BIBLIOTEKA
3' i rWARSZAWSKA.
^ •#PISMO POŚWIĘCONE
' t
N A U K O M , SZ T U K O M I P E Z E M Y S Ł O W I.
1854 .
V>(i
Tom drugi.
, OGÓLNEGO ŻBIORU TOM L1V.
, ■ ji ^
w Drukarni Stanisława Strąbskiego^
pray ulicy Daniłowiczowski^j Nr. 617, w dawnźj Bibliotece Załnskicli,
.31
l- i i "‘f i i- V >; i s /.
JL X . J , i . \ ^ V » j£. . ii L 3 s ł j ,. : SI ¿ i_ 'r i
i 7 ? ( K r n / . ; /
Wolno drukować; z WJrunfiicm złożenia w Komilccic Cenzury, po wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby egzemplarzy.
W Warszawie, d. '®/28 Marca 1854 r-
Ra d c a D w o ic u , j , P a p t o ń s k i .
.!<)! i i . l o a o
^^ ■ 2 .0 1 ' I
S O .ao O
: -y
POGLĄD OGÓLNY
N i M V K f 1 H I S T Ó R ą DÁWNBGO P R IW A POLSKIEGO.
PR Z E Z
^ ^ é á c í^ o iv é ^ c e ^ o .
R zyttiíanié tylko miéíi háúke praw a, stanąwszy na najwyższym stopniu wiadom ości prawnych, jakiéj żaden naród przed nimi i po riich^ ńie miał. Ludy średnich w ieków , a pomiędzy temi i Słowianie, mieli tylko pewną biegłość w prawie przez wzwy- czajenié się raczéj, niż wmyślenie w P raw dę lub Zakon (usta
wę) nabytą. Polacy odznaczyli się w téj m ierze, mając odwie
cznie mócńe zamiłowanie w rozprawach sądowych, posiadając!
od czasów niepamiętnych niemało mężów w nauce prawa biegłych; takimi byli: Stanisław biskup krakow ski, F ranek bi- skiip wrocławski} Chóąi'ćki biskup krakowski a królew ski k ań- clerż (1). O D rogosław ie ze Skórew a, na brskupa p'Sznanskie- . go dbranym, powiedział Basżko: że ;e. pow odu jego m ałśj zn a-, joftłóści nauki praw a, od godności téj został przez papieża usu
niętym. Z pojedynczych nadto Napomknień kronikarzy taożna wnosić, zé ód dawnych czasów rożróżm ati Polacy um iejętnego w prawie od nićuipiejętnego (2).
(1) Vita Śi StiÍDls. 328, przy kronice Gala, wyd. BandtWego. Ba- szMe n Sońimersb. II. 185; Kromera kronika n Plstór. II. 476. '
(2) Już Mateusz n Kadłubka mówi: „jarls non imperitas qnldam.”
To? samo było i na Rusi, gdzie w zdarzonych okolicznościach badano, czy nzyty do prowadzenia jakiej sprawy człowiek uczony jest (omny ranż) , Inb nie. Porównaj traktat Mśclsława Dawldowicza, przy Rakowieckiego Rnsk. Prawdzie, 1. 192.
Tom IL Kviecieú 1851. ]
W zdarieiliach wainych zwracali uwagę na przepisy pra
wa. NajlepsŁym na to dowodem jest: sprawa Zbigniewa, natu
ralnego brata Bolesław a Krzywoustego, podług praw a ro ztrzą
sana; spory o następstw o tronu między panującym a m ożno- władzcami zachodiQce; rozpraw y toczone o nadużywanie w ła
dzy urzędników M ieczysława Starego; nakoniec ów spór o w a
żność , testam entu KazimiórAa W ielkiego wszczęty, i prawnie popierany, z powoływaniem się na przepisy krajow ego pra
wa (1). Czytając w kronikarzach, a m ianowicie w K adłubku, wypisy z wszystkich cztórech części zbioru Justyniańskiego zro
bione, wnieśćby można, że aczkolwiek szło to wolnym krokiem , wszelako nabywano \y ówczesnej Polsce znajomości praw a, spo
sobem naukowym. Ale m niemanie to okaże się płonnem , sko
ro się zapytamy: gdzie i jak prawa u nas uczono? Bo że go nie wykładano w szkołach klasztornych, a tóm mniej w para
fialnych, na to, jak sądzę, każdy się zgodzi. Same tóż wyraże
nia praw ne Kadłubka, które pozbierali i źródło ich wykryli:
Janowski, Ga^tel, K orytkowski (2), okazują, że uczony. Kadłu
b ek sięgając po dowody do prawa rzym skiego, nie uczynił te - w celu rozszerzenia w swym narodzie oświaty praw nej, lub lilepszenia praktyki' sądowej-, lecz przywiódł takow e w zamia
rze poparcia tego prawem rzymskiem i kanonicznśm , p czem mu przyszło rozpraw iać. Nie widać tóż w jego. przytoczeniach,, ażeby się m iał stosow ać .do sposobu uczenia podówczas uży
wanego prawa r/.ymskiego w szkołach glossatorskich; albowiem nie ograniczył, się na tych tylko częściach zbioru JustyniańskicT gó, które w owych czasach wykładano u katedry, lecz z całych niemal d y ^ t ó w , i całego kodexu wyjątki p r/jw ió d ł, a noweli i instytucyj Justyniauskicli zaledwie dotknął. .N adto przywodząc dwa razy więcój z dygestów, niż z. kodexu, a do tego z tytu
łów zupełnie w owych czasacl^ żą nieużyteczne dla praw nika uznanych, bo obejmujących przepisy prawa nieużywane w p ra - - ktyce: oczywiście dowiódł, że robiąc wyjątki z prawa rzym skie- go, a do tego przywodząc takie, które wówczas mało^kto ro zumiał, nie miał na względzie naukow ości praw nźj, ale własne cele. W nieść przetp można, że wyobrażenia i wiadom ości p ra -
( 1 ) Quill juris asset, de jure polonlcó?— Arcliid. Golezn. u Som- mcrsberga. II. 102. V
^ ( 2 ) J. Lelewela: Polska wieków średnicli. 1, 312. [ następu.
Wne, rozwijały się i rozszerzały nietylko w Polscci ale w cá- téj słowiańszczy/.nie, tymże co i gdzieindziéj, np. w starożjf- tnym Rzymie, sposobem. Krótko mówiąc, nabywario praktycznie wiedzy o praw ie, udając sig po nią ju i za czasów^ pogai^kicli do mężów, u narodu ztgd słynnych, że przez naukę w szech
stronną zapoznawszy się z b óstw em , przybytkiem mii niejakó serce uczynili sw oje. Mężowie tacy u g ad z ali. łatw o w piirikt sporny przedstaw ionéj sobie do wyroku sprawy, bo poznali św iat i ludzi, odgadli ich zalety i szwanki, potrzeby w yrozu
mieli i wynaleźli na wszystko zaradcze środki. Czy ich pytano o to, jak należy postąpić sobie wedłtig praw a w tym a tynt przypadku (1); czy też upew nić się chciano o tém, czy zgodniè ż praw em czynność jakow ą przedsięwzięto (2): lub sądżąc, al^
bo stanowiąc praw o na wiecy, chciano się upewnić o tém , cz^jr wyrok lub postanow ienie przyjętem u się W kraju zwyczajowi lub ogólnem u nie sprzeciw i dobru:— o Wszystko to zápytywahí) kapłana, lub świeckiego stanu znającego się,na prawie męża. Na co znajdzie dow ody czytelnik w dyplomatach, które obecność^
kapłanów' na wiecach poświadczają i mówią o tém , że dla wię^
kszéj spraw załatwionych ważności, pieczęcie swe przykładafi na akcie; że król ten lub ów spór rozpoznać i załatw ić/p o lecał w praw ie biegłem u mężowi (3).
T en atoli środek radzenia sobie w potrzebie» nie mó’^
starczyć na długo. Miał prawnik odpowiadać na pytania i ro z - sądzić spór, o którym nie stało w prawie; mial prawodawca sta -
( 1 ) Ważny o íém jest akt nrzędowy kijowski z r. 1404. w Ak(.
istor. I. 484. Pyta tamże arcybisknpa kijowskiego o prawo peWua wdo
wa; ua co on; ,,1'jaz Kipreaa Mitropulit w jesri osinu w Natuakoiion da iznaszeł esini prawiło aże piszet w zakoo tak.“ Porówoaj 1 Karamz. II.
przyp. 79. Jeszcze w XV wieku zobowiązywali Dytmarsowie (porów/i.
§ 3 icli statutu) swoicli księży do tego, ażeby się dla ogóliiego dobra uczyli prawa. ’ł
(2 ) Quid ju ris esset de ju re polonicol zapytał król Ludwik pod- sędka krakowskiego, mając wątpliwość o ważności teslameatu Kazimie
rza W. PorówD.— Archid. w Sommersb. II. 102.
