• Nie Znaleziono Wyników

WSZECH ŚWIAT

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "WSZECH ŚWIAT"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

WSZECH ŚWIAT

I , ■ • ..

TOM 91 NR 12 GRUDZIEŃ 1990

(2)

Zalecono do b ib liotek nauczycielskich i licealn ych pism em M in istra O św iaty nr IV/Oc-2734/47

Wydano z pomocą finansową Komitetu Nauki i Postępu Technicznego

T R E S C Z E S Z Y T U 12 (2324)

J. G i 11, Z czego w y n ik a potrzeba nieustannej ochrony żubra? . . . 237

H. B 1 i x, R ola en ergii ją d ro w e j w h arm onijnym rozw oju św iata . . 240

A . J e n d r y c z k o , M. D r o ż d ż , Tw ardość w o d y a m iażdżyca . . . . 247

D. K a s z c z y k - G r o d z i c k a , F lo ra i zab ytk i Z iem i Ś w iętej . . . 248

J. L a t i n i , R eceptor h a s z y s z o w y ... 254

D rob iazgi D rzew a D rużby w B u łgarii (Z. D e r f e r t ) ... 255

Ląd olod y na rów n iku (W. M izersk i) . ... 255

Z im ow a obserw acja bociana białego w W igiersk im Parku N arod ow ym (D. Z a w a d z k a ) ... 256

W szechśw iat przed 100 l a t y ...256

R o z m a i t o ś c i ... 258

W szechśw iat n ietoperzy (opr. B. W. W o ł o s z y n ) ...259

R ecen zje R. F r a n k : Z w ie b e l- und K n ollen gew aech se (E. K ośm ick i) . . . . 260

N. W i l d i n g i wsp.: Insect-Fungus Interactions (J. J. L ip a ) . . 260

S p i s p l a n s z

I. ŻU B R . Fot. W . Puchalski (do art. J. G illa )

II. L A S E K B R Z O Z O W Y na zboczu Chojnika. Fot. J. K opton I I I . Ł A N I A Z IM Ą . Fot. D. K a rp

IV . P O D K O W IE C M A Ł Y . Fot. B. W. W ołoszyn

O k ł a d k a : R Y S L y n x ly n x w krak ow sk im zoo. Fot. W . S trojn y

(3)

PISMO POLSKIEGO TOW ARZYSTW A PRZYRODNIKÓW IM. KOPERNIKA

TOM 91 GRUDZIEŃ 1990 ZESZYT 12

ROK (109) (2324)

J A N U S Z G I L L (W arszaw a)

Z CZEGO W Y N IK A POTRZEBA NIEUSTANNEJ OCHRONY ŻUBRA

G A R S C F A K T Ó W H I S T O R Y C Z N Y C H

W zaraniu dziejów człowiek był jednym z gatunków wtopionych we wszystkie współza­

leżności walki o byt między fauną i florą po­

krywającą duże połacie tzw. Starego Świata.

Jak wszystkie organizmy zwierzęce podlegał dwom istotnym wpływom środowiska, które decydują o istnieniu tych organizmów. Pierw ­ szym z nich jest wzajemny stosunek Ziemi do Słońca, a drugim — pokarm. Ten pierwszy spo­

wodował powstanie dnia i nocy, a tym samym

— szeregu rytmów w funkcjonowaniu roś­

lin i zwierząt, jak rytm y ultradialne, cir- cadialne, tj. okołodobowe, oraz cykli, jak siedmiodniowe, sezonowe, okołoroczne. Drugi zaś czynnik wymagał i wciąż wymaga ak­

tywnego stosunku, tzn. czynnego zdobywa­

nia pokarmu, bez którego nie ma możli­

wości utrzymania życia przez jakiś dłuższy ok­

res, który zależy od tempa metabolizmu zwie­

rzęcia.

Jednakże na pewnym etapie współżycia móz­

gowie człowieka zaczęło rozwijać się tak szyb­

ko, że jego orientacja w środowisku, a zwłasz­

cza przewidywanie zmian i planowe działania przewyższyły możliwości adaptacyjne wszy­

stkich innych organizmów obdarzonych ukła­

dem nerwowym i humoralnym. Nie wnikając w tej chwili w pochodzenie określenia „pan stworzenia” człowiek zaczął rzeczywiście postę­

pować jak „pan” , właściciel i sędzia wszy­

stkiego co żyje. Dla swoich planów lub potrzeb

zaczął niszczyć środowisko, w którym wyrósł i bez którego nie może istnieć. Każdy kolejny wynalazek w dziedzinie techniki, produkcji ży­

wności, broni, komunikacji, pogłębiał i wciąż pogłębia niszczenie niepowtarzalnego środowi­

ska wszelkiego życia. Proces ten obecnie ulega ogromnemu nasileniu i przyśpieszeniu, mimo że w coraz większej liczbie szarych komórek co wybitniejszych ludzi budzi się sprzeciw i powstają wielorakie apele o zahamowanie zni­

szczeń i ochronę tego co jeszcze pozostało.

Z A G Ł A D A W I E L K I C H Z W I E R Z Ą T

We wspomnianym już Starym Świecie tere­

nowa ekspansja człowieka szła zgodnie z pra­

wami chronobiologii, tzn. ze wschodu na zachód, najpierw w pobliżu wód, a zwłaszcza mórz.

Odkryte bowiem niedawno prawidłowości w y­

kazują wyraźnie, że każdy żyw y organizm dą­

ży do przedłużenia okresu doby. Stąd właśnie bierze się odwieczny ruch wirusów, bakterii, zwierząt i ludzi ze wschodu na zachód, nawet wraz z pokonywaniem oceanów.

Jeśli idzie o Europę, to człowiek po dotarciu do jej krańców na zachodzie zaczął przesuwać się ku północy i wschodowi. Wymagało to o- graniczania terenów życia zwierząt od dawna osiadłych i spychania ich także ku wschodowi i północy. Zwierzęta małe, wymagające do swego życia małego areału, proporcjonalnie ma­

ło pokarmu, lub żyjące w norach, w miarę

dobrze znosiły tę ekspansję człowieka. Nato-

(4)

238

miast duże — nie. Spychane w kierunku prze­

ciwnym do naturalnego, ograniczane odnośnie areału i pokarmu — ustępowały bez możli­

wości uruchamiania mechanizmów adaptacyj­

nych, i ginęły. Patrząc w ogromnym skrócie i uproszczeniu na te istotne i długotrwałe pro­

cesy należy przypomnieć, że wielki niedźwiedź jaskiniowy nie wyszedł poza jaskinie Pirene­

jów i Alp, jeleń wielkorogi wyginął niewiele dalej na wschód, ogromny tur cofał się i prze­

trwał dość długo w Puszczy Jaktorowskiej, na zachód od Warszawy. W latach 60. X V I wieku żyło jeszcze 30 sztuk tych zwierząt. Ostatnia krowa tura zginęła w 1627 roku. Natomiast równie wielki lub większy żubr wyginął na terenach Europy środkowej i wschodniej mię­

dzy X II i X IV wiekiem. Jedyne dobre warun­

ki do swego życia znalazł on na terenie Pu ­ szczy Białowieskiej. Nie wiadomo jak długo żyłby i tutaj, gdyby nie rozsądne postępowanie królów polskich, którzy już od X IV wieku roz­

toczyli nad nim ścisłą ochronę. Tylko królowi i jego najbliższym wolno było polować na te wspaniałe zwierzęta. Po rozbiorach Puszcza Białowieska stała się majątkiem carów rosyj­

skich, którzy także usilnie ochraniali żubra. Z określonych źródeł wiadomo, że w 1809 r. żyło tam 350 sztuk, w 1857 wystąpił szczyt, było wówczas 1898 sztuk. Potem liczebność żubra w Puszczy wahała się między 400 a 750 sztuk;

Dzięki zabiegom ochronnym do 1914 r. dotrwa­

ło w Puszczy 727 żubrów. Jednak działania wojenne, potrzeby żywności i namiętności ludz­

kie szybko doprowadziły do kompletnej zagła­

dy. Ostatnia żubrzyca została zastrzelona przez kłusownika w 1919 roku. Podobnie zresztą, jak w przypadku tura, bowiem tam także ostatnia krowa została zabita przez kłusownika. Zatem nie szkodliwość środowiska, ale człowiek, uz­

brojony w broń palną, o namiętnościach myśli­

wskich, był powodem wyginięcia na terenie Polski dwóch gatunków wolnożyjących dużych przeżuwaczy, które przez tysiąclecia b yły sta­

łymi mieszkańcami lasów, rosnących na tych terenach. O tym nie wolno zapominać nam Polakom, przy wszelkich rozważaniach nad ro­

lą myśliwego w dziedzinie ochrony takich lub innych gatunków zwierząt.

W A L K A O U C H R O N I E N I E Ż U B R A O D C A Ł K O W I T E J Z A G Ł A D Y W S K A L I Ś W I A T A

Po zakończeniu wszystkich wojen pierwszej ćwierci X X wieku, oprócz odbudowy państwo­

wości polskiej i ekonomii, stanęła kwestia u- ratowania żubra od całkowitej zagłady, obok innych działań na rzecz ochrony przyrody.

