganizow anych przez p. M oraczewskiego w ZZZ.

Akcja p. Filipowicza w obecnym momencie może liczyć na skupienie wokół siebie różnych rozbitych i niezadow olonych ży w io łó w , którym zbyt ciasno w ramach wzorowej kar­

ności i dyscypliny BBWR.

Trzeba tu wspomnieć, że w ostatnich dniach dokonał się rozłam w Zw. O b yw atelsk iej

Pracy Kobiet, którego chciano uniknąć przez postawienie na czele tego związku niezaangażowa- nych w walkach osób z p. Julją Kratowską. Dłu­

goletnia prezeska związku, posłanka Moraczewska, odesłała swą legitymację, a z nią solidaryzowało się kilkanaście wybitnych działaczek społecznych.

Również ferm enty w Legjonie M łodych I w Korpusie Lechitów mogą dostarczyć mater- jału ludzkiego dla now outw orzonego stron ­ nictw a p. Filipowicza, któreby też przeciągnęło luzem chodzących radykalnych inteligentów.

W ten sposób mogłoby się utworzyć nowe ugrupowanie prorządowe, n ie zw iązane z B lo­

kiem B ezpartyjnym . B yłoby to ciek aw e zjaw isko p olityczn e, nie pozbaw ione zn acze­

nia w obliczu zbliżających się wyborów”.

Tyle, co podaje IKC., który jako pismo sanacyjne wyraża się on oczywiście z wszelką oględnością, ale z opisu wynika, jak głęboko sięga rozkład w BB.

Ku koficow i s e s ji budżetow ej.

Znów pełn om ocn ictw a dla rządu.

D alsze pogłoski.

Warszawa. Ogłoszono już porządek dzienny środowego posiedzenia sejmowego, który obejmuje m. in. przedewszystkiem pierwsze czytanie projek­

tów rządowych.

Wśród tych projektów znajduje się ustawa o pełnomocnictwach i projekt ustawy o pożyczce wewnętrznej.

Wniesienie projektu ustaw y o pełnom ocnic­

twach jest zapowiedzią rychłego zakończenia sesji b u d żetow ej.

W kołach „sanacyjnych” w Warszawie roze­

szły się sensacyjne pogłoski na temat zamierzeń obozu rządzącego na najbliższą przyszłość. Praw­

dziwości ich nie można oczywiście stwierdzić, gdyż

— jak zwykle — wszelkie plany trzymane są w tajemnicy. Możliwe jest, że będą one jeszcze omówione na konferencji b. premjerów.

Utrzymują więc, że nowa konstytucja będzie uchwalona w ciągu przyszłego tygodnia. Natych­

miast potem ma być przedłożona i uchwalona ustawa o pełnomocnictwach. Wkrótce potem na­

stąpić ma rozwiązanie obu izb.

Wszelkie przyjęte ostatnio przez radę Mini­

strów projekty ustaw nie wpłyną już do Sejmu, lecz będą ogłaszane jako dekrety Prezydenta. Ta sama procedura ma być zastosowana do ordynacji wyborczej, której projekt jest już podobno opra­

cowany i przewiduje utworzenie okręgów jedno­

mandatowych.

Nowe w ybory zapowiadają na maj, p rzy­

gotow ania adm inistracyjne do w y b orów są już, jak zapewniają, zu p ełn ie ukończone.

Najwyższy Sąd Amerykański, który wydał wyrok w sprawie parytetu złota,

Dem arehe państw bałtyck. w spraw ie paktu wschodniego

Paryż. Mini­

strowie pełnomo­

cni Estonji, Łotwy i Litwy, każdy zoso- bna, dokonali demar- che‘u we francusk.

min. spr. zagr., gdzie, powołując się na ko­

munikat francusko- angielski z dnia 3 lutego, wydany po rozmowach londyń­

skich, oświadczyli, że rządy ich są za­

interesowane w spra­

wie systemu bezpie­

czeństwa w Europie wschodniej i że rezer­

wują sobie w tej sprawie możność wy­

powiedzenia się.