( 3 ) R. 1176, mówi Kazim. S’^r&w.—s ig illisui(arcybiskup gnleźń.)
et nostvi et Fulconis Eplscopi Cracoviens. munimine roboravü', r.
\T i\,ju d ic a n le Tkoma subjudice assistentibus etiam hijs\ r. 1,237 Pacozlaus Caslellanus qui supradictam causani cor am me judica - vil; r. 1251. Presente Busizlao judice qui hanc causam terminaviL
w Rzysz. i Muczkowsk. Codex diplom. I. 13. 26. 42. 60.
nowić z dobrem powszechnym zgodnie, ą na ęzśm to dobro zależy, nie w iedział o tóm. niem ajęc wyobrażenia o stosowa-t niu przeszłości do teraźniejszości ną drodze nauki i sztuki, czy-!
}i niedomyśliwajęc się naw et tegp, że można łątw o wyszukać zasadę do wyroku, lub znaleźć podstaw ę do mającego się nor, wo stanow ić praw a, byle uplynione \vieki z bieżącym pofó-:
wnać czasem , byle towarzyszące obudwom okoljczności zbU-t
^yć do siebie, i w niosek z nich praw ie niemylny, bo na dO”
Świadczeniu przez roStum rozważonym , oparty, wyprovYądziwszy ztąd, z wszelką na teraźniejszość i przyszłoąć do obecnego stanu rzeczy zastoso\vaną oględnością. Nie wiedziano o tćp i, p o w ta r rżam , w czasach owych, nie znając sposobu zapatrywania się na praw o historycznie i flłozoficznie, i tylko naśladow ać, czyli p rz er nosić przeszłość, w tevą?niejsze czasy um iejąc, tfro g i więe prąktyki sądow śj nie opuściwszy, udąno! gię jeszcze ^ drogę jnną, j przybrąno naukę do ponąoęy.
Nauką bywało zawsze i będzie praw o; uctyć sję go b o r wiem pptrzeba. Stosownie do stopnia w jakim się je posiada i stosow ać do wypadków umie, je st rzem iosłem lub sztuką. Zo
stała ta nauka sztuką u Rzymian, i. to nie za rzeczypospoHt^j, ale pod cesarzam i, nabywszy takiej doskonałości jak nigdy por tóm , lubo u Francuzów w XVI w ieku w iejce się zbliżyła do niśj. W spółzaw odniczką m iew ąłą tą nauka zaw sie i ma poli
tykę. która pod różną postacią, przybrana w szątę dziejów, wyr mowy, a naw et poezyi, podsiadując ją, spycha ną dół, a samą wyższe jćj zajmuje m iejsce, ilekroć nauka praw a ze szczytu sztuki zstąpiwszy, schodzi ną rzem iosło. Zeszłą nań nau|ca pra
wa w rzeczachpospolitych greckich: dlatego też wymowa za-r jęłą tam że jój miejsce, Zeszła nań i przy schyłku yzymskidj rz e- czypospolitej: i w tedyto, jeżeli jej nie towarzyszyła wymowa, mało cenioną bywała. Atoli pod panowaniem cesarzów kwi
tnący prawnicy dowiedli tego przez swoje równie naukową, jak praktyczną wartość mające pisma, że i prawnic^wo, może być sztuką; dlatego tśż żyjący po nich europejscy prawoznaw cy, ilekroć mieli potem u usposobienie, rozważali dzieła Papinianą, Ulpiana i innych rzymskich prawników; podobnię jak malarze i rzeźbiarze pracom się Michała Anioła i Kanowy przypatru-i jąc, uczą się sztuki od um arłych, gdy im żywi nic wzniosłego
■| zadziwiającego przedstaw ić nie umieją.
A toli prawo przestało być situk<i w samśm państwie rzyni^
skiśm już po śm ierci Hadryaną cęsąrza, i znowu z,niżyws?y $ię do rzem iosła, nie poszło w górę ani pod Justynianem cesarzem z rodu Słowianinem, a tóm mniój pod rządam i ludów germ aii- skich, w rzymskióm osiadających państw ie (na którćrn oni ro dzime osnowywali swe prawa), ani w X I w ieku, w którym zno
w u odgrzebane zostało i powszechnie Mczone we W łoszecli;
zwłaszcza gdy utw orzone na jego wzorze praw o kanoniczne, podzieliło z nićm w ziętość, podciągnęło go pod siebie, i na usIut
gach trzymało swoich. D opiero w XVI wieku godność dąwną odzyskało w e Francyi, stało się znowu sztuką i wzięło nąd ka
nonicznym górę. Miało to swoją przyczynę ważną, ^czeni kra
jów tych, gdzie ludy germ ańskie nowe założyli państw a, k o niecznością k’tem u w iedzeni będąc, a następnie zamiłowania
do i>iego nabywszy, uczyli się go naprzód jako obowiązującego, później zaś dla wewnętrznćj jego w artości, jako w artość ńauko-^
wą mającego praw a. Gdzie tego nie było, jak w Anglii, tudzież u słowiańskich ludów , nic tam nie pom ogło, że mu hojne sypa
no pochwały; albow iem nie było pochopu do zamiłowanięi ąje w praw ie, za obowiązujące nieuznanóm w kraju. Przeciw nie kanoniczne, jako w pewnym przynajmniej względzie (w kw estyi o m ałżeństw ach) w artość praktyczną mające, popłacało zawsze.
Kazimierz W ielki był pićrwszym zę słow iańskich k rólów , który u siebie szkołę główną założył; W ęgielny jój kam ieii rzu cił w roku 1364 na I^azimierzu, (tak się zowie d o t 0 jedno z owych trzech m iast, które Kraków, ówczesną stolicę Polski stanowią). O urządzeniu tćj szkoły dowiadujem y się ? przyw i
lejów jój nadanych, a przez W ładysław ą Jag iełłę (klpry zakład ten naukowy, z Kazimierza do Krakowa w rol^u 14QQ pr^^fliósł) potw ierdzonych, i w zbiorze pwiw przez Ejerburta ^ innych za"
mieszczonych. Twierdzi Sołtykowicz ( l ) : „żę K^zimie^z nadai akademii, (tak bowiem owę szkołę prawa nazywanol francuz- kich powszechni nauk (2) przywileje” ; co ma znaczyć, że nje ną sposób paryzkiój tylko, (gdzie głównie praw a kanonicznego pil
nowano), lecz i na wzór innych głównych szkół (po ?aryżił> -by
ły najznakomitsze w M ontpellier, Orleans) francuzkięh, [które
(1) O stanie akademii krakowskiej.— J. Lelewel w Tjgodnljin Wł- leu. 1 . 172.
(2) Tak Sołtykowicz spolszczył «'jra?: unitersitas.
rzymskie praw o szczegôlniéj pielęgnowały (1)], krakowska aka
demia założona była. Jakoż chciat Kazimiérz W ielki, ażeby w niéj tak rzymskiego jak i kanonicznego uczono. W czém je s t to uwagi godne, że mimo swej skłonności jakc7 ku obudwom miał prawom, nie wśunijl z nich w W iślicki S tatut tyle, ile z rzymskiego praw a w sta tu t swój wcielił Karol IV cesarz n ie
miecki i król czeski, przyczyniwszy sie zapewne i przei to do upadku kodexù prawa, nad którym tak skwapliwie pracował.
Dziwować się należy tem u, że król polski m iał już wóWczas takie o praw ie rzymskiem pojęcie, jakiego o niém nie mieli europejscy X V III wieku prawodawcy: którzy, a mianowicie też austryaccy i pruscy, przepełnili iiłożóne od siebije statuta pra^
wem rzymskiem. Kazimiérz W ielki p rzeciw nie, przenikając istotne praw a tego przeznaczenie, dobrze rozum ow ał nad riiém, myślgc, że gdy się polscy prawnicy przejm ę jego duchem, wię
ksza ztgd korzyść na praw odaw stw o krajow e spłynie, aniżeiiby spadła nań, gdyby niém krajow e praw a zapychać miano. W ie dział też 6 tém, że główną szkołę zakładając, nié pracuje dla sw ego wieku, lecz dla przyszłych pokoleń, i żo ziarno przez niego w ziemię rzucone, dopiéro dla jego następców obfite pło dy przyniesie.
