• Nie Znaleziono Wyników

Ojciec był lekarzem, prawie żadnej nocy nie miał przespanej - Irena Karczewska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ojciec był lekarzem, prawie żadnej nocy nie miał przespanej - Irena Karczewska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

IRENA KARCZEWSKA

ur. 1928; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, praca ojca, życie codzienne, bieda, leczenie ludzi, pacjenci

Ojciec był lekarzem, prawie żadnej nocy nie miał przespanej

Po pierwszej wojnie światowej była straszna bieda. Teraz biedy nie ma, ale [wtedy]

była straszna. Jedne buty dzieci miały i na zmianę chodziły do szkoły, dlatego że nie miały się w co ubrać. Ojciec szedł [na pieszo] do chorego, w ogóle nie było pogotowia, mój ojciec prawie żadnej nocy nie miał całej przespanej. Ojciec zasypiał natychmiast takim twardym snem, że nic nie słyszał, ale moja matka słyszała [telefon]

i za rękę szarpała, mówiła: „Wstawaj, masz tu adres i i idź”. Ojciec się ubierał i szedł.

I nie raz tak było, że jak przychodził, to widać było czyściusieńko, porządny dom, serdeczna atmosfera, ale bieda taka, że aż piszczy. No to wiedział, że jak nawet zapisze leki, to przecież nie wykupią. Wyciągał pieniądze i dawał na leki, no nie codziennie, ale się zdarzało, bo była straszna bieda.

Nie było [kiedyś] tak, że się siedziało pół dnia w szkole, były trzy-cztery godziny, bo przecież to była trzecia klasa, to nie trzymali dzieci tak długo w szkole. A znacznie więcej wiedziałam niż teraz dzieci w tym wieku. I wobec tego wsiadałam do dorożki z ojcem i jeździłam razem [z nim] do chorych, bo miałam pilnować czy ojciec ma nogi przykryte kocykiem. Miałam obowiązki, nie tak jak teraz dzieci się chowają. No i jeździło się po chorych, ja czekałam.

Dom był bardzo ruchliwy, goście przychodzili, więc otwierali stolik brydżowy i grali w brydża, czekali na rodziców jak przyjdą. Jak ojciec przychodził, to zawsze ktoś ustępował, żeby ojciec sobie pograł. Długo nigdy nie grał, bo zaraz musiał gdzieś lecieć albo pacjent był. Ojciec bardzo ciężko pracował, miał cztery posady. Jedna posada była w ubezpieczalni i moja matka była sekretarką. Ale było zabawnie, bo przecież te wszystkie sekretarki ledwo czytały i pisały, więc można sobie wyobrazić jak były karty chowane. [Teraz] poziom społeczeństwa się bardzo podniósł, bo byli pacjenci, którzy nos wycierali w firanki. Śmiali się zawsze wszyscy z tego. Noga bolała pacjenta, to [ojciec] mówi: „Niech pan pokaże”. No to pokazał. Mówi: „Ale teraz proszę pokazać drugą, żebym mógł porównać”. -„Nie, nie - on nie pokaże - bo nie jestem przygotowany”. No takie były historię.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-01-22, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bywałem przed wojną [w Lublinie], dlatego, że z rodziny mieszkali w Lublinie i w Lubartowie też.. Miałem cioteczne rodzeństwo, czyli ojca siostrę, mieszkała z rodziną tutaj w

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Albo ktoś rozpoczynał, a pozostali wchodzili, no i z tego się rodziły jakieś takie [sceny], a Krzysiek [Borowiec] wybierał, wybierał, wybierał i potem nam

A patrzeć na to, co kiedyś było nasze, a co zostało zabrane, i że ojciec szukał pracy, że mama jeździła, prosiła, żeby oddano chociaż to mieszkanie, które nie miało

Że można było dostać dużo łatwiej, no wiadomo, że to było na pożyczkę, prawda, ale nie było tak, że nie było chleba, były wszystkie artykuły, były wędliny, nabiał,

Teraz można powiedzieć, że nie ma Żydów, bo jeżeli niektórzy są Żydami, to nie różnią się niczym teraz, bo ubierają się tak samo jak nie-Żydzi i na temat swojego

Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska", choroby pszczół, warroza, leczenie warrozy, motylica.. Kiedyś, to żadnych chorób

Dla mnie osobiście wolność to po prostu możliwością wyrażania swoich poglądów politycznych i religijnych. Kiedyś nie było możliwości