• Nie Znaleziono Wyników

Przypadek ten poruszami ztego względu,że własnąpostawę filozoficzną, bliską w moim poczuciu postawie Woleńskiego, skłonnyjestem określać inaczej: jako ateizm raczej niż agnostycyzm

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przypadek ten poruszami ztego względu,że własnąpostawę filozoficzną, bliską w moim poczuciu postawie Woleńskiego, skłonnyjestem określać inaczej: jako ateizm raczej niż agnostycyzm"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Przegląd Filozoficzny — Nowa Seria R. 15:2006, Nr 1 (57), ISSN 1230-1493

Marian Przełęcki

Agnostyk czy ateista?

Wśród ludzi niewierzących istnieje u nas wyraźnatendencja do określania swego stanowiska światopoglądowego jakoagnostycyzmuraczej niżateizmu. Jed­ nym ztegopowodów,jakuważają niektórzy, jest stosunek ludzi Kościoła do osób niewierzących - znacznie bardziej wyrozumiaływobec agnostyków niż ateistów.

Powód ten nie wchodzi na pewno w grę w przypadku, który jest przedmiotem niniejszych uwag - uwag dotyczących stosunku do wiary religijnej JanaWoleń- skiego. O stosunku tym decydująwyłącznie względy merytoryczne - wyraźnie zwłaszcza wyłożone w jego ostatniej publikacji, noszącej tytuł Granice niewiary.

Przypadek ten poruszami ztego względu,że własnąpostawę filozoficzną, bliską w moim poczuciu postawie Woleńskiego, skłonnyjestem określać inaczej: jako ateizm raczej niż agnostycyzm. Co decyduje zatem o tej różnicy w kwalifikacji naszych stanowisk?

Kryteria tej kwalifikacjiprzezWoleńskiego wyraźnie sformułowane. Od­ wołują siędo dwóch kluczowych pojęć: pojęcia wiedzy i pojęcia wiary. Stanowi­ sko ateisty maodpowiadać formule: wiem, że Bógnie istnieje, i wierzę, że Bóg nie istnieje; stanowisko agnostyka -formule: nie wiem,że Bógnie istnieje, nie wiem, że Bóg istnieje, i wierzę, że Bóg nie istnieje; agnostyk twierdzi, tego nie wie, tylko w to wierzy. Senstych określeń zależy oczywiście od sensu ich terminów podstawowych -przede wszystkimodtego,co rozumie sięwnichprzez

„wiedzę”. Zwracając uwagę na wieloznaczność tego terminu, obejmującego za­ równo Platońską episteme, czyli wiedzę niewątpliwą, jakidoxa, czyli mniej lub bardziej uzasadnionąopinię, Woleński odwołuje się w zasadzie do tej pierwszej.

Powołuje się bowiem na klasycznąkoncepcjęwiedzy, zgodną znastępującądefi­ nicją: x wie, żep, gdy p jest prawdą, x jestprzekonany, że p, i mawystarczające uzasadnienie dla tego przekonania. Wydaje sięwięc, że ma się tu namyśli raczej ową niewątpliwą wiedzę niż prawopodobną opinię - episteme raczej niż doxa.

Ale jeśli tak, to w myśl podanego określenia i moje stanowisko filozoficzne nie zasługuje na nazwę stanowiska „ateistycznego”. Niejestem bynajmniej pewny, że Bóg nie istnieje, gdyżdlapewności takiej niewidzę wystarczającejracji. I ja zatemnie dysponuję „niewątpliwą wiedzą” o tym,że Bógnie istnieje.

(2)

96 Marian Przełącki

W odróżnieniu od Woleńskiego utrzymywałbymjednak, że dysponuję w tej sprawie „prawdopodobną opinią”. Jeśli można powołać się na coś takiegojak in­

tuicyjna ocena prawdopodobieństwadanej hipotezy, mogę powiedzieć, że hipote­

za nieistnieniaBoga jest dla mnie „dostatecznie prawdopodobna”-prawdopo­

dobna bardziejniżjej negacja, czyli hipoteza istnienia Boga. W wyborze między tymi hipotezami skłaniam się więc do hipotezy ateistycznejjako lepiej uzasad­ nionej od hipotezy teistycznej. Z tej racji sądzę, że mogę się uważać za ateistę raczej niż agnostyka.