Dziekan przez professorów obierany, iiierow ał wydziałem, złożonym podług urządzenia Kazimierza W ielkiego z siedmiu professorów ; a m ianowicie: Decreforurn, D errefalium , Ctem en- tin a m m , L eg u m rndicis (kodex Jus(yniana) h ifo rria ti, DigesH veleris ü fiovi, V olum inis (czyli reszty zbioru praw Justyniań- skich, do czego głównie liczono instytucye, tudzież nowele) (2) . Rzecz zastanow ienia godna, że wydział praw a, tak pięknie jak powiedzieliśmy urządzony przez Kazimierza W ., nie był czynny za jego życia (3); że w łaściw e otwarcie ^vydziału tego dattije się od czasu zaprowadzenia uniw ersytetu krakowskiego r. 1400 przez W ładysław a Jagiełłę; że nakoniec tenże Jagiełło nic otw arł wydziału dla rzymskiego, lecz tylko dla kanonicznego praw a
( I ) Savigny, Geschldite des Roem. Recłits im Mltfelalter, w tomie III, 337 i następn.
(2J Porówuaj: Savigny Geschichte des Roem. RecLts. III, 420, iuasięp. 519.
(3) Data slatnta z Krakowa r. 1364; umarł Kazltn. W, r. 1370.
Uaiwersylet jego nie był czynoy. Porówu. Łukaszewicza Hist. sżkół, I. 3 3 , uastępu.
wyłącznie (1). W szystkiego tego przyczynę tłum aczy nam ta okoliczność, że gdy u nas, rów nie jak w Anglii me miało mocy
o b o v v ia z iij Q c é j rzymskie praw o, przeto mimo usilnycli o w zrost
j e g o s t a r a ń monarcliów polskicłi, me mogło m iec powodzenia.
Zapomniane po Kazimierzu W ., dopiero za wnuka Jagiełły w pro
wadzone znowu do uniw ersytetu zostało. W r. 1538 wezwał Zygmunt Stary na katedrę bawiącego w łaśnie podówczas w Pol
sce Rojzyusza“. rodem Hiszpana, w szkole włoskich, słynnycti w ówczesnej Europie praw ników dobrze ukształconego, który praw o rzeczone z wielką gorliw ością p ró żn o ,'jak w net opowiém, wykładał. Stefan Batory wzywał do Polski na katedrę tegoż p r a w a , europejskiej sławy francuzkiego prawnika B alduina, co lubo nie przyszło do skutkłi, świadczy jednak o należytóm po
jęciu ważności tego prawa przez m onarchów polskich. W iecéj atoli uderza, że pomimo niedostatku nauki, zdrowiéj wówczas u nas niż na Zachodzie o nauce praw a rozumowano. Gdy albo
wiem wszędzie, Francyi nie wyjąwszy, wyłącznie prawa rzym
skiego, kanonicznego i feudalnego pilnowano; u nas przeciwnie obok praw tych (z wyjątkiem trzeciego) uczono jeszcze praw a krajow ego, ziem skie przez to w krakow skim , a w zamojskim, r. 1 5 9 5 kosztem Jana Zamojskiego wielkiego kanclerza koron
nego, założonym uniwersytecie, ziem skie i miejskie-, w akade
mii zaś wileiíslíiéj r. 1 5 0 9 założonej, litew ski \sfa tut pojmując przez to. W zamojskim uniw ersytecie wykładano ta k ie histo- ryą praw a porównawczą, co niesłychaną podówczas było na w y- działach europejskich rzeczą. W mniej pomyślnym stanie znaj
dowała się nauka prawa w jezuicko-w ileiískiéj akademii o dwóch wydziałach, teologicznym i prawny^m założonćj, a więc nie un i
w ersytetem , lecz szkołą specyalną będącej. Jeszcze w mniéj pomyślnym była w tak zwanéj akademii lubranieckiéj, w P o r znaniu założonśj, następnie przez Jezuitów wraz z lwowską dzierżanej. W szelako jakikolw iek był u nas stan nauki prawa, nigdy jednakże nie brakło na niéj; owszem coraz w iecéj mno
żyła się, wykładaną będąc nietylko po uniw ersytetach i akade- ( 1 ) W nrywkn kazauia ua pogrzebie WJadysł. Jagiełły r. 1434 powiedzianego (znam je z rękopisu) powiedzlauo: E rexerat insuper in citila te K rakociensi gen erale studium , instituens legi theologiam cánones et artes, non vero leges, quia non legibus sed consuetudi- nibus p a tria illa gubernaretur. Zląd sprostować Potanowlcza u Łu
kaszewicza, Ilist. szkół I. 46.
l
8 P0GL4Í) ŃA
m iaćh, aie i pó gímnáísyách, tü d íie i w tak z'wdnych rycerskich szkołach, których sig coraz wiçcéj, mianowicie od w ieku X VIII rńiiożylo. Ć hociai w szkołach tych, a mianowicie protestanckich, tüdzièz katólićkith, pod zarządem księż,y PijaróW będących, ró wnież jak w szkołach rycerskich, wykładano praWo na mały rbzńiiar; jednakże dobór dzieł gruntownych I z dobrym napisa
nych sm akiem , nagradzał ubytek nauki. Atoli zmarniały dobre chęci, gdyż sig teraż w odwrotnym stosunku itiiała nauka p ra
wa do wykładu jéj za W ładysław a Jagiełły. W tedy , że w iele, ale niëstosowfiégo dla potrzeb wieku uczono, a teraz p rż eci- wnie, że uczono mało i mało w naukach pomocniczych u sp o so bioną m łodzież, p tzeto w łaśnie ta okoliczńość przyw iodła na
ukę o zgubg.
Praktyczny praw nik przestaw ając początkowo ńa takiéj tylko biegłości w prawie, w którą się raczéj przez wćzwyćżaje- nie w drożył niż w m yślił w P raw dę i Żakon, ujrzał się w krótce w potrzebie nabyw ać jéj przez naukę. Był naprzód i téj nader maiy zakres, atoli niezabawem rozszerzył się znáózhíé. Z tré - szczał prawnik śrtykuły praw a, robiąc z nich tak zwane su m ii- ryuszB', przez co z przepisu szczegółowego tw orzył ogólny, i tak podnosił praw o do pew néj, w króciuchnych słow ach wy-, rażonśj zasady. Takow ą m ógł łatwo każdy spamiętać, i przez to uogólniać sobie w' pamięci prawo. Dzieła tego rodzaju są pierw szym w piśmiennictwie krajow o-praw ném pojawem, jaiio naj
ważniejsza praktycznych prawników praca. Układaho je niby sylw a rerum , różnem i róznéj treści zapychając pismami ( i ) .
( 1 ) Dla dania czytelnikowi wyobrażenia o zakresie d/leła tćm mianowanego nazwiskiem (szczegółowo zastanawiałem się nad tern w Pi- śmtenn. II; 623, ó.śtpn.) zwracam jego nwagę ná iiękopis kształcie a ^ ú sí6 \ty m , który w bibliotece Załuskich w SI. Petersbrirga czytałem.
?<tlÈ8àifëk jego wydarty. Na stronnicy pierwszej są rozdziały {capitula)
obejiniyące treść ustaw Statutu wiśłićkiego> mającą napis: Summarii ca
sus Jur is terrestris polonicalis editi per Reąem Kazimirum prelatos et Barones. Na końąn stoi: „Per me Mathiam peterśolcz de Siupćza pro nunc morantem in Pyszno anno domini 1449 (rzymską liczbą). Poczém idą także w skróceniu Statuta warteńskie Władysława Jagiełły r. 1423, tudziëi dpóćżyiSskte (in loco campestri qui vocaíur Opoky)Kazimié- rżś Jágiéito^clsytia r. 1455. Następóją różiife piseinka drobne z biśtotyi Dâtùràlnéj (ó zWièrzçtàch cżWoronożuyŁBj ptąkacb i t. d.), tèoIogicZne J túoi-áioé. Koiicisą dzieło wyjątki z dygeslów Jústyüiana’, które ncżąc prawa spisał ojciec (czy sam autor rękopisu?) dla własnych éitéól.
Następnie brano się do przekładu statutów pó łacinie pisanych na jęźyk ojczysty. N a j w a ż n i e j s z ą prac? stanow iły słowniki, czyli spisy wyrazów dawnych do przekładu statutów stosowanych, lub tóż u t w o r z o n y c h "now o przy robieniu p rzekładó w 'tych że.
Najstarszy z r. 1 4 4 4 utw oriono dla zrozumienia ziemskiego praw a. Po nim idzie z r . 1 4 5 0 , mający w yrazów 7 5 , dla obja
śnienia prawa m agdeburskiego iebranych. Trzeci z r. 1 4 5 5 po
chodzący, ma ich 8 7 , atoli nie wszystkie są wyrazami prąw ne- mi (I). Na nim urywa się w ątek tego rodzaju prac rękopi
śmiennych, a zaczynają się druki, N ajsb rszy wygotował Jan C erw us Tucholczyk r. 1 5 4 6 w K rakow ie.
Prace te coraz więcśj przekonywały praktycznych praw ni
ków o potrzebie nauki prawa, co naw et na naród, czyli re p re zentujących go posłów ziemskich, wpływ wywarło wielki.
