• Nie Znaleziono Wyników

Szpalty pamięci : adwokat Roman Łyczywek 1916-1994

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szpalty pamięci : adwokat Roman Łyczywek 1916-1994"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Edmund Mazur

Szpalty pamięci : adwokat Roman

Łyczywek 1916-1994

Palestra 39/5-6(449-450), 250-255

(2)

Adwokat Roman Łyczywek

1916-1994

Odszedł Roman Łyczywek. Człowiek- -instytucja, człowiek-historia adwokatu­ ry, wybitny publicysta prawniczy, żar­ liwy obrońca, człowiek o rzadko spotyka­ nej kulturze osobistej, mający swoje zda­ nie, z przekonaniem broniący własnych poglądów, a jednocześnie wyrozumiały i tolerancyjny dla racji odmiennych, dla oponentów. Adwokatura polska poniosła dotkliwą stratę. Próżni pozostałej po Nim nikt nie wypełni. Nie zamierzam pisać typowego wspomnienia o człowieku - zrobili to już zresztą Jego najbliżsi koledzy - adw. T. Burakowski i adw. Z. Weinert („Palestra” nr 12/94). Chcę nato­ miast choć w przybliżeniu omówić doro­ bek Romana. Mogę na ten temat wiele powiedzieć, gdyż współpracowałem przy prawie wszystkich publikacjach Romana, przynajmniej tych, które były ogłaszane na łamach „Palestry” lub też dotyczyły adwokatury.

Poznałem poglądy Romana w 1959 r. z publikacji zamieszczonej na łamach „Palestry” . Tak się złożyło, że był to

pierwszy Jego artykuł w „Palestrze” i to na temat wówczas mi bliski. Mianowicie dotyczył Gandhiego jako adwokata w świetle jego pamiętników. Byłem wówczas współzałożycielem Towarzyst­ wa Przyjaźni Polsko-Indyjskiej i człon­ kiem Zarządu Głównego. Ponadto w tym okresie życia intensywnie interesowałem się filozofią i kulturą tego regionu. Nic więc dziwnego, że z przyjemnością prze­ czytałem artykuł Romana i zadzwoniłem do Niego z gratulacjami oraz zaprosze­ niem na spotkanie do Towarzystwa. Nie minęły dwa tygodnie, kiedy otrzymałem telefon, iż przyjeżdża na rozprawę w Są­ dzie Najwyższym i chętnie się ze mną spotka. Od tego czasu nasze kontakty były częste - przy każdej bytności w War­ szawie czy Szczecinie składaliśmy sobie wizyty i utrzymywaliśmy kontakt osobis­ ty, a gdy to było niemożliwe, choćby telefoniczny. Po powołaniu mnie do reda­ kcji w roku 1964, nasze kontakty przyjęły również charakter współpracy redakcyj­ nej. Na przestrzeni 33 lat naszej znajomo­

(3)

Szpalty pamięci

ści i współpracy, nie przypominam sobie ani jednej scysji czy sprzeczki, choć róż­ nice zdań zdarzały się. Jednak nawet w sprawach spornych umiał On przepro­ wadzać dyskusję z zachowaniem odpo­ wiednich form, z poszanowaniem poglą­ du przeciwnego. Posiadał cenną cechę - umiał słuchać argumentów przeciwni­ ka, a nie jest to umiejętność ani po­ wszechna, ani też łatwa.

W okresie 1959-1994 opublikował na łamach „Palestry” około 400 różnych artykułów, wkładek, recenzji, glos, szki­ ców, myśli, aforyzmów, miscellaneów kamo-procesowych, szkiców pod włas­ nym nazwiskiem lub pod pseudonimami: Grodzki, Saski i innymi. Był autorem lub współautorem kilku monografii, wygło­ sił niezliczoną ilość referatów, wykła­ dów. Właściwie interesowały Go wszys­ tkie dziedziny prawa, a zwłaszcza zagad­ nienia procesu karnego oraz historia ad­ wokatury. Zainteresowania te były szczególne - zagadnienia kamo-proceso- we frapowały Go w kontekście wolności i swobód obywatelskich w systemie pra­ wnym państwa, natomiast historię ad­ wokatury traktował szeroko - jako część kultury narodowej. Adwokaturę widział jako instytucję wymierzania sprawiedli­

wości, a samą sprawiedliwość chciał wi­ dzieć jako zharmonizowanie norm pra­ wnych z normami moralnymi. Wymaga­ nia olbrzymie, ale też ich wyznawca reprezentował osobowość nieprzeciętną. Jednakową miarę przykładał do siebie i innych. Kiedy się Go znało bliżej, te pryncypia nie raziły, nie trąciły zarozu­ mialstwem czy megalomanią. Jako pier­ wszy rzucił pomysł powołania instytutu naukowego adwokatury, publikując w numerze 8 „Palestry” odpowiedni ar­ tykuł pod takim właśnie tytułem już

w roku 1967. Dla przypomnienia jedynie podaję, że Ośrodek Badawczy Adwoka­ tury powstał dopiero w latach

