• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski 1927.11.10, R. 7, nr 130

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski 1927.11.10, R. 7, nr 130"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

%GFEDCBA

6Ł 0S W ĄBRZESKI

HGFEDCBA

Ś roda T eodora m . C zw artek A ndrzeja P iątek M arcina b’ m .

Wąbrzeźna, czwartek 10 listopada 1927 r.

W Trnih rrmr ... ... ii1 'miiimaiffii iiiiniiiiiniiMiiiiimiHiiiiii^ im

w ek sp ed. m iesięczn ie 1,50 zł z od­

n oszen iem przez p ocztę 20 gr w ięcej. W w ypadkach n ieprzew id zianych , przy w strzy­

m ania p rzed sięb iorstw a, złożeniu praey, przerw aniu ko­

m unikacji, otrzym ujący n ie m a praw a żąd ać pozaterm i- n ow yeh dostarczeń gazety, lub zw rotu cen y abona- rflentu. Z a d ział ogłoszeń , redakcja nie odpow iada.

Z a ogłosz.p ob iera się od w iersza C Z g lO S Z e n iB • m m . (7 łam .) IO gr, za reklam y na sir. 3-łam . w w iad om ościach p otoczn ych 30 gr na p ierw ­ szej str. 50 gr. R abatu u d ziela się przy częstem ogła­

szaniu. „G łos W ąbrzeski" w ych od zi trzy razy tygodn.

i to w p on ied ziałek , środę i p iątek . Skrzynka p oczto­

w a 23. R edakcja i adm inistracja ul. M ick iew icza 11 T elefon 80. K onto czek ow e P . K . O . P oznań 204,25—

D ziś w schód siońca o godz. 6.44 zach, 15 57

Jutro f.46 „ 15.56

D ziś księżyca „ 15.57 , 6,51

Nr, 130 Rok VII

DMęć lat

68^112

Polski.

W dniu 11 listopada obchodzim y rocznicę dw óch w ielkich w ydarzeń, a m ianow icie roczni­

cę zaw arcia rozejm u m iędzy N iem cam i i pań­

stw am i koalicyjnem i i rocznicę rozbrajania N iem ców w K ongresów ce i tw orzenia pierw szego w łasnego R ządu N arodow ego.

D w a te zdarzenia historyczne łączą się ści­

śle z sobą. K lęska N iem ko na froncie za­

chodnim złam ała ich potęgę w ojskow ą i po­

lityczną i zm usiła ich do zaw arcia rozejm u, w którym m iędzy innem i zobow iązali się do opuszczenia krajów przez siebie okupow anych, a w ięc i ziem polskich, które do R zeszy Nie*

m ieokiej nie należały.

Jeszcze kilka m iesięcy przed dniem 11 li­

stopada Polska jęczała pod obuchem ciężkie­

go jarzm a niem ieckiego, butny i przew rotny P rusak panoszył się po m iastach polskich, ni­

szczył nasze fabryki, w yw ożąc do sw ego kra­

ju drogocenne m aszyny, w artościow e płody ziem ­ ne, rujnow ał w sie polskie, rekw irując zboże i bydło, a co najgorsze — zm uszał zgłodniałą, zrozpaczoną ludność do w yjazdu na roboty do N iem iec i traktow ał ją tam jak ostatnie bydło robocze, jak niew olników , zatruwając m oralnie i fizycznie ducha naszego narodu.

P rzeznaczenie N ajw yższego czuw ało jednak i w ostatniej już chw ili, kiedy siły m oralne na­

rodu naszego — zaczęły się w yczerpyw ać, na­

stąpił upragniony długo cud. Już w pierw ­ szych dniach listopada arm ja niem iecka za­

chw iała się na sw oim zachodnim froncie i w reszcie rozprysła się pod naciskiem sprzy­

m ierzonych Francuzów , A m erykanów , A ngli­

ków i B elgijczyków . W N iem czech w ybuchła rew olucja i obaliła znienaw idzone przez Po­

laków rządy cesarza W ilhelm a. A ustrja, ja­

ko nienaturalny zlepek różnych krajów i kon­

glom erat narodów , rozleciała się zupełnie.

Polska, istniejąca dotąd na papierze i na ustach polityków państw sprzym ierzonych, zaczęła przyoblekać się w żyw e kształty.

G dybyśm y byli w ow ej chw ili siedzieli spokojnie, czekając zm iłow ania B ożego, a co najw ięcej obcej pom ocy, to N iem cy gospoda­

rzyliby u nas długo jeszcze. N ie m ieli oni bow iem najm niejszej ochoty zrzec się tych ko­

rzyści, jakie daw ała im okupacja K rólestw a P ol­

skiego, a już najm niej m yśleli o oddaniu tw o­

rzącej się Polsce Poznańskiego, Pom orza i G órnego Śląska. A rm ja sprzym ierzonych była zaś zbyt daleko, a zresztą była ona tak w yczerpana, iż nie byłaby już w stanie w ziąć udziału w w alkach z N iem cam i na w schodzie.

