• Nie Znaleziono Wyników

Estetyka i polityka : o wierszu Zbigniewa Herberta "Potega smaku"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Estetyka i polityka : o wierszu Zbigniewa Herberta "Potega smaku""

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Estetyka i polityka.

O wierszu Zbigniewa Herberta Potęga smaku

Wiersz Potęga smaku uznawany jest za jedno z największych osiągnięć poetyckich Zbi- gniewa Herberta, panuje przy tym opinia, że jest to wiersz polityczny1. Czas, w którym powstał, oraz dedykacja są znaczące i narzucają w sposób oczywisty tę interpretację. Su- gerują, że jest to utwór sławiący postawę Izydory Dąmbskiej, uczonej, która w trudnych czasach socjalizmu niezłomnie broniła prawdy i wartości etycznych, opierając się prze- śladowaniom, jakie dotknęły ją ze strony komunistycznej władzy.

Herbert należał do ścisłego grona przyjaciół profesor Dąmbskiej; utrzymywał z nią kontakt aż do jej śmierci w 1983 roku, w którym wiersz ten został opublikowany. Można by go zatem uznać za utwór okolicznościowy, gdyby nie to, że poza dedykacją Dąmb- ska nie jest prawie w wierszu obecna. Jego tematem jest problem fi lozofi czny, a właści- wie – estetyczny: kwestia smaku i jego znaczenie w ludzkim życiu. Zapewne, Dąmbska była znakomitym fi lozofem, przedstawicielką szkoły lwowsko-warszawskiej; należała do grona uczonych, którzy dorobek tego nurtu starali się kontynuować i zaszczepić na uni- wersytetach w socjalistycznej Polsce, na przekór totalitarnej władzy. Potęga smaku nie zawiera jednak bezpośrednich odniesień ani do postaci Pani Profesor, ani do jej poglą- dów, bowiem Dąmbska nie zajmowała się estetyką. Gdyby nie dedykacja, czytelnik nie miałby więc powodu, by interpretację wiersza wiązać z jej osobą. I chociaż zasugerowana w ten sposób interpretacja jest z pewnością słuszna, potwierdzają ją wypowiedzi poety, w których z uznaniem i szacunkiem wyraża się o Izydorze Dąmbskiej, wydaje się jednak, że warto spróbować odczytać ten wiersz, zasłoniwszy przedtem ową dedykację, tak jakby jej nie zawierał, i – przynajmniej na chwilę odsuwając na bok kontekst historyczny i bio- grafi czny – wydobyć znaczenie, które wyraża sam tekst.

Uprzedzając konkluzję, można powiedzieć, że wiersz ten jest wielointerpretacyjny.

Określenie to pochodzi od Kazimierza Wyki, który nazywał tak teksty poetyckie niepod- dające się jednoznacznej interpretacji. Tak więc Potęgę smaku można interpretować na trzy sposoby, jako:

1. Wiersz okolicznościowy, poświęcony Izydorze Dąmbskiej i w sposób aluzyjny sła- wiący jej charakter oraz postawę życiową (dedykacja)

1 Z. Herbert, Potęga smaku [w:] Raport z oblężonego miasta i inne wiersze, Paryż 1983.

(2)

2. Wiersz polityczny, charakteryzujący stan świadomości zbiorowej części polskiej inteligencji w czasach socjalizmu (nasza odmowa niezgoda i upór)

3. Wiersz fi lozofi czny (metafi zyczny), przedstawiający problem z zakresu aksjologii, a mianowicie: ujęcie wartości estetycznych (a nie tylko etycznych) jako podstawy do wydawania sądów o polityce (estetyka może być pomocna w życiu)

Powyższe interpretacje nie są sprzeczne, ukazują jednak rozmaite perspektywy i płaszczyzny, do których tekst się odnosi: biografi czną, polityczną oraz sięgającą głębiej i uzasadniającą tezę wiersza – płaszczyznę fi lozofi czną.

