• Nie Znaleziono Wyników

"Historia Techniki Polskiej", Bolesław Orłowski, Radom 2006 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Historia Techniki Polskiej", Bolesław Orłowski, Radom 2006 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Bolesław O r ł o w s k i : Historia Techniki Polskiej. Radom 2006, Instytut Technologii Eksploatacji w Radomiu, 336 s., ilustr.

Możemy sobie pogratulować - powstała monograficzna seria wydawnicza: Biblioteka Polskiej Nauki i Techniki. P o m y s ł o d a w c ą j e s t prof. dr hab.inż. Adam Mazurkiewicz kierujący Instytutem Technologii Eksploatacji w Radomiu, auto-rem zaś książki, która inicjuje dzieło m a j ą c e „udokumentować dotychczasową rolę i wkład polskich twórców do nauki i techniki światowej" - Bolesław Or-łowski. Już po raz drugi przypada uznanemu uczonemu i autorowi prac na temat polskiej i światowej techniki inaugurowanie nowej serii wydawniczej. W 1999 r. wydał on w Ossolineum cenioną wysoko Techniką w ramach cyklu „Zrozumieć Europą". Czy po przeczytaniu pięknie wydanej Historii Techniki Polskiej, moż-na powiedzieć, iż równie udała się, urzeczywistniając przy tym ideę wydawcy „bardzo szerokiej formuły prezentacji polskich osiągnięć naukowych i inży-nierskich z obszaru techniki"?

Książką rozpoczyna Wprowadzenie, czyli o inauguracji Biblioteki Polskiej Nauki i Techniki (od prof. Mazurkiewicza) i przedmowa autora, po tym jest Wstąp, będący faktycznie pierwszym z rozdziałów oraz siedem następnych, j u ż ponumerowanych. Trzy pierwsze: Od drewnianej do murowanej, Wiek Złoty, Początki polskiego współudziału w rozwój techniki stanowią koherentną całość. Ich przesłanie, logika wywodu, treści, to przypomnienie odległych bardzo cza-sów, lecz wciąż pobrzmiewających tonami naszej współczesności. U ż y w a j ą c słów Ferdynanda Braudela, to historia długiego, bardzo długiego trwania naszej cywilizacji ekonomiczno-technicznej niosącej stare nawyki myślenia i działania, owe ramy oporne „i nie chcąc(e), niekiedy wbrew wszelkiej logice, u m r z e ć " (1, s. 57). Rozdział czwarty książki - Okres zaborów jest już odmienny, chyba nieproporcjonalnie duży w stosunku do całości pracy. Stanowi prezentację inży-nierskich dokonań obywateli-emigrantów w szerokim świecie oraz dzia-łających w Kongresówce czy w samej Rosji techników z ziem polskich; tam zwykle z ogromnymi sukcesami. Część trzecią, tworzą rozdziały: Zniweczona próba, Działalność polskiej kadry technicznej podczas drugiej wojny światowej i Na drodze do współczesności - zamiast posłowia. Kontrastują obrazy trzech epok narodu polskiego XX w.: czasu Niepodległości, II wojny światowej (na Ob-czyźnie) i okresu PRL. Książkę zamyka przydatny indeks nazwisk i bibliografia.

Historia Techniki Polskiej to przedstawienie rodzimych, inżynierskich dzieł na przestrzeni dziejów Polski. Historia pulsująca swadą i temperamentem auto-ra, budząca wiele refleksji, co świadczy o poziomie wykładu. Przede wszystkim więc odnosimy wrażenie, iż obecna sytuacja państwa przypomina w jakiejś mie-rze pozycję piastowskiej Polski na gruncie techniki i nowych technologii. Jej za-cofanie, zilustrowane porównaniem liczby młynów wodnych w Anglii (w 1068 r. było tam 5624 egz., przy czym, dodajmy, państwo Wilhelma Zdobywcy nie było

