• Nie Znaleziono Wyników

Moi bracia też skończyli prawo - Marek Żmigrodzki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Moi bracia też skończyli prawo - Marek Żmigrodzki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MAREK ŻMIGRODZKI

ur. 1946; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, rodzina, bracia, praca, obrona pracy, śmierć ojca

Moi bracia też skończyli prawo

Mój brat nie tylko skończył prawo, ale był dwukrotnie prezesem Sądu Apelacyjnego.

Na emeryturę przeszedł pięć lat temu. A też go wylali z sądu, bo z Komitetu telefon dostał:„Towarzyszu sędzio, będziecie sądzić”. – „Dobrze”. – „To wiecie, co macie…”

– „Tak, proszę być spokojnym, na pewno wyrok będzie zgodny z prawem”. – „Ale nam chodzi o to, że...” – „Będzie zgodny z prawem”. No i zrobił tak. Później, jak za trzecim razem tak zrobił, to go przesunęli do gorszego wydziału, a później wywalili z sądu. I poszedł na radcę prawnego do zakładów energetycznych. Tam pracował dłuższy czas, i dopiero, jak wybuchła „Solidarność”, to od razu go wzięli do Sądu Apelacyjnego. Złożył podanie i wzięli go, a po krótkim czasie został prezesem na jedną kadencje, później na drugą, przeszedł na emeryturę. Najstarszy brat był chyba jednym z najmłodszych adwokatów w Polsce, bo on był rozrywkowy bardzo, ten najstarszy i nie bardzo chciał się uczyć. Też grał, najlepiej, wybitnie, najlepszy był instrumentalnie z nas wszystkich. Grał, bawił się, cieszył się życiem, a tu ojciec już umierał, był strasznie zdenerwowany, [mówił]: „Słuchaj, ty mi nie dasz spokojnie umrzeć, jak nie zobaczę dyplomu”. Maj przyszedł, a on pracę magisterską ma 20 stron - o karze śmierci. Myślałem, że go matka zatłucze: „Coś ty! Czyś ty zwariował?”

Poszedł do wybitnego karnisty – profesor Śliwowski wyrzucił go z tą pracą na zbity łeb i wtedy matka zamknęła go na klucz w pokoju na ileś tam dni. Tylko mu jedzenie podawała, on pisał. I w końcu po ciężkich bólach zrobił tą prace magisterską, wieczorem przyszedł z pracą, po obronie i mówi tacie [że się obronił]. Drugiego lipca miał obronę opóźnioną. Ojciec trzeciego umarł. Jak zboczył pracę mówi: „Uff, to teraz mogę spokojnie umrzeć”. Pamiętam to wydarzenie, on mu drugiego lipca przynosi pracę, a trzeciego umarł. Jeszcze nas wezwał do siebie, niewiele już mówił, bo był kompletnym wrakiem człowieka. I wtedy brat poszedł na aplikacje adwokacką, wtedy można tak było, bo później, to trzeba było najpierw na sędziowska, a później na aplikacje. I on też wcześniej skończył szkołę, więc miał dwadzieścia jeden lat i był adwokatem. Zatrudnił się w Lubartowie, był adwokatem, a później to już dyrektorem

(2)

departamentu w banku w Warszawie. Ale prawnicze zajęcia miał do końca. Tak że wszyscyśmy się wychowali, mimo takich [trudnych] warunków udało się.

Data i miejsce nagrania 2017-04-27, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zginęły negatywy Lublina, którego nie ma i którego już się nie zobaczy Wielokrotnie się przemieszczałem po Polsce ze swoją walizką czy jakimś plecakiem i parę razy mieszkałem

To było straszne przeżycie, nawet nie chce mi się tego wspominać.. Mój syn wracał wtedy do Lublina ze Śląska, bo tam kończył

Nieraz ja trzy razy podchodziłem do ula, tylko dekiel podniosę, a szarańcza siada i gryzą.. Najgorzej one wtedy gryzą, jak jest

Ale chwała za to władzom szkolnym, że w tamtych czasach był basen koło liceum Staszica. To

Dzisiaj ludzie o tym nie wiedza, ale tam był budynek, który nazywał się Szanghaj, czteropiętrowy budynek, tu, gdzie teraz poczta, miedzy Kowalską, czteropiętrowy budynek.. To

Niestety, nie mam zdolności [tworzenia] sztuki, która wymaga talentu, słuchu i tak [dalej].. Proponowali mi, abym chodził na lekcje muzyki, zapisywano mnie

To tak ta beczka stała pod dachem, bo to już było lato przecież, żeby to po kapuście namoczyć, bo to czuć te kapustę kiszone, i jak ona się odważyła.. Ale

Nie było [kiedyś] tak, że się siedziało pół dnia w szkole, były trzy-cztery godziny, bo przecież to była trzecia klasa, to nie trzymali dzieci tak długo w szkole.. A