Różnica między naszymi poglądamizdaje się płynąćstąd,Woleński kwe­

stionuje wzastosowaniudo tez takich jakteza teistyczna czy ateistyczna ten spo­

sób uzasadniania, do którego odwołuję się w powyższych stwierdzeniach. Mó­ wiąc najogólniej,jest to sposób nie dedukcyjny, lecz redukcyjny - sposób uza­

sadniania hipotezy przez powołanie sięna świadectwa empiryczne, które zanią przemawiają. Przy tym ujęciu teza teistyczna, podobniejak ateistyczna, trakto­ wana jestjakohipoteza tłumacząca ogół faktów empirycznych, najszerzej rozu­ mianych -obejmujących całośćnaszego doświadczenia, w tym również doświad­ czenia moralnego, estetycznego i metafizycznego (jeśli siętakie zakłada). Otóż wmyśl poglądów Woleńskiego teza teistyczna, czy ateistyczna, do roli tego ro­

dzaju hipotezypo prostu się nie nadaje. Spróbujmy nieco bliżej przedstawić różnicę zdań.

Tak sięskłada, żejako przykładtraktowania tezy teistycznej w rolihipotezy tłumaczącej całość naszych danych empirycznych przytaczamy w swych pracach (J. Woleński, Granice niewiary, rozdz. V i VI; M. Przełęcki, Poza granicami nauki, rozdz. V)samą koncepcję teoretyczną:propozycjęR. Swinbume’a, za­ wartą w jego książce Czy istnieje Bóg? Obaj poddajemy koncepcję zasadni­

czej krytyce; różne tylkownioski,jakie z tej krytyki wyciągamy. Przypomnij- my, iż Swinburne traktuje hipotezęteistyczną jako wysoce teoretyczne założenie oświecie, które podlega empirycznejkonfirmacji:

Prosta hipoteza teizmu pozwala nam spodziewać się - z pewnym racjonalnym stopniem prawdopodobieństwa - wystąpienia tych wszystkich zjawisk, które tutaj opisuję [pra­

widłowości przyrody, pojawienie się na Ziemi życia, świadomości itp. - M.P.J. Bóg jako wszechmocny jest bowiem w stanie stworzyć świat uporządkowany w powyżej opisany sposób.

Otóż główny zarzut,jaki Woleński wysuwa wobec tego stanowiska, głosi, iż

„niemożliwy jest językwspólnydla teologii i nauki, a co za tym idzie - niemoż­ na wyprowadzać wniosków natematświatadanego empirycznie z tezy o istnie­

niu Boga i na odwrót”.Moja krytyka omawianegostanowiska nieidzie tak dale­ ko: wnioski na temat światawyprowadzone z tezy oistnieniu Boga - i na odwrót - nie tyle niemożliwe, co nie dośćuzasadnione. Możliwośćtakich wniosków wydaje się zapewniać definicja Boga jako wszechmocnego, wszechwiedzącego

(3)

Agnostyk czy ateista? 97 i wszechdobrego stwórcy świata - definicja, która wiąże to pojęcie teologiczne z pewnymi pojęciami dotyczącymi świata naszego doświadczenia. to jednak, wmoim przekonaniu, związkizbyt luźne inieokreślone, aby mogły stanowić pod­

stawę dla dostatecznie uzasadnionych konkluzji. Sprawa ma się raczej tak, jak piszeLeszek Kołakowski:Jakieś sugestie niejednoznaczne i niekonkluzywne ze świata empirycznego są możliwe i w niepewności odczytywane, również przez uczonych(Co nas łączy,Wstęp).

Wswym z konieczności szkicowym i skrótowymomówieniu stanowiska Swin- bume’awe wspomnianej pracy- dochodzędo wniosku,żeintuicyjnieoceniany stopień prawdopodobieństwahipotezyteistycznej zewzględuna całość naszej wie­ dzy empirycznej jest - wbrew temu, co twierdzi Swinburne - niższy niż 1/2, a więc niższyniżprawdopodobieństwo będącej jejnegacją hipotezy ateistycznej.

Jest to racja, dlaktórej opowiadam się za hipotezą nieistnieniaBoga-choć nie mogę, rzecz jasna, powiedzieć, iż wiem, żeBóg nie istnieje. Pewne uwagikry­

tyczne, jakie Woleński wysuwa wobecpróbtegorodzajuempirycznej konfirma­

cji hipotezy teistycznej, skłonny jestem interpretować jako krytykę wartości uza­

sadniającej takiego rozumowania. To, żesama naukacoraz skuteczniej wyjaśnia porządek świata, że hipotezateistyczna jest hipoteząad hoc, że zastąpić ją moż­

na wieloma innymi hipotezami z nią niezgodnymi -może świadczyćpoprostu oniskim stopniu jejzasadności.Konsekwencją tego jest odpowiedniowysoki sto­

pieńzasadności jejnegacji,tj.hipotezyateistycznej.