(3)

najbardziej nowoczesnym w Europie ani pod wzglądem gospodarczym, ani tech-nicznym) i w Polsce centralnej (pierwszy młyn odnotowany w 1145 r.) nie wy-maga komentarza. Ważniejsza wydaje się jednak sprawa reakcji, na taką sy-tuację, władzy państwowej. Jak ujmuje problem autor „ stan i rozwój cywiliza-cyjno-techniczny krajów peryferyjnych w decydującym stopniu zależy od adaptowania przez nie innowacji napływających do nich z obszarów bardziej rozwiniętych. Powodzenie owego transferu, zachodzącego nieodmiennie jedno-kierunkowo [...] warunkowane jest jakością, charakterem i natężeniem pomię-dzy jej aktywnymi i biernymi uczestnikami. Uzależnione jest też w znacznej mierze od stopnia dojrzałości [...] tych drugich. Dotyczy to zarówno przygoto-wania w sferze organizacyjno-technicznej, jak i pozamaterialnej, psychologicz-nej", w dużym też stopniu od „zrozumienia mechanizmów owego procesu i wy-pływających z niego korzyści przez konkretnych władców".

Książe Mieszko jak i inni Piastowicze rozpoznali problem właściwie, podej-mując trafne decyzje. Transfer obcych specjalistów, wynalazków, pomimo trud-ności, jakie przeżywało państwo, przyniósł rozwój w postaci utworzenia bądź wzrastania rodzimych kadr w rolnictwie, hodowli, górnictwie, technice wojen-nej, drogownictwie, budownictwie. Wiele działo się za sprawą Kościoła, inwe-stującego na niemałą skalę i wdrażającego istotną nowość - cegłę, wypalaną już w cegielniach (a więc piecach). Czy przyjąć można wszakże bez zastrzeżeń pogląd, iż właściwie tylko spodziewane korzyści dla władcy z przystąpienia do wspólnoty chrześcijańskiego Zachodu doprowadziły do chrztu Polski ? Ta Wiel-ka Kwestia przecież mieściła w sobie i prawdę objawioną głoszoną przez Koś-ciół, cokolwiek byśmy dziś o tym akcie sądzili. A chrzest Polski, jak podnosił Wojciech Zaleski, „nie dokonał się w roku 966 [...] zaledwie zaczynał się wów-czas". Dopiero wiek XIII „można nazwać stuleciem uchrześcijanienia Polski". Kościół stanie się wówczas ośrodkiem formującym świadomość narodową i krze-wiącymi myśl o zjednoczeniu królestwa, broniąc jedności państwa (2. s. 30, 48 i 49). Kościół (chrzest) zatem istotnie przyczynił się do wzmocnienia, ale rozbi-tego już państwa, także przez reakcję pogańską...

Dopiero za panowania mądrego króla Kazimierza Polska poczęła dorówny-wać, „pod wieloma względami poziomem życia krajom Europy Zachodniej. Po-łożone zostały mocne podwaliny jej potęgi". Wynika stąd wniosek, iż słabsze ekonomiczno-techniczne państwo, aby przetrwać, a potem móc doganiać euro-pejskie centra, musi mieć władzę centralną zdolną planować i finansować rozwój ważnych dlań działów cywilizacji. Jednocześnie będąc gotową na ustępstwa w chwili wielkich zagrożeń, celem zachowania możliwości istnienia. Tej lekcji niewielu zechciało poważniej rozważyć w późniejszych dziejach RP.

Wiek złoty, czas mocarstwowy państwa polskiego, utworzył obszar, gdzie na długo zapanował spokój i dobrobyt. Ale czy był to czas silniejszego rozwoju pol-skiej kultury technicznej? Autor zwraca najpierw uwagę na niezwykle znaczącą