1972-1973 przy aktywnym udziale adw. Romana Łyczywka, który był członkiem komisji organizacyjnej. Tak się złożyło, że pomysł Romana napotkał podobne dążenia adw. Bayera, który nadał im odpowiednią formę organizacyjną. Pa­ miętam te namiętne dyskusje na posie­ dzeniach komisji, czy to ma być instytut, czy też inna jakaś forma organizacyjna. Kol. Łyczywek optował za instytutem. Niestety w ówczesnym stanie prawnym było to niemożliwe. W późniejszych la­ tach Kol. Łyczywek aktywnie pracował w Ośrodku Badawczym Adwokatury ja ­ ko członek Rady Naukowej i wiemy współpracownik przy wszelkich przed­ sięwzięciach.

Wspólnie z adw. Olgierdem Missuną wydał książkę Sztuka wymowy sądowej. Pierwsze wydanie ukazało się w roku 1977, drugie zaś w roku 1982 - obydwa nakładem Wydawnictwa Prawniczego. Obydwa nakłady są już dawno wyczer­ pane i nieosiągalne nawet w antykwaria­ tach. Jak dotychczas jest to jedyna pozy­ cja książkowa na temat wymowy sądo­ wej. Powinna ona być przedmiotem stu­ diów, szkolenia aplikantów adwokac­ kich (i nie tylko aplikantów) i wchodzić w skład obowiązkowej lektury adeptów naszego zawodu. Mam nadzieję, że zain­ teresowani spowodują ukazanie się na­ stępnego nakładu tej interesującej mono­ grafii, napisanej z pasją i autentyczną znajomością rzeczy, w dodatku piękną polszczyzną.

Historia adwokatury to druga dziedzi­ na wiedzy, której poświęcił się adw. Łyczywek. Ma tu dorobek olbrzymi, nie do przecenienia. Pod Jego redakcją

(4)

i z Jego inicjatywy ukazały się trzy wkładki do „Palestry” , opublikowane przy numerach: 1/76, 4/78, 1-2/83, a wydane staraniem Ośrodka Badawcze­ go Adwokatury. Dwie pierwsze wkładki poświęcone były adwokaturze polskiej, a ostatnia częściowo również adwokatu­ rze francuskiej. Są to co prawda opraco­ wania zbiorowe, ale przeważają publika­ cje adw. Łyczywka. Pewnym uzupełnie­ niem jest oddzielny numer „Palestry” 8/83, poświęcony w całości adwokaturze polskiej w latach 1939-1945. Była to sesja naukowa zorganizowana przez Oś­ rodek Badawczy Adwokatury. Komite­ tem organizacyjnym kierował adw. W. Bayer - kierownik OBA, a w radzie naukowej sesji przewodniczył adw. Ły- czywek. Jemu to w znacznej mierze należy zawdzięczać, powodzenie sesji i jej wysoki poziom. Sesja połączona była z wystawą historyczną, opartą w znacznej mierze na eksponatach Mu­ zeum Adwokatury. Podczas sesji po raz pierwszy publicznie poruszono kwestie obozów w Katyniu, Starobielsku, Kozie- lsku, Ostaszkowie i Pawliszczew-Borze w kontekście adwokatów i aplikantów adwokackich tam zamordowanych. Omawiała to Pani adw. Maria Staniszkis w swoim referacie. Przypominam sobie boje z cenzurą, która nie chciała dopuś­ cić tej publikacji. Po wielu korowodach, staraniach i interwencjach fragmenty te­ go referatu udało się opublikować. Dziś mówi się o tym bez emocji a nawet z pewną nutką pobłażania, ale w owym czasie inaczej to wyglądało, miało inny wymiar i ewentualne konsekwencje.