A osw obodzenie Polski nie było w ów czas rzeczą łatw ą. N iem cy pokonani na froncie zachodnim , w stosunku do nas bynajm niej nie byli pokonanem i. B yli oni nadal panam i położenia, m ieli sw oją sprężystą adm inistrację, posiadali dobrze zorganizow aną i rozgałęzioną sieć szpiegow ską, a kraj nasz cały zalany był przez dużą, kilkadziesiąt tysięcy ludzi liczą­

cą arm ję niem iecką, w obec której zdawało się, iż jesteśm y zupełeie bezsilni.

I w tedy to żyw y dreszcz przebiegł w na­

rodzie i ocknęła się potężna w ola do niepodle­

głego życia państwow ego, ta w ola, która cu­

da zdziałać m oże. W ciągu kilku zaledw ie dni dokonał się też istny cud, nie m niejszy m oże, niż ów późniejszy „cud nad W isłą"

w w ojnie z bolszewikam i.

O to bezbronna praw ie m łodzież m iast i w si idąc śladem bohaterskich praojców naszych, w ystąpiła do w alki z uzbrojonem w karabi­

ny i granaty, w ielotysięcznem w ojskiem nie-

m ieckiem W ykorzystała przygnębienie w śród tego w ojska w yw ołane w iadom ościam i o klęsce zachodniej, uderzyła w braw urow ym ataku i zw yciężyła.

N astępuje teraz drugi, bezprzykładny w dziejach św iata w ysiłek. Po w ypędzeniu z gra­

nic Polski zaborcy, naród polski podjął się z kil­

ku dzielnic, podległych różnym w ładzom i pra­

w om w czasie rozbiorów , różne przechodzących w tej epoce losy, — stw orzyć jedsość państw o­

w ą, jedno nierozdzielne i w szędzie rów ne ciało, jedną w spólną R zeczpospolitą.

Tryumf sprawiedliwości.

Em igranci otrzym ają pełne przerachow anie sw ych w kładów w P. K . O.

Przed paru m iesiącam i poruszaliśm y spraw ę pokrzyw dzenia pew nej kategorji em igrantów , któ­

rzy złożyw szy w sw oim czasie w Pocztow ej K a­

sie O szczędności w kłady w w alutach pełnow ar­

tościow ych i otrzym aw szy za nie książeczki o- szczędnościow e w m arkach polskich, polecili na­

stępnie zam ienić sw oje w kłady m arkow e na w alu*

tę złotą, z chw ilą w prow adzenia tego rodzaju operacji przez P. K . O .

Stojąc na form «lnem stanow isku, że przy za­

m ianie książeczki m arkow ej na książeczkę opie*

w ającą w złotych rów nych frankow i szw ajcarskie­

m u, rachunek m arkow y został zlikw idow any, P. K . O . odm aw iała pełnow artościow ego przera- chow ania tej kategorji w kładek w edług rozpo­

rządzenia Prezydenta R zeczypospolitej z dnia 15 m arca br.

O becnie m ożem y zanotow ać dodatni dla w łaścicieli w kładek zw rot w tej spraw ie. Jest nim zarządzenie M inisterstw a Skarbu w spraw ie prze- rachow ania oszczędności Jana R yża z Fry dry cho­

w a, pow . w ąbrzeskiego, który w 1921 roku w pła­

Kessler wydany Polsce.

Defraudant—bogacz wraca jako nędzarz w kajdanach — Próba samobójstwa.

W piątek późnym w ieczorem rozeszła się w K ról. H ucie w iadom ość, że K esslera, spraw cę najw iększej dotąd w Polsce defraudacji, przew ie­

ziono do K ról. H uty. W iadom ość ta została po­

tw ierdzoną przez prasę. Po długich i trudnych pertraktacjach w ładze niem ieckie w ydały złodzieja i 1 i ppł m iljona złotych w ręce polskich w ładz policyjnych.

Przed m niejw ięcej 14 dniam i został K essler z Schliersee w B aw arji przew ieziony etapam i do O pola, gdzie odpow iadał przed sądem za niele­

galny pobyt w granicach R zeszy niem ieckiej. K . jest obyw atelem polskim , granicę przekroczył sw ego czasu na podstaw ie karty cyrkulacyjnej, zaś paszportu zagranicznego i w izy, upraw niają­

cej do przebyw ania na terytorjum R zeszy nie­

m ieckiej poza granicam i b. obszaru plebiscytow e­

go, nie posiadał, w skutek czego skazano go na 14

Gdy w Moskwie armaty strzelały na wiwat,

w Warszawie kolonja rosyjska modliła się za dusze ofiar czerwonego teroru.

