CMYK CMYK
NEWS
Wtorek 2 października 2007 r.
REKLAMA
Skuteczne rozwiązania reklamowe!
60 000 wizyt miesięcznie, 2000 wizyt dziennie
Zadzwoń: tel. (032) 415 47 27 w.34, mk@nowiny.pl
Nr 40 (47) rok II ISSN 1896-8163 Nr indeksu 22491X Cena 1 zł nowiny.pl
w NUMERZE
Zabiorą nam Euro?
Rybnik musi się śpieszyć. Wodzisław również chce mieć u
siebie Euro 2012. Strona 24
WYDARZENIA
ZAPROSZENIE
Zdjęcia z wakacji
Zapraszamy Państwa do obejrzenia fotograficznej wysta- wy „Tygodnika Rybnickiego”, która zostanie otwarta w tym tygodniu w Klubie Energetyka. Od 3 do 15 październi- ka będzie można tam zobaczyć zdjęcia nadesłane na nasz konkurs „Wypoczywaj i wygrywaj”. Wernisaż wystawy od- będzie się w środę (3 października), o godz 18.00. Podczas otwarcia wręczymy nagrody oraz wyróżnienia. Prosimy nagrodzonych o zabranie ze sobą dowodów tożsamości.
Przypomnijmy: na nasz konkurs wpłynęło ponad tysiąc zdjęć trzystu autorów z całego regionu. (r)
Dzięsięć godzin na plus
SPORT
Od 588 minut bramkarz ROW-u, Michał Buchalik ani razu nie wyjmował piłki ze swojej bramki. Nasi piłkarze idą jak burza nie tracąc bramek i niezmiennie zajmują pierwsze miejsce w tabeli, torując sobie drogę do awansu. W najbliżsżą sobotę jadą do Jaworzna na spotkanie z tamtejszą Victorią.
Strona 16
WSZYSTKO POD JEDNYM DACHEM
AUCHAN RACIBÓRZ
Nowa motorowa
Zarząd Wojewódzki Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego docenił dotychczasową działalność rybnic- kich ratowników i w nagrodę przydzielił im łódź motoro- wą z pełnym osprzętem. – Nasi ratownicy zabezpieczali wszystkie kąpieliska mimo najniższych stawek na Ślą- sku, przeprowadzili wiele udanych akcji. To miła rekom- pensata, bardzo się cieszymy – mówi Jerzy Lazar, członek
rybnickiego zarządu WOPR. (acz)
12) Pies na straży praw
Do Rybnika zawita Objaz- dowy Festiwal Filmowy
o prawach człowieka
6) Mała duża gazetka
Jak zostać dziennika- rzem? – pytali nas ucznio- wie z Gimnazjum nr 7
17) Amerykański
zaciąg
Przed rozgrywkami ekstraklasy kadra koszyka-
rek przeszła rewolucję
W parafii pw. Królowej Apostołów zawrzało. Mieszkańcy zaprotestowali przeciw głośnym kurantom, które odzywały się kilka razy dziennie. Nowy proboszcz, ojciec Konrad Duk, obiecał, że je wyciszy, a póki co zupełnie je wyłączył.
WIĘCEJ NA STRONIE 5USZY PĘKAJĄ!
FOT. KUBA MORKOWSKI
2
Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.REKLAMA
Z DRUGIEJ STRONY
Kodeks Dobrych Praktyk Wydawców Prasy Izba
Wydawców Prasy
n Redakcja: 47–400 Racibórz, ul. Zborowa 4, tel. 032 421 05 10 e–mail: rybnik@nowiny.pl, nowiny.pl
n Redaktor naczelna: Iza Salamon, izis@nowiny.pl (600 081 663) n Dziennikarze: Adrian Czarnota, a.czarnota@nowiny.pl (508 295 448) n Reklama: Wojciech Ostojski, wostojski@nowiny.pl (600 081 664) n Redakcja techniczna: Jurek Oślizły, jo@nowiny.pl
n Portal nowiny.pl: Paweł Okulowski, portal@nowiny.pl n Wydawca: Wydawnictwo Nowiny Sp. z o.o.
n Dyrektor Wydawnictwa Prasowego: Katarzyna Gruchot n Druk: PRO MEDIA, Opole
© Wszystkie prawa autorskie do opra co wań graficznych reklam zastrzeżone • Mate- riałów niezamówionych nie zwracamy • Za treść ogłoszeń, reklam i tekstów płatnych redakcja nie ponosi odpowiedzialności.
TELEFON INTERWENCYJNY
0 600 081 663
Rybnickie Centrum Stolarki Budowlanej
Tel. (032) 42-44-066, 42-44-067 Rybnik ul. Zebrzydowicka 152
Okna PVC
i mnóstwo DRZWI
Okna PVC
i mnóstwo DRZWI
wewnętrzne i zewnętrzne
www.rcsb.pl
JESIENNA PROMOCJA!
Miasto czy miasteczko?
Felieton
Nazwij miejsce, w którym przyszło Ci żyć! Miasto czy miasteczko?
Dziś proponuję czytelnikom zabawę w odnajdywanie charakteru Rybnika. Czy bliżej mu do Nowego Jorku czy Łomży. Można brać pod uwagę każdy aspekt życia: materialny bądź duchowy, czasowy i przestrzenny. Jeśli znajdziemy tożsamość własnego miejsca na Zie- mi, uczynimy krok w długiej drodze do poznania samych siebie.
Kultowy „Elementarz” pióra Falskiego przygotowany był oddzielnie dla dzieci miejskich i wiejskich. Która wersja byłaby odpowiednia dla „naszych” pierwszaków? Co niezwykle ważne – wszystkich. Nie można pójść na skróty i odrębnie traktować różnych dzielnic. Nale- ży znaleźć średnią, która połączy dożynkowe korowody i ławkowe życie w rytmie hip-hopu. Nie chodzi o to, by uśredniać i niwelować różnorodność. Chodzi o to, by znaleźć element dominujący, wspól- ny wszystkim mieszkańcom. Coś, co pozwoli stwierdzić: Rybnik to miasto. Bądź miasteczko.
Najprostszą metodą, która pozwala zaszeregować jakiś przedmiot do danej kategorii jest porównanie. Ja w swojej ocenie przyjąłem kryterium malarsko - literackie. Wzorzec miasteczka na prowincji stanowi dla mnie płótno Paula Cezanne’a „Dom wisielca”. Strome, wąskie uliczki prowadzą między niskie domki. Obok nich rosną drzewa i kępy trawy. W dolinie widać spadziste dachy typowo „mia- steczkowej” zabudowy. Mimo ponurego tytułu, obraz oddaje klimat spokojnego miasta na prowincji. Mimo pozornego spokoju tkwi w nim potencjał, szczególnie kulturalny. W końcu choćby obecność Cezanne’a mówi sama za siebie. Spokojnie i pastelowo w Rybniku na pewno jest, kultura w różnych swych przejawach kwitnie – wy- pisz, wymaluj Auvers-sur-l’Oise, które uwiecznił francuski artysta.
Czyli wychodzi, że Rybnik to miasteczko.
Wyznacznik wielkomiejskości podsuwa mi polski pisarz Wacław Berent. W „Próchnie” pisze: „Jelsky wychodził na ulicę. Długie wycia i skomlenia świstawek fabrycznych zwiastowały ciemnym przedmieściom świt. Ledwo dostrzegalna mgła zmywała kamienice i bruki niczym deszcz ulewny. Ostra woń miejskiego poranku: za- pach wilgoci, alkoholu i świeżego pieczywa. (...) Gdzieniegdzie tylko oświetlone sutereny; wewnątrz białe, jak cienie snujące się postacie i ten ckliwy zapach ciasta i drożdży”. Fabryki, piekarnie i kamienice – przecież są tak istotne dla Rybnika. Bez nich to miejsce nie byłoby takie samo. Wypełniają przestrzeń i oddziałują na wszystkie ludzkie zmysły. Tak, Rybnik to bez wątpienia miasto.
Jak rozsądzić ten wykluczający się dylemat? Wystarczy wybrać, opowiedzieć się za swym zdaniem. Tutaj jednak wymagamy uza- sadnienia. Nasza tożsamość jest zbyt poważnym problemem, by wystarczył krzyżyk postawiony w kratce.
Tomasz Ziętek historyk
Pod kreską
W tym tygodniu, we wtorek, nasi dziennikarze udadzą się do dzielnicy Go- tartowice. Czekać będziemy tam na Państwa we wtorek, 2 października, w remizie OSP, w godzinach od 10.00 do 14.00.