Ukazujące się systematycznie różne opracowania historyczne Romana spo­ wodowały, że utworzył się zespół ad­ wokatów szczególnie zainteresowanych

historią adwokatury polskiej. Zespołowi temu w zasadzie nikt nie przewodniczył, ale niejako samo przez się przyjęto, że rolę tę pełnił w znacznej mierze adw. Łyczywek. Do zespołu tego należał adw. Andrzej Kiszą i adw. Zdzisław Krzemiń­ ski, który został redaktorem opracowa­ nia. Ci trzej adwokaci opracowali Zarys historii adwokatury polskiej. Ukazał się on we wrześniu 1978 roku nakładem Komisji Doskonalenia Zawodowego Ra­ dy Adwokackiej w Warszawie. Opraco­ wanie liczy 209 stron, z czego część I opracował adw. A. Kiszą, część II, III i IV adw. R. Łyczywek a część V adw. Zdz. Krzemiński. Było to pierwsze opra­ cowanie tego typu (i jak dotychczas jedyne) o niezmiernie cennych walorach naukowych i poznawczych. Zachęceni powodzeniem opracowania adwokaci Łyczywek i Krzemiński wydali w roku 1982 i 1983 opracowanie historyczne pod tytułem Adwokatura warszawska. Praca ukazała się w dwóch tomach i li­ czy 132 oraz 381 stron. Adw. Łyczywek jest autorem rozdziału I, II, III, IV, V, VI i IX, natomiast adw. Krzemiński roz­ działu VII, VIII, X i XI. Praca została wydana przez tego samego wydawcę, tj. Komisję Doskonalenia Zawodowego Rady Adwokackiej w Warszawie. Na­ kład tych prac jest minimalny: 1000 i 500 egz. Nabycie tych prac jest niemo­ żliwe, ale każdy poważnie interesujący się historią adwokatury polskiej, nie mo­ że tego dorobku pominąć. Do prac o cha­ rakterze historycznym należy zaliczyć też dwa artykuły adw. Łyczywka, zamie­ szczone we wkładce do „Palestry” nr 5/74. Jest to praca zbiorowa pod redakcją adw. Zdzisława Krzemińskiego pod zbiorczym tytułem Adwokatura Pol­ skiej Rzeczypospolitej Ludowej. Adw.

(5)

Szpalty pamięci

Łyczywek jest tu autorem rozdziału VIII na temat piśmiennictwa adwokatury oraz rozdziału IX poświęconego medytacjom socjologicznym o adwokaturze.

Pracą o charakterze pomnikowym jest Słownik Biograficzny Adwokatów Pol­ skich, którego adw. Łyczywek był inic­ jatorem i redaktorem naczelnym. Warto przypomnieć, jak doszło do jego powsta­ nia. Jeszcze przed 1970 rokiem Naczelna Rada Adwokacka powołała do życia ko­ misję historyczną. Jej skład często się zmieniał w wyniku ruchów kadrowych oraz zmiany organów adwokatury. Nie bardzo wiedziano, czym ta komisja ma się zajmować, jak pracować, czemu i ko­ mu ma służyć. W pewnym momencie członkiem tej komisji został również adw. Łyczywek. Ja również zostałem do niej powołany. Przypominam sobie, że na pewnym posiedzeniu omawialiśmy kolejny tom Polskiego słownika biogra­ ficznego, wydawanego przez PAN. Wówczas zrodził się pomysł wydania analogicznego słownika biograficznego adwokatury. Omawiano ten pomysł na kilku posiedzeniach, a osobiście przega­ dałem z Romanem na ten temat wiele kaw i herbat. Ponieważ Kol. Łyczywek miał już w dorobku kilka publikacji his­ torycznych poświęconych adwokaturze i przejawiał niepospolity zapał i znajo­ mość zagadnienia, normalną konsek­ wencją tego stanu rzeczy stało się powo­ łanie uchwałą Prezydium NRA z 11 listopada 1971 r. redakcji Słownika z sie­ dzibą w Szczecinie pod przewodnic­ twem Kol. Łyczywka. W pierwszych latach trzeba było opracować pewien system, gromadzić materiały i organizo­ wać zespoły redakcyjne i autorskie. W roku 1973 nowo powstały Ośrodek Badawczy Adwokatury przejął komisję

historyczną NRA, a z nią również redak­ cję słownika. Wówczas też postanowio­ no, że wydawcą słownika będzie Naczel­ na Rada Adwokacka, Ośrodek Badaw­ czy Adwokatury i Redakcja „Palestry”. Na wstępie trzeba było rozstrzygnąć ob­ jętość słownika, kryteria publikacji, koszt publikacji i sposób jego pokrywa­ nia, uściślenie pojęć adwokata i adwoka­ tury, sposób zbierania materiałów i ty­ siące innych szczegółów o charakterze redakcyjnym i wydawniczym. Ostatecz­ nie postanowiono, że na czele całego przedsięwzięcia stoi komitet redakcyjny, w skład którego wchodzi Prezes NRA, Kierownik OBA, przedstawiciele redak­ cji „Palestry” oraz Kol. Łyczywek. Pra­ cami kierowała redakcja pod przewod­ nictwem Redaktora Naczelnego Słowni­ ka którym był adw. Łyczywek oraz skład redakcyjny dobierany i powoływany przez adw. Łyczywka. Liczył on około 10 osób i ulegał zmianom w poszczegól­ nych latach. W toku prac redakcyjnych postanowiono na wniosek adw. Łyczyw­ ka, że Słownik będzie wydany w trzech tomach. Tom pierwszy miał obejmować adwokatów zmarłych do roku 1918, tom drugi - zmarłych do roku 1944, a tom trzeci - zmarłych po roku 1944.