Nieudane demonstracje

W ilno, 8 listopada. W czoraj z okazji 10-le- cia rew olucji bolszew ickiej grupa w yrostków usi­

łow ała dem onstrow ać na ulicach m iasta.

Policja konna i piesza w szędzie rozproszyła dem onstrantów , skutkiem czego m anifestacja ta nie udała się.

W arszaw a, 8 listopada. W czoraj w W ar­

szaw ie żyw ioły kom unistyczne usiłow ały organi- zow ać dem onstracje w zw iązku z 10 rocznicą

Popierając rodzimy handel i przemysł

zdobywamy niezależność gospodarczą i polityczną.

D zisiaj po dziew ięciu latach niepodległego życia narodu budow la państwow a jest już u- kończona. M am y dziś państw o potężne, pra­

w orządne i zorganizow ane. P ew nym już kro­

kiem idziem y ku św ietlanej przyszłości.

Z tern w iększą w ięc radością i otuchą na przyszłość obchodzim y dzień 11 listopada 1918 roku. Jest on zw ycięstw em , od którego za­

czynają się dzieje w skrzeszonej do życia nie­

podległego O jczyzny.

cił do P. K . O . za pośrednictw em K onsulatu pol­

skiego w B uffalo 1800 dolarów , a następnie po dw ukrotnej zam ianie na m arki i złote otrzym ał książeczkę opiew ającą na dw adzieścia złotych.

N a skutek w niesionej do M inisterstw a Skar­

bu prośby Jana R yża, to ostatnie poleciło Poczto­

w ej K asie O szczędności traktow ać jego w kład dw udziestu złotych* w złocic, jako podlegający przerachow aniu na zasadzie postanow ień rozpo­

rządzenia Prezydenta R zeczypospolitej z dnia 15 m arca 1927 r.

W tym w ięc w ypadku M inisterstw o Skar­

bu stanęło na słusznem logicznie i praw nie stanow isku, że zam iana w kładu m arkow ego na książeczkę w w alucie złotow ej nie stanow i po­

dniesienia oszczędności m arkow ych i nie pozba­

w ia jej w łaściciela praw a do w ystąpienia z poda­

niem o pełnow artościow e przerachow anie jego oszczędności.

R ozporządzenie pow yższe będzie niew ątpli­

w ie precedensem i w skazów ką postępow ania w e w szystkich innych analogicznych w ypadkach.

dni w ięzienia. Po odsiedzeniu w w ięzieniu w O po­

lu K essler w yjechał w piątek w południe z O po­

la pod silną eskortą do B ytom ia, skąd po zała­

tw ieniu form alności późnym w ieczorem dla uni­

knięcia ew tl. zbiegow iska odstaw iono go do K ról. H uty.

W rócił zatem do Polski, którą sw ego czasu opuszczał jako bogacz w kajdanach — jako zbro­

dniarz, w jednem lekkiem ubraniu bez palta i jak nędzarz, ze św iadom ością tego, co go czeka.

Św iadom ość ta deprym ow ała go do tego stopnia, że w drodze z O pola do B ytom ia w pociągu usi­

łow ał popełnić sam obójstw o, ostrą blaszką pudeł­

ka chciał przeciąć tętnicę lew ej ręki. E skortu­

jący go policjanci udarem nili ten zam iar, po któ­

rym na przegubie ręki pozostała krw aw iąca jeszcze blizna.

komunistyczne w kraju.

bolszew ickiego przew rotu w R osji.

K ilka takich pochodów policja rozpędziła.

W arszaw a, 8 listopada. W ponurą roczni­

cę 10-lecia rządów sow ieckich tutejsza kolonja rosyjska zw ołała uroczyste zebranie rozpoczęte nabożeństw em żałobnem za ofiary czerw onego teroru. N astępnie w ygłoszono szereg przem ó­

w ień tchnących nadzieją, że bliski jest już dzień w yzw olenia R osji z pod jarzm a bolszew ickiego.

(2)

Narodowe Święto

QPONMLKJIHGFEDCBA

U listopada.

D a ta 11 listo p a d a 1918 ro k u p o z o sta n ie n a z a w sz e w h isto rji z m artw y c h w s tałe j P o lsk i p u n k te m z w ro tn y m , o d k tó reg o lic z y ć b ę d z iem y n o w y o k re s rz e cz y w is tej n ie p o d leg ło ści p a ń ­ stw o w e j.

W p ra w d z ie ju ż p rz e d tą c h w ilą m a m y d o ­ n io słe fa k ty i d a ty h is to ry c z n e , w z n aw ia jąc e is tn ie n ie P a ń s tw a P c lsk ie g o , le c z a k ty te n ie b y ły je sz c z e rz e c z y w is te m o d ro d z e n ie m n ie z a ­ w isło śc i p o lity c z n e j i su w e ren n o śc i p a ń stw o w e j.