(2)

Aktualne sprawy podatkowe.

P od atek od placów budowlanych, a w łaściw y wymiar i pobór.

P rzem ów ienia p. M inistra S karbu WL Zaw adzkiego i ge­

neralnego referen ta budżetu, w ygłoszone na plenum ko­

misji budżetow ej Sejmu, w niosły w ciężką atm osferę po­

d atk o w ą ja k gdyby jasn e przebłyski zbliżającej się g ru n ­ tow nej popraw y i reorganizacji dziedziny podatkow ej. P.

M inister przyznał, że w ym iary podatkow e były robione n iezbyt właściwie, że były one bardzo często nadm ierne, a winę tego przypisuje p. M inister dotychczasow em u sy­

stem ow i proceduralnem u.

Tem u zapobiec ma now a ord y n acja podatkow a. P.

min. Zaw adzki ośw iadczył dw ukrotnie, że okólnik M ini­

ste rstw a S karbu z g rudnia 1933 r. w spraw ie ulg w po­

d a tk u od nieruchom ości m iał i m a moc obow iązującą i ul­

gi, w nim przyznana, n ad al będą utrzym ane.

P. M inister m. in. ośw iadczył w zw iązku z tem :

„źe obecnie w ym iar je st robiony na odpow iedzialność urzędnika — t e n u r z ę d n ik j e s t o d p o w ie d z ia ln y z a z ty w y m ia r .... I r a z j e s z c z e p r z y r z e k a m P a ­ n o m , ż e s ło w a , k t ó r e z o s t a ł y u ż y t e w o k ó ln ik u , m ó w i ą c e o o d p o w ie d z ia ln o ś c i u r z ę d n ik a , o d p o ­ w ie d z i a ln o ś c i d y s c y p lin a r n e j , p o s u n ię t e j a ż d o z w o ln ie n ia u r z ę d n ik a , k t ó r y n ie b ę d z ie s t o s o ­

w a ł m o ic h w y t y c z n y c h , że t o n ie j e s t b la g a , n ie j e s t p r z e s a d a — t o b ę d z ie w p r o w a d z o n e w ż y c ie l

Takie ośw iadczenie p. M inistra i w ybitnych p rze d staw i­

cieli przyjm ujem y z uznaniem . Czy je d n ak rzeczywiście w szystide W ładze S karbow e zastosow yw ać się będą do tego jasnego i kategorycznego rozporządzenia p. M inistra, zw ła­

szcza u nas na Pomorzu, m am y pew ne w ątpliw ości.

WTeźmy np. w ym iar p o d a tk u od ta k zwianych placów niezabudow anych. C opraw da w ym iar tego podatku n a s tą p ił jeszcze podczas istn ie n ia sta re j procedury podatkow ej, je d ­ n ak faktem jest, że, dopóki w ym iar tego p o d atk u powierzony był m agistratom , zasady w ym iaru tego p o d atk u były ściśle stosow ane i przestrzegane.

O becnie po przejęciu w ym iaru tego p o d a tk a przez w ła­

dze skarbow e, zasady te zostały w wielu w ypadkach przez nie zignorow ane, skutkiem czego cel i e h a ra k te r ustaw y zo­

s ta ł przez p ra k ty k ę urzędów skarbow ych zasadniczo zm ie­

niony.

Zanim przystąpim y do sam ego przedm iotu tego p o d atk u , chcielibyśm y sprecyzow ać nasz pogląd na cel i c h a ra k te r ustawmy o p o d atk u od placów budow lanych.