W czasach o których mówimy^ nie chciano ani słuchać 0 praw ie rzym skiem nietylko w Anglii, tudzież w krajach sło
w iańskich, gdzie praw o to naw et pomocniczo nie obowiązywało, lecz i w Niem czech, gdzie je cesarze za pomocnicze wskazali sę- , dziom; I miano w tém poniekąd słuszność: albowiem^ uczeni
za granicą prawnicy, sprawując po swoim do kraju powrocie urzędy sądow e, zam iast podług ojczystego, odsądzali sprawy podług rzymskiego, w p ro st tem u przeciwne zasady mającego praw a (2). M onarchow ie tóż spisując statuta, nie inném jak kanonicznem i rzymskiém prawem dopełniać go um ieli, używa
jąc k’tem u w praw ie boskićm i ludzkiém czyli kanonicznćm 1 rzymskiém biegłych mężów (3); co jeżeli się ostrożnie, i z w szel
kim dla zwyczajowego, tudzież pisanego me działo szacunkiem, jeżeli się w głównych zasadach swoich nie zm ienił przez to do
tychczasowy skład sądownictwa: nic przeciw ko tem u, jak w Pol
sce w czasie układania statutów za Kazimierza W ., nie miano wcale. To nam tłumaczy powód, czemu pomimo odrazy dó rzymskiego praw a, czepiano się go przecież; zkąd to poszło, że naród polski sam naw et poddaw ał się wpływowi rzym skiego
(1 ) Porówn. Piśmiennictwa, I. 340. Lelewela Polska wiek. śr.
iV. 232 ostpu.
(2) Porówn. Eicborua Deutsche S ta a ts u n d Rechtsgeschiphte
§ 444 nstpn-
(3) Adhibitis tiris doctis łn lege divina et humana peritis, inówi Affliid. n Som. u. gy ¡ DJogosz L 1081 o Kazimierza Wielkim.
Tob u . K w iec ie ń 1»S4. 2
1 0 P0G Ł4D NA
praw a. Coś podobnego dziś naw et o Anglii zauważyć m ożna, gdzie w gronie sędziów pokoju {Justice o f the Peace) prawnicy w pewnéj liczbie w edług ustawy zasiadając, z mocy u rzęd o w a
nia swego, o ile się to krajowem u nie sprzeciwia prawu, rzy m skiego zasady upow szechniają w narodzie (1). Podobnież n a sz Zygmunt I w prow adził do w ładzy prawodawczéj naukę praw a.
W roku 1 5 2 0 oznajm ił narodow i: „że ponieważ się ma ważna na przyszłym sejmie odbyć dla kraju p raca, to jest p rzejrzen ie zwyczajowego, ustaw ow ego, statutow ego i sejm owego praw o
daw stwa, przeto wzywa naród, ażeby nań w ybrał na postów ziemskich takich z pomiędzy siebie obywateli, którzyby się znali na nauce praw a; i że on ze swéj strony wezwie do wzięcia w téj pracy udziału doktorowi kanonicznego i rv.ymskiego prawa;
że nakońiec obowiązuje się dńigich utrzymywać swoim kosztem w czasie trw ania sejm u, pod w arunkiem , ażeby się nie oddalali z m iejsca, póki powierzonéj sobie nie ukończą pracy; swoich zaś z grona swego wybranych posłów -praw ników , szlachta w ła
snym kosztem utrzym ać ma (2 ).“ T o było przyczyną, że ówcze
śni panowie, którzy się jak O stroróg Jan do nauki przykładali praw a, przed kasztelańskim tytuł doktora praw a kładli (3):
wyżój ceniąc tó, czego sami dostąpili, nad to, co z urodzenia na
nich przyszło. "
Mając w tym przykład w p o s ła c h “ ziemskich, brali się do nauki urzędnicy, mianowicie ci, na których całość polegała są
dów; rozumiem przez to pisarzów, którzy, a bynajmniej sędzio- , w ie, u nas, w C zechach i na W ęg rach , musieli znać koniecznie praw o. Byli im tóż do tego pobudką notaryusze, to jest ludzie, którzy nie przez królów polskich, lecz albo cesarzów niem ieckich,
( I ) Darstellung der inneren Verwaltung Grossbriłaniens, von L. Frk. v. Vincke, Berlin, 1848. Zweite Avf. Porown. 12.
' ( 2 ) Roka 1520 w Volumiiiach legiim. Porow. Vol. L 392, 393, tak mówi: in proximo gen erali conventa fn tu ro , omolbns coosnetudlulbus jaribnsqoe e t sta ta tis vetu stis, e t omnibas palatioatibus c o n g re g a tis , re- form attouem omuiam co astitatio n n ai p er d ep o tato s e t deputaudos jo ris - p e rito s reg u i Dostri, fav en te Deo, aggrediem ur. Doctorlbns etiara ja r ls poDtiflcii e t legnm ad b ib itis, qat a loco conventionis geucralls proxim e ce- le b ran d ae dod discedant, donec eaodem reg n i jnriom e t coiistitDtiounm debitam em eodationem faclant. Et tales p er nos depntatos et d ep atao d o s, e.\peDsls Dostrls providebim as; ailos antem nobiles vlros, ja ris p e rito s ,
qaos nobllitas ex palatin atib as adjnngcf, suis expensls provldeblt.
(3 ) R. 1 466, Vol. 1. 218, 22Q.
albo p ap ieżów umocowani do tego będąc, zajm owali się u nas pisaniem akt, zeznań i t. p. bynajmniój zaś hipotecznych, tylko , p isarzów atrybucyą będących. Ich rzem iosło ł)yto w Polsce zy
skowne przez to, że stali w opinii publicznej wysoko, cenieni będąc jako prawni fo^maliści i ludzie rzetelni; zkąd tóż zapewne używali przywileju, że im tylko wolno było powierzać sądo\ye księgi, wynosić je poza kancelaryą, jak dziś mówimy, hipo te
czną, i wpisywać w nie ostatecznśj woji zeznania (1). Z nimi wigo spótzawodnicząc pisarze, brali się do nauki; dlatego też wybie
rano ich niem al zaw sze,do deputacyi praw odaw czej, zwłaszcza*
¿e dobrze się znali na formułowaniu praw a, do czego wszy
stkich narodów prawodawcy słusznie przypisywali wielką wagę.
Bo prawo albo się samo tworzy, albo tw orzone bywa, k ształtu jąc się podobnie jak język. Przyjmuje bowiem nauka będące w pospolitćm użyciu słowa, lub jako niestosow ne, odrzucając je , w m iejsce ich pokłada nowe. Toż samo praw odaw ca spisując zwyczajowe praw a i tak sankcyonując je, lub w m iejsce uzna
nych za niestosow ne podsuwając własnego utw oru lub wyboru przepisy, form ułuje przez to now e praw o. Probierczym je s t to kamieniem ducha cywilizacyi ludu, tudzież praw odaw czego umu męża, który się zajmuje tą pracą. Trudniejsze jego zadanie, niż prawodawcy języka, i większa przed potom nością odpow iedzial
ność: gdyż pracą swą na pomyślność narodu wpływa, i stan jego dalszy ustaw ą przez siebie daną powoduje. W ybornie się z tego spraw iał Zygmunt I , form ułując prawa w sposób rzeczony, z nauką i praktyką zgodnie.
W pływ ali nakoniec na praktykę obrońcy sądowi, którzy do
p iero teraz w skład hierarchii weszli, i pod kontrolę rządow ą podciągnięci zostali. Zygmunt I albowiem przepisał, że inają być przysięgli, i władzy ulegać sądu (2 ) . W ie lu z nich zajm o
wało się i pisaniem dzieł, do praktyki zmierzających sądow ćj. _ Pięknie zaiste było w idziść, ja k w XV i XVI wieku koja
rzyły się wzajemnie nauka prawa z praktyką sądową; jak jedna wspomagając drugą, zmierzały do tego celu, ażeby krajow e p ra
w o należycie pojęte, objaśnione i zrozumiałe było. Dal^j bo
wiem nad ten zakres nie sięgała u nas nauka, gdy, jak rzekli
śm y, rzymskie za pomocnicze nie zostało uznane, a więc nie N
(1 ) J. W. Bandtk. Hłst. pr. 4 1 3 , 460 nsłpn.
( 2 ) R. 1543 Vol. I. 576 Dstpo.