(4)

okoliczność, jaką była zmiana skali wskutek wkroczenia na przeogromne obsza-ry litewsko-ruskie. To świetna definicja nowego etapu istnienia państwa. Tym samym jednak Polska zmuszona była przyjąć wyzwanie rzucone j e j przez sy-tuacją międzynarodową. Odpowiadając na zagrożenie nie tylko nie zaznała zła-mania, lecz przeciwnie wkroczyła dzięki temu na inny poziom istnienia w Euro-pie (10., s. 55 i n.). Stało się tak ponownie za sprawą obrania przez najwyższe czynniki sterujące państwem, dopasowanej do okoliczności, strategii walki i roz-woju, także techniki. Postęp spotkał górnictwo, przodujące w zakresie organiza-cji produkorganiza-cji. Rozwijało się dość silnie hutnictwo żelaza, artyleria, która pocz-ęła stosować pociski zapalające, dzięki którym podczas wyprawy wojennej Batorego zdobyto m.in. Wielkie Łuki. Rozwijała się produkcja ręcznej broni palnej. Czas wielkiej świetności przeżywało polskie drukarstwo. Renesans wy-warł duży wpływ na budownictwo, świetnie rozwija się mostownictwo. Niezwy-czajnym tego dowodem może być zbudowany pod koniec XV wieku stały most pod Toruniem, który przetrwał do 1835 r.

W rozdziale Wiek złoty ukazany zostaje też jeden z powodów przyszłej sła-bości gospodarczej Rzeczypospolitej, której elity bogacąc się na eksporcie nad-wyżkami rolnym hamują - w obronie swych interesów - miasta oraz rozwój ówczesnych zakładów produkcyjnych. Te ostatnie wykorzystywały energię wodną i dlatego lokowane były przeważnie nad rzekami tworząc wraz z towa-rzyszącą infrastrukturą - tamami, jazami - przeszkodę w spławie towarów. „Porządkowanie rzek w interesie eksporterów zboża miało (więc) skutki nie tyl-ko pozytywne [...]. Stanowi to klasyczny przykład ujemnych skutków ubocz-nych towarzyszący egzekwowaniu środkami politycznymi partykularubocz-nych inter-esów stanowych w dziedzinie gospodarczej" (s. 47 i n.) Dodajmy wszakże, iż za sprawą konstytucji sejmowej 1447 r. Polska wyprzedziła Europę ogłaszając zu-pełną wolność spławu na spławnych rzekach. Dlatego zakazano „stawiać po-przez rzeki jakiekolwiek przeszkody żegludze ... O ile by nie można było obejść się bez zastaw , nakazano robić w nich bramy i otwierać dla przepływających czółen, tratew, galarów... Po niedługim stosunkowo czasie (dzięki regulacjom i pogłębianiu koryta - EM), Polska posiadała najlepszą w całej Europie sieć dróg wodnych śródlądowych, tanich, wolnych, bezpiecznych i nie podlegają-cych opłatom celnym" (3. s. 137 i n.). Mówiąc o złotym wieku dziejów Polski trzeba (też) pamiętać o jednym [...] Polska nie mogła się równać pod względem zamożności z państwami Zachodu, ba, nawet stosunkowo bliskimi Czechami, Morawami i Śląskiem [...] Polska należała do biedniejszych państw europej-skich..." (4. s. 206). W wyniku tego zakończenie koniunktury eksportowej ozna-czało powrót do „poziomu zapewniającego (tylko) minimum środków utrzyma-nia" (5., s. 156). Miasta przy tym, jak podaje Czapliński, same „zlekceważyły sprawę swego udziału w sejmach (co) zaciążyło poważnie na ich możliwościach rozwojowych" (4, s. 153 i n., 202 i 203). Inni zaś uzupełniają, że nie chciały

(5)

