• Nie Znaleziono Wyników

Problem historii indywiduum

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problem historii indywiduum"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Czesław Bartnik

Problem historii indywiduum

Collectanea Theologica 54/2, 5-16

(2)

A

R

T

Y

К

U

L

Y

C o lle c ta n e a T h e o lo g ic a 54(1984) fasc. II

k s. C Z E S Ł A W B A R T N IK , L U B L IN

PROBLEM HISTORII INDYWIDUUM

N o li fo r a s ir e , in te ip s u m r e ­ d i: in in te r io r e h o m in e h a b ita t v e ­ r ita s (...) e t p u lc h r itu d o (Sw . A u g u ­ s ty n , D e v e r a r e lig io n e , 39 P L 34, 154). N ie w y c h o d ź n a ś w ia t z e w ­ n ę tr z n y , p o w ró ć do sa m e g o sie b ie : p r a w d a i p ię k n o m ie s z k a ją w w e ­ w n ę tr z n y m św ie c ie c z ło w ie k a Do tru d n y c h , zaw iły ch i bardzo złożonych p ro b lem ó w „czło­ w iek a w d z ie jac h ” trz e b a dorzucić jeszcze jeden , ja k n a dzisiej­ szy s ta n n a u k raczej p ro w o k acy jn y : p ro b le m h isto rii ind yw id uu m , dziejów jedn o stk o w y ch , m ik ro h isto rii. P ro b le m te n z re sz tą d o ty k a w szystk ich trz e c h w ielkich dziedzin nau k : h isto ryczny ch, filozofi­ cznych i teologicznych. I w każdej m a specyficznie tru d n y sta tu s nauk ow y , zw łaszcza pod w zględem m etodologicznym . P rz ed e w szystk im ta k ró żn e rzeczy ro zu m ie się pod nazw ą „ h isto ria ”, że k o m u n ik ację n a w e t w je d n e j i te j sam ej dziedzinie n a u k d a je n am raczej języ k potoczny, a tak ż e jak a ś in tu icja, nie m a zaś praw ie m ow y o p o ro zu m iew an iu się pod ty m w zględem m iędzy różny m i dziedzinam i.

P o n a d to trz e b a sobie zdaw ać sp raw ę z tego, że w K ościele ka­ tolickim trw a po dziś dzień ostry, choć n iczym nie u sp raw iedliw io­ ny, k o n flik t m iędzy m y ślen iem h isto ry czn y m a filozoficznym czy filozoficzno-teologicznym . Chociaż m y śl ch rz e śc ijań sk a w y ra sta z potocznej św iadom ości z g ru n tu h isto ry cz n e j — z fa k tu u h isto - rycznionego Słow a Bożego — i p ra k ty c z n ie d o cenianej zaw sze w ie­ dzy h isto ry cz n e j, poczynając od św. Ł ukasza, m im o to sy stem y katolickie — z w y ją tk ie m ty lk o n iew ielu uczonych — p e jo ra ty w ­ nie ro zu m ieją nie ty lk o m y ślen ie h isto ry czn e i n a u k i historyczne, ale także dzieje, h istorię, ew olucję. N ie k tó ry m tom istom odpow ia­ da quasi-n o m in alizm . J a k nom inalizm odrzu cał m ożliw ość rozum o­ wego pozn ania Boga i św iata wyższego, m ożliw ość ta k ą p rz y p isu ­ jąc jed y n ie „p ob ożn ej” w ierze, ta k ci, np. prof. S te fa n S w ieżaw - ski, n e g u ją m ożność filozoficznego tra k to w a n ia o dziejach człow ie­

(3)

ka, tw ierdząc, że może istnieć jed y n ie teologia historii, czyli do t a ­ je m n ic y h isto rii m a dostęp jed y n ie objaw ienie, i tw ierdząc, że fi­ lozofia dziejó w je s t m ożliw a ty lk o p rz y założeniach idealistyczn y ch lub p an teisty czn y ch ; dzieje bow iem nie m ogą być — rzekom o — p rzed m io tem re fle k s ji filozoficznej. U w ażam , że lu b elsk a szkoła tom isty czn a po w in n a pracow ać n a d stw o rzen iem w łasn ej filozofii dziejów p rze d e w szystkim ze w zględu na sw ój eg zystencjalizm r e a ­ listyczny.

Szkic p ro b le m aty k i h isto rii in d y w id u u m będzie tu obejm ow ał: pojęcia w p row adzające, p rzeg ląd dotychczasow ych rozw iązań p ro ­ blem u oraz perso n alisty czn e p rze d staw ie n ie linii m ag istra ln y c h chrześcijań stw a w d any m zakresie. P ro b le m a ty k ę tę chcę u jm o ­ w ać z p u n k tu teologii filozoficznej o c h a ra k te rz e p ersonalizm u r e a ­ listycznego.

I. P ojęcia w prow adzające

P oniew aż „ h is to ria ” i filozoficzne m yślenie histo ry czn e są zw al­ czane o statn io nie tylk o przez n iek tó re in te rp re ta c je tom izm u, lecz także przez kantyzm , fenom enologię, levinasizm , filozofię a n a lity ­ czną, szczególnie przez stru k tu ra liz m , dlatego p rzed staw ien ie pod­ staw ow ych pojęć z dziedziny „ h isto rii” i „dziejó w ” w u jęciu perso- nalisty czn y m je s t nieodzow ne, n a w e t przy stosunkow o w ąsk im za­ gadnieniu.

1. Dla n a u k h isto ry czn y ch h isto ria to res gestae p ra e te riti et

in praeterito, a w ięc przeszłość ludzka w sensie szczególnych doko­

n a ń ludzkich, z aistn iała w określonych k ształtach, w ró żn y ch stop ­ n iach poznaw alna, podzielona n a ró żn e dyscy p lin y i m ająca jakieś dostrzegaln e znaczenie dla późniejszych czasów. T ak rozum iane dzieje są jed y n ie p u n k tem w yjścia dla głębszej reflek sji, dla k tó rej m uszą one stanow ić jak iś p rzed m io t bardziej pełny, k o ek stensyw n y w- sto su n k u do całości b y to w a n ia ludzkiego i odnoszący się także do teraźniejszości oraz przyszłości. W rez u lta c ie czym że są dzieje, jeśli nie sposobem i drogą u rzeczy w istn ian ia się i sp ełn ian ia czło­ w ieka, całego człow ieka w doczesności, także n a płaszczyźnie in d y ­ w id u aln ej i społecznej? A głębsze tra k to w a n ie o nich czym że jest, jeśli nie jak im ś dziełem antropologii filozoficznej lub teologicznej?