• raiał praktyczny praw nik potrzeby wyżyj nad zwyczaj i ustaw ę sięgać. W szelako i na t4j drodze daleko nie posiępit, gdyż m a nie um iał isć należycie w pomoc teoretyk, objaśnić mu wyraz praw , ducha jeg o ukrytego w dziejach odsłonić, wskazać ce
chy według których m ógłby na sam ; rzut oka rozpoznać, że w tój lub owej ustaw ie, niby w rudzie zawierającej drogi w sobie iru s z e c , znajduje się właśnie dowód,' którego szuka na popar
cie bronionej przez siebie sprawy. N ie było wpraw dzie obo
wiązującego w kraju prawa, o któróm by nie pisano, nie b ra^
kło tćż na ochocie piszących; atoli ktokolw iek przeczytał z uwa-r gą, cokolwiek nam ówcześni przekazali (1) prawnicy, powie zia-r iste , że prócz kilku dzieł nie mamy nic takiego w lite ratu rz e praw nej, z czómbyśmy sig przed E uropą pochw alić mogli. W y szczególniłem znakomitszych praw ników w dziele własnem o p i
śm iennictw ie polskiśm wydanóm, i w dalszym dzieła tego cią
gu wyszczególniać ich będę. Poniew aż pominąłem tam że pi-*
szących po łacinie, przeto wywiodę z nich na widok tych w ła
śnie, z którymi aż do XVI w ieku śmiało przed ówczesną E u ro -' pą występując, możemy jej zapytać o to, czy większych może nam wskazać u siebie? Liczę do nich O stroroga i Frycza M o
drzewskiego.
Jan O stroróg, syn Stanisław a wojewody kaliskiego, uczyj się w XV w ieku prawa w B ononii, gdzie uzyskawszy sto pień d o k to ra, wyżćj od senatorskiego przez siebie ceniony»
używany bywał za pow rotem do kraju do .spraw dyplomaty-?
cznych. P o zo staw ił dziełko małej objętości, ale niezmiernie w a
żne, k tó re dziwnie rozsądnem słusznie nazw ał Czacki. W ła cińskim napisane języku, dochow ało się w trzech rękopisach:
z wilanowskiego wydał je częściowo w polskićm tłumaczeniu Hip. Kownacki roku 1 8 1 8 ; z puławskiego najstarszego ogłosił je J . W . Bandtkie bezimiennie i bez wyrażenia m iejsca dru
ku (2), w oryginale i z przekładem obok polskim. Składa sig z dwóch jakoby części, z których pierw sza o duchownych, d ru ga o świeckich mówi spraw ach, w sposób uderzający, jakiego-^
(1) J. W. Bandtkie zebrał bibliografią prawa polskiego I w drn*
głm |ą tomie Historyl literatury polskiej Beutkowskiegp wydrukował. Dpr pełnił tej pracy I rękopism pozostawił, który ma wyjść z drnkn. '
(2) Clarissimi Baronis Joanrtis Ostroróg ju ris utriusgue do~
etoris m om m entum.pro com itiis genóralibus regńi sub rege jOasi- miro pro reipuhlieae ordinatione congesłum (toż samo po polsko).
bys się nie spodziew ał po człowieku żyjącym w wieku XV.
Przy końcu oświadcza, że wyrażone w piśmie swćm myśli rzu
cił dla takich, którzy dla zatrudnień w sprawach publicznych nie mają czasu zajmować się głębszą nauką. Nie zastanawia w cale, że w taki jak się odezw ał sposób o duchow ieństw ie prze
mawiał: protestantem bowiem snadź już byf wówczas, jak p ó - źnićj była tój w iary cała O strorogów rodzina; ale mocno za
dziwia, że sam należąc do rzędu panów, nie poszedł przecież ich torem , że o zmniejszeniu władzy królew skiej wcale nie my-, ślał, ale owszem za nią, tudzież za mieszczanami i w łościana
mi podnosił głos,,przyganiał nadużyciom, przesądom, zbytkom.
Zgoła obstaw ał O stroróg za poprawą rzeczypospolitej, i gdy o nićj miano r. 1459 radzić na sejm ie, dla niego więc pismo w ygotow ał sw oje. Również i to zastanawia, że niemal wszyst
kie jego o spraw ach świeckich rady, przyjął naród; tej naw et nie wyjąvvszy, którą mu dał o potrzebie praw a stanowionego, uwagę uczyniwszy: ,,żeby należało wybrać z rzymskich co potrzeba dla sądów, a resztę zdać na rozwagę sędziego.” P oszedł za tą ra dą Jan Łaski, wcieliwszy do zbioru praw układ Rajm unda, w są
dach m iejskich już za czasów Kazimiórza W . używany ( I j , i na tem rzecz, w brew zdania radzącego, skończył. Nie tego b o wiem chciał O stroróg, lecz nowej, dla Polski stosownej i sę
dziów obowiązującej wymagał kompilacyi; radząc sejm ow i, by ich zniewolił do sądzenia podług tćjże kompilacyi ,w przypad- kach, o którychby milczały krajow e prawa, a do woli zosta
w ił im radzić się z resztą lub nie radzić rzymskiego praw a.
W cale inną drogą poszedł Frycz Modrzewski, snadź W ie l- opolanin, którego rok urodzenia i śmierci nie je s t zupełnie wiadomy, (przed r. 1500 urodził się, przed 1 5 6 0 um arł), cząc się przez lat trzy w W itenbergu, spraw ow ał za p o w ro - em o kraju urząd sekretarza królewskiego, a przytdm do ró -
^yp*®ro®tycznych używany byw ał. Przy końcu cći któr we włości do biskupstw a kujawskiego należą- tiłm n r « j * dziada za nadaniem posiadał, spraw ując p rz y - skunich T (Advocatusj patrymonialnego w dobrach b i- k a X c k im „ t " z kościołem rzym sko- w et zasadom jednakże przeciwko hierarchii jego, a n a-
“ “ “ ‘ •.‘ W p „ w a M7.
t I
skoro na to biskupstw o w stąpił, zakupiwszy 0(1 niego prawa jakie miał do owój w łości. Nie wiadomo, czy rugow anem u z miejsca przyszedł w pomoc król Zygmunt A ugust, który go do pisania w m ateryach do zjednoczenia różnych sekt relig ij
nych, tudzież do poprawy rządu i praw zmierzających, zachę
cał. W idać z czynów i pism M odrzewskiego, że chociaż dyplo
matyką się trudnił, jednakże dyplomatą nie był; że jak z ludźmi, na których chlebie siedział znosić się nie um iał, tak i nauk, które opracowywał, nie pojmował praktycznie. Pisyw ał po łacinie nie
zm ierną w swoim czasie wziętość mające dzieła, ż których naj
znakomitsze na język polski i niemiecki przełożone zostało. Z a
czął je wydawać w Krakowie l.‘>51, a całkowicie wydał za granicą (w Bazylei) 1 5 5 4 . Rozłożył je autor na pięć ksiąg, mówiących:
o obyczajach, praw ach, wojnie, kościele, szkołach. Poprzediiio, r . 1.543 drukow ać dał mowę do króla, w której dopraszał się usunięcia z praw krajowych główśzczyzny, a naznaczenia kary śm ierci na w szelkie mężobójstwa. W tym duchu pisywał i in
ne mowy, a w nich między innemi pow staw ał i na praw o na sejmie r . 1 4 9 4 za Alexandra Jagiellończyka zapadłe, zakazu
jące mieszczanom nabywać dóbr ziemskich. Zgoła wychodząc z tej zasady Modrzewski, że nauki będą czczą m arą, jeżeli się ich radzić nie będziemy w potrzebie: zm ierzał w pism ach swycłi do,tego, że należy koniecznie poprawić praw a krajow e, i przez nie zreform ować sądy, obyczaje narodu i t. p. (1). Co jak wielką okryło sław ą autora, i umieściło go w piśrwszym sw o
jego wieku polityków rzędzie; tak znowu, po bliższćm rozwa
żeniu tego co napisał, przekonało o tóm, że M odrzewski nie umiał się n ad rzeczą zastanawiać praktycznie, i wcale o tćm nie w iedział, że praw a o których się zniesienie dopraszał, jak nie pow stają z przepisu, tak tćż nie uchylają się przepisem : czyli, że jak się same przez siebie wzniosły, tak tćż przez sie
bie upadają, skoro czas na nie przyjdzie, który jeden tylko mo
że je przyprawić o życie, gdyż jak im go dał, tak tóż sam tyl
ko odebrać im go może. P raw da, że je s t w mocy człow ieka przyspieszyć ten czas; ale więcój nad to uczynić on nie je s t m o-
^ (1) Wszystko com dotąd o Modrzewskim powiedział, wyjąłem z artyliała Józ. Maiis. l»r. Ossolińskiego: Jędrzej Fryc Modrzewski;
nmieszczonego w tomie IV jego Wiadomości hisloryczno-krytyeznych
tce 1852 wydanych. PoroWD. 67 nstp.