Jakie argumenty przemawiają za tym, by zakwestionować tę pierwszą narzucającą się interpretację? Przede wszystkim jest to główna teza fi lozofi czna wypowiedziana w wier- szu, a mianowicie, iż estetyka jest przydatna w życiu. Na pozór wydaje się, że stwierdze- nie to zupełnie nie pasuje do postaci Dąmbskiej. Pochodziła ona ze znakomitej rodziny, otrzymała staranne wychowanie oraz wykształcenie, także w dziedzinie estetyki, i chociaż miała znakomity gust, nie przejawiało się to w jej codziennym życiu, na przykład w zami- łowaniu do pięknych strojów czy biżuterii, przeciwnie, obca jej była skłonność do prze- pychu, luksusu czy przesadna elegancja. Widoczna w jej ubiorze nienaganna dystynkcja podporządkowana była wygodzie i funkcjonalności, lecz nie wymogom mody. A jednak to stwierdzenie odnosi się do postawy Dąmbskiej, tylko, by to zrozumieć, należy sięgnąć po interpretację fi lozofi czną i odwołać się do innego rozumienia życiowej przydatności estetyki, niż sugeruje to kontekst potocznego myślenia.

Spróbujmy więc odczytać wiersz tak, jakby nie zawierał żadnej dedykacji, nie odnosił się do konkretnej rzeczywistej osoby i, zapominając na chwilę o dacie jego powstania, przyjrzyjmy się uważnie samej konstrukcji utworu.

Wiersz rozpoczyna i kończy powtórzony prawie dosłownie czterowiersz, który jak refren spina utwór w całość:

To wcale nie wymagało wielkiego charakteru nasza odmowa niezgoda i upór

mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku

Tak smaku

Fragment ten pojawia się w prawie identycznej postaci w zakończeniu utworu z za- akcentowanym, poprzez powtórzenie w osobnym wierszu, słowem: smak. Jedyna różni- ca polega na tym, że odnoszące się do odwagi określenie: koniecznej zastąpione zostało w zakończeniu słowem: niezbędnej i pominięty został drugi wers. Usunięcie z powtarza- nego fragmentu drugiego wersu, dookreślającego początkowy zaimek To (czyli: odmowa, niezgoda, upór), powoduje, że wyeksponowana została główna myśl utworu, a mianowi- cie fakt, że jego celem nie jest gloryfi kowanie bohaterstwa działaczy opozycji, lecz wyeks- ponowanie roli smaku w dokonywaniu życiowych wyborów. Ponadto ten powtarzający się fragment ma dwa różne krótkie rozwinięcia.

(3)

Na początku utworu:

Tak smaku w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia (smak ma metafi zyczne i etyczne podstawy) i w jego zakończeniu:

Tak smaku który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała

głowa (smak rządzi wyborami człowieka)

W tym początkowym fragmencie, do którego Autor, jak się można domyślać, przywią- zywał szczególne znaczenie, podmiot liryczny jest ukryty w zaimku: MY. Zaimki zostały tu zaakcentowane: To nie wymagało odwagi, nasza odmowa; wreszcie podkreślony przez powtórzenie zostaje rzeczownik SMAK, by wzmocnić jego siłę i przekonać czytelnika do tezy utworu, głoszącej potęgę smaku, która może się wydać dziwaczna i nieoczywista.

W dalszym ciągu wiersza, w którym powtarzają się zaimki: nasza, nasze, nas – w opozy- cji do ich, wyłania się już wyraźnie MY jako zbiorowy podmiot wiersza.

Kim jest owo MY scharakteryzowane przez negatywne cechy: odmowę, niezgodę i upór? To zbiorowość ludzi, związanych wspólnotą przekonań, wyrażającą się w posta- wie opozycji; są to zapewne ludzie nieposłuszni i krnąbrni, którzy nie akceptują systemu politycznego, w jakim żyją. Nie są oni bohaterami, bo chociaż cechuje ich odwaga, to jednak zostaje ona przez poetę pomniejszona do niezbędnych i koniecznych rozmiarów.

