• Nie Znaleziono Wyników

O POLIS W DOBIE ELEKTRONICZNEJ

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O POLIS W DOBIE ELEKTRONICZNEJ"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

STU D IA S O C JO L O G IC Z N E 2006, 3 (182) ISSN 0039-3371

Jakub R yszard Stem pień

U n iw ersy tet Ł ódzki

O POLIS W DOBIE ELEKTRONICZNEJ

A G N IE SZ K A R O TH ER T: Technopolis. W irtualne sieci p o lityczne. W arszaw a:

Dom W ydaw niczy Elipsa, 2003, 122 s.

N ow e technologie budzą zarów no nasz opór, ja k i nasze nadzieje. Z jednej strony obaw iam y się, że Internet m oże stać się narzędziem totalnej kontroli nad nam i, pozbaw iając nas pryw atności i podm iotow ości oraz zalew ając szero­

kim strum ieniem inform acji, z którym i nie będziem y w iedzieli, co począć, z drugiej zaś - w ierzym y, że m oże on być rów nież narzędziem naszej obyw atel­

skiej em ancypacji, tw orząc now ą agorę na m iarę X X I w ieku (Postm an 2001:

9 1 -1 0 8 ; Zalew ski 2003: 103-110; Porębski 2001: 5 3 -6 3 ). B ez w ątpienia, jeśli analizujem y w iążące się z Internetem szanse dla rozw oju obyw atelskości, zw ró ­ cić pow inniśm y uw agę na fakt, że technologie, jak ie są nam dziś oferow ane i z jak ich dziś korzystam y, pozw alają nam na now e i zasadniczo odm ienne od do­

tychczasow ych sposoby partycypacji społecznej. Sposoby te m ają albo ch arak­

ter zupełnie innow acyjny (np. kom unikacja i działanie w skali globu), albo też są nam ju ż znane, lecz zostały daw no temu zarzucone (np. d em okracja bezpo ­ średnia). W szystkie one jed n ak przyczyniają się do p rzeform ulow ania funk cjo ­ now ania obyw atelskiej aktyw ności i zasad działania sam ego społeczeństw a obyw atelskiego w je g o obecnej postaci. Jak pisał W ojciech Jó ze f B urszta (2003:

164-165) „pojęcia dem okracji i tow arzyszącego jej społeczeństw a obyw atel­

skiego odnoszą się do rzeczyw istości, która nie je st niezm ienna, ( ...) należy je rozpatryw ać w kontekście określonej kultury. Zm iany form ustroju d em o kra­

tycznego to także zm iany skali i charakteru życia politycznego jed n o stek ” . Bez św iadom ości, w jak i sposób w skazane zm iany form aktyw ności obyw atelskiej przebiegają i co dokładnie oznaczają, niem ożliw e w ydaje się rozum ienie w spół­

czesnej obyw atelskości w jej w szystkich w ym iarach oraz ocena jej kondycji.

Insty tu t S ocjo lo g ii U L , 9 0 -2 1 4 Ł ódź, ul. R ew olucji 1905 r. 4 1 /43; e-m ail: j.r.stem p ien @ w p .p l

(2)

146 JA K U B R Y SZA R D STEM PIEŃ

C zęsto zapom inam y o tym, pozostając przyw iązanym i do naszych starych i w y­

próbow anych pojęć oraz odpow iadających im praktyk badaw czych. T ym czasem wyniki naszych badań m ogą m ieć przez to charakter artefaktualny (E aster i V in- ken 2003: 6 6 2 -6 6 4 ).

A nalizie i om ów ieniu now ych form partycypacji społecznej je st w łaśnie po­

św ięcona książka A gnieszki R othert Technopolis. W irtualne sieci polityczne.

W ydaje się, że je st to pozycja niezw ykle w ażna na polskim rynku w ydaw niczym . N ie będzie bow iem przesadą stw ierdzenie, że nadal dom inują tu analizy oparte na standardow ych m iernikach aktyw ności obyw atelskiej, takich ja k uczestnictw o w wyborach, członkostw o w organizacjach pozarządow ych, praca na rzecz spo­

łeczności lokalnej, czytelnictw o gazet czy bliskie więzi sąsiedzkie (W ciórka 2002, 2004; G rabow ska i Szaw iel 2003: 154-161; B artkow ski 2003: 305 i nast.;

G liński 2005: 226-2 3 2 ). R othert przedstaw ia natom iast w swojej książce liczne alternatyw ne form y obyw atelskiego uczestnictw a, form y coraz bardziej popular­

ne także w naszym kraju. W ydaje się, że warto przyjrzeć się im z bliska.