cen. Pomim o że wyrzekł w przeszłym w ieku sejm czarnogór
ski, iż zemsta m iść nie powinna m iejsca, że gdy sig komu krzy
wda stanie, skargę o to do sąd u zanieść i u niego obrony szu
kać powinien; trw a tam jednakże zemsta w daw nćj mocy, i trw ać będzie w ieki, póki się naród nie ucywilizuje, nie zbrzy- dzi jój sobie, i nazaw sze nie oddali od siebie tój, do której od kilku tysięcy lat przywykł. Taką dobę przeżyła i zasada, k tó rśj niegdyś wszystkie ludy od Kaukazu aż do Anglii k rań ców wzdłuż i szerz E uropy hołdow ały (Greków i Rzymian wy
soce ucywilizowanych wyjąwszy), któ rśj zniesienia dawno przed Modrzewskim dopraszali się u rządów mężowie w boskich i ludzkich prawach uczeni, a która dopiśro r . 17 6 8 u nas znie
sioną została, czyli zniosła się sama, skoro się w narodzie pol
skim upow szechniło to zdanie, że zabójca, czy szlachcica czy chłopa, śm iercią a nie karą pieniężną powinien zgładzić popeł
nioną przez siebie zbrodnię. Gdyby się był M odrzewski zasta
nowił nad tem , że ponieważ to nie wzięło dotąd sku tk u, o co się od dawnego dopraszano czasu, i ponieważ kara śm ierci na wszelkiego rodzaju mężobójców ogólnie postanow ioną nie zo
stała, m usi w tóm ważna zachodzić przyczyna; gdyby, mówię, był śledził dróg, po których doszli w reszcie prawodawcy eu
ropejscy do usunięcia głowszczyzny: byłby zaiste odgadł, że gdy nie można uchylić odrazu złego, można je przynajmniój ogra
niczyć, a ograniczając coraz bardziój, uchylić z czasem zupeł
nie. Tym końcem należało usunąć z praktyki sądow ej, co się w nią przez złe zastosow anie przedaw nienia do m ężobójstwa w kradło. Dawne prawa opiewały, że kto się m ężobójstwa do
puścił, powinien się zań okupić; późniejsze zaś, że ty lk o ifte d y uczynić mu to wolno, gdy przypadkiem popełni tę zbrodnią. J e
szcze późniśj przyjęto, że jeżeli na uczynku złapany m ężobójca, śmiercią n a tyc h m ia st ukarany nie został, nie może, zwłaszcza g y ju tra dożył, być o gardło przyprawion, lecz -tylko jak zabój
ca p r z y p a d k o w y sądzony być winien. Tę w łaśnie zasadę w pro- wa ziwszy do naszych sądów praktyka, zagęszczeniu się m ę-
^obojstw dopomogła (I). .
ryczDłe^PKezemm«'* postępn tej zasady, gdzieindziej hLsto- ( Polania w „ ."’yltazane będzie. Tn dosyć odesłać do Kromera i t. d w wilnip łs>fq P- Syrokomla w dziele: Polska
^ '''yJan em . Porówn. 1 2 5 ) który mówi: że według
16 P0GL4» MA
Modfitewski przeto nie tak o zniesienie glowszc^yzny, jak raczéj o przejrzenie praw , na których się ona wspierała, do-^
praszać się był powinien; co właśnie mógł uczynić król, naw et bez odniesienia się o tém do sejm u. Tą idąc drogą prawodawcy i prawnicy francuzcy, coraz więcćj ścieśniali panującą w swych sądach wziętą z niemieckiego praw a głowszczyznę, aż ją w re szcie tak ścisnęli, że mimowolnie usunąć się z praktyki m usia
ła. Środków na to dostarczyła im nauka praw a, która gdy pod ow e wieki na samém tylko rzymskiém polegała wyłącznie, nie popłacającćm u n a s , a naw et pogardzaném , bo nieznanćm , przeto nie mógł téz wiedzieć o tém M odrzew ski, w co i jak uderzyć należy, by dojść do .celu życzeń.
Poniew aż praw o rzymskie niemając u nas mocy obow ię- żującćj, służyło raczéj ku zabawie niż pożytkowi; poniew aż nie zaglądano naw et w ew nątrz niego, przestając na samych praw a tego starożytnościach, czyli polityczne tylko praw o rzymskie upraw iano, a cywilne zarzucano zupełnie: przeto nietylko téj korzyści, co lite ratu ra rzymska, ale naw et téj co łacina (1) nie przyniósłszy, zaszkodziła owszem. Nii jeg o wzorze kształto w a
ło się n as/e praw o polityczne,^ mianowicie po wyjściu na W’i - dok dzieła Jana Zamojskiego o senacie rzymskim (2). Jeg o też prawa używano do porów nań z krajowém (D rezn er zajm ow ał się tą rozrywką), ' i tak po dziecinnemu bawiono się niém, niby grając w praw o, a nie wiedząc o tém , że i owszem idzie się przez to w lewo. Rozumiejąc, że coś arcym ądrego przez to zrobią, wciskali układacze praw krajowych w system pan d e- któw statuta królów i ustaw y sejm ów polskich, â czerpiąc wia
dom ość o tém , nibyto rzymskiém prawie z pomąconych źró deł, i tak mimo wiedzy w logicznym stosunku skutków do przy
czyn postępując, wyprow adzali z niego fałszywe zasady. Z tych to zasad czyniącym rów nież fałszywe wnioski naszym prawni
kom, wypadł w rezultacie ten wynik, że zamiast obałam ucać się nauką prawa, daleko lepiéj wieszać się po kancelaryach try bunalskich i w nich na rzem iosło term inow ać praw ne. Z b łę - praktyki w sądacb polskich nżywanej, nie wolno śmiercią karać mężo- bójcy, który w 24 g^odzlu po spelnieula zbrodui pochwycony dopiero został.
(1) Odróżniam jednę od drugiej, o czćm Pismien. 1. 47, II. 78 porównaj.
(2 ) Porówn. Plsmlenn. II, 116 asttm. Lelewela Consid. 174.— 176.
dit brnąc w now e błgdy po-twolono sobie szydzić naprzód ?e slońni. «niw ersyteckich, następnie z sądowych magistratur* W r.
1 5 9 0 staw ił sie przed księgam i sądów grodzkich krakowskich Andrzej Re^ z Nagłow ic, i pro sił o przyjęcie od siebie zezna
nia: ,*Ż6 odtąd aż do końca roku postanow ił nie pijać co dzień jak tylko p ó ł garnca wina [m ediam o lla m v m i \ a gdyby w ię- céj wypił, gotów za to ponieść jakąbądź zesłaną nań od Boga k arę.” Sąd, niepomnąę na swą godność, przyjął od niego akt taki' na żart podariy, i w swoje kazał go wpisać księgi. W ro ku 1 6 7 8 , przyjął rów nież sąd grodzki krasnostawski do swych ksiąg protestacyą zająca przeciwko wilkowi (Zajączkow skiego przeciwko W ilkow skiem ii?) w te słowa: „ja bojaźliwy zając oświadczam, że mając sąsiadem drapieżnego wilka, który co dzień z tłuszczą podobnych sobie napada na mnie, i nie zwa
żając na prawa, jak ie lew najwyższy zw ierząt rządca postano
wił, w brew tymże praw om , mienie m oje szarpie nielito ści- wie, tak, że nie czując się we własnym domu bezpiecznym, m u
szę błąkać się po chróstach, ociekać w góry i lasy i t. p.; dla
tego niniejszy p ro test zanoszę dO sądu (Í } .”
: Ten stan nauki prawa i źródło jego rozważając na am bo- nie, żyjący ńa początku X V lII wieku kazńódziejśf (iíj, tak pra
wił: „faidfaym wiedżiał, ćo to lA Tè^ul'a aiit'Bíñ pt'aWidta źfti- te? l?o(íobnóby i ñászé prâw à polskie. Lauda, kónkluzy, kóni- stytućye, w lepszéj obserw iê zostawały, żeby były w żfoto oprisf- "
wne: Hegulae auteaé! T eráz kędyś trabáíijé tínífiy, apçtatié dyptyćby, zópleśniałe szpâi'galy pod ław ą lerżą; w i^céj w flićlt pajęczyny riiż papiérü, ńajczęściój je mole Waftują! DosV¿ ńa tym że są w śchówaniii! lub w niezachowaniu! Droższa u kogoś w barszcżli m n y , aniżeli ojćzyste /w ró ; dopietóż lepsze B>żeliy«.y, milśza w /ês, niżeli duśża 1 suńinieriie g d zie ś. Mafóć pómógą legeś, kiedy nieboże êges; nie w iele wskóraśż e x codi- ce, ledy w szkatule modice." Słow a te górzkiáj ifónii peiné, ]a ń ic nóW ego n ie g ło s iły dla d ziejów p fa w n ictw a , tak ¿tíoWtl pa cerii n iby u k azyw ały le k a ts tw o na z łe , k t ó ie g ó z Wielką dlá
wiele druki w V ^ *«ajda|ą się w księgach zlem^kieh inbelskićlł, a mlairo- datkl do Piśmien S 254. O piér«'s/,vín pord«^naj Do-
(2^ Ś w i I- r. przeżeranie wydanego r>;t stronnicy lo 9 .
iis/.u 1717 P or. ^ " ‘"’'-‘ejskie X. Stanisł. Bielickiego Soc. Jesii, w Ka- 6S5’ Ipst kłłbn ■’"^’^era Obraz bibllograticziio-hiMoryczii. II. 383.
e s o . Jest kiłha .wydań tych kazań.