Zapraszamy jak zwykle bardzo serdecznie na spo- tkanie. Chętnie napiszemy o Waszych radościach czy problemach. Z pewnością są w Waszej dzielnicy sprawy
Redakcja „Tygodnika Rybnickiego” w dzielnicy
Małe i duże problemy
godne zaprezentowania w ga- zecie. Z pewnością też macie Państwo się czym pochwalić.
Z kolei za tydzień nasza
„Redakcja w dzielnicy”
przeniesie się na Paruszo- wiec-Piaski. Będzie nas tam można zastać o tej samej po- rze w gościnnej filii nr 4 ryb- nickiej biblioteki, przy ul. Za Torem. Zapraszamy na spo- tkanie. Do zobaczenia w Wa- szej dzielnicy.
Iza Salamon
5 października o godz.
19.08 rusza kolejne Lar- mo, tym razem filmowe.
Konwencją odbiegać bę- dzie od dotychczasowych przeglądów filmowych.
Przegląd kabaretów tym ra- zem zaprezentuje pełnome- trażowy film kabaretowy.
Nie ma tego na You Tube!
W najbliższy piątek w Klu- bie Energetyka odbędzie się Larmo Filmowe, któremu towarzyszy hasło: Nie zoba- czysz tego na YouTube! Nie zobaczysz tego w telewizji!
Filmowe prezentacje roz- poczną się o godz. 19.08.
Wstęp: 9 zł. Jak zwykle, bę- dzie można skorzystać z Larmobusa, który wyruszy z okolicy PKS-u o 18.30 i po drodze do Klubu Energetyka zatrzyma się przy sądzie i na Dworcu Komunikacji Miej- skiej.
Rozgrzewka przed Ryjkiem
Październikowe Larmo będzie rozgrzewką przed 12 Rybnicką Jesienią Kabare- tową. Tegoroczne spotkania kabaretowe rozpocznie 25 października – Mały Ryjek, czyli prezentacja rybnickich i zielonogórskich formacji kabaretowych. Dwa kolejne wieczory upłyną m.in. pod
Ten miesiąc rozpocznie się od kabaretowego Larma, a skończy Ryjkiem
To będzie śmieszny październik
znakiem konkursu. W tym roku zmierzą się: Babeczki z Rodzynkiem z Zielonej Góry, Czesuaf z Poznania, Dno z Dąbrowy Górniczej, Kabaret Młodych Panów z Rybnika, Kabaret Skeczów Męczących z Kielc, Łowcy.B z Cieszyna, Napad z Warszawy oraz Neo- -nówka z Wrocławia.
Bilety na kabarety Imprezę zakończy Kon- cert Finałowy w RCK. Bi- lety będzie można kupić w sekretariacie Klubu Ener- getyka. Sprzedaż rusza 10 października o godz. 16.00.
Cena biletu na Mały Ry- jek wynosi 30 zł. Wstęp na dwa wieczory konkursowe
Kadr z filmu „Zamknięci w Celuloidzie”, który będzie prezentowany na październikowym Larmie kosztuje 40 zł za każdy. Na- tomiast bilet na finałowy koncert będzie w cenie prawdopodobnie około 60 zł. Organizatorzy zastrze- gają jednocześnie, że jedna osoba może kupić maksy- malnie 4 bilety na każdy dzień Festiwalu.
(bea)
Rybniczanka o kurantach w kościele misjonarzy:
„Jestem zdecydowanie przeciwna tym kurantom. To jest islamizacja kościoła katolickiego?!!! (...) Miejmy Boga w sercu, a nie w uszach. To jest jakieś niekatolickie! Bóg ma do nas szacunek, nie musi nam trąbić do głowy”.
cytat tygodnia
FOT. MATERIAŁY PRASOWE
3
Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.
AKTUALNOŚCI
REKLAMA
Uliarczyk, Rybnik, ul. Wodzisławska/Żwirowa, tel. 032 432 95 30
Do Sądu Okręgowego w Wodzisławiu Śląskim trafił akt oskarżenia w sprawie Korneli Ś., księgowej z Ryb- nickich Służb Komunalnych.
Prokuratura oskarża ją o wy- prowadzenie z budżetu mia- sta prawe ośmiuset tysięcy złotych.
Przez kilka miesięcy pro- kuratorzy czekali na opinię
Po raz kolejny na sesji Rady Miasta wypłynął temat czworonogów.
Radny Bronisław Drabi- niok (PO) poinformował o incydencie z psem w dzielnicy Zebrzydowice.
Kilka dni temu pies przypo- minający owczarka rzucił się na matkę odbierającą swoje dziec- ko z podstawówki w Zebrzydo- wicach. Tym razem skończyło się na strachu. Ale przecież to nie pierwszy taki przypadek w naszej dzielnicy. W czerwcu pies tzw. rasy niebezpiecznej zaatakował kobietę z dziećmi i tylko dzięki interwencji straż- ników miejskich nie doszło do tragedii. Czy naprawdę nie można kontrolować właści- cieli psów w Rybniku? – pytał radny. Bronisław Drabiniok temat bezpańskich psów po- ruszał już kilkakrotnie w ubie- głej kadencji. Jego zdaniem, problem rozwiązałyby chipy, czyli elektroniczne kapsułki z kodem wszczepiane pod skórę zwierzęcia. Program wszcze- piania chipów miałby służyć m.in. zwiększeniu ściągalno- ści podatków za posiadanie psa, zapobiegałby bezdomno- ści zwierząt i ułatwił kontrolę szczepień.
Łapanie psa na chipa Poza bezpieczeństwem mieszkańców chipy miały-
Zdaniem radnych, zaledwie 30 proc. właścicieli psów płaci podatek od swoich pupili
Co trzeci Burek płaci podatek
Schowała na czarną godzinę – Przedsiębiorcza księgowa może spędzić w więzieniu nawet dziesięć lat
biegłego z dziedziny księ- gowości. Opinia specjalisty jest jednoznaczna, w latach 2001– 2006 Kornelia Ś. prze- lała na swoje konto 748 468 zł i 52 grosze.
– Większość pieniędzy Kor- nelia Ś. przelała na swoje konto wypisując podwójne faktury. Na jednej podawa- ła numer konta bankowego
kontrahenta a na drugiej swoje. Dzięki temu systemo- wi długo czuła się bezkarna.
Kontrole przeprowadzane w RSK nic nie wykazywały, bo liczba faktur zgadzała się z zamówieniami a kontrahenci również otrzymywali zapła- tę. Gdy musiała dostarczyć do urzędu jakieś dokumen- ty związane z płatnościami,
wycinała z nich swoje dane – wyjaśnia Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokura- tury.
Kornelia Ś. dodatkowo w przeciągu roku przyznała sobie pięć pożyczek w wyso- kości 5 tysięcy złotych. Gdy została wezwana po jednej z kontroli do rybnickiego ma- gistratu, uciekła pod pretek-
stem skorzystania z toalety.
W końcu sama zgłosiła się na policję. Gotówkę prze- znaczała m.in. na zagranicz- ne wczasy dla siebie i swojej rodziny, fundowała swoim bliskim np. wypady na Ma- jorkę.
– Najprawdopodobniej część pieniędzy gdzieś ulo- kowała. Zabezpieczony ma-
jątek to ułamek skradzionych pieniędzy. Najprawdopodob- niej wszystkiego nie wydała – tłumaczy prokurator.
Za kradzież mienia o znacznej wartości, bo tak zakwalifikowano ten czyn, przedsiębiorczej księgowej grozi nawet dziesięć lat wię- zienia.
(acz)
by zwiększyć ściągalność podatków za posiadanie psa, którymi obecnie mało kto się przejmuje. W 2007 roku, każdy właściciel czworonoga powinien zapłacić 50 zł. Z po- datku zwolnione są osoby po 65. roku życia, osoby niepeł- nosprawne oraz w określo- nych przypadkach rolnicy.
Sęk w tym, że magistrat póki co nie dysponuje żadnym narzędziem, którym mógłby sprawdzać, czyj pupil jest na bakier z fiskusem, a czyj nie.
– Chipy szybko by się zwró- ciły. System byłby opłacalny nawet gdybyśmy wprowadzi- li ulgi podatkowe. Miasto by na tym zarobiło. Gdyby każ- dy właściciel płacący poda- tek dał oznakować psa, straż miejska miałaby możliwość wyselekcjonowania bezdom- nych zwierząt i właścicieli nie płacących podatku – tłu- maczy radny.