Przyjęcie takiej cezury stało się przed­ miotem ożywionej dyskusji i gorącego sporu. Przyjęto ją jednak jako najbar­ dziej zrozumiałą, zgodną z rytmem dzie­ jów Polski. Każdy tom miał się dzielić

na zeszyty. Biogramy publikowane mia­ ły być w porządku alfabetycznym. Przy poszczególnych radach adwokackich po­ wstały agendy słownika, skupiające za­ interesowanych kolegów. Taki sposób organizacji prac pozwolił redakcji na gromadzenie materiałów i opracowywa­ nie poszczególnych zeszytów słownika.

(6)

Nie muszę dodawać, że duszą i siłą napędową całego przedsięwzięcia był Kol. Łyczywek. Bez Jego pasji i zdolno­ ści, skończyłoby się zapewne na pięk­ nych planach. W latach 1980-1985 uka­ zał się pierwszy tom słownika, składają­ cy się z 5 zeszytów, obejmujący 582 biogramów. W roku 1988 ukazał się zeszyt pierwszy tomu II, obejmujący 175 biogramów od litery A do litery G. Drugi zeszyt tomu II jest dawno opracowany i był już nawet skierowany do druku - niestety, nie wiem, z jakich powodów (podobno finansowych) nie ukazuje się. Wiem, że materiały do następnych ze­ szytów i do ostatniego tomu są prawie zebrane i oczekiwały na ostateczne opra­ cowanie redakcyjne.

Ostatni raz rozmawiałem z Kol. Ły- czywkiem kilkanaście miesięcy temu - z troską wspominał o pracach nad Słownikiem i z żalem stwierdzał, że or­ gany adwokatury jakoś mniej interesują się postępami prac. Zdrowie już Mu nie dopisywało coraz bardziej i częściej. Po­ cieszałem Go jak umiałem, ale w głębi duszy podzielałem Jego troskę.

Przedstawiając osobowość Kol. Ły- czywka, znacznie bym ją zubożył, gdy­ bym nie wspomniał o Jego poczuciu humoru oraz umiłowaniu książki i lżej­ szej muzy. Wprowadził na łamy „Palest- ry” dwie lżejsze formy publicystyczne, cieszące się powodzeniem i przez wszys­ tkich chętnie czytane i cytowane. Mam tu na myśli Jego myśli-aforyzmy, które zaczął publikować w roku 1973, oraz miscellanea kamo-procesowe, publiko­ wane od roku 1979. Obie te formy kon­ tynuował do ostatnich chwil. Byłem świadkiem powstawania tych małych form literackich. Otóż tak się złożyło, że kilka razy występowałem na rozprawach

wspólnie z kolegą Łyczywkiem. Na jed­ nej z nich o charakterze gospodarczym, nudnej i naszpikowanej opiniami bieg­ łych księgowych wyliczających hipote­ tyczną szkodę, zauważyłem, siedząc obok, że Roman sięga co jakiś czas do teczki i wyjmuje lub chowa jakieś kar- teluszki. Podczas przerwy zapytałem Go co tak skrzętnie notuje i to nie w aktach prowadzonej właśnie sprawy. Z uśmie­ chem przyznał, że właśnie w takich mo­ mentach często powstają aforyzmy i my­ śli oraz skojarzenia, które wykorzystuje później do redagowania miscellaneów karno-procesowych. Pokazał mi zresztą gotowy aforyzm na temat matematyki przy ferowaniu wyroku. Okazało się, że miał rzadką zdolność podzielności uwagi - mógł jednocześnie myśleć o kilku zagadnieniach i równolegle obserwować rozprawę. W swoich zbiorach posiadam też unikalne wydawnictwo powstałe z inicjatywy Kol. Łyczywka i pod Jego redakcją przy współudziale adw. Jerzego Piosickiego, zawierające ekslibrysy ad­ wokackie. Są to 52 ekslibrysy przepięk­ nie wydane na czerpanym papierze sta­ raniem OBA. Była to pierwsza pozycja Oficyny Bibliofilskiej Adwokatów. Wy­ drukowano ich 2800 egzemplarzy oraz 200 egz. numerowanych.

