• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski 1931.01.22, R. 11, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski 1931.01.22, R. 11, nr 10"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

bztsiejszy numer zawiera 6 stron Cen<> pojedynczego egzemplarza 15 groszy

Wąbrzeźno, czwartek 22 stycznia 1931 r.

Nr. 10 Rok XI

PROCES ANTYPOLSKI W MALBORGU.

W MLKJIHGFEDCBAjakich w arunkach źyją nasi rodacy w ziem i M alborskiej, tego najjaskraw szym dow odem jest proces, k tó ry ostatnio odbył się przed tam tej ;zym sądem przysięgłych. C hodziło o dokonane w jesie-

»i ub. roku napady zorganizow anych bojów ek nie­

m ieckich na m ieszkańców -P olaków i na szkołę polską w e w si M ikołajki w pow iecie sztum skim . M ieszkańcy polscy byli już w pierw kilkakrotnie napastow ani ze strony członków bojów ki hitlerow ­ skiej k ilk ak ro tn ie pow ybijano szyby w m ieszka- ttiach polskich, aż w reszcie w nocy z dnia 29-go na 30-go października 1930 roku bojów ka dokonała napadu na szkołę polską i ochronkę oraz na m ie- szkanie niejakich O sińskich, w łaścicieli dom u ,w którym m ieści się szkoła. G dy nareszcie w ładze zdecydow ały się w tej spraw ie w szcząć śledztw o, N iem cy usiłow ali początkow o zw alić w inę napadu na...P olaków , tw ierdząc jakoby „P olacy sam i spro­

w okow ali -ten napad rozm yślnie, aby m ieć „m ater- jał" przeciw ko N iem com ,.." G dy jednak bezczel­

ne to kłam stw o niem ieckie nie udało się, w ów czas N iem cy w ym yślili znów inne łgarstw o, tw ierdząc m ianow icie, że zajście nie posiada rzekom o „ża­

dnego tła politycznego" i źe m a rzekom o charakter jedynie „pryw atny"...

P ięciodniow a rozpraw a przed sądem przysię­

głych w M alborku przekonała w szystkich, źe m a się tu do czynienia z celow ym , z góry obm yślanym napadem grupy hitlerow ców na m ieszkania pol­

skie, na szkołę i na ochronkę m niejszościow ą, — P rzez salę sądow ą przew inęło się podczas rozpra­

w y nie m niej, jak 68-u św iadków . S ąd czynił w szy­

stko, by nie dopuścić do w yjaśnienia tła ow ego zaj­

ścia, m im o, iź oto w łaśnie w yjaśnienie tła starał się oskarżyciel pryw atny, prezes Z w iązku S zkolne­

go z B erlina p. J, B aczew ski, który na sam ym po- początku rozpraw y chciał stw ierdzić narodow ość oskarżonych. G dy prezes B aczew ski zapytał ich, czy są — jak to tw ierdzi prasa niem iecka, — P ola­

kam i, w szyscy czterej oskarżeni głośno i z nadętą pychą stw ierdzili, źe są N iem cam i, ba, idw óch z nich — to przyw ódcy polityczni nacjonalistów . N a­

zw iska ich, posiadające zniem czone brzm ienie „pol­

skie", są: G ottschew ski, P atczinski, G usow ski i C olevius. Z polskością nie m a żaden z nich, oczy­

w iście, nic w spólnego.

R ozpraw a dała bardzo w iele ciekaw ego m ater- jału, rzucając ponure św iatło na stosunki w scho- dnio-pruskie. A czkolw iek w iększość m ieszkań­

ców w si M ikołajki stanow ią P olacy, to jednak gar­

stka przybyszów — N iem ców , potom ków renega­

tów , terroryzuje w iększość polską, m ając do dyspo ­ zycji i pom oc m iejscow ych żandarm ów , którzy zu­

pełnie jaw nie w ystępują przeciw P olakom , odm a­

w iając interw encji i ochrony rodzin polskich. — Ś w iadkow ie zeznali pod przysięgą, że jeden z żan­

darm ów , jako odpow iedź na prośbę o ochronę, po ­ w iedział: „Jak chcecie ochrony, to idźcie do W ar­

szaw y..."

P olakom nie w olno głośno rozm aw iać. K ażda próba teatru am atorskiego lub lekcja śpiew u odby­

w a się przy ryzyku napadu. H akatyści w szczy­

n a ją b ó jk i z P o lak am i, w y m y ślając o rd y n a rn ie n a P o lak ó w .

T o w szy stko stw ierd zili św iad k o w ie. Z ezn an ia św ia d kó w stw ie rd z a ją ró w n ież, źe n a p a d b y ł p rz y ­ g o to w an y . P am iętn eg o w ie cz o ru d w a j h ittle ro w - c y n a p a d li n a w ra c a ją c e z k o ścio ła p a n ie O siń sk ie.

A g d y z a c z ę ła się d e w a sta c ja jed n eg o z m ie sz k a ń p o lsk ich , N iem k a, n ie ja k a F ieb erg o w a, o tw o rzy ła o k n o i w o ła ła : „ T u n ie m ieszk a G em b o sz, tu m ie­

sz k a F rie b e rg !" W te n sp o só b z a d o k u m e n to w a ła , źe n a p a d z w ra c a się ty lk o p rz e c iw k o P o lak o m , co te ż w sąd zie stw ierd ziła., I fa k ty c z n ie u p p .

„Ostdeutsche Wirtschaft"

Berlin. „ L o k a l-A n z eig e r" d o n o si, że k ie ro w ­ n ik u rz ę d u p o m o cy w sch o d n iej w K ró le w c u M u s- sc h e l w y sto so w a ł d o k o m isa rz a R zeszy d la p ro - w in cy j w sch o d n ich , m in . T re v ira n u sa list z p ro śb ą o d y m isję. U stą p ien ie sw o je M u ssch el m o ty w u je z u p e łn em n ie p o w o d z e n iem a k c ji rz ą d u R zeszy n a

Katastrofa kolejowa na dworcu w Gdyni.

ZDERZENIE POCIĄGU OSOBOWEGO Z LOKOMOTYWĄ.

4 zabitych, 12 ciężko rannych i 29 lżej rannych. — Sprawcy tragicznego wypadku aresztowani.

Gdynia. W p o n ie d z iałe k , d n ia 19. b m . o g o d z.

6 m . 2 6 ra n o p o ciąg o so b o w y N r. 5 5 2 0 , p rz y b y w a­

ją c y z W ejh ero w a, w p a d ł n a d w o rcu g d y ń sk im n a ilo ko m o ty w ę p o ciąg u o so b o w eg o n r, 127.

Z d e rz en ie b y ło b a rd z o siln e, a sk u tk i trag iczn e, o b ie lo k o m o ty w y w y k o le iły się.

Z w ejh ero w sk ieg o p o c iąg u o so b o w eg o , n a p e ł­

n io n eg o p a sa ż era m i — p rz e w aż n ie ro b o tn ik a m i, u - rz ę d n ik a m i i m ło d zie ż ą szk o ln ą — w y k o le iły się i u le g ły ro zb iciu 2 w ag o n y o so b o w e o ra z b ra n k a rd .

Z ro z b ity c h w ag o n ó w ro zleg ły się strasz liw e ję k i i ro z p a c z liw e w o łan ia o p o m oc. R o zg ry w ały się w strz ąsa ją c e scen y .

