• Nie Znaleziono Wyników

Tygodnik Rybnicki. R. 2, nr 40 (47).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tygodnik Rybnicki. R. 2, nr 40 (47)."

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

CMYK CMYK

NEWS

Wtorek 2 października 2007 r.

REKLAMA

Skuteczne rozwiązania reklamowe!

60 000 wizyt miesięcznie, 2000 wizyt dziennie

Zadzwoń: tel. (032) 415 47 27 w.34, mk@nowiny.pl

Nr 40 (47) rok II ISSN 1896-8163 Nr indeksu 22491X Cena 1 zł nowiny.pl

w NUMERZE

Zabiorą nam Euro?

Rybnik musi się śpieszyć. Wodzisław również chce mieć u

siebie Euro 2012. Strona 24

WYDARZENIA

ZAPROSZENIE

Zdjęcia z wakacji

Zapraszamy Państwa do obejrzenia fotograficznej wysta- wy „Tygodnika Rybnickiego”, która zostanie otwarta w tym tygodniu w Klubie Energetyka. Od 3 do 15 październi- ka będzie można tam zobaczyć zdjęcia nadesłane na nasz konkurs „Wypoczywaj i wygrywaj”. Wernisaż wystawy od- będzie się w środę (3 października), o godz 18.00. Podczas otwarcia wręczymy nagrody oraz wyróżnienia. Prosimy nagrodzonych o zabranie ze sobą dowodów tożsamości.

Przypomnijmy: na nasz konkurs wpłynęło ponad tysiąc zdjęć trzystu autorów z całego regionu. (r)

Dzięsięć godzin na plus

SPORT

Od 588 minut bramkarz ROW-u, Michał Buchalik ani razu nie wyjmował piłki ze swojej bramki. Nasi piłkarze idą jak burza nie tracąc bramek i niezmiennie zajmują pierwsze miejsce w tabeli, torując sobie drogę do awansu. W najbliżsżą sobotę jadą do Jaworzna na spotkanie z tamtejszą Victorią.

Strona 16

WSZYSTKO POD JEDNYM DACHEM

AUCHAN RACIBÓRZ

Nowa motorowa

Zarząd Wojewódzki Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego docenił dotychczasową działalność rybnic- kich ratowników i w nagrodę przydzielił im łódź motoro- wą z pełnym osprzętem. – Nasi ratownicy zabezpieczali wszystkie kąpieliska mimo najniższych stawek na Ślą- sku, przeprowadzili wiele udanych akcji. To miła rekom- pensata, bardzo się cieszymy – mówi Jerzy Lazar, członek

rybnickiego zarządu WOPR. (acz)

12) Pies na straży praw

Do Rybnika zawita Objaz- dowy Festiwal Filmowy

o prawach człowieka

6) Mała duża gazetka

Jak zostać dziennika- rzem? – pytali nas ucznio- wie z Gimnazjum nr 7

17) Amerykański

zaciąg

Przed rozgrywkami ekstraklasy kadra koszyka-

rek przeszła rewolucję

W parafii pw. Królowej Apostołów zawrzało. Mieszkańcy zaprotestowali przeciw głośnym kurantom, które odzywały się kilka razy dziennie. Nowy proboszcz, ojciec Konrad Duk, obiecał, że je wyciszy, a póki co zupełnie je wyłączył.

WIĘCEJ NA STRONIE 5

USZY PĘKAJĄ!

FOT. KUBA MORKOWSKI

(2)

2

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.

REKLAMA

Z DRUGIEJ STRONY

Kodeks Dobrych Praktyk Wydawców Prasy Izba

Wydawców Prasy

n Redakcja: 47–400 Racibórz, ul. Zborowa 4, tel. 032 421 05 10 e–mail: rybnik@nowiny.pl, nowiny.pl

n Redaktor naczelna: Iza Salamon, izis@nowiny.pl (600 081 663) n Dziennikarze: Adrian Czarnota, a.czarnota@nowiny.pl (508 295 448) n Reklama: Wojciech Ostojski, wostojski@nowiny.pl (600 081 664) n Redakcja techniczna: Jurek Oślizły, jo@nowiny.pl

n Portal nowiny.pl: Paweł Okulowski, portal@nowiny.pl n Wydawca: Wydawnictwo Nowiny Sp. z o.o.

n Dyrektor Wydawnictwa Prasowego: Katarzyna Gruchot n Druk: PRO MEDIA, Opole

© Wszystkie prawa autorskie do opra co wań graficznych reklam zastrzeżone • Mate- riałów niezamówionych nie zwracamy • Za treść ogłoszeń, reklam i tekstów płatnych redakcja nie ponosi odpowiedzialności.

TELEFON INTERWENCYJNY

0 600 081 663

Rybnickie Centrum Stolarki Budowlanej

Tel. (032) 42-44-066, 42-44-067 Rybnik ul. Zebrzydowicka 152

Okna PVC

i mnóstwo DRZWI

Okna PVC

i mnóstwo DRZWI

wewnętrzne i zewnętrzne

www.rcsb.pl

JESIENNA PROMOCJA!

Miasto czy miasteczko?

Felieton

Nazwij miejsce, w którym przyszło Ci żyć! Miasto czy miasteczko?

Dziś proponuję czytelnikom zabawę w odnajdywanie charakteru Rybnika. Czy bliżej mu do Nowego Jorku czy Łomży. Można brać pod uwagę każdy aspekt życia: materialny bądź duchowy, czasowy i przestrzenny. Jeśli znajdziemy tożsamość własnego miejsca na Zie- mi, uczynimy krok w długiej drodze do poznania samych siebie.

Kultowy „Elementarz” pióra Falskiego przygotowany był oddzielnie dla dzieci miejskich i wiejskich. Która wersja byłaby odpowiednia dla „naszych” pierwszaków? Co niezwykle ważne – wszystkich. Nie można pójść na skróty i odrębnie traktować różnych dzielnic. Nale- ży znaleźć średnią, która połączy dożynkowe korowody i ławkowe życie w rytmie hip-hopu. Nie chodzi o to, by uśredniać i niwelować różnorodność. Chodzi o to, by znaleźć element dominujący, wspól- ny wszystkim mieszkańcom. Coś, co pozwoli stwierdzić: Rybnik to miasto. Bądź miasteczko.

Najprostszą metodą, która pozwala zaszeregować jakiś przedmiot do danej kategorii jest porównanie. Ja w swojej ocenie przyjąłem kryterium malarsko - literackie. Wzorzec miasteczka na prowincji stanowi dla mnie płótno Paula Cezanne’a „Dom wisielca”. Strome, wąskie uliczki prowadzą między niskie domki. Obok nich rosną drzewa i kępy trawy. W dolinie widać spadziste dachy typowo „mia- steczkowej” zabudowy. Mimo ponurego tytułu, obraz oddaje klimat spokojnego miasta na prowincji. Mimo pozornego spokoju tkwi w nim potencjał, szczególnie kulturalny. W końcu choćby obecność Cezanne’a mówi sama za siebie. Spokojnie i pastelowo w Rybniku na pewno jest, kultura w różnych swych przejawach kwitnie – wy- pisz, wymaluj Auvers-sur-l’Oise, które uwiecznił francuski artysta.

Czyli wychodzi, że Rybnik to miasteczko.

Wyznacznik wielkomiejskości podsuwa mi polski pisarz Wacław Berent. W „Próchnie” pisze: „Jelsky wychodził na ulicę. Długie wycia i skomlenia świstawek fabrycznych zwiastowały ciemnym przedmieściom świt. Ledwo dostrzegalna mgła zmywała kamienice i bruki niczym deszcz ulewny. Ostra woń miejskiego poranku: za- pach wilgoci, alkoholu i świeżego pieczywa. (...) Gdzieniegdzie tylko oświetlone sutereny; wewnątrz białe, jak cienie snujące się postacie i ten ckliwy zapach ciasta i drożdży”. Fabryki, piekarnie i kamienice – przecież są tak istotne dla Rybnika. Bez nich to miejsce nie byłoby takie samo. Wypełniają przestrzeń i oddziałują na wszystkie ludzkie zmysły. Tak, Rybnik to bez wątpienia miasto.

Jak rozsądzić ten wykluczający się dylemat? Wystarczy wybrać, opowiedzieć się za swym zdaniem. Tutaj jednak wymagamy uza- sadnienia. Nasza tożsamość jest zbyt poważnym problemem, by wystarczył krzyżyk postawiony w kratce.

Tomasz Ziętek historyk

Pod kreską

W tym tygodniu, we wtorek, nasi dziennikarze udadzą się do dzielnicy Go- tartowice. Czekać będziemy tam na Państwa we wtorek, 2 października, w remizie OSP, w godzinach od 10.00 do 14.00.