2. W ch rześcijaństw ie u p raw ia n o zawsze n a szeroką skalę h i­ storio grafię kościelną, ale niek ied y nie poprzestaw ano na niej i b u ­ dow ano b ardziej ogólne m yślenie historyczne, pró bujące objąć ca­ łość dziejów człow ieka, ich przebieg, p raw a i sens: św. A ugustyn, P aw eł O rozjusz, św. P ro sp er z A kw itanii, Jo ach im de Fiore, T. C am panella, J. B. B ossuet i inni. Tw orzyli oni rodzaj u n iw e rsa l­ n ej teologii dziejów . P o n ad to od średniow iecza zaczęto zw racać uw agę n a potrzebę m etodologicznego opracow ania w szelkiego m y ­

(4)

ślenia historycznego, nie bez u działu rów nież Polaków : J a n z Sa­ lisbury, S tan isław Iłow ski (De historica fa cu lta te libellus, Bononiae 1557), J e a n Bodin (1566), M elchior Câno, B artłom iej K eck erm ann (f 1609) i inni. P racow ano głów nie nad tym , ja k poznanie h istoryczne m oże w esprzeć, a niek ied y w p ro st u realnić, tra k ta ty filozoficzne i teologiczne. Z czasem prow adziło to także do u n au k o w ien ia h isto ­ riografii, jak k o lw iek w późniejszych w iekach próby te bardzo p rzy ­ gasły, a rozw inęły się n a przełom ie w. X V III i X IX n iem al w yłącz­ nie w p ro testan ty zm ie, k tó ry był n a ogół w rogi scholastycznej m e­ tafizyce. W k ażdym razie trz e b a pam iętać, że dzisiaj sp o ty k a m y się n a każdym k ro k u z bardzo ro zbudow anym m yśleniem historycznym .

Ale i to m yślenie odziedziczyło w pew n y m sensie d aw n y spór w zakresie, czy m u si się zam ykać w ram a ch dziejów społecznych, czy też m oże dotyczyć i jednostki. S tą d dla zw olenników jak iejś z w artej ontologii społecznej, ja k np. dla szkoły F. ,H. B e rra czy szkoły „ A n n ales” (T. B randei, G. F ried m an n , Ch. Morazé), m ów ie­ nie nau k ow e o h isto rii in d y w id u u m je s t pozbaw ione sensu, bo sin ­

gulare n o n est scibile p er se. Z kolei dla w szelkiego ro d zaju in d y ­

w idualistó w nie m a sensu n au k ow e tra k to w a n ie o h isto rii społecz­ nej, bo rea ln ie istn ie ją tylko jednostki, k tó re co najw y żej tw orzą p ew n ą sum ę. T rzeba w ięc tw orzyć jakieś podejście sy n tety czn e: to, co dziejow e, zaw iera się zarów no w jednostce, ja k i w społeczności. Człow iek „dzieje się” jednocześnie w dw óch płaszczyznach: in d y ­ w id u aln ej i społecznej. D latego też p o trz e b n a je s t ta k a n auka, k tó­ ra by m ogła p rzedstaw iać h isto rię in d y w id u aln ą i społeczną zarazem . 3. K lasycznem u pojęciu dziejów odpow iada reg u ła św. A u gu ­ sty n a : p rin cip iu m , processus et finis. A więc to, co dziejow e m a swój początek i zasadę w yjściow ą, swój to k zdarzeń, przebieg i roz­ wój, oraz swój k res i cel. J a k w idzim y, w chodzi tu w g rę n a jb a r­ dziej k ateg o ria czasowości: dziejow e to czasowe, czyli to, co m a po­ czątek, śro d ek i k res pod w zględem czasow ym . H egliści i ich liczni spadkob iercy u to żsam iają czasowość z dziejow ością (np. M. H eideg­ ger, H. G. G adam er). Ale nie je st to słuszne. Czas jest co najw yżej jakim ś tw orzy w em dla h istorii, a nie n ią sam ą. Po w tó re nie w olno zapom inać n a d a l o p rzestrzen no ści w h istorii, k tó ra zn a jd u je swoje p rzedłu żen ie w układzie elem entów , stru k tu rz e zd arzeń oraz w sa­ m ej społeczności. I w reszcie trz e b a p am iętać o rela cji do człowieka, bo to człow iek się dzieje (o czym pow iem y jeszcze osobno). Z resztą istn ieje tylk o łączna k a te g o ria :, czasoprzestrzeni. C zasoprzestrzeń je s t historyczna, o ile jest hom inidalna, o ile zak rzy w ia się ku oso­ bie. W ty m sensie i jed n o stk a lu dzk a dzieje się w czasoprzestrzeni i n iejako z czasoprzestrzeni, ale dzieje te są tra n sc en d e n tn e w sto­ su n k u do tej kategorii.

4. D zieje, szczególnie jednostkow e, m ożna brać w sensie b ier­ nym i czynnym , dozn aw ania i tw orzenia, tego, co się z człow iekiem P R O B L E M H I S T O R I I I N D Y W I D U U M γ