O g ło sz o n e p rz e z o k u p a n tó w p o d n a c isk ie m w y ­ p a d k ó w w o jn y św iato w e j, n ie m o g ły o n e s ta n o ­ w ić p o d w a lin y rz e cz y w is te j w o ln o ści i n ie p o ­ d le g ło śc i n a ro d o w e j.

Z p ra w d z iw e g o z n a cz e n ia ty c h a k tó w , o ra z z o b łu d y i fa łsz y w o śc i p o lity k i o k u p a n tó w , c a ły n a ró d d o sk o n a le z d a w ał so b ie sp ra w ę, n ie w ie­

rz ą c a n i n a c h w ilę , w sz c z e ro ść i d o b rą w o lę o d w iec z n y ch sw y c h w ro g ó w . T o te ż p o m im o ty c h a k tó w , n a d o d ro d z e n ie m n a sz e j p a ń stw o ­ w o śc i trw a ła w c ią ż w y tę ż o n a p ra c a, p rz y g o to ­ w u ją c n a d e jśc ie te j c h w ili, k ie d y p ę k n ą w ro g ie k a jd a n y , k ie d y P o lsk a rz e c zy w iśc ie p o w sta n ie d o ż y c ia p a ń stw o w e g o — w o ln a i n ie za leż n a o d n ik o g o .

W d n iu 11 listo p a d a 1918 ro k u w y b iła n a ­ re sz c ie d la n a s ta , o d la t ty lu w y m a rz o n a i w y ­ śn io n a c h w ila p ra w d ziw eg o z m a rtw y c h w s ta n ia R z e c z y p o sp o lite j. W d n iu ty m sto lica k ra ju , W a rs z a w a , a z a n ią w ielk a c z ęść P o lsk i o sw o ­ b o d z iła się o d o b c e j p rz e m o c y . W ie śc i o k lę ­ sk a ch w o jen n y c h o k u p a n tó w n a fro n c ie z a c h o ­ d n im , o w y b u c h u re w o lu c ji w B e rlin ie w itał n a ró d z n ie s ły c h a n y m e n tu z jaz m e m i z a p a łe m .

Z ro z u m ie liśm y w te d y , ż e n a d e sz ła w re sz c ie o d d a w n a o c z ek iw an a c h w ila , w k tó re j P o lsk a d o ż y c ia w o ln e g o p o w sta ć p o w in n a .

W ś ró d w y b u c h ó w n ie o p isan e g o z a p ału i ra ­ d o śc i m ło d z ież i lu d n o ść c y w iln a ro z b ra ja ła , ta k g ro ź n ą je sz c z e n ie d a w n o , a rm ję o k u p a c y jn ą.

B e z ż a d n e j p ra w ie o rg a n iz ac ji, b e z b ro n i, w p ro st g o łe m i rę k o m a , u n iesio n y p ra g n ie n ie m w o ln o śc i lu d p o lsk i z lik w id o w a ł o k u p a c ję i o b a lił d z ie lą c ą o jc z y zn ę n a c z ę śc i k o rd o n y z a b o rcó w ,

W id o m y m sy m b o lem , d o o k o ła k tó re g o s k u ­ p ił się p o ry w i z a p a ł n a ro d u b y ł, te n p o w ra c a­

ją cy d o o jcz y z n y z k a z am a tó w tw ie rd z y m a g d e ­ b u rsk ie j, n ie u s tra s z o n y b o jo w n ik i p ie rw sz y ż o łn ie rz P o lsk i N ie p o d le g łe j m a rsza łek Jó z ef P iłs u d s k i. Z c h a o su i z a m ę tu re w o lu c y jn e g o , ja k i z a p a n o w a ł p o z a w a le n iu się p o tę g i z a b o r­ c ó w , d o o k o ła n ie g o sk u p ia ć się i g ro m a d z ić z a­

c z ęły s iły o rg a n iz u jąc e i b u d u ją ce p o d w a lin y p a ń s tw o w o śc i p o lsk ie j. K ry sta liz u jąc e się p rz y n im s iły p a ń stw o w o tw ó rcz e , d a w n ie jsz e z a c zą tk i a rm ji n a ro d o w e j w p o sta c i le g jo n ó w i P o lsk ie j O rg a n iz a c ji W o jsk o w e j, p rz e z k o m e n d a n ta stw o ­ rz o n e , o ra z o lb rz y m ia p o p u la rn o ść je g o im ien ia w śró d m a s, d o p o m o g ły d o z a p ro w a d ze u ia ja k ie ­ g o ta k ie g o ła d u i p o rz ą d k u w o d ra d z a ją ce m się d o w o ln e g o i sa m o d z ie ln eg o ż y c ia p a ń stw ie , k tó re b e z te g o ła tw o m o g ło b y ło w p a ść w o d ­ m ę ty a n a rc h ji, z u p ełn e g o ro z p rz ę ż e n ia i w a lk w e w n ę trz n y c h , a p rz e z to u tra c ić je d y n ą i o s ta­

tn ią m o ż e sp o so b n o ść i o k a z ję d z iejo w ą d o o d ­ z y s k a n ia n ie p o d le g ło śc i.