włączać się w nurt spraw państwowych, albowiem obawiały się zwiększonych podatków na państwo (np. 3., s. 321). Nie mniej fatalnym było, że trzymająca się folwarków szlachta, odwróciła niejako o 180 stopni ideę władzy państwowej, zmierzając do rządów w Rzeczypospolitej prowadzonych z poziomu dworu wiejskich (6., s. 95 i n.). Centra wymiany myśli na poziomie dworów monarchy i uczelni wyższych zaprzestały swego rozwoju. Jeszcze w wieku XV i na począt-ku następnego zapisało się na wszechnicę jagiellońską ponad 17 tys. studentów, w tym 40% z zagranicy. Jednak ocenia się, że już w XVI wieku około 8 tys. stu-dentów polskich zapisało się na uczelnie włoskie i niemieckie, „ podczas gdy krakowska akademia wysyła za granicę jednego wychowanka co trzy lata. Zu-bożały uniwersytet traci możliwość utrzymywania kontaktu z ośrodkami nauki na Zachodzie i nie może dokonać twórczej asymilacji jej zdobyczy [...] To po-zostawanie [...] jakby na uboczu pozbawiło naszą kulturę złotego wieku solid-nych fundamentów ..." (2, s. 147). Pamiętając o mankamentach nie należy po-padać w przesadę. W ocenie Rondo Camerona i Larry'ego Neala okres liczony w przybliżeniu od połowy XV do połowy XVII stulecia „nie zapisał się w dzie-jach ludzkości jako epoka znaczącego postępu technicznego", choć proces

inno-wacji miał miejsce i to w sposób ciągły (5., s. 106 i np. 125, 127).

Niewątpliwe pozostać jednak musi, że na przewrót ekonomiczno-techniczny Rzeczpospolita nie była przygotowana (zob. np. 5, s. 156). Owszem, były osiągnięcia, wąskie elity naukowe tworzyły rzeczy poważne i godne zapamięta-nia, ale państwo jako takie czyniło za mało. Powstawała coraz bardziej szkodli-wa pustka, jaką był brak aparatu administracji publicznej służącej państwu i sil-nej władzy centralsil-nej. Brakowało wiedzy, pojawiało się rażące nieuctwo, zła wola i rażący brak poczucia odpowiedzialności za państwo. Wojewoda czerni-howski twierdził w 1676 r.: „Bóg widzi, że prawdę mówię, iż trybunał koronny tak na dół poszedł, że się nam prawie obrócił w truciznę". „...Czasy nastały pijac-kie i kadencje trybunalspijac-kie stały się nieustannym pijackim festynem". (3., s. 189,

194 i 195). Ginie prawie około 1750 roku polska książka. Czy w takim stanie mog-ła rozwijać się w technika, pojawiać wynalazczość na miarę mocarstw Europy?

Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta pokazały, ile zdołano do-konać w dziedzinie choćby edukacji i ożywienia ducha państwowego. Poziom sądownictwa poniósł się nadzwyczajnie, samorządowe kliki miejskie zostały zmuszone, nawet za cenę „ egzekucji wojskowej", do zaprzestania rozdrapywa-nia majątków miejskich. Wobec złodziei mierozdrapywa-nia publicznego nie krępowano się niczym. Polska zdobyła opinie kraju o najlepszym w Europie stanie bezpieczeń-stwa publicznego. Skarbowe przesyłki pieniężne, np. z Krzemieńca do Warsza-wy, czasem około miliona złotych, przewożone były zwykłą budą, po eskortą jednego lub dwóch strażników! (3., s. 212, 213 i 214, 220 i 224).

Było już jednak za późno, zaś w skali tragedii, jaka spotkała Rzeczpospolitę, jednostronnie pozytywny obraz króla zamieszczony w książce (s. 111) wydaje

(6)

się w a r t korekty. J a k i e j ś r e a s u m p c j i d o m a g a się c a ł y o k r e s t e c h n i k i z c z a s ó w I R z e c z y p o s p o l i t e j . Być m o ż e j e d n a k autor w elegancki s p o s ó b unika w y p o w i e -dzenia w p r o s t oceny tamtego czasu. Z a m i e n i a to w dalszych partiach książki na p o g l ą d , iż dopiero po utracie Niepodległości własna, p r a w d z i w a p r z y g o d a z tech-n i k ą , , zaczęła się w ł a ś c i w i e dopiero po rozbiorach". To tech-n i e w y p o w i e d z i a tech-n e zde-f i n i o w a n i e sytuacji, iż do z a b o r ó w nic u c z y n i l i ś m y za d u ż o na polu t e c h n i k i , a d o b r o c z y n n e skutki O ś w i e c e n i a polskich elit w X V I I I w. p r z e c i ą g n ę ł y się z d e c y d o w a n i e poza okres niepodległości. K o n t a k t zaś z innymi, n a w e t i n i e p r z y j a z -n y m i kulturami w p ł y -n ą ł m o b i l i z u j ą c o -na p o s t a w y ó w c z e s -n y c h k i e r o w -n i k ó w polityki g o s p o d a r c z e j , a z a i n i c j o w a n y w t e d y proces inwestycji n a w i ą z y w a ł do dzieła wielkich narodów.