Podkreślić trzeba jednocześnie, że niezależnie od stopniajej zasadności uza­

sadniona w ten sposób teza teistyczna - podobnie zresztą jak teza ateistyczna - mastatus hipotezy:niepewnego iprowizorycznegoprzypuszczenia.Tymczasem wiara religijna,jak przypomina Woleński, jestpewna i nieobalalna. Toteż jakkol­

wiek byśmy oceniali moc uzasadniającą owej empirycznej konfirmacji,teista nie może do niej tylko się odwoływać.Musi uciec się do czegoś, co można określić jako aktwiary.

Czy to samo dotyczy ateisty? Na pytanie to skłonny byłbym odpowiedzieć twierdząco - choćwtym wypadku sprawa niejest tak niewątpliwa. Empiryczna konfirmacjatezy ateistycznej może zapewnić jej tylko uzasadnienie częściowe;

może uczynić ją jedynie wjakimś stopniuprawdopodobną. Uzasadnione na tej drodze przekonanie mogę wyrazić na przykład,mówiąc,jestem przeświadczo­

ny raczej o tym, że Bógnie istnieje, niż o tym,żeBóg istnieje. Otóżtego rodzaju przekonanie wydaje mi się czymś niewystarczającym jako elementmojego po­

glądu na świat. Niezależnie od tego, w jakim stopniu przeświadczonyjestem o prawdziwości tezy ateistycznej, staję w pewnychsytuacjachprzed decyzją, czy tezę mam uznać czynie;czymamoprzećsięna niej w swym życiu idziałaniu;

czy - najogólniej mówiąc - mam uczynić składnikiemmojego światopoglądu.

W takich sytuacjach muszę odpowiedzieć: tak lub nie; na żadne stopniowanie mojej postawy miejsca tu nie ma.odpowiedź ateisty możnawyrazićzaporno-

(4)

98 Marian Przełęcki

pojęciauznaniaraczej niż przeświadczenia: uznaję, że Bógnie istnieje. Uzna­ nie bowiem - w przeciwieństwie do przeświadczenia- jest pojęciem nie stopnio­

walnym, leczdychotomicznym (mam tylko dwie możliwości:mogę coś uznaćalbo tego nie uznać), a przy tym akt uznania jest czymś, co w zasadzie zależy odna­

szej woli. Takpojętyaktuznania tezyateistycznejmożebyć utożsamiony z tym, co Woleński nazywa aktem wiary.

Na określone w ten sposób stanowisko światopoglądowe składają siędwa ele­

menty: wiara i poznanie. Przez „poznanie” rozumie się tu nie niewątpliwą wie­ dzę(episteme), lecz mniej lub bardziej prawdopodobną opinię(doxa). Ona to sta­ nowipodstawę dla „wiary”,rozumianej jako bezwarunkowe uznanie tezyateistycz­ nej. Chociaż wyznawca takiego światopoglądu nie może powiedzieć, iż wie,że Bóg nie istnieje, ma on podstawy doprzypuszczenia, że takwłaśnie jest - do trak­ towaniatej ateistycznej hipotezy jako lepiej uzasadnionej od jej teistycznej nega­

cji. Towłaśnie sprawia, że skłonny jestem nazywać go ateistą raczej niż agnosty­

kiem. I tak też gotów jestem określaćswojewłasnestanowiskofilozoficzne.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Inni, którzy twierdząc oficjalnie, że produkują szmirę tylko dla pieniędzy, nie przyznają się, że właściwie ten rodzaj sztuki im się podoba.. Wreszcie ci, którzy są na

Zespół powołany przez ministra zdrowia zaproponował jeden organ tworzący i podział szpitali na cztery grupy w zależności od ich kondycji finansowej?. Z ujednolicenia szybko

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

W matematyce natomiast, akceptując osłabiony logicyzm, uznawał możliwość sprowadzenia jej pojęć (pierwotnych) do pojęć logicznych - przy niesprowadzalności

dany prostokąt miał pole

Ciśnienie jest wielkością fizyczną skalarną, którego miarą jest iloraz wartości siły działającej na powierzchnię przez wielkość tej powierzchni. p

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

M.D: Trzeba oczy [mieć takie, żeby] urzekli, że spojrzę na nią i ją urzeknę czy przeważnie brzuch, potem będzie brzuch dzieci bolał nie. […] I ten człowiek nie