T a niew ielkich rozm iarów książka (122 strony) m oże stanow ić dobry prze­

w odnik po św iecie w irtualnych sieci politycznych. A utorka dzieli sw oją pracę na trzy części: w pierw szej prezentuje m iędzynarodow e organizacje pozarządo­

we, które w ykorzystują do realizacji swoich celów najnow sze technologie, w części drugiej om aw ia zasady funkcjonow ania w irtualnych ruchów społecznej kontestacji, a w trzeciej przedstaw ia przykłady rzeczyw iście funkcjonujących on ­ line w spólnot politycznych. O prócz zaprezentow ania różnorodności podm iotów działań obyw atelskich, R othert w skazuje rów nież na różnorodność form działa­

nia, przez co lektura tej książki staje się szczególnie w artościow a.

C zęść pierw sza stanow i prezentację działań organizacji proekologicznych (G reenpeace, Earth Island Institute i R ainforest A ction N etw ork), fem inistycz­

nych (program kobiecy APC, organizacja W om ankind W orldw ide) oraz takich, które za cel obierają w spieranie organizacji w alczących o pokój, spraw iedliw ość, w arunki ekonom iczne, praw a człowieka, dem okrację, ochronę środow iska p o ­ przez strategiczne w ykorzystanie technologii (s. 49). Internet nie tylko um ożliw ia w szystkim tym organizacjom tw orzenie witryn ww w , prezentujących ich działa­

nia, lecz pozw ala rów nież na utrzym yw anie kontaktu i m obilizację członków (listy e-m ailingow e), w ym ianę inform acji, publikow anie raportów i kom unika­

tów prasow ych, pozyskiw anie funduszy, edukację członków i propagandę spo­

łeczną. Istotne jest, że funkcjonow anie w sieci oznacza dla w spom nianych orga­

nizacji odm ienne zasady funkcjonow ania, niż zw ykliśm y spotykać w przypadku

„zw ykłych” N G O sów . C złonkostw o w nich staje się bow iem w znacznym stop­

niu płynne, m ożna w zasadzie pow iedzieć, że organizacje te m ają więcej sym pa­

tyków gotow ych do w łączenia się w konkretną kam panię niż stałych członków . D odać do tego należy decentralizację i bardzo częstą w spółpracę m iędzyorgani- zacyjną (w spólne akcje), a przede wszystkim - sieciow e pow iązania m iędzy

(3)

O POLIS W D O B IE EL EK TR O N IC Z N EJ 147

członkam i (R othert naw iązuje do koncepcji społeczeństw a sieciow ego M anuela C astellsa). Sieciow a struktura organizacji oznacza tu „gęstsze” pow iązania m ię­

dzy poszczególnym i członkam i oraz ich bliskie - znacznie bliższe niż w przypad­

ku typow ych, hierarchicznych bytów - usytuow anie w zględem ośrodka koordy­

nacji.

W drugiej części książki A utorka pośw ięca sw oją uw agę przebiegow i proce­

su elektronicznego protestu społecznego. R othert identyfikuje trzy jeg o progi-po- ziomy: inform acja, sprzeciw i atak. W ydaje się, że w arto pośw ięcić trochę uw a­

gi tej typologii. A ktoram i cyberprotestu pozostają zw ykli użytkow nicy Internetu, niekoniecznie zaś są to organizacje lub użytkow nicy zrzeszeni w organizacjach.

Pierw szym progiem je st inform acja; czasem sam o jej podanie m oże przynieść pożądane skutki. Internet oferuje bardzo szerokie spektrum m ożliw ości posługi­

w ania się inform acją: tw orzenie w itryn, czaty, fora dyskusyjne, listy e-m ailingo- we. A utorka podkreśla tu specyfikę Internetu jak o m edium : je s t on trudny do cenzurow ania, tani w użytkow aniu i bardzo „obszerny”, dzięki czem u w szystkie inform acje m ożna tu pom ieścić. D rugim progiem elektronicznego protestu pozo­

staje aktyw ny sprzeciw (petycje podpisyw ane drogą e-m ailow ą). N a tym pozio­

m ie Internet m oże rów nież służyć jako narzędzie kom unikacji, m obilizacji i k o ­ ordynacji działań, czego przykładem niech będą akcje przeprow adzone w Seattle przez antyglobalistów . Poziom trzeci to poziom ataku, przybierającego takie for­

my ja k w irtualne sittingi (tzn. „okupow anie” stron internetow ych), bom bardow a­

nie e-m ailam i, w łam ania do kom puterów i m anipulow anie ich zaw artością oraz podsyłanie tzw. w irusów i robaków.