U k a z a n e w rozdziale n a s t ę p n y m Okres zaborów dzieło inżynierskie P o -laków to w y n i k autorskich, oryginalnych b a d a ń autora d z i e j ó w p o l s k i e j techni-ki. S e d n e m tekstu j e s t „ s p r a w a " Stanisława Kierbedzia. Ten w y b i t n y inżynier z a s ł y n ą ł j a k o b u d o w n i c z y mostów, g ł ó w n i e w Rosji, my, tutaj p a m i ę t a m y n a j bardziej w s z a k ż e j e g o m o s t przez Wisłę, w Warszawie, czyli m o s t A l e k s a n d r o w -ski. N a z w a n y później zręcznie, w ramach często s p o t y k a n e j a m n e z j i n a r o d o w e j , nie w i a d o m o przez kogo p o d s u w a n e j - ot sobie n a z w i s k i e m Kierbedzia. Tak j a k b y szerokiej opinii publicznej zależało k i e d y k o l w i e k na s p e c j a l n y m f e t o w a -niu t w ó r c ó w - i n ż y n i c r ó w . Most o d d a n o do użytku w k o ń c u 1864 r., w k w a r t a ł po straceniu, zupełnie nieopodal, R z ą d u N a r o d o w e g o . N a o t w a r c i e i n w e s t y c j i przy-były z p o g r ą ż o n e j w żałobie Warszawy, po k r w a w o t ł u m i o n y m p o w s t a n i u stycz-n i o w y m i s i e r p stycz-n i o w y m stracestycz-niu Traugutta oraz j e g o towarzyszy, j e d y stycz-n i e o s o b y z a p r o s z o n e imiennie. Za p r z y j e m n i e K i c r b c d z i o w i c h y b a w ó w c z a s n i e b y ł o ? O r ł o w s k i , pisząc o Polakach absolwentach petersburskiego Instytutu I n ż y n i e r ó w K o m u n i k a c j i , stwierdza, iż wielu z nich krzewiło kulturę techniczną w p a ń s t w i e carów, „ c h c ą c nie c h c ą c - p r z y c z y n i a j ą c się do coraz p e ł n i e j s z e g o u j a r z m i e n i a z a m i e s z k u j ą c y c h j e ludów, a więc do u m a c n i a n i a potęgi Rosji". A u t o r zestawia o s o b ę Kierbedzia, p o g ł ę b i a j ą c e g o swą w i e d z ę w paryskiej Szkole D r ó g i M o s t ó w ze studiującym tam w tym samym czasie Ernestem M a l i n o w s k i m , późniejszym twórcą karkołomnego dzieła - kolei transandyjskicj. Należał on do niemałej grupy inżynierów d e c y d u j ą c y c h się na w a l k ę z z a b o r c a m i - nic zaś w s p ó ł p r a c ę , nagra-dzaną a w a n s e m carskim na generała m a j o r a inżynierii. „ C i e k a w e - pyta autor - czy nadarzyła się [...] o k a z j a do w y m i a n y p o g l ą d ó w , nie tylko z a w o d o w y c h , tym d w ó m P o l a k o m r e p r e z e n t u j ą c y m tak diametralnie o d m i e n n e p o s t a w y ż y c i o -we, r ó w n i e t y p o w e i r o z p o w s z e c h n i o n e w ciągu d w ó c h w i e k ó w ? " .