Były i się nie sprawdziły
Prezydent wyjaśnił, że pomysł z chipami już był te- stowany w Rybniku i się nie sprawdził. – Zakupiliśmy już kiedyś te urządzenia, ale mu- sieliśmy je zwrócić. Jak zmu- sić właścicieli psów, żeby przyszli ze swoim pupilem po chip? Pies przecież sam nie przyjdzie się „oczipować”
– wyjaśnił prezydent Adam Fudali. Późna pora oraz dość luźny temat były powodem
dość komicznych scen na se- sji Rady Miasta. – Panie Dra- biniok, ma pan psa? – spytał prezydent. Niestety radny czworonoga nie posiada, więc prezydent spytał, czy może ktoś w jego otoczeniu ma. – Ja również psa nie mam – odpowiedział siedzą- cy obok radnego Drabinioka Piotr Kuczera. – Chodziło mi
o Zebrzydowice, niech pan panie radny posprawdza, czy sąsiedzi płacą za swoje psy – zwrócił się do Bronisława Drabinioka Adam Fudali.
A teraz na poważnie Żarty radnych i prezydenta wcale nie rozbawiły radnego Platformy. – Takie drobne sprawy jak psy czy naprawa
ławki na przystanku są dla zwykłych mieszkańców bar- dzo ważne i budują szacunek ludzi do władzy. Dlatego pro- siłbym o poważne podejście do tematu. Chipy powinny być obowiązkowe. Założę się, że urzędnicy nie wie- dzą, ile jest w chwili obecnej psów w Rybniku i ile w tym ras niebezpiecznych. Nikt na
tym nie panuje i jak tak dalej pójdzie, dojdzie do nieszczę- ścia – mówił na sesji Broni- sław Drabiniok. Dyskusję nad najlepszymi przyjaciół- mi człowieka przerwał prze- wodniczący rady, Tadeusz Gruszka, który stwierdził, że o psach to radni sobie mogą porozmawiać na komisjach.
Adrian Czarnota
Na zdjęciu doberman z rybnickiego schroniska, który czeka na nowego właściciela
FOT. KASIA MACIEJOWSKA
4 AKTUALNOŚCI
Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.Gdyby nie zajęcia na uni- wersytecie to byłoby nam nudno. – Pewnie byśmy się chacharzyli po knajpach – śmieje się Kazimierz Tra- fas, student UTW.
Zadeklarowanych mamy około 350 osób. Nasi człon- kowie są coraz młodsi. To znaczy przychodzą zaraz po przejściu na emeryturę
Studenci Trzeciego Wieku rozpoczęli VI rok akademicki. Uroczysta inauguracja odbyła się w Państwowej Szkole Muzycznej
Emeryci nie mają czasu na nudę
Od lewej: Danuta Pakura, Kazimierz Trafas i Wanda Litwinkiewicz. Na pierwszym planie: Zofia Raczek Prof. Stanisław Nicieja, rektor Uniwersytetu Opolskiego wygłosił wykład inauguracyjny
– mówiła podczas inaugu- racji Danuta Mrozek, prze- wodnicząca Stowarzyszenia
„Klub Uniwersytetu Trzecie- go Wieku”.
Rybniccy studenci-senio- rzy rozpoczęli szósty rok na- uki. Od trzech lat przy UTW działa też wydział technicz- ny. Uroczysta inauguracja była okazją do przyjęcia
życzeń od zaproszonych gości, a także wysłuchania wykładu. Wygłosił go prof.
Stanisław Nicieja, rektor Uniwersytetu Opolskiego.
Jego temat brzmiał: „Zamki kresowe Rzeczypospolitej”.
Uroczystość uświetnił kon- cert „Frank Prus Trio”.
– Gdyby nie zajęcia na uni- wersytecie to byłoby nam
nudno – przyznaje Zofia Ra- czek, studentka UTW. – Pew- nie byśmy się chacharzyli po knajpach – śmieje się Kazi- mierz Trafas, także student UTW.
Uniwersytet Trzeciego Wieku to ich sposób na życie.
Uczestniczą w wykładach, kółkach zainteresowań, lek- toratach, wycieczkach i spo-
tkaniach w zaprzyjaźnionym gronie.
– Mamy też chińską gim- nastykę Qi-gong – dorzuca Wanda Litwinkiewicz, która na zajęcia przychodzi z córką Danutą Pakurą.
Cała czwórka przyznaje zgodnie, że przydałaby się nowa siedziba. W tej przy Sobieskiego jest za ciasno,
no i za wysoko. Wspiąć się na drugie piętro to dla nie- których studentów zbyt duży wysiłek.
– Przydałby się jeszcze nowy ekspres do kawy – roz- marza się Zofia Raczek. – A ja chciałbym, żeby było u nas więcej potańcówek – dorzu- ca Kazimierz Trafas.
Beata Mońka
FOT. BEATA MOŃKA (2)
Nie gramy w karty na pieniądze, bo byśmy jeszcze przegrali nasz dom. A tu się super mieszka – opowiada z uśmiechem Hildegarda Kołatek. Rybniczanka ma 72 lata, za sobą kilka operacji. W Miej- skim Domu Pomocy Społecznej mieszka ponad rok.
Gdy Hildegarda Kołatek go- rzej się czuje, spędza więcej czasu w swoim pokoju. Ale nie narzeka na nudę. – Mam książki, radio, telewizję i krzyżówki – wyjaśnia. Od- wiedzają ją także inni miesz- kańcy i często grają razem w karty.
– Nasz dom jest otwarty.
Mieszkańcy mogą przyjmo- wać gości. Są nawet osoby, które wyjeżdżają na week- endy do swoich rodzin – opowiada Danuta Wimmer, dyrektor MDPS.
Do dyspozycji mieszkań- ców są: świetlica, kawiaren- ka, sklepik, fryzjer, kaplica i ogród. Oprócz opieki lekar- skiej, korzystają oni z rehabi- litacji i terapii zajęciowej.
Wielu mieszkańców dopiero tutaj odkrywa swoje talenty plastyczne, literackie czy muzyczne. Dla niektórych pobyt w MDPS to okazja, by po raz pierwszy w życiu
Miejski Dom Pomocy Społecznej przy ul. Żużlowej obchodzi 15-lecie istnienia
Przytul nas, życie
odwiedzić teatr, muzeum, kino, czy duże centrum han- dlowe.
– Staramy się te osoby uak- tywniać, aby ich świat nie kończył się na domu pomo- cy. Dlatego zabieramy ich na wycieczki, by nie spędzali czasu w czterech ścianach.
Organizujemy też zabawy taneczne, konkursy – podsu- mowuje dyrektor MDPS.
Niestety, z tej oferty korzy- sta tylko część spośród 150 mieszkańców. Około 80 procent podopiecznych jest schorowanych i nie opusz- cza pokojów.
W opiece nad mieszkań- cami pomagają wolontariu- sze z Medycznego Studium Zawodowego. – Oni zawsze czekają na naszą młodzież – przyznaje Danuta Poczop- ko, nauczyciel psychologii.
Te wizyty to także ważny test dla młodych ludzi, którzy zamierzają zostać terapeuta- mi lub opiekunami. – Tu na miejscu mogą przekonać się, czy jest to zawód dla nich – stwierdza psycholog.
W tym roku MDPS obcho- dzi 15-lecie istnienia. Jubile- uszowe uroczystości odbyły się niedawno, we wrześniu.
– Przez te 15 lat mieszkało tu wiele osób, zmienił się wize- runek domu, a po gruntow- nym remoncie polepszył się standard obiektu – podsumo- wuje dyrektor placówki.
Tylko niekiedy trudno po- radzić sobie z mijającym czasem. Zdarza się i tak, że 80-letni mieszkaniec nie chce iść na spacer do ogrodu. – Co, mam tam patrzeć na stare baby? – kwituje swój opór.
Beata Mońka Hildegarda Kołatek (z prawej) czeka na wystep chóru, w którym śpiewa. Obok stoi dyrektor MDPS - Danuta Wimmer.
FOT. BEATA MOŃKA
Jesteśmy za Wolnym Oprogramowaniem
WRybniku spotkalisięmi- łośnicy Wolnego Oprogramo- wania i systemu operacyjnego Linux. Przez trzy dni słuchali wykładów, dyskutowali i inte- growali się.
– Jesień Linuksowa to im- preza, która co roku odbywa się w innym miejscu. Ale w Rybniku tak się spodobało uczestnikom, że chcą tu przy- jechać ponownie – zdradza Dariusz Grzesista, dyrektor imprezy. W Ośrodku Szkole- niowo–Wypoczynkowym „Sto- doły’’ gościło 91 miłośników Wolnego Oprogramowania.