W arto tu zauw ażyć, że zarów no pisząc o organizacjach pozarządow ych w y­

korzystujących najnow sze technologie, jak i om aw iając obyw atelski protest i cyw ilne nieposłuszeństw o, A utorka stosuje specyficzną aparaturę pojęciow ą.

N ie używ a bow iem takich kategorii, jak obyw atelski nadzór nad aparatem p ań­

stw ow ym czy pozarządow e organizacje strażnicze (tzw. w atch dogs), zajm ujące się kontrolą działań w ładz publicznych oraz kontrolą etyki działań w ielkiego b iz­

nesu (O siatyński 2004: 182-183; D obranow ska). C zęsto natom iast posługuje się pojęciem „w alki z system em ” w odniesieniu do działań opisanych podm iotów . Pojęcia system u jed n ak w żaden sposób nie precyzuje i czytelnik m oże jedynie intuicyjnie odnosić je zarów no do rządzących elit (krajow ych, św iatow ych, ja w ­ nych, tajnych?), ja k i rynku kapitalistycznego oraz m iędzynarodow ych organiza­

cji finansow ych. W szystko to nadaje książce posm ak nieco kontestatorski. W y­

daje się jednak, że byłoby poznaw czo korzystne, gdyby m gliste pojęcie system u i w iążącą się z nim poetykę rew olucji i drugiego obiegu zastąpić pojęciem spo­

łeczeństw a cyw ilnego i wspom nianej obyw atelskiej kontroli nad aparatem pań ­ stw ow ym . O pis stałby się dzięki tem u klarow ny, a jeg o przedm iotem m ogłyby pozostać dokładnie te sam e zjaw iska. Przyznać trzeba, że A utorka pow ołuje się na kategorię globalnego społeczeństw a obyw atelskiego, jed n ak ani nie definiuje

(4)

148 JA K U B R Y SZ A R D STEM PIEŃ

go ani nie stosuje konsekw entnie, wpisując je przy tym raczej w logikę walki z państw em , niż w logikę uzupełniania działań aparatu państw ow ego, co w ydaje się teoretycznie w adliw e - tradycja intelektualna je st bow iem odm ienna (Taylor

1994: 62-8 0 ).

T rzecią część swojej książki R othert pośw ięca przedstaw ieniu rzeczyw istych w spólnot politycznych funkcjonujących online. Są to społeczności w irtualne ist­

niejące niezależnie od porządku politycznego panującego w św iecie realnym , a być m oże naw et - na przekór tem u porządkowi. A utorka pisze: w zasadzie w iększość pojaw iających się now ych struktur pow stała w d o ść chim erycznym otoczeniu tekstow ej rzeczyw istości M U D S i M O O (M UD oznacza loch dla wielu użytkow ników lub też, domenę, »wymiar«, a M O O to przedm iotow o zorientow a­

ny M U D pozw alający graczom na bardziej kreatyw ne podejście). Stanow ią [one - przyp. aut.] interaktyw ne programy, przestrzeń, gdzie m ożna p row ad zić konwersacje. W przeciw ieństw ie do chatroom ów w Internecie, oparte są na ko n ­ strukcji m etaforycznego świata, do którego m ożna zaw ędrow ać (s. 101). A utor­

ka opisuje dw ie z ow ych „krain”-światów : L am bdaM O O i M cdiaM O O . Przed­

staw ia dość szczegółow o zasady, jakim i się rządzą oraz opisuje próby im planta- cji dem okracji i zastąpienia nią rządów „m ędrców ”, prezentuje też skom plikow a­

ne procedury podejm ow ania grupow ych decyzji (system y petycji itp.) i rozw ią­

zyw ania problem ów i kw estii spornych.

W ydaje się, że ta ostatnia część książki je st jedn ocześn ie jej częścią najsłab­

szą. A utorka w zupełności pom ija problem infantylności sam ej idei przedsta­

w ianych w spólnot, które nie m ogą na m ocy definicji stanow ić jak iejk o lw iek al­

ternatyw y dla obow iązującego porządku politycznego. Są one nierealne i to w innym w ym iarze, niż nierealna była Utopia M orusa dla ów czesnej A nglii; są nierealne, gdyż nie je st do pom yślenia, że m ogłyby zastąpić obecny porządek polityczny. O m ów ione wyżej i dokładnie przez R othert przedstaw ione sposoby działania organizacji pozarządow ych w cyberprzestrzeni, ja k rów nież przebieg cyberprotestu m ogą stanow ić alternatyw ę dla tradycyjnych N G O sów i tradycyj­