(5)

dzieje niezależnie od niego i tego, co on sp raw ia czy przyczynuje. A le i te n p roblem je s t niezw ykle tru d n y . N iektórzy m yśliciele od staro ży tn o ści po dzień dzisiejszy przyjm ow ali, że po p ro stu cała histo ria człow ieka je s t biern a, inaczej m ówiąc: całkow icie zd e te r­ m inow ana. Jeszcze Leibniz uw ażał, że m o n ad a ludzka m a n a sam ym początk u zakodow ane w sw ym w n ę trz u sw oje koleje losu. A n a w e t egzystencjalizm i różne filozofie h e rm en eu ty czn e w idzą najczęściej człow ieka tylko jako tłu m acza swego losu, a res gestae re d u k u ją do św iadom ości zd arzeń lu b sam ośw iadom ości. Z kolei od X IX w. za­ częto rozum ieć dzieje w yłącznie w znaczeniu czynnym , czyli h i­ sto ria to sam e res gestae i ich skutki, a w ięc że całe dzieje leżą w {mocy człow ieka, są po p ro stu jego sam orealizacją. N ajczęściej zresztą pokutow ały, jeszcze po starożytności, poglądy niespójne: w pew n ej w a rstw ie człow iek pod dan y je st h isto rii w sposób ab­ solutny, a w p ew n ej — sam tw o rzy sw ą historię. T rw ały jedyn ie spory, gdzie d o kładnie leży gran ica m iędzy ty m i w arstw am i, czy biegnie ona po lin ii ciało— dusza, św iat zew n ętrzn y — św ia t w e­ w n ętrzn y , jed n o stk a—społeczność itp. W k ażdym razie ciągle h i­ sto rią n azyw ano je d n ą z d w u ró żn y ch rzeczy: albo tylko to, co się z człow iekiem działo, albo to, co on działał. Dziś te rm in ten b ierzem y raczej łącznie uw ażając, że h isto ria stan o w i przedziw ne sprzężenie pew nego a p rio ri i aposteriori.

5. N ajcięższy p roblem to przedm iotow ość i podm iotow ość h i­ storii. W dalszej przeszłości h isto rię w iązano ściśle z porządkiem przedm iotow ym , a n a w e t czysto m aterialn y m . To, co historyczne, m usiało m ieć p rz y n a jm n ie j w y ra ź n y ślad d o stępn y em pirii, np. m yśl p taw ała się historyczna, gdy była zap isana w księdze, idea otrzy m y w ała ta k i c h a ra k te r, gdy w yw oływ ała jak iś ru c h społeczny itp. M ówiło się po pro stu , że h isto ria je s t „w id zialn a”. Je śli zaś w iązano ją z działaniem ludzkim , to zaw sze z ty m ad exstra, nigdy zaś z podm iotem , z duszą, jaźn ią. Od A ugustyna, a głów nie od K artezju sza, dzieje ludzkie zaczęto pow oli p rzesuw ać ku podm ioto­ w ości człow ieka, choć ciągle n a w ąskim tylk o paśm ie świadom ości, aktów woli, a tak że podśw iadom ości lub, ja k w stru k tu ra liz m ie , ku „nieśw iadom ości”. Podobne p ró b y w iązan ia dziejów z podm io­ tow ością idą dalej n a różn y ch odcinkach: Z. F re u d poddał h isto rii psychikę jednostki, N ietzsche — duszę naro du, R. M androu —■ psyche społeczną, P. T eilh ard de C h ard in — sam ą duszę ludzką. T ak to h isto ria „zalew a” cały p odm iot ludzki.

W ydaje się, że i tu ta j m ożna w ypracow yw ać ujęcie sy n te ty c z ­ n e w oparciu o p ersonalizm realisty czn y . D zieje m ają sw oje opar­ cie w św ietle m ate ria ln y m w rela cji do człow ieka, w ychodzą z com positura h u m a n u m , realności cielesno-duchow ej i zm ierzają ku osobie, k tó ra je s t szczególnym rodzajem sy n tezy św ia ta przed­ m iotow ego i podm iotow ego w człow ieku, a zarazem tra n sc en d u je

(6)

te św iaty. H isto ria to proces p rzechodzenia n a tu ry ludzkiej w p ełn ą osobę, m ają cą sw ój p u n k t ciężkości w „ ja ” ludzkim . P rz y ty m oso­ ba je s t tą n ajw y ższą rzeczyw istością, ale i p ew n ym m odelem w i­ dzenia dziejów .

S y n te za ta k a je s t zgodna z polskim użyciem nazw y „ h is to ria ” . N azw a ta je s t u ży w an a ogólnie w sensie podm iotow ym (przeżycie, poznanie, opow iadanie, opis, n auka), ja k i zarazem przedm iotow ym (dzieje, res gestae, dzieła, dokonania). D zieje człow ieka są w łaśnie jednocześnie przedm iotow o-podm iotow e. D latego też każdy czło­ w iek je s t w m niejszym czy w iększym sto p n iu h isto ry k ie m siebie samego.

II. N iepełne u jęcia h isto rii jed n o stk i

W ydaje się, że, w ch rześcijań stw ie i w obrębie jego w pływ ów , by ły od początk u liczne p ró b y jak iejś w yższej reflek sji n a d h i­ sto rią jedn o stk i. N iekiedy p rzy b ie ra ły one rodzaj pew nej filozofii lu b teologii m ik ro h isto rii. Raczej je d n a k nie były to p ró b y pełne.

1. K ie ru n k i p lato n izu jące rozw in ęły dualizm w n auce o je d ­ nostce. N iek tó rzy m yśliciele tej o rie n tac ji w ynosili niezw ykle w y ­ soko św iat jed n o stk i ludzkiej: K lem ens A lek san d ry jsk i, O rygenes, A m broży, H ieronim , A ugustyn, E frem Syry jczy k , M am ert K lau dian , E ucheriu sz z Lyonu, B e rn a rd z C lairv au x i w ielu innych. A le uczyli oni, że dusza lu d zk a je s t n ieh isto ry czn a czy p on adhistoryczna, h i­ sto rii n a to m ia st podlega tylko ciało człow ieka. Je śli dusza m a jak ąś rela cję do dziejów , to ty lko poprzez ciało i raczej w c h a ra k te rz e n eg a ty w n y m — z pow odu ciała w d a rła się do duszy zm ienność oraz grzech. N aw et w edług n iek tó ry ch h isto ry czność człow ieka jest następ stw em grzech u pierw orodnego. G dyby nie było tego grzechu, nie byłoby h istorii, a człow iek żyłby w pew nego ro d zaju w ieczności ziem skiej. D usza je d n a k m im o w szystko zachow ała coś z p ierw o t­ nego raju , cząstkę n iezm iennej wieczności, coś ze św ia ta ponad- historycznego. Ś w ia t duszy je s t ze w szech m ia r godny p o zn aw ania i nauk, res gestae n a to m ia st i facta historica w istocie nie zasłu­ g u ją n a poznaw anie ich, m ają znikom ą w artość, sto ją ta k nisko, jak m a te ria i ciało. W zasadzie, jeśli człowiek, czyli dusza, podlega zm ianom , to nie o ty p ie historycznym , lecz raczej m etafizyczn y m : przez sw oje a k ty w ew n ętrzne, m oralność, działania Boże, w p ływ y in n y ch duchów , tak że szatana.