W ro z b ity c h w a g o n a c h z n a jd o w ało się o k o ło 4 0 o só b .

T rz y o so b y z o sta ły z a b ite n a m iejscu , o k o ło 12 o só b w y n iesio n o w sta n ie n ieprzy to m n y m z cięż- k iem i ran am i. W iele z n ic h zn ajd u je się w ag o n ji.

P o z a te m z g ó rą 2 0 o só b o d n io sło le k k ie ran y . N a m iejsce k a ta stro fy p o śp ie sz y ły d ru ży n y ra ­ to w nicze o raz w ład z e śled cze.

O w y p a d k u p o w iad o m io n o n a ty c h m ia st w o je­

w o d ę p o m o rsk ieg o i d y re k c ję k o lejo w ą w G d a ń­

sk u , sk ą d w y słan o n a ty c h m ia st k o m isję, k tó ra b a ­ d a p rz y c z y n y i ro z m ia ry k a ta stro fy .

R u c h w k ie ru n k u W e jh e ro w a z a m k n ię to . K a ta stro fa w y d a rz y ła się p u n k tu a ln ie o g o d z.

6 .2 5 ra n o n a d w o rc u g łó w n y m w G d y n i, w m o m en ­ cie p rz y jaz d u p o ciąg u o so b o w eg o z W ejh ero w a, w io zącego ro b o tn ik ó w i u rz ę d n ik ó w d o p o rtu , — N a d w o rc u zn ajd o w ał się w ty m czasie p o ciąg o- so b o w y z G d a ń sk a , z a o p a trz o n y w d w ie lo k o m o­

ty w y .

Je d n a z n ic h m iała b y ć o d czep io n a. — M a sz y­

n ista tej lo k o m o ty w y , P o la k z G d a ń sk a , S ta n isła w Z ieliń sk i sp ó źn ił się z m anew ro w an iem , p rz e je ­

PRZEŚLADOWANIE NA LITWIE.

Kowno. P ra sa rz ą d o w a o g łasza d e k ret g u b e r­

n a to ra k o w ień sk ieg o , n a m o cy k tó re g o n ało żo n o

G em bo szó w ro z b ito szy b y , p o ła m a n o p ło t, z n isz­

czo n o o g ró d i t, p .

Je d n em u z d z ia ła c z y p o lsk ich , p . S ta n isła w o w i S zreib ero w i, w ła śc ic ie lo w i ceg ieln i i w ielk ieg o g o sp o d a rstw a , b o jó w k a rze zag ro zili sp alen iem d o ­ m o stw a.

O sk a rż y c ie l p ry w a tn y , p re z e s B a c ze w sk i, w sw ej m o w ie stw ie rd ził w szy stk ie p o w y ższe fak ty , p o d a ją c ró w n ież d o w iad o m o ści sąd u , iż o sk a rże n i g ro źb am i sta rali się w p ły n ą ć n a św ia d k ó w w k ie­

ru n k u sk ła d a n ia fa łszy w y c h zezn ań . G d y o d n o ­ śn i św iad k o w ie p o tw ie rd z ili jeg o sło w a, o rg a n iz a ­ to r n a p a d u G o ttsc h e w sk i p rz y z n a ł się d o p o p e łn io­

n y c h czy n ó w . B y ł to m o m en t n iezm iern ie p rz y ­ k ry d la N iem có w , n ie w y łą c z a ją c n a w e t sęd zió w . P re z es B aczew sk i z re asu m o w ał w sz y stk ie m o ­ m e n ty p ro c e su , w y k azu jąc, iż w inę p o śred n ią w ty c h a n ty p o lsk ic h e k sce sac h p o n o szą w ład ze, k tó ­ re to le ru ją zaró w n o sam e e k sce sy ja k i a n ty p o l­

sk ie p o stę p o w an ie źan d arm erji. P re z e s B aczew sk i m ó w ił o p ra w ie d o ży cia m iljo n o w ej rz e sz y p o lsk iej w . N iem czech , m ó w ił o jej n ie p rze d a w n io n y c h p ra­

rz ec z p ro w in cy j w sch o d n ich . L u d n o ść ty c h o b sz a­

ró w p o z a su b w en cjam i p rz y z na n e m i p rz e z sp e­

cjaln e z a rz ąd z e n ia p o m o cy d la P ru s W sch od n ich , n ie o trz y m ała d o ty ch czas an i fen ig a z fu n d u szu p rz e w id z ia n e g o n a p o m oc idla o b sz a ró w d o tk n ię­

ty c h k ry zy sem n a w sch o d zie.

c h a ł sam o w o ln ie zw ro tn icę i z n a la z ł się n a to rz e p o c ią g u w ejh ero w sk ieg o .

W te j ch w ili n a d jec h a ł p o ciąg w ejh ero w sk i. — Z d e rz en ie b y ło strasz n e . O b ie lo k o m o ty w y w y ­ p a d ły z szy n , z a ta ra so w u ją c to r. P o ciąg w e jh e­

ro w sk i sp ię trz y ł się. T rz y w ag o n y o so b o w e, n a ­ p e łn io n e p a sa ż e ra m i i w ag o n p o c z to w o -b a g a ź o w y w ib iły się w sieb ie.

P o śp ieszo n o n a ty c h m ia st n a ra tu n e k . Z sk łę­

b io n ego ż e la stw a w y d o b y to trz y z m a sak ro w a n e tru p y , 13 ciężk o ran n y ch , 2 9 o k a le c zo n y c h i k o n - tu zjo n o w an y ch .

C iężk o p o k a le c z o n y ch z p o ła m a n e m i n o g am i i ż e b ra m i i ran am i tłu czo n em i n a g ło w ach o d sta ­ w ion o : 6 d o sz p ita la w G d y n i, i 7 d o W ejh ero w a.

W sz p ita lu g d y ń sk im z m a rła w k ró tc e c z w a rta o fia ra , m a szy n ista p o ciąg u w ejh ero w sk ieg o , P o d - w o m y z W ejh ero w a.

D ru g im zab ity m o k a z a ł się z w ro tn ic z y stacji g d y ń sk iej W o ss, n a z w isk 2 p o z o stały c h z a b ity c h n ie u stalo n o .

L żej ran n i zo stali p o k a le c z e n i o d łam k am i szk ła i ż e la z a w n o g i, ręce, k o la n a itd .

D w a to ry w k ie ru n k u W e jh e ro w a z o sta ły z a ta ­ ra so w a n e , R u ch w k ie ru n k u W e jh ero w a i g ra n i­

cy n iem ieck iej w S trz eb ie lin ie z o sta ł u trzy m a n y n a jed ny m to rz e zap aso w y m .

N a m iejsce p rz y b y ły p o ciąg i ra to w n ic z e z G d a ń­

sk a , z p re z e se m d y re k c ji, in ź. D o b rzy ck im i w i­

c e p re z e se m G ru tz m a ch e re m n a czele.

S traty m a te rjaln e w y n o szą 130 ty się c y zł, A - re szto w an o m aszy n istę p a ro w o z u g d ań sk ieg o S ta­

n isła w a Z ieliń skieg o i p a la c z a A lb e rta R u n g e, N iem ca g d ań sk ieg o . O b aj p o n o sz ą w inę za k a ta­

stro fę . , r,

o

g rzy w n ę p o 3 0 0 litó w n a 12 b y ły c h p o słów za u - d z ia ł w p o żeg n an iu d e p o rto w an y c h z K o w n a p rz e­

stęp c ó w p o lity czn y ch .

w ach , o w ielk ości k u ltu ry p o lsk iej i o p o trz eb ie p ie lę g n o w a n ia jej p rz e z lu d n o ść p o lsk ą. D aw n o ju ż ch y b a sa la sąd o w a w N iem czech n ie sły sz ała słó w ta k ic h , ja k p o d czas tej ro zp raw y ...