nego sprzeciw u społecznego. Zaprezentow ane w irtualne społeczności p olity cz­

ne taką alternatyw ą nie są; pozostają bow iem fikcyjne, tak sam o ja k fikcyjne są problem y, ja k ie napotykają. W ędrów ka po św iecie L am bdaM O O je st tylko za­

baw ą, nie zaś działaniem politycznym , bez w zględu na to, co przyw ódcy tej k ra­

iny sądzą i głoszą na tem at przyw ódców politycznych „n aszego” św iata. P od­

kreślić trzeba, iż w iększość badaczy jest przekonana, że M U D -y są w zasadzie w yłącznie gram i, a naw et jeśli m ożna im przyznać dodatkow e znaczenia, to nie są to sensy polityczne. Sherry T urkle pisze: „M U D -y są w irtualnym i gram i słow nym i now ego typu i now ą form ą społeczności. Co w ięcej, stały się też n o ­ w ą form ą pisanej zbiorow o literatury. G racze pełnią w nich też funkcje autorów , są w takim sam ym stopniu tw órcam i przekazu, ja k i konsum entam i je g o zaw ar­

tości. W tym sensie uczestnictw o w grze m a w iele w spólnego z pisaniem scena­

(5)

O POLIS W D O B II! E L EK TR O N IC Z N E! 149

riusza, grą sceniczną, z teatrem ulicznym , im prow izacją teatralną, czy naw et ko ­ m edią d e ll’arte” (2001: 135). R ów nież M agdalena S zpunar pisze o M U D -ach w zasadzie w yłącznie jak o o grach, naw et jeśli są to gry szczególnie absorbują­

ce (2004: 116 i nast.).

W tej częs'ci książki A utorka porusza rów nież istotne zagadnienie sam ej m oż­

liwości istnienia społeczności w irtualnych. W ydaje się, że jej rozw ażania są cie­

kaw e, choć brak im jakiegokolw iek zakorzenienia w literaturze przedm iotu doty­

czącej w spólnotow ości czy grupow ości. Rothert rozpatruje zatem w spom niany problem w sposób niezależny, co nie odbyw a się jed n ak ze szkodą dla jakości w niosków . A utorka w skazuje jasno na pew ne ograniczenia społeczności w irtual­

nych, m ogące stanow ić albo argum ent na rzecz tezy, że nie m am y w tym w ypad­

ku do czynienia z grupą społeczną, albo przynajm niej w skazujące na nietypo­

wość tych w spólnot. Pisze więc o braku fizycznej styczności, dużym przepływ ie członków , łatw ości w opuszczeniu „w spólnoty”, braku w zajem nych zobow iązań oraz braku m ożliw ości konfrontacji słów i czynów. Z drugiej jed n ak strony w skazuje też na utrzym anie w przypadku om aw ianych bytów w irtualnych pew ­ nych podstaw ow ych, istotow ych cech grupy, jak im i pozostają poczucie więzi oraz w spólnota norm i wartości. N iejako na m arginesie m ożna by tu jeszcze do­

dać, że społeczności w irtualne charakteryzują się poczuciem odrębności człon­

ków, ich identycznością pod jakim ś - istotnym z punktu w idzenia wspólnoty - w zględem oraz utrzym yw aniem pew nego grupow ego rygoru, czyli system u egzekucji norm (Szpunar 2004: 111-120).

R othert porusza rów nież niezw ykle istotne zagadnienie ograniczenia zasięgu Internetu i uniw ersalności jeg o w ykorzystania. A utorka pisze: tu dochodzim y do pow ażnego ograniczenia w dośw iadczeniu cyberprzestrzeni, czyli w yłączenia ogrom nej rzeszy ludzi. P rzyczyny m ogą być różne i nakładające się - nie p o słu ­ giw anie się język iem angielskim, bieda, brak umiejętności, bariery technologicz­

ne, w ykształcenie, wiek, płeć, położenie geograficzne (przepaść cyfrow a P ół­

noc-P ołudnie). Jeżeli przyjąć, że znaczenia język o w e są w clużym stopniu okre­

ślone dom inującym i kulturow o w artościam i i postaw am i, to czy w cyberprze­

strzeni je ste śm y całkow icie wolni od kontekstu naszego św iata rzeczyw istego? (s.