N E L L Y L IE U T IE R

Żona Renegata.

2) (C ią g d a lsz y ).

O ja k ż e tu w sz y stk o p ię k n e ! — z a w o ła­

ła p rz e ję ta rz e c z y w isty m p o d z iw e m .

W szy stk o to je st tw o je , m o je d z ie c ię . A - p a rtam e n t te n , p rz e zn a c zo n y d la c ie b ie i tw e g o m ę ża , z a jm iesz o d d z isia j, ja k ty lk o z o sta n ie sz p a n ią S a u v a itre — d o d a ł p a n D o rn y z u śm ie ch e m .

A te ra z tu z o b ac z — c ią g n ą ł d a lej i z w ró cił u w a g ę c ó rk i n a w y k w in tn ą to a letę , k tó re j n ie sp o ­ strze g ła.

O h ! m o ja w e se ln a to a le ta ! — z a w o ła ła K lem e n cja z w y b u c h e m u p o je n ia .

Je d n y m sk o k ie m b y ła ju ż w g a b in e c ie i z d z ie­

c in n ą ra d o śc ią z a c z ęła d o ty k a ć i o g lą d a ć w szy st­

k ie o w e je d w ab n e , w o n n e p rz y b o ry , m a ją c e się z ło ż y ć n a stró j p a n n y m ło d ej.

P o te m p rz y sz ła k o le j n a su k n ie je d w a b n e i k o ro n k i, b iż u te rje , w k tó re się stro iła n a iw n ie , z a w ie sz a ją c c z ase m p rz e z n ie św ia d o m o ść n a sz y j­

n ik n a g łó w c e , a b ra n z o le tk ę n a szy i.

W sp in a ła się n a p a lu sz k i, b y le p ie j się p rz e j­

rz e ć w z w ie rcia d le i z w ra c a ła d o o jc a , d z ięk u ­ ją c i p y ta jąc o z d a n ie.

M a ła ta k o m e d ja, k tó ra z d a w a ła się b a w ić p a n a D o rn y p ra w ie ty le c o c ó rk ę , trw ała ju ż p ra ­ w ie p ó ł g o d z in y , g d y sta ra T o in e tta , n ie m a ją c z w y c z a ju o z n a jm ia ć się p u k a n ie m , o tw o rz y ła d rz w i i p o d a ła p a n u D o rn y list z a p ie c zę to w an y c z a rn y m la k ie m .

N a n a sz e sz cz ę śc ie w c h w ili te j z n a la z ł się w śró d n a s te n m ą ż o p a trzn o śc io w y , k tó ry n a - d a rz o n e j o k a z ji z m a rn o w a ć n ie p o z w o lił, a k tó ­ ry k o rz y s ta ją c z c h w ilo w e j n ie m o c y w ro g a , śm ia ło p o d n ió sł s z ta n d a r N ie p o d le g ło śc i N a ro d u i z je d n o c z y ł p rz y n im p ra w ie c a ły b e z w y ją­

tk ó w n a ró d , k ie ru ją c g o d o p ra c y n a d z d o b y ­ c ie m w o ln o śc i, d o b u d o w y p o d sta w i z rę b ó w p a ń s tw a n ie p o d leg łe g o .

O n to sw o im z a p a łe m tc h n ą ł w n a s z a u fa­

n ie d o w ła sn y c h sił, w ia rę w z w y c ię stw o i try ­ u m f P o lsk i. N ie o g lą d a ją c się n a m a ło d u sz­ n y c h , n ie licz ą c n a o b c ą p o m o c , a n i n a p ro te ­ k c ję w y ż e b ra n ą w p rz e d p o k o ja c h m in istró w p a ń s tw z w y c ięsk ic h , le cz ń a w łasn e j sile lu d u p o lsk ie g o b u d u ją c i o p ie ra ją c n ie z a le ż n y b y t O jc zy z n y , u ją ł w sw e d ło n ie s ter p a ń stw a , s ta­

ją c się z a ra ze m sy m b o le m je g o n ie p o d le g ło śc i.

D z isia j w d z iew iątą ro c z n ic ę ty c h d n i p a ­ m iętn y c h , d n i, w k tó ry c h p ie rw sz e b la sk i p ra ­ w d z iw e g o sło ń c a w o ln o ści sw e m i p ro m ien ia m i ro z p ro s z y ły o statn ie m ro k i p a n u ją c e j n a d P o l­

s k ą o b c e j p rz e m o c y , g d y się g a m y m y ślą w stec z m im o w o li w id z im y n a p ie rw sz y m p la n ie ó w c z e­

s n y c h w y p a d k ó w p o stać p ie rw sz e g o N a cz e ln ik a n ie p o d le g łeg o p a ń stw a .