Należało zatem wyszukać żyjące jeszcze żu­

bry, należące do czystej linii białowieskiej. W tym czasie bowiem znajdowały się jeszcze po­

jedyncze osobniki, będące wynikiem krzyżowa­

nia krów linii białowieskiej z jedynym ocala­

łym żubrem linii kaukaskiej. Ponadto w nie­

których ogrodach i parkach zoologicznych is­

tniały wówczas krzyżówki żubra z bizonem a- merykańskim. Dzięki silnej dominacji cech żUr-

W s z e c h ś w ia t , t . 91, n r 12/1990

bra mieszańce te w 3 lub 4 pokoleniu w yglą­

dem całkowicie nie różnią się od żubra. Za­

danie to nie było łatwe. Nie było jeszcze Księ­

gi Rodowodowej Żubra, która udowodniałaby pochodzenie każdej sztuki.

Spośród szeregu nazwisk związanych z oma­

wianymi sprawami na czoło wybijają się dwaj Polacy: prof. Jan Sztolcman i dr Jan Żabiń­

ski. Ten ostatni w 1928 r. został dyrektorem Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Warsza­

wie. Dzięki zabiegom tych i wielu innych lu­

dzi powstało Międzynarodowe Towarzystwo Ochrony Żubra i wkrótce potem — Księga Ro­

dowodowa Żubra, początkowo prowadzona w Niemczech, lecz po II wojnie światowej przeję­

ta i do dziś prowadzona przez Polskę.

Rozpoczęły się wówczas poszukiwania żub­

rów, głównie na terenie Niemiec i krajów skan­

dynawskich. Wytypowano 20 sztuk, które w y ­ glądem najbardziej odpowiadały żubrom bia­

łowieskim. Dokumentacji nie było lub była skąpa, albo wręcz niepewna. Należało więc sięgnąć do wypróbowanych metod stosowanych w hodowli lub chowie zwierząt nieudomowio- nych. Polega to na fakcie mało znanym sze­

rokim rzeszom ludzi, zwłaszcza mieszkańców miast, że pielęgniarz, opiekun, lub strażnik określonej grupy zwierząt mniej uwagi zwraca na cechy zewnętrzne, a więcej na właściwości fizjologiczne lub zachowanie się każdego zwie­

rzęcia. Sposób potrząsania głową, kąt patrze­

nia na nową rzecz, grzebanie nogą, „fukanie”

na inne osobniki i wiele innych różnicują zwierzęta między sobą i są na stałe zapamięty­

wane przez dobrego pielęgniarza. Obserwacja tych właściwości pozwala mu ponadto na łą­

czenie córki z matką, syna z ojcem itp., co z kolei niezbicie udowadnia pochodzenie okreś­

lonych zwierząt.

Dr Jan Żabiński, jako biolog-eksperymenta- tor i hodowca-praktyk znał te wszystkie umie­

jętności ludzi, którzy życie spędzają w hodowli zwierząt. Oni nie tylko inaczej patrzą na zwie­

rzę, niż np. myśliwi, ale są przy tym wybitnie uczciwi. Pielęgnowane zwierzę traktują jak przyjaciela lub członka rodziny. Osobiście mia­

łem tę wielką przyjemność, że wiele czasu spę­

dzałem z dr Janem Żabińskim, od którego nau­

czyłem się ogromnie dużo na tematy zoologicz­

ne. W tym wiele odnośnie żubra. Otóż dowie­

działem się wówczas, co nie było nigdy i nig­

dzie publikowane, że po wytypowaniu przez odpowiednie gremia znawców owych 20 sztuk zwierząt, które miały być czystymi żubrami — dr Jan Żabiński nawiązywał znajomość z pie­

lęgniarzami tych zwierząt, w tym, jeśli to było możliwe, z najstarszymi. Biorąc na wieczorne gawędy papierosy, tytoń fajkowy, lub coś moc­

niejszego, z ich długich opowiadań odtwarzał historię każdego zwierzęcia. Okazało się, że tylko w stosunku do 4 sztuk można mieć cał­

kowitą pewność, że ich rodzice lub dziadkowie byli przywiezieni ż Puszczy Białowieskiej i nie mieli kontaktów z innymi osobnikami. Te 4 sztu­

ki zostały przez Polskę zakupione i w 1929 ro­

ku wprowadzone ponownie do Puszczy. Jednak

(5)

W s z e c h ś w ia t , t . 91, n r 12/1990

3 z nich były rodzeństwem: Biserta (nr rodo-

wod. 93), Biscaya (161) i Bjórnson (186). T y l­

ko byk Borusse (163) nie był spokrewniony z pozostałymi. A le miał on 12,5% krwi żubra kaukaskiej. Ten fakt pokrewieństwa nasuwał pewne wątpliwości, czy hodowla powiedzie się, czy krzyżowanie się rodzeństwa nie spowoduje jakichś degeneracji, zaburzeń procesów odpor­

nościowych, nadmiernej śmiertelności, jak by­

wa to u wielu gatunków. Jednak nie było in­

nego rozwiązania.

Ż U B R Y P O N O W N I E W P U S Z C Z Y B I A Ł O W I E S K I E J

Wówczas, w 1929 r. wybudowano w Puszczy 2 duże zagrody otoczone wysokim, szczelnym płotem i wpuszczono do każdej z nich po jed­

nym byku i jednej krowie. B yły żywione dobrze, ale raczej jak przeżuwacze domowe i korzysta­

ły z pokarmu leśnego. Była duża nadzieja, że hodowla powiedzie się. A le pewnego dnia nade­

szła burza, piorun uderzył w drzewo, które padając zmiażdżyło płot między zagrodami. By­

ki zobaczyły się i stanęły do walki. Walka ta zmobilizowała dziesiątki ludzi. Polewano je wodą z sikawek strażackich, miotano ogień, strzelano w górę, a byki walczyły. Dopiero po 24 godzinach nieustannej walki Bjórnson wpadł lewą tylną nogą w wykrot korzenia. Próba uwolnienia się była tak silna, że kość piszcze­

lowa nie wytrzymała naporu mięśni i pękła wzdłuż. Ból spowodował upadek byka, który został natychmiast zabity przez Borusse. Szkie­

let Bjórnsona do dziś znajduje się w Muzeum Przyrodniczo-Leśnym w Białowieży i można tam oglądać ogromne pęknięcie kości.

Przed hodowcami stanął ponownie duży znak zapytania: czy z 1 byka i 2 krów uda się od­

tworzyć gatunek? Okazało się, że żadne z nich nie miało genów letalnych, więc potomstwo nie ginęło. Co kryło się wewnątrz organizmów — nikt nie miał pojęcia. Żadne badania nie były wówczas możliwe. Wkrótce okazało się, że w dawnym rezerwacie prywatnym księcia von Pless w Pszczynie jest byk czystej linii biało­

wieskiej (Plisch, 229), którego przewieziono do Białowieży i włączono do hodowli. W ten spo­

sób zmniejszono nieco wsobność chowu. Nieco później z potomstwa Borusse powstała linia białowiesko-kaukaska, która obecnie żyje w Bieszczadach.

Rozród żubrów w Puszczy przebiegał bez większych zakłóceń, dzięki temu do wybuchu II wojny światowej znajdowało się w Biało­

wieży już 14 sztuk. Kolejna wojna okazała się o wiele łaskawsza niż poprzednia. Różne straty pokrywały przychówki. Tak więc liczba 14 sztuk utrzymała się do końca wojny. W Polsce powojennej zaczęto tworzyć nowe rezerwaty, zasiedlać je żubrami przewożonymi bez więk­

szych strat. Zadowolenie było pełne, zapomi­

nano o tym, że była to hodowla prawie wsob­

na, silnie homozygotyczna, co zawsze jest nie­

bezpieczne. Nawet w niektórych rezerwatach patrzono przez palce na naruszanie przepisów ochronnych.

A T A K P R Y S Z C Z Y C Y

Pierwsze ostrzeżenie było nader bolesne. W końcu grudnia 1953 roku przyszła z południa Europy fala pryszczycy. Choroba ta, wirusowa, atakuje bydło, które przez ok. 8 dni leży, gdyż szpary międzyracicowe są w stanie zapalnym, ale potem wstaje i może nawet dawać mleko, jeśli wymię nie zostało zbyt uszkodzone. Ale żubry okazały się czymś zupełnie innym. Bez­

bronne w stosunku do wirusa, jak przysłowio­

we dzieci. Od pierwszych objawów ślinienia się do śmierci upływało zaledwie kilka godzin, a czasem tylko 1 godzina. W ciągu tygodnia pa­

dło 35 żubrów. W dwóch rezerwatach: w Psz­

czynie i w Gorcach padły wszystkie żubry, a w Niepołomicach — około połowy obsady.

Była to niezwykle droga lekcja, która wyka­

zała, że żubr to nie krowa, ani jeleń lub inne współczesne zwierzę łowne. Jest to pozostałość z bardzo dawnego okresu historycznego Ziemi, z dodatkowymi utrudnieniami dla ochrony zdrowia, spowodowanymi obecnie chowem wso­

bnym i bardzo daleko posuniętą homozygoty- cznością. Wprowadzono wtedy wiele zakazów, wzmożono obserwacje i jak najbardziej starano się ograniczać kontakt żubra z innymi gatunka­

mi zwierząt i z człowiekiem. Zrozumiano po­

trzebę ścisłej ochrony żubra. Należy dodać, że niepowtarzalną okazją było wykorzystanie wszystkich padłych żubrów do badań anatomi­

cznych. Dzięki temu została w szczegółach poz­

nana budowa narządów i tkanek żubra.