M im o , źe sąd czy n ił w szy stk o , a b y n ie d o p u ścić d o w y jaśn ien ia isto tn eg o tła zajść i fak ty czn y ch ich p o w o d ó w , ro z p ra w a je d n a k w y k a za ła, źe n a ­ p a d b y ł p rzy g o tow an y z g ró y , źe P o la cy b y li p rz e - ślald o w an i i te rro ry z o w a n i w M ik o łajk ach . O sta­

te c z n ie , sąd , acz n ie w y jaśn ion o d o re sz ty w sz y­

stk ic h tajem n ic, m u sia ł sk a z a ć g łó w neg o o sk a rżo ­ n eg o , G o ttsch ew sk ieg o , n a c z te ry m iesiące i je­

d en d z ie ń w ięzien ia, C h o lev iu sa n a je d e n m iesiąc w ięzien ia, P a tcz in sk ie g o n a 2 0 m k . k a ry , o sta tn ie­

g o zaś o sk arżon eg o , G u so w sk ieg o , — u w o ln ił.

T a k sk o ń czy ł się te n p a m ię tn y p ro c e s o n a p a d n a P o la k ó w i n a sz k o łę p o lsk ą w M ik o łajk ach , — ta k o to ^ sp raw ied liw y " sąd p ru sk i „ u k a ra ł" sp ra­

w c ó w w ielu a n ty p o lsk ich ek scesó w .

W y m ow a ty c h fa k tó w p o w in n a sw e ech o z n a ­ le źć w G en ew ie.

o —

(2)

“ E E s tr 2 „GŁOS WĄBRZESKI** Nr. 10

22 fata w chlewie.

OFIARA ZABOBONU RODZINY.

Katastrofa kolejowa w Gdyni. P aro w ó z p o ciąg u Nr, 127, k tó ry sta ł się p rzy p ad k o w y m sp raw cą

w ielk iej k atastro fy k o lejo w ej.

W o statn ich 'd n iach w ładze p o licy jn e d o k o n a­

ły straszneg o o d k ry cia w M ieszk o w ie w p o w iecie jaro ciń sk im . O to w ch lew ie g o sp od arza A n ton ie ­ go K o ń czak a zn alezio n o k o b ietę n iem al zu p ełn ie n ag ą, leżącą n a b arło g u n iep raw d o p o d o b n ie b ru d ­ n y m , k tó ry m iała tu ż o b o k k o ry ta trzo d y ch lew ­ nej.

W chw ili, gdy w ład ze p o licy jn e w eszły , k o b ie­

ta ta n ie o k azała żad n eg o lęk u a n a w ezw an ie, b y w stała z b arło g u , zu p ełn ie n ie reag o w ała, p o n ie­

w aż, jak się o k azało p ó źn iej, n ie m o g ła się zu p eł­

n ie p o ru szać.

Je st o n a jak b y sp araliżo w an a od d łu g ieg o sie­

d zen ia n a b arło gu w p o zy cji p rzyk u cn iętej, m ię­

śn ie jej n ó g zu p ełn ie się sk u rczy ły , tak że n ie m o ­ że o b ecn ie zro b ić an i jed n eg o k ro k u . P o ru sza jed y ­ n ie p raw ą ręk ą, k tó rą p rzyjm u je p o k arm . K o b ietę tę n aty ch m iast u w o ln io n o z jej w ięzien ia i p rze­

w iezio n o d o szp itala.

W stęp n e śled ztw o p o licy jn e stw ierd ziło, że jest to 4 2 -letn ia K atarzy n a P asiak ó w na, k tó ra w ch lew ie ty m p rzeb y w ała zg ó rą 22 lata (I). P o w o­

d em zam k n ięcia jej b y ł an o rm aln y jej stan u m y­

sło w y , u w ażan y p rzez ro d zin ę za o b jaw o p ętan ia p rzez d jab ła. Ja k o p o w iad a jej sio stra K o ń czak o -

PRZEMYTNICY NIE PRÓŻNUJĄ.

Wilno, W rejo n ie F ilip o w a p atro l K O P -u za­

trzy m ał 7 p rzem y tn ik ó w , k tó ry m o d eb ran o k o n tra­

b an d ę w arto ści p o n ad 50 ty sięcy zło ty ch .

$o$—

WENECJA W POWŁOCE MGŁY.

Rzym. D o n szą z W en ecji, że p an u je tam g ęsta m gła, k tó ra u tru dn ia żeg lu g ę,

$o.$—

BRZYDOTA ULECZALNĄ.

W P ary żu o d b y ł się n ied aw n o jed en z k o n g re­

só w tak zn am ien ny ch d la d o b y w sp ó łczesn ej, a m ian o w icie k o n g res „ch iru rg ó w estety czn y ch ", k tó rzy w ied zę sw ą i d o św iad czen ie p o św ięcili w y ­ łączn ie n ap raw ianiu b łęd ó w n atu ry w d zied zin ie u ro d y lu d zk iej. C h iru rg ja estety czn a, n ajm ło d sza lato ro śl tej d zied zin y m ed y cy n y , m a za zad anie w alk ę z b rzy d o tą, a tak że zacieran ie zew n ętrzn y ch ślad ów , jak ie n ielito ściw a d ło ń czasu rzeźb i n a tw arzy lu d zk iej. N a zjazd ten p rzy b y li p rzed sta­

w iciele całeg o św iata: N iem cy, A n g licy , B elg o w ie, A m eryk an ie, W ło si, G recy , H iszp an ie, Jap o ń czy cy i t. d.

w a, n ieszczęśliw a b ęd ąc n a słu żb ie w P o zn an iu , p rzed 26 laty u w ied zio n a zo stała p rzez rzek o m e­

g o n arzeczo n eg o i o d teg o czasu p o częła sk arży ć się n a b ó l g ło w y i zam ro czen ie.

Z teg o też p o w o d u zm ien iała o n a często m iej­

sce słu żb y a p o p ew n ym czasie w ró ciła d o d o m u w p rzek o n an iu , że o d p o czy n ek p rzy w ró ci do ró w ­ n o w ag i jej n aruszo n y stan zd ro w ia. Jed n ak stan jej stale się p o g arszał, a liczn i zn ach o rzy , k tó rzy ją b ad ali, o rzek li jed n o m y śln ie, że jest o n a o p ęta­

n a p rzez czarta.

W p rzek o nan iu tern u tw ierd ziło ro d zin ę z a­

ch o w an ie się n ieszczęśliw ej, k tó ra p o d żad n y m p o zo rem n ie ch ciała u d ać się d o k o ścio ła, g d zie ro d zin a m oidłam i ch ciała z n iej rzek om eg o d jab ła w y p ęd zić.

N ieszczęśliw a p o p ad ała w atak i szału i w ście­

k ło ści, co zm u siło ro d zin ę d o zam k n ięcia jej w ch lew ie.