J e d n a k ż e ta p o sta ć , w y n ie sio n a ' s iłą w y p a­

d k ó w n a w o d za i k ie ro w n ik a n a ro d u w te j p rz e ło m o w e j c h w ili, n ie p o w in n a n a m p rz e s ła­ n ia ć c a łe g o o g ro m u ty ta n ic z n e j p ra c y i w y s ił­

k ó w s z e re g u p o k o le ń o fia rn y c h p ra c o w n ik ó w , k tó rz y w m ro k a c h n ie w o li w z a c ięte j w a lc e z p rz e m o c ą w ro g a n ie stru d z en ie sia li z ia rn a p a ń ­

Do Szan. Obywatelstwa miasta Wąbrzeźna!

N a d z ie ń 11 listo p a d a b r. p rz y p a d a 9 -ta ro c z­

n ic a z rz u c en ia ja rz m a n ie w o li i u z y s k a n ia n ie ­ p o d le g ło ści. P a m iętn y te n d z ień w a ż n y w h i­

sto rji n ie p o d le g łe j P o lsk i p o w in ie n b y ć o b c h o ­ d z o n y u ro c z y śc ie i z o k a z a ło śc ią .

W o b e c te g o p ro sz ę S z a n . O b y w ate li m ia sta W ą b rz e ź n a o u d e k o ro w a n ie d o m ó w s w y c h fla ­ g a m i o b a rw a c h p a ń s tw o w y c h i o w z ię c ie u d z ia­

łu w u ro c z y sto śc i — k tó re j p ro g ram b ę d z ie o so b n o o g ło sz o n y .

(—) D r. E . P rą d z y ń s k i S ta ro s ta.

V I tydzień Akademika.

5 — 11 g ru d n ia b . r. n a P o m o rz u .

R o z b rz m ie w ają d z iś h e t o d B a łty k u d o K a r­

p a t, o d w sc h o d n ic h d o z a ch o d n ic h g ra n ic P o lsk i sło w a: „ T y d z ie ń A k a d e m ik a " . T y d z ień A k a d e ­ m ik a m a ju ż tra d y c ję z ro k u n a ro k , c o ra z p o ­ tę ż n ie j p rz e k sz ta łc a się w św ię to m ło d z ie ż y a k a ­ d e m ic k ie j.

Ł a sk aw y p ro tek to rat n a d a k c ją „ T y g o d n ia A k a d e m ik a " o b ją ł P a n P re z y d e n t R z e cz y p o sp o li­

te j Ig n a c y M o śc ic k i. S k ła d K o m ite tu sta n o w ią : P rz e d sta w ic ie la W iele b n e g o D u c h o w ie ń stw a , S e ­ n a tu , S e jm u , R z ą d u i re k to rz y w y ż sz y c h u c z eln i.

P o m o rsk i K o m ite t W o je w ó d zk i P o m o cy p o l­

sk ie j M ło d zie ży A k a d e m ic k ie j p o d p rz e w o d n i­

c tw em p . S ta ro sty K ra jo w e g o D ra W y b ic k ie g o . ... H w am iiiaiiM iini i ■■ ni»

T e n w z ią ł list, m e z w ra ca ją c n a ń u w a g i i p rz y p a tru jąc się c ó rc e z u śm ie c h e m , rz e k ł:

B aw ż e się tu . . . n a rz ec z o n y n ie k a ż ę d łu g o n a sie b ie c z ek a ć ; sz cz ę śliw y m b ę d z ie, je ­ ż e li, u jrz a w sz y c ię p o ra z p ie rw sz y , z n a jd z ie p ię k n o ść tw o ją , g o d n ą id e ału sw e j ż o n y .

I n ie c z e k a ją c o d p o w ie d z i w y sz e d ł p o w o li, b y p rz e c z y ta ć list, k tó ry , o trz y m a ł.

A le n ie u sz e d ł trz y d z ie śc i k ro k ó w , g d y z a ­ w ró c ił p o sp ie sz n ie d o p o k o ju c ó rk i.

B y ł b la d y i w z ru sz o n y , n a c a łe j tw a rz y m a­

lo w ało się ż y w e n ie z a d o w o le n ie .

C o to b ie , o jc z e ! — z a w o łała K lem e n c ja , p rz e c z u w a ją c c o ś z łeg o w ty m n ie sp o d z ia n y m p o w ro c ie p a n a D o rn y .

— O d łó ż te p rz y g o to w an ia , m o je d z iec k o — o d rz e k ł sm u tn ie te n o sta tn i, w c h o d z ą c d o p o k o ­ ju d z iś n a n ic ci się n ie z d a d z ą : p a n S a u v a i- tre p rz y je d z ie d o p ie ro z a k ilk a d n i.