Celem w prow adzenia tego p o d atk u było dążeniegdo zwal­

czania spekulacyjnego p rzetrzym yw ania placów w okresie ostrego głodu m ieszkaniow ego. Spodziew ano się, że przez o p o d atk o w a n ie placów n iezabudow anych skłoni się w ielu ich w łaścicieli do zaofiarow ania sw ych parcel na cele bu- , dow lane. W ten sposób oczekiw ano, że wzmożona podaż obniży cenę placów, a tem sam em u ła tw i rozwój budow ­ n ictw a m ieszkaniow ego. To samo rozum ow anie m iało zasto­

sow anie do placów , niedostateczn ie zabudow anych.

Tem u za p atry w an iu dano w yraz w rozporządzeniu Prez.

Rzp. z dnia 22. 4. 1927 r. (Dz. U. nr. 42, poz. 372 o ro zbudo­

wie m iast), dalej Rozp. p. M inistra S karb u z dnia 31. 11. 27.

(Dz. U. nr. 106 poz. 913) w spraw ie w ykonania podanego po- | wyżej Rozp. Frez. Rzeczp. i dalszych ustaw i rozporządzeń. |

P r z e d m io t p o d a tk u . P aństw ow y p o d atek od placów I budow lanych na obszarze gmin m iejskich pobiera się od pla- 1 ców budow lanych niezabudow anych lub n iedostatecznie n ie ­ zabudow anych.

C h a ra k te r placów budow lanych p o sia d a :

a) w m iastach , g d z ie i s t n i e j e p r a w o m o c n y p la n r e ­ g u la c y j n y , g ru n t n ad a ją cy się do zabudow ania, a po­

łożony przy u licach i drogach, tym że planem ustalonych, b) w m iastach nato m iast, gdzie niem a praw om ocnego p la ­ nu regulacyjnego, g ru n t, zn ajdujący się niew ątpliw ie w blokach budow lanych, tudzież tereny, przylegające w pasie 70 m tr. do istn iejący ch dróg publicznych i ulic^

P la c e , k t ó r e w b lis k im o k r e s i e c z a s u n ie w c h o d z ą w p r o g r a m r o z b u d o w y m ia s t a , n ie p o d le g a j ą o p o d a t k o w a n iu .

U w ażam , źe co do sam ego przedm iotu tego podatku, to każdy, kto umie czy tać, zrozum ie z łatw o ścią jego tenor. P o ­ niew aż B rodnica nie posiada praw om ocnego plan u reg u la­

cyjnego. jak zresztą praw ie w szystkie inne m iasta c a Pom o­

rzu, prócz G dyni i częściowo T orunia wzgl. G rudziądza, zatem do w ym iaru wchodzi w rach u b ę tylko u stęp b) ustaw y.

Lecz, ja k w ygląda ta rzecz w pojęciu tu t. U rzędu S k arb o ­ w eg o ? Otóż, jak już na w stępie zaznaczyłem , w ym iar n a s tą ­ pił już w roku ub. I te ra z dochodzim y do spraw y n a jc ie ­ kaw szej. Otóż tym w ym iarem o bdarzani zostali praw ie źe wszyscy w łaściciele ogrodów w arzyw nych, sta ry c h owoco­

w ych ogrodów, a naw et, co najciekaw sze, w łaściciele za k ła­

dów ogrodniczych, o płacający p o d atk i z ty tu łu zaw odowego ogrodnictw a.

Ze podobne „ g ru n ta ”, recte ogrody nie zn ajd u ją się blokach b u d o w lan y ch ”, dalej, źe praw ie że w szystkie ogrody w n astęp n y c h i dalszych la ta c h nie w chodzą w r a ­ chubę dla rozbudow y m ia sta B rodnicy — chodzi o ulice n ad Drwęcą, ul. O grodową, P rzykop i inne uboczne, o tem wie praw ie każdy m ieszkaniec m iasta. Wobec tego zachodzi p y ­ ta n ie, na jakiej podstaw ie d a n a W ładza Skarbow a, w iedząc, że dan i w łaściciele nie p o dlegają tem u podatkow i, n ad e sła ła im nakazy p ła tn ic z e ?