Ó w czesn e w ład ze n iem ieck ie n ie ch ciały za­

in tereso w ać się u m y sło w o ch o rą. W ch lew ie ty m p rzeleżała n ieszczęśliw a 22 lata i d o p iero teraz w ieść o tern ro zn io sła się p o p o w iecie, p o w o d u­

jąc in terw encję p o licji.

cen i n a całe ży cie, lu b też p asierb o m lo su , k tó ry ch n atu ra p rzez zło śliw y k ap ry s, ju ż w k o lebce n a­

zn aczy ła jak iem ś o d rażającem p iętn em . Ś m ieszn y lu b b rzy d k i n o s m ó g ł u czy n ić z m ło d ej d ziew czy­

n y n ieszczęsn ą sta rą p an n ę, p o zb aw ić ją d o m o w e ­ go o g n isk a i m acierzy ń stw a. N a szczęście jed n ak dr. D artig u es, n ajsły n n iejszy „ch iru rg k o rekto r" p o ­ siad a m oc sp o so b ó w , ab y n ajb rzy d szą k ary k atu rę n o sa u k ształcić w ed łu g p ięk n eg o g reckieg o w zo ru.

W iceprezes o b ecn eg o k o n g resu , d r. A u b ert, n aw o­

łu je w szy stk ich , n a p o d staw ach n au k i p racu jący ch ch irurg ó w estety czn y ch , d o u stalania w sp ó ln y ch m eto d d ziałan ia i zrzeszen ia się w w alce p rze­

ciw k o szarlatan o m , p ro w ad zący m „salo n y k o sm e­

ty czn e". P raw d ziw a sztu k a lek arsk a d aje tak zd u­

m iew ające rezu ltaty , że p ro w ad zen ie n o w ej k a­

d ry ch iru rg ji estety czn ej n a u n iw ersy tetach jest k w estją n ajb liższej p rzy szło ści,

$o$—

10 OSÓB ZGINĘŁO W PŁOMIENIACH

p o d czas p o żaru w ielk ieg o g m ach u h an d lo w ego w

K o n stan ty n o p o lu . — 4 p raco w niczk i w y sk o czy ły z o k ien i p o łam ały so b ie k o ści, — 10 in n y ch zo ­ stało n ieb ezp ieczn ie p o p arzo n y ch .

- o $ o -

S k u tk i w ielk iej k atastro fy w G d y n i. — O n eg daj p rzed g. 7 -m ą ran o n a d w o rcu w G d y n i zd arzy ła się w ielk a k atastro fa k o lejo w a, k tó ra p o ciąg n ęła za so b ą w iele o fiar. Z d jęcie: — w ag o n b ag ażo w y w sk u tek ziderzenia p o ciąg u do p o ło w y sw ej d łu ­ g o ści w b ił się do w ag on u 4 -tej k lasy . — 4 o so by

zabite, 42 ran n e.

T a n o w a sp ecjaln o ść ch iru rg ji p o zw ala „p o d sta­

rzały m p ięk n ościo m " n a u su w an ie ślad ó w staro­

ści b ez zap rzed aw an ia d u szy d jab łu , żąd ając od n ich w zam ian za to ty lk o g ru b szej su m y p ien ię­

dzy i tro ch ę w y trzy m ało ści n a b ó l. C h iru rg ja p la­

sty czn a stara się d o p o m ag ać tak że tym , k tó rzy n a sk u tek n ieszczęśliw eg o w y p ad k u zo stali zeszp e-

LAWINA ZASYPAŁA

w A lp ach fran cu sk ich p o d o ficera p ew n eg o fran ­ cu sk ieg o b ataljo n u strzelcó w alp ejsk ich , k tó reg o n ieb aw em o d k o p an o , m im o to n ieszczęśliw y zm arł n ied łu g o p o tem .

A D A M K R E C H O W IE C K I.

SZARY WILK

9) (C iąg dalszy).

P rzed kościołem i n a ow ej w ielkiej rów ninie, nie­

g d y ś u p raw n ej, dziś z b rak u rąk do p racy odłogiem leżącej, aż ku W arcie biegło istne obozow isko. S tały tu w ozy z w yprzężonem i końm i, a na w ozach całe m ieściły się rodziny. O p o d al ro zkładan o nam ioty, bu ­ dow ano szałasy, w ziem i kopano schroniska — słow em , m ieścił się k ażd y , jak i gdzie m ógł, a duchow ni i za­

m ożniejsi, m iłosierni lu d zie znosili tu straw ę i odzież, o raz leki rozm aite, bo się i choroby w śród tej n ęd zy m nożyć zaczęły.

D obrych uczuć, przebaczenia lub nadziei w ty m tłum ie nie szukać. K ied y n azaju trz po przybyciu zb li­

żał się B artosz ku kościoo lw i, gdzie się w ieczorne nabożeństw o odpraw iało, i w tłu m w m ieszany, chciał pobożnie B ogu się pom odlić, u sły szał w śró d słów m o­

d litw y i lam entu, takie w yzyw ania i bluźnierstw a, iż go trw o g a p rzejęła do głębi.

P ad ł n a kolana, głow ę skłonił k u ziem i i tak zgię­

ty w prochu, nie w chodząc naw et do św iątyni, m o d lił się o zlitow anie.

P o chw ili u k azał się k ap łan w e drzw iach kościoła z P rzenajśw iętszym S akram entem w ręk u. P odniósł złocistą m onstrancję, lśniącą prom iennie, i błogosła ­ w ił ludow i .A w tejże chw ili k rzy k w ielki, do w y d a podobny, w y rw ał się z piersi tysiąca. R am iona w y- d ąg an o ku niebu, głow am i bito o ziem ię, u p ad an o n a tw arze i czołgano się z jękiem , pokutnie u d erzając się w piersi.

K siądz n ak reślił w ielki k rzy ż w pow ietrzu i zni­

k n ął, — nabożeństw o się skończyło, — za m om ent

rozrzew nienie pobożne u stąp iło m iejsca dzikiej ro z­

paczy. Z płaczem niem ow ląt złączy ł się k rzy k nie­

w iast, k tó ry ch w yschłe piersi p o k arm u ju ż dać nie m ogły. N a w ynędzniałych tw arzach lśniły ogniem g o rączk i oczy w głąb zap ad łe, p atrzące ponuro. N ikt nie w ym aw iał strasznego w yrazu, — ale ze w szystkich postaci w y zierał — g łó d ! W szelkie zap asy w yczer­

pano, naw et m iłosierdzie nie m iało już czego podać nieszczęśliw ym ... S zał b y ł bliski!

O p o d al klęczącego ciągle B artosza, stało kilku lu ­ dzi i głośno rozm aw iało: dw ie niew iasty z niem ow lę­

tam i n a ręku, dw óch k m ied i jed en dostatniej nieco odziany, m ło d y człek, chudy, m ałej p o stad . M ów ił szybko, stanow czo; niespokojnym w zrokiem dokoła siebie rzu cał, a kręcił się, jak b y go co piekło.

A no — m ów ił, ch w y tając za rękojeść m ieczyka, k tó ry m iał u boku — czyńcie, jak o się w am zda...

C hcecie tu pom rzeć z głodu, to siedźcie... N a co cze­

kacie?

— Z litow ania boskiego czekam y! — w trąciła je­

d n a z niew iast.

H e, he!... — zaśm iał się m ały. — T eraz tak i czas, że litości niem a arii w niebie, ani n a ziem i. W i- d zid e: w iosna, słońce k u zachodow i się zniża, a tak pali, jak latem , w południe...