N a rozkwit techniki polskiej na przestrzeni całego tysiąclecia p a ń s t w a trze-ba było p o c z e k a ć aż do c z a s ó w II RP. ( Z n i w e c z o n a prótrze-ba). Po raz p i e r w s z y w ó w c z a s doszło do, w miarę h a r m o n i j n e g o połączenia, cywilizacji t c c h n i c z n o p r z e m y s ł o w e j p o w s t a ł e j w b. Królestwie Polskim, b. W i e l k i m K s i ę s t w i e P o z -n a ń s k i m ale i też w Galicji - z wol-nością ojczyz-ny. Powrócili z z a g r a -n i c y wiel-cy uczeni, specjaliści - po części z a p e w n e dlatego, że u u p a d ł y c h z a b o r c ó w nie

(7)

było czego już szukać. Los inż. Witolda Jarkowskiego, wybitnego specjalisty na polu lotnictwa w Rosji - współpracującego m.in. z Igorem Sikorskim - zamordo-wanego przez bolszewików, o którym pisał z tak wielką miłością, jak i odrazą do jego morderców Stefan Żeromski (7., s. 387-393), także być musiał przestrogą.

Po okresie nadzwyczaj szybkiej i efektywnej odbudowy poprowadzonej pod wodzą ministra Gabriela Narutowicza (por. 8., s. 84 i n.) często niestety jest mu tenże okres pracy zapominany, przyszedł kurs na rodzimą technikę, tworzoną przez ludzi z różnych warstw, religii i grup ludnościowych, co uznaję za olbrzymi sukces i dowód prawdy o tamtym państwie. Najbardziej chyba wybiło się lotni-ctwo, powstające zarówno na bazie talentu młodych twórców, jak instytutów nau-kowych i wyższego szkolnictwa oraz jasno ukierunkowanej polityki państwowej (czas Piłsudskiego wbrew obiegowym opiniom był tu najbardziej owocny; zob. 9., s. 121 i 122, 127). Czy doczekamy się raz jeszcze tak niezwykłego połączenia nie-podległości, pracowitości, trafnych strategii, ambicji, zdolności i wielkich wy-ników? Niefortunne wydaje się jednak samo zreasumowanie rozdziału. „Między-wojenna próba [nie] okazała się ostatecznie nieudaną" (s. 263), lecz taką, jak sam ocenił autor w tytule rozdziału: zniweczoną. I też nic do końca. Kadra ukształto-wana w II RP zasłużyła się podczas wojny i już po wojnie na Zachodzie oraz w PRL, która skorzystała następnie z niejednej inwestycji z okresu II RP.

Warto podnieść, że ostatni z rozdziałów (Na drodze do współczesności - za-miast posłowia) „stanowi(ć miał) ... przedmiot żywej polemiki pomiędzy auto-rem i recenzentami", przyczyną której, jak można się domyślać, jest różnica zdań w kwestii oceny dorobku PRL. Nic rozstrzygając, zapytajmy jednak - kto, jeśli porównać PRL z poprzednimi formacjami państwa, przerwał jej istnienie? Wiemy kto zniszczył I i II RP, tymczasem PRL upadła pod własnym ciężarem, ciężarem NIEDOKONAŃ. Recenzent znał konstruktorów II RP, także pra-cujących później w PRL. Skąd u ludzi mądrych, świetnych fachowców, brało się tyle goryczy, poczucia niespełnienia odnośnie czasów pracy tu, po 1945 r. ? Dla-czego ich koledzy, przyjaciele sprzed wojny, pracujący po 1939 r. w USA, Ka-nadzie, Anglii mieli jednak inne zdanie na temat tam wykonanej pracy ? Dlate-go, pisząc o PRL, myślę zawsze o j e j straconych, wykrzywionych osiągnięciach technicznych. Wyliczmy przykładowo: zniszczenie przemysłu motocyklowego, zdeprecjonowanie lotniczego, samochodowego, pisać dalej? Prof. inż. Tadeusz Sołtyk, najwybitniejszy polski konstruktor lotniczy po 1945 r. opowiadał mi o fa-talnym podejściu czynników politycznych PRL do innowacji. Kiedy propono-wał konstrukcję odmienną aniżeli na Zachodzie, występopropono-wała obawa uzasadnia-na argumentem - tam tak nie robią tego. Przed wojną tymczasem podstawą działania było poszukiwanie rozwiązań bez ślepego oglądania się na Zachód, lecz na spodziewane zasoby. To dzięki takiej atmosferze 26 letni Witold Nowac-ki (późniejszy szef PAN) mógł jechać budować Mielec - jak napisał do mnie w liście z 1980 roku - jako kierownik budowy fabryki! Reasumując, gdy chodzi

