• Nie Znaleziono Wyników

Pomoc Ukrainki i ucieczka pociągiem z Lublina do Warszawy - Sara Grinfeld - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pomoc Ukrainki i ucieczka pociągiem z Lublina do Warszawy - Sara Grinfeld - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

SARA GRINFELD

ur. 1923; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, okupacja niemiecka, Żydzi, ukrywanie się, ucieczka z Lublina

Pomoc Ukrainki i ucieczka pociągiem z Lublina do Warszawy

Mnie zabrała jedna Ukrainka. Ona była obywatelką Polski, ale pochodziła z Ukrainy.

Więc udało jej się dostać papiery jako Ukrainka, że ona dostawała na kartki żywność o dużo więcej od Polaków i nie bała się jeździć pociągami, że ją aresztują. I ona wiedziała, że ja jestem Żydówką, ale była bardzo dobrą kobietą. Powiedziała: „Ja cię jutro zabieram do Warszawy. Ja mam tam na Pradze rodzinę, która ma dwoje małych dzieci i oni też jeżdżą na handel, i potrzebują kogoś kto by się zaopiekował tymi małymi dziećmi”. I umówiłyśmy się: „Ale w pociągu się nie znamy, na stacji się nie znamy. W Warszawie pójdziesz za mną”. Ja już miałam jakiś dowód polski, ale bardzo nieudany. Znaczy fikcyjny dowód, ale bardzo nieudany, taki zamazany.

Prawdopodobnie tam wytarli gumką to imię i nazwisko poprzedniej osoby, do której należał ten dowód i wpisali jakieś inne nazwisko, przy którym zostałam przez parę miesięcy.

Data i miejsce nagrania 2006-12-14, Ramat Gan

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Agnieszka Kowalska

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I tam dowiedzieliśmy się, że ta rodzina z moją ciotką przeszła jeszcze dalej na Pragę, już prawie, jak się nazywało to miejsce nie pamiętam, bo ich dom zbombardowali.. I

Postanawiają, że nie możemy jechać ze stacji kolejowej z Lublina, ale żeby wsiąść do pociągu koło Lublina i ja jadę z jakąś Polką, a matka oddzielnie.. Wyrzucają mnie

A ja dowodu osobistego nie miałam, ja miałam tą metrykę, to on zabrał tą metrykę i powiedział: „Jak pociąg się zatrzyma w Warszawie, pani się zgłosi do mnie”..

Bo tam gdzie był przechowywany, zabrali mu wszystko i dali mu truciznę na szczury i on zgłosił się sam właśnie w Siedliszczach.. Ja to i tak opowiadam pokrótce, bo trudno, trudno

Słowa kluczowe Lublin, PRL, praca w PRL, kartki na żywność, podróż do Kołobrzegu, NSZZ "Solidarność", podróż do Firleja, codzienność w PRL, przekręty w PRL,

To było w 1945 roku, pamiętam że wtedy jeśli gdzieś chciało się wyjechać trzeba było mieć przy sobie takie zaświadczenie kim się jest, gdzie się urodziło itd..

Moja matka nazywała się Pola, zapisana w dokumencie – Perla, a ojciec mój Jehoszua i nazywali go Szyja Zoberman.. Tak jak słychać, tak

Ja nie wiem do jakiej synagogi, wiem, że kiedy byłam mała to mnie zabierał w święto Chanuka, które właśnie teraz będzie, kiedy się pali świeczki na świeczniku,