Z U B R P O N O W N I E N A T U R A L N Y M M IE S Z K A Ń C E M P U S Z C Z Y

W 1952 r. dokonano wielkiego eksperymentu.

Mianowicie, część żubrów wypuszczono z za­

gród na wolność. Puszcza Białowieska znowu stała się matecznikiem żubra. Wkrótce okazało się, że wieloletnia hodowla kierowana przez człowieka nie zabiła w żubrze instynktów po­

zwalających na wybieranie tego, co najbar­

dziej odpowiednie do życia. Mianowicie, po niedługim okresie rozpoznawania terenu żu­

bry zaczęły gromadzić się i tworzyć zimo­

we stada w tych samych miejscach, co ich pradziadowie, przed wyginięciem, a co było opisywane przez paru autorów już w X V III wieku i później. W tych miejscach zorganizowano dla nich zimowe dokarmianie sianem i częściowo okopowymi. To z kolei da­

ło wspaniałą informację o funkcjach układu nerwowego żubra. Mianowicie, w lecie małe grupy, przeważnie rodzinne, pod opieką naj­

starszej krowy, kryją się w ostępach leśnych i na widok człowieka uciekają jak zające. N a­

tomiast w zimie, gdy nadejdzie mróz i śnieg, zbierają się w stada o wielkości nawet ponad 100 sztuk i nie odczuwają żadnego lęku przed człowiekiem. Traktorem, którym dowozi się siano, można wjechać w środek stada i obser­

wować każdą sztukę z osobna. Nie jest więc

żubr wtedy żadną atrakcją dla ewentualnego

myśliwego. Wówczas bowiem można by strze-

(6)

240

W s z e c h ś w ia t , t . 91, n r 12/1990

lać bezpośrednio w głowę, tak jak robi to rze- źnik w stosunku do starej krowy. Natomiast powyższy fakt świadczy o całkowitym przesta­

wianiu się wielu mechanizmów fizjologicznych, nerwowych i hormonalnych, co zupełnie zmie­

nia zachowanie się zwierzęcia w zależności od sezonu.

Dla porównania należy przypomnieć, że bli­

ski krewny naszego żubra — bizon amerykań­

ski nigdy nie miał odruchu ucieczki przed człowiekiem. Dzięki tej jego właściwości „ci wspaniali myśliwi” w ciągu kilkudziesięciu lat wymordowali ponad 3 miliony bizonów, w y ­ łącznie dla przyjemności mordowania nie bro­

niących się zwierząt.

W latach 1970 i 1980 nastąpił szybki wzrost liczby żubrów w Polsce i na świecie. Na ko­

niec 1986 r. ogólna ich liczba wynosiła 2936 sztuk, a w Polsce było 556. Nastąpił okres, kiedy już można było wykorzystać część sztuk do szczegółowych badań fizjologicznych i pato­

logicznych, poza dotychczas stale prowadzony­

mi anatomicznymi. W yniki tych nowych ba­

dań są niejednolite, ale wyraźnie zaskakujące.

Żubr nie utracił właściwości odpowiadania swoimi reakcjami metabolicznymi na zmiany sezonowe. W iele wskaźników zwiększa swe po­

ziomy w jesieni i na początku zimy, co wska­

zuje na zdolność przewidywania nadejścia zi­

my i gromadzenie zapasów we własnym orga­

nizmie. Z drugiej strony — żubr wykazuje niezmiernie niskie poziomy niektórych hormo­

nów, jak hormony tarczycy i kortyzol. Rola tego ostatniego hormonu jest decydująca w

procesach adaptacji. A więc ta zdolność u żu­

bra jest bardzo słaba. Ogromnie niski i niez­

mienny jest poziom lizozymu, enzymu bakte­

riobójczego, który jest powszechnie uważany za wskaźnik odporności nieswoistej. Ponadto stwierdzono, iż nie produkuje on przeciwciał przeciw wielu drobnoustrojom chorobotwór­

czym. Jest to w zgodzie z przebiegiem epizoo­

tii pryszczycy w 1953 roku.

A zatem — mimo wielkiego postępu w ura­

towaniu gatunku i rozmnożeniu go, co może być powodem do dumy Polaków, żubr jest bar­

dzo mało zbadany, a z tego co wiemy, narażo­

ny na wiele niebezpieczeństw. Dlatego konie­

czna jest ścisła ochrona jego jako gatunku.

Jest on stale umieszczany w tzw. Czerwonej Księdze, którą kierują najwyższej klasy świa­

towi specjaliści do spraw ochrony zwierząt.

Oni widzą niebezpieczeństwa grożące żubrowi żyjącemu w małych skupieniach, w różnych środowiskach i warunkach. Z tego też w zglę­

du nie może on być traktowany jako zwierzę łowne. Szczególnej ochronie powinna podlegać także Puszcza Białowieska, jako odwieczny matecznik żubra, wybrany przez niego przed setkami lat, gdzie wytępił go dopiero człowiek ze strzelbą. A potem zbiorowy wysiłek wielu ludzi przywrócił go do życia i do Puszczy. Te­

go nie wolno ani zapominać, ani lekceważyć.

W płynęło 2.V I I . 1990

P r o f . d r h a b . Ja n u s z G ili p r a c u je w In s t y t u c ie Z o o lo ­ g i i U n iw e r s y t e t u W a r s z a w s k ie g o .

H A N S B L I X (G en ew a)

RO LA ENERGII JĄDROWEJ W H ARM O NIJNYM ROZWOJU Ś W IA T A

Jest w ie lk im zaszczytem dla m nie m ożliw ość w y ­ stąpienia teraz przed Państw em . W y b ra n y przeze m nie tem at „E n ergia ją d ro w a i h arm on ijn y ro zw ó j ś w ia ­ ta ” ma aktualnie p rzełom ow e znaczenie zarów n o na arenie m ięd zyn arod ow ej, ja k i w poszczególnych k ra ­ jach, w łą cza ją c w to Polskę.

Co rozu m iem y pod p ojęciem „h a rm o n ijn y ro zw ó j św iata” ? Ś w ia tow a K o m is ja Ś rodow iska i R ozw oju , pow ołana przez S ek retarza G en eraln ego O N Z pod k ierow n ictw em pani Brundtland z N o rw e g ii, zd e fin io ­ w ała to p ojęcie ja k o „ro z w ó j, k tó ry zaspokaja obec­

ne p otrzeby ludności nie ogran iczając m ożliw ości zas­

pokojenia ich w p rzyszłości” . Zgadzam się z tą p o d ­ staw ow ą ideą. N ie w o ln o nam zniszczyć zasobów, z których korzystać będą nasze d zieci i w nu ki. N ie m ożem y też pozostaw ić po sobie żadnych odpadów chem icznych ani innych, które m o g ły b y w y w o ła ć tra ­ giczne skutki dla przyszłych pokoleń.

Zasada ta jest ła tw a do zadeklarow ania, le c z nie zawsze ła tw a w p raktyczn ej realiza cji. Często k ro ­ czym y tu po omacku w ciemności. N a p rzyk ła d nie

zaw sze w iem y, ja k ie będą dłu gofalow e skutki zasto­

sow ania n ow ych zw ią zk ó w chem icznych. D D T, P C B (o le je syntetyczne) i C FC (zw ią zk i flu oru ) to sub­

stancje, których stosowanie ja k stw ierdzono, w y w o ­ łu je n ega tyw n e skutki. M u sim y być k ry ty c zn i i os­

tro żn i p rzy w p row ad zan iu n ow ych tech n ologii i zw ią z­

k ów , lecz jednocześnie m usim y uważać, aby się nie stać w ro g a m i tech n ologii i rom an tykam i w rzekom o id y lliczn y styl życia naszych przodków . T o praw da, że współczesna technologia przyniosła w ie le zagrożeń, ale także podniosła ona d la w ie lu standard życia, zw ięk szyła średni czas życia, a równocześnie^ ro zw ią za ­ ła w ie le problem ów .

Zasadnicza część m o je j w y p o w ie d z i dotyczy poten­

cja ln ie p o zy ty w n e j r o li en erg ety k i ją d ro w ej w św ie­

cie, k tó ry p otrzeb u je w ię c e j en erg ii i k tó ry jest św ia ­ dom n iebezpieczeń stw tow arzyszących stosowaniu pa­

liw kopalnych na obecnym poziom ie. Zacznę jednak­

że od om ów ien ia p ew nych pozaenergetycznych zasto­

sow ań en ergii ją d ro w e j: w roln ictw ie, m edycynie, h y­

d ro lo g ii i przem yśle.

(7)

W s z e c h ś w ia t , t. 91, n r 12/1990

241

Z A S T O S O W A N I E P O Z A E N E R G E T Y C Z N E

W roln ictw ie stosuje się od dawna prom ieniow anie do w yw o ła n ia m u tacji w roślinach i do otrzy m y w a ­ nia now ych odmian. D zięki zastosowaniu te j techniki pow stało i zostało w yselek cjon ow an e p raw ie tysiąc now ych odm ian roślin użytkow ych o w ięk szej uro­

dzajności lub odporności. W Chinach, na przykład, obsadzona d ziew ięć m ilio n ó w h ek tarów odm ianam i uzyskanym i z m u tantów w y w o ła n ych p rom ien iow a­

niem . Bezpośredni zysk ekonom iczny, tylk o z chiń­

skich upraw odm ian b aw ełn y o podw yższonej uro­

dzajności, został oszacowany w 1984 r. na około 1,5 m ilia rd a dolarów .