Nie dosyć n a tem . Poniew aż praw ie wszyscy poszkodo­

w ani w nieśli od w ym iaru w przepisanym czasie odw ołanie, otrzym ali żalący się w o sta tn ic h dniach z tu t. U rzędu S karb, w ezw anie do złożenia dalszych w yjaśnień, a m ia n o w ic ie :

»w te

0 n ad esłan ie planu sytuacyjnego danego ogrodu, pom iary takowego, o podanie w artości obiegowej wzgl. hipotecznej danego ob jek tu itp., co dowodzi, źe odw ołanie klasyfikuje się w edług zdania tu t. Urzędu Skarbowego na odrzucenie.

Do sporządzenia przepisow ego planu sytuacyjnego, dalej do w ygotow ania tak sy i pom iarów zm uszony je st d any w łaści­

ciel ogrodu zamówić specjalistę, który tej mozolnej pracy znowuż darm o nie załatw i.

Przychodzim y do w n io s k u : W razie gdyby W ładze Skarbow e nie uw zględniły uzasadnionych odw ołań, zm uszeni b ędą wszyscy ci, którzy się czują w ym iarem tego podatk u poszkodowani, udać się do p. M inistra Skarbu.

(—) Kazimierz Mojżesz, w iceprezes Okręgowego Zw. W łaśc.

Nier. W ojew ództwa Pom orskiego.

Druga rozprawa przeciw księdzu katolickiemu.

„W rządzie polskim, są masoni”, pow iedział w kazaniu ks. Jayko. — Ciekawa rozprawa

w Sądzie Grodzkim w Niepołomicach.

K r a k ó w . Przed Sądem Grodzkim w N iepołom icach od była się rozpr. przeciw ko ks. T a d e u s z o w i J a y c e , obw inio­

nem u o w ystępek z art. 127 i 170 K. K. (Art. 127 brzmi : „Kto w m iejscu lub w czasie zajęć urzędow ych albo p u b lic z n ie z n ie w a ż a w ia d z ę , u r z ą d , w o j s k o lu b m a r y n a r k ę w o ­ je n n ą a lb o ic h j e d n o s t k i — p o d le g a k a r z e a r e s z t u d o la t 2 a lb o g r z y w n y “. A r t. 170: „Kto publicznie rozpow szechnia f a ł s z y w e w ia d o m o ś c i, m o g ą c e w y w o ła ć n ie p o k ó j p u b lic z n y , podlega karze aresztu do la t 2 1 g r z y w n y ) , — p o p e łn io n y w e d łu g a k t u o s k a r ż e n ia p r z e z t o , ż e k s . J a y k o , w ik a r y w N ie g o w ic i, p o w . B o c h n ia , w k a z a n iu , w y g ło s z o n e m 25 l is t o p a d a 1934, z n ie w a ż y ł w ła d z ę , t w ie r d z ą c , iż w r z ą d z ie p o ls k im s ą m a s o n i, a n a d t o p u b lic z n ie r o z p o w s z e c h n ia ł f a ł­

s z y w e w ia d o m o ś c i p r z e z t o w ła ś n ie t w i e r d z e n i e , co mogło w yw ołać niepokój publiczny.

O św iadczenie ks. Jayki.

Osk. ks. J a y k a o ś w ia d c z y ł, ż e d o w in y s i ę n i e p o ­ c z u w a i w y j a ś n ił, ź e w k a z a n iu p o w ie d z ia ł, iż „ w r z ą d z ie p o ls k im s ą m a s o n i, t o j e s t r z e c z ą j a w n ą , a m a s o n i, t o s ą lu d z ie , k t ó r z y w a lc z ą z K o ś c io łe m k a to lic k im " .

W niosek ^obrońcy.