% N a tle ak cen tow an ia duszy i łaski pojaw iła się także spe­

cyficzna historia m y stic a (św. Leon W ielki). K o n k re tn y m i p rz y k ła ­ dam i tak iej h isto rii są: św. A u g u sty n (W yznania), św. B o n aw en tu ­ ra, św. D orota z M ątow ów, św. T eresa z Aw ilii, św. J a n od K rzyża, św. T eresa z L isieu x (D zieje duszy), T. M erto n i w ielu in n y ch m i­ styków opisujących sw oje przeżycia. B yli to ludzie o d k ry w ający

(7)

sam o dno sw ojej duszy, p row adzący rodzaj dialogu dziejow ego z Bogiem, u jm u jąc y głęboko zd arzen ia łask i w duszy i p rzed staw ia­ ją c y ten sw ój św ia t dynam icznie n a sposób dziejów m istycznych, h isto rii m istery jn e j, gesta m ystica . Oczywiście, te ich p rzed staw ie­ n ia nie m iały nic w spólnego z n a u k ą historyczną. P rzed e w szystkim o d d aw ały to, co było niedosięgalne dla in n y ch ludzi, a n aw et w ogóle dla norm alnego pozn ania ludzkiego.

3. Od d aw ien d aw n a m am y bardziej em p iryczną lite ra tu rę om aw iającą dzieje jed n o stk i: eposy, żyw otopisarstw o, h ero istyk a, hag io g rafia i znaczna część h isto rio g rafii w ogóle. Nie sposób w szy­ stk ich rodzajów ty ch opisów w yliczyć. Było to p rzed staw ian ie ze­ w n ę trz n y c h czynów i losów w y b itn y ch jed n o stek : dobroczyńców ludzkości, bohaterów , cesarzy, królów , wodzów, filozofów, papieży, tw órców ro zm aity ch społeczności i ruch ów społecznych, artystó w , uczonych, św iętych... L ite ra tu ra ta jed n a k je s t rów nież ja k b y nie- historyczna, w łaśn ie przez sw ą niezw ykłość, przez c h a ra k te r w zor- czy i p rzez w ielkie o d dalenie od h isto rii zw ykłej jedn ostk i. P o n a d ­ to; je s t rów nież spór, czy ta k a h isto rio g ra fia je st n a p ra w d ę re a listy ­ czna i ,w ścisłym sensie jednostkow a. Postacie te bow iem w y gląd a­ ją raczej n a pew ne a rc h e ty p y historyczne, przez k tó re poznaje się raczej dzieje społeczne w ogóle. Dzieje m o n arch y np. w y d a ją się być raczej obrazem h isto rii jakiegoś k ró lestw a czy p rz y n a jm n ie j n ajw yższych klas społecznych niż p rzed staw ien iem jakiegoś jed no ­ stkow ego żyw ota. P raw d ziw y w y ją te k zdaje się stanow ić auto bio ­ g rafia, ale i tu ta j m ożna o dkryw ać pew ne m odele. N iem niej a u to ­ bio g rafia je s t najb liższa h isto rii in d y w id u aln ej. I m oże stanow ić p rze d m io t ja k ie jś głębszej reflek sji.

4. I w reszcie ciągle p rz e w ija ją się teorie, że w szelkie a u te n ­ ty czn e dzieje ro zg ry w a ją się jed y n ie w jednostce: F. S ch leierm a­ cher, H. von T reitschke, Th. C arlyle, R. G. Collingwood, A. Con- sentino, H. Lotze, P a u l Y orck von W arten b u rg , K. Ja sp e rs i inni. Je d n o stk a je s t jed y n y m podm iotem dziejów, ich spraw cą, d e te r­ m in a n tą , in te rp re ta to rk ą . N ie m a h isto rii społecznej, zbiorow ej, ko­ lek ty w n ej. W praw dzie istn ie ją jak ieś relacje m iędzy h isto ria m i in ­ dyw id uó w naw zajem , lecz nie tw o rzą one jak iejś now ej h istorii, in n ej niż jednostkow e. M ożna m ów ić co n ajw y żej o pew n ej, zresztą pozbaw ionej c h a ra k te ru bytow ego, k onsekw encji jakiegoś sp o ty k a­ n ia się lu b w ielości h isto rii jednostkow ych. Ale i ta w ynikłość m a sens tylko w tedy, kied y je s t z kolei p ercy p o w an a przez jednostkę. M iędzy in n y m i h isto ria u n iw e rsa ln a jest w ielkim m item lu b fikcją. S tą d tylk o dzieje jed n o stek m ogą być w łaściw ym przedm io tem ba­ d a ń naukow ych. W teo riach ty ch w szakże rozum ienie dziejow ości je s t bardzo w ąskie i red u k cy jn e. S k ła d ają się n a n ią jakieś sta n y psychiczne, m yśli, poznania, w yobrażenia, doznania, świadomość, k u ltu ra duchow a, praw da, sam oobjaw ianie się człow ieka, o d k ry w a­

(8)

nie w łasnej indyw idualności, sam orozum ienie się. M imo w szystko je d n a k i w ind y w id u alisty czn y m ujęciu dzieje jed n o stek są p rz y ­ n a jm n ie j poró w n y w aln e m iędzy sobą, a n a w e t w p ew ny m sensie p o w tarzaln e. D latego bezpośrednie lub nauk o w e ujęcie jed n e j m i- k ro h isto rii nie je s t bez znaczenia dla innych, p rzy n a jm n ie j zbliżo­ n y c h pod p ew n y m względem . Inaczej m ówiąc, n a u k a o h isto rii je d n o ste k s ta je się w jakim ś sensie tym , czym w spółczesna n a u k a o s tru k tu ra c h .

III. C h rześcijań sk ie a sp ek ty dziejów jed n o stk i

Oprócz potocznego, naukow ego i filozoficznego w id zenia dzie­ jów jed n o stk i istn ieje jeszcze p a trz en ie teologiczne w św ietle chrze­ ścijaństw a, k tó re nie niw elu je tam ty c h an i nie ko lidu je z nim i, lecz je u zupełnia. T u taj chodzi głów nie o te elem enty u zu p ełn ia­ jące.