Zapraszamy jak zwykle bardzo serdecznie na spo- tkanie. Chętnie napiszemy o Waszych radościach czy problemach. Z pewnością są w Waszej dzielnicy sprawy

Redakcja „Tygodnika Rybnickiego” w dzielnicy

Małe i duże problemy

godne zaprezentowania w ga- zecie. Z pewnością też macie Państwo się czym pochwalić.

Z kolei za tydzień nasza

„Redakcja w dzielnicy”

przeniesie się na Paruszo- wiec-Piaski. Będzie nas tam można zastać o tej samej po- rze w gościnnej filii nr 4 ryb- nickiej biblioteki, przy ul. Za Torem. Zapraszamy na spo- tkanie. Do zobaczenia w Wa- szej dzielnicy.

Iza Salamon

5 października o godz.

19.08 rusza kolejne Lar- mo, tym razem filmowe.

Konwencją odbiegać bę- dzie od dotychczasowych przeglądów filmowych.

Przegląd kabaretów tym ra- zem zaprezentuje pełnome- trażowy film kabaretowy.

Nie ma tego na You Tube!

W najbliższy piątek w Klu- bie Energetyka odbędzie się Larmo Filmowe, któremu towarzyszy hasło: Nie zoba- czysz tego na YouTube! Nie zobaczysz tego w telewizji!

Filmowe prezentacje roz- poczną się o godz. 19.08.

Wstęp: 9 zł. Jak zwykle, bę- dzie można skorzystać z Larmobusa, który wyruszy z okolicy PKS-u o 18.30 i po drodze do Klubu Energetyka zatrzyma się przy sądzie i na Dworcu Komunikacji Miej- skiej.

Rozgrzewka przed Ryjkiem

Październikowe Larmo będzie rozgrzewką przed 12 Rybnicką Jesienią Kabare- tową. Tegoroczne spotkania kabaretowe rozpocznie 25 października – Mały Ryjek, czyli prezentacja rybnickich i zielonogórskich formacji kabaretowych. Dwa kolejne wieczory upłyną m.in. pod

Ten miesiąc rozpocznie się od kabaretowego Larma, a skończy Ryjkiem

To będzie śmieszny październik

znakiem konkursu. W tym roku zmierzą się: Babeczki z Rodzynkiem z Zielonej Góry, Czesuaf z Poznania, Dno z Dąbrowy Górniczej, Kabaret Młodych Panów z Rybnika, Kabaret Skeczów Męczących z Kielc, Łowcy.B z Cieszyna, Napad z Warszawy oraz Neo- -nówka z Wrocławia.

Bilety na kabarety Imprezę zakończy Kon- cert Finałowy w RCK. Bi- lety będzie można kupić w sekretariacie Klubu Ener- getyka. Sprzedaż rusza 10 października o godz. 16.00.

Cena biletu na Mały Ry- jek wynosi 30 zł. Wstęp na dwa wieczory konkursowe

Kadr z filmu „Zamknięci w Celuloidzie”, który będzie prezentowany na październikowym Larmie kosztuje 40 zł za każdy. Na- tomiast bilet na finałowy koncert będzie w cenie prawdopodobnie około 60 zł. Organizatorzy zastrze- gają jednocześnie, że jedna osoba może kupić maksy- malnie 4 bilety na każdy dzień Festiwalu.

(bea)

Rybniczanka o kurantach w kościele misjonarzy:

„Jestem zdecydowanie przeciwna tym kurantom. To jest islamizacja kościoła katolickiego?!!! (...) Miejmy Boga w sercu, a nie w uszach. To jest jakieś niekatolickie! Bóg ma do nas szacunek, nie musi nam trąbić do głowy”.

cytat tygodnia

FOT. MATERIAŁY PRASOWE

(3)

3

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.

AKTUALNOŚCI

REKLAMA

Uliarczyk, Rybnik, ul. Wodzisławska/Żwirowa, tel. 032 432 95 30

Do Sądu Okręgowego w Wodzisławiu Śląskim trafił akt oskarżenia w sprawie Korneli Ś., księgowej z Ryb- nickich Służb Komunalnych.

Prokuratura oskarża ją o wy- prowadzenie z budżetu mia- sta prawe ośmiuset tysięcy złotych.

Przez kilka miesięcy pro- kuratorzy czekali na opinię

Po raz kolejny na sesji Rady Miasta wypłynął temat czworonogów.

Radny Bronisław Drabi- niok (PO) poinformował o incydencie z psem w dzielnicy Zebrzydowice.

Kilka dni temu pies przypo- minający owczarka rzucił się na matkę odbierającą swoje dziec- ko z podstawówki w Zebrzydo- wicach. Tym razem skończyło się na strachu. Ale przecież to nie pierwszy taki przypadek w naszej dzielnicy. W czerwcu pies tzw. rasy niebezpiecznej zaatakował kobietę z dziećmi i tylko dzięki interwencji straż- ników miejskich nie doszło do tragedii. Czy naprawdę nie można kontrolować właści- cieli psów w Rybniku? – pytał radny. Bronisław Drabiniok temat bezpańskich psów po- ruszał już kilkakrotnie w ubie- głej kadencji. Jego zdaniem, problem rozwiązałyby chipy, czyli elektroniczne kapsułki z kodem wszczepiane pod skórę zwierzęcia. Program wszcze- piania chipów miałby służyć m.in. zwiększeniu ściągalno- ści podatków za posiadanie psa, zapobiegałby bezdomno- ści zwierząt i ułatwił kontrolę szczepień.

Łapanie psa na chipa Poza bezpieczeństwem mieszkańców chipy miały-

Zdaniem radnych, zaledwie 30 proc. właścicieli psów płaci podatek od swoich pupili

Co trzeci Burek płaci podatek

Schowała na czarną godzinę – Przedsiębiorcza księgowa może spędzić w więzieniu nawet dziesięć lat

biegłego z dziedziny księ- gowości. Opinia specjalisty jest jednoznaczna, w latach 2001– 2006 Kornelia Ś. prze- lała na swoje konto 748 468 zł i 52 grosze.

– Większość pieniędzy Kor- nelia Ś. przelała na swoje konto wypisując podwójne faktury. Na jednej podawa- ła numer konta bankowego

kontrahenta a na drugiej swoje. Dzięki temu systemo- wi długo czuła się bezkarna.

Kontrole przeprowadzane w RSK nic nie wykazywały, bo liczba faktur zgadzała się z zamówieniami a kontrahenci również otrzymywali zapła- tę. Gdy musiała dostarczyć do urzędu jakieś dokumen- ty związane z płatnościami,

wycinała z nich swoje dane – wyjaśnia Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokura- tury.

Kornelia Ś. dodatkowo w przeciągu roku przyznała sobie pięć pożyczek w wyso- kości 5 tysięcy złotych. Gdy została wezwana po jednej z kontroli do rybnickiego ma- gistratu, uciekła pod pretek-

stem skorzystania z toalety.

W końcu sama zgłosiła się na policję. Gotówkę prze- znaczała m.in. na zagranicz- ne wczasy dla siebie i swojej rodziny, fundowała swoim bliskim np. wypady na Ma- jorkę.

– Najprawdopodobniej część pieniędzy gdzieś ulo- kowała. Zabezpieczony ma-

jątek to ułamek skradzionych pieniędzy. Najprawdopodob- niej wszystkiego nie wydała – tłumaczy prokurator.

Za kradzież mienia o znacznej wartości, bo tak zakwalifikowano ten czyn, przedsiębiorczej księgowej grozi nawet dziesięć lat wię- zienia.

(acz)

by zwiększyć ściągalność podatków za posiadanie psa, którymi obecnie mało kto się przejmuje. W 2007 roku, każdy właściciel czworonoga powinien zapłacić 50 zł. Z po- datku zwolnione są osoby po 65. roku życia, osoby niepeł- nosprawne oraz w określo- nych przypadkach rolnicy.

Sęk w tym, że magistrat póki co nie dysponuje żadnym narzędziem, którym mógłby sprawdzać, czyj pupil jest na bakier z fiskusem, a czyj nie.

– Chipy szybko by się zwró- ciły. System byłby opłacalny nawet gdybyśmy wprowadzi- li ulgi podatkowe. Miasto by na tym zarobiło. Gdyby każ- dy właściciel płacący poda- tek dał oznakować psa, straż miejska miałaby możliwość wyselekcjonowania bezdom- nych zwierząt i właścicieli nie płacących podatku – tłu- maczy radny.