93). Jej konstatacje są niezw ykle w ażne dla rozw ażań o w irtualnej obyw atelsko- ści z trzech pow odów . Po pierw sze m ożna zaryzykow ać tezę, że w Internecie w obyw atelskości odtw arzają się te podziały, które funkcjonują rów nież w św ię­

cie realnym . O kazuje się bowiem , że aktyw ność cyw ilna pozostaje „zam knięta”

wciąż dla tych sam ych kategorii osób. Off-line najbardziej aktyw ni społecznie są - na co w skazują wyniki badań - m ieszkańcy dużych m iast, ludzie z w yższym w ykształceniem zaliczający się do kadry kierow niczej i inteligencji, lepiej sytu­

owani, przynależący do klasy średniej (W ciórka 2000). Słabe w ykształcenie, zła sytuacja m aterialna i zaw odow a przekładają się natom iast na niską aktyw ność społeczną, ja k w idać zarów no wirtualną, jak i „realną”. Po drugie, sam fakt bra­

(6)

150 JA K U B R Y SZ A R D STEM PIEŃ

ku dostępu do Sieci - dość pow szechny problem , ja k w skazuje R othert - spra­

wia, że Internet, przynajm niej na razie, nie m oże stanow ić pełnej alternatyw y dla działań zbiorow ych off-line, gdyż do tych ostatnich w szyscy m ają dostęp nieja­

ko na m ocy definicji, do tych pierw szych zaś - najw yraźniej nie. Po trzecie, w ar­

to też w skazać na bardzo ciekaw e zagadnienie, które R othert jed y n ie sygnalizu­

je - w Internecie w ciąż funkcjonujem y w oparciu o norm y i wartości kultury, w której się w ychow aliśm y. B adania zaś pokazują, że kultury m ogą być w w ięk­

szym lub m niejszym stopniu „obyw atelskie”; wystarczy przytoczyć tu wyniki ba­

dań Putnam a (1995), Fukuyam y (1997), czy - jeśli chodzi o badania polskie - B artkow skiego (2003). W ydaje się, że w oparciu o ustalenia R othert i o wyniki w spom nianych badań, m ożna zasadnie postawić hipotezę - w ym agającą szczegó­

łowej w eryfikacji - że tradycje „obyw atelskie” m ogą stym ulow ać nas do większej społecznej aktyw ności w świecie wirtualnym , bądź m ogą nas przed taką aktyw ­ nością pow strzym yw ać. Internet znowu nie byłby - ja k spodziew ali się niektórzy - narzędziem unifikacji kulturow ej, lecz uwzględniałby istniejącą kulturow ą spe­

cyfikę. N atom iast teza, jakoby m iał stanowić narzędzie obyw atelskiej em ancypa­

cji m usiałaby zostać opatrzona dodatkow ym i kw antyfikatoram i.

Pisząc o książce R othert w spom nieć trzeba o pew nych problem ach teoretycz­

nych, jak ie ona napotyka. P roponuje bow iem uw zględnienie w analizie pojęcia cyborga, czyli fu z ji człow ieka z kom puterem . A utorka pisze: m aszyny są p o łą czo ­ ne z ludźm i w każdym nieom alże obszarze naszego życia, nie tylko w krajach w y­

soko rozw iniętych, ale w śród elit na całym świecie. N ow e technologie są w szę­

dzie, niektórych m oże napaw ać to lękiem lub m ogą czuć się trochę ja k «trybik»

w m aszynie, ale tak napraw dę oznacza to p o prostu ciała po dłączon e do m aszyn i połączone z innym i ciałam i po przez maszyny. Przy czyni dobrze je s t pam iętać, Że być m oże cyborgi z. definicji nie są ani kobietam i ani m ężczyznam i, nie mają koloru skóry ani rasy, jed n a kże to w ja k i sposób wpływ ają na nas technologie cy­

fro w e zależy w dużym stopniu od naszej płci, rasy i p ozycji społecznej (s. 20-21 ).

T ak przedstaw ione pojęcie cyborga nastręcza dw ojakiego rodzaju problem y.

Po pierw sze teza, jakoby cyborgi były pozbaw ione np. pici, w ym aga rzetelnego udow odnienia, a sam a z siebie w ydaje się w ątpliw a - dlaczego bow iem człow iek połączony z m aszyną (podłączony do m aszyny?!) m iałby tracić sw oje cechy?

W ydaje się, że efektem takiego połączenia pow inna być raczej ku m ulacja cech zarów no ludzkich, ja k i przedm iotow ych. D odatkow o nie w iadom o, na jak ich za­

sadach cyborg nie m iałby postrzegać siebie w kategoriach kobiety i m ężczyzny.