Przyjechali z wielu stron Polski, nawet z tak odległych miejsc jak Gdańsk, czy Szczecin. Był nawet uczestnik z Wilna. Te- goroczny program był napięty.
Zaplanowano 13 wykładów.
– Myślę, że każdy znalazł coś dla siebie. Można było poznać nowe trendy, zobaczyć alter- natywę dla tego, co się robi na co dzień – zdradził Łukasz
Wierzyński, programista z Gli- wic.
Popiera on ideę Wolnego Oprogramowania. Mówiąc w skrócie, chodzi o to, by każdy mógł swobodnie korzystać z programów na dowolnym rodzaju systemie kompute- rowym, do dowolnego typu zadań, bez wymogu kontak- towania się z autorem czy jakimś innym konkretnym pod- miotem.
– Proszę sobie wyobrazić, że firma, u której zamówili- ście oprogramowanie, pada.
Wszystkie wasze dane są za- pisane w plikach, które wymy- ślił programista z tamtej firmy.
Nie znamy struktury tego pli- ku, więc trzeba gigantycznego nakładu pracy i pieniędzy, żeby dostać się do tych danych. Gdy mamy otwarty format, struktu- ra plików jest jawna. Jednym słowem otwartość oznacza bezpieczeństwo – tłumaczy programista z Gliwic. I tego
też problemu dotyczył wykład, który okazał się największym hitem imprezy. Prelegentem był mecenas Artur Kmieciak z Łodzi, który przez pięć lat walczył w sądzie z ZUS-em. I ostatecznie na mocy wyroku, gigant ubezpieczeniowy zo- stał zmuszony do korzystania z rozwiązań otwartych.
Ponieważ Jesień Linuksowa to także spotkanie o charakte- rze towarzyskim, nie zabrakło czasu na rozrywkę. Były: kon- kurs tańca czyli gra Stepama- nia, koncert jazzowy i ogni- sko. Uczestnicy odwiedzali też centrum miasta.
– Honorowy patron impre- zy, prezydent Rybnika, przy- wiózł dla wszystkich gadżety.
Wśród nich był folder z najcie- kawszymi miejscami i planem miasta. I wiele osób robiło sobie wycieczki. Tak więc pro- mowaliśmy też Rybnik – pod- sumowuje Grzesista.
Beata Mońka
FOT. BEATA MOŃKA
5
Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.
GORĄCY TEMAT
REKLAMA
NA PEWNO W TYGODNIKU RYBNICKIM
Kup 4 edycje ogłoszenia modułowego – 5 edycję otrzymasz GRATIS
Promocja ważna do 30 października 2007 r. *Reklama w prasie lokalnej w odróżnieniu od reklamy w prasie regionalnej, czy ogólnopolskiej obejmuje zasięgiem tylko teren działalności Twojej firmy i jej potencjalnych klientów. Dociera precyzyjnie na wybrany rynek bez potrzeby ponoszenia dodatkowych kosztów za nietrafioną reklamę w prasie o zbyt szerokim zasięgu. Wyniki wielu analiz i badań dowodzą, że kampanie reklamowe zaplanowane z udziałem prasy lokalnej znacząco wpływają na skuteczność działać reklamowych.
ZAPYTAJ O SZCZEGÓŁY:
Tel. 032 421 05 10 w. 39, 0600 081 664, wostojski@nowiny.pl
Reklama w prasie lokalnej
JEST EFEKTYWNA! *
Ojciec Konrad Duk, nowy proboszcz parafii Królowej Apostołów nie- zbyt fortunnie rozpoczął swoją pracę.
Mowa o nowych kuran- tach, które jeszcze w minio- nym tygodniu wybrzmiewały co pół godziny z kościelnej wieży. Nie wszystkim jednak zmiany przypadły do gustu.
Na internetowej stronie pa- rafii rozpętała się prawdziwa burza. „Głos tych dzwonów i kurantów ma między innymi nieco ożywić ducha religij- nego naszej parafii” – moż- na przeczytać w oficjalnym komunikacie misjonarzy. Jak widać, udało się. Internauci twierdzą, że teraz nie da się w sąsiedztwie mieszkać, a sama parafia nigdy nie miała szczę- ścia do dzwonów.
Proboszcz nie klika – O tym, że nie wszystkim nowe kuranty przypadły do gustu, dowiedziałem się od moich księży. Brakuje mi cza- su na korzystanie z internetu.
Dziwię się jednak, że skoro to taki wielki problem, nikt do mnie nie przyszedł osobiście.
Gdy chodziłem po mieszka- niach, nikt nie miał nic prze- ciwko. Nowy komputerowy system chroni także naszą dzwonnicę, która zaczęła pękać. Dzwonów używamy tylko w weekendy – wyja- śnia ksiądz proboszcz.
System kurantów podaro- wała firma Prais z Poznania.
Poza odmierzaniem godzin trzy razy dziennie wygry- wane są melodie, o godzinie 12.00, 15.00 i 21.00.
– Poprzednie dzwony biły jak wściekłe na alarm. Wielu znajomych, odwiedzających nasze mieszkanie pytało, czy gdzieś się pali lub ktoś ważny umarł? Ktoś rozsądny i star- szy przypomniał, że dzwony biły kiedyś na alarm albo na trwogę. Bicie takich dzwo- nów oznaczało np. wojnę!
Nic dziwnego, że od tego dzwonienia zaczęła pękać dzwonnica, jeżeli ona nie wytrzymała, to co z nami?
Teraz jesteśmy maltretowa- ni fałszującymi melodyjka- mi – żali się na parafialnym forum „sąsiad dzwonnicy”
– Wierzcie mi, trudno pisać kartkówkę z wielomianów, kiedy co chwilę słyszę jakieś bimbanie... – dodaje jeden z uczniów.
Za głośno i za często Ojciec Duk zapewnia, że problemem zajmie się na- tychmiast. – Głośniki, któ- rych używamy nie są duże.
Mamy raptem 200 wat mocy na wieży. System można bez problemu ściszyć. Mówi- łem parafianom, że to póki co tylko testy. Dobierzemy odpowiednią głośność i nie powinno być problemu. Na- wet jeśli to przeszkadza tylko nielicznym, to te pojedyncze owieczki są dla nas najważ- niejsze – zapewnia duchow- ny. Proboszcz przypomina, że teraz kuranty odzywają się później niż przed ich uru- chomieniem. Pierwsze bicie następuje dopiero o godzinie 7.30. Mimo to parafianie nie są zadowoleni ze zmian, ja- kie wprowadził ojciec Duk.
– Za głośno i za często! Miesz- kam blisko, mam zegarek i nikt natarczywym sygnałem
nie musi mi przypominać o mijającym czasie i to co pół godziny. To uciążliwe! Ner- wicy można dostać. Apeluję o więcej wyobraźni! To jest centrum miasta, ścisła zabu- dowa, co wzmaga akustykę!
– denerwuje się jedna z pa- rafianek.
Kuranty umilkły
Część mieszkańców myśli nawet o napisaniu petycji do proboszcza. On sam, aby nie dolewać oliwy do ognia, w czwartek zdecydował o wyłączeniu kurantów. – Po- czekamy na przedstawicie- li firmy, która montowała system i znajdziemy jakieś rozwiązanie. Ściszymy lub wymontujemy jakiś gło- śnik. Dziwię się trochę, bo np. w Chicago na wielkim blokowisku dzwony biły na Zmartwychwstanie o godzinie 5.30 i nikt proble- mów nie robił. – Może to protestują ci, dla których bicie dzwonu jest swoistym wyrzutem sumienia – zasta- nawia się proboszcz. Stary, zegarowy sterownik trafił do uboższej parafii na Syberii, gdzie obecny ksiądz ma spo- ro przyjaciół. Obecny sys- tem jest sterowany radiowo, dzięki czemu można nawet dokładnie ustawić zegarek.
To nie koniec zmian u mi- sjonarzy. Bardzo możliwe, że zmieni się sama dzwonnica.
– Póki co, nie ma na to środ- ków. Ale chciałbym, aby zo- stała przebudowana. Marzy nam się zegar na wieży. Teraz wygląda, jak urządzenie do suszenia węży strażackich – żartuje na koniec ojciec Duk.
Adrian Czarnota
Nowe kuranty u misjonarzy nie przypadły parafianom do gustu
Kuranty żyć nie dają!
Ojciec Konrad Duk jest pewien, że parafianie polubią melodie płynące z kościelnej wieży
Można nerwicy dostać!