Były i się nie sprawdziły

Prezydent wyjaśnił, że pomysł z chipami już był te- stowany w Rybniku i się nie sprawdził. – Zakupiliśmy już kiedyś te urządzenia, ale mu- sieliśmy je zwrócić. Jak zmu- sić właścicieli psów, żeby przyszli ze swoim pupilem po chip? Pies przecież sam nie przyjdzie się „oczipować”

– wyjaśnił prezydent Adam Fudali. Późna pora oraz dość luźny temat były powodem

dość komicznych scen na se- sji Rady Miasta. – Panie Dra- biniok, ma pan psa? – spytał prezydent. Niestety radny czworonoga nie posiada, więc prezydent spytał, czy może ktoś w jego otoczeniu ma. – Ja również psa nie mam – odpowiedział siedzą- cy obok radnego Drabinioka Piotr Kuczera. – Chodziło mi

o Zebrzydowice, niech pan panie radny posprawdza, czy sąsiedzi płacą za swoje psy – zwrócił się do Bronisława Drabinioka Adam Fudali.

A teraz na poważnie Żarty radnych i prezydenta wcale nie rozbawiły radnego Platformy. – Takie drobne sprawy jak psy czy naprawa

ławki na przystanku są dla zwykłych mieszkańców bar- dzo ważne i budują szacunek ludzi do władzy. Dlatego pro- siłbym o poważne podejście do tematu. Chipy powinny być obowiązkowe. Założę się, że urzędnicy nie wie- dzą, ile jest w chwili obecnej psów w Rybniku i ile w tym ras niebezpiecznych. Nikt na

tym nie panuje i jak tak dalej pójdzie, dojdzie do nieszczę- ścia – mówił na sesji Broni- sław Drabiniok. Dyskusję nad najlepszymi przyjaciół- mi człowieka przerwał prze- wodniczący rady, Tadeusz Gruszka, który stwierdził, że o psach to radni sobie mogą porozmawiać na komisjach.

Adrian Czarnota

Na zdjęciu doberman z rybnickiego schroniska, który czeka na nowego właściciela

FOT. KASIA MACIEJOWSKA

(4)

4 AKTUALNOŚCI

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.

Gdyby nie zajęcia na uni- wersytecie to byłoby nam nudno. – Pewnie byśmy się chacharzyli po knajpach – śmieje się Kazimierz Tra- fas, student UTW.

Zadeklarowanych mamy około 350 osób. Nasi człon- kowie są coraz młodsi. To znaczy przychodzą zaraz po przejściu na emeryturę

Studenci Trzeciego Wieku rozpoczęli VI rok akademicki. Uroczysta inauguracja odbyła się w Państwowej Szkole Muzycznej

Emeryci nie mają czasu na nudę

Od lewej: Danuta Pakura, Kazimierz Trafas i Wanda Litwinkiewicz. Na pierwszym planie: Zofia Raczek Prof. Stanisław Nicieja, rektor Uniwersytetu Opolskiego wygłosił wykład inauguracyjny

– mówiła podczas inaugu- racji Danuta Mrozek, prze- wodnicząca Stowarzyszenia

„Klub Uniwersytetu Trzecie- go Wieku”.

Rybniccy studenci-senio- rzy rozpoczęli szósty rok na- uki. Od trzech lat przy UTW działa też wydział technicz- ny. Uroczysta inauguracja była okazją do przyjęcia

życzeń od zaproszonych gości, a także wysłuchania wykładu. Wygłosił go prof.

Stanisław Nicieja, rektor Uniwersytetu Opolskiego.

Jego temat brzmiał: „Zamki kresowe Rzeczypospolitej”.

Uroczystość uświetnił kon- cert „Frank Prus Trio”.

– Gdyby nie zajęcia na uni- wersytecie to byłoby nam

nudno – przyznaje Zofia Ra- czek, studentka UTW. – Pew- nie byśmy się chacharzyli po knajpach – śmieje się Kazi- mierz Trafas, także student UTW.

Uniwersytet Trzeciego Wieku to ich sposób na życie.

Uczestniczą w wykładach, kółkach zainteresowań, lek- toratach, wycieczkach i spo-

tkaniach w zaprzyjaźnionym gronie.

– Mamy też chińską gim- nastykę Qi-gong – dorzuca Wanda Litwinkiewicz, która na zajęcia przychodzi z córką Danutą Pakurą.

Cała czwórka przyznaje zgodnie, że przydałaby się nowa siedziba. W tej przy Sobieskiego jest za ciasno,

no i za wysoko. Wspiąć się na drugie piętro to dla nie- których studentów zbyt duży wysiłek.

– Przydałby się jeszcze nowy ekspres do kawy – roz- marza się Zofia Raczek. – A ja chciałbym, żeby było u nas więcej potańcówek – dorzu- ca Kazimierz Trafas.

Beata Mońka

FOT. BEATA MOŃKA (2)

Nie gramy w karty na pieniądze, bo byśmy jeszcze przegrali nasz dom. A tu się super mieszka – opowiada z uśmiechem Hildegarda Kołatek. Rybniczanka ma 72 lata, za sobą kilka operacji. W Miej- skim Domu Pomocy Społecznej mieszka ponad rok.

Gdy Hildegarda Kołatek go- rzej się czuje, spędza więcej czasu w swoim pokoju. Ale nie narzeka na nudę. – Mam książki, radio, telewizję i krzyżówki – wyjaśnia. Od- wiedzają ją także inni miesz- kańcy i często grają razem w karty.

– Nasz dom jest otwarty.

Mieszkańcy mogą przyjmo- wać gości. Są nawet osoby, które wyjeżdżają na week- endy do swoich rodzin – opowiada Danuta Wimmer, dyrektor MDPS.

Do dyspozycji mieszkań- ców są: świetlica, kawiaren- ka, sklepik, fryzjer, kaplica i ogród. Oprócz opieki lekar- skiej, korzystają oni z rehabi- litacji i terapii zajęciowej.

Wielu mieszkańców dopiero tutaj odkrywa swoje talenty plastyczne, literackie czy muzyczne. Dla niektórych pobyt w MDPS to okazja, by po raz pierwszy w życiu

Miejski Dom Pomocy Społecznej przy ul. Żużlowej obchodzi 15-lecie istnienia

Przytul nas, życie

odwiedzić teatr, muzeum, kino, czy duże centrum han- dlowe.

– Staramy się te osoby uak- tywniać, aby ich świat nie kończył się na domu pomo- cy. Dlatego zabieramy ich na wycieczki, by nie spędzali czasu w czterech ścianach.

Organizujemy też zabawy taneczne, konkursy – podsu- mowuje dyrektor MDPS.

Niestety, z tej oferty korzy- sta tylko część spośród 150 mieszkańców. Około 80 procent podopiecznych jest schorowanych i nie opusz- cza pokojów.

W opiece nad mieszkań- cami pomagają wolontariu- sze z Medycznego Studium Zawodowego. – Oni zawsze czekają na naszą młodzież – przyznaje Danuta Poczop- ko, nauczyciel psychologii.

Te wizyty to także ważny test dla młodych ludzi, którzy zamierzają zostać terapeuta- mi lub opiekunami. – Tu na miejscu mogą przekonać się, czy jest to zawód dla nich – stwierdza psycholog.

W tym roku MDPS obcho- dzi 15-lecie istnienia. Jubile- uszowe uroczystości odbyły się niedawno, we wrześniu.

– Przez te 15 lat mieszkało tu wiele osób, zmienił się wize- runek domu, a po gruntow- nym remoncie polepszył się standard obiektu – podsumo- wuje dyrektor placówki.

Tylko niekiedy trudno po- radzić sobie z mijającym czasem. Zdarza się i tak, że 80-letni mieszkaniec nie chce iść na spacer do ogrodu. – Co, mam tam patrzeć na stare baby? – kwituje swój opór.

Beata Mońka Hildegarda Kołatek (z prawej) czeka na wystep chóru, w którym śpiewa. Obok stoi dyrektor MDPS - Danuta Wimmer.

FOT. BEATA MOŃKA

Jesteśmy za Wolnym Oprogramowaniem

WRybniku spotkalisięmi- łośnicy Wolnego Oprogramo- wania i systemu operacyjnego Linux. Przez trzy dni słuchali wykładów, dyskutowali i inte- growali się.

– Jesień Linuksowa to im- preza, która co roku odbywa się w innym miejscu. Ale w Rybniku tak się spodobało uczestnikom, że chcą tu przy- jechać ponownie – zdradza Dariusz Grzesista, dyrektor imprezy. W Ośrodku Szkole- niowo–Wypoczynkowym „Sto- doły’’ gościło 91 miłośników Wolnego Oprogramowania.

Przyjechali z wielu stron Polski, nawet z tak odległych miejsc jak Gdańsk, czy Szczecin. Był nawet uczestnik z Wilna. Te- goroczny program był napięty.

Zaplanowano 13 wykładów.

– Myślę, że każdy znalazł coś dla siebie. Można było poznać nowe trendy, zobaczyć alter- natywę dla tego, co się robi na co dzień – zdradził Łukasz

Wierzyński, programista z Gli- wic.