Na d o w ó d p r a w d z iw o ś c i t y c h s łó w o b r o ń c a , a d w . dr. S y g ie r ic z z K r a k o w a , p o s t a w ił w n i o s e k o p r z e ­ s łu c h a n ie j a k o ś w i a d k ó w :

p. Z. JD w orzań czyk a, d y r . d e p a r t a m e n t u M in.

O p ie k i S p o ł., a z a r a z e m s e k r . w i e l k i e j lo ż y m a s o ń ­ s k i e j w W a r s z a w ie — u a o k o lic z n o ś ć , ź e lo ż a m a ­ s o ń s k a j e s t s t o w a r z y s z e n i e m j a w n e m , w K o m is a r ja - c i e m . W a r s z a w y z a r e j e s t r o w a n e m i ż e c z ło n k a m i lo ż y s ą c z ło n k o w ie r z ą d u : p. Min. S p r a w Z a g r J ó z e f B e c k , d y r e k t o r d ep . M in. S p r . Z a g r . p ik . S c h a e t z e l , s z e f S z ta b u G łó w n e g o g e n . G ą s io r o w s k l,

p. J ó z e f a B e c k a —Min. S p r . Z a g r a ń , i p. p łk . S c h a e t z la n a o k o lic z n o ś ć , ż e s ą c z ło n k a m i lo ż y m a ­ s o ń s k i e j ,

k s. Z y g m u n ta K a c z y ń s k ie g o , d y r e k t o r a K a to l.

A g e n c j i P r a s o w e j w W a r s z a w ie , na okoliczność, źe za­

r ó w n o p r a s a p o ls k a , j a k i z a g r a n ic z n a w i e l o k r o t n i e p u b lik o w a ła , c z e m u n ie z a p r z e c z a n o i c o n ie u l e g a ł o k o n f is k a c ie , ź e pp. m in B e c k , B o e r n e r , M ie d z ió s k i, M a t u s z e w s k i, w o j. K o s t e k - B ie r n a c k i, s z e f S z t a b u g e n . G ą s io r o w s k i, in sp . a r m j i g e n . R y d z - S m ig ły , m a r s z . S e j m u S w it a ls k i — s ą c z ło n k a m i l o ż y m a s o ń s k ie j o r a z ż e g łó w n y m c e l e m lo ż y m a s o ń s k ie j j e s t w a lk a z K o ś c io łe m k a t., o c z e m w m y ś l p r z e p is ó w r e l i g i j ­ n y c h kier katolicki ma obow iązek u ś w ia d a m ia ć w i e r ­ n y c h , z w ła s z c z a o c e la c h m a s o n e r j i ;

o przyjęcie dow odu z w ydaw nictw oficjalnych fra n c u ­ skiej loży m asońskiej „ L H n te r n a tio n a l m a s o n ią u e " n a s t r . 26 p t. „ P o lo g n e “, g d z ie p o m ię d z y in . c z ło n k a m i l o ż y m a s o ń s k ie j s ą w y m i e n ie n i p. m in . B e c k i w i- c e m in . S c h a e t z e l ;

o p r z e s łu c h a n ie ja k o ś w ia d k ó w : W ł, K u c h a r s k ie ­ g o i A nt. K u c h a r s k ie g o z K r a k u s z o w ic o r a z R o m a n a W ę g r z y n a , c e l e m s t w ie r d z e n ia , ż e k a z a n ie k s . J a y k i n ie w y w o ła ło i n ie m o g ło w y w o ła ć n ie p o k o j u .

Zeznania świadków.