K rew w ypala, — ktoś w trącił.

A le w y p ali i ziarn o w ziem i; b y d ło traw y m ieć nie będzie, a człek ni chleba, ni w ody, bo rzek i w yschną...

— K ara B oża! k ara B oża! — w ołano.

T ak! tak! — potw ierdził m ały, — k ara za jed neg o n a w szystkich...

Z a W incza! — krzyknięto. — B odajby go pie­

k ło pochłonęło żyw cem !

— H e, he!... — zaśm iał się znow u ów człeczyną.

— P iekło go nie pochłonie, bo on z d jab łem zn a się.

Już m u i k ró l przebaczył, i d o stojeń stw a w ró d ł...

bogaty pan, jak przedtem !

S łuchano w m ilczeniu groźnem , a m ały co raz się b ard ziej ożyw iał i z ogniem m ów ił d alej:

— W około nędza, zgliszcza, głód, a S zam otuły nietknięte! W zam czysku skarby, zap asy — a wy z głodu m rzecie... głupi!

— C hodźm y na zam ek! — ktoś k rzy k n ął.

C oraz w ięcej g ro m adziło się lu d zi w okół m ów ią­

cego. S łuchano go i spoglądano n a siebie w m ilcze­

niu, lecz w zrokiem potw ierdzano jego słow a.

N iek tó rzy p y tali z cicha: C o zacz jest? bo go w ielu niS znało, p rzy b y ł tu dopiero od w czoraj, ale m ów ił najgłośniej, i ju ż w tej grom adzie nędznych i zro z­

paczonych przew ództw o b rał. D osłyszał p y tan ie i 2»- śm iał się jak zw ykle szyderczo, sucho:

H e, he!... — pytacie, ktom jest? A n a co w am w iedzieć. Z ali od w as żądam chleba lub schroniska?

B ędę głodny, to sobie rad ę dam !

I u d erzy ł dłonią po rękojeści m ieczyka.

A zresztą — ozw ał się po chw ili, — nie tar jem nica to żadna. Jam jest B olko z G ostynia... M ia­

łem tam posiadłość, i dom w łasny, i zagony piękne^

i stodoły pełne... M iałem żonę, córkę i rodzinę...

G łos m u u w iązł w k rtan i. W strzy m ał się chw ilę, odetchnął głęboko, o d ch rząk n ął, i ręce w znosząc do g ó ry , w ołał drżącym głosem :

— D ziś... z tego w szystkiego w yniosłem jen o du­

szę — a bogdajbym ją b y ł stracił! — k tó ra w ciąż w idzi p rzed sobą śm ierć żony, i hańbę córki, i u tratę dobytku, i ogień, k tó ry dom pochłonął!... D uszę, któ­

ra to w szystko pam ięta i ciało, k tó re jeno zem stą dysze...

W strzy m ał się znow u n a chw ilę i w net k rzy k n ął:

(C iąg d alszy nastąpi)'.

(3)

== Nr. 10YXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA „ G Ł O S W Ą B R Z E S K I * ' - - - -- - - -- - - -- - - -- - - - s t r . 3

S A M O B Ó J S T W O

P O U T R A C I E N A R Z E C Z O N E G O .

W W ie lu c k u p o w ia t k o w e ls k i, p o p e łn iła s a m o ­ b ó js tw o p r z e z p o w ie s z e n ie s ię w le s ie 2 5 - le tn ia E lż b ie ta M a r y z e lu k , P r z y c z y n ą tr a g ic z n e g o k r o ­ k u d e n a tk i b y ło z e r w a n ie z n a r z e c z o n y m z w o li r o d z ic ó w .

T Y S IĄ C E L U D Z I U M IE R A Z G Ł O D U . W c h iń s k ie j p r o w in c ji C h e n g i t y s i ą c e lu d z i z m a r ło z g ło d u . — N a w ie lk ic h p r z e s tr z e n ia c h n ie m a ż a d n y c h m ie s z k a ń c ó w , g d y ż p o z o s ta li p r z y ż y c iu o p u ś c ili s w e s ie d z ib y . — L u d z ie ż y w ią s ię t r a w ą i in n e m i r o ś lin a m i.

T A J E M N I C Z Y T R U P M Ę Ż C Z Y Z N Y , Z r o z t r z a s k a n ą g ło w ą z o s ta ł z n a le z io n y o b o k c m e n ta r z a k a to lic k ie g o w K r u p c u p o w ia t d u b ie ń - s k i. P o n ie w a ż p r z y z w ło k a c h n ie z n a le z io n o ż a ­ d n y c h d o k u m e n tó w o s o b is ty c h , ś le d z tw o n a t r a f ia n a tr u d n o ś c i. Z a c h o d z ą p r z y p u s z c z e n ia , ż e n ie z n a ­ n y m ę ż c z y z n a z o s ta ł z a m o r d o w a n y w ja k ie jś in n e j m ie js c o w o ś c i, p o c z e m p o r z u c o n o je g o z w ło k i, w c e lu z m y le n ia ś la d ó w w K r u p c u .

P O N I O S Ł A Ś M I E R Ć W P Ł O M IE N IA C H p e w n a k o b ie ta p o d c z a s p o ż a r u w n o c y n a p o n ie ­ d z ia łe k w B e r lin ie — d z ie ln ic a z a c h o d n ia . I n n ą k o b ie tę , c ię ż k o p o p a r z o n ą , o d e s ła n o d o l a z a r e t u . J e d e n s t r a ż n i k z o s ta ł z a c z a d z o n y .

KRONIKA iSRORTOWA.

X w m e c z u b o k s e r s k im , k t ó r y s ię o d b y ł w d n iu w c z o r a js z y m m ię d z y p o z n a ń s k ą W a r tą , a s t o ­ łe c z n ą P o lo n ją , z w y c ię ż y ła W a r t a w s to s u n k u 8 :5

X Z a w o d y h o k e jo w e w S m o k o w c u tp r z y n io s ły n a s tę p u ją c e w y n ik i: T e a m P o ls k i A — W ie d e ń 2 :0 . T K S ( B u d a p e s z t) — K r y n ic a 2 :0 ,

X M e c z e h o k e jo w e o p u h a r L e c h ji p r z y n io s ły n a s tę p u ją c e w y n ik i: C z a r n i — H a s m o n e a 3 :0 , P o ­ g o ń — L e c h ja 1 :0 .

X Z a w o d y h o k e jo w e w K r a k o w ie i Z a k o p a n e m z p o w o d u o c ie p le n ia s ię i z łe g o s t a n u lo d u z o s t a ­ ły w d n iu w c z o r a js z y m o d w o ła n e .

E C H A Z E B R A N IA R O C Z N E G O T O W A R Z Y ­ S T W A L U D O W E G O .

P o d c z a s o s ta tn ie g o z e b r a n ia r o c z n e g o ( w a ln e ­ g o ) T o w a r z y s tw a L u d o w e g o w W ą b r z e ź n ie p o d ­ n ie s io n o z a r z u t p r z e c iw k o p . D r ą ż k o w s k ie j, j a k o ­ b y p a n i t a b y ł a a u t o r k ą lis tu u m ie s z c z o n e g o w n r . 7 „ G ło s u W ą b r z e s k ie g o " . N a „ p r a w d z iw o ś ć "

ty c h w y w o d ó w , je d n a z c z ło n k iń T o w . L u d o w e g o s tw ie r d z iła , ż e w id z ia ła i w d o d a tk u s ły s z a ła , ja k p . D r ą ż k o w s k a z a p y ty w a ła s ię p r z e d s ta w ic ie la

T R U P W Ł Ó Ż K U ’

Tajemnicze zabójstwo starca w Radowiskach

D O C H O D Z E N I A P O L I C Y J N E W Y Ś V I E T L Ą Z A G A D K O W Ą S P R A W Ę . ( O d n a s z e g o s p e c ja ln e g o s p r a w o z d a w c y ) .