W roku 1988 adwokatura obchodziła swoje 70-lecie. Naczelna Rada Adwoka­ cka postanowiła wydać z tej okazji spec­ jalny numer „Palestry”. W tym celu powołano komisję redakcyjną, przed którą postawiono zadanie dokonania pe­ wnego podsumowania tych lat. Jest oczywiste, że wśród autorów tego nume­ ru nie mogło zabraknąć Kol. Łyczywka. Zwróciłem się do Niego z prośbą, aby podjął próbę omówienia procesów poli­ tycznych. Pisał zresztą kilka artykułów

(7)

Szpalty pamięci

na ten temat, ale wycinkowo, bez próby syntezy. Z oporami, ale podjął się tego trudnego zadania. Obydwaj zdawaliśmy sobie sprawę z trudności i delikatności zadania, zwłaszcza w tamtym okresie - dokonywania zwrotu historycznego przez społeczeństwo. Napisał artykuł pod tytułem Zarys historii procesów p o ­ litycznych w Polsce w latach 1918-1988. Była to pierwsza publikacja na ten temat w piśmiennictwie polskim. Dopiero póź­ niej nastąpiła fala publikacji poświęco­ nych tym kwestiom, ale dotyczyły one spraw jednostkowych. Na tle tego ar­ tykułu toczyła się ożywiona dyskusja, co znalazło wyraz w publikacjach na ła­ mach „Palestry” nr 5-7/89 i 8-10/89. Był różnie oceniany - również namiętnie krytykowany za syntetyczne ujęcie cza­ sowe bez rozróżnienia poszczególnych etapów historycznych. Po opadnięciu fa­ li emocji i usprawiedliwionego okolicz­ nościami zacietrzewienia, nadal jest to jedyna pozycja ujmująca syntetycznie najbardziej charakterystyczne znamiona procesów politycznych na przestrzeni 70

lat. Oczywiście dziś można to opracowa­ nie wzbogacić o wiele wątków pozna­ nych i ujawnionych, ale nieprzemijającą jego wartością jest ukazanie roli obroń- ców-adwokatów w zachodzących proce­ sach politycznych. Każdy poważny ba­ dacz dziejów procesów politycznych w Polsce nie może pominąć pracy kolegi Łyczywka.

W całym dorobku piśmienniczym adw. Łyczywka najbardziej cenię Słow­ nik biograficzny adwokatów polskich, Sztukę wymowy sądowej oraz właśnie opracowania historyczne, a na ich czoło wysuwam właśnie to tak krytykowane opracowanie na temat procesów polity­ cznych.

Adwokatura oceniła wysoko adwoka­ ta Romana Łyczywka. Obdarzyła go naj­ wyższym odznaczeniem - Złotą Odzna­ ką oraz uchwałą, iż dobrze zasłużył się adwokaturze. My możemy Go obdarzyć tylko jednym: pamięcią. Tylko tyle. I aż tyle. Żegnaj!

Cytaty

Powiązane dokumenty

Była to propozycja nie tylko obca trad y cjo m polskiego gotyku, ale zaprzeczająca elem en tarn y m zasadom re stau racji zabytków. Prezbiterium kościoła

Ochrona zabytków drogownictwa: — kontynuować prace nad wyszu­ kiwaniem obiektów techniki drogo­ wej, mogących mieć wartość zabyt­ kową, oraz prace ewidencyjne,

In the consciousness of the Finns Suomen­ linna plays a particular role and after the completion of all conservation and investment tasks it is to be a place

W Sali Kamiennej (inaczej Muzycznej) oczycz- czono i uzupełniono sztukaterie. Usunię­ to dw a późniejsze piece. W obydw u kordegar­ dach w yrem ontow ano więźbę

Przy podejm owaniu decyzji o wymianie bloków kamiennych czy uzupełnianiu ubytków (flekowanie) w zabytkowych obiektach a przede wszystkim przy budow ie nowych

Wyjątkowe wyniki w pracy pe­ dagogicznej i naukow ej, pasja z jaką pracow ał oraz zaangażo­ wany stosunek do pracy stawiał Profesora w szeregu najwybitniej­ szych

odtworzenia zespołów zabytkowych, od­ bywa się albo przez odzyskanie przedmiotów, które były z zespołu kiedyś usunięte, albo też, jeżeli zacho­ wało się

Pojawienie się tego typu w ykończeń elewacji bu­ dowli m iało za zadanie iluzjonistycznie naśladow ać ceram iczne fryzy i w ypełnienie blend, które pow sze­ chnie