1. P rzede w szy stk im chrześcijaństw o w przeciw ieństw ie do ogólnej m y śli g recko-rzym skiej uw y raźn iło w ro zm aity sposób człow ieka jako ind y w id u um . W ystarczy przytoczyć znan y logion C h ry stu sa : „Bo cóż pom oże człow iekowi, jeśli n a w e t cały św iat po­ zyska, ale w łasn ą duszę zatraci? Cóż m oże człow iek oddać w za­ m ia n za sw oją d u szę?” (Mk 8,36— 37 w tł. K. R om an iuka; por. M t 16,26; Łk 9,25). J e s t to nie tylko p rzy zn an ie duszy i m oralności ludzkiej tra n scen d en tn eg o c h a ra k te ru w sto su n k u do św iata, ale także n ajw yższej w artości i p ierw szeń stw a w św iecie doczesnym . P rz y ty m p od k reślo n y je s t jed n ostk ow y św ia t człow ieka, k tó ry nie m oże być w niczym pom niejszony przez żadną wielość, ogólność lu b niezm ierzoność w sensie m ate ria ln y m . J u ż tylko krok do stw ie r­ dzenia, że człow iek stanow i sens stw o rzen ia św iata m aterialnego, klucz do zro zu m ien ia dziejów tego św ia ta i pierw szy przed m iot w szelkiej n auki. A u to reflek sja lu dzk a posiada p ry m a t przed w szel­ kim poznaw aniem św iata. O czyw iście nie oznacza to p rzek reślan ia społeczności ludzk iej. P rzeciw nie — realizm jed n o stk i ludzkiej po­ ciąga za sobą realizm in n ej jed n o stk i i in n y ch jed n o stek ludzkich, o ile tak im i są. W łaśnie w ielość ludzi je s t m ożliw a dzięki tem u, że dusza jed n o stk o w a je s t „p ierw o ro d n ą w szelkiego stw o rzen ia” . J e s t to o d k ry w a n ie owej trzeciej nieskończoności: oprócz nieskończo­ ności św iata w naszych oczach olbrzym iejącego i nieskończoności — m alejącego in d y w id u u m ludzkie o k azu je się nieskończonością św iata uw ew n ętrzn iająceg o się — b ytu, duszy, osoby.

2. R ealizm jed n o stk i i jej c h a ra k te r osobowy w iążą się p rze ­ dziw nie z ru ch e m egzystencji, z jej w ielow arstw ow ością i w ielo- k ształtno ścią bytow ą. C złow iek u ja w n ia w sobie n a jp ie rw k o n ty n - gencję (przygodność) n a bazie stw orzenia. J e s t to h isto ria stw o rze­ nia. I jed n o stk a sięga w p ew ien rea ln y sposób od początku do k oń ­

(9)

ca św iata. Je j h isto ria przeb iega od stw o rzen ia razem ze św iatem i poczęcia, przez cały proces sta w an ia się, aż po k res sp ełn ian ia się w czasoprzestrzeni. W yłania się z głębi św ia ta stw orzonego. Je d n ak ż e h isto ria stw orzen ia je s t tylko p u n k tem w y jścia k u h isto rii zbaw ienia. D zieje zbaw ien ia nie tylko podnoszą n a w yższy poziom b y tu h isto rię stw órczą, lecz także sta w ia ją człow ieka, głów nie jed ­ nostkę, w obliczu now ej nieskończoności: zbaw ienia albo niezba- w ienia, czyli b y tu albo nicości, plerom izacji osoby albo jej fin alnej depersonalizacji, h isto rii jak o rzeczyw istości dokonanej pozyty w nie albo a n ty h isto rii jako taje m n ic y negacji pod ty m w zględem .

A n ty tez a zbaw ienia— n iezbaw ien ia p rzy b ie ra postać procesu h i­ storycznego, p rzen ik a człow ieka do sam ego w n ętrza, p rzetacza się ciągle przez jego św iat, n ieraz ze zm ien n y m i rezu ltatam i, i staw ia cały św ia t osobow y p rzed o stateczn ą a lte rn a ty w ą . A n ty tez a ta nie w y stę p u je n a płaszczyźnie stw orzenia, lecz stan ow i o ja k ie jś now ej postaci h isto rii i sp ełn ien iu się osoby. N ad aje h isto rii nieo pisy w al­ n ą dram atyczność, ciągłą apokaliptyczność i eschatologiczność. T ym sam ym je d n a k w now y sposób u re a ln ia św iat zdarzeń i czynów, każde zd arzen ie u sta w ia w now ej p ersp ek ty w ie i n a d a je m u coś z c h a ra k te ru absolutności.

W rezu ltacie w dziejach jed n o stk i są sprzężone dw ie diady: a) św ia t zapodm iotow ań, poznań, d oznań i cały w y m iar su ­ biektyw ności

b) i św iat odniesień człow ieka ad ex tra, przedm iotow y, m ate ­ rialn y , bycie cząstką w obec „in n ości” ;

oraz

a) w y m iar św ia ta n a tu ra ln e g o zarów no cielesnego ja k i ducho­ wego i

b) w y m iar św ia ta tran scen d entneg o, nazyw anego d aw niej n a d ­ przyrodzonym , pozostającego je d n a k zawsze w rea ln ej i pełn ej r e ­ lacji do sam ej głębi św iata n a tu ry .

3. W ielka am biw alencja historii wiąże się ściśle z problem em sensu, k tó ry n ajw y ra ź n ie j w ychodzi w jednostce. Słowo „ sen s” m a różne znaczenia. T utaj chodzi o obiek ty w n e i subiekty w ne, pełn e lu b w y starczające osiąganie podstaw ow ych celów, a przede w szyst­ kim celu najw yższego, staw ianego przez chrześcijaństw o. Cel ten je s t osiągany albo nie osiągany — w edług daw nej e ty k i w zależ­ ności od zachow ań, k tó re rzekom o nie m a ją zw iązku z h istorią, co najw y żej bardzo luźny, w edług realizm u p ersonalistycznego n a to ­ m ia st w zależności od m oralności, k tó ra je st w całej rozciągłości historyczn a. M ożna n a w e t pow iedzieć, że czyny etycznie dobre tw o rzą h isto rię w e w łaściw ym znaczeniu, czyny złe zaś p ow odują an ty h isto rię.