Popiera on ideę Wolnego Oprogramowania. Mówiąc w skrócie, chodzi o to, by każdy mógł swobodnie korzystać z programów na dowolnym rodzaju systemie kompute- rowym, do dowolnego typu zadań, bez wymogu kontak- towania się z autorem czy jakimś innym konkretnym pod- miotem.

– Proszę sobie wyobrazić, że firma, u której zamówili- ście oprogramowanie, pada.

Wszystkie wasze dane są za- pisane w plikach, które wymy- ślił programista z tamtej firmy.

Nie znamy struktury tego pli- ku, więc trzeba gigantycznego nakładu pracy i pieniędzy, żeby dostać się do tych danych. Gdy mamy otwarty format, struktu- ra plików jest jawna. Jednym słowem otwartość oznacza bezpieczeństwo – tłumaczy programista z Gliwic. I tego

też problemu dotyczył wykład, który okazał się największym hitem imprezy. Prelegentem był mecenas Artur Kmieciak z Łodzi, który przez pięć lat walczył w sądzie z ZUS-em. I ostatecznie na mocy wyroku, gigant ubezpieczeniowy zo- stał zmuszony do korzystania z rozwiązań otwartych.

Ponieważ Jesień Linuksowa to także spotkanie o charakte- rze towarzyskim, nie zabrakło czasu na rozrywkę. Były: kon- kurs tańca czyli gra Stepama- nia, koncert jazzowy i ogni- sko. Uczestnicy odwiedzali też centrum miasta.

– Honorowy patron impre- zy, prezydent Rybnika, przy- wiózł dla wszystkich gadżety.

Wśród nich był folder z najcie- kawszymi miejscami i planem miasta. I wiele osób robiło sobie wycieczki. Tak więc pro- mowaliśmy też Rybnik – pod- sumowuje Grzesista.

Beata Mońka

FOT. BEATA MOŃKA

(5)

5

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.

GORĄCY TEMAT

REKLAMA

NA PEWNO W TYGODNIKU RYBNICKIM

Kup 4 edycje ogłoszenia modułowego – 5 edycję otrzymasz GRATIS

Promocja wna do 30 pdziernika 2007 r. *Reklama w prasie lokalnej w odróżnieniu od reklamy w prasie regionalnej, czy ogólnopolskiej obejmuje zasięgiem tylko teren dzialności Twojejrmy i jej potencjalnych klientów. Dociera precyzyjnie na wybrany rynek bez potrzeby ponoszenia dodatkowych kosztów za nietrafio reklamę w prasie o zbyt szerokim zasięgu. Wyniki wielu analiz i badań dowod, że kampanie reklamowe zaplanowane z udziałem prasy lokalnej znacząco wywają na skuteczność dzi reklamowych.

ZAPYTAJ O SZCZEGÓŁY:

Tel. 032 421 05 10 w. 39, 0600 081 664, wostojski@nowiny.pl

Reklama w prasie lokalnej

JEST EFEKTYWNA! *

Ojciec Konrad Duk, nowy proboszcz parafii Królowej Apostołów nie- zbyt fortunnie rozpoczął swoją pracę.

Mowa o nowych kuran- tach, które jeszcze w minio- nym tygodniu wybrzmiewały co pół godziny z kościelnej wieży. Nie wszystkim jednak zmiany przypadły do gustu.

Na internetowej stronie pa- rafii rozpętała się prawdziwa burza. „Głos tych dzwonów i kurantów ma między innymi nieco ożywić ducha religij- nego naszej parafii” – moż- na przeczytać w oficjalnym komunikacie misjonarzy. Jak widać, udało się. Internauci twierdzą, że teraz nie da się w sąsiedztwie mieszkać, a sama parafia nigdy nie miała szczę- ścia do dzwonów.

Proboszcz nie klika – O tym, że nie wszystkim nowe kuranty przypadły do gustu, dowiedziałem się od moich księży. Brakuje mi cza- su na korzystanie z internetu.

Dziwię się jednak, że skoro to taki wielki problem, nikt do mnie nie przyszedł osobiście.

Gdy chodziłem po mieszka- niach, nikt nie miał nic prze- ciwko. Nowy komputerowy system chroni także naszą dzwonnicę, która zaczęła pękać. Dzwonów używamy tylko w weekendy – wyja- śnia ksiądz proboszcz.

System kurantów podaro- wała firma Prais z Poznania.

Poza odmierzaniem godzin trzy razy dziennie wygry- wane są melodie, o godzinie 12.00, 15.00 i 21.00.

– Poprzednie dzwony biły jak wściekłe na alarm. Wielu znajomych, odwiedzających nasze mieszkanie pytało, czy gdzieś się pali lub ktoś ważny umarł? Ktoś rozsądny i star- szy przypomniał, że dzwony biły kiedyś na alarm albo na trwogę. Bicie takich dzwo- nów oznaczało np. wojnę!

Nic dziwnego, że od tego dzwonienia zaczęła pękać dzwonnica, jeżeli ona nie wytrzymała, to co z nami?

Teraz jesteśmy maltretowa- ni fałszującymi melodyjka- mi – żali się na parafialnym forum „sąsiad dzwonnicy”

– Wierzcie mi, trudno pisać kartkówkę z wielomianów, kiedy co chwilę słyszę jakieś bimbanie... – dodaje jeden z uczniów.

Za głośno i za często Ojciec Duk zapewnia, że problemem zajmie się na- tychmiast. – Głośniki, któ- rych używamy nie są duże.

Mamy raptem 200 wat mocy na wieży. System można bez problemu ściszyć. Mówi- łem parafianom, że to póki co tylko testy. Dobierzemy odpowiednią głośność i nie powinno być problemu. Na- wet jeśli to przeszkadza tylko nielicznym, to te pojedyncze owieczki są dla nas najważ- niejsze – zapewnia duchow- ny. Proboszcz przypomina, że teraz kuranty odzywają się później niż przed ich uru- chomieniem. Pierwsze bicie następuje dopiero o godzinie 7.30. Mimo to parafianie nie są zadowoleni ze zmian, ja- kie wprowadził ojciec Duk.

– Za głośno i za często! Miesz- kam blisko, mam zegarek i nikt natarczywym sygnałem

nie musi mi przypominać o mijającym czasie i to co pół godziny. To uciążliwe! Ner- wicy można dostać. Apeluję o więcej wyobraźni! To jest centrum miasta, ścisła zabu- dowa, co wzmaga akustykę!

– denerwuje się jedna z pa- rafianek.

Kuranty umilkły

Część mieszkańców myśli nawet o napisaniu petycji do proboszcza. On sam, aby nie dolewać oliwy do ognia, w czwartek zdecydował o wyłączeniu kurantów. – Po- czekamy na przedstawicie- li firmy, która montowała system i znajdziemy jakieś rozwiązanie. Ściszymy lub wymontujemy jakiś gło- śnik. Dziwię się trochę, bo np. w Chicago na wielkim blokowisku dzwony biły na Zmartwychwstanie o godzinie 5.30 i nikt proble- mów nie robił. – Może to protestują ci, dla których bicie dzwonu jest swoistym wyrzutem sumienia – zasta- nawia się proboszcz. Stary, zegarowy sterownik trafił do uboższej parafii na Syberii, gdzie obecny ksiądz ma spo- ro przyjaciół. Obecny sys- tem jest sterowany radiowo, dzięki czemu można nawet dokładnie ustawić zegarek.

To nie koniec zmian u mi- sjonarzy. Bardzo możliwe, że zmieni się sama dzwonnica.

– Póki co, nie ma na to środ- ków. Ale chciałbym, aby zo- stała przebudowana. Marzy nam się zegar na wieży. Teraz wygląda, jak urządzenie do suszenia węży strażackich – żartuje na koniec ojciec Duk.

Adrian Czarnota

Nowe kuranty u misjonarzy nie przypadły parafianom do gustu

Kuranty żyć nie dają!

Ojciec Konrad Duk jest pewien, że parafianie polubią melodie płynące z kościelnej wieży

Można nerwicy dostać!

OPINIE MIESZKAŃCÓW ZE STRONY WWW.MISJONARZE.RYBNIK.PL

Parafianka Ewa: Bardzo podoba mi się nowy dźwięk dzwonów, jest subtelniejszy i łagodniejszy dla ucha, a naprawdę w pełni mogę to ocenić, gdyż mieszkam z moją rodziną w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła (ulica Kościuszki). Niestety, mieszkając tak blisko, co półgodzinny sygnał oraz wygrywane melodie są dla nas bardzo uciążliwe. Uważam, że za głośno i zbyt często. Dzieci ucząc się po szkole nie są w stanie się skupić, a mąż pracujący na nocną zmianę nie jest w stanie odpocząć po pracy w ciągu dnia. Prosimy o zrozumienie i wyrozumiałość!!!