J a k o p ie r w s z y z e z n a w a ł św . J. T u r e k , p o s t . p o ­ lic j i w N ie g o w ic iu , k tó ry ośw iadczył, że b y ł n a k a z a n iu , je d n ak szczegółów jego nie przypom ina sobie. Pam ięta ty l­

ko, źe ks. J a y k o m ó w ił o w y p a d k a c h w M e k s y k u , a p r z y t e m p o w i e d z ia ł, ż e w r z ą d z ie p o ls k im s ą m a s o n i i ż e u n a s w P o l s c e w krótkim czasie może d o t e g o d o jś ć . Podobnie zeznaw ali inni św iadkow ie z K rakuszow ic i z Niegowici, m. in. k ie r o w n ik s z k o ł y w N ie g o w ic i Ka­

r o l N o w o s ie l s k i , o r g a n iz a t o r „ S t r z e lc a 64 I k ó ł B B ., k t ó r y w ł a ś n i e b y ł a u t o r e m d o n ie s ie n ia p r z e c i w k o k s . J a y c e .

Zeznania ks. Noworyty.

O statnim św iadkiem w postępow aniu dowodowem był k s . N o w o r y t a , w ik a r y w N ie g o w ic i, k tó ry przez cały czas był w kościele i pam ięta, że ks. Jayko, po om ów ieniu stosunków w M eksyku i w H iszpanii, naw iązał do s t o s u n ­ k ó w w P o ls c e , w yrażając się, ź e w r z ą d z ie p o ls k im s ą

Pocieszający objaw.

M anifestacja zgody i jedności polskiej w Gdańsku.

W wolnem mieście Gdańsku odbędą się, jak wiadomo, niebawem nowe wybory i to z przyczyny hitlerowców, którym ostatnie zwycięstwo nie wy­

dawało się jeszcze wystarezającem. Dla nas chodzi głównie o to, by społeczeństwo polskie na terenie W. Miasta uzyskało odpowiednie jego liczebności przedstawicielstwo. Stanie się to, gdy społeczeń­

stwo to pójdzie zgodną, zwartą ławą do wyborów.

Początkowo atoli wyglądała sytuacja pod tym względem bardzo smutnie. Było kompletne roz­

dwojenie i rozbicie. Obecnie jednak doszło do po­

rozumienia i zgody.

Dn. 10 bm. odbył się w hali Targów Gdańskich pierwszy masowy wiec polski w ramach kampanji wyborczej. Hala targów była p!ęknie udekorowana chorągwiami o barwach narodowych i napisami, głoszącemi, że niema porozumienia między Gdań­

skiem a Polską bez uznania praw ludności polskiej przez Gdańsk, że zdrajcami są Polacy, którzy się wyłamią z pod jednolitego frontu narodow. itd., itd.

Wiadomość o stworzeniu wspólnego jednolitego frontu polskiego spowodowała, iż polska ludność w Gdańsku niezwykle licznie przybyła na wiec.

Około 4.500 osób zapełniło halę.

Wiec zagaił prezes komitetu wyborczego, dyr.

Weichert, który zakomunikował obecnym osiąg­

nięcie zgody wewnętrznej.

Następnie przemawiali kandydaci na posłów : dyr. Budzyński, Lendzion i ks. prób. Wiecki.

Wszyscy mówcy podkreślali, że obow iązkiem każdego Polaka w Gdańsku je st oddanie głosu w wyborach na listę polską, ponieważ wybory zostały przez narodowych socjalistów za­

rządzone, by światu udowodnić, że Gdańsk jest niemiecki. W tych warunkach na polską ludność spada obowiązek udowodnienia, że w Gdańsku żyje silny element polski, który ma do tego Gdańska takie same prawo, jak naród niemiecki.

Ks. Wiecki podkreślał ponadto, że narodowi socjaliści w swej istocie są antyreligijni, że wo­

bec tego w nadchodzących wyborach rozstrzygnie się nietylko pytanie, jakie prawa ma ludność pol­

ska, ale także, jakie prawa ma relig ja katolicka.

Wywody spotkały się z entuzjastycznem przyjęciem.

Niemieckim dziennikarzom wiec zaimponował zarówno pod względem jego liczebności Polonji gdańskiej, jak i ze względu na wzorowy porządek, w jakim się odbył.