W ie lk ie R a d o w is k a , 2 0 s ty c z n ia 3 1 r .

L o te m b ły s k a w ic y r o z e s z ła s ię s t r a s z n a w ia d o ­ m o ś ć o z a b ó js tw ie

6 7 - le tn ie g o J a n a K o z ło w s k ie g o

w ła ś c ic ie la 2 4 m o r g o w e g o g o s p o d a r s tw a w W ie l­

k ic h R a d o w is k a c h .

Z a b ó js tw a d o k o n a n o w c h w ili, g d y ś p . J a n K o ­ z ło w s k i s p a ł ( g o d z in a 9 — 1 0 - ta w ie c z o r e m ) .

O z a b ó js tw ie p o w ia d o m io n o d z iś r a n o P o lic ję , k t ó r a z ja w iła s ię n a ty c h m ia s t w o s o ib a c h : P o w ia ­ to w e g o K o m e n d a n ta p o d k o m is a r z a B in ia s ia , k o ­ m e n d a n ta P o s te r u n k u W ą b r z e ź n o p r z o d o w n ik a K r a w c z y k a i p o s tr . K a r b o w s k ie g o ,

Z a P o lic ją P a ń s tw o w ą p o d ą ż y ł p r z e d s ta w ic ie l n a s z e g o p is m a p . Z b . W a c h o w ia k , c e le m z a s ią - g n ię c ia b liż s z y c h in f o r m a c ji.

O to c o s tw ie r d z ił n a s z s p r a w o z d a w c a : N a ­ ty c h m ia s t p o z a w ia d o m ie n iu o d o k o n a n e m z a b ó j­

s tw ie , s a m o c h ó d r e d a k c y jn y z a w ió z ł n a s n a m ie j­

s c e w y p a d k u .

Z a g r o d a ś p . J a n a K o z ło w s k ie g o z n a jd u je s ię z a R a d o w is k a m i, n a je d n e j, m a łe j g ó r c e . B u d y n k i, k r y t e s ło m ą , s t a r e , c z y n ią w r a ż e n ie , ż e s ą z a n ie d ­ b a n e .

W y c h o d z ą c z s a m o c h o d u , z a u w a ż y liś m y w ię ­ k s z ą g r u p k ę o k o E c z n y c h m ie s z k a ń c ó w , w ś r ó d k t ó ­ r y c h n ie b r a k n ie r ó w n ie ż k o b ie t.

N a m ie js c u z a s ta je m y w ó jta p . D ę b s k ie g o , s o ł­

t y s a p . B a lc e r o w ic z a i w ie lu in n y c h , k tó r y m o - o b o w ią z e k k a z a ł b y ć n a m ie js c u .

P o w ia to w y k o m e n d a n t p . B in ia ś z p r z ó d , p .

Cieżkie więzienie za zabójstwo

T o r u ń , 2 1 , 1 , 3 1 , r . N a s z s p r a w o z d a w c a s ą d o ­ w y z T o r u n ia d o n o s i: (X )

P r z e d S ą d e m O k r ę g o w y m w y d z ia ł k a r n y s t a ­ n ą ł W ła d y s ła w T o m a s z e w s k i z Ł o p a te k , o s k a r ż o ­ n y o z b r o d n ię z a b ó js tw a , d o k o n a n e g o n a ś p . E r -

n a s z e g o p . W a c h o w ia k a „ c z y ju ż u m ie ś c ił a r t y ­ k u ł " ( ! ? )

S tw ie r d z a m y , iż p . D . a n i n i k t z p o z a p r a c u ją ­ c y c h w r e d a k c ji o liś c ie ty m n ie w ie d z ia ł, a lb o ­ w ie m je s t t o ta je m n ic ą r e d a k c y jn ą , k tó r e j ż a d n e ­ m u r e d a k to r o w i z d r a d z ić n ie w o ln o ! ’

P a n i D r ą ż k o w s k a , c o j e s t p r a w d ą , s p o tk a ła s ię z p . W a c h o w ia k ie m , k t ó r e m u z ło ż y ła k o n d o - le n c je z p o w o d u z g o n u je g o s io s tr y .

T y le b y ło m ó w io n e z p , D r ą ż k o w s k ą — p r z y ­ p is y w a n ie z a ś te j p a n i n iie p o p e łn io n e j w in y , je s t p o p r o s t u a lb o z łą w o lą a lb o g łu p o tą !

K r a w c z y k ie m p r z y s tą p ili n a ty c h m ia s t d o p r z e s ł u ­ c h a n ia d o m o w n ik ó w , z w ła s z c z a

ż o n y z m a r łe g o o r a z d o r o s ły c h c ó r e k . Ż o n y ś p . K o z ło w s k ie g o w k r y ty c z n e j c h w ili

n ie b y ło w d o m u

a lb o w ie m b y ła u s ą s ia d a w r a z z w n u c z k ą n a g o ­ ś c in ie .

D w ie d o r o s łe c ó r k i n a to m ia s t, p o z o s ta w a ły w d o m u .

P o m ię d z y g o d z in ą 9 a 1 0 - tą — ja k z e z n a ją c ó r ­ k i, u s ły s z a ły w p o k o ju o jc a ja k o b y p ę k n ię c ie o - b r ą c z k i o d b e c z k i c z y p r z e w r ó c e n ie k o n w i.

Z e „ s tr a c h u " c ó r k i u c ie k ły n a s tr y c h ( ? ! ) O ś m ie r c i o jc a p o d o b n o n ic n ie w ie d z ą , o c z e m te ż r z e k o m o n ie w ie d z ia ła ż o n a z a b ite g o .

W r a z z e ś m ie rc ią ś p , K o z ło w s k ie g o „ z n ik n ę ło "

p r z e s z ło 2 0 0 z ło ty c h , s c h o w a n e n a p ó łc e w p u ­ d e łk u .

C a ła s p r a w a je d n a k w y d a je s ię z u p e łn ie n i e ­ p r a w d o p o d o b n ą — c h o d z i t u z p e w n o ś c ią o s p r a w y o s o b is te — o s p r a w y m a ją tk o w e , n a p r z e s z k o d z ie k tó r y c h m u s ia ł b y ć z a b ity ś p , K o z ło w s k i,

P o lic ja p r o w a d z i d a le j d o c h o d z e n ia , k t ó r e n i e ­ w ą tp liw ie w y ja ś n ią ta je m n ic ę z a b ó js tw a .

J a k s tw ie r d z iliś m y n a m ie js c u , c ó r k i z a b ite g o K o z ło w s k ie g o n ie b y ły z b y t d o b r e d la s w e g o o jc a i u tr z y m y w a ły p o d o b n o s to s u n k i m iło s n e z ja k ie - m iś o s o b n ik a m i z W ą b r z e ź n a i P u łk o w a .

O d a ls z y c h d o c h o d z e n ia c h n a s z y c h c z y te ln ik ó w p o w ia d o m im y .