Parafianka z ulicy Kościuszki: Od 14 września bieżącego roku jestem codziennie, co pół godziny nękana sygnałem z wieży. Nie ma od wszechobecnego hałasu ucieczki, na ul. Kościuszki stale ruch drogowy, z drugiej strony co pół godziny wybijanie godzin z kościoła. Szanowni Państwo, to nie jest mały wiejski kościółek, którego zegar na wieży odmierza czas i powiadamia głośnym dźwiękiem ludzi pracujących w polu – to centrum miasta!! Jestem zdziwiona, że Proboszcz nie pomyślał by choć zapytać o zdanie swoich najbliższych parafian. Gdzie dialog, gdzie sąsiedzkie zasady współżycia? Na pewno w tej sprawie istnieje kompromis poparty obustronną dobrą wolą i wzajemnym szacunkiem. Proszę o zaprzestanie emisji dźwięku lub o wyciszenie. Dla mieszkają- cych blisko jest to nie do zniesienia!

Anonim: Cieszy mnie, że nowy Proboszcz ma inicjatywę, bo powiew świeżości zawsze jest potrzeb- ny. Uważam jednak, że działania, które ingerują w życie parafian, powinny być z nimi konsultowane.

W końcu parafia jest nasza wspólna. Mieszkam na ul. Kościuszki i okna mojej sypialni wychodzą na kościół... (...) Przewracając się z jednegoo boku na drugi muszę być w tymże kościele... Ktoś kiedyś powiedział, że „nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu” i miał rację. Kiedyś dzwon zapraszał na niedzielną mszę. Dla mnie było to i piękną tradycją i przypomnieniem. Dziś po tak natarczywym „za- proszeniu” zaczynam się zastanawiać, co Proboszcz miał na myśli, bo chyba nie dobro parafian.

FOT. ADRIAN CZARNOTA

(6)

6 DALEKO OD RYNKU

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.

WYBORY PARLAMENTARNE 2007

UWAGA KOMITETY WYBORCZE!

Wszystkie zainteresowane Komitety Wyborcze prosimy o kontakt i rezerwację powierzchni reklamowej.

O atrakcyjności miejsca publikacji ogłoszenia w gazecie decyduje kolejność zgłoszeń!

Na szczegółowe pytania odpowiemy w siedzibie Wydawnictwa, ul. Zborowa 4 w Raciborzu lub pod numerami tel.: 032 455 68 66 w.38, kom. 0606 698 903, gz@nowiny.pl

REKLAMA

W tym tygodniu: BOGUSZOWICE STARE

W minionym tygodniu nasza „Redakcja w dzielnicy” odwiedziła Boguszowice Stare. Czy wiecie, co to jest „Przystanek 7”. To jed- na z najlepiej redagowanych szkolnych gazetek w mieście. Podoba się nie tylko uczniom, ale jest także wysoko oceniana w kon- kursach. Redaguje ją zespół z Gimnazjum nr 7, w którym mieliśmy okazję gościć. Zwiedziliśmy nowoczesny budynek, zaglądnę- liśmy do szkolnej oranżerii i do izby regionalnej. Poznaliśmy pasjonatów, którzy wiedzą, jak spełniać swoje marzenia.

Już za pierwszym razem przyjechał pier wszy na metę i ten sukces zachęcił go do kolejnych startów.

Łukasz Sojka, uczeń trze- ciej klasy integracyjnej Gimnajum nr 7 im. Czesła- wa Miłosza w Rybniku–Bo- guszowicach, ma na swoim koncie spore sukcesy w za- wodach rowerowych. A wszystko zaczęło się około dwóch lat temu. – Przypad- kiem zobaczyłem w telewi- zji relacje z wyścigu Skoda Auto Grand Prix MTB. Po- myślałem sobie, że fajnie by- łoby wystartować w takich

Tym razem po drugiej stronie znalazła się Iza Salamon, nasza redaktor naczelna. Odpowiadała na pytania młodszych stażem koleżanek z gazety „Przy- stanek 7”.

Jak się później dowiedzieli- śmy, był to pierwszy wywiad, jaki przeprowadziły Agniesz- ka Leipelt i Aleksandra Ko- zieł, uczennice drugiej klasy, które niedawno dołączyły do redakcyjnego zespołu.

– Było trochę stresu, ale

Szkolne wydarzenia, konkursy, wiersze uczniów, krzyżówki, humor – wszystko to można znaleźć w gazetce, którą tworzą gimnazjaliści z boguszowickiej „siódemki”.

W „siódemce”

wiedzą, co w trawie piszczy

Zespół redakcyjny „Przystanku 7” (od lewej): Agnieszka Leipelt, Anna Chylińska i Aleksandra Kozieł jakoś poszło – przyznały.

„Przystanek 7” ukazuje się od momentu, gdy boguszowicka szkoła stała się gimnazjum.

Od ubiegłego roku opiekę nad pismem sprawują Tere- sa Barczyk i Ewa Kowalczyk, nauczyciele bibliotekarze. W bibliotece działa kółko dzien- nikarskie, a jego członkowie redagują szkolną gazetę.

Młodzi dziennikarze opisu- ją nie tylko najważniejsze wydarzenia. „Przystanek 7” prezentuje twórczość po-

etycką uczniów, jest w nim także miejsce na konkursy i rozrywkę. Ponieważ szkoła współpracuje z kołem PTTK

„Łowcy”, w gazecie można znaleźć rubrykę opisującą miejsca, które warto odwie- dzić.

– Najtrudniej jest znaleźć dobry temat – stwierdza Anna Chylińska, która pisze w szkolnej gazecie od roku.

„Przystanek 7” ukazuje się co miesiąc. – Przygotowuje- my zawsze dwa duże afisze

reklamujące w szkole kolejny numer gazety – zdradza Ewa Kowalczyk. W ubiegłym roku

„Przystanek 7” zdobył trzecią nagrodę w konkursie na Ga- zetkę Szkolną „Małe Próby Dziennikarskie”, który organi- zuje DK Niewiadom. Wyróż-

niono także Rafała Pietkuna i Karola Uznańskiego za najza- bawniejszy artykuł. Obecnie gazecie przewodzi Roksana Karman. Zastępcą redaktor naczelnej jest Hanna Rasz- ka. Zespól redakcyjny tworzą także: Mariola Czarnecka, Ja-

cek Korduła, Izabela Piecha, Marcin Plichta, Hanna Stron- czek i Karol Uznański. Wła- śnie trwają przygotowania do wydania pierwszego w nowym roku szkolnym nu- meru „Przystanku 7”.

(bea)

zawodach. Poszukałem w Internecie różnych informa- cji na ten temat i znalazłem stronę zawodów w Rydułto- wach – wspomina Łukasz.

Po zastanowieniu zdecy- dował się na start. Już za pierwszym razem osiągnął wspaniały wynik: zdobył pierwsze miejsce! – Wpraw- dzie nie było wtedy zbyt wielu zawodników, ale i tak zmotywowało mnie to do re- gularnych treningów, a także do modyfikacji roweru – do- daje uczeń boguszowickiego Gimnazjum nr 7. Nie minął miesiąc, a wystartował w ko-

lejnych zawodach, zajmując całkiem dobre miejsca. W grudniu ubiegłego roku Łu- kasz Sojka rozpoczął sezon w klubie MTB Silesia–Ryb- nik.

W 2007 roku cyklista pasjonat zajął czternaste miejsce w Mistrzostwach Śląska a w kolejnych edy- cjach zawodów MTB Ry- dułtowy-Orlova zdobył dwa razy siódme miejsce, raz dziesiąte, szóste i drugie, a w klasyfikacji generalnej – trzecie. Satysfakcjonują- cy wynik osiągnął także w zawodach o Puchar Preze-

Rower dodaje mu skrzydeł – Łukasz Sojka z klasy integracyjnej w Boguszowicach śmiało realizuje swoje marzenia na torze rowerowym

sa PZK, uplasował się na osiemnastej pozycji. Na in- dywidualny sukces Łukasza składają się także pozostałe wyniki: dziesiąte miejsce w Bike Maratonie w Zawoi, dwa razy trzydzieste ósme miejsce w Skoda Auto GP MTB Białystok i Nałęczów, pięćdziesiąta trzecia lokata w zawodach również Sko- da Auto w Szczawnie Zdrój i cztredziesta druga w Cho- dzieży. – Moim marzeniem jest start w Pucharze Świata – wyznaje Łukasz. I tego z całego serca mu życzymy.

(izis)

Łukasz Sojka z Łukasz Sojka z Gimnazjum nr 7 Gimnazjum nr 7 w Boguszowicach w Boguszowicach z powodzeniem z powodzeniem startuje w wielu startuje w wielu zawodach zawodach

FOT. BEATA MOŃKA FOT. ARCHIWUM

(7)

TygodnikRYBNICKI • wtorek, 2 października2007 r.