(8)

o techniką w PRL wysiłek poniesiony na wykształcenie kadry technicznej nie znalazł odzwierciedlenia w czynach. Tezy tej nic da się podważyć przedsta-wiając wybrane, wyspowe sukcesy.

Reasumując, w książce, pięknym bez wątpienia opracowaniu, znalazła się ogromna liczba faktów, fachowo i z talentem połączonych oraz przedstawionych w jasny sposób. Mogłoby być nieco więcej ocen, syntez i przyjemniej czytałoby się jeśli więcej otrzymalibyśmy informacji na temat gospodarki światowej w da-nej epoce historyczda-nej. Dostrzegam także pewne zwichnięcie proporcji polegające na zbyt szczegółowym skoncentrowaniu się na dziełach z wieku XVIII i XIX.

Odczuwa się też brak wiadomości o Stanisławie Szczcpanowskim, właści-wym twórcy polskiego przemysłu naftowego w XIX wieku, zniszczonym przez wiedeńskie banki i własną jednak nieostrożność. Za mało jest o Tadeuszu Tań-skim, synu znamienitego Czesława, o którym autor wyłącznie pisze, że był w okre-sie m i ę d z y w o j e n n y m „czołowym pionierem motoryzacji w Polsce" (s. 234). A przecież jego konstrukcje to nie były peryferyjne dzieła. Pospieszna zaś adap-tacja poczciwego Forda T na samochód pancerny w wojnie 1920 r., to nic innego jak twórcza adaptacja dorobku światowego dla potrzeb miejscowych. Zabrakło słynnego na Zachodzie powojennego oblatywacza Janusza Żurakowskiego. Nie ma Tadeusza Marka, twórcy świetnych silników s a m o c h o d ó w Aston Martin, a warto zwrócić uwagę, że autor w nowatorskiej części swej książki zatytułowa-nej Działania środowiska technicznego na rzecz przyszłości Rzeczypospolitej cy-tuje właśnie fragmenty wypowiedzi inż. Marka na temat przyszłości przemysłu samochodowego w Polsce po II wojnie światowej.

Reasumując, materiał zgromadzony w książce obejmuje ogromny obszar. Było rzeczą trudną zebrać go, opanować, przedstawić. Zadanie to powiodło się. Pewne modyfikacje i uzupełnienia za wiek XX pozwolą książce stać się zape-wne kanonem na więcej aniżeli 100 lat, lecz i dziś wypełnia ona postawione jej przez Wydawcę zadanie. W nas, po lekturze, pozostaje nadal przekonanie, iż okresem największego rozwoju polskiej techniki i kultury technicznej było Królestwo Polskie, najbardziej zaś II RP.

Literatura

1. F. B r a u d e 1 : Historia i trwanie. Warszawa 1999. 2. W. Z a l e s k i : Tysiąc lat naszej wspólnoty. Londyn 1961.

3.F. K o n e c z n y : Dzieje administracji w Polsce w zarysie. Warszawa-Komorów 1999. Reprint wydania z 1924 r. dokonanego nakładem i drukiem Okręgowej Szkoły Po-licji Państwowej Ziemi Wileńskiej w Wilnie.

4.Wł. C z a p l i ń s k i : Zarys dziejów Polski do roku 1864. Kraków 1985 r. 5. R. C a m e r o n , L. N e a l : Historia gospodarcza świata. Warszawa 2007. 6. A. M ą c z a k : Historia jest we mnie. Warszawa 2004.