Ta skromność (bo przecież w zakończeniu wiersza dowiadujemy się, że ceną za odmowę mogła być utrata życia) wskazuje, że sam autor wiersza zalicza się do tej kontestującej zbiorowości i po prostu nie wypada mu podkreślać własnego bohaterstwa. Nasuwa się pytanie: jak liczna jest ta zbiorowość, której sam autor jest częścią, i w której imieniu przemawia? Czy chodzi tu tylko o dwie osoby: Dąmbską i Herberta, czy o liczniejszą grupę społeczną?

Jerzy Perzanowski w swej monografi i poświęconej Dąmbskiej, powołując się na ko- respondencję pomiędzy nią a Herbertem z okresu powstania tego wiersza (około roku 1982), stwierdza, że utwór ten jest świadectwem szczególnego związku poety z profesor Izydorą Dąmbską, z którą łączyło go pokrewieństwo duchowe2. Czy jednak pod zaim- kiem MY ukrywa się tylko owa relacja pomiędzy nimi, czy też postawa większej grupy osób, tego nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć, pewne argumenty przemawiają za tym, że chodzi tu o większą zbiorowość. Co prawda, Herbert w innym swym utworze złożył poetycki hołd Elzenbergowi, jednak w wierszu tym zwracał się bezpośrednio do swego mistrza. W Potędze smaku także widoczny jest ton osobisty, lecz nie mamy tu do czy- nienia ani z relacją mistrz – uczeń (poeta pisze, że jedynie zetknął się w okresie studiów

2 J. Perzanowski, Izydora Dąmbska – fi lozof niezłomny [w:] Izydora Dąmbska (1904–1983), Materiały z sympo- zjum „Non est necesse vivere – necesse est philosophari”, oprac. J. Perzanowski, Kraków 2001, s. 100.

(4)

z Dąmbską, zaś studiował u Elzenberga)3, ani ze wspólnym przeżyciem pokoleniowym, gdyż Dąmbska i Herbert należeli do różnych pokoleń, dzieliła ich różnica wieku 20 lat.

To, co ich (oraz podobnie myślących i ukształtowanych ludzi) łączyło, to raczej coś trwa- łego, postawa wobec rzeczywistości socjalistycznej, wyrażająca się w braku akceptacji.

Nie była to jakaś grupa wyróżniona pod względem etycznym, bohaterowieo nieskazi- telnej moralności, co potwierdza dalszy ciąg wiersza:

Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono słano kobiety różowe płaskie jak opłatek

lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha lecz piekło w tym czasie było4 byle jakie

mokry dół zaułek morderców barak nazwany pałacem sprawiedliwości samogonny Mefi sto w leninowskiej kurtce posyłał w teren wnuczęta Aurory chłopców o twarzach ziemniaczanych

bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach

Czyżby poeta chciał powiedzieć, że gdyby nas lepiej i piękniej kuszono, to może za- akceptowalibyśmy tę nową rzeczywistość? Wydaje się jednak, że komunizm nie mógł zaofi arować niczego naprawdę wartościowego, co mogłoby przeciągnąć dysydentów na stronę zła. Nawiązanie zaś do obrazów Hieronima Boscha, z jednej strony, jest aluzją do przypomnianego w liście Dąmbskiej do Herberta ich spotkania w Luwrze pod koniec lat pięćdziesiątych, które nastąpiło właśnie przed obrazem Boscha5; z drugiej zaś, przywoła- nie tej nierzeczywistej pokusy wskazuje przede wszystkim na to, że ludzie pokroju Dąmb- skiej i Herberta cenili sobie duchowe i estetyczne wysokie wartości, natomiast komunizm oferował im bylejakość.

Z wiersza wyłania się świat powojennej Polski, który cechowała brzydota i prostactwo.