OPINIE MIESZKAŃCÓW ZE STRONY WWW.MISJONARZE.RYBNIK.PL
Parafianka Ewa: Bardzo podoba mi się nowy dźwięk dzwonów, jest subtelniejszy i łagodniejszy dla ucha, a naprawdę w pełni mogę to ocenić, gdyż mieszkam z moją rodziną w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła (ulica Kościuszki). Niestety, mieszkając tak blisko, co półgodzinny sygnał oraz wygrywane melodie są dla nas bardzo uciążliwe. Uważam, że za głośno i zbyt często. Dzieci ucząc się po szkole nie są w stanie się skupić, a mąż pracujący na nocną zmianę nie jest w stanie odpocząć po pracy w ciągu dnia. Prosimy o zrozumienie i wyrozumiałość!!!
Parafianka z ulicy Kościuszki: Od 14 września bieżącego roku jestem codziennie, co pół godziny nękana sygnałem z wieży. Nie ma od wszechobecnego hałasu ucieczki, na ul. Kościuszki stale ruch drogowy, z drugiej strony co pół godziny wybijanie godzin z kościoła. Szanowni Państwo, to nie jest mały wiejski kościółek, którego zegar na wieży odmierza czas i powiadamia głośnym dźwiękiem ludzi pracujących w polu – to centrum miasta!! Jestem zdziwiona, że Proboszcz nie pomyślał by choć zapytać o zdanie swoich najbliższych parafian. Gdzie dialog, gdzie sąsiedzkie zasady współżycia? Na pewno w tej sprawie istnieje kompromis poparty obustronną dobrą wolą i wzajemnym szacunkiem. Proszę o zaprzestanie emisji dźwięku lub o wyciszenie. Dla mieszkają- cych blisko jest to nie do zniesienia!
Anonim: Cieszy mnie, że nowy Proboszcz ma inicjatywę, bo powiew świeżości zawsze jest potrzeb- ny. Uważam jednak, że działania, które ingerują w życie parafian, powinny być z nimi konsultowane.
W końcu parafia jest nasza wspólna. Mieszkam na ul. Kościuszki i okna mojej sypialni wychodzą na kościół... (...) Przewracając się z jednegoo boku na drugi muszę być w tymże kościele... Ktoś kiedyś powiedział, że „nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu” i miał rację. Kiedyś dzwon zapraszał na niedzielną mszę. Dla mnie było to i piękną tradycją i przypomnieniem. Dziś po tak natarczywym „za- proszeniu” zaczynam się zastanawiać, co Proboszcz miał na myśli, bo chyba nie dobro parafian.
FOT. ADRIAN CZARNOTA
6 DALEKO OD RYNKU
Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.WYBORY PARLAMENTARNE 2007
UWAGA KOMITETY WYBORCZE!
Wszystkie zainteresowane Komitety Wyborcze prosimy o kontakt i rezerwację powierzchni reklamowej.
O atrakcyjności miejsca publikacji ogłoszenia w gazecie decyduje kolejność zgłoszeń!
Na szczegółowe pytania odpowiemy w siedzibie Wydawnictwa, ul. Zborowa 4 w Raciborzu lub pod numerami tel.: 032 455 68 66 w.38, kom. 0606 698 903, gz@nowiny.pl
REKLAMA
W tym tygodniu: BOGUSZOWICE STARE
W minionym tygodniu nasza „Redakcja w dzielnicy” odwiedziła Boguszowice Stare. Czy wiecie, co to jest „Przystanek 7”. To jed- na z najlepiej redagowanych szkolnych gazetek w mieście. Podoba się nie tylko uczniom, ale jest także wysoko oceniana w kon- kursach. Redaguje ją zespół z Gimnazjum nr 7, w którym mieliśmy okazję gościć. Zwiedziliśmy nowoczesny budynek, zaglądnę- liśmy do szkolnej oranżerii i do izby regionalnej. Poznaliśmy pasjonatów, którzy wiedzą, jak spełniać swoje marzenia.
Już za pierwszym razem przyjechał pier wszy na metę i ten sukces zachęcił go do kolejnych startów.
Łukasz Sojka, uczeń trze- ciej klasy integracyjnej Gimnajum nr 7 im. Czesła- wa Miłosza w Rybniku–Bo- guszowicach, ma na swoim koncie spore sukcesy w za- wodach rowerowych. A wszystko zaczęło się około dwóch lat temu. – Przypad- kiem zobaczyłem w telewi- zji relacje z wyścigu Skoda Auto Grand Prix MTB. Po- myślałem sobie, że fajnie by- łoby wystartować w takich
Tym razem po drugiej stronie znalazła się Iza Salamon, nasza redaktor naczelna. Odpowiadała na pytania młodszych stażem koleżanek z gazety „Przy- stanek 7”.
Jak się później dowiedzieli- śmy, był to pierwszy wywiad, jaki przeprowadziły Agniesz- ka Leipelt i Aleksandra Ko- zieł, uczennice drugiej klasy, które niedawno dołączyły do redakcyjnego zespołu.
– Było trochę stresu, ale
Szkolne wydarzenia, konkursy, wiersze uczniów, krzyżówki, humor – wszystko to można znaleźć w gazetce, którą tworzą gimnazjaliści z boguszowickiej „siódemki”.
W „siódemce”
wiedzą, co w trawie piszczy
Zespół redakcyjny „Przystanku 7” (od lewej): Agnieszka Leipelt, Anna Chylińska i Aleksandra Kozieł jakoś poszło – przyznały.
„Przystanek 7” ukazuje się od momentu, gdy boguszowicka szkoła stała się gimnazjum.
Od ubiegłego roku opiekę nad pismem sprawują Tere- sa Barczyk i Ewa Kowalczyk, nauczyciele bibliotekarze. W bibliotece działa kółko dzien- nikarskie, a jego członkowie redagują szkolną gazetę.
Młodzi dziennikarze opisu- ją nie tylko najważniejsze wydarzenia. „Przystanek 7” prezentuje twórczość po-
etycką uczniów, jest w nim także miejsce na konkursy i rozrywkę. Ponieważ szkoła współpracuje z kołem PTTK
„Łowcy”, w gazecie można znaleźć rubrykę opisującą miejsca, które warto odwie- dzić.
– Najtrudniej jest znaleźć dobry temat – stwierdza Anna Chylińska, która pisze w szkolnej gazecie od roku.
„Przystanek 7” ukazuje się co miesiąc. – Przygotowuje- my zawsze dwa duże afisze
reklamujące w szkole kolejny numer gazety – zdradza Ewa Kowalczyk. W ubiegłym roku
„Przystanek 7” zdobył trzecią nagrodę w konkursie na Ga- zetkę Szkolną „Małe Próby Dziennikarskie”, który organi- zuje DK Niewiadom. Wyróż-
niono także Rafała Pietkuna i Karola Uznańskiego za najza- bawniejszy artykuł. Obecnie gazecie przewodzi Roksana Karman. Zastępcą redaktor naczelnej jest Hanna Rasz- ka. Zespól redakcyjny tworzą także: Mariola Czarnecka, Ja-
cek Korduła, Izabela Piecha, Marcin Plichta, Hanna Stron- czek i Karol Uznański. Wła- śnie trwają przygotowania do wydania pierwszego w nowym roku szkolnym nu- meru „Przystanku 7”.
(bea)
zawodach. Poszukałem w Internecie różnych informa- cji na ten temat i znalazłem stronę zawodów w Rydułto- wach – wspomina Łukasz.
Po zastanowieniu zdecy- dował się na start. Już za pierwszym razem osiągnął wspaniały wynik: zdobył pierwsze miejsce! – Wpraw- dzie nie było wtedy zbyt wielu zawodników, ale i tak zmotywowało mnie to do re- gularnych treningów, a także do modyfikacji roweru – do- daje uczeń boguszowickiego Gimnazjum nr 7. Nie minął miesiąc, a wystartował w ko-
lejnych zawodach, zajmując całkiem dobre miejsca. W grudniu ubiegłego roku Łu- kasz Sojka rozpoczął sezon w klubie MTB Silesia–Ryb- nik.
W 2007 roku cyklista pasjonat zajął czternaste miejsce w Mistrzostwach Śląska a w kolejnych edy- cjach zawodów MTB Ry- dułtowy-Orlova zdobył dwa razy siódme miejsce, raz dziesiąte, szóste i drugie, a w klasyfikacji generalnej – trzecie. Satysfakcjonują- cy wynik osiągnął także w zawodach o Puchar Preze-
Rower dodaje mu skrzydeł – Łukasz Sojka z klasy integracyjnej w Boguszowicach śmiało realizuje swoje marzenia na torze rowerowym
sa PZK, uplasował się na osiemnastej pozycji. Na in- dywidualny sukces Łukasza składają się także pozostałe wyniki: dziesiąte miejsce w Bike Maratonie w Zawoi, dwa razy trzydzieste ósme miejsce w Skoda Auto GP MTB Białystok i Nałęczów, pięćdziesiąta trzecia lokata w zawodach również Sko- da Auto w Szczawnie Zdrój i cztredziesta druga w Cho- dzieży. – Moim marzeniem jest start w Pucharze Świata – wyznaje Łukasz. I tego z całego serca mu życzymy.