D rogą do celu historycznego są w artości. Je śli się je realizuje, osiąga się cel, a w kon sek w en cji i sens h isto rii, jeśli się ich nie

(10)

realizu je, pop ad a się w nonsens lu b an ty sen s. N ie taia tu drogi po­ śred n iej. W h isto rii i przez h isto rię rea liz u je się albo w arto ści: p raw d y, dobra, piękna, doskonałości, wolności, w iedzy, k u ltu ry , szczęścia, w spólnotow ości życia, pokoju, pracy, spraw iedliw ości, z b aw ienia — albo a n ty w arto ści: fałszu i błędu, zła, brzydoty, grze­ chu, alienacji, niew iedzy, an ty k u ltu ry , traged ii, egoizmu, niep ok oju życia, a n ty p ra cy , niespraw iedliw ości, niezbaw ienia. W szelkie w a r­ tości i anty w arto ści, w w y m iarze in d y w id u aln y m a także społecz­ nym , .m ogą zaistnieć tylko w h isto rii i przez histo rię, w w a ru n k a ch m n iej czy w ięcej d e te rm in u ją c y c h lu b nied eterm in u jący ch , w ciąg­ łości tra d y c ji i dziedzictw a, a także w nieciągłości utopii, bun tu, jakiegoś w ielkiego zap o m in an ia przeszłości. P rz y ty m nie ogranicza­ m y się w yłącznie do sam ego p o zn aw an ia czynów lud zk ich w edług w arto ści m otyw ów , ja k to chciał H. R ickert, lecz chodzi o cały p ro ­ b lem realizacji w artości, a przez nie osoby ludzkiej. W artość w y ­ d aje się ta k w iązać z historycznością, ja k istn ien ie z isto tą w edług tom izm u. R ealn y człow iek jak o b y t przy g o dn y nie m oże nie p rz e ­ chodzić przez sam p u n k t c e n tra ln y a n ty te z y : w artości— a n ty w a r­ tości, a ty m sam ym — historii-—an ty h isto rii.

S ta w ia się ciągle p y tan ia , czy człow iek o d k ry w a cele i sensy w sw ej histo rii, czy też je tw o rzy w raz ze sw ą histo rią. K lasyczna filozofia od św. A u g u sty n a uczyła, że człowiek, p rzed e w szystkim jednostkow y, m oże jed y n ie realizow ać jakieś zadanie aprioryczne, czyli m oże ty lko od k ryw ać sen sy lu b nonsensy, co w rezu ltacie h i­ sto rię ta k pom niejsza, że sta je się ona doketystyczna. Polskie X IX - - w ieczne n u r ty aktu alizm u , a za n im i i m ark sizm nauczają, że czło­ w iek sam staw ia sobie cele dziejow e i sam tw o rzy ich sens, a więc h isto ria b y łab y w całości w y tw o rem człow ieka, b y łab y k re a c ją (np. A. Cieszkow ski, H. M. K am ieński, K. Libelt). W ydaje się, że jesz­ cze raz trz e b a zająć stanow isko sy n tety czne. C złow iek od k ry w a sens h isto rii i zarazem tw o rzy go tak, ja k p rz y jm u je cel, im m an en tn y czy tra n sc en d e n tn y , i staw ia go sobie n a swój re a ln y sposób.

P roces tw o rzen ia sensu, czyli u senso w n ian ia h istorii, przede w szystkim w łasnej, d okonuje się głów nie przez odpow iednie, p e r­ sonalne działanie, stero w an ie efek tam i dziania się, n a ile jest to m ożliw e, o raz przez coraz głębsze zapodm iotow yw anie procesów dziejow ych i poszczególnych zdarzeń. G łów nym czynnikiem tego zap od m ioto w y w an ia je s t dla człow ieka rozum nego i w olnego in te r­ p re ta c ja . O na to z kolei prow dzi do h u m an izacji i personalizacji

ludzkiego dzian ia się. O czyw iście in te rp re ta c ja , choćby ja k n a j­ b ardziej tw órcza, n iem al ontologiczna, m u si m ieć jak ąś podstaw ę o b iek ty w n ą, a także cieszyć się a try b u te m jakiegoś a u to d e term i- nizm u, a w ięc wolności. H isto ria im p lik u je jakiś zakres w olności (L. C hevalier, К. M ichalski). Je d n o stk a zaś m oże kłaść szczególny a k c e n t n a a u to in te rp re ta c ję , co nie je s t od ry w an iem się od dziejów p rzed m ioto w y ch lu b dziejów społecznych, lecz raczej ich pożąda­

(11)

14 k s . C Z E S Ł A W B A R T N I K

ny m dopełnieniem . Szczególnie w chrześcijaństw ie in te rp re ta c ja je s t sensorodna, a w ierzący nie m oże u n ik n ąć roli ciągłego h e rm e - n eu ty . W ty m d u ch u np. p isał P a u l Y orck von W arten bu rg, że ty lk o w C h ry stu sie i dzięki C hry stu so w i o dk ry w a się histo rię jako h i­ storię. T ym bard ziej odnosi się to do jej sensu.

4. Niektórzy tomiści (np. M. J. Nicolas) utrzym ują, że historia

je s t ro dzajem p rzejścia z m ożności do ak tu , gdzie po actus p rim u s istn ien ia n a stę p u ją tak że actus secundi, a k ty n astępne, k tó re s ta ­ now ią o d ynam ice istn ien ia i tw o rzą proces ta k czy inaczej u k ie­ ru n k o w an y . W procesie ty m nie m ożna zapom nieć o s tro n ie p ra k - seologicznej. P o m ijając w iele k w estii po drodze, chcę pow iedzieć, że h isto ria jest nie tylk o procesem rozw oju w czasie i przestrzen i, a n a stę p n ie nie tylko poznaniem , n a rra c ją , n auką, lecz tak że pew ­ n y m rod zajem p rak ty k i. Albo inaczej: w szelka p ra xis m a c h a ra k te r h istoryczny . D zieje nie są jak ąś m itologiczną genezą, ja k zarzu cają s k ra jn i stru k tu ra liśc i, lecz stan o w ią proces ok reślo ny ściśle w a ru n ­

kam i, p rzy czy n am i i działaniam i.