Młodzi socjalistyczni aktywiści (wnuczęta Aurory), o dość odpychającym wyglądzie, agi- towali za pomocą parcianej retoryki i – posługującej się pojęciami jak cepy – dialektyki oprawców. To ostatnie słowo sugeruje wymiar etyczny: komunizm był złem, a przedsta- wiciele tego państwa – oprawcami, lecz ważne jest przede wszystkim to, że ten świat jawił się jako prymitywny i odrażający w oczach ludzi, którzy otrzymali staranne wykształce- nie i wychowanie, których rodzice oraz nauczyciele byli ludźmi światłymi, a kazano im zaakceptować rzeczywistość sławiącą brak wykształcenia, wysokiej kultury i prostactwo.

A gdyby komunizm bardziej dbał o komfort, oferował życie przyjemne i w miarę dostat- nie, zaś elitom zapewnił dobra wyszukane i dostęp do wysublimowanych treści, to może cała polska inteligencja, wszyscy ludzie nauki i kultury, przywykliby do tego państwa? To jest pytanie retoryczne, Herbert wiedział bowiem doskonale, że komunizm nie mógł tego uczynić ze względu na swoją parcianą ideologię.

3 Ibidem, s. 98.

4 Zapis tego wersu jest zgodny z nagraniem archiwalnym Polskiego Radia, w którym Herbert czyta swe wier- sze, m.in. Potęgę smaku; wydania książkowe zawierają bowiem zapis: „lecz piekło w tym czasie było jakie”, co stanowi zapewne błąd drukarski. Por. Z. Herbert, Wiersze wybrane, Kraków 2007, s. 283.

5 J. Perzanowski, Izydora Dąmbska... [w:] Izydora Dąmbska..., s. 98.

(5)

To prostactwo cechowało przede wszystkim nową klasę polityczną, przedstawicieli władzy, którzy przy pomocy prymitywnego języka przekazywali dogmaty i przemocą, a nie siłą argumentacji pozyskiwali zwolenników. Ideologia komunizmu stanowiła od- rzucenie i zaprzeczenie tradycyjnych, obecnych w narodowej kulturze wartości, na rzecz ideologicznego realizmu, który miał gloryfi kować klasę robotniczą (i jej przywódców).

Dla osób o rodowodzie inteligenckim tego rodzaju dyskurs publiczny był nie do przy- jęcia. Obie te kwestie: brak troski o dobrobyt materialny i siermiężna klasa polityczna budziły nie tyle jawny sprzeciw, lecz raczej brak akceptacji nowej władzy. Już Hobbes twierdził, że chociaż ustrój można narzucić siłą, to jednak przemocą nikt długo władzy nie utrzyma, konieczna jest akceptacja władzy przez obywateli. W jednym z wywiadów Herbert podkreślał, że chociaż duża część polskiej inteligencji dała się skusić, on sam należał do nieprzejednanej mniejszości6.

Tę niepokorną zbiorowość cechował bowiem smak, która to zdolność, zdaniem poety, stała się przyczyną owego braku akceptacji. By wyjaśnić to pojawiające się w wierszu, nie- co ironiczne sformułowanie o życiowej przydatności estetyki, trzeba się odwołać do ak- sjologii Elzenberga, w której wartości etyczne są bliskie estetycznym; nie są one jakościo- wo różne i mają wspólne podstawy: mówi się przecież o pięknie moralnym uczynków lub o ich szpetocie. Herbert miał wykształcenie fi lozofi czne, słuchał wykładów Elzenberga, z którym przez wiele lat się przyjaźnił. W jednym z wywiadów wspominał: „Mój mistrz, profesor Henryk Elzenberg, poszukiwał wspólnej defi nicji dobra i piękna. W końcu brzydota to jest zło w dziedzinie piękna, zło to jest brzydota moralna”7.

Tak więc ów smak nie jest tylko zdolnością do odczuwania piękna i podążania za nim, nie łączy się jedynie z postawą estetyczną, lecz także z etyką, to bowiem smak, w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia. Jednak smak jest nie tylko zdolnością czy zmysłem służącym do odbioru wrażeń, ponieważ użyte w tytule wiersza słowo potęga sugeruje, że jest on władzą, inaczej mówiąc, smak ma nad nami władzę i skłania nas do dokonywania określonych wyborów: książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie.