In n ym p ozaenergetycznym zastosowaniem en ergii ją ­ d ro w e j jest ograniczanie p op u lacji i niszczenie ow a­

dów. Ze w zględ u na oczyw iste negatyw n e skutki śro­

d k ó w ow adobójczych ja k D D T poszukiwano innych m etod. M etodą, k tó ra została zastosowana z p ow o­

dzeniem p rzeciw k o n iek tórym owadom , jest steryli­

zacja przez naprom ieniow anie. P o leg a ona na tym, że do środowiska wypuszcza się duże ilości w y s te ry li- zoiwanych ow adów . D okonują one norm alnego aktu zapłodnienia, jednakże bez pow stania potom stwa. W ten sposób populacja ow ad ów m oże być stopniowo dziesiątkowana. Technika ta b y ła użyta po raz p ie rw ­ szy w U S A w końcu la t 50. do w yniszczenia much pasożytujących (C a llitro g a h o m in iv o ra x — screw w o rm fly ). B ędzie ona teraz zastosowana do w a lk i z in w azją n ow ej pop u lacji much pasożytujących, k tó­

re p o ja w iły się w L ib ii. M uchy pasożytujące nie is­

tn ia ły dotąd w A fr y c e i ich rozprzestrzenienie się na ty m kontynencie m ogłoby w y w o ła ć katastrofę ek olo­

giczną.

Zastosow anie n aśw ietlania gam m a do kon serw acji żyw n ości w y w o łu je w niektórych krajach k o n tro w er­

sje. Jednakże K o m is ja N o rm a liza c ji Ż yw n ości (C odex A lim en ta riu s Commission), w chodząca w skład O rga­

n iza cji W y ży w ie n ia i R o ln ictw a (Food and A g ric u l- ture O rganization — F A O ) oraz Ś w ia tow a O rgan iza­

c ja Z d row ia (W orld H ealth O rganization — W H O ), s tw ie rd ziły p o w n ik liw y c h badaniach, że nie ma p rze- ciw skazań do stosowania naprom ieniow ania do kon­

s e rw a c ji żywności, o ile przestrzegane są p ew n e o gra ­ n iczen ia daw ek. M etoda ta m oże być pomocna w

zm niejszeniu strat żyw ności; m oże też p rzyczyn ić się d o otrzym yw an ia zdrow szych produ któw żyw n ościo­

w ych , takich jak np. kurczęta i p rzy p ra w y korzenne, k tóre stw arzają ry zy k o zakażenia salmonellą.

P ow in ien em też wspom nieć, że techniki ją d row e stały się' ju ż standardow ym i narzędziam i w badaniach rolniczych, na przykład, do o p tym alizacji zastosowa­

n ia n aw ozów sztucznych, do podniesienia efe k ty w n o ­ ści żyw ien ia in w en tarza oraz do produ kcji szczepio­

n ek zw ierzęcych. Podano już bydłu w ie le m ilion ów daw ek szczepionki p asożytów płucnych osłabionych przez prom ieniow anie. Technika ją d row a jest obec­

nie nieodzow nym n arzędziem w e w szystkich dzie­

dzinach rozw oju b iotech n ologii roln iczej.

W m edycynie zastosowanie ją d row ych technik dia­

gnostycznych stało się już rutynow e. W U S A co czw a rty hospitalizow any p acjen t jest badany p rzy zastosowaniu jed n ej z fo rm ją d ro w ych technik dia­

gnostycznych. W y d a je się oczyw iste, że rozpow szech­

nienie tej techniki, ze szkoleniem w łącznie, p op raw i w szędzie stan opieki zdrow otn ej. Podobnie terapia rad iacyjn a stała się już standardow ą m etodą leczenia

pew nych typ ó w now otw orów . Jądrow ą analizę a k ty ­ w acyjn ą stosuje się rów n ież do badania deficytu m i­

kroelem en tów w lokalnych jadłospisach. Polscy nau­

k o w cy uczestniczą w pracach a gen cji zm ierzają­

cych do rozpowszechnienia stosowania tych metod.

T echniki izotopow e są obecnie u żyw ane standardo­

w o p rzy badaniach hydrologiczn ych zasobów w o d ­ nych. Ich znaczenie okazało się ogrom ne wszędzie, a szczególnie na obszarach pustynnych, takich jak Sahel.

Tech n iki jądrow e w przem yśle stosuje się w szędzie i są one rozpowszechniane na zasadach handloiwych.

W Polsce prow adzi się bardzo interesującą p ion ier­

ską pracę nad oczyszczaniem gazów z elek trow n i w ę ­ glow ych za pomocą akceleratora elektronów .

E N E R G E T Y K A J Ą D B O W A W H A R M O N I J N Y M R O Z W O J U Ś W I A T A

Przystępu jąc do om aw iania obecnego i potencjalne­

go zastosowania energetyki ją d ro w e j w harm onijnym rozw oju św iata chciałbym podkreślić, iż nie jest m oją intencją, aby ten w yk ła d uznano jak o ingerencję w specyficzne debaty narodow e o energetyce jądrow ej.

D ecyzja o zastosowaniu bądź niezastosowaniu en erge­

ty k i ją d ro w ej jest suwerenną decyzją każdego kraju.

Jednakże uważam, że m oim zadaniem jest zw rócenie u w agi na ścisły zw iązek en ergetyk i ją d row ej z ro z­

w iązyw an iem naglących p rob lem ów zaspokajania za­

potrzebow ania na energię oraz zagrożenia środowiska, w yn ik a ją ce w szczególności z tak zw anego efektu cieplarnianego.

W m ojej opinii en ergetyk a jądrow a może odegrać w ażną ro lę p rzy ciągłości zapew n ien ia energii. Ś w ia ­ to w e zasoby p a liw ją d row ych są duże. Bieżące oce­

n y wskazują, że zasoby te w ystarczą na 400 do 500 la t p rzy obecnym tem p ie w ykorzystania. Co w ięcej, te zasoby m o głyb y w ystarczyć na okres około 50 razy dłuższy, gd yb y w prow adzon o reak tory pow ielające.

O kres ten n ależy porów nać z około 30 latam i dla rop y n a fto w e j i 45 la tam i dla gazu ziem nego p rzy obecnym poziom ie ich w ykorzystan ia. Stw ierdzono, że zasoby w ę g la są w ystarczające na dw ieście lat p rzy obecnych poziom ach ich w ykorzystania. M ó w i się czasem, że energia ją d ro w a jest tylk o p rzejścio­

w ą odpow iedzią na nasze potrzeby energetyczne. T o m oże być prawdą. W iększość technologii jest p rze j- ścowa. Z a sto la t ludzkość m oże w ykorzystać coś le p ­ szego n iż rozszczepienie jądra. Jednakże, trzeba zau­

w ażyć, że rów n ie dobrze era zastosowania en ergii ro z­

szczepienia m oże być dłuższa niż era en ergii z ropy n aftow ej.

G L O B A L N E Z A P O T R Z E B O W A N I E N A E N E R G IĄ

Energia jest podstawą życia naszych społeczeństw.

Istn ieje oczyw isty zw iązek pom iędzy poziom em ro z­

w oju ekonom icznego a konsum pcją energii. W y stę­

pują tu ogrom ne różnice m iędzy, pow ied zm y, m iesz­

kańcem Północnej A m ery k i, k tó ry zu żyw a rocznie energię rów now ażną 7.2 T O E (T o n o f O il E qu iva- lent) — (10.8 Tpu) a przeciętnym C hińczykiem zu­

żyw a ją cym energię rów n ow ażn ą 0.59 T O E (0.885 Tpu) lub przeciętnym Hindusem, k tóry m usi się zadow o­

lić energią rów n ow ażn ą 0.28 T O E (0.42 Tpu) (en ergii końcow ej). K r a je E uropejskiej O rgan izacji W spółpra­

cy i R o zw o ju (OECD), zam ieszkałe przez jedną szó-

(8)

242

W s z e c h ś w ia t , t . 91, n r 12/1999

stą ludności świata, zu żyw ają obecnie p ra w ie p oło­

w ę św ia to w ej en erg ii p ierw otn ej, podczas gd y k ra je ro zw ija ją c e się z trzem a c zw a rty m i ludności zu ży­

w a ją m n iej niż jedną trzecią te j ilości p ierw o tn ej energii.