łom 11. Kwiecień 18M. 3
1 8 rOCŁĄD NA
siebie korzyścią nżywały zawsze narody i używać będę, dopó
ki im stanie mężów o dobro powszechne gorliwych. Bo jak zacny nasz kaznodzieja upominał polskich prawników, ażeby wzięli znowu przed się lęiące pod lawą księgi, i, mówiąc jego słowy, w lepszéj obserwie mieli krajowe prawa; tak i w e Fran- cyi w ołał o toż samo na spółziomków Monteskiusz (1). upomi
nając ich, że czas porzucić fraszki, a zająć się poważną pracą.
I niedaremnie wołali o to oba mężowie; drugi wywołał P o - tiera (2), dzisiejszych prawników francuzkich ojca; piérwszy przemówił do serca życzliwego nam Niemca (3); który znowu na Tadeuszu Czackim, a ten na Janie Wincentym Bandtkie i Joachimie Lelewelu zrobiwszy wielkie wrażenie, dał popęd u nas uczonemu prawnictwu, które drugiego zwłaszcza uczeni słuchacze utrzymują dziś przy życiu.
Nie je st tu m iejsce rozważać tak ich, jak i owych mężów uczone prace; osobnéj bow iem wymaga to rozprawy, którą w dalszym ciągu artykułu tego napiszę. Pow iém tylko, że ja ką drogą poszedł M onteskiusz, by now e w obum arłą naukę pra
wa wlać życie, taką téz Łengnich i jego następcy.
Co mówi przysłowie „ ż e klin klinem wybić należy” nie stosuje się do nauk, k tó ra jeżeli upadnie, nowéj na polu lite
ratu ry m usisz poszukać um iejętności, i nią w lać now e w obu
m ierającą życie. Tak wymowa, filozofia, poezya naw et i h isto - rya, cuciła nieraz obum ierającą naukę praw a, i niby chorem u, dla którego potrzeba zmienić lekarstw o, przyw racała utracone zdrow ie. O statniéj chwycił się M onteskiusz, i wielkie zrobił na prawnikach w rażenie; którzy znowu, mówiąc polskiego kazno
dziei słowy, trabalne tom y, opętane dyptychy, zapleśniate szpar
gały, wziąwszy przed siebie, nowy nauce dali kierunek. H isto - rya więc, jak w dalszym ciągu tego artykułu opowiem, była ową dźwignią, która upadłą u nas naukę praw a podniostszy, kie
row ała dalszym jéj postępem . W stępując w ślady mężów, na polu dziejów polskie i litewskie praw o opracowujących, h isto -
(1) Car. de Secondât Baron de Brede et de Montesquieu, nm.
1755. Jego dzieło Esprit des lois dwa kroć iia język polski przełożo
no. Porówn. HIst. lit. polsk. Bentkowskiego. II. 68. 790.
( 2 ) Rob. Jos. de Pothier,um. 1772.
(3 ) G otfryd Lengnièh, nm. 1774. P-orównaj o nim artyknł Osso
lińskiego w piśmie: Biblioteka naokowego zakłada i t. d. I. 87 nstpn.
ryą sobie za p n e d m io t badania i ja obrałem , obszerniejszy jśj wszakże naznaczywszy zakres. Słów ko o tóm powióm , i na tśm artykuł mój nateraz skończę.
D w oiste lice ma nauka prawa, bo t^ż dwojako, teo rety cznie i praktycznie, spogląda na praw o. Podaną sobie bowiem pod rozsądek spraw ę, częścią dogm atycznie, częścią history
cznie rozważa praw nik, badając: w jakim stosunku zostaje ona do prawa stanowionego, i w jakiej styczności z przeszłością i teraźniejszością je s t tegoż praw a przepis. Jaśnićj powiem:
ma obrońca w wywodzie spraw y okazać sędziemu, że zasada (8o7fj.a, p la citu m ) prawodawcy była ta a nie inna, gdy praw o bądź nowo stanow ił, bądź uświęcone zwyczajem, przyjmował do księgi praw odaw czćj. Przekonać go tćż ma: że z tych, a nie innych pow odów chciał mićć tak postanowionym . Co jeżeli odrzuci sędzia, musi nawzajem w pow odow aniu (w m otywo
waniu) w yroku, odw rotnie wyjaśnić zasadę praw dy, takimże ją co obrońca torem rozwinąwszy. Takowóm praw a wyrozum ie
niem i historycznym go wyjaśnieniem , samo tylko rzymskie p ra
w odaw stw o, w wieku znakomitych praw ników (których zdania w m iejsce stanowionego prawa, nakazywali sędziom szanować cesarze rzymscy) rozw inięte, szczyci się słusznie; do takowćj doskonałości zbliża się i kopia jeg o , czyli praw'o francuzkie, jaśniejąc blaskiem , któ reg o mu słońce rzymskiej pożyczyło p ra -
O takowy zaszczyt dla swojego praw odaw stw a, może się kiedyś postarają i słowiańscy prawnicy; ale to nie tak prędko nastąpi, zwłaszcza gdy dotąd zaledwie pojmują tę praw dę, że chcąc dojść do celu, należy w przód poznać dro g ę, k tó ra do nie- p p row adzi; czyli, że chcąc rozum ow ać nad p ra w em , z fi- o*ofią obeznać się im naprzód wypada. Nigdy wszakże zdrowo rozumować nad nićm nie będą, niepoznawszy w przód sam e
go prawa.
2kąd wynika ten znowu wniosek: że gruntow na nauka w d^i*’z przedewszystkiźm zająć rozpoznaniem P ra
ska; 02^ zapat r uj ąc się stan ow i-
czyć iaY ^ ‘storya ma poprzedzić dogmatykę praw a, i n a u -
»Ain T ®^owiańskie (podobnie co język i zwyczaje) r a - i w espół z"t zetknęło się z celtyckióm i niemieckióm;
<Uiraiej.2e,
Wyrażone na pism ie w okolicach dzisiejszej
Belgii (1), Bawaryi (2), Saksonii; jak następnie pad Ł abą (El
bą) w niem ieckie statu ta wsiąkało, i gdyby byt tenże los spo
tkał Słow ian co niegdyś Celtów, całkiemby było weszło w nie
go, i niejako nowe północnych \xiA^w j u s g e n tiu m utw orzyło;
jak nakoiniec w sw ojskich statutach wystgpujące słow iańskie praw o, nja ścisły zwią?ek z niemieckióm, i nieinaczój jak h i
storycznie pojm ować się daje na drodze postępu.
Mało je s t dotąd narodów takich, któreby historyą p ra w swoich posiadały; historya bow iem praw odaw stw je st nowszych wieków wynalazkiem, gdy przeciwnicj dawne w ieki, dogmaty
ką się zajm owały głów nie. Mało obchod)ci(a historya prawa naw et rzym skieh praw ników ; i nie dziw: bo to byli praktyczni ludzie, którzy m ieli na uw adze dog;niatykę szczególnjój; na h i- storyą zaś o tyle baczyli, o ile tego wyjaśnienie spraw y wymia- gało koniecznie. Icb torem poszły wszystkie Bom ańskie ludy:
żaden bowiem z nieb, ile mi wiadomo, nie posiada history i sw ojego praw odaw stw a. Piórwsi Miemcy, potrzebą i ciekaw o
ścią k u tem u w iedzeni, zaczęli obrabiać historyą praw nietylko sw oich,,lecz i obcych narodów ; wszakże dokładniej dotąd rzym skiego rozwinięcie się i wpływ jego na praw a rom ańskich i sw oj
skich ludów, aniżeli historyą swoich praw odaw stw wyłuszczyli.
Znane je s t dzieło Gustawa H ugona, historyą p raw a rzym skie
go (3 ) zaw ierające, znane dzieło p. Sawigny historyą wpływu tegoż praw a na rom ańskich i niemieckich ludów praw oznaw stw o i praw odaw stw o opowiadające (4). O badw a pp swojemu, bo w guście niem ieckim ludom tylko właściwym, czyli ciężko u cze-
(1) l e x salica, pr»wo Fraflco-Salł^iy, w V po Ciifystosie Wiekp, na graojięy dawiiych «ęlęliibów , WiUpw, Mori#dw 1 Fry
zów uapisaoe.