(izis)
Łukasz Sojka z Łukasz Sojka z Gimnazjum nr 7 Gimnazjum nr 7 w Boguszowicach w Boguszowicach z powodzeniem z powodzeniem startuje w wielu startuje w wielu zawodach zawodach
FOT. BEATA MOŃKA FOT. ARCHIWUM
TygodnikRYBNICKI • wtorek, 2 października2007 r.
NA SŁUŻBIE 7
Nie chciało im siępisać kartkówki, więc skonstruowali bombę
Karteczka rozwiała wątpliwości
W środę policjanci z ze
społu ds. nieletnich rybnic
kiej komendy, zatrzymali trzech nieletnich w wieku 15 i 16 lat, którzy w marcu ubiegłego roku skonstru
owali i podłożyli w swojej szkole paczkę przypomi
nającą ładunek wybucho
wy. Atrapa była doskonale przygotowana. Przypomina
ła bomby jakie widuje się na filmach sensacyjnych. Miała elementy elektroniczne i ze
gar. Jak się okazało, chłopcy chcąc uniknąć sprawdzianu z j. polskiego podłożyli po
dejrzaną paczkę w męskiej ubikacji.
-Zegarek był niesprawny, więc młodzi konstruktorzy do paczki dołączyli kartecz
kę „choć zegar nie chodzi to bomba wybuchnie o 14.00”.
Policjanci zainteresowali
się tymi młodymi ludźmi w związku z inną sprawą, w której chłopcy byli podej
rzani o posiadanie narkoty
ków - wyjaśnia Aleksandra Nowara, rzecznik rybnickiej policji. Podczas przesłucha
nia chłopcy przyznali się między innymi do podłoże
nia atrapy. Policja nie wy
klucza ich udziału w innych przestępstwach.
W czwartek rybnicki sąd dwóch z nich umieścił w schronisku dla nieletnich, natomiast jednego, który wcześniej nie wchodził w konflikt z prawem objął nad
zorem kuratora.
Niewykluczone, że sąd obar
czy kosztami akcji ratowni
czej rodziców zatrzymanych nieletnich.
- W sytuacjach gdy mamy sygnał o bombie, w pierw
szej kolejności na miejsce jest wysyłana grupa złożo
na z rybnickich policjan
tów, którzy szukają ładunku.
Gdy policjanci coś znajdą, na miejsce wzywani są sa
perzy. Tak było właśnie w tym wypadku. Atrapa była doskonale przygotowana i do złudzenia przypominała bombę - wyjaśnia rzecznik.
Przybyła z Katowic spe
cjalna grupa pirotechni
ków, zajęła się znaleziskiem.
Paczkę prześwietlano oraz przestrzeliwano strumie
niem wody. Cała akcja to koszt co najmniej kilku ty
sięcy złotych. Zgodnie z procedurami na miejsce są wzywane również służby techniczne, takie jak pogo
towie energetyczne czy ga
zowe.
Adrian Czarnota Jeden z zatrzymanych chłopców w chwilę po wyjściu z sali rozpraw
Choć zdarzenie wyglądało groźnie, nikomu nic się nie stało
Tigra wpadła na ogrodzenie
Poszukiwania studenta z Rybnika zakończyły się sukcesem
Znalazł się w sklepie
W czwartek, wczesnym popołudniem, na ulicy Ko
lejowej doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia.
Kierująca samochodem marki Opel Tigra 23-letnia mieszkanka powiatu ryb
nickiego, nie dostosowała prędkości do panujących warunków na drodze, w efekcie czego auto wypa- dło z szosy, zatrzymując się na ogrodzeniu. Na miejsce przybyli strażacy i pogoto
wie. Kobietę wyciągnięto na noszach przez bagażnik samochodu. Skończyło się na szczęście tylko na ogól
nych potłuczeniach. Mimo to lekarze postanowili prze
wieźć ją do szpitala. Jak za
wsze w takich wypadkach, sprawdzono stan trzeźwo
ści kierującej. Kobieta była trzeźwa.
(acz) Strażacy dostali się do poszkodowanej przez bagażnik samochodu
Niemal cały tydzień ryb
niccy policjanci szukali Radosława Zielińskiego, studenta z Rybnika, który zaginął 21 września w dro
dze na uczelnię. Radek po
jechał w piątek do Gliwic na egzamin. O 12.20 napi
sał swojej mamie sms-a, że jest w autobusie i już wraca do domu. Niestety, do domu nie dotarł. Przez kilka dni ro
dzice rozwieszali po mieście plakaty z jego podobizną.
Martwili się, bo syn był cho
ry i musiał regularnie zaży
wać tabletki.
- Wiedzieliśmy, że przeby
wa na terenie Rybnika, bo miał włączoną lokalizację w telefonie. Dzięki zapisom z nadajników wiedzieliśmy, że żyje i ma sprawną ko
mórkę - mówi Aleksandra Nowara z rybnickiej policji.
W czwartek zaginionego
rozpoznali ochroniarze z rybnickiego sklepu Carre- four. Twarz Radka wydała im się znajoma, po chwili skojarzyli, że to ta sama oso
ba, która widnieje na plaka
tach, rozwieszanych przez jego rodziców na mieście.
Natychmiast zawiadomili policję a sami postanowili zająć go rozmową do czasu przybycia funkcjonariuszy.
Przybyli na miejsce policjan
ci zatrzymali zaginionego, który najprawdopodobniej stracił pamięć.
- Radek został zatrzyma
ny dla jego dobra. O żadnym przestępstwie nie może być mowy - wyjaśnia policjant
ka. Obecnie Radosław Zieliń
ski przebywa na badaniach w Państwowym Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Cho
rych przy ul. Gliwickiej.
(acz)
KONKURS
Restauracja - Winiarnia „PASJA zaprasza
Rybnik, ul.3-go Maja 7, tel. (032) 423 75 11, fax. (032) 423 74 55 www.restauracjapasja.rybnik.pl
DO WYGRANIA PODWÓJNE ZAPROSZENIE NA KOLACJĘ DO RESTAURACJI PASJA
Wyślij SMS o treści TAK lub NIE na numer telefonu 7101 (koszt 1,22 zł brutto) z prefiksem NRE i odpowiedz na pytanie:
czy istnieją wina musujące?
REKLAMA
RADIO TAXI „ROW”
- RYBNIK -WODZISŁAW - ŻORY -
032 42 44 444
BEZPŁATNE ZAMAWIANIE TAKSÓWEK Z TELEFONÓW STACJONARNYCH I Z AUTOMATÓW BEZ UŻYCIA KARTY
0800 22 82 82
• t) Zamów taksówkę SMS-em lub zadzwoń
609 053 007
8 HISTORIA
Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.Pierwsze próby rybnic- kiego chóru odbywały się w prywatnych domach, a nawet w lesie lub w polu poza miastem, przeważnie w Zebrzydowicach, u pana Prusa.
Niewielu rybniczan wie o znanej wytwórni organów, która mieściła się właśnie w naszym mieście. Także chór Seraf pozostaje jakby w cie- niu wspomnień. Uważam, że ciekawe mogłoby być np.
połączenie muzyki zespołu rockowego z Serafem. Takie nagrania rockmanów nie na- leżą do rzadkości i przynoszą ciekawe efekty. Może rybnic- cy muzycy pokuszą się o taki eksperyment?
Anielskie soprany Wróćmy jednak do tema- tu. Chór Seraf istnieje od 1913 roku do dziś i na ul. Ko- ściuszki odbywa swe próby.
W mym domu zachowało się nieco zdjęć z różnych wyjazdów na uroczystości i zloty, jako że przez ponad trzydzieści lat jego członkinią była ma ciotka – Wanda Ta- tarczyk. Śpiewała z ogrom- nym zapałem, akompaniując sobie na gitarze. A zdjęcia przedwojenne są z Warsza- wy, Krakowa, Wilna, Lwowa.