Na czele listy polskiej do Volkstagu stoją pp.: Budzyński, dyrektor państwowych za­

kładów zbożowych w Gdańsku, p. Lendzion, pre­

zes Zjednoczenia Zawodowego Polskiego i ks.

proboszcz Wiecki.

m a s o n i, a m a s o n i s ą t o la d z ie , k t ó r z y w a lc z ą z r e -

f lig j ą k a t o li c k ą . Nie było n ato m ia st mowy w k a ja n iu j o tem , że w Polsce dojdzie do tego, co w M eksyku, a ks.

Ja y k o tylko w ym ienił podobne fakty, ja k dążenie do ślubów cyw ilnych, rozwodów itp. Co d o f e r m e n t u z e z n a ł, ż e f e r m e n t w ś r ó d lu d n o ś c i p o w s t a ł d o p ie r o , g d y d o ­ w ie d z ia n o s i ę , ż e k ie r o w n ik s z k o ły , p. N o w o s ie l s k i , z r o b ił d o n i e s i e n i e p r z e c iw k o k s . J a y c e d o p r o k u r a ­ t u r y . N a to m ia st kategorycznie zaprzeczył, by kazanie m o­

gło w yw ołać niepokój w śród ludności.

S ę d z ia po ty c h zeznaniach zam knął p o stępow anie do­

wodow e, n i e d o p u s z c z a j ą c d o w o d ó w , z a o f ia r o w a n y c h n a w s t ę p i e p r z e z a d w . S y g ie r ic z a .

Po przem ów ieniu obrońcy sędzia ogłosił se n ten c ję w yro­

ku, k tórym uznał osk. ks. Ja y k ę w innym w y stę p k u z art.

127 i 170 K. K. i z a s ą d z ił g o n a łą c z n ą k a r ę a r e s z t u p r z e z 6 t y g o d n i i 30 z ł g r z y w n y z z a w i e s z e n i e m na 4 l a t a .

O brońca zapow iedział apelację.

W yrok w yw ołał w śród licznie zebranej publiczności

olbrzym ie w rażenie. ___________

Porozum ienie Wioch z Abisynją.

Rząd włoski zawiadomił oficjalnie rząd an­

gielski, że między Włochami i Abisynją zawarty został układ w sprawie pasa neutralnego w rejo­

nie Ualual w celu uniemożliwienia nowych zatargów pogranicznych.

W i n c e n t y M i g u r s k i .

CZYLI UCIEC ZK A M OJA Z SY B IR U Z ŻONĄ I D W O JG IE M N IEŻ Y W Y C H DZIECI.

Zdarzenie prawdziwe z 1835 r.

iCiąg dalszy).

Wszystko to dowiedziałem się w Oremburgu, gdzie po powrocie moim jenerał gubernator to sam mi opowiadał.

Nadszedł nareszcie ten srogi rozkaz do Sara­

towa. Jako pierwszy o nim z życzliwości uprzedził nas p. Awerkowicz, który, przesiadując prawie po całych dniach z nami, stał się niejako domownikiem naszym. Powiedział nam, że pusta tylko formalność wymaga, abyśmy dla wyjaśnienia tej sprawy do Uralska wrócili,

Z boleścią przyjęliśmy tę wiadomość. To, cze­

gośmy się najwięcej lękali, niestety, rzeczywiście się stało. Wracać do nienawistnych nam i za­

gniewanych na nas ludzi było okropnie!... Myśl zaś, że nas niezawodnie rozłączą, była zaś dla nas prawdziwie zabójcza.

Nazajutrz odwiedził nas gubernator. Na jego twarzy malowało się zakłopotanie, dowodzące, że to, co nam miał obwieścić i jego wiele koszto­

wało. Zmięszany, długo wahał się i milczał. Lecz, gdy żona moja pierwsza oświadczyła: Już wiemy o wszystkiem i na wszystko jesteśmy przygoto­

wani... on zapewniał nas, że niemniej od nas nad tem boleje i czegoś innego oczekiwał. Zapewniał nas dalej że na przygotowaniu potrzebnych pa­

pierów do naszego wyjazdu wystarczy trzy dni, po upływie których z Saratowa wyjechać musimy.

