• Nie Znaleziono Wyników

Lepiliśmy dom jak jaskółki gniazdo - Jerzy Bartmiński - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Lepiliśmy dom jak jaskółki gniazdo - Jerzy Bartmiński - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JERZY BARTMIŃSKI

ur. 1939; Przemyśl

Miejsce i czas wydarzeń Przemyśl, PRL

Słowa kluczowe Przemyśl, PRL, budowa domu, praca przy budowie domu, dom rodzinny

Lepiliśmy dom jak jaskółki gniazdo

To wszystko działo się na moich oczach. Ja widziałem te etapy naszego budownictwa miejskiego, wiejskiego, jak one się szybko zmieniały, ponieważ ja mogę to do swojego osobiście życia przyłożyć, dlatego że ja się wychowałem w domku wolnostojącym w ogrodzie. [To był] domek, który budował mój dziadek. Zamarzyło się mojemu ojcu, jak miał większą rodzinę, domek się już postarzał, że on sobie wybuduje w Przemyślu, na tej samej działce, większy, murowany dla całej rodziny dużej - i to była męka. To był koszmar, to było robienie cegieł, ja jestem strycharzem tak zwanym, czyli umiem robić cegły, a to się łączyło z tym, że trzeba było wapno kupić, potem gasić, potem mieszać szuter i tak zwany hasz - to są takie nazwy regionalne, żwir. Umiem robić pustaki, umiem zbroić, umiem mieszać beton, w ogóle różne rzeczy, bo ja budowałem dom z ojcem przez kilkanaście lat. Ojciec zamierzył za duży dom i nie był w stanie tego zrobić, nie było materiałów, nie było pieniędzy, ale była siła robocza w postaci nas chłopców w domu. Było nas trzech czy czterech, którzy mogli ojcu pomagać i myśmy ten dom lepili, tak jak jaskółka lepi sobie gniazdo.

Zamieszkaliśmy w końcu w dwóch pokojach, a reszta stała, bo ojciec nie był w stanie tego wykończyć. Widziałem jak trudno było budować dom w tamtym czasie, kiedy nie miało się materiałów i było mało pieniędzy. Robiło się to własnym pomysłem, przemysłem i właśnie poczynając, łącznie z robieniem cegieł, i robieniem tych pustaków. Ja to robiłem. To był długi etap, budowanie własnego domu przez niezamożnego w końcu kolejarza, bo ojciec był kolejarzem, ślusarzem, było to po prostu wysiłkiem ponadludzkim. Brak materiałów i brak środków, i to skończyło się powiedzmy eufemistycznie częściowym sukcesem, to znaczy zamieszkała rodzina, ale dom był niewykończony. Dopiero po śmierci ojca, kiedy myśmy się usamodzielnili, mogliśmy wyłożyć pieniądze, wykończyliśmy ten dom i on stoi jako dom jednak już teraz tylko wakacyjny. Jeździmy tam z przyjemnością, bo jest w ogrodzie, duży dom, można sobie tam w lecie mieszkać.

(2)

Data i miejsce nagrania 2013-06-07, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Piotr Lasota, Justyna Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jako już dziesięcioletni [chłopiec] zacząłem chodzić do szkoły, do drugiej klasy, do trzeciej klasy, ale trzeba było znowuż pomóc rodzicom, i gdy wiosna przyszła, paść

Jeszcze ta Czechówka jakiś czas wegetowała, ale raczej obecnego jej stanu nie można powiązać z tamtymi wydarzeniami, bo jeszcze długo, długo była, a jak wiemy

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Pamiętam ze mną chodziła do szkoły, Zezula się nazywa, ale ona też taka nie wiem skąd była.. Matka taka

Mama wyszła wtedy do sklepu, ja byłam trochę przeziębiona, chorowałam, sąsiadka szła po wodę, pamiętam właśnie takie jakby sceny, obrazki bezpośrednio

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Rury Świętego Ducha, ulica Zana, ulica Nadbystrzycka, praca w cegielni, cegielnia na Rurach Świętego Ducha, praca formiarki, projekt Lubelskie

Któregoś dnia przychodzą do mnie ludzie i mówią, że budynek jest zajęty przez PC i murarze już tam robią remont.. Albo ktoś im dał klucze, albo po prostu się włamali i

Mówiłam: „Przyjeździe, zobaczcie do pasieki” Był moment, gdy mówili, że telefony komórkowe szkodzą i pszczoły się nie orientują.. Mówiłam: „Słuchajcie, nie