Szokujące skoki cen ro p y w 1973 i 1979 zm ien iły uprzednie tendencje ciągłego w zrostu zu życia en er­

g ii w k rajach OECD. O becnie zu życie en e rg ii p ie r ­ w o tn ej ustaliło się, podczas g d y produ kt w e w n ę trzn y brutto (gross dom estic product — G D P ) w zrósł o p o ­ nad 30% w 1988 r. Z d ru giej strony w yk orzysta n ie en erg ii elek tryczn ej nadal w y k a z y w a ło ten den cje w zro sto w e — aczk o lw iek w m n iejszym stopniu n iż jeden do jednego w stosunku do G D P. W a rto odno­

tow ać d w a fak ty:

— P o pierw sze, k ra je O ECD b y ły w stanie osiąg­

nąć oszczędność en erg ii p ierw o tn ej o 30 do 40% — lub 2-2,5% rocznie — pom iędzy 1973 a 1988 rokiem (rokiem , dla którego posiadam y dane globaln e). W A m e ry c e P ółn ocn ej w yk orzysta n ie en erg ii p ie rw o tn e j na m ieszkańca spadło obecnie o 11%, w latach 1973- -1988, choć w latach 90 spodziew any jest pon ow n y wzrost.

— P o drugie, oszczędność en ergii p ie rw o tn ej osiąg­

nięto p rzyn a jm n iej częściow o p op rzez b ard ziej udo­

skonalone i w y d a jn e zużycie e n e rg ii elek tryczn ej, w którym przesunięto spożycie koń cow ej e n e rg ii z ro p y i w ę g la na rzecz b a rd ziej udoskonalonych i w y d a j­

nych fo rm en ergii w tó rn e j w postaci elektryczności.

Sytuacja energetyczna w k rajach ro zw ija ją c y c h się była i jest bardzo zróżnicow ana. P om im o pow ażn ych trudności ekonom icznych, z k tó ry m i w ie le z tych k ra jó w m usi się borykać od okresu k ryzysu n a fto w e ­ go, zu życie zarów no e n e rg ii p ierw o tn ej, ja k i en e rg ii elek tryczn ej nadal w zrasta w tem p ie 4 do 5% ro cz­

nie, a czasami szybciej n iż w zrost G D P. K r a je r o z w i­

jają ce się w y k a zu ją ró w n ie ż znacznie szybszy w zrogt zużycia elektryczności n iż k ra je uprzem ysłow ione. W ostatnich 15 latach w y k a z a ły one w zro st około 8%

rocznie, lub całościow o p ra w ie 200%.

W y d a je się bardzo praw dopodobne, że przyszła d o ­ stępność i w yk o rzysta n ie en erg ii e lek try czn ej stanie się czynnikiem determ in u jącym ro zw ó j. E n ergia e le ­ ktryczna charakteryzu je się dużą w yd a jn ością i e la ­ stycznością w yk orzysta n ia i m ożna nią p re c y zy jn ie sterow ać celem dostarczania ciepła bądź mocy, tam gd zie jest to potrzebne i w w y m a g a n ej ilości, za ­ leżn ie od odbiorcy in dyw idu aln ego, przem ysłow ego i handlowego.

M ożna też p rzew id zieć — w y łą c za ją c p ew n e k r y ­ tyczne sytuacje w łączn ie z d rastyczn ym i posunięcia­

m i rzą d ó w — że glob a ln e zap otrzeb ow an ie na en er­

gię, szczególnie elektryczną, będzie w p rzyszłości w z ra ­ stać. Jednakże to zapotrzebow an ie staje obecnie tw a ­ rzą w tw a r z z ob aw am i o skutki dla środow iska, naw et p rzy naszym istn iejącym p oziom ie i sposobie w yk orzystan ia energii.

I M P L I K A C J E D L A Ś R O D O W I S K A N A T U R A L N E G O

M in ęło osiem naście la t od m om entu zakończenia p ierw szej K o n fe re n c ji N a ro d ó w Z jednoczonych w Sztokholm ie w 1972 r., d otyczącej natu raln ego śro­

dowiska. M a m y obecnie bolesne prześw iadczenie, że pom im o w y s iłk ó w p rob lem y środow iska nie zm n ie j­

szyły się, lecz w prost przeciw nie, nastąpiła ich eska­

la cja z zasięgu lokaln ego do poziom u regionalnego i teraz p rzed staw iają globalne zagrożenie. Do p rob le­

m ó w kw aśnych deszczów, um ierających lasów, nisz­

czonych miast, zw iązanych z em isją SO2 i NOu m u ­ sim y dodać efek t cieplarniany, k tó ry podobnie jak w spom niane p rob lem y regionalne w yw o ła n e są w y ­ korzystyw an iem na św iecie p a liw kopalnych.

— W czerw cu 1988 r. na k o n feren cji nau kow ców i p o lity k ó w w Toron to w ydan o ostrzeżenie o zm ie­

n ia jącym się składzie atm osfery i m iędzy innym i zalecono, aby zm niejszyć o 20% em isję CO2 na św iecie do 2005 roku.

— W listopadzie 1988 r. został zw o ła n y p rzez W H O i O rgan izację N a ro d ó w Zjednoczonych ds. O chrony Środow iska (U N E P ) M ięd zyn a rod ow y P a n el na tem at Zm ian K lim a tyczn ych (In tergovern m en tal P an el on C lim ate Change IP C C ) i panel ten działa nadal ja k o foru m ekspertów , na k tórym k ra je św iata analizują p rob lem y globaln ego ocieplenia. N a panelu tym zo­

staną latem br., zaprezentow ane w n io sk i i w y d a je się, iż będą one znacznie b ard ziej dram atyczne n iż to m iało m iejsce na k o n feren cji w Toronto. W y d a je się, iż in tencją panelu będzie zalecenie natychm ia­

stow ej red u k cji o 60% CO2 i C FC w celu stabiliza­

c ji stężeń tych gazów i w ten sposób e fe k tó w ciep­

larnianych na poziom ach obecnych. Jednakże, ponie­

w a ż taka redu kcja jest praw dopodobnie p rak tyczn ie nieosiągalna, n a leży spodziewać się w p ew n ym stop­

niu globalnych zm ian klim atyczn ych w nadchodzą­

cych dziesięcioleciach.

Zanim sform ułow ano te dalekosiężne wnioski, w ie le u w a gi zostało pośw ięcone problem om polityczn ym . M in istro w ie d/s środowiska naturalnego spotkali się w N o rd w ijk w H o la n d ii w listopadzie 1989 r. i ostat­

nio w B ergen w N o rw eg ii. P lan u je się zorgan izow a­

n ie następnych k on feren cji, np. Ś w ia to w e j K o n fe ­ re n c ji K lim a ty czn ej, Ś w ia to w ej O rgan izacji M eteo­

ro lo g ii w listopadzie br. i k o n feren cji O N Z do spraw ochrony środow iska 1992 r.

M a m y obecnie świadom ość, że św iat stoi przed n abrzm iałym problem em środow iskow ym , zw ią za n ym z efek tem cieplarn ian ym i w y d a je się, iż w zrasta ró ­ w n ie ż zrozum ienie, że potrzebne są dalekosiężne dzia­

łania. L e c z ja k ie działania? W celu przedysku tow a­

n ia tego problem u muszę n a jp ie rw k rótk o zatrzym ać się nad kw estią różnych gazów , które w y c h w y tu ją ciepło w atm osferze ziem skiej i pow odu ją ogrzew a ­ nie glob aln e i efek t cieplarniany.

Szacuje się, iż ok. 15% efek tu cieplarnianego po­

w o d u je C FC , 20®/o m etan i 50% C O2. P ro b lem C F C jest ju ż an alizow an y w zw iązku z jeg o od działy­

w an iem na w a rstw ę ozonu i nie będę się n im tutaj, zajm ow ać.

M etan jest gazem pow odu jącym duży efek t cie­

plarniany. Jego źródłem są głów n ie bydło przeżu w a­

jące, p ły w a ją ce liście ryżu i bagna, lecz m etan u lat­

nia się ró w n ie ż p rzy produkcji, dystrybu cji i w y ­ korzystaniu naturalnego gazu. M etanu p ow sta ją ­ cego p rzy p rod u k cji podstaw ow ych produktów ż y w ­ nościow ych trudno uniknąć i tego rodzaju em isja m o­

że m ieć tren d rosnący ró w n o legle ze w zrostem lu d ­ ności i zw ięk szen iem p rod u k cji żywności.

W zrost zaw artości C O2 w p ow ietrzu w y w o ły w a n y jest głó w n ie spalaniem p a liw kopalnych. O becny p o ­ ziom em isji z tych źródeł w yn osi ok. 20 000 m ilion ów ton rocznie. Oszacowano, iż dodatkow o w y d z ie li się

(9)

W s z e c h ś w ia t , t. 91, n r 12/1990

jeszcze 5 000 m ilion ów ton rocznie na skutek niszcze­

n ia dżungli tropikalnych.

P o n iew aż brak jakiegoś ekonom icznie uzasadnio­

nego sposobu elim in a cji C O2, pow stającego p rzy spa­

laniu p a liw kopalnych, każde działanie w kierunku zm niejszenia em isji C O2 pow in n o sprowadzać się do ograniczenia zastosowania p a liw kopalnych lub zam ia­

n y pom iędzy n im i Spalanie rop y daje m niejszą ilość C O2 niż spalanie w ę g la na jednostkę generow anego ciepła. G az naturalny jest n aw et jeszcze bardziej

korzystn y z tego punktu w idzenia.

Zalesianie i odnaw ianie lasów byłoby korzystne, le c z e fe k ty tej działalności b yłob y pow olne i w y m a ­ g a ły b y pośw ięcenia olbrzym ich pow ierzchni lasów. W celu skom pensowania obecnego tem pa w ycinania la ­ sów na św iecie należałoby obsadzić d rzew am i coro­

cznie pow ierzch n ię rów n ą w przybliżeniu obszarow i całej Polski.