Z a w sze to je szc z e d o ść p rę d k o 1

D o ść p rę d k o , z a p e w n e, n a z a ju trz b o w ie m p o ślu b ie p rz y w d z ie je sz ż a ło b ę , m o je d z iec k o . C z y taj sa m a. T o m ó w ią c , D o rn y p o d a ł o tw a rty list c ó rc e .

T e n a tak a p o p le k ty c z n y — o d rz e k ła K le­

m e n cja p o p rz e c zy ta n iu — k tó re g o o fia rą p a d ł o jc ie c n a rz e c z o n e g o m e g o , o p ó ź n i z k o n ie c z n o ­

ści o k ilk a d n i p rz y jaz d p a n a L u c ja n a . S m u c i m n ie to tern w ię c e j, iż z d a je m i się, ż e k o c h a ła­

b y m ja k d ru g ie g o o jc a te g o starc a , k tó ry b y ł p rz y jac iele m tw o im i p o w ie rz y ł u fn ie sz c zę śc ie w ła sn e g o sy n a w m o je rę c e .

Ś m ie rć ta c z y n i m a łż e ń stw o w a sze te m p o ż ą d a ń sz e m d la m n ie ; b o g d y b y i m n ie sp o tk a­ ło c o ś p o d o b n e g o , m iałb y m p e w n o ść p rz y n a j-

stw o w e j m y śli p o lsk ie j w śró d n a ro d u z d e p ta n e g o i sk rę p o w an e g o p rz e z o b c ą p o tę g ę.

D z ie ń 11 listo p a d a , to o w o c p ra c y i tru d ó w s e te k ty s ię c y c ic h y c h , n ie ra z m o ż e n ie z n a n y c h sp o łe c z eń stw u , b o jo w n ik ó w z a s p ra w ę p o lsk ą , k tó rz y sw ą c ię ż k ą i o fia rn ą p ra c ą p rz eo ra li n i­

w ę o jc z y s tą i p o sia li n a n ie j te z ia rn a u m iło­ w a n ia P o lsk i i je j w o ln o śc i p o n a d w s z y s tk o , ja k ie ta k w s p a n ia ły,p lo n w y d a ły w c h w ili d z ie­

jo w eg o p rz e w ro tu . Ś w ię c ą c d z isia j ra d o sn ą ro ­ c z n ic ę o d z y sk an ia n ie p o d leg ło ści n ie p o w in­ n iśm y z a p o m in a ć o z a su łg a c h ty c h w szy stk ic h , k tó rz y b e z w z g lę d u n a sw o je p o g ląd y i p rz ek o ­ n a n ia p o lity c z n e p o św ię c e n ie m i p ra c ą sw o ją k ła d li p o d w a lin y le p sze j p rz y sz ło śc i n a ro d u .

N iec h a j to św ię to w y z w o len ia b ę d z ie o g ó ln e m św ię te m w s z y s tk ic h sy n ó w P o lsk i b e ż ró ż n icy p rz e k o n a ń i p o g lą d ó w . N iec h a j p a m ię ć w sp ó l­

n e j p ra c y i o fia r, ja k ie n a o łta rz u n ie p o d le g ło śc i s k ła d a ł c a ły n a ró d w c z a sie m in io n y c h la t n ie ­ w o li, p o łą c z y i sk u p i d z isia j w sz y stk ic h P o la k ó w d o d a lsz e j w sp ó ln ej i z g o d n e j p ra c y , n a d u trw a­

le n ie m i ro z w o jem w o ln e j, z je d n o cz o n e j i n ie ­ p o d le g łej O jc zy z n y .

N ie c h aj d z ie ń te n , sy m b o l z m a rtw y c h w s ta­ n ia p a ń stw o w e g o P o lsk i, b ę d z ie d la n a s d n ie m p ra w d z iw e g o b ra te rsk ie g o p o je d n a n ia i p a m ią ­ tk ą je d n o śc i i w sp ó ln o ty n a ro d u . N ie c h w ty m d n iu z n ik n ą w sze lk ie w a śn ie i n ie p o ro zu m ien ia , ja k ie n a s d z ie lą w ż y c iu c o d z ie n n e m i n ie ch n a m p o n a d w s z y s tk o p rz y św ie c a id e a ł w o ln o śc i, p o tę g i i d o b ra p a ń s tw a . B o i.

z w ra c a się z g o rą cy m a p e lem d o c a łe g o sp o łe­ c z eń stw a P o m o rz a b e z ró ż n ic y w a rstw i sta n ó w , b y w sz y sc y ro d a cy te j p ra sta re j z ie m i p o lsk ie j, n a d b a łty c k ie j stan ę li w sz e re g a c h K o ła P rz y ja c ió ł A k a d em ik a.

N ie c h se rca w szy stk ich z w ró cą się d o m ło ­ d z ie ż y a k a d e m ic k ie j i z e sp o lą się w św ięc e n iu św ię ta m ło d o śc i.

