• Nie Znaleziono Wyników

Praca w szkołach w powojennym Lublinie - Jerzy Starnawski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca w szkołach w powojennym Lublinie - Jerzy Starnawski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

JERZY STARNAWSKI

ur. 1922; Guzówka

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, okres powojenny

Słowa kluczowe Lublin, okres powojenny, praca w szkole

Praca w szkołach w powojennym Lublinie

[Początkowo] pracowałem w konspiracji, dawałem lekcje, no i przyszedł moment otwarcia Uniwersytetu. W czasie studiów musiałem pracować na utrzymanie, więc najpierw [pracowałem] w Bibliotece Łopacińskiego, a potem zacząłem uczyć, miałem najpierw jedną klasę jako praktykant w Staszicu w roku [19]45/6, uczyłem łaciny, a w [latach] [19]46-48 byłem pełnoetatowym polonistą w Zamoyskim. Moim uczniem był profesor Skrzydło, [późniejszy] rektor UMCS, [był moim] ulubionym uczniem; profesor Klamut, który był rektorem Akademii Medycznej. Bardzo dużo asów sportowych miałem: Świdziński, który był mistrzem Polski w hippice; następnie Szwendrowski, mistrz Polski na żużlu; Kukier, mistrz boksu w Europie – ale to chwała nie moja, tylko nauczyciela gimnastyki w gimnazjum, pana Strycharzewskiego.

Data i miejsce nagrania 2006-04-28, Łódź

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rodzice pana Goldberga, Szyje Goldberg, mieszkali też na Wieniawie, tak że oni się znali.. Po wojnie oni

Ja byłam w Lublinie jeszcze jako katoliczka i nawet, zdaje się, byłam chrzczona w jakimś kościele z klasą całą.. Wtedy chrzcili jeszcze raz, bo nie wiedzieli, które dzieci w czasie

To był [19]44 rok – jeszcze Berlin nie został zdobyty, nie było końca wojny, nie wiadomo było, kiedy koniec wojny.. Ja byłam zajęta – pracowałam i chodziłam do gimnazjum,

Z tego [powodu] byłam bardzo nieszczęśliwa, bo byłam pewna, że mój ojciec wróci, może jeszcze uciekł, na pewno się uratował, a ona żyje z kimś innym. Mama szmuglowała

Dzieci z domu dziecka przychodziły tam jeść, bo był dom dziecka – to było gdzieś z [boku] Lubartowskiej, był tam mały plac, że się szło na lewo. Ja chciałam pójść razem

[To był] bardzo zdolny matematyk, bardzo koleżeński, bardzo sympatyczny, wszyscy go bardzo lubili, świetnym kumplem był.. Nigdy żadnych przytyków

Przeszłam koło rogatki, byłam boso, doszłam do jednego pana, bardzo porządny człowiek, i powiedziałam: „Ja nie potrzebuje panu powiedzieć, kim ja jestem, pan mnie

Po drodze ja widziałam – byłam na Narutowicza, gdzie jest teatr, naprzeciwko jest kościół – było napisane: kto nie ma gdzie jeść, co jeść, to proszę przyjść, my