(2) O tem w wydanycli przez siebie Dziejach pierwotuy.ęh Polski 1,Litwy Da sir. 164 i jiastęp. powiedziałem. Nie ual.eży te^ spusiiczac z awagi praw, które spisać kazali Burgiindowie i Goci, dla państw na frnzacb zachodniego cesarstwa przez siebie załuŻMuyeii. Wylicza je J A«ę«jja Saw_łgoy: Ge»ęii. des R. R, iV, I, 65 I następ.
( 3 ) Gesęhichte des Hoemisekę^ fiecAts pis m f Juslinian', - sz p jeg o wydanie >vysz}jo rpku I7 9Ó, d^siesląte 1826, J lakowe roze
brał krytyczuie F. A. Sęh,iUiug, spory tom tym końcem napisawszy. Be- merkungen ueber Roeniische Rechtsgesch. 11. d. Leipzig, 1829 ruk.u.
( 4 ) Gfischichte des Hoemisohen Reckts, im Hflittelaiter, Heidel
berg 1 8 2 5 — 1831. Tomów VL Pierwsze trzy tomy, w drngłem ślę oka
zały wydaniu, tamże r. 1834 I następ.
nie, napisali swe dzieła, i można to o pracadh obudwóćh pow ie- dziéé, co o piśmie drugiego rzekł Guizot (I).
S łow ian rów nież jak Niem ców , wielka potrzeba do h isto - ryi praw odaw stw nagli; w ielka bow iem praw mieszanina, która rodzime nasze praw odaw stw o uw ikłała, nie da się inaczéj jak tylko na drodze historycznej rozw ikłać. Gdy właśnie jestesm y drugim europejskim ludem, który praw odaw stw o swoje histo
rycznie rpzw ija, i gdy dlatego dokładniej od Niemców rozw i
nąć go powinniśmy: należy nam usilnie starać się o to, ażeby o ile można uczynić zadosyć w arunkom , k tó re piszącemu h isto - ryą prawa nałożył bystry F rancuz, sa rn ic h w skreślonóm od siebie dziele niedopełniw szy (2 ). Bacząc na to, że praktyczny przedewszystkiém pożytek dać nam historya powinna (3), w in
niśmy się naprzód starać o to , ażeby ona nietylko rzuciła św ia
tło na całe w ew nętrzne nasze dzieje (których częścią będąc hi
storya praw a, je s t oraz icłi jakoby słońcem), sprostowawszy po
pełnione o nich pom yłki naw et przez historyków głośnój sławy;
lecz była-przedewszystkiém przew odnikiem praw nikow i w po
jęciu zasad prawa (n ie mogą nam tu bow iem posłużyć za wzór Hugona i Saw iniego dzieła, aczkolwiek one dziś za najlepsze uchodzą), stosunkow o do czasu, a praw odaw cy skazówką przy zastosow aniu przeszłości do teraźniejszości.
*
( l ) „ t a recliercbe des faits^ l’etade de leor orpnisatloo, la rejpro- daction de )eqr forme et de leur mouvement, voila doBc i’Iiisto,ire telle qn« veut la vérité. Dahs tout ce qui tient à l’etude anatomique de cette pof^on dfl passjé qui a fait l’objet de son travail, H (Mrę de SavJgnyi «e iMls^e presqflie ri/sa a d«sj,rer. Cpipme blst^iire pljiiioBppJIjiflne, létuAe
de l’organisation générale et progressive des faits, je n’en ^flurais dirp antant. Je ne vols pas que M. de Savigny se soit proposé celte tâche, quil y ait même pensé. Non seulement il n’a point cherché à mettre l’hi
stoire particniiére, dont il s’occupait, en rapport avec l’histoire générale de a civilisation et de l’Jiumaniié; mais, dans l’Interieure même de son sujet, a Doi t ***° de l’enchacaemeot systématique des faits, il ne les tion Ti comme causes et effets, dans leur rapport de genera- ra n n n rt* ** P'^^sentent dans son travail isolés, u’ayant entre eux d’autres ne donnp^”* rapport qui n’est pas un lien veritable, et mnńprnp valeur”. Zobacz jego Cours d'histoire
tomów V p civilisation en Franee. Paris, 1829 i następ, w n ' * ' ‘ następne. ,
Niort!.« artykule słówko o tém z czasem powiemy.
prostuL ieffo krvtvl ' n wyraził Gustaw Hugo, którego myśl J J S y yk. Porównaj Schilling Bemerkungeu 2 1 i następne.
2 2 P0GŁ4D NA PKAWO POŁSKIK,
W opowiądaniu historyi sami sobie zostaw ieni będąc, pu
ścimy się pow tórnie na rozlegfy ocean badań^ przewodnika i obcéj pozbaw ieni pomocy: ufni, że coś lepszego od naszych po
przedników zbudujemy na tém polu, a oraz przekonani o tém , że nasza praca w iele jeszcze do życzenia pozostawi, dla braku źródeł i niem ożności usunięcia nateraz wszystkich zawad, ja kie się nam przy układzie tego dzieła nasuw ają. Z takowych największą staw ia gruba pomroka nocy, która dotąd pierw otne ,czasy naszego praw odaw stw a pokrywa. Sokoli w zrok potrzeba utopić w sercu starodaw nego Germanii praw odaw stw a, bystrym węchem należy zwietrzyć archiw a daw ne, i przenikliwém my
śliwca okiem wytropić ¿lady starożytnych pom ników slow iań- skiéj Praw dy i Zakonów; w ytrw ałą i niezłomną wolą wyślęczóć ich znaczenie, pojąć ich 'ducha, różnicę naszego, a obcego na Słowiańszczyznę wpływ m ającego praw a rozeznać. 6 0 jeżeli się nam nie ze wszystkiém uda, pochlebiam y sobie jednakże nieco głębićj, tro chę bystrzéj i wytrwaléj od najzawołańszych na polu naszego praw odaw stw a badaczów, (Tadeusza Czackiego i Jo ac h i
ma Lelew ela rozumiem przez to) w ejrzéc w ducha praw odaw stw słowiańskich, porów nać ich zasady z prawami najucyw ilizow ań- szych św iata narodów , (w których niezliczonym poczcie, zale
dwie cząsteczką je st wielka, bo 8 0 ,0 0 0 ,0 0 0 grom ada Słowian!) i jakkolw iek jasno je opowiedzieć. Sądzimy téz piérwszy krok zrobić do napisania historyi praw odaw stw , jakiéj żądał Guizot, i jak ą przed innemi mogą mu napisać słow iańscy tylko praw ni
cy; zwłaszcza gdy zniewoleni odwiecznie będąc do uniw ersalno
ści, skazani są na to, ażeby się uczyc rozlicznych języków i p ra
w odaw stw europejskich, które od wieków gościły i goszczą na ich ziemi.
W S P O M N IE N IA Z P O D R Ó Ż Y
w LATACH 1 8 5 2 — 1 8 5 3 .
fD « k o ii c X en i •).
O koło Innsbracka góry tw orzą z trzech stron jakb y nieregular
ny amfiteatr, w pośród którego w równinie zaleglój łąkami i ku
kurydzą wznosi się miasto z licznemi wieżami. Na południe Alpy i S chonberg, wzniesienie w ysunięte naprzód B rennera. Ten łańcuch gór spuszcza się na dół jakby piętrami, przedstawiając różne ot wory. K ilk a'strum ieni spada z niego w dolinę na łąki.
W różnych malowniczych załamkach wznoszą się kościoły l opa
ctwami, stare zamki i piękne domy w iejskie. O d strony półno
cy przeciwnie nie ma zdaje się przejścia pomiędzy łąką, ró wniną a skałami; jak mury prostopadłe i nieregularnie sterczą one porozpadane w różne kształty olbrzymie, wznosząc w ierz
chołki obnażone i bez wegetacyi do niezm iernej wysokości, 1 panując nad równiną, którój większą część szerokości zajmuje Innsbruck. W zdłuż doliny, którąśm y przebyli, rozciąga się widok na miasteczk'o Hall, otoczone niezliczoną liczbą w iosek. Na
niegdyś mieszkanie F erd yn an -
V
^ W elser; na górze błyszczą jego okna i ośmiokątna go erya, która zdobi w ierzch budynku. Na przeciwnej stronie«lubiony pobyt cesarza Masymiliana. Bliżćj miasta Y } kościołem i budowlami w stylu pałacowym.
/<« i® i*®* prawdziwie położone na stolicę k ra ju :|itu n n rują się i rozchodzą w ejścia i zejścia na wszystkie stro ny ego Piwnego i nieobfitego w łatw e komunikacye kraju; tu
s praw ie środek i złamanie głów ne największój rzek i, jakby