A sp ek t prakseologiczny je s t szczególnie w y raźn ie w idoczny dla teologii. C h rześcijan in w in ien być pierw szy m prakseologiem — i p ra k ty k ie m — historii, gdyż m a za zadanie posłużyć się n ią dla osiągnięcia w yznaczonych m u przez Boga celów, m a panow ać n ad św iatem oraz k o n stru o w ać w określony sposób całe życie społeczne. P odlega ona rów nież ludzkiej p ru d en tia gubernativa. P rz y ty m p ra k ty k a h isto ry czn a nie je s t ucieczką od św ia ta za pom ocą k u ltu ­ ry, ja k chciał Th. Lessing, lecz w k raczan iem w sam o c e n tru m św ia­ ta, k tó ry ró w nież się dzieje n a swój sposób i „w spó łdzieje” . K u ltu ­ r a je st jed n y m ze sposobów tw o rzen ia historii, opanow yw ania jej i hum anizow ania. Z chrześcijań stw a jed n a k w y n ik a przede w szy st­ kim obow iązek realizacji h isto rii zbaw ienia, by osiągnąć n ajw yższy sens h isto rii i by nie popaść w niem oc an ty h isto rii. Je śli w ięc m ów i się o ja k ie jś a u to k re ac ji człow ieka w h isto rii (np. J. H oene-W roń-

ski), to przed e w szystkim pod w zględem sam orealizacji chrześci­ jań sk iej, k tó ra je s t p odstaw ow ym zadaniem w łaśnie dla jednostki. M a coś z ra c ji J. B. M etz, k tó ry tw ierdzi, że teologia h isto rii je s t przed e w szystkim n a u k ą p raktyczn ą, w sp ierającą realizację chrześcijań stw a w aspekcie społecznym , politycznym i k ulturo w ym , chociaż w całości teza ta w y d a je się zb y t sk rajn a. Podobną w artość m a ciekaw e pojęcie „ rew elacjo n izacji”, w y su n ięte przez ks. prof. S. K am ińskiego, odnoszone do tw o rzen ia n a u k chrześcijańskich. Jak k o lw iek rew elacjo n izację m ożna rozm aicie rozum ieć: jako sta ­ w ian ie doczesności w św ietle o b jaw ien ia chrześcijańskiego, jako oficjalne pośw iadczenie przez objaw ienie tego, co m am y i w iem y z n a tu ry , lub w reszcie jako „o b jaw iającą” w sposób n a tu ra ln y fu n ­ k cję rzeczyw istości i n a u k doczesnych, to je d n a k m ożna dokonyw ać tak iej o p eracji nie tylko w n au k ach chrześcijańskich, lecz p rzede

(12)

w szy stk im w praxis. T ak czy inaczej m ożna m ówić o prakseologii historiozbaw czej, w k tó re j w y stę p u je now y w y m iar zdarzeń, dzia­ ła ń i aktów , a tak że dochodzą do głosu now e kateg o rie czasu i przestrzen i, gdzie p a n u ją p ra w a ró żne od czasoprzestrzeni n a tu ­ raln e j. Słow em , zm ienia się cały re a ln y św ia t osoby ludzkiej, p rzy czym zm ian a w e w n ętrzn a rz u tu je w p ew ien sposób i n a św ia t ze­ w n ę trz n y . We w szy stk im ty m m a swój isto tn y udział czyn.

5. T rzeb a pam iętać, że dzieje jed n o stk i są nierozdzielnym splo­ tem tego, co je s t w spólne w szystkim jednostkom , i tego, co je s t w łaściw e tylko tej jedn ej. T u taj chcę zaakcentow ać to drugie. Jeśli, podobno, nie m a dw óch tak ich sam ych atom ów , dw óch tak ich sa­ m ych k ro p el wody, dw óch tak ic h sam ych b rzm ień m elodii, to cóż dopiero m ów ić o h isto rii? H isto ria in d y w id u u m jest całkow icie je ­ dnorazow a, niepo ró w n yw aln a, n iep o w tarzaln a, zróżnicow ana n ie­ praw dopodobnie, niezbyw alna. J e s t to zarazem a try b u t osobowości. M imo tożsam ości isto ty — dzieje każdej osoby m ają ty le swego w łasnego, czegoś osobnego i niekom unikow alnego. K ażda osoba je s t przecież kim ś innym , dogłębnie kim ś in n y m i tw órczo kim ś innym . J e s t to bogactw o zaistn ien ia i zarazem m isteriu m b ytu . Różne n a u k i tro c h ę u jm u ją to, co osobom w spólne, czynią to n a ro zm aite sposoby, ale ta w łaśnie rzeczyw istość pozostanie zaw sze à part, nie ty lko poza zorganizow aną n auką, ale n a w e t i poza zw ykłą, potocz­ n ą k om unikacją, gdyż in tersu b iek ty w n o ść n a p o ty k a n ieprzezw y- ciężalne granice. G ran ice te p rzek racza chy b a jed y n ie Bóg. My sam i w iem y ty lk o tyle, że ta k i obszar p o zak o m u nik acyjny istnieje.

6. To, co w spólne w dziejach jedn o stek , m usi być m im o w szy­ stko u jm o w ane m ożliw ie uniw ersalistycznie.

a) P rzy jm o w an ie pełnej realności i zarazem m istery jn o ści h i­ sto rii jednostkow ej nie u tożsam ia się z indyw idualizm em , atom iz- m em lu d zk im czy solipsyzm em . W analogii do h isto rii Je zu sa dzieje każdego poszczególnego człow ieka są m im o — a może dzięki — realn ej jednostkow ości do końca w spólne, społeczne, nieoddzielalne od żadnego innego człowieka. Ja k że słusznie Ojcze nasz rozum iane jednostkow o A. Cieszkow ski nałożył n a dzieje n a ro d u — Ojcze nasz narodow e — oraz na dzieje u n iw ersaln e — O jcze nasz S p ełni L u­ dów. K iedy Z. K rasiń sk i m ów ił w N ie-B o skiej ko m ed ii o sukcesji epok: w cielenie Słow a w Jezusa, w cielenie w n aró d i w cielenie w ludzkość, to m y dziś b ierzem y te w cielen ia jako rów noczesne. C hrześcijan in o w i w łaśn ie dzieje jed no stko w e u m o żliw iają w ejście w sam ą głębię dziejów pow szechnych, co choćby o b razu je dobrze p raw d a o M istycznym , S połecznym Ciele C hry stu sa.