NA SŁUŻBIE 7

Nie chciało im siępisać kartkówki, więc skonstruowali bombę

Karteczka rozwiała wątpliwości

W środę policjanci z ze­

społu ds. nieletnich rybnic­

kiej komendy, zatrzymali trzech nieletnich w wieku 15 i 16 lat, którzy w marcu ubiegłego roku skonstru­

owali i podłożyli w swojej szkole paczkę przypomi­

nającą ładunek wybucho­

wy. Atrapa była doskonale przygotowana. Przypomina­

ła bomby jakie widuje się na filmach sensacyjnych. Miała elementy elektroniczne i ze­

gar. Jak się okazało, chłopcy chcąc uniknąć sprawdzianu z j. polskiego podłożyli po­

dejrzaną paczkę w męskiej ubikacji.

-Zegarek był niesprawny, więc młodzi konstruktorzy do paczki dołączyli kartecz­

kę „choć zegar nie chodzi to bomba wybuchnie o 14.00”.

Policjanci zainteresowali

się tymi młodymi ludźmi w związku z inną sprawą, w której chłopcy byli podej­

rzani o posiadanie narkoty­

ków - wyjaśnia Aleksandra Nowara, rzecznik rybnickiej policji. Podczas przesłucha­

nia chłopcy przyznali się między innymi do podłoże­

nia atrapy. Policja nie wy­

klucza ich udziału w innych przestępstwach.

W czwartek rybnicki sąd dwóch z nich umieścił w schronisku dla nieletnich, natomiast jednego, który wcześniej nie wchodził w konflikt z prawem objął nad­

zorem kuratora.

Niewykluczone, że sąd obar­

czy kosztami akcji ratowni­

czej rodziców zatrzymanych nieletnich.

- W sytuacjach gdy mamy sygnał o bombie, w pierw­

szej kolejności na miejsce jest wysyłana grupa złożo­

na z rybnickich policjan­

tów, którzy szukają ładunku.

Gdy policjanci coś znajdą, na miejsce wzywani są sa­

perzy. Tak było właśnie w tym wypadku. Atrapa była doskonale przygotowana i do złudzenia przypominała bombę - wyjaśnia rzecznik.

Przybyła z Katowic spe­

cjalna grupa pirotechni­

ków, zajęła się znaleziskiem.

Paczkę prześwietlano oraz przestrzeliwano strumie­

niem wody. Cała akcja to koszt co najmniej kilku ty­

sięcy złotych. Zgodnie z procedurami na miejsce są wzywane również służby techniczne, takie jak pogo­

towie energetyczne czy ga­

zowe.

Adrian Czarnota Jeden z zatrzymanych chłopców w chwilę po wyjściu z sali rozpraw

Choć zdarzenie wyglądało groźnie, nikomu nic się nie stało

Tigra wpadła na ogrodzenie

Poszukiwania studenta z Rybnika zakończyły się sukcesem

Znalazł się w sklepie

W czwartek, wczesnym popołudniem, na ulicy Ko­

lejowej doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia.

Kierująca samochodem marki Opel Tigra 23-letnia mieszkanka powiatu ryb­

nickiego, nie dostosowała prędkości do panujących warunków na drodze, w efekcie czego auto wypa- dło z szosy, zatrzymując się na ogrodzeniu. Na miejsce przybyli strażacy i pogoto­

wie. Kobietę wyciągnięto na noszach przez bagażnik samochodu. Skończyło się na szczęście tylko na ogól­

nych potłuczeniach. Mimo to lekarze postanowili prze­

wieźć ją do szpitala. Jak za­

wsze w takich wypadkach, sprawdzono stan trzeźwo­

ści kierującej. Kobieta była trzeźwa.

(acz) Strażacy dostali się do poszkodowanej przez bagażnik samochodu

Niemal cały tydzień ryb­

niccy policjanci szukali Radosława Zielińskiego, studenta z Rybnika, który zaginął 21 września w dro­

dze na uczelnię. Radek po­

jechał w piątek do Gliwic na egzamin. O 12.20 napi­

sał swojej mamie sms-a, że jest w autobusie i już wraca do domu. Niestety, do domu nie dotarł. Przez kilka dni ro­

dzice rozwieszali po mieście plakaty z jego podobizną.

Martwili się, bo syn był cho­

ry i musiał regularnie zaży­

wać tabletki.

- Wiedzieliśmy, że przeby­

wa na terenie Rybnika, bo miał włączoną lokalizację w telefonie. Dzięki zapisom z nadajników wiedzieliśmy, że żyje i ma sprawną ko­

mórkę - mówi Aleksandra Nowara z rybnickiej policji.

W czwartek zaginionego

rozpoznali ochroniarze z rybnickiego sklepu Carre- four. Twarz Radka wydała im się znajoma, po chwili skojarzyli, że to ta sama oso­

ba, która widnieje na plaka­

tach, rozwieszanych przez jego rodziców na mieście.

Natychmiast zawiadomili policję a sami postanowili zająć go rozmową do czasu przybycia funkcjonariuszy.

Przybyli na miejsce policjan­

ci zatrzymali zaginionego, który najprawdopodobniej stracił pamięć.

- Radek został zatrzyma­

ny dla jego dobra. O żadnym przestępstwie nie może być mowy - wyjaśnia policjant­

ka. Obecnie Radosław Zieliń­

ski przebywa na badaniach w Państwowym Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Cho­

rych przy ul. Gliwickiej.

(acz)

KONKURS

Restauracja - Winiarnia „PASJA zaprasza

Rybnik, ul.3-go Maja 7, tel. (032) 423 75 11, fax. (032) 423 74 55 www.restauracjapasja.rybnik.pl

DO WYGRANIA PODWÓJNE ZAPROSZENIE NA KOLACJĘ DO RESTAURACJI PASJA

Wyślij SMS o treści TAK lub NIE na numer telefonu 7101 (koszt 1,22 zł brutto) z prefiksem NRE i odpowiedz na pytanie:

czy istnieją wina musujące?

REKLAMA

RADIO TAXI „ROW”

- RYBNIK -WODZISŁAW - ŻORY -

032 42 44 444

BEZPŁATNE ZAMAWIANIE TAKSÓWEK Z TELEFONÓW STACJONARNYCH I Z AUTOMATÓW BEZ UŻYCIA KARTY

0800 22 82 82

• t) Zamów taksówkę SMS-em lub zadzwoń

609 053 007

(8)

8 HISTORIA

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.

Pierwsze próby rybnic- kiego chóru odbywały się w prywatnych domach, a nawet w lesie lub w polu poza miastem, przeważnie w Zebrzydowicach, u pana Prusa.

Niewielu rybniczan wie o znanej wytwórni organów, która mieściła się właśnie w naszym mieście. Także chór Seraf pozostaje jakby w cie- niu wspomnień. Uważam, że ciekawe mogłoby być np.

połączenie muzyki zespołu rockowego z Serafem. Takie nagrania rockmanów nie na- leżą do rzadkości i przynoszą ciekawe efekty. Może rybnic- cy muzycy pokuszą się o taki eksperyment?

Anielskie soprany Wróćmy jednak do tema- tu. Chór Seraf istnieje od 1913 roku do dziś i na ul. Ko- ściuszki odbywa swe próby.

W mym domu zachowało się nieco zdjęć z różnych wyjazdów na uroczystości i zloty, jako że przez ponad trzydzieści lat jego członkinią była ma ciotka – Wanda Ta- tarczyk. Śpiewała z ogrom- nym zapałem, akompaniując sobie na gitarze. A zdjęcia przedwojenne są z Warsza- wy, Krakowa, Wilna, Lwowa.

Dużo na temat chóru powie- działa mi też rozmiłowana w muzyce Aleksandra Ma- jewska. Jej ojciec – Jan Sko- czeń, kierował nawet jakiś czas chórem, a matka Maria, jeszcze jako panna Potyków- na, jak zaznaczono w jednej z przedwojennych not, była nieoceniona jako solistka z pięknym sopranem.

Rybnickiemu chórowi Seraf niewiele już brakuje do setki, istnieje nieprzerwanie od 94 lat

Cherubini, sopraniści Serafini...

Cherubini, sopraniści Serafini...

Niewiele do setki

Chór założono wiosną 1913, a głównym animato- rem był Maksymilian Basi- sta.

Wywiódł on chór właściwie z jednej z sekcji Towarzystwa

„Zgoda”. Wcześniej istniały w rejonie Rybnika trzy chóry, z czego najstarszym był zało- żony w 1912 żorski Feniks.

Pierwszym dyrygentem Se- rafa był Franciszek Nowak, a prezesem wspomniany już Maksymilian Basista. Nazwa wiązana jest z pamiętną mszą sylwestrową u św. Antoniego w 1912 roku. Chór był nie- odzowny na przedstawie- niach krzewiących polskość.

