• Nie Znaleziono Wyników

Dzieciństwo w dzielnicy Kośminek - Teresa Piątkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dzieciństwo w dzielnicy Kośminek - Teresa Piątkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TERESA PIĄTKOWSKA

ur. 1927; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, koklusz, dom rodziny, dzielnica Kośminek, dzielnica Dziesiąta

Dzieciństwo w dzielnicy Kośminek

Urodziłam się w 1927 roku w Lublinie, w dzielnicy Kośminek. Wówczas [była to] stara dzielnica kolejowa. No i tam rodzice kupili zaraz po ślubie taki mały domeczek, pokój z kuchnią i z dużą sionką, i bardzo wielki ogród. I to tak „na tymczasem”kupili, bo mieli kiedyś zamiary kupić większą rzecz, no na przykład większy dom mogliby postawić. Pamiętam, jak kiedyś, miałam wtedy piąty rok, bo zachorowałam na koklusz i rodzice mnie zawieźli do Rabki. Był taki pogląd, że zmiana powietrza leczy koklusz. I miałam bardzo straszne przeżycia, bo tatuś mnie tam zawiózł, pożegnał się ze mną i wrócił do Lublina, natomiast ja tam zostałam i całymi dniami rozpaczałam, i prosiłam panie pielęgniarki w tym domu sanatoryjnym dla dzieciaków, żeby napisali list do rodziców, żeby mnie zabrali stąd. Rozpaczałam okrutnie. Ale te panie pielęgniarki z pewnością nie umiały czytać, góralki. I wcale nie pisały, tylko powiedziały jakiejś osobie, która przyjechała z Lublina do innego dziecka, i pewnego razu ja stoję na tym podeście w tym domu i zauważyłam, że tatuś przyjechał już –po garniturze i ubraniu. Natychmiast skoczyłam już mu na ręce i byłam już szczęśliwa, ale ten czas pobytu –chociaż tam nie było długo, ale jak dla dziecka [to było długo], to było ponad tydzień, a może i dwa tygodnie. Bardzo potem cierpiałam i miałam nawroty spazmów. I wiem, że to na całe życie zostaje takie coś. Potem już rodzice byli zajęci budową domu… czyli przenieśliśmy się z Kośminka już na kupioną posesję. Na razie powstał mały domek jednoizbowy z paleniskiem tak zwanym i z sionką. I w tym domku mieszkając rodzice pilnowali budowy domu. Dom zakończono po półtora roku, czyli ja chodziłam wtedy do drugiej klasy szkoły podstawowej. I pamiętam jak murarz, szef tej pracy budowlanej musztrował swoich pomocników. Był bardzo uczciwy i sympatyczny, i żona mu przynosiła obiad. I potem czekali w kolejce, aż tatuś przyniesie tak zwane godzinowe i im zapłaci. I to były bardzo ciekawe wydarzenia. Potem, ja już byłam w trzeciej klasie, jak zachorowałam na odrę. I mieszkając w nowym domu, mamusia zasłoniła okna, bo to prawdopodobnie było też potrzeba. Odwiedziła mnie koleżanka ze szkoły. No i tatuś mi przynosił do czytania

(2)

różne książeczki –bo mnie sam nauczył czytać, jeszcze jak ja nie chodziłam do szkoły, miałam chyba cztery lata i zafascynowałam się książkami, bo jeszcze jak byłam malutka, w wózku –miałam wtedy może niecałe dwa lata –mamusia zostawiła mnie w wózku, a mały braciszek leżał, malutki. Mówi mi mamusia: „Tereniu, poczekaj na mnie, bo ja teraz idę do sklepu, bądź grzeczna” A ja do mamusi mówię, tak mi opowiadano: „A das konkę? Das konkę?” Czyli czy „dasz książkę” Mamusia przyniosła książeczkę od nabożeństwa, bo nie miała większych wtedy. I wraca ze sklepu, a ja w tą książeczkę zapatrzona, tylko te karteczki przekładałam jedna po drugiej – delikatnie przekładałam i byłam tym oczarowana, tymi karteczkami. I potem już całe życie kochałam książki. Tak było.

Data i miejsce nagrania 2019-08-02, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota, Dagmara Spodar

Transkrypcja Róża Domarecka

Redakcja Dagmara Spodar

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

- „A, zaniosłem do klasy pokazać swoim kolegom” Ja mówię: „Przecież tu brak wiele tych kart” Wobec tego poszłam do klasy, do moich, że tak powiem, rówieśników i

Nie wiem, co się stało, że ósmego września nie zdążyliśmy do schronu, tylko schowaliśmy się w piwnicach masywnego domu, przecież był z cegieł.. I było tak

Ktoś z rodziny wyjechał za granicę, to sobie troszeczkę ulepszyli, czyli zrobili nazwisko „Mucko” To był mamusi brat i rodzona siostra –jako, że rodzina była

Tata nam opowiadał taką rzecz żartobliwą, że jak był dzieciakiem –nie wiem, gdzie mieszkali wtedy – że poszedł na Starówkę i kąpał się w żydowskiej mykwie.. Jak

Ja czuję się już bardzo słaby, zjem najwyżej coś kwaśnego, ale przyjście Pana już jest blisko” Mam zdjęcie mojego dziadka, co w gazecie pracował, w redakcji, bo to zrobił

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, PRL, praca w cegielni, cegielnia Helenów, cegielnia Rekord, praca w restauracji, projekt Lubelskie

Jeszcze byłam taka młoda, ale nie miałam czasu, bo nie było nawet za co kupić chleba, bo była wojna.. Po wojnie było

No laleczki to myśmy sobie szyły same oczywiście i rozmaite wózeczki to się robiło z takich pudełeczek po czymś, to się wózeczki robiło, szyło się sukieneczki, no i