(9)

7. S. J a n u s z e w s k i , V.R. M i k h e y e w : Witold Jurkowski (1875-1918). Inżynier aeronauta - pionier lotnictwa. Wrocław 2006.

8. J. P a j e w s k i , W . Ł a z u g a : Gabriel Narutowicz. Warszawa 1993. 9. E. M a l a k : Administrowanie w lotnictwie polskim 1926-1939 mieniem pań-stwowym w warunkach postępu technicznego. Toruń 2004.

10. J. K I o c z o w s k i : Historia Polski do końca XV wieku. Lublin 2000.

Edward Malak Instytut Historii Nauki PAN

Warszawa

Carl A. H u f f m a n : Archytas ofTarentum. Pythagorean, Philosopher and Mathematician King. Cambridge, Cambridge University Press 2005, xv + 665 s.

Omawiana praca Carla A. Huffmana jest w zasadzie pierwszą obszerną mo-nografią poświęconą Archytasowi z Tarentu. Wcześniej bowiem temu dzia-łającemu w pierwszej połowie IV w. p. n. e. matematykowi, filozofowi, wyna-lazcy i politykowi, należącemu do nurtu pitagorejskiego została poświęcona tylko jedna praca, powstała jeszcze w pierwszej połowie XIX w.: O. F. G r u p -p e : Uher die Fragmente des Archytas und der altern Phytagoreer (Berlin

1840). Sam Huffman ma już na swoim koncie inną monografię, poświęconą na-uczycielowi Archytasa, Filolaosowi z Krotony (Philolaus of Croton: Phytago-rean and Presocratic. Cambridge 1993). Huffman opracował także hasło o Archy-tasie w dostępnej w internecie i udanej Stanfordzkiej Encyklopedii Filozofii (Archytas. W: Stanford Encyclopedia of Philosophy. E. N. Z a 11 a (red.) lipiec 2003, URL = http://plato.stanford.edu/entries/archvtas').

Cele swojej książki Huffman przedstawia w trzech punktach: „Moim pierw-szym celem jest podać możliwie kompletny i wiarygodny zbiór fragmentów pism i świadectw o Archytasie. Ponieważ materiał ten sprawia wiele kłopotów, a przy tym jest tylko częściowo zbadany, moim drugim celem było zaopatrzyć go w szczegółowy komentarz, podejmujący najważniejsze kwestie filozoficzne i filologiczne. I na koniec, ponieważ dostępne świadectwa znacznie różnią się między sobą i zwykle mają charakter techniczny, badacze uznali za rzecz zbyt trudną wyrobienie sobie całościowego poglądu na temat osiągnięć Archytasa. Dlatego spróbowałem zapełnić tę lukę, przedkładając wprowadzający esej na te-mat życia i filozofii Archytasa" (s. xii).

W pierwszej części (ss. 3-100) Huffman zamieszcza unikatowy esej ry-sujący profil biograficzny Archytasa, dokonujący przeglądu jego pism i osiąg-nięć filozoficzno-naukowych. Druga część monografii Huffmana (ss. 101-252) zawiera edycję, tłumaczenie i jego własne obszerne komentarze do czterech, uznanych za autentyczne, fragmentów pism Archytasa. W trzeciej, najdłuższej

Cytaty

Powiązane dokumenty

mineralnych na ziemiach Mazur i Warmii, eksploatowanych

Emilia Sukertowa-Biedrawina Sześciolecie

In this chapter, we propose MalPaCA, an intuitive network traffic-based tool to per- form malware capability assessment: It groups capabilities using sequence clustering and uses

Testament sekretarza królewskiego, historiografa, lekarza i kanonika. warmińskiego Joachima Pastoriusa Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr

Nie sądzę, by W atzenrode był „pechowcem” skoro doszedł do najw yższych

[r]

For the structural analysis use case [ 37 , 38 ], it is important to model the building elements with their correct semantics and correct geometry, and to associate the

Nie jest to pełna biografia Kostki, nie obejm uje wszystkich dziedzin jego działalności, ponadto św iadom ie z pola zaintereso­ w ania został wyłączony ostatni