Do Rybnika zjeżdżali ludzie z wielu wiosek. Powstawały kolejne towarzystwa śpie- wacze w Niedobczycach, Książenicach czy Kamieniu.

Mimo że pierwsze próby od- bywały się w prywatnych po- sesjach, a nawet w lesie lub w polu poza miastem (prze- ważnie w Zebrzydowicach w zabudowaniach pana Prusa), to wkrótce Seraf miał na swo- im koncie wiele sukcesów i nagród. A to wzmacniało i podnosiło na duchu zwłasz- cza w czasach zaborów.

Z chóru do powstania W międzywojniu wiele znanych i mniej znanych rybnickich nazwisk zwią- zało się z Serafem. 25 stycz- nia 1920 na sali p. Nowaka przy ulicy Kościelnej, pod przewodnictwem M. Basi- sty, utworzone zostało sa- modzielne towarzystwo pod nazwą Towarzystwo Śpie- wu Seraf. Przeprowadzono równocześnie wybór zarzą- du. Liczni członkowie chóru zaangażowali się w III zryw powstańczy, w 1921. Poległ w

nim m.in. śp. Feliks Kurzawa, bojownik o wolność Poznań- skiego na froncie zachodnim i Polski – na froncie bolsze- wickim.

W „Swierklańcu”

i w kasynie

17 maja 1925 poświęcono sztandar Towarzystwa. Żad- na uroczystość w Rybniku nie mogła obyć się bez Sera- fa. Dyrygentami byli m.in. E.

Depta, ks. Świerczek z Kra- kowa, P. Jendrzejczyk, na- uczyciel J. Skoczeń, T. Kuna i inni. Wiele uroczystości, a więc i występów, odbywa- ło się w kościołach, na Bia- łej Sali Hotelu Polskiego, a także w „Świerklańcu” , w kinie Apollo czy sali kasyna huty „Silesia” na Paruszow- cu. Regularnie wyjeżdżano na zloty śpiewacze i orga- nizowano liczne wyciecz- ki połączone z występami.

Śledząc historię chóru do 1939 daje się zauważyć, iż bardzo chętnie występował w ogrodzie restauracji „Po- lonia”. Towarzyszył wielu imprezom, często przedsta- wieniom teatralnym mają- cym swe bogate tradycje na sali „Świerklańca”. Śpiewał na ślubach i pogrzebach.

Interesującym jest np. fakt śpiewania w 1931 w kinie

„Apollo” do filmu „Halka”

wg Moniuszki. Fakt: piani- no to było za mało.

Nie rozmawiali, ale śpiewali

W 1936 Serafa usłyszano pierwszy raz przez radio. Po wojnie próby chóru odbywa- ły się w znanym wielu rybni- czanom „Bombaju”, gdzie często akompaniowała Alek- sandra Majewska. Tu zresztą była wtedy też siedziba szko-

ły muzycznej. Chór do dzisiaj często przy akompaniamen- cie organów prezentuje swój repertuar nie tylko rybnic- kiej publiczności. I dalej są w nim dwie główne ścieżki muzyczne: patriotyczna i ko- ścielna. Chór ma niezwykle interesujący i pożyteczny walor: potrafi scalić w jed-

ność diametralnie różnych ludzi. Przykład z historii: od 1929 aż do końca tj. 1939 nie rozmawiało ze sobą dwóch panów – basów. Ale zawsze śpiewali razem. Taka jest moc muzyki.To naprawdę godne podziwu, że od tylu lat wciąż tak wielu ludzi podtrzymuje tę piękną tradycję chóru.

Brakuje basów

Obecnie rybnickiemu chó- rowi, któremu już tyko kilka lat zostało do setki, preze- suje Krystyna Głazowska.

Apelujemy razem z nią do rybniczan: Zgłaszajcie się do Serafa! Brakuje zwłaszcza męskich głosów.

MichałPalica

W chórze brakuje nam szczególnie męskich głosów.

Zapraszamy chętnych – apeluje prezes Krystyna Głazowska.

FOT. MATERIAŁY PRASOWE FOT. MICHAŁ PALICA

(9)

9

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.

WYDARZENIA

Dyrekcja Wojewódzkie- go Szpitala Specjalistycz- nego nr 3 w Rybniku szuka oszczędności. Co chwilę na biurku dyrektora Bolesława Gębarskiego odzywa się tele- fon. Dzwonią firmy, którym rybnicki szpital jest winien pieniądze. Niektóre nieza- płacone faktury pochodzą jeszcze z marca i zostały po poprzednim dyrektorze. Wy- ciąganie szpitala z długów rodzi konflikty pomiędzy le- karzami a dyrekcją.

To jakiś anonim!

Od pamiętnego strajku głodowego, którym lekarze wywalczyli sobie podwyżki, atmosfera w szpitalu stale się pogarsza. 130 lekarzy podpi- sało się pod prośbą o odwoła- nie ze stanowiska obecnego dyrektora. Pismo zostało wysłane między innymi do marszałka województwa śląskiego, parlamentarzy- stów, władz Rybnika oraz sąsiednich miast, z których rybnicki szpital przyjmuje pacjentów. Kilka dni temu Krzysztof Potera, przewod- niczący oddziału terenowego Ogólnopolskiego Związ- ku Zawodowego Lekarzy, otrzymał odpowiedź od wi- cemarszałka województwa śląskiego, Grzegorza Szpyrki.

W liście marszałka czytamy, że prośba o odwołanie dyrek- tora jest bezzasadna, bo za krótko zajmuje swoje stano- wisko, a pod pismem są nie- czytelne podpisy i dlatego ma ono charakter anonimu.

W rybnickim szpitalu narasta konflikt pomiędzy lekarzami a nowym dyrektorem

Spokój w szpitalu wisi na włosku

Bardziej od karetki potrzebują sterylizatora

Kto buntuje, kto zastrasza

Dyrektor Gębarski przy- znaje, że atmosfera jest na- pięta. – Mam sygnały ze strony lekarzy, że to kilku członków związku podbu- rza pozostałych lekarzy i próbuje preparować różne- go rodzaju zarzuty przeciw- ko mnie, tak naprawdę nie mając żadnych argumentów.

To manipulacja lekarzami.

Na szczęście wielu lekarzy rozumie moje argumenty – mówi Bolesław Gębarski.

Szef szpitala powątpiewa również w wiarygodność podpisów pod pismem do marszałka. – Doszły mnie słuchy, że cześć podpisów pod prośbą o moje odwoła- nie pochodziła z innej akcji zbierania podpisów, jeszcze z czasu strajku głodowego.

Osoba, która złożyła podpis na takiej liście poinformowa- ła mnie dziś o tym – mówi dyrektor.

Krzysztof Potera zapew- nia, że każdy lekarz wiedział pod czym się podpisuje, bo każda lista była czytelnie oznaczona. Dodatkowo leka- rze potwierdzili to podczas głosowania na jednym ze spotkań. Zdaniem szefostwa związku dyrekcja próbuje ich zastraszyć. – Zamyka- nie oddziałów, zwalnianie części ludzi i likwidacja sta- nowisk to temat stały w roz- mowach z dyrektorem. Tak mają wyglądać oszczędno- ści w tym szpitalu – mówi Potera.

Albo szkolenia albo praca

Konfliktowanie grup zawo- dowych, zaniżanie standardu usług szpitala oraz utrudnia- nie wyjazdów na szkolenia – to w dużym skrócie głów- ne argumenty za odwoła- niem dyrektora, jakie trafiły do marszałka. – Każdy lekarz ma obowiązek dokształca- nia się i podnoszenia swoich kwalifikacji. Gdzie ma to ro- bić, jeśli nie na szkoleniach?

Niestety, dyrektor utrudnia nam to. Każdy stażysta, który chce wyjechać na szkolenie, jest wzywany do dyrekcji.

Tam, jeśli chce wyjechać na szkolenie, a niektórzy czeka- ją na taki wyjazd nawet półto- ra roku, musi podpisać nową umowę stażową. W nowej umowie dyrektor zastrzega sobie prawo do rozwiązania umowy o staż z trzydnio- wym wyprzedzeniem. Dla lekarza przerwanie stażu to najgorsza rzecz, jaka może się mu przytrafić. Czy to nie jest szukanie haków na stażystów? – pyta Krzysztof Potera. Stażystom cofnięto również zwroty za dojazdy na szkolenia. – Sytuacja jest ciężka, ale przez te wyjazdy

czasem brakowało mi tylu lekarzy, ilu liczy jeden od- dział – wyjaśnia dyrektor Gębarski.