Jest oczyw iste, że m ożem y m ieć nadzieję zm n iej­

szenia lub zaham ow ania glob aln ej em isji C O2 je d y ­ n ie na drodze działań m iędzyn arodow ych i że p rzy ­ n a jm n iej jedną z tych a k c ji będzie musiało być ogra­

niczenie spalania p a liw kopalnych. T ak ie ogranicze­

n ie w y w o ła trudne p roblem y ekonom iczne i p olitycz­

ne. Pań stw a ro zw ija ją c e się praw dopodobnie nie za ­ akceptu ją ograniczenia sw oich plan ów rozw oju , aby pom óc rozw iązać problem , k tó ry został spowodowany w przew ażającym stopniu p rzez k ra je uprzem ysło­

w ion e. Proszę p ozw olić m i na przytoczenie dwóch p rzy k ła d ó w : C hiny planują p od w ojen ie w yk o rzysta ­

nia w ę g la k ra jo w eg o w okresie od 1985 do 2000 r o ­ ku, In die zaś planu ją trzyk ro tn y w zrost zużycia w ę ­ g la w tym sam ym okresie. Jeżeli te dw a k ra je —

m ające łącznie w ię c e j niż 1/3 ludności św iata — zdo­

ła ją zrealizow ać sw oje plany, będą one w y k o rzy sty ­ w a ć w ię c e j w ę g la niż w szystk ie k ra je O ECD łącz­

n ie w roku 2000 — a w ed łu g prognozy będzie to 35% w ię c e j niż w y k o rzy s ty w a ły one w 1985 r. A s p i­

r a c je innych ro zw ija ją cy ch się k ra jó w są podobne.

I k ra je te nie m ają żadnych realnych alternatyw . Zarów no Indie, ja k i Chiny m ają p rogram y en erge­

t y k i ją d ro w ej, lecz głów n ą część ich rozszerzonego zapotrzebow an ia en ergetycznego zam ierzają pokryć za pom ocą p a liw kopalnych. J eżeli potraktow ać ten p ro ­ b lem generalnie, to m oże on b yć rozw iązan y tylk o na drodze solidarności pom iędzy k ra ja m i uprzem ysło­

w io n y m i i ro zw ija ją c y m i się.

Szczególnie w krajach w ysok o rozw in iętych w ie le gru p zajm ujących się ochroną środowiska posiada t y l­

k o d w ie recep ty na przyh am ow an ie efektu ciep lar­

nianego, a m ian ow icie: u trzym anie obecnego poziomu w yk orzystan ia en e rg ii i szybki rozw ój oraz w y k o ­ rzysta n ie odn aw ialn ych źródeł energii, przede w s zy ­ stkim en ergii w ia tru i en ergii słonecznej. P o k ró t­

ce naśw ietlę te spraw y.

B ez w ątpien ia istnieją duże potencjalne m ożliw ości oszczędzania energii. Sam ochody przyszłościow e będą posiadać w ięk szy zasięg przejechanych kilom etrów na litr p a liw a a n iżeli używ ane obecnie. Z drugiej strony, proponow anie w łaścicielom sam ochodów p rze­

jechanie m n iejszej liczb y k ilo m etró w będzie m iało ra czej w ą tp liw y skutek. Ś w ia tow a Rada E nergetycz­

na na sw oim posiedzeniu w e w rześniu u biegłego ro ­ ku w M ontrealu w sposób bezsporny uznała ważność problem u zachow ania energii, lecz równocześnie p rze­

strzegła — cytu ję — „k ilk a spraw było lub pozostaje n adal w sferze pobożnych życzeń ” . 1: „Podczas gdy

nie budzi w ątp liw ości fakt, iż istnieją istotnie dalsze udoskonalenia w sprawności energetycznej, które m oż­

na osiągnąć w kategoriach ekonom icznych i które m o­

gą wnieść w k ład w zm niejszenie problem ów środow i­

skowych, to jednak m ożliw ości te n ależy spełnić w realiach istniejącego św iata” . D ziałając w kierunku oszczędzania en ergii i bazując na tym , rada progno­

zuje ogólny w zrost zapotrzebow ania na energię o 50- -75°/o do 2020 roku.

Obecnie zatrzym am się na problem ie rozszerzone­

go w ykorzystania odnaw ialnych źródeł energii. Jeżeli nie brać pod uw agę en ergii w odn ej, udział tych źró ­ deł w łącznym w ytw arzan iu en ergii w yn osi poniżej 0.3%, i jeg o głów ną składową stanow i en ergia geo­

term iczna, która na p rzykład jest znacząca w Islandii.

E nergia słoneczna i w iatru, ja k na razie, w yk a zu ją m ałe przesłanki, aby się stały ekonom icznie konku­

rencyjne. Potrzeba jeszcze w ie le pracy, aby obniżyć koszt generatorów słonecznych i w iatrow ych , jeśli m ają się one stać w ogóle ekonom icznie konkuren­

cyjne. P an i H elga Steeg, d yrek tor generalny M ię ­ dzynarodow ej A g e n c ji E n ergii w Paryżu, stw ierdziła ostatnio, że „w k ła d odnaw ialnych en ergii z pom inię­

ciem en ergii w odnej, w w iększości k ra jó w M ię d zy ­ narodow ej A g e n c ji E n ergii (tj. w w iększości zachod­

nich państw uprzem ysłow ionych) do roku 2010 może być oceniany na m aksim um 5% ” . Ś w ia tow a Rada E n ergii w studium opublikow anym w czerw cu 1990 sugeruje naw et m niejszą w artość: 3% do roku 2020.

T o n ie neguje faktu, iż te postacie en ergii m ogą m ieć bardzo duże znaczenie w specyficznych regionach lub sytuacjach. Pow in n o się zw iększyć środki na ich ba­

dania i ro zw ój, jednakże obecne rozeznanie problem u zakłada, iż nieodpow iedzialn e byłoby liczenie na bar­

dziej znaczący ich udział ogóln y w najbliższej lub n ie­

zbyt odległej przyszłości.

W zw iązku z tym staw iam tezę, że pom im o istnie­

nia potencjalnych m ożliw ości oszczędzania zarów no en ergii p ierw otn ej, ja k i elektryczności, szczególnie w krajach o w y so k iej konsum pcji energii, m oże to, nie w ystarczyć, aby zapobiec w zrastającem u łączne­

mu zapotrzebow aniu energetycznem u, którego można się spodziewać w następnych dwu lub trzech deka­

dach. R ów n ież nie będziem y w stanie zaspokoić te­

go zapotrzebow ania p rzy w ykorzystan iu w yłączn ie od­

naw ialnych źródeł energii.

E N E R G E T Y K A W O D N A I J Ą D R O W A

Obecnie istnieją tylk o dw a źródła energii, k tóre są w sposób ekonom iczny opanowane na dużą skalę i m ogą w ytw a rza ć duże ilości en ergii bez zw iększania znacząco em isji SO2, NO, lub CO2. Jest to energia w odna i energia jądrowa.

Istnieją jeszcze duże zasoby en ergii w od n ej w k ra ­ jach rozw ija ją cych się i te z całą pew nością pow inny być w ykorzystane tam, gdzie nie stw arza to prob le­

m ów środowiskowych. W krajach uprzem ysłow ionych istnieje bardzo ograniczony potencjał energetyczn y do w ykorzystania.

Pozostaje energia jądrow a. Dostarcza ona obecnie na św iecie 17% elektryczności i 5°/o jego en ergii p ier­

w otnej. Jest to zaledw ie k ilk a procent m niej od e le ­ ktryczności uzyskiw anej w en ergetyce w odn ej. Jed­

nakże znaczenie en ergetyk i ją d ro w ej jest różne w różnych krajach. Francja jest lid erem w dziedzinie

(10)

244 W s z e c h ś w ia t , t . 91, n r 12/1090

en ergetyk i ją d ro w ej (w y tw a rza 75%> en erg ii e le k try ­ cznej), co oznacza w praktyce, że ropa została cał- k ow cie zastąpiona p rzez energię ją d ro w ą do produk­

c ji en e rg ii elektryczn ej.

D zięki dużej m ocy zain stalow an ej w siłow niach ją ­ d row ych F ra n cja w y tw a rza obecnie w ię c e j elek trycz­

ności niż sama potrzeb u je i eksportu je en ergię e le k ­ tryczn ą do k ra jó w sąsiednich o w artości jednego m iliard a d o la ró w rocznie. B elgia uzyskuje 60*/* e le ­ ktryczności z siłow n i jądrow ych, K o re a Połu d n iow a 50%, a S zw ecja ok. 45%. Obecnie w 11 krajach p o­

nad 30% en erg ii elek tryczn ej w y tw a rza n e jest w e le ­ ktrow n iach jądrow ych. W państwach E u ropy W schod­

niej W ę g ry m ają n a jw ięk szy udział w en ergii e le k ­ trycznej, u zysk iw an ej z en ergii ją d ro w e j — 50%.