W innym udzielonym przez poetę wywiadzie na pytanie: co stanowiło w jego życiu tarczę obronną przed komunizmem, Herbert odpowie:

Smak. Nie przystałem do tego całego systemu, do tej całej organizacji, do totalitaryzmu, bo to urą- gało mojemu poczuciu dobrego smaku. [...] I tu właśnie smakiem trzeba się kierować, smakiem, w którym jest coś z sumienia8.

Dlaczego smakiem? Bo na to nie ma argumentu – mówi Herbert. Dochodzimy tu do koncepcji smaku, która jest charakterystyczna dla fi lozofi i Kanta. Sąd smaku w Krytyce władzy sądzenia jawi się nie jako zdolność czysto teoretyczna – bo wówczas dałoby się taki sąd za pomocą racjonalnego argumentu obalić. Jest to natomiast zdolność polegająca na odnoszeniu zasad teoretycznych do rzeczywistości zmysłowej, zmiennej, różnorodnej.

Połączenia tego, co zmysłowe, z tym, co teoretyczne, dokonuje władza sądzenia (zwana

6 Wypluć z siebie wszystko. Rozmawia Jacek Trznadel [w:] Herbert nieznany. Rozmowy, Warszawa 2008, s. 121.

7 Sztuka empatii. Rozmawia Renata Gorczyńska [w:] Herbert nieznany, s. 170. Zob. też: H. Elzenberg, O róż- nicy między „pięknem” a „dobrem” [w:] H. Elzenberg, Wartość i człowiek, Toruń 1966, s. 12.

8 Humanistyka to przygoda. Rozmawia Monika Muskała [w:] Herbert nieznany..., s. 214.

(6)

też władzą rozpoznawania). U Kanta zdolność ta odnosi się do estetyki i polega, na przy- kład, na bezinteresownej kontemplacji piękna przyrody – gdy do rzeczywistości dopa- sowujemy sądy, ale może też być działaniem odwrotnym – gdy do sądu już powziętego dostosowujemy fakty. Ta druga postać władzy sądzenia w interpretacji Hanny Arendt ma zastosowanie w formułowaniu sądów w dziedzinie polityki9.

Polityczna władza sądzenia, zdolność do oceny faktów politycznych oparta jest więc właśnie na smaku. Dzięki niej człowiek może ujmować politykę nie w perspektywie prawdy i fałszu (jak w nauce, gdzie celem jest poznanie) albo dobra i zła (jak w etyce, gdzie w grę wchodzi doskonalenie indywidualne). Sfera polityki poddaje się jednak oce- nie jednostek, uwzględniającej zarówno żywione przez nie przekonania teoretyczne, jak i empiryczne fakty. Podobne podejście do polityki cechowało też Hannę Arendt.

Herbert, w którego poezji treści fi lozofi czne są stale obecne, z pewnością znał dzieła Kanta, jak i książki Arendt, a niektóre jego poglądy są zbieżne z fi lozofi ą autorki Eichman- na w Jerozolimie. Nawiasem mówiąc, Herbert i Arendt, niezależnie od siebie, obserwo- wali proces zbrodniarzy hitlerowskich toczący się w latach pięćdziesiątych w Monachium i oboje byli zdegustowani jego przebiegiem; raził ich nadmiar proceduralności, w którym gubiła się gdzieś kwestia sumienia oraz indywidualnej odpowiedzialności. Herbert po- strzegał to jako ilustrację tezy Arendt o banalności zła w systemie faszystowskim; pew- nego rodzaju odpowiednik tej banalności stanowiła owa bylejakość komunistycznego aparatu przemocy.

Dla Herberta, podobnie jak dla Arendt, polityka nie była kwestią formułowania praw- dziwych sądów o rzeczywistości, ani też jej oceną w kategoriach dobra i zła, poeta uważał bowiem, że zadaniem polityków jest zorganizowanie obywatelom dostatniego i wolne- go życia. Demokracja stanowiła preferowany przez niego ustrój – wobec totalitaryzmu zarówno faszystowskiego, jak i komunistycznego. Pod tym względem także zgadzał się z Hanną Arendt, która nie czyniła różnicy między tymi rodzajami ustrojów.