P raw dopodobne jest raczej, że tak projektow ałby swoje zachow ania, aby odpo­

wiadały one jeg o pojęciu płciowej roli, jak a jest mu przypisana off-line. U prasz­

czając nieco m ożna by zaryzykow ać stw ierdzenie, że ów super-tw ór, jak im m iał­

by być człow iek korzystający z kom putera (a więc niem al każdy z n a s ...) nadal posiada cechy płciow e zw iązane ze swoją kulturow ą edukacją. Płeć cyborga funkcjonow ałaby zatem przynajm niej na poziom ie gender (to sam o dotyczy rasy

(7)

O POLIS W D O B IE ELEK TR O N IC ZN EJ 151

i statusu społecznego). B adania zdają się w ręcz w skazyw ać na to, że ludzie łą­

cząc się ze sobą dzięki kom puterom zachow ują swoje tożsam ości „realne” . Ste­

ve Jones pisze: „w rzeczyw istości sieciowej »ja« wielu, a przypuszczalnie w ięk­

szości osób kom unikujących się za pośrednictw em kom puterów je st zbieżne z ich tożsam ością poza siecią” (cyt. za Szpunar 2001: 121). D odać do tego nale­

ży stw ierdzenie przyw oływ anej ju ż w cześniej Sherry Turkle: „ludzie, którzy w iodą rów noległe życie w Internecie, są tak czy inaczej ograniczeni przez swoje pragnienia, troski i śm iertelność sw ojego fizycznego ja ” (cyt. za S zpunar 2001:

121). N ie chciałbym kw estii plciow ości cyborga traktow ać w sposób rozstrzyga­

jący, lecz pragnąłbym jedynie zaznaczyć, że są to kw estie problem atyczne, któ­

rych poruszanie w ym aga jak ich ś uzasadnień, z czego jed n ak A utorka rezygnuje.

Drugim problem em pozostaje tu poznaw cza użyteczność kategorii cyborga.

W ydaje się bow iem , że odnosząc w naszych analizach om aw iane pojęcie do ze­

spolenia człow ieka i kom putera, uzyskam y rezultaty praw dopodobnie banalne.

D ojdziem y do konkluzji, że człow iek połączony z m aszyną je st w stanie grom a­

dzić więcej inform acji, „m yśleć” szybciej oraz kom unikow ać się z innym i ludź­

mi połączonym i z m aszynam i i w ten sposób różni się istotnie od człow ieka, któ­

ry z m aszyną połączony nie jest. C złow iek połączony z m aszyną będzie też mógł tw ierdzić, że posiada jak ieś inform acje, choć będą one zapisane na dysku jeg o kom putera, a niezapam iętane przez niego. W szystko to było jed n ak m ożliw e tak­

że w erze BC (before com m puter) np. dzięki zasobom bibliotecznym („w iem to, czyli m am książkę, w której m ogę to spraw dzić”), notatkom , liczydłom i telefo­

nom. Być m oże kategoria cyborga nie oferuje nam zatem zbyt wiele, oprócz m o­

że pew nego posm aku m agiczności rodem z „M atriksa” .

W spom niaw szy raz o banalności pew nych konstatacji, należy skoncentrow ać się przez chw ilę na pew nych tezach, jak ie A utorka kieruje pod adresem cyber­

przestrzeni. Są one bez w ątpienia efektem fascynacji R othert cyberprzestrzenią, jed n ak nie je st ona w stanie w skazać rzetelnych argum entów na rzecz tej fascy­

nacji. Przytacza natom iast chętnie stw ierdzenia dość jałow e. O to próbka: cyber­

przestrzeń je s t p ełna w ew nętrznych sprzeczności, z. je d n e j strony je s t a narchicz­

na, anonim owa, bezosobow a i bezcielesna; z drugiej za ś strony uporządkow ana (pokategoryzow ana) baza danych, interaktywna, osobista (s. 11). D odać do tego trzeba następujące obserw acje: cyberprzestrzeń to m iejsce „w szędzie i nigdzie”, stanow iące pole dla spotkań istot jednocześnie realnych i w irtualnych. C yber­

przestrzeń w ym yka się następującym konw encjonalnym opisom : „tam i tu”,

„globalny” , „lokalny”, „blisko” czy „daleko” . D ialektyka ta je st być m oże efek ­ towna, lecz - ja k się zdaje - nie niesie ze sobą szczególnych treści i w efekcie pozostaje dość nużąca. T ym czasem o cyberprzestrzeni m ożna przecież pisać cie­

kaw ie i m ądrze, niech świadczy o tym następujący fragm ent z książki P aula Vi- rilio Bom ba inform acyjna: „Słynna »rzeczyw istość w irtualna« nie oznacza zatem jedynie m ożliw ości naw igacji w cyberprzestrzeni sieci kom puterow ej - w pierw ­