Dużo na temat chóru powie- działa mi też rozmiłowana w muzyce Aleksandra Ma- jewska. Jej ojciec – Jan Sko- czeń, kierował nawet jakiś czas chórem, a matka Maria, jeszcze jako panna Potyków- na, jak zaznaczono w jednej z przedwojennych not, była nieoceniona jako solistka z pięknym sopranem.
Rybnickiemu chórowi Seraf niewiele już brakuje do setki, istnieje nieprzerwanie od 94 lat
Cherubini, sopraniści Serafini...
Cherubini, sopraniści Serafini...
Niewiele do setki
Chór założono wiosną 1913, a głównym animato- rem był Maksymilian Basi- sta.
Wywiódł on chór właściwie z jednej z sekcji Towarzystwa
„Zgoda”. Wcześniej istniały w rejonie Rybnika trzy chóry, z czego najstarszym był zało- żony w 1912 żorski Feniks.
Pierwszym dyrygentem Se- rafa był Franciszek Nowak, a prezesem wspomniany już Maksymilian Basista. Nazwa wiązana jest z pamiętną mszą sylwestrową u św. Antoniego w 1912 roku. Chór był nie- odzowny na przedstawie- niach krzewiących polskość.
Do Rybnika zjeżdżali ludzie z wielu wiosek. Powstawały kolejne towarzystwa śpie- wacze w Niedobczycach, Książenicach czy Kamieniu.
Mimo że pierwsze próby od- bywały się w prywatnych po- sesjach, a nawet w lesie lub w polu poza miastem (prze- ważnie w Zebrzydowicach w zabudowaniach pana Prusa), to wkrótce Seraf miał na swo- im koncie wiele sukcesów i nagród. A to wzmacniało i podnosiło na duchu zwłasz- cza w czasach zaborów.
Z chóru do powstania W międzywojniu wiele znanych i mniej znanych rybnickich nazwisk zwią- zało się z Serafem. 25 stycz- nia 1920 na sali p. Nowaka przy ulicy Kościelnej, pod przewodnictwem M. Basi- sty, utworzone zostało sa- modzielne towarzystwo pod nazwą Towarzystwo Śpie- wu Seraf. Przeprowadzono równocześnie wybór zarzą- du. Liczni członkowie chóru zaangażowali się w III zryw powstańczy, w 1921. Poległ w
nim m.in. śp. Feliks Kurzawa, bojownik o wolność Poznań- skiego na froncie zachodnim i Polski – na froncie bolsze- wickim.
W „Swierklańcu”
i w kasynie
17 maja 1925 poświęcono sztandar Towarzystwa. Żad- na uroczystość w Rybniku nie mogła obyć się bez Sera- fa. Dyrygentami byli m.in. E.
Depta, ks. Świerczek z Kra- kowa, P. Jendrzejczyk, na- uczyciel J. Skoczeń, T. Kuna i inni. Wiele uroczystości, a więc i występów, odbywa- ło się w kościołach, na Bia- łej Sali Hotelu Polskiego, a także w „Świerklańcu” , w kinie Apollo czy sali kasyna huty „Silesia” na Paruszow- cu. Regularnie wyjeżdżano na zloty śpiewacze i orga- nizowano liczne wyciecz- ki połączone z występami.
Śledząc historię chóru do 1939 daje się zauważyć, iż bardzo chętnie występował w ogrodzie restauracji „Po- lonia”. Towarzyszył wielu imprezom, często przedsta- wieniom teatralnym mają- cym swe bogate tradycje na sali „Świerklańca”. Śpiewał na ślubach i pogrzebach.
Interesującym jest np. fakt śpiewania w 1931 w kinie
„Apollo” do filmu „Halka”
wg Moniuszki. Fakt: piani- no to było za mało.
Nie rozmawiali, ale śpiewali
W 1936 Serafa usłyszano pierwszy raz przez radio. Po wojnie próby chóru odbywa- ły się w znanym wielu rybni- czanom „Bombaju”, gdzie często akompaniowała Alek- sandra Majewska. Tu zresztą była wtedy też siedziba szko-
ły muzycznej. Chór do dzisiaj często przy akompaniamen- cie organów prezentuje swój repertuar nie tylko rybnic- kiej publiczności. I dalej są w nim dwie główne ścieżki muzyczne: patriotyczna i ko- ścielna. Chór ma niezwykle interesujący i pożyteczny walor: potrafi scalić w jed-
ność diametralnie różnych ludzi. Przykład z historii: od 1929 aż do końca tj. 1939 nie rozmawiało ze sobą dwóch panów – basów. Ale zawsze śpiewali razem. Taka jest moc muzyki.To naprawdę godne podziwu, że od tylu lat wciąż tak wielu ludzi podtrzymuje tę piękną tradycję chóru.
Brakuje basów
Obecnie rybnickiemu chó- rowi, któremu już tyko kilka lat zostało do setki, preze- suje Krystyna Głazowska.
Apelujemy razem z nią do rybniczan: Zgłaszajcie się do Serafa! Brakuje zwłaszcza męskich głosów.
MichałPalica
W chórze brakuje nam szczególnie męskich głosów.
Zapraszamy chętnych – apeluje prezes Krystyna Głazowska.
FOT. MATERIAŁY PRASOWE FOT. MICHAŁ PALICA
9
Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.
WYDARZENIA
Dyrekcja Wojewódzkie- go Szpitala Specjalistycz- nego nr 3 w Rybniku szuka oszczędności. Co chwilę na biurku dyrektora Bolesława Gębarskiego odzywa się tele- fon. Dzwonią firmy, którym rybnicki szpital jest winien pieniądze. Niektóre nieza- płacone faktury pochodzą jeszcze z marca i zostały po poprzednim dyrektorze. Wy- ciąganie szpitala z długów rodzi konflikty pomiędzy le- karzami a dyrekcją.
To jakiś anonim!
Od pamiętnego strajku głodowego, którym lekarze wywalczyli sobie podwyżki, atmosfera w szpitalu stale się pogarsza. 130 lekarzy podpi- sało się pod prośbą o odwoła- nie ze stanowiska obecnego dyrektora. Pismo zostało wysłane między innymi do marszałka województwa śląskiego, parlamentarzy- stów, władz Rybnika oraz sąsiednich miast, z których rybnicki szpital przyjmuje pacjentów. Kilka dni temu Krzysztof Potera, przewod- niczący oddziału terenowego Ogólnopolskiego Związ- ku Zawodowego Lekarzy, otrzymał odpowiedź od wi- cemarszałka województwa śląskiego, Grzegorza Szpyrki.
W liście marszałka czytamy, że prośba o odwołanie dyrek- tora jest bezzasadna, bo za krótko zajmuje swoje stano- wisko, a pod pismem są nie- czytelne podpisy i dlatego ma ono charakter anonimu.
W rybnickim szpitalu narasta konflikt pomiędzy lekarzami a nowym dyrektorem
Spokój w szpitalu wisi na włosku
Bardziej od karetki potrzebują sterylizatora
Kto buntuje, kto zastrasza
Dyrektor Gębarski przy- znaje, że atmosfera jest na- pięta. – Mam sygnały ze strony lekarzy, że to kilku członków związku podbu- rza pozostałych lekarzy i próbuje preparować różne- go rodzaju zarzuty przeciw- ko mnie, tak naprawdę nie mając żadnych argumentów.
To manipulacja lekarzami.
Na szczęście wielu lekarzy rozumie moje argumenty – mówi Bolesław Gębarski.
Szef szpitala powątpiewa również w wiarygodność podpisów pod pismem do marszałka. – Doszły mnie słuchy, że cześć podpisów pod prośbą o moje odwoła- nie pochodziła z innej akcji zbierania podpisów, jeszcze z czasu strajku głodowego.
Osoba, która złożyła podpis na takiej liście poinformowa- ła mnie dziś o tym – mówi dyrektor.
Krzysztof Potera zapew- nia, że każdy lekarz wiedział pod czym się podpisuje, bo każda lista była czytelnie oznaczona. Dodatkowo leka- rze potwierdzili to podczas głosowania na jednym ze spotkań. Zdaniem szefostwa związku dyrekcja próbuje ich zastraszyć. – Zamyka- nie oddziałów, zwalnianie części ludzi i likwidacja sta- nowisk to temat stały w roz- mowach z dyrektorem. Tak mają wyglądać oszczędno- ści w tym szpitalu – mówi Potera.
Albo szkolenia albo praca
Konfliktowanie grup zawo- dowych, zaniżanie standardu usług szpitala oraz utrudnia- nie wyjazdów na szkolenia – to w dużym skrócie głów- ne argumenty za odwoła- niem dyrektora, jakie trafiły do marszałka. – Każdy lekarz ma obowiązek dokształca- nia się i podnoszenia swoich kwalifikacji. Gdzie ma to ro- bić, jeśli nie na szkoleniach?
