• Nie Znaleziono Wyników

Ukrywanie się - Andrzej Sokołowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ukrywanie się - Andrzej Sokołowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ SOKOŁOWSKI

ur. 1941; Komarów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, ukrywanie się, kontakty z rodziną

Ukrywanie się

Moje ukrywanie zorganizowała mi moja przyrodnia siostra, Bogusia Górka.

Przeważnie ukrywałem się u ich znajomych, znajomych ich znajomych, nie starałem się ukrywać u jakiejś rodziny swojej bliższej czy coś takiego. Większość czasu ukrywałem się w Lublinie, najwięcej na Czechowie. Początkowo to u naszych przyjaciół przez kilka dni się ukrywałem. Później już w takich warunkach, zresztą cały czas byłem w dobrych, domowych warunkach.

Ja w styczniu już starałem się nawiązać łączność z zakładem, nawiązałem łączność z zakładem poprzez rodzinę, ponieważ w styczniu spotkałem się pierwszy raz z żoną, z dziećmi też się widywałem, nieraz przelotnie, na ulicy, bo to był strach. Żona niby przyjeżdżała do siostry na imieniny czy jakieś tam spotkanie u siostry, a bocznym wejściem wchodziły dzieci, zresztą mama czy ojciec [też] przyjeżdżali na takie spotkania. Niektóre spotkania były na ulicy autentycznie, niektóre były w domach.

Starałem się, żeby raz w miesiącu przynajmniej spotkać się z żoną, bo żona przeżywała wielki stres. Trzeba było ją i dzieci troszkę podtrzymywać na duchu w tym czasie. Tak się stało, że syn nam zachorował jako dwunastolatek, miał wrzody na żołądku, tak że mieliśmy takie problemy, oni mi nie mówili zresztą o tym, jakoś tak wyczuwałem, że coś jest nie tak.

Data i miejsce nagrania 2005-08-22, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pszczoły od bardzo wczesnej wiosny zużywają dużo wody, to jest tak samo ważna woda, jak i pyłek, jak i nektar i w każdej pasiece powinno być poidło i jest też taka zasada,

I jak ktoś się zbliżał, to mój ojciec zawsze zbliżał się, zaczynał gwizdać jakąś piosenkę, to ja wiedziałam, że wtedy ja się mam wdrapać na strych i tam była

Wtedy [pojawiła się] fantastyczna okazja, żeby krzyczeć: „Uwolnić Wójcika!” to się samo nakręcało?. Teraz [o tym] się opowiada, oczywiście, to jest śmieszne, ale

No i jakiś szpicel, no bo tak trzeba powiedzieć, to szpicel był, doniósł tu na Klińczówce do tych Niemców co były, że tam Żydy się ukrywają.. Tak że wybili ich

Później znowu się gdzieś ukrywałem, byłem w jednym domu, gdzie mnie trzymano z tydzień czasu. [Wreszcie] kobieta zaczęła płakać, mówiła: „Nas Niemcy wszystkich zabiją

Zimą mama znalazła jakieś dziury, [w których] Polacy mieli kartofle i buraki, tam siedzieliśmy, a wiosną byliśmy na polach. Nie mam pojęcia, jak mama wytrzymała, [kiedy]

Zamość już był Judenrein, już był koniec tych z getta z Izbicy też.. Koło tego śmietniska było jakieś pole kapusty, to ja w nocy złapałem jedną kapustę i tak siedziałem

W pewnym momencie, myślę, że pod koniec 1943 roku, mój ojciec bał się, że nie będzie grosza i co się wtedy zrobi.. Przecież ci ludzie nie mieli dość dla siebie, żeby nie