(8)

152 JA K U B R Y SZ A R D STEM PIEŃ

szym rzędzie jest ona rozszerzeniem i w zm ocnieniem optycznej głębi zjaw isk św iata rzeczyw istego. R ozszerzeniem i w zm ocnieniem , m ającym i na celu zre­

kom pensow anie kurczenia się ziem skich dystansów w yw ołanego kom presją cza­

su m om entalnej telekom unikacji” (2006: 19). W arto tu też przytoczyć pouczają­

ce stw ierdzenia Johna Sulera: „w cyberprzestrzeni ludzie m ogą przenikać przez ściany, nagle stw arzać z niczego dow olne obiekty, posiadać m oce w szystkich ro­

dzajów - nasze doznania nabierają surrealistycznego charakteru” (S uler 1996).

N iejako na koniec w ypada pośw ięcić trochę uw agi edytorskiej stronie Tech- nopolis. C zytelnik nieustannie natyka się tu bow iem na rozm aite błędy gram a­

tyczne (bardzo częste), literow e, ortograficzne i stylistyczne; nierzadko zdarza się, że form a czasow nika w zdaniu nie odpow iada form ie podm iotu. Przyznać trzeba, że czyni to lekturę książki trudną, a chw ilam i - irytującą. O w e liczne

„w padki” redakcyjne każą zapytać, czy dokonana została w ogóle jakakolw iek korekta? Dodać do tego należy dość trudny w odbiorze sam pisarski styl A utor­

ki, w ym agający od czytelnika nieustannego skupienia. W sum ie, przeczytanie owych ponad 120 stron, jak ie liczy sobie prezentow ana książka, zajm uje więcej czasu i trudu, niż m ożna by się początkow o spodziew ać. A przecież w ystarczy­

łoby pośw ięcić go w yłącznie na poznanie przem yśleń zaw artych w publikacji.

Podsum ow ując, należy pow iedzieć, że Teclinopolis to książka ciekaw a i potrzebna na polskim rynku w ydaw niczym . Zaw iera w iele cennych, konkret­

nych inform acji na tem at m ożliw ości działania obyw atelskiego za pośrednic­

twem Internetu i m oże tym sam ym stanowić w artościow ą lekturę dla badaczy w spółczesnego polskiego społeczeństw a obyw atelskiego. A utorka korzysta z bardzo bogatej literatury przedm iotu, co^ ciekaw e - w yłącznie obcojęzycznej (!); potw ierdza to załączona bibliografia. Przyznać jed n ak należy, że książka n aj­

lepiej funkcjonuje na poziom ie konkretu. Skłaniałbym się ku stw ierdzeniu, że m oże ona stanow ić dobre źródło inform acji, jednakże wnioski na ich podstaw ie należałoby form ułow ać ju ż raczej sam odzielnie. L ektura T echnopolis nastręcza bow iem zbyt w ielu w ątpliw ości - za dużo tu niejasności i posługiw ania się nie­

dookreślonym i pojęciam i posiadającym i nierzadko pozanaukow e konotacje.

W szystko to spraw ia, że często tezom A utorki po prostu trudno je s t przytaknąć.

Literatura

B artkow ski, Jerzy. 2003. Tradycja i polityka. W pływ tradycji kulturow ych p o l­

skich regionów na w spółczesne zachow ania społeczne i polityczne. W ar­

szawa: W yd. A kadem ickie „Żak” .

Burszta, W ojciech Józef. 2003. Internetow a polis w trzech krótkich odsłonach.

W: W . J. B urszta (red.), Ekran, mit, rzeczywistość. W arszaw a: W yd. K siążko­

we „Twój Styl” , s. 164-165.

(9)

O POLIS W D O B IE ELEK TR O NIC ZNEJ 153

D obranow ska, M agdalena. Polskie »watch dog«, czyli w yzw ania organizacji strażn iczych http://w w w .ng o .p l/led g e/x /5 6 6 7 6 ;jsessio n id = 7 9 E 5 D 5 F 4 1 5 A - 5 D 282B E 24109181B 1 CO 12. tom cat

Easter, P eter i H enk V inken. 2003. Debating Civil Society - on the F ear o f Civic D ecline and H ope f o r the Internet Alternative. „International S ociology” 4:

662-664.

Fukuyam a, Francis. 1997. Zaufanie. K apitał społeczny a droga do dobrobytu.

