• Nie Znaleziono Wyników

Pomoc rodziny Gawlińskich i ukrywanie się w Kamionce - Krystyna Carmi - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pomoc rodziny Gawlińskich i ukrywanie się w Kamionce - Krystyna Carmi - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KRYSTYNA CARMI

ur. 1932; Obertyn

Miejsce i czas wydarzeń Obertyn, II wojna światowa

Słowa kluczowe Obertyn, Kamionka, II wojna światowa, relacje polsko- żydowskie, rodzina Gawlińskich, pomoc rodziny

Gawlińskich, ukrywanie się, antysemityzm, banderowcy

Pomoc rodziny Gawlińskich i ukrywanie się w Kamionce

Już wtedy nie miałam gdzie iść i skoczyłam w nocy przez ogrody do Gawlińskich. Ale już nie miałam odwagi wejść do nich do domu i poszłam do stajni. Weszłam do żłobu i siedziałam w żłobie. Gawliński przyszedł tam po siano. Zobaczył mnie, zbladł, ale mnie zabrał do domu. Pamiętam, że byłam w łóżku z jego dziećmi i ktoś wszedł. – Co to za dziecko? To twoje? To ona klęknęła, powiedziała: – Przysięgam, że to jest mojej siostry z Kamionki. Ten pan Gawliński był kościelnym, bardzo był lubiany w Obertynie, bardzo pobożny. Ja przychodziłam tam do nich, widziałam zawsze, jak oni się modlili. Cała rodzina klęczała przed obrazem, modliła się. U nas się tak nie modlą.

Ich córka Cesia kwiatki sypała, miała taką białą sukienkę, niebieską szarfę. Bardzo chciałam być jak Cesia. Raz podeszłam pod kościół, widziałam światła, słyszałam muzykę, a jej brat, Stasio podszedł do mnie i powiedział: – Marsz stąd, żydowico, to nie miejsce dla ciebie! Ja sobie pomyślałam: – No, czekaj, ja tu jeszcze przyjdę. A kiedy indziej to mi zaśpiewał Stasio: – Jak się Lejbuś narodził, cały Kraków zasmrodził. Wszyscy Żydzi smrodzą.

Stasio z Cesią dostał rozkaz od swojego ojca, że mają mnie zaprowadzić dziewięć kilometrów do cioci Gawlińskiej, do jego siostry, do Kamionki. Tam u tej siostry ja byłam prawie rok. Chodziłam swobodnie, byłam blondynką z długimi warkoczami, chodziłam sobie po polach. Któregoś dnia przyszedł jej syn. W drzwiach stał taki blady jak trup, coś jej powiedział na ucho. I ona podeszła do mnie i powiedziała: – Dziecko, bardzoś mi bliska, ale ja nie chcę stracić mojego syna. Musisz uciekać.

Pamiętam, że w tym czasie banderowcy strasznie tam grasowali. Stale były pożary.

Nocami palili stodoły, palili domy. Gdzie była mieszana rodzina, to zawsze Polacy się musieli ukrywać – córka tej babci miała męża Polaka, ona była Ukrainką i ten mąż musiał się ukrywać. Razem ze mną nieraz się ukrywał za beczkami, oni tam piwo robili czy wódkę. I stale tam palili. Wtedy wszedł właśnie ten jej syn i ona mi powiedziała, że muszę uciekać. Dopiero później dowiedziałam się, że tam znaleźli

(2)

Żydów w jakiejś rodzinie i zabili całą rodzinę z dziećmi razem. Ona się przestraszyła.

Miała sady, pełno sadów i ja się kręciłam po tych sadach, co będzie, to będzie. Już była wiosna, były takie zielone gruszki, można było coś tam zjeść. Leżałam w tym sadzie, już mi było wszystko jedno, co będzie, to będzie, nie miałam gdzie uciekać, nie miałam do kogo iść.

Data i miejsce nagrania 2006-11-17, Riszon le-Cijjon

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zimą mama znalazła jakieś dziury, [w których] Polacy mieli kartofle i buraki, tam siedzieliśmy, a wiosną byliśmy na polach. Nie mam pojęcia, jak mama wytrzymała, [kiedy]

Tak żeśmy rozmawiały, a ona u mnie była, ona była u mnie w Tel Awiwie nawet dwa razy i jej siostra Kinga, która tu była w klasztorze w Lublinie, ona była zakonnica, która

Potem zacząłem się szwendać znowu, powiedzieli mi, że jest jedna znajoma na ulicy Szczebrzeskiej, która znała moją babcię i wszystkich. Ale byli tam sąsiedzi, wiedzieli, że jest

To tutaj jak on poszedł później do Niemców i z Niemcami już chodził z karabinem, to tutaj przez dzień to tu był w chałupie, przeważnie jak słońce miało schodzić, to tutaj

Myśmy siedzieli w ciemności, głodni… Opowiadałem już o tej bójce z moim kolegą, że ja myślałem, że on ma większe pół jabłka, on myślał, że ja mam większe pół

Pamiętam, było ciemno, mieliśmy pójść do jakiejś rodziny – widocznie ojciec umówił się z nimi, Kilerowie się nazywali – i przyszliśmy do tej rodziny.. Po drodze latali

Słowa kluczowe Obertyn, II wojna światowa, ojciec, Eliasz Sorger, rodzice, okupacja niemiecka, Żydzi, prześladowanie ludności żydowskiej, ukrywanie się w komórce, rodzina

Ta potencjalna teściowa, bo dopiero później została jego teściową, ukrywał się w Wierzchowiskach, później się w Czarni, bo teraz była moja kuzynka z tych Jadackich