Niestety, dyrektor utrudnia nam to. Każdy stażysta, który chce wyjechać na szkolenie, jest wzywany do dyrekcji.
Tam, jeśli chce wyjechać na szkolenie, a niektórzy czeka- ją na taki wyjazd nawet półto- ra roku, musi podpisać nową umowę stażową. W nowej umowie dyrektor zastrzega sobie prawo do rozwiązania umowy o staż z trzydnio- wym wyprzedzeniem. Dla lekarza przerwanie stażu to najgorsza rzecz, jaka może się mu przytrafić. Czy to nie jest szukanie haków na stażystów? – pyta Krzysztof Potera. Stażystom cofnięto również zwroty za dojazdy na szkolenia. – Sytuacja jest ciężka, ale przez te wyjazdy
czasem brakowało mi tylu lekarzy, ilu liczy jeden od- dział – wyjaśnia dyrektor Gębarski.
Nie ma czym leczyć Ostatnim argumentem lekarzy jest obawa utraty przez szpital certyfikatu ja- kości ISO. Na oddziałach kupowane są minimalne ilości lekarstw i materiałów medycznych, brakuje też środków czystości. – Jeśli tak dalej pójdzie, dyrektor zrówna nas do poziomu miejskiego szpitaliku. Dla niego certyfikat jakości nie
jest specjalnie ważny – mówi szef związku. Dyrektor broni się, że oszczędności trzeba gdzieś szukać. – Naprawdę liczymy każdy spinacz i każ- dą pinezkę. Kupujemy tylko to, co jest niezbędne. Nie robimy żadnych zapasów.
Dziś zastanawiam się, czy ostatnie kilka tysięcy z kasy przeznaczyć dla dostawcy, który chce przerwać dosta- wy sprzętu medycznego, czy dla dostawcy prądu. Wierzę, że wyciągnę ten szpital z dłu- gów – nie upada na duchu dyrektor Gębarski.
Adrian Czarnota
Lekarze są przerażeni, ponieważ w szpitalu bra- kuje lekarstw, materiałów medycznych, a nawet środków czystości.
czas pracować. Ten pojazd rzeczywiście trzeba kupić, ale nie natychmiast – wyjaśnia dyrektor Bolesław Gębarski.
Nowa szafa sterylizacyjna ma kosztować około 300 tysięcy złotych. W chwili obecnej zbierane są oferty od produ- centów. Magistrat nie po raz pierwszy umarza część podat- ku szpitalowi. 17 lipca 2006 roku szpital zakupił karetkę pogotowia marki Renault Ma- ster, która od tego czasu słu- ży mieszkańcom Rybnika.
– Zakup karetki był możli- wy dzięki umorzeniu przez prezydenta miasta – Adama Fudalego podatku od nieru- chomości za pierwsze pół- rocze 2006 r. Dzięki temu szpitalowi udało się wygo- spodarować dodatkowe środki na zakup sprzętu, któ- ry zwiększy bezpieczeństwo mieszkańców Rybnika oraz regionu – informuje Krzysz- tof Jaroch, rzecznik prasowy prezydenta. (acz)
Podobnie jak w po- przednich latach miasto umorzy szpitalowi część podatku.
Dyrektor Wojewódz- kiego Szpitala Specjali- stycznego nr 3 w Rybniku podjął decyzję, co zostanie zakupione za część podat- ku, jaki szpital płaci miastu.
– Bardziej od karetki jest nam obecnie potrzebny ste- rylizator. Bez tego urządze- nia nie wyobrażam sobie pracy szpitala. Doszliśmy do porozumienia z prezyden- tem Adamem Fudalim, że otrzymamy kilkaset tysięcy złotych na zakup wybranego przez nas urządzenia. Wstęp- nie była rzeczywiście mowa o karetce, bo taka była wola mojego poprzednika, ja po analizie zdecydowałem się na sterylizator. Mając pięć karetek możemy jeszcze jakiś – Każdy wiedział pod czym się podpisuje – mówi Krzysztof Potera
Rybnicki szpital posiada obecnie pięć sprawnych karetek
FOT. ADRIAN CZARNOTA FOT. ADRIAN CZARNOTA
10 ODKRYWAMY HISTORIĘ
Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 2 października 2007 r.Koniec ul. Zamkowej miał dawniej militarny charakter. W latach 1868–1877, z funda- cji księcia von Ratibor – pana na raciborskim zamku, wybudowano tu neogotyckie koszary huzarskie z ujeżdżalnią i stajniami.
Tuż przy Odrze powstała strzelnica, a za nią rozcią- gały się pastwiska dla koni.
Rzeka była też wodopojem.
Huzarzy raciborscy zapisali piękne karty na polach bi- tew XIX w. i podczas I wojny światowej.
– 6. pułk huzarów powstał w 1808 r. i początkowo sta- cjonował w Ząbkowicach, a po zakończeniu wojen napoleońskich (w 1819 r.) został przeniesiony na te- ren obecnej Opolszczyzny.
Na przestrzeni 100 lat, od wojen napoleońskich po I wojnę światową, „zieloni huzarzy” (nazwa od barwy mundurów) wzięli udział niemal we wszystkich kam- paniach toczonych przez armię pruską i niemiecką.
Z Raciborzem jednostka ta była związana od 1894 r. aż do lipca 1919 r., kiedy została rozformowana na mocy trak- tatu wersalskiego. Stacjono- wanie tej elitarnej jednostki
W małym skrawku Raciborza kryje się fascynująca historia wojsk pruskich. Odkrywamy ten zapomniany zakątek.
Magia historycznych miejsc
w Raciborzu, podnosiło pre- stiż miasta oraz wzbogacało mieszkańców. Przez szeregi 6. pułku przewinęło się wie- lu wybitnych dowódców, w tym także Polacy. W latach 1885–1896 w pułku tym słu- żył, późniejszy generał broni Wojska Polskiego i bohater wojny polsko–bolszewickiej, Kazimierz Raszewski, znany m.in. z tego iż w 1920 r. zadał pierwsze ciosy Armii Konnej Budionnego. Huzarskie koszary znajdujące się na Ostrogu wyróżniają się na tle innych podobnych budyn- ków tym, że na ich ścianach zachowały się oryginalne inskrypcje obrazujące szlak bojowy 6. pułku – od wojen
napoleońskich po wojnę francusko-pruską. Po reno- wacji tych malowideł i od- powiedniej aranżacji wnętrz, stajnie huzarów zapewne mogą się stać wielką atrak- cją turystyczną Raciborza – mówi dr Mariusz Patelski z Uniwersytetu Opolskiego.
Jeszcze kilka lat temu w starych stajniach były warsz- taty poprawczaka. Stary bu- dynek kwatery i dowództwa zamieszkiwali w latach 80.
cyganie. Ludzie bali się tu chodzić. To była trochę taka zakazana strefa. Ze starej strzelnicy nad Odrą korzy- stały Wojska Ochrony Po- granicza. Do dziś zostały po nich okopy. Obok koszar była
duża góra piasku i ziemi wy- dobytego podczas kopania kanału Ulgi. Mówiono na nią Sandberg, czyli góra pia- sku. Świetnie się tu grało w podchody. Ze szczytu rozcią- gał się wspaniały widok na Ostróg, kiedy nie było jeszcze ul. Armii Krajowej, bloków przy Rudzkiej i Królewskiej, no i osiedla domków jedno- rodzinnych za ul. Brzozową.
Teraz mało kto wie, co kryły dawniej ruiny przy ul.
Zamkowej 13. To, co zachwy- ca osoby spoza Raciborza, u nas nie jest dostrzegane. Ten zakątek to bez wątpienia miejsce magiczne. Do starej ujeżdżalni można wejść. In- skrypcje na ścianach są nadal
widoczne. Budynek kwatery grozi zawaleniem. Lepiej tu nie buszować. Została strzel- nica, ale zaśmiecona. Pełno tu dzikich wysypisk. Pobliski wał służy jako ścieżka rowe- rowa.
– Pragnę z naciskiem pod- kreślić, że jeśli w najbliższym czasie nie zostaną podjęte żadne kroki celem zabez- pieczenia wspomnianego zabytku, to prawdopodob- nie w ciągu najbliższych lat, jeśli nie miesięcy, ulegnie on bezpowrotnemu zniszczeniu – mówi dr Patelski. Może warto pomyśleć o wykorzy- staniu tego historycznego skrawka Raciborza.
(waw)
FOT. WAW (3)