Dla mnie nie ma alternatywy między komunizmem a faszyzmem. Jeśli ktoś urodzil się już demo- kratą, nie będzie szukal alternatywy pomiędzy dwoma reżimami totalitarnymi10.

Ci, którzy przeżyli okupację sowiecką od trzydziestego dziewiątego do czterdziestego pierwszego roku we Lwowie czy Wilnie, mieli po prostu pojęcie o systemie sowieckim, jego pokaz in nuce.

Tacy jak ja uważali, że rok czterdziesty piąty to nie jest żadne wyzwolenie, tylko po prostu najazd, dalsza, dłuższa, znacznie trudniejsza do przeżycia moralnego okupacja. [...] Dla mnie była to po prostu odmiana faszyzmu11.

Nie oznacza to, że dla prawdy i dobra nie ma w polityce miejsca; uczestniczą one w sądzie smaku i pochodzą z ogólnego zasobu przekonań oraz wartości, wpojonego nam przez kulturę i wychowanie, co przekłada się na dokonywane przez nas wybory.

Jak wspomniałam, polityczna władza sądzenia pozwala dostosować i podciąga konkretne historyczne fakty pod sąd ogólny, którym w tym wypadku było przekonanie Herberta

9 Rozwinięcie tej koncepcji zawiera opublikowana niedawno rozprawa doktorska Jakuba Szczepańskiego Poli- tyczna władza sądzenia, Kraków 2009.

10 Stalin i my. Rozmawia Helga Hirsch [w:] Herbert nieznany..., s. 181.

11 Wypluć z siebie wszystko, s. 119.

(7)

o totalitarnym charakterze komunistycznego systemu. Chociaż władzę tę posiadają wszy- scy ludzie, to, podobnie jak w estetyce, nie wszyscy mają jednakowo ukształtowany gust i zamiłowanie do wysokich wartości. W ten sposób właśnie zostaje dookreślone owo MY, do którego poeta sam się zalicza i które jest wspólnotą ludzi podobnie ukształtowanych;

są to pokolenia wychowane przed wojną, generacje ludzi, którym wpojono szacunek dla prawdy i wysokie wartości.

Herbert w młodości krytykował kulturę mieszczańską, w której się wychował, jednak po latach, w zestawieniu z powojennym socjalizmem, dostrzegł jej niewątpliwe zalety.

W jednym z ostatnich, udzielonych niedługo przed śmiercią w 1998 roku, wywiadów mówił o swoim domu jako o duchowym bastionie, na którym opierało się państwo. Gust i smak poety ukształtowały dom rodzinny i atmosfera miasta, w którym się wychował – Lwowa: miasta, które żyło poezją.

Jak się gust kształtuje? On się kształtuje już w rodzinie. Rodzina była kulturalna. [...] U nas wisia- ły takie obrazy w dobrym mieszczańskim guście: Wygrzywalski, Rychter-Janowska. [...] W mo- mencie kiedy Czerniowce i Lwów upadły, skończyła się Europa. [...] Więc ten dom zniknął razem z obrazami, książkami, sztychami, miniaturami, z tym wszystkim, co stanowiło dom zamożno- mieszczański stworzony przez mojego ojca12.