Obecnie jednak przyszłość en ergetyk i ją d ro w e j jest bardzo niepewna, naw et w śród je j n ajw ięk szych u- żytk ow n ik ów . W S z w e c ji parlam ent zdecydow ał o zatrzym aniu w szystkich siłow n i ją d ro w ych do 2010 roku, a rząd proponuje, ab y d w ie p ierw sze siłow nie w y łą czy ć z sieci w latach 1995 i 1996, zm n iejszając ich łączną liczbę z 12 do 10. D la mnie, ja k o S z w e ­ da, jest to nieco paradoksalne, zw łaszcza że w tych samych dw óch latach K o re a P o łu d n iow a zam ierza w p ro w a d zić do eksploatacji 11 i 12 ją d ro w y blok energetyczny.

W e W łoszech na skutek referen du m w y co fa n o z eksploatacji uprzednio działające e le k tro w n ie ją d ro ­ we. W S zw ajcarii, R epublice F ed era ln ej N iem iec, B e l­

g ii i H o lan d ii w p row a d zon o de facto m oratoriu m na budow ę n ow ych siłow n i jądrow ych . K ilk a k ra jó w takich ja k Austria, D ania i Irla n d ia w p ro w a d ziło c a łk o w ity zakaz w y k o rzy sty w a n ia e n e rg e ty k i ją d ro ­ w e j pom im o tego, iż p otrzebu ją one w ię c e j e le k try ­ czności. W p rzeciw ień stw ie do tych dążeń, rozsze­

rzone program y ją d ro w e realizu ją Kanada, F rancja, Japonia, K o re a Południow a, In d ie i Chiny.

A w a ria w C zarnobylu za w ażyła p o w ażn ie na opi­

n ii św iatow ej, łącznie ze Z w ią zk iem R adzieckim i kraja m i E u ropy W schodniej. W Z w ią zk u R a d ziec­

kim w yłączon o d w a b lo k i e lek tro w n i ją d ro w e j w A r ­ m en ii po trzęsieniu ziem i. W strzym an o ró w n ież bu­

dow ę kilk u innych b lo k ó w i nałożono zakaz na w y ­ korzystanie kilk u plan ow an ych m iejsc na lo k a liza cję siłow n i jąd row ych . Ostatnio w ład ze rad zieck ie zde­

cyd o w a ły o w yłączen iu trzech pozostałych b lok ów ją d row ych w Czarnobylu, nie p recyzu ją c na ra zie daty realizacji.

Jednakże, w roku ubiegłym , p rezyd en t G orbaczow p ow ied zia ł — cytu ję — „...panuje opinia na św iecie, i ja ją podzielam , że nie można obejść się bez w y ­ k o rzystyw an ia en e rg ii ją d ro w e j. Jak i u dział p ow in n a ona zajm ow ać w naszej łącznej p rod u k cji ele k try c z­

ności — to osobne pytanie. I, oczyw iście, bezpieczeń ­ stwo musi zostać zagw arantow ane. L e c z m y nie p rze ­ trw a m y b ez en ergetyk i ją d r o w e j” . W rzeczyw istości, z każdym z k ra jó w E u ropy W sch odn iej zn ajdu ją się w eksploatacji bądź są w stadium b u d o w y siłow n ie jądrow e, i niektóre z tych pracu jących siłow n i cha­

rak teryzu ją się zd ecyd ow an ie w ysok ą niezaw odnością działania.

P E R S P E K T Y W Y E N E R G I I J Ą D R O W E J W P R Z Y S Z Ł O Ś C I

T a k w ię c globalne p ersp ek tyw y e n e rg e ty k i jęd ro- w e j rysują się niepew nie. P rzed nam i sytuacja, w

k tó rej przyw rócen ie do życia op cji ją d row ej zdaje się m ieć znaczenie decydujące i w y d a je się pożądane p rzez w ie le rządów . N o w e elek trow n ie pow in n y być planow ane, b y sprostać w przyszłości zapotrzebow a­

niu na źródła en ergii nie em itujące CO2. Jednakże, choć w ie le przem aw ia za energią jądrow ą, opozycja jest silna.

— P o pierw sze, tw ie rd zi się, że energia jąd row a zw iększa ryzyk o rozpowszechnienia broni ją d row ej.

— P o drugie, w skazu je się, że ry zy k o w yp a d k ó w z p ow ażn ym i konsekw encjam i nie może być akcep­

towane.

— P o trzecie, problem odpadów nie jest rozw iązan y.

— W końcu, m ó w i się, że korzystanie lub nieko- rzystanie z en ergii ją d ro w ej nie m a znaczenia dla problem u efek tu cieplarnianego, poniew aż udział en er­

g ii ją d ro w ej w św ia to w ej p rodu kcji en ergii jest n ie­

w ielk i.

P o zw ó lcie Państw o, że przedyskutuję te kwestie.

P o p ierw sze •—■ nie rozpowszechnianie. Odm iennie, n iż np. w przypadku technologii chemicznych, p rze­

k a zyw a n ie tech n ologii zw iązanych z energetyką ją ­ d row ą b yło od początku oparte na planach w spół­

p ra cy m iędzyn arodow ej, zaw ierających m echanizm y spraw dzania i k on troli zabezpieczających przed ro z­

pow szechnieniem broni jądrow ych. P rogra m A to m dla P ok oju , k tó ry doprow adził do pow stania M ięd zyn a­

ro d o w ej A g e n c ji E n ergii A to m o w e j b ył oparty na filo z o fii, iż technologia, m ateria ły i urządzenia stają się dostępne jed yn ie po zobowiązaniu, że będą użyte w yłą czn ie w celach pokojow ych . K o n tro la przestrze­

gania tych zobow iązań jest prow adzona przez system ochrony M A E A , p ierw szy m iędzyn arodow y system in­

spekcji na miejscu. O becnie kosztuje on rocznie 60 m ilio n ó w d o la ró w U S A i m a około 200 inspektorów regu larn ie w izytu ją cych 60 k rajów . P o d jego kontrolą znajduje się obecnie około 95% w szystkich m ateriałów rozszczepialnych poza państw am i w yposażon ym i w broń jądrow ą. O baw y, powszechne przed 25 laty, że w ie le państw zaw ładn ie bronią ją d row ą nie zm ate­

ria liz o w a ły się. R yzyk o rozpow szechniania istn ieje, lecz sądzę, że m ożem y z przekonaniem pow iedzieć, iż cyw iln a en ergetyka ją d ro w a nie zw iększa go zna­

cząco. A n a w et zam knięcie w szystkich elek tro w n i ją ­ d row ych na św iecie nie m ogłob y w yelim in o w a ć teg o ryzyk a.

P o drugie — w yp a d ek w elek trow n i T h ree M ile Island, a w w ięk szej m ierze aw aria w Czarnobylu, skupiły u w agę lu d zi na bezpieczeństw ie rea k to ró w n ie ty lk o u siebie, lecz i za granicą. B y ły żądania, by p rzyją ć w iążące, m iędzyn arodow e przepisy bezp ie­

czeństw a i nadzorow ać ich w prow adzen ie. Jednakże rząd y nie są obecnie gotow e do zaakceptow ania nad­

rzęd n ej ro li ja k ie g o k o lw ie k ciała m ięd zyn arod ow ego w zakresie bezpieczeństw a jądrow ego. R o zleg ły m ię­

d zyn a ro d o w y nadzór w y m a ga łb y znacznego aparatu.

M ięd zy n a ro d o w y system, ja k i rząd y w p ro w a d za ją przez M A E A i k ilk a innych m iędzyn arodow ych o r­

ganizacji, jest subtelniejszy — stara się dać dobry m odel narodow ych przepisów bezpieczeństwa, daw ać pom oc i w sparcie spraw ującej nadzór obsłudze e le k ­ trow n i. Sądzi się, że będzie on e fe k ty w n y nie d la te­

go, że spraw u jący nadzór, dostaw cy i operatorzy, są zgodnie z p raw em , zobow iązani do przestrzegania go.

lecz dlatego, że są przekonani, iż przestrzeganie go le ż y w ich interesie i że m ogą na nim polegać.

(11)

W s z e c h ś w ia t , t . 91, n r 12/1990 245

Już w roku 1970 M A E A b yło instrum entem budo­

w an ia m iędzynarodow ego porozum ienia opartego na standardach bezpieczeństw a i praktyce. T a k zw any program N U S S dał 5 Z b io ró w Zasad (Codes o f Prac- tic e ) bezpieczeństw a elek tro w n i ją d row ych obejm u ją­

cych podstaw ow e aspekty organ izacji zarządzania, lo ­ kalizacji, projektow an ia, eksploatacji i zapew nienia jakości. Ostatnio zrew id ow an o Z b io ry Zasad, b y u w ­ zględnić bieżące rozw iązania i doświadczenia osiąg­

n ięte w dziedzinie zarządzania i zapobiegania w ypad­

kom.

Państw a członkow skie zastosow ały Z biory Zasad do

•opracowania narodow ych przepisów. W eźm y w ażn y p rzyk ła d : Chiny z ich pow stającym program em ener­

g e ty k i ją d ro w ej p rz y ję ły standardy N U SS za podsta­

w ę w łasnych narodow ych w ym agań nadzoru.

A gen cja u tw orzyła ró w n ież M iędzyn arodow ą G ru ­ pę Doradczą do spraw bezpieczeństw a i m ającą na celu niezależne spojrzenie na fundam entalne p rob le­

m y bezpieczeństwa. G rupa ta opracow ała autoryta­

ty w n y m ięd zyn arod ow y raport o w ypadku w C zar­

nobylu.