(o )

w in ie L ib u c k im z N o w e g o D w o r u p o w , G r u d z ią d z , p o d c z a s z a b a w y w K s ią ż k a c h .

Z b r o d n ia r z z a s ą d z o n y z o s ta ł p o p r z e s łu c h a n iu lic z n y c h ś w ia d k ó w n a 5 l a t c ię ż k ie g o w ię z ie n ia .

O s k a r ż o n y p r z y ją ł w y r o k s p o k o jn ie .

O b w in ia n ie b liź n ic h o ile n ie m a s ię n a to d o ­ s ta te c z n e g o d o w o d u , je s t h a ń b ią c e i n ie lic u ją c e z g o d n o ś c ią p r a w e g o k a t o l i k a , (-)

J U Ż N I E Z A D Ł U G O !

b o w p o c z ą tk a c h lu te g o d o d a m y b e z p ła tn ie n a s z y m a b o n e n to m p ię k n y k a le n d a r z k s ią ż k o w y

„ P O M O R Z A N I N " ,

K to w ię c n ie z a p is a ł n a c a ły k w a r t a ł „ G ło s u " , w in ie n , c h c ą c o tr z y m a ć k a le n d a r z k s ią ż k o w y b e z ­ p ł a t n ie — z a p is a ć „ G ło s n a lu ty i m a r z e c .

Mar ja Przileska.

ZŁOTE LIŚCIE

P r z e tłó m a c z y ł z c z e s k ie g o D . K r ó lik o w s k i.

Z a le d w ie lu d z ie w y s z li z k o ś c io ła p o m s z y , z a d u ­ s z ę n ie b o s z c z k i m ły n a r z o w e j, o d p r a w io n ą w r o c z n ic ę s k o n u i z a n im r o z p o c z ę li s ię r o z p r a s z a ć , Ć w ie r k o w a w y s z ła z c h a łu p y i s ta n ę ła p r z e d p r o g ie m , w y c z e k u ją c k o g o ś n ie c ie r p liw ie .

K o g o ta k w y g lą d a s z , C e c y ljo ? — p y ta je j s ą ­ s ia d k a .

— A le ż P io tr u s i! — o d p o w ia d a p ó łg ę b k ie m z a ­ p y ta n a . Z a p e w n e z a g a d a ła s ię z k im ś , a j a je j d o ­ c z e k a ć s ię n ie m o g ę ...

P e w n ie m a p ó jś ć g d z ie n a r o b o tę — p o k iw a ła g ło w ą s ą s ia d k a — g o s p o d a r z o m p iln o , a b y b u r a k i n ie z m a r z ły , a ta k ie j r o b o tn ic y ja k P io tr u s ia ła tw o n ie z n a jd ą . W s z a k to ła d n ie z je j s tro n y , ż e b y ła n a m s z y p o m o d lić s ię z a H o łe s z k o w ą . B o ż e , g d y s o b ie w s p o m n ę , ja k j ą w y p ę d z iła z m ły n a z a d n ia b ia łe g o , ż e s ię W o jc ie c h o w i w ię c e j p o d o b a ła n iż in n e b o g a te , k tó r e m u n a r z u c a ła !

W y p ę d z iła j ą ja k z ło d z ie jk ę — m ó w iła s ą ­ s ia d k a d a le j, n ie z w a ż a ją c , ż e je j Ć w ie r k o w a n ie o d ­ p o w ia d a .

A p r z e c ie ż m u s ia ła P io tr u s ia m ie ć g o r a d a , k ie d y p r z e z ty le l a t z a m ą ż n ie w y s z ła , c h o ć je j s ię c ią g le tr a f ia li...

P r z e c ie ż m a s w ó j r o z u m — o d p o w ie d z ia ła Ć w ie r k o w a , a u jr z a w s z y P io tr u s ię w tłu m ie , s k in ę ła n a n ią n ie c ie r p liw ie .

P io tr u s ia b y ła s ta rs z ą s io s tr ą Ć w ie r k o w e j. Z a ­ p ła c iła s z w a g r o w i, a b y z k o m o r y z r o b ił je j ś w ie tlic ę , c h c ia ła d o s ta r o ś c i ta m m ie s z k a ć . M ia ła ju ż la t p r z e ­ s z ło tr z y d z ie ś c i i k ilk a , a le b y ła ła d n ą k o b ie tą , z o c z y ­ m a c z a r n e m i j a k k r u k , z b u jn e m i w ło s a m i. U m ia ła u b ie r a ć s ię ła d n ie , a p r a c o w n ic ą b y ła d z ie ln ą , k tó r ą g o s p o d a rz e c h ę tn ie w y n a jm o w a li d o p r a c y .

D z iś , c h o ć b y ł d z ie ń p o w s z e d n i, P io tr u s ia p o s z ła d o k o ś c io ła n a m s z ę ż a ło b n ą z a n ie d a w n o p o c h o w a n ą m ly n a r z o w ą , m a tk ę W o jc ie c h a , a b y ja k o d o b r a c h r z e ­ ś c ija n k a p o m o d lić s ię z a z m a rłą . N ie c h s a m a p r z e d B o g ie m o d p o w ie , ż e z n is z c z y ła s z c z ę ś c ie je j i s y n o w i.

B ie d n y W o jc ie c h ! — m y ś la ła s o b ie w d u s z y , j g d y p o r a ź p ie r w s z y p o la ta c h u jr z a ła k lę c z ą c e g o u ' g r o b u m a tk i. N ie c h c ia ł s ię o ż e n ić z in n ą . B o ż e , d a j m u s z c z ę ś c ie i g o d n ą ż o n ę , s z e p ta ła s ło w a m o d litw y .

P o s p ie s z s ię ! — r z e k ła s io s tra . — C z e k a n a c ie b ie W o jc ie c h .

P io tr u s ia a ż s ię z a to c z y ła p o d w r a ż e n ie m ty c h s łó w . S c h w y c iła s ię d ło n ią p ło tu . W e s z ła d o s ie n i i p r z e d d r z w ia m i d o tk n ę ła r ę k ą r o z p a lo n e g o c z o ła .

W o jc ie c h s ie d z ia ł w ś w ie tlic y n a ła w ie p r z y s to le .

W ita m c ię , W o jc ie c h u ! N ie c h c ię P a n B ó g p o c ie s z y — i d o d a ła n ib y ż a r te m : — C ó ż to , ż e o n a s n ie z a p o m n ia łe ś ?

P r z y s ia d ła s ię n a p r z e c iw s to łu .

N ig d y n ie z a p o m n ia łe m o to b ie — m ó w ił — p a tr z ą c w z r o k ie m ż y c z liw y m n a d z ie w c z y n ę . W s p o ­ m in a łe m c ie b ie p o d c z a s ty c h d łu g ic h la t c z ę s to ! a le m n ie u n ik a ła ś . P r a w d a , g d y b y m c ię n ie z n a ł, b y łb y m m y ś la ł, ż e ś o m n ie z a p o m n ia ła — i w y c ią g n ą ł p o n a d s to łe m r ę k ę , a b y u ją ć je j d ło ń .

W s z a k tw o ja m a tk a n a s r o z d z ie liła !

A le te r a z n a s r o z d z ie lić n ie m o ż e . P io tr u s iu ! T e r a z m o g ę w z ią ć tę , k tó r a m i je s t n a jm ils z ą . P r z y ­ c h o d z ę p o s ło w o .

