• Nie Znaleziono Wyników

Święta i obrzędy doroczne w Witaniowie - Aleksander Mazur - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Święta i obrzędy doroczne w Witaniowie - Aleksander Mazur - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ALEKSANDER MAZUR

ur. 1917; Witaniów

Miejsce i czas wydarzeń Witaniów, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Witaniów, dwudziestolecie międzywojenne, zwyczaje na wsi, święta

Święta i obrzędy doroczne w Witaniowie

No były te choinki na Boże Narodzenie, no i ta przyjaźń między ludźmi była. Schodzili się do domostw, a jeśli ktoś miał w mieście rodzinę to na święta przyjeżdżała na wieś.

No i były zabawy jak zwykle. Na weselach to były też te śpiewaczki i rozmaite takie przyśpiewki. Nawet ja miałem taką ciotkę, ona umiała zaśpiewać i w kościele, i za procesją, za nieboszczykiem, no i na weselu umiała zaśpiewać też.

Na wigilię świętego Jana panienki na łące nad Wieprzem wianki wiły, świeczki takie na deseczkach pamiętam paliły i orkiestra była taka, no wiejska orkiestra i na trawie, tam na łące wszyscy tańczyli. No ale była przyjaźń, wszyscy żyli przyjaznym stosunku do siebie i życzliwość była. Teraz wszyscy skłóceni i o dziwo nie można o nich powiedzieć, że wszyscy mają wiedzę. Taką gadkę mam: „Zawsze tak będzie jak bywało, uczonych mnóstwo, mądrych mało”.

Data i miejsce nagrania 2010-09-17

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Justyna Lasota, Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętam siebie jako pioniera, bo mnie z wojska zwolnili, no i namawiali żeby jechać na tereny odzyskane, zaludniać je.. Będąc w mundurze pięć groszy się nie płaciło i jechało

Teraz jak się pokaże to on leci, on mnie widzi, wita się sam. Raz stałem w towarzystwie tu w Łęcznej, patrzę, a on tu idzie i byłem pewny, że będzie się witał i

Pamiętam jak dzisiaj, jak w czterdziestym czwartym Rosjanie od strony Łęcznej nacierali, Niemcy uciekali już na zachód i dostali się w ich okrążenie.. Pamiętam strzelali

Niecałe cztery lata byłem, bo z wojska mnie zwolnili jakoś z biedom, ale namawiali żeby jechać jako pionier zaludniać tereny odzyskane. No i ja ciekawy byłem, myślę sobie

Ze szkoły go wyrzucili, no trochę tej szkoły miał, chyba maturę miał całą, a chciał się więcej kształcić, bo jego ojciec miał czterdzieści mórg ziemi, siedmioro dzieci miał

A później już nieco postęp był taki, bogatszy to miał dużo tych kosiarzy, w końcu ci bogatsi to mieli tak zwane żniwiarki, miały one sztangę, oś, stół taki był i były

Mamusia mówiła, żeby chodzić tylko tam, bo zaznajomiony był pan, który dobrze się opiekował koniem, bo tam i złodzieje grasowali. Kradli te zakupy jak się robiło i do

I późni oni tam szyli tu i ówdzie, ale doniosło się, że w Witaniowie są Niemcy, a w gminie Ludwin był taki wójt Polak, nazywał się Sadowy.. To był jakiś foldeutsch, po niemiecku