• Nie Znaleziono Wyników

Mowa zwierząt w Wigilię - Krystyna Maj - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mowa zwierząt w Wigilię - Krystyna Maj - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

KRYSTYNA MAJ

ur. 1933; Motycz

Miejsce i czas wydarzeń Motycz, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa Słowa kluczowe etnografia Lubelszczyzny, kultura ludowa, obrzędowość

doroczna, Wigilia, zwyczaje wigilijne, wierzenia ludowe, przesądy, mowa zwierząt, zwierzęta mówią ludzkim głosem, sęk z trumny

Mowa zwierząt w Wigilię

K.M.: No, [śmiech] no, ale nie bardzo kto słuchał. He! No bo już były takie legendy, że ktoś chciał słyszeć to umarł, nie żył. Tylko już niby to było, że, że zwierzęta się rozmawiają, ale nie bardzo kto chciał w to dosłyszeć. Nie bardzo kto chciał słyszeć to.

C. M.: Była taka legenda, że ktoś chciał posłuchać mowy zwierząt, to musiał mieć sęk z trumny – to będzie słyszał to. No i podobno ludzie starzy to – ten nasz grabarz kopał groby, dawne, takie sęcki były nieraz sosnowe, to, to brał, brał, taki sęcek do domu. No, że to miało być pomocne do tego. Że będzie, posłucha te, tej mowy.

Data i miejsce nagrania 2011-04-05, Motycz

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Rafał Czekaj

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Piec był, okna, to były takie, że trzeba było szmatami u dołu [zatykać], bo to się rozwalało, wszystko szmatami trzeba było utykać, tak że jak przyszła zima, mroźna zima

A później, kiedy okazało się, że już mniej jest tych imprez albo też ja przestałem na nich bywać, bo szkoda mi było najzwyczajniej w świecie na to czasu; to pewne więzi

Wichary grał jeszcze [prawdopodobnie] w hali sportowej [przy ulicy] Lubartowskiej.. Natomiast późniejsze zespoły już występowały w różnych

[Następny] to była Pobieda czy coś takiego, już nie pamiętam. To był ruski [samochód],

Były wystawy, dekorowane często przez profesjonalistów, to było fajne, że sklepy miały wystawy i to nie były takie, że tu masło położył, a tam jabłko, tylko to były

Później był taki stół pochyły i wtedy wozili mężczyźni glinę na ten stół, a my mieliśmy formy i takie okrągłe coś z drutem, tym się ściągało nadmiar gliny, i cegłę

Mama wyszła wtedy do sklepu, ja byłam trochę przeziębiona, chorowałam, sąsiadka szła po wodę, pamiętam właśnie takie jakby sceny, obrazki bezpośrednio

I tu znowu ta metafora światła, no jest wykorzystana przez Miłosza nie tylko w sensie takim fizycznym, że jest światło, ale że to jest też odkrycie właśnie