W tym miejscu trzeba wrócić do rozpoczynającej Potęgę smaku dedykacji. Pozwala ona zawęzić zakres zbiorowości, do której odnosi się zaimek MY i stwierdzić, że wiersz ten jest hołdem oddanym przez Herberta ludziom o pewnej postawie, takim jak Dąmbska czy Elzenberg, którzy także jego ukształtowali: wybitnym uczonym, o szerokich horyzon- tach, obdarzonych wrażliwością estetyczną oraz zdolnością politycznego smaku. Część polskiej inteligencji w okresie powojennym zachowała tę postawę i przeniosła wartości przedwojennego świata, oraz ów gust (smak) – do powojennej Polski. Elita ta stanowiła wzór dla młodszych generacji, którym przekazała tę postawę. Nie był to otwarty protest czy bunt, lecz raczej postawa ignorowania nowej rzeczywistości, wyrażająca się w układa- niu sobie życia, jak gdyby państwa socjalistycznego w Polsce nie było. Życie towarzyskie toczyło się w kawiarniach i na spotkaniach towarzyskich w domach prywatnych. Duże miasta w Polsce, zwłaszcza te, w których skupiła się inteligencja z Kresów, stanowiły oazy takiej alternatywnej wobec komunizmu rzeczywistości. Czasem postawa ta przejawiała się w otwartym proteście, jak wówczas, gdy Dąmbska zaprotestowała w liście do Rady Wydziału przeciwko sformułowaniu nakazującemu nauczycielom akademickim wycho- wywać studentów w idei socjalizmu, a nie w duchu prawdy. Zapewne skłoniła ją do tego potęga smaku, owa władza, która kieruje naszymi wyborami, choćbyśmy mieli zapłacić za nie najwyższą cenę.

Potęga smaku jest diagnozą i opisem tej powojennej sytuacji, w której znalazła się duża część polskiej inteligencji, pozostająca w opozycji do władzy. Stworzyła ona enklawy życia obok państwa i niezależne formy wymiany poglądów, kształtowania opinii pub- licznej. Sfera publiczna i formowana w niej opinia składały się na świadomość zbiorową, znajdującą odzwierciedlenie w postawach oraz dziełach znaczącej grupy ludzi, elity na-

12 Powieści, wiersze, czeki. Dialog Krzysztofa Karaska ze Zbigniewem Herbertem, „Rzeczpospolita”, 26–27 lipca 2008.

(8)

ukowej, artystycznej i intelektualnej. Dąmbska, Elzenberg – im Herbert dedykował swe wiersze, uważał ich bowiem za przedstawicieli owej elity opiniotwórczej i wychowawczej, podziwiał ich wiedzę i odwagę. W jednym z listów do Dąmbskiej poeta pisał: „[...] od Pani zaczerpnąłem coś więcej niż słodycz wiedzy, ale także wspaniałą lekcję godności”.

Tak więc, chociaż wiersz odnosi się do postawy wielu osób, to jednak – opatrując go dedykacją – Herbert uczynił z Dąmbskiej symbol tej postawy i zarazem wzór do naśla- dowania, pozwalający innym, młodszym generacjom ukształtować swój gust oraz smak polityczny.

Cytaty

Powiązane dokumenty

śmieję się wtedy, gdy przeszłość się marzy, gdy chcę płakać bez

Ogólnie obiekt taki ma duży zapis informacji celowej, co jest dość charakterystyczne (ale dla bardziej złożonych wytworów życia) i to może stać się najefektywniejszym

Jak podkreślił SądApelacyjny w swym uzasadnieniu, odwołanie obwinionej podlega odrzuceniu z uwagi na niedo- puszczalność drogi sądowej, która wyklucza rozpatrywanie przedmioto-

W dniu 22 maja 2007 roku, już po raz czwarty odbyły się warsztaty studenckie „Miasta bez Barier”, orga−. nizowane przez Wydział Architektury

Trzy ostatnie słowa Pana Cogito O wierszu Zbigniewa Herberta Przesłanie Pana Cogito.. Przesłanie Pana

Jeżeli faktycznie plejotropowe działanie małych dawek riwaroksabanu w połączeniu z ASA jest tak korzystne dla pacjentów z miażdżycą — nawet tych wiele lat po

Filozof ukazany jest zatem jako ktoś, kto prak- tykuje θεωρητικὸς βίος, przybierając zarazem postawę troski wobec in- nych oraz samego siebie, przy czym życie

stary Kościuszko często jeździł, koń przeszedłszy do nowego pana, ilekroć zaprzężonym był do woza i wiózł szlachcica drogą, zatrzymywał się i stawał przed