W o jc ie c h u , c o m ó w is z ? — r z e k ła p r z e s tr a s z o ­ n a w r z e c z y w is to ś c i d z ie w c z y n a . — L u d z ie m ie lib y c ię z a b ła z n a , g d y b y ś z a ż o n ę b r a ł b ie d n ą w y r o b n ic ę . R o z w a ż!

C o m n ie lu d z ie o b c h o d z ą ? — o d r z e k ł i p o tr z ą s ł d u m n ie g ło w ą . — P r z e c ie ż b ie d n a b y ła ś , g d y ś m y s c h o ­ d z ili s ię w s a d z ie z a m ły n e m . C z y p a m ię ta s z P io tr u ­ s iu , ja k ie to c u d n e b y ły w ie c z o ry ? M ie s ią c p a tr z a ł n a n a s z e s z c z ę ś c ie , a m y d o p ó ź n e j n o c y c z a s s p ę d z a ­ liś m y r a z e m .

P io tr u s ia s ie d z ia ła z o p u s z c z o n ą n a p ie r s ia c h g ło ­ w ą . S ło w a W o jc ie c h a n a p a w a ły j ą r o z k o s z ą i d r ż e ­ n ie m . C o ś d a w n o ju ż z g a s łe g o b u d z iło s ię w n ie j d o n o w e g o ż y c ia .

K o c h a m n ie , n ie z a p o m n ia ł — ś p ie w a ło w je j d u s z y .

W o jc ie c h u j ą ł je j r ę c e i p o c z ą ł c ią g n ą ć k u s o b ie .

N ie — z a w o ła ła n a g le i c o f n ę ła s ię d o k ą ta iz b y . — N ie , W o jc ie c h u , ty s ię m y lis z ! Z a s łu ż y łe ś ! s o b ie n a in n e s z c z ę ś c ie , w s z a k ż e je s te ś m ło d s z y o d e ' m n ie . J a b y m c i s z c z ę ś c ia d a ć ju ż n ie m o g ła ... *

P io tr u s iu , p r z e c ie ż b y łb y m s o b ie ju ż d a w n o w z ią ł in n ą . C z y m i n ie w ie r z y s z , ż e c ię m iłu ję ? — w s ta ł i r o z s z e r z y ł r a m io n a .

P io tr u s ia p o tr z ą s n ę ła s m u tn o g ło w ą .

N ie c h c i B ó g w y n a g ro d z i z a w ie r n ą m iło ś ć i d o b r ą w o lę . T o n ie m o ż e b y ć . Z n a jd z ie s z d z ie w ­ c z y n ę ś w ie ż ą ja k k w ia t. J a c ie s z y ć s ię b ę d ę w a s z e m s z c z ę ś c ie m i d z ie ń i n o c o n ie m o d lić .

P o c z ę ła g ło ś n o s z lo c h a ć i p ła k a ć . P ła c z ta r g a ł je j c ia łe m .

— P io tr u s iu , m ie jż e r o z u m ! — w y b u c h ł g n ie w n ie .

C z e m u p o r a ź d r u g i m ą c is z m i s z c z ę ś c ie ? C z a r t- b y w a s k o b ie ty z r o z u m ia ł. P r z e c ie ż je s te ś m y p r a w ie w je d n y c h la ta c h , a ty w c ią ż je s te ś p ię k n a ...

P o c z ą ł p ie ś c ić je j w ło s y b u jn e , o p la ta ją c e s iln ie g ło w ę .

P io tr u s ia n ic n ić o d p o w ia d a ła , ty lk o z a n o s iła s ię o d s z lo c h u .

D la c z e g o ż b y n a m s z c z ę ś c ie n ie m ia ło s ię w r ó ­ c ić ? P o w ie d z , d la c z e g o ?

D la te g o , ż e m a m r o z u m i n ie m < "g ę w y jś ć z a c ie b ie . N ie c h c ę s o b ie c z y n ić w y r z u tó w d o ś m ie rc i, ż e m c ię u n ie s z c z e ś liw iła . N ie c h c ę , ż e b y o m n ie m ó ­ w ili, ż e m c ię s k u s iła . T w o je s ło n k o ś w ie c i je s z c z e w y s o k o n a n ie b ie , a m o je ju ż z n iż a s ię k u z ie m i. C o b y ło , n ie w r ó c i. B y ła b y m ty lk o c ie n ie m n a d r o d z e tw e g o ż y c ia .

— N ie b ie rz m i z a z łe , W o jc ie c h u . W ie r z , n ie ­ ła tw o m i w y r z e k a ć s ię c je b ie , a le k ie d y ś m i z a to p o d z ię k u je s z .

P io tr u s iu ! z a w o ła ł W o jc ie c h w u n ie s ie n iu . I ju ż w p r o s t p a tr z a ła m u w o c z y .

W o jc ie c h r o z ś m ia ł s ię g o r z k o .

— W id z ę , ja k a je s te ś m ą d r a ! C z ło w ie k p o la ta c h p r z y jd z ie d o n ie j p o m iło ś ć , a o n a m n ie o d tr ą c a ! B y c i k ie d y ś ż a l n ie b y ło ...

N a c is n ą ł k a p e lu s z n a g ło w ę i w y s z e d ł.

P io tr u s ia p o b ie g ła z a n im k u d r z w io m , a le ju ż

go n ie b y ło . i

O p a r ła o d ło ń g ło w ę i s p o jr z a ła o k n e m . J e s ie n n e s ło n k o p r z e d a r ło s ię p r z e z m g łę i z a ­ ja ś n ia ło n a c h w ilę . Z d r z e w ,, n a d d r o g ą , w ia tr p o ­ c z ą ł s trą c a ć liś c ie . I z ło ty liś ć z a liś c ie m p a d a ł n a d r o g ę , u n o s z o n y w ia tr e m h e t w p o le .

Cytaty

Powiązane dokumenty

cych słowach: „Panowie chcielibyście, aby wszy' stko to, coście robili, było uważane za legalną walkę polityczną. Mówi się walka polityczna. Różnie można ją rozumieć,

żoną przez carskich żandarmów, rozchodzą się szeroko po Polsce i budzą naród do oporu i do walki o wolność.. Stąd wyjeżdżają pokryjomu do

sunięty o tydzień, poniew aż dzień 11 lutego zbiega się z jedną z rocznic ruchu republikańskiego i u- w aźają też, iż byłoby niew skazane zniesienie przed 11 lutego

Jeśli więc cyfry te zestaw im y z ilością w ażnych głosów , którą N iem cy oddali na Śląsku, stw ierdzim y, że rów nała się ona w zupełności ich liczbie na tym

A poniew aż byłyby to pułki, któreby się na linji bojow ej nie baw iły w foot- bal, lecz biłyby się ze starą sarm acką zaciętością, m oglibyśm y byli potężnie zaw

P odryw anie autorytetu rządu nie może więc stronnictwom opozycji przy ­ nieść żadnych korzyści — jest to już tylko ze szko­.. dą dla państw a rujnow anie jego

mysłowych, za częściowy wzrost bezrobocia wmi się rząd — w gazetach wspomina się tylko o kryzysie w Polsce nie wspominając wcale wzgl.. bardzo mało o krwawych przejawach

dzach i urzędach, to liczbę ich zmniejszono ó 47 miejsc, tak iż etatów na następny rok budżetowy przewiduje się 11.955, Również zmniejszono etat szeregowych w Straży