Standardy i przepisy n ie w ystarczają do zapew n ie­

n ia bezpieczeństwa. G łów n a u w aga musi być pośw ię­

cona bezpieczeństwu eksploatacji około 430 elek tro w ­ n i jądrow ych, działających obecnie na świecie, i oko­

ło 100, k tóre będą w krótce uruchomione. B y w es­

przeć państwa członkow skie w tym w zględzie, agen­

c ja o feru je k ilk a służb, których w yk orzystan ie w zra ­ sta. P ozw ólcie P ań stw o wspom nieć o dwóch z nich.

P o pierw sze, tak zwane Zespoły do Przeglądu B ez­

pieczeństw a E ksploatacji (O S A R T ) są kierOiWane do e le k tro w n i ją d row ych na żądanie. S kładają się z eks­

p ertó w zarów no z agencji, jak i z państw człon kow ­ skich. P rze z okres kilk u tygod n i dokonują p rzeglą ­ du procedur i sposobu zarządzania eksploatacją. Od czasu Czarnobyla, w celu p oin form ow an ia społeczno­

ści, ra p orty w iększości z n iem al 40 m isji O S A R T , ja ­ k ie agencja przeprow adziła, zostały opublikowane p rzez instytucje zam aw iające p rzyb ycie m isji. K r a je u przem ysłow ione płacą pełne koszty takiej w iz y ty ; k r a je ro zw ija ją c e się płacą w y d a tk i lokalne. W P o l­

sce p rzep row ad ziliśm y w zeszłym roku przedeksploa- ta c y jn y przegląd Żarnow ca. W ty m roku b yła bada­

na p rzez ekspertów m ianow anych przez agencję sej­

smiczność m iejsca lo k a liza cji i zasadność koncepcji o b u d o w y bezpieczeństwa.

P o drugie, agen cja oferu je grupy ekspertów {A S S E T ), b y pom óc operatorom e le k tro w n i w osza­

cow aniu zdarzeń w ażnych dla bezpieczeństw a i okreś­

len ia p odstaw ow ych p rzyczyn tych zdarzeń. T y lk o w tym roku będzie przeprow adzonych 7 m isji ASSE T.

B ezpieczeństw o n igd y nie jest statyczne i powinna b yć zorganizow ana najszersza m o żliw a w ym ian a in ­ form acji, tak aby najlepsze doświadczenia b y ły dla w szystkich dostępne. A g e n c y jn y System In fo rm a c ji o W ypadkach (IR S ) jest jed yn ą służbą in form u jącą o zdarzeniach zw iązanych z bezpieczeństw em eksploa­

ta cji. IR S zb iera i analizu je publikow ane zdarzenia, aby przyczynić się do lepszego zrozum ienia prob le­

m ów, które m ogą być w spólne dla specyficznych ty ­ p ó w elek trow n i lub gen eraln ie dla w szystkich elek ­ trow n i.

T y le q m ięd zyn arod ow ej a k c ji zw iązan ej z bezpie­

czeństw em istn iejących ele k tro w n i jądrow ych . A co z elek trow n iam i w przyszłości, które, jak zakładam y, będą bezpieczniejsze i b a rd ziej toleran cyjn e dla lu dz­

kich błędów niż należące do obecnej generacji?

Muszę poprzedzić m oje u w agi o przyszłych reak­

torach kom entarzem stw ierdzającym , że dzisiejsze reaktory energetyczne są zaprojektow ane tak, by to ­ lero w a ły znaczną liczbę błęd ów ludzkich. Ich syste­

m y bezpieczeństwa m ają w budow ane znaczne rezer­

w y. Ponadto opierają się na spraw dzonej przez dzie­

sięciolecia technologii i inżyn ierii, będącej odbiciem w ysokich standardów i surowych przepisów p rzem y­

słu jądrow ego. W w ypadku T M I, obudowa bezpie­

czeństwa działała pom im o kilku b łęd ów operatorskich.

W ypadek w Czarnobylu zdarzył się, poniew aż kilka system ów bezpieczeństwa było fak tyczn ie um yślnie w yłączonych. Oczyw iście, w e w szystkich tego typu reaktorach zostały dokonane zmiany, aby takie dzia­

łanie nie b yło ju ż m ożliw e.

Przem ysł zdaje się być obecnie go to w y do zapre­

zentowania zaawansowanych w e rs ji n ajbardziej roz­

powszechnionych ty p ó w reaktorów , prostszych kon­

strukcyjnie z dużym stopniem standardyzacji, z w ię k ­ szym w yk orzystan iem „pasyw n ych ” cech bezpieczeń­

stw a i często m ających m niejsze w ym ia ry. Z tego powodu m ogą być one atrakcyjne dla k ra jó w uprze­

m ysłowionych, pragnących zaspokoić p ow oln y obec­

nie w zrost zapotrzebow ania na energię. Ponadto dzię­

k i m ałym kosztom całkow itym , w yn ik a ją cym z m a­

łych rozm iarów , rea k tory te mogą u łatw ić podejm o­

w anie ry zy k a inw estycyjn ego. T e cechy m ogą spra­

wić, że będą one atrak cyjn e rów n ież dla kilku k ra ­ jó w ro zw ijających się. Ich p o ja w ien ie się nie p o w in ­ no w yk lu czyć i nie w y k lu czy ło prac badaw czo-roz­

w o jo w ych nad całkow icie n ow ym i typam i reak torów energetycznych. Ze strony agen cji pragn iem y popie­

rać odnow ioną w spółpracę w tej dziedzinie m iędzy rządam i i przem ysłem , rów n ież w spółpracę m ięd zy­

narodow ą w ty m zakresie.

O m aw iając spraw ę bezpieczeństwa en ergetyk i jąd ro­

w e j muszę w spom nieć o m iędzynarodow ych um owach zaw artych po w ypadku w Czarnobylu, które m ają na celu ograniczenie i złagodzenie konsekw encji a w a rii i, co godne uwagi, w czesnego inform ow an ia i po­

m ocy w w ypadku radiologicznego zagrożenia. Takie in form ow an ie nastąpiło ju ż dw ukrotnie od czasu w y ­ padku w Czarnobylu, chociaż nie b yło ściśle w y m a ­ gane przez konw encję. Pom oc była organizow ana dw u­

krotnie w tym samym czasie, nie w zw iązku z a w a ­ ria m i en ergetyk i jąd row ej, lecz b y pom óc ofiarom w ypadku z dużym i źródłam i prom ieniowania, u ży w a ­ n ym i w m edycynie i w przem yśle.

Chociaż w ostatnich latach zd a rzyły się w yp a d k i zw iązane z p a liw a m i kopalnym i, które dały w iększe śm iertelne żn iw o niż Czarnobyl, to jednak żaden w y ­ padek w historii ludzkości nie w y w o ła ł w ięk szego publicznego oddźwięku niż Czarnobyl.

M am y ostatnio alarm ujące raporty środków m aso­

w e g o przekazu o rad ioak tyw n ym skażeniu Białorusi, U k rain y i R osji i je g o w p ły w ie na zd row ie ludzi.

A p e le o pomoc zostały skierowane do innych rządów i w ielu organizacji N a ro d ó w Zjednoczonych. R ząd ra ­ dziecki zw ró cił się do M A E A z prośbą o pom oc w ocenie sytuacji radiologiczn ej w skażonych rejonach i w yk on u jem y obecnie to zadanie z udziałem Ś w ia to ­ w e j O rgan izacji Zdrow ia, O rgan izacji W y ży w ie n ia i R olnictw a, W spólnoty E uropejskiej i innych. Naszym celem jest otrzym anie i przedstaw ienie p raw d ziw ego obrazu obecnej sytuacji, niezależnie od tego, jaka ona jest. T o nie będzie łatw e zadanie. M isja C zerw onego

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po pogrzebie Zygmunta do jego rodziców zgłosiła się Katarzyna, która oświadczyła, że w dniu 15 lutego 2016 roku urodziła jego syna, przedłożyła im

Tego ty p u potknięć jest jednak więcej co zdaje się wskazywać, że książka nie była w ogóle recenzowana. Gdyby bowiem maszynopis został

Druk ukończono

nego gatunku ptaków. Dopiero w braku gniazd tego gatunku niesie się ona do gniazd innych gatunków. Toteż nawet wówczas, gdy rejony dwu samic pokrywają się z

Historia filozofii — zgodnie z zamierzeniem Autora — jest połykana przez środowisko humanistyczne, a także przez inteligencję z innych kręgów, kiedy trzeba robić

Każda taka klasa jest wyznaczona przez pewne drzewo de Bruijna, możemy więc uważać, że λ-termy to tak naprawdę drzewa de Bruijna.. λ-wyrażenia są tylko ich

Podczas takiego określania monotoniczności funkcji jeśli ludzik w pewnym przedziale wspina się ku górze to mówimy, że funkcja jest rosnąca.. przypadku, gdy schodzi na dół

Z kolekcji Stefana Kiełsz- ni pozostało ponad 140 zdjęć, które zostały zgromadzone w Archiwum Fotografii Ośrod- ka „Brama Grodzka - Teatr