b) P erso n alisty czn a w izja dziejów jed n o stk i nie w yklucza z g ó ry p lu ra liz m u system ów filozoficznych, łącznie z m a te ria lis ty - cznym , jak k o lw iek nie w szy stk im m oże być jednakow o bliska. P e r ­ sonalizm m a zawsze coś z oczyw istości osoby i jednocześnie znaku P R O B L E M H I S T O R I I I N D Y W I D U U M J g

(13)

16 k s . C Z E S Ł A W B A R T N I K

z a p y ta n ia n a d nią, coś z długom yślności w obec rzeczyw istości i coś dopiero z „p o czątk u ” . K ażda osoba n a p y tan ie: „K im ty jeste ś? ” odpow iada za B iblią: „P oczątek, k tó ry m ów ię...” (J 8,25 W ulgata). D zieje są w iecznie alfaty czne. P erso n alizm każe szukać ciągle p e w ­ nego p u n k tu w spólnego ze w szy stk im i in n y m i historiozofiam i, choć­ by w sensie jakiegoś „ek u m en izm u filozoficznego” . I z n a jd u je ch y­ ba tro c h ę języ k a w spólnego z tym i, dla k tó ry c h osoba jest czym ś — raczej kim ś — n ajw yższym in natura rerum . J e s t w łaśnie zn a­ m ienne, że k ie ru n k i sk ra jn ie m in im alisty czne i red u k cjo n isty czn e, ja k s tru k tu ra liz m i n ie k tó re filozofie lingw istyczne, przecząc dzie- jow ości człow ieka, zw łaszcza indyw idualnego, o d rzu cają n a jp ie rw jego podm iotow ość, osobowość. W ty m p rz y p a d k u nie m a sp o tk a­ nia w pog lądach na dzieje, bo nie fu n k c jo n u je w artość osoby. M i­ m o w szy tk o jednaki w szelka m yśl ro zw ija się bardziej przez k ry ­ ty czn ą i u n iw ersalizu jącą syntezę, niż przez czystą negację.

L E P R O B L È M E D E L ’H IS T O IR E D E L ’IN D IV ID U

L a c o n fé r e n c e d o n n é e d a n s le c a d r e d u s y m p o s iu m s u r : L ’h o m m e d a n s l’h is to r ie d é to u r n e le th è m e g é n é r a l e n H is to ir e d a n s l’h o m m e . L a c o n f é r e n ­ ce p r é s e n te la r e v u e d es d if f é r e n te s m a n iè r e s de c o n c e v o ir l’h is to ir e de l’in d iv id u d a n s les sc ie n c e s h is to r iq u e s , p h ilo s o p h iq u e s e t s u r to u t th é o lo g i­ q u e s. L ’a u t e u r r e p r é s e n te le p e r s o n n a lis m e ré a lis te . I l s ’a g it de la t e n t a ti v e d e d é v e lo p p e r la m ic ro h is to ire c h r é tie n n e , p le in e d ’h is to r io g r a p h ie . J u s q u ’à p r é s e n t n o u s n ’a v o n s u n e p le in e r é f le x io n q u e c o n c e r n a n t l ’h is to ir e so ciale. Il f a u t é tu d i e r e t e x a m in e r les é v é n e m e n ts q u i se p a s s e n t d a n s l ’in d iv id u h u ­ m a in . C a r c e t in d iv id u d e v ie n t p e rs o n n e . C’e s t p o u r q u o i l’h is to ir e e s t u n e p a r t ie de l’a n th r o p o lo g ie q u i é tu d ie le p a s s a g e de la n a t u r e h u m a in e e n p e r ­ s o n n e . O n c o n s ta te q u e to u t l’h o m m e , a v e c so n m o n d e in t é r i e u r , a v e c so n m o n d e p e rs o n n e l, e s t s o u m is à la c a té g o rie d e l’h is to ire . C e p e n d a n t, ce n ’e st u n e r e l a tiv is a tio n d e l’h o m m e , m a is p lu tô t u n ré a lis m e de sa v is io n , c a r l’h is to ir e e s t u n e g e n è s e e t n o n s e u le m e n t u n p a s s a g e v e r s le p a ss é . E t d ’a p r è s ce p rin c ip e , il e s t p o s s ib le d e d ir e q u e d ’u n p o in t de v u e l’h is to ire e s t u n e p r a t iq u e de l ’ho m m e, e t d o n c u n m o y e n d ’a u to r é a lis a tio n . L a r é a lité d e la p e r s o n n e n ’a n n u le p a s la r é a l it é de l ’h is to ir e so c ia le , m a is p lu t ô t la r e n d p o ssib le .

Cytaty

Powiązane dokumenty

niezależnie od religii wszyscy ludzie powinni okazywać innym

O czyw iście zbiegli oni ponow nie za granicę

U tworzenie się połączeń pom iędzy heksokinazą i substratem powoduje zm iany w powinowactwie różnych grup aktyw ­ nych, prow adząc z kolei do tran sferu grupy

skich lekarzy spotkały się z ostrą krytyką ze strony współpracowników ABCC z uwagi na to, że włączono też dzieci rodziców znajdujących się w momencie

Zgodność ta została sprawdzona dla rozm aitych kątów padania, maksym alne kąty padania w y n o siły około 18°, gdyż mniej więcej przy kątach padania do

Bądź j a k bądź, je s t rzeczą pouczającą uwydatnić pewną liczbę konsekwencyj, które wyciągnąć można, z rozchodzenia się fal zgęszczenia w eterze bardzo

Uznałem, że lepiej robić coś pozytywnego, pisać o kimś dobrze, nie dla propagandy, ale żeby pewne osoby czy postawy dowartościować.. To było chyba lepsze

W szczegółowych zapiskach (od jednej do kilkunastu dla danego miasta) znalazły się zatem te klęski, które były najbardziej niszczące i o których.. można było