• Nie Znaleziono Wyników

O upadku FSC - Leszek Sztajdel - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "O upadku FSC - Leszek Sztajdel - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LESZEK SZTAJDEL

ur. 1942; Jaszczowa

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, współczesność

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, współczesność, FSC, upadek FSC, samobójstwa

O upadku FSC

W 1988 roku pracowałem jeszcze w kadrach. Byłem Zastępcą Kierownika Działu Kadr i Szkoleń. Koreańczycy przyszli [do FSC ] w 1995 roku. Wcześniej były próby współpracy z Peugeotem i potem powstawały jeszcze te spółeczki.

Jak zakład przejęli Koreańczycy początkowo było ładnie, pięknie. Koreańczycy przejęli całość układu zbiorowego, i zagwarantowali to na okres chyba trzech lat.

Początkowo wszystko było na pokaz, porządek i tak dalej, nawet Dzień Dziecka hucznie się odbywał. Załoga była zadowolona i nikt nie przypuszczał, że to się tak źle skończy. [Koreańczycy] pobyli te 5 lat w fabryce i koniec. Upadłość... Do 2001 roku to już praktycznie niewiele kto został w fabryce.

Z fabryki odszedłem z końcem 2001 roku. Wypowiedzenie było 3 miesięczne, z tym że skrócone do 2 miesięcy, bo zgodnie z przepisami można było skrócić o jeden miesiąc. Praktycznie w fabryce nie pracowałem już od 1 listopada 2001 roku.

Upadek FSC to był szok, to było zaskoczenie. Na przykład, jeśli oboje pracowali w fabryce i zostali zwolnieni, bez prawa do świadczenia, bo za młodzi jeszcze byli i nie mieścili się w tych pomostówkach, no to był to szok. Znam przypadek, gdzie ludzie pozostawili wnuki – młode dzieci jeszcze, wiek przedszkolny i pierwsze, początkujące klasy w szkole podstawowej – i popełnili samobójstwo. Znam osobiście taki jeden przypadek, a słyszałem o wielu innych. Zresztą był taki program w telewizji, w pewnym momencie został zabroniony, właśnie o młodych ludziach, którzy widząc tą beznadziejność i perspektywy, jakie były przed nimi, popełniali samobójstwa. To były zwierzenia i kolejarzy, i [różnych innych osób]. Te osiedla, które są to przynajmniej znaczna część ludzi właśnie w FSC pracując dostała mieszkania, także nastroje były nieciekawe.

Porównałem sobie taką rzecz. Pracowałem jeszcze w kadrach. Jak odchodził pracownik to często ja przychodziłem na szklankę kawy czy herbaty i lampkę wina i któryś tam z dyrektorów i zastępców dyrektora, też był na to pożegnanie [pracownika]. To było miłe. Ludzie dostawali odprawy emerytalne i te spotkania nie

(2)

trwały długo, z godzinę, półtorej i były w miłej atmosferze. Potem jak te zwolnienia [się zaczęły], to [zaczęto] traktować ludzi tak per noga. Na urągowisko przysłali jakąś tam panią z urzędu pracy – z pośredniaka, jak to się przed wojną nazywało – nie wiem po co, tym bardziej, że wysłali do fabryki szeregowego pracownika, a nie kierownika oddziału . Przecież wiadomo było, że jak zwolnili tyle tysięcy ludzi, to nie ma możliwości zatrudnienia. Ona tam zaczęła się silić, że będą to i tamto robić, ale praktycznie nie robiono nic. Pieniądze, które były dawane już później szły na szkolenia różnego typu i w początkowej fazie większość tych pieniędzy wracała do Anglików czy do tych, którzy te szkolenia robili w powstających firmach.

Pamiętam to uczucie, jak wychodziłem ostatni raz z bramy i jakoś mnie nie ciągnie, żeby w ogóle tam teraz pojechać, żeby cokolwiek zobaczyć. [Jakby nie patrzeć], w tej fabryce byłem 36 lat, plus te 5 lat ze służbą wojskową. Nie mogę patrzeć na to, co porobiono. Tak samo dużo miałem kolegów, znajomych, którzy z fabryki przeszli do Ursusa. Jak tamtędy przejeżdżałem, popatrzyłem, co zrobili z tego Ursusa, to…

Autentycznie, najnowocześniejszy zakład tak zmarnować. Do tych co [to] zrobili, to całe życie będę miał jakiś taki niedosyt, że mogli tak zrobić, żeby w jakiś sposób się sami wzbogacili, i doprowadzili to do takiej ruiny? Przecież tego nie można było zrobić tak gwałtownie.

Data i miejsce nagrania 2014-01-17, Lublin

Rozmawiał/a Łukasz Kijek

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Jacek Bednarczyk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Powiedział: „Czas, żeby młodzi zaznaczyli swoją obecność i postawili jakiś akcent w życiu literackim, w środowisku literackim, które jest reprezentowane przez ludzi

Tego nie da się po prostu nawet odtworzyć, jak człowiek może bez jedzenia żyć.. Wiem, że któregoś dnia, akurat padło na nas i tak wyczyszczono nam piwnicę, że

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Albo ktoś rozpoczynał, a pozostali wchodzili, no i z tego się rodziły jakieś takie [sceny], a Krzysiek [Borowiec] wybierał, wybierał, wybierał i potem nam

Jakiś nawiedzony go nieładnie zaatakował o jego ojca przeszłość, fatalne to było, ktoś tam oczywiście wystąpił w jego obronie.. Oczywiście dużo

Do Empiku przychodziło się po to, żeby zajrzeć do zagranicznej prasy [Empik znajdował się] przy rogu ulicy [Walerego] Wróblewskiego i Krakowskiego Przedmieścia.. Vis-à-vis odlanego

Poza tym jeszcze taka anegdotka –nie wiem, czy jest to do końca prawdziwe, czy sam sobie kiedyś tego nie wymyśliłem –o ile pamiętam, to chowałem się przed mamą raz, właśnie w

Miałem taką przygodę w tym roku –zawiozłem pszczoły na lipę, miejsce, gdzie zawsze woziłem i zawsze był dobry zbiór.. Po kilku dniach siostrę właściciela terenu