W sz e lk ic h in fo rm ac y j w sp ra w ie „ V I T y g o ­ d n ia A k a d e m ik a " u d z ie la S e k re ta rjat K o m ite tu W y k o n a w c z eg o T o ru ń św . Ja k ó b a 7. T e l. 3 2 7 .

-Kulą u nogi-

je st to w a r le ż ąc y n a sk ła d zie k a ż d e g o p rz e d s ię b io rstw a. S p iesz się p o z b y ć z a le g ają c y c h to w a ró w p rz e z umiejętną reklamą w „Glosie

Wąbrzeskim^

m n iej, ż e z o sta w ię c ię p o d o p ie k ą p ro te k to ra i p rz y ja c ie la .

K le m e n c ja n ic n ie o d p o w ie d z iała , ty lk o u k ry­ ła łz y sw e n a p ie rsi o jc a , rz u c iw szy m u się w o - b ję c ia .

G d y b y m w ie d z ia ła , ż e m y ślisz n a se rjo co m ó w isz sz e p n ę ła , w y rz e k ła b y m się m ę ża , b y n ie o p u śc ić c ię n ig d y !

II.

.L u c ja n .

P rz en ie śm y się d o p rz e ślic zn e g o , w e so łe g o m ie szk a n ia , n ie d a le k o m ia ste c zk a B e n feld w A l­

z a c ji. M ło d y d w u d zie sto sze śc io letn i c z ło w iek w sz e d ł w łaśn ie d o g a b in e tu , k tó re g o z a m k n ię te sz c z e ln ie o k ie n n ic e i z a p y lo n e m e b le św iad c z ą w y m o w n ie, ż e o d w ie lu d n i n ik t n ie p rz e b y w a ł v’ te m sa n k tu a rju m p ra c y i m y śli.

G łę b o k a p o m ię d z y b rw ia m i b ru z d a , w y stę­

p u ją c a b a rd z o w y ra ź n ie , p o m im o m ło d e g o w ie k u , c e ra m a to w a p rz y c z a rn y c h w ło sa ch , o c z y b ru n a ­ tn e o k o lo n e g ę stem i i tro c h ę k rz a c z astem i b rw ia­

m i, k a ż ą się d o m y śla ć w sie d z ąc y m w fo telu p rz y b iu rk u m ło d z ie ń c u , je d n e g o z ty c h u m y słó w p o­ z y ty w n y c h , p o d c ią g a jąc y c h p o d ra c h u b ę c z y n k a ­ żd y , o b lic za jąc y c h n a stę p stw a k a ż d e g o p o stę p k u . B y ł to rz e c z y w iśc ie c z ło w ie k , d la k tó re g o c a łe ż y c ie je st in te re se m .

T a k im b y ł L u c jan S a u v a itre , n a rz e c zo n y p a n ­ n y D o rn y . O jcie c je g o , u ro d z o n y n a p o łu d n iu , p rz y słan y b y ł ja k o u rz ę d n ik d o A lz a cji, g d z ie o sie d lił się i n a b y ł p o siad ło ść; L u c ja n , ja k k o lw ie k p o sia d a ł w sz y stk ie z n a m io n a n a tu ry p o łu d n io w e j, u ro d z o n y w B e n fe ld , n ie z n a ł in n e j o jc z y zn y .

Ś m ie rć o jc a z ro b iła g o sie ro tą i z u p e łn ie sa ­ m y m n a św ie c ie .

(C ią g d a lsz y n a stą p i.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

m usow ego najw ięcej dającem u za gotów kę przy

P odryw anie autorytetu rządu nie może więc stronnictwom opozycji przy ­ nieść żadnych korzyści — jest to już tylko ze szko­.. dą dla państw a rujnow anie jego

mysłowych, za częściowy wzrost bezrobocia wmi się rząd — w gazetach wspomina się tylko o kryzysie w Polsce nie wspominając wcale wzgl.. bardzo mało o krwawych przejawach

dzach i urzędach, to liczbę ich zmniejszono ó 47 miejsc, tak iż etatów na następny rok budżetowy przewiduje się 11.955, Również zmniejszono etat szeregowych w Straży

O gień się szybko rozszerzył na całe zabudow anie obory tak, że nie było m ożna się do niej Zbliżyć z pow odu silnego żaru.. Prócz obory spaliły się trzy krow y, koń,

11,30 przed pot sprzedawać będę w drodze przetargu przymusowego najwięcej dającemu za go­. tówkę :

bonki; były one jednak zam knięte i złodziej m u- siał się jedynie zadow olić około 12 zł., znajdujące- m i się na talerzu przed żłóbkiem. N atychm iast zaalarm ow ał

munikacji, otrzymujący nie ma prawa żądać pozatermi- nowych dostarczeń gazety, lub zwrotu ceny