Widać, że się czegoś obawiał, albowiem prosił nas, abyśmy przed świtem miasto opuścili.

Przyrzekłem zastosować się do jego życzenia.

Albina zaś, prosząc, dodała, aby nam Mszy św.

wysłuchać i na cmentarz jechać pozwolił. Na pierwsze zgodził się, mówiąc, że sam o tem każe zawiadomić ks. Snarskiego, co do drugiego zaś błagał ją prawie, aby dla szanowania zdrowia projektu tego zaniechała. Żegnając się z nami, zalecał, aby nie rozpaczać, mieć nadzieję w Bogu, w końcu dodał, że napisze list prywatny do orem- burskiego gubernatora, szczególnej jego opiece nas polecając, co też rzeczywiście uczynił.

Wiadomość o naszym wyjeździe rozeszła się błyskawicznie po mieście — z tego powodu od rana do wieczora zjeżdżano się na pożegnanie, Różne też produkty nam na drogę przywożono lub przysyłano. Z prawdziwem rozrzewnieniem przyj­

mowaliśmy dary tycb poczciwych mieszkańców, prosząc, aby wiele nie dawano, gdyż trudno będzie zabrać to z sobą. Nic to jednak nie pomagało, założono niemi bowiem nietylko nasz, ale i żan- darmski tarantas.

Szóstego wreszcie sierpnia o wpół do piątej godzinie z rana Albina, Magdusia i ja w jednym, dwóch zaś żandarmów w drugim tarantasie jecha­

liśmy do kościoła. Mimo tak rychłej pory spo­

strzegliśmy w mnóstwie okien otwartych kłaniające się nam znajome i nieznajome osoby. Z prawdzi­

wą przeto wdzięcznością kłanialiśmy się i my na obie strony, a kiedy z wielu okien kwiaty na nas rzucano, rozczulenie nasze nie miało granic. W takiem usposobieniu weszliśmy w przybytek Pań­

ski i modląc się z rozrzewnieniem, słuchaliśmy Mszy św., również prosząc Boga o pomvślność dla poczciwych mieszkańców Saratowa. (C. d. n.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Konflikt, jeżeli wybuchnie, może przybrać rozmiary daleko większe, niż to się obecnie wydaje, a skutki jego dadzą się od­.. czuć nietyiko w stosunkach

chow skiego, któ ry zdruzgotał dach przybudów ki. Z ram ienia Akcji Kat. A kadem ję zagaił prez. Przed zakończeniem aka- deraji zab rał głos ks adm in. Nasze wsie

* Panowie z Klubu Narodowego przy każdej sposobności poruszali sprawę Berezy Kartuskiej. Ukraińcy dotychczas milczeli. Czy w innych państwach po zabójstwie ministra

gów7 jako „bezwstydna blaga”, wydało magiczny skutek. Operowani przez dra Quenu rzadko bardzo umierali, nigdy prawie nie zdarzały się zakażenia czy procesy

Magdusia pobiegła drzwi otwierać, a ja rzuciłem się pod łóżko, Albina, zaś z Marją, usiadłszy na niem, przygotowały się na nowe cierpienia i

zapomocą dorobionego klucza w czasie, kiedy wszyscy domownicy udali się do kościoła, dostała się do mieszkania i rozpruła walizkę.. Ostatnia oszczędność,

Orzeczenia te zasadniczo lub też wyłącznie opierają I się na orzeczeniach lekarskich, które w decyzji instytucji I ubezpieczeniowej jak Knappschaftspensionskasie

dził się na propozycję i udał się samochodem na spotkanie z oficerami.. W samochodzie został za- chloroformowany, ale dawka okazała się za silną i Kutiepow