W arszaw a-W roclaw : W ydaw nictw o N aukow e PWN.

Gliński, Piotr. 2005. A ktyw ność aktorów społecznych - deficyt obyw atelstw a w o­

bec codziennej zaradności Polaków. W: W. W esołow ski i J. W łodarek (red.), K ręgi integracji i rodzaje tożsamości. W arszawa: W ydaw nictw o N aukow e

„S cholar”, s. 226-232.

G rabow ska, M irosław a i Tadeusz Szawiel. 2003. B udow anie dem okracji. P o­

działy społeczne, partie polityczne i społeczeństw o obyw atelskie w p ostko m u ­ nistycznej Polsce. W arszawa: W ydaw nictw o N aukow e PW N , s. 154-161.

Osiatyński, W iktor. 2004. Rzeczpospolita obywateli. W arszawa: R osner& W spól- nicy.

Porębski, Leszek. 2001. Elektroniczne oblicze polityki. D em okracja, państw o, in­

stytucje polityczne w okresie rewolucji informacyjnej. Kraków: U czelniane W ydaw nictw a N aukow o-D ydaktyczne AGH, s. 5 3-63 .

Postm an, Neil. 2001. W stronę X V III stulecia. W arszawa: PIW .

Putnam , R obert D. 1995. D em okracja w działaniu. Tradycje obyw atelskie we współczesnych Włoszech. Kraków: Znak.

S uler, John. 1996. The B asic P syc h o lo g ic a l F ea tu res o f C yberspa ce http://w w w .rider.cdu/suler/psycyber/basicfeat.htm l

Szpunar, M agdalena. 2004. Społeczności w irtualne ja k o now y typ społeczności - eksplikacja socjologiczna. „Studia Socjologiczne” 2: 111-121.

Taylor, Charles. 1994. Kiedy mówimy społeczeństwo obywatelskie. W: Europa i spo­

łeczeństw'o obywatelskie. Rozmowy w Ca stel Gandolfo. Kraków: Znak, s. 62-80.

Turkle, Sherry. 2001. Tożsam ość w epoce Internetu. W: Z. R osiak, Blaustein:

koncepcja odbioru mediów. W arszawa: Prószyński i S-ka.

Yirilio, Paul. 2006. B om ba informacyjna. W arszawa: Sic!.

W ciórka, B ogna. 2000. Społeczeństw o obyw atelskie? M iędzy aktyw nością sp o­

łeczną a biernością. K om unikat z badań CBO S nr 21.

W ciórka, B ogna. 2002. K ondycja polskiego społeczeństw a obyw atelskiego. K o­

m unikat z badań C BO S nr 35.

W ciórka, B ogna. 2004. Czy Polacy są społecznikam i? K om unikat z badań CBO S nr 27.

Zalew ski, Zbigniew . 2003. D laczego nie pow inniśm y się ob aw iać społeczeństw a inform acyjnego? W: B. C hyrow icz (red.), Społeczeństw o inform atyczne - szansa czy zagrożenie. Lublin: Tow arzystw o N aukow e KU L, s. 103-110.

Cytaty

Powiązane dokumenty

WOKÓŁ LITERATURY DAWNEJ I WSPÓŁCZESNEJ – ANALIZY, INTERPRETACJE, SZKICE stro (...) i powiedzieć: »nie skurwiłeś się ani na cal«” 1.. Tak więc mamy do czy- nienia

Takim sposobem tw orzyło się społeczeństw o hybrydowate, w którym nowe, z reguły naśladow cze instytucje i procedury gospodarcze oraz polityczne są ako- m odow ane

Wykaż, że spośród dowolnych 18 liczb całkowitych można wybrać dwie takie, których różnica dzieli się przez 17..

[r]

Bezpieczniej więc będzie nie kusić się o zbyt ścisłe precyzow anie d a ty pow stania obrazu przem yskiego, lecz poprzestać na u staleniu d lań szer­.. szych

Trudno rozstrzygnąć czy tak otw arcie postaw ione propozycje le ­ gata były dla króla K azim ierza zaskoczeniem, czy też b rał je w rachubę już godząc się

2. Zauważalna jest koncentracja na zagadnie ­ niu znaczenia wyrażeń, nie rozwaza się zaś wcale kwestii użycia wyrażeń ani kontekstu takiego użycia 3. Jest to, rzecz

Przeniesienie siedziby biblioteki centralnej z ul. Dąbrowskiego w Wirku jest konieczne z powodu złego stanu technicznego dotychcza- sowego budynku, który niszczony