Nie ma czym leczyć Ostatnim argumentem lekarzy jest obawa utraty przez szpital certyfikatu ja- kości ISO. Na oddziałach kupowane są minimalne ilości lekarstw i materiałów medycznych, brakuje też środków czystości. – Jeśli tak dalej pójdzie, dyrektor zrówna nas do poziomu miejskiego szpitaliku. Dla niego certyfikat jakości nie

jest specjalnie ważny – mówi szef związku. Dyrektor broni się, że oszczędności trzeba gdzieś szukać. – Naprawdę liczymy każdy spinacz i każ- dą pinezkę. Kupujemy tylko to, co jest niezbędne. Nie robimy żadnych zapasów.

Dziś zastanawiam się, czy ostatnie kilka tysięcy z kasy przeznaczyć dla dostawcy, który chce przerwać dosta- wy sprzętu medycznego, czy dla dostawcy prądu. Wierzę, że wyciągnę ten szpital z dłu- gów – nie upada na duchu dyrektor Gębarski.

Adrian Czarnota

Lekarze są przerażeni, ponieważ w szpitalu bra- kuje lekarstw, materiałów medycznych, a nawet środków czystości.

czas pracować. Ten pojazd rzeczywiście trzeba kupić, ale nie natychmiast – wyjaśnia dyrektor Bolesław Gębarski.

Nowa szafa sterylizacyjna ma kosztować około 300 tysięcy złotych. W chwili obecnej zbierane są oferty od produ- centów. Magistrat nie po raz pierwszy umarza część podat- ku szpitalowi. 17 lipca 2006 roku szpital zakupił karetkę pogotowia marki Renault Ma- ster, która od tego czasu słu- ży mieszkańcom Rybnika.

– Zakup karetki był możli- wy dzięki umorzeniu przez prezydenta miasta – Adama Fudalego podatku od nieru- chomości za pierwsze pół- rocze 2006 r. Dzięki temu szpitalowi udało się wygo- spodarować dodatkowe środki na zakup sprzętu, któ- ry zwiększy bezpieczeństwo mieszkańców Rybnika oraz regionu – informuje Krzysz- tof Jaroch, rzecznik prasowy prezydenta. (acz)

Podobnie jak w po- przednich latach miasto umorzy szpitalowi część podatku.

Dyrektor Wojewódz- kiego Szpitala Specjali- stycznego nr 3 w Rybniku podjął decyzję, co zostanie zakupione za część podat- ku, jaki szpital płaci miastu.

– Bardziej od karetki jest nam obecnie potrzebny ste- rylizator. Bez tego urządze- nia nie wyobrażam sobie pracy szpitala. Doszliśmy do porozumienia z prezyden- tem Adamem Fudalim, że otrzymamy kilkaset tysięcy złotych na zakup wybranego przez nas urządzenia. Wstęp- nie była rzeczywiście mowa o karetce, bo taka była wola mojego poprzednika, ja po analizie zdecydowałem się na sterylizator. Mając pięć karetek możemy jeszcze jakiś – Każdy wiedział pod czym się podpisuje – mówi Krzysztof Potera

Rybnicki szpital posiada obecnie pięć sprawnych karetek

FOT. ADRIAN CZARNOTA FOT. ADRIAN CZARNOTA

(10)

10 ODKRYWAMY HISTORIĘ

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.

Koniec ul. Zamkowej miał dawniej militarny charakter. W latach 1868–1877, z funda- cji księcia von Ratibor – pana na raciborskim zamku, wybudowano tu neogotyckie koszary huzarskie z ujeżdżalnią i stajniami.

Tuż przy Odrze powstała strzelnica, a za nią rozcią- gały się pastwiska dla koni.

Rzeka była też wodopojem.

Huzarzy raciborscy zapisali piękne karty na polach bi- tew XIX w. i podczas I wojny światowej.

– 6. pułk huzarów powstał w 1808 r. i początkowo sta- cjonował w Ząbkowicach, a po zakończeniu wojen napoleońskich (w 1819 r.) został przeniesiony na te- ren obecnej Opolszczyzny.

Na przestrzeni 100 lat, od wojen napoleońskich po I wojnę światową, „zieloni huzarzy” (nazwa od barwy mundurów) wzięli udział niemal we wszystkich kam- paniach toczonych przez armię pruską i niemiecką.

Z Raciborzem jednostka ta była związana od 1894 r. aż do lipca 1919 r., kiedy została rozformowana na mocy trak- tatu wersalskiego. Stacjono- wanie tej elitarnej jednostki

W małym skrawku Raciborza kryje się fascynująca historia wojsk pruskich. Odkrywamy ten zapomniany zakątek.

Magia historycznych miejsc

w Raciborzu, podnosiło pre- stiż miasta oraz wzbogacało mieszkańców. Przez szeregi 6. pułku przewinęło się wie- lu wybitnych dowódców, w tym także Polacy. W latach 1885–1896 w pułku tym słu- żył, późniejszy generał broni Wojska Polskiego i bohater wojny polsko–bolszewickiej, Kazimierz Raszewski, znany m.in. z tego iż w 1920 r. zadał pierwsze ciosy Armii Konnej Budionnego. Huzarskie koszary znajdujące się na Ostrogu wyróżniają się na tle innych podobnych budyn- ków tym, że na ich ścianach zachowały się oryginalne inskrypcje obrazujące szlak bojowy 6. pułku – od wojen

napoleońskich po wojnę francusko-pruską. Po reno- wacji tych malowideł i od- powiedniej aranżacji wnętrz, stajnie huzarów zapewne mogą się stać wielką atrak- cją turystyczną Raciborza – mówi dr Mariusz Patelski z Uniwersytetu Opolskiego.

Jeszcze kilka lat temu w starych stajniach były warsz- taty poprawczaka. Stary bu- dynek kwatery i dowództwa zamieszkiwali w latach 80.

cyganie. Ludzie bali się tu chodzić. To była trochę taka zakazana strefa. Ze starej strzelnicy nad Odrą korzy- stały Wojska Ochrony Po- granicza. Do dziś zostały po nich okopy. Obok koszar była

duża góra piasku i ziemi wy- dobytego podczas kopania kanału Ulgi. Mówiono na nią Sandberg, czyli góra pia- sku. Świetnie się tu grało w podchody. Ze szczytu rozcią- gał się wspaniały widok na Ostróg, kiedy nie było jeszcze ul. Armii Krajowej, bloków przy Rudzkiej i Królewskiej, no i osiedla domków jedno- rodzinnych za ul. Brzozową.

Teraz mało kto wie, co kryły dawniej ruiny przy ul.

Zamkowej 13. To, co zachwy- ca osoby spoza Raciborza, u nas nie jest dostrzegane. Ten zakątek to bez wątpienia miejsce magiczne. Do starej ujeżdżalni można wejść. In- skrypcje na ścianach są nadal

widoczne. Budynek kwatery grozi zawaleniem. Lepiej tu nie buszować. Została strzel- nica, ale zaśmiecona. Pełno tu dzikich wysypisk. Pobliski wał służy jako ścieżka rowe- rowa.

– Pragnę z naciskiem pod- kreślić, że jeśli w najbliższym czasie nie zostaną podjęte żadne kroki celem zabez- pieczenia wspomnianego zabytku, to prawdopodob- nie w ciągu najbliższych lat, jeśli nie miesięcy, ulegnie on bezpowrotnemu zniszczeniu – mówi dr Patelski. Może warto pomyśleć o wykorzy- staniu tego historycznego skrawka Raciborza.

(waw)

FOT. WAW (3)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podczas pro- mocji można się było dowie- dzieć, iż nie tylko do książki przygotowywany jest już su- plement, ale także gotowy po- mysł na drugą jej

Dla kibiców ważniejsze jed- nak było, to co działo się w klubie w ostatnim tygodniu. Doszło bowiem do kolejnej zmiany nazwy. Rybniccy działacze wrócili do KS ROW. Wszystko

mo obszernej dokumentacji, jaką udało się zgromadzić śledczym, oskarżony nie przyznaje się do winy, co wielokrotnie już podkreślał.. Warto jednak zaznaczyć, że

Jeśli tylko jednak przyjdzie po- zytywna odpowiedź, wzór trafi najprawdopodobniej do warsztatu naszego ryb- nickiego złotnika, Kłosoka, i już wkrótce będziemy w

zabawy uczymy jego uczest- ników jak udzielać pierwszej pomocy, a na tej bazie stara- my się podnieść ich poczucie własnej wartości, szukając ich mocnych stron – dodaje

Mł. Roman Harbaczewski ma 40 lat. Jest żonaty, ma dwójkę dzieci. W policji pracuje od 16 lat, od 10 lat jest dzielnicowym. Obsługuje rejon: Bema cała, Wieczorka cała,

Wzmiankę o przetargu zapisano w księdze gruntowej dnia 12-go września 1928 roku.. Wodzisław, dnia 25 września

ckiego 4/68, dnia 26